Profil użytkownika


komentarze: 31, w dziale opowiadań: 17, opowiadania: 9

Ostatnie sto komentarzy

Zrobiliście mi nadzieję… Widzę wątek, dodaję do ulubionych żeby mieć na oku, już myślę nad pomysłem… Sprawdzam jeszcze raz i dopiero wtedy widzę AD 2018. #Smut :(

Podesłane :D

 

Przy okazji dowiedziałem się, że Google Docs i Open Office liczą słowa po swojemu… Zastanawiam się, ile moich wcześniejszych podejść do konkursów mogło zostać odrzuconych na wstępie, bo Google Doc pokazywał mi wartość bez gwiazdek i myślników, a weryfikujący stwierdzał, że przekroczyłem limit ^^’

 

Z ciekawości, jak to działa w MS Word?

Wcięcie można odmierzyć przy pomocy marginesów oddzielających tytuł i napis “Koniec” od zasadniczego tekstu. Przy zwykłym tekście linie idą równo z tymi marginesami, przy wcięciach zaś widać pustą przestrzeń.

Na podstawie tych przesłanek wnioskuję, że pierwsza linia została zapisana ze wcięciem.

 

Dziękuję za uczestnictwo w moim TED Talk.

Iluzja – Czy ja wiem, czy taka mocna ze mnie konkurencja… Na podium nie trafiłem :D

Jak to profesor należał do obydwóch światów?

Hm… Możliwe, że tutaj przekombinowałem. Ale spróbuję rozłożyć to na czynniki pierwsze:

Bazowo, tak. Ludzie są naprawiani i wypuszczani na wolność. Ale, cytując profesora:

Tak wypreparowany konstrukt – bo już nie osobowość – przekopiować na odpowiedni nośnik, podpiąć peryferia i jazda. Wiedział, że dało się to zrobić. Sam przecież opracował prototyp i spisał pierwszą procedurę.

Równocześnie, za Naczelnik:

Co by było, gdyby ktoś niepowołany dostał w swoje ręce tak potężną technologię? Gdyby uznał w swoim szaleństwie, że byłby w stanie urządzić świat po swojemu… lepiej od niej?

Na szczęście ten strach udało się zażegnać szybko, sprawnie i definitywnie. Zabawne, jak czasami problem sam zawiera w sobie narzędzia potrzebne do jego rozwiązania.

oraz

Dała mu wszystko, czego potrzebował. (…) Pozbawiła całego zbędnego balastu, odciągającego go od pracy. Zmęczenia, dziwnych myśli, pokus ciała.

Mówiąc pokrótce – osobniki uparte, oporne, lub w inny sposób niebezpieczne, przerabia się na posłuszne “sztuczne” inteligencje. Profesor jest twórcą tego procesu – a naczelnik, jako paranoiczna autokratka, zrobiła z profesora jeden z pierwszych obiektów tej procedury.

 

Powtórzę – możliwe, że tutaj przekombinowałem. Pisanie intryg i kamuflowanie tego, co naprawdę ma miejsce, nigdy nie szło mi za dobrze. Próbowałem podczytywać, uczyć się na przykładach, ale w większości wypadków po prostu płynąłem z tokiem opowieści i nie byłem w stanie skupić się na całej fabularnej maszynerii pracującej za kulisami. Dopiero niedawno, prowadząc swoją pierwszą poważną kampanię RPG, zmusiłem się do jako-takiego ogarnięcia tego całego procesu.

 

wilk-zimowy – Do licha ciężkiego, chyba z kwadrans spędziłem, ślęcząc nad tym fragmentem i próbując coś z nim zdziałać XD

Dziękuję za przeczytanie!

Faktycznie, stwór jako taki pojawia się dopiero pod sam koniec – ale pewne próby jego zapowiedzenia starałem się uwzględnić. Pierwsza była opowieść Ahtiego. Drugą widmowy “snajper” ze zniszczonego obozowiska. Trzecią nocny koszmar Lászla, z kocim okiem w snajperskiej lunetce i odgłosem artylerii przechodzącym w koci pomruk. Pisząc to i patrząc z perspektywy (debugowanie “na kaczuchę” działa nie tylko w programowaniu) faktycznie, może to być zbyt mało, a i powiązanie między nimi nie jest wcale oczywiste…

Oryginalne opowiadanie było znacznie krótsze – scena bitwy zajmowała w nim jakoś jedną trzecią, może ćwierć objętości, więc siłą rzeczy większa była też obecność Surmy. Miałem w planach również ciąg dalszy, dziejący się w późniejszym okresie i na froncie wschodnim, ale z różnych przyczyn nie pociągnąłem tego dalej. Głównie dlatego, że Polak i Węgier mogą być bratankami – ale nie byłem pewien, czy pisanie opowiadań z perspektywy walczącego po stronie Osi bohatera jest dobrym pomysłem. Z jednej strony, czerwonoarmistów nikomu nie żal. Z drugiej jednak, to cały główny bohater cały czas jest w szeregach tych złych.

 

Nie jestem pewna, o co chodzi w tym zdaniu. Tak miało być czy chodziło ci raczej o: “Druga drużyna dopiero co wróciła z wypadu”?

