Tarnino, no to lecimy z tematem.
Nie oryginalne, ale znalazłam: https://consc.net/papers/facing.pdf Z tym, że tego jest 27 stron, i dziś już nie zdążę – jutro
To jest oryginalne ujęcie z 1995. Później to rozwinął w książce. Czytałem, ale przyznam, że pominąłem rozdziały z gwiazdką, były zbyt hardkorowe, stwierdziłem, że bez wcześniejszej lektury Kripkego nie ogarnę.
"możemy sobie wyobrazić" jest tu problematyczne
Tak, tu niepotrzebnie zamotałem, wystarczy logiczna niesprzeczność. Zombie są diametralnie innym argumentem niż Anzelm.
Mmmmm, chyba jednak muszą. Jeśli determinizm zdefiniujemy jako domknięcie przyczynowe świata fizycznego, to wolna wola albo musi być czymś fizycznym
Wolną wolę można np. definiować w sensie bardziej sądowo-prawniczym, że nikt inny cię nie zmusza i takie tam. Ja tego nie kumałem przez długi czas. Teraz na to patrzę tak, że jeśli odrzucamy istnienie duszy (jako umysłu, który może istnieć odrębnie od ciała), to to że nasze decyzje są zdeterminowane przez impulsy elektryczne w mózgu nie przeczy wolnej woli. Bo to nawet nie tyle są nasze impulsy, co one są nami, więc spoczko.
Najpopularniejszymi w nurcie filozofii analitycznej ^^ czyli teraz. Można się dogrzebać starszych, dobrze już ukiszonych argumentów.
Ano, ja głównie się jaram analityczną. Te wcześniejsze argumenty mi trącają duszą, co mi zgrzyta z innych powodów.
Mmmm…? Oj, chyba nie można. Jak rozumiesz duszę? Bo zasadniczo wiążemy ją ze świadomością (w wielu koncepcjach jest czymś więcej, ale to takie minimum).
Ja duszę rozumiem jako umysł, który może być odrębny od działa. Czyli dualizm w ujęciu Kartezjusza. Przykładem teorii która odrzuca materializm i duszę jest panpsychizm: świadomość jest nierozerwalnie związana z przetwarzaniem informacji. Ukochaną zabawką filozofów jest tu termostat. W tym ujęciu termostat, którego burzliwe życie sprowadza się do utrzymywania równej temperatury, ma świadomość, ale nie ma duszy.
Poza tym – jeśli materializm zrównamy z domknięciem przyczynowym świata fizycznego (muszę na to wymyślić jakiś skrót), to istnienie "nadprzyrodzonego" (albo w ogóle pozaprzyrodzonego) stanowi problem. Bo zobacz. Sięgam po kubek, żeby sobie zrobić kakao (zwróć uwagę na teleologiczność!), ale nagle dzwoni telefon, więc odstawiam kubek w inne miejsce, niż go wzięłam. Dlaczego kubek się poruszył? Jak to wyjaśnisz – odrzucając możliwość niefizycznego przyczynowania?
Nie wiem. Parafrazując Hume’a: Czym, do diaska jest przyczynowość? :P
… są? Książkę Whiteheada… mmm… miałam przeczytać. Mam. Przeczytam. Zaczęłam, ale w głowie mi się zakręciło :)
W sensie Principia? Przyznam, że nie wiem, gdzie dokładnie Russell porusza ten temat. Bo to znam z drugiej ręki – Chalmers tak opisuje jego poglądy i ta etykietka neutralny monizm to też od niego. Więc może ściemnia, musiałbym sięgnąć do źródła. :P Z Russella czytałem Problemy filozofii, ale nie kojarzę, by tam wnikał w te tematy.
Swampman (i wszelkie teleporty) ma związek z materializmem – jest dokładną fizyczną kopią zniszczonego oryginału, a pytanie brzmi, czy jest tą samą osobą. Materialnie jest ten sam, ale czy istnieje jeszcze coś poza "materialnie"?
Ja to tak kumałem, że argument brzmi, że nie jest, bo ma inną historię. Fakt, są tu pewne podobieństwa.
Sama idea tej machiny jest absurdalna, więc tłumaczenie, jak ona działa, przypomina tłumaczenie, jak się wzbogacić na perpetuum mobile :)
Ano. Maszyna jest czysto pragmatyczna: pojawia się z kapelusza, żeby zrobić zombie, dodać fantastykę i element konkursowy do opowiadania. ;) Ale bez niej nie ma opowiadania, więc liczę, że jury się nie przyczepi.
Trudne to do wytłumaczenia i nie jestem z powyższego zadowolona. Ale cóż.
Mnie się podoba, pierwszy raz się spotykam z tym argumentem z telepatią. Ale faktycznie, w sumie nawet solipsysta może być telepatą i nie obala to solipsyzmu.
Nie budzi, a przynajmniej nie głośnych, bo taki jest duch epoki. Ale to nie znaczy, że taka możliwość istnieje, choć paru ludzi twierdzi, że owszem (Churchlandowie na przykład). Mimo wszystko – przez większość swojego istnienia nasza cywilizacja w ogóle się nie zajmowała takimi modelami, a od kiedy zaczęła, podano parę argumentów za tym, że są one wewnętrznie sprzeczne (potem sprawdzę autorów).
To też jest ciekawa sprawa z tym duchem epoki. W innym eseju Chalmers rozważał pytanie, czemu problem świadomości jest stosunkowo nowy w porównaniu z innymi zagwozdkami filozofii. Tam była ciekawa teza, że powszechnie przyjmowano dualizm do czasu Darwina, więc mało kto sobie zawracał tym głowę. No i w sumie faktycznie: poglądy Kartezjusza na temat ludzi (niematerialna dusza) i zwierząt (maszyny) były bardzo przeddarwinowskie.
To nie jest stan psychologiczny. To jest stan fizjologiczny. Zob. tutaj: https://andrewmbailey.com/dkl/Mad_Pain.pdf (gawędziliśmy o tym ze Ślimakiem tu: https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/28078, zjedź prawie na koniec).
Zerknę. David Lewis też jest na mojej kupce wstydu…
O, to, to. Widzę, że zmieniłeś tekst, na lepsze, mam wrażenie – teraz opis jest czysto behawiorystyczny.
Tak, zależy mi by tekst był bardzo klarowny, a wszelkie detale przenieść do komentarzy i dyskusji jako lekturę nieobowiązkową. ;)
Ale co zostanie? Bo kiedy badamy (hmm…) sam paradoks i się go pozbywamy – to co zostaje?
Powstanie nowy paradygmat. <3
Nie tylko Ty, sęk w tym, że nie każdy tak to rozumie i mało kto pamięta, żeby explicite to powiedzieć, przez to dyskusja się zaplątuje.
Tak, tak, tu się mocno machnąłem, powinienem być precyzyjniejszy.
Pora na Ślimaka Anihilacji:
Zasadniczo przecież o tym piszę – że jeżeli w świecie materialnym istnieje fundamentalna losowość, to może się w niej ukrywać wolna wola, bo nie bardzo jesteśmy w stanie to rozróżnić doświadczalnie.
Btw. rozróżnienie między determinizmem a losowością też jest szalenie trudne i nigdy nie uciekniemy od problemu indukcji. Przykładowo najmocniejszym argumentem za losowością mechaniki kwantowej jest doświadczalne łamanie nierówności Bella. Z tym, że część fizyków też tego nie kupuje: https://en.wikipedia.org/wiki/Superdeterminism nadal pazurami trzymając się tego, że Bóg nie gra w kości.
Nie, wcale nie odwrotnie. Argument Chalmersa – przynajmniej tak, jak go Szyszkowy przytoczył – bierze jako przesłankę wyobrażalność świata samych filozoficznych zombie, aby dostać wniosek, że taki świat fizyczny mógłby istnieć. A skoro czytelnik ma jednak subiektywne doświadczenie świadomości – rozumuje dalej Chalmers czy też Szyszkowy – nie mogą go wystarczająco tłumaczyć prawa fizyki.
Ano, ja tak to rozumiem. Oczywiście, mogłem coś pokręcić.
Ja zdecydowanie nie. Prawdę mówiąc, bardzo mnie zaskoczyliście, że ktokolwiek tak to rozumie. Jestem w miarę pewien, że umiem sobie wyobrazić konstrukty logicznie sprzeczne, a już niewątpliwie istnieje mnóstwo rzeczy logicznie niesprzecznych, których wyobrazić sobie nie umiem. Moim zdaniem nie ma tu nie tylko równoważności, lecz nawet zawierania w żadną stronę.
Możliwe, że to też kwestia językowa. Ja sobie w głowie tak przetłumaczyłem pojęcie “conceivability”. Technicznie chodzi właśnie o brak sprzeczności.
Nieco prowokacyjnie dodam, że dla mnie wyobraźnia jest elementem każdego eksperymentu myślowego i bardziej kojarzy mi się z rozważaniami Einsteina niż Anzelma. ;)
„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota