- Opowiadanie: kasjopejatales - if...else...

if...else...

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

if...else...

i = 100

 

– Słuchasz mnie, Brandon? – zapytała blondynka, przewracając się na drugi bok w motelowym łóżku.

– Słucham, słucham – warknął mężczyzna, po czym zaciągnął się papierosem. Siedział na skraju łóżka tyłem do swojej życiowej pomyłki i zastanawiał się, co jeszcze mógłby zrobić.

– No, bo na mnie nie patrzysz – dąsała się Sara, wolno wypowiadając słowa.

„Za dużo wzięła” – pomyślał Brandon, krzywiąc się. Jej głos był zbyt flegmatyczny, jakby w połowie zdania zapominała, co chciała powiedzieć.

– Dziś postanowiłem słuchać uszami – mruknął, strzepując popiół na brudną podłogę. Ciężko mu się oddychało.

Pokój był mały, ale po brzegi wypełniony gryzącym zapachem. Śmierdziało tu papierosami, narkotykami i starym seksem. Wiatrak pod sufitem wolno mielił powietrze, a cienie nieudolnie tańczyły na wypłowiałych tapetach.

– Hejjj… – zamruczała Sara, przesuwając się po brudnej pościeli w stronę kochanka.

– Milcz. – Miał dość jej paplaniny. Nie robiła nic innego, tylko jazgotała mu nad uchem. Za każdym razem, gdy otwierała usta, miał ochotę jej przywalić. I często to robił, ale teraz nie miałby nawet siły podnieść ręki. Ten przeklęty upał, wilgoć i smród wysysały z niego całą energię.

„Tak teraz wygląda moje życie” – pomyślał zirytowany. A przecież mógł mieć wszystko. Wpatrzony w cienie na ścianie, które uciekały przed światłami reflektorów, Brandon zastanawiał się, co poszło nie tak. Pragnął odejść. Wziąć kasę, wyjść i nigdy nie wrócić. Chciał to zrobić, ale nie mógł.

– Daj jednego – zażądała kobieta, łapiąc Brandona za ramię.

– Odwal się! – wrzasnął, odrzucając jej szczupłą rękę. Dłonie miała ciepłe i lepkie. Poczuł, jak robi mu się niedobrze.

– No nie bądź… takiii… – I znowu ten powolny ton w towarzystwie czegoś, co miało być uwodzicielskim uśmiechem. – Braaan… don…

– Zamknij się! – Mężczyzna poderwał się z łóżka. Odrzucając papierosa, sięgnął po następnego. Ręce mu drżały, utrudniając zapalenie szluga.

– B…

Nawet nie wiedział, kiedy jego ręka sama powędrowała za plecy i sięgnęła po rewolwer. Huk wystrzału, jak zawsze, był ogłuszający. Sara padła martwa na brudną pościel, wpatrzona w Brandona błękitnymi oczami.

– Cholera – szepnął mężczyzna.

 

i = 1000

 

– Słuchasz mnie, Brandon? – zapytała blondynka, przewracając się na drugi bok w motelowym łóżku.

– Słucham – odpowiedział mężczyzna, gasząc papierosa na blacie stolika nocnego.

Nie mógł znieść paplaniny Sary. Nie znowu. Jej spowolniony głos doprowadzał go do szału. Musiał coś zrobić, cokolwiek. Wstał i odpalając kolejnego papierosa, podszedł do torby z pieniędzmi. Otworzył ją szarpnięciem. Wpatrując się w pliki banknotów, myślał intensywnie. „Ile jej dać?” Nigdy nie był dobry w myśleniu, czy liczeniu. Złapał więc pięć paczek i nie patrząc na Sarę, rzucił je na łóżko.

– Twoja działka. – Zarzucił torbę na ramię i ruszył do drzwi.

– Brandon? – I znowu ten spowolniony głos. Musiał od niego uciec, nie mógł tu zostać. Warcząc pod nosem, odrzucił papierosa i sięgnął do klamki.

Ból w plecach i klatce piersiowej pojawił się niemal jednocześnie z hukiem wystrzału. Kolejnych pięć kul sprowadziło Brandona na podłogę pokrytą brudną wykładziną, a teraz i krwią.

 

i = 10000

 

– Słuchasz mnie, Brandon? – zapytała blondynka, przewracając się na drugi bok w motelowym łóżku.

– Oczywiście, że cię słucham – odpowiedział mężczyzna, dopalając papierosa.

Sara jak zwykle gadała. Tym swoim zbyt wolnym głosem, wynikającym z wzięcia zbyt dużej ilości… wszystkiego. Nie powinna tyle brać, ale Brandon nie mógł jej powstrzymać. Sam przecież nie był lepszy. Sięgając po kolejnego papierosa, odruchowo zerknął na własne przedramię. Ślady po igłach, jedne na drugich, zaczerwieniona skóra wokół nich. To cud, że jeszcze nie zszedł z tego świata. Przecież wziął wszystko, co mieli. Ledwo już cokolwiek widział. Całe ciało mu drętwiało, ale głos kobiety nadal słyszał wyraźnie.

– Jak to możliwe? – mruknął cicho Brandon, gdy nagle poczuł ucisk w sercu.

Nie mogąc zaczerpnąć oddechu, z potwornym bólem w piersi upadł na podłogę. Sara przysunęła się wolno do krawędzi łóżka i uśmiechnęła ciepło, wpatrzona w kochanka. „Kiedyś tak ją kochałem, co się z nami stało?”

 

i = 1,00 E+05

 

– Słuchasz mnie, Brandon? – zapytała blondynka, przewracając się na drugi bok w motelowym łóżku.

– Tak – odpowiedział mężczyzna, a papieros w ustach zatańczył niepewnie. W jednej dłoni Brandon trzymał telefon, w drugiej broń.

– Co będziemy dziś robić? – Głos Sary jak zwykle był cichy i spowolniony.

– Może pójdziemy na zakupy? – Wolał sam coś zaproponować, niż znowu słuchać, jak ona zastanawia się nad odpowiedzią.

– Tak – zgodziła się, rozmarzona, ale nie zmieniła pozycji.

Brandon także tego nie zrobił. Jak zahipnotyzowany wpatrywał się w niebiesko-czerwone światła tańczące na tapecie. Chwilę później drzwi do pokoju zostały wyważone. Policjanci, widząc Brandona celującego do nich z rewolweru, nie mieli wyboru.

 

i = 1,00 E+07

 

– Słuchasz mnie, Brandon? – zapytała blondynka, przewracając się na drugi bok w motelowym łóżku.

– Tak – odpowiedział, przykładając sobie rewolwer do skroni i pociągając za spust. Papieros wyleciał Brandonowi z ust i spadł na podłogę.

 

i = 1,00 E+11

 

– Słuchasz mnie, Brandon? – zapytała blondynka, przewracając się na drugi bok w motelowym łóżku.

Mężczyzna nie odpowiedział. Siedział na skraju łóżka, wpatrzony w biegające po tapecie cienie. Strużki dymu wolno unosiły się z papierosa tkwiącego w jego ustach, a łzy spływały po szorstkich policzkach, skapując na rewolwer, który Brandon trzymał w dłoni.

 

i = 1 : ∞

<code corrupted>

Brandon_choice = c(choice_no.1 = 'kill', choice_no.2 = 'kill', choice_no.3 = 'kill',…)

for (x in names (Brandon_choice)) {

print (paste (x,":", Brandon_choice[x]))

if (Brandon_choice[x] != 'good_choice') {

print("repeat")

} else {

print("FREE")

break}

}

 

choice_no.1: kill

repeat

choice_no.567: kill

repeat

choice_no.33359: suicide

repeat

choice_no.1564441: overdosage

repeat

choice_no.11549832: suicide

repeat

choice_no.649711359: kill

repeat

choice_no.99999999999: suicide

repeat

 

 

Projekt: Czyściec.god

Wersja: otwarta alfa

Autor: nieznany

Koniec

Komentarze

Uwaga, przy pisaniu powyższego kodu nie ucierpiał żaden programista, ale przynajmniej jeden się popłakał ;)

Chyba nie muszę tłumaczyć, że chodzi o pewnego rodzaju pętlę (instrukcję warunkową w tym przypadku), ale pozwolę sobie na drobny komentarz odnośnie kodu (dla spokoju mojego ducha). Brandon ma nieskończoną liczbę prób – w każdej z nich podejmuje decyzję. Jeżeli podejmie złą (zabije, popełni samobójstwo itp.) pętla ma zostać powtórzona (repeat), w innym przypadku ma zostać uwolniony (FREE). Pętla może więc trwać w nieskończoność, ale może się skończyć w dowolnej chwili – wystarczy, że mężczyzna podejmie właściwą decyzję (opisaną w kodzie).

P.S. Purystów-programistów uprasza się o wybaczenie i schowanie pochodni oraz wideł!

No hej. Niezłe, trzymające się własnego tematu. Sam motyw pętli czasowej nie jest, rzecz jasna, niczym nowatorskim, ale tutaj zakończenie całkiem dobrze nadaje całości charakter. Podoba mi się, że, jak to w dziełach o pętlach, każda kolejna scena jest coraz krótsza, co pozwala uciec przed znużeniem.

 

Łapanka na szybko:

– Słuchasz mnie Brandon?

Przecinek przed Brandon

warknął mężczyzna, zaciągając się papierosem.

Trudno warczeć, jednocześnie zaciągając się papierosem

które co i raz

Tego i chyba nie powinno tu być

Szarpnięciem otworzył ją i wpatrując się w pliki banknotów, myślał

Przecinek po i

z potwornym bólem w klatce padał na podłogę

upadł

Hail Discordia

– Słuchasz mnie Brandon?