Tak, oczywiście :) To najpewniej pozostałość po użytym wcześniej słowie… Zamiast “drużyna” było “pluton” albo “zespół”.

 

Hmm… A nie miało być “nie było przebacz”?

Oczywiście, wariant z “przebacz” znam… Ale jestem też absolutnie przekonany, że sformułowanie “nie ma przeproś” słyszałem wielokrotnie, więcej, sam je na co dzień stosuję… ;) Tak czy siak, dla bezpieczeństwa poprawiłem.

 

Hmm… “odlali sobie trochę oleju”?

Pobawiłem się tutaj frazeologizmem “mieć olej w głowie” – zmądrzeli, więc musieli go sobie dolać.

 

“Byłozę” przeregadowałem. Wyłapałem jeszcze kilka drobniejszych baboli. Na poprawiony foreshadowing Surmy mam pewien pomysł, ale muszę go jeszcze doprecyzować…

Wbijam sobie, myślę sobie, ”O super, opowiadanko skomentuję i-“

Zanim skończyłem tę myśl, strona się wczytała, a tekst skończył. Smutłem.

Drakaina – Dzięki za dobre rady :) Z konkursami się zapoznałem, do Zamiany przyznam się szczerze nie mam zupełnie pomysłu… Może coś wpadnie do głowy jak będę czytał już podesłane zgłoszenia. :) Za komentowanie innych się już biorę – nie ukrywam, że stresa mam tu bardzo podobnego jak przy wrzucaniu swoich tekstów. ^^’

Dzięki za info o Kryształowych – przyznam szczerze, że nie byłem pewien rangi tego konkursu. Notkę autorską postaram się w tym tygodniu dokleić do profilu.

 

 Naz – Nie planowałem żadnej konkretnej tematyki. Zebrałem do kupy swoje (IMHO oczywiście) najlepsze teksty, skompilowałem je w jeden plik, wysłałem. Zawsze lubiłem takie miszmaszowe zbiory – zacząłem od “Zapachu Szkła” Ziemiańskiego, bardzo lubię też Pilipiukowe “2386 kroków” (czy sympatia do Wielkiego Grafomana to dalej obciach?) - więc pomysł nie wydawał się być całkowicie poronionym.

Z perspektywy chyba się wygłupiłem, trzeba było albo pomyśleć nad wspólnym mianownikiem tematycznym, albo pójść w ślady Sapkowskiego i Pratchetta i postawić na jakiś jeden setting, który łączyłby wszystkie te opowiadania.

Na chwilę obecną idę w tę drugą opcję. Od jakiegoś roku siedzę nad własnym podejściem do heroic fantasy,  zauważyłem, że pisanie krótkich, osadzonych w nim, opowiadań bardzo pomaga przy “fleshing out” całości. 

Możliwe, że to wina duchoty i upału za oknem – ale czytając Twój tekst czuć było egzotyczny powiew. Plastyczna wizja, chociaż niestety – Indie są dla mnie krajem prawie całkowicie obcym, więc nawet gdybym chciał, nie byłbym w stanie odróżnić elementów faktycznie zgodnych z realiami od licentia poetica. Poprzestanę więc tylko na stwierdzeniu, że od tej strony bardzo mi się podobało. :) 

Jest jeden element, na samym końcu, który nie do końca rozumiem. Co miała na myśli czarna smoczyca życia, mówiąc “Umrzesz, jeśli doń nie dołączysz. Jesteście związani, prawda?”? Janya i Maut są powiązani ze sobą w cyklu życia i śmierci, tak samo jak smocze bóstwa – ale dlaczego nie podążenie za białym smokiem śmierci miałoby być dla Janyi zgubne? Czy smoczyca ma na myśli, że zabije ją poród (nad czym zastanawia się w epilogu Maut), czy chodzi o coś innego?

 

Z rzeczy formalnych, które wyłapałem podczas lektury:

długą, wręcz ascetką brodę

Ascetyczną?

 

To, co przykuło jej uwagę, były jego piekielnie zielone oczy.

Tym, co przykuło jej uwagę, były jego piekielnie zielone oczy.

 

Zdawało się jednak, że był w Indiach długo – nosił się bardzo po angielsku. Nikt, kto przebywałby w tym kraju przez jakiś czas, nie nosiłby długich spodni i takiejże koszuli.

Wydaje mi się, że zjadło tutaj gdzieś przeczenie – z drugiego zdania wynika, że ludzie przebywający jakiś czas w Indiach przestają nosić się po angielsku (przez co rozumiem długie spodnie i koszulę). Fakt, że mężczyzna nosił się w ten sposób, wskazuje raczej na jego niedługi pobyt. ;) Następne zdanie z kolei wspomina, że mężczyzn ma zatknięty za pas pistolet, którego widoku nie lubią Hindusi – co dodatkowo wskazuje na jego nieobycie się z krajem.

Pomysł ciekawy, przywodzi na myśl (chociażby miejscem akcji) serię “Metro” i gry z uniwersum Stalkera. Aż się prosi rozbudować nieco ten setting – na przykład, skąd biorą się te mutanty? Czy są naturalną mutacją, czy pochodzą z jakiegoś źródła? Czy jego eliminacja jest możliwa?

Ciekawym pomysłem było włączenie w tekst rymowanki – ale jeśli celem było podkreślenie nastroju grozy w scenie z grzybkami, przydałoby się podrasować klimat. Dziesięć minut to sporo, niewielka szansa, że przez cały ten czas dziewczynka śpiewała nieprzerwanie. Co widział Oleg zbliżając się do miejsca jej kaźni? Co się działo, gdy przestawała śpiewać?

Ostatni akapit jest… oderwany. Cała opowieść jest z punktu widzenia Olega, Wawrzyn jest jako postać drugoplanowa. Dlaczego nagle przeskakujemy na jego punkt widzenia? Czy miało to dać nam wgląd w jego punkt widzenia? Wyjaśnić, skąd u niego tyle religijnych motywów? Dać jakieś backstory?

 

Co do samego światotworzenia, pozwolę się przyczepić do jednej rzeczy – imion postaci. Oleg pasuje jak najbardziej, natomiast dwa pozostałe wspomniane w tekście imiona:

“Jakub” jest stricte polskim wariantem tego imienia, wziętym z łaciny przez języki zachodnie (łacińskie Jacobus → niemieckie Jakob). Wschodnia słowiańszczyzna przyjęła je z greki (transliteracja za Wikipedią: Jákowos), co zostało przerobione na rosyjskie Яков (Jakow) i ukraińskie Яків (Jakiw). Wspominasz, że akcja dzieje się gdzieś na południu Rosji – więc obstawiałbym raczej, że świętej pamięci Jakub posługiwał się raczej którymś z tych wariantów. ;)

Wawr/Wawrz/Wawrzyn (doliczyłem się trzech różnych form) – nie jestem pewien czy jest to przezwisko, czy faktyczne imię. W pierwszym wypadku wycofuję sprzeciw (chociaż przydałoby się ujednolicić jego formę), w drugim natomiast ponownie – brzmi ono mocno nietypowo dla rosyjskiego. Lokalną wersją imienia Wawrzyniec jest Ławrentij, zdrobniale Ławr.

 

W kwestii formy, niestety, powtórzę za Laną – jest sporo błędów… Z tych, które udało mi się wyłapać:

Była to jednak zbyt małą zwierzyna

“Było to jednak zbyt małą zwierzyną” albo “Była to jednak zbyt mała zwierzyna”

 

Miały białą skórę, której impas przełamywał kapelusz jaki posiadają muchomory.

Za słownikiem: “impas – sytuacja bez wyjścia; zastój”.

 

zreferował po krótce co znalazł w lesie.

pokrótce

 

Wycie przeszło na powrót w śpiew przerywany gwałtownymi haustami powietrza. Istoty na powrót popadły w letarg.

Powtórzenie w dwóch kolejnych linijkach. Można by zamienić na “ponownie”, albo spróbować przerobić jedno ze zdań.

 

Do uchu zwiadowcy doszły nieludzkie krzyki gdzieś na granicy słyszalności wydawane przez mutanty podczas palenia się żywcem.

Strasznie to zdanie się… ciągnie. “Usłyszał nieludzkie, będące na granicy słyszalności, krzyki palących się żywcem mutantów” jest krótsze, dynamiczniejsze, a przekazuje dokładnie tę samą informację. Mutant to nie drewno w ognisku, będzie się szamotał i rzucał – ten dynamizm można spokojnie ująć słowami.

 

I również powtórzę za przedmówczynią – powodzenia w dalszym pisaniu! :)

Przeczytane, zgodnie z obietnicą :) Iiiii… ciężko coś dodać, czego nie poruszyliby przedmówcy. Ale spróbuję:

 

Faktycznie, czyta się to specyficznie, rzekłbym wręcz, że erotycznie. Nie powiem, momentami czyniło to czytanie… ciekawym doświadczeniem. Szczerze powiedziawszy, nie wpadłbym na takie porównania. Cały czas na końcu klawiatury mam porównanie do Dukaja – ale z jednej strony, nie lubię przywoływać wielkich nazwisk, a z drugiej “przeładowanie” zdań jest u niego innego charakteru.

Na pewno podoba mi się sposób, w jaki przeplotłeś to poetyckie uniesienie z żargonem naukowym. Niestety, jestem tutaj raczej po laickiej stronie Mocy – takiego Cauchy’ego musiałem wygooglać, dla przykładu… Ale, biorąc pod uwagę całość, zgadzam się z Irką. Myślę, że nawet dla osoby nieobeznanej z bardziej skomplikowaną fizyką, całość jest jak najbardziej strawna.

Niektóre zdania na pewno bym poprzestawiał i porozbijał na krótsze (na przykład to ze zbroją sir Lancelota) – ale ani sam nie jestem tutaj bez winy, ani nie jestem pewien, czy jest to kwestia faktycznie warsztatowa, czy jedynie upodobań.

