Profil użytkownika

Nie przepadam za drabblami.


komentarze: 623, w dziale opowiadań: 560, opowiadania: 226

Ostatnie sto komentarzy

Nie oglądałem "Black Mirror", ale biorąc pod uwagę to, co wiem o tytule i myśli przewodniej serialu, nic dziwnego, że tekst tak się kojarzy, bo zamysł tutaj był podobny :)

ironiczny podpis

– Idzie mój Pan, idzie mój Pan, On teraz bie-gnie(+,) by spotkać mnie

Na przeżuwających mokrą od wieczornej rosy trawę krowach nie wywarło to wrażenia

Brzydka zbitka. Musiałem się na chwilę zatrzymać, żeby zrozumieć zdanie. Sugeruję np. dać “krowy” na początek zdania.

 

który(+,) ćmiąc papierosa, musnął niedbale daszek czapki.

ksiądz Marcin znał wszystkich we wsi, ale nie poznał twarzy, która wyłoniła się z mroku oświetlona żarem cygareta cygarety. 

Gdyby był to dialog, byłoby spoko, bo niektórzy tak to odmieniają, jednak w narracji już nie. W języku literackim, a nie gwarowym/slangowym, istnieje tylko cygareta rodzaju żeńskiego.

 

Nieśmiała, napędzana zasilana starym dynamem lampka przygasła 

Lampka jest urządzeniem nieposiadającym części ruchomych – w jaki sposób może być napędzana?

 

Ksiądz Marcin zsiadł z wysłużonego Wigry 3

Małą literą – mowa o konkretnym obiekcie.

 

ale w końcu, ksiądz mruknął z satysfakcją

Bez przecinka.

 

Wraz z nim, o zimne

Bez przecinka.

 

jęknął Marcin(+,) podnosząc się szybko z podłogi.

gładząc dłońmi po chropowatych ścianach

To celowe? Jeśli nie, lepiej byłoby “szorując”.

 

mamrotał młody kapłan(+,) rozdzierając spowijające pakunek kolejne warstwy papieru

myślał Marcin(+,) patrząc z podziwem na ustawiony w centrum ołtarza nowy nabytek.

 

najpierw zaśmiał się w duchu, a potem skarcił się za nieprzystojny żart.

Nie jest to błąd, natomiast skoro można pominąć “się”, to czemu nie?

 

Drżące ręce trzymały ich je wysoko. Byli Były jak złoty świt nad ciemnym morzem zgiętych karków i pochylonych głów

– I co, pani Bożenko? – zagadnął ksiądz Marcin(+,) mieszając parujący kożuch kawowych fusów.

– I co, pani Bożenko? – zagadnął ksiądz Marcin mieszając parujący kożuch kawowych fusów. Gdy większość z nich opadła na dno, oblizał łyżeczkę i położył ją na pokrytym ceratą stole. 

– Pani Bożenko? – Powtórzył. 

To powinien być jeden akapit.

 

spojrzała za okno(+,) zawieszając wzrok gdzieś w koronach rosnących wokół kościoła topoli.

– A gdzie tam. – Żachnęła się gosposia.

Bez kropki i małą literą.

 

– Ech, rację mają – odparł ksiądz(+,) upewniwszy się, że skończyła.

Buty księdza zastukały na posadzce, gdy śpiesznie przemierzał nawę.

Stukały, gdy przemierzał, albo zastukały, gdy przemierzył.

 

Nieznajomy wstał i wyślizgnął się z kościelnej ławki(+,) szeleszcząc czarnym dresem z białymi paskami.

– A Boże Ciało za pasem, co nie? – Nieznajomy wstał i wyślizgnął się z kościelnej ławki szeleszcząc czarnym dresem z białymi paskami. Jego sportowe buty zapiszczały na wiekowej posadzce. 

– A z taką monstrancją, co to na złom praktycznie, to wstyd z procesją chodzić, co nie?

To też powinien być jeden akapit.

 

Ale, pan to chyba nie stąd? – spojrzał na… intruza

Wielka litera.

 

Osłupiały ksiądz Marcin został w kościele sam na sam ze smrodem, jak z pełnej niedopałków popielniczki. 

Bez przecinka.

 

bez radości, która tak bardzo chciał im dać, 

Literówka.

 

 Za punkt honoru wybrał postawił sobie,

Frazeologia.

 

któremu nikt i nic nie mogły stanąć na drodze. 

“Mogło”, ewentualnie “mogli”.

 

czując(+,) że wierni marzą tylko o tym

poczekali, na opadnięcie fusów.

Bez przecinka.

 

poczekali, na opadnięcie fusów. Ksiądz Marcin czekał, aż gosposia powie coś więcej

Powtórzenie.

 

 

Chyba nie zrozumiałem alegorii, więc ciężko mi cokolwiek napisać, poza wypisaniem błędów.

ironiczny podpis

Oczywiście, zależy od konkretnego psa :) ale generalnie psy i koty wyczuwają tłuszcz, którego czekolada zawiera 30-45%, a dodatkowo ten tłuszcz roztapia się na języku, więc jest mocniej wyczuwalny.

Zwierzęta mięsożerne lubią tłuszcz z tego samego powodu, dla którego my tak bardzo lubimy cukier. Słodki smak wskazuje na to, że dana część rośliny zawiera więcej energii, podczas gdy zawartość tłuszczu wskazuje, że dana część zwierzęcia zawiera więcej energii.

Oprócz tego dla psów jeśli ty coś jesz i im nie dajesz, to sygnał jest jasny, bo w naturze para alfa je pierwsza i zjada najlepsze kąski :)

Tak jak napisałem na początku zależy oczywiście od konkretnego psa, ale te, które znałem, i te, które oglądałem czy o których czytałem w Internecie, miały zwyczaj błagać o i próbować dobierać się do czekolady (i innych tłustych ciastek, deserów) :)

ironiczny podpis

Dzięki :)

 

Poniżej jeszcze gorszy spoiler:

 

To jest ostatni dzień życia psa, bezpośrednio przed uśpieniem. Właśnie dlatego teraz dostaje ciastka z czekoladą, które chciał, ale nigdy nie mógł dostać wcześniej.

Czyli część twistu była jasna, część nie. Zobaczymy, co powie na ten temat kolejna osoba.

 

EDIT: swój komentarz napisałem przed dodaniem komentarza przez Irkę, która jak się okazało zrozumiała tekst zgodnie z intencją.

ironiczny podpis

Finklo – fantastyki brak, masz rację. Kierowałem się myślą, że nie będzie on raził w tekście na długość porównywalnym do drabbla. Jest to oczywiście wygodnictwo z mojej strony – tylko 98%, a nie 100% mojej twórczości to fantastyka :) Te 2% nijak nie uzasadniają publikowania w innym miejscu, ale też pragnąłbym poznać opinie innych ludzi na ich temat.

Co do tożstamości adresatki, to jest zawsze trudne znaleźć taki balans, żeby coś nie było od początku oczywiste, ale też zrozumiałe po przeczytaniu całości. Już i tak dwa razy poprawiałem treść, żeby było bardziej oczywiste, o kogo chodzi. Mogłabyś napisać (może być też w wiadomości), jakie są twoje przypuszczenia? Być może na ich podstawie jeszcze coś poprawię :)

A holenderskie wielką literą, bo najwyraźniej chwilowo wyleciało mi z głowy, jak się zapisuje marki.

ironiczny podpis

Przejrzałem powyższy tekst i piszesz całkiem poprawnie, stylowo też w porządku, natomiast uprzedzę cię od razu, ze forma się tutaj nie przyjmie. Kawałki, wyciągnięte z erpega – bez zwartej fabuły, oparte na kliszach – no nie ma szans.

Na Lastinn, portalu poświęconym graniu w erpegi przez internet, jest też dział poświęcony opowiadaniom użytkowników. Myślę że twoje dzieła mogą tam sie przyjąć o wiele lepiej.

ironiczny podpis

No nie do końca właśnie. Zarówno elfy, jak i driady, kiedyś zajmowały sporą część świata. Sapkowski nic nie wspomina o różnych grupach etnicznych wśród elfów, krasnoludów itd., ale to prawdopodobnie ze względu na przejrzystość. Skoro już sam fakt bycia nieludziem skutkuje prześladowaniem, a dodatkowo mamy różne rodzaje nieludzi reprezentujące różne grupy etniczne, to dalsze rozróżnianie kolorem skóry i tworzenie podgrup podgrup byłoby redundantne.

Tym niemniej, ma sens, że rasa dominująca Kontynent przed ludźmi byłaby zróżnicowana w stopniu podobnym, co ludzie, prawda? Z kolei przegrane wojny z ludźmi, pogromy, wysiedlenia – to wszystko oznacza masowe migracje. Na przykład wyobrażam sobie, że Brokilon, jako ostatnie niezależne terytorium Driad, przyjmował uciekinierki i uchodźczynie z wielu innych miejsc przez ostatnie ponad tysiąc lat.

 

I jeszcze raz ponowię swój argument, wcześniej zastosowany odnośnie Fringilli. W książkach Sapkowskiego brokilońskie driady są moralnie skomplikowane. Z jednej strony ze względu na agresję ludzi znalazły się w trudnej sytuacji, jeden zły ruch i mogą zostać zniszczone, co uzasadnia militaryzm. Ale z drugiej strony, porywają dziewczynki, żeby zrobić z nich driady i się wzmocnić, jednocześnie zmuszając wybranych mężczyzn do prokreacji.

Co zrobili twórcy serialu? Przecież nie byłoby politycznie poprawne pokazać tę grupę dzielnych amazonek jako porywaczki i gwałcicielki. Więc zamiast tego wątek naturalizacji dziewczynek jest porzucony, driady pozwalają uchodźcom zapomnieć o koszmarach wojny. Zamiast zabić Darę drugą strzałą, dostaje on w ramię, a driady później go bezinteresownie leczą. Najgorsze, co driady robią w serialu, to zastanawiają się, czy rozsądniej będzie wydalić Ciri, żeby uniknąć nilfgaardzkiego ataku, czy zatrzymać ją jako kartę przetargową – co ostatecznie nie ma żadnego znaczenia, bo choć wygrywa opcja druga, to i tak pozwalają jej odejść bez żadnych oporów. Ba! pozwalają również odejść Darze.

I to jest problem. Takie traktowanie spłyca stosunki międzyrasowe, które w Sadze są ważnym, stale przewijającym się w tle wątkiem. A na co zwracają uwagę ludzie? Hurr durr czarne driady.

ironiczny podpis

Dopiero teraz skończyłem serial, więc nic nowego za bardzo nie powiem. Ogólnie: zgadzam się, że serial 6/10, fajnie by było, gdyby udało się zrobić go lepiej, ale mogło też być o wiele gorzej.

 

Zdecydowanie nie zgodzę się, żeby pochodzenie aktorów stanowiło duży problem. Wręcz byłem miło zaskoczony, bowiem nie zauważyłem czarnych królów, wieśniaków, zwykłych mieszczan, żołnierzy oraz arystokracji. Czarni aktorzy wcielają się w dworzan (nic dziwnego, w czasach historycznych władcy często “zatrudniali” przybyszy z dalekich krain), najemników i magów, czyli w postacie niezależne, mogące daleko podróżować i gdzie kolor skóry nie burzy porządku świata, bo normy społeczne są dużo mniejsze.

Amerykanie są jacy są, bez jakiegoś tam blackwashingu by nie przeszło, ale ogólnie ktoś miał tyle oleju w głowie, by przypilnować, by był on ograniczony właśnie do takich osób i to jest na plus.

W szczególności, jeśli ktoś patrząc na wszystkie fatalne zmiany, jakim poddano Fringillę w stosunku do książek, skupia się właśnie na kolorze jej skóry – to powiedziałbym, że ma problem :)

ironiczny podpis

*przez pomyłkę wcześniej znalazł się tu post nie na temat*

ironiczny podpis

Samochód pełen gwoździ i żyletek przejechał w dół ulicy Jaffa

Wydaje mi się, że należy tłumaczyć całość nazw własnych, bądź wcale. Czyli Oxford street albo ulica Oxfordzka. “Ulica Oxford” brzmiałaby nienaturalnie, tak samo brzmi “ulica Jaffa”, bo przecież jest to ulica prowadząca do Jaffy, czyli ulica Jafska.

 

– Wiesz o Jaffie?

Jeśli zmienisz powyższe, to tu też by się przydało.

 

Skóra gospodarza miała jaśniejszy odcień, niż skóra Szukmana.

Bez przecinka.

 

Zerknął pytająco na żonę, ale nie zadał żadnego z pytań, które cisnęły mu się na usta

 

– Salam alejkum – odparł Szukman, zakładając ręce za plecy. Dyskretnie rozejrzał się po pokoju, ale na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku: typowe mieszkanie pary, która jakiś czas temu przekroczyła wiek średni i osią życia uczyniła spędzanie leniwych wieczorów w domu, przy lampce wina i książce. Dzieci dawno wyfrunęły z gniazda, ale wpadają czasami na weekendy.

– Nazywam się Kane Szukman – powiedział agent, nie wyciągając dłoni do gospodarza – z Wydziału Prewencyjnego. Przykro mi z powodu najścia, ale w związku z niedawnymi tragicznymi wydarzeniami oraz zbliżającymi się chrześcijańskimi obchodami świąt, wprowadzamy dodatkowe środki ochronne, aby każdy obywatel Izraela oraz przebywający obecnie w kraju turysta mógł przeżyć ten piękny okres jak najbezpieczniej, niezależnie od wyznania. Zgodnie z wytycznymi, muszę sprawdzić państwa dokumenty i przeprowadzić kilka standardowych procedur.

To jest ciągle wypowiedź jednej osoby, więc powinna być jednym akapitem. Albo, jeszcze lepiej, ponieważ część zaczynająca się od “dyskretnie rozejrzał się nie opisuje dialogu, powinna zostać wyłączona jako osobny akapit.

 

powiedział, kiedy pani Zulfa wróciła do salonu(+,) niosąc tackę z dwiema filiżankami i szklanką wody.

 

Chrześcijańskie Boże Narodzenie miało dla nich znaczenie nie większe, niż hinduskie Diwali.

Bez przecinka.

 

zobaczę jednak niektóre z obrazów, tworzonych przez pana mózg.

J.w.

 

Pan Said machnął ręką.

– Niech pan zaczyna, panie Szukman.

 

Wydział Prewencyjny robi wspaniałą robotę.

Kalka językowa prowadzi do powtórzenia, sugeruję “wykonuje”.

 

 

Uważam, że z opowiadań konkursowych, które przeczytałem, to jest jak na razie najlepsze. W bardzo sprawny sposób trzymasz czytelnika w napięciu. Postacie są “żywe” i zachowują się realistycznie. Czytelnikowi łatwo odnaleźć się w sytuacji, gdyż jest mu ona znajoma. A przez to, że nie wyjaśniasz wszystkiego wprost do końca, tekst zostaje w umyśle odbiorcy na dłużej. Wykonanie bez zarzutu.

Nie uważam, żeby to opowiadanie powinno wygrać konkurs z tego powodu, że jest tak samo świąteczne, jak “Die hard” – czyli akcja ma miejsce w święta i tyle. Nie przeszłoby odpowiednio zmodyfikowanej brzytwy. Natomiast to nie zmienia faktu, że jest najlepsze (przynajmniej z tych, które już czytałem), dlatego dołączam swój głos do nominacji do piórka :)

ironiczny podpis

Brzmiały nieprawdopodobnie. Wiatr jednak zarzekał się, że to szczera prawda, ale kto zaufałby wiecznemu figlarzowi, niestałemu jak obietnice motyla?

Dwa razy za pomocą “jednak” i “ale” zmieniasz treść na przeciwną i wracasz w ten sposób do punktu wyjścia, co nie brzmi zbyt dobrze, ale to tylko drobnostka.

 

Uważam, że przyszedł ci do głowy pomysł bardzo trudny w zrealizowaniu, który przynajmniej dla mnie nie do końca “kliknął”. Napisałaś tragedię, i to jak najbardziej serio, a tam niezbędne jest wytworzenie przez czytelnika więzi emocjonalnej z bohaterem. W konsekwencji, bardzo istotne jest zawieszenie niewiary, bo jeśli czytelnik nie do końca kupuje to, co mu przedstawiasz, to nie ma szans na jakąkolwiek więź. Dla przykładu, oto twoja końcówka:

Te zabiegi tylko rozciągały agonię na długie tygodnie. Tygodnie spędzane w zamknięciu między czterema ścianami, gdzie zabrakło miejsca na choćby jeden zielony listek, jeden ptasi trel, jeden powiew wiatru…

Jeśli do tego momentu nie udało ci się sprzedać mi konceptu drzew myślących i będących w stanie widzieć swoje otoczenie – to jakie wrażenie ma na mnie wywrzeć agonia takowego?

A o naturze myślących drzew nie mówisz nic, poza tym, że istnieją. Gdybyś pisała w luźniejszej konwencji – przypowieści, baśni czy humoreski – to może by wystarczyło.

 

ironiczny podpis

W ogóle same smutne opowiadania są w tym konkursie.

 

Darconie, pokierujesz mnie do konkretnych? Bo nie jesteś pierwszą osobą, która wyraża taką opinię, ale jak na razie większość opowiadań, które przeczytałem, kończyło się pozytywną nutą. A to jedno, które nie miało optymistycznego wydźwięku, było niestety najsłabsze… A ja też lubię czasem poczytać przygnębiające teksty :)

ironiczny podpis

black_cape, generalnie jestem zdania, że nie należy epatować przesłaniem. Jeśli ktoś go nie dostrzegł, ale poruszyła go opowiedziana historia, to wciąż jest na plus. Co więcej, powiedziałbym, że jeśli sto procent czytelników złapało przesłanie, to coś poszło nie tak, bo wszystko jest oczywiste i czytelnik nie ma pola do interpretacji.

Wyjaśniłem, jaki był zamysł autora, bo Łosiot pytał (Asylum wcześniej też pytała o “powód”), ale jest jak najbardziej w porządku, jeśli ktoś zrozumiał tekst inaczej. Historia powinna mieć pierwszeństwo przed przesłaniem.

 

Dla przykładu, zapewne czytałaś Władcę Pierścieni, prawda? Czy wyłapałaś, że Tolkien jest proponentem hipotezy świata sprawiedliwego i takie właśnie jest przesłanie tekstu? Tolkien umieścił w swoim tekście temat (powtarzający się, kluczowy dla interpretacji motyw) staczającego się zła. Każdy złoczyńca traci i przegrywa z coraz marniejszymi siłami. Sauron najpierw traci zdolność zmiany kształtu, potem fizyczną formę, a za jego upadek odpowiadają ostatecznie trzy hobbity. Saruman traci swoją potężną armię, staje się więźniem we własnej twierdzy, a na koniec próbuje podbić Shire i pokonuje go “armia” kilkuset hobbitów i zostaje zabity przez własnego sługę. W Silmarillionie i pośmiertnie wydanych książkach jest więcej przykładów, ale nie każdy je czytał. Jednocześnie dobro zawsze pokonuje przeciwności i zwycięża, nawet jeśli sytuacja jest beznadziejna oraz wymaga to wysiłku i poświęceń.

Czyli – jeśli cierpisz, przezwyciężysz swoje problemy, o ile jesteś dobrym człowiekiem i będziesz się starać. Tymczasem źli będą stopniowo się staczać.

 

Oczywiście, jest też całkiem możliwe, że nie do końca trafiłem z poziomem subtelności. Subtelność to trudna sztuka.

ironiczny podpis

Gdybym miał przerobić twój komentarz na pojedyncze pytanie w bardziej dosłowny sposób, to wyszłoby, że zapytałeś: “jaki jest cel aż takiego przeciągnięcia tekstu w czarny kolor?” Dla mnie, nie dokonałem żadnej zmiany w znaczeniu, ale to nie jest istotne; język nie jest magicznym narzędziem, czasem coś się inaczej powie lub zrozumie, bywa, że słowa mają dla różnych ludzi różne znaczenia. Doprecyzowałeś, więc do tego się odniosę:

 

Ponieważ przeczuwam, że ten komentarz wcale krótki nie wyjdzie, oto TL;DR: oczywiście, że opowiadanie ma drugie dno. Jednym z elementów drugiego dna jest to, że nie ma powodu, dla którego rodzice źle traktują protagonistę. Z drugiej strony, oczywiście ma to swoje przyczyny. 

 

No ale od początku. Na konkurs należało napisać tekst świąteczny, z wątkiem fantastycznym. Ponieważ święta pochodzą ze świata rzeczywistego, a jestem przeciwnikiem traktowania go w sposób magiczny, napisałem tego krytykę.

Zacznijmy od podłoża. Wydawałoby się, że święty Mikołaj nie stanowi jakiegoś wielkiego problemu filozoficzno-teologicznego. Błąd! Jest on jednym z wielu przykładów just world hypothesisW dużym skrócie chodzi o przeświadczenie, że dobre uczynki zostaną nagrodzone, a złe ukarane – przez los, karmę, Boga, czy choćby świętego Mikołaja właśnie.

Oczywiście, nie jest to prawda. Bardzo łatwo stwierdzić, że nie jest to prawda.

A jednak, ludzie często chcą wierzyć, że jest to prawda. Dlatego jest to kluczowy element w wielu religiach. Piekło i Niebo w chrześcijaństwie, Karma w religiach Wschodu… No i ten święty Mikołaj nagradzający grzeczne dzieci prezentami, a niegrzecznym wręczający węgiel czy rózgę, zależnie od kultury.

Jednak zarówno w przypadku Piekła i Nieba, jak i Karmy, religie wykazały się sprytem. Hipoteza świata sprawiedliwego powoduje dysonans poznawczy u osób, które doświadczają w codziennym życiu czegoś wszak odmiennego. Jak pozbyć się dysonansu? Przesunąć karę bądź nagrodę na czas po śmierci.

 

(Dygresja – na Zachodzie często traktuje się Karmę jako coś działającego na żyjących ludzi, przy czym w oryginale Karma z obecnego życia ma wpływ na to, jak zostaniesz zreinkarnowany. Zatem zarówno w chrześcijaństwie, jak i w Hinduizmie dany uczynek zostanie nagrodzony/ukarany dopiero po śmierci).

 

Dzięki temu taki pogląd staje się dużo bardziej odporny na dysonans poznawczy, co więcej, bardzo ciężko go podważyć, bo dyskutowanie z osobą wierzącą na temat tego, co będzie po śmierci, za pomocą racjonalnych argumentów mija się z celem.

Jednakże wiele osób mimo to żywi – mniej lub bardziej świadomie – przeświadczenie, że dobre i złe uczynki zostaną odpowiednio nagrodzone i ukarane przez jakąś siłę jeszcze za życia. Choć mało kto wierzy, że taką siłą jest faktycznie święty Mikołaj, to jest on powszechnie znanym, osobowym przykładem. No i przede wszystkim, silnie związanym z tematem konkursu :)

 

Ludzie, którzy wierzą w hipotezę sprawiedliwego świata (często podświadomie), gdy dotknie ich tragedia – przechodzą kryzys. Albo muszą uznać, że faktycznie są złymi ludźmi i zasługują na cierpienie, albo zrewidować głęboko zakorzenione poglądy, odnaleźć się na nowo. Jest to jednak standardowa okazja do osobistego rozwoju, o ile coś takiego istnieje. Jest na ten temat naprawdę dobry film(link), który zdecydowanie polecam – pomoże też zrozumieć to, co do tej pory napisałem, bowiem z pewnością nie zrobiłem tego idealnie :)

Tak jak już napisałem, wzorowałem się na relacjach osób mających rodziców z narcystycznym zaburzeniem osobowości. Coś, z czym często się spotkałem, to wpływ, jaki miało na te osoby zorientowanie się, że nie są odpowiedzialni za to, co ich spotkało. W istocie, nie istnieje ku temu powód. Po prostu mieli nieszczęście mieć za rodzica osobę zaburzoną. To, co zrobią z tym problemem dalej, jest w ich rękach, ale nie odpowiadają za to, co miało miejsce w przeszłości.

Mój tekst odpowiada na pytanie, co jeśli w takiej sytuacji faktycznie istnieje jakaś siła nadprzyrodzona? Jeśli zostałeś skrzywdzony przez tę siłę, to znaczy, że albo faktycznie jesteś złym człowiekiem (i sam jesteś odpowiedzialny za swoje cierpienie!), albo siła nadprzyrodzona jest niesprawiedliwa wobec ciebie.

W świecie, w którym taka siła faktycznie i niepodważalnie istnieje, wiele więcej osób uznałoby własną winę, a zatem swoją odpowiedzialność. Co więcej, alternatywą jest uznanie, że nadprzyrodzona siła, co do której istnienia masz niepodważalne powody, traktuje cię niesprawiedliwie. Wręcz z twojej perspektywy jest zła. Taką informacja byłaby zdecydowanie trudniejsza do przyjęcia niż to, że po prostu masz pecha. Tak jest w opowiadaniu. Protagonista nie może się rozwinąć, nie może – tak jak w prawdziwym życiu – uznać, że ta nadprzyrodzona siła tak naprawdę nie istnieje. Ma ciągle nieuleczony żal do Mikołaja.

 

(Dygresja – zanim przeczytasz podsumowanie, sugeruję zwrócić uwagę na subtelną różnicę pomiędzy przyczyną a powodem(link))

 

Nie istnieje powód, dla którego rodzice tak traktują bohatera. Jest to coś dobrego. Gdyby istniał, to wiedząc, że w tym świecie alternatywnym niezaprzeczalnie istnieją siły nadprzyrodzone związane z hipotezą, musielibyśmy uznać, że protagonista jest sam za to odpowiedzialny. To, że w naszym świecie nie ma takich sił, to też coś dobrego.

ironiczny podpis

Cieszę się, że się przyjęło.

 

Regulatorzy, zabierać sie za coś jest potocyzmem (i jako taki występuje w słownikach). Bardzo dobrze, że mi na to zwracasz uwagę (nie pierwszy raz zresztą :)), bo faktycznie napisałem w ten sposób bezwiednie, ale akurat tutaj tego nie poprawię, bo w luźnych tekstach potocyzmy mają swoje miejsce.

 

Drakaino, masz rację. Miałem z tym problem, bo frazeologicznie tego wyrażenia raczej nie używa się w czasie teraźniejszym, bo już będąc w czasie przeszłym/przyszłym dotyczy wyrażeń, które wydarzyły się tuż przed lub dosłownie zaraz się wydarzą (czyli w zasadzie wydarzeń teraźniejszych) – więc nie brzmiałoby naturalnie. Z drugiej strony czytelnik może być zdezorientowany. Dopiero teraz wpadłem na to, jak to zrobić, żeby zachować naturalną frazeologię oraz mieć czas teraźniejszy i myślę, że problemów nie będzie.

 

MaSkrolu, ja także nie zamierzałem mieć zwierząt, ale kot miał inne plany :) Wprowadziłem się do mieszkania z ogródkiem, a kot (uliczny, lokalny) zaczął do mnie wchodzić w poszukiwaniu jedzenia. Stopniowo się oswajał i ostatecznie zostałem przez niego adoptowany.

ironiczny podpis

Irka_Luz, dzięki za bardzo dobre zdanie o tekście. Fajnie, że tyle z niego wyniosłaś.

Unikałabym etykietek, z reguły niewiele wnoszą.

Dlatego w tekście nie ma żadnych :) Odpowiadam tylko, na czym się wzorowałem, bowiem pisanie bez żadnego researchu to kiepski pomysł.

 

Asylum, przepraszam, ale piszesz tak chaotycznie, że nie do końca jestem w stanie powiedzieć, o co ci właściwie chodzi. Pamiętaj, że nie pisałem artykułu; opowiadanie jest z perspektywy dorosłego wspominającego swoje patologiczne dzieciństwo, więc wzorowałem się na relacjach dorosłych wspominających swoje patologiczne dzieciństwo. Tyle.

 

Łosiot, strasznie dziwnie stawiasz pytania. “Jaki jest cel przygnębiającego wydźwięku opowiadania”? A czy ty, jak piszesz, stwierdzasz sobie: “o, napiszę wesoły/smutny/budujący na duchu tekst”? Wydźwięk sam w sobie nie jest środkiem literackim, tylko konsekwencją tego, jaką historię chcesz opowiedzieć i jakie tematy chcesz poruszyć. Historia heroiczna prawdopodobnie będzie budująca, komedia romantyczna wesoła, a dramat – smutny.

ironiczny podpis

Asylum, jeśli przez “odpowiedź na pytanie – dlaczego?” masz na myśli powód, dla którego matka tak traktuje dziecko, to kopniak polega na tym, że nie ma żadnego. 

Jesli zaś masz na myśli przyczynę, to wzorowałem opisaną sytuację na setkach przeczytanych prze ze mnie relacji dzieci osób z NPD. Oczywiście – to, że matka protagonisty ma takie a nie inne zaburzenia, nie jest powiedziane wprost w tekście, ale to by się kłóciło z zasadą show, don’t tell… A pokazać chyba dość pokazałem (zwłaszcza, jeśli się wie, na co zwracać uwagę).

 

Bellatrix, twoja interpretacja to faktycznie część zamierzonego przeze mnie przesłania, ale gdyby tylko o to chodziło, nie potrzebowałbym przecież fantastyki :)

 

Dzięki za poświęcony czas.

ironiczny podpis

Ładne, zgrabne, proste. Najbardziej chyba podoba mi się fakt, że nie przeciągasz, co w połączeniu z dobrym stylem i zasadniczym brakiem błędów wpływa na płynną i przyjemną lekturę.

Twist jest co prawda mało oryginalny (doświadczony czytelnik już na pierwsze wspomnienie, że nikt nie przywitał się z dzieckiem, domyśli się, jaki będzie koniec), ale znowu – ratujesz go tym, że nie przeciągasz i przychodzi szybko.

ironiczny podpis

Pierwsza ozdoba świąteczna jest jak prawy sierpowy, potem jest tylko gorzej. 

Nie będę ukrywał, że nie jest łatwo być mną, no ale niespecjalnie mam wybór.

Powtórzenia.

 

Reszta tonie w samozachwycie i dobrym mniemaniu szczególnie o tym(+,) co robią w ukryciu.

 

Gdyby nie ta druga praca(+,) nigdy nie znaleźlibyśmy się na jednej przestrzeni

 

Telefon wibruje, mam wiadomość: Jedziesz już?

Cudzysłów.

 

Przyspieszam(+,) bo sprawa jest ważna, jak wszystkie grudniowe tematy.

 

Winda, kilka schodów schodków

 

mknę przez miasto tysiąca, kolorowych świateł.

Bez przecinka.

 

Nie mają pojęcia(+,) jakie to wszystko jest cenne

 

– Jezu(+,) Jurek, czy ty masz pięć lat?

 

mówi i niemal czuję(+,) jak pluje przez głośnik telefonu.

 

zaczyna mi tłumaczyć(+,) o co chodzi.

 

No(+,) trochę lepiej rozumiem teraz całą tę sytuację.

 

spokojna kobieta, która pobiła sprzedawców i pocięła siekierą wszystkie choinki z ich stoiska(+,) nie za bardzo wpisuje się w uroczysty nastrój.

 

sam nie wiem(+,) czemu momentami mnie tak irytuje.

 

to(+,) co naprawdę tu robimy(+,) jest najlepszą rzeczą na świecie.

 

– No powinieneś już wiedzieć, że nie chodzi o to(+,) kim była, ale co robiła

 

Wykorzystuję ten moment i tłumaczę mu jeszcze kilka istotnych faktów.

Jeśli były faktycznie istotne, to czemu zostały pominięte?

 

Mówię coś do niej(+,) ale nie odpowiada, patrzy tylko gdzieś w pustkę przestrzeń.

 

Zbliżam się do jej ucha i wymawiam formułę, kilka słów, które powinno powinny wyzwolić w niej pewien mechanizm i przynieść nieco ulgi.

 

dodaje(+,) łkając przy tym trochę.

 

zdecydowanie przesadziliśmy w tym wypadku przypadku

 

choć wiem że, ani piernik

Przecinek po złej stronie “że”.

 

Jak będziemy mieć dużo szczęścia(+,) to jej to pomoże.

 

Zapłać za te wszystkie choinki, które ona zniszczyła(+,) i dorzuć sporą sumkę za straty moralne i fizyczne.

 

A jak z tym skończysz(+,) to skontaktuj się z technikami.

 

Jak ktoś to nagrał(+,) to ma być usunięte z jego telefonu

 

kosiarze emocji, zbierają solidne plony z całego miasta.

Bez przecinka.

 

Sztuczny świąteczny zapach zelżał, ale jak zamkniemy okna(+,) to znowu wypełni całe mieszkanie.

 

Nie wiem(+,) co mi się stało

 

wiem dokładnie(+,) co ma na myśli

 

dodaję(+,) wciskając jej w ramię zawartość strzykawki.

Jeśli zawartość ma wpłynąć na mózg, to czemu jest podana w ramię, a nie dożylnie?

 

widać(+,) że nie ma pojęcia, kim jestem

 

Niemal widzę, jej myśli, energię, która ją rozsadza(+,) i te wszystkie nowe świąteczne pomysły, które ma teraz w głowie.

Bez pierwszego przecinka.

 

Wychodząc(+,) zamykam drzwi i zbiegam po schodach.

 

Nie ma śladu po gapiach, ani po sprzedawcach

Bez przecinka.

 

przysięgam, że gdyby miał ogon(+,) to by nim teraz merdał.

 

Ani rodziny, ani przyjaciół, tylko tę ogromną rzeszę ludzi(+,) z którymi spotyka się w święta.

 

Jak polejesz toną lukru zepsute ciasto(+,) to na pewno będzie słodkie

 

– To co(+,) mamy się poddać tej kosmicznej fali depresji(+,) która oplata teraz ziemię?!

 

Mamy nie korzystać z technologii(+,) którą otrzymaliśmy trzydzieści lat temu

 

– Tego nie mówię – uspokajam go(+,) bo strasznie się zacietrzewił.

