Profil użytkownika

Trzecie miejsce w konkursie fantasy im. Kwiatkowskiej w 2015 roku, wyróżnienie w 2016. Drugie miejsce w ogólnopolskim konkursie Sweekstars 2017. Publikacja w antologii “A wszystko przez tę książkę”, 2015, oraz antologii Sweekstars, 2018.

Z wykształcenia archeolog, z zawodu grafik. Pisuję od 2013, regularniej od 2015.


komentarze: 68, w dziale opowiadań: 65, opowiadania: 24

Ostatnie sto komentarzy

Enki, Akwizgran 814

 

STRONA A JABŁKA

Agni

Apep / Apophis: https://en.wikipedia.org/wiki/Apep

Bohaterscy Bliźniacy: https://pl.wikipedia.org/wiki/Ixbalanque_i_Hunahpu

Durga: https://en.wikipedia.org/wiki/Durga  

Ekajati: https://en.wikipedia.org/wiki/Ekajati

Enki

Hanuman

Hera

Jacheongbi: https://en.wikipedia.org/wiki/Korean_mythology#Segyeong_Bonpuri

Kanaloa: https://en.wikipedia.org/wiki/Kanaloa

Łada

Maui: https://en.wikipedia.org/wiki/M%C4%81ui_(M%C4%81ori_mythology)

Rama/ Sita

Tezcatlipoca: https://en.wikipedia.org/wiki/Tezcatlipoca

Toutatis: https://en.wikipedia.org/wiki/Toutatis

Weles

Zahak: https://en.wikipedia.org/wiki/Zahhak

 

STRONA B JABŁKA

Memfis (Egipt) 1300 p.n.e.

Sparta 404 p.n.e.

Persepolis 331 p.n.e.

Judea 73 (n.e.)

Akwizgran 814

Florencja 1350

Kraków 1574

Kraków 1901

Japonia 1603

Tasmania 1642

Warszawa 1655

Londyn 1688

Królewiec 1781

Bordeaux 1793

Caracas 1812

Berlin 1866

Madagaskar 1896

Kapsztad 1900

Fajnie, również gratuluję :) A i się pochwalę, że moje opowiadanie tez jest w SU 2019.

 

“Mały koniec świata”.

 

A jeśli chodzi o zwierzątka, to u mnie są martwe biedronki;) ale nikt ich nie traktuje specjalnie źle, to raczej one traktują źle ;)

Wizja momentami faktycznie przerażająca. Bardzo dobra scena z anorektyczką. 

 

Rzeczywiście, działa głównie diabeł – albo można odnieść takie wrażenie – bo narrator śledzi właśnie diabelskie, a nie anielskie poczynania. Może po to, by pokazać, iż łakniemy bardziej sensacji i zła, niż opowieści o dobrych czynach? Tym bardziej, że dobro w postaci anioła okazuje się… podatne na pokusy zła. Nabiera cech seksualnych, chociaż przez wieki w kościele anioły miały być pozbawione cech płciowych i “ponad to”, bo seks (poza prokreacją) uważano za szatański akt.

 

Tak przynajmniej odbieram założenia autorki.

Pisałam ten tekst pierwotnie z limitem znaków, stąd i mniej rozbudowana postać Mariny, i ten krótszy, po części reporterski koniec (choć też miałam wrażenie, że powinien pasować).

Dlatego tez zastanawiałam się nad jego rozbudową, najpierw tylko samego opowiadania, a potem stwierdziłam, że lubię Miaudra jako bohatera i chętnie napisze o nim kiedyś coś więcej.

 

ANDO wiesz, rozważałam to, by Marina miała więcej mocy sprawczej/decyzyjnej, ale jednocześnie chciałam pokazać, że w tym przypadku jej wybór mógł ograniczyć się tylko do wyboru zemsty lub wybaczenia. Stąd tekst Miaudra – “Tylko ci pomogłem (domyślnie: zmieniłem cię), reszta należy do ciebie” (czyli to, co z tym zrobisz). Na tym polega tez działanie Miaudra – nie daje możliwości wyboru, kiedy sam węszy w danej sytuacji własny interes. Dopiero gdy jest pewien, że ma swoją ofiarę w garści, pozostawia jej wybór. Pytanie – na ile jest to prawdziwa możliwość, skoro ofiara jest zmanipulowana i zaczarowana.

Dziękuję za opinię i uwagi :) Skorzystam.

 

Cobold, oczywiście masz rację – fajerce! Już poprawiam, nie wiem, skąd ta farelka mi się wzięła :D

 

Nie czytałam opowiadania Agnieszki Hałas z Fantazmatów. To z tych najnowszych? Chętnie spojrzę.

EDIT: Namierzyłam, że z tomu I, Pod skórą . Przeczytam.

Przy okazji, gratuluję Ci również publikacji :)

 

I również jestem wdzięczna za opinię i uwagi :) A jak rzuciły Ci się w oczy jakieś błędy frazeologiczne, to chętnie je poprawię.

 

Regulatorzy, dziękuję za sugestie poprawek :) Zastosowane i wprowadzone.

Jak dla mnie 

Czy gdy jakiś komentator pisze, że “Nie lubię bizarro/hard s-f/high-fantasy/gore/whatever” to też jest tu jakieś spoglądanie z góry? 

