Profil użytkownika


komentarze: 26, w dziale opowiadań: 26, opowiadania: 9

Ostatnie sto komentarzy

To bardzo dobrze napisane opowiadanie – spójne, sugestywne i z wyczuciem łączącym realizm z absurdem. Ma mocne wprowadzenie, dobrze budowane napięcie i nieoczekiwany, ale konsekwentny zwrot. Styl jest dopracowany, dialogi brzmią naturalnie, a humor wypływa z sytuacji, nie jest wymuszony.

Pozdrawiam i czekam na więcej :) kum kum 

Twój tekst ma bogaty język, spójny styl i wyczuwalnie przemyślany humor. Dialogi są żywe, a narracja dobrze prowadzona. Wymaga co najwyżej drobnego szlifu. Zdecydowanie warto pisać dalej – czy to jako kolejne sceny, czy część większej całości. Pozdrawiam

Czy tylko ja tu czuję vibesy typu "intergalaktyczna olimpiada, ale z sabotażem na poziomie gimnazjum"? ;) 

Czy to sport? czy to wojna biologiczna? nie wiem, ale kibicuję.

Ziemia górą, dzięki jednej, niepokojąco skutecznej psychopatce! 

bruce

Dzię­ki wiel­kie za tak do­kład­ne i cenne uwagi! Wje­cha­ła po­rząd­na ko­rek­ta – wszyst­kie wy­mie­nio­ne wąt­pli­wo­ści i su­ge­stie zo­sta­ły prze­ana­li­zo­wa­ne i uwzględ­nio­ne w fi­nal­nej wer­sji tek­stu.

Gry­zok_Pół­po­spo­li­ty

Dzię­ki wiel­kie za prze­czy­ta­nie i tak fajny ko­men­tarz.

Ogrom­nie się cie­szę, że tekst roz­ru­szał ką­ci­ki ust (nawet wbrew gra­wi­ta­cji – to już coś!). Co do na­wiązywań skle­pi­ko­wych – nie mo­głem się po­wstrzy­mać. Wiel­ko­ba­gno też po­trze­bu­je sieci han­dlo­wej… nawet jeśli jest po­kry­ta szla­mem.

Dzię­ki raz jesz­cze – takie opi­nie na­praw­dę mo­ty­wu­ją do dal­sze­go pi­sa­nia.

Po­zdra­wiam rów­nież ser­decz­nie!

 

be­eeec­ki

Czołem!

Dzięki za miłe słowa i ten bystry redaktorski filtr – serio doceniam! Z tym „Absyntem” to chyba trochę za bardzo się podekscytowałem – wielka litera raczej z miłości, nie z gramatyki ????

Masz rację z cieczą – halucynogenna brzmi zdecydowanie lepiej niż „z tendencją”. Przecinek po „kreatywności” też powinien był wjechać jak patrol w strefę zakazaną.

Dzięki za klik i komentarz – motywuje mocniej niż łyczek zielonego!

ps. Wjechała korekta

Pozdro!

Dzięki wielkie za konkretne uwagi – serio, trafiacie celnie. Pierwsze pieski poszły za płoty fantastyki i faktycznie chciałem wcisnąć za dużo na raz. Grey City leżało długo i fermentowało, a potem buch – pierogi, lampy, krzesła z duszą i Micha zamiast Miki ????

Masz rację z tymi światłami, ruinami i sprzętami „na ścianie” – poprawię, bo to jak wdepnąć w kabel w ciemnym tunelu. 

 Ga­li­cyj­ski­Za­ka­pior

Dzięki za szczery komentarz – taki feedback to złoto z odzysku.

Miło, że klimat i świat siadły – trochę to kwestia miłości do postapo, trochę dłubania, a trochę chyba po prostu zamiłowanie do rdzy, betonu i dziwnych urządzeń z odzysku ???? „Ci z góry” i kosmici jeszcze wrócą, obiecuję.

Z fabułą masz rację – trochę to była wycieczka krajoznawcza po świecie zamiast konkretnej historii. Bohaterowie jeszcze nie do końca wiedzą, kim są – i chyba ja też nie. Z wiertarkową bronią trafiłeś w punkt – może trzeba było zostawić ją, a artefakt wyrzucić do szybu.

