Profil użytkownika


komentarze: 36, w dziale opowiadań: 11, opowiadania: 4

Ostatnie sto komentarzy

Nie wiedziałem że jest taki obowiązek.

Stronę traktuję jako miejsce do publicznego archiwizowania moich dawnych tekstów, by mieć je pod ręką i przesyłać znajomym albo innym zainteresowanym – niekoniecznie jako płaszczyznę interakcji z innymi.

Jeśli to wbrew regulaminowi (nie dopatrzyłem się) to przeniosę się gdzieś indziej.

Przyjmuję pardon, ale na przyszłość prosiłbym o uzględnienie, iż nie tylko dziewczynki mogą mieć długie włosy. Czy to na avatarze, czy to w rzeczywistości.

Popwiadanie zaliczyło wcześniej premierę na jednym forum internetowym, ale to w zasadzie tyle. Poza tym, strona NF jest jedynym miejscem, gdzie można je przeczytać.

...który wymięka przy ww. Rorku czy komiksach Moebiusa lub Alana Moore'a. :)

Mortycjan - myślę, że popełniasz błąd, który zgubił już wielu "krytyków" umiejscawiających komiks jako medium gorsze... Podchodzisz do komiksu jak do książki z obrazkami, gdy tymczasem narracja może być z powodzeniem prowadzona przez obraz, zaś dialogi mogą pełnić rolę równorzędną (a nawet tylko pomocniczą). Widać, że zbyt wielu komiksów w życiu nie przeczytałeś, bo inaczej potrafiłbyś to stwierdzić. Sztandarowym przykładem jest tu "Rork" Andreasa Martensa, którego to nie dałoby się przedstawić w formie innej, niż komiksowa (układ plansz, narracja słowno-graficzna). Komiks daje duże możliwości w oryginalnym kreowaniu historii - układ plansz, stylizacja, granie barwą, kreską... Jest wielu autorów (głównie europejskich), którzy z wprawą potrafią wykorzystać pełen potencjał medium komiksowego. Jeśli wciąż jesteś sceptycznie nastawiony, odsyłam do cyklu "Rork", z naciskiem na tomy "Koziorożec" i "Zejście".

Mortycjan - trochę się kompromitujesz tym ostatnim stwierdzeniem. Pozostając w kręgu polskich komiksów, warto zwrócić uwagę na "Osiedle Swoboda" - świetny polski komiks rozrywkowy w przystępnej cenie i bardzo ładnym, twardookładkowym wydaniu. Ponadto, Biocosmos - polska komiksowa space opera. Z tego co słyszałem (nie miałem jeszcze okazji się zapoznać - kawał bardzo przyjemniej lektury.

To może ja się wypowiem, to temat nie jest mi obcy.

Polski komiks to taki dziwny zwierz, który obraca się w zamkniętym getcie. W Polsce mało kto w ogóle czyta komiksy - najchętniej kupowany Thorgal (bestseller na naszym rynku) ma nakład 20-25 tyś. egzemplarzy (podaję za T. Kołodziejczakiem, naczelnym wyd. Egmont). To oczywiście górna granica, zazwyczaj w naszym kraju nakłady oscylują wokół 1000-1500 egzemplarzy. Nierzadko nakłady nie przekraczają liczby trzycyfrowej, co pozycjonuje komiks jako towar kolekcjonerski. Czemu?

Bo ludzie nie chcą czytać komiksów - proste. Niedawno Egmont zaryzykował z wysokonakładowym miesięcznikiem "Fantasy Komiks" (reklamowanej m.in. na tej stronie). Za 20 PLN dostawaliśmy ponad 150 stron francuskiego komiksu rozrywkowego. I co? Pismo przetrwało 8 numerów, po czym radykalnie zmniejszono nakład i objętość oraz podwyższono cenę. W Polsce NIE DA się zarabiać na komiksach w stopniu umożliwiającym przetrwanie twórców. Polski komiks tworzą zatem zapaleńcy robiący to z czystej radochy. Tacy ludzie nie robią rzeczy popularnych, mainstreamowych, a przeciwnie - offowe projekty. I tak koło się zamyka - czytelnicy nie czytają polskiego mainstreamu, bo praktycznie go nie ma, zaś polscy komiksiarze nie nie tworzą pulpy, bo im sie to nie opłaca.