 

Kusi mnie dorzucić się odnośnie Star Wars, ale o zmarłych albo dobrze, albo wcale. ;) A miecze świetlne to nie żadne lasery, tylko plazma skupiana przez system kryształów, soczewek i całej masy innego pseudonaukowego bełkotu!!!

Mówiąc brutalnie – jedno wyróżnienie (formalnie rzecz biorąc, trzecie miejsce) we Wrocławskich Kryształowych Smokach, organizowanych przy okazji lokalnych Dni Fantastyki. “Publikacją” było zamieszczenie tego w konwentowej broszurce, więc, mówiąc wprost, tyle co nic.

Komentowanie innych zaczynam już teraz :) Mówiąc wprost, do wczoraj czułem się tutaj mocno niepewnie… Swoje pisanie uważam za co najwyżej przeciętne, inne opowiadania podczytywałem, ale wolałem się nie wychylać z komentarzami i uwagami – słowem, byłem słownikowym przykładem lurkera. Na szczęście komentarz Wilka trzepnął mnie w głowę i uświadomił, że to i owo robiłem źle.

 

Za porady również dziękuję, pora w takim razie zmodyfikować plan… I chyba nawet wiem, od czego zacząć :)

Do napisania tutaj zbierałem się od pewnego czasu… W sumie blokowało mnie dokładnie to samo, co przed założeniem samego konta na NF (tl;dr – wewnętrznie sprzeczne połączenie chęci wyjścia z szuflady z przekonaniem, że moja pisanina jest kiepska i muszę nad nią dalej pracować zanim ją komukolwiek pokażę) – ale do licha w końcu trzeba.

Idąc od góry listą moich pytań i wątpliwości:

 

Czy jest sens bawić się w zbiory opowiadań? – Nie ukrywam, mam problem z dłuższymi formami. Swoją przygodę z fantastyką zacząłem od “Zapachu szkła” Ziemiańskiego, a lwią część mojej biblioteczki stanową podobne antologie. Podobnie z pisaniem – do tej pory najlepiej się czułem przy tworzeniu krótkich tekstów. Pierwsze “dłuższe” (38-40k znaków) opowiadanka powstały dopiero niedawno, jako wprawki do powieści. jakiś czas temu (pod koniec czerwca) zebrałem liczącą ~236k znaków całość  do kupy i posłałem do kilku wydawnictw… Odpowiedź dostałem jedynie z SQN-u, w postaci bardzo treściwego “zbiorów nie przyjmujemy”. Teoretycznie wiem, że jeszcze nie minął ten standardowy czas trzech miesięcy, ale nie robię sobie wielkiej nadziei na jakąkolwiek odpowiedź.

 

Zakładając, że do końca września nie dostanę odpowiedzi, plan polega teraz na ponownym przegryzieniu się przez całość i jej poprawieniu (bardzo mnie cieszy tutaj pomoc zacnych ludzi z Poczekalni :) )… I co dalej? Słać ponownie do tych samych wydawnictw, czy szukać nowych? Nieco wyżej wypunktowaliście, że mogą nie chcieć dać drugiej szansy już odrzuconemu zbiorowi – ale z drugiej, zastanawia mnie, czy przy otrzymywanej ilości propozycji wydawniczych, pracujący tam redaktorzy będą w ogóle pamiętać tekst sprzed ponad kwartału.

 

Kwestia “CV” – tutaj jestem mocno w kropce. Przez kilka lat miałem nadzieję zdobyć jakiekolwiek punkty poprzez konkursy literackie… I powiedzmy, że sukces tutaj był mocno połowiczny. Listę zinów znalazłem, zastanawiam się, czy nie spróbować uderzyć w tamtą stronę. I tutaj jest zasadnicza część pytania – jak mam “sprzedać” swoje wcześniejsze osiągnięcia? Czy, dla przykładu, w zgłoszeniu opowiadania zaznaczać, że zdobyło ono wyróżnienie w konkursie (co brzmi IMHO strasznie pretensjonalnie)?

Aj waj, aj waj… Ponownie, wyszło moje nieobycie ze sposobem funkcjonowania tego forum. Po ostatnim komentarzu Ghosta i kilku dniach ciszy uznałem, że pewnie wątek umarł i przeszedłem dalej… Po czym zwyczajnie przeoczyłem nową serię komentarzy. Nadrabiam, jak również wprowadzam poprawki bezpośrednio do posta, a nie tylko do własnej kopii na dysku.

Jeszcze raz (podobnie jak pod “W toku”) przepraszam wszystkich za to przeoczenie. I korzystając z okazji – dziękuję za taki wysyp komentarzy i uwag. Wszystkie teksty tutaj wrzucam z ciężkim sercem, pierwsze 24h spędzam na nerwowym odświeżaniu stronki i schodzę na zawał, widząc pierwszy komentarz… Nie ukrywam, nie spodziewałem się ani tak licznego, ani tak… pozytywnego odzewu. Bo już zdążyłem zauważyć, że naprawdę złe teksty tutaj nie mają co liczyć na taryfę ulgową. ;)

 

Outta Sewer – “Nagą osobliwość” dodałem sobie do kolejki, postaram się ją przeczytać i skomentować ASAP :) Zdanie o Jowiszu spróbowałem poprawić – piękną rzeczą w polskim jest to, jak bardzo “flow” zdania może zmienić poprzestawianie jego członów. Poza tym fajnie się tym straszy obcokrajowców.