 

Przecież wiesz(+,) czym to grozi

 

Więc chyba lepiej żyć na ziemi, gdzie zmuszamy ludzi do bycia szczęśliwym(+,) niż na takiej(+,) na której wszyscy popełniają zbiorowe samobójstwo.

 

A tak się stanie(+,) jak nie będziemy mieć z energii z zadowolonych i szczęśliwych ludzi(+,) dzięki której tworzymy barierę ochronną wokół ziemi od trzydziestu lat.

 

Przytakuję mu głową(+,) dając znak, że zgadzam się ze wszystkim co powiedział

 

ale pokazuje mu ręką, że nie trzeba

Literówka.

 

on naprawdę nie zasługuje na to(+,) by być w parszywym nastroju.

 

 

Bardzo dużo brakujących bądź błędnych przecinków, przez co naprawdę ciężko czytało mi się tekst. Z drugiej strony, innych błędów raczej nie popełniasz, ale problemów z przecinkami jest tak dużo, że i tak całość wypada kiepsko. Choć zdania są poprawne, to często nieskładne i gdznieniegdzie styl zgrzyta.

Co do treści, to jest to raczej przedstawienie jakiegoś konceptu, prezentacja świata. Nadawałoby się na “cold open”, po którym nastąpiłoby właściwe, dłuższe opowiadanie. Protagonista jest niechętny i niezaangażowany w opowiedzianą historię, a na swojej drodze nie napotyka żadnych przeszkód w wykonaniu zadania, co naturalnie będzie wpływać na niskie zaangażowanie czytelnika. Oprócz tego bardzo duży myśli/rozmawia o sprawach, które są mu doskonale wiadome, tylko po to, by przekazać te informacje czytelnikowi.

ironiczny podpis

Ręka jej drżała, litery na kartce, którą trzymała(+,) zaczęły się rozmywać.

Niezamierzony rytm. Sugeruję zamianę pierwszego przecinka na kropkę.

 

zaproszenie znajomych na bożonarodzeniowy obiad wynika raczej ze współczucia, niż z potrzeby serca.

Bez przecinka

 

Najpierw umywalka, potem kabina prysznicowa, w końcu toaleta, wykonywała kolejne czynności mechanicznie, nie zastanawiając się nad tym, co robi.

Sugeruję rozbić zdanie na dwa, bo można się zapędzić i pomyśleć, że toaleta wykonywała te czynności.

 

Wigilia, w domach ludzie zapalali świece, walczyli z ośćmi w karpiu, dzielili się opłatkiem, albo rozpakowywali prezenty.

Bez przecinka przed “albo” i sugeruję jakiś inny znak zamiast pierwszego przecinka.

 

Kinga powoli wyrabiała sobie nazwisko(+,) pisząc do lokalnej gazety

Przecinek.

 

Doktor Mroczek niechętnie wyznaczył termin operacji na dwudziestego siódmego grudnia.

Chyba coś nie tak poszło z umieszczeniem wydarzeń w czasie. Urodziny Kasi są w Wigilię, piszesz, że nieszczęście zacząło się krótko po urodzinach. Czyli w takim razie albo całość opisywanych wydarzeń (latanie po lekarzach, kłótnie, upartość matki) trwała trzy dni, albo Kasia ma operację dopiero po roku od diagnozy, co przy “wyjątkowo inwazyjnym nowotworze z przerzutami” chyba nie jest sensowną datą. Ale mogę się mylić, onkologiem nie jestem :)

 

Wciąż patrząc w lustro, Kinga rozluźniła mięśnie i przywałała na twarz sztuczny uśmiech.

Literówka.

 

Drogi Krzyśka i Kingi rozeszły się w chwili diagnozy, postawionej Kasi.

Bez przecinka.

 

Miała przygotować reportaż o Polakach, pracujących za granicą, których rodziny pozostały w kraju.

Bez pierwszego przecinka.

 

Spotkała się z Piotrkiem, od lat siedział za Odrą i do domu, do żony(+,) przyjeżdżał tylko raz w miesiącu.

 

Wciąż szukają sprzątaczek w ogromnej klinice pod Hanowerem – odpowiedział po chwili. – Znasz niemiecki?

Zjadło ci myślnik.

 

Przed wyjazdem z terenu kliniki jak zwykle ciągnął się sznur samochodów, włączyła lewy kierunkowskaz i czekała.

Kolejny przecinek, który lepiej byłoby zastąpić czymś innym.

 

A teraz tata głosem słodkim jak miód, życzył dziewczynce spełnienia wszystkich marzeń.

Bez przecinka albo z przecinkami z obu stron wtrącenia.

 

Bóg jeden tylko wiedział(+,) na jakich zasadach ich wybierała.

 

W Wigilię, po powrocie z pracy kręciła się nerwowo po domu.

Znowu – bez przecinka lub z obu stron wtrącenia.

 

ten namiot(+,) cośmy go rozstawili tam na polu, postoi do Nowego Roku

 

Przekrzykując się wzajemnie, zaczęli się dogadywać szczegóły.

Chyba coś się pokiełbasiło.

 

następnego dnia, tuż przed trzecią przed jej drzwiami pojawiły się dzieciaki ze strażackiej młodzieżówki

Znowu bez przecinka lub z dwoma przecinkami.

 

Na razie to samotny sąsiad z naprzeciwka był wypatywany o rodzinę

Literówka.

 

– A ty nie chcesz mieć dzieci?

Pytanie padło tak, jak się spodziewała. Zaskoczyła ją własna odpowiedź.

– Ich hatte eine Tochter.

Nie rozumiem konwencji tłumaczenia wypowiedzi, brak konsekwencji wprowadza chaos. Tu na przykład pytanie po niemiecku tłumaczysz na polski, ale odpowiedź Polki jest po niemiecku. Ale z kolei wcześniej pytanie masz po niemiescku, a odpowiedź Polki po polsku:

– Frau Durska! Ist alles in Ordnung?

Kinga wzdrygnęła się, gdy głos pielęgniarki wyrwał ją z zamyślenia.

– Tak, wszystko w porządku – odpowiedziała.

 

Kinga najchętniej uciekłaby, ale na ławce, na której siedziała(+,) było zbyt ciasno

 

– Och(+,) biedactwo!

 

Pocieszały, szeptały słowa wsparcie

Literówka.

 

Ale słowa, które raz wyrwały się z zamknięcia(+,) nie zamierzały na tym poprzestać.

 

o tym(+,) jaka była wspaniała, dobra i mądra.

 

Spojrzała na mężczyznę i natychmiast wiedziała, że jego wyznanie było prawdziwe, widziała w jego oczach nie tylko współczucie, ale też zrozumienie. Wiedział, jak się czuła, bo sam to przeżył.

Powtórzenie.

 

– Nie jestem uparta – zaprotestowała.

Protestuje raz, więc tryb dokonany.

 

 

Technicznie tekst bardzo dobry, choć przydałoby się trochę popracować nad przecinkami. Błędów niezwiązanych z przecinkami jest bardzo mało. Na dwie rzeczy zwróciłem uwagę: jeśli oddzielasz przecinkami wtrącenie, to należy to zrobić z obu stron, oraz wielokrotnie łączysz niepowiązane ze sobą zdania w zdania wielokrotnie złożone. Dobrze w takich sytuacjach jednak zastąpić przecinek kropką bądź myślnikiem czy średnikiem.

Zupełnie nie mam do czego się przyczepić w treści, choć to nie jest moja działka i opowiadanie nie podobało mi się jakoś szczególnie, ale to tylko i wyłącznie kwestia gustu. Przypomina mi w tym sensie jakąś polską powieść, której tytułu za nic sobie nie przypomnę (też coś z aniołami), a która była popularna piętnaście lat temu, i którą kazała nam przeczytać w podstawówce polonistka. Czyli jakościowo bardzo, bardzo dobrze, ale osobiście poczytałbym coś innego :) Nie mam żadnych wątpliwości, czy opowiadanie powinno trafić do biblioteki.

ironiczny podpis

Choć udało ci się napisać nietuzinkowy tekst (co rzadko się zdarza jeśli idzie o takie, które poruszają tematykę religijną) i nie mam nic do stylu, to mimo wszystko jestem zdania, że nie funkcjonuje on samodzielnie. Część z tych problemów zapewne rozwiąże się, jeśli potraktujesz ten tekst jako niesamodzielny, ale wrzuciłeś go jako samodzielny i tak go potraktuję, przynajmniej na razie.

 

Zacznijmy od świata. Masz ciekawy, przemyślany koncept, ale ukrywasz go przed czytelnikiem. Akcja dzieje się na Ziemi i to jeszcze zanim ta została podbita przez obcych, o których kulturze dowiadujemy się raptem trzy rzeczy i to mimochodem. Porównaj do tematycznie zbliżonego “Człowieka w Wysokim Zamku”: konceptem przyciągającym uwagę jest inwazja państw Osi na Stany Zjednoczone, ale sam ten fakt nie zainteresuje odbiorcy na długo. Bardziej interesujące są realia i kultura nowego świata.

Ten problem całkiem prawdopodobnie rozwiązałoby oczywiście przeczytanie całości, ale znowu – traktuję ten tekst jako samodzielny.

 

Mamy dwie główne postacie i żadna z nich nie jest dobrym protagonistą. W przypadku kapitana mamy dość słabą motywację (chęć zarobku jest dobra tylko na początek, patrz Han Solo. Generalnie lepszą motywacją jest potrzeba, niż chęć), lecz nawet wtedy osiągnięcie celu jest dla niego proste i brak na jego drodze przeciwności. Każdy “problem” jest rozwiązywany natychmiast, jednym zdaniem. Pojawia się inny przybysz? Jedno zdanie i konflikt zażegnany. Podwładni nie chcą kraść relikwii? Niech znajdą klechę. Klecha, oczywiście znajduje się natychmiast, bo to oczywistość. Klecha może mieć coś przeciwko szabrowi? Przecież to oczywiste, że nie ma! Konflikt zażegnany.

Natomiast dobrze zadbałeś o to, żeby pokazać, że kapitan kradnie “w szczytnym celu” i od gorszych od siebie, przez co automatycznie staje się łatwiejszy do lubienia.

 

Co do księdza, to mamy tu inny problem. Ksiądz ma silną potrzebę zmiany, pragnie żyć w innym świecie, kieruje się mocnymi przekonaniami związanymi z ortodoksyjną wiarą. Tylko że brakuje mu agency (przepraszam, ale nie mogę znaleźć odpowiedniego polskiego słowa. Agency to skłonność postaci od podejmowania akcji raczej niż reagowania na zmiany w otoczeniu. Agency jest bardzo ważną cechą u protagonistów). Ksiądz dostaje się na statek praktycznie przypadkiem. Masz nawet fragment będący rozmową opowiedziany z punktu widzenia księdza, w którym nie tylko nie zabiera głosu, ale wręcz nie istnieje – wspomniany jest tylko na samym początku i końcu. Co więcej, dialog jest suchą relacją – skoro ksiądz nie zabiera głosu, to przynajmniej – skoro fragment jest o nim – miejmy jakieś subiektywne wrażenia, opinie, które wpłyną na to, że będziemy odbierać dialog z jego perspektywy. Inaczej po co tam w ogóle jego obecność? Czy ksiądz tam jest, czy go nie ma, przekazałbyś czytelnikowi dokładnie taki sam dialog, prawda?

 

To jednak kolejny problem, który możesz naprawić w powieści, rozbudowując postacie. I tu przechodzimy do najważniejszej kwestii, z którą już to się nie uda, czyli totalnego braku napięcia.

Napięcie zasadniczo buduje się na dwa sposoby: albo, jako odbiorcy, chcemy, żeby protagoniście się powiodło, albo żeby antagoniście się nie powiodło. Do wywołania tego służy konflikt.

Kapitan chce sobie nakraść – jak już napisałem, to słaba motywacja właśnie z tego powodu, ale jakaś jest i część czytelników może mu kibicować. Problem wynika z totalnego braku przeszkód, które mogłyby, ale nie powodują konfliktów. 

Kapłan pragnie religijnego odrodzenia, ale jest ono całkowicie od niego niezależne. Opuszczenie przez niego Ziemi jest również dziełem przypadku (i znowu – nie ma żadnych przeszkód) – tak więc mamy zero napięcia.

Antagoniści, czyli w tym przypadku armia najeźdźców, mogłaby powodować napięcie, gdyby nie to, że widzimy zero walki, praktycznie stwierdzasz, że na pewno im się uda wygrać, tylko muszą zniszczyć armie najważniejszych państw, a dla przeciętnego obywatela wiele się nie zmieni, tylko liczy się, kto sięgnie po koronę. Dlaczego więc odbiorca miałby przejmować się tym, czy antagonistom uda się wygrać, skoro wie, że jest to nieuniknione i nie będzie żadnych prawdziwych konsekwencji?

Przy czym jeszcze dodam, co to są prawdziwe konsekwencje – są to takie konsekwencje, które dotyczą nazwanych postaci, albo takie, które mogą jakoś na nie wpłynąć. Np. ludobójstwo, w którym nie zginie żadna nazwana postać, nadal może być prawdziwą konsekwencją, jeśli jakaś nazwana postać je odkryje i ta wiedza jakoś ją odmieni, jakoś wpłynie na jej działanie. Np. w powyższym tekście pojawienie się obcych ma konsekwencje dla księdza, ale już sama inwazja – nie.

Podsumowując, jest to chyba najbardziej pozbawiona napięcia historia o inwazji na Ziemię, jaką dane mi było przeczytać bądź zobaczyć :)

 

 Jednak jest w tym tekście też dużo dobrego i sporo potencjału. Gdybym miał zabawić się w script doctora, ale zachowując sens i przebieg wydarzeń, zrobiłbym to tak (pogrubione są komentarze z punktu widzenia analizy tekstu):

 

Kapitan ze swoim statkiem lądują w Pradze, jednak rozgrywa się mała potyczka z czeską armią. Jest to okazja, by zaprezentować możliwości obcej technologii (inaczej po co tyle opisów broni na początku, jeśli miałaby nie zostać użyta?). Potyczka nie trwa długo – przybysze mają ogromną przewagę. Podnosisz dzięki temu stawki – pokazujesz, a nie opowiadasz, jak groźni mogą być najeźdźcy. Dodatkowo stawiasz na drodze kapitana przeszkodę. Czescy przywódcy odwołują atak – kapitan przyjmuje ich kapitulację. Podkreślasz w ten sposób jego pozytywne cechy: rozmawia swobodnie z ludźmi, którzy do niego strzelali. Już teraz kilka razy w tekście zaznaczasz, że współczuje on Ziemianom – podkreśliłbyś to jeszcze, gdyby wciąż im współczuł mimo takiego przyjęcia.

Dalej wydarzenia dzieją się podobnie, z tym że ksiądz zabiera jednak głos w dyskusji :) Kolejna różnica, to że ksiądz nie trafia na statek przypadkiem. Na samym początku ksiądz nie wie, jakie są zamiary kapitana, prawda? Więc kiedy widzi jego ludzi rabujących relikwie, próbuje ich bronić. Pokazujesz tutaj agency księdza i siłę jego przekonań – jest w stanie stanąć praktycznie bezbronny przeciwko obcym w obronie idei. Załoganci mogliby spokojnie pozbyć się księdza, ale ze względu na religijność nie wiedzą, co robić. Księdzu, przynajmniej tymczasowo, udaje się obronić relikwie. Poinformowany o zajściu kapitan każde przyprowadzić księdza razem z relikwiami. Jest tu faktycznie jakiś konflikt i ostatecznie to właśnie siła wiary i poglądów księdza sprawiła, że trafił na statek – a nie to, że przypadkiem znalazł się we właściwym miejscu we właściwym czasie. Ksiądz i kapitan rozmawiają jeszcze zanim wsiądą do statku, ponieważ wydaje im się, że mają sprzeczne poglądy. Dopiero, gdy sprawa się wyjaśnia i dochodzą do porozumienia, konflikt zostaje zażegnany. Pokazujesz potencjalny konflikt wewnętrzny wśród protagonistów, który może się zaostrzyć w przyszłości. Teraz też to masz (”Ale nie spodziewaj się panie, że będę uzasadniał wszystkie twoje poczynania.”), ale znowu – zasada show, don’t tell. Następnie pojawia się Luitpold i konflikt wewnętrzny zamienia się na zewnętrzny. Dlaczego Luitpold miałby dać im ot tak odlecieć z jego relikwiami? Możesz podkreślić, że kapitan jest lepszy od pozostałych obcych za pomocą faktu, że Luitpold zamierza użyć relikwii, by wzmocnić swoją pozycję jako króla Czech, wywieszając je gdzieś w gablocie, lub stosując je do przekupstwa. Jednocześnie możesz ponownie podkreślić agency księdza pokazując, jak sam wskakuje do statku. Na tym etapie ksiądz już wie, że lepiej, żeby relikwie trafiły do kapitana, niż wpadły w ręce Luitpolda, co jeszcze dodatkowo sprawi, że czytelnik bardziej polubi kapitana, skoro lubi go inny protagonista. Rozgrywa się kolejna potyczka, ale teraz już nie taka jednostronna. Po to wcześniej pokazałeś zdolności obcej technologii, żeby teraz czytelnik zdawał sobie sprawę z zagrożenia. Jednak kapitan nie chce wygrać, tylko po prostu odlecieć (jest to kolejna przeszkoda w jego zamiarach!) i wreszcie mu się udaje, ale możliwe, że musiał wyrzucić część ładunku, albo statek został w jakimś stopniu uszkodzony.

Po wszystkim kapitan proponuje księdzu podwózkę i ksiądz korzysta z propozycji, ponieważ jego żona żyje. Jest to przynajmniej tymczasowa przeszkoda dla księdza – na chwilę obecną żona po prostu dla wygody autora umiera już na starcie. Gdy dolatują do rodzinnego miasta księdza, okazuje się jednak, że zostało ono zniszczone w inwazji, a wśród ofiar była też żona. Po pierwsze, pokazuje to konsekwencje ataku obcych. Po drugie, rodzi dalszy konflikt – ksiądz może teraz co prawda odlecieć na statku, ale może żywić cichą niechęć do obcych. Po trzecie, będzie to jakieś zakończenie, ponieważ na chwilę obecną opowiadanie zasadniczo go nie ma.

ironiczny podpis

Ksiądz odetchnął głęboko. „Понеслась!” – pomyślał.

Piszesz w języku polskim, w związku z czym powinieneś zastosować transliterację na alfabet łaciński.

 

Odliczający zegar na telebimie doszedł do zera i zaczął liczyć czas w sposób zwyczajny.

Masło maślane. Chyba, że odliczający coś konkretnego, innego niż czas.

 

Na chwilę włączyło się studio talk-show,

Dziwna niekonsekwencja, wcześniej ani razu nie piszesz “talk show” z łącznikiem.

 

I jeszcze ryczą trąby, puzony,

Wiole zanoszą się szlochem,

A już do rzędów zamęt skłębiony

Runął spiętrzonym popłochem!

Cytat oznacz kursywą bądź cudzysłowem.

 

Chaotyczny ruch sukcesywnie ogarniał spokojnie przechadzających się i lub siedzących przed knajpami turystów.

Znowu problem ze spójnikiem.

 

Tam(+,) gdzie się będzie działo

 

Przykład okazał się zaraźliwym i po błogosławieństwo podeszli jacyś Latynosi, a za nimi Azjaci, którzy, z wyjątkiem prawosławnego Japończyka, nie bardzo wiedzieli, o co w tym chodzi, ale uznali, że tego potrzebują.

Trudne do zrozumienia zdanie z wieloma częściami składowymi. Sugeruję rozbić na dwa bądź urozmaicić interpunkcję.

 

Teraz odniósł wrażenie, że katedra po samo sklepienie jest pełna modlitwą

Pełna modlitwy” bądź “wypełniona modlitwą”.

 

U nielicznych konfesjonałów stały kolejki.

“Pod nielicznymi konfesjonałami stały kolejki” bądź “do nielicznych konfesjonałów prowadziły kolejki”.

 

Spowiadali się też po chińsku, portugalsku, suahili oraz innych znanych Bogu językach.

Nie można spowiadać się po suahili.

 

Jakoś szło, bo ludzie byli szczerzy jak nigdy. Jak każdy kapłan,

Powtórzenia.

 

Odgłosy jakiejś nieznanej techniki technologii wytrąciły kapłana z rytmu, dzięki czemu poczuł jak bardzo jest zmęczony.

Potocznie używa się “technologii” w znaczeniu “obiekty technologiczne”, ale “technika”, choć pierwotne znaczenie ma podobne, to tego drugiego już nie posiada.

 

Dokończył kolejną spowiedź(+,) z trudem wypowiadając modlitwę rozgrzeszenia(+,) i gestem powstrzymał kolejnego penitenta.

Przecinki, powtórzenia.

 

Otworzył oczy i ujrzał kosmitów. Poznał ich po niespotykanych na Ziemi renesansowych pepeszach, przewieszonych przez pierś.

Znaczeniowo sprzeczna zbitka, pepesza to pistolet maszynowy, wcześniej sam nazwałeś broń przybyszów arkebuzami.

 

Dwóch osobników w czarno-żółtych, wycinanych na landsknechtowską modłę, uniformach synchronicznie odrzuciło broń do tyłu

Bez drugiego przecinka.

 

W niecałym kilometrze od Hradu wylądował spory wehikuł.

“W odległości niecałego kilometra of Hradu”.

 

Póki wielkie okręty wojenne miażdżyły potęgę militarną ziemskich mocarstw i obracały w perzynę szczególnie ohydne megapolisy

Choć megapolis istnieje, dużo bardziej popularne jest megalopolis (i nawet tutejsza autokorekta go nie podkreśla). Ale przede wszystkim – oba słowa, tak jak samo polis, są nieodmienne.

 

Zaraz miała się zacząć seria chaotycznych potyczek, przechodząca w nie mniej chaotyczną, pełną zdrad i krótkotrwałych sojuszy, wojnę podziału.

Bez ostatniego przecinka.

 

Tym bardziej, że wnet okazało się, że jest już za późno

 

– Panie prezydencie, od strony Hradczan zbliża się grupa uzbrojonych… kos… ludzi

Bez pierwszego wielokropka.

 

– Ja mam wam powiedzieć, co macie robić?

 

– Ja mam wam powiedzieć, co macie robić? Otóż możecie zrobić cokolwiek. Możecie oddać im koronę. Możecie ich wystrzelać i oddać koronę następnym. Możecie zabrać ją sobie. Walka o tron jest nieunikniona.

– Ostatnia szansa na zajęcie tronu! – krzyknął, zwracając się do straży honorowej – Są chętni?

Ponownie, to powinien być jeden akapit. No i brakuje kropki na końcu.

 

Jego ludzi unieśli broń do strzału, mierząc zarówno w załogantów Stettena(+,) jak i w skłębiony tłumek straży honorowej.

Literówka. Przecinek.

 

– Spokojnie, panie hrabio, ani myśleliśmy wam przeszkadzać. Już się stad zabieramy – powiedział – Miłej koronacji…

Brakuje kropki. Literówka.

 

Kapłan wsiadł do lądownika(+,) o nic nie pytając.

 

Podpalony przez silniki startującego lądownika dywan tlił się i topił(+,) wydzielając okropny swąd.

 

Podpalony przez silniki startującego lądownika dywan tlił się i topił wydzielając okropny swąd. Hrabia zatrzymał się przed nim,

Hrabia zatrzymał się przed swędem? Bo taki jest ostatni pasujący do zaimka rzeczownik.

 

mając naprzeciwko ponownie ustawionych w szeregu swoich nowych zbrojnych

 

– Ty! – warknął nowy władca, celując stalowym palcem w prezydenta – Co tak stoisz?! Zgaś to!

Brakuje kropki.

 

jak ksiądz z łapanki bez cienia oburzenia, czy nawet wątpliwości uczestniczy w rabowaniu świętości z muzeów.

Bez przecinka albo drugi przecinek przed “uczestniczy”.

 

– Powiem tak, jeśli relikwie są uważane za cenny łup, już samo to uważam za godne szacunku. To, że są w muzeach, a nie w świątyniach, już jest obrazą boską. Nie zabieracie ich z kościołów, gdzie są czczone, tylko z wystaw, gdzie były obiektem gapienia się próżnej gawiedzi, jako relikt zamierzchłych, „ciemnych” wieków.

Czy nie zgarnęli go właśnie podczas rabowania relikwii ze świątyni? Wtedy też nie oponował, więc coś tu nie pasuje.

 

Zabieracie je(+,) żeby się modlić.

 

– Czyli byłbyś skłonny zostać kapelanem mojej załogi? – powiedział Stetten – z twoim biskupem się skontaktujemy.

Kropka, wielka litera.

 

– Czyli byłbyś skłonny zostać kapelanem mojej załogi? – powiedział Stetten – z twoim biskupem się skontaktujemy.

„Ależ władyka zrobi wielkie oczy…” – pomyślał ojciec Mikołaj i rzekł – Tak, zgadzam się. Ale nie spodziewaj się panie, że będę uzasadniał wszystkie twoje poczynania.

– Nie chcę kapelana, który by mi ciągle przytakiwał – odrzekł kapitan z westchnieniem – przecież ma godzić mnie z Bogiem, a nie stwarzać iluzje dla dobrego samopoczucia.

Błędny zapis praktycznie wszystkich kwestii dialogowych. Brak kropek i wielkich liter, no i kwestia dialogowa w środku, zamiast na początku akapitu. Powinno być:

– Czyli byłbyś skłonny zostać kapelanem mojej załogi? – powiedział Stetten. – Z twoim biskupem się skontaktujemy.

„Ależ władyka zrobi wielkie oczy…” – pomyślał ojciec Mikołaj i rzekł:

– Tak, zgadzam się. Ale nie spodziewaj się, panie, że będę uzasadniał wszystkie twoje poczynania.

– Nie chcę kapelana, który by mi ciągle przytakiwał – odrzekł kapitan z westchnieniem. – Przecież ma godzić mnie z Bogiem, a nie stwarzać iluzje dla dobrego samopoczucia.

 

Skończyłem lekturę. Jutro postaram się napisać komentarz merytoryczny.

ironiczny podpis

O ile w przypadku uchwytów arkebuza mam zastrzeżenia wyłącznie co do treści, co do białych rękawiczek, to użyłeś złego spójnika. Ponieważ wchodzą one w skład munduru, “i” nie przystaje, bo oznacza ono wyliczenie osobnych elementów. Powinieneś użyć “w tym” bądź “z”. Żeby to lepiej uzmysłowić, przykład: “kupiłem buty ze sznurówkami” = kupiłem parę butów, w których była para sznurówek. Ale już “kupiłem buty i sznurówki = kupiłem buty ze sznurówkami, ale oprócz tego kupiłem jeszcze dodatkową parę sznurówek, czyli przyniosłem do domu dwie pary sznurówek.

Oczywiście, że nazwa koncertu jest istotna – gdyby nie była, nie powinna znaleźć się w tekście :) Problem jest w tym, w jaki sposób ją przekazałeś. Skoro ksiądz dowiedział się z plakatu, to czemu nie napisać po prostu “ksiądz zauważył na jednym z plakatów tytuł napisanego przez Skriabina “Misterium””? Na razie masz napisane, że ksiądz się domyślił, ale nie podałeś niczego, na podstawie czego mógłby się domyślić.

ironiczny podpis

Nazwy okrętów pisze się w cudzysłowie.

Nazwy statków można co prawda pisać w cudzysłowie, ale nie jest to zasada. Co więcej, część językoznawców to odradza i ja się do tego przychylam (choć to bez znaczenia, bo językoznawcą nie jestem :D).

 

Katedra, kaplica czy kościół nie są nazwami własnymi, tylko gatunkowymi.

Tutaj masz rację.

 

Putin jest demokratycznie wybranym liderem z ogromnym poparciem obywateli swego kraju, moim również.

Kwestia Putina była tylko obrazową dygresją, więc nie wiem, czy jest tutaj sens dyskutować. Oczywiście masz rację: Putin jest demokratycznie wybranym liderem z ogromnym poparciem obywateli. Jednocześnie, jego faktyczna władza wykracza daleko poza kompetencje demokratycznie wybranego lidera – chyba nie sposób się z tym nie zgodzić, nie?

Swoją drogą, tak samo ma się sprawa z Jarosławem Kaczyńskim, choć w o wiele mniejszej skali…

 

Oczywiście, nie musisz się zgadzać ze wszystkim, co napiszę. Nie musisz też nic poprawiać, nawet jeśli się zgadzasz. To twój tekst i decyzja, jakich poprawek w nim dokonasz, należy wyłącznie do ciebie.

Co nie zmienia faktu, że nie piszę tego tak sobie. Jeszcze w czasie pisania poprawek wszystkie niejasności wyjaśniam sobie zaglądając na Poradnię Językową PWN. Staram się też wyjaśniać czemu w danym miejscu jest błąd, jeśli uznam, że może to nie być oczywiste.

Jeśli masz wątpliwości co do którychś wyszczególnionych przeze mnie punktów, nic nie stoi na przeszkodzie, byś o tym wspomniał. Są wtedy dwa możliwe efekty:

– albo masz rację, sprawdzę rzecz drugi raz w materiałach i faktycznie okaże się, że coś przeoczyłem… Dzięki temu dowiem się czegoś nowego i moje umiejętności wzrosną, tak jak z kościołami

– albo będę mógł odpowiedzieć na twoje wątpliwości, tak jak z nazwami statków

… czyli win-win :)

ironiczny podpis

Miał wrażenie, że odnalazł się właśnie wtedy(+,) gdy wszyscy się pogubili.

Przecinek.

 

Wyruszył na urlop do Pragi, nie mogąc usiedzieć w domu, opustoszałym po śmierci żony(+,) i znosić wszystkich tych współczujących spojrzeń swoich kochanych parafian.

Przecinek. Równie dobrze możesz też wywalić drugi z obecnych przecinków.

 

Mógł oczywiście pojechać do jakiegoś klasztoru, ale nie miał ochoty na ciszę i skupienie – chciał potłoczyć się w wielkim i pięknym mieście, pozwiedzać muzea i świątynie, anonimowy w wielojęzycznym tłumie turystów. Wrażenia miał dziwne – kościoły w roli piramid zwiedzanych przez azjatyckich turystów,

Nie kłuje znowu tak bardzo w oczy, ale jednak.

 

robiących pamiątkowe zdjęcia na tle ołtarzy.

Popraw mnie, jeśli się mylę, ale w kościele jest przeważnie jeden główny ołtarz i raczej ciężko byłoby zrobić jedno zdjęcie, którego tłem byłoby jednocześnie kilka ołtarzy. Jeśli chodzi ci o wiele zdjęć, z których każdego tłem jest jeden ołtarz, to powinno być “na tłach ołtarzy”.

 

Prawie niezauważalni w masie cudzoziemców miejscowi przypominali egipskich Arabów, zarabiających na starożytnej kulturze, z którą nic ich nie łączy.

Bez pierwszego przecinka, ponieważ nie jest to dopowiedzenie – gdybyś je usunął, zdanie nie miałoby sensu, który (jak się domyślam) chcesz przekazać czytelnikowi.

 

nie opuszczało go poczucie niebezpiecznego przechylenia tego świata i tego(+,) że zaraz z nim coś się stanie.

Przecinek.

 

zaczął perorować w języku, przypominającym niemiecki.

Tu też nie funkcjonuje to jako dopowiedzenie, więc bez przecinka.

 

Ana, brazylijska Mulatka, będąca wówczas w posiadaniu pilota(+,) z irytacją przełączyła kanał

Przecinek.

 

– To jakieś jaja! On gada, że odtąd Ziemia będzie należała do jakiejś Rzeszy, bo po niej chodził Bóg!

Na początku miałem ci wypomnieć, że przecież wcześniej napisałeś, że Bóg chodził tylko po tej Ziemi, a nie tamtej, ale widzę, że problem leży w czymś innym: tutaj zaimek “niej” zgodnie z konstrukcją zdania oznacza Rzeszę, a nie Ziemię, tak jak pewnie miałeś w zamyśle. Zdanie do przebudowy.

 

Królowie Ziemi mają złożyć hołd ich cesarzowi, a kraje z „podłym” ustrojem po prostu się poddać.

Skoro masz “podły” w cudzysłowie, to i “królów” powinieneś w nim umieścić, ponieważ nie chodzi tutaj o faktycznych, posiadających dość władzy, by złożyć hołd, królów, tylko o “królów”: dyktatorów i pół-dyktatorów w rodzaju Putina.

 

– Jeśli to mają być kosmici? – prychnęła jego dziewczyna – to dlaczego ten facet wygląda jak z „Gry o Tron”?

Zdecydowanie bez pierwszego znaku zapytania. Oprócz tego, czytelnik wie, że to są kosmici, ale dziewczynie Tomka jeszcze nikt tego nie powiedział. Najpierw bowiem nikt nie słuchał programu, a w streszczeniu Muhammeda nie ma nic o kosmitach. Sama wypowiedź Muhammeda równie dobrze mogłaby odnosić się do przybyszy z równoległego świata bądź nawet zwykłej organizacji terrorystycznej. 

 

– A ma wyglądać, jak ci z „Dnia Niepodległości?” Czy ze „Star Treka”? – zapytał Chorwat Marko.

Jest to wypowiedź, więc można wybaczyć taką nieścisłość, ale w “Star Treku” jest wiele różnych ras obcych, więc nie wiadomo, czy Chorwatowi chodzi o to, żeby wyglądali praktycznie jak ludzie, czy wręcz odwrotnie. Sugeruję zmianę na przykład na “Czy jak predatorzy?”/”Czy jak E.T.?” – w ten sposób zmniejszysz też ilość występujących jeden po drugim cudzysłowów.

 

– Jak już mieli bawić się w kosmitów, to robiliby to jak należy! A to wleźli do telewizji z taką fuszerką! – burzyła się Ana – Naprawdę!