Tu adekwatna wypowiedź pana Kołodziejczaka dotycząca sytuacji na polskim rynku komiksowym.

http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,8945967,Czytanie_w_empikach_to_piractwo__Wydawca_wyjasnia.html

No i teraz mam srogi dylemat czy uderzać do NF z powieścią o Ludziach Godziny Czwartej, skoro kilka rodziałów przewinęło się przez Internet i nie tylko, w tym pierwszy rodział dał mi szansę na debiut w piśmie rozdziałem kolejnym. A może jednak poczekać? Hm?

"Gra Endera". Posunąłbym się do stwierdzenia, że gdyby nie ona, nie zainteresowałbym sie fantastyką, nie zaczął pisać i nie wylądował na łamach NF ;].

Książka jest już gotowa. Teraz wszystko zależy, czy w czasach zwiększonego VATu ktoś odważy się postawić na debiutanta. :)

Tomasz A. Malik - "Najemnicy". Kawał bardzo sprawnie napisanej pulpy s-f.

Jakubie, nie lekceważ potęgi tego medium ;) Komiks bywa dobry równie często, jak książka. Szkoda, że w naszym kraju komiks jest bagatelizowany.

Jaki tam młody? Nieuchronnie zbliża się drugi krzyżyk :) A wczoraj na grzebieniu znalazłem siwy włos.

Jaki tam młody? Nieuchronnie zbliża się drugi krzyżyk :) A wczoraj na grzebieniu znalazłem siwy włos.

Każdyu ma inny system oceniania - są bardziej i mniej wyrozumiali. Do tego dochodzą gusta, o których - jak wszyscy wiemy - nie dyskutuje się. Wzajemne animozje też nie należą do rzadkości. Biorąc pod uwagę to wszystko najlepiej po prostu zrezygnować z ocen na rzecz komentarzy.

Spasioną pokojówkę, która mówiła na niego per "kaczątko" i lokaja, który nie potrafił przyjąć do wiadomości, że panicz jest wegetarianinem. Ech, to było coś wspaniałego, a dziś, w dobie tych wszystkich zmierzchów wygląda niemal jak odtrutka...

"Best Wars"
"ReBoot"

Obie produkcje łączy kilka rzeczy. Seriale niepodzielnie rządziły w drugiej połowie lat 90-tych, obie stanowiły pozycje z  gatunku hard s-f (no dobra - soft hard science-fiction ;] ).  Obie miały też zaskakująco dojrzałą i brutalną fabułę i były dopracowanymi animacjami 3D. Stworzone zostały przez to samo studio - Mainframe Entertainment.

To były czasy - nikt nie bawił się w cukierkową grafikę i infantylną fabułę, a polityczna poprawność nier wżarła się jeszcze tak głęboko w produkcje dla dzieci i młodzieży, dzięki czemu m.in. w Beast Wars brutalne walki na śmierć i życie były na porządku dziennym, a dalsze sezony post-cyberpunkowego ReBoot miały tak sugestywny klimat osaczenia i niebezpieczeństwa, że gdyby serial powstał dzisiaj obrońcy moralności pewnie stłumiliby produkcję w zarodku.

Generalnie było też parę innych produkcji, ale te dwie najbardziej wryły mi sie w pamięć.

@pyrek

Jestem również graczem. Może ostatnio nie często zaglądam do wirtualnego świata, ale jest pare gier, które mogą zainspirować. niestety na PC nie znam takiej gry.

- Syberia 1 i 2
- Beyond: Good & Evil
- The Longest Journey
- Psychonauts
- American McGee's Alice

Fajne pytanie.

