
komentarze: 74, w dziale opowiadań: 54, opowiadania: 15
komentarze: 74, w dziale opowiadań: 54, opowiadania: 15
Proponuję zarazem "podzabawę", czyli “Kolektywny głos wku(….)u”. Niechaj Ci, co poczują wenę, dodają kolejne zwrotki na wzór znanego wiersza Tuwima. A że on jechał po wszystkich równo, to i ja nie nakładam ograniczeń. Co tam komu w duszy skrzeczy, niech to wyrazi.
Oczywiście jeśli Wielki Brat uzna, że to zbyt polityczne to przyjmę pokornie prośbę o usunięcie… :(
Zaczynam:
Ty, co gaśnicą swą Prapolską,
Grymas szaleństwa kryjąc wąsem,
“Wiarę Jedyną” chronisz z troską
Tęczę Przymierza niszcząc z dąsem,
Starannym słowem żółcią rzygasz
W życiorys mi wsadzając lupę,
Już się od dna historii nie wymigasz,
Pocałuj Ty mnie prosto w dupę.
Po terminie ale od kiedy kogoś to powstrzymuje ;)
Oto co mnie wkurza
Inflacja za duża
Zarobki za małe
Ich życia wspaniałe
Dodam może jeszcze
Świat spłakany deszczem
Za to ziemia sucha
Nikt mądrych nie słucha
Czy to wszystko może ?
Nie, nie, nie – broń Boże
Za mną linia cienia
Świat w gorszy się zmienia…
Zresztą – sami wiecie
Ze mną tu żyjecie…
marzan, Tarnina Dziękuję za pozytywne uwagi… No tak jakoś mam, że skręcam często w kierunku raczej smutniejszych klimatów, chyba przy oksymoronach też niezbyt wesoło wyszło… :)
Po czasie i trochę na kolanie napisane, ale niech tam.
Ale czego ty właściwie nie rozumiesz?!
Przesuń się trochę, tak, tam za mnie, wciśnij się między moje plecy i ten kamień, o który się opieram. Tam jest cień.
Ja? Przecież wiesz, że mnie nic nie bierze, nawet słońce.
Czemu ? No tak mają dorośli, zresztą widzisz, ja już jestem chudy więc słoneczko mi za wiele nie wyssie. Dlaczego i dlaczego, no wędrowaliśmy już dość długo, a od ruchu się chudnie.
Ty nie schudłeś tak bardzo? Dzieci w sumie mają więcej wody i wolniej ją tracą, zresztą pamiętasz, nie dalej jak dwa dni temu wypiłeś trochę tej wody z kałuży, co Cię potem brzuch bolał.
Ja? Ja nie potrzebuję tyle wody. No już mówiłem, dorośli tak mają – przemiana materii inna.
To znaczy, że jakaś rzecz się zmienia w coś innego – jedzenie w tłuszcz a ten tłuszcz w energię, żeby na przykład chodzić.
Nie chodzę szybko, bo nie jadłem jakiś czas…
Skąd weźmiemy jedzenie, skoro nam zabrali rano ten suchy chleb?
Zapleśniały? Trochę tylko, zresztą pleśń jest zdrowa, była kiedyś taka książka, że jak jednego zranili szablą, to.. Nieważne, to było dawno.
Ale tam, patrz, już niedaleko są góry, tam jest chłodniej i znajdziemy na pewno jakieś grzyby czy mech, a może jakieś zwierzę.
Nie ma gór? Popatrz, wysil wzrok, tam, trochę niewyraźne… Co? Przez nagrzane powietrze, światło się załamuje… Nieważne, nie widzisz dalej?
Są na pewno… Przecież widzę.
Jakie oczy? Nie, nie szalone, tylko zmęczone i czerwone.
Od pyłu, przecież widzisz, że jest wszędzie.
NIE SZALONE, SŁYSZYSZ CO MÓWIĘ ?
Nie płacz…
Łez nie masz… Dobrze.
Czemu? Organizm wie, żeby nie marnować wody – po co.
Odpocznę, rana się zagoi i w nocy pójdziemy dalej. Dranie, dobrze, że tylko o ucho zawadzili, parę centymetrów obok i…
Zagoi się, zagoi, zawsze się goją.
A ta na nodze? No bo chodziłem, trzeba trochę nieruchomo, to też się zagoi.
Śpij.
Nie płacz.
Czyli zasadniczo piszemy dla idei, jak znakomita większość twórców. Dla mnie ok, chciałem tylko iść w “jasności jasność”, niby w “Psalmie o Gwieździe” :)
Hm ja służbowo na statek :D A tak naprawdę w kwestii organizacyjnej – przeglądnąłem “stare” wyzwania, no i ten wątek tutaj i jakoś nie trafiłem na żaden post objawiający, kto jakie wyzwanie wygrał i obejmuje pieczę nad kolejnym… No i chyba wszystkie wątki konkursowe zakłada cezary_cezary ?
“Czy mechaniczne pomarańcze marzą o elektronicznych szczypiorkach?”… Może przyśni się to androidom oprócz elektrycznych owiec…. :)
Oksymorony, widzę oksymorony.
Jak zwykle, przyszły o świcie. “Oksymorony, widzę Oksymorony!” – rozległ się wrzask strażnika, który na szczęście nie śnił na jawie, jak to niestety czasem się zdarzało. Zerwałem się na równe nogi, zza cienkich ścian słychać było trzaski łóżek, skrzypienie podłóg, dudnienie stóp i inne mniej lub bardziej niezidentyfikowane dźwięki.
Rzuciłem się najpierw do książek. Zaczytane prawie na strzępy Harlequiny wylądowały w skrytce w kominku, z której wyciągnąłem – starannie zawinięte w folię – pierwsze angielskie (z autografem!) i polskie (to z rysunkami Stasysa), wydania Tolkiena. Oba w idealnym stanie. I na półkę. Białe kruki odfajkowane.
Spociły mi się ręce, bo z parteru doszedł zwierzęcy ryk kogoś, kto nie zdążył. O mało co nie wyślizgnęła mi się z rąk nuklearna lampa, którą musiałem przecież wymienić na czarnodziurową. Udało się, ciemne światło z głowy.
Łomot do drzwi…
Tadeusz Woźniak – Zegarmistrz Światła
Niestety wygląda na to, że zabrałem tytuł i nie dam rady w terminie… Może wrzucę poza konkursem :(
Poproszę “Dziwnaczynka ze starej Puchczy” i obstawiam Zanais… Ale znając mnie i termin goniący i inne zobowiązania, to jeśli uda się coś napisać to i tak dodatkowego limitu nie wykorzystam ;) Ale zrobię moje najlepsze kalkując brzydko z angielskiego :)
“Są to piosenki, które nie zawierają w sobie fantastyki lub zawierają jej niewiele”, a tu “Inwazja śmierci z Plutona” ;)
To tak tylko się nieśmiało zapytam, czy będą jeszcze wyniki ? ;)
A to już Ślimak Zagłady przywołał wcześniej…
No nie do końca może o przodkach, ale o podobieństwie też Kaczmarski (”Autoportret WItkacego”):
Patrzę na świat z nawyku
Więc to nie od narkotyków
Mam czerwone oczy doświadczalnych królików
Wstałem właśnie od stołu
Więc to nie z mozołu
Mam zaciśnięte wargi zgłodniałych Mongołów
Dziękuję bardzo i wszystkiego NAJ przy okazji
Brawo
Gratulacje dla już ogłoszonych laureatów
Straszna to katusza
Rym znaleźć do Brutusa
Choćbyś mieszkał w USA
I tak wrócisz do ZUSa
Właśnie – jak już poszukałem w odmętach internetu o jaką dziewicę chodziło, to troszkę mnie zmyliła ta dzielnica, ale coż – jak napisała Finkla, wszystkie wampiry wiedzą, że się pod domem nie poluje
mortecius dziękuję mimo wszystko za powrót i dobrnięcie do końca (mam nadzieję )
Bonaparte z mieczem,
Wellingtona zmieciem !
