
komentarze: 8, w dziale opowiadań: 8, opowiadania: 6
komentarze: 8, w dziale opowiadań: 8, opowiadania: 6
Proszę bardzo. Technikaliów z zasady nie komentuję, gdyż po pierwsze jest na forum wielu fanów tego sportu, a po drugie zakładam, że jakbyś chciał tekst gdzieś wydać, to i tak oddasz go najpierw do profesjonalnej redakcji.
Nie zauważyłam, że teksty tutaj muszą być krótkie, gdyż na portalu jestem niecały tydzień. Nie widzę też specjalnie powodu by trzymać się tej konwencji jeśli masz dobry pomysł i łatwość pisania. Tylko specyficzna osoba byłaby na forum z opowiadaniami, gdzie ludzie dzielą się swoją twórczością i zareagowałaby na dłuższy tekst „Wrrr, jak on śmie tyle pisać, wrrr, jeśli nie dotrę do końca w czasie równym przeciętnej wizycie w toalecie to nie czytam dalej”. Jesteśmy tu dla dobrej literatury: jeśli jesteś zdolny tworzyć dobrą literaturę, to wrzuć tu choćby i całą książkę.
Mówisz, że trzeba było oddać na czas, a ja właśnie proponuję ci tego czasu oszczędność. Zachowaj wszystko tak jak jest, wytnij ten jeden akapit z groźbami i masz mocniejszą postać. Względem pokazywania swoim ludziom kto jest szefem, sparafrazuję klasyka: „Jeśli ktoś musi ciągle krzyczeć, że ma władzę, to tak naprawdę tej władzy nie ma”. Najstraszniejsze postacie w fikcji to takie, które nie muszą nikomu mówić, że są straszne. Oczywiście to nie jest żaden błąd, a jedynie okazja do zrobienia czegoś lepiej; gangsterzy to generalnie debile i faktycznie mówiliby takie głupie rzeczy do swoich ofiar. Ale jak już przypadkiem napisałeś postać lepszą niż rzeczywistość, to boli mnie jej zmarnowanie; jak już wspomniałam, cały dialog do tego momentu był świetny.
Ha, widzisz: tak naprawdę to ja oszukałam Ciebie. Nie jestem kobietą z Warszawy, a mężczyzną z Los Angeles, który testuje tu swoją symulację. I to nie jest komentarz, a tak naprawdę myśli wrzucane prosto w twoją głowę, gdy leżysz w szpitalu w śpiączce, do której trafiłeś jako dziecko. Dum, dum, dum, w tle uderza grzmot. Mniej więcej taki efekt osiąga się robiąc zakończenie, które ma po prostu zdziwić, a nie cokolwiek powiedzieć. To utarty schemat i jest nazywany tanim chwytem nie bez powodu. Polecam lekturę https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/AllJustADream
Pozdrawiam, powodzenia w pisaniu.
Skryty: Spotykamy się po raz pierwszy, gdyż po raz pierwszy tu jestem. Powoli też przeglądam co tutaj powstaje, zwłaszcza w kategorii horror i SF. Wskazanie faktu, że temat oklepany nie było tu krytyką, gdyż dobrze z tego punktu wyjścia poprowadziłeś fabułę: prosi się tylko o więcej i dalej.
Pipboy79: Owszem, napisałeś; ale w zerwaniu z przemocą fizyczną nie ma absolutnie niczego idealistycznego, o ile nie jesteś Pinkerem. Jak autor pokazał w bardzo krótkim czasie, w jego świecie brak przemocy fizycznej oznacza jedynie bezbronność zwykłych ludzi wobec przemocy władzy. To jest dystopia, nie utopia i jest tak daleko od idealistycznego świata, jak dzisiaj Rosja czy USA.
Dobrze się czyta, chociaż jeszcze lepiej gdybyś dłużej budował napięcie przed podjęciem decyzji o wzięciu udziału w teleturnieju. Jak już robimy „Squid Game” to zróbmy „Squid Game” po całości i wczujmy się naprawdę mocno w sytuację głównego bohatera, poczujmy jego desperację.
Zakończenie mi osobiście się nie podobało, gdyż nie wnosi niczego nowego do historii: celem dwuznaczności w książkach jest wzbudzenie frustracji u czytelniczki, pozbawienie poczucia czystego zamknięcia diegetycznego i w ten sposób wymuszenie zaangażowania w przesłanie metaforyczne. Tutaj osiągnąłeś po prostu tani efekt jak M. Night pod tytułem „Ooo, a co jeśli to wszystko było symulacją? A co jeśli wszyscy byli duchami, którzy umarli w teleturnieju sto lat temu? Co jeśli jesteśmy snem w głowie nastolatka drzemiącego na lekcji?”. Tym bardziej, że ilekroć historia wprowadza element manipulacji pamięcią, to aż prosi się o interesujące zagranie tym elementem.
Osobiście wycięłabym też ten poniżej zacytowany fragment wulgarnego grożenia wprost, gdyż czyni gangstera komicznym, a nie strasznym. Tym bardziej, że świetnie poprowadziłeś tę postać przez cały dialog, budując go jako kogoś niebezpiecznego, ale z zasadami. Taki ktoś nie znizałby się do wyliczania byle leszczowi co mu zrobi, gdyż to powinno być oczywiste. Nie mówiąc, że w ten sposób zostawiasz czytelniczce pole do wyobrażenia sobie czegoś najstraszniejszego dla niej konkretnie: co jeśli w ramach spłaty długu kazałby protagoniście założyć kanał na TikToku i zarobić w ten sposób? O zgrozo!