Strasznie nieskładna ta wypowiedź, a Ana przecież tak naprawdę mówi pewnie po angielsku… Porównaj:

Jak już mają bawić się w kosmitów, to niech robią to jak należy! A ci wepchnęli się do telewizji z taką fuszerą! – burzyła się Ana. – Naprawdę! 

 

– Był w Ameryce taki facet, co zrobił w radiu sztukę słuchowisko o inwazji z Marsa, a ludzie pomyśleli, że to reportaż na żywo, i zaczęła się panika. – powiedziała Laura, Filipinka ze Szwecji.

Bez kropki.

 

– Nazywał się Orson Wells – wykazał się erudycją Tomek – to była dobra robota!

Kropka i wielka litera.

 

Nie taka lipa, jak to coś!

Tutaj nie masz obowiązku, ale moim zdaniem powinieneś pozbyć się przecinka. W porównaniach paralelnych nie daje się przecinka dla zachowania płynności, jeśli drugi człon jest krótki i wypowiadałoby się go na jednym tchu. Tutaj ze względu na fakt, że jest to wypowiedź i w dodatku zakończona wykrzyknikiem, taka właśnie sytuacja ma miejsce.

 

W kuchni rozgorzała ożywiona dyskusja na temat tego

Masło maślane. “Rozgorzeć” implikuje gwałtowność – czy dyskusja może rozgorzeć, pozostając nieożywioną?

 

Po kilku minutach białego szumu kanały odzyskały kontrolę nad emisją i wszędzie zaczęło się histeryczne omawianie, „co to było?” Młody Turek powoli odwrócił się do towarzystwa i powiedział:

Wygląda to niezręcznie, sugeruję przebudować.

 

****

Primo, stosuje się trzy kropki, secundo – pusta linia powinna znaleźć się i po, i przed nimi, tertio, nie rozumiem czemu niekonsekwentnie tutaj stosujesz gwiazdki na oddzielenie fragmentów, a wcześniej i później w tekście samą pustą linię.

 

inni „highly likely” twierdzili, iż „highly likely” to kolejna rosyjska próba destabilizacji zachodniej demokracji zachodniej

Po pierwsze wygląda to niezręcznie, po drugie po drugie nawet jeśli chcesz zostawić tak jak jest, to wyrażenie to powinieneś umieścić tam, gdzie wskazałem, bowiem wysoce prawdopodobne nie było to, że twierdzili – tylko twierdzili, że wysoce prawdopodobne, że to rosyjska prowokacja. Po trzecie, szyk przymiotników.

 

choć telewizja rosyjska została tak samo hacknięta, jak pozostałe.

Wcześniej ci wybaczyłem, ponieważ to słowo znalazło się w wypowiedzi, ale w narracji raczej nie stosuje się potocyzmów, chyba, że decydujesz się na pisanie całego tekstu stylem potocznym. “Zhackowana” jest wciąż potoczne, ale dużo mniej (nawet tutejsza autokorekta nie podkreśla mi tego słowa na czerwono :) )

 

W rozmaitych talk show snuto wszelakie teorie spiskowe

Skoro rozmaitych, to “talk showach”.

 

Wśród ludzi na ulicach zwolenników tej opinii było nieco więcej

Prościej i zgrabniej.

 

Spośród gości hostelu tylko Muhammed wyjechał wrócił/pojechał do domu wcześniej.

Frazeologia.

 

Ojciec Mikołaj odnotował niejaki wzrost liczby modlących się w kościołach, ale nie był pewien, czy to nie jest przypadek. Tak było do wieczoru drugiego dnia

Powtórzenia.

 

Zauważona na wysokiej orbicie „eskadra” też nie robiła sprawiała wrażenia groźnej siły.

Frazeologia.

 

Ktoś mądry powiedział, że ultimatum kosmitów zostało wystosowane proforma 

Zdecydowanie osobno. Pisownia łączna tego słowa jest potocyzmem i ma inne znaczenie (”proforma” = rzeczownik, faktura wystawiona pro forma).

 

Trzeci dzień minął na robieniu zakładów, czy jutro nazajutrz nastąpi inwazja.

 

goście programów popisywali się dowcipem dowcipami

 

w których jednak nie dostrzegał dostrzegł szaleństwa.

 

Kobieta krzyczała i wymyślała obecnych wyzywała obecnych/wymyślała obecnym od bezmyślnych gapiów(+,) a potem we łzach uciekła ze studia.

 

Zobaczywszy(+,) to Ana podniosła się i, zostawiwszy niedopitą kawę, ruszyła ku wyjściu.

Niezgrabne zdanie, sugeruję:

Zobaczywszy to, Ana podniosła się i ruszyła ku wyjściu, zostawiwszy niedopitą kawę.

 

Na pytanie Tomka i Kasi, którzy jak i ojciec Mikołaj, też byli w kuchni, “gdzie się wybiera”, powiedziała: „do kościoła”, przyprawiając polską parę o prawdziwe zdumienie, jakoż przedtem pozycjonowała się jako antyklerykalna feministka.

Kolejne niefortunnie napisane zdanie. Pozycjonować można strony w przeglądarce. Wiadomo, że para była w kuchni. Parę drobniejszych błędów. Sugestia:

Na pytania Tomka i Kasi, dokąd się wybiera, odpowiedziała: “do kościoła”. Spowodowała tym prawdziwe zdumienie, gdyż wcześniej dała się poznać jako silnie antyklerykalna feministka.

 

„A czemu ja łażę po mieście w cywilu? – pomyślał ojciec Mikołaj i nagle zrozumiał, że chyba już nie wróci do swojej parafii w Kozłowie diecezji twerskiej.

Nie kończysz cytatu.

 

chyba już nie wróci do swojej parafii w Kozłowie diecezji twerskiej. Wszystkie plany już nawet na jutro zostały w jednej chwili anulowane.

Sugestia:

Wszystkie plany, choćby i na następny dzień, zostały w jednej chwili anulowane

 

Ksiądz nie czuł trwogi, doświadczał natomiast niesamowitej wolności, jaką człowiek odczuwa, kiedy zaufa Bogu i zacznie żyć jednym dniem obecnym/dzisiejszym.

 

Na rynku zebrał się spory tłum „oczekujących na inwazję”.

Cudzysłów powinien obejmować samą “inwazję”.

 

Pstrokata zbieranina ze wszystkich zakątków świata otaczała scenę, z której przemawiali, śpiewali i wygłupiali się w rożnych językach, ci, którzy uważali, że mają coś do powiedzenia, albo mieli na to ochotę.

Sugeruję ostatni człon wywalić, bo zdanie już masz skomplikowane, a powtarzasz w nim nie tylko słowa, ale też informację.

 

Nudnego mówcę przeganiano gwizdami.

Albo “nudnych mówców przeganiano gwizdami”, albo “nudnego mówcę przegoniono gwizdami”.

 

W tłumie widać było sporo rekonstruktorów w strojach i zbrojach z różnych epok. Towarzystwo było nieco wstawione i pełne entuzjazmu.

 

rytmicznie podrygiwało przy jakimś ponurym industrial, wydając zwierzęce okrzyki, pod wielkim telebimem, zawieszonym na ścianie Muzeum Narodowego.

Do tej pory nie pisałeś obcych słów kursywą, więc czemu tutaj? Zaraz potem piszesz “talk show” normalnie… No i bez drugiego przecinka.

 

Zauważył jakieś zamieszanie na schodach kościoła św. Mikołaja.

Znowu – Kościół św. Mikołaja.

 

na stopniach stoi orkiestra z instrumentami

Po czym innym rozpoznał orkiestrę?

 

Ojciec Mikołaj zrozumiał, że modlący się odmawiają opuszczenia świątyni, gdzie ma się zacząć zaplanowany koncert „Misterium” Skriabina.

To nie są informacje, które protagonista może wywnioskować z zaobserwowanej z daleka sceny, a przecież tego nie usłyszał, bo chwilę wcześniej napisałeś, że “ksiądz tłumaczył coś”.

ironiczny podpis

wieża katedry św. Wita

Wielka litera.

 

Lądownik szybko wytracał prędkość, lecz kiedy wieża katedry św. Wita mignęła za bulajem w odległości jakichś pięciu metrów, przeżegnali się wszyscy pasażerowie – nawet ci mniej pobożni.

Błędnie użyty spójnik – w jaki sposób wytracanie prędkości przez pojazd było przeciwstawne modlitwom podróżnych? Sugeruję zmianę na “a”.

 

– Bez przesady, Gajusie – rzucił do pilota Wolfgang von Stetten.

– Spokojnie, kapitanie, jesteśmy praktycznie na miejscu.

Jestem zdezorientowany. Rozumiem, że słowa kapitana dotyczą sposobu sterowania pojazdem, ale pilotował Kryspus. Jeśli Gajus Kryspus to jedna osoba, to nie jest to oczywiste. Dodatkowo, jako inżynier z zawodu w takim wypadku nie jest on pilotem, tylko pilotującym.

 

– Spokojnie, kapitanie, jesteśmy praktycznie na miejscu.

Lądownik zatrzymał się w miejscu

Powtórzenie.

 

Lądownik zatrzymał się w miejscu i(+,) powoli wirując, zaczął opadać na wewnętrzny dziedziniec praskiego Hradu.

Przecinek.

 

– Dobrze(+,) że Rustem został na „Undine”. Szlag by go trafił, gdyby zobaczył(+,) w co się pakujemy! – Xavier Ruiz, pokładowy informatyk o powierzchowności portowego rzezimieszka(+,) wyszczerzył zęby.

Przecinki. Dodatkowo nie wiem na razie, czym jest “Undine”, ale jeśli nazwą innego pojazdu, to bez cudzysłowów.

 

– Się zobaczy – odrzekł von Stetten(+,) ziewając.

Przecinek.

 

wszystkie bulaje zasłoniły pancerne pokrywy

Dwuznacznie napisane zdanie, sugeruję:

wszystkie bulaje zostały zasłonięte przez pancerne pokrywy

lub:

wszystkie bulaje  zostały zasłonięte pancernymi pokrywami

 

Kryspus nacisnął guzik gotowości bojowej i wszystkie bulaje zasłoniły pancerne pokrywy(+,) a na dachu pojawiła się półkulista bezzałogowa wieżyczka działka laserowego.

Przecinek.

 

Czujniki życia wykazały obecność setek ludzi, w postaci zielonych punkcików(+,) chaotycznie krążących po wszystkich kondygnacjach zabudowań, otaczających dziedziniec .

Primo, żaden z obecnych przecinków nie powinien się tutaj znaleźć, za to tam, gdzie powinien, to go nie dałeś. Secundo, wkradła ci się spacja przed kropkę. Tertio, powtarzasz informację, którą podał kapitan, w związku z czym sugeruję uprościć zdanie, na przykład do:

Czujniki życia wyświetliły setki zielonych punkcików, krążących chaotycznie po otaczających dzieciniec zabudowaniach.

 

Wolfgang von Stetten poklepał swój arkebuz maszynowy.

Poza pierwszym wystąpieniem zasadniczo nie stosuje się pełnych imion. Możesz na przemian używać “Wolfgang” bądź samego “von Stetten”.

 

To była piękna broń, ciężka wprawdzie, i mająca zbyt wiele części fabrycznych, ale kunsztownie ozdobiona(+,) od inkrustowanej macicą perłową i kością hebanowej kolby po wylot czernionej, nabijanej srebrem lufy.

Wywal drugi przecinek.

 

Drewniane uchwyty, również wykonane z rigelskiego hebanu, znajdywały się jeden przy spuście, drugi z przodu, przed magazynkiem.

Zdanie do wywalenia. Przekazałeś już czytelnikowi, że broń jest duża, zdobiona oraz wielostrzałowa. Umieszczenie uchwytów to natłok nieinteresujących czytelnika informacji.

 

– Szykują komitet powitalny – objaśnił kapitan – podnieść zasłony.

Wypowiedź kapitana to dwa osobne zdania, a zatem kropka i wielka litera.

 

Czwórka żołnierzy w paradnych mundurach i białych rękawiczkach śpiesznie rozwijała w stronę lądownika czerwoną ścieżkę dywanową.

Niepotrzebne informacje. Czy rękawiczki nie są częścią paradnego munduru? Gdzie mogliby rozkładać ścieżkę?

 

– Otwórz boczne drzwi, kiedy dotoczą tu swój dywan – powiedział Stetten, oddając arkebuz Ruizowi i poprawiając koronkowy kołnierz wamsu.

– Czas wyjść, grzeczność wymaga – dodał, widząc zbliżającą się trochę niepewnym krokiem grupę oficjeli.

Jest to wypowiedź jednej osoby, w związku z czym powinieneś zapisać ją w jednym akapicie.

 

– Otwórz boczne drzwi, kiedy dotoczą tu swój dywan – powiedział Stetten, oddając arkebuz Ruizowi i poprawiając koronkowy kołnierz wamsu.

– Czas wyjść, grzeczność wymaga – dodał, widząc zbliżającą się trochę niepewnym krokiem grupę oficjeli.

Stetten w bogatym wamsie z rapierem u boku stanął zaraz przy drzwiach

Przekazujesz czytelnikowi w krótkim czasie dwa razy tę samą informację.

 

Prezydent, idący na czele(+,) zatrzymał się w zasięgu ręki Stettena

Przecinek.

 

Prezydent, idący na czele zatrzymał się w zasięgu ręki Stettena i wykonał niepewny ruch, jakby chciał uścisnąć przybyszowi dłoń, ale się powstrzymał, nie wiedząc, jak kosmici zareagują na ten gest. Wolfgang miał ochotę zamarkować taki ruch, jakby chciał wymienić z nim uścisk dłoni, a następnie pogłaskać swą spiczastą bródkę, zostawiając prezydenta stojącego z wyciągniętą ręką.

Sugeruję “zamarkować odpowiedź”, “zamarkować symetryczny gest” albo coś podobnego.

 

Uznał jednak, że nie chce upokarzać tego jeszcze niedawno ważnego człowieka, który dosłownie na oczach stawał się nikim.

Pomieszały ci się wyrażenia “na oczach kogoś” i “w oczach”. To drugie tutaj nie pasuje, a do pierwszego nie przystaje po pierwsze “dosłownie”, a po drugie tryb niedokonany, no i oczywiście brakuje obiektu. Moja sugestia:

Uznał jednak, że nie chce upokarzać tego jeszcze niedawno ważnego człowieka, który momentalnie na oczach pałacowej gwardii stał się nikim.

 

Po chwili niezręcznej ciszy głowa państwa przemówił w języku

Literówka.

 

– O relikwie. – Kapitan skinął głową w stronę kaplicy św. Krzyża.

Znowu – wielka litera w nazwach własnych.

 

– O te… kości? – odezwała się zdumiona minister obrony – Po co?

Brakuje kropki.

 

– Lepiej nie pytać – szybko i cicho powiedział do niej prezydent po czesku – chcą, to niech biorą.

Tutaj znowu są to osobne zdania, więc kropka i wielka litera. Oprócz tego piszesz z perspektywy załogi statku i jak do tej pory nie przekazałeś żadnej informacji, która nie była im znana, więc dobrze byłoby jakoś uzasadnić to, że słyszeli cichą wypowiedź, i że wiedzą, że była ona po czesku (np. wyłapał ją tranlator).

 

Klapa tylnego wejścia się podniosła się i pozostali załoganci jęli wyciągać skrzynie.

 

– Wcielenie i to(+,) co się z nim wiąże.

Przecinek.

 

– Wcielenie i to co się z nim wiąże. Tylko po tej planecie Bóg chodził w ludzkiej postaci. I nie radzę nazywać tego zabobonem, bo ktoś może potraktować to jako bluźnierstwo i przybić pani język do czoła. Gwoździem. – Kapitan zrobił efektowną pauzę.

– Potrzebuję kilku ludzi do noszenia skrzyń – powiedział Stetten po chwili do osłupiałych z wrażenia oficjeli.

Znowu – powyższy fragment dialogu powinien znaleźć się w jednym akapicie.

 

Prezydent rzucił kilka słów do dowódcy warty honorowej, który natychmiast wyznaczył ośmiu żołnierzy do dyspozycji przybyszów. Wzmocnieni żołnierzami załoganci udali się do kaplicy

 

Premier wytarł pot z czoła.

Frazeologia – “otarł pot z czoła”.

 

– Dziękuję, pogawędzimy tutaj, póki moi ludzie będą rabować wasze skarby narodowe.

Poprawnie:

– Dziękuję, pogawędzimy tutaj, póki moi ludzie nie zrabują waszych skarbów narodowych.

 

– Może to właśnie ktoś po władzę – powiedział Wolfgang – nawiasem mówiąc, nie musi pan jej oddawać.

Jeszcze raz to samo, czyli kropka i wielka litera.

 

Ma pan zamek, katedrę, ludzi i insygnia pod ręką, poza tym jest pan miejscowy – co przeszkadza panu obwołać się królem?

Stosowanie myślników zamiast przecinków wewnątrz dialogów to czysty chaos, zamęt i entropia.

 

Z kaplicy truchtem przybiegł Ruiz.

– Kapitanie!

– Jakiś problem, Ruiz?

 

zirytował się Stetten – jesteś ostatnim, po kim spodziewałbym się skrupułów religijnych.

Znowu kropka i wielka litera.

 

Znajdź kapłana – macie tu kościół przecież!

Znowu to samo.

 

Władze konającej republiki z rezygnacją patrzyły(+,) jak się oddalają.

 

trzeba mieć dość zbrojnych(+,) by narzucić swoją władzę całemu, choć i niedużemu, krajowi

 

z czego te kilka milionów będzie żyć, co robić, co jeść i gdzie spać – bo zaraz ich świat szlag trafi.

Znowu myślnik.

 

z czego te kilka milionów będzie żyć, co robić, co jeść i gdzie spać – bo zaraz ich świat szlag trafi. Będę królem i wszyscy będą wyciągać do mnie ręce! Dziękuję! Wolę być tym, kim jestem(+,) i nieźle się obłowić się, nie biorąc na siebie żadnej odpowiedzialności.

Powtórzenia. Przecinek. Szyk.

 

– Rozumiem, kapitanie – westchnął rozczarowany Kryspus, któremu już marzyły się baronowski tytuł i przygoda zdobywcy.

Literówka.

 

 

Pierwszy fragment przeczytany.

ironiczny podpis

Jedna z fundamentalnych zasad pisania jest taka, że do zrozumienia samodzielnego tekstu nie mogą być niezbędne informacje, które znajdują się gdzie indziej, niż w samym tekście. Gatunek również powinien być oczywisty dla odbiorcy na podstawie treści. W powyższym opowiadaniu nic nie wskazuje na to, że jest ono absurdalne i nie traktujesz nakreślonego świata poważnie – podanie tej informacji później lub w tagu nic nie zmienia.

Czy czytając Alicję w Krainie Czarów potrzebujesz tagu “absurd”, czy też może absurdalność jest dla odbiorcy oczywista?

Zresztą, już patrząc na same twoje argumenty, powinnaś widzieć, że nie ma tu spójnej wizji. Z jednej strony bronisz absurdalności świata, a z drugiej tego, że jego stan jest logicznie uzasadniony. 

 

podałam aż 4 tego powody, a było ich więcej

Owszem, a ja z tych czterech skupiłem się na dwóch, bo i tak wyszedł mi post dość długi :) “Zerową śmiertelność” sama mi przyznałaś, “reprodukcję, która wymknęła się spod kontroli” obaliłem prezentując ci, jakie trendy dzietności uniwersalnie mają miejsce w prawdziwym świecie. Zacząłem nawet pisać wyjaśnienie dla pozostałych, ale uznałem że nie ma sensu, skoro fundamentalnym problemem jest to, że traktujesz sama traktujesz świat jako absurdalny, ale w ogóle nie pokazujesz tego czytelnikowi.

 

Napisałam, że skala przeludnienia była porażająca i żadne drony dostawcze i androidy nie pomagały, bo było ich zwyczajnie za mało w stosunku do takiej ilości ludzi, więc i tak trzeba było swoje odstać, choćby z powodu braku tych dronów.

No właśnie to, że tak napisałaś, jest problemem. Pokazałaś cywilizację żyjącą w dostatku, która radzi sobie z każdym problemem, jest dość żywności i wody mimo katastrofalnej utraty atmosfery, medycyna to wręcz czary, niczego nie brakuje, tylko ten jeden magiczny problem z kolejkami, z którym nie da się uporać :) Piszesz na przykład, że:

ludzie musieli zmagać się z ogromnymi kolejkami, bo technika nie nadążała za tak porażającym przeludnieniem. 

Ale to oczywiście nie jest prawda, bo technika poradziła sobie ze wszystkimi innymi problemami, tylko ten jeden z jakiegoś powodu ją przerasta.

 

Czy w SF, a zwłaszcza shorcie, trzeba wszystko wyjaśniać i dokładnie opisywać świat przedstawiony?

Źle zadałaś pytanie, ale odpowiedź na nie jest bardzo ważna. Oczywiście, że nie trzeba wszystkiego wyjaśniać i dokładnie opisywać, ale też nie jest tak, że nic nie trzeba. Pytanie, które powinnaś zadać, brzmi:

Co trzeba wyjaśniać i dokładnie opisywać?

Wielu sporo mądrzejszych i bardziej doświadczonych ludzi ode mnie pisało na ten temat, więc oczywiście możesz poszukać więcej na ten temat, jak i wielu głupich ludzi pisało na ten temat (”spodziewasz się logiki w serialu o smokach?”), ale konsensus jest następujący:

Czytelnik spodziewa się, że prawa rządzące światem nie różnią się niczym od tego, co jest mu znajome, dopóki nie zostanie mu pokazane, że jest inaczej. Wprowadzenie jednego fantastycznego elementu nie tłumaczy z automatu wszystkich fantastycznych elementów.

Dla przykładu gdyby w Gwiezdnych Wojnach nagle ciała zabitych żołnierzy i droidów, zamiast upadać na ziemię, odlatywały w górę lub w bok, widz byłby zdezorientowany. Gdyby nie zostało to wyjaśnione, to stanowiłoby błąd.

Jeśli jakiś element historii nie ma sensu dla czytelnika, zgodnie z wiedzą, jaką czytelnik posiada, to ma miejsce jedna z dwóch sytuacji: albo wyjaśniłaś za mało, albo ten element po prostu nie ma sensu.

 

język będzie już na tyle rozwinięty, że w ciągu kolejnych 61 lat nie ulegnie poważniejszym zmianom.

Myślę, że powinnaś porozmawiać z językoznawcą. Mnie to na pierwszy rzut oka wygląda na mimikę argumentu “ludzie są tak rozwinięci, że już nie ewoluują”, co jest wierutną bzdurą. Co więcej, języki zmienia się dzisiaj szybciej, niż kiedykolwiek, ze względu na ciągłą ekspozycję na inne dialekty, gwary i języki, oraz ciągłe zmiany w technologiach i kulturze, które wręcz wymuszają zmiany językowe (patrz Internet).

Prawdopodobnie w ciągu ostatniego tygodnia słyszałaś bądź czytałaś wypowiedzi większej ilości osób, niż dwunastowieczny chłop w ciągu większości swojego życia, a to znaczy, że język, jakim się posługujesz, miał więcej okazji, by się nieco zmienić.

A co do tych 61 lat, tu masz wywiad z 1965 roku: https://youtu.be/eUsBO_PRwQU?t=190

Posłuchaj i powiedz, czy nie słyszysz żadnych różnic z tym, jak ludzie rozmawiają dzisiaj.

ironiczny podpis

Pośrodku białych ścian(+,) z dużych błyszczących płytek biegł świecący pas,

Pierwsze określenie jest doprecyzowaniem pierwszego, a więc przecinek.

 

obok łóżka wbudowano w ścianę szpitalną aparaturę(+,) przypominającą wielki ekran smartfona z ikonami na czarnym tle.

Pierwsza rzecz – skonstruowałaś zdanie w dwuznaczny sposób. Nie wiadomo, czy wbudowano aparaturę w szpitalną ścianę, czy szpitalną aparaturę w ścianę. Druga – mocno sugeruję przecinek, bo tutaj coś dopowiadasz na temat aparatury. Trzecia – wszyscy wiemy, jak wygląda smartfon. Skoro już przywołałaś ten obraz poprzez porównanie, nie musisz powtarzać dwa razy tej samej informacji.

 

Jako grzeczna pacjentka, zostawiła je jednak na swoim miejscu. 

Bez przecinka.

 

Najpierw jednak musiała załatwić formalności. Pokierowano ją do odpowiedniego pokoju. Pod drzwiami przekonała się, że nie tylko ona chciała uzyskać wypis. Musiała odczekać w krótkiej kolejce.

Nie kłuje jakoś bardzo w oczy, ale jednak.

 

pomoże przetrwać do czasu, gdy nie znajdzie pani przyjaciół z tego wieku,

Albo “do czasu, gdy znajdzie”, albo “dopóki nie znajdzie”.

 

krytyczny poziom CO2 w powietrzu,

Przyznam, że nie znam dokładnej zasady i mogę się mylić, ale wątpię, by tak było poprawnie. Mocno podejrzewam, że tak jak z liczbami, trzeba by to zapisać słownie, albo jako “poziom dwutlenku węgla”, albo “poziom ce-o-dwa”. Na pewno będzie naturalniej wyglądać w zapisie dialogu.

 

Kolejka do stoiska z owym proszkiem ciągnęła się całą przecznicę wśród dziwacznego miasta pełnego latających pojazdów i skąpanego w ostrym fioletowym świetle padającym z pomarańczowego nieba.

Masz bardzo długą zbitkę określeń, której zrozumienie ułatwiłaby jakakolwiek interpunkcja. Oprócz tego, światło Słońca jest białe. Im więcej powietrza, tym bardziej niebieska część widma rozprasza się w stosunku do pozostałych, sprawiając, że z naszej perspektywy niebo jest niebieskie, a słońce żółte. Gdy słońce znajduje się nisko nad horyzontem, jego światło przecina atmosferę pod ostrym kątem, w związku z czym jest ona względnie grubsza, a samo słońce się czerwieni. Dlatego gdyby atmosfera stała się znacznie rzadsza, słońce byłoby białe, a niebo praktycznie czarne.

 

Lyra cieszyła się, że kombinezon, choć potwornie brzydki, posiadał funkcję klimatyzacji.

To są takie, które nie posiadają takiej funkcji? Oczywiście nie ma tu błędu, ale skoro klimatyzacja jest niezbędna do przetrwania, to czyta się to podobnie do “Lyra cieszyła się, że ma nogi”.

 

Każdy metr kwadratowy suchego lądu na Ziemi zajmowała cywilizacja.

A czy przy takich temperaturach jest jeszcze mokry ląd? No i gdzie indziej miałby być ląd?

 

To nie to samo, co pusty(+,) szumiący zagajnik… 

reprodukcja, która wymknęła się spod kontroli(+,) oraz nielegalne klonowanie zrobiły swoje.

Przecinki.

 

 

Mam mieszane odczucia. Z jednej strony masz tekst technicznie bardzo dobry. Jedyne, na co zwróciłem uwagę, to że często masz w zdaniach dużo określeń, którym przydałoby się więcej interpunkcji, wyszczególnienie wtrąceń i tak dalej. Jeśli idzie o akcję, to też udało ci się zawrzeć zwięzłą historię, gdzie umiejętnie prowadzisz wszystko od początku do końca, stopniowo wprowadzając i zaostrzając konflikt pomiędzy Lyrą a światem, w jakim się znalazła. Szczególnie spodobała mi się narastająca, klaustrofobiczna atmosfera.

Jak dla mnie, to wystarczy na klika do biblioteki, ale tak jak napisałem mam mieszane odczucia, więc teraz przejdę do wad, czyli przesłania oraz światotwórstwa.

Wizja świata, w którym ludzie w przeciągu stu pięćdziesięciu lat zajmą każdy skrawek planety, a wszędzie będą nas czekać kolejki, którą w dodatku potraktowałaś jak najbardziej poważnie, jest co najmniej naiwna, a powiedziałbym nawet, że infantylna.

Praktycznie każde państwo na świecie, w miarę metamorfozy z kraju preindustrialnego w rozwijający się, traci wysoki przyrost naturalny. Co więcej, ten czas metamorfozy jest coraz krótszy. Dla Bangladeszu wyniósł raptem dwie dekady, dzietność w tym czasie spadła z ponad 7 do 2,8. Obecnie są dwa kraje, nie licząc Afryki i Bliskiego Wschodu, w których dzietność przekracza 3 – są to Afganistan oraz Timor Wschodni. Co więcej, kolejna metamorfoza w kraj rozwinięty uniwersalnie wiąże się ze spadkiem poniżej 2. Dzisiaj praktycznie nikt na poważnie nie prognozuje, że naszej planecie uda się przekroczyć 10 miliardów mieszkańców.

W pewnym momencie napisałaś, że jednym z czynników odpowiadającym za tak ogromny rozrost populacji jest spadek śmiertelności noworodków, co się zupełnie nie trzyma kupy. Na chwilę obecną w Polsce rodzi się ok. 350 000 dzieci rocznie, a śmiertelność wynosi około 4,5 na 1000 porodów. Niechby i spadła do zera, oznaczałoby to, że rocznie mielibyśmy jakieś 1600 dzieci ekstra. W przeciągu 150 lat da to jedno dodatkowe miasto wielkości Częstochowy. Pomiędzy jednym dodatkowym średniej wielkości miastem a miastem zajmującym każdy wolny kawałek lądu jest ogromna przepaść, nie sądzisz?

Świat, który opisałaś, jest niesamowicie niespójny. Z jednej strony nie mogłoby w nim istnieć rolnictwo, bowiem miasto zajęło cały świat. Nawet biorąc pod uwagę hydroponikę, to skąd wziąć wodę? Ta bez atmosfery w krótkim czasie uciekłaby w przestrzeń kosmiczną. Zwłaszcza obieg wody słodkiej byłby niemożliwy. A mimo to ani zupełny brak wody, ani brak pożywienia, przy których na dzień dzisiejszy umarłaby większość populacji, nie zatrzymały jej wzrostu.

Są w tym tekście takie kurioza, że miasta są, cytując, “pełne latających pojazdów”, co druga osoba ma androida, ale mimo to ludzie męczą się stojąc w kombinezonach w kolejkach, bo… nie wiem, bo lubią? To nie ma w tym świecie Internetu? Nikt z tych ludzi nie wolałby siedzieć sobie wygodnie w klimatyzowanym mieszkaniu i czekać na drona dostawczego?

Te kolejki są kluczowym elementem opowiadania i naprawdę tekst dużo traci na tym, że zupełnie nie mają sensu. W jaki sposób cywilizacja, która jest w stanie przemieścić góry, nie jest w stanie przywieźć pod drzwi zakupów?

Już nawet nie chce mi się wspominać, że do funkcjonowania takiej cywilizacji potrzebne jest wiele niemożliwych technologii, na których temat dajesz zero wyjaśnień – ale przemilczenie sprawy nie sprawi, że problemy znikną. Skąd taka cywilizacja bierze energię, wodę, pożywienie, materiały… Weźmy takie latające samochody. Na pewno nie są zasilane paliwem ze względu na brak atmosfery oraz fakt, że chłodzenie przy takiej temperaturze to byłaby katastrofa. Na baterie też nie, bo jest limit tego, ile energii pomieści bateria, którego prawdopodobnie jesteśmy bardzo blisko.

A wszystkie te niespójności i braki logiki dla naiwnego antyglobalistycznego i proekologicznego przesłania…

Nawet kulturowo twój świat leży i kwiczy. Znajdź sobie jakiś tekst sprzed stu pięćdziesięciu lat w oryginalnej pisowni… a potem zwróć uwagę, że twoja wizja języka za sto pięćdziesiąt lat niczym nie różni się od języka współczesnego. Lyra nie ma żadnych problemów w komunikacji, więc nie możesz zastosować standardowej wymówki, że “przetłumaczyłaś” dla nas tekst wedle przykazań Tolkiena. W życiu też niewiele się zmieniło. Lyra nie ma żadnych problemów (poza kolejkami) w zrobieniu zakupów. Znowu – czy byłabyś w stanie tak normalnie pójść i zrobić zakupy w sklepie sto pięćdziesiąt lat temu, nawet pomijając barierę językową?

Podsumowując, masz w tym tekście elementy na pięć, jak i masz elementy na jeden. Fajnie by było w przyszłości zobaczyć wszystkie na pięć :)

 

P.S. Postaraj się nie przejmować tym, że dużo więcej uwagi poświęciłem wadom, niż zaletom. Wynika to z tego, że generalnie jak się pisze o zaletach, to nie trzeba się tłumaczyć, bo nikt przeważnie się z nimi nie spiera… :) Natomiast przy wadach zawsze lepiej porządnie uzasadnić swoją opinię.

To, o czym napisałem, że mi się podobało, naprawdę mi się podobało.

ironiczny podpis

Trzy niechlujne błędy w samym tytule… Mimo krótkości tekstu, ja spasuję.

ironiczny podpis

Zdarza mu się pojedynczy siwy włos. Mimowolnie usuwa te jeszcze nie czyniące wiosny oznaki starości.

Problem z podmiotem domyślnym.

 

Mimowolnie usuwa te jeszcze nie czyniące wiosny oznaki starości.

Razem. Ale od biedy ujdzie, bo zgodnie ze starymi zasadami, które wyszły z użytku ponad dwie dekady temu, byłoby poprawnie.

 

Śmierci nie przybywaj myśli sobie.

Zabrakło znaków interpunkcyjnych.

 

Śmierć nie jest mu tak do końca nie znana.

Razem. Tu już nie ma wątpliwości, zarówno według starych, jak i nowych zasad powyższa pisownia jest błędna.

 

Wtedy nikt na niego nie czekał. Czuł się zadziwiająco bezpiecznie.

Znowu problem z podmiotem domyślnym.

 

Błyska parą jasnych oczu.

Literówka.

 

Smutek zaległ po jednej stronie, ja po drugiej. Ma zamknięte oczy. Chyba śpi. Bolesne uderzenia zimna, mała larwa pożerająca stopę. Strach przed cukrzycą.