ZUS podobny Brutusowi,
Na starość zdradzić gotowy
Lepiej gołębiem na złotym pomniku,
Niż wampirem na odwyku…
Ambush
Na nic blender wampirowi,
Lecz czy przez słomkę pić gotowy?
Ślimak zagłady
Jakby żywcem przepisane z podręcznika do biologii z którego mógłby się uczyć Szewczyk Dratewka, gdyby nie ograniczenia w dostępie do edukacji w owych czasach
Ja jednak optuję za:
Jak już smoka usiekli,
Może by go upiekli,
Zjedli albo sprzedali,
A nie zmarnowali…
Jim
Jako żem niewielki fan
Kashyyku nie pamiętam
Jednak wiele można się dowiedzieć,
Jak nad komentarzami posiedzieć…
regulatorzy
Lepiej czasem nie wiedzieć
Niż w głowie autora siedzieć…
Mam nadzieję, że myśli niezebranie
Jakością wierszy wywołane
Finkla prawdę mówiąc, to ja też nie mam zielonego pojęcia, dlaczego nazywa się Tatooine (choć może psychofani SW, do których się nie zaliczam, wiedzą). Pomyślałem, że to dlatego, że jest wytat(oo)(uo)wana przez owego malarza
W filmie była po prostu pustynią bez śladu tatuaży ani choćby figur z Nazca
Zatem to mój oryginalny wkład do SW i liczę, że zostanie uwzględniony w kolejnym prequelu…
Finkla W tym o Tatooine miałem nadzieję, że gra słów będzie zabawna nawet dla nie-fanów SW… Pozostałe – zgadzam się, bez choćby pobieżnej znajomości uniwersum i bohaterów ciężko wyłapać wszystkie smaczki (mam nadzieję, że nie tylko wg mnie są tam takowe) a czasem i sens
Finkla, wskazówek było w wierszu aż nadto, tylko ja nie sprawdziłem o co może chodzić :)
Zaniedbałem porządną kwerendę w internetach – początkowo pomyślałem o zakutej w zbroję Joannie, potem wpadłem na to, że rzeczywiście mogło być gorzej, a na właściwą Joannę natrafiłem po Twojej (pod)(od)powiedzi…
Ah, oui :)
Taka myśl mi się nasunęła,
Dobrze, że go ta ŻELAZNA DZIEWICA w sobie nie zatrzasnęła…
Cezar niby boski
A tu donoski???
PsychoFish
Jak odmrozisz imponderabilia,
Przyjdziesz do nas po tekstylia
Darth
Ps. U nas też Covid, więc w maskach
Proszę przychodzić, jeśli łaska
Nieco wydłużyłem początkowe linijki (taki zresztą był pierwotny zamysł) i dorzuciłem coś poza konkursem.
Olciatka bardzo dziękuję i cieszę się, że się podobały
bruce dziękuję bardzo
Nie wystarczy szefa sentyment,
Trzeba mieć asortyment…
Trudno walczyć w Kosmosie,
Lepiej mieć to w nosie…
Olciatka dziękuję bardzo za powrót i wytrwałe doczytanie do końca :) Ostatnie zdanie tekstu miało wskazywać drogę interpretacji, ale może i dobrze, że nie jest to wyłożone w 100% jasno i każdy może sobie ten tekst zinterpretować we własny sposób…?
Bruce, dziękuję, ale Boleśmianiegodnym stopocałować ;)
Absurd w stężeniu maksymalnym, brak jasnej fabuły i widocznego na pierwszy rzut oka sensu, na sam koniec element opowieści w opowieści – czyli w 200% to o co chodzi w bizarro (chyba, bo nie jestem fachowcem). Pewne obsceniczne elementy trochę mi nie pasują i burzą nastrój, który jednak odbieram pokrętnie jako dość lekki Przeczytałem jednak z przyjemnością.
