Profil użytkownika


komentarze: 9, w dziale opowiadań: 9, opowiadania: 6

Ostatnie sto komentarzy

Naz – dzięki za komentarz, uwzględniłam poprawki w tekście.

Pewnie coś jeszcze kiedyś napiszę, skoro już wiem, jak to powinno wyglądać. ;)

Nie znam się, to się wypowiem.

Dziękuję wszystkim za komentarze – szczególnie No­Whe­re­Man.

Tekst przeredagowałam, więc większość błędów, a przede wszystkim te z komentarzy, są obecnie poprawione.

Teraz powinno się to lepiej (normalnie) czytać. 

Nie znam się, to się wypowiem.

Poprawione.

Nie znam się, to się wypowiem.

Tylko, że błąd poznawczy wg Wikipedii to “nieracjonalne spostrzeganie rzeczywistości”, czyli niejako problem z percepcją. Właściwie każdą narrację, gdzie narrator nie jest wszechwiedzący, można pod to podciągnąć.

Użycie narracji 2-os. na pewno jest ciekawe, jednak jeśli nie wiem do kogo zwraca się narrator, automatycznie zakładam, że do mnie. Tutaj natomiast to nie pasuje, zamiast zainteresowania, pojawia się irytacja, a sam przekaz utworu zaczyna się rozjeżdżać.

Nie znam się, to się wypowiem.

Poprawne opowiadanie –  ładny warsztat, czyta się szybko, z mniej typowym zakończeniem, do którego się przyczepię, gdyż nie do końca mi ono pasuje do pozostałej treści. Wygląda na doczepiane trochę na siłę i nie wynikające z przedstawionego wcześniej charakteru bohaterów. Ponadto wskazówki co do zakończenia są zbyt subtelne, brak tu zabawy z czytelnikiem (przynajmniej ze mną). Czułam się przez to bardziej oszukana, niż zaskoczona. 

 Pomysł ze wstawkami w 2-os, przypomina mi to nieco “Cyrk Nocy”. Na pewno buduje klimat, chociaż uważam, iż tutaj użyty został myląco i niepotrzebnie. Wygląda on na zwrot do czytelnika, ale jak się okazuje wcale nim nie jest.  Wprowadza pewne zniecierpliwienie – kim jest ten “Ty” i czemu narrator mnie za niego bierze? ;] Czemu właściwie taka narracja tu została wybrana? 

Żeby nie było, że się tylko czepiam – opowiadanie czytało się szybko i przyjemnie, co jest dużym plusem, ale mnie nie zachwyciło.

Nie znam się, to się wypowiem.

Ja widocznie nie mam poczucia humoru. Tekst mało zabawny, o niczym. Jedyny plus – to, że jest krótki.

Nie znam się, to się wypowiem.

Nie przepadam za “szlachecką” stylizacją, tutaj jednak wyjątkowo pasuje i przyjemnie mi się całość czytało.  Również przyczepię się do początku – oklepany i zniechęcający. Dobrze, że nie dałam się zmylić i czytałam dalej. ;] Nawiązanie do Twardowskiego dobrze wykorzystane, zakończenie ciekawe. Warto było spędzić przy nim czas. 

Nie znam się, to się wypowiem.

Rozrywka też może stać na różnym poziomie. Jeśli opowiadanie jest przewidywalne do bólu, to ja to nazywam sztampą, nie rozrywką. Nie chodzi mi nawet o wymyślanie koła na nowo, bardziej o odpowiednie prowadzenie akcji i budowanie napięcia, jeśli do tego będę zaskakiwania to jeszcze lepiej.

Tak, na serio uważam, że szczególnie w opowiadaniu każda postać, zwłaszcza której punkt widzenia obserwujemy tak dokładnie, powinna pojawiać się w nim w konkretnym celu.  Nie potrzebnie był wprowadzony POV półelfa, który sugeruje, że to jakiś ważniejszy bohater. Tło – karczmarz, burmistrz, prostytutka, to osoby, które mają w tym opowiadaniu konkretną funkcję i stanowią część fabuły bądź budują charakter głównego bohatera. Nie są zwykłym zapychaczem.