Co do błędów – przyjmuję na klatę, regulacja w toku.

Cześć, dzięki wielkie za komentarz – serio, ucieszył mnie jak ciepły prysznic po robieniu side-questa w kanałach ????

Masz absolutną rację: pierwsze pieski poszły za płoty fantastyki. „Grey City” leżakowało tak długo, że prawie się zakisiło, a ja w przypływie ambicji próbowałem tam wcisnąć wszystko – od fallouta 2 po schemat kanalizacji. Aż sam się czasem zastanawiałem, co autor miał na myśli ????

Za to „Danu” to zupełnie inna bajka – luzak, żadnych spięć, pisane z większym dystansem i frajdą. Cieszę się, że to czuć!

Jeszcze raz dzięki za dobre słowo. Takie wiadomości to najlepszy buff do pisania!

Pozdro!

Dzię­ki za roz­bu­do­wa­ny ko­men­tarz – wy­glą­da na to, że tekst jed­nak wzbu­dził emo­cje, skoro chcia­ło Ci się z takim pie­ty­zmem go ro­ze­brać na czę­ści pierw­sze.

Dzięki za odpowiedź! Zapomniałem dodać ;) na końcu tego zdania – bez tego brzmi zbyt serio, a nie taki był zamysł. Doceniam Twoje uwagi i rozumiem, że to sugestie – zawsze warto spojrzeć na tekst świeżym okiem.

Hej, tekst ogólnie spoko – fajny klimat sci-fi, czuć napięcie i dobrze zarysowaną ekipę. Opisy technologii wypadają przekonująco, ale czasem trochę za bardzo lecisz encyklopedycznie. Ten fragment:

„komandor porucznik Konrad Varkov – główny inżynier okrętu i jednocześnie zastępca dowódcy, odpowiedzialny za utrzymanie oraz optymalizację pracy głównego napędu oraz pomocniczych, systemów zasilania, systemów podtrzymywania życia, drukarek przemysłowych czy robotów naprawczych”

…jest trochę za długi i zbyt suchy. Można by to rozbić i uprościć, żeby lepiej się czytało. Mniej jak instrukcja, więcej jak opowieść. Reszta idzie w dobrą stronę!

Dzięki za rozbudowany komentarz – wygląda na to, że tekst jednak wzbudził emocje, skoro chciało Ci się z takim pietyzmem go rozebrać na części pierwsze.

Kilka Twoich uwag przyjmuję z pokorą – serio. Błędy interpunkcyjne, dialogowe, cudzysłowy czy numeracje – fakt, czasem w ferworze pisania ginie redakcyjna czujność. Poprawię, przyjmuję na klatę. 

Ale jeśli chodzi o styl, metafory, konstrukcje – tu już bym się trochę pospierał. "Szczur przetrwania", "światło nie sięga rogów", "cień rzucony przez nieistniejące światło" – to nie jest suchy raport z pola bitwy, tylko próba stworzenia atmosfery, sugestii, napięcia. 

Nie jestem fanem pisania na szynach regułek – bardziej interesuje mnie brudny, nieidealny świat, który czasem zgrzyta, ale zostaje pod powieką. Jeśli z tekstu wypłynęło „coś” – nawet jeśli to „coś” Cię zirytowało – to już lepiej niż pustka.

Podsumowując: dzięki za czas i uwagę. Nie każdy tekst musi siąść każdemu. Ale jeśli coś Ci zgrzyta, to znaczy, że coś się poruszyło. I to już coś.

Pozdrawiam z zardzewiałego zakątka Grey City.

Am­bush

Dzięki wielkie! Super, że się uśmiechnęłaś przy lekturze – o to właśnie chodziło. A co do strzępu lutni… no cóż, wyobraźnia zrobiła swoje, może to po prostu patyczek z duszą artysty.

A te zbyt śmiałe metafory… hmm, są gdzieś w szufladzie, między toporem a serenadą. Może jeszcze wrócą, jak Danu znowu coś wypije!

Cieszę się, że historia dała trochę radości. Będzie więcej – Danu dopiero się rozkręca!