Mnie kręcą komiksy. To ciekawe - większość ludzi patrzy na komiksy z perspektywy Kaczora Donalda i nie traktuje ich poważnie. Ja natomiast uważam, że tacy twórcy, jak Andreas Martens, Leo, Neil Gaiman, Mike Carey (ci dwaj wypłynęli zresztą jako pełnoprawni literaci), Garth Ennis, Frank Miller, Tsutomu Nihei i wielu innych naprawdę potrafią powiedzieć coś nowego, odmiennego i w rezultacie zainspirować do czegoś oryginalnego.

Książki. Czytanie to podstawa. Warto znać klasyków, ale to nie wystarczy - trzeba szukać w miejscach, w których nie szuka nikt inny. Odnośnie pisania - King nauczył mnie składać słowa, Card pisać dialogi, Dick utrzymać klimat, wyżej wspomniany Gaiman otworzyć się na nowe pomysły i tak dalej...

A, i ciekawa sprawa - pierwsze opowiadanie na www.fantastyka.pl dodałem tylko po to, by wygrać jeden z egzemplarzy książki Prószyńskiego (pamiętacie ten konkurs związany z rozruchem witryny?). Po cichu liczyłem na Grę Endera - mój poprzedni egzemplarz rozleciał się już dawno temu. Niestety nie wygrałem, za to w wynik dodania Ludzi Godziny Czwartej na stronę skończył się publikacją na papierze. I co? Mam się teraz kłócić, że ja tylko chciałem tego pieprzonego Endera? ;)

Filmy. Tu, przyznam się szczerze, jestem noga - mało oglądam, ledwie znam klasykę kina, rzadko kiedy wypuszczę się do kina. Głównie cenię zrobione ze smakiem i stylem produkcje typu Fight Club czy Interstate 60. Nie znam się, choć wiem, że powinienem nadrobić spore zaległości (ale, spokojnie - Matriksa i Star Wars znam).

Muzyka. Tu jest przeróżnie, nie ograniczam się do jednego gatunku. Co osobliwe, preferuję raczej rodzimą muzykę. L.U.C, Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach, Kawałek Kulki, Cool Kids Of Death, Dead Can Dance, Placebo, Nirvana... Długo by wymieniać.

Też mi sie tak wydaje. Zresztą... No, dobra. Jakby co, to z chęcią przyłączę sie do zabawy, jakby brakowało wam czwartego do brydża.

A ja mam na wtorek pracę roczną, a jeszcze nie zacząłem. Licytujemy?

Ten od godziny piątej, czy jak mu tam jest obecnie troche zajęty pilnowaniem, zeby go nie wywalili już na pierwzzym roku studiów, więc nie, raczej nie.

Dla mnie bohater (bohaterowie) to właściwie fabuła. W sztampowej historii sztampowy bohater postępuje w sposób sztampowy, co daje nam... No, sztampowy utwór. Niesztampowy bohater nawet w sztampowej historii będzie postępował w sposób niesztampowy, siła rzeczy więc, fabuła nie może być sztampowa. Uff...

Oczywiście na jakość utworu składa się wiele czynników, nazwijmy to, pozafabularnych, ale w sensie związanym z historią (a nie sposobem jej opowiadania) to bohater jest najważniejszy.

Franciszka - z tym akurat nie będzie problemu, ponieważ w NF ukaże się całkowicie nowy, nigdzie wcześniej niepublikowany tekst ze świata Godziny Czwartej.

Mogę chyba zdradzić, że jedno z kolejnych opowiadań ze świata Godziny Czwartej znajdzie się w którymś z kolejnych numerów Nowej Fantastyki. Tak więc, zapraszam do kiosków  :)

Mazzy - dzięki za mił komentarz. Może wrzucę jeszcze jedno-dwa opowiadania (rozdziały) z tej serii, bo mam w planach książkę o Ludziach Godziny Czwartej (o ile ktoś zechce to wydać).

Dzięki za miłe słowa, ale to nie jest zakończenie - całe opowiadanie jest zaledwie wstępem do czegoś o wiele większego...

Nowa Fantastyka