Właśnie, Sodi ma tak na nazwisko, tylko po co je powtarzać, co chwilę? Zwłaszcza, że to nazwisko, a narrator (z pkt widzenia bohatera) myśli o sobie po nazwisku? To co najmniej dziwne, w dodatku nie ma tu jakieś powodu, który wyjaśnia ten ‘dualizm’ tożsamości. Ogólnie, to nazwisko jest tak obce, że w ogóle nie brzmi. ;] Naprawdę, mnie słowo w stylu: Dsawerwercytsuq wyrzucone w treść bardzo wybija z rytmu. Ale ja to tylko 1 czytelnik.

Co do seksu, Twoja ścieżka, to w tej scenie powinna być widoczna żądza, nie miłość. Nie mylmy pojęć. W tym fragmencie jest instrukcja wykonania stosunku na jeźdźca. Ale ok, mnie to bawi, może innym się podoba, w końcu jest ciasno i wilgotno.

Serduszko jest ok? W takim razie Sodi chyba faktycznie ma rozdwojenie osobowości. 

Widzę, że wystarczy mi jedno Twoje opowiadanie. Zdecydowanie nie jestem targetem. Dla mnie większą rozrywką było zastanawianie się, co tu zgrzyta niż sama lektura. :/

 

 

 

Nie znam się, to się wypowiem.

Opowiadanie czytało się szybko. Jest dobrze napisane od strony technicznej, z kilkoma zgrzytami.  I to właśnie na nich się skupię. ;]

Dokładnie na tematy gramatyczno-ortograficzno-interpunkcyjne nie będę się wypowiadać, nie lubię skupiać się na redagowaniu tekstu, zwłaszcza cudzego.

Uwaga! Zaczynam się czepiać.

Czasem zdarzały się momenty, gdzie występują pseudo-powtórzenia np. tutaj: 

Rękę by sobie uciąć dał, a może i nawet co cenniejszego, że właśnie usłyszał, jak głaz ciężki z jego zatroskanego serduszka grzmotnął na podłogę.

(Kilka linijek dialogu)

Kamień, który zdążył się ponowne wtoczyć na krasnoludzkie serce, właśnie z niego spadł.

Nie czyta się tego dobrze. Poza tym słowo ‘serduszko’ jakoś nie pasuje mi do rubasznego krasnoluda. 

Yudherthardere

Nie wiem skąd pomysł na to nazwisko, ale bardzo ono wybija z czytania, za każdym razem musiałam się zatrzymywać.

 

–  Jasne, kurwa, a teraz męczyć się muszę, skrzela pod koszulą chowając, płetwy w buciory upychając, a pośladki zwieram tak mocno, aż mnie łzy z oczu płyną, żeby mi z dupy strumień wody nie prysnął.

–  Czego tak nade mną wisicie, jak rajfura nad nowodajką w zamtuzie?

Niby zabawne, ale nie do końca. Jest jeszcze kilka momentów, gdzie humor wygląda na wymuszony.

Scena seksu za to jest opisana w techniczno-zabawny sposób. ;] Akurat przy niej przydałoby się nieco wydłużyć zdania, nadać mi bardziej opisowego charakteru. Chyba, że to zamierzony efekt?

 

Narracja jest u Ciebie nieco dziwna. Bardzo szybko przeskakujesz pomiędzy POVami bohaterów, co dla mnie jest drażniące. Nie mam tu ma myśli czarodziejki z jeziora, tam jest nowy akapit, więc wszystko jest cacy, ale przykładem jest początkowa scena jazdy do miasteczka, kiedy to perspektywa zmienia się, raz jest półelfa, za chwilę krasnoluda… Dlaczego tak? 

Wspominając o półelfie – po co on jest w tym opowiadaniu? Absolutnie nic nie wnosi, a niechęć krasnoluda do elfów można też było pokazać w jakiś jego jednozdaniowym komentarzu.

 

Prawie na koniec będzie o początku – bardzo sztampowy, nie intryguje, ale samo opowiadanie też nie ma ponadprzeciętnej fabuły, więc przynajmniej początek to szczerze oddaje. ;]

Zaznaczam, że nie czytałam innych Twoich opowiadań, więc to traktuję jako takie, które samo w sobie powinno mieć sens i opowiadać jakąś ciekawą historię. Dla mnie w połowie spełnia ono założenia. Masz już w miarę wyrobiony styl, sądzę, że czas zacząć bawić się swoimi pomysłami, by nie były tak powtarzalne. Opowiadań jak to jest wiele – do przeczytania i zapomnienia.

 

 

 

 

 

Nie znam się, to się wypowiem.

Nowa Fantastyka