Przeczytałem z przyjemnością i parę razy autentycznie się pośmiałem. Nie do końca wiem, o co chodzi z tym, że liczą się ludzie, ale może po kolejnym czytaniu załapię. Nie przesadzasz z obrzydliwościami, dla mnie to raczej na plus – za to nastrój absurdu trzymasz konsekwentnie.
Gratuluję zwycięzcom :) I wszystkim współuczestnikom także.
ninedin Dziękuję przede wszystkim za wytrwałość – jesteś w “elitarnym” klubie tych, którzy dobrnęli do końca tekstu
. No i oczywiście za docenienie przynajmniej niektórych elementów… Tak mi się wydawało, że powyżej wymiaru szorta nikt już nie zdzierży, a i ja sam wyczerpałem inwencję słowotwórczą.
Z tymi fekaliami to nie chodziło mi tylko o Twój tekst ani tylko o Twoje komentarze, ale że się to przewija nagminnie w tym konkursie, to chciałem wiedzieć, czy to jakaś zasada
Czyta się dobrze i szybko, humor i żarty nie przekraczają rażąco granicy dobrego smaku, może oprócz samego zakończenia. Które nota bene jest zaskakujące, ale wyjaśnia tytuł i jest bizarrycznie absurdalne. Nie wiem tylko, co na to Wilem Dafoe
Mam podobne odczucia jak Outta Sewer i fanthomas – po pierwsze primo nie czuję tu za bardzo bizarro (w moim pojmowaniu tego terminu) – bogowie mogą po prostu z definicji robić najdziwaczniejsze rzeczy ; po drugie secundo – pierwsze zdania mnie zaciekawiły, piękne zawiązanie akcji, ale potem wszystko pędzi na łeb na szyję, wszyscy bogowie w jednym tyglu; po trzecie tertio – jakoś tak początek nie do końca wiąże się dla mnie z końcem, jakby sklejono dwa opowiadania. Ale napisane – oczywiście – sprawnie i czyta się dobrze.
ps. Jako żem niefachowiec w bizarro – gdzież jest ta definicja, mówiąca o obowiązkowych fekaliach tudzież innych płynach/wydzielinach ustrojowych, która to “obowiązkowość” przewija się przez komentarze do różnych opowiadań…?
ps2. Zazgrzytało mi w sumie też to: Horus “pomny niepowodzenia z wielbłądem”… Ale to Set nieudanie próbował tej zamiany w wielbłąda ? Fakt, że Horus odebrał sygnał o przemianie, więc może i wiedział, o jakie zwierzę chodziło przeciwnikowi.
Olciatka ależ oczywiście wybaczam
Gwoli pełni informacji – Outta Sewerowi odpowiedziałem na jego interpretację w wiadomości, żeby nie psuć (?) innym zabawy (?) w odszyfrowywanie tekstu… I tak będę odpowiadał na próby interpretacji, jeśli się takowe jeszcze pojawią. Żeby nie było, że Go zignorowałem
Co do wyjaśnienia, czemu czytał trzy razy, to tym bardziej podziwiam i waham się, czy poprosić o doprecyzowanie, jakie miał w końcu wrażenie po trzecim czytaniu
A jak i za trzecim nie daję rady to albo autor coś sknocił, albo ja jestem za głupi. Albo oba naraz :)
Irka_luz: życzę dobrych snów i czekam na powrót… A Outta Sewer przeczytał trzy razy (szacuneczek, swoją drogą – podziwiam wytrwałość )
Alpinista Ateista
Anet: a myślałem, że już nikt tego więcej nie przeczyta :) Dziękuję :)
Zależało mi na tym, żeby wrzucić właśnie w niedzielę, bo akurat było święto Jana Ch. ;) Poza tym smutne doświadczenia wskazują, że jak coś odłożę to już przepadło :D Może więc jednak odłożyć pióro, pardon, klawiaturę ;)
Finkla, Deirdru, Drakaina – może nie powinienem sie przyznawać, ale to był taki “samoczelendż” (brrr co za słowo :D ), czy uda mi się coś w miarę czytalnego napisać, skoro pomysł przyszedł mi do głowy między 10 a 11, a czas na pisanie miałem do 13:00 ;) No chyba rzeczywiście nie można mieć wszystkiego :D
drakaina: do Strugackich to ani mi się porównywać, rzecz jasna :) Dziękuję za uwagę o proboszczu, bo faktycznie bohater miał mieszkać na wsi pod miastem, ale nieco się zapędziłem w pisaniu i to mi umknęło. Wprowadziłem więc kosmetyczną poprawkę, naprawiając to niedociągnięcie.
