Profil użytkownika


komentarze: 14, w dziale opowiadań: 14, opowiadania: 8

Ostatnie sto komentarzy

Chyba zbyt szybko przeczytałam;) W pierwszej chwili skojarzyło mi się z Ziemią spaloną Słońcem;) Teraz zastanawia mnie czemu kolonizatorzy przylatują na tę planetę co 200 lat (czy to jest długość życia jednego pokolenia? czy tyle trwa podróż międzyplanetarna?). Czy rzeczywiście troszczą się o przeciętnych ludzi nie pozwalając im umrzeć z głodu, czy raczej więżą ich dla własnych interesów? W zasadzie tak krótki tekst można interpretować na wiele różnych sposobów, nie jest jednoznacznie napisany. Tak czy siak intrygujące, jako zarys fabuły bardzo mi się podoba, ale jako samodzielne opowiadanie – niekoniecznie.

Może to "czkali" było zamierzone :D

Aha, jeszcze dodam, że wytwór czyjejś wyobraźni (czyli Konstanty) też może mieć całkiem bogate życie;) podobny motyw występował w filmie Eliseo Subieli (nie pamiętam tytułu) – tam z kolei główni bohaterowie byli czyimś snem..

Dziękuję bardzo za uwagi, momentami nawet się uśmiałam, bo rzeczywiście niektóre sformułowania były niefortunne;)

 

Natomiast pisząc "prokurator oraz ława przysięgłych" miałam na myśli Sąd Ostateczny, Niebiański (bo przecież ten ziemski nie mógł już go uniewinnić, a poza tym Mateuszowi już na tym nie zależało, bo pogodził się z rolą, jaką, wg niego, kazał mu wypełnić Bóg).

 

Tam, gdzie jest fragment kazania o baranku na całopalenie rzeczywiście brakuje kilku zdań:P :

">Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój<. Na wzgórzu w milczeniu zbudował ołtarz, związał Izaaka, po czym chwycił nóż, by zamachnąć się i złożyć w ofierze swego syna. Czyż nie jest to prawdziwa miłość? Miłość, jaka w dzisiejszych czasach się nie zdarza? Abraham tak mocno kochał Boga, że był gotów oddać mu to, co miał najlepsze. To, co miał najlepsze! Dla Boga chciał zabić długo wyczekiwanego syna, którego wreszcie urodziła mu Sara. Na taki krok mógł się zdecydować tylko bogobojny człowiek, wiedzący, że żadna ofiara nie jest zbyt wielka, jeśli tylko Bogu ma być złożona. Izaaka…"

 

Wiem, że wiele zdań jest zbudowanych osobliwie i może nawet zniechęcać, ale jakoś nie mogę się powstrzymać przed takim stylem pisania, zbyt dużo przyjemności z tego czerpię;) Ale w przyszłości postaram się ograniczyć tego typu dziwaczności budowy.

Mam nadzieję, że to jeszcze nie wszystkie komentarze… Oprócz ogólnej oceny liczę też na poprawki, itp. Jestem też b.ciekawa opinii Loży NF, nawet jesli będzie nieprzychylna;)

A mi się zakonczenie podoba. Chociaż pozostawia taki trochę niedosyt, bo chciało by się znać odpowiedzi na te pytania;) Tylko te określenia "ufoludki" jakoś mnie rażą, ale domyślam się, że zostały użyte specjalnie, by podkreślić poirytowanie i ogólne nastawienie matematyka do misji.

Wow, bardzo mi się podobało, ma klimat, tak samo jak to opowiadanie "Przez dziurkę…". Fajny pomysł i napisane w taki sposób, że czytałam z ciarkami na plecach;)

Mi czegoś zabrakło w tym opowiadaniu. Czytając ciągle czekałam na jakiś przełom, zaskoczenie. Jak dla mnie za szybko i zbyt powierzchownie opisana sensacyjna historyjka. Humor też nie w moim stylu, no ale to już kwestia gustu. Ale motyw z tabletkami na przeziębienie(?) mi się podobał:) Zapraszam do oceny mojego opowiadania, chętnie poznam każdą opinię

:)

Są już myślniki:) i zmieniłam to "słońce w zenicie" na "słońce było juz dość wysoko". Wiem, że tekst jest trochę absurdalny (bo chociażby w prawdziwej współczesnej Polsce niektóre z tych sytuacji nie miałyby racji bytu), ale to wynika trochę z mojego upodobania do surrealizmu, no a trochę z tego, o czym już wspomnialam – że ta wykrzywiona rzeczywistość dzieje się w chorej głowie Mateusza…

Idea jest taka, że Konstanty tak naprawdę nigdy nie istniał – był jedynie wytworem wyobrazni Mateusza, co miało sugerować zakonczenie, czyli to, że nagle "znika", a takze sam fakt tego, ze w ogole dostał się do celi Mateusza i to, że mu niby towarzyszył do końca, co w rzeczywistości byłoby przecież niemozliwe. Stąd te różne absurdy. A Mateusz mysli o przychylnosci sądu, ale ostatecznego, bo ten ziemski już go przestał obchodzić – pisząc "Prawdziwy Sąd" i "Sędzia Najwyższy" miałam na myśli Boga.

W pierwotnej wersji były myślniki, word sam zmienił na kropki, nie jestem zbyt biegła w obsłudze komputera;)

Bardzo wciągające – i to od samego początku. I, pomimo, że w zasadzie sam pomysł na fabułę nie jest specjalnie oryginalny, to podczas czytania wydaje się naprawdę wyjątkowy – aż do samego zakończenia. Trzyma w napięciu, a przy okazji okraszone delikatnym humorem pasującym do tego opowiadania. Było jedynie kilka zwrotów, które mi jakoś nie pasowały (np. słowo "doczłapał", które wg mnie nie do końca pasuje do określenia zachowania człowieka, któremu właśnie zamordowano psa), ale to moje subiektywne odczucia, innych mogą nie razić. Zapraszam do przeczytania mojego opowiadania, ktore jednak się wolniej rozkręca;)

Nowa Fantastyka