To po prostu czysty subiektywizm. A nie na tym polega konstruktywna krytyka. Oczywiście, informacja, że coś się podoba lub nie podoba danemu czytelnikowi, również bywa przydatna, ale z całą pewnością nie jest specjalnie ważna przy ocenianiu utworu. Bo nie da się wyprodukować produktu czy napisać tekstu, który będzie podobał się dosłownie wszystkim.

Anet – zgadzam się, bo akurat ukrywanie tego wątku wcale nie było moim celem. Specjalnie podrzucałam tropy, że to Szczurołap, bo chodziło mi o grę z tym bajkowym wątkiem.

Regulatorzy, bardzo dziękuję za wyłapanie baboli :)

 

Przyznam się też do wcześniejszej niewiedzy w rozróżnieniu ubrania od ubrań. Tzn. podział na luzem i na sobie.

 

Mam tez pytanie odnośnie zapisów: miodoworude (razem) i  czerowono-żółte (oddzielnie) – czy chodzi o to, że gdy określany jest odcień danego koloru, zapisujemy razem, a gdy połączenie kolorów – to z kreską?

 

Co do propozycji innej kary dla dzieci dręczących Marinę – do rozważenia, szczególnie w czymś dłuższym:) Bo mam jeszcze ochotę na poznanie dalszych działań Miaudra;)

Deirdiu, dzięki za opinię. Czy chciałam iść w zmysłowość? Czy potrzebne były niedomówienie i tajemniczość?

Raczej nie. Do wspomnień i pokazania charakteru Pawła oraz świata potrzebna była w moim przekonaniu spora dosłowność.

Nie spotkałam się też wcześniej z pomysłem odsiewania i segregowania wspomnień w celach handlowo-rozrywkowych w świecie, w którym większość społeczeństwa nie ma szans przeżyć nawet dość podstawowych doznań w rzeczywistości. Ale mogłam akurat nie wpaść na takie lektury;) stąd moje przekonanie, że to jednak jest oryginalne. Z drugiej strony, nawet wynalazki duplikowały się w różnych częściach świata niezależnie od siebie.

Ok, widzę, że moje założenia po części nie zdały egzaminu. I to warto wiedzieć.

Ok, widzę, że seks jest pewnym problemem ;)

Z drugiej strony fakt, nie jest łatwo napisać dobrą scenę seksu.

Tutaj zaś warto wziąć pod uwagę, że choć są to odsiewane wspomnienia, to jednocześnie przefiltrowane przez świadomość Pawła. Czyli mogą zionąć miejscami pewną infantylnością.

 

Co do klubów retro – pewnie są;) ale Paweł o tym nie wie, bo nigdy nie miał możliwości się przekonać.

 

Drakaina, dzięki za wyłapanie powtórzenia, poprawiłam. Słuszna też uwaga co do emocji we wspomnieniu z grubą babą.

 

MariaFuks myślę, że to zakończenie ze słuchaniem (posłuchaniem) starszych jest nadal niejasne dlatego, że używasz tego czasownika “słuchać/posłuchać”. A kogo bohaterka posłuchała w tym opowiadaniu? Tylko Starego Gryza.

 

Życie i Śmierć za to podejmowali pewne decyzje, ale nie miały one nic wspólnego z posłuchem bohaterki.

Finkla, dziękuję za opinię :)

 

Co do seksu – te sceny musiały być, po prostu. Bez tego opowiadanie nie oddawałoby właściwie klimatu, który chciałam pokazać.

 

A bizarre to raczej niechcący ;) (musiałam wpierw sprawdzić co to) :)

 

 

To niestety nie zrozumiałam tego w ten sposób. Może dlatego, że wcześniej jednak dość mocno zaakcentowałaś Starego Gryza. Ale chyba i tak nie domyśliłabym się, że chodzi o Życie i Śmierć. Zresztą – co takiego jej powiedzieli, co zmieniłoby jej sytuację?

Ładne. Podoba mi się pomysł sztucznego Absolutu, dopuszczającego do siebie, że może wypełniać rolę w czyimś większym planie. Rozumiem, że “program” zbierania i chronienia przedstawicieli wykańczających się gatunków rozumnych w kosmosie został zaindukowany tym, że twórcy – ludzie – tez się wykończyli. To całkiem dobra motywacja.

 

Dobry jest też zwrot, że Numtiri okazuje się przedstawicielką obcej dla nas cywilizacji.

 

W oczy rzuciło mi się:

 

Żałuje, że większość baz danych ← literówka

Po prostu przeczuwał, tak jak nauczyli go od ludzie. ← zbędne “od”

Było coś jeszcze po drodze, ale tekst mnie wciągnął i nie zapisałam na bieżąco gdzie.

„A może lepiej byłoby jednak dać szansę zaistnieć śwince skarbonce i wybrać się do jakiegoś… bo ja wiem, bardziej sprawdzonego salonu?”

← niezbyt rozumiem sformułowanie o daniu szansy na zaistnienie śwince skarbonce, jako – domyślnie – użycia tejże świnki skarbonki, a raczej jej zawartości.

 

 – odezwał się rozsądny głos w jej głowie. Ten głos nazywał się inaczej: Nie Próbuj, Bo Na Pewno Nie Uda Ci Się Podwędzić Telefonu Z Tego Plecaka. Zawsze psuł jej buntownicze plany. Zabrnęłam już tak daleko, odpowiedziała głosowi Rita. Wyjście teraz byłoby co najmniej niekulturalne. „Hm… zawsze można jednak udać, że tatuaż jest za drogi”, rzekł głos rozsądku, „Zawsze można coś wymyślić…”. Nie, odezwał się głos Niezwyciężonej Rity Żelazko. Marzyłaś o tym tatuażu całe życie, więc rób to, co do ciebie należy. A ty się zamknij, powiedziała Rozsądnemu Głosowi.

← trochę za dużo tych głosów. No i nie rozumiem do końca – czy chodzi Ci o to, że głos rozsądny nazywał się również “Nie Próbuj, Bo Na Pewno Nie Uda Ci Się Podwędzić Telefonu Z Tego Plecaka”? Jeśli tak, to napisz raczej: “odezwał się rozsądny głos w jej głowie, który nazywała tez inaczej: …”

 

Przeglądnęła katalog.

← Przejrzała katalog.

– Mogę wiedzieć – jeśli brzmienie głosu mogłoby być materiałem, ten byłby czymś czarnym i połyskującym – kto mnie pani polecił, panno[+…]?

– Żelazko – dopowiedziała szybko. – Ri-rita Żelazko.

← brakuje tez odpowiedzi na pytanie, kto polecił.

 

robak niepokoju wgryzał się coraz głębiej w jej serce.

Wydawało jej się, że zauważyła nikły uśmieszek na tej grobowej twarzy.

← nieco za dużo zaimków.

 

Dopiero, kiedy skończył głowę wilka

← Dopiero kiedy skończył… [bez przecinka, zasada: dopiero gdy, dopiero kiedy https://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-gdy]

Zamiast tego podniosła się i[+,] korzystając z chwili nieuwagi[+,] oddaliła na kilka kroków z rosnącym przekonaniem, że zamierza zrezygnować z usługi.

 jesteście tylko niczym dzieci na ogromnej piaskownicy świata. 

→ jesteście tylko niczym dzieci w ogromnej piaskownicy świata.

– Napijesz herbaty? ← Napijesz się herbaty?

– Z tego, co wiem-rzekł Michał ludzie w deszczowy dzień lubią się napić herbaty.

→ Z tego, co wiem – rzekł Michał – ludzie w deszczowy dzień lubią się napić herbaty.

Plus pewna niekonsekwencja w tej scenie: Najpierw mówi do niej panno, a tu nagle przechodzi na pani.

 

 podała Ricie talerz z ciasteczkami. Dziewczyna wzięła ostrożnie jedno ciastko.

 

Między nią a Michałem tworzyły się jakieś negatywne emocje. Już chciała rzucić coś w stylu: „Po co te nerwy” albo „Tylko spokojnie”, kiedy przypomniała sobie, że nie rozdziela dwóch skłóconych ze sobą koleżanek.

Tylko dwie potęgi.

Wobec nich czuła się jak mrówka. ← proponuję: wobec których czuła się jak…

 

Skupione spojrzenia obojga dawały wrażenie, jak gdyby ich właściciele prowadzili konwersację bez słów.

← zgrzyta mi to zdanie. Może: “Skupione spojrzenia obojga sugerowały, że ich właściciele prowadzą bezsłowną konwersację.”

 

Co dokładnie masz ma myśli? ← literówka

 

Rita Żelazko mogłaby powiedzieć (oczywiście, gdyby [+wciąż] umiała mówić), że los się do niej uśmiechnął. ← dodałabym to “wciąż”, bo jednak kiedyś umiała mówić, nie może dopiero w formie wilka

 

I kiedy wybiegła ze Studia Tatuażu Amarantus na czterech łapach, mijając zdumionego Starego Gryza, ukrywającego się za śmietnikiem, pomyślała, że warto czasami posłuchać… starszych.

← przyznam, że nie kumam czemu nagle przeskoczyła do tego morału o słuchaniu starszych? W jej sytuacji morał powinien być wręcz odwrotny – bo posłuchała Starego Gryza i był to słaby pomysł. Czyli: że czasem NIE warto słuchać starszych.

Pomysł ciekawy, choć wyraźnie wg mnie inspirowany Pratchettem – tylko wymaga dopracowania i ponownego przemyślenia.

 

Zabijasz napięcie, pisząc na początku, co się stało (wybiegła wilczyca). Lepiej zatrzymaj się przy informacji, że klienci nigdy nie wychodzą. To podtrzyma zainteresowanie tym, co się tam dzieje/może dziać.

 

Scenę ze Śmiercią i Życiem tez dałabym bardziej pod koniec i nieco przerobiła. Bo zdradzasz w połowie historii, kim jest tatuażysta, a to też nie służy fabule ani utrzymaniu zaciekawienia czytelnika.

 

Uwagi szczegółowe:

aby jakiś bywalec „Amarantusa”, pokazał się na Bezimiennej po skończonym zabiegu.

<– bywalec to osoba często bywająca w danym miejscu, stały gość jakiegoś lokalu, teatru itp.

Skoro nie przychodzili po raz drugi, bo nie wychodzili, to nie mogli być bywalcami.

 

No, może oprócz Starego Gryza, miejscowego żebraka. Stary Gryz miał ruszającą się szczękę, która co chwilę mu wypadała, pociągłą, wąską twarz o barwie przypominającej pełną popielniczkę, a także nadęte niczym balon ego.

<– to on bywał w tym studiu tatuażu, czy tylko je obserwował?

 

Rita Żelazko nie należała do osób, które się patyczkują. Była człowiekiem z rodzaju tych, którzy

<– Rita Żelazko nie należała do osób patyczkujących się

 

poklepując się niejednoznacznie po pustych kieszeniach.

