- Opowiadanie: bemik - Ogień Velevitki

Ogień Velevitki

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Ogień Velevitki

 

Nie była gotowa na powrót. Jeszcze przed chwilą czuła jego gorący oddech na szyi, zbłąkane ręce krążyły po ciele, parząc dotykiem, sprawiając, że prawie traciła przytomność. Jeszcze przed momentem uszy pieścił słodkimi słowami, a teraz niemal podnosił ją z trawy, trwożnym spojrzeniem omiatał okolicę, pospieszał bezdusznie.

– Ruszże się prędzej! – Głos brzmiał zupełnie inaczej niż przed chwilą. To nie był jego głos. – Podnieś się, ktoś idzie!

– Cóż z tego – chciała zaprotestować – przecież kochamy się. To nic strasznego. Niejedna para zaczynała na łące pod lasem, a teraz siedzą przy wspólnym stole. My przecież też tak będziemy… – Nie odważyła się jednak powiedzieć tego głośno i pozwoliła szarpnięciem pociągnąć się w krzaki.

– Dlaczego? – spytała szeptem. – Wstydzisz się mnie?

– Przecież wiesz, że nie – burknął, jednak przygarnął ją do siebie. – Ale wiesz, rodzice…

– Miałeś z nimi porozmawiać. Obiecałeś…

– Matka niedomaga, nie chciałem jej martwić. Za kilka dni powiem.

Wiedziała, że nie powie. Wiedziała, że ją okłamuje. Czuła to całą sobą, ale nigdy nie przyznałaby tego otwarcie.

 

* * *

Patrzyła na zaróżowione z emocji policzki, na czarne włosy ustrojone wiankiem, na białą bluzeczkę i gorsecik, na spódnicę szeroką, falbaniastą i wiedziała, że sama wyglądałaby jeszcze piękniej. Ale on omijał ją wzrokiem, patrzył tylko na Annę. Taki piękny jak młody dębczak, taki silny.

– Ogłaszam was mężem i żoną. Jędrzeju, możesz pocałować pannę młodą – powiedział ksiądz.

A Magda przymknęła oczy, by wspomnieć smak Jędrzejowych ust, słodką obietnicę, której nigdy nie dotrzymał, ale zamiast słodyczy poczuła gorycz i smutek, które zaraz zmieniły się w złość i gniew. A potem w nienawiść. Bo do ostatniej chwili wierzyła; nawet jak prowadził Annę do ołtarza, jeszcze miała nadzieję, że się odwróci, zostawi tamtą i wyzna w kościele, wobec Boga i ludzi, że jej pierwszej mówił słowa miłości, że oni już ślubowali sobie. I że przypieczętowali tę przysięgę, mając na świadków księżyc i żaby rechoczące w stawie.

 

* * *

 

– Dobrze, że nic z tych schadzek nie wynikło – powiedziała jej babka Sumitowa. – Bo byś ty, Magda, do końca życia za tę waszą miłość pokutowała. A tak ludzie trochę pogadają, pośmieją się i zapomną. Bo też głupia byłaś, jak myślałaś, że Kowalowy syn z taką bidą jak ty się zwiąże. Jędrzej Kowal i Magda Lipniak? Oj, głupiaś jak but, dziewucho. Ciesz się, że ci pamiątki nie zostawił.

A Magda żałowała. Może by ludzie palcami wytykali, że ją zbrzuchacił. Ale i tak, choć bez brzucha, wytykają. Miałaby chociaż kogoś do kochania. Bo kochałaby bez opamiętania, tak jak Jędrzeja kochała. Teraz został tylko wstyd i smutek. I żadnej nadziei. Bo już nikt nie zechce raz zerwanego kwiatu do swojego ogródka przesadzić. Przyjdzie zwiędnąć, zeschnąć na badyl.

Anna szczęściem w oczy kłuła, śmiechem radosnym i śpiewaniem przy darciu pierza uszy raziła. Zaś Jędrzej przy ludziach bez krzty wstydu rękę na brzuchu żony kładł i z dumy pęczniał.

 

* * *

 

– Wiesz, o co prosisz? – Starucha zaniosła się rzężącym kaszlem, a drobinki śliny opryskały twarz Magdy. – Wiesz, że nie odwrócisz tego?

– Wiem.

– Wiesz, że i twoja dusza na tym ucierpi? Że nie zaznasz zbawienia?

– Wiem.

– Wiesz, że i oni spokoju nie zaznają, po lasach przez wieczność włóczyć się będą?

– Wiem, babko, wiem.

* * *

Nie przeżegnała się, choć przerażenie zimnym zębem szarpnęło żołądek. Nie chwyciła w dłoń krucyfiksu, wręcz przeciwnie, rzemień zerwała i pozwoliła, by krzyż na ziemię upadł. Wciągnęła w płuca wilgotne, nocne powietrze i ruszyła w głąb lasu. Nie wiedziała, jak daleko między drzewa wejść musi, bo tego nikt nie wiedział. Babka rzekła, że to od Velevitki zależy. Jeśli uzna, że jej pragnienia mocne są, szybko sama miejsce wskaże. A jeśli na próbę dążenia wystawić zechce, to może kazać całą noc po lesie krążyć.

Więc szła w ciemnościach, a strach ją otulał niczym pajęczy oprzęd muchę. Ale karmiła serce i myśli tym, co się stanie. I czuła w sobie siłę i dziką radość. Byleby Velevitka ją zechciała wysłuchać, byleby zrozumiała i pomogła.

Czarny, płaski jak stół głaz wyrósł przed nią znienacka. Zbliżyła się i położyła obie dłonie na zimnej powierzchni, a wtedy wykwitł na niej ognisty znak. Nie mogła rozpoznać, co oznacza, bo bez przerwy zmieniał kształt. Ale wiedziała, że dobrze trafiła. Płomień dotknął palców i po ramionach pomknął ku piersiom. Zatrzymał się chwilę, jakby z wahaniem, a potem ścisnął serce tak mocno, że tchu jej zabrakło, a w głowie się zakręciło. Myślała, że Velevitka nie uwierzyła w dziewczyńskie pragnienia, że teraz samej jej przyjdzie umrzeć, ale demon cofnął się po chwili. Pozwolił, by oderwała ręce od kamiennego stołu i sięgnęła do tobołka po dary, które przyniosła.

