Profil użytkownika

A co mnie to...?


komentarze: 30, w dziale opowiadań: 29, opowiadania: 21

Ostatnie sto komentarzy

Nie czuję się szczególnie rozpalony fabułą... Prędzej poparzony potknięciami.

Myślę, że na tyle, na ile znam recepcję tematyki wąpierzy i innych strzygoni w kulturze naszych czasów, mogło wyjść o wiele gorzej. Jest inicjatywa i jakiś tam pomysł, to najważniejsze; wszystko jednak jest suche i pozbawione mięsa. I pomysłowi, i tekstowi trzeba poświęcić więcej czasu i więcej umiejętności.

No, ktoś przeczytał. ;)

 

Spację piszemy po znaku interpunkcyjnym. W bierniku zamiast "tą", mamy "tę". Wielokropek ma trzy kropki (jedną można przeoczyć, ale Ty chyba strzelasz nimi na zapas), przecinki ustawione byle jak, jak sęki w desce, do tego gubisz wielkie litery, w ogóle masz dziwne pojęcie o interpunkcji. W sumie, to już nawet nie interpunkcja, to dadaizm. Błędny zapis dialogów.

 

"...chwyciłem wiszący zegar rozwścieczony do granic możliwości..." - drugi imiesłów za daleko od podmiotu, sugeruje wściekłość zegara. Rozwścieczony wiszący zegar? Czyżby kukułka miała "te dni"? Gdyby zegary mogły się wściekać, już dawno bym nie żył za te wszystkie (niechcący!) przekręcone  sprężyny.

 

Forma - rozwodzisz się nad szczegółami, które nikogo nie interesują. Buduj sens, nie jakieś twierdze ze słów. Twórz akapity. Skracaj opisy - ale z rozsądkiem, nie rób didaskaliów. No i zainteresuj czytelnika (jestem dziwny, ale chyba za czytelnika mogę się uważać), bo ja czytałem tylko po to, żeby sprawdzić, do czego jeszcze się posuniesz - bo wygląda to, jakbyś nie czytał/a w życiu ani jednej książki. Na razie, mam uczucia jak podczas oglądania obrazu namalowanego wydzieliną z zatok gruźlika.

 

Nie wiem, czy się znam. Czytałem kilka rzeczy w życiu, i jak. na razie wszystkie były do siebie podobne, nie wyglądały tak jak to

"Południowy kraniec Avalonu. Późna jesień." - A gdyby tak NIE zaczynać tekstu od didaskaliów? Od razu już widać, że wszystko to było pisane na szybko; takie szparkie utrwalenie sceny. Niestety jest nudne i niesprawne technicznie, więc pożytek z tego taki jak z kamieni żółciowych.

A to "Giń" walnięte boldem... o.O

Oo, jestem pierwszy!

Te akapity o gabarytach bretońskich menhirów można by porozbijać na drobne. Jak dla mnie - 1 akapit, 1 myśl.

Widać, że tekst przemyślany, ale jest bardzo ciężki. W wytrwaniu do końca wspomogła mnie ciekawość, jak konkretnie ten świat się skończy; niestety [tak mi się wydaje] ta kwestia została zgrabnie ominięta. Wydaje mi się, że ciężar tekstu jest za duży jak na jednego bohatera. Mało się dzieje, ciekawości mi nie napędziłeś. I chyba za bardzo rozwlekasz opisy, choć uważam, że są trafne i ładne. No i właśnie - estetyka całości mimo wszystko zachęca do przeczytania.Co nie znaczy, że całość daje satysfakcję głębszą niż samoumartwianie się.

A może to wszystko wina czytania żabką z monitora? Hm.

"..wybrał tą drugą..." - tę. Na "tą" w bierniku mam istną alergię.

Mnie się w zasadzie spodobało, ale sposób wprowadzania informacji jest trochę toporny: rozmawiają i dyskutują o czymś, co doskonale znają. Z drugiej strony, kłócą się buntownik i fanatyk, zupełnie różne osoby myślące innymi schematami, więc jeden może drugiemu tłumaczyć świat, w którym żyją...

Przeczytałem.

"...wszelkie błędy popełnione przez moją nieuwagę, proszę by zostały odpuszczone..."

Nieuwaga? Przecież to wygląda jak pisane przez sen, albo na ruskim kacu. Treść? W tych chaszczach, jak dla mnie, nie widać jej wcale.

Oto moje zdanie.

"Tego nas uczyło pismo."

"Pismo", jak już.

Brakuje mi tu życia. Postacie są jakby płytkie, płaskie: jak dla mnie trochę niewiarygodne. To trochę rzutuje na całość. Historia nie jest zła, hm, ale mogła być lepiej podana. To fakt.

Przesłanie tekstu mnie odrzuca, wybacz. Ale, podobnie jak powyższe, to kwestia gustu/przekonań, więc...

Przeczytałem; nasunęły mi się trzy wnioski. Po pierwsze - w szortach się nie zaczytuję, ale czuję tu jakiś niedosyt. Po drugie - tekst wydaje się trochę sztuczny: nie trudzisz się za bardzo z przemycaniem informacji. A po trzecie, to estetyka całości ma wiele do życzenia.