Nie-starszy człowiek patrzy w lustrze w odbicie bez wyrazu. Zdarza mu się pojedynczy siwy włos. Mimowolnie usuwa te jeszcze nie czyniące wiosny oznaki starości.

Śmierci nie przybywaj myśli sobie. Śmierć nie jest mu tak do końca nie znana. Kiedyś obudził się w ciemności po przedawkowaniu. Światła nie było, a mrok był higieniczny, suchy i uporządkowany. Wtedy nikt na niego nie czekał. Czuł się zadziwiająco bezpiecznie. Smutek obudził mnie ze snu, a Cień razem z nim. Paradoksalnie z radością podaliśmy sobie ręce.

Nie-starszy jest blady jak lilia, z czerwonym i błękitnym żyłkowaniem. Niczym odmiana marmuru. Błyska parą jasnych oczu. Cień zaś to mrok, czasem płaska plama czerni, innym razem latarnia dla łodzi po martwej stronie świata. Najstarszy zaś, Smutek, zapada się w fotel oraz w kolejną drzemkę.

Początek jest niejasny, ponieważ mieszasz narrację pierwszo– z trzecioosobową. Pierwszy akapit jest w narracji pierwszoosobowej – ok. Drugi akapit na pierwszy rzut oka jest w narracji trzecioosobowej, ale tak naprawdę narrator pierwszoosobowy opisuje siebie w lustrze. Nadal ok.

Problem pojawia się w trzecim akapicie. To już nie jest opis tego, co widzi narrator pierwszoosobowy, więc powinnaś pisać w zwykłej narracji pierwszoosobowej, do której zresztą nagle i losowo przechodzisz w połowie akapitu.

W czwartym akapicie wracasz do opisu, jest w porządku.

 

Oprócz mnie, tylko w samym skrzydle szpitala Nr 5(+,) znajduje się obecnie 200 osób.

Primo, przecinek. Możesz też ewentualnie usunąć ten, który już dałeś, ale nie możesz zostawić tylko jednego. Secundo, mało realistyczna nazwa tego szpitala. Nazwy szpitali przeważnie są kombinacją przeznaczenia (np. “Specjalistyczny”), operatora (np. ”Bonifratrów”), miejsca (np. “w Krakowie”) oraz patrona. Numer też się często pojawia, ale nie sam. Tertio, taka nazwa, jaka jest, jest źle zapisana. Nazwa konkretnego szpitala to nazwa własna, w związku z czym słowa samodzielne (czyli “szpital”) powinnaś zapisać wielką literą. Za to skróty takimi wyrazami nie są i “nr” powinnaś napisać małą. Oprócz tego konwencja wymaga, by w opowiadaniach nie stosować skrótów i zapisywać liczebniki słownie. To samo tyczy się ilości osób. Quarto, podajesz sprzeczne informacje. To w końcu było pusto i cicho, czy dwieście osób w skrzydle?

 

Przez resztę Na czas reszty pobytu podłączają mi kroplówki.

Chyba że masz na myśli, że przez cały pobyt narratora w szpitalu siedzą nad nim i podłączają te kroplówki.

 

Świat naokoło wydaje się być nie zmieniony.

Znowu razem.

 

Zanim trafiłem do szpitala(+,) świętowałem z przyjaciółmi urodziny jednego z nich. Staliśmy w kręgu(+,) rozmawiając. Nagle jakiś brunet wypchnął mnie z grona dyskutujących(+,) wpychając się przede mną mnie.

Przecinki.

 

Gdy znalazłem się w domu(+,) spojrzałem w lustro.

Przecinek.

 

Nagle lustro było stało się puste.

 

Pomyślałem to jest to, to moja szansa.

Znowu brakuje interpunkcji, na przykład dwukropka. Po drugie, wcześniej zapisałaś myśl kursywą, tu też powinnaś.

 

Jednak przy próbie przejścia przez taflę zderzyłem się jedynie z twardą(+,) zimną szybą.

Przecinek.

 

Gdy tylko mi się udaje, spojrzenie odbicia rozgląda się po twarzach ludzi otaczających mnie, unikając na wszelkie możliwe sposoby kontaktu ze mną.

Zaimkoza.

 

Kiedy straciłem już nadzieję na ujrzenie własnego odbicia, spotkałem go je pewnego dnia(+,) wracając ze sklepu. Stało sobie tak po prostu(+,) gapiąc się na mnie bezczelnie.

Przecinki. No i zaimki konsekwentnie powinny mieć ten sam rodzaj i liczbę, co słowo, które zastępują.

 

Rzuciłem torbami na zakupy, które rozsypały swoją zawartość po chodniku.

A mogły czyjąś?

 

Wymierzyłem cios atak/rzut najcelniej, jak potrafiłem.

“Cios” to rodzaj ataku wręcz.

 

Usłyszałem jedynie głośny trzask pękającego szkła.

Szkło pęka z brzdękiem.

 

Przez chwilę wydawało mi się, że stłukłem wokół siebie/wszechotaczającą szybę.

Powtarzasz tę samą informację dwa razy. Zdecyduj się na jedno z wyrażeń.

 

Wpierw oczyszczający ból własnego ciosu.

Znowu ten cios.

 

Zanim trafiłem do szpitala świętowałem z przyjaciółmi urodziny jednego z nich.

W momencie narracji narrator wie już, że to nie byli jego przyjaciele, o czym sam wspomina kilka zdań później.

 

 

Sporo problemów jak na tak krótki tekst – poczytaj o pisowni “nie” z imiesłowami. 

Widać wizję, ale niestety stylowi sporo brakuje. Czy spróbowałaś przed publikacją przeczytać tekst na głos? W wielu miejscach. Akcentujesz. Każdą. Rzecz. Kropką. Zamiast robić to dla co istotniejszych informacji i myśli. Sporo zdań jest przepoetyzowanych, jak zauważyła fishandchips.

ironiczny podpis

Klamra jest już jak najbardziej zamierzona, tylko w założeniu miała symbolizować co innego: że (w świecie opowiadania) nic się nie zmienia, nawet jak wydaje się, że będzie lepiej, to nie jest, a ludzie nieuchronnie powtarzają błędy tych, co przed nimi.

Nawiasem mówiąc, jest też zaznaczony w tekście czas, kiedy bloki są ocieplane i malowane:

Nawet papierosa nie da się normalnie odpalić, bo na tym zasranym blokowisku wiecznie pada, ciągle są kałuże, w które da się wdepnąć po kostkę, i jeszcze wszystko jest zasyfione styropianowym śniegiem, i…

Dzieje się to w środkowym etapie opowieści. Dzień później Maciek ma szansę przestać obsesyjnie myśleć o ojcu i jego samochodzie, przestać powtarzać te błędy, i przez parę zdań wydaje się, że może nawet tak się stanie…

ironiczny podpis

Chrościsko, to jest równie ciekawa, ale już niezamierzona przez autora interpretacja :D Przyznam, że jak to wszystko opisałeś, to ma to sens, ale nie pasuje gatunkowo: wehikuł czasu to wynalazek godny amerykańskiego cul-de-sacu na przedmieściach megalopolis, a nie biednego polskiego blokowiska i patologicznej rodziny (chyba że w parodii, oczywiście :) ).

ironiczny podpis

Ale nie wiem, czy nie za daleko posunęłam się w interpretacji tekstu, bo dla mnie ten ostatni fragment tekstu wygląda na samobójstwo bohatera. 

bemik, absolutnie nie za daleko. Cytując z mojego poprzedniego komentarza:

Na początku mieli być i smutni panowie, i trochę akcji, ale nie wpadłem na to, jak to zrobić, pozostawiając opowiadanie tak dwuznaczne, jak jest teraz. Napisałem je w ten sposób, by równie dobrze wydarzenia mogły potoczyć się tak, jak są opisane, ale równie dobrze ojciec Maćka mógł po prostu zostawić rodzinę, matka – zmyślić historię, a ludzie szwendający pod szkołą są efektem faktu, że w okolicy doszło do włamania, a na miejscu zdarzenia chwilę przed był widziany na oko szesnastoletni młodzieniec (przez Maurycego). Obie te wersje mają uzasadnienie w tekście i żadna nie jest zaprzeczona, czytelnik się nie dowiaduje, która jest prawdziwa. Maciek się dowie, ale znowu, możliwe, że tylko w pewnym sensie – zależy od przyjętej wersji wydarzeń.

Podsumowując, jeśli auto faktycznie chodzi na wodę, to Maciek przeżyje, bo powyżej 100% wilgotności woda po prostu zacznie się z powietrza skraplać. Jeśli nie, to cóż… Interpretacja wydarzeń jest w stu procentach w przemyślany sposób pozostawiona czytelnikowi.

ironiczny podpis

Młode małżeństwo podeszło do leśnego domku, który wynajęli na weekend.

“Wynajęło”

 

Małżeństwo Lecha i Marii, którzy topią się w płonącym pojeździe, jest albo przypadkowo niesmaczne, albo – jeśli to celowe zagranie – stanowi totalne bezguście.

ironiczny podpis

Fajnie, że raczej się wam podobało. Jakiś rok praktycznie nic nie pisałem, więc spodziewałem się, że szału nie będzie. Zastosowałem się do uwag.

 

@Realuc:

 

– Spóźnia mi się okres.

Takie zdanie potrafi momentalnie sprowadzić kogoś na ziemię. – xD

Specjalnie dałem przed tym zdaniem nieco przydługawy opis, żeby czytelnik mógł to poczuć na własnej skórze.

 

Wykonanie niemal bezbłędne, więc czytało się gładziutko.

Nawet mało błędów to za dużo błędów :(

 

Nie mówię, że to źle, ale wciągnąłem się w losy Maćka i miałem chrapkę na trochę więcej, może na rozbudowanie wątku śledzących go ludzi, wplecenie jakiejś akcji, może na wyraźniejszy koniec, z większym boom.

Na początku mieli być i smutni panowie, i trochę akcji, ale nie wpadłem na to, jak to zrobić, pozostawiając opowiadanie tak dwuznaczne, jak jest teraz. Napisałem je w ten sposób, by równie dobrze wydarzenia mogły potoczyć się tak, jak są opisane, ale równie dobrze ojciec Maćka mógł po prostu zostawić rodzinę, matka – zmyślić historię, a ludzie szwendający pod szkołą są efektem faktu, że w okolicy doszło do włamania, a na miejscu zdarzenia chwilę przed był widziany na oko szesnastoletni młodzieniec (przez Maurycego). Obie te wersje mają uzasadnienie w tekście i żadna nie jest zaprzeczona, czytelnik się nie dowiaduje, która jest prawdziwa. Maciek się dowie, ale znowu, możliwe, że tylko w pewnym sensie – zależy od przyjętej wersji wydarzeń.

Rozbudowując obecność tajemniczych postaci wykluczyłbym tę drugą interpretację.

 

Wicked G:

Na bibliotekę OK, do piórka to moim zdaniem za mało.

To super, bo nie pisałem tego z myślą o piórku :D

 

Asylum:

Zrozumiałam, że Maciek był stawiany na bramce (tak się zwykle dzieje) to dlaczego nazywasz go obrońcą, to przecież inna pozycja?

Ale chłopaki nie grają w piłkę nożną, więc tam nie ma mowy o pozycjach. Stąd oczywiście obrońca nie ma tutaj tego bardzo szczególnego znaczenia, tylko ogólniejsze (ktoś, kto coś broni, w tym przypadku bramkę).

 

Zadziwia mnie huk – zwykle go nie ma, raczej uderzenie, tępe, odgłos kopnięcia. Wyrzut piłki kolanem na drugi koniec boiska (?), gdyby wykopał, albo była główka – w porządku, ale kolanem, nieprawdopodobne, chyba że boisko było małe, ale piszesz, że na drugą połowę?

Myślę, że to kwestia subiektywna tego, co nazywamy hukiem. Maciek nie wykopał piłki, tylko odbiła się ona od jego kolana. “Boisko” osiedlowe to wylany asfaltem placyk pomiędzy blokami.

 

drakaina:

Ale skąd wziąć pieniądze na aborcję?

Aborcja brzmi mi tu nienaturalnie technicznie, aczkolwiek nie wiem – może już weszła do potocznego języka ludzi mówiących raczej prosto? Bo kojarzyłaby mi się w takim kontekście raczej skrobanka.

Taki był zamysł, że dziewczyna Maćka wyraża się nieco lepszym językiem niż on sam. Skoro – jak rozumiem – nie było tego widać, zmieniłem nieco dialog, ale w drugą stronę – uładniłem nieco inne jej kwestie.

ironiczny podpis

co róż

Uch. Co rusz.

 

Co do twojego pytania, oczywiście masz rację. Przecinek tam, rzecz jasna, i tak musisz dodać, tylko machnąłem się i wpisałem nie  w tym miejscu co trzeba. Poprawnie przecinek powinien być nie przed, a po słowie “Sus”.

 

 

Pierwsze, co rzuca się w, oczy, to styl. Pozwól, że posłużę się anegdotką:

W szkole nie przepadałem ani nie przykładałem się do lekcji języka polskiego. Oczywiście musiała nadejść pora na maturę. Pierwsze pytanie, jakie padło ze strony komisji, brzmiało: “a dlaczego wybrał pan tak trudny temat?”

Otóż ze względu na swój brak doświadczenia nieświadomie dołożyłem sobie pracy. Tak samo jest często przy pisaniu archaizowanego opowiadania. Decydując się na ten krok, automatycznie podnosisz sobie poprzeczkę i dokładasz roboty. Po pierwsze, takie teksty są z natury trudniejsze w odbiorze i bardziej męczące, musisz się więc dodatkowo postarać, by był naprawdę super, żeby nie zamęczyć czytelnika. Po drugie, musisz sporo się napracować – usiąść nad źródłami, usiąść nad tekstami naukowymi o języku staropolskim… Upewnienie się, że cały tekst jest archaizowany autentycznie, to nie byle co – bowiem, żeby osiągnąć efekt jak u Sienkiewicza, trzeba w to włożyć tyle pracy, co Sienkiewicz! Opieranie się na intuicji nie jest wystarczające.

Przeważnie lepszym rozwiązaniem jest prowadzenie narracji językiem współczesnym, ale utrzymanie archaizowanych wypowiedzi. 

 

Kolejna rzecz, to że zapominasz o dwóch istotnych podczas pisania zasadach: show, don’t tell oraz by nie pisać rzeczy niepotrzebnych. Bardzo mało w twoim opowiadaniu faktycznie się dzieje w stosunku do jego długości, a z kolei przekazujesz bardzo dużo informacji za pomocą listów, opisów, z ust postaci… 

 

Ogólnie jednak odniosłem wrażenie, że pod tym wszystkim styl masz w porządku. Zwłaszcza fragment w narracji współczesnej czytało się bez problemu.

 

Co do historii, jest odwrotnie. Chociaż nie powala, to jest sensowna i niebanalna, nie jest też od razu oczywiste, jakie będzie zakończenie, co jest zaletą. Nawet w jednym miejscu rozbawiła mnie na tyle, że się uśmiechnąłem. Natomiast właśnie totalnie nie kupuję fragmentu dziejącego się “współcześnie”, mam wrażenie, że to niedopracowany worldbuilding. Masz świat, w którym potwierdzalnym empirycznie faktem jest istnienie bogów, a mimo to historia tak się w nim potoczyła, że nie da się go odróżnić od naszego?

 

Ogólnie tekst na plus, tylko nie utrudniaj sobie na przyszłość już tak życia :)

ironiczny podpis

obłożoną w ociekającą strumieniami wody okładkę.

Frazeologia. Po pierwsze obłożoną czymś, po drugie, to musi być jakiś materiał.

 

– Wnoszę, że to ma odwracać uwagę od tego, co zawiera.

Zaimkoza.

 

Tyle ci dzisiaj w sam raz znać, bo tyle udźwignąć podołasz.

 

Posłuchaj (…)

Tych znaków używa się tylko i wyłącznie do zastąpienia fragmentu przytaczanego cytatu. Nie mają miejsca w opowiadaniu.

 

– Wprzódy powróz, który kark mu opinał przesiekłem, jąłem go w pół i ułożyłem plackiem na podłodze.

Czemu Dyvnim chwycił powróz wpół i położył na podłodze?

 

czy mu w żyłach jeszcze jucha tętni , ale ta też ustała.

Spacja ci się wkradła.

 

– Nie dobrze.

Razem.

 

 

Poniżej brakujące przecinki:

Aspnys, mimo wielogodzinnych studiów nad księgą u boku Hyppekona(+,) zdawał się być ciągle zdumiony. Starzec(+,) dostrzegłszy to(+,) zaśmiał się.

Aspnys, mimo swej nadprzyrodzonej natury(+,) musiał zmrużyć oczy.

I nawet Rądru, pan i władca płonących gazowych sznurów(+,) nie ważył się chrząknąć!

wyklniesz(+,) na czym świat stoi(+,) godzinę wzbudzenia cię do żywota i naurągasz dniu, w którym poznasz imię ojca.

Z ich koron, jak na rozkaz(+,) wyfrunęły gęste chmary ptactwa

Był pewien, że komisja, w skład której na pewno wejdzie brat(+,) Sus nie podaruje mu żadnego błędu,

stał nad nim(+,) bezlitośnie poklaskując.

– Wprzódy powróz, który kark mu opinał(+,) przesiekłem

Zebrani, nie wyłączając mnicha, który im przewodził(+,) wybuchnęli gromkim śmiechem. Ten, gdy rechot wybrzmiał do cna, siląc się na powagę(+,) podjął:

Brat nasz, Sus(+,) nie upilnował jej jako należał.

 

Poniżej niepotrzebne przecinki:

A wiesz, może na co to potrzebne?

– Niektóre, pojedyncze wyrazy i tylko tyle

Bełkot wierutny, a dziwacznie przyobleczony.

głupota wszelaka, w głowach boskich i ludzkich po równej obfitości zasiana

Złożona raptem z pięciu linijek obrzędowa pieśń, prędko zapadła Paramuchowi w pamięć.

 

Dalej przecinków już też poprawiać nie będę – sam widzisz, ile tego jest, jak się jedno pod drugim wypisze.

ironiczny podpis

Później, przy każdej okazji złośliwcy nie omieszkali się zaśmiać

Bez przecinka.

 

Gyzesse wypluła by go z piczy na śpiocha

“By” z osobowymi formami czasowników pisze się razem.

 

– Jakby nie ten wielki łeb, Gyzesse wypluła by go z piczy na śpiocha – takie i podobne drwiny padały zwykle na mój widok zamiast powitań.

Coś tu trzeba zmienić. Albo nie traktujesz tego jako dialogu – wtedy należy usunąć pierwszy myślnik i będzie git. Albo traktujesz to jako dialog, i wtedy wszystko co masz po drugim myślniku należy przenieść do nowego akapitu.

 

Nawet, gdyby lędźwie któregoś z nich nawiedziła chuć nagła

Bez przecinka.

 

w myślach często dziękczyniłem matce

W myślach z definicji nie można dziękczynić.

 

na wpół przytomną

 

Wiele widziałem, ale to w sam raz wolałem rychło wyprzeć.

To wyrażenie zupełnie nie ma sensu w tym miejscu.

 

Dla skorego do nauk młodego boga, jej źródła stały otworem.

Bez przecinka.

 

Więcej niż gorliwie i bardziej, niżby nakazywał obyczaj, czerpałem nauki z Krynicy Sensów pełnymi garściami.

Powtarzasz wyrażenia o tym samym znaczeniu.

 

Wśród znanych mi bóstw, uchodził on za dziwadło

Bez przecinka.

 

Hyppekon był ponadto.

Aua. “Ponad to”.

 

Zresztą wśród bogów, też nie.

Bez przecinka.

 

Może tak z raz na stulecie objawiał się w jednej z pięciu wzniesionych ku jego czci kaplic(…)

 

Choćby te najważniejsze – trzeźwo zauważył Małosolny.

Błędny szyk zdania – “zauważył trzeźwo”.

 

Wszystkich to się nie da… Ni przyswoić, ni przestrzegać.

Wielokropek zastępuje tutaj przecinek, wiec zacznij po nim małą literą.

 

chociaż dają pozór nie wiadomo jakich mędrków

Razem.

 

dawno pogubili to, co najpierwsze być winno(+.) – Małosolny omiótł współczującym wzrokiem monstrualny, klasztorny budynek.

 

monstrualny, klasztorny budynek.

Bez przecinka.

 

Ślęczą na tym bezludziu całe życie

Frazeologia – ślęczy się nad czymś.

 

Gdzie, na bogów(+,) trudniej zgubić ducha niż tu?

 

zapalczywy piewca płciowej czystości, znany jest wszem jako lubieżnik

Bez przecinka.

 

i to na takie podłe sposoby, że – wybacz – ścisły opis zmilczę.

Używanie myślników zamiast przecinków w kwestii dialogowej utrudnia zrozumienie tekstu czytelnikowi, który spodziewa się komentarza dialogowego.

 

chociaż tak… Prawdę rzekłeś!

Ponownie, mała litera.

 

takich, co miast chędożyć wieśniaczki(+,) upatrują sobie pacholaków.

 

Paramuch nerwowo przełknął ślinę, a jego czoło zrosiło kilka kropel potu. Małosolny, widząc lęk u rozmówcy, podjął uspokajająco – No, ale takich na przeszło setkę jest raptem kilku

Akapity z dialogiem musi otwierać wypowiedź, tu powinno wyglądać to w ten sposób:

Paramuch nerwowo przełknął ślinę, a jego czoło zrosiło kilka kropel potu. Małosolny, widząc lęk u rozmówcy, podjął uspokajająco:

– No, ale takich na przeszło setkę jest raptem kilku

 

każdy z nich jest podobny do mnie, czy do ciebie.

Bez przecinka.

 

Kości i trzewia obleczone skórą(+,)te to ukryte, nie wiedzieć gdzie – tchnienie bogów.

Primo, przed kolejnym wystąpieniem tego samego spójnika – przecinek. Secundo, wtrącenia musisz oddzielać konsekwentnie tak samo z obu stron. Zdecyduj się – albo myślniki, albo przecinki. Przy czym, ponieważ jest to wypowiedź w dialogu, zdecydowanie lepsze będą przecinki.

 

podsuwał sobie do ust niedopieczony, krwisty udziec.

“Niedopieczony” i “krwisty” mają to samo znaczenie w stosunku do mięsa.

 

Wysoki, drażniący tembr głosu, przywodzący na myśl bardziej podlotka, niż nobliwego kapłana dopełniał miary groteski.

Przecinek w złym miejscu. Nie powinno go być przed “niż”, za to powinien być przed “dopełniał”.

 

Paramuch(+,) nie wybijając się z odrętwienia, odruchowo spełnił rozkaz tłuściocha.

 

– Paramuch z Mrużalina, herbu Skrzydlata Studnia (…) pierworodny syn Puszka i Sitolicy, urodzony czterysta i osiem wiosen po Drugiej Słonej Krzywdzie, jedenastego dnia miesiąca (…)

Ciekawy jestem, w jaki sposób mnich czytał “(…)”. A jeśli masz na to odpowiedź, to właśnie tak to powinieneś zapisać w tekście.

 

jedenastego dnia miesiąca (…) – otyły człek, rytmicznie jak maszyna czytał szczegóły z życiorysu przybysza.

Błędny szyk zdania, skoro “czytał” (na głos), to czasownik powinien być pierwszym wyrazem – szyk przestawny.

 

Cała wataha kundli, po ojcu przybłędzie i suczej maci wilczycy(+,) jebała te nędzne fajanse

 

– Nie uchodzi mi słuchać tych pochwał, panie – zażenowany Paramuch z trudem wydobył z siebie głos.

Kropka, wielka litera.

 

Lepkie od smalcu (i bogowie raczą wiedzieć od czego jeszcze!)

 

który ten, siłą woli ledwie zdołał zdusić.

Bez przecinka.

 

Bogowie nie po próżnicy zostawili taki, a taki porządek świata

Bez przecinka.

 

nasza rzecz go pielęgnować – ton wypowiadanych słów znienacka przeszedł z kpiarskiego w niepokojąco mentorski.

Kropka, wielka litera.

 

Jako że twój wielki ród zaczął się gdzieś w mroku dziejów, tak godzi się(+,) byś i ty, dążąc ku świetności(+,) zaczął od mroku!

 

Paramuch nie rozumiał, co jego rozmówca miał na myśli. Mając w pamięci świeże pouczenia Małosolnego

Powtórzenie.

 

Rad-nierad uciekł się w milczenie.

 

po stokroć milej byłoby słuchać rozstrojonej gęśli

 

– Tu sypiał będziesz – przygarbiony chudzielec wskazał od niechcenia Paramuchowi barłóg w kącie ponurej, zagrzybiałej i pozbawionej otworów okiennych izdebki.

Kropka, wielka litera.

 

głupsi często ciągali go w tany – brat Sus uśmiechnął się, odsłaniając wybrakowane uzębienie.

To samo.

 

Zasady są proste: rób swoje, a poza to(+,) co do ciebie należy(+,) nosa nie wytykaj.

 

Żyjmy nadzieją, że będzie szczęśliwe – mnich ujął w garść Pana Cierpliwego i znacząco nim pomachał.

I znowu.

 

– Niech nasza nadzieja z wolą bogów w jedno zgodne się splecie – pospiesznie podjął Paramuch.

Błędny szyk zdania. “Podjął pospiesznie Paramuch”.

 

Nie wyniosłość, wszak, a litera prawa boskiego… – tu zamilkł,

Wielka litera.

 

Chłopak westchnął w duchu, runął kolanami na klepisko i wycedził na jednym tchu – Niech melodia słów twoich losowi memu ulepi kształt!

Ponownie, kwestia dialogowa musi otwierać akapit.

 

 

W tym miejscu na razie się zatrzymam, ponieważ twoje opowiadanie jest dłuższe, niż się spodziewałem. Wrócę, oczywiście, w najbliższym czasie, tylko rozłożę sobie lekturę na dwa, trzy dni.

Jak na razie dwie główne rzeczy, które rzuciły mi się w oczy, to że masz problem z przecinkami i z poprawnym zapisem dialogów. Wszystkich zasad interpunkcji co prawda raz dwa się nie nauczysz (choć oczywiście stopniowo powinieneś), ale samo poprawne zapisywanie dialogów to pestka. Nawet tu, na forum, znajdziesz odpowiednie zasoby. W związku z tym nie będę już w dalszej części poprawiał błędów związanych z poprawnym zapisem dialogów. Błędów spoza tych dwóch kategorii nie ma dużo.

ironiczny podpis

Twój styl jest na tyle ciekawy, że chętnie przeczytam i zobaczę, co zrobiłeś, mając do dyspozycji dłuższą formę. Tym niemniej ograniczam się do jednego tekstu dziennie, bo inaczej nie miałbym czasu na tak dokładną analizę.

Nie ma obowiązku stosowania się do uwag, ba! jeśli potrafisz uargumentować, że są one bezzasadne, to jak najbardziej powinieneś wdać się w dyskusję, na której, możliwe, obydwaj zyskamy. Tylko “napisałem w ten sposób, bo tak lubię” to nie jest merytoryczny argument :) 

ironiczny podpis

Za dnia, unikał wzroku

Bez przecinka.

 

W nocy…W nocy całkiem co innego.

Wcięło ci spację.

 

Potem się chwytał, raz tego, raz tamtego.

Bez pierwszego przecinka.

 

Wszystko to razem, łącznie z drukarskim tuszem nie z tego świata.

Chyba urwane to zdanie masz podmiot, wtrącenie, a potem czytelnik spodziewa się jakiegoś orzeczenia, żeby był sens, na przykład:

Wszystko to razem, łącznie z drukarskim tuszem nie z tego świata, przyciągało uwagę.

 

Jedynie papier był w porządku zwyczajny, chyba nawet z odzysku.

Papier, co do którego podejrzewa się, że jest z odzysku, to nie jest papier w porządku do druku książek.

 

 

Szort jest napisany dobrym stylem i w ciekawy sposób. Zawiodła mnie nieco puenta, w której sprowadzasz wszystko do punu. W szorcie nie ma żadnej akcji, czy też raczej, nie powinno być. Twoje pierwsze zdanie “Szedł po torach, omijał pociągi towarowe i osobowe” nie ma w nim miejsca, bowiem nakreślasz tu jakąś scenkę, którą powinieneś potem dokończyć, ale tego nie robisz. Cała reszta to opis oraz wspominki.

 

Jeszcze jedna rzecz, pierwsze parę zdań ma według mnie dziwną kolejność, w którym przeplatasz wątki myślowe (a wraz z nimi – podmioty zdań) zamiast mieć jakąś ciągłość. Według mnie powinno to wyglądać w ten sposób (dodałem też akapity, bo na razie twój pierwszy akapit to połowa tekstu, a masz w nim kilka wątków myślowych, więc spokojnie można rozbić):

Szedł po torach, omijał pociągi towarowe i osobowe. Imienia nie zdradzamy dla dobra śledztwa i dla dobra ogółu. Nazwij go sobie sam, coś wymyśl.

Czy był dobrym człowiekiem? Większość ludzi to dobrzy ludzie. Tak uważał, jego sąsiedzi też. Myśleli, że jest dobry, na bazie złudzeń i pozorów, taki drobny sztukmistrz, stwarzał pozory. Myśleli, że jest dobry, bo nie wiedzieli, co trzyma w piwnicy. Gdyby wiedzieli – dysonans murowany! 

Za dnia, unikał wzroku, udawał, że jest mniejszy, niż jest. //dalej normalnie

ironiczny podpis

O ile to nie jest tekst wysłany na któryś z portalowych konkursów, edytuj go jak i kiedy sobie chcesz :)

ironiczny podpis

Stał przy nim mały osiołek z pakunkami.

Czy zwierzę było małe jak na osła, czy małe jak na małego osła? Podejrzewam, że to pierwsze, ale napisałeś to drugie.

 

Na trakcie leżał trup. Miał na sobie ubranie błazna, w całkiem dobrym stanie. Stał przy nim mały osiołek z pakunkami. Podszedłem do niego. Zapach sugerował, że mężczyzna leży tu od co najmniej dwóch dni.

Z tego, co napisałeś, narrator podszedł do osła, ale dalej opisuje zwłoki, a nie zwierzę, więc chyba w założeniu to do nich miał podejść.

 

Nie wiedziałem, skąd u mnie się wzięła ta wiedza. Myśl przyszła sama, na chwilę rozświetlając mój umysł.

Powtórzenia. Zaimki są w ogóle niepotrzebne, bo przecież wiadomo, że narrator nie mówi o wiedzy i umyśle kogoś innego.

 

Po niej przyszła kolejna. Powinienem się ubrać.

Jest to myśl przytoczona dosłownie, więc dobrze by było ją jakoś zaznaczyć na tle reszty tekstu, np. kursywą. Oprócz tego poprzednie zdanie bezpośrednio ją opisuje, więc uważam, że lepiej pasowałby tu dwukropek, myślnik czy nawet przecinek, a nie kropka.

 

Założyłem na siebie ubrania błazna, a także ciemno niebieską maskę z otworami na oczy

Primo, “także” to partykuła, potrzebuje spójnika. Secundo, ogromna większość masek ma otwory na oczy.

 

Nie znalazłem śladów tego(+,) co go zabiło

Przecinek.

 

Trup miał ze sobą sakiewkę z monetami, gitarę oraz torbę z podręcznym ekwipunkiem.

Primo, skoro trup, to raczej “przy sobie”. Secundo, tak samo jak z maską, sakiewki z definicji są na monety. Nie przekazujesz tu żadnej nowej informacji, bo wiemy już, że trupa nie okradziono.

 

Nie protestował, kiedy zajrzałem do jego juków.

Nie ma tam innych juków, do których mógłby zajrzeć narrator.

 

Zwierzę łapczywie na nie spoglądało, więc podałem mu jeden.

Nie znam się na osłach, ale nie wydaje mi się, żeby były w stanie spoglądać na swoje juki bez solidnej gimnastyki.

 

Nie próbując dociekać(+,) od kogo otrzymałem ostrzeżenie

Przecinek.

 

wsiadłem na osiołka i ruszyłem przed siebie.

No to już wiemy, że na pewno nie był to mały mały osioł, ale i tak nie jestem pewien, czy na małego osła da się tak po prostu wsiąść i ruszyć, zwłaszcza, jeśli ma już juki. Ale tak jak mówiłem, nie znam się na osłach.

 

Błoga nieświadomość(+,)z którą się obudziłem(+,) zaczęła znikać, zastępowana przez niepokój.

Po pierwsze przecinki, po drugie, nieświadomość zanikała, zastępowana przez niepokój, już od ładnych paru chwil, więc “zaczęła” jest zupełnie nie na miejscu.

 

Uczucie to było jednakże przytłumione, jakby coś nie dopuszczało go do mnie w pełni, niewystarczająco, bym wpadł w panikę, a tylko na tyle, bym ruszył się z miejsca.

Zlały ci się struktury zdania podrzędnego i powtórzonej partykuły.

 

Jedyne(+,) co do mnie docierało

Przecinek.

 

To jak na  tę chwilę wystarczało.

Za takie błędy się paliło kiedyś ludzi na stosie.

 

Wydawało mi się to nienaturalne, choć nie byłem w stanie wskazać czemu.

W poprzednim zdaniu narrator wskazuje na to, czemu sytuacja w lesie wydaje mu się nienaturalna.

 

było już zbyt ciemno(+,) bym cokolwiek tam dostrzegł.

Przecinek.

 

Jednak wypatrywałem uważnie, ciekawy moich towarzyszy.

Czego wypatrywał narrator? Brakuje jakiegoś obiektu.

 

Kiedy indziej obok mojego osiołka biegł jakiś wilk

To ten mały osioł z jukami i człowiekiem na grzbiecie poruszał się na tyle szybko, że obok niego mógł biec wilk, a nie tylko przebiegać?

