Profil użytkownika


komentarze: 48, w dziale opowiadań: 41, opowiadania: 20

Ostatnie sto komentarzy

Droga Finklo! Bardzo podoba mi się Twój nick.

Nie jestem w stanie odnieść się do porównania do McCaffrey, gdyż nie czytałem jej książek, ale po Twoim komentarzu dopiszę je do listy, bo rozumiem, że polecasz tę lekturę? :)

Szkoda, że nie udało mi się urzec Cię tą historią, choć wiem, że jest nieco szablonowa. Przyznam, że z założenia chciałem napisać klasyczne opowiadanie w settingu fantasy, więc spodziewałem się, że może to trochę tak wyglądać. Szkoda, że nie udało mi się tego błędu uniknąć, wyszedłem jednak z założenia, że fantasy jest trochę jak komedia romantyczna. Musi wpisać sie w pewien schemat, aby pozostać w gatunku.

Przepraszam za wszystkie literówki, przeczytałem tekst i usunąłem kilka, poprawiłem też braki podmiotów (nie tylko ten wskazany). Niestety interpunkcja, tak jak wielu nowym osobom, sprawia wiele problemów, mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.

Dziękuję za komentarz.

Autorze, w opowiadaniu nie ma wątku fantastycznego, poza tym jest w nim dużo błędów i powtórzeń (szczególnie na początku), a niektóre zdania są bardzo niezgrabnie sformułowane.

Co do fabuły, nie zrozumiałem, że scena z knajpy jest retrospekją, oprócz tego, jak dla mnie, to opowiadanie jest jednostajne, nie odczułem żadnego budowania napięcia, a bohaterowie byli sztuczni. Główny bohater powinien być nonszalancki i elegancki, lub jakikolwiek inny, ale na pewno wyrazisty, a jest nijaki. Irytuje mnie też czas akcji. Serio – kiedy to się dzieje?

Przyczepę się też do merytoryki. Żaden szanujący się agent nie używałby do takiego celu broni czarnoprochowej, a strzał do granatu… Na pewno nie zdążyłby zorientować się co to jest, a strzelić zdążyłby tylko na zasadzie odruchu. Do tego nie nazywaj ludzi którzy zdobyli kilka sztuk broni szturmowej i granaty, a potem wnieśli je do pilnie strzeżonej strefy, amatorami, a takich niuansów w tym tekście jest o wiele więcej.

Doczytałem bez przesadnego zmuszania się, ale musisz popracować na warsztatem.

 

EDIT: Komentarz poprawiony po błędach zrobionych na telefonie.  Chciałbym się też podpisać pod opinią Mytrixa – to burzenie czwartej ściany bardzo obrzydziło mi lekturę.

Pomysł mógł mieć jakiś potencjał, jednak w tej formie jest to po prostu niesmaczne. Można było uczynić bardziej stosownymi tak samo wykonanie, jak i pomysł (np. unikając istniejącej religii). Do tego opowiadanie jest zbyt długie jak na tak żartobliwy ton, i w pewnym momencie zaczyna przez to być nużące.

Czytało mi się naprawdę dobrze, historia od samego początku mnie wciągnęła, i chociaż zakończenie nie było dla mnie zaskakujące, to całość jest naprawdę dobra. Czyżbym dostrzegł inspirację Bieszczadzkimi aniołami? :)

Na plus – miałeś pomysł, choć ciężko mi go ocenić, ponieważ tekst jest zbyt krótki, a urywa się, kiedy pojawia się coś ciekawego, czyli legenda. Bohaterowie są bezpłciowi, po przeczytaniu tekstu nie umiem nic o którymkolwiek powiedzieć, ani nawet stwierdzić ilu ich było. Świata nie oceniam, gdyż praktycznie go nie odpisałeś. Błędów nie komentuję.

Opowiadanie czytało mi się dobrze, chociaż początek mnie nie wciągnąć (później było lepiej), a zakończenie wydało mi się "płaskie". W mojej opinii zabrakło w nim dziecięcych emocji.

Niestety, ale tego opowiadania nie czytało mi się dobrze, i to nie tylko przez liczne błędy. Pomysł mi się podoba, lub mógłby się podobać, jednak można, lub trzebaby, było z tego o wiele więcej wyciągnąć.

Mało to zgrane z tematyką strony, ale gram od czasu do czasu w Americas Army (3 i 4) oraz w Company of Heroes.