Słuchasz mnie, Brandon? Przy tylu powtórzeniach z brakującym przecinkiem poczułam trochę ból bohatera ;)

Śmierdziało tu papierosami, narkotykami i starym seksem.

Wiem, o co chodzi, ale fraza “starym seksem” sugeruje, że mogłoby śmierdzieć “młodym seksem”, a przyznasz chyba, że to niezbyt gra.

cienie nieudolnie tańczyły na wypłowiałych tapetach.

Czemu nieudolnie? Cień nie ma żadnego wpływu na to, co robi, dziwne określenie.

(Brandon_choice[x] != 'good_choise')

choice. No chyba, że to celowe ;) Ale by było, gdyby przez babolek programisty nie można było wyzwolić się z czyśćca.

łzy toczyły się po szorstkich policzkach, skapując na rewolwer, który Brandon trzymał w dłoni

Zabrakło kropki?

Bardzo fajny pomysł pozornie nieskończonej pętli. Choć to krótki szorciak, to jednak nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że i tak jeszcze trochę można by z niego wyciąć; szczególnie pierwszy fragment wydawał mi się przeładowany opisami, niby ubranymi w różne słowa, ale w gruncie rzeczy powtarzającymi to samo. Udzielała się irytacja bohatera na jego towarzyszkę, oj, udzielała. Tekst nie do końca mi poszedł, ale stojąca za nim idea bardzo mi się podoba.

deviantart.com/sil-vah

japkiewicz, Silva – bardzo dziękuję za łapankę i ekspresowe tępo (wszystko poprawione).

 

japkiewiczcieszę się, że się podoba! Pętla nowym pomysłem nie jest, ale chciałam trochę inaczej ją przedstawić. Często pętla po prostu przytrafia się bohaterom, a tutaj ma inny, „wyższy” cel.

 

Silva – cieszę się, że chociaż idea się podobała ;)

Choć to krótki szorciak, to jednak nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że i tak jeszcze trochę można by z niego wyciąć; szczególnie pierwszy fragment wydawał mi się przeładowany opisami, niby ubranymi w różne słowa, ale w gruncie rzeczy powtarzającymi to samo.

Tutaj zależało mi, żeby opisać trochę bardziej miejsce i bohaterów – tak, żeby czytelnik wyobraził sobie, jak to wygląda, a ja później nie musiałabym już tego powtarzać. Poza tym chciałam, żeby pierwsza scena była dłuższa i od razu nie było widać pętli.

(Brandon_choice[x] != 'good_choise')

choice. No chyba, że to celowe ;) Ale by było, gdyby przez babolek programisty nie można było wyzwolić się z czyśćca.

Nie było, ale to też fajny pomysł ;)

Och, gdybyś tylko ten tekst dopieścił literacko, to może nawet do piórka bym nominował.

Już tytuł i podtytuł ustawiają moją uwagę.

Tekst zaczynasz świetnym opisem przydrożnego motelu, czuć klimat amerykańskiego półświatka.

 

Śmierdziało tu papierosami, narkotykami i starym seksem. Wiatrak pod sufitem wolno mielił powietrze, a cienie nieudolnie tańczyły na wypłowiałych tapetach.

 

To jest naprawdę dobry tekst, “O rany, ty wiesz ja śmierdzi stary seks” – pomyślałem.

Niestety od tego miejsca nie było już tak dobrze. Nie chcę powiedzieć, że było źle, ale takiego poziomu, jak w powyższym cytacie nie zdołałeś utrzymać – a szkoda.

Poniżej przykłady z i=100, które na pewno dało się lepiej napisać:

– Milcz. – Miał dość jej paplaniny. 

– Odwal się – wrzasnął, odrzucając jej rękę.

Mężczyzna poderwał się z łóżka i odrzucając papierosa

Sara natychmiast padła martwa

 A Brandon w i=1000 już nie natychmiast

Kolejnych pięć sprowadziło Brandona na podłogę

W i = 1,00 E+05, ostatnie zdanie proponował bym wykreślić.

A końcowy kod jest po prostu wisienką na torcie – szkoda tylko, że trochę hermetyczną.

Dla mnie pięknie wymyślone i skomponowane. Z tym końcowym znakiem zapytania o autora kodu.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

fizyk111 witaj i dziękuje za komentarz!

[…] gdybyś tylko ten tekst dopieścił literacko, […]

Zgadzam się, że czasem brakuje mi jeszcze pewnego warsztatu… choć może bardziej pasowałoby tu słowo „wyczucia”. Pracuje jednak nad tym i wydaje mi się, że robię postępy ;)

W i = 1,00 E+05, ostatnie zdanie proponował bym wykreślić.

Masz całkowitą rację! Przegapiłam to – bo chyba z dziesięć razy poprawiałam to zdanie.

A końcowy kod jest po prostu wisienką na torcie – szkoda tylko, że trochę hermetyczną.

Wiesz, ja tu byłam rozdarta pomiędzy bardzo prostą dla czytelnika formą (proste if…else), a duszą naukową, która buntowała się przed napisaniem kodu, który miałby nie działać. A ten w opowiadaniu, gdyby podpiąć dane z wyborami jednostkowymi Brandona, zadziałałby… no tylko, nie mogłoby być ich nieskończenie wiele, bo komputer do końca świata mieliby te informacje ;)

Poniżej przykłady z i=100, które na pewno dało się lepiej napisać[…]

Pomyślę o nich, bo jak je tak ze sobą zestawiłeś, to faktycznie marnie wyglądają ;)

Edit: odrobinkę zmieniłam, ale nic wielkiego.

 

Edit2:

Sara natychmiast padła martwa… A Brandon w i=1000 już nie natychmiast

Bo ona gorzej celowała!

Nie chcę powiedzieć, że było źle, ale takiego poziomu, jak w powyższym cytacie nie zdołałeś utrzymać – a szkoda.

Jeszcze o tym zapomniałam :) Trochę już o tym napisałam w odpowiedzi na komentarz Silvy. Te bujniejsze opisy, miały swoje uzasadnienie głównie w tej pierwszej części pętli. Żeby wprowadzić czytelnika do pokoju, dać mu poczucie, że wie, jak tam jest. By to uczucie nie minęło przy następnych pętelkach, gdy akapity były coraz mniejsze.

 

 

Bardzo fajny pomysł z pętlą i kodem. Duży plus za eksperymentowanie, połączenie informatyki z literaturą i sposób wykorzystania konkursowego hasła. Bardzo pomysłowe. Historia Brandona wciągnęła mnie na tyle, że mu kibicowałam. Dobrze, że kolejne sceny są coraz krótsze, to wprowadza dynamikę. Tekst jest dobrze napisany technicznie i ciekawy.

Fizyk ma rację, opowiadanie mogłoby być piórkowe, jest jedno ale. Według mnie, nie widać jasnego dylematu bohatera. Nie zrozumiałam, na czym miało polegać podjęcie właściwej decyzji w hotelowym pokoju. Czy Twoim zamysłem było pokazanie, że Brandon trwa w wadliwej, nieskończonej pętli i warunek “else” nigdy nie zostanie spełniony? Z drugiej strony, to czyściec, więc powinien dostać szansę na odkupienie win. Być może dopisanie, kim dokładnie był Brandon i jaką winę popełnił, wyjaśniłoby bardziej Twój zamysł.

Myślę, że opowiadanie powinno znaleźć się w bibliotece, dlatego zgłaszam do wątku.

Ja chciałem przeprosić za tą męską formę. No, kurcze, dla mnie jesteś Tales. Postaram się zapamiętać, że to nazwisko, a imię jej Kasjopeja. sad

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

ANDO wielkie dzięki za przeczytanie i cieszę się, że uznajesz pomysł za pomysłowy ;) I oczywiście za zgłoszenie do biblio.

Czy Twoim zamysłem było pokazanie, że Brandon trwa w wadliwej, nieskończonej pętli i warunek “else” nigdy nie zostanie spełniony? Z drugiej strony, to czyściec, więc powinien dostać szansę na odkupienie win.

Pętla nie jest wadliwa (dzięki Slivo za wyłapanie literówki), po prostu Brandon nie podejmuje właściwiej decyzji. Wszystkie drogi, które wybiera, wiążą się z przemocą, krzywdą… a wystarczyłoby, gdyby np. położył się obok kobiety i nic nie robił. Bo tu nie do końca chodzi o to, co powinien zrobić (tego kod nie definiuje, mówi tylko, że ma być to dobry wybór), ale raczej o to, czego nie powinien robić – wyrządzać krzywdy. Czyściec.god daje mu szansę, ale on nie umie z niej skorzystać.

Być może dopisanie, kim dokładnie był Brandon i jaką winę popełnił, wyjaśniłoby bardziej Twój zamysł.

Tu nie chciałam tego robić. Mam jedynie nadzieje, że czytelnik sam zauważy, że Brandon nie jest dobrym człowiekiem, a jako taki zasługuje na jakiś rodzaj kary. A mimo to dostaje szanse na odkupienie, może zrobił coś dobrego, dzięki czemu dostał tę szansę. Nie wiadomo, ważne jest tylko to, że trafił do nietypowego czyśćca – reszta zależy od niego.

 

Osobiście nie podzielam zachwytu Fizyka, acz jest on dla mnie całkiem zrozumiały. Jak dla mnie opowiadanie jest po prostu przyzwoitej jakości.