 

– Kto się zbliża? – spytałem, czując jak niepokój rośnie we mnie mimo woli.

Znasz kogoś, kto – kiedy rośnie w nim niepokój – nie ma nic przeciwko?

 

A ja nie miałem pojęcia(+,) co z tym zrobić.

Przecinek.

 

Zacząłem przeszukiwać juki, próbując znaleźć jakąkolwiek broń, choć widziałem bezsens tych działań. Raczej dobrego oręża tu nie znajdę,

Powtórzenie.

 

choćbym miał przy sobie halabardę, czy nawet balistę

A tu bez przecinka.

 

– Szukam broni – odparłem, nie zwracając większej uwagi na zwierzę, które wspięło się na mojego osła i zaglądało razem ze mną do sakw.

Ten osiołek jeszcze dźwiga teraz wilka? Jak na razie jako czytelnika nie obchodzi mnie los narratora – za to chciałbym, żeby ktoś uratował tego biednego małego osiołka! :)

 

odparłem, niepewny(+,) skąd ta wiedza się u mnie wzięła.

Za to ten drugi przecinek jest nieobowiązkowy, więc polecałbym go wywalić dla przejrzystości tekstu.

 

– Gra się na tym i… eh – w kolejnej torbie były bukiety kwiatów. – Po co ktoś zabierał te zielsko ze sobą?

Błędny zapis dialogu. Kropka i wielka litera. Ewentualnie po zdaniu komentarza bez kropki i małą literą.

 

– A zresztą – zamknąłem z wściekłością pakunek. – I tak nic nie poradzę.

To samo, co wyżej.

 

O ile wiem(+,) jak to się robi.

to najgorsza pieśń(+,) jaka kiedykolwiek powstała

Układając kolejną zwrotkę(+,) zamyśliłem się(+,) szukając rymu do ,,droga

W następnej chwili zobaczyłem(+,) jak przede mną

Przecinki, przecinki, przecinki. Niestety, jest z nimi za dużo problemów w tekście, w związku z czym nie będę ich już od tej pory poprawiał. I tak już mi kot dwa razy usunął komentarz w trakcie pisania :(

 

jechali ciężkozbrojni jeźdźcy

Powtórzenie.

 

dzierżąc długie włócznie

Primo, włócznie z definicji są długie. Oczywiście, włócznie mogą być dodatkowo długie jak na włócznie, ale to by nie miało sensu, bo najdłuższe włócznie były zawsze dzierżone przez piechotę, z tego oczywistego powodu, że piechur ma dwie wolne ręce. Secundo, włócznię przeznaczoną do użytku dla jeźdźca standardowo nazywa się lancą.

 

zapytał z wysokiego siodła. Musiałem zadrzeć wysoko głowę by na niego spojrzeć

Powtórzenie.

 

– Masz na myśli tę głupią przyśpiewkę?

Pytasz, na co mi to drewno? Nic, nic… Ognisko robił będę.

 

– Upolowali potwora. Chwała bogom. – Uniósł pięść do czoła, zapewne w ramach jakiegoś pobożnego gestu.

Kto uniósł? 

 

– Nie mam dzisiaj nastroju do polowania. – Na jego twarzy malował się niesmak, jakby nie podobała mu się myśl, o zabijaniu tych bestii.

Znowu problem z podmiotem domyślnym/obiektem, na który wskazuje zaimek.

 

– Źle by się to skończyło dla królestwa, przyjacielu – uśmiechnął się lekko Rinaut, widać było, że nie traktuje tego poważnie.

– Jeszcze się przekonamy – Rycerz, prawdopodobnie Anward, zaśmiał się.

Primo, czemu “rycerz” wielką literą? Secundo, skoro traktujesz “uśmiechnął się” jako czasownik wyrażający wypowiadanie się, to “zaśmiał się” też musisz, a zatem – szyk przestawny i czasownik na początku zdania. Tertio – powtórzenie.

 

Mam nadzieję, że godnie się zaprezentujesz na dworze?

To nie jest pytanie.

 

Czułem wzrastający niepokój związany z coraz większymi wymaganiami oczekiwaniami

Narratorowi nie zostały przedstawione żadne wymagania.

 

Owo miejsce otoczone było wysokimi na siedemdziesiąt stóp, i grubym na dwadzieścia, kamiennym murem.

Literówka.

 

jednak podwówczas drzewo umierało.

Aua. Nie podkreślił ci tego żadem edytor tekstu? Portalowy podkreśla… Tak czy siak, albo “podówczas”, albo “wówczas”.

 

Moi dziwni towarzysze cały czas podążali za mną, choć teraz widziałem ich jeszcze rzadziej, miałem świadomość, że przy mnie są.

Zaimkoza.

 

na jednego z gigantycznych wierzchowców, które oni zwali Tragna

To raczej nazwa gatunku, więc bez wielkiej litery.

 

tłumaczył mi Anward, który przysiadł się koło mnie.

“Przysiadł się do mnie” albo “usiadł koło mnie”.

 

nagle praca zbieraczki, albo myśliwego stała się niezwykle niebezpieczna

Nawet i zdanie zaczęte małą literą się znalazło.

 

Śpiewając, ujrzałem oczyma wyobraźni obraz z mojej przeszłości, wspomnienie grajka, który siedział na ulicy i akompaniując sobie na prostym instrumencie śpiewał ową pieśń. Moi towarzysze wyśmiali go, nie zważając na głupią przyśpiewkę, ale ja przystanąłem i rzuciłem mu monetę.

Powtórzenia.

 

Mi Mnie tam się podobało.

 

– Co wy robicie? Schowajcie się gdzieś! – nakazałem im, obawiając się jak rycerze zareagują, kiedy spostrzegą moich towarzyszy.

Narrator kilka razy wcześniej wprost stwierdza, że nikt poza nim nie zauważa potworów.

 

Dopiero potem się dowiedziałem, że tylko bliscy krewni króla mogą otwierać to przejście.

Jak w takim razie otworzyła je jego żona?

 

Przyznam szczerze, że się zawiodłem. Widząc opowiadanie konkursowe, miałem nadzieję, że będzie poprawnie napisane, ale błędów było sporo. Zwłaszcza przecinków – sugeruję popracować nad interpunkcją.

Treść opowiadania całkiem mi się podobała. Głównym problemem jest wyświechtany motyw protagonisty z amnezją, któremu nie nadajesz satysfakcjonującego rozwiązania. Odkąd tylko spotykamy rycerzy, skupiasz się w stu procentach na wątku związanym z intrygą i zmianą króla, zupełnie zapominając o wstępie. Nadal nie wiem, o co chodziło z trupem, skąd się wzięła amnezja i kto poganiał narratora. Główny wątek – bez zarzutu, tylko tak jak już napisałem, szkoda, że zaczynasz go w 1/3 tekstu i nie wracasz do poprzedniego.

Najbardziej podobał mi się poniższy dialog:

 

– Ileż jeszcze muszę jechać? – spytałem w próżnię, znużony podróżą. Otaczający mnie las martwych drzew nie wydawał się chętny do konwersacji. Jednak odpowiedział.

– Ile będzie trzeba – doszedł mnie skrzek z gałęzi.

Spojrzałem w górę, lecz na próżno, było już zbyt ciemno bym cokolwiek tam dostrzegł.

– Kto to?

– Przyjaciel.

– Nie słuchaj go, to zwykły łotr – odezwał się ktoś inny, mocnym, tubalnym głosem. – Wkrótce dotrzemy na miejsce.

– My?

– Przecież nie jedziesz tu sam – zaśmiał się.

– Kim jesteście?

– Towarzyszami – powiedziała głośnym szeptem kolejna istota.

ironiczny podpis

Negro Maure ap Thal

Czy to imię jest przemyślane? Mam wrażenie, że nie, bo Negro, czyli Murzyn, zaś Maur, czyli Arab (ale nie z Arabii tylko Afryki Północnej), a w kolejnym zdaniu okazuje się, że to rycerz popijający alkohol. W dodatku oba słowa mają ten sam źródłosłów, tylko dotarły do nas różnymi ścieżkami i różnie zostały zniekształcone.

Takie imię otwierające tekst może przekazywać sporo informacji albo coś symbolizować, ale mam wrażenie, że raczej przypadkiem nadałeś mu znaczenie, którego nie zamierzałeś.

 

Stojący przed nim pękaty antałek płynu poprawiającego nastrój, choć już napoczęty, nie rozwiewał melancholii rycerza. Gdy zastanawiał się,

Nad czym zastanawiał się antałek?

 

Pierwszym i podstawowym, kiedy jeszcze zwano go Arnim, stanowiła decyzja rodziców, by oddać go do Zakonu Akolitów Patriarchy Romana.

To po pierwsze, a po drugie czemu decyzja była “pierwszym i podstawowym drobiazgiem, który wpłynął na jego los” wtedy, kiedy nazywano go Arnim, a potem już nie? Chyba chodziło ci o:

Pierwszy i podstawowy stanowiła decyzja rodziców, by, kiedy jeszcze zwano go Arnim, oddać go do Zakonu Akolitów Patriarchy Romana.

 

Gdy zastanawiał się, jak się w to bagno wpakował, oczyma wyobraźni widział cały szereg drobiazgów, które wpłynęły na jego los. Pierwszym i podstawowym, kiedy jeszcze zwano go Arnim, stanowiła decyzja rodziców, by oddać go do Zakonu Akolitów Patriarchy Romana.

Decyzja o oddaniu dziecka do zakonu to drobiazg?

 

Jego rodzice wpadli na ten pomysł, gdy miał siedem lat, siostrę i czterech braci.

Nieporadne wyliczenie w którego skład wchodzą obiekty z różnych parafii.

 

Pozostała piątka mogła pochwalić się wprost wzorowym zdrowiem

Czy czyjeś zdrowie stanowi dla ciebie wzór? Jak masz grypę, myślisz sobie “o, X nie choruje, postaram się i będę tak samo zdrowy, jak on”?

 

Poświecenie potomka na służbę Daćbogowi

Literówka.

 

W Gryzonii każda szlachecka rodzina stawiała sobie za punkt honoru oddanie zakapiorom jednego dziecka. Poświecenie potomka na służbę Daćbogowi sprowadzało na pozostałych członków rodziny liczne błogosławieństwa i szczęście.

Znowu nieprzemyślane nazwy. Z jednej strony masz Gryzonię, która oczywiście kojarzy się z gryzoniami, z biedną krainą, w której każdy musi walczyć o przetrwanie, natomiast już w następnym zdaniu podajesz jako fakt, że wystarczy oddać jednego potomka na służbę i otrzymuje się “liczne błogosławieństwa i szczęście”. A zatem zdecydowanej większości rodzin powinno żyć się szczęśliwie i dostatnio.

Oprócz nieprzemyślanych nazw własnych, panuje w nich totalny miszmasz. Katolicko brzmiący zakon nazwany od kojarzonego głównie z chrześcijaństwem wschodnim tytułu patriarchy czci boga bazowanego na starosłowiańskim, podczas gdy bohater urodził się w nazwanej w oparciu o powszechny rzeczownik krainie, nadano mu germańskie imię Arnold, a on sam przyjął imię brzmiące łacińsko, ale nawiązujące w znaczeniu zarówno do Arabów, jak i Murzynów! Co za chaos! A ja jestem dopiero w połowie pierwszego akapitu! :)

 

Poświecenie potomka na służbę Daćbogowi sprowadzało na pozostałych członków rodziny liczne błogosławieństwa i szczęście. Coś mogło być na rzeczy, bo jego rodzice dorobili się łącznie szesnaściorga dzieci

Rodzice Daćboga dorobili się szesnaściorga dzieci?

 

co jedynie pogłębiało przygnębienie Negro.

https://sjp.pwn.pl/zasady/;629610

 

Arni zawsze uważał, że nie stałoby się nic złego, gdyby rodzice z decyzją poczekali choć dwa miesiące.

Zdecyduj się. Sam napisałeś, że już teraz bohater nie jest tak zwany, więc czemu nazywasz go tym imieniem?

 

Implikacje tego byłyby oczywiste.

“Implikacja” ma w tym użyciu to samo znaczenie, co “konsekwencja”.

 

Niestety fata zrządziły inaczej

Jest to teoretycznie poprawne, ba! są nawet dwa przykłady w korpusie języka polskiego PWN. Tym niemniej, gwarantuję ci że większość czytelników zatrzyma się w tym miejscu, wybita z rytmu niesamowicie rzadko spotykanym słowem, i nie znajdzie uzasadnienia dla jego użycia, choćby w poetyckości tekstu.

 

Niestety fata zrządziły inaczej i instruktorzy gonili ganiali go do ćwiczeń o brzasku

 

tak samo jak oddane zakapiorom bękarty, których nikt nie chciał.

Jak to nikt nie chciał? Zakonnicy chcieli.

 

Kilka luźnych uwag po przeczytaniu pierwszego akapitu:

– masz pięć razy słowo “był”, katastrofa to nie jest, ale poprawić by można

– cały fragment jest jednym akapitem

– początkowe zdania fragmentu donikąd nie prowadzą. Zaczynasz scenę z bohaterem zapijającym smutki, opisujesz parę jego wspomnień i… zapominasz, że zacząłeś scenę. Przykład, jak zrobić takie otwarcie poprawnie, znajdziesz choćby w Thor: Ragnarok. Scena zostaje nakreślona, następuje trochę wspominek, a potem scena idzie dalej.

 

Niestety, już w pierwszym akapicie było zbyt dużo błędów i problemów, bym mógł dokończyć lekturę, w związku z czym wstrzymuję się od oceny i komentarza merytorycznego. Nie wiem, czy opowiadanie było betowane, ale powinno.

ironiczny podpis

I nie chodzi tu bynajmniej o niebezpieczne, naturalne zjawiska

Bez przecinka i inna kolejność. Zgodnie z zasadami ustalania szyku przymiotników mamy “zjawiska naturalne”, a “niebezpieczne”, jako że określa całość złożoną z przymiotnika i rzeczownika, nie powinno być oddzielone przecinkiem.

 

naturalne zjawiska, takie jak czarne dziury, mgławice, niezaznaczone na mapach pola asteroid, supernowe czy gwiazdy neutronowe.

Wypisane przez ciebie rzeczy nie są zjawiskami. Zjawiskiem jest np. błyskawica czy zorza polarna, a w skali kosmicznej: rozbłysk słoneczny, supernowa bądź rozbłysk gamma. Wymieniłeś obiekty, ale czemu by nie zamienić po prostu na:

I nie chodzi tu bynajmniej o naturalne zagrożenia, takie jak czarne dziury, mgławice, niezaznaczone na mapach pola asteroid, supernowe czy gwiazdy neutronowe. Największym niebezpieczeństwem dla podróżujących międzygwiezdnymi szlakami ci, którzy z różnych przyczyn chcą im tę podróż zakłócić.

 

Niestety, zamieszkała część galaktyki pełna jest rozmaitych szumowin, piratów, nawiedzonych rebeliantów walczących nie wiadomo, o co i nie wiadomo z kim(+,) oraz przemytników

Przed o nie powinno być przecinka, za to powinieneś dać jeden tam, gdzie zaznaczyłem.

 

Niestety, zamieszkała część galaktyki pełna jest rozmaitych szumowin, piratów, nawiedzonych rebeliantów walczących nie wiadomo, o co i nie wiadomo z kim oraz przemytników handlujących wszystkim, za co ktoś jest w stanie im zapłacić. Natkniemy się na nich praktycznie w każdej spelunie, począwszy od Starej Ziemi, aż po planety leżące na samej granicy skolonizowanej przestrzeni. Zbierają się w nich największe męty społeczne wszystkich znanych ras, których jedynym celem jest zysk za wszelką cenę, a brak jakichkolwiek zasad dawno zastąpił obowiązujące wcześniej prawo.

Powtarzasz dwa razy dokładnie te samą informację w różny sposób.

 

 brak jakichkolwiek zasad dawno zastąpił obowiązujące wcześniej prawo.

To, że ktoś się nie stosuje do prawa, nie oznacza, że przestało ono obowiązywać.

 

Wędrujący między gwiazdami opowiadają swoim dzieciom historię mówiącą, że jak ktoś naprawdę chce, to dostrzeże Starą Ziemię z każdego ramienia zbadanej części galaktyki.

To zdanie nie kontynuuje myśli z akapitu w którym się znajduje (o bezprawiu), tylko tematycznie jest połączone z kolejnym i to w nim powinno się znajdować.

 

Są jednak w niej rejony tak bardzo oddalone od większych skupisk gwiazd, że panują tam prawie całkowite ciemności, z rzadka tylko rozjaśniane wątłym światłem powoli wygasającej gwiazdy, takiej jak w tej zapadłej, zapomnianej przez bogów dziurze.

Zdanie do uproszczenia. Powtórzenie. Błąd logiczny – gwiazdy nie wygasają, a wręcz świecą coraz mocniej wraz z wiekiem. Według modeli dotyczy to nawet tych zimnych i słabo świecących czerwonych karłów. Powoli wygasają gwiazdy zdegenerowane, w szczególności – białe karły.

 

niewielkiej, skalistej planecie

Tu, z tych samych powodów, co wcześniej, powinno być: “niewielkiej planecie skalistej”.

 

była mała górnicza osada(+,) przykryta starą i porysowaną kopułą ochronną odcinającą nieliczne pozostałe budynki od atmosfery zanieczyszczonej kopalnianymi wyziewami.

Masz trzy wyrażenia imiesłowowe jedno po drugim, dla ułatwienia odbioru dałbym jednak w którymś miejscu przecinek, choć nie jest obowiązkowy. Najbardziej przecinek pasuje w miejscu, które wskazałem.

 

Wieczorami, po pracy zbierali się na tarasie jedynej knajpy

“Po pracy” należy konsekwentnie albo oddzielić przecinkami z obu stron, albo z żadnej.

 

Dziś też, tak jak co dzień, stali bywalcy okupowali stolik ustawiony blisko okna, pozwalającego uniknąć duszenia się kłębami śmierdzącego tytoniowego dymu.

Jeśli stali bywalcy siedzieli przy oknie, żeby uniknąć dymu, a miasto jest opustoszałe i niemal nikt go nie odwiedza… to powiedz mi proszę, kto palił?

Co więcej, stali bywalcy siadają pod oknem na co dzień, czyli ktoś pali codziennie… A jeśli ktoś przychodzi codziennie do baru, to też jest stałym bywalcem… Czyli siedzi przy oknie. No chyba, że to właściciel/barman pali, ale co za właściciel pali w swoim barze jeśli przeszkadza to wszystkim stałym bywalcom?

 

Gospoda nawiązywała stylem do prehistorycznych czasów dzikiego zachodu na Starej Ziemi

“Prehistoryczny” ma bardzo konkretną definicję i nie jest to “bardzo stary”. Sugeruję zamienić na “zamierzchłych”.

 

chociaż drewniane deski ścian i podłogi zastąpiły plastikowe panele wytarte przez lata używania.

To zdanie przekazuje odwrotną informację w stosunku do tej, którą (jak myślę) miałeś zamiar przekazać. Powinno być:

plastikowe panele zastąpiły drewniane deski

bądź:

drewniane deski zostały zastąpione przez plastikowe panele

 

Pewien nastrój tej minionej epoki udzielał się jednak gościom, których większość, przynajmniej należących do rasy ludzkiej, zachowywała się i wyglądała jak kowboje z tamtej epoki,

Masło maślane. Czy istnieje kilka różnych nastrojów tamtej minionej epoki? Czy są kowboje z innej epoki niż Dziki Zachód? Oprócz tego, wyeliminujesz w ten sposób powtórzenie “epoki”.

 

Trzej twardziele, siedzący właśnie przy oknie, nie musieli jednak udawać kogoś innego, niż byli w rzeczywistości

Pomyłka w czasie.

 

ich wyświechtane robocze kombinezony aż nadto wyraźnie wskazywały, że stanowią załogę jednego z holowników.

Powtarzasz się. Albo “aż nadto”, albo “wyraźnie”. Nie oba.

 

Pili niewiele, cały czas nerwowo spoglądając na drzwi, tak jakby na kogoś czekali(+,) i rozmawiając szeptem jak spiskowcy.

Przecinek.

 

stary Al Johnson latający na trzysta drugim widział jego statek koło zachodniej mgławicy

Pokaż mi proszę, który kierunek to zachód:

 

wiadomość, że w drugiej kopalni znaleźli trilium(+,) rozeszła się już po całym sektorze.

Przecinek.

 

Znaleźli, czy nie znaleźli, na razie to tylko niepotwierdzone plotki, bo nikt z kompanii tego nie potwierdził,

Plotki są niepotwierdzone, bo nikt ich nie potwierdził. Masło maślane.

 

Po co mam go pytać(+,) i tak łże

Przecinek.

 

większego kłamcy nie znajdziesz w promieniu 100 lat świetlnych

Liczby zapisujemy słownie.

 

– Po co mam go pytać i tak łże, bo większego kłamcy nie znajdziesz w promieniu 100 lat świetlnych od tego miejsca – drugi wzruszył ramionami i sięgnął po szklankę.

Błędny zapis dialogu, komentarz powinien zaczynać się wielką literą, ale kwestia dialogowa kończyć kropką.

 

Co jakiś czas kolonię elektryzowała, zazwyczaj nieprawdziwa(+,) wiadomość, że na którejś asteroidzie znaleziono trilium, najrzadszy i najcenniejszy pierwiastek(+,) odkryty wkrótce po opuszczeniu Układu Słonecznego.

Przecinki, przecinki. Pierwszy jest niezbędny. Drugi nie, ale zmienia znaczenie zdania tak, by miało więcej sensu. Bez przecinka trilium jest najrzadsze i najcenniejsze tylko wśród tych pierwiastków, które odkryto wkrótce po opuszczeniu Układu Słonecznego. Z przecinkiem jest najrzadszym i najcenniejszym pierwiastkiem, kropka.

 

Ta ruda zrewolucjonizowała podróże kosmiczne w takim samym stopniu(+,) jak wynalezienie koła te lądowe

Porównanie paralelne, przecinek.

 

metal o wytrzymałości tytanu, ale ciężarze mniejszym nawet od aluminium.

Jeśli mowa o podróżach kosmicznych, nie należy mówić o wadze/ciężarze, które są względne i zależą od lokalnego pola grawitacyjnego. Czy w stanie bezwładności żelazo waży więcej niż aluminium? Użyj masy bądź gęstości, które są właściwością obiektu.

 

niezależnie(+,) czy przyszło im walczyć z policyjnymi patrolowcami, czy fregatami klasy Star Defender.

Przecinek.

 

Każdy dodawał od siebie coś nowego do tych historii i coraz częściej postrzegano ich bohaterów jak mitycznych herosów

Bez tej wstawki obiektem jest podmiot.

 

jedynym tematem prowadzonych przy piwku rozmów było rzekome znalezienie trilium.

Jeśli nie piszesz stylem potocznym, nie stosuj potocyzmów w narracji.

 

jednakże, gdy drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem

Bez przecinka.

 

gdy drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem, zapadła przejmująca cisza.

Tę muzykę to grała jakaś kapela na żywo? Wątpliwe. Czy w takim razie drzwi są lokalu są jakoś bezpośrednio połączone ze sprzętem grającym w taki sposób, że ich gwałtowne otworzenie automatycznie go wyłącza?

 

Przybysz ubrany w różne, niezbyt do siebie pasujące części mundurów piechoty i floty

Chyba znowu przekazałeś nie to, co chciałeś przekazać. Żołnierz Wojska Polskiego w mundurze jest ubrany w różne części, bo przecież spodnie różnią się od kamizelki. Powinno być tak:

Przybysz ubrany w niezbyt do siebie pasujące części różnych mundurów piechoty i floty

 

Przeczyło temu jednak towarzystwo dwóch krępych, lecz potężnie zbudowanych obcych o szarej, pomarszczonej skórze(+,) i ciężki wojskowy miotacz trzymany pewnie w prawej ręce.

Przecinek.

 

– Człowieku, o czym ty mówisz, przecież nikt tutaj nie znalazł nawet grama tej rudy od dobrych pięciu lat – zaczął jeden z gości i przerwał

Wypowiedź jest pełna i mówca wyraźnie powiedział wszystko, co chciał. Skoro “zaczął i przerwał”, to wypadało by ją urwać w którymś miejscu.

 

A ty chłopie wisisz mi za paliwo i wynagrodzenie tych dwóch dżentelmenów – skinął głową w kierunku swojej obstawy.

Błędny zapis dialogu – kropka i wielka litera.

 

Musiałbym panu oddać zarobki za ostatnie pół roku, a większość i tak już przepiłem – Al tłumaczył się nerwowo cały zlany potem.

Błędny zapis dialogu – zdanie komentarza powinno mieć szyk przestawny i zaczynać czasownikiem.

 

– No to zapłacisz mi w inny sposób – znów skinął, a ochroniarze złapali górnika pod ręce.

Błędny zapis dialogu, błąd podmiotu domyślnego – ostatnim podmiotem w pasującej liczbie i rodzaju jest Al, a nie Ryan.

 

W oszklonej kabinie z przodu kadłuba widać było światło, świadczące

Bez przecinka.

 

Johnson z Ryanem i jego najemnikami znikał znikali właśnie za kadłubem

 

Zebrani w milczeniu wypili za jego zdrowie, barman wezwał strażników, którzy zabrali ciało do utylizacji(+,) i życie w osadzie dalej potoczyło się swoim niespiesznym, codziennym rytmem.

Przecinek.

 

Opowiadanie nie jest rażąco złe, ale jest po prostu nudne. Ponad połowa tekstu to opisy (w tym cała pierwsza część i druga nie licząc dialogu). Rozumiem, że jest to pierwsze opowiadanie z serii, ale jeśli zamęczysz czytelnika już na starcie, to kto je przeczyta?

Nie tylko atakujesz czytelnika zupełnie niepotrzebnymi informacjami (czytaj: kogo obchodzi, w jaki sposób przemytnicy modyfikują swoje statki? Nie ma to żadnego znaczenia dla tekstu.), ale też wyraźnie masz problem z zasadą show, don’t tell. Na samym początku spędzasz mnóstwo czasu, opisując, jak bezprawne jest pogranicze, a potem pokazujesz króciutką scenkę w której przemytnik ot tak morduje żartownisia w środku miasteczka. To w takim razie jaki był cel tego całego opisu, skoro później masz scenę służącą do przekazania tej samej informacji?

Zdajesz się przelewać myśli na papier w takiej kolejności, w jakiej przyszły ci do głowy – najpierw stworzyłeś sobie uniwersum, a potem wymyśliłeś historię – ale musisz spojrzeć na tekst z punktu widzenia odbiorcy. Myślisz o kolejnych opowiadaniach z perspektywy tworzenia uniwersum, ale czytelnik dostał tylko to, co dostał.

Sugeruję, abyś obejrzał pierwszy odcinek Cowboy Bebop. Zastanów się, czy byłby on interesujący dla widza, gdyby pierwsze 12 minut narrator opisywał stan Układu Słonecznego.

ironiczny podpis

Nie zamawiaj u mnie obrazków! – Dziwne zdanie jak na kogoś, kto żyje z rysowania obrazków i obrabiania grafiki, ale naprawdę dobrze ci radzę: nie kupuj, nie przyjmuj, a już na pewno nie zamawiaj!

Oprócz powtórzenia błędne formatowanie tekstu (przy czym powtórzenie “zamawiaj” jest jak najbardziej ok, bo służy podkreśleniu przestrogi dla odbiorcy). Jeśli pierwsze zdanie jest wypowiedziane na głos, możesz zapisać całość w formie dialogu, ale wtedy drugie zdanie musi być osobnym akapitem, bo nie opisuje tego, co dzieje się z postaciami biorącymi w nim udział:

– Nie zamawiaj u mnie obrazków!

Dziwne zdanie jak na kogoś, kto żyje z rysowania i obrabiania grafiki, ale naprawdę dobrze ci radzę: nie kupuj, nie przyjmuj, a już na pewno nie zamawiaj!

Jeśli chcesz zachować myślnik, powinieneś objąć zdanie cudzysłowem oraz po myślniku dać małą literę:

“Nie zamawiaj u mnie obrazków!” – dziwne zdanie jak na kogoś, kto żyje z rysowania i obrabiania grafiki, ale naprawdę dobrze ci radzę: nie kupuj, nie przyjmuj, a już na pewno nie zamawiaj!

Możesz też zastąpić go kropką. Wydaje mi się, że wtedy cudzysłów nie będzie konieczny:

Nie zamawiaj u mnie obrazków! Dziwne zdanie jak na kogoś, kto żyje z rysowania i obrabiania grafiki, ale naprawdę dobrze ci radzę: nie kupuj, nie przyjmuj, a już na pewno nie zamawiaj!

 

potrafiłem z marszu narysować kotka, pieska, czy samochód wyścigowy.

Bez przecinka przed "czy".

 

Piotruś i jego teczka – taki tandem, a teczce kartki, ołówki, gumki, węgiel. 

Literówka.

 

Brałem długopis albo cienkopis i dziarałem kumpli.

Piszesz stylem potocznym, więc nie ma uzasadnienia podkreślanie kursywą poszczególnych potocznych słów. Chwilę wcześniej masz “zajebistych gości” pisanych normalnie.

 

Nikt nigdy nie skojarzył moich dziecięcych bazgrołów z tymi mniej lub bardziej poważnymi dziecięcymi obrażeniami.

Dorośli nie mają siniaków, oparzeń i nie łamią nóg?

 

Tyle, że to nie był przypadek.

Zdecydowanie bez przecinka.

 

"Bardzo zdolny, choć leniwy." – tak określali mnie profesorowie.

Bez kropki (ale już np. w języku angielskim kropkę się cytuje).

 

– Piotruś, Ty taki artysta jesteś, narysowałbyś cioci jakieś ładne kwiatki do salonu. – rzuciła kiedyś

Bez kropki oraz: nie piszesz listu ani nie piszesz o Bogu – nie pisz zaimków wielką literą.

 

Po kilku tygodniach na ścianie ciocinego salonu zawisła obrzydliwie kiczowata martwa natura z pokaźnym bukietem kwiatów i moim autografem w rogu.

Przebudowałbym to zdanie tak, żeby było niedwuznaczne i nie dało się z niego wywnioskować, że bukiet kwiatów znajdował się razem z autografem w rogu obrazu.

 

Treściowo – szczyt odpustowej tandety, technicznie – nie musiałem się wstydzić – było dobrze.

Masz tutaj dwie struktury w których przecinki zastąpiłeś myślnikami w taki sposób, że się zlały, bo obie wymagają myślnika w tym samym miejscu. Sugeruję to wtrącenie jednak zostawić z przecinkami.

Treściowo – szczyt odpustowej tandety, technicznie – nie musiałem się wstydzić, było dobrze.

 

Zadziałało dość szybko.

Zacząłbym w tym miejscu nowy akapit, bowiem zaczynasz nową myśl.

 

jeden akt, do którego modelkę znalazłem na rozkładówce w Playboyu(+,) i jeden święty obrazek.

Przecinek.

 

Wyprodukowałem w tamtym czasie kilka obciachowych zachodów słońca, paskudnych pastelowych landszaftów, parę niezłych abstrakcji, jeden akt, do którego modelkę znalazłem na rozkładówce w Playboyu i jeden święty obrazek. Nikt zdawał się nie widzieć oczywistego:

– zachód słońca nad jeziorem – pożar;

– zachód słońca nad morzem z żaglówką – kradzież samochodu;

– zachód słońca nad morzem z latarnią morską – potrącenie przy przechodzeniu przez pasy;

– krajobraz "górska dolina" – napad z pobiciem, pęknięcie czaszki;

– krajobraz z wiejską chatą – wypadek rowerowy, obie ręce złamane;

– abstrakcja niebieska – zerwany dach podczas burzy;

– abstrakcja geometryczna czarno-biała – upadek ze schodów, wybity bark, połamane żebra i liczne stłuczenia;

– goła baba – atak wyrostka robaczkowego, jakieś zakażenie pooperacyjne;

– uśmiechnięty Jezus – kradzież "na wnuczka".

Umieściłeś w tekście dwa razy tę samą listę, tylko sformatowaną w inny sposób.

 

Kiedy patrzyłem na kartkę z feralnymi obrazami(+,) do głowy przyszły mi wszystkie tatuaże długopisem i następujące po nich wypadki.

Przecinek.

 

Potem przypomniałem sobie kilka obrazków, które rozdałem w podstawówce(+,) i późniejsze łzy z powodu zmarłego chomika albo zagubienia ulubionego piórnika.

Przecinek.

 

Tyle, że to nie mogła być prawda – tak myślałem.

Bez przecinka, to raz. Dwa – myśli w pseudodialogu oznacz kursywą bądź cudzysłowem.

 

Parę miesięcy później, na krótko przed maturą, dwóch moich kuzynów miało się żenić. Nie ze sobą oczywiście.

Żeby nie było – podoba mi się ten żart, ale z mężczyznami się nie żeni, tylko wychodzi się za nich za mąż. Żeby żart semantycznie miał sens, zamień “miało się żenić” na płciowo neutralne “miało brać ślub”.

 

Jakoś tak w krótkim odstępie czasu zaręczyli się ze swoimi dziewczynami i niedługo, jeden po drugim, mieli brać ślub.

Masło maślane. Z kim innym mogli się zaręczyć? A oprócz tego właśnie tu możesz dać “mieli się żenić”, żeby nie było powtórzeń.

 

Chciałem, pokusić się o spersonalizowany romantyzm:

Wkradł ci się przecinek.

 

miał wypadek na swojej Hondzie

Firma Honda produkuje motocykle marki Honda, ale jak mowa o konkretnej hondzie, to nie jest to ani firma, ani marka, wiec piszemy małą literą.

 

Narzeczona chciała z nim zostać – szlachetnie, ale im dłużej nie było poprawy, tym ona bardziej próbowała leczyć swoją depresję alkoholem.

Jeśli możesz się pozbyć zaimka, to czemu by nie?

