Profil użytkownika


komentarze: 61, w dziale opowiadań: 16, opowiadania: 12

Ostatnie sto komentarzy

Jeżeli beta czytanie może być rozciągnięte na parę dni, to również chętnie poczytam, ale w weekend.

Solaris czytałem dość dawno, ale wydawało mi się, że wątki zostały domknięte. A że nie wszystko do końca wyjaśnione… To jest pewnie właśnie ten "kunszt" :) Nie oczekuję po zakończeniu ogłoszenia "końca dziejów", tylko domknięcia pewnego ich okresu (widzianego z pozycji głównego bohatera). Przy okazji tematu, zastanawiam się, czy łagodzenie i upozytywnianie zakończeń jest poprzedzane badaniami nad odbiorem konkretnego utworu, czy wynika jedynie z ogólnej "poprawności politycznej". I czy w ogóle dowiedziono, że zmiana zakończeń ma pozytywny skutek, zwiększa oglądalność, popularność albo ma jakieś pozytywne skutki społeczne.

Nie publikuję, więc nie mam problemu z presją czytelników, ale przyznam, że czasami się zastanawiam jak to jest, mieć taki problem. Wracając do tematu. Wolę zakończenie spójne z całością wizji autorskiej, i wtedy nie zastanawiam się specjalnie czy mi się podoba. Przyjmuję do wiadomości. Dawniej najwyżej popuszczałem wodze wyobraźni i wymyślałem sobie alternatywę. Miałem parę chwil dodatkowej frajdy okołopowieściowej. Nie znoszę natomiast zakończeń zbyt otwartych. Nawet w powieści w odcinkach. Książka powinna się skończyć. Jakkolwiek ale jakoś. Niechby nawet na wiele sposobów. O ile otwarte zakończenie nie jest kunsztem samo w sobie, to wygląda dla mnie jakby autorowi brakło konceptu i wyobraźni. Albo, co gorsza, próbował w idiotyczny i wkurzający sposób zmusić do kupienia kolejnego tomu. U mnie akurat dostaje bana. Natomiast głosy czytelników mogą być chyba inspirujące. Podsunąć autorowi jakieś ciekawsze spojrzenie na własne powieści. Chyba bym się przed tym nie bronił na siłę.

Ładna "lokacja", czyta się dobrze, tylko mam wrażenie, że autorka nieco poskąpiła czytelnikom informacji niezbędnych do odkodowania tekstu. Zwłaszcza po komentarzu, że bohaterki "wróciły do prawdziwego świata". Jak dla mnie jest tu za mało danych do odtworzenia wizji autorskiej. Chyba, że istnieją wcześniejsze teksty z tego uniwersum.

A jak czytelnicy będą zawiedzeni, i "odbiorą ci prawo do kontynuacji serii"? :) Poważnie, to pewnie (o ile by mnie fani na forach nie przekonali, że są spragnieni optymistycznej bajki, i przy negatywnym zakończeniu mogę być oskarżony o nieumyślne spowodowanie samobójstw i samookaleczeń) pisałbym to sensownie wynikające z fabuły. Zawsze przy odsprzedawaniu praw do ekranizacji można się będzie trochę potargować. ;)

Jeżeli DUUŻE odstępy (cokolwiek to znaczy) to ma być atut tekstu, to źle wróży. ;) Zresztą, jak zajrzałem, umiłowanie do nieuzasadnionych wielkich liter, również źle wróży. Chyba najpierw doczytam teksty na forum.