<– dla mnie jest to dość jednoznaczny gest

 

 A więc mamy klientkę, pomyślał.

<– czyli był naganiaczem? Z treści opowiadania nie wynika, żeby odnosił jakieś korzyści. Do tego twierdzi, ze zrobił to jedynie ze złośliwości.

 

Ulica rzeczywiście była opuszczona.

<– miała być Bezimienna, a nie opuszczona, więc nie wiem czemu: "rzeczywiście"

 

Rita nie wyobrażała sobie, żeby nazwać ją „Brzoskwiniową” albo „Jasna”.

← literówka “Jasną”

Odczuwała panującą tu klimat starości, tak jakby pędzący koń historii postanowił zatrzymać się tutaj na popas.

-> Odczuwała panujący tu klimat starości, jakby pędzący koń historii postanowił zatrzymać się w tym miejscu na popas.

 

Tatuaż, tatuaż <– kropkę zjadło

Spróbował zaśmiać się złowieszczo, ale nie wyszło mu to zbyt dobrze, gdyż jego szczęka poruszyła się niespokojnie. Rozdrażniony[+,] ułożył ją z powrotem na właściwym miejscu.

– Dlaczego to zrobiłeś? – nagle niczym duch

-> – Dlaczego to zrobiłeś? – Nagle niczym duch

 

Studio Tatuażu „Amarantus” nie pasowało do Ritowego wyobrażenia na jego temat.

 

Ucieszyła się jednak, gdy ujrzała nowoczesny, obity czarną skórą fotel, białe kafelki połyskujące w świetle punktowych lamp i wysoką ladę.

A jednak… coś tu nie pasowało.

<– jedno jednak bym wywaliła lub zamieniła np.: na "Lecz… coś tu nie pasowało"

 

– Rozumiem, że przyszła pani zrobić… tatuaż – wyszeptał głos przypominający tym razem szelest przewracanych kartek. Mężczyzna, którego wieku nie dawało się określić, przyglądał się Ricie z ciekawością.

<– głos był niezależny od mężczyzny?;) Proponuję:

– Rozumiem, że przyszła pani zrobić tatuaż – wyszeptał głosem przypominającym szelest przewracanych kartek. Mężczyzna, którego wieku nie dawało się określić, przyglądał się Ricie z ciekawością.

 

CDN;)

Tarnina, przekombinowywałam, że może jak jest przed “mimo iż” “ale” wtedy zasada jest inna. Ale nie jest, całe szczęście, bo wtedy można by już całkiem zgłupieć ;)

 

Finkla, dzięki za rozwianie wątpliwości :-)

Nie mówię, ze źle :) Jak napisałam, nie wszystko musi opierać się na fajerwerkach i gnającej do przodu akcji. :-)

NoWhereMan – dziękuję serdecznie za opinię.

 

A co mogłoby sprawić, by tekst został na dłużej? Pogłębienie psychologiczne bohaterów? Wyraźniejsze pokazanie konfliktu wewnętrznego i stawek? Akurat miałam limit znaków, jak ten tekst pierwotnie pisałam, ale mogę go rozbudować.

 

Bo w teorii – jest prześladowanie, które poniekąd “tworzy potwora” (a przynajmniej ułatwia jego powstanie), jest zemsta, jest i rodzaj kary – bo zemsta w końcu jednak nie uszczęśliwia.

Sympatyczna historyjka dla dzieci/młodzieży.

 

Trochę do poprawy jednak widzę:

 

 Aby przybyć w swoje ulubione miejsce na świt musiał wyruszyć w nocy. <– Aby przybyć w swoje ulubione miejsce świtem, musiał wyruszyć w nocy.

Takie, w którym możemy nie myśleć o niczym, a to właśnie to nic jest wtedy najwspanialsze.

← coś mi tu zgrzyta: wg mnie powinno być “myśleć o niczym”

Tak Usypiacz zyskał swe imię i wdzięczność chłopca, który od tej pory zawsze ma go przy sobie.

← Tak Usypiacz zyskał swe imię i wdzięczność chłopca, który od tej pory zawsze miał go przy sobie.

Oli dotarł w końcu do, jak nazywali ją mieszkańcy, głównej bramy.

← Oli dotarł w końcu do głównej bramy, jak nazywali ją mieszkańcy. (wg mnie lepiej się czyta)

W rzeczywistości był to bal umieszczony pomiędzy dwoma wysokimi głazami. Wyryty na niej napis głosił:

← coś Ci się zrąbały rodzaje: “ten bal”, to “na nim”; A jeśli chodziło Ci o bramę, to podmiot domyślny wskazuje jednak na ostatni poprzedzający, czyli “bal”. Musiałbyś zatem napisać: Wyryty na bramie napis…

Miała dwa długie, czarne warkocze i przeszywające, błękitne oczy. Chłopiec też miał czarne jak krucze pióra włosy, krótko przystrzyżone, i szczupłą twarz o orlim nosie. Oboje mieli na sobie skórzane spodnie i kamizelki z baraniej wełny.

← troszkę za dużo tych “miał”

– Bardzo śmieszne! Spadaj już!

W wiosce tętniło już życie.

← czy oba już są niezbędne?

 

Posłuchaj mnie uważnie. ← wystarczy: Posłuchaj uważnie.