 

Weterynarz miał chyba trochę lżej

Miał sugeruje jakąś ciągłość, sugeruję:

Weterynarzowi dostało/oberwało się chyba trochę słabiej

 

Malowanie czy rysowanie samo przez się zdawało się nie pociągać za sobą żadnych przykrych konsekwencji.

Propozycja: “samo w sobie”.

 

Pomyślałem, że dam radę od tego uciec(+,) jeśli nie będę zajmował się grafiką ani malarstwem profesjonalnie.

Przecinek.

 

jakiś jeden obrazek na miesiąc, czy na tydzień

A tu z kolei bez.

 

Zacząłem żyć na własny rachunek: wynajęty kąt, prace na część etatu: jakieś call-center, jakaś produkcja, jakaś mała gastronomia, żeby opłacić studia i mieszkanie.

Masz wyliczenie w środku wyliczenia. Zdanie zdecydowanie do uproszczenia.

 

Powtórka z podstawówki i podwórka: – Piotruś, narysuj mi coś! – powtarzały szczególnie dziewczyny. Każdorazowo, kiedy odmawiałem wychodziłem na bufona, bo przecież "co mi szkodzi, ale jak nie, to nie", ale odmawiałem zawsze. Poza jednym razem. To był mój pierwszy trup.

Dialog nie może zaczynać się w środku akapitu, a zdania nieopisujące samego dialogu powinny również być nowym akapitem:

Powtórka z podstawówki i podwórka:

– Piotruś, narysuj mi coś! – powtarzały szczególnie dziewczyny.

Każdorazowo, kiedy odmawiałem(+,) wychodziłem na bufona, bo przecież "co mi szkodzi, ale jak nie, to nie", ale odmawiałem zawsze. Poza jednym razem. To był mój pierwszy trup.

Oprócz tego brakujący przecinek.

 

Poza jednym razem. To był mój pierwszy trup.

Psujesz sobie szansę na zbudowanie jakiegokolwiek napięcia, opisując efekt końcowy na samym początku historii.

 

wiedzieliśmy, że tak czy tak czeka nas poprawka

Frazeologia, zlały ci się dwa wyrażenia: “tak czy siak” oraz “i tak, i tak”.

 

Kilka wypitych kolejek podkręciło moją odwagę, czy bardziej raczej wyłączyło myślenie.

 

Współczesna riposta na farby olejne, gwasz, akwarele, ołówki, kredki, tusz i wszystkie inne środki artystycznego wyrazu wymyślone przez ludzkość. Lepsze i szybsze.

Skoro “riposta”, to “lepsza i szybsza”.

 

Spełnione marzenie każdego artysty.

Myślę, że wielu artystów nie zgodziłoby się ze stwierdzeniem, że ich marzeniem jest tworzyć dzieła szybciej, bo cyfrowo. Wielu korzysta z pomocy komputerów, owszem, ale także wielu nimi pogardza. Sugestia:

Spełnione marzenie wielu artystów.

 

Wyrobiłem sobie nazwisko w środowisku.

Jestem zdania, że w języku polskim wyrabia się sobie markę, natomiast wyrabianie sobie nazwiska to wpływ języków obcych, ale nie mogłem znaleźć nic konkretniejszego na ten temat, więc mogę się mylić.

 

Czasem tracili majątki, czasem nadzieje, rodziny, zdrowie lub życie.

Powinno być:

Czasem tracili majątek, czasem nadzieję, rodzinę, zdrowie lub życie.

lub:

Tracili majątki, nadzieje, rodziny, zdrowia i życia.

 

Pan Stanislaw.

Literówka.

 

We wczesnych latach 90-tych wiedział jak tanio kupić i drogo sprzedać.

W opowiadaniach liczby piszemy słownie.

 

Sprytny cwaniak.

Masło maślane. “Sprytny” = “cwany”. Cwany cwaniak?

 

pod jego wielkim domem z artystycznie kutą bramą i wysokim murem co roku stawało nowe czarne BMW lub Mercedes klasy executive.

Ta sama sprawa co z hondą.

 

Po kilku dniach logo zawisło przed siedzibą firmy na stalowym artystycznie kutym ramieniu.

Drugi raz używasz tego bardzo precyzyjnego określenia w jednym akapicie.

 

Interes szedł jak woda.

Frazeologia. Jest dużo wyrażeń zaczynających się od “iść jak”. “Iść jak x”, gdzie x to produkt = “sprzedawać się równie dobrze, jak zazwyczaj x”. Np. “iść jak świeże bułeczki”.

Już prędzej pasowałoby tu “Interes szedł jak burza”. Lub “Z interesem szło mu jak po maśle”.

 

Z czasem jego czerwona, ulana twarz, widywana w lokalnych wiadomościach i prasie z podpisem “człowiek sukcesu”, zaczęła mnie irytować. Fatum, gdzie jesteś?

Po kolejnym miesiącu nerwowego wyczekiwania nagłówek w regionalnym dodatku dużego dziennika uspokoił mnie: Stanisław S. pod nadzorem inspekcji finansowej. Wiedziałem, że to to. Kupiłem gazetę.

Informatyk z wykształcenia, grafik komputerowy z zawodu, a informacje o świecie czerpie z telewizji i gazet?

 

Chryzostom – multiinstrumentalista, któremu zamarzyła się Akademia muzyczna.

W nazwach własnych szkół (jak i wszystkich innych) zapisujemy każdy wyraz wielką literą, natomiast tutaj nie piszesz (jeszcze) o żadnej konkretnej, więc pierwsze litery powinny być wszędzie małe.

 

zdolnych dzieci było o okolicy sporo.

Literówka.

 

Kiedy wreszcie ktoś wybił kilka okien w Akademii(+,) odetchnąłem.

Przecinek.

 

Po kilku tygodniach natknąłem się na headline w lokalnym portalu informacyjnym: Chryzostom K., dyrektor znanej szkoły muzycznej(+,) zatrzymany pod zarzutem pedofilii

Przecinek. Chociaż z drugiej strony jestem w stanie uwierzyć, że w lokalnym portalu informacyjnym są artykuły z błędami w nagłówkach. Nie rozumiem też użycia anglicyzmu w tym konkretnym miejscu, bo też nie spotkałem się z zastępowaniem “nagłówka” w ten sposób, nawet pracując w korpo.

 

Prawie wszyscy uczniowie mieli jakieś doświadczenia w tej kwestii.

Dość niefortunne wyrażenie, biorąc pod uwagę temat, o którym mowa. Spróbowałbym wyrazić to samo jakoś inaczej. Moja sugestia:

Prawie wszyscy uczniowie mieli coś do opowiedzenia policjantom.

 

podczas gdy wszyscy współwięźniowie w jego celi smacznie spali.

Masło maślane.

 

Fatum zdawało się mieć konkretne rozwiązanie dla każdego, bez względu na to(+,) co malowałem.

Przecinek.

 

zdarzało mi się zejść z ceny albo zrobić komuś prezent tylko po to, żeby zobaczyć(+,) co mu się przydarzy.

Przecinek.

 

z tym, że nie szukałem już ludzi, którym mógłbym otworzyć te drzwi.

A tu z kolei znowu bez.

 

Jeżeli ktoś miał pecha poprosić mnie o jakiś obraz, czy grafikę to pewnie tak mu było pisane

Tutaj trzeba przecinek przesunąć przed “to”.

 

Akceptuję siebie i to(+,) czym jestem.

A tu znowu z.

 

W tym okresie wykonałem zlecenia dla 187 osób.

Liczby – słownie.

 

Generalnie nie jest to jakieś super opowiadanie, ale zdecydowanie udany debiut na stronie. Konsekwentnie eskalujesz zagrożenie, jednak brakuje trochę jednolitej wizji tego, co się za przedstawionymi wydarzeniami kryje.

Pierwszym przykładem niech będzie początek. Jest sobie taki serial, Tengen Toppa Gurren Lagann, który zaczyna się flashforwardem do sceny bitwy, która – jak można się domyślić – będzie miała miejsce na końcu. Scena sama w sobie jest w porządku, problem w tym, że w trakcie tworzenia pomysł twórców nieco się zmienił i do takiej bitwy, jaka jest pokazana, nigdy nie dochodzi. Efektem są skonfudowani i nieco zagubieni widzowie.

U ciebie jest podobnie. Masz dobrze napisany pierwszy akapit, który pobudza zainteresowanie czytelnika tekstem, natomiast problem jest taki, że narrator z tego akapitu i narrator z końcówki tekstu to znacznie różniące się od siebie osoby. Narrator z flashforwardu stanowczo ostrzega czytelnika: “Nie zamawiaj u mnie obrazków!”, podczas gdy faktycznie narrator przez większość czasu, odkąd zdał sobie sprawę, jaką moc posiadają jego rysunki, jest wręcz za tym, by kupowało je możliwie najwięcej osób – a na koniec zmienia nastawienie na obojętne: “Akceptuję siebie i to czym jestem.” Czy mam uwierzyć, że ten sam narrator, który mówi: “Już nie odmawiam. Jeżeli ktoś miał pecha poprosić mnie o jakiś obraz, czy grafikę to pewnie tak mu było pisane”, chwilę później gorąco próbuje mnie odwieść od zamówienia u niego grafiki?

Autor zmienia nawet podstawowe źródło zarobku. We flashforwadzie mamy: “Dziwne zdanie jak na kogoś, kto żyje z rysowania obrazków i obrabiania grafiki”, podczas gdy w końcówce: “Skasowałem ogłoszenia, profile, znalazłem stały etat w jednym z dużych portali internetowych. Przestałem łowić kolejnych mecenasów do wypychania w przepaść. Zaakceptowałem bycie odźwiernym złego Fatum, z tym, że nie szukałem już ludzi, którym mógłbym otworzyć te drzwi.”

Drugim przykładem są dwie historie opisane na końcu. Różnią się one zasadniczo od pozostałych przypadków. Nie licząc tych dwóch historii, gdy zadziałała moc narratora ofierze przydarzała się mniej lub bardziej losowa, nieprzyjemna rzecz. Natomiast jeśli idzie o Stanisława i Chryzostoma, rzecz ma się zupełnie inaczej. Obaj ponieśli bowiem odpowiedzialność za popełnione wcześniej przestępstwa. Co gorsza, przedstawiasz to czytelnikowi jako pewnik, że oni te przestępstwa popełnili.

Dla każdego rozsądnego odbiorcy jest zupełnie czymś innym, gdy prawdopodobnie zupełnie niewinna dziewczyna wpada pod tramwaj, a gdy krętacz, którego machlojki finansowe są wręcz oczywiste, staje się podejrzanym w śledztwie. Pomyśl o tym, jak zmienia się postrzeganie narratora, który stwierdza: “Jeżeli ktoś miał pecha poprosić mnie o jakiś obraz, czy grafikę to pewnie tak mu było pisane”. Jeśli mówi to o przestępcach, dla których efektem obrazu było to, że odpowiedzieli za własne przewinienia – to czytelnik może się nawet z nim zgodzić. Jeśli o niewinniej dziewczynie która w efekcie zginęła bez żadnego związku z czymkolwiek, co zrobiła – to narrator jest psychopatą bez empatii. To nie są ani trochę podobne do siebie sytuacje.

Po trzecie, narrator po wypadkach kuzynów orientuje się, że nie tylko nie musi ukończyć obrazka, żeby zadziała jego moc… ba! nie musi nawet uzyskać zlecenia. Więc zupełnie nie ma sensu, że kiedy narrator stwierdza, że “Ostatecznie wszyscy ludzie mają coś na sumieniu i mniej lub bardziej zasługują na śmierć, albo przynajmniej na to, aby stało im się coś złego. (…) Chciałem wykonać jak najwięcej zleceń. (…) Czułem misję i potrzebę aktywnego jej wypełniania” w ogóle ogranicza się do zleceń. Gdyby postępował w następujący sposób: siada w kawiarni, patrzy na osobę, z myślą o niej nakreśla trzy kreski w notatniku (nie musi przecież kończyć dzieła!), bam! gotowe, kolejna osoba, i kolejna… to te 187 osób załatwiłby w godzinę.

Szczerze mówiąc, w pewnym momencie miałem nadzieję, że twój narrator potraktuje swoją moc jak Light Yagami swój Notatnik Śmierci i zacznie używać jej, by karać przestępców… ale on tylko krzywdził losowo… ale potem okazało się, że ci losowi ludzie faktycznie byli przestępcami, mimo że wcześniej nie byli. Narrator w konsekwencji myśli, że każdy kogo skrzywdził miał coś na sumieniu, co jest idiotyzmem, bo przecież cały czas posiada listę, która zaczyna się od dzieci z podstawówki!

Słowem, jeśli idzie o to, jakim człowiekiem chcesz uczynić narratora, jak odnosi się do swojej mocy w konsekwencji zdarzeń przez nią sprowadzonych i ostatecznie w ocenie jego działań masz pomieszanie z poplątaniem, brak wizji i nieco zagubionego, skonfudowanego czytelnika.

Uważam, że opowiadanie ma wszystkie niezbędne elementy dobrego opowiadania. Osobiście proponuję wrócić do niego za parę lat i zastanowić się, jak odpowiednio połączyć je w całość.

ironiczny podpis

Odnośnie stylu: uważam, że “wytropił odrosty” brzmi lepiej niż “wypatrzył odrosty”, bo jest ciekawsze.

Jasne, że jest ciekawsze. Tyle że tropić, czyli podążać za tropem. Czy czarnoksiężnik za czymkolwiek podążał, choćby wzrokiem? Jeśli zauważysz np. mysie odchody, to możesz wytropić wzrokiem mysz, podążając za śladami w poszukiwaniu gryzonia. Na tym polega tropienie. Natomiast jeśli patrzysz na czuprynę i widzisz oznaki siwienia, to tymi oznakami są… właśnie siwe włosy, no bo co innego? Widzisz je od razu, ergo zero tropienia.

 

Z tym się nie zgodzę. Każdy element jest przemyślany, a całość prowadzi do refleksji na temat wojny i generalnie życia.

Oczywiście, że się nie zgadzasz – inaczej nie napisałabyś tego opowiadania, a przynajmniej nie w takiej formie.

 

Czarnoksiężnik ma przed sobą wspaniałe perspektywy (stąd ta nieśmiertelność), szczęście mu sprzyja (najsilniejsza czarownica umarła) i jeszcze ma szpiega. Jorgel nie ma praktycznie żadnych szans na zwycięstwo, znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Okazuje się, że jego cechy charakteru pozwalają mu w decydującym momencie wybrać mniejsze zło.

Jednym tchem stwierdzasz, że twoje opowiadanie wcale nie jest zbieraniną tropów i motywów, i jako argument opisujesz motyw Dawida i Goliata. Serio?

 

Jednak i on ponosi klęskę, kiedy okazuje się, że najważniejsza osoba odeszła z innym.

To nie jest klęska, to po prostu losowe nieprzyjemne zdarzenie niezwiązane z resztą tekstu. Mogłabyś wyciąć wszystko, co dotyczy Sylie z tekstu i wszystkie wydarzenia potoczyłyby się tak samo. Gdyby choćby Sylie zostawiła Jorgla, dowiedziawszy się, jak niechlubnie postąpił w pojedynku – wtedy miałabyś jakieś połączenia i można by pokusić się o stwierdzenie, że zwycięstwo maga obróciło się w klęskę. Na chwilę obecną masz parę niezwiązanych ze sobą, nieprowadzących nigdzie tropów.

 

W wielu utworach jest podobnie. Sny zawsze pozostają pewną tajemnicą, tak jest również w tym przypadku. Poza tym, opowiadanie dużo by straciło, gdybym wszystko wyjaśniała łopatologicznie.

Jest spora różnica pomiędzy tajemnicą a nieuzasadnionym pojawieniem się znikąd. Darth Sidious (mam na myśli oryginalną trylogię) jest tajemniczy i to jest zaletą. Snoke wziął się znikąd, jego obecność nie ma uzasadnienia w tym, co wiemy o uniwersum – co jest wadą. Prorocze sny w tym opowiadaniu to Snoke.

 

Nie zrozumiałeś tytułu: tylko wydaje się, że Kweryn byłby lepszym kandydatem na Pierwszego Czarodzieja. W rzeczywistości to zdrajca. Wydaje się, że Mistrzyni się pomyliła, ale wybrała najlepiej jak mogła.

Mam wrażenie, że to ty nie zrozumiałaś mojego argumentu, bowiem twoja odpowiedź z jakiegoś powodu jest o zdradzie Kweryna, a nie na temat.

 

Gdyby Mistrzyni nie umarła, ta historia potoczyłaby się zupełnie inaczej.

Dokładnie. Trop znalazł się w tekście tylko po to, byś ty jako autorka mogła poprowadzić historię tak, jak to sobie zaplanowałaś.

ironiczny podpis

Obóz króla Arctusa zastygł w oczekiwaniu, niczym zając osaczony przez drapieżniki. Na łące pełnej mleczy i rumianków wykwitła armia szarych namiotów. Z oddali dobiegały groźne ryki bestii towarzyszących wrogom. Nadchodził świt, który miał przynieść krwawe starcie.

Początek opisu kłóci się z końcem. Nocą te mlecze i rumianki są widoczne?

 

Poprawił długie włosy związane na karku,

Włosy, żeby były związane na karku, muszą być długie. Zatem poprawne są wersje:

długie, związane na karku włosy => (długie i związane na karku)

związane na karku, długie włosy => (związane na karku i długie, to samo znaczenie, co powyżej)

związane na karku długie włosy => (takie długie włosy, które dodatkowo związane są na karku)

Natomiast taka kolejność przydawek, jaką wybrałaś, nie ma sensu bez przecinka.

 

Mężczyzna zdał sobie sprawę, że jeszcze przed zachodem słońca stanie się ochłapem martwego mięsa, zalegającym razem z innymi na łące(+,) i już nigdy nie zobaczy swojej Sylie.

Stawiaj przecinki przed “i”, jak inaczej zemścisz się na polonistce z podstawówki?

 

Zaledwie poprzedniego dnia dostał ten tytuł

Frazeologia, tytuł się raczej uzyskuje (46100 wyników Google, 14 w korpusie) bądź otrzymuje (21600/20). Dostanie tytułu co prawda istnieje, ale ma 10600 wyników w Google i tylko jeden w korpusie, a poza tym po prostu brzmi brzydko.

Porównanie na bezokoliczniku w Google i l. p. rodz. m. czasu przeszłego w korpusie.

 

bo mimo czterystu siedemdziesięciu sześciu lat, trzymała się całkiem nieźle

Mimo czterystu siedemdziesięciu sześciu lat” nie jest zdaniem, więc przecinki nie są konieczne, ale niezależnie od tego, czy potraktujesz to jako wtrącenie i się na nie zdecydujesz, czy nie – powinny znaleźć się konsekwentnie z obu stron bądź z żadnej. Sugerowałbym jednak ich brak.

 

dostali tylko mapę, którą uparcie studiował wódz(+,) i pismo z jednym krótkim zdaniem.

Pamiętaj – przecinki przed “i”!

 

Mistrzyni chwaliła go tak często, jak często patrzyła na Jorgela z miną „wiem, co znów nawywijałeś”.

Niekoniecznie właśnie tak, ale brakuje tu jakiegoś przysłówka, bo inaczej co to za porównanie paralelne.

 

Przynajmniej jest z nami wódz – pocieszał  pocieszył się Jorgel.

 

Cała ta mapa o kant dupy potłuc

To pseudodialog, więc nie jest to błąd, ale poprawnie byłoby “Całą tę mapę o kant dupy potłuc”. Sugeruję również wykrzyknik.

 

Co innego, Kweryn.

Niepotrzebny przecinek.

 

Nie czas się rozklejać – pomyślał i posłał wiązkę mocy do umysłu strażnika.

On nie pozwoli nam zginąć. Pokona Mortexa! Skoro był pomocnikiem Mistrzyni, musi mieć niezwykłą moc. To wielki i odważny czarodziej, z nim jesteśmy bezpieczni – myślał chłopak.

Zdumiony Jorgel zrozumiał, że to jemu przypadła rola wybawcy.

Wycofał się ze świadomości strażnika. Zaczął ostrożnie badać umysł króla.

Mamo, jak tu strasznie! Proszę, zabierz mnie stąd. Chcę do domu! Nienawidzę upiorów i boję się tego czarnoksiężnika. Mamo! – krzyczały myśli Arctusa.

Przynajmniej jest z nami wódz – pocieszał się Jorgel. – Zaliczył tyle bitew, że umiera z nudów, kiedy nic się nie dzieje.

Cała ta mapa o kant dupy potłuc – myślał dowódca.

Nie jest to może koniec świata, ale jednak sporo tego myślenia.

 

Formatowanie tekstu nie sprzyja jego zrozumieniu. Zaczynasz ten pseudodialog w taki sposób, że masz co drugi akapit myśli Jorgla i co drugi myśli tego, komu aktualnie siedzi w głowie, i za pomocą odpowiednich wstawek pokazujesz, do kogo dane myśli należą. Potem znienacka dajesz jednej postaci cztery akapity bez żadnych wstawek po pierwszym. Zastanowiłbym się na twoim miejscu, jak to poprawić.

 

Jorgel widział we śnie zwłoki Arctusa z ziejącą raną na w szyi, martwe oczy wodza przebitego halabardą, mnóstwo magów i wojowników, przyszytych na zawsze do bezwstydnie zielonej trawy.

Bez ostatniego przecinka. 

 

– W nosie z wizerunkiem – mruknął.

W nosie (ma się) coś. Możliwe, że zlało ci się z “do diabła z kim/czymś”.

 

Stanął za Mortexem zdecydowanie za blisko.

Podobna sytuacja, co wcześniej. Daj przecinek bądź zamień kolejność przydawek.

 

Wytropił Wypatrzył siwe odrosty na czubku głowy.

 

Nagle sen się skończył. Wielki czarnoksiężnik nie miał bladego pojęcia, co oznaczała ta wizja(+,) i to go złościło najbardziej.

Za każdym razem kiedy nie stawiasz przecinka przed “i” umiera uczeń podstawówki.

 

– Tak samo, jak innych wrogów – odparł nieumarły.

Niepotrzebny przecinek.

 

Przypominam, że to ja tu rządzę – warknął czarnoksiężnik(+,) mierząc w niego różdżką.

 

Kiedy Jorgel śnił o bitwie, widział wspaniałe pojedynki, rozstępujące się obie armie, uroczyste dźwięki trąb.

Nieprawda. Dopiero co:

Jorgel widział we śnie zwłoki Arctusa z ziejącą raną na szyi, martwe oczy wodza przebitego halabardą, mnóstwo magów i wojowników, przyszytych na zawsze do bezwstydnie zielonej trawy.

 

Przypominało to bezładną kotłowaninę, która nie miała nic wspólnego z bohaterstwem.

Porównanie do samego siebie. Znasz coś, co przypomina bezładną kotłowaninę, ale nie jest bezładną kotłowaniną?

 

Jorgel wyczarował zagajnik, w którym schronili się z królem(+,) i stamtąd śledzili bitwę.

Wiesz, co zamierzam powiedzieć.

 

Za łatwo poszło – pomyślał. – Kweryn bez trudu mógł sam pokonać tego upiora.

Wtedy przyszła mu do głowy przerażająca myśl.

 

Przebijał się przez tłumy walczących, unikał bestii, z rzadka rzucał klątwy. Widział, jak padają ludzie i magowie, ale nie miał czasu, by ich wspomóc. Jeśli się spóźni…

Nie wydaje ci się dziwne, że idąc w jedną stronę musiał zrobić to wszystko powyżej, a w drugą po prostu

poszedł szukać nieumarłego. Odnalazł go bez trudu

?

 

Kiedy dotarł do zagajnika, zobaczył coś, co zmroziło go do szpiku kości.

Frazeologia, “zmrozić krew w żyłach” lub “przeszywać do szpiku kości”.

 

Łzy płynęły ciszej(+,) niż brzmiały okrzyki.

 

Wrócił do siebie, usiadł na łożu, z portretem Sylie w rękach.

Niepotrzebny drugi przecinek.

 

 

Opowiadanie ma ręce i nogi, mało błędów, czyta się je płynnie, jednak obawiam się, że to bardziej zbieranina popularnych tropów i motywów, niż ciekawa historia. Prorocze sny są cool, nieważne, że nie jest w żaden sposób wyjaśnione, skąd się wzięły, czemu akurat ta dwójka je miała, ani jak wpisują się w zasady magii przedstawionego świata. Nawet sami ich odbiorcy – doświadczeni magowie – zdają się zupełnie nie być w stanie odpowiedzieć na te pytania. Od czasu procesu Tyriona zdrady dla pieniędzy w najgorszym możliwym momencie też są cool – nie ważne, że w tym tekście zdrada niczemu nie służy i do niczego nie prowadzi. Mentor(ka) umierający przed kluczowym starciem. Zły czarnoksiężnik pragnący nieśmiertelności (zresztą kolejny wątek, który ostatecznie prowadzi donikąd, mimo że poświęcasz mu scenę z nieumarłym).

ironiczny podpis

‒ Tak bardzo za tobą tęsknię… ‒ szepnąłem, siadając na wysokim urwisku.

Masło maślane, urwisko z założenia jest wysokie.

 

Życie jest jedynie trudnym egzaminem(…). Zdałem go na szóstkę, lecz…

Egzaminów, czy to maturalnych, czy w szkolnictwie wyższym, nie da się zdać na szóstkę.

 

Przed śmiercią wyobrażałem sobie, że każdy w Królestwie Szczęścia będzie nosił długie śnieżnobiałe szaty, a z jego pleców wyrosną skrzydła, dzięki którym wzbije się pod niebiosa ‒ nic z tych rzeczy. Wyglądałem tak samo jak w ostatniej chwili życia, kiedy wsiadłem do samochodu z moją siostrą Amelią. Tego właśnie wieczoru rozdzieliliśmy się na zawsze, a ostatnim widokiem, jaki zapamiętałem z poprzedniego życia(+,) były neonowe światła reflektorów(+,) zmierzające ku nam z błyskawiczną prędkością.

Jeśli poprzedniego życia, to przed reinkarnacją. Jeśli przed śmiercią, to po prostu z życia.

 

neonowe światła reflektorów zmierzające ku nam z błyskawiczną  ogromną prędkością.

Primo, reflektorów samochodowych nie stosuje się lamp neonowych. Secundo, masło maślane – błyskawiczna prędkość to to samo co szybka prędkość, ew. szybka szybkość.

 

‒ Nie żyję, ale… nadal mam wolną wolę ‒ powiedziałem, ocierając spływającą po policzku łzę.

To stwierdzenie wzięło się w tekście znikąd. W pierwszym fragmencie nie ma nic, z czego wynikałaby wolna wola lub jej brak narratora. Ot, narrator siedzi i wspomina. Posiadanie wspomnień nie ma nic wspólnego z wolną wolą. Jest to typowe zdanie, które pada z ust postaci tylko dlatego, że skierowane jest do czytelnika.

 

‒ Nie ‒ odpowiedział po chwili namysłu. ‒ Jednak jeśli spadnie do morza, wykluczy się z raju.

Primo, kto odpowiedział? Nie ma wcześniej w tekście podmiotu, który można by tutaj przypasować do podmiotu domyślnego. Secundo, ale to już tylko czepianie się: jak narrator mógłby spaść do morza, skoro pod urwiskiem jest dość miejsca, by przechadzały się pary ludzi? Już raczej spadłby na skały/plażę.

 

jeśli odnalazł  trafił na urwisko, to znaczy, że nie odnalazł kogoś tego, kogo szukał.

Powtórzenia.

 

Nie obchodził mnie również Bóg, który rozdzielił mnie z Amelią i Amelię/od Amelii.

Z pełnym impetem zatopiłem się w morzu Edenu.

Eden w mitologii judeochrześcijańskiej był miejscem wydzielonym przez Boga na Ziemi, zamieszkałym przez żywe zwierzęta oraz ludzi. Nie ma żadnego związku z zaświatami.

 

Przez chwilę wydawało mi się, że na samym dnie stoi Amelia z szeroko rozchylonymi  rozłożonymi ramionami

Frazeologia, “rozłożone ramiona” to 4,790 wyników, podczas gdy “rozchylone ramiona” – 177.

 

Obudziłem się, leżąc na jasnoszarych, ostrych kamieniach.

Zdanie to nie ma sensu w narracji pierwszoosobowej. Narrator właśnie się obudził, więc w tym dokładnie momencie nie ma pojęcia, jakiego koloru są kamienie, na których spał – a tak by wynikało z zastosowania imiesłowu. Porównaj:

Obudziło mnie kłucie w boku. Otworzyłem oczy i zdałem sobie sprawę, że leżę na jasnoszarych kamieniach.

Starałem się podążać w stronę czarnego tłumu, który z daleka wyglądał jak grupy żywych ludzi, ale po kilku krokach co kilka kroków upadałem na ostrych kamieniach rozcinających skórę ostre, rozcinające skórę kamienie.

Ewentualnie “potykałem się na ostrych, rozcinających skórę kamieniach”.

 

Tłum ciemnych istot zbliżał się w bardzo powolnym tempie.

Frazeologia.

 

Upadłem po raz drugi.

To ci się udało mnie zmylić. W takim razie zamiast poprawiać “po kilku krokach” na “co kilka kroków” musisz zamienić “upadałem” na “upadłem”. Poprawność trybów jest ważna.

 

Czułem mocny ucisk na klatce piersiowej, głowie czy oraz krwawiących kończynach.

Czy jako spójnik wskazuje na rozłączność, wykluczanie się elementów.

 

Płakałem, chociaż wydawało mi się, że nikt tego nie słyszy, do czasu(+,) gdy niesamowicie zimna dłoń dotknęła mojego nadgarstka, po czym mocno podciągnęła mnie z ostrej powierzchni, po której podążał ciemny tłum do góry/na nogi.

Co najmniej piąty raz i jak najbardziej niepotrzebnie powtarzasz informację o tym, że powierzchnia jest ostra i że podąża po niej tłu,.

 

ta, którą kochałem najbardziej w moim poprzednim życiu za życia,

Za moimi plecami podążała stała/znajdowała się wysoka postać z kapturem na głowie w kapturze, a w rękach… trzymała coś, co przypominało metalowy pręt, z zaostrzoną końcówką metalowy, zaostrzony pręt

Primo – jak można podążać za plecami osoby od jakiegoś czasu stojącej w miejscu? Secundo, można nosić kaptur nie na głowie? Tertio, obiekt przypominający zaostrzony pręt to po prostu zaostrzony pręt. Chyba że masz pod ręką coś, co przypomina zaostrzony metalowy pręt, ale nie jest zaostrzonym metalowym prętem.

 

Niebo było szare, a droga przed nami wydawała się nie mieć końca, lecz… podążaliśmy przez piekło Piekło, trzymając się za ociekające krwią dłonie(+,) i choćby wędrówka miała trwać wiecznie, najważniejsze, że Amelia była ze mną.

Powtórzenie, brakujący przecinek.

 

 

Przeważnie gdy trafiam na tekst o tematyce religijnej (a co gorsza, taki napisany zupełnie na serio), to w duchu wzdycham, bo to jest poletko atrakcyjne, ale jednocześnie bardzo trudne. Autor stawia sobie bowiem za zadanie powiedzenie czegoś ciekawego w temacie, który był już przepracowany na wszystkie możliwe sposoby setki lat temu, a jednocześnie powinien wykazać się wystarczającą wiedzą, by jego tekst nie stał w konflikcie z teologią, nad którą pracują tysiące osób od tysięcy lat. I najczęściej bywa tak, że z tym zadaniem sobie nie radzi – tak było też tutaj.

Ale przynajmniej błędów mało i czyta się bez większych trudności.

ironiczny podpis

Napisane niezbyt dobrze. Niektóre zdania są toporne, zaś inne skonstruowane w taki sposób, że trzeba się domyślać, o co chodzi. Nie pilnujesz podmiotów domyślnych. Masz problem z interpunkcją. Sugeruję na przyszłość umieszczanie opowiadań na betaliście :)

Co do treści, odnoszę wrażenie, że to zbieranina rzeczy, które sama widziałaś w filmach i książkach. Wybuchające samochody. Zła korporacja, która jest tak zła, że najwyraźniej zajmuje się wszystkim: od tworzenia broni do leków na choroby (no i klasycznie – lek na raka). Mutanci, obcy. Bardzo dużo tam nawrzucałaś, a sporo z tego jest bez znaczenia dla fabuły. Na początku wspominasz o użyciu mutantów do walki z obcymi, co później nie jest wspomniane ani razu. Romans międzyrasowy również bez znaczenia dla fabuły, ale musi być.

Trzeci i czwarty fragment w ogóle można by pominąć, bo nie mają znaczenia dla fabuły. Postacie w nich wprowadzone nie pojawiają się ani przedtem, ani potem.

Większość postaci jest jednowymiarowa. Komu tam mamy kibicować, złotookiemu, który mówi parę słów, nie ma motywacji poza “być wolnym” i nie ma nawet imienia? Bywa też, że postacie zachowują się niekonsekwentnie. Badaczka z jednej strony biadoli nad stratą obiektu badań, ale w ciągu dwunastu lat doprowadziła przecież do śmierci pozostałej czwórki (bo główna postać musiała mieć jeszcze bardziej tragiczną backstory).

Słowem, opowiadanie to jest pełne błędów typowych dla początkującego pisarza. Nie chcę cię zniechęcić, jest tu sporo gorszych. Tym niemniej, pisz więcej, to pewnie kiedyś sama z satysfakcją to zauważysz. Ale ponownie zasugeruję umieszczanie tekstów na betaliście :)

 

Błędy z pierwszego fragmentu:

 

Stara Kopalnia.

 

Okolice starej kopalni, w której mieszkają niezidentyfikowane formy życia.

 

Dwukrotnie wprowadzasz miejsce akcji w ten sam sposób, ale w dwóch różnych stylach. Drugie zdanie w moim odczuciu zbędne.