Gdzieś czytałem, że fizjologicznie jesteśmy zaprogramowani na średnio 140 lat życia, ale pewnie to już nieaktualne dane. W "nieświadome" zapamiętywanie wszystkiego lub zapamiętywanie w nieskończoność, nie wierzę. Gdyby nawet mózg mógł to robić, dobór naturalny powienien natychmiast takie jednostki eliminować, bo zasadniczym problemem jest wtedy nie zapamiętywanie tylko przetwarzanie. Obsługa zbyt dużej ilości danych jest zabójcza energetycznie, a podobno mózg i tak pracuje granicy mocy. Wierzę natomiast, że mózg przechowuje ogromą ilość danych nieświadomie, nawet takich, które nigdy nie pojawiły się w naszej świadomości. Część z tych danych chyba (jakieś ostatnie wyniki badań) przekazywanych jest nawet jakoś genetycznie między pokoleniami (zachowania archetypiczne, czy jakoś tak).  Taki kilkuset latek mógłby być super encyklopedią, tylko po co. Mógłby być jednak "wieszczem i wizjonerem" bazując na superintuicji, bazującej na spernieświadomym zasobie informacji. :) A swoją drogą podobno większość naszych "wspomnień z dzieciństwa" to pojedynczy zapamiętany bodziec, generujący paroksyzmy konfabulacji z tego co nam powidziano o tym czasie lub wydaje nam się że powinniśmy pamiętać. (chyba też gdzieś ostatnio czytałem :) )

Pisząc o kobiecym stylu chodziło mi o sposób przedstawienia postaci i zabawę zdaniami. Chociaż nie jestem do końca pewny czy coś takiego rzeczywiście istnieje, to wyraźnie go tam widziałem :) Swoją drogą, po przeczytaniu tomu (z autentycznym podziwem dla języka i dowcipu), nie miałem siły na kolejny. Musiałem zrobić przerwę. Ale było to doświadczenie warte poświęconego czasu.

Czytałem kiedyś pierwszy tom. Naprawdę niezłe. Też mnie język zachwycił, i humor. Dla mnie (sąd w oparciu o stereotypy) to kwintesencja brytyjskości, tej staroświeckiej i mglistej. Językowo chyba wyróżnia się w dziale 'fantastyka. Styl bardzo "kobiecy".

Poza powyższym. Zawsze wydawało mi się, że parodia powinna być śmieszna. W każdym razie choć trochę zabawna. Tu się średnio bawiłem. Zastanawiam się na podstawie którego tłumaczenia była pisana.

Szybki jesteś. Nowy tekst: "Wracam po roku przerwy. Dużo rzeczy się nauczyłem,…" i od razu "Kwiecisty język, logika…" Lepszy od zeszłorocznych, warto pisać, ale spróbój spojrzeć na scenę z punktu widzenia osoby trzeciej. Narrator widzi więcej, czuje mniej, łączy z czytelnikiem.

Też się czasami zastanawiam nad takimi tłumaczeniami. Często chyba bywa tak, że jak ktoś zna pierwowzór, to wie o co chodzi, a jak nie, to pojęcie będzie miał znikome. Społeczna odpowiedzialność biznesu, przedsiębiorczości – CSR, już jest, i to w paru wersjach znaczeniowych (po angielsku również) ale tutaj chyba chodzi o coś odrobinę innego. "Przedsiębiorczość prospołeczna" brzmi ładnie, tylko się zastanawiam, czy w pełni oddaje przesłanie oryginału, chociaż to już chyba bardziej kwestie filozoficzne. (ale jeżeli już, to zdecydowanie z "pro-" , przedsiębiorczość społeczna to chyba zupełnie inna bajka)

Kto i za co miałby szanować zawody. Dawniej zawód wiązał się dość jednoznacznie z pozycją w hierarchii, i przywilejami. A teraz? Prawnicy są szanowani, a nauczyciele, może kolejarze? Szacunek dla dobrego rzemiosła chyba pozostał (ale jak zwykle niszowy). Na skalę masową rankingi obejmują jednak zestawienie dochodów w danym roku. To już nie czasy bohemy, tylko korporacji. Na świecie to już chyba przedsiębiorstwa "Znany pisarz S.A." zatrudniające naście lub dziesiątki osób. Są dochody, jest szacunek społeczeństwa. Ciekawy jestem, ilu zawodowych pisarzy jest obecnie na świecie. Takich, dla których jest to główny zawód i źródło utrzymania. Chyba łatwiej już policzyć muzyków. Zresztą bardziej rzucają się w oczy.

