
komentarze: 11, w dziale opowiadań: 11, opowiadania: 4
komentarze: 11, w dziale opowiadań: 11, opowiadania: 4
To poza czytaniem na głos wszystko się odbyło (stąd też ten bałagan na wstępie – nałożyły się dwa pliki). Dziękuję za dobre rady.
O! :) i właśnie o takie informacje mi chodzi. Zgadzam się z tym. Wiem, że brakuje mi warsztatu i właśnie tego tutaj szukam. Sugestie co do zmiany tekstu mi się podobają. Twój komentarz mocno mnie podbudował i zachęcił do dalszej pracy. Następne teksty na pewno się pojawią!
Dziękuję za opinię:)
Dzięki za informację. Nie zgadzam się z nią (za wyjątkiem gałęzi drzew, gdzie popełniłem wyraźny błąd i nie usunąłem kawałka tekstu). Jeśli stoję w środku doliny to też widzę, czy coś mnie otacza – proste. Jeśli jest czarna noc, to chmury są niewidoczne (widziałem, nie teoretyzuję), a jedyny moment wskazujący na to, że burza się pojawia to bijące pioruny. Tak jak pisałem, rzeczywiści lekki chaos wdarł się w ostatnim zdaniu. Poprawiam. Martwi mnie tylko to, że wydałeś opinię po pierwszym akapicie. Nad tekstem pracowałem długo, poprawiając go niejednokrotnie. Cóż, nie każdemu musi się podobać. Szanuję to, ale wypowiedz się po przeczytaniu całości, albo daj informację, że pierwsza część nie zachęca cię do dalszego czytania.
@Bohdan Cieszę się, że ci się podoba. Co do Fiata to produkcja zaczęła się w latach 70 i tak jak mówisz we Włoszech. Dla mnie ważna była tu pomoc maszyny z przyszłości w zaprojektowaniu tej maszyny (którą swoją drogą uwielbiam). To czy Stanisław wyemigrował później do Italii, czy np sprzedał projekt za skrzynkę wódki, zostawiam sprawą otwartą. pozdrawiam
trochę mnie poniosło... :P ale dobrze się stało, bo teraz mam motywację do poprawienia innych, które już mam. Tak więc po weekendzie dodam coś nowego.
pewnie po weekendzie wrzucę jedno. Muszę poprawić w nim jeszcze kilka rzeczy. Nie ma sensu dawać czegoś co nie jest jeszcze gotowe, prawda?
nazwa robocza :) piszę też krótsze i wychodzą po 12 stron, a nie chciałbym zamęczać czymś co jest długie. Przynajmniej na początek.
Bohdan: z tym określeniem "Yoda" to idealnie trafiłeś. Często mam z tym problem. Pilnuję się, ale nie zawsze wychodzi.
11 rozdziałów, 80 podrozdziałów, 192 strony A4, ponad 600 000 znaków ze spacjami
Dzięki za porady. Rozumiem, że ciężko, jednak całość jest za długa na wrzucenie. Jeśli (pomimo krótkiej fabuły) trafilibyście na jakieś błędy "techniczne" to proszę o informacje.
Jak dla mnie super!
Kilka drobiazgów bym znalazł, ale nie są rażące więc pominę :)
Zastanawia mnie inna sprawa i ujmę ją tak:
kiedy czytałem opowiadanie do momentu wejścia bohaterów do chatki dostawałem gęsiej skorki i wczułem się w klimat. Jednak rozwiązanie akcji nastąpiło za wcześnie. Tak jakby nagle uleciało powietrze pozostawiając pewien niedosyt. Szkoda, że Anka "padła" tak wcześnie. Proponowałbym np "wyrwanie" się z mocy wiedźmy (pod wpływem silnych emocji, które targnęły nią wkiedy ujrzała zabijającego się męża) i paniczną ucieczkę w ciemny las. Tutaj taki standard - cemność, dziwne odgłosy, korzenie drzew, ciągłe przewracanie się i skręcona kostka. Dziewczyna podnosi się i kulejąc biegnie dalej. Cały czas za plecami słyszy przeraźliwy śmiech wiedźmy. W końcu udaje się jej dobiec do drogi. Tam wpada w objęcia mężczyzny z łopatą (wprowadziłeś go na początku i zapomniałeś o nim). Ten zabiera Ankę, krzyczącą i miotającą się, ponownie do wiedźmy :)
Tak bym to widział.