 

Troje dzieci obcych uciekło z klatki, którą jeden ze stażystów laboratorium nie domknął.

“Której”, bo “nie” wymusza dopełniacz zamiast biernika. Do tego dziwny szyk ma to zdanie, sugerowałby unormalnić na “której nie domknął jeden ze stażystów”. I jeszcze trzecia rzecz: to zdanie nie powinno być komentarzem w dialogu, tylko osobnym akapitem, bo nie wiąże się w żaden sposób z wypowiadającym te słowa.

 

który ma ten diadem, czy coś na głowie!

Konsekwentnie wtrącenia należy oddzielać przecinkami albo z obu stron, albo z żadnej.

 

Ale złapcie tego, który ma ten diadem, czy coś na głowie! On jest cenny!

Sugestia:

Ale złapcie tego z diademem czy czymś tam na głowie! Jest cenny!

 

Grupka stażystów wyciągnęła maszynę na liny, które były pod napięciem i wystrzeliła w stronę chłopca. Liny owinęły się wokół ciała dziecka, które donośnym krzykiem przypominającym ryk dzikiego zwierzęcia, upadło na ziemię.

Tu jest bardzo dużo nie tak. Liny zasadniczo nie mogą być pod napięciem. Nie rozumiem po przeczytaniu, czy masz na myśli paralizator czy bolas. Skoro pod napięciem, to paralizator? Ale skoro owinęła się, to jednak bolas? Nie rozumiem, po co opisujesz maszynę, skoro możesz po prostu napisać: “paralizator” albo “wyrzutnia bolasów”. 

Dalej: wystrzelić może broń. Strzelec (w tym przypadku grupa strzelców) może co najwyżej strzelić. Gdyby stażyści faktycznie “wystrzelili w stronę chłopca”, to by znaczyło, że zaczęli biec w jego kierunku.

Dalej: dlaczego liny owinęły się wokół ciała dziecka, a nie po prostu wokół dziecka? I już pozbyłabyś się kolejnego problemu, czyli faktu, że frazeologicznie ciało nie krzyczeć. Ale nadal pozostanie taki problem, że nie można upaść krzykiem, co najwyżej z krzykiem.

Do tego dodaj brakujący przecinek i masz, moim zdaniem, akapit do napisania od nowa.

 

Maluch warczał i szczerzył kły(+,) chcąc go ugryźć. Ten tylko przyłożył mu strzykawkę do szyi z niebieskim płynem i wstrzyknął zawartość.

Do kogo odnosi się podkreślone przeze mnie “ten”? Brzydkie powtórzenie. I czemu konstrukcja zdania sugeruje, że to szyja jest z niebieskim płynem, a nie strzykawka?

 

– Nie obudzi się? – zapytał przerażony mężczyzna.

– Nie. Zabierzcie go do klatki. Widzę, że pozostali wyłapali resztę zbiegów. – Rozejrzał się nerwowo dookoła, jakby sprawdzając, czy rodzice nie zauważyli braku potomstwa.

Który mężczyzna? Kto się rozejrzał? W tym dialogu nie wiadomo, kto co mówi.

 

– Nie jęcz, jak ciota Herald. – odparł mężczyzna i splunął na chodnik.

Niepotrzebny przecinek. Niepotrzebna kropka.

 

Dzięki tym dzieciakom pozyskamy broń, która będzie nam podległa.

Broń nie może być podległa.

 

Będziemy mieć istoty, dzięki którym nasz kraj pokona obcych i sięgniemy po ich technologie. – dodał i pokierował się w stronę samochodu.

Niepotrzebna kropka.

 

pokierował się w stronę samochodu.

Gdy samochód powoli ruszał

 

Jeden z nich w pewnym momencie stwierdził

– Jedź! Jedź, kurwa! – wrzasnął starzec – Jak nas teraz złapią, to zostanie z nas miazga! – Kierowca wcisnął pedał gazu i z piskiem opon ruszył przez slumsy w stronę laboratorium S.A.Q.A., które znajdowało się na odludziu pomiędzy dzielnicą biedoty, a bogatszą częścią miasta.

Kolejny przykład, gdzie komentarz powinien być oddzielnym akapitem. Co to za odludzie, które znajduje się pomiędzy jedną dzielnicą a drugą? To raczej bardzo blisko ludzi.

 

przykuli metalowymi obręczami, i zawieźli do wnętrza budynku.

Niepotrzebny przecinek.

ironiczny podpis

Porządnie napisane, ale co do smutku… meh.

Próbujesz pokazać, jak ta nimfa cierpi i jaka tragedia tu się wydarzyła, a ona przecież “zakochała się od pierwszego wejrzenia” – czyli tak naprawdę go nie kochała, tylko jej się wydaje (”Pokochała. Szczerze i bez opamiętania. Wystarczyło tylko, że go ujrzała.”) A potem to wszystko tylko jej złudzenia i urojenia. Według mnie to, że inne nimfy zabijają więcej mężczyzn, jest bardziej smutne. 

Ja tu dostrzegam pewien ukryty – pewnie nieświadomie – cynizm i potencjał na ciekawszą treść – a co, jeśli każdej z tych nimf wydaje się, że pozostałe zabijają z przyjemności, a ona jest tą jedyną dobrą, która naprawdę zakochuje się w mężczyznach i zabija ich przypadkiem?

 

Na całe szczęście

Wyrażenie to co prawda pojawia się w literaturze, ale rzadziej niż wyrażenia “na szczęście” oraz “całe szczęście”, których, jak podejrzewam, jest zbitką (coś jak “w każdym bądź razie” czy wprost z innego dodanego dzisiaj tekstu: “jestem w czarnej kropce”).

 

Wielka, stara wierzba stała dumnie nad leśnym stawem.

Przyczepię się semantyki i konotacji. Stać dumnie, czyli prężąc pierś, będąc wyprostowanym, prezentując się w całej okazałości. Dla mnie to raczej topola albo sekwoja niż wierzba :)

 

Jest wyjątkowo ciepły poranek – zapytała, prowadząc go za rękę.

Skoro poranek jest taki ciepły, to skąd mgła?

 

Magiczne jezioro, nad brzegiem którego działy się cuda.

Konsekwentnie powinno być “Jezioro”.

 

– Jak dobrze – odparł przytulając ją mocniej.

Brakuje przecinka.

 

Tak samo jak zawsze. Z lekko przechyloną głową i otwartymi ustami. Nie był tak piękny jak obraz w jej głowie.

Dwa porównania paralelne. O ile w pierwszym brak przecinka jest uzasadniony, to w drugim nie.

 

nosiła na swych barkach podczas wędrówek

Niepotrzebne, nie mogła nosić na czyichś.

ironiczny podpis

Błędów sporo, fabuła prosta. Na następny raz zastanów się nad umieszczeniem tekstu na betaliście. Oto błędy w samym tylko pierwszym akapicie:

 

Jestem w czarnej kropce/czarnej dziurze, nie wiem co robić?! Szukają mnie![spacja]Znasz Gonzalesa de Salomen, nie? On dla nich pracuje, mieszka w dworku we wsi Karkovia, jest strategiem oraz krasnoludem, ma długą czarną brodę, nosi skórzaną czapkę z herbem rodu Srebrnych Młotów, ma na uszach srebrne kolczyki oraz, co Cię może zdziwić, nie ma[powtórzenie] brakuje mu części twarzy, a w jej miejsce miejscu ma[powtórzenie] znajduje się srebro. Nie wiem, co mu się stało, ani jak i kto mu to zrobił?. Nigdy nie słyszałam, by żaden mag czy astrolog coś takiego zrobił[powtórzenie]. Pamiętasz, uratowałam wtedy cCi życie, beze[spacja]mnie byś nie przeżył, byłeś nikim po ataku Cesarskich na Królestwo Marylli, uratowałam Cię. Pewnie myślisz sobie, dlaczego to piszę, moja odpowiedź to: znam cię Tadek, znam cię i wiem, jaki jesteś. Muszeę szybko wysłać tego gołębia, niedługo tu będą.

ironiczny podpis

Przy tworzeniu grupy od podstaw, jak najbardziej, Sy. W przypadku istniejącej grupy to nie do mnie należy decyzja, ale raczej się nie spotkałem z sytuacją, żeby ktoś odrzucił potencjalnego nowego członka tylko dlatego, że brakowało mu doświadczenia :)

Drakaino, u mnie też RPG stopniowo przeszedł w storytelling, ale potem zatoczył koło do tworzenia własnych systemów. Niestety na chwilę obecną nie mam żadnych planszówek (oddałem znajomym przed przeprowadzką za granicę), ale jest Hex i jest Arteteka.

ironiczny podpis

Bo to nie jest wiersz “optymizm vs pesymizm”. Pierwsza część, owszem, konfrontuje umiarkowany optymizm dziecka ze stonowanym pesymizmem, ale w drugiej już masz ten właśnie stonowany pesymizm osoby wchodzącej w dorosłość kontra… po prostu pesymizm. Przeczytaj jeszcze raz drugą część i zwróć uwagę, że te rzeczy, których podmiot liryczny się spodziewał, wcale nie są jakieś super. Ta część to bardziej “miało być znośnie, a nie jest” niż “miało być dobrze, a nie jest”.

 

Ale całkiem też możliwe, że po prostu źle dobrałem nazwiska :) Moje zainteresowanie tematem jest nieco powierzchowne :(

ironiczny podpis

Nad ranem obraz znalazł potłuczony; szkarłatne płótno podpierało schodzącą ścianę, której tapeta zdzierała się z desek.

Kilka pytań:

– kogo bądź co znalazł ten obraz?

– jak wyobrażasz sobie potłuczone płótno?

– w jaki sposób miękkie (i potłuczone) płótno miałoby podpierać cokolwiek?

– dokąd schodziła ściana? Do piwnicy?

– w jaki sposób tapeta zdzierała się z desek, rękoma?

 

Dalej nie czytałem.

ironiczny podpis

Patrząc na tytuł myślałem, że to będzie temat o fantastyce w muzyce – Ayreon i tym podobne :D

 

Też nie wiedziałem o nowej płycie Ankh, także dziękuję.

 

To ja po hipstersku zarzucę absurdalną humoreską niezależnego artysty – Jay Foreman, Skin Sofa

ironiczny podpis

W jaki sposób długotrwała śpiączka matki “nie musiała przełożyć się na pogorszenie (czyt. zupełny brak) relacji z rodzicami”? No, przynajmniej z jednym rodzicem?

ironiczny podpis

Nie no, jasne, ale fajnie by było, gdyby bohaterowi zależało na dobrych relacjach z córką bo “coś tam”, a nie “bo tak”.

Ale tu masz dokładnie to. Tomaszowi zależy na relacjach z córką, ponieważ jemu samemu brakowało relacji z rodzicami:

Na fasetach dostrzegł siebie oraz matkę w szpitalnym łóżku, nieruchomą i podpiętą do maszynerii. We śnie była piękna jak Śpiąca Królewna. Chyba dlatego nigdy nie zebrał się, by wyrzucić somnikterium, by zapomnieć o śnie. Wolał nie pamiętać, co z upływem czasu zrobiła z niej śpiączka. Oraz jaki miała wpływ na jego ojca.

Właśnie dlatego podchodził do relacji z córką od złej strony – skupiał się na własnych traumach i chciał za wszelką cenę zapobiec utracie relacji, zamiast pracować nad tym, żeby ta relacja była dobra. Nie rozumiem, czemu to teraz tłumaczę, skoro jest to powiedziane wprost w tekście, wręcz miałem wrażenie, że nieco zbyt wprost – ale jak widać, jednak za mało:

Zrozumiałem, że dałem się ponieść własnym lękom i obawom, zamiast starać się być lepszym ojcem, chciał powiedzieć, ale zamiast tego dodał:

ironiczny podpis

Dzięki za obszerne wyjaśnienia. Jak będę miał chwilę, to spróbuję uzgodnić z organizatorami konkursu jakąś drobną zmianę tak, żeby końcówka miała większy sens. Chyba zmienię właśnie na ZOL.

ironiczny podpis

Darconie, możliwe że masz rację. Natomiast w trakcie zbierania informacji niezbędnych do napisania “Somnikterium” przeczytałem, że na OIOM-ach przebywają osoby które nie są w stanie samodzielnie przeżyć (wymagają żywienia pozajelitowego lub oddychania maszynowego). Pacjenci w śpiączce się tu oczywiście wliczają. Jeśli idzie o chorych, to znalazłem odnośniki właśnie do OIOM-ów (ale też hospicjów).

Co do odwiedzin, to przejrzałem regulaminy odwiedzin OIOM-ów z dwóch różnych szpitali. Wydarzenia z “Somnikterium” są z nimi zgodne. Tomek odwiedza matkę na krótko (15 minut), w wyznaczonym czasie (”po lekcjach”, czyli po południu – pielęgniarka go zna, czyli przychodzi tam o tej godzinie regularnie). Założyłem, że po pewnym czasie (kilka miesięcy) pozwolono by mu odwiedzać matkę bez wcześniejszej zapowiedzi.

Z drugiej strony przyznam, że to taki research z fotela przed komputerem :) Więc jeśli mówisz z własnego doświadczenia, to bardzo chętnie dowiem się więcej na temat tego, w którym miejscu jest błędny :)

ironiczny podpis

Stn, odpowiem pytaniem na pytanie: czy każde opowiadanie musi być do oporu poważną i odkrywczą fantastyką? Czy obyczajówka jest z definicji zła i słaba?

Moje opowiadania mogą nie być jakieś super :) ale ostatnie, co da się im zarzucić, to że pisane są na jedną modłę. Lubię skakać po gatunkach, stylach i docelowych odbiorcach. Tu zdecydowałem się na obyczajówkę i przyjąłbym krytykę, że to słaba obyczajówka, ale nie przyjmuję do wiadomości, że sama obyczajówka to coś złego :)

 

Wsadzę kij w mrowisko: dlaczego to zawsze facet płaci alimenty? Może to żona go rzuciła i powinna łożyć na utrzymanie? Idźmy z duchem równouprawnienia. Ale to chyba fantastyka. ;)

Stan faktyczny jest taki, że w Polsce sądy niemal zawsze, jeśli pojawia się spór co do opieki nad dzieckiem, przyznają prawa matce. W związku z czym ojcowie płacą alimenty. Kto kogo rzucił nie ma znaczenia w kwestii alimentów na dziecko. Miałoby to znaczenie w kwestii alimentów dla partnera, ale te akurat w Polsce są z kolei rzadkością.

Marne to wsadzenie kija w mrowisko, bo mieszasz alimenty na dziecko z alimentami na partnera. W powyższym opowiadaniu płacenie alimentów Tomaszowi przez matkę Lucyny nie miałoby żadnego sensu, ponieważ dziecko jest z nią od poniedziałku do piątku, a weekendy spędza u ojca. Matka musiałaby zarabiać wielokrotnie więcej, by zostały zasądzone jakiekolwiek alimenty, bo sama ponosi większą część obciążeń związanych z utrzymaniem córki.

ironiczny podpis

Na pewno. Tu jest na przykład pokazana kwestia podania komuś somnikterium bez jego wiedzy, by wywołać zmianę w zachowaniu, co jest niemoralne, a pewnie i niezgodne z prawem – ale to nadal obyczajówka, a nie gangsterzy :)

ironiczny podpis

Finklo, jak przyjdzie mi jeszcze jakiś ciekawy pomysł na przedstawienie wykorzystania somnikteriów, to pewnie napiszę trzecią część, ale gangsterów tam nie będzie – zbyt duża zmiana tonu. Zauważ, że pierwsze dwa opowiadania to obyczajówka. Light fantasy, ale jednak obyczajówka. 

ironiczny podpis

Z tego co widzę nie jest to zły tekst, ale zastanawiam się, czemu nie wrzuciłeś całego – skoro, jak rozumiem, masz już napisany?

Generalnie konsensus jest na portalu taki, że oznaczenie “fragment” istnieje po to, by było wiadomo, czego unikać :) A na serio, to fragmenty po prostu cieszą się dużo mniejszym zainteresowaniem użytkowników. Weź pod uwagę, że każdego dnia jest dodawanych kilka nowych tekstów, mało kto ma czas i chęci czytać wszystko… Zaczynając kolejne opowiadanie użytkownik podejmuje pewne ryzyko, poświęca swój czas, w którym być może mógłby czytać coś lepszego – a mając do czynienia z fragmentem wie od razu, że mu się to ryzyko nie opłaci, bo nie zostanie wynagrodzone pełną i dopracowaną historią.

ironiczny podpis

CM, BasementKey – ostatnio jak napisałem wiersz, to z kolei czytelnicy mnie przekonywali, żeby go odwierszować :) Tu akurat uznałem, że lepszą formą będzie proza poetycka. Być może w przyszłości zmienię zdanie, bo tekścik ani trochę nie odleżał, tylko opublikowałem go zaraz po napisaniu.

Jakbym jednak przerobił, to miałbym wreszcie trzy wiersze, z których jestem zadowolony, i mógłbym je wysłać na jakiś konkurs… Gdyby nie to, że wszystkie już poprzez publikację na portalu są spalone :)

Finklo, Firiel – fantastyka jest dla tych, co to lubią wszystko brać zupełnie dosłownie :)

 

Ogólnie cieszę się, że się spodobało :)

ironiczny podpis

Anglicyzm, owszem, ale świadomie przerobiony na porównanie. Gdyby usunąć “jakby” faktycznie byłby anglicyzm i błąd :) Porównania nie muszą być utarte w polszczyźnie, czasem właśnie o to chodzi, by wymyślić coś niespotykanego i świeżego. No ale rozumiem, że odbiór jest niezgodny z zamysłem, zastanowię się nad zmianą.

ironiczny podpis

Znowu – jak na twój wiek jest dobre, tym niemniej nadalk dużo brakuje. Drakaina już szeroko opisała problemy z wierszem, tak więc nie za bardzo mam co od siebie dodać.

ironiczny podpis

Chłopaki zebrały się na stopniach bocznej klatki schodowej i zasiadły w półkolu.

Pytam, bo nie wiem: na pewno zebrały, a nie zebrali?

Tak, na pewno :)

Wyjaśnienie, czemu właśnie tak jest poprawnie, znajduje się w starszych komentarzach.

ironiczny podpis

Wyspałem się i wracam, żeby jednak przyznać rację reg!

 

“Chuje” nie mogą być podmiotem, ponieważ te chuje mają rodzaj niemęskoosobowy. Zatem zdanie poprawnie powinno wyglądać tak:

– Chuje posadziły nas z tyłu.

I tutaj składa się z jednej części składowej. Oczywiście wersja od reg jest też poprawna:

– Chuje, posadzili nas z tyłu.

Tutaj są dwa zdania (równoważniki) składowe, dlatego przecinek. Widać to też po tym, że tu można przecinek zastąpić kropką lub wykrzyknikiem, czego nie da się powiedzieć o poprzedniej wersji z jednym zdaniem składowym.

ironiczny podpis

Ten tekst jest naprawdę dobry – ale jak na czternastolatka. Mówię to szczerze, prawdopodobnie jest lepszy, niż cokolwiek co napisałem w tym wieku. Tym niemniej kilka uwag ode mnie, nad czym możesz popracować w przyszłości:

– Akapity są fajne, używaj ich. Podzielenie tekstu na mniejsze bloki ułatwia czytanie.

– Zakończenie. “To wszystko było tylko snem” jest sztampowe i zdradza początkującego pisarza. Generalnie uważa się ten trop za słaby, ponieważ niweczy napięcie, sprawia że w wydarzeniach nie ma jakiejkolwiek stawki, zagrożenia, i pozwala autorowi ignorować potencjalne braki w logice. Więcej na ten temat możesz poczytać tutaj, jeśli znasz angielski – cała ta strona jest bardzo przydatnym narzędziem w pisaniu i krytycznej analizie tekstów.

– Masz monotonicznie zbudowane zdania. Przeczytaj sobie na głos ten fragment:

Bałem się. Teraz czekałem na najgorsze. Czekałem na pewną śmierć. Stałem za żelazną bramą pod wysokim napięciem. Byłem bardzo zestresowany i zastanawiałem się. Przeżyję czy nie?

Jak maszyna, nie? Teraz przykładowa przeróbka:

Bałem się. Teraz czekałem na najgorsze, czekałem na pewną śmierć. Stałem za żelazną bramą pod wysokim napięciem. Byłem bardzo zestresowany i zastanawiałem się: przeżyję czy nie?

Za pomocą dwóch tylko znaków interpunkcyjnych wprowadziłem jakąś różnorodność.

 

Powodzenia w dalszym pisaniu :)

ironiczny podpis

Maćku, tekst ma ręce i nogi – tyle o nim mogę dobrego powiedzieć. Nie za bardzo rozumiem, do kogo go kierujesz. Ci, którzy przejmują się sprawą, pewnie zareagują tak jak sy. A dla reszty ostatnie, o czym chcą czytać na portalu, to wydarzenia z kraju.

 

 – Chuje posadzili nas z tyłu. –> – Chuje, posadzili nas z tyłu.

Czemu tu przecinek?

Popieram, przecinek opcjonalny. “Chuje” mogą być po prostu podmiotem, wtedy bez przecinka. Dziwne, że akurat na to zwróciłaś uwagę, bo innych błędów trochę jest :)

 

Musi na nią zdążyć zanim światełko do nieba go zabierze.

Tu natomiast brakuje przecinka.

 

Czy jest coś, co chciałbyś zmienić w swoim życiu? Jeśli tak, to jest właściwy moment, ażeby skończyć z przekrętami

Czarne chmury pozostały. Biednemu zawsze wiatr w oczy, nawet wtedy, gdy umiera.

Tutaj chyba powinno być “zwłaszcza”, ponieważ wiadomo, że umieranie jest czymś negatywnym (czyli wiatrem w oczy), a chyba chcesz podkreślić, że dla biednego jest dodatkowo negatywne.

 

Nożownik pcha się na scenę niczym hitlerowcy na Westerplatte.

Okej, w szturmie na Westerplatte brali udział SS-mani, ale jednak większą część sił niemieckich stanowił Wehrmacht i gdańska policja. Powiedzieć o Wehrmachcie “hitlerowcy” to trochę tak, jakby powiedzieć o Wojsku Polskim “pisowcy”, bo akurat u władzy mamy PiS.

 

Zrobi wszystko, by dźgnąć włodarza, a ten – musi tylko wykorkować na oczach miliardów w przeciągu doby.

Z pewnością nie miliardów. Polska ma mniej niż czterdzieści milionów obywateli, nawet zakładając stuprocentowe zaangażowanie w sprawę (mnie, dla przykładu, nie za bardzo ona obchodzi, o całym zamieszaniu dowiedziałem się z memów). A gdyby ludzi poza Polską obchodziło coś takiego, to dopiero byłaby fantastyka :)

 

Niewiniątkiem był, czy nie

Tu absolutnie bez przecinka.

 

– Niewiniątkiem był, czy nie, do Mariackiego z nim. – Postanowiono.

Mała litera i bez kropki.

ironiczny podpis

Ech, to myślenie tropami literackimi… :( Niestety, domyśliłem się, o co chodzi w połowie pierwszego akapitu, więc tak jak mr. maras nie mogę poczuć się przyjemnie zaskoczony puentą, ale i tak ją doceniam. Udany drabelek :)

ironiczny podpis

Treść ma ręce i nogi, ale nie powala. Wszystko aż do epilogu jest powolne i mało interesujące. Z kolei w epilogu pokazujesz nam interesujący pomysł w tandetnej ekspozycji. Moje pytania: czemu nie dawkowałeś czytelnikowi informacji, tylko najpierw długo nic, a na sam koniec rzuciłeś całością? Czemu nie wplotłeś natury potwora w zasadniczą część opowiadania? Zauważ, że natura potwora nie ma żadnego znaczenia dla przebiegu opowiadania. Potoczyłoby się ono tak samo, gdyby był on na przykład z tego samego gatunku, co ten karaluch z “Facetów w Czerni”.

Wykonanie jest w porządku. Błędów mało, ale nie zauważyłem też w stylu nic, co by mnie zaciekawiło.

 

„Strona: 323 z 323” – głosił napis w lewym dolnym rogu monitora.

Głosić coś może na przykład wielki, wytłuszczony napis na plakacie, ale nie zwykłe, niewyróżniające się literki na ekranie. Za PWN:

głosić

1. «upowszechniać jakieś idee, hasła, myśli, propagować coś»

2. «wypowiadać głośno jakiś tekst»

3. «o psie myśliwskim: sygnalizować szczekaniem o znalezieniu tropu zwierzyny»

 

„Strona: 323 z 323” – głosił napis w lewym dolnym rogu monitora.

Wstał z fotela i podszedł do barku

Czemu napis wstaje z fotela i podchodzi do barku?

 

Pośród gwiazd sunęły jaskrawopomarańczowe, pulsujące światła, manewrując chaotycznie, jakby wymijały niewidzialne przeszkody.

To już wiem, że nie masz prawa jazdy :) Przeszkody się omija.

 

Gdyby ktoś zapytał teraz obserwatorów(+,) ile obiektów widzą

Przyglądała się(+,) jak Emil pałaszuje kiełbaski z musztardą

Szczekanie poniosło się donośnym echem przez las.

Nie wiem czemu, ale wyrażenie to (jak i wizja echa w lesie) jest dość popularne. Na tym portalu poprawiam je już któryś raz. Las jest ostatnim miejscem, w którym rozlega się echo (chyba, że stoisz na łące i masz przed sobą ścianę drzew). Liście tłumią i rozpraszają dźwięk, co przeciwdziała powstawaniu echa, a pnie drzew są obłe i znajdują się zbyt blisko od siebie, by dźwięk odbity dotarł do słuchacza z zauważalnym opóźnieniem.

 

Pisarz stał poddenerwowany,

Literówka.

 

Pisarz nie zamierzał jednak ulegać niedobremu przeczuciu,

Frazeologia – nie można ulegać przeczuciu.

 

W środku owego kręgu znajdowało się coś nienaturalnego.

Emil podchodził bliżej, nie spuszczając znaleziska z oka. Obiekt miał około półtora metra wysokości, był podłużny i pokryty jakby organiczną błoną, pełną czegoś w rodzaju grubych żył, w których płynęła fioletowa ciecz. Całość przypominała nieco więdnący kwiat, zwieńczony jakby rozpękłym nasionem wielkości kokosu

Masz narrację trzecioosobową, taki niepewny opis nie pasuje do wszechwiedzącego narratora.

 

Gdy był około pięć metrów od celu

Neron biegł tuż obok, jakby z ulgą, że jego głupi właściciel w końcu ucieka z tego niebezpiecznego miejsca.

Strasznie niekonsekwentny ten pies. Jeśli chcesz pokazać, że wyczuwa on “zło” czy coś tam innego (na tym etapie lektury jeszcze dokładnie nie wiem, o co chodzi), tak jak często jest w horrorach czy innych Terminatorach, to czemu wcześniej pies pędził w stronę krateru, wiedziony jego zapachem?

 

konstatuję więc, iż atak spowodowany był nie głodem drapieżnika(+,) a wścieklizną.

Zwierzę prędko zdechnie, a zrzucane tutaj prewencyjnie środki dla lisów skutecznie zapobiegną niekontrolowanej epidemii.

A czy jest coś takiego, jak kontrolowana epidemia?

 

Podrapał się w brodę, dopił, co było do dopicia(+,) i odszedł chwiejnym krokiem.

Natręt nie ustawał jednak w próbie wyciągnięcia gospodarza z łóżka.

“Próbach”.

 

– Dzień dobry. Pan Siewierski? – zapytał mocnym głosem, jakby nawykłym do wydawania rozkazów.

– Co pana do mnie sprowadza? – zapytał gospodarz, gdy już gorące napoje parowały przed nimi (szczęśliwie znalazł ostatnie czyste kubki).

Nawias w narracji powinien mieć jakieś swoje uzasadnienie, informacja w nim zawarta może być np. “puszczeniem oka” do czytelnika. Tu jest to zwykła informacja i tak też powinna być zapisana.

 

Emil czuł(+,) jak głowa pulsuje mu tępym bólem.

Jak rozumiem(+,) myśli pan, że coś wylazło z tego, no, „zwiędłego kwiatu”?

– Nie. Pomaga mi funkcjonować. Niweluje stany lękowe, które zaczęły się po moim „odkryciu”.

– Akurat z żoną poszło głównie o coś innego – dodał ze szczerym uśmiechem. – Ot, typowy małżeński paradoks: ona myśli, że go zmieni, a on żyje w przeświadczeniu, że już zawsze będzie jak przed ślubem. Oboje się mylą.

To powinien być jeden akapit.

 

Nie rozmawiali, pogrążeni byli we własnych rozmyślaniach

A można być pogrążonym w czyichś rozmyślaniach?

 

Jedną ręką przytrzymywała spódnicę plączącą się między nogami, a drugą chustę, targaną wiatrem.

Nie rozumiem niekonsekwencji interpunkcyjnej. Oba określenia imiesłowowe powinieneś potraktować tak samo, z przecinkiem lub bez.

 

– Panie policjancie, panie policjancie! – krzyknęła.

– Panie policjancie – powtórzyła, dopadając do mężczyzn.

Tu też powinien być jeden akapit.

 

nie wiedział(+,) o który dom chodzi

Zwrócili na niego przerażone twarze.

Frazeologia. “Ku niemu”.

 

– Niech pan wraca do domu, panie Emilu – rzekł, po czym odwrócił się i odszedł z aparatem przy uchu.

 

***

Rano obudził się jak zwykle spragniony i zmęczony.

Brakuje ci pustej linii po gwiazdkach. Problem z podmiotem domyślnym – ostatnim podmiotem z pasującym rodzajem jest Małek, nie Emil.

 

Podkomisarz w ogóle wyglądał na kogoś, kto doskonale wie(+,) czego szuka.

by w końcu zasnąć z głową wbitą w lepki blat stołu.

Frazeologia. Nie można mieć w coś wbitej głowy, co najwyżej wzrok.

 

– Naprawdę?! – krzyknęła z entuzjazmem.

– A ona by mnie pamiętała? – dodała zaraz nieco zaniepokojona.

Znowu jeden akapit.

 

– I pomożesz tacie? – zapytała.

– Obiecuję.

– To dobrze, bo nie chcę, żeby mama była smutna.

Nic dziwnego, że go żona rzuciła.

 

dopiero przyciszone głosy przywróciły go do realnego świata.

 

Zauważyłem, że w żadnym miejscu nie dajesz pustej linii po gwiazdkach.

 

bardziej stwierdził(+,) niż zapytał.

We wsi zginęło więcej zwierząt(+,) niż się spodziewałem.

Emil nie mógł tego wszystkiego pojąć. Rozumiał, że policjant nie chce lub nie może mu wszystkiego wyjawić, 

Pomiędzy dwiema brzozami, niby drzwi(+,) stał spory płat kory.

Remek poczuł(+,) jak z każdym krokiem robi mu się coraz cieplej.

z którego wydobywały się kłęby pary.

Co ciekawe ziemia musiała zostać przetransportowana z innego miejsca, gdyż nigdzie nie było widać śladów kopania.

Znowu zwrot niepasujący do narracji trzecioosobowej.

 

Zdezorientowany pisarz początkowo nie rozumiał(+,) o co chodzi

Patrzył(+,) jak upiorne oblicze przybliża się coraz bardziej i bardziej, przysłaniając cały świat.

ironiczny podpis

Jeśli UFO nakierowuje na jeden tor, to co dopiero powiedzieć o snach? :)

ironiczny podpis

Najdłuższe opowiadanie: 40 802 znaki

To bardzo miłe, kiedy twój tekst jest w czymś naj, choćby tylko był najdłuższy ;) :P :D

Ja jestem tym drugim naj x) Ciekawe, czy są dodatkowe punkty za to, że jury będzie miało mniej roboty z czytaniem (cztery książki to wszak sporo roboty) :D

ironiczny podpis

Nie chodzi mi o eter. W sumie, czemu od początku nie powiedziałem, o co dokładnie mi chodzi…? ^^

 

 Siedzi mi w głowie pole fizyczne znajdujące się tuż pod powierzchnią ziemi, coś jak wody gruntowe, tylko bardziej fundamentalne. I ludzie w epoce kamienia te wszystkie megality stawiali nie w celach religijno-kulturowych, tylko dlatego, że pozwalają one skupiać i pracować z tym polem. Różne rodzaje to różne “maszyny”: powiedzmy na przykład, że dolmeny mogłyby służyć jako neolityczny telefon, przesyłając tym polem dźwięk, a menhiry poprawiałyby żyzność gleby. Z drugiej strony to nie byłaby po prostu nauka, ludzie z pewnością czcili by tę siłę i mistycyzowali ją. Z kolei większe kamienne struktury, takie piramidy czy Stonehenge, miałyby potężniejsze zastosowania i wiązałyby się oczywiście z jakimś kultem.

 

 

Ujdzie, czy to już za bardzo fantasy?

ironiczny podpis

Chciałem się jeszcze zapytać o ten eter, o którym wspomniał wilk-zimowy.

Czy w porządku będzie prawdziwa technologia w prawdziwych ramach czasowych, która ma dodatkowe, zaawansowane zastosowania właśnie dzięki czerpaniu z jakiejś naturalnej siły bądź fenomenu, który nie istnieje w prawdziwym świecie? Czy to już za bardzo fantasy? :)

ironiczny podpis

Treść taka sobie. Z jednej strony pomysł jest, z drugiej mamy Apollo ex machina, który nagle zjawia się tam, gdzie jest potrzebny, mimo że wcześniej wyraźnie zaznaczyłeś, że żaden z bogów nie słyszy płaczu Orfeusza. Do tego martwa Eurydyka przecież znowu trafi do Hadesu, a jeśli raz pokonała drogę na Olimp, to przecież pewnie da radę kolejny. Tak więc trochę to się nie trzyma kupy.