Tym co najbardziej mi zgrzytnęło, była pewna słabość stworzonej przez Ciebie nieskończoności. Pamiętacie może te kupowane na bazarach chińskie "gameboye"/konsole, na których widniało: "9999 games in 1"? Całkiem popularne na przełomie lat 90./00. W gruncie rzeczy te 9999 gier sprowadzało się do tetrisa i dwóch-trzech innych gierek powtarzanych tysiące razy. Tak samo jak te "gameboye" dawały iluzję mnogości, tak Twoje opowiadanie daje tylko iluzję nieskończoności, sprowadzając się jednak do skończonej puli wyborów.

Tym, co faktycznie mogłoby prowadzić kod w nieskończoność, byłoby rozwidlające się drzewko decyzyjne. Podejmujesz decyzję X – giniesz. Decyzję Y – giniesz. Dezycję Z – idziesz dalej. Kolejny dylemat: dezycja A – giniesz, decyzja B – giniesz, decyzja C (…), decyzja M – idziesz dalej. Uzyskanie 1 w pierwszym IF-ELSE skutkowałoby przejściem do kolejnego IF-ELSE najeżonego decyzjami dającymi 0, opcja dająca 1 skutkowałaby przejściem do kolejnej pętli – i tak w nieskończoność, której granicą byłaby naturalna śmierć.

Niemniej, i tak szanuję za pomysł i gładkie wykonanie.

 

fizyk111 nie ma sprawy ;) W sumie i tak mam wadliwy nik, bo miała być kropka po kasjopeja, tylko się zagapiłam. Ostatnio piszą do mnie Kasjo i też jest ok.

Edit: i dzięki za zgłoszenie do biblio :)

Pomysł moim zdaniem świetny. Osobiście, oprócz oczywistego zamknięcia w pętli, skojarzyło mi się też z koncepcją Multiwersum, w którym wszystkie możliwości występują jednocześnie (tu: równią się wartością jednej zmiennej, będąc jednocześnie diametralnie różne: kto przeżywa, kto umiera).

Do tego dobrze zbudowany klimat. Podobał mi się ten “zapach starego seksu” i to jak świadomie kropkujesz wypowiedzi bohaterki w i=100. W taki sposób, że niemal słychać nienaturalny sposób w jaki kobieta wypowiada słowa (tak irytujący dla bohatera). Końcowe porównanie sytuacji do czyśćca również, jak to mówią, makes much sense.

Na koniec, fakt faktem, że, tak jak wspominali przedmówcy, można podszlifować stronę redaktorską. No, ale to zawsze można podszlifowywać :).

Pliszka-Czajka dzięki za komentarz i przyjmuje brak zachwytów, ale cieszę się, że chociaż porządnie wyszło ;)

Tak samo jak te "gameboye" dawały iluzję mnogości, tak Twoje opowiadanie daje tylko iluzję nieskończoności, sprowadzając się jednak do skończonej puli wyborów.

choice_no.99999999999 to nie jest ostatni wybór Brandona (a ostatni zwrócony w konsoli, widoczny w tekście). Na początku kodu mamy i = 1 : ∞ (mogłam ewentualnie dać n – jako liczbę prób), a więc ma nieskończoną liczbę wyborów. Nie chciałam jednak znowu powielać znaku nieskończoności – raz wystarczył ;) dlatego na samym końcu dałam trzy kropeczki:

choice_no.99999999999: suicide

repeat

Tym, co faktycznie mogłoby prowadzić kod w nieskończoność, byłoby rozwidlające się drzewko decyzyjne.

Tutaj użyłam if else, które jednak spełnia swoją rolę (a próby traktuję jako niezależne, a nie jak zależne, co dostałabym gdybym użyła drzewa):

if (Brandon_choice[x] != 'good_choice') {

print( "repeat" )

}  else {

 print( "FREE" )

break}

}

 

Każda decyzja różna od 'good_choice' (którą to zmienną miałam zdefiniowaną osobno, ale już nie chciałam jej dawać) powoduje powtórzenie pętli (repeat w if), natomiast gdyby Brandon wybrał tę opcję, pętla zwróci FREE (w else) i nastąpi przerwanie pętli (po to dałam break). Oczywiście, jeżeli podepnę ramkę z danymi (wyborami Brandona), to kod zadziałała, ale z oczywistych przyczyn ramka danych nie może być nieskończona.

Kurczę, zgrabny szorciak. Fakt, że pomysł na pętlę czasową jest znacznie wyeksploatowany i tutaj raczej nie powiedziałaś nic nowego, to bardzo pomysłowo wplotłaś to kodowanie, przyznam się, że po raz pierwszy widzę takie połączenie i właśnie tu – nie na poziomie pomysłu czy fabuły, ale samej formy – tkwi urok tego opowiadania. 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

pgujda wdziecznam za opinie i cieszę się, że się podobało.

Na koniec, fakt faktem, że, tak jak wspominali przedmówcy, można podszlifować stronę redaktorską. No, ale to zawsze można podszlifowywać :).

Wiem, wiem i jako dyplomowany dyslektyk z pokorą przyjmuję te uwagi i dużo wkładam pracy, by jednak wszystko miało rączki i nóżki i ogonki ;)

Gekikara i tobie dzięki za komentarz!

Edit: i dzięki za zgłoszenie do biblio :)

Fakt, że pomysł na pętlę czasową jest znacznie wyeksploatowany […]

Byłam świadoma, że pętla to dość ryzykowny pomysł – właśnie przez to, że trudno byłoby tu coś nowego stworzyć. No, ale najpierw do głowy przyszedł mi pomysł z kodem, a potem zastanawiałam się jak by można było to ładnie wykorzystać ;) Chyba każdy, kto kiedyś uczył się programowania, natrafiał na przykład z nieskończoną pętlą, która jeżeli jej się odpowiednio nie zabezpieczy, to się nigdy nie skończy (ale może ją przerwać użytkownik „manualnie").

Dzień doberek. 

 

– Odwal się – wrzasnął, odrzucając jej szczupłą rękę.

→ Skoro wrzasnął to wypadałoby dać wykrzyknik ;p 

 

Szarpnięciem otworzył ją, i wpatrując się w pliki banknotów, myślał intensywnie. „Ile jej dać?”

Po zaznaczonym fragmencie brakuje kropeczki. 

. „Kiedyś tak ją kochałem, co się z nami stało?”

→ I jak wyżej. 

 

Strużki dymu wolno unosiły się z papierosa w jego ustach, a łzy toczyły się po szorstkich policzkach…

→ Raczej łzy nie mają w nawyku się toczyć, tylko spływać ;D

 

No ale ogólnie, napiszę klasycznie – podobało mi się. 

Pętla wyszła całkiem ok, czytało się również sprawnie i bez większych błędów. No ja tam jestem na tak. Długość również adekwatna (wiem, wymogi konkursu), przez co nie zdążyłem się znudzić dość podobnymi scenkami. Końcówka również na plus. 

Ode mnie również wleci klik. 

Tekst krótki, to i komentarz krótki, lecz życzę powodzenia w konkursie!

Pozdrowionka! 

 

 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

NearDeath dobry nocek i dzięki za zgłoszenie do biblio ;)

Szarpnięciem otworzył ją, i wpatrując się w pliki banknotów, myślał intensywnie. „Ile jej dać?”

Po zaznaczonym fragmencie brakuje kropeczki.

„Kiedyś tak ją kochałem, co się z nami stało?”→ I jak wyżej.

Kurcze, a gdy w innym tekście miałam zapis z kropką, to napisano mi, że powinnam ją usunąć. I co ja mam bidna zrobić?

No ale ogólnie, napiszę klasycznie – podobało mi się. […] życzę powodzenia w konkursie!

Wiec i ja klasycznie podziękuje! Cieszę się, że się, podobało się (ilość “się” się zgadza!)

Bardzo fajny pomysł – żeby napisać kod czyśćca. Proste, a skuteczne.

Misie.

I ciekawi mnie, co z decyzjami Sary. Czy ona jest tylko botem, czy ma własne pętle?

Babska logika rządzi!

Finkla cieszę się, że pomysł się spodobał! I jeżeli mnie wzrok nie myli, to chyba właśnie pchnęłaś mnie do biblioteki (4 polecajki wiszą w nominacjach) :D

I ciekawi mnie, co z decyzjami Sary. Czy ona jest tylko botem, czy ma własne pętle?

Wyznaję zasadę, że każdy jednak odpowiada za własne decyzje i błędy. Tak więc Brandon jest w tym czyśćcu sam z kodem generującym Sarę (wierną oryginałowi). Decyzja kobiety o zastrzeleniu Brandona wynikała z jego decyzji, by potraktować ją przedmiotowo i zostawić… więc to prawie tak, jakby popełnił samobójstwo.

Nie znam się na kodach, a słucha mnie tylko Excel i to nie przy każdej formule, ale ten tekst naprawdę mi się spodobał. Wręcz smutno mi, że przegapiłam szansę zaklikaniawink. Pokazałaś tutaj miniumum środku i maksimum wyrazu, brawo!

Całkiem niezły szort. Co prawda czytałem sporo tekstów podobnych w koncepcji, ale jednak kodu na czyściec nigdy wcześniej nie miałem okazji podejrzeć. W pierwszej chwili pomyślałem, że sceneria nie daje zbyt dużych możliwości co do liczby możliwych scenariuszy (przy 1,00 E+20 bohater już chyba przetestowałby wszystkie możliwości w tym niewielkim pokoju ;P ). Ale jednak nikt nie powiedział, że nie można powtarzać takiego samego cyklu kilkukrotnie, więc problem się rozwiązuje.

Jeśli ja byłbym autorem kodu i nie lubił Brandona, to pewnie „przez pomyłkę” zapomniałbym dodać break pod print( "FREE" ) – tylko wtedy nieskończoność nie miałaby już granicy ;D

oidrin niezwykle się cieszę, że przypadło ci do gustu to opowiadanie :) Z arkuszami kalkulacyjnymi też można sporo zdziałać, w tym wypadku podobną funkcję (mniej więcej), mogłaby spełniać funkcja wyszukaj.pionowo w połączeniu z jeżeli.błąd Ale to tylko jeden z przykładów.