 

HA! No dobra, to teraz ja mam WTF, bo nie spodziewałem się, że Danu – elf z problemem estetycznym i upodobaniem do halucynogennych płynów – zrobi aż taką furorę ???? Dzięki wielkie za te słowa, serio, robią mi dzień (i noc, i może nawet poranek z kacem po absyncie).

Czy ja się szybko uczę? Nie wiem, może to ten moment, kiedy mózg zaczyna działać po trzecim opowiadaniu, a może to Zielona Wróżka zaczęła pisać za mnie. Grey City to stary koncept który długo leżał i może za dużo chciałem ugryźć na raz. W każdym razie: Danu wróci. On nie odpuszcza. Zwłaszcza jak ktoś wspomni o brodach albo muzyce z alkoholem w tle.

 

Adexx my dude

Dobra, złapaliście mnie – znów wrzuciłem tekst, zanim tusz na klawiaturze zdążył się zaparzyć z drugą kawą. ED krzywi się na błędy. Obiecuję poprawę (albo chociaż betowanie tekstu, zanim kliknę „publikuj”). Dzięki za czujność – serio, bez was pisałbym, jakbym miał implant korekcyjny podpięty do tostera. ????

Czołem MichaelBullfinch

Dzięki za tak szczegółowy feedback – to się naprawdę rzadko zdarza i bardzo to doceniam.

Widzisz rzeczy, które uciekły mi przy pisaniu – część z nich już zapisałem do poprawek, inne dały mi do myślenia.

Kilka rzeczy faktycznie było wrzuconych trochę „na gorąco”, żeby złapać ton i atmosferę. 

Co do metafor – czasem lecę po bandzie, to fakt, ale staram się utrzymać balans między poetyckim obrazem a czytelną narracją. Czasem działa, czasem nie – więc takie uwagi są złotem.

Dzięki jeszcze raz – naprawdę pomogłeś mi spojrzeć na ten tekst z boku. Jeśli będziesz miał ochotę, chętnie podeślę kolejne fragmenty.

Hi Ambush

Ooo, porządna wiwisekcja! Wielkie dzięki za przeczytanie i sokoli wzrok – byłozę łykam bez popity, błyskająca ręka Szpadla idzie do poprawki, bo jeszcze ktoś pomyśli, że chłop ma wbudowaną latarkę LED. A prowadzenie z zaciśniętą ręką na artefakcie… no dobra, faktycznie brzmi, jakby Razer próbował kierować autem podczas ataku tężyczki.

Co do „nagrań” – no cóż, to Grey City. Tu nawet jak ktoś mówi na żywo, to brzmi jakby puszczał kasetę. Ale dobra, dodam bohaterom trochę IQ, bo na razie funkcjonują głównie na zupce z glutaminianem i resztkach adrenaliny.

Jeszcze raz dzięki! Tekst pójdzie do serwisu, przegląd i wymiana filtrów.

Freki Hehe, no wiesz… ten dialog to taka moja specjalność – zagubiona filozofia pijaka na przystanku o trzeciej w nocy. Gość mówi coś, co brzmi jak prorocza bzdura, ale jak się zastanowić, to może coś w tym jest. A może nie. Sam nie wiem, nie wrócili przecież. To miało być trochę jakby "zapytam was, ale i tak wiem, że nie wrócicie, więc jebać to pytanie". Albo coś w tym stylu. Człowiek się czasem za mocno zapatrzy w własną mądrość i potem takie kwiatki wyrastają. Ale szanuję, serio – może trzeba było tam jeszcze wrzucić gwizd pociągu, kurz unoszący się po odjeździe i kota, który przeczuwa śmierć.

Mi­cha­el­Bul­l­finch Dzięki wielkie za tak ciepły komentarz – mega się cieszę, że udało mi się rozruszać wyobraźnię i że Grey City choć trochę zajaśniało w tej krótkiej formie. To dla mnie duży komplement, bo sam miałem wątpliwości, czy w ogóle uda mi się sklecić coś, co nie rozpadnie się fabularnie po dwóch akapitach. Z tym zlewaniem się postaci – zgoda, to bardziej zarys “paczki” niż pogłębione charaktery, bo tekst powstawał raczej jako szybka zajawka klimatu niż pełnoprawna opowieść. Ale widząc, że mimo tego wciąż czytało się spoko – odetchnąłem z ulgą. Co do uwag językowych – jasne, że warto się nad nimi pochylić. Doceniam czas, jaki marzan poświęcił na rozkładanie zdań na części pierwsze, nawet jeśli czasem mam wrażenie, że rozkłada je jak stalker rozbebeszonego mutanta w zardzewiałym kontenerze. Ale to moje dzieło i wiadomo – filtruję, co pasuje do tej stylistyki, a co może warto przemyśleć na przyszłość. Jeszcze raz dzięki! I mam nadzieję, że do Grey City kiedyś wrócimy – może z większym rozmachem, większą dawką rdzy i jeszcze dziwniejszymi przygodami. Pozdro!