Wykładała rzeczy na blat i patrzyła z ulgą, jak ogień potężnieje. Skrawek wełnianej spódnicy, kawałek białego płótna na pieluchę, kołacz własnoręcznie upieczony, gorzałka i kawał ociekającej krwią wołowiny. Zaś na koniec położyła korale z bursztynu, najcenniejszą rzecz, jaką posiadała. Płomień pochłaniał wszystko i ogromniał. A później uniósł się nad głazem, zawirował jak w tańcu i spłynął na nią. Oblał żarem, ale nie spalił. Tylko przez chwilę się bała, bo zaraz poczuła moc, jego moc i zrozumiała, że dary zostały przyjęte, a jej życzenie się spełni.

 

* * *

 

Noc jeszcze siłowała się ze świtem, kiedy Magda stanęła na skraju wioski. Nawet koguty nie piały, a po obejściach nie szwendali się ludzie. W jednej tylko chacie okna świeciły się blaskiem lamp. Dziewczyna utkwiła w nich wzrok i czekała. Bez napięcia, z ufnością, jaką obdarowała ją Velevitka. I nagle drzwi z hukiem się rozwarły, wybiegł z nich Jędrzej i na kolana padł pośrodku podwórca. Zaskowyczał jak pies, którego gospodarz w gniewie kopnął. A potem włosy rwał i wył niczym wilk, aż wreszcie padł na ziemię, zwinął się w kłębek i szlochał.

Żal się go Magdzie zrobiło, miała ochotę podbiec i obiecać, że go ochroni, że w bólu utuli, ale wiedziała, że jest za wcześnie, że swojej pory czekać teraz musi. Obserwując Jędrzeja, ujrzała postać z mgły utkaną, z maleństwem na ręku. Płynęła do niej, nie tykając ziemi, a gdy się przed Magdą zatrzymała i dłoń ku niej wyciągnęła, dziewczyna zimno takowe poczuła jak jeszcze nigdy w życiu. Jakby ją kto rozgrzaną z przypiecka ściągnął i nagusieńką w zaspę wrzucił. Zadrżała, ale tylko przez moment. Zaraz ją velevitkowy żar ochronił i zjawę przegnał. Ale zdało się Magdzie, że łzy w tych mglistych oczach ujrzała.

Wiedziała, że temu nieszczęściu to ona jest winna, ale nic jej to nie obchodziło. Bo Jędrzej był znowu wolny. Teraz będą mogli być razem. To nic, że zapłaciła za to ogromną cenę. Co ją obchodzi życie po śmierci, kiedy ona tylko życia za życia pragnęła, dotyku Jędrzejowych rąk i ust.

Tylko trochę poczekać trzeba, by ochłonął nieco i zrozumiał, że Magda obok niego jest.

 

* * *

I czekała. Lato straciło swoją zieloną bujność, wiatr przywiał jesień i rozrzucił dywan kolorowych liści. Wreszcie i zima nadeszła niczym panna młoda w bieli. A Magda ciągle oczy wypatrywała i tylko w jedną stronę zwracała.

Widziała, że Jędrzej sczerniał i zsechł się niczym kromka chleba w zapomnieniu gdzieś w kącie zostawiona. Zapadnięte policzki porastała czarna broda przetykana białymi pasmami, a przecie młody był jeszcze. I włosy całkiem mu posiwiały.

Kiedy mijał Magdę, spojrzenie od niej odwracał, choć ona nieba by mu przychyliła. Zatrzymała go raz, za rękę schwyciła i w te oczy, co zwykle z takim żarem patrzyły, zajrzała. Ale suche były, jak studnia, w której wody zbrakło. Dłoń wyrwał i wzdrygnął się, jakby pomrownika dotknął.

– Idź, Magda, zostaw.

– Jędrzeju… – szepnęła tylko, ale głos jej w gardle uwiązł i więcej powiedzieć nie zdołała.

Patrzyła za nim, jak odchodził. Na zgarbione plecy, na ramiona pochyłe. Chciała go przygarnąć, przytulić, powiedzieć, że tyle w niej uczucia, że za tamtych starczy, ale milczała. Widać jeszcze czasu trzeba.

Aż wreszcie nadeszła wiosna. Głośna świergotem, radosna barwami, nabrzmiała miłością i pożądaniem. Magda zobaczyła go, jak pod wieczór samotnie na łąkę pod lasem zmierzał. Dokładnie tam, gdzie w blasku księżyca wykradali chwile szczęścia. Pobiegła za nim, unosząc sukienkę, by rosą nie zmoczyć skraju. Stopami mokrą trawę roztrącała, a w piersiach jej radość rosła.

Dobiegła, gdy na kolana pod ogromnym dębem padł. Widziała, że pięści do ust pakuje, by wycie stłumić. Klęknęła obok, objęła wstrząsane szlochem plecy, przywarła całym ciałem.

– Chodź, Jędrzeju, ja łzy obetrę. Wymażę złe wspomnienia. Miłość… miłość ci swoją ofiaruję.

Odepchnął ją gwałtownie, na nogi się zerwał i spojrzał tak, że zadrżała ze strachu. Tak się nawet Velevitki nie bała.

– Odejdź! Idź precz!

– Jędrzeju, coś ty? Już nie pamiętasz? Całowałeś mnie na tej łące, pieszczotami rozgrzewałeś zziębnięte od nocy ciało. I takie rzeczy mówiłeś, że żar …

– Przestań! – krzyczał. – Przestań, Magda. Nie chcę tego słuchać. Ja już nawet tego nie pamiętam. Ani ciebie, ani żadnej innej. Ja tylko Anulkę moją… ja za nią… i za naszym synkiem tęsknię…

Nie słyszała niczego oprócz tego jednego: ani ciebie, ani żadnej innej. Jakiej innej? Przecież innych nie było! Tylko ona, Magda. Co on gada? A Jędrzej mówił coraz ciszej i słabiej:

– Obiecałem, że ją ochronię… że razem… do końca… Nie dotrzymałem słowa…

– A ja? – spytała. – A obietnice, które mnie składałeś?

– Co ci miałem powiedzieć? Ja cię na siłę na łąkę nie ciągnąłem.

– W czym ona była lepsza ode mnie?