Drapieżnik wstał ciężko, ryknął przeciągle i[+,] powoli włócząc łapami między drobnymi kamieniami, ruszył w stronę chłopca. ← skoro wtrącenie, to przecinek z przodu tez by się przydał

Minęła cielsko nacierającego drapieżnika o długość jednego palca. ← “jednego” można wyrzucić

Rozzłoszczony wymierzonym w swoją stronę atakiem lew rzucił się na chłopca z uniesionymi łapskami zakończonymi śmiercionośnymi pazurami. ← te łapska mocno mi zgrzytają; Proponuję też zmianę szyku: “Lew, rozzłoszczony wymierzonym w swoją stronę atakiem, rzucił się na chłopca z uniesionymi łapami…”

Choć byli jeszcze młodzi[+,] to wiele razem przeżyli.

Opuścili chatę[+,] zostawiając w środku bulgoczącą potrawkę z chrząszczy.

Zdzielił pierwszego z napastników[+,] zanim tez zdążył unieść pałkę.

Usypiacz trafił w skroń[+,] powalając przeciwnika na ziemię.

Oli był jednak jeszcze na tyle świadomy, aby zablokować potężny cios swym kijem. Usypiacz złamał się na dwie części, a stłumiony cios trafił w brzuch. ← Daj za drugim razem np.: stłumione uderzenie

 odpowiedział Oli[+,] wycierając ręką krew z czoła.

Nie wygląda to najlepiej.

To nic takiego. Bardziej martwi mnie to.

← lekka “totoza” :-)

Słońce zachodziło za plecami[+,] chowając się za górą.

Neb pochmurniał. ← literówka: spochmurniał

 

 

Tarnina:

“Mimo, iż – a lepiej "choć". To samo trzy zdania dalej.”

← jak to odnosi się do zasady, że nigdy nie stawia się przecinka przed iż lub że w zestawieniu “mimo iż, mimo że”? https://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-mimo-ze-mimo-iz

 

Czy w przypadku: “…starych murów, ale mimo iż…” – tak jak sugerujesz, ta zasada nie działa, bo wcześneij jest “ale”?

 

Chodzi mi o rozwianie wątpliwości :-)

Fajne opowiadanie, stylizacja w porządku, jak dla mnie. Ma klimat :)

 Osiada jak zmora na piersi najmłodszej siostry, kłębiąc się mrokiem nad jej głową, aż ręka chorej bezsilnie spłynie z łoża.

Płomień świecy potężnieje.

Wiedźma spływa nad pierś średniej siostry.

← trochę za dużo tego spływania :)

 

Ładne opowiadanie. Spokojne. Może zbyt spokojne, bo momentami może się dłużyć. Ale nie wszystko musi opierać się na fajerwerkach i gnającej do przodu akcji.

 

Większość uwag już została napisana, nie będę ich powtarzać.

 

Dodam tylko drobną korektę:

Chwilę później, znalazłem się przy drodze

→ Chwilę później znalazłem się przy drodze

więc ludzie będą padać, jak muchy

← więc ludzie będą padać jak muchy

Ludzie mogli nas widzieć, tylko wtedy, kiedy tego chcieliśmy

→ Ludzie mogli nas widzieć tylko wtedy, kiedy tego chcieliśmy

Kiedy umierałem tego człowieka i czułem na sobie wzrok Marii czułem się nieswojo.

← jedno czułem bym wywaliła lub zmieniła na inny wyraz

Nie chciałem, żeby została tam na dnie, zdana na pastwę morskich zwierząt i prądów. Na jej twarzy malował się spokój i zadowolenie. Zazdrościłem jej i sam też chciałem być wolny.

← jak wyżej, np.: i sam tez pragnąłem być wolny/wolności.

Ok. Nie porwało mnie co prawda, ale druku gratuluję :) Podoba mi się jednak koncepcja herosów i retrogenów. Intryguje też katedra.

Spojrzała w tył i stwierdziła ze zgrozą, że kamulec uderzy mniej więcej w środek gromady zwierząt. Wąwóz był na tyle wąski, że jeden obok drugiego ledwo mieściły się w nim trzy zwierzęta,

← Proponuję drugie zwierzęta zamienić na arachnody

Jednak sekundy przed uderzeniem dwa arachnody, na które miał spać głaz, ← spaść

 

 które jedynie występowały tutaj w dużo większych skupiskach, tworząc coś na kształt lasu.

← dałabym: które występowały tutaj w dużo większych skupiskach, przypominających lasy.

Dolina krosnoprastów była ze wszystkich stron otoczona wysokim skalanymi ścianami.

← zakładam, że chodziło o skalne ściany

 

 

 

 

Finkla, dzięki za wyłapanie literówki i błędu. Ok, tęczówki posiadać nie mogą, ale mogą mieć barwę?

 

I cieszę się, że pomysł się podoba. :)

Podobało mi się. W ponure dni warto poczytać czasem o czymś słodkim. O przebaczeniu i o nowych możliwościach.

 

Dobry zwrot ze snami przerabianymi na ciastka. Choć faktycznie ciekawe by było, jak smakowałyby koszmary.

 

Większość błędów została już wytknięta. Na początek pochwalę:

Jej „tak” zabrzmiało jak niespodziewane dotknięcie palcem.\

← bardzo ładne sformułowanie; przemówiło do mnie.

wtedy mocniej zawiał wiatr, Marysia kichnęła 

← dałabym: …wtedy mocniej zawiał wiatr. Marysia kichnęła…

Poza tym nie było tu nikogo.