Szczególnie polecam pierwszą z gier. Można ją pobrać za free na steamie, nie ma wersji płatnej (gra jest reklamówką US Army, która ma zachęcać do wstępowania do armii).

Dziękuję za komentarz, rady zapamiętam i postaram się do nich stosować. :) Cieszę się, że (jak rozumiem) znalazłaś odrobinę przyjemności w lekturze, choć filozofii chyba nie udało mi się tam upchnąć zbyt wiele. :)

Niestety, ale liczne przykłady pokazują, że niezadowoleni kibice mają wiele różnorodnych, pozawerbalnych środków wyrazu ;)

A z drugiej strony, trzeba dopilnować, żeby zażenowani kibice nie wyszli po piętnastu minutach marnej kopaniny. ;)

Nie jestem pewien, czy to rada, czy sugestia że lepiej byłoby napisać dobrze zakończenie, a początek średnio ;) W każdym razie następnym razem spróbuję. Raczej robię tak, że piszę wstęp, po nim zakończenie (żeby wiedzieć, do czego dążę) i później wypełniam to “środkiem” :)

Regulatorzy, dziękuję za komentarz. Jak widać mam, niestety, ewidentny problem z zakończeniami :) Postaram się nad tym (i nad stroną techniczną) popracować, choć jeszcze droga długa jest, nie wiadomo czy ma kres :)

W każdym razie, cieszę się, że udało się Ciebie zainteresować, i że przynajmniej początek przypadł Ci do gustu.

Wybacz, opacznie Cię zrozumiałem ;) Tak to jest jak się na stojaka w autobusie czyta. Po przemyśleniu, nie zgadza mi się jeszcze w postaci bersekera  uzbrojenie – dwa toporki to raczej skrajnie niepraktyczne zestawienie ;)

Cześć, lubię mitologiczne klimaty, ale tutaj zostały jedynie muśnięte po wierzchu. Kończący tekst twist mnie zaskoczył, a o to chyba chodziło.

Odnośnie technikaliów – jest sporo literówek, i to już w drugiej linijce:

 

“…swoistą mieszankę strachu, podniecanie i kipiącego…”

 

Całkowicie subiektywnie – nie podobał mi się sam opis bitwy. Jak dla mnie był zbyt mało plastyczny i dynamiczny, a do tego odniosłem wrażenie, że bardzo “młodzieńczy”.

Odnośnie alkoholu, Śniąco, wiemy nawet z XX w., że są armie, gdzie odgórnie przed walką daje się setkę wódki żołnierzom, choć taka popijawa, hmm… Chyba prędzej po bitwie.

Berserker też mnie ubódł, przedstawienie rodem z Conana barbarzyńcy, można było to zrobić ciekawiej.

Ogółem opowiadanie ma swój klimat i dość lekko się je czyta, tylko koncept i przedstawiony świat mógłby być bardziej dopracowany.

Regulatorzy, dziękuję za komentarz. Słowem wyjaśnienia.

Podczas zabawy w wywoływanie duchów w salonie zostaje przyzwane coś więcej (tak, oklepany motyw), które powoduje początkową scenę z osady.

Początek lat trzydziestych bierze się stąd, że niechcący wywołane “coś” przejmuje kontrolę nad nieporadnym szeregowym, w efekcie czego w latach 30 mamy już pułkownika przedwojennej Dwójki.

Który chce jak największego przelewu krwi, więc nie na rękę mu przedwczesna wojna.

Doczytałem z ciekawością, pomysł mi się nawet podoba, ogółem lubię te klimaty.

Irytujące jest pojawianie się postaci dosłownie znikąd (np. główny bohater). Nienajlepsze były też opisy. Są mało plastyczne, a gdzieniegdzie ich zwyczajnie brakuje (np. początek). To utrudnia wyobrażenie sobie świata przedstawionego.

Dużo błędów w interpunkcji. Są miejsca, gdzie brak polskich znaków i podtrzymuję rzeczy wskazane przez Śniącą i Foloina.

Przeczytałem. Niestety, opowiadanie mi nie podeszło. Cały czas miałem wrażenie, że główna bohaterka wie tyle co narrator, albo i więcej, a jej celem jest po prostu mi wszystko jak najszybciej powiedzieć. Dialogi były sztywne i nienaturalne, a całkowity brak określników (czy jak to się nazywa) strasznie męczył i sprawiał, że łatwo się pogubić.