Myślę, że kwestie związane z klonowaniem były poruszane już tyle razy i nieraz tak dogłębnie, że twoje umieszczenie ich w mitologicznej otoczce wydaje się płytkie i nic niewnoszące. A ponieważ nie pokazałeś nic nowego, tylko umieściłeś znany motyw w innym świecie, to mam wrażenie, że ten tekst mógłby być spokojnie o wiele krótszy.

Wykonanie również średnie. Masz problem głównie z przecinkami (ach, te przecinki pomiędzy podmiotem i orzeczeniem…!), oprócz tego zwróciłem uwagę na lekką byłozę i problem z jednoznacznością podmiotu domyślnego. Część zdań mogłaby stylistycznie prezentować się dużo lepiej.

To wszystko są standardowe problemy, które zanikają wraz z pisaniem i czytaniem, no i znowu tak fatalnie nie jest. Z pewnością twoje kolejne teksty zrobią na mnie większe wrażenie. Powodzenia :)

 

Mężczyzna rzucił się na wrota, cisnąwszy lirę gdzieś w trawę.

Hm. Wrota do krainy umarłych nie wydają mi się miejscem, które porasta trawa – ale to tylko kwestia wyobrażeń.

 

w końcu wziął z powrotem instrument, w nadziei

Przecinek tutaj nie jest błędem, ale nie jest też niezbędny i moim zdaniem byłoby lepiej bez niego.

 

że może śpiew jeszcze raz skłoni piekielne istoty do bycia mu przychylnymi.

Piekło to zupełnie inna mitologia, inaczej wartościowane słowo i nie do końca tu pasuje, sugestia: “istoty z otchłani”.

 

Oparł się plecami o wrota Hadesu i złapał za głowę, dysząc ciężko, wylewając z oczu łzy.

Frazeologia i pleonazm. Wiadomo, że łzy są z oczu, więc tak się nie mówi. Wylewa się łzy nad czymś, z jakiegoś powodu lub bez dodatkowych określeń. Tak samo się roni łzy albo po prostu płacze.

 

na widok której, każdemu mężowi w świecie zadrżałyby nogi

Przecinek do kosza.

 

żadna, nie będzie tym

Tu też.

 

opowiadał w zasadzie nikomu z drżącym głosem.

Opowiada się drżącym głosem.

 

– Och! – jęknął. – Gdybym miał setkę oczu Argusa i wylał nimi morze łez – nie oddałoby to tego cierpienia, takiej straty…!

Myślniki wewnątrz wypowiedzi w dialogu utrudniają zrozumienie, co jest kwestią mówioną, a co komentarzem dialogowym. Sugeruję zmianę na przecinek lub wielokropek.

 

Świetlisty wóz i towarzyszący mu niebiański orszak w końcu stanął stanęły przed zlęknionym śpiewakiem. Wstał.

Oprócz tego tak, jak to napisałeś, to wychodzi nie wiadomo, kto wstał – wóz, czy orszak. Bo na pewno nie Orfeusz.

 

Ojciec patrzył na niego mądrym, spokojnym wzrokiem. Z jego twarzy bił blask.

Drugie zdanie zupełnie niepotrzebne, bowiem już w poprzednim akapicie podkreślasz blask bijący od Apolla, więc jest to powtórzenie.

 

odezwał się bóg, pięknym głosem.

Niepotrzebny przecinek.

 

Zastaję cię cierpiącego, sponiewieranego własnymi namiętnościami

Można być sponiewieranym czyimiś namiętnościami?

 

Nie ma takiej rzeczy na ziemi, ani w niebiosach

Niepotrzebny przecinek.

 

– Głupcem i niegodnym zwać się twoim synem byłbym, ojcze, gdybym nie usłuchał tak mądrej rady – powiedział w końcu i wsiadł do rydwanu ojca.

Nie myślał nigdy, że będzie miał zaszczyt rozmawiać z gromowładnym Zeusem, poznać Piękną Afrodytę i jej męża Hefajstosa.

Dlaczego przydomki piszesz raz wielką, raz małą literą?

 

Wszystko to przechodziło najśmielsze pragnienia śmiertelnika

Frazeologia – najśmielsze są oczekiwania, a oprócz tego, skoro Orfeusz pił ambrozję, to chyba nie był już śmiertelnikiem, prawda?

 

a ponadto, nie chcę

Niepotrzebny przecinek.

 

W końcu, razem z Hefajstosem, Ateną, Zeusem i Afrodytą zebrali się,

Albo musisz wywalić pierwszy przecinek, albo postawić jeszcze jeden po “Afrodytą”.

 

– powiedział Apollo, odprawiając śpiewaka.

 

Wrócił w to samo miejsce dokładnie za trzy dni

Tak jak to napisałeś, to wynika, że Apollo wrócił, a nie Orfeusz.

 

Jak możliwym mogło być, by mogli zwrócić mu Eurydykę?

Uuu, brzydko :)

 

nie kto inny(+,) tylko Eurydyka.

 

Okazało się jednak, że, wbrew słowom Apolla, nawet w niebiosach szczęście nie zawsze trwa wiecznie.

Drugi i trzeci przecinek nie są niezbędne, usuwając je pozbędziesz się pojedynczego słowa otoczonego przecinkami.

 

Eurydyka, wtulona w bok swojego męża(+,) słuchała muzyki.

 

Otworzyła oczy i spojrzała tam, gdzie kierowały się spojrzenia wszystkich.

 

tak ja, przebyłam drogę z krainy umarłych na ziemię

Niepotrzebny przecinek.

 

Pan krainy podziemia, wzruszył się moją miłością i pozwolił mi na opuszczenie jej, bym mogła znaleźć ciebie, mężu!

Pierwszy przecinek zupełnie niepotrzebny. No i czemu pan krainy podziemia pozwolił Eurydyce na opuszczenie miłości?

 

Jak śmiesz, pokazywać się tutaj

Niepotrzebny przecinek.

 

wyrzućcie, ten ucieleśniony fantazmat plugawych mocy

Niepotrzebny przecinek.

 

dlaczego obok ciebie stoi, ta kobieta

Niepotrzebny przecinek.

 

krzyknęła, stojąca obok Orfeusza Eurydyka.

Niepotrzebny przecinek.

 

Zresztą niewiele mógł zdziałać, w swoim rozedrganym stanie, nie wiedząc(+,) co w zasadzie ma właśnie miejsce.

Pierwszy przecinek niepotrzebny.

ironiczny podpis

Zgodnie z zasadami, gdybyś odwrócił szyk i zaczął swoje zdanie od “mówiąc to”, to powinieneś – dokładnie tak, jak mówisz – nie stawiać kropki i zacząć małą literą, ponieważ pierwszym słowem byłby czasownik oznaczający jakiś rodzaj wydawanego ustami dźwięku. Generalnie też taki szyk jest właśnie zalecany, choć nie wiem, jak to się akurat ma do twojej stylizacji.

ironiczny podpis

Hm. Morfeokinematografia 2.0

Z jednej strony tekst przyjemny i dobrze napisany, tak samo jak poprzedni. Z drugiej – w trzech stronach tekstu jakoś nie zdążył mnie zmęczyć brak fabuły, ale teraz masz już łącznie dziewięć i spodziewałem się czegoś więcej. Nie podobała mi się życiorysowatość i fakt, że tytułowe owoce ezoteryczne pojawiły się dopiero w dwóch trzecich tekstu.

Jako autor możesz być zadowolony, bo tekst nie odbiega jakością od tamtego, ale dla mnie jako czytelnika to trochę za mało :) Tym razem bez klika.

 

Nie znaczy to jednak bynajmniej,

Jedno albo drugie. Nie ma sensu wstawiać dwóch słów o tym samym (w tym przypadku) znaczeniu.

 

przechodzi z rąk do rąk i nasiąka wonią kolejnych miejsc i kolejnych właścicieli.

Sugeruję zamienić jedno “i” na “oraz”.

 

Na zapach pieniądza składa się specyficzna mieszanka: dominują w niej ciężkie, drażniące nozdrza wonie portfeli, sakiewek, kieszeni i skarpet, do których w przypadku tych monet i banknotów, które za długo przeleżały w czyimś skarbcu, dołącza także zapach kurzu i wilgoci.

Druga część zdania brzydka, może by to jakoś rozbić albo przemeblować?

 

każda z tych woni opowiada inną historię – o ciężkiej pracy na chleb, żebractwie, machlojkach finansowych i pospolitym rozboju…

Skoro każda opowiada inną, to czy bardziej na miejscu nie byłoby “lub”?

 

A w tej chwili, patrząc na własnoręcznie wykonany i zamontowany szyld u wrót swojego najnowszego biznesu

Niepotrzebne, no chyba że Ali Baba Jaga wykonuje i montuje szyldy nad wrotami innych najnowszych biznesów.

 

A w tej chwili, patrząc na własnoręcznie wykonany i zamontowany szyld u wrót swojego najnowszego biznesu – w tej właśnie chwili wyczuwała zapach całej góry pieniędzy, która już wkrótce będzie należeć do niej.

Albo pomyłka, albo brzydko skonstruowane zdanie.

 

Swój pierwszy majątek(+,) opiewający na kwotę niemal dwustu dinarów(+,) zdobyła jeszcze jako zupełna nowicjuszka w magicznym fachu, gdy(+,) szkoląc się u swojej babki Ajsze(+,) dorabiała sobie na boku(+,) radośnie i ochoczo sprzedając kobietom ze wsi eliksiry miłosne.

Pierwsze dwa przecinki są niezbędne, bo bez nich wychodzi na to, że Ali Baba Jaga zdobyła więcej majątków opiewających na kwotę niemal dwustu dinarów – a nie, że zdobyła więcej majątków, a ten konkretny był właśnie tej wielkości. Reszta to imiesłowowe równoważniki zdań – rozwinięte, więc nawet według dawnych zasad nie ma wątpliwości co do stawiania przecinków.

 

Niestety biznes ten został przerwany brutalną interwencją babki, która(+,) dowiedziawszy się o poczynaniach wnuczki(+,) zabroniła jej dalszego roztrwaniania magii

J.w.

 

„Zawód wiedźmy, moja droga Alijo (bo właśnie takie imię nosiła wtedy nasza bohaterka), to nie komercja, lecz ciężka służba i powołanie”, tłumaczyła.

Informacja podana w nawiasie jest oczywista.

 

Tydzień później, zupełnie przypadkiem i absolutnie bez związku z dokonaną wcześniej konfiskatą, na ścianie nad babkowym łóżkiem zawisł nowy, piękny dywan z wzorem przedstawiającym tygrysa, lwa i feniksa.

Ponownie, zaznaczony przeze mnie fragment jest oczywisty. Czytelnicy raczej nie lubią, kiedy wszystko im się tłumaczy jak dzieciom, i średni sarkazm tego nie wynagradza :)

 

I nie, do zawarcia tego związku nie przyczynił się eliksir miłosny. No, może kilka kropelek na samym początku, ale potem już nie.

Najpierw piszesz, że do zawarcia związku nie przyczynił się eliksir miłosny. Potem, że kilka kropelek na początku… Na początku, czyli właśnie do zawarcia. To, że potem eliksir nie był potrzebny, nie ma wpływu na zawarcie związku, czyli samiuśki począteczek.

Oprócz tego frazeologia – wiadomo, o co chodzi, ale nie można zawrzeć związku. Zawiera się umowy. Jedną z takich umów jest związek małżeński, stąd pewnie tu jest, jak jest.

 

W tamtym okresie Alija opatentowała pomysł wynajmowania pustynnych dżinnów do ochrony karawan, dzięki czemu śmigały one między wydmami jak jaszczurki, wolne od zakusów rozbójniczych band. Stosowała też drobne zaklęcia, którymi okładała towar, aby podnieść jego wartość w oczach potencjalnych nabywców. I wszystko było dobrze, dopóki dżinny nie założyły związku zawodowego i nie zaczęły domagać się, by obok oleju do lampy część zapłaty wydawać im także w złocie.

Sugeruję wywalić zaznaczone przeze mnie zdanie. Po pierwsze, nie odnosi się bezpośrednio ani do zdania przed, ani zdania po, natomiast te dwa zdania są swoją naturalną kontynuacją. Po drugie, ta informacja jest trochę bez sensu: jest to magiczny równoważnik oszustwa marketingowego. Coś takiego albo byłoby zakazane, albo robiliby to wszyscy.

 

Imała się różnych zajęć z różnym skutkiem, lepszym bądź gorszym:

Powtórzenie. I znowu, jedno albo drugie. Podkreślone przeze mnie fragmenty mają to samo znaczenie, sugeruję jeden z nich wywalić.

 

że musiała sprawić sobie skarbiec, który pieszczotliwie nazwała „Sezamem”. Ale „Sezam” Ali Baby Jagi to już materiał na inną historię.

Usuń cudzysłowy. Tutaj niczego nie cytujesz. Porównaj: Na Sezamie wisiał napis “Sezam”.

 

osiedliła się w Polsce, by zacząć studia na nowo powstałym Śląskim Uniwersytecie Magicznym, pierwszej w historii wyższej szkole magii z prawdziwego zdarzenia.

Naprawdę pierwszej w historii? Fajnie, że Polska w czymś tam przoduje :) A nie powinno być czasem “pierwszej w historii kraju”?

 

po zażyciu którego będą im się śnić największe, klasyczne szlagiery

Niepotrzebny przecinek.

 

taki interes, który na bank-na giełdę nie zawiedzie.

Takie wyrażenie nie istnieje, a jeśli potraktować je jako wyrażeniotwórstwo, to bardzo nie podoba mi się ten łącznik. Czy potrafisz wskazać jakieś inne wyrażenie, gdzie w ten sposób łączy się łącznikiem jedną wielowyrazową frazę z inną? Sugeruję zamienić go na przecinek.

 

odbyła pieszą pielgrzymkę na grób Johna Rockefellera

Nie da się z Polski odbyć pieszej pielgrzymki na grób Rockefellera, bo znajduje się ona w Ameryce, czyli za oceanem. No i zajęłoby to ogrom czasu. Sugeruję coś w stylu:

założyła Siedmiomilowe Buty, chwyciła relikwię świętego Piotra i odbyła pieszą pielgrzymkę na grób Johna Rockefellera

Usuwa wątpliwości i wpisuje się w klimat magiczno-synkretyczny. 

 

Rozkręcenie tego interesu wymagało sporo energii i sporych inwestycji

Kosztując ich(+,) należało bardzo uważać

A gdy już wszystkie owoce były w komplecie, pozostało jeszcze je wysiać i zebrać plony.

Sieje się nasiona.

 

między sadownikami spod Grójca, którym powierzona została opieka nad sadem, wybuchł straszliwy spór o to, kto jest najlepszym sadownikiem na świecie.

Ali Baba Jaga wyciągnęła klucz i lekką drżącą ręką włożyła go do dziurki.

Nie miało być czasem “lekko drżącą ręką”?

 

Dwa tygodnie później pod Grójcem wybuchła III Wojna Światowa. Nikt nie ocalał.

IMHO puenta byłaby mocniejsza i bardziej w klimacie tekstu bez drugiego zdania.

ironiczny podpis

Udana humoreska. Nic większego tu nie ma, ale jak na tę formę i ilość znaków wcale być nie musi.

 

 Krwisto czerwone słońce

“Krwistoczerwone”. Masz spację na początku akapitu.

 

Kilku co silniejszych wniosło płaski(+,) okrągły kamień na środek polany i już można było zaczynać demokrację.

– Pragnąc na wstępie zaznaczyć, że, podobnie, jak pewnie wszyscy zgromadzeni, nie jestem przesadnie zaistniałą sytuacją…

Niepotrzebny przecinek przed “jak”. Oprócz tego sugeruję pominąć wszystkie pozostałe przecinki poza tym przed “że”, ale to już kwestia tego, jak lepiej ci to zdanie brzmi.

 

– Milczeć(+,) psubraty(+.)

Zamiast kropki możesz też dać wykrzyknik.

 

Niech szef kontynuuję.

Literówka.

 

wyrżnęli ich co do joty,

Jakeśmy, po honorowemu i tradycyjnemu, napadli w nocy na Bosorów i wyrżnęli ich co joty, a teros Szef nom gadajoch, że ich kozy nie nasze?

Krzyworyj już się chciał zabierać za uciszanie Łopatonosa, jednak szef go powstrzymał.

To “szef” piszesz wielką, czy małą literą? Zdecyduj się :)

 

– Czyli, że co?

– Czyli, że jak kozy Bosorów już im nie będą potrzebne

W zbitce “czyli że” nie stawia się przecinka.

 

– Hańba! – krzyknął Grabioczół – najstarszy syn Łopatonosa.

Drugi myślnik wprowadza chaos w dialogu, sugeruję zamienić go na przecinek.

 

– Czekaj no, niech ja go skurczysyna – rozpędził się Spiczastooki.

Sugeruję zakończyć wypowiedź wielokropkiem.

 

– Nie tak(+,) gupolu! Czeba sposobem(+.)to To mówiąc, Tyłkogrzmot wydobył zza przepaski biodrowej dobrze zamaskowany tam sztylet.

Jeden celny rzut i zakrwawione ciało byłego prowodyra obrad, zakrwawione osunęło się na ubity piasek.

Wszyscy zmęczeni rozeszli się do swoich szałasów.

A niezmęczeni zostali? To zdanie powinno chyba wyglądać tak:

Wszyscy rozeszli się do swoich szałasów, zmęczeni.

ironiczny podpis

Co do Steins;Gate 0 to faktycznie jest nieco gorsze od Steins;Gate, ale nadal fantastyczne. A jeśli idzie o kwestię umieszczenia na liście: jest to spinoff a nie sequel, zatem nie jest kontynuacją (kolejnym sezonem jednego anime). Spinoffy są czasem mocno różne od oryginalnych serii, więc biorę je pod rozwagę :)

Co do Made in Abyss, to gdybym się cofnął o rok, z pewnością znalazłoby się na liście.

Ceterari, anime, które podałaś, są oczywiście dobre, ale jak dla mnie tylko Banana Fish spełnia warunek “best of best”, ale akurat nie ma w nim fantastyki :)

ironiczny podpis

W kuchni widział figurę mamy. –> Dlaczego widział figurę mamy, a nie mamę? Czy w kuchni stał posąg mamy?

Figurę, bo na przykład przez firanki :)

 

Asylum, jest to wymiana zdań pomiędzy Jankiem i Maćkiem. W jej trakcie Tomek dostaje somnikterium ze snem o nauczycielce do obejrzenia.

ironiczny podpis

Tak jak zauważyła reg, treść stoi na wyższym poziomie, niż forma. Fajnie przeciwstawiłaś dwie odmienna postawy życiowe, które w naszym smutnym kraju od dawna ze sobą kolidują i chyba jeszcze długo będą, tak więc opko aktualne, mimo stylizacji.

Z początku miałem zamiar nie robić łapanki, ale jednak nie potrafię :( Możliwe, że część będzie się powtarzać z tym, co wypisała reg.

 

Masz niepotrzebne puste linie na początku opowiadania.

 

Było to o tyle dziwne, ze zawsze przesypiała twardo całe noce

Literówka.

 

Śniło jej się, że się obudziła. Było to o tyle dziwne, ze zawsze przesypiała twardo całe noce, szczyciła się, że jedynym(+,) co mogło ją skłonić do uchylenia powiek(+,) był płacz głodnego niemowlęcia.

Monotonia spójnikowa. Brakujące przecinki.

 

płacz głodnego niemowlęcia.

A płacz niemowlęcia, które ma pełną pieluszkę, już by jej nie obudził? A płacz z bólu? Choroby? Czymś się one różnią w kwestii budzenia?

 

A już nigdy, ale to przenigdy, nie przyszło by jej do głowy

Drugi przecinek niepotrzebny.

 

nieważne jak soczyście szumiącej drzewami w sadzie,

To określenie zupełnie tu nie pasuje. Nie można szumieć soczyście.

 

, otóż należy to podkreślić raz jeszcze, bo w końcu, mówimy o statecznej gospodyni, ta kobieta nigdy nie zerwałaby się w środku nocy, żeby usłyszeć płacz anioła.

Ta część powinna być osobnym zdaniem, przed “mówimy” nie powinno być przecinka, a przed “ta kobieta” sugeruję zastąpić przecinek dwukropkiem.

 

Ej – szepnęła, nie wiedzieć, czemu bo już od ładnych paru lat była w chałupie sama, tak dniem(+,) jak i nocą – ej, no, tylko mi tu jakich spazmów nie dostań.

Zapis dialogów do poprawy, reg już podała ci link do poradnika. Brakujący przecinek.

 

– A, o to możecie się nie martwić(+,) moja dobra Maciejowa,

oznajmił anioł zgryźliwie(+,) odejmując dłonie od twarzy

odejmując dłonie od twarzy mokrej od łez. Na chwilę oniemiała,

Twarz anioła oniemiała?

 

bo złocista poświata wokół jego głowy, osobliwe jaśniejsza była wokół oczu i ust

Niepotrzebny przecinek.

 

dobrodziej wznosił nad głowami wiernych..

Nie udał się wielokropek…

 

bo złocista poświata wokół jego głowy, osobliwe jaśniejsza była wokół oczu i ust,

Powtórzenie.

 

– Oj biedna wy(+,) Maciejowa, biedna

 

 mikstury jakie byście na owe kłopoty nie znaleźli

Problem z deklinacją. Albo “mikstury jakiej” albo “mikstur jakich”.

 

Bo to, wiecie(+,) słyszałem, ze wyście wielce biegła w rozwiązywaniu problemów za pomocą ziółek.

Literówka.

 

A rudej Zośce miksturę na spędzenie płodu(+,) to kto dal?

Literówka.

 

Anioła jakby cokolwiek zatchnęło

Zjadło ci kropkę.

 

– Ja – powtórzyła Maciejowa(+,) biorąc się pod boki.

Gdyby przez chwilę się nad tym zastanowiła(+,) być może zdziwiłby ją fakt

to Jędrzej ją przygarną

Brzydka literówka.

 

bo co miała własnych myśli we łbie(+,) to już jej wszystkie wytłukł

Jędrzej wyparł się, że to jego(+,) i chciał pogonić z chałupy.

– I tak z tej litości dla Zośki, to Jędrzejowi szaleju, żeście zdali?

Niepotrzebne przecinki.

 

Nie wiem też(+,) skąd go miała.

– A ślubnemu waszemu to nic nie zadaliście(+,) co by się szybciej na ten, eee… znaczy(+,) tamten świat przeniósł.

Dodatkowo “co by” w tym przypadku łącznie.

 

ze aż się biedny cofną(+,) otulając ramiona skrzydłami.

Dwie literówki.

 

A co zjadł(+,) to wracało z krwią.

że błagał mnie(+,) bym mu pomogła.

żeby ci miękcej było(+,) jak będziesz z gór patrzył?

Bóg mnie wam zesłał(+,) Maciejowo.

a ja z wola Pana dyskutować nie zamierzam.

Literówka.

 

– Ot, służbista..

Znowu nie wyszedł wielokropek.

 

Ano, kiedy tak(+,) to chodźmy

ironiczny podpis

Ja też się wzruszyłem :) Pierwszy raz w życiu kobiety się o mnie biją – no, niekoniecznie o mnie, ale o to, która mi bibliotekę kliknie, a to też dobrze :D

ironiczny podpis

Katiu, zamierzam rozwinąć ten pomysł światotwórczy w kolejnym (a może nawet -nych) tekście i będzie tam między innymi sklepik z używanymi snami, bo to działa w obie strony: jasne, ci z fajnymi snami mogą się nimi dzielić, ale też ci, którzy fajnych snów potrzebują, mogą je od kogoś dostać :)

 

Piotrze, po Pierdutach to najlepsze będzie Pruderkowo :) Muszę się kiedyś zabrać i napisać jeszcze jakiś wesoły tekst.

ironiczny podpis

ANDO, Tomek nie jest w niczym wyjątkowy, w świecie opowiadania wszyscy ludzie wytwarzają somnikteria :) 

ironiczny podpis

Chłopaki zebrały się na stopniach bocznej klatki schodowej i zasiadły w półkolu.  

Czemu nie “zebrali” i “zasiedli” ? *.*

Bo wtedy nie byłoby poprawnie :) Te chłopaki są rodzaju niemęskoosobowego, natomiast ci chłopacy są rodzaju męskoosobowego. 

 

Cieszę się, że udało mi się wywołać emocje swoim tekstem.

ironiczny podpis

Niestety, tekst jest niechlujnie napisany. Nie chodzi nawet o błędy, tylko o choćby rozpoczynanie zdań małą literą – a na to nie ma wymówek, bo jest to błąd, który poprawia każdy edytor.

ironiczny podpis

Przyjemny i dobrze napisany tekst, jakiego nie spodziewałem się po portalowym debiucie. Gratulacje :)

Zabrakło mi trochę jakiejś przewrotnej puenty, wszak o tym, że Baba Jaga ma nosa do interesów, wiemy już wcześniej.

 

to będziecie mieli okazję zaszaleć.”

Zaplątał się tu cudzysłów.

 

Dziewczynka wyglądała, jakby chciała jeszcze o coś spytać, ale zamiast tego odwróciła się i posłusznie skierowała się do magazynu z całą resztą filmowej obsady. Po chwili z magazynu wyleciał rząd świetlistych kulek.

Jaga spędziła na wymyślaniu snów wiele bezsennych nocy, aż w końcu uzbierała całkiem poważny plik pomysłów – od idyllicznych snów o lataniu na skrzydłach motyla wśród puchatych chmurek po najmroczniejsze, pełne krwi i straszydeł koszmary (a co, skoro na horrory są chętni, to na to miałoby nie być?).

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/zbieg-wykrzyknika-i-nawiasu;16048.html

 

Najwięcej czasu zajęło Ali Babie Jadze znalezienie właściwych pomocników, którzy(+,) sami należąc do świata widm i duchów(+,) mogliby zagrać w jej snach-filmach.

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/przecinek-a-imieslowy-przymiotnikowe;10413.html

 

a ich zdolność nawiedzania i ożywiania przedmiotów była wręcz nieoceniona .

Spacja przed kropką.

 

A przy tym nie wymagały inszej zapłaty nad szczery śmiech i dobrą zabawę, które stanowiły ich jedyny pokarm.

Również postprodukcja okazała się skomplikowanym procesem.

“Również” porównuje tutaj proces postprodukcji do równie skomplikowanego procesu szukania odpowiednich “aktorów”, jednak tak jak te zdania są ułożone z początku wydaje się, że porównuje ją do procesu płacenia ognikom-psotnikom, co jest łatwe.

 

„Szwagier założył kiedyś w Stanach biznes o podobnej nazwie i szybko zbankrutował”(+,) argumentowała.

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/cudzyslow-a-przecinek;14663.html

 

Ostatecznie więc nad wejściem do jej sklepiku zawisł zapisany fikuśnymi, krzywymi literami szyld

Zupełnie niepotrzebne doprecyzowanie i powtórzenie w jednym.

 

pozwoliła im nawiedzić zrobione z kasztanów, liści i zapałek figurki ludzi, zwierząt i ptaków i całą noc bawić się w najróżniejsze gry i zabawy,

Trochę dużo “i”, wygląda to dość chaotycznie.

 

Były tam smukłe kasztanowe księżniczki(+,) mieszkające w zamkach z mchu i drobnych kamyków,

ironiczny podpis

Niestety, widzę trzy błędy w samym tylko tytule. Zamiast

Ra'anta - Nieokiełznana siła.

powinien on wyglądać tak:

Ra’anta – nieokiełznana siła

Chyba, że “nieokiełznana siła” to podtytuł, wtedy całość powinna wyglądać tak:

Ra’anta: Nieokiełznana siła

lub tak:

Ra’anta. Nieokiełznana siła

 

Niestety, mnie to zniechęciło do zerknięcia na tekst, ale jeśli poprawisz, to może uchronisz przed tym innych potencjalnych czytelników.

ironiczny podpis

Usuwanie tekstów a ich poprawianie to dwie zupełnie różne rzeczy. To pierwsze niczemu nie służy. To drugie pozwala przyswoić sobie nową wiedzę i pomaga w rozwoju. No i pomyśl, że kolejni czytelnicy przeczytają lepsze opowiadanie, bo już poprawione.

Każdy opublikowany tekst, który czytałeś – czy to powieść, opowiadanie, podręcznik, artykuł – przeszedł proces redakcji i korekty.

ironiczny podpis

Nie rozumiem wielu rzeczy. Ani dlaczego ten mężczyzna nagle zapragnął uciec, skoro do tej pory bezpiecznie sobie rozmawiał, ani dlaczego narratorowi zależało, żeby nie dać mu uciec, i to na tyle, by poświęcić jeden z naboi, których miał tylko pięć. Nie rozumiem, czemu narrator stał i patrzył się na niebo w trakcie tego, jak helikopter lądował, by potem narzekać w myślach, że nie może uciec, gdy już helikopter i jego załoga znaleźli się na ziemi. Nie rozumiem też znaczenia etnolektu śląskiego w tekście, bo wydaje się, że takiego znaczenia nie ma, a sam etnolekt pojawia się, bo tak. Przyznam też, że nie rozumiem snu i zakończenia. 

Pierwsza rozmowa nie zachęca do lektury. Jest drętwa, służy tylko przekazaniu informacji czytelnikowi. Jako czytelnik w ogóle nie wiem, jakiego zachowania mogę się spodziewać w przedstawionej sytuacji, a scenę kończysz zupełnie niezrozumiałym rzuceniem się do drzwi i śmiercią (patrz poprzedni akapit). Potem jest nieco lepiej, ale nadal tekst jest mało zrozumiały, co jest jego główną wadą.

Tekst jest napisany stosunkowo poprawnie. Sugeruję popracować nad przecinkami oraz zajrzeć do poradni PWN, by dowiedzieć się, kiedy po wielokropku należy kontynuować wielką, a kiedy małą literą.

 

Spacerowałem Karmelicką(+,) aż wszedłem do dawnego sklepu spożywczego.

Gdy odór i mdłości stają się nie do zniesienia(+,) włączam czysty tlen i tyle.

– Włamałem się do miejskiej strzelnicy.

Miejska strzelnica, analogicznie do biblioteki miejskiej czy szpitala miejskiego oznaczałaby strzelnicę, którą zarządza miasto.

A ty… Ty jesteś kreatywny!

Mała litera.

Ha(+,) ha, dobre… Przyszedłeś aż ze Śląska?

Po tym, jak umarła umarły moja żona i córka, wyemigrowałem.

Dopiero teraz, gdy wymarli oni… Wszyscy… A reszta zmieniła się w to te cholerne zombie…

Małe litery.

Próbowałeś oddychać… Powietrzem?

Mała litera.

Nikt nie zabroni mi brać(+,) co chcę.

Mówisz, jak ktoś wyedukowany – rzekłem.

Niepotrzebny przecinek.

Kończyły mi się pociski,

W naboju może znajdować się jeden pocisk albo wiele (śrut). Teoretycznie pojedyncze kuleczki śrutu też są pociskami, ale przeważnie jak ktoś mówi pocisk, ma na myśli zwykłe naboje z jedną kulą. Sugeruję zamienić “pociski” na “naboje”.

W tramwaju, dawnej „dwójce” jeżdżącej z Salwatora do starego miasta(+,) odnalazłem rozszarpane zwłoki dziecka.

Czarne dziury oczu oczodołów zionęły pustką.

Ujrzałem fotele zarzygane spryskane krwią.

Czy narrator potrafi za pomocą wzroku rozpoznać, czy krew pojawiła się na fotelach akurat poprzez wymiotowanie?

I nagle zawiał silny wiatr, a niebo poczęło zaczęło się przejaśniać.

Nie pasuje do stylizacji.

hałas, który słyszę(+,) nie jest trzaskaniem piorunów

Zdjąłem kaptur mej żółtej peleryny

W dawnym świecie byłem fanem literatury i nauczyłem się książkowej mowy, lecz nigdy nie wyparłem się ślonskiej godki.

To zdanie nie jest powiązane z akapitem, na którego końcu się znajduje, tylko z następnym.

Kocham pisać, bo słowo jest ponoć silniejsze od miecza, lecz wtedy to, gdy z wnętrza maszyny zaczęli wybiegać zamaskowani komandosi(+,) wiedziałem, że nie mam szans ani z moją bronią, ani z elokwentnym czy potocznym językiem.

Obcięta lufa strzelby dawała większy rozrzut i pozwalała łatwiej sięgać celu, bo nie musiałem być precyzyjny w stu procentach. Niestety pozostał mi ostatni pocisk tego typu.

Pocisk jakiego typu? W poprzednim zdaniu opisujesz tylko lufę.

W kieszeni tkwiły jeszcze trzy breneki – „slug sport”, lecz wiedziałem, że nie chcę walczyć, że nie mogę, bo nie zdążyłbym przeładować magazynka.

Należy stosować interpunkcyjną konsekwencję i oddzielać wtrącenia z obu stron tym samym znakiem.

Mógłbym teoretycznie skoczyć w otwarte drzwi kamienicy, ale… Nie miałem szans.

Mała litera.

produkowała ładunki wybuchowe(+,) by odeprzeć ataki zmutowanych ludzi.

Niestety przedwczesna eksplozja pozbawiła ją kończyn i w efekcie życia. Uciekłem przez okno, gdy bestie pożerały ją żywcem.

Nonsens, skoro umarła od eksplozji, to jak zombie mogły ją pożreć żywcem?

Nie wiem, co przyniesie przyszłość, lecz gdy zamknę oczy(+,) widzę CZASZKOBRAZY.

Nie planowałem kolejnego wpisu, pani doktor, ale musiałem zmienić zamiary z racji bardzo dziwnego snu, a przecież prosiłaś mnie(+,) abym wszystkie anomalie (+–) czy też, jak to elokwentnie ujęłaś, „anomalie” – zgłaszał.

Nie od razu zorientowałem się(+,) kim „jestem”.

Anglicy i amerykanie

Wielka litera.

Ostatni pocisk śrutowy opuścił lufę

Znowu – śrut to wiele pocisków.

ironiczny podpis

Nowa Fantastyka