Perrux witaj i dzięki za wizytę! Cieszy mnie, że udało mi się choć odrobinę uciec od typowej pętli.

pierwszej chwili pomyślałem, że sceneria nie daje zbyt dużych możliwości co do liczby możliwych scenariuszy (przy 1,00 E+20 bohater już chyba przetestowałby wszystkie możliwości w tym niewielkim pokoju ;P )

Tu oczywiście masz rację – zarówno z obawami, jak i z ich wyzbyciem się. Kod przewiduje wiele możliwości „złego” wyboru, a tak jak zauważyłeś, ten sam wybór może być dokonany wielokrotnie. W wywołaniu kodu 1 i 567 razu Brandon dokonuje tego samego wyboru – ale czy zabija 2x Sarę, czy kogoś innego to już nie jest sprecyzowane.

Jeśli ja byłbym autorem kodu i nie lubił Brandona, to pewnie „przez pomyłkę” zapomniałbym dodać break pod print( "FREE" ) – tylko wtedy nieskończoność nie miałaby już granicy ;D

Zaczynam coraz poważniej zastanawiać się, czy moja podświadomość nie kazała mi specjalnie popełnić tego błędu w kodzie, który wyłapała Silva (pierwotnie było Brandon_choice[x]!='good_choise'). Ale byłoby to niegodziwe ;) poza tym chciałam zachować tę granicę.

Chyba tak już mam z szortami, że zanim zdążę się wciągnąć w fabułę, to się kończą, ale to nic, czyta się i tak dobrze bo klimat brudnego, lepkiego i zadymionego Pulp Fiction wyszedł Ci super, gratuluję :) I zapętlona konstrukcja! Powodzenia :) 

Trochę nawiązanie do mechaniki kwantowej, nie? Nieskończona liczba równoległych wszechświatów i każdy się tworzy w momencie podejmowania przez nas decyzji. Ale z tym kodem to pojechałaś, bez pierwszego komentarza nie dałabym rady zrozumieć, bo najpierw myślałam, że to z kodem to ktoś wpisał nieskończoność zamiast jakiejś liczby i się coś schrzaniło. W sumie dobrze się czytało, najpierw mi się bardzo podobał ten tekst, ale później trochę poczułam rozczarowanie, że to chodzi po prostu o to, że bohater ma nieskończoną liczbę prób i cały czas wybiera źle.

Trochę interpunkcji i takich tam:

Pokój był mały, ale po brzegi wypełniony gryzącym zapachem.

Myślę, że spójnik “ale” tu nie pasuje, bo jedna informacja wcale nie kłóci się z drugą.

Za każdym razem, gdy otwierała usta(+,) miał ochotę jej przywalić.

„Tak teraz wygląda moje życie” – pomyślał(+,) zirytowany.

Brandon zastanawiał się(+,) co poszło nie tak.

wpatrzona w kochanka uśmiechnęła się ciepło, wyraźnie nie rozumiejąc(+,) co się dzieje

wyraźnie nie rozumiejąc co się dzieje. „Kiedyś tak ją kochałem, co się z nami stało?”

Tu powtórzenie.

– Tak – zgodziła się rozmarzona, ale nie podniosła się z łóżka.

Dwa “się” w jednym zdaniu, nie wygląda to dobrze. Można usunąć to drugie, nie jest konieczne.

Ale byłoby to niegodziwe ;)

Aj tam niegodziwe zaraz. Może sobie zasłużył :D

deviantart.com/sil-vah

Koimeoda dzięki za przeczytanie i cieszę się, że klimat przypadł do gustu!

 

Sonata witaj i mam nadzieje, że kod bardzo nie kole w oczy ;) Poprawiłam większość usterek. A co do:

Trochę nawiązanie do mechaniki kwantowej, nie? Nieskończona liczba równoległych wszechświatów i każdy się tworzy w momencie podejmowania przez nas decyzji.

Ja myślę, że to raczej tak jakby Brandonowi tworzyła się nowa rzeczywistość (w sumie szkoda dla takiego tworzyć nowy wszechświat). Jeżeli facet źle wybierze, to rzeczywistość generuje mu się na nowo, a gdyby wybrał dobrze, poszedłby do wirtualnego nieba ;)

W sumie dobrze się czytało, najpierw mi się bardzo podobał ten tekst, ale później trochę poczułam rozczarowanie, że to chodzi po prostu o to, że bohater ma nieskończoną liczbę prób i cały czas wybiera źle.

No, Brandon do najbardziej lotnych nie należy, ale nawet on po iluś próbach powinien zorientować się, że coś jest nie tak. Problem leży raczej w jego charakterze – nie może się powstrzymać przed czynieniem zła, dlatego też ciągle źle wybiera.

 

Silvo zwykle bym mu pewnie kazała siedzieć w nieskończonej pętli, ale idea czyśćca każe jednak dać drugą szansę.

Przyjemne i zgrabnie napisane :) Bardzo podoba mi się pomysł na podzielenie tekstu na kolejne iteracje pętli. Nie czepiam się kodu i chowam widły do szafy, jedynie przy

Brandon_choice = c("choice_no.1" = 'kill', "choice_no.2" = 'kill', "choice_no.3" = 'kill',…)

wydaje mi się, że chodziło Ci o przypisanie wartości do zmiennej, a więc "choice_no.1" i kolejne “choice_no.x” nie powinny znajdować się w cudzysłowach (wtedy byłyby zwykłymi łańcuchami tekstowymi, a nie zmiennymi). Być może się mylę (niezliczone są języki programowania), wtedy przepraszam – oraz przepraszam za czepianie się, po prostu rzuciło mi się to w oczy :p Nie zmienia to faktu, że tekst jest świetny. Gratuluję biblioteki!

Coen wielkie dzięki za przeczytanie! Cieszę się, że tekst ci się spodobał.

Co do samego kodu (dzięki za schowanie wideł), to dobrze zauważyłeś, że “choice_np.x” będąc wzięte w cudzysłów, traktowane jest jako tekst. Chciałam, żeby było widać konkretny numer podjętej decyzji (mogłam dać bez "", ale wtedy musiałabym wcześniej zdefiniować wektor i przypisać mu wybory). A do tego opowiadania wybrałam bardziej leniwą opcję – czyli dałam wybór 1,2,3, a potem … (w które w tym wypadku i tak wywaliłyby kod).

A język to R :)

Ach, chyba że w R takie cuda możliwe :) Pozdrawiam!

Trochę kombinowane, ale działa – sprawdzałam ;)

Ciekawy pomysł, mam wrażenie, że Brandon nie ma szans na wyjście z tej pętli. Im częściej sytuacja się powtarza, a miałam wrażenie, że on zdaje sobie sprawę z jej powtarzalności, tym większa frustracja, a przez to i skłonność do gwałtownych zachowań.

Co do kodu, jestem z siebie naprawdę dumna, bo sama zajarzyłam, o co w nim chodzi, a Twoje informacje w pierwszym komentarzu tylko potwierdziły ten znamienity fakt. Tak więc kompletny laik też może ;)

Fajne opko, podobało mi się :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Irka_Luz dzięki za odwiedziny i miło mi, że się podobało!

[…]mam wrażenie, że Brandon nie ma szans na wyjście z tej pętli. Im częściej sytuacja się powtarza, a miałam wrażenie, że on zdaje sobie sprawę z jej powtarzalności, tym większa frustracja, a przez to i skłonność do gwałtownych zachowań.

Dokładnie! Jak już wspominałam, mężczyzna nie jest zbyt mądry, ale za to porywczy i ma skłonności do przemocy. Więc, mimo że gdzieś tam czuje (a na jakimś poziomie może nawet rozumie) co się dzieje, to sam sobie uniemożliwia odkupienie.

Co do kodu, jestem z siebie naprawdę dumna, bo sama zajarzyłam, o co w nim chodzi…

Starałam się, aby jasno (w miarę możliwości) wskazywał, o co w nim chodzi :)

Z jednej strony mi się podobało, z drugiej nie.

Na tak – idealnie wpasowuje się w temat, no i forma, jakiej jeszcze nie widziałem, coś świeżego. Bardzo ładnie, plastycznie napisane.

Za to oczekiwałem coś więcej od fabuły, ale chyba bezzasadnie. Przecież chodziło właśnie o to, aby pokazać utknięcie w pętli/kodzie i jakiekolwiek rozwiązanie akcji zaburzyłoby całą opowieść. Dziwne, nowatorskie i przyjemne opowiadanie :)

Zanais dzięki za odwiedziny i wybacz, że tylko połowicznie cię zadowoliłam ;) Zwykle stawiam na fabułę i do niej dopasowuje formę. Jednak tutaj zależało mi na pętli. Uważałam, że dawanie w niej tak dużo informacji (co, gdzie, po co i dlaczego?) trochę by ją zaburzyło. Choć już Silva zwracała mi uwagę, że mogłam trochę więcej z tego wycisnąć – cóż, zawsze chyba można ;)

Kasjopejatales więcej niż w połowie. Bardzo dobrze oddałaś pętlę i nieskończoność, innej możliwości pokazania tego nie widzę. Forma narzuciła brak zakończenia i pewną powtarzalność schematu. A co do poprawek, to zawsze można poprawiać – aż do nieskończoności ;)

A co do poprawek, to zawsze można poprawiać – aż do nieskończoności ;)

Ale lepiej postawić gdzieś granicę ;)

O, dobre! Chociaż kodu nie rozumiem ;)

Fajny efekt daje to skracanie kolejnych epizodów – taka odwrotna (zaciskająca się) spirala. Ładne zaskoczenie pod koniec drugiego epizodu. Kilka zdań pokazujących możliwości (”Wiatrak pod sufitem wolno mielił powietrze, a cienie nieudolnie tańczyły na wypłowiałych tapetach”).