Ach, Hank... to była moja ulubiona postać z "dr. Quinn"...

No - eksperymentować trzeba, a najważniejsze, że nie wyszło źle.

Wątek Rebeki może nie być znaczący, ale powinien być zrozumiały: tak samo jak to, co miała mówić. Sugestie w tekście są, towarzyszko.

A co tam, wypowiem się. Tekst ma jakieś plusy: ten pomysł o łapaniu błyskawic wydaje mi się dość ciekawy. Ale co do reszty, to niestety zgadzam się z wszystkimi przedmówcami, nie ma sensu po nich powtarzać.  W ogóle to miałem wrażenie, jakbym czytał jakiś szkicownik, plan czegoś dłuższego. /// Za szybko, za płytko i za topornie - jak dla mnie, rzecz jasna.

Hmm...pierwsza część tekstu wygląda jak jakiś prolog, druga - jak epilog. W środku ja bym dał jakieś opowiadanie, ale niestety straszą tam już trzy gwiazdki, i chyba nie ustąpią ze swojego miejsca. / / / Trochę mi to taką poezję popisową przypomina (hellenizm aleksandryjski o.O)

Ale to tylko taka moja własna opinia.

To Caroline (i jej Umiejętność) jest kluczem do działań Sary, Mony i Larsa. Ostatnie zdanie miało to wyjaśniać... Ale przyznaję, mea culpa: zakręcone to to jest.

"Jej mieszkańcy czcili Seta - zdobywca Samos przełknął ślinę. - Zaczęli budować świątynię ku jego czci, najpotężniejszy z i g g u r a t..." - - ziggurat na południe od Meroe, i to ku czci Seta?

"Farouk", "Al-Hazred", "Kasim", "Najmydla" - na brodę Proroka! To chyba nie są imiona z epoki.

Dobra; wygląda na to, że nikt dziś tego nie przeczyta. Trzeba to usunąć odgórnie, a potem się pomyśli.

Spokojnie, nie uważam "Wyższych..."  za osiągnięcie. To taka schiza na boku.
Mrozy ostatnio takie jakieś nieprzeciętne... skoro ten tekst już powstał, to niech nie marznie w niebycie, niech się chociaż na tej stronie ogrzeje.
 

Przepraszam najmocniej za te zadziory itd, ale po prostu przejrzałem ten tekst tylko raz, miesiąc po skończeniu, i wrzuciłem go tutaj, żeby wreszcie wyrzucić go z głowy. Po prostu miałem go dosyć... "będzie co ma być". No ale najwyraźniej jakoś poszło... dziękuję za uznanie!

Hm, chyba trochę dwuznacznie się wypowiedziałem. Żeby mi ktoś czasem nie pomyślał, że gardzę piątkami albo mam jakieś fochy... po prostu mam do tego tekstu pewien dystans [co nie przeszkadza mi być z niego mimo wszystko zadowolonym].

...Dobrze, teraz czas na moją apologię.

Krótkie teksty pisze mi się łatwo, nieco dłuższe - niestety nie. Mogę się żalić, ile tygodni ślęczałem nad tą nieszczęsną Hydrą, ile razy ją odkładałem, żeby na zimno do niej podejść - tylko kogo to będzie obchodziło? Ano właśnie. Toteż powiem tylko, że jest to pierwszy długi tekst który jako tako mnie zadowolił i wrzuciłem go tutaj przede wszystkim po to, żeby dostać ocenę swojego warsztatu. Jak na razie mówicie, że jest dobrze: pewnie zaraz ktoś powie, że jest dokładnie odwrotnie, ale z ocenami się nie dyskutuje.

Przegadane... mogę się zgodzić, mam też argumenty, żeby się usprawiedliwić, ale po co? Każdy ma swoje zdanie i trzeba je szanować. Taka sama sytuacja jest w przypadku przemyśleń.
Co do reszty, nie mogę wyjaśniać, co chciałem powiedzieć: to tak jakby się tłumaczyć z tego, co się stało i się nie odstanie. A spiż/brąz... to taki ślad po pocięciu tekstu i powrocie do niego po dłuższym czasie ;]

A na koniec: dzięki wam wszystkim, że poświęciliście dla Hydry swój czas.



 

Kochany Święty Mikołaju, proszę cię w tym roku, żeby edytor tekstu na tej stronie a) zapisywał zmiany b) nie zmieniał wszystkiego na drobnomieszczańską kursywę i c) żeby nie znikały mi wcięcia w akapitach -.-

Dostanie mi się za to... niemniej, dopiero, gdy wrzucę drugą częśc (skoro mówi się a, trzeba powiedzieć b) wypowiem się w obronie tego tekstu.

Co do moich preferencji kulinarnych to kotletów nie lubię (z różnych dziwnych względów) i jeżeli już, to wolę je odgrzane; zawsze smakują trochę inaczej. A co do tego kotleta który widać powyżej, uznałem, że lepiej nie lać pod niego zbyt dużo tłuszczu fabuły ;] Dietetyczniej xd

Dziękuję... oby tylko udało mi się utrzymać poprzeczkę :)

Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się ukłonić i podziękować za okazaną uwagę... ;]

Nowa Fantastyka