 

wilk-zimowy – “Tekst-widokówka” to chyba najlepsze określenie dla konceptu jaki miałem w głowie siadając do tego szorcika. “Wanderers” pokazało cały ciąg wizji, tutaj, biorąc pod uwagę różnicę formatu, chciałem skupić się na jednej, wybranej. Jeśli nie zapadło w pamięć to cóż… Następnym razem postaram się bardziej :)

 

mr.maras – tutaj więcej. Bardzo dziękuję za rozbudowaną recenzję. Pora jest późna, więc przepraszam, że nie odniosę się tutaj do całości i skupię na uwagach technicznych… 

Na pewno Autor ma spory problem z interpunkcją i to podstawową.

Auć. Czyli jednak jest aż tak źle… Wytknięte babole poprawione, na resztę zapoluję przy najbliższej okazji. Przyznaję, że interpunkcja nigdy nie była moją mocną stroną…

Zastrzeżenia mam również do kilku miejsc wskazanych przez poprzedników i dziwię się, że takie kwiatki jak: „A jej zadaniem – tak jak legionu ludzi podobnych jej i jej dziadkowi” nie zostały jeszcze poprawione.

Tutaj kajam się i to potężnie – poprawki już wprowadzam. Jak wspomniałem teraz na wstępie, z jednej strony nie spodziewałem się dalszego feedbacku tyle dni po zapostowaniu, a z drugiej nie wpadłem na pomysł by edytować już wrzucony tekst. Po prawdzie uznałem, że najwyraźniej nie jest na tyle dobry, by się starać o ewentualne przeniesienie do biblioteki…

– pojechałeś z tą poetycką metaforą. Po co sadzić w tekście takie kwiatki?

Od strony samej narracji – dziadek jest stary, ma nadaktywną wyobraźnię i tyle co skończył się zachwycać jednym z najpiękniejszych znanych mu widoków. Od strony “co autor miał na myśli” – chciałem utrzymać do końca podniosły nastrój całej końcówki tego fragmentu.

Patrząc z perspektywy, można by było spokojnie wyciąć całe to zdanie… Co zresztą zrobię.

Tablet, jak i kilka innych elementów świata przedstawionego, nie pasuje mi za bardzo do tej dosyć odległej w czasie (jak mniemam) wizji.

Być może jest to jeden z powodów, dla których nie czuję cyberpunka… Po prostu nie wydaje mi się, by pewne rzeczy miały się w przyszłości wiele zmienić. Oczywiście, zmieni się forma, materiały i sposób działania – ale IMHO, nawet przeniesieni w 2400 czy 2500 rok, powinniśmy być w stanie rozpoznać takie urządzenie, tak samo jak nasz praszczur z 1000 roku raczej rozpoznałby książkę czy pióro do pisania.

 

Oderwane zdania – note taken, pisząc przyszłe/poprawiając już istniejące teksty będę miał to na uwadze. Wytknięty przykład poprawiony. “Kuzynki” zastąpione. 

 

Sagitt – O egzystencjalizmie i sporze romantyzm/pragmatyzm nie rozmawiam między północą a świtem. ;) Nie ukrywam że w tej materii jestem bardzo dużym optymistą, głównie po swoim ojcu. Od małego dostawałem od niego książki o podboju kosmosu, bardzo wcześnie zapoznał mnie z postaciami Gagarina i Hermaszewskiego (na spotkanie z tym drugim nawet zabrał mnie osobiście), oglądaliśmy razem starty wahadłowców i reportaże z Mira. Potem, już na własną rękę, odkryłem Ciołkowskiego i Fiodorowa… I tak jakoś się kręci po dziś dzień. Jedyne co, to staram się nie poruszać tematu SpaceX – nie uśmiecha mi się znalezienie się w krzyżowym ogniu fanboy’ów Elona i jego hejterów. Od takich wojen miałem sequele Star Warsów. Wolę w spokoju oglądać streamy z Boca Chica i po cichu trzymać kciuki za ten absolutnie poroniony pomysł.

A Kerbale są jedną z trzech gier na moim Steamie z ponad tysiącem wygranych godzin ;)

 

…ojej. Kompletnie, całkowicie i absolutnie przeoczyłem opcje sortowania. Cały czas miałem włączoną opcję “Data”, przez co nie podbijało mi wątków tyle co skomentowanych, tylko cały czas wyświetlało w kolejności zapostowania…

Właśnie nadgoniłem zaległości z poprzedniego tygodnia pod “W toku”. Z tego co widzę, “Krok za krokiem” też dostał nowe komentarze – właśnie siadam do ich przepracowania i postaram się dzisiaj wprowadzić poprawki/odpisać.

Najmocniej przepraszam za to niedopatrzenie, mea maxima culpa.

Dziękuję wszystkim nowym komentującym, a starszych spieszę przeprosić – nie byłem świadom, że poprawki wprowadzamy również na forum. Dla jasności – w żadnym wypadku nie zostały one zignorowane, wszystkie korekty wprowadzałem bezpośrednio do oryginalnego dokumentu na dysku.