Ja tylko nie znoszę używania określeń koloru włosów jako synonimów dla imion bohaterek, pachnie mi to przaśnymi paradokumentami ;(

cobold dzięki za wizytę i ciesze się, że dobre! A kodu nie trzeba rozumieć, wystarczy ogólne poczucie sensu.

Ja tylko nie znoszę używania określeń koloru włosów jako synonimów dla imion bohaterek, pachnie mi to przaśnymi paradokumentami ;(

Nawet nie zauważyłam, że to zrobiłam :) Jakoś mi to tu pasowało i nie zastanawiałam się nad tym zbytnio.

Tym razem będzie krótko, bo nie zawsze CM ma możliwość i czas się rozgadać.

Przede wszystkim podoba mi się sam koncept. Także forma, taka delikatnie eksperymentalna. A przy okazji dobrze dopasowana do pomysłu. Ciekawy wybrałaś sobie pomysł na podejście do tematu nieskończoności. Niby dosyć wyeksploatowany, ale jednak poprzez zapis i koncept jest w nim coś interesującego.

Za to przyznaję się bez bicia, że kodu nie załapałem. ;-)

Tyle.

Pozdrowił i poszedł.

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

CM dzięki za komentarz – idealnie proporcjonalny do długości opowiadania! Pomysł na pętlę niemal wyeksploatowany, ale chyba trochę go odświeżyłam.

Za to przyznaję się bez bicia, że kodu nie załapałem. ;-)

Bić nikogo nie zamierzam, ale patykiem poszturchać mogę ;) Tak naprawdę ważne jest tylko to, aby kod stwarzał odpowiednie wrażenie nieskończoności (ew granicy) czyśćca.

Podoba mi się. Ciężkie, klimatyczne, a i kręcące się wokół programowania, więc do mnie bardzo trafiło. Ciekawa wizja czyśćca. :D

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Verus dzięki za wizytę i cieszę się, że tekst przypadł ci do gustu!

kasjopejatales, umiesz przyciągnąć uwagę czytelnika :). Na początku obawiałam się, że opowiadanie utonie w patologii. Potem nie dawało mi spokoju napięcie – co będzie dalej? :) Znowu ta sama scena, znowu fatalny finał. Zakończenie, które kojarzy się z takim ujawnieniem, co skrywają kulisy przedstawienia.

Miałam trudność w zrozumieniu bohatera. Czy z każdym rozdaniem jest lepszym człowiekiem i ma pełniejszą relację z Sarą? Nie do końca zgrywa się to z sugestią, że to jest pętla z możliwością wielu nieskończonych wyborów przez wyraźne zmiany mentalne u postaci. Bo wybiera odmieniona osoba. Ogólnie bardzo interesujące!

Cytryna witaj i dzięki za przeczytanie :)

Miałam trudność w zrozumieniu bohatera. Czy z każdym rozdaniem jest lepszym człowiekiem i ma pełniejszą relację z Sarą? Nie do końca zgrywa się to z sugestią, że to jest pętla z możliwością wielu nieskończonych wyborów przez wyraźne zmiany mentalne u postaci.

Brandon nie zdaje sobie w pełni sprawy z tego, gdzie jest – choć towarzyszy mu jakieś przeczucie, że coś tu jest bardzo nie tak. Nie wie jednak, że to czyściec. Gdyby osoby w czyśćcu wiedział, gdzie są i miały nieskończoną liczbę prób to w końcu każda z nich by wykombinowała, co należy zrobić, by przerwać pętlę. A tu chodzi o faktyczną zmianę. I nie do końca chodzi o samą relację z Sarą, a o powstrzymanie się od „złego” zachowania. Sary tam tak naprawdę nie ma, tylko Brandon i jego demony.

Bo wybiera odmieniona osoba

Oczywiście Brandon się zmienia, jest to nieuniknione, ale nie zmienia się w „prawidłowy” sposób. Poza tym właśnie chodzi o tę zmianę – naukę na błędach, nawet jeżeli nie pamięta, że je popełnił (ma niejasne przeczucie). I żeby ta zmiana pozwoliła mu się w końcu uwolnić.

Fajne, podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Anet – dzięki! To wiele dla mnie znaczy ;)

:)

Przynoszę radość :)

Prosty, a interesujący pomysł i nietypowe podejście do tematu konkursu. Wykonanie – zwłaszcza pierwszej sceny, która jest wyjątkowo klimatyczna, detale przedstawianej przez Ciebie sceny robią potężną robotę – na plus, kilka naprawdę zgrabnych fraz się trafiło. Dobrze, że kolejne sceny nabierają tempa, by wręcz stać się na końcu wyrywkami, uniknęłaś w ten sposób znudzenia powtarzającym się motywem, zachowując jednocześnie tej powtarzalności sedno. 

Podobałosię :)

Nir dzięki za przeczytanie i komentarz!

Pomysł miał być banalnie wręcz prost, choć miałam cichą nadzieję, że kod zaskoczy czytelnika ;) Zależało mi też na klimacie hotelowego pokoju, stąd pierwsza scena z obszernym i kwiecistymi opisami. Dzięki temu następne powtórzenia pętli mogły być coraz mniejsze i bardziej surowe. Wszystko by nie zamęczyć czytelnika.

Świetny opis motelu, klimatyczny kawał dobrej roboty :) Cały szort ubrany w programistyczną pętle to bardzo oryginalny pomysł, WOW. Zasłużona biblioteka.

 

Co do klasycznego czepialstwa – to jak rozumiem, Brandon był świadomy każdej poprzedniej pętli (tak wnioskuję)? Jeśli tak, to jedyna rzecz jaka mi delikatnie nie zagrała to za słaby poziom szaleństwa u Brandona w kolejnych iteracjach tysięcy pętli…

Z tego, co kojarzę, to raczej podświadomy…

Babska logika rządzi!

grzelulukas dzięki za przeczytanie i miłe słowa!

Co do klasycznego czepialstwa – to jak rozumiem, Brandon był świadomy każdej poprzedniej pętli (tak wnioskuję)? Jeśli tak, to jedyna rzecz jaka mi delikatnie nie zagrała to za słaby poziom szaleństwa u Brandona w kolejnych iteracjach tysięcy pętli…

Finkla dobrze prawi: Brandon nie jest w pełni świadomy tego, gdzie się znajduje. Czuje (w pewien sposób), że coś jest nie tak, ale nie rozumie, co naprawdę się dzieje.

W każdej kolejnej pętli można zauważyć, że Brandon jest jakby coraz bardziej spokojny, zrezygnowany. Jego podświadomość próbuje różnych wariantów znalezienia wyjścia z sytuacji, której mężczyzna w pełni nie rozumie. Zakładam, że gdzieś tam w międzyczasie przechodzi przez wszystkie stany emocjonalne. Jednak gdyby wiedział, że znajduje się w pętli, w końcu by wykombinował jak z niej wyleźć – a tu chodzi o prawdziwą zmianę w sercu, ale nie oszukaństwo ;)

Dzięki za odpowiedź. Fakt, wyraźnie czuć te zrezygnowanie czy też spokój. 

Fantastyka: jest.

Motyw konkursowy: jest nieskończoność. Granice… nie jestem pewny. To znaczy nie byłem do przeczytania komentarza :-)

 

Ogólnie to pierwszym skojarzeniem, bardzo szybkim, był odwrócony motyw „biegnij, Lola, biegnij”. Tylko tutaj zamiast prób ratowania są ciągle dążenia do samozniszczenia. Nawiasem mówiąc co z powtórzeniami, w których to nie on podjął agresję lub autoagresję?

Ogólnie mimo ogrania pomysł bardzo dobry. Nie nowy. Właściwie to nawet obrabiany na wiele sposobów. A jednak nadal ciekawy, zwłaszcza, że ostatnie linijki można bardzo różnie interpretować.

 

wilku bardzo dziękuje za przeczytanie i komentarz :)

Co do granic to miałam nadzieję, że z samego tekstu czytelnik wywnioskuje (albo chociaż będzie miał nikłe przeczucie), że granicą czyśćca jest poprawny wybór Brandona. Jednak na wszelki wypadek (i dla własnego spokoju) dodałam pierwszy komentarz.

Nawiasem mówiąc co z powtórzeniami, w których to nie on podjął agresję lub autoagresję?

Zawsze chodziło o jego wybory i powstrzymanie się od krzywdy (agresji, zła). Za każdym razem są to jego wybory: nie ma motelu, policjantów ani Sary. Są to raczej ich projekcje (symulacje dyktowane kodem). Na przykład Brandon sam zadzwonił na policję, a potem kierując w ich stronę broń, zmusił policjantów do zabicia go. Jest wiele sposobów na popełnienie samobójstwa. Fajnie ujął to Pratchett w Zbrojnych:

“Samobójstwo na przykład. Morderstwo w Ankh-Morpork zdarzało się raczej rzadko, ale było wiele samobójstw. Zapuszczać się nocą w zaułki na Mrokach to samobójstwo. Poprosić o małego drinka w barze dla krasnoludów to samobójstwo. Powiedzieć "Masz kamienie we łbie" do trolla to samobójstwo. Łatwo jest popełnić samobójstwo w Ankh-Morpork, jeśli się nie uważa. ”

Ale fajny szorcik! Bardzo podoba mi się wymiana zdań między Brandonem a jego życiową pomyłką w pierwszej części:-) Ciekawy pomysł i konstrukcja. Każda decyzja Brandona kończy się tragicznie, czy to dla niego czy dla Sary, czy dla obojga. To takie proste podjąć właściwą decyzję, a jednocześnie takie trudne:-) pozdrawiam

Olciatka dzięki ci za przeczytanie i cieszę się, że fajne. A co do Brandona to niektórzy tak mają: zawsze podejmą złe decyzje, nieważne ile szans dostaną.