Wrocław – co prawda nie tylko głowę, ale jest :)
Nie wiedziałem, że Mysłowice też mają Jana Ch. w herbie – ale to nie o Mysłowicach myślałem :)
Nevaz: dzięki za uwagi; literówki ciągle :) tak to jest, jak się nie da nikomu innemu do przeczytania wcześniej – autor widzi to co chce widzieć :).
“Gwynbleidd a nie Gwynnbleid“ – tu znów zbytnie zaufanie własnej pamięci, która jak widać zawodną jest :)
Cieszę się, że pewne elementy fabuły znalazły uznanie :)
I jeszcze pytanie techniczne (nie wiem, czy jest inne miejsce na takowych umieszczanie): czy tylko mnie ostatni przestały działać linki na stronie Fantastyki w Chrome (w Firefoxie działają) – nie można klikać w nie?
A, to może ja też, idąc za Pheą, wrzucę link do swojego tekstu, chociaż raczej kto chciał to przeczytał już (albo nie przeczytał).
http://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/17229
regulatorzy: “bo tak”, to był taki żarcik ;)
Skoro słownik wydany przez PWN tak twierdzi, to kimże ja jestem, by ich (Ich?) poprawiać? Jeszcze raz definicja: ““broczyć: jeśli ktoś broczy krwią, oznacza to, że krew płynie z rany” :) Chyba akurat tu będę nieprzekonywalny, a jak już to użyję odwiecznego argumentu: “bo tak” ;)
regulatorzy: przepraszam za niezaznaczenie edycji, jestem początkujący na forum :) W zasadzie to mogę się zgodzić, że “broczyć krwią z rany” jest nadmiarowe, ale już nie “broczyć krwią” (za “Innym słownikiem języka polskiego” PWN, definicję podałem wyżej :).
Szlagier: no rzeczywiście, łapię się na tym, że piszę zbyt długie zdania/akapity itp., ale jak widać niewystarczająco się łapię :) Cóż, ćwiczenie czyni mistrza.
I pomyśleć, że bałem się, że ktoś się będzie czepiał, że zwalenie góry na głowy magom poprzez wydrążenie jej od środka to zbytnia fantastyka nawet jak na świat Wiedźmina, albo że nie do końca się wpasowałem w realia uniwersum (że NIlfgaard nie taki jak powinien być, itp.itd.)
Za uwagi dziękuję, każda jest przydatna, bo po to umieściłem tu mój tekst. Część uwzględniłem a co do części pozostanę przy swoim :) A mutacje u koszul to całkiem ciekawy pomysł na opowiadanie (horror?) :D
Jeśli chodzi o broczenie to proszę:
http://sjp.pwn.pl/slowniki/broczy%C4%87-krwi%C4%85.html
Szczególnie ostatni przykład jest ciekawy w “moim” kontekście:
“… skośnie przez pierś. I natychmiast skoczył za Ciri. Rozpłatany i broczący krwią Neratin zdołał go jeszcze chwycić za nogi, puścił dopiero przybity…” :)
I jeszcze wg “Innego słownika języka polskiego PWN”: “broczyć: jeśli ktoś broczy krwią, oznacza to, że krew płynie z rany”
Część wskazanych literówek poprawiłem :)
regulatorzy: większość uwag przyjmuję z pokorą, bo jak pisałem, za literówki/powtórzenia mi wstyd bardzo :( Ale będę też polemizował:
Z wytatuowanej w czerwone zygzaki twarzy ciężko było odczytać wiek. – …trudno było odczytać wiek.