Sięgnął po menu. Tak właściwie nie przyszedł tu po nic szczególnego,

← pierwsze “tu” bym wywaliła

Pawełek podniósł niepewnie rękę, tak jakby zgłaszał się do odpowiedzi.

← wystarczy: Pawełek podniósł niepewnie rękę, jakby zgłaszał się do odpowiedzi.

Cieszył się, że będzie pomagał innym. Po raz pierwszy w jego sercu, w odpowiedzi na otrzymane dobro zakwitło pragnienie dawania go innym.

← pierwsze “innym” tez bym wywaliła

Sympatyczne i zabawne. Napisane lekko i z wdziękiem.

 

Dodam jeszcze te parę przecinków, co umknęły;)

spytałem kocura, bo w sumie bywał u mnie i bywał, a nigdy się nie przedstawił. (”w” zjadło)

 

Zjadłem, zapijając alkoholem.

 

typ w szatach z wieków chrystusowych, oznajmiając, że dotarł do mnie z dwunastoma nierządnicami

Piękna humoreska :-) Koniec bohaterów romantycznych zawsze mnie wzruszał, chlip. Dziękuję autorowi za rozrywkę.

Dharrea, dzięki wielkie za opinię :)

 

Cieszę się, że mimo wszystko wciąga :-)

Różnorodność możliwych interpretacji to dodatkowy plus w moim odczuciu :)

 

Wpierw sadziłam, że rzuci “zawód maga” w proteście, ze wzgledu na “oszustwo”. Wybrał jednak inną drogę, głównie ze wzgledu na matkę umarłego chłopca. 

 

Co do walki z systemem – wszystko ma swój czas – może dla ogółu ludności było za wcześnie by zastąpić magię nauką. Może tylko jednostki, te bardziej inteligentne, miały szanse to załapac i zaakceptować – choć, jak widać, i tak był to trudny proces.

Interpretowałam sam koniec opowiadania prawie tak samo, jak podał autor – końcówka była dla mnie zrozumiała. Że choc dla niego magia umarła, to sa ludzie, którym jest nadal potrzebna i zabieranie im tego byłoby okrucieństwem.

Dobry, tekst. Mocny :) Klimatyczny. Gratuluję.

 

Z uwag – parę literówek, parę błędów ortograficznych; przykłady do poprawy: 

“od ich ulubionego baru na Poznańskiej” -> z ich ulubionego…

“było przyjemne, z resztą, jak każdy jego dotyk” -> zresztą

 

– nie piszemy w tekstach literackich -> Ciebie, Ty, tylko: ciebie, ty (z małej litery)

 

Ciekawe:)

Co prawda w pewnym momencie trochę się pogubiłam w tej historii, może dlatego, ze przydałoby się lepiej sformatować ten tekst (bloki tekstu za bardzo się ze sobą zlewają, w moim odczuciu). 

Zwrot historii pod koniec – podoba mi się :)

Niezła jazda po bandzie. Klimatyczne. Zakończenie – ciekawe i przewrotne.

 

Z błędów, które rzuciły mi się w oczy: “że samodzielniej dałem radę dotaszczyć” → samodzielnie

 

“Stanisław Malinowski wyszedł z budynku, gdy prowadzono go do limuzyny z nieba w kolorze stali padał deszcz.” → proponuję rozbić na dwa zdania. “Stanisław Malinowski wyszedł z budynku. Gdy prowadzono go do limuzyny, z nieba w kolorze stali padał deszcz.”

W niektórych miejscach za mało przecinków ;)

AdamKB – dzięki za konkrety. teraz rozumiem. :)

 

Regulatorzy – kiedy rozumiem swoje błedy, to je poprawiam. Błędy zostaną poprawione.

Hej ocho i Nazgulu :)

Dziekuję za Wasze wpisy. Naprawdę ciesze się, ze opowiadanie się spodobało i “przemówiło”. Wygląda na to zatem, ze udało mi się w nim stworzyć odpowiedni klimat :-) (nie byłam tego pewna)

 

Zastanawiam się jeszcze, czy usunąć wpis o “rodzaju fanfiction;)”, żeby nie psuł odbioru ;-))

 

 

 

Sympatyczne, ma klimat, wciągnęło mnie :)

 

Co rzuciło mi się w oczy: “Trzy dni męczyła wampira nieznajomość powodu zniknięcia młynarza” -> w moim odczuciu lepiej by brzmiało np.: “Trzy dni męczyła wampira niewiedza, czemu młynarz zniknął”

“słuch o nim zaginął” → wydaje mi się, że ten związek frazeologiczny raczej poprawnie brzmi “słuch po nim zaginął”. 

Jeszcze z uwag technicznych – w paru miejscach brakuje przecinków.

AdamKB – dzięki za wypis, nadal jednak nie wiem, gdzie w moim opowiadaniu znajdują się według Ciebie błędy związane z powyższym.

Finkla, dzięki za opinię.

 

Co do wstępu – był pomyślany, żeby stopniowo pokazywać czytelnikom, z kim mają do czynienia. I że czarownica najbardziej tęskni za miłością, której sama nie ma, mimo że innym służy w tym temacie pomocą.

 

wilgoć między wzgórkami tej starej hetery, Wenery,

A to bohaterka bardzo nietypowo ukształtowana. ;-)

 

To prawda, byłaby nietypowo ukształtowana. Po prostu Baba Jaga ma pewne braki w edukacji ;)

 

AdamKB a możesz konkretniej? Gdzie jest błąd, bo nie widzę?

 

Maryja, Jezus z dużej litery. Z tego co wiem, Madonna w takich przypadkach też. 

 

Klapaucjusz – nie przewidywałam specjalnie grozy w tym opowiadaniu. Jeśli już, to wszelka groza miała być zabita wyolbrzymieniem reakcji ludzkich i pokazaniem łączących się z nimi absurdów. W przypadku groteski (wyolbrzymień) Gienia, Władzia i z lekka przesadzona gwara lokalsów wydają mi się na właściwym miejscu.

 

Sądziłam, ze sama przedstawiona sytuacja w połączeniu z początkiem intryguje (takie miałam info od wcześniejszych czytelników), ale akceptuję, ze nie musi to tak działać na każdego.

 

Dziękuję Wam za uwagi, potrawie je jeszcze :)

Trochę mnie zaskakuje, że nie zauważyliście ironiczności zdań/tekstu (wcześniej miałam zwrotki, że to widać) i oceniacie to jako potencjalne opko na całkiem powaznie, ba! nawet z elementami grozy.

Wyrażenia potoczne w cześci narracyjnej są użyte z rozmysłem, po to właśnie, by podkreślić, iż tekst jest z przymrużeniem oka. Podobnie użycie zdrobnień i przydomków.

Co złego jest w zapisie nazw i postaci religijnych, bo nie kumam tej uwagi?

 

Co do strużek – napisane jest wyrażnie a) wpierw krew wydawała się świeża – czerwona; b) potem wychodzi w innym świetle, że to zastarzałe, brunatne smugi; Co więcej – krew po tym jak zaschnie, nie jest już czerwona.

 

Co do konstrukcji – dziękuję, wezmę to pod uwagę i przemyślę :)

Regulatorzy – gratuluję porządnego wykonania z dobrych, trwałych materiałów :)   Zaś znajoma polonistka została juz skaptowana do współpracy ;) 

Ryszardzie – o ile masz na myśli plazmę używaną przez poltergeista-fyrgynta, to była to ektoplazma ;-) Co to jest ektoplazma, powinieneś chyba wiedzieć ;)

Z tego wzgledu wrzucę całość dopiero za jakiś czas, wbrew pierwotnym zamierzeniom – najpierw niech polezy chwilę, potem wprowadze gruntowne poprawki; podrzucę też znajomej polonistce (może się zlituje i uświadomi mi, czy gdzieś nie zostały ewidentne błedy:) – i po tym wszystkim zamieszczę całe opowiadanie ponownie, na raz.   Sądzę, że tak będzie najlepiej.  

Regulatorzy ha ha ha :-) Nadal bardzo bym chciała nie wykończyć moim opowiadaniem nikogo! Tym bardziej Ciebie! Błąd początkującego – znam zasadę odkładania do szuflady lecz bardzo chciałam już, zaraz;) rzeczowych opinii o mym pisaniu. Podrzuciłam wcześniej tekst paru znajomym – prócz słów fajne, ciekawe, pisz dalej – nikt nie wykonał należytej wiwisekcji! A zależało mi na tym. Całe szczęście nie pomyliłam się, że tutaj mój tekst zostanie należycie przetrzepany ;-) Mkmorgoth – dziękuję również za wsparcie i miłe słowa :)

Regulatorzy – z całą pewnością skorzystam z wielu Twoich rad. Ba! już skorzystałam :) Fakt, najwidoczniej trochę rozminęłyśmy się z poczuciem humoru, ale nie do końca – część Twoich ironicznych komentarzy była świetna i sam anie jeden raz się zaśmiałam (widząc swoje głupie błędy) :) Dowcip polega na tym ze jak czytam czyjś tekst – to z łatwością wyłapuję podobne błędy, Lecz jak czytam własny – to kompletna ślepota czasami mnie dopada. Straszna rzecz ;) Zadowolona jestem jednak bardzo, iż odważyłam się wrzucić ten tekst, i ze wam chciało się to przeczytać oraz popoprawiać :) Mam podobną nadzieję, że druga część będzie przyjemniejsza dla Ciebie w czytaniu :)

Mam, sądzę, że tak będze lepiej :)   "Wyglądało na to, że może poruszać tylko mięśniami twarzy; szyję, tak jak resztę ciała, trzymał sztywno, nienaturalnie naprężoną."

"grupowy bezsens" – tak, można to porównac do referendum w Wa-wie ;) Ale zastanowię się nad doprecyzownaniem okreslenia, np.: grupowo odczuwaną emocją bezsensu.   :))

„…nadal patrzył w stronę oddalających się kroków tamtej czwórki”. –– Zazdroszczę bratu; też chciałabym móc zobaczyć oddalające się kroki… ;-)    A kto twierdzi, że jak ktoś patrzy w jakąś stronę, to wtedy tam coś widzi? Przeciez to nie jest konieczne. Nieraz człowiek spogląda odruchowo w stronę, z której dochodzi jakiś dźwięk. 

Schodziliśmy już z powrotem na parter…” –– Wolałabym: Szliśmy już z powrotem na parter… 

Na parter raczej się nie wchodzi. Poza przypadkiem, gdy ktoś wchodzi na parter z piwnicy, ale ta sytuacja nie ma tu miejsca.    Schodzić a wchodzić, to dwa różne słowa :) Na parter można zejść.

"poruszanie twarzą" – jak lepiej zatem opisać człowieka, którego ciało jest unieruchomione całe, prócz twarzy (dokładnie, jak przypuszczałaś, zachował mimikę, możliwosć poruszania np.: ustami;)  Oto jest pytanie :-))

Errata do porannej wypowiedzi (pośpiech nie popłaca;) Oczywiście doceniam ogrom pracy i czasu, które poświęciłaś" :-)

Jedna jeszcze z kwestii do obgadania – fragment " istota energetyczna, fyrgynt" – faktycznie jest ta istota, ale nazwa gatunkowa, ten fyrgynt. Co zatem jest nadrzędne? "koci ruch" może występować niezależnie od ściany ;-) Jeśli obserwowało się polujące koty, które nagle skaczą na ofiarę – to jest to właśnie tego typu ruch. może jednak należałoby to bardziej precyzyjnie określić.

Regulatorzy – doceniam twoją pracę, dziękuję Ci za nią – a chociaż nie ze wszystkimi uwagami się zgadzam – w wielu masz jednak racje. Perfekcjonizm wtedy, kiedy dopiero nabywa się doświadczenie, nie zawsze jest gwarantem bezbłędności :) Przyznam, ze wolałabym wypisanie błędów i sugestii poprawek, bez poprzedzania ich złośliwościami. Za to jestem wdzięczna za wypisanie wszelkich pomyłek :) Pisanie głównie w pracy, w wolnych chwilach, przejawia się czasem takimi głupimi wpadkami. :) Nie wzięłaś pod uwagę specyfiki odbioru świata, poprzez tzw. energie subtelne – np.: kiedy Kari pisze o wibrujących przyjemnie stworzeniach, to ma na myśli wibracje energetyczne (nie musisz o nich wiedzieć, ale możesz przyjąć, ze coś takiego istnieje) :) Irytacja podskórna – zabawne, ja dość często (aż za często);) czuję się zirytowana podskórnie. Podskórna irytacja to znane i używane sformułowanie. przykładowo http://zwierciadlo.pl/uzytkownicy/tomasz-jastrun-2/blog/9146 (chociaż Tomasz Jastrun niekoniecznie jest dla mnie autorytetem pod każdym względem) ;) Wyrażenia kolokwialne występują specjalnie – takie było założenie. Ewidentne błędy bardzo chętnie usunę, ale niektóre z kolokwializmów pozostaną. :) Pewne z błędów zdążyłam zresztą poprawić wcześniej, lecz rozumiem, ze nie musisz sprawdzać, czy wersja została ostatnio zmieniona – nadal doceniam ogrom pracy, jaką poświeciłaś memu opowiadaniu. :) Dziękuję.

mkmorgoth – doceniam i lubię konstruktywną krytykę. :) Po to głównie wrzuciłam tutaj to opowiadanie. Oczywiście, inne bonusy byłyby również mile widziane;)  – zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie od razu Rzym zbudowano.   Jest za to jedna niedogodność takiej konstruktywnej krytyki;) – zaczełam dużo dokładniej poprawiać drugą część. Nie wrzucę jej zatem już dzisiaj, jak  pierwotnie zamierzałam :D    

O, nie wiedziałam, że czasem ucina dłuższe komentarze. (?) Po kolei, co ucięło. Poślizg na zakręcie – o taki właśnie efekt, jak z F1 mi chodziło. To jest słuszne skojarzenie. Osoba opisująca to zdarzenie, z początku udaje kogoś "cool", używającego języka popkultury; na kim nawet poltergeisty w pracy robią niespecjalnie duże wrażenie. Podobnie, jesli chodzi o niektóre dziwne sformułowania – np.: w języku Kariego. On, przenodząc się do świata, w kórym istnieją świadome istoty, używające języka, opanowuje języki na poziomie tzw. energii subtelnych. Myśli jednak nadal inaczej, niz tubylcy. Uwiadaczaniać może się to w warstwie językowej. Stopniowo zresztą przejmuje sformułowania od Kiry – a ona od niego, kiedy brakuje jej słów na okreslenie sytuacji, zdarzeń, kóre były dla niej wcześniej nieznane. Rozkrzyżowany – nalezy rozumieć to dokładnie tak, jak zostało napisane. Ktoś, kto jest rozkrzyżowany na ścianie – jakby wisiał na niewidzialnym krzyżu. Rozważę też zmiany w opisie, wyszczególnionym przez Ciebie :)  

Mkmorgoth – dziękuję za Twoje uwagi. Bardzo pożyteczne. >>" w jaki sposób można określić ilość par, sądząc tylko po odgłosach. Zdanie do przemyślenia. " – przyznam, ze nie mam większego problemu – w praktyce – ze stwierdzeniem po odgłosach, czy biegnie jedna osoba, czy więcej. Precyzyjnie ilości nie określę, ale rozróżnię czy biegnie jedna, czy więcej osób. >> Podbiegłam i z poślizgiem weszłam w zakręt > Na ścianie po lewej rozkrzyżowany był potężny mężczyzna.

Dziękuje, Moniviran. Opowiadanie rzeczywiście zostało podzielone z powodu objętości. To taka mikro-powieść. Część druga rychło tutaj zawiśnie; opowiadanie jest skończone, wprowadzam tylko ostatnie poprawki :) (tendencja do perfekcjonizmu;)))

Nowa Fantastyka