Bardzo mi się podobało.

Po pierwsze bardzo płynnie się czytało. Wydaje mi się, że dobrze balansujesz opisami by nakreślić historię, jest ich nie za dużo i nie za mało, szybko widać scenę w głowie. Podobały mi się kolejne szanse dla Brandona, choć czułem, że raczej dobrze się to dla niego nie skończy. Ogólnie cały pomysł był bardzo fajny i dobrze pomyślany.

Wydaje się, że jest tu bardzo dużo dobrej treści jak na tak małą ilość znaków.

Edward Pitowski bardzo się cieszę, że tekst przypadł ci do gustu :)

Wydaje mi się, że dobrze balansujesz opisami by nakreślić historię, jest ich nie za dużo i nie za mało, szybko widać scenę w głowie.

Właśnie to chciałam osiągnąć! Niech pokój hotelowy (oraz jego klimat) pojawi się w głowie czytelnika i zostanie z nim aż do samego końca… którego Brandon raczej nie doświadczy (nie przy tych wyborach).

Fajny pomysł, dobre wykonanie. Spodobał mi się szczególnie fragment końcowy o czyśćcu. Satysfakcjonująca lektura.

 

Ledwo patrzył na oczy. → Ledwo widział na oczy.

Ręce drżały mu, utrudniając zapalenie fajka. – fajki (jest rodzaju żeńskiego)

Zgrzytało mi trochę określanie gadania Sary jako jazgotu – to słowo sugeruje głośność i piskliwość, a wszędzie podkreślasz powolność i flegmatyczność jej wypowiedzi.

Nie do końca też przekonał mnie przeskok z blondynki do Sary. Pierwsze jest bardzo bezosobowe, potem nagle przechodzisz do imienia.

It's ok not to.

dogsdumpling witaj i cieszę się, że tekst się spodobał :) Dzięki za przeczytanie.

Ręce drżały mu, utrudniając zapalenie fajka. – fajki (jest rodzaju żeńskiego)

Hm, jeżeli tu zmienię, to chyba wyjdzie na to, że on palił fajkę (taką drewnianą), a nie papierosa. Pomyślę nad tym.

Zgrzytało mi trochę określanie gadania Sary jako jazgotu – to słowo sugeruje głośność i piskliwość, a wszędzie podkreślasz powolność i flegmatyczność jej wypowiedzi.

Określiłam (a raczej Brandon określił) to jako jazgot, bo mimo że cichy mężczyzna tak właśnie go odbiera. Poza tym nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nawet przy flegmatycznych, przeciągniętych wypowiedziach czasem podnieść głos – np. przy konkretnym słowie itp. Ale raczej chodzi o to, jak facet odbiera rozmowę z Sarą.

Nie do końca też przekonał mnie przeskok z blondynki do Sary. Pierwsze jest bardzo bezosobowe, potem nagle przechodzisz do imienia.

Rozumiem, choć jakoś nie myślałam nad tym za długo. Jakoś tak wyszło, może faktycznie ciut niezgrabnie :)

– No bo na mnie nie patrzysz – dąsała się Sara, wolno wypowiadając słowa.

– No, bo na mnie nie patrzysz. Nie wiem, czy bym zaznaczała, że mówi to wolno. Zobaczymy dalej.

 Jej głos był zbyt flegmatyczny, jakby w połowie zdania zapominała, co chciała powiedzieć.

https://sjp.pwn.pl/szukaj/flegmatyczny.html

 Ciężko mu się oddychało.

Hmm. Sama nie wiem…

 cienie nieudolnie tańczyły

Hmm. Nie-nie, i czy taniec może być nieudolny? Czy jest jeszcze tańcem?

 Nie robiła nic innego, jak tylko jazgotała

"Jak" jest tu błędem. Tylko jazgotała.

 wrzasnął, odrzucając

"Odrzucając"? Prawie każdy czasownik tutaj ma jakiś imiesłów, to trochę przytłacza. Może tak miało być, bo atmosfera jest dość ciężka.

 Poczuł, jak robi mu się niedobrze.

Niedobrzość jest uczuciem, więc trochę to masełko.

 No nie bądź

No, nie bądź.

 powolny ton

https://sjp.pwn.pl/szukaj/ton.html

Zamknij się! – Mężczyzna poderwał się

Dwa "się" obok siebie.

 utrudniając zapalenie fajka

Fajki. https://sjp.pwn.pl/sjp/fajka;2458297.html

 Nawet nie wiedział, kiedy jego ręka

Hmm.

 Huk wystrzału jak zawsze był ogłuszający.

Huk wystrzału, jak zawsze, był ogłuszający.

 Nie znowu. Jej spowolniony głos

Hmm. "Spowolniony"?

otworzył ją, i wpatrując się w pliki banknotów, myślał

Wtrącenie: otworzył ją i, wpatrując się w pliki banknotów, myślał.

 Złapał więc pięć paczek i nie patrząc na Sarę, rzucił je na łóżko.

Złapał więc pięć paczek i, nie patrząc na Sarę, rzucił je na łóżko.

 pod nosem, odrzucił papierosa

Przeczytaj głośno?

 Kolejnych pięć sprowadziło

Pięć bólów?

 podłogę pokrytą brudną wykładziną, a teraz i jego krwią

Ale krew i wykładzina nie tak samo pokrywają podłogę, nie?

 Tym swoim zbyt wolnym głosem, spowodowanym zbyt dużą ilością… wszystkiego.

To nie głos jest spowodowany, ale jego powolność.

 Ledwo już cokolwiek widział

Hmm.

 z potwornym bólem w klatce

Chyba jednak: w piersi.

 uśmiechnęła ciepło wpatrzona w kochanka

Potrzeba przecinka: uśmiechnęła ciepło, wpatrzona w kochanka.

 Kiedyś tak ją kochałem

W zasadzie powtórzenie.

 słuchać jak ona

Słuchać, jak ona.

 – Tak – zgodziła się rozmarzona, ale nie zmieniła pozycji.

– Tak – zgodziła się, rozmarzona, ale nie zmieniła pozycji.

 Strużki dymu wolno unosiły się z papierosa

Strużki?

 Projekt: Czyściec.god

Mmmmm… nie jestem specjalistą od teologii, ale nie. Nawet w alfie. Nie.

 

Pętla może więc trwać w nieskończoność, ale może się skończyć w dowolnej chwili – wystarczy, że mężczyzna podejmie właściwą decyzję (opisaną w kodzie).

A oto, dlaczego nie – czy, gdybyś była złym człowiekiem, chciałabyś iść do Nieba? Nie do słodkiego, puchatego i cukierkowego nieba pełnego frajerów, ale do Nieba, w którym nie widzimy już więcej jak w zwierciadle, ale poznajemy twarzą w twarz? Gdzie nie ma już pytań, a tylko odpowiedzi? Jedna dobra decyzja nie czyni człowieka dobrym, a zła – złym. Nie staniesz się osobą tylko dlatego, że wpadłaś na rozwiązanie zagadki w przygodówce, a takie wrażenie – grania w wyjątkowo dołującą przygodówkę, czy może jej betatestowania – miałam, czytając. Nie widzę w tym kręgu "reinkarnacji" okazji do nauki dla Brandona, gdyby ją miał, może coś by z tego wyszło, ale każda iteracja zaczyna się z tego samego punktu, nie? Poza tym tabela wyborów jest skończona, użytkownik (czyli Brandon) nie może zejść z utartej ścieżki – prawda?

 A końcowy kod jest po prostu wisienką na torcie – szkoda tylko, że trochę hermetyczną.

Troszeczkę, ale w sumie można się domyślić, co znaczą symbole.

 Z tym końcowym znakiem zapytania o autora kodu.

Czyściec nie występuje w Biblii, jest, o ile wiem, dodatkiem średniowiecznym. Ulubiona_emotka_Baila.

 Zgadzam się, że czasem brakuje mi jeszcze pewnego warsztatu… choć może bardziej pasowałoby tu słowo „wyczucia”. Pracuje jednak nad tym i wydaje mi się, że robię postępy ;)

Nie jest źle (jeśli tak pomyślałaś, czytając powyższe, to spieszę zapewnić, że ja biję wszystkich ;D), ale zawsze może być lepiej, czego sobie i Tobie życzę heart

 Bo tu nie do końca chodzi o to, co powinien zrobić (tego kod nie definiuje, mówi tylko, że ma być to dobry wybór)

No, właśnie. A jaki to jest "dobry" wybór?

o to, czego nie powinien robić – wyrządzać krzywdy

A co to jest "krzywda"? (Pofilozofujmy ^^)

A mimo to dostaje szanse na odkupienie, może zrobił coś dobrego, dzięki czemu dostał tę szansę.

To nie jest handel, carissima.

Raczej łzy nie mają w nawyku się toczyć, tylko spływać ;D

Mają, mają. Tak się pisze, i jest to zasadne – na hydrofobowej powierzchni (jak skóra), woda zbiera się w krople, a nie rozlewa. I te krople się staczają. Zresztą, jak powiedziałam, to sformułowanie jest przyjęte. Można go używać, byle z umiarem.