Początek z jednej strony był zawalony masą detali, a z drugiej zbyt mało plastyczny, przez co mnie nie poruszył.

Ogółem, wydaje mi się, że opowiadanie nie zostało dobrze przemyślane, chociaż był tu jakiś koncept wart rozwinięcia.

Dziękuję za komentarz Belhaju, ciekawym spostrzeżeniem jest dla mnie to, że opowiadania, które uważam za średnie, mają mniej krytyczne opinie niż to, które uważałem za najlepsze.

Bardzo dziękuję za ponowną lekturę i ponowne wyszczególnienie błędów :) Przyznam, że potwornie wstyd mi za te niepoprawione.  Obiecuję zająć się tym jak tylko znajdę chwilę. Mam nadzieję, że dopisane zakończenie się podobało :)

Podobało mi się, fajnie napisane, choć nie podzielam opinii zrównujących Cię z ASem.

Mam tylko jedną uwagę na początku Geralt siedząc na koniu nokautuje siedzącego na kucu krasnoluda. Tego się po prostu nie da zrobić w tej sytuacji. Konie musiałyby stać obok siebie (strzemię w strzemię) i bardzo blisko (mniej niż metr) ;)

We właściwym fragmencie dopiszę kilka słów, żeby było to jaśniejsze. Jak teraz spojrzałem okazało się, że padło to ofiarą cięć dialogów (jeszcze przed wrzuceniem opowiadania na stronę). To samo dotyczy Racheli. Po pracy to poprawię.

Niestety akurat takich błędów nie jestem w stanie wyłapać czytając tekst nawet setki razy, więc dziękuję za wskazanie problemu.

Vargu, Twój komentarz subiektywnie uznam za bardzo pomocny :) Wezmę sobie uwagę do serca i zwrócę na to uwagę (szczególnie, że nie pierwszy mi o tym piszesz).

Cóż, ja zwykła gapa jestem, ot co! ;) Przepraszam obie Panie! Swój błąd poprawiłem.

Odnośnie pytań, wątpliwości i niewyjaśnień: opowiadanie było pisane z zamysłem “zadać pytania, zasugerować odpowiedzi”. Mogę na pytania odnośnie faceta odpowiedzieć.

 

Dziękuję wszystkim za komentarze. Burk – szkoda, że Ci się nie podobało.

Foloin, Śniąca, cieszę się, że spodobał się wam pomysł. Z akapitozą postarałem się już coś zrobić (okazała się, że wystarczyły liczne amputacje :)

Co się tyczy przegadania – postaram się coś z tym zrobić (rozumiem, że chodzi o zbyt dużą ilość dialogów?)

Finklo, “Trzecie” zmartwiło mnie najbardziej, ponieważ to opowiadanie jest skończone. To nie jest fragment, a kompletna całość (”fragment” w przedmowie odnosił się do samej przedmowy). Wobec tego oznaczone jest prawidłowo, lecz skonstruowane no cóż…

 

Mistrzu, belhaj dziękuję za komentarze.

Foloin, cieszę się, że Ci się podobało, mam nadzieję, że dalej będzie tylko lepiej :)

Witam wszystkich! Wrzuciłem na betalistę opowiadanie w klimacie fanastyczno-kryminalnym pt. “Transcendencja”, ma 21686 znaków.

Fabuła zbudowana jest wokół szeregu zbrodni dokonanych w niewyjaśnionych okolicznościach w malowniczym Toruniu (i jego ciekawych, mniej znanych zakątkach).

Zapraszam do betowania :)

 

Finklo, oczywiście, tak jak ta próba jest zbyt mała, żeby być miarodajną. Chciałem tylko pokazać pewien trend (który ja dostrzegam i na pewno nie odnoszę go w żadnym stopniu do Ciebie).

Korposzczurzą tradycją podeprę się wredną bestią statystyk (wiadomo że wśród statystyk, deadlinów i targetów korposzczury czują się najlepiej). Komentarz dodał, później usunąłem (doszedłszy do wniosku, że gdzie mnie nuworyszowi niskich lotów do tej dyskusji).

Otóż zadałem sobie drobny trud porównania liczby wejść na komentarze mniej znanych użytkowników portalu na rok 2014 (str. 65 i 66 poczekalni) oraz anno domini 2016 (koniec str. 1 oraz str. 2 i 3).