Na szczęście wiedzę tę mi przekazano, wszystkie (mam nadzieję) wypunktowane powyżej błędy zostały poprawione również w poście. :)

 

Irka_Luz – Limit znaków niestety jest kiepską wymówką, jako że miałem jeszcze spokojnie miejsce na dodatkowy tekst. Jeśli już, zabrakło mi czasu – na pomysł wpadłem dosyć późno, a sam tekst słałem rzutem na taśmę… Przy czym, ponownie, kiepska organizacja pracy to równie słaba wymówka ^^’

 

wilk-zimowy – Jak pisałem we wstępie, cyberpunk czuję raczej średnio – Black Mirror w ogóle nie oglądałem dla przykładu… 

"Niektórzy mówili, że cały ośrodek budził niepokój."

A to zdanie samo w sobie… Niezależnie od jego kontekstu w tekście niesie drugą warstwę, taki komentarz do tego, że wszystko normalnieje, nawet jesli ledwie rok czy dwa wcześniej było nie do pomyślenia.

Tutaj zaryzykuję odpowiedzią pytaniem na pytanie – w którym kierunku to zdanie powinienem przerobić? Wywoływany przez ośrodek niepokój wynikał z jego nietypowej i odbiegającej od uporządkowanego, przewidywalnego wzorca konstrukcji. Z jednej strony, faktycznie, wraz z upływem czasu uczucie powinno to słabnąć, a dziwność powszednieć. Z drugiej, poprzez podkreślenie jego autonomii i imitującego żywą istotę charakteru chciałem raczej zasugerować, że niepokój ten jest bardziej podświadomy, niezależny od upływu czasu.

Tak czy inaczej, spróbowałem “coś” tutaj zdziałać.

 

Nadmiarowe spacje są jakąś ciekawą anomalią – oryginalny dokument ich nie ma… Podejrzewam że pojawiły się gdzieś na etapie przeklejania tekstu do zapostowania. Tak czy kwak – poprawnione, w przyszłości będę zwracał na to uwagę przed wysłaniem tekstu :)

 

rrybak (a także Seener) – Przez ostatni tydzień kilka razy zabierałem się do prób przerobienia całości pod tym kątem (wstęp zawiera wystarczająco dużo zaczepek by chociażby opisać ten wspomniany przez narratora atak nanitowy)… I chyba faktycznie przy najbliższej okazji spróbuję podejść do tego z tej strony. Panią Naczelnik nie chciałbym wyrzucać – wydaje mi się, że przy odpowiednim rozbudowaniu pojedynku pomiędzy pomiędzy inżynierem a profesorem jej fragment (i związane z nim spowolnienie) stanowiłoby przyzwoity epilog dla całości. Bardzo chciałem pokazać punkt widzenia “tych złych” – nie po to by ich w jakikolwiek sposób wybielić (od takich dywagacji mam subreddit r/EmpireDidNothingWrong ;) ), ale by pokazać do czego są skłonni się posunąć, by wykorzystać daną im do rąk technologię.

Tak, czytam wszystkie komentarze, w miarę możliwości odpisuję, a wypunktowane błędy następnie poprawiam. Czy mimo to tutaj powtórzyły się jakieś błędy z poprzednich szortów?

 

EDIT: Chyba że chodzi o poprawianie błędów w już wrzuconych tekstach tutaj, na forum? W takim razie przyznaję, nie robiłem tego, wszystkie poprawki wprowadzam w oryginalnych plikach na dysku.

…aż wstyd o to pytać, ale podlinkowany przez Reg poradnik pisania dialogów zmusił mnie do refleksji i uświadomienia sobie, że zwyczajnie nie mam pojęcia o jednej kluczowej rzeczy:

 

Czy wstawiając w Google Docs półpauzę jestem skazany na tabelę znaków i/lub Alt-kod, czy istnieje jakiś sprytniejszy sposób? W Tools/Preferences widzę opcję Substitute, ale nie jestem pewien, czy ustawienie na sztywno, że “dywiz ze spacją = półpauza” nie stworzy więcej problemów, niż rozwiąże.

 

Właśnie sobie uświadomiłem, że wszystkie moje teksty zapisane tam używają w dialogach wyłącznie dywizu, więc czeka mnie dosyć upojna korekta. -_– Z tego co pamiętam, Word (z którego korzystałem na starym lapku) dokonywał zmiany automatycznie (tak jak tutejszy edytor postów), a przy przesiadce na pieca i Google Docs zwyczajnie nie zwróciłem uwagi na brak tej podmiany…

 

EDIT: Na chwilę obecną ustawiłem sobie podmianę i chyba działa… :D

Ponownie dziękuję za poświęcony czas i uwagi – przeczytam, zastosuję :)

 

Regulatorzy – Dziękuję za link, – przeczytane, dodane do zakładek. Zapisywanie myśli postaci zawsze sprawiało mi sporo kłopotów, teraz mam przynajmniej dobry punkt odniesienia.

Faktycznie, wywaliłem się na potoczności sformułowania. Poprawka naniesiona. :)

ten tekst to bardziej opis wymyślonego świata.

Nie wiem, na ile będzie to przekonywujące usprawiedliwienie – ale taki własnie miałem zamysł. Chciałem opisać nie tyle postaci, co tę konkretną technologię i sposób w jaki mogłaby zostać wykorzystana w służbie zawartego w temacie konkursu “zła”. Ludzka świadomość to najbardziej osobista i prywatna rzecz, więc wynalazek pozwalający ją kształtować zdawał mi się świetnie wpasowywać w założenia. Nie chciałem odwracać od niego uwagi – dlatego postaci pozostały mocno generyczne.

Zastanawiałem się nad wykorzystaniem pozostałego limitu znaków na rozbudowanie pierwszej części – ale ponownie, nie chciałem odrywać uwagi czytelnika od technologii i stworzonej przez nią swoistej matrioszki światów: uwięziony dysydent → zredukowany do roli narzędzia naukowiec → stojąca na czele Naczelnik.

…Weebl’s Stuff w polskiej fantastyce. What a time to be alive. Szkoda, że do Narwali nie dotarł… albo do głębszych otchnłani Teh Interwebzów.

Czyta się bardzo dobrze, lekko i przyjemnie – dokładnie jak opisał to przedmówca. Chyba zaraz wezmę się za prequel :)

Ponowne dzięki :) Opowiadanko dzisiaj kończy jako pierwszy draft, dam temu poleżeć kilka dni i będę słał na konkurs (PFFN – kończy się w poniedziałek, ale wklejam na wypadek gdyby ktoś miał lepsze tempo od mojego ;) )

I wybaczcie mi tutaj skok z tematu na temat i to jeszcze na głębokie, ryzykowne wody… Ale chciałbym spytać o jakiś przykład powieści fantasy z sensownie napisaną parą lesbijską. Przy czym od razu wyjaśniam, co rozumiem jako “sensownie napisana”; preferowałbym brak/sporadyczność scen łóżkowych i twardej erotyki. Chciałbym raczej zajrzeć w głowę takiej pary i sferę uczuć i więzi je łączących.

Że zaryzykuję – domyślam się, że taka para wiele nie różniłaby się pod tym względem od pary hetero, ale akurat w tym wypadku chciałbym zrobić porządny research, wiedząc że wprowadzając taki wątek do swojego tworu wchodzę na pole minowe przy którym była Jugosławia jest placem zabaw dla dzieci przedszkolnych…

Przedzieram się aktualnie przez Jeźdźców z Pernu, głównie ze względu na rekomendację mojej lubej (wedle jej słów świetny worldbuilding) i… szczerze powiedziawszy jestem tak bardzo mocno na dwa razy. Nie mam nic do samych postaci czy świata przedstawionego (bardzo podobają mi się dyskretne aluzje, że to co nazywa się tutaj “kozłem” czy “smokiem” dosyć mocno odbiega od ziemskiej fauny), ale… Narracja.

Wszystko trzyma się kupy, nie widzę jakichś dziur fabularnych, ale autorka potrafi przeskoczyć całe wielkie segmenty które aż się prosi żeby jakoś rozwinąć. W jednej chwili Lessa wpada na pomysł nakłonienia jednego z jeźdźców do pomocy… po czym następny rozdział zajmuje się konsekwencjami konsekwencji jej planu. F’lar przybywa do posiadłości Faxa w ramach Poszukiwań, spotyka go, jest opis pierwszych wrażeń… i nagle jest w zupełnie innej ich części, w podróży, z wyraźnie zarysowanym pomiędzy nimi konfliktem. Idzie za tym nadążyć, ale aż chciałoby się czasami zakrzyknąć “stop, powoli”.

 

Dla równowagi niedawno przebrnąłem przez “Mistrzów Fantasy” pod redakcją Fawcetta i Thomsena… I o ile zbiór jest OK, to na plus zapamiętałem dwa: Serenadę Alana Deana Fostera (mam ochotę zdobyć resztę Spellsingera) oraz W pajęczej sieci oszustw Davida Webera. To pierwsze po prostu świetnie się czytało (gdybym miał określić jednym zdaniem – Strażnicy Galaktyki spotykają fantasy, ale Rocket jest wydrą), to drugie z jednej strony jest bardzo podobne do dłuższego tworu (trochę wstydzę się do nazywać “powieścią”) nad którym od roku siedzę, z drugiej bardzo polubiłem główną bohaterkę. No i tytułowa intryga aż się prosi żeby rozrysować ją blokowo jako studium przypadku :D

Piękne dzięki :) Wychodzi po raz kolejny mój skrzyw w stronę języka Szekspira – poza sporadycznie odwiedzanym Kosmonauta.net praktycznie wszystkie newsy spoza atmosfery śledzę po angielsku…

Jak na polski przerobić pojęcia “soft/hard docking” i “spacecraft berthing”? Zastanawiałem się nad miękkim/sztywnym dokowaniem i zaczepieniem – ale zastanawia mnie czy funkcjonuje tutaj jakieś usystematyzowane nazewnictwo. Chyba że klasycznie mamy tutaj Poland cannot into space ;)

