Profil użytkownika


komentarze: 13, w dziale opowiadań: 12, opowiadania: 7

Ostatnie sto komentarzy

Dziękuję za słowa uznania, nie wiedziałem, czy opowiadanie w takiej formie zyska zwolenników. Wiedza była akurat najmniejszym problemem, bo od dawna śledzę wyścigi samochodowe i sam startuję wyścigach gokartowych. 

 

Inspiracją do napisania opowiadania były słowa Jackiego Stewarta, który ścigał się po północnej pętli Nurburgringu i nazwał ten tor “Zielonym piekłem”. Wtedy zrodził się w mojej głowie pomysł występujących na torze diabłów, które czyhają na życie zawodników. Początkowo chciałem to narysować, ale rysunki wychodziły tak sobie i uznałem, że spróbuję formy pisanej. Z założenia zatem te bestie są diabłami, a tor jest terytorium szatana. Rzeczywiście nie wyjaśniłem tego w tekście, ale pisałem go nieco z perspektywy zawodników, którzy takiej wiedzy nie mają. Początkowo tekst miał być znacznie delikatniejszy, a potem jakoś w mojej głowie zrodziły się makabryczne obrazy. Było trzeba też zapełnić pewne dziury fabularne i robiąc to też zrobiło się bardziej brutalnie. Początkowo wszyscy mieli wyjść z tego żywi! 

Bardzo dziękuję (choć z pewnym opóźnieniem) za uwagi. Pewne rzeczy poprawiłem, choć nie chciałem zmieniać zbytnio tekstu i część rzeczy zostawiłem mimo wszystko po staremu. 

Czy główna bohaterka musi mieć na imię Eurema?

Podobają mi się opowiadania o tematyce onirycznej, więc z zaciekawieniem przeczytałem Twoje opowiadanie. Akurat postać bohatera alkoholika jakoś mnie odrzuciła i zniechęciła, nie wiedzieć czemu, bo sam nie mam zbytnio złych wspomnień z alkoholikami. Tak, po prostu :P Za to mamy szalonego naukowca i studenta nie do końca jeszcze wiedzącego, na co się pisze. Fajne 

 

Temat snu daje niezwykłe możliwości. Mam wrażenie, że nawet nieźle udało Ci się oddać charakter snu, choć liczyłem na większe atrakcje. Z drugiej strony w swoich snach też bym chciał nie wiadomo czego, a jest praca, dom itp. Za to wyszedł z tego niezły koszmar, jak to w śnie…. nie wiadomo kiedy zwykły sen zamienia się w koszmar. Bardzo fajna końcówka z otwartym zakończeniem pozostawiającym sporo miejsca na domysły. Może tylko fabuła snu zbyt ze sobą spójna, jak na sen. Ale to drobiazg

Błędy poprawione, niektóre aż mnie zadziwiają (”Francuska :O”) 

 

Widzę, że niektórym się nawet podobało, i udało się kogoś rozbawić, więc pisanie tego tekstu nie było stratą czasu. Wiem, że przegadane, ale na swoją obronę dodam, że chciałem oddać klimat spotkania takiego Komitetu, gdzie wiele się gada, a nic nie udaje się osiągnąć 

Podzielić pewnie byłoby warto, ale wymagałoby sporych zmian w tekście, by nie robić przerwy w środku akcji. Cieszę się, że ogólne wrażenia są pozytywne. Początek może przydługi, ale chciałem też zbudować postać. Pokazać, dlaczego Król jest Królem i jaki on jest

Masz rację, sam nie lubię dużych akapitów, a jak przychodzi co do czego, to dałem wielkie akapity. Jak wygląda ta dyscyplina? Ja to widziałem jako jazdę na deskorolce, choć asfalt w tym opowiadaniu zachowuje się dwojako, niczym ciecz nienewtonowska. Można po nim normalnie jeździć, ale i mogą w nim pływać ogromne bestie, a surferzy mogą się w nim utopić. A co do tricków… niektóre to typowe tricki deskorolkowe, a niektóre są zupełnie zmyślone xD Przede wszystkim faceflip – to połączenie kickflipa – czyli wyskok z deską, która przy okazji obraca się o 360 stopni wzdłuż osi długiej i lądowanie na niej oraz słowa face, co sugeruje, że do wykonania tego tricku używa się twarzy. Nie pytajcie się, jakby to wyglądało, nie mam pojęcia, ale sam widziałem kilka wypadków, gdy deskorolkarz dostawał deską po twarzy.

Przyznam, że ogrom błędów tak mnie przytłoczył, że dopiero teraz się za nie zabrałem. Mam nadzieję, że nic nie przeoczyłem. Teraz, jak widzę swoje błędy, to rzeczywiście boję się bogów, choć czytałem to jeszcze przed opublikowaniem i wszystko wydawało się wyglądać pięknie. Cieszę się, że od strony fabularnej się podobało, bo błędy językowe i ortograficzne można poprawić bez szkody dla treści. 

Bardzo dziękuję, cieszę się, że opowiadanie się spodobało. O co chodzi z “opko dla młodzieży”, czyżby jakiś konkurs?

Może i świetny na większą powieść, ale z dłuższymi powieściami sobie w ogóle nie radzę. Z tworzeniem ciekawych bohaterów i ich losów.

 

A co działo się z asfaltem? Powiedzmy, że zachowywał się, jak ciecz nienewtonowska – dla surferów był ciałem stałym, dla potwora cieczą 

Dziękuję za wszelkie wskazówki – widzę, że poświęciliście sporo czasu, by wyłapać wszystkie błędy. Póki co podzieliłem tekst na mniejsze fragmenty, systematycznie będę wprowadzał poprawki. 

 

nie do konca zrozumialem, na jakiej glebokosci w koncu byla ta podwodna, modulowa stacja

90 km wody + 21 km lodu ponad wodą

 

 

 Co prawda atmosfera 100% O2 jest malo mozliwa (choc na Europie rzeczywiscie wiekszosc wodoru lekkiego odlatuje, a tlen zostaje), ale temperatura panujaca tam – te -170 *C – przy domyslnym cisnieniu jest ok, aby tlen nie stal sie ciekly.

Tu zasłonię się wikipedią, która podawała właśnie takie parametry Europejskiej atmosfery – 100% tlenu i temperatura -170 *C

 

Monolog głównego bohatera to jedna wielka łopata i infodump – nie podoba mi się.

To jesteśmy w tej kwestii zgodni – mi również się nie podoba. Zakończenie to moja największa słabość. To tutaj przerabiałem już kilka razy i a tak nie jestem zadowolony z końcowego efektu. Może kiedyś wymyślę, jak lepiej to poprowadzić.

 

Bardzo dziękuję za uwagi. Przyznam, że mam już doświadczenie w pisaniu relacji i artykułów ale postanowiłem zobaczyć, jak poradzę sobie z beletrystyką 

Nowa Fantastyka