Chodzi mi o ten fragment: „– Jeżeli nie będziesz miał kasy, postanowisz uciec, znajdę cię. Twoje organy sprzedam na Dark Webie. A jeśli to nie wystarczy, dług przejmie twoja rodzina. Masz córkę. Wiem, gdzie mieszka. Będzie umilać życie w jednym z naszych burdeli. A jak się zużyje, też ją pokroimy. Czy mnie, kurwa, rozumiesz?!”
Ach, ten kapitalistyczny realizm: łatwiej nam wyobrazić sobie świat bez przemocy niż świat w którym szefowie nie wyzyskują pracowników, a mieszkanie nie jest rzadkim luksusem. Pomysł dobry. Co prawda przebudzenie protagonisty uwięzionego w dystopii to schemat oklepany, ale oklepany nie bez powodu: sprawdza się. Aż prosi się tu o ciąg dalszy, gdy nagle uciskani przez system zdają sobie sprawę, że mogą po prostu zabić swoich władców i wziąć co chcą. Jest to ostatecznie bardzo proste; i jest to refleksja bardzo potrzebna w dzisiejszym świecie.
Stylu, ortografii i innych nie będę komentować, gdyż mamy na forum wiele osób które z wielką przyjemnością wytkną Ci wszelkie błędy w tym aspekcie, zatem pewnie jeszcze się naczytasz na ich temat.
Notabene nie wiem co takiego idealistycznego widział w tym świecie przedstawionym Pipboy79 i aż boję się myśleć co jest w jego oczach realistyczne.
Dobry pomysł na historię, duży potencjał do poprowadzenia jej w wielu interesujących kierunkach, lecz ciężko się to czyta. Może daj sobie odpocząć od tego tekstu na jakiś czas, by nabrać świeżego spojrzenia, a następnie wróć do niego i powycinaj niepotrzebne fragmenty. Osobiście podkręciłabym dialogi, bo obecnie brzmią trochę jak wyuczone formułki: może mieć to sens w tym kontekście, bo wykładowcy czasem mają już takie gotowce do rzucania w studentów, które mogą mówić bez udziału mózgu. Jednak w książce lepiej czyta się coś z pazurem, co może nie jest realistyczne, ale robi wrażenie. Słyszałam kiedyś określenie „verbal boss fight” i to dobrze oddaje najlepszy rodzaj dialogu.
Co najważniejsze, to wymyśl dobre otwarcie: jeśli pierwsze zdanie/akapit jest interesujące, to czytelniczka wybaczy kilka nudniejszych stron wprowadzenia. Dlatego tak wielu twórców sięga po tani chwyt rozpoczęcia in medias res, w najbardziej dynamicznym momencie historii, a potem robią „trzy tygodnie wcześniej” i opowiadają nam historię od początku. Sama tego zabiegu nie lubię, ale ciężko odmówić mu skuteczności.
Powodzenia
Opowiadanko w złej kategorii, gdyż to nie horror, a czysta komedia – brakuje jedynie zakończenia gdzie narrator budzi się z tego koszmaru, zlany potem, patrzy na swoje plakaty Brauna i Memcena, po czym zaczyna się do nich modlić. Ewentualnie plakat Putina, gdyż jego propaganda robi chłopcom podobny kisiel w głowach (oraz majtkach).
O błędach w logice i stylistyce już się naczytałeś (ich wytykanie to chyba tutaj rodzaj sportu), więc ja dołożę nieco inna łyżkę dziegciu do tej beczki dziegciu. Otóż by horror był straszny, protagonista musi budzić jakąkolwiek sympatię i musimy być zainteresowani jego losem. Tutaj tak nie ma, gdyż od początku czekamy tylko na rychły i brutalny koniec bohaterów. Dobre jako slasher, niespecjalnie jako horror.
To nie jest stricte błąd, ale osobiście mierzwi mnie też przedstawienie ich ksywek w nawiasach, jak w poście na Instagramie. Nie widziałam jeszcze nigdy żadnej książki napisanej w podobny sposób. Nie lepiej byłoby: „Johnnego, Petera i Frankiego. Przez większość znanych jako Wąski, Sumik i Sałata.” ? Pozdrawiam, powodzenia w pisaniu.
Dobre! Aczkolwiek po dramatycznym ostrzeżeniu na wstępie spodziewałam się jakiś prawdziwie traumatycznych zdarzeń, więc zaskoczyłam się dość pozytywnie. Ostateczny efekt jest bardziej komediowy/obyczajowy, choć także przyjemny w odbiorze. Może moja codzienna egzystencja jest zbyt wschodnioeuropejska, by jakiś byle kanibalizm robił na mnie wrażenie. Ostatecznie człowiek takie samo mięso jak każde inne, więc jak nie jesteś weganką to równie dobrze możesz być kanibalką. Kanibalicą? Osobą kanibalistyczną? Tak czy inaczej smacznego.