Marzan dzięki za lekturę i tak obszerną odpowiedź. To rzadkość, a naprawdę doceniam. I nie byłbym sobą, gdybym czegoś nie odszczekał: This is the way.

Adexx

Zgadzam się – w tak krótkiej formie trudno było rozwinąć akcję, bohaterów i świat tak, jak bym chciał. Ten tekst to właściwie taka zajawka, bardziej szkic niż pełnokrwista historia.

Sam czuję, że w tym uniwersum drzemie coś większego i może przy dłuższej formie uda się rozwinąć pomysł pełniej – z większym rozmachem, pogłębionymi postaciami i akcją, która nie tylko mignie, ale też porządnie przywali.

Poza tym – zawsze lepiej zostawić niedosyt niż przesyt.

Pozdrawiam z Grey City 

Hej marzan

 

Dzięki za przeczytanie i poświęcenie czasu – to zawsze miłe, jak ktoś w ogóle chce się wgłębić w tekst. Ale pozwól, że się trochę odwinę, bo mam wrażenie, że momentami bardziej czepiasz się słówek niż czytasz historię.

Piszę świadomie fantastykę – stylizowaną, umowną, miejscami może nawet poetycką – a nie realistyczną powieść technologiczną ani raport z badań NASA. To świat z niedobitkami ludzkości mieszkającymi pod ziemią, walczącymi z dronami i UFO przy pomocy sprzętu zmontowanego ze złomu i kleju do rur – i tak, dobrze się z tym bawię.

„Światło zewnętrznego słońca” – tak, wiem, że brzmi dziwnie. Ale to jest zabieg stylizacyjny. Nikt nie czyta fantasy i nie mówi: „ej, ale smoki nie istnieją”. No chyba, że naprawdę chce się przypieprzyć.

Podobnie z „metalowymi drzwiami z wykutą rzeźbą szczura” – serio, nawet jakby to była reliefowa podobizna, to nie zamierzam w tekście pisać „reliefowa podobizna szczura na powierzchni stalowego panelu” – bo to nie instrukcja obsługi piekarnika.

Masz też tendencję do rozbierania zdań na części pierwsze i doszukiwania się problemów tam, gdzie chodzi o klimat i rytm, nie o fizyczny stan skupienia dymu czy precyzyjność techniczną silnika z wiertarki. W tym świecie ludzie robią broń z wentylatora i latarki, bo muszą – i to nie ma być schemat elektroniczny, tylko napięcie fabularne.

A już „zakłócenia w dronach” czy „fala promieniowania rozdzierająca powietrze” to klasyczne metafory sci-fi, trochę jak „kosmiczny wiatr” czy „śpiew gwiazd”. Nie każdy opis ma być dosłowny. A to, że niebo było wcześniej fioletowe, a potem szarawe – no cóż, życie to nie filtr na Instagramie.

Wiem też, że postacie mogłyby być mocniej zróżnicowane, ale to nie pełnoprawna powieść, tylko krótka forma, z mocnym tempem i ograniczoną przestrzenią. Ich osobowości budują się w działaniu, nie w introspekcyjnych monologach.

Więc tak – dzięki jeszcze raz za feedback. Wiem, że dużo rzeczy można poprawić, i pewnie z czasem poprawię. Ale następnym razem może zamiast łapać każdą metaforę za gardło, spróbuj się chwilę po prostu przejechać tym wagonikiem szaleństwa po tunelach Grey City – bo tam chodzi bardziej o jazdę niż o zgodność z fizyką.

Pozdro!

Nowa Fantastyka