Jędrzej wzruszył ramionami, ale w pustych dotychczas oczach zobaczyła tak wiele, że już tłumaczyć nie musiał.

Objęła się ramionami, jakby nagle dotarł do niej chłód nocy. Odsunęła się od Jędrzeja, zostawiła samego. I poszła nad staw, tam, dokąd prowadził rechot żab. Otoczyła ją mgła, a lodowata taka była, jakby nagle zima wróciła. I szepty jakieś za nią się snuły. Ale nie chciała ich słyszeć, bo przypominały zbyt wiele.

Patrzyła na stojącą, czarną wodę.

Z tęsknotą wspomniała chwile, gdy tak bardzo wierzyła. Gdy gorączkowym oddechom przypisała moc przysiąg, kiedy sądziła, że jędrzejowe dłonie wypisują na jej ciele obietnice.

I śmiech nią wstrząsnął, ale zaraz łzy popłynęły. Nasłuchiwała poszczekiwań psów. Zerknęła na las, tam, gdzie zostawiła Jędrzeja. Jeszcze miała nadzieję, że ją zawoła.

 

* * *

Noc i cisza otuliły ją szczelnym kokonem. Zabrały na chwilę czas. Nie było przeszłości i przyszłości. Nawet teraźniejszość przestała istnieć.

Magda schwyciła w dłonie spódnicę i podciągnęła wysoko ponad kolana. Bose stopy zanurzyła w trawie; trącając kaczeńce, stokrotki i koniczynę, strząsała z nich krople rosy. Spadały na łąkę, a głos dzwonków rozchodził się drżącym echem nad darnią i biegł aż nad staw, by odbić się od ściany tataraku i z pluskiem wylądować wśród rzęsy wodnej.

Zaśmiała się, zakręciła, aż jej sukienka zafurczała i nadęła się niczym balonik. Wirowała tak szybko, że księżycowy cień nie nadążał za nią i stał w miejscu, czekając aż ona powróci. Kwiaty z sukni odpadły i zmieniły się w motyle; wzniosły się nad jej głowę i uplotły kolorowy wianek. Opadły na włosy, jasne jak zboże w lecie, zsunęły się na kosy grube jak snopki i próbowały odpocząć. Ale nie dała im chwili wytchnienia, wirowała, a warkocze cięły powietrze niczym leszczynowe witki – giętkie i mocne.

A śmiech brzęczał w uszach, zdobił usta, rozjaśniał spojrzenie. Rozrzucała go niczym płatki na procesji, rozdawała wokoło, nie żałowała nikomu. Śmiała się tak głośno, aż łzy wycisnęła z oczu. Zawisły na rzęsach, a potem pociekły po policzkach, podążyły szyją w dół, między piersi. I dotknęły lodem serca, sprawiły, że zadrżało, niemal stanęło. I zabrakło jej sił na taniec, nie starczyło na śmiech i za mało było na kolejne łzy. Nie starczyło nawet, by żyć.

Puściła spódnicę i pozwoliła jej opaść do ziemi, przykryć bose stopy; otarła oczy i policzki, przygładziła włosy.

Zanurzyła nogi w zimnej wodzie jeziora.

Nie była gotowa na powrót.

 

Koniec

Komentarze

Domyślam się, że to “odpowiedź” na tekst Finkli? Postaram się w miarę jasno napisać, ogólne przemyślenia, które mnie naszły w związku z oboma (?) tekstami.

Na początek jednak krótko podsumuję powyższego szorta, jeżeli jest to faktycznie “odpowiedź” to przyznam szczerze: podobał mi się bardziej, ale nie aż tak bym się nim zachwycał. Ot, jest trochę ciekawiej niż u Finkli, ale głowy nie urywa. Może to za sprawą “kobiecego bohatera”, w którego “przygodę” nie potrafię się zaangażować, za sprawą, w moim mniemaniu, stereotypową. Otóż, przede wszystkim wydaje mi się, że trzeba nie małych umiejętności, by przedstawić ciekawą historię z perspektywy kobiety, jeżeli autorka chce osiągnąć coś więcej niż, przypodobać się określonej grupie, w tym przypadku żeńskiemu odbiorcy. Prawdę mówiąc przeglądając różne tytuły i opisy na tylnych okładkach w księgarniach zauważyłem, iż “female fantasy” ogranicza się do tego, iż przygoda jest jedynie marginalnym dodatkiem do wątków romantycznych i rozterek uczuciowych głównej bohaterki. 

Tak więc, tracąc wątek, chcę powiedzieć, iż średnio mnie to opowiadanie zaciekawiło. Gdybym miał oceniać wystawiłbym ocenę neutralną z plusem. 

Pozdrawiam ;) 

Nie da się ukryć, że Twoja Magda jest ciekawsza od mojej, bardziej żywa.

No i fantastyki nie trzeba z lupą szukać. :-)

Babska logika rządzi!

Idaho, wyszło, że to odpowiedź, ale po prostu czasowo zbiegły się te dwa opowiadania. Rozumiem też, że Ci nie pasuje, bo faktycznie z taką tematyką i na dodatek tak przedstawioną nie spodziewam się szerokiego kręgu odbiorców.

Finklo, wyjątkowo nie trzeba brać lupy do ręki, żeby wypatrzeć fantastykę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Jej, ja już myślałam, że Ty, Bemik, w godzinę napisałaś odpowiedź na tekst Finkli. Chyba bym się poszła upić w samotności.

A tak to tylko sobie tu coś skrobnę, żeby pamiętać. :)

To by było normalnie mistrzostwo świata!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Jej, ja już myślałam, że Ty, Bemik, w godzinę napisałaś odpowiedź na tekst Finkli.

Ja też tak w pierwszej chwili pomyślałam :) 

 

 A dopiero co – raptem wczoraj - czytałam tekst Werweny i zaczęłam się zastanawiać, czy to moda, czy zmowa na miłosne perypetie na ludowo. 

I chociaż za romansami generalnie nie przepadam, to napisałaś swoje opowiadanie wyśmienicie. 

 

Zgrzytnęło mi tylko to: a teraz zrywał ją z trawy – zrywanie w połączeniu z trawą od razu wywołało obraz rwania Magdy garściami – jak źdźbła, czy łodyżki kwiatów na łące. Ale to tylko taka luźna uwaga, bo generalnie zrozumiałam o co chodzi :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Widać na wiosnę tak nam się zebrało – hormony i te sprawy. 