Kryterium: użytkownik bez tekstu w bibliotece, opowiadanie nie dodane do konkursu.

Wyniki:

2014 – średnia z pięciu tekstów: 27,4 (najwyższy 38)

2016 – średnia z pięciu tekstów: 13,2 (najwyższy 22)

 

Tak więc problemem jest nie tylko nieklikanie biblioteki, istotą jest to, że nowi użytkownicy dużo rzadziej dostają “akapit szansy”.

Szczerze mówiąc, tekst nie przypadł mi do gustu, choć podoba mi się fakt, że alternatywa jest tu faktycznie alternatywna.

Madej ma trochę racji, kończysz eksperyment zanim “obiekt” ma szansę dać się zbadać.

Czytało się fajnie, a twist bardzo przypadł mi do gustu :)

Wiem, że to krótki fragment, ale za mało mi mówi, o fabule, żeby sobie wyrobić opinię, ale czytałbym dalej, gdyby dalej coś było :)

Mi przeszkadzało nie niedopracowanie, a styl narracji (miałem wrażenie, że autor przedstawia mi fakty o danym świecie, czemu nie towarzyszyło przyjemne uczucie odkrywania świata przedstawionego). Odnośnie samej fabuły – jak dla mnie pomysł ciekawy, a w kontekście późniejszych komentarzy autora sądzę, że w tej formie ten świat się nie mieści – wiem o nim po tej lekturze za mało, żeby przetrawić to opowiadanie, jest zbyt złożony w stosunku do długości tekstu.

Regulatorzy, nie ukrywam, że cieszy mnie taka opinia od Ciebie :) Nad dopisaniem już pracuję i jestem na dobrej drodze.

Mój post miał chyba niezamierzony negatywny wydźwięk. Chciałem tylko wskazać moim zdaniem proste rozwiązanie problemu który opisałeś w poście wyżej.

Co do krzyżówkowiczów – akurat oni chyba z tym słowem nie mieliby problemu ;)

Być może zamienienie wilka na basiora byłoby czytelniejsze?

Tak, ale link źle się wkleił i nie mogę tego poprawić – trzeba skopiować link i zamknąć nawias na końcu. Wtedy jest OK.

Finklo, co do związku zakończenia z resztą – faktycznie za duży przeskok, na przyszłość będę zwracał uwagę. Co się tyczy samego zajścia:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kryzys_gda%C5%84ski_(1932)

Wiem, że podaję jako źródło wikipedię, ale ten artykuł nie jest zły, a jeżeli ktoś chce – może poszukać lepszych źródeł. Sądziłem, że to bardziej znany incydent.

Odnośnie awansu masz absolutną rację – musiałby mieć jakieś nadprzyrodzone moce ;)

 

 

Co do “wymemłania”, przyznam szczerze, że tak się po prostu w moich rodzinnych stronach to wymawia – wieczorem poprawię to zgodnie z radą Śniącej.

Odnośnie nieszczęsnego “Tomka” – to celowy zabieg, miał zasugerować fajtłapowatość tej konkretnej postaci (i jej rolę w grupie społecznej – oddziale, a zmiana tej formy w zakończeniu jest celowa).

Pozostałe wskazane błędy poprawię wieczorem (z dumą podkreślając, że jest ich znacznie mniej niż poprzednio :)

Jeżeli chodzi o zakończenie,  ma się ono odnosić do teorii spiskowej opartej na pewnym fakcie historycznym, już je przeredagowałem, aby lepiej na konkretne wydarzenie wskazywało.

Mam nadzieję, że mimo chaotyczności i niedociągnięć czytało się dość dobrze.

Dziękuję za komentarze.

 

Joseheim, postaram się pójść za Twoją radą i dopisać coś jeszcze, cieszę się, że spodobał Ci się koncept. Co do szafarza – chodziło o osobę świecką, która ma możliwość udzielania niektórych sakramentów.

Dziękuję też za pracę w znalezienie tych wszystkich błędów (już poprawione).

Dziękuję za Twój komentarz. Wskazane błędy poprawię, ale na swoją obronę odnośnie “4” dodam – nigdy nie spotkałem się z słownym zapisem numerów jednostek wojskowych, więc w tej formie wygląda to dla mnie dziwnie.

Sam sytem bardzo podobny do Starship troopers, zresztą podobnie jak losy bohatera.

Nowa Fantastyka