Sprawa nie jest tak prosta, przecież gdyby się na przykład okazało, że autor niechcący został prekursorem jakiegoś nowego bytu w sztuce, który rozwinie się bujnie w najbliższych dekadach, na przykład Krótkiej Neolingwistycznej Cyberformy Aliterackiej, to co? Za sto lat usiądą, potwierdzą, ustawią na piedestał i wpiszą do Antologii Literatury i Innych Działań Multimedialnych XXI wieku. Przecież głupio by było pośmiertnie odbierać członkostwo w ZNiNiP-ie. Komisja musi być czujna i dalekowzroczna. :D

Związek Niepisów i Niepisek Polskich, w skrócie ZNiNiP. Warunki przyjęcia są ostre, komisja sprawdza, czy kandydat na pewno w życiu nie napisał niczego mogącego uchodzić za Sztukę. Większość odpada. :)

100 słów to chyba "norma" oryginalna, ale dla języka angielskiego (zresztą całkiem zgrabnie ustalona). W polskim punktem wyjścia powinno być raczej 150, ze względu na koloryt gramatyczny. :)

"bronić tezy przeciwnej, wtedy tak ją zohydzę, że w trymiga każdy ją odrzuci. " – a wiesz, że to świetny pomysł. Byłoby dużo ciekawiej. Poważnie. "A jak masz lepsze przykłady, to dawaj! Nie będę zazdrosny, jeśli to Tobie uda się przekonać AdamaKB." Tylko, że ja z AdamemKB zgadzam się jeszcze trochę bardziej niż z Tobą. W zasadzie tutaj wszyscy powtarzają cały czas to samo, chociaż innymi słowami, zaciekle broniąc swego punktu widzenia, a ja im dłużej czytam, tym mniej wiem o co w tej dyskusji chodzi.

Tak przyglądam się dyskusji, przyglądam, i dochodzę do wniosku, że Gedeon ma ukryty talent. Z jego główną tezą (tak jak ją rozumiem) się zgadzam, i prawie z żadnym przykładem, który przytacza dla jej poparcia :) nawet jak przykład zaczyna mi się podobać, to jak go zacznie wyjaśniać… I nie odda nawet skrawka, nawet halabardników konnych nie odpuści. Dopiero jak przyjrzałem sie ponownie pierwszemu postowi, to mnie olśniło, że to nie było zaproszenie do dyskusji, tylko manifest rewolucyjny.

Też chyba nie bardzo kumam o co chodzi. Rym niby poprawny, aż nadto, rzekłbym częstochowski. Tylko co autor miał na myśli?

Jak dla mnie, obecnie, problem nie stanowi przypisanie do szufladki, tylko opis szufladek. Jeżeli chciałbym pisać "pod szufladkę" ale miał wyraźny cel, to może i dla utworu by nie było to złe. Określa sposób oceny, prezentacji i artykulacji. Najgorzej, z mojego, czytelniczego, punktu widzenia, jak jeden tekst usiłuje autor przypisać pod maksimum szufladek do ilu zdoła. Wtedy wychodzi… no… Jako czytelnik mogę się przestawiać, o ile uważam, że warto, ale sałatka z truskawek, ogórka kiszonego, pizzy i kremówki … sorry.

Mój błąd. Za nawiązanie do Asimowa uznałem cały utwór a pozytronowe drzwi za wprowadzenie jakieś bliżej nieokreślonej technologii komunikacji. Całość traktowałem bardziej jako szkic pomysłu niż opowiadanko.

I znowu jestem ciekaw rozwinięcia :) Plan wygląda ciekawie.

Zastanawia mnie jedno (zresztą przy głównym tekście również) android, jako typ robota, ma sens wyłącznie w ramach społeczności ludzkiej. Jeżeli chodzi o optymalizację pracy chyba wypada słabo. Co trzyma "cywilizację androidów", których programy jak widać ewoluują, w niefunkcjonalnych "ubraniach". Tak mi się nasunęło przy czytaniu.

Językowo to jest smaczek. Samo określenie "pozytronowe drzwi" brzmi pięknie, tylko co to znaczy?

Leży sobie android obok androida w szpitalu (w szpitalu?) coś, co jak rozumiem jest jakimś wirusem znajduje się (w procesorze?) w "kadłubku" jednego z nich. Pozytron to chyba elektron o ładunku dodatnim. Co ma z tego dokładnie dla czytelnika wynikać?

Czytało się dobrze, bo dobrze piszesz. Pierwsze zdanie usadziło mnie w miejscu (i to DNA, i odkrycie w stylu "ziemia jest okrągła") ale jak już przebrnąłem, było płynnie. Ładne, bo krótkie, zagmatwane i do tego nawiązania do konkursowego stylu forum. Zresztą lubię i Dicka, i SF tego rodzaju. Ciekawy pomysł.

Natomiast jeżeli byłby to niezależny, dłuższy tekst, to raziłyby mnie właśnie te nawiązania konkursowe (już niepotrzebne) i pewne sprawy techniczne uniwersum. Na przykład android jako obiekt i "sztuczna inteligencja" jako system to dla mnie zupełnie inne byty (może już zwichnięcie SF). Przy krótkim tekście nie ma to znaczenia, ale przy rozwinięciu posiadanie bądź nie wyobraźni, wzajemne powiązania bohaterów, czy nawet prosty fakt jak przeskoczył na końcu na chłopaka i co przeskoczyło, byłyby istotne (a wyjaśnienie, że przez pozytronowe drzwi, to trochę mało). Zresztą sam fakt, że androidy mają płeć również (zwłaszcza jeżeli jest to świat post ludzki).Przy krótkim konkursowym tekście nie mam zbyt wielu wątpliwości, przy dłuższym, niezależnym, już tak, bo głównie pomysłów na odpowiedzi szukam w SF.

Ja wiem, Ĺźe mnie tu prawie nie ma. Ale muszę przyznać, Ĺźe jestem ciekaw, w którym kierunku z Prometeusza powstało pięć stron :)

Jak nie masz nic przeciwko, prośba o tekst.

"Dlaczego nieodpowiednie? Poprzez to rozumiem noc nagłą, która momentalnie spadła ciemnością na miasto, przynosząc powszechne znużenie i senność, dlatego była w ten sen ciężka, bo dotknęła ulice natychmiast - wymiatając je z ludności. "

Nagła a ciężka, to jednak różnica. Poza tym NIGDY bym nie wpadł na taką interpretację. Autor wie swoje, ale się nie podzieli, i jeszcze obrazi na czytelnika, że się nie domyślił :)

Chociaż, nadal nie rozumiem ciężkości. Nagłość mogę, senność i wymiotność też, ale dlaczego była taka ciężka? Ludzie, koty, ptaki nawet rośliny w nocy śpią. Po całym dniu czuje się zmęczenie. Ale to przymioty stworzeń, przyrody, a nie nocy. Noc jest. Nawet więcej, noc tak jak dzień jest lekka, nieważka. Chyba, że coś niezwykłego i "ciężkiego" się w tej nocy pojawi.

Jak pisał beryl każdy ma swój styl, jak całe opowiadanie będzie ciekawe może przeczytam, jak nie to nie. Zadałeś pytanie, odpowiedziałem jak to jest IMHO.

PS. Nie pisałem o tandecie, i gdyby to był wiersz, byłoby całkiem nieźle.

Nadal nie wiadomo dlaczego jest "ciężka" i jeżeli nie będzie uzasadnienia w opowiadaniu, czytelnik poczuje się nabity w butelkę. Już całkiem pachnie poezją i powrót do realizmu może być bolesny (dla czytelnika). Chodzi mi o to, że mogę sobie wyobrazić noc ciężką dla kogoś, nawet ciężki sen, ale nocy ciężkiej samej w sobie - nie. To chyba jednak nie jest najlepsze słowo.

Czy noc może być bardziej "ciężka" czy "nabrzmiała"? Pytanie o poprawność chowa się pod ważniejsze, o sens.

O co chodzi autorowi? Jurne gąszcze (w dodatku paproci :) ) generują wizję, jaka by nie była, i ustawiają rejestr. W przypadku konstrukcji z "nocą", pojawia się tylko pytanie. Chyba że to poezja, tutaj często bardziej liczy się wrażenie niż sens, a i poprawność ulega często zawieszeniu.

Było kilkanaście, może dziesiąt, żadnej już nie pamiętam.

A tak z ciekawości, która książka Zeleznego?

Zdecydowanie umiera " + "

Człowiek = 1% czegoś + 99 % niczego

po śmierci zostaje jedynie 1 % czegoś i 99% niczego

Chyba jestem z innej bajki, ale mam już chyba fobię na spojlerową psychozę.

A ontopicznie.

Fabuła,

o ile to nie jest fanfik superbohatera/terki.

Świetnie stworzony to powinien być i bohater, i świat, i postać drugoplanowa, i fizyka tego świata, i magia, i rozkład gwiazd na nieboskłonie, po zachodzie słońca, w kluczowej scenie. (a co, jadę po bandzie :) )

Dla mnie, IMO, między fantasy a sf zieje przepaść. :) Jeżeli ktoś chce mi wyjaśnić jak u niej unoszą się miasta na wodzie, i nie ograniczy się do "magicznie", miodzio, jak nie, to niech przynajmniej robią to naprawdę magicznie.

Mechanika wymaga niejakiej wiedzy i totalnej wyobraźni. Jak by miało to być wymuszone, toporne i kulawe, to lepiej pozostać przy, "unoszą się".

Menstrualny - niczego sobie, dodać do słownika :)

Bardziej mnie zaintrygowało, co miałoby oznaczać "optowanie otwarcia własnych oczu". No poważnie, ciemny jestem, a brzmi intrygująco.

Film wygląda jakby ktoś stanął przed reżyserem i fachowcami od efektów i powiedział...

"- Nasi spece od marketingu i ich komputery wyliczyły, że taki melanż starych pomysłów SF i nawiązań do dawnych produkcji może się sprzedać, trochę to uprościliśmy, żeby trafić do większej widowni. Zróbcie z tego coś, co się da oglądać, i będzie dobrze"

No i zrobili, w końcu to fachowcy, da się oglądać.

Skoro poszukujesz, to mam nadzieję, że się nie obraziłeś. Przekaz w akapicie nie jest czytelny.

Jeżeli statek staruje, to skupiam się na starcie i czekam na skutek. Jeżeli startuje w jakiś szczególny sposób, ważny dla powieści, to w porządku, ale jeżeli mam się skupiać na każdym słowie opisującym ten start, to moja uwaga wyczerpie się po drugim zdaniu. I czemu ma to służyć? To nie chodzi o "pokręcenie" czy nie. Podejrzewam, że większość piszących jest w jakiś sposób "pokręconych". Tu chodzi o czytelność przekazu. Jeżeli tekst ma wyjść w świat, to nie autor ma mieć przyjemność w pisaniu, tylko czytelnik w czytaniu.

"czym lepiej są one opisane - tym atrakcyjnieszy produkt nam wychodzi (oczywiście, nie mam na myśli przegieć) ""

A wiesz, że przez parę ostatnich lat nie przeczytałem chyba akapitu będącego większym przegięciem niż ten, który zacytowałeś. Może po prostu w stanach krytycznych przerywałem czytanie zawczasu ( ;) )

Nie wiem komu wychodzi atrakcyjniejszy produkt, ale lepsiejszość opisania, to może być pojęcie względne.

"które pierwej oblekło wewnętrzne obramowania"

"aż pałanie energii przerodziło się w świetlisty, dziurawy jak rzeszoto gąsior"

"Pierścienisto rozchodzące się łuny błękitnego brzasku wzbiły subtelnie okręt nad ziemię, zelżały."

Co autor miał na myśli? Co miałem po przeczytaniu tych zdań zobaczyć? Jeżeli jedynie pochylić się nad nieokiełznaną znajomością języka polskiego przez autora, to klapa. Wolę zaystę ujrzeć ( :) ) coś konkretnego poza tą niekiełznaną.

A temat i tak za dzień, dwa zniknie pod dolnym gzymsem.

Scenka miłosna miła, ale kosmologii jakoś zupełnie "nie czuję". Pomysł ciekawy, tylko może IMO jednocześnie za wątle opisany (w sensie zdarzeń i przyczyn) i zbyt obficie (pełno nadopisów).

"Pewnego razu w niebycie" brzmi znajomo - jak tytuł filmu. :)

Czyta się płynnie, szybka akcja.

Jednego tylko nie do końca rozumiem, chyba że Darda był już po pierwszym strzale prawie nieprzytomny.

Trzyma chłopca za włosy i unosi nóż (dość teatralnie) mając praktycznie przyłożoną lufę pistoletu do twarzy. Widać bardzo chciał umrzeć.

Poza tym czeski błąd, ale jakoś rzucił mi się w oczy (chociaż fajny): To dokrycie na kilka sekund sparaliżowało ich.

Nikt nie jest doskonały, komentator również. Chociaż nie jestem na bieżąco, to widziałem, że Autor ma już niezły dorobek. Dlatego zdziwił mnie nieco abstrakcyjny początek.

Może zabrzmiało złośliwie, ale nie to było intencją. Po prostu zajrzałem, poczytałem i zgłaszam Autorowi, w zaciszu forum, że ten przekaz do mnie nie dociera. Jeżeli się obrazi, trudno, piśnie słowo i mnie w jego wątkach nie ma, jeżeli skorzysta, może następny tekst przeczytam (ja, prywatnie i osobiście) z przyjemnością.

To było ciekawiej?
"Światło świecy stojącej na stoliku przy łóżku wdarło się blaskiem pod powieki, okręciło głowę budzącej się kobiety."
Gdyby jej tę głowę odkręciło, miałbym mniej problemów z wyobrażeniem sobie sceny. Znaczy, kobieta uginająca głową światło?
Poderwała się do siadu. Kopnęła woja.
Z siadu? Niezła jest.
Zacisnąwszy pięść uderzyła z góry. Kilka razy. Odpadła.
Co zrobiła? Od czego odpadła. To komentuje narrator?

Wychodzi, że to konkurs na recenzję dowolnej powieści z czterech, pod warunkiem, że jest to Genesis. Nie będę się wyłamywał. :) Zresztą czeka już tak długo w leżakowalni, że wypada ją uwolnić.
Natomiast tam nad tekstem miała być okładka, ale chyba coś popsułem. Skoro odwołuję się do niej w tekście, to chciałem ją pokazać.

Ech, obstaję przy rzemiośle, nicto pisać, pisać według mistrzowskich rejestrów sztuk stosowanych, znaczy pisarzem być.
I to, czy ktoś to drukuje, wsieci zamieszcza, wszufladzie chowa itp. to już nie tak istotne.
 Niestety wg. tej definicji pisarzem chyba nie zostanę. :(  Niemniej, na szczęście, jest w co mierzyć. :)

Ładne, płynne, spójne. IMO lesze niż wiele w druku.

Ciekawi co dalej.

Chyba się nie spodobało. Pomysł faktycznie trochę pokręcony, natomiast "wykład" był raczej nie do uniknięcia przy założonych ograniczeniach objętości. "Alibi" dla wykładu miał być profil Marka/Marcina (faktycznie zmieniłem imię i mimo paru sprawdzeń nie wyłapałem) wulgaryzmy, krótkie zdania, osoba czerpiąca wiedzę o świecie z tytułów tabloidów, dla której zamieszczone w nich opisy pod zdjęciami, to już zbyt duże wyzwanie. Ktoś, komu najprostsze sprawy należy tłumaczyć jak kosmicie. Ale może przesadziłem.

Opowiadanie miało być trochę w manierze sf z lat 70. czy przełomu 70/80. Pewną inspiracją była jedna z moich ulubionych powieści sf, właśnie z tego okresu.

Dziękuję za wytknięcie błędów. Opcja autokorekty chyba działa u mnie w miarę sprawnie dopiero, gdy całkiem zapomnę tekst.

@AdamKB - zakładałem, że w przypadku zbiorowej histerii (komputery atakują!) stanowisko może być przegłosowane, później był duży obóz zachowawczy, więc rewolucja się nie mogła udać.

Natomiast zastanawia mnie prawie bezdyskusyjnie przyjmowane założenie, że maszyny (inteligentne maszyny, kreatywne) muszą być zaborcze i krańcowo racjonalne. Przecież od pewnego momentu będą musiały radzić sobie z podejmowanie decyzji w sytuacjach, w których nie ma żadnego rozwiązania jednoznacznie "lepszego" i staną przed wyborami niemal moralnymi. Dlaczego nie miałyby wspierać i chronić ludzi, zwierząt, innych bytów z poczucia misji, dobra itp.?

Postanowiłem wstawić pierwsze opowiadanie i chyba nie jest to edycyjny sukces. Tekst napisany niedawno, przerośnięty, niedoszły szort :)  (są tu osoby, które pewnie znajdą słowo - klucz edycji szortowej)
Przy wklejaniu pisało, że mogę przez 24 godziny edytować, tylko teraz muszę znaleźć jak to zrobić.

Moim zdaniem pisarz to "fach"; wymagane zdolności oraz umiejętności i doświadczenie rzemieślnicze.

Pisarz to ten, który potrafi napisać na zamówienie, zgodnie z wymaganiami odbiorcy (czy to będzie publika, epoka czy sponsor)

Hydraulikiem nie jest ktoś, kto wymieni uszczelkę gdy najdzie go chęć albo wena, czy wymieni rurę dla udowodnienia sobie, że potrafi posługiwać się kluczem francuskim. Hydraulik to ten, kto wymieni w razie potrzeby, to co trzeba, bez fuszerki.

Chyba z pisarzem powinno być podobnie. Zresztą muzyk to nie ten co sobie gra, tylko ten co potrafi zagrać utwór zamówiony, i to zgodnie z wymogami sztuki i odbiorcy.

Dobry pomysł. Może być ciekawie. Zastanawiam się tylko, czy może od razu nie wydzielić kilka działów tematycznych (po prostu hasła, tagi, z których autor wybierze jego zdaniem najbardziej odpowiadające treści) będzie łatwiej znaleźć coś dla siebie, a i inspiracja dla autorów. Plus oczywiście "wszystkie pozostałe" :)

Pomysł ciekawy. Może nie "zamiast" (czepianie się literówek jest fajne, nabija licznik, a i autorowi się przyda) ale... "Oprócz". Przed czy po, nie ma znaczenia (chociaż pewnie częściej, po).
Może w tagach "Ad meritum... (coś, tam)" = "AdM..."  :)) - nie znam tego języka, pewnie są tutaj znający. Ważne, żeby pociągająco wyglądało. Dla tych co się czują na siłach (a obowiązkowo w towarzystwie) - kilka słów o treści.
Wiem, że mnie tu nie ma, ale gdybym był, to bym się na takie wtręty (obok literówek i przecinków) bardzo ucieszył.
Że może mi się oberwać? Ech, w następnym opku będzie lepiej. Z drugiej strony, podłożę się sromotnie, moja kulpa, i wytyk mi się należy. Ale dowiedzieć się, czy ktokolwiek czuje (albo i nie) co chciałem przekazać... :)

Jeszcze raz dziękuję za miłe przyjęcie na portalu, wpisy i oceny.
Może to zabrzmi głupio (i nienajlepiej o mojej spostrzegawczości) ale dopiero wczoraj zauważyłem, że jest tu konkurs na recenzje. Na moje szczęscie/nieszczęście obecnie dla innej powieści. Mam nadzieję, że nie ma gdzieś wątku z rezerwacjami, którego również nie wyszukałem.
Mój tekst miał dotyczyć tylko świata "Kaloriarzy". Opowiadania pominąłem z premedytacją, ale dzięki temu pozostał temat na prawdziwą recenzję. :)
Prawdę mówiąc uważam, że opowiadania (poza Tymi trzema) nie są dopełnieniem świata "Dziewczyny" tylko migawkami z innych światów, a autor wybrał do rozbudowy ten, w którym czuł się najlepiej. Opowiadania urozmaicone i muszę przyznać, że podoba mi się styl Bacigulpiego. Ciekaw jestem, czy pozostałe światy również doczekają się kontynuacji.

HAREM bardzo mi się podoba, może, żeby odsiać nieco, KOSMICZNY HAREM. (Chyba, że kosmiczność jest tu już domyślna)

Co do kontuszy i szabel, nie mój klimat, ale może poczytam.

OBCY - zacny pomysł, chociaż obawiam się, że interpretacja może być odległa od pierwotnego pomysłu, czyli wymyślania ras. Już NIE TYLKO ALIEN brzmi lepiej.

GATUNEK, KTÓRY NIE MA PRAWA ISTNIEĆ 2011 ;)

A może:

INTELIGENCJE RÓWNOLEGŁE - o istnieniu w jednej przestrzeni inteligencji, które są tak różne, że nawet o sobie nie wiedzą

CYWILIZACJA ver. 2.0 - czyli świat po upgradzie,

GENOPTICON - czyli nagi genotyp na allegro.

SMOK W KARAFCE - czyli tworzymy i obserwujemy dla zabawy mikroświaty z żywymi stworzeniami.

zapmniałem :)  [tutaj w ogóle jest możliwość jakiejkolwiek edycji?]
-> szoszoon; tekst pisałem trochę na gorąco kończąc czytać książkę, ostatnio udało mi się znaleźć ostatnio czas na przeczytanie paru tekstów fantastycznych. Pomyślałem, że skoro zalogowałem się tutaj na stronę, to wypada się trochę pokazać. Ostatnie recenzje pisałem chyba za zadanie domowe w szkole, jest okazja żeby sobie przypomnieć.
Trochę zastanowiły mnie uśmieszki. Jeżeli mój tekst jest do czegoś podobny, to prośba o info np. PW forum. Tutaj chyba nie było nic na ten temat (albo źle szukałem). Zresztą starałem się, żeby mój był dość subiektyny.
[a przy okazji, są tu jakieś PW, czy działa w duecie z forum?]

Dziękuję za komentarze. Swoją droga muszę sobie przypomnieć z czego składa się recenzja :) Już widzę o czym nie napisałem, bo wydawało mi się po przeczytaniu książki oczywiste. [czy przyjęte jest tutaj na forum edytowanie tekstów, czy raczej drugie części?]

-> szoszoon; prawdę mówiąc ekofantastykę i światy postapokaliptyczne bardzo lubię, a poza tym w chwili obecnej to chyba najbardziej twórczy kierunek fantastyki. Wizja autora również mi się podoba, chociaż uważam ją za mocno uproszczoną. Pięknie wygląda w opowiadaniach, przy dłuższej eksploatacji robi się ciasna (co według mnie widać w drugiej części powieści).

Nowa Fantastyka