Właśnie po tekście Werweny pomyślałam sobie, że powinnam poczekać z wrzuceniem, ale wiecie, jak to jest: człowieka kusi, żeby posłuchać, co powiedzą  inni. 

Dzięki śniąca.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

wiecie, jak to jest: człowieka kusi, żeby posłuchać, co powiedzą  inni. 

Wiemy, wiemy… ;-)

Babska logika rządzi!

Faktycznie, zabawna ta zbieżność :)

 

Ja romanse lubię, jeśli nie banalne i ckliwe, a na ludowo i mroczno – uwielbiam :)

Wciągnęła mnie opowieść, atmosfera, język.  W mój gust to opowiadanie trafia bardzo.

 

Ah, to zrywanie z trawy też mi zazgrzytało – w pierwszej chwili sądziłam, że to metaforyczny opis kolejnej pieszczoty,  później okazało się, że on ją po prostu chciał brutalnie spionizować ;)

Dzięki Werweno, chyba to w takim razie poprawię.

 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Opowieść o kolejnej pannie – biednej, uwiedzionej, rozkochanej, mamionej i porzuconej. Historia smutna, ale ładnie napisana.

 

kiedy są­dzi­ła, że ję­drze­jo­we dło­nie wy­pi­su­ją na jej ciele obiet­ni­ce. – …kiedy są­dzi­ła, że Ję­drze­jo­we dło­nie wy­pi­su­ją na jej ciele obiet­ni­ce.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Poruszyło mnie!

Zapewne duża w tym zasługa świetnego warsztatu Autorki, a i temat miłości przedstawiony w mrocznych klimatach, nieodmiennie trafia w moje gusta, więc i efekt finalny jest wyjątkowo udany.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Dzięki Reg, w oryginale ze trzy razy zmieniałam te jędrzejowe i nie mogłam się zdecydować. Poprawię zaraz, ale zapytam jeszcze, dlaczego tak? Przecież to przymiotnik, jak cebulowe.

Nazgulu, dziękuję, a myślałam, że wszyscy faceci będą się krzywić, że takie babskie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Na­zgu­lu, dzię­ku­ję, a my­śla­łam, że wszy­scy fa­ce­ci będą się krzy­wić, że takie bab­skie.

Bemik, na takich opiniach cierpi… mój mroczny wizerunek.

;-)

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

By się upewnić, zajrzałam tutaj: http://sjp.pwn.pl/zasady/;629387

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nazgulu, prawdziwi faceci potrafią i w mordę przylać, i łzę nad jelonkiem Bambi uronić. wink

Dzięki Reg.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Podobało mi się bardzo, bardzo. Choć temat faktycznie podobny do opowiadania Werweny. Może dlatego nieco mniejsze wow. Przyjemnie się cczytało, choć historia nieco przewidywalna. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Piękne, romantyczne, przejmujące opowiadanie. Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam zachwycony, mimo, że to nie moje klimaty.

Potwierdzam, że tekst dostałam do rączek zanim opowiadania Werweny i Finkli się pojawiły. Więc nie ma tu żadnej zmowy czy odpowiedzi na inne teksty :P

A że mi się ten wyjątkowo podobał to se puncik walnę. A co! :D

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

A co, a ja se podziękuję: Morigano, Ryszardzie, Tenszo – bardzo Wam dziękuję.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Naprawdę piękne, przerażająco smutne i cudowne zarazem. A napisane tak, że podziw łapie za serce, a zazdrość bierze za dupę.

 

Tylko czemu, do ciężkiej cholery, nie ma nigdzie ostrzeżenia, żeby nie czytać tego, kiedy człowiek jest zdołowany? Skrajna nieodpowiedzialność.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu Burzy, tak mi przykro, że jesteś zdołowany. Naprawdę. 

Ale może dzisiaj wyjrzy słoneczko na świat i wleje troszkę optymizmu w Twoje serduszko? A może dzisiaj spotkasz kogoś, kto przywróci Ci wiarę  i ufność?

Dzięki za wizytę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Zaskowyczał niczym pies, którego gospodarz w gniewie kopnął. A potem włosy rwał i wył niczym wilk (…)

Może się czepiam, albo to było celowe, ale czytałem z zaciekawieniem, a mimo to rzuciło mi się w oczy to powtórzenie.

 

To opowiadanie wydaje mi się bardziej hybrydowe od tekstu Werweny – mniej czysto słowiańskie, znacznie delikatniej stylizowane. Troszkę przez to ulatuje klimat. Otrzymujemy za to większą swobodę opisu, a więc bardziej rozbudowaną historię w mniejszej objętości.

Jak zwykle świetnie napisane. W bemikowo-aksamitnym stylu. Właśnie takie określenie mi przyszło do głowy, bo tak “miękko” się to czyta. :)

Że zacytuję:

Ech, pięknyż ci ten opek, ach piękny. O głupocie, egoizmie i okrucieństwie z nich płynącym. I o tym, jak to ludzie namiętność od miłości odróżnić nie umieją. I o tym, że krzywda się mści. Tak krzywda Magdzie wyrządzona jak i ta Jędrzejowi.

Śliczny.

 

No, to idę nominować :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Cieniu, chciałam Ci polecić jedno wyraźnie optymistyczne opowiadanie na podniesienie na duchu, ale nie wiem, czy wypada…

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Vedyminie – dziękuję za miękko-aksamitny styl… wiem, wiem, takie moje, bemikowe.  A powtórzenie nie całkiem zamierzone.

Emelkali, bardzo, bardzo.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Polecić zawsze możesz, Śpioszko, jeśli nie tu, choć wątpię by bemik miała coś przeciwko, to prywatnie. Nie obiecuję, że przeczytam od razu, ale obiecuję, że przeczytam na pewno*.

 

I dziękuję Wam, Drogie Panie za troskę o stan mojego ducha. Już tego jest więcej niż dosyć, żebym poczuł się lepiej. O wiele lepiej. Ale – że sparafrazuję mojego ulubionego Zbawiciela – “Córki nadwiślańskie, nie płaczcie nade mną”, albowiem – to już moje – każdy kolejny dzień, który przeżyłem w tym moim wariatkowie, stanowi niezaprzeczalny dowód na to, że jestem niezniszczalny i przetrzymam wszystko**, a odzyskanie spokoju ducha, równowagi i tego mojego wieśniackiego humoru jest tylko kwestią czasu. I, ewentualnie, kilku średniej wielkości bomb patentu einsteinowego.