rprz: no tu trochę racja, coś za bardzo lubię to “ciężko” :)
Naraz twarz wykrzywił mu paroksyzm bólu i uzbrojona ręka wykręciła dziwnie. – Co wykręciła ręka?
rprz: no chciała wykręcić SIĘ :) Racja, błąd :(
Korowodu dopełniało trzech niskich mężczyzn, ciemnoskórych, o szerokich, płaskich twarzach, odzianych we wzorzyste koszule, u których wiedźmin nie zauważył żadnych widocznych oznak mutacji. – A jakież to mutacje spodziewał się wiedźmin zauważyć u koszul? ;-)
rprz: No tu uważam, że jednak jest to w miarę jasne, że chodzi o mężczyzn, nie koszule
Drgnął – wielu uciekających broczyło krwią z ran… – Masło maślane. Broczyć można wyłącznie krwią.
rprz: hmm, to miałem napisać “Drgnął – wielu uciekających broczyło krwią… “ czy “Drgnął – wielu uciekających broczyło z ran… “ ? Obie wersje brzmią dziwnie, a krwią można broczyć np. z nosa :)
Dziękuję za pierwsze opinie :) Zasadniczo rzeczywiście chodziło mi o pokazanie “zmierzchu” wiedźminów, a może przynajmniej zapowiedzi takiego zmierzchu – raz, że w scentralizowanym państwie jak Nilfgaard raczej wszystko będzie załatwiane (w tym i potwory) “urzędowo”(ewentualnie wiedźmin na kontrakt jako freelancer ;) ), dwa: wyobraziłem sobie wynalezienie prochu w świecie wiedźminów – po co wiedźmini, skoro byle chłystek z daleka ustrzeli (prawie) każdego potwora, trzy: wiedźmini się starzeją i nie dają rady :).
regulatorzy: rany, sporo tych literówek przeoczyłem :( Wstyd. No i jak wyżej: wiedźmin raczej sobie ze żmijem nie poradził tylko “nowa technologia” przyszła z pomocą, a przy okazji wyrugowała go (częściowo przynajmniej) z “rynku”.
Nevaz: hmmm dobre pytanie, może można i tak i tak? ;)
Gdyby to kogoś zainteresowało, mój odrzucony tekst (”Słońce zachodzi”) wrzuciłem na portal (w takiej postaci, w jakiej oceniło go szanowne Jury) :) I z niecierpliwością (choć z oczywistych powodów już mniejszą niż wcześniej) czekam na ogłoszenie wyników i możliwość przeczytania zwycięskiego opowiadania :)
No to ten tego ten… Moje opowiadanie (”Słońce Zachodzi”) podzieliło los odrzuconych, choć z innych powodów niż te, których mogłem się spodziewać ;) Jak się otrząsnę z szoku ;) to może wrzucę do miażdżącej oceny forumowiczów/czytelników. WIELKIE GRATULACJE dla wybranych za talent a dla odrzuconych za odwagę, że tak sobie też posłodzę ;D
ps. “Wiedźmin robi piruety” – zrobił jeden “podany bezpośrednio”, może drugi “nie wprost” ;) jako takie oczywiste nawiązanie do ASa – no bo jak, walka wiedźmina (nie Wiedźmina, bo u mnie to nie Geralt był) bez pirueta? Nie uchodzi :). Podobnie okrzyki “odbił, w locie odbił” :) Ale to tak na marginesie z przymrużeniem oka ;) Zresztą nie o samą walkę/akcję mi chodziło, ale o to, jak się wiedźmin w niej zaprezentował, co miało współgrać z ogólnym “wydźwiękiem” opowiadania… Nie żebym się kłócił, bo ocenę z pokorą przyjmuję :)
Dobrze by było, gdyby szanowne Żury zadbało (zadbały? ;) ) o aktualizację daty aktualizacji, bo często gęsto patrzę tylko na nagłówek i nie wgłębiam się w listę opowiadań. A tu proszę, doszło odrzucone, a data dalej 27.09 :)
A może by te fragmenty zamieścić gdzieś jeszcze, nie tylko w Gońcu, na którego zapisałem się jak widać o numer za późno ;) ?