 Kurcze, a gdy w innym tekście miałam zapis z kropką, to napisano mi, że powinnam ją usunąć. I co ja mam bidna zrobić?

Nie, tu nie trzeba kropki.

 Jeżeli facet źle wybierze, to rzeczywistość generuje mu się na nowo, a gdyby wybrał dobrze, poszedłby do wirtualnego nieba ;)

A realnie dokąd?

nawet on po iluś próbach powinien zorientować się, że coś jest nie tak. Problem leży raczej w jego charakterze – nie może się powstrzymać przed czynieniem zła, dlatego też ciągle źle wybiera

Czyli jednak pamięta kolejne próby? I mimo to niczego się nie uczy? Toć nawet Phil Connors w końcu się połapał i z czystych nudów wziął za siebie :) Pesymistko :P

 Fajny efekt daje to skracanie kolejnych epizodów – taka odwrotna (zaciskająca się) spirala.

Albo przyspieszenie obrotów.

 Gdyby osoby w czyśćcu wiedział, gdzie są i miały nieskończoną liczbę prób to w końcu każda z nich by wykombinowała, co należy zrobić, by przerwać pętlę. A tu chodzi o faktyczną zmianę.

Co należy zrobić, żeby przerwać pętlę? Zmienić się. Więc może jednak lepiej, żeby się połapał, że powinien? Byle się zmienił szczerze… bo taka zaprogramowana eschatologia to strzał w płot. Nie wszystko jest sprowadzalne do mechaniki.

 Jednak gdyby wiedział, że znajduje się w pętli, w końcu by wykombinował jak z niej wyleźć – a tu chodzi o prawdziwą zmianę w sercu, ale nie oszukaństwo ;)

Nie wszystko jest do przeprowadzenia.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnina :) Witam, witam i przepraszam za spóźnienie ;) Tekst poprawiłam, nie wszystko, ale dużo.

utrudniając zapalenie fajka

Fajki. https://sjp.pwn.pl/sjp/fajka;2458297.html

Tu zmieniłam na „szluga”. Faktycznie, po odmianie wychodzi „fajki”, a to zbyt mocny kojarzy się z fajką nabijaną tytoniem, a nie z papierosem, o którego mi chodziło.

Jej spowolniony głos

 

Hmm. "Spowolniony"?

Hmm, chodziło mi trochę o taki efekt, gdy spowalniamy nagranie – co nabiera trochę więcej sensu, gdy czytelnik dociera do zakończenia.

otworzył ją, i wpatrując się w pliki banknotów, myślał

 

Wtrącenie: otworzył ją i, wpatrując się w pliki banknotów, myślał.

Zmieniłam to zdanie i rozbiłam na dwa: „Otworzył ją szarpnięciem. Wpatrując się w pliki banknotów, myślał intensywnie.”

Projekt: Czyściec.god

 

Mmmmm… nie jestem specjalistą od teologii, ale nie. Nawet w alfie. Nie.

No nie wiem, nie wiem. Programiści potrafią mieć manię wielkości…

Pętla może więc trwać w nieskończoność, ale może się skończyć w dowolnej chwili – wystarczy, że mężczyzna podejmie właściwą decyzję (opisaną w kodzie).

 

A oto, dlaczego nie – czy, gdybyś była złym człowiekiem, chciałabyś iść do Nieba? Nie do słodkiego, puchatego i cukierkowego nieba pełnego frajerów, ale do Nieba, w którym nie widzimy już więcej jak w zwierciadle, ale poznajemy twarzą w twarz? Gdzie nie ma już pytań, a tylko odpowiedzi? Jedna dobra decyzja nie czyni człowieka dobrym, a zła – złym. Nie staniesz się osobą tylko dlatego, że wpadłaś na rozwiązanie zagadki w przygodówce, a takie wrażenie – grania w wyjątkowo dołującą przygodówkę, czy może jej betatestowania – miałam, czytając.

Co do samej pętli – to jest to ma ona tylko dwa wyniki (niezależnie od obiektu testowego). Albo góra, albo dół. Nikt nie pyta go tu o chęć, czy nie chęć pójścia gdzieś. Faktycznie nie określi to, czy jest dobry, czy zły, ale czy jest zdolny do bycia dobrym, czy już zawsze będzie podejmował złe decyzje. I od razu – co to są złe/dobre decyzje. W przypadku tego kodu (wersji alfy), są to wybory, jakie umieścił tam programista. Coś, co dało się łatwo zdefiniować w kodzie – zabójstwo/samobójstwo itp. To, co jest uznane za „dobry” wybór, też w kodzie jest, ale w tej uszkodzonej części. Lista wariantów zachwiań powinna być oczywiście obszerna, ale nigdy nie będzie idealna i zawsze, ale to zawsze zależna od twórcy kodu. Ufajmy więc, że wie, co robi!

Nie widzę w tym kręgu "reinkarnacji" okazji do nauki dla Brandona, gdyby ją miał, może coś by z tego wyszło, ale każda iteracja zaczyna się z tego samego punktu, nie? Poza tym tabela wyborów jest skończona, użytkownik (czyli Brandon) nie może zejść z utartej ścieżki – prawda?

Bo to alfa ;) Wybory są skończone, zarówno te „dobre”, jak i „złe”, ale zawsze w kodzie zostawia się miejsce na wybór nieprzewidziany kodem (na wszelki, wielki). Niestety tutaj zawsze wyjątki są na niekorzyść Brandona. Bidaczek :( Może w becie będzie lepiej! I nie może być tu do końca mowy o nauce, skoro Brandon nie pamięta poprzednich prób. Ma, co najwyżej niejasne przeczucie, że coś jest nie tak, jak powinno.

Zgadzam się, że czasem brakuje mi jeszcze pewnego warsztatu… choć może bardziej pasowałoby tu słowo „wyczucia”. Pracuje jednak nad tym i wydaje mi się, że robię postępy ;)

Nie jest źle (jeśli tak pomyślałaś, czytając powyższe, to spieszę zapewnić, że ja biję wszystkich ;D), ale zawsze może być lepiej, czego sobie i Tobie życzę

Nie, no. Nie raz mnie tu już wybatożono, ale ile się nauczyłam! Choć przecinków, to ja chyba nigdy nie ogarnę ;)

Bo tu nie do końca chodzi o to, co powinien zrobić (tego kod nie definiuje, mówi tylko, że ma być to dobry wybór)

 

No, właśnie. A jaki to jest "dobry" wybór?

J.w. → co programista-sadysta wymyślił.

o to, czego nie powinien robić – wyrządzać krzywdy

 

A co to jest "krzywda"? (Pofilozofujmy ^^)

Oj… Może jednak, jak wyżej :) Krzywda=to, co sobie programista ubzdurał. Np. ktoś programiście zabrał kiedyś pluszowego misia (bo trzeba było go wyprać), ale poczuł się skrzywdzony – i teraz mamy w złych wyborach „złodzieje misiów” == „piekło”! I zaostrzone widły skierowane w strategiczny punkt ;)

A mimo to dostaje szanse na odkupienie, może zrobił coś dobrego, dzięki czemu dostał tę szansę.

To nie jest handel, carissima.

Fakt – to eksperyment, a tu można wszystko. Zwłaszcza, jak Komisja Etyki nie patrzy.

Jeżeli facet źle wybierze, to rzeczywistość generuje mu się na nowo, a gdyby wybrał dobrze, poszedłby do wirtualnego nieba ;)

 

A realnie dokąd?

Do wirtualnego nieba. To by jednak był pomysł na dłuższy tekst :)

nawet on po iluś próbach powinien zorientować się, że coś jest nie tak. Problem leży raczej w jego charakterze – nie może się powstrzymać przed czynieniem zła, dlatego też ciągle źle wybiera

 

Czyli jednak pamięta kolejne próby? I mimo to niczego się nie uczy? Toć nawet Phil Connors w końcu się połapał i z czystych nudów wziął za siebie :) Pesymistko :P

Nie, nie pamięta. Raczej czuje, że coś tu jest nie tak, ale absolutnie – podmiot eksperymentu – nie wie, że w tak owym bierze udział.

Gdyby osoby w czyśćcu wiedział, gdzie są i miały nieskończoną liczbę prób to w końcu każda z nich by wykombinowała, co należy zrobić, by przerwać pętlę. A tu chodzi o faktyczną zmianę.

 

Co należy zrobić, żeby przerwać pętlę? Zmienić się. Więc może jednak lepiej, żeby się połapał, że powinien? Byle się zmienił szczerze… bo taka zaprogramowana eschatologia to strzał w płot. Nie wszystko jest sprowadzalne do mechaniki.

Zmienić – trochę tak, ale gdyby wiedzieli, że są w pętli, to raczej ta zmiana nie byłaby szczera. Kod nie jest jednak idealny (dlatego jest testowany). Widać tu jednak, że w kolejnych iteracjach Brandon wydaje się coraz… spokojniejszy(?). Wystarczy trochę poprawić kod i powinno być dobrze ;)

Czas to iluzja :)

 Hmm, chodziło mi trochę o taki efekt, gdy spowalniamy nagranie – co nabiera trochę więcej sensu, gdy czytelnik dociera do zakończenia.

Hmm, w sumie nabiera, chociaż – to spowolnienie miałoby być wynikiem niedoboru mocy obliczeniowych?

Ufajmy więc, że wie, co robi!

Ten programista z manią wielkości? :D

I nie może być tu do końca mowy o nauce, skoro Brandon nie pamięta poprzednich prób. Ma, co najwyżej niejasne przeczucie, że coś jest nie tak, jak powinno.

Czyli dobrze wyłapałam, że nie pamięta?