Reg, Irka & GhostWriter – dziękuję za komentarze, naniosę poprawki ASAP :) Przyznaję, że stresowałem się sprawdzaniem wątku niemiłosiernie – z jakiegoś powodu dzielenie się tekstami po polsku jest dla mnie cięższe, niż twórczością w j. angielskim…

 

Terraformację Marsa znam i posiadam – fajnie jest z żoną spuścić sobie raz na jakiś czas na głowę Deimosa :D

Czepnę się tylko tego, że trochę mało się tu dzieje. To się aż prosi o rozwinięcie w barwną historię. Ale debiucik niczego sobie :)

Tutaj nie kryję – mam z dłuższymi formami pewien problem. “Krok po kroku” jest chyba najbardziej ekstremalny pod tym względem (jak wspomniałem, powstał oryginalnie na potrzeby r/ShortStories), ale nawet dłuższe formy rzadko daję radę pociągnąć na więcej jak 20k znaków. Dopiero od ostatniego roku -dwóch próbuję sił z dłuższymi tekstami. Przynajmniej takimi na serio – twórczości do Fanfiction.net nie liczę XD

Może mało ambitnie, ale z małżonką aktualnie przerabiamy Avatara (Ostatniego Władcę Wiatru, Korra jest w planach). Polski dubbing to droga przez mękę, ale zdecydowanie nie żałuję. :) Kończymy księgę pierwszą, bardzo podoba mi się jak z mocno durnowatej “a dzisiaj złola pokonamy tak” robi się faktycznie kilkuwarstwowa fabuła.

I jako gracza World of Warships niezmiennie bawi mnie generał Narodu Ognia o imieniu Zao. :D

Witajki witajkami – mam nadzieję że na nich się nie skończy ;) Reddit i podobne strony odzwyczaiły mnie od klasycznej formuły forum…

Nie ukrywam, stresuję się niemożebnie wrzucaniem swoich tekstów do czytania. Ale trzeba przez ten etap przejść, nie można wiecznie tylko czytać poradniki i oglądać kanały w stylu Bad Writing Advice ;)

Po prawdzie to nie jest to mój pierwszy raz – kilka wrzut zrobiłem wieki temu, w czasach gimnazjalno-licealnych, na "starych" forach NF. Mam nadzieję że moja jakość od tamtego czasu się poprawiła – ale to, myślę, wyjdzie w praniu.

 

EDIT: TIL: posty piszemy z PC, wersja mobilna nie umie w formatowanie.

Klimat Świata Dysku ma się dobrze, jak widzę :) Nazywanie Rzeczy Przyziemnych mądrymi słowami (a zwłaszcza zjawisko Pisania Ich Zawsze Z Wielkich Liter) były zawsze jedną z rzeczy które lubiłem w opowieściach Pratchetta.

Czyta się dobrze, pewne zdania bym może nieco skrócił albo pokroił na mniejsze, ale nawet te nie są na tyle długie, by pomiędzy kropkami stracić wątek – więc podejrzewam, że to tylko kwestia mojej subiektywnej preferencji. Akcja jest wartka i nie dopatrzyłem się żadnych dziwacznych przeskoków i anomalii. Jedyne co mnie zastanawia to wytłuszczanie tych pojedynczych słów – o ile zamysł jest jasny, to o tyle nie wydaje mi się, żeby słowa te wymagały aż takiego podkreślenia – zwłaszcza we fragmencie z patrzeniem “dokładnie w stronę kusznika”. Marelie jest już na wcześniej zarysowana jako postać wprawna w bijatykach i posiadająca rozliczne talenty, więc taka świadomość sytuacji nie wydaje się mi niczym zaskakującym. Plus kusznik był jeden, więc podejrzany o strzał też mógł być tylko jeden ;)

I w sumie jeszcze jedna rzecz, być może moje czepialstwo – zawsze dziwnie w fantasy wyglądają dla mnie “zwykłe” jednostki miar czy wag. Spadający nagle dwustukilogramowy osiłek psuje dosyć mocno wczucie w klimat (czy jak kto woli, imersję). Oczywiście, nie ma sensu dla szorcika wymyślać nowego systemu miar – ale mamy na podorędziu znacznie bardziej tradycyjne funty czy pudy, można też spróbować bardziej obrazowo (masywny jak kamień młyński?).

Czołem,

Cóż napisać, co by banałem nie strzelić… Do założenia konta tutaj przymierzałem się już dłuższą chwilę, z różnych powodów odkładając to na później. Głównie dlatego, że z jakiegoś powodu swobodniej i łatwiej komunikuje mi się na forach anglojęzycznych (Reddit i jego r/nosleep moimi matecznikami są)… ^^’

Piszę z jako-taką regularnością od liceum, od kilku lat staram się (z różnym skutkiem) wychodzić z szafy ze swoją twórczością. Konto tutaj założyłem w sumie po ostrym ochrzanie od żony (tl;dr – kazała mi wziąć się na serio za to całe wychodzenie), zobaczymy co z tego wyjdzie :)

Nowa Fantastyka