Dziękuję raz jeszcze.

 

Peace!

 

* – Na tyle, na ile swojego losu pewien może być człowiek; istota mimo całej swej pychy niezdolna z całkowitą pewnością przewidzieć zdarzeń najbliższej minuty.

 

 

** – Prócz tego, co mnie wreszcie zabije, ma się rozumieć.

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieszę się, że troszkę Ci lepiej, ale nie poznaję Cię, Cieniu. Jeszcze nigdy nie okazałeś takiego humoru. Powiedz kto Ci to uczynił, a ja mu wyślę taką wiązankę, że więcej się nie odważy. Albo jakąś bombkę mu zorganizuję!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ech… No i się rozczuliłem.

Jak ja mam się, cholera, w spokoju dołować jak mnie tu takie ludzie dobre otaczają? No jak?

 

Powiedzmy, że Internet nie musi wiedzieć o mnie wszystkiego. Ale każdy ma czasem gorsze dni. Przeminie samo, albo razem ze mną. Ale przeminie. Naprawdę nie ma się czym martwić.

Jest kilku takich, których z przyjemnością poszczułbym Twoją wiązanką, a i owszem, owszem… Niestety, wszyscy są już moimi ogrodnikami.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Od tekstu bemik zacząłem, więc porównań nie mam – i nie będę wyszukiwał różnic oraz podobieństw, gdyż Autorka jest, od dawna, w moich oczach klasą dla siebie.

Zaryzykuję hipotezę, iż myślami i ręką bemik dyrygowała (skryta przed nią samą?) myśl, iż nie należy szukać zemsty w żadnej jej postaci, zanim nie zdoła się pojąć – i bywa, że akceptować – przyczyn powstania pragnienia wzięcia rewanżu za to, co bierze się za swoją krzywdę.

Dziękuję Adamie. Kierowała mną pewność, że nic nie jest ani  całe czarne, ani całe białe. No i to, co napisałeś, że nie zawsze to, co uważamy za swoją krzywdę jest warte szukania pomsty.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Wątek fantastyczny jakoś mnie nie urzekł, miałem wrażenie, że potraktowałaś go po macoszemu.

Bardzo mi się spodobało jak nakreśliłaś postać Andrzeja, zwłaszcza przez jego późniejsze, lakoniczne wypowiedzi. Nie miałem problemu żeby uwierzyć, że facet mógł się tak zachowywać i wypowiadać. W sumie uważam, że Andrzej wyszedł Ci nawet lepiej niż Magda.

Końcówka opowiadania jest przepiękna, lubię takie opisy.  

 

Całokształt oceniam bardzo dobrze. Historia nie jest może wyjątkowo oryginalna (mało to złamanych serc?), ale na swój sposób smutna i piękna.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Dzięki Nevazie. Najważniejsze, że jest wątek fantastyczny i tym razem nikt mi nie zarzuci, że nie ma istotnego wpływu na opowiadanie. I nawet Velevitka nie jest przeze mnie wymyślona!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Kopia z mojego mailowego komentarza: 

Co do samego zakończenia, brakuje mi dupnięcia finałowego. Naprawdę klimat super oddałaś, emocje we mnie buzowały – tego Jędrka udusić miałam ochotę, a i główna bohaterka olejem w głowie nie grzeszyła, to miałam chęć w pusty łeb pacnąć. I chyba jakiejs tragedii na koniec mi brakowało, zabójstwa Jędrzeja może, ale to takie moje widzi mi się.

Poza tym tekst super :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dzięki Tenszo, i dzięki Twoim bystrym oczkom, które wychwyciły tyle niedoróbek, że Reg dojrzała tylko jedną. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bo ja, Bemiku, po lekturze całego mnóstwa tekstów dragonezowych, otępiałam. Straciłam zdolność widzenia niewidocznego. Oczka wysiadły. Teraz zdarza się, że mogę zobaczyć tylko coś, co chce wybić mi zęby, a do tych jestem bardzo przywiązana – wszystkie własne, nic sztucznego!

Nie tracę jednak nadziei, że kiedy smoki odlecą tam, skąd przyleciały, sprawność zmysłów wróci. Może nawet zauważę, że wszystko za oknem zrobiło się zielone, że krokusy zakwitły… ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zakończenie to prawdziwa uczta! Kilkukrotnie sobie je przeczytałem. Nastrojowe, poetyckie; piękne.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dziękuję Koiku, a widzisz, Tensza pragnęła większego łupnięcia.

 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bardzo stylowa opowieść. Historia doskonale schematyczna (to nie zarzut lecz komplement), rewelacyjnie wpisująca się  w kanon ludowych podań. Piękny  język narracji –  taki w połowie potoczny, mówiony, a przy tym niesamowicie plastyczny. Do dziś z sentymentem przechowuję niegodziwie sfatygowany zbiór baśni Wandy Dobaczewskiej – „Złota studzienka” czy jakoś tak – które z nieustającą fascynacją czytywałam w bardzo wczesnej podstawówce. Ich nastój i zniewalająco urokliwy język nadal pamiętam. Twoja “Velevitka” przypomniała  mi moje szczenięce emocje i było to naprawdę ogromnie przyjemne doznanie.

Oj, Bemik, ależ to jest napisane!

Zgadzam się, że historia jest… Nie, nie banalna, bo trudno o banał przy takich uczuciach, ale, powiedzmy – szablonowa. Tylko że potwierdza, że z każdego ogranego nawet motywu można coś wyciągnąć, jeżeli ma się ku temu odpowiednie środki i umiejętności.

To jeden z tych tekstów, który czyta się mniej dla treści, a bardziej dla samej urody zdań. Niezwykle urokliwe opowiadanie.

Baskerville, Ocho – dziękuję Wam bardzo. Nie spodziewałam się takich komplementów.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Oj tam, oj tam. Piszesz pięknie – to banalne określenie w twoim przypadku traci swoją banalność, a nabiera pierwotnego, nader pozytywnego znaczenia. 

blush

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dziękuję Koiku, a widzisz, Tensza pragnęła większego łupnięcia.