 Choć przecinków, to ja chyba nigdy nie ogarnę ;)

Jak widzę, co z nimi robi Znane Wydawnictwo, to się nie dziwię :)

 Oj… Może jednak, jak wyżej :) Krzywda=to, co sobie programista ubzdurał. Np. ktoś programiście zabrał kiedyś pluszowego misia (bo trzeba było go wyprać), ale poczuł się skrzywdzony – i teraz mamy w złych wyborach „złodzieje misiów” == „piekło”! I zaostrzone widły skierowane w strategiczny punkt ;)

Hmm. No, dobra, ale na czym w końcu polega ten eksperyment? To znaczy, czego ma dowieść?

To by jednak był pomysł na dłuższy tekst :)

A, chyba tak :)

 Zmienić – trochę tak, ale gdyby wiedzieli, że są w pętli, to raczej ta zmiana nie byłaby szczera.

 

Dlaczego? :)

 Wystarczy trochę poprawić kod i powinno być dobrze ;)

Czyli co, Brandon jest kawałkiem kodu? Na to nie wpadłam.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmm, chodziło mi trochę o taki efekt, gdy spowalniamy nagranie – co nabiera trochę więcej sensu, gdy czytelnik dociera do zakończenia.

Hmm, w sumie nabiera, chociaż – to spowolnienie miałoby być wynikiem niedoboru mocy obliczeniowych?

Raczej zabieg techniczny, żeby Brandona trochę mocniej wkurzyć.

Ufajmy więc, że wie, co robi!

Ten programista z manią wielkości? :D

Jak każdy programista ;D To jest nie integralna część tego zawodu.

I nie może być tu do końca mowy o nauce, skoro Brandon nie pamięta poprzednich prób. Ma, co najwyżej niejasne przeczucie, że coś jest nie tak, jak powinno.

Czyli dobrze wyłapałam, że nie pamięta?

Tak.

Oj… Może jednak, jak wyżej :) Krzywda=to, co sobie programista ubzdurał. Np. ktoś programiście zabrał kiedyś pluszowego misia (bo trzeba było go wyprać), ale poczuł się skrzywdzony – i teraz mamy w złych wyborach „złodzieje misiów” == „piekło”! I zaostrzone widły skierowane w strategiczny punkt ;)

 

Hmm. No, dobra, ale na czym w końcu polega ten eksperyment? To znaczy, czego ma dowieść?

Czy taki wirtualny czyściec może poprawnie funkcjonować. Sprawdzić możliwości programu, jako wirtualnego czyśćca (sortownicy do cyfrowych dusz). W drugiej kolejności, jakie funkcjonalności jeszcze należy wprowadzić, czy wszystko działa, jakie pozycje należy dodać do listy dobra/zła + wyjątki od reguły i furtki, bo jednak człowiek to bardzo nieprzewidywalna bestia, nawet w formie cyfrowej.

Zmienić – trochę tak, ale gdyby wiedzieli, że są w pętli, to raczej ta zmiana nie byłaby szczera.

Dlaczego? :)

Bo jeżeli sto razy dostaniesz kijem po łapach, gdy sięgasz po czekoladkę przed obiadem, to w końcu przestaniesz po nią sięgać. Ale nie dlatego, że nie chcesz czekoladki, ale dlatego, że nie chcesz dostać po łapach. Jasne, zaszła w tobie zmiana, ale to nie jest szczere wyzbycie się chęci posiadania czekoladki :) Raczej chęć schowania kija lub pozbycia się osoby dzierżącej kij i napchania się czekoladą do woli :D

Wystarczy trochę poprawić kod i powinno być dobrze ;)

Czyli co, Brandon jest kawałkiem kodu? Na to nie wpadłam.

Brandon jest wprowadzony do już działającego kodu czyśćca, jako zewnętrzna dana (obserwacja). Ale po części masz rację – Brandon jest cyfrową wersją człowieka, który kiedyś żył w fizycznym świecie, ale z jakichś względów został przepisany na wersję cyfrową (może tak wygląda teraz rzeczywisty świat?). Dlatego właśnie testowany jest wirtualny czyściec, by takie osoby trafiły do odpowiednich dla siebie miejsc, a nie błąkały się jako artefakty po wirtualnym świecie.

Raczej zabieg techniczny, żeby Brandona trochę mocniej wkurzyć.

Uczciwe to aby? Biegnij, Lola, a my ci podłożymy jeszcze parę kłód pod nogi?

 Jak każdy programista ;D To jest nie integralna część tego zawodu.

To dlatego mi w nim nie wyszło XD

 Czy taki wirtualny czyściec może poprawnie funkcjonować. Sprawdzić możliwości programu, jako wirtualnego czyśćca (sortownicy do cyfrowych dusz).

Której potrzebuje, bo…? (Tak, sztuka dla sztuki XD)

 jakie pozycje należy dodać do listy dobra/zła + wyjątki od reguły i furtki, bo jednak człowiek to bardzo nieprzewidywalna bestia, nawet w formie cyfrowej.

Tak nieprzewidywalna, że może nawet… niealgorytmizowalna? Ah! :)

 Jasne, zaszła w tobie zmiana, ale to nie jest szczere wyzbycie się chęci posiadania czekoladki :) Raczej chęć schowania kija lub pozbycia się osoby dzierżącej kij i napchania się czekoladą do woli :D

Pewnie. Ale zakładasz tutaj implicite, że człowiek jest jakimś mechanizmem. Może tak chciałaś, ale to raczej nie jest prawdziwe założenie (to w fantastyce jest na miejscu, po prostu zaznaczam).

 został przepisany na wersję cyfrową (może tak wygląda teraz rzeczywisty świat?)

Hipoteza symulacji?

 Dlatego właśnie testowany jest wirtualny czyściec, by takie osoby trafiły do odpowiednich dla siebie miejsc, a nie błąkały się jako artefakty po wirtualnym świecie.

Ale wirtualny świat jest zaprojektowany od początku jakoś… nie, inaczej. Dlaczego wirtualny świat miałby być zaprojektowany zgodnie z prawem naturalnym?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Raczej zabieg techniczny, żeby Brandona trochę mocniej wkurzyć.

Uczciwe to aby? Biegnij, Lola, a my ci podłożymy jeszcze parę kłód pod nogi?

Uczciwe? Nie, ale też chodzi o przetestowanie kodu do granic możliwości. A poza tym, programista zostawił mu papierosy, więc są kwita ;D

Czy taki wirtualny czyściec może poprawnie funkcjonować. Sprawdzić możliwości programu, jako wirtualnego czyśćca (sortownicy do cyfrowych dusz).

Której potrzebuje, bo…? (Tak, sztuka dla sztuki XD)

Hmm:

1.Świat się wali i organiczne życie nie ma szans na przetrwanie. Wszystkich trzeba przepisać na kod, a przecież w coś trzeba wierzyć. Może być to wirtualne niebo lub potwór kablowy.

2.Programista ma za dużo wolnego czasu.

3.Programista dostał zlecenie i nie pyta „po co”, tylko „za ile i na kiedy?”

4.Wpisać własne pomysły (max. do dwóch):………….. XD

Jasne, zaszła w tobie zmiana, ale to nie jest szczere wyzbycie się chęci posiadania czekoladki :) Raczej chęć schowania kija lub pozbycia się osoby dzierżącej kij i napchania się czekoladą do woli :D

Pewnie. Ale zakładasz tutaj implicite, że człowiek jest jakimś mechanizmem. Może tak chciałaś, ale to raczej nie jest prawdziwe założenie (to w fantastyce jest na miejscu, po prostu zaznaczam).

Zgadzam się :) Wyjątki od reguł zawsze się zdarzają i nie wszyscy zachowają się tak samo (choć w pewnych sytuacjach wielu ludzi zachowa się bardzo podobnie). W analizie danych jest bardzo podobnie. Większość danych jest w stanie ogarnąć program/kod, ale człowiek jest niezbędny, by zinterpretować wynik. Jeżeli zostawimy to programowi, to można się turlać ze śmiechu przez dwie godziny :)

został przepisany na wersję cyfrową (może tak wygląda teraz rzeczywisty świat?)

Hipoteza symulacji?

Tak, ale chyba nie do końca (specjalistą nie jestem). Brandon kiedyś faktycznie żył, miał ciało (programista o tym wie…no, chyba że on też jest symulacją). To już są takie rozważania typu: nie jesteśmy w stanie ponad wszelką wątpliwość udowodnić, że nie jesteśmy mózgami w słoikach ;D

Dlatego właśnie testowany jest wirtualny czyściec, by takie osoby trafiły do odpowiednich dla siebie miejsc, a nie błąkały się jako artefakty po wirtualnym świecie.

Ale wirtualny świat jest zaprojektowany od początku jakoś… nie, inaczej. Dlaczego wirtualny świat miałby być zaprojektowany zgodnie z prawem naturalnym?

Fakt. Może być zaprogramowany dowolnie. Może nie mieć nic wspólnego z naszą rzeczywistością, może tam nie być żadnej religii itp. W tym przypadku chciałam trochę pobawić się w stworzenie takiego świata, gdzie wirtualna rzeczywistość jak najbardziej przypomina tą naszą (z tymi samymi prawami itp). Może, żeby przejście z jednego do drugiego było bardziej naturalne? Żeby dodatkowo nie stresować przepisywanych bytów. Choć nie dotyczy to akurat Brandona, który ma zaszczyć testować mniej przyjemną część wirtualnego życia.

Przyznam, że na potrzeby tego tekstu aż tak się nad tym nie zastanawiałam, raczej chciałam przenieść znajome, na mniej znajomy grunt.

He, he, cyberpunk to nie sztafaż, tylko filozofia ;)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka