Postanowiłem zrobić eksperyment i napisać kontynuację powyższego szorta. Dlatego tekst tu dam. Przy okazji. Trzeba pisać poprawnie ale… tak czy siak i tak to wyląduje w jednym wielkim śmietniku zwanym netem. Zniechęca to do włożenia wysiłku w dopracowanie opowiadania.
*******************
Wypowiedzi profesora nie zrobiły żadnego wrażenia na gościach (większość stanowili przecież naukowcy), którzy byli już zaznajomieni z wynikami eksperymentu.
– Szanowne koleżanki, drodzy koledzy. – Profesor nieco spowolnił tempo mówienia, aby to, co teraz powie, było lepiej zrozumiane. – Jeśli materia znika i nie towarzyszy temu powstawanie energii – jak przy anihilacji – oznacza to, że dotarliśmy do granic naszego poznania. – Tak! Dotarliśmy do granic naszego poznania. – Profesor powtórzył tę wypowiedź wolno i dobitnie – kiwając przy tym głową aby zaakcentować ważność przekazu a przy okazji włączyć projektor multimedialny, którego obraz wyświetlał się na ekranie projekcyjnym. – Oznacza to, że w naszym świecie mamy do czynienia z materią, która może występować jako atom, innym razem jako fala i… co właśnie udowodniliśmy – jako informacja. – Tu profesor podniósł wzrok na publiczność, skąd rozległy się ponownie gromkie oklaski. Po kilku sekundach gdy sala się wyciszyła kontynuował wypowiedź. – Od dość dawna istniały hipotezy mówiące o tym, że wszechświat nasz zlokalizowany jest wewnątrz czarnej dziury, nie było tylko na to dowodów. Teraz je mamy! Tym dowodem jest zaobserwowane „znikanie materii”. Skoro materia znika, oznacza to, że informacja o niej musi być w jakimś miejscu, na czymś zapisana. – Profesor nacisnął przy stole jakiś guzik i na ekranie wyświetlił się okrąg z punktem w środku. – Tak, wygląda nasz wszechświat! – powiedział wolno i głośno kładąc nacisk na słowo „wszechświat”, a my jesteśmy tu! – Profesor wskaźnikiem laserowym triumfalnie zakreślił kropkę, w środku koła. – Tak jak jedynym spokojnym miejscem w cyklonie jest jego oko, tak jego odpowiednikiem w czarnej dziurze jest… – Tu profesor podniósł wzrok na audytorium i na chwilę zawiesił głos (aby ocenić skupienie gości), po czym powiedział:
– Jest… o-so-bli-wość. – Każdą sylabę wypowiedział przy tym wolno i mocno akcentując. – Znowu rozległa się burza oklasków. – Z moich badań wynika, że wszechświatów jest nieskończona ilość i ta nieskończoność rozciąga się nie tylko wszerz, ale i w głąb każdego nawet protonu… aż… rozbijając jego… dotrzemy do informacji! – W sali zrobiło się nagle cicho i dlatego można było usłyszeć pytanie, prawdopodobnie jakiegoś dziennikarza:
– Panie profesorze! Czy mam rozumieć, że skoro każdy proton jest odrębnym wszechświatem to czy może istnieć w nich życie?
– Tak! Absolutnie tak – odpowiedział zdecydowanie profesor.
– Nie rozumiem – odparł dziennikarz. – Skoro w zderzaczu rozbijacie protony, czy oznacza to, że unicestwiacie setki miliardów wszechświatów? A jeśli w każdym żyją istoty podobne do nas, to czy zdążą one zaobserwować własną śmierć, jak i swojego wszechświata ?
Czas! – wykrzyknął profesor i podniósł palec prawej reki do góry. – Czas! Sposób, w jaki upływa czas w świecie kwantowym, jest tu kluczowy. Dla nas rozbicie protonu trwa miliardowe części sekundy, ale dla protonu, który porusza się z prędkością relatywistyczną, czas płynie znacznie, znacznie wolniej. Istoty żyjące w protonowym wszechświecie zdążą więc zaobserwować jego koniec.
**********************
Andrzej usiadł w kawiarni, przy kawie. Był piękny słoneczny dzień. Wokół rozprzestrzeniał się cudowny aromat, który zachęcał do skosztowania zawartości filiżanki. Powoli przysunął ją do ust, jednocześnie kontemplując piękne otoczenie. Coś jego jednak zaniepokoiło. Na horyzoncie zauważył szybko zbliżająca się jakby ognistą zasłonę niczym z gier serii Sonic the Hedgehog. Tylko tam była ona nieruchoma a tu się szybko zbliżała. Było to ostatni obraz jaki wyświetlił się w jego głowie.
-
-
nie ma