Mi tupniecia brakowało, jak koniec był na początku :P Ale przyznaję, że ja bym tam Jędrka ukatrupiła.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

A, faktycznie, zapomniałam całkiem, że zmieniłam kolejność. 

A Jędrusia nie ukatrupię. Przynajmniej nie teraz.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Podobał mi się nastrój opowieści, znaczy się klimat takiej zielnej wsi, opisy, natura – natomiast historia mniej. Przyznam, że od razu – jak tylko pojawiła się zakochana dziewczyna – wyczułem, co się stanie i fabuła mnie nie wciągnęła. Zresztą u mnie chyba ostatnio też tak jest.  Być może oboje trochę popadliśmy w rutynę ; )

Może czas się zamienić: Ty napiszesz coś wyjałowionego z emocji o skrzywdzonych ludziach, ja – ludową historię w duchu romantyzmu?

I po co to było?

Tenszo, co ten Jędrek Cię tak wkurza? 

Nic nowego nie wymyślę – motyw stary jak świat, ale co z tego, skoro spisany tak pięknie, że tylko pazury z zawiści obgryzać:D

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Syfie, nie ma szansy, żebym napisała coś takiego jak Ty. Chociaż… E, nie, zawsze mi pióro jakoś w inną stronę skręca.

Ocho, to prawda, że ją wkurza, aż mi go ukatrupić kazała. Ale ja gorsza zołza jestem, bo mu cierpieć kazałam.

Alex, obgryzaj, byle nie do krwi!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Tenszo, co ten Jędrek Cię tak wkurza? 

Nie chodzi o to, że wkurza (choć nie zaprzeczam, że dupek jest). A ja ostatnio mam  po porstu tandencję do zabijania swoich bohaterów :D i tak podjudzam innych do zabijania własnych…

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Syfie, nie ma szansy, żebym napisała coś takiego jak Ty. Chociaż… E, nie, zawsze mi pióro jakoś w inną stronę skręca.

 

Warto, warto spróbować. Może i ja się skuszę na coś ładnego do napisania ; P

 

A ja ostatnio mam  po porstu tandencję do zabijania swoich bohaterów :D

Nie że ostatnio – po to są ci bohaterowie ; )

I po co to było?

Syfie, a tak mi się przypomniało, że ja już cos takiego brzydkiego popełniłam: pamiętasz “Ciemność”?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No, pamiętam – tam detal fizjologiczny związany ze świniakiem nieco zaburzył klimat :P Ale poza tym, rzeczywiście, w sumie było brzydko. 

I po co to było?

Zarobiony ostatnio jestem, więc rzadko wpadam na portal. Widzę: Bemik, myślę: koniecznie trzeba przeczytać! I…

 

W mordę jeża… to się nazywa “literatura”! Kształt formy, mistrzostwo słowa – uwodzą. Jedno zdanie sprawia, że czekasz na następne, każde następne zasmuca, zmierzając ku nieuniknionemu zakończeniu, a przy kolejnym modlisz się tylko, by nie było ostatnim. Można tak czytać… czytać… czytać bez końca.  

 

 

Wylogowało mnie życie na dobę, ale wracam i mam nadzieję, że Bemik wybaczy, że pod jej fantastyczną opowieścią będę zapraszać do siebie, ale zgodnie z wcześniejszą obietnicą sprzed kilku komentarzy, daną Cieniowi, polecam Ilustratora – jako wyprawę w krainę łagodności i happy endu :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Śniąca, oczywiście, że nie mam nic przeciwko. Sama uchyliłabym nieba naszemu Cieniowi.

Ambroziaku, gdyby wszyscy uważali tak jak Ty, już bym stała na pomniku i nic nie robiła. Dziękuję Ci bardzo za kolejny entuzjastyczny komentarz. I to z samego rana – dziób uśmiechnięty na cały dzień.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

“– Ogłaszam was mężem i żoną. Jędrzeju, możesz pocałować pannę młodą – powiedział ksiądz.

A Magda przymknęła oczy, by wspomnieć smak jego ust, słodką obietnicę, której nigdy nie dotrzymał, ale zamiast słodyczy poczuła gorycz i smutek, które zaraz zmieniły się w złość i gniew.”

Kogo ust? Księdza czy młodego żonkosia? Zaimki lubią płatać figle i trzeba na nie uważać…

“A” na początku drugiego z cytowanych zdań niepotrzebne.

Czytam sobie…

 Pozdrówka.

Rogerze, ja, jako czytelnik, nie miałem najmniejszej wątpliwości, co do podmiotu tego zdania. Kontekst jest tutaj jasny! Nikomu nie przyjdzie do głowy, że Magda wspomina smak ust księdza, że klecha łudził ją jakąś obietnicą, której nie dotrzymał.  

Ambroziaku, dzięki, uprzedziłeś mnie. Rogerze, nie przesadzajmy z tą poprawnością językową, nie zawsze trzeba się tego sztywno trzymać, a czytelnik nie idiota, potrafi zrozumieć o czyje usta chodziło.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Może tak, a może nie… Nad tym zdaniem musiałem chwilkę zastanowić się – może  z natury tępy jestem?

Napisałem komentarz do tego opowiadania gdzie indziej – autorka przeczyta, a więc w tym wątku nie muszę.

Jeszcze jedna uwaga, choć jest ich więcej – imię protagonistki opowieści – Velevitka… Tekst jednoznacznie wskazuje, że akcja toczy się rodzimych realiach. Skąd wzięło się zatem takie imię? Skądś wziąć musiało się… I coś powinno znaczyć. Należało wyjaśnić w tekście znaczenie imienia i jego  rodowód. To jest niby szczegół, ale ważny, bo mamy typowe polskie imiona, a tu nagle bęc – Velevitka, i to pisana przez “v”.

Hmm…

Pozdrówka.

Rogerze, Velevitka, pojawiająca się w folklorze Kaszub, mogła być partnerką Welesa. Na wsiach często mimo panującej wiary chrześcijańskiej istnieją pozostałości wierzeń pogańskich. I naprawdę nie mam zamiaru wszystkiego wyjaśniać czytelnikowi. Bardziej dociekliwy sam sprawdzi, mniej dociekliwemu nie jest to do szczęścia potrzebne. A Velevitka nie jest protagonistką, główną bohaterką opowiadania jest Magda. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemik

@->--

 

Mógłbym strawić resztę życia na szukanie jakiejś godnej odpowiedzi na Twoje słowa, ale wiem, że i tak nie znajdę, więc mam nadzieję, że mi wybaczysz, jeśli ograniczę się do milczącego ukłonu i złamania jednej z kardynalnych zasad dobrego wychowania.

 

Śpioszko

@->--

 

Cóż Ci mogę rzec? Nawet jeśli bym nie chciał – choć nie wyobrażam sobie, żebym mógł nie chcieć, jako że znam już Twój ogromny potencjał – to i tak przeczytam Ilustratora; tylko głupiec odrzuciłby taki dar. A ja, wbrew obiegowej opinii, tylko sprawiam wrażenie idioty… W każdym razie taką mam nadzieję.

No, i jak już zdecydowałem się grzeszyć wobec obyczajności, to mogę zgrzeszyć i dwa razy.

 

Subiektywnie, nie miałem żadnego problemu ani z księdzem, ani z Velevitką, choć muszę przyznać, że pierwszy raz miałem z tą panią przyjemność. Inna rzecz, że jakkolwiek rozumiane błędy czy mankamenty nie podlegają demokracji i jeśli jedna osoba jakiś dostrzega, a milion innych nie, to błąd/mankament i tak istnieje. Więc, jeśli nie jest zamierzony, a jego ewentualna korekta nie zachwieje treścią, to ja bym go poprawił; kolejny mały kroczek w stronę doskonałości.

 

Peace!

 

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

“Jego” poprawię, bo rzeczywiście nie wpłynie to na tekst, a tylko na jego przejrzystość.

Velevitka zostanie bez dodatkowych wyjaśnień. Nie jest to główna postać, równie dobrze mógłby to być demon wymyślony przeze mnie tylko na użytek tego opowiadania.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Podobało mi się. Klasyczna historia, ale z tych – jeśli ładnie podane – nigdy się nie nudzą.

Dzięki Zygfrydzie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bardzo ładne, zgadzam się z Zygfrydem, że tak podane historie nie nudzą.

Dzięki i buziaczki.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Cień Burzy:

Subiektywnie, nie miałem żadnego problemu ani z księdzem, ani z Velevitką,

Ot, pokorne cielę, dwa bogi ssie… :-D

 

 

Bemik, wybacz, nic nowego nie napiszę, ale dla porządku zostawię ślad:

 

Jak to było? "Bemik to bemik"? ;-) Klimat dwóch stron medalu, miłości i nienawiści, oddany tak, że i facet czuje. :-)

 

Nie zrozumiałem tylko zakończenia przy pierwszym czytaniu – została na skraju stawu, w stuporze po odrzuceniu przez Jędrzeja, po zrozumieniu, że jej ofiara na nic – tak na zawsze? Nie rozumiem wirowania i tańca, dlaczego tańczyła w ogóle – czyżbym patrzył już na świteziankę?

 

Jest udanie wprowadzony oraz utrzymany nastrój, krótka historia odtrąconej miłości, zemsty,  egoizmu i skupieniu tylko na swoich pragnieniach, fałszywych nadziei oraz wyobrażeń – i brak happy endu.

 

No, łapsa za wątrobę. :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ot, pokorne cielę, dwa bogi ssie… :-D

 

KRWIII!!!

 

 

Względnie:

 

TRAAANUUU!!!

 

Oświadczam z całą stanowczością, że ksiądz mi ani bóg, ani mu ssę. Za to Velevitka… No, z tą bym się przynajmniej umówił.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Panowie!!! Cicho, nie kłócić się!

Psychorybo napisałeś: Nie zrozumiałem tylko zakończenia przy pierwszym czytaniu, więc mam pytanie, czy teraz zrozumiałeś? wink Po dopiskach  widzę, że zrozumiałeś.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No, bo już powyjaśniane, Basiu ;-) Ale do własnej indolencji przyznać się musiałem, uczciwość i rzetelność mi nakazują.

 

Cieniu :-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Bemik, my się nie kłócimy przecież! My są zgodni jak Bracia Syjońscy, czy inni tacy. W końcu kto lepiej zrozumie jednego wariota jak drugi podobny? A to, że tam czasem jeden drugiemu wymierzy płetwę albo ktoś komuś piorunem ogon podpali… Ot, zdrowy, męski odruch. Krzywda nikomu się nie dzieje tak naprawdę, a wesoło jest. Przynajmniej nam. Tak że nie frasuj się, Moja Droga, my se tu tylko szczubackie krotochwile wyczyniamy.

 

Świtezianka? W sensie tak jakby bardziej regionalna topielica znad Świtezi czy tam inna Pani Jeziora (chyba powinienem ten link i u Werweny zostawić… A co tam, zostawię), jak z mojej prywatnej wyszło interpretacji, czy taka bardziej literacka? Bo przyznam szczerze, że nigdy nie czytałem.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ja tam nie wiem, co się z Magdy zrobiło, jak się w ciemnym jeziorze zanurzyła, nie umiejąc pływać.  To pląsanie na łące tuż przed śmiercią było, bo jej sie w głowie pomieszało, a że pazerna na Jędrusia była, to se najpierw potańcowała (bo to był początek tej miłości, kiedy sama kochała i w jego kochanie wierzyła), a wtedy jej się zdawało, że jest księżniczką jakąś, panią Wiosną albo czymś tam jeszcze. A potem do niej dotarło, że tyle z jej marzeń zostało, co z tego śmiechu na wietrze. I to ją przygniotło i powaliło i do zimnego jeziora zaprowadziło.

  1. To jest wyjaśnienie zakończenia.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Czyli, że z interpretacją w stu procentach trafiłem. Radość.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

smiley

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Czeka, aż Cień sie obróci i znienacka – chlast! Płetwą w potylicę! ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Rybo, Ty jesteś po prostu nie do wytrzymania. To Twoje: chlast! Płetwą w potylicę! ;-) – to normalnie miszczostwo świata.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bo my takie miszcze jezdeśmy – ciupkę pochlastane… ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

O żeż Ty… No, to dzisiaj na kolację będzie smażony pstrąg.

 

Peace!

 

EDIT: No dobra, może nie pstrąg, a parówki, i nie smażone, a gotowane, ale ostrzeżenie zostało wysłane.

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Paniałem, dziś gotujesz na piorunie kulistym… :-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Interesujący klimat i narracja. Niestety kwiecisty język w połączeniu z irytującymi trzema kropkami pojawiającymi się co kilka zdań potęgują poczucie znacznego przerostu formy nad treścią. 

Pobiegła za nim, unosząc w górę sukienkę

Jesteś pewna, że nie uniosła jej przypadkiem w dół?

 

Czy lubię wyśmienicie, pięknie, ujmująco, poetycko, z wyczuciem napisane historie, które pachną banałem? Wychodzi na to, że lubię. 

Sorry, taki mamy klimat.

German Jesus – dziękuję. Mówisz o gwiazdkach rozdzielających sceny, czy o wielokropku?

Seth, dzięki za wizytę. Poprawiam.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Mam na myśli duże natężenie * * *  tych  pogańskich znaczków w Twoim opowiadaniu. Światło pomiędzy wierszami ma w sobie więcej klasy. 

Rozumiem, ja jednak wolę gwiazdki.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ja także wolę gwiazdki. Moim zdaniem są dobrym zabiegiem, jak chcemy oddzielić tekst. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Sprawności literackiej nie można Ci odmówić, bo jak zwykle napisane ładnie, nastrojowo, lecz nic na to nie poradzę, że takie historie nie robią na mnie większego wrażenia. 

Dziękuję Domku za wizytę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Mogę się obiema rękami podpisać pod komentarzem Domka – Twoje teksty, Bemik, wchodzą gładko i bez przeszkód przez oczy do głowy, ale co w tej głowie potem robią, to inna sprawa. Jedne zostają choć na chwilkę, inne wyparowują nie pozostawiając śladu. Bywa czasem taka miłość chora, zachłanna i przesadzona, opowieść wysnułaś ładnie i przeczytałam ją z przyjemnością, jednak ot, zaraz zabiorę się za obiad i nie uronię ani jednej łzy nad losem Magdy.

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dzięki, Jose. Jak napisałaś: jedne wchodzą i na chwilę zostają, inne znikają od razu. Ale nie u każdego i nie każdy mój tekst. Myślę, że to kwestia charakteru i podejścia do życia. Ten tutaj faktycznie jest wymyślony i oparty tylko na uczuciach. Gdybyś akurat była taką porzuconą, z pewnością inaczej byś patrzyła na tekst i inaczej go odbierała. 

To, że nie ronisz łez nad losem Magdy, to nic dziwnego. W końcu ludzie maja różną wrażliwość. Gdybym dla Ciebie napisała opowieść o kocie polanym naftą i podpalonym, któremu na dodatek łobuzy wydłubały oko, zapewne płakałabyś jeszcze w trakcie obiadu wink

Dzięki za wizytę i komentarz.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

crying

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Tak słucham o tym joseheimowym kotku i przypomniał mi się kawał. Nie nowy, zdaje się dość znany nawet, a przy tym na temat, ale paskudny nadzwyczajnie (choć znam i gorsze), więc raczej go tutaj nie opowiem. Niemniej cieszę się, że mnie na niego naprowadziłyście, bo dawno zapomniany to “skarb”.

Swoją drogą, nie pisz bemik, o takich rzeczach. Taka potworność w Twoim wykonaniu byłaby w dwójnasób straszna.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu: To mój kotek i będę go … ? :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ten też znam, ale myślałem o innym.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu, a moja Ciemność? Wprawdzie nie o kotku, ale jednak…

Starsi stażem użytkownicy portalu pamiętają zapewne też jeden taki tekst o Daikaa – bardzo brzydki. Zabrałam go stąd, bo coś mi związanego z nim wpadło do głowy.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No właśnie, Ciemność. Po lekturze – między innymi – tego opowiadania, wiem, że gdybyś Ty napisała o maltretowaniu kotka, to prawdopodobnie podczas lektury osobiście bym się pochlastał. Źle znoszę takie rzeczy.

 

Ale kawał chyba Wam zaprezentuję – pokusa ogromna.

 

Peace!

 

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Zasuwaj, bo muszę iść spać niedługo (nocna podróż), a chętnie połozyłbym się uchachany :-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

W więzieniu, w jednej celi, siedzą: gwałciciel, sodomita, pedofil, sadysta, nekrofil i masochista. W pewnej chwili sadysta wzdycha:

– Cholera, mam straszną ochotę kogoś zgwałcić…

– Nooo, najlepiej to jakiegoś kota – dodał z rozmarzeniem sodomita.

– Tak, ale takiego jeszcze malutkiego i słodkiego – westchnął pedofil.

– A jak już byście z nim skończyli, to ja bym mu powyrywał nóżki, podpalił ogonek, wydłubał oczka, wyrwał język i w końcu skręcił kark… – Ożywił się sadysta.

– A potem, jak już zdechnie, to ja bym go tak jeszcze raz… – dodał nekrofil z niedwuznacznym uśmiechem.

Na to odzywa się masochista:

– Miau…

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ach, ten… ;-) 

Miau ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Widzę, że kolega obraca się w podobnych klimatach.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Przewidywalne to na wskroś, ale za to pięknie napisany. Czyta człowiek i wie, że w gruncie rzeczy powinien dać reprymendę za wtórność, ale nie może się na to zdobyć, bo to wszystko takie ładne jest… I bądź tu człowieku mądry.

No właśnie, bądź tu człowieku mądry…

Dziękuję, Vyzarcie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Muszę, powiedzieć, że jak na człowieka, który czyta niewiele romansów i generalnie za nimi nie przepada, to to opowiadanie czyta się przyjemnie. Nie jest zachwycające(w każdym razie dla mnie) ale przynajmniej jest ciekawy motyw fantastyczny i za to ma u mnie plusa. :)

Gdybyś był kobietą, pewnie bardziej przypadłoby Ci do gustu. Dzięki.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Możliwe, że masz rację, ale i tak znalazłem w nim fajny motyw fantasy. ;-)

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Super!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nie mój klimat, ani obszar zainteresowania, ale przeczytałem całość.

To miłe, cieszę się, że zmęczyłeś całość, bo to faktycznie takie “babskie” opowiadanie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nowa Fantastyka