Profil użytkownika


komentarze: 22, w dziale opowiadań: 21, opowiadania: 14

Ostatnie sto komentarzy

Bardzo przyjemne, te kilka literówek absolutnie nie psuje odbioru. Oby tak dalej, byle z progresem!

Na prawdę super! Brakuje nienaiwnych opowiadań i powieści o Polsce sprzed chrystianizacji, dobrze, że Twój tekst nadrabia trochę te braki.

Dzięki za przeczytanie i krytykę, postaram się popracować nad rytmem. Cieszę się, że nienajgorszy w odbiorze.

Ciekawa dyskusja, ale nie zauważyłem w niej jednej ważnej kwestii – krasnoludy same siebie nie nazywają krasnoludami. Samo słowo "krasnolud" jest terminem jakim inne istoty rozumne (głównie ludzie) nazywają to plemię. Skoro wałkujemy Tolkiena to przecież:

-długousi sami siebie nazywali Quendi –  elfowie to słowo z języka ludzi (nie można jednak wywieść tego w języku polskim, bo jest to nazwa własna z mitologii nordyckiej, gdzie istoty podobne tolkienowskim elfom nazywane były "alf" (Gandalf – elf z różdżką w języku Westron, taka mała dygresja). Krasnoludowie sami siebie nazywali Khazadami – krasnoludy (w oryginale karły) to słowo z języka ludzkieg, opisujące ten gatunek z ludzkiego punktu widzenia. Elfowie nazywali ich naugrimami więc może teraz w Valimarze wnuki Finarfina, Feanora i Fingolfina też się spierają o to, czy Naugrim to nazwa poprawna?). Ludzie od zawsze mieli tendencję do nazywania rzeczy wg swoich miar, widzieli istoty podobne do nich, ale mniejsze – nazwali je karłami – małymi ludźmi, wg najbardziej rzucającej się w oczy różnicy. "Krasnolud" moim zdaniem nie jest formą poprawną w stosunku do tego gatunku, ale przyjęła się ona tak gruntownie, że nie ma sensu się teraz z nią spierać. Poza tym kiedy odrzuci się etymologię tego słowa to brzmi ono na prawdę nieźle.

Całkiem przyjemny kawałek tekstu, chociaż moim zdaniem trochę niejasna ta domniemana przemiana akwizytora w diabła. Poza tym wszystko cacy – może nie 100% język literacki, ale taki własnie zwyczajny, jakim porozumiewają się ze sobą zwyczajni ludzie. Bardzo fajne.

Wszystko fajne, kojarzy mi się z z niektórymi scenami Ostatniego Samuraja, tam też (zapomniałem imienia) przyjaciel amerykańskiego kapitana przed śmiercią (i w cześniej również) kontempluje piękno kwiatu Sakury. Bardzo klimatyczne. Jedynie ta "ludzka posoka" pod koniec mi nie zagrała. Nie bardzo to romantyczne i średnio wg mnie pasowało do klimatu spokoju i piękna. 

Rzeczywiście przydałaby się wzmianka o tym, że zerknął tam czy coś, może poprawię nawet.

Pozdrawiam

regulatorzy jak zawsze czujna! Dzięki za uwagi, błędy poprawiłem, ale nie dostosowałem się do wszystkiego.

Co do niejasnego finału: dopisałem CDN, wcześniej jakoś mi to umknęło.

Poprzez wstawienie tak blisko dwa razy tego samego słowa próbowałem zaakcentować samą istotę... problemu. Tak jak w "problemem nie jest twój wygląd, problemem jest twój brak pieniędzy". Nie wiem tylko czy jest to widoczne dla czytelnika. Na razie jeden głos na "nie"

Pan Henryk miał bardzo dobry wzrok, poza tym działo się wszystko w mieście, nie było całkowicie ciemno. Następnym razem będę pamiętać żeby wspomnieć o jakichś źródłach światła typu księżyc itd, w tej chwili nie chciało mi się kombinować.

A jeśli chodzi o słowo CUCH to takie słowo istnieje, ale jest bardzo żadko stosowane, sam już nie pamiętam gdzie je znalazłem. Może u Sapka? W każdym razie - SJP podaje:

"dopuszczalne w grach

cuch

1. rzadko: przykry, odrażający zapach; smród, odór;
2. powonienie, węch psa; wiatr"

Jeszcze raz dzięki za uwagi i poprawki i pozdrawiam!

Dzięki za opinię, sam go polubiłem, dlatego postanowiłem go jeszcze nie uśmiercać. 

A propos gazu- w Lublinie pana Henia znajduje się wiele rzeczy, może kanarki do wykrywania metanu też? 

Pozdrawiam

No pewnie! Nie lza odrzucać dobrych porad! Mimo to widzę, że mnóstwo pracy (szczególnie jeśli chodzi o styl) muszę włożyć w to (i nie tylko to ) opowiadanie. Ale najpierw muszę od niego trochę odpocząć. 

Pozdrawiam

Całkiem przyjemnie napisane, podobnie jak AdamKB niebardzo rozumiem o co tam chodzi Autorce. Jak najbardziej możesz z tym wiązać nadzieję na przyszłość.

Pozdrawiam

Ano, jakoś tak mi to brzmi. Wiem, że szachy nie bywają białe ale jakoś chciałem ukazać jednych w kontraście do drugich. 

Mi się bardzo podobało! Przyjemne, niedługie i niepozbawione humoru.

Teraz tak myślę czy "nie wskoczył na stół przewracając szachownicę"  jest w ogóle poprawne? Nie powinno być nie wskoczył na stół i nie przewrócił szachownicy"?

 

No, no, całkiem przychylne komentarze! Cieszę się, że nie wyszedł mi totalny gniot. Co powiecie Państwo na taką przeróbkę? 

Piechurzy tłoczyli się na polu bitwy, prąc do przodu, w kierunku sztabu wroga. Rozlegały się okrzyki, szczęk szabli, łomot kopyt i skrzypienie wież oblężniczych. Żołnierze jednej ze stron, w mundurach jasnych, białych jak śnieg, rozpoczęli kolejną ofensywę i wiele wskazywało na to, że bitwa będzie wygrana. Dowództwo wroga zapędzili w róg, nie było już dlań ucieczki. Mimo to druga strona stawała dzielnie. Czarni niczym obsydian, smukli wojownicy odpierali szturm za szturmem, nieugięci, choć znacznie mniej liczni, niż na początku. Lecz, pomimo ich męstwa, bitwa rychło dobiegłaby końca, przynosząc czarnym sromotną klęskę, gdyby znudzony kot nie wskoczył na stół przewracając szachownicę.

@AdamKB - byłeś tam? Widziałeś? Ja mam naocznego świadka zdarzeń!

@regulatorzy - uff, to ci dopiero kawał komentarza! Tak strasznie mi się nie chciało brać za poprawianie a tu mnie ktoś wyręczył, dziękuję bardzo. Muszę przyznać, że tak się nie mogłem doczekać żeby zamieścić to gdzieś w sieci, że nie chciało mi się robić dokładnej korekty. Dziękuję za wskazanie błędów, nieścisłości i wszystkich innych obsów, postaram się  poprawić!

Cieszę się, iż ten kawałek tekstu spotkał się z całkiem ciepłym (jak na tyle błędów) przyjęciem, na prawdę zmotywowalście mnie do dalszej pracy.

Pozdrawiam i dzięki raz jeszcze! /ardian

poprawię i niemiecki i przymiotnik bemiku. Cieszę się, że zainteresowało.

 

Wiem Finklo, dziękuę, że mnie upomniałaś co do pór roku - pierwotnie miał być koniec roku ale data powodzi w Gdańsku jednak niezbicie wskazuje kwiecień, nie wszystko udało mi się poprawic. Co do sosnowych lasów na wydmach - trawa tam bywa. Ostra i długa. 

Nowa Fantastyka