komentarze: 11, w dziale opowiadań: 11, opowiadania: 6
komentarze: 11, w dziale opowiadań: 11, opowiadania: 6
@DyingPoet
Hej, ponownie dziękuję za miłe słowa.
Wszystko przeliczyłem już parę razy i jestem niemal pewien, że liczba sylab na przestrzeni jednej strofy jest zawsze taka sama (różni się tylko pomiędzy strofami). Podejrzewam, że w zwrotce czwartej przeszkadza ci niekonsekwentne ułożenie średniówki, ale obawiam się, że to, czy dobrze nam się coś czyta, zależy ostatecznie od tego, w jaki sposób zaintonujemy czytany tekst. Jeszcze do oczywistych rymów: nie lubię wymyślać bardzo nietypowych rymów, ocierających się niekiedy o poezję białą. Myślę, że o ile nie wchodzimy w drugą skrajność, takie rymy brzmią zwyczajnie dobrze i płynnie, a przede wszystkim na tym mi zależało w tym „rapo-wierszu”.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!
@DyingPoet
Od razu dziękuję za miłe słowa.
Przejrzałem wersy, o których mówisz i dostrzegłem tam parę błędów, które mi wcześniej umknęły. Teraz powinno czytać się lepiej. Rym „idei”, „celi” początkowo nie wydawał mi się w żaden sposób nieprzyjemny, ale przeczytałem te strofę na głos i możesz mieć trochę racji. Zaś co do „nienajgorsze”, sprawdziłem w kilku źródłach i „nie” z przymiotnikami pisze się razem tylko wtedy, gdy przymiotnik jest w stopniu równym.
@Finkla
Zgadza się. Ostatnio miałem okazję słyszeć parę hip-hopowych utworów, co zainspirowało mnie do napisania czegoś w tym stylu. (Stąd też bardzo „brawurowy” charakter tekstu – w rzeczywistości zależy mi na konstruktywnych komentarzach).
@Finkla
Rzym jest tu dobrym tropem interpretacji, choć walka człowieka z lwem odnosi się do bardziej współczesnych czasów.
Zgodzę się, że dało się to lepiej zarysować w tekście, ale podmiot lirycznym jest człowiekiem słabym, który wbrew swojej woli ma trafić na arenę. On sam nie wie, dlaczego jest zmuszony toczyć niesprawiedliwą walkę z silniejszymi od siebie lwami – walkę tym bardziej niesprawiedliwą, że w przeciwieństwie do lwów ma zasłonięte oczy. Podmiot w końcu staje na arenie, a słysząc krążącego wokół drapieżnika, zaczyna się zastanawiać nad słusznością wyznawanych wartości. Przypomina sobie obietnice niejakiego „pokoju”, jakie mu składano, a przed samą śmiercią zaczyna się modlić, prosząc o ocalenie.
@Ślimak Zagłady
Dziękuję za konstruktywną krytykę.
Muszę przyznać, że faktycznie nie jest to mój najlepszy wiersz. Powstał w krótkim czasie, na podstawie niezbyt konkretnego pomysłu (pod tym względem przypomina bardziej pamiętnik szaleńca). Tekst od początku wydawał mi się trochę zbyt prosty – również pod względem technicznym – i długo zastanawiałem się, czy faktycznie warto go publikować. Z perspektywy czasu widzę też, że Szekspirowski „Makbet” powinien pozostać tu luźną inspiracją, a nie podstawą do wątpliwej reinterpretacji.
Jeszcze raz dziękuję za opinię. Nie wiem, czy przepisanie wiersza faktycznie ma sens. Żeby miało, musiałbym zmienić całą koncepcję tekstu, czyli de facto napisać kompletnie inny wiersz. Wydaje mi się, że najlepiej byłoby usunąć całość z Portalu i ewentualnie napisać co nowego, ale muszę się jeszcze nad tym zastanowić.
Pozdrawiam!
@Finkla
Jeśli mam być szczery, to szekspirowski wiersz biały zawsze mnie trochę męczył, ale jest jedna scena z „Makbeta”, która zapadła mi w pamięć. Mianowicie: ostatnia scena aktu IV, w której Malkolm stwierdza, że nie byłby dobrym królem, wymieniając przy tym wszystkie swoje przywary.
Ja też nie znam historii Szkocji, a mój wiersz jest tylko luźną reinterpretacją wspomnianej sceny. Powiedziałbym, że nie opowiada on o samym rządzeniu, a o tym co sprawia, że czujemy się gotowi i pragniemy rządzić (choć w tym przypadku władza jest jedynie symbolem sławy, szacunku, czy ogólnie rozumianej wielkości). Nie jest tu istotne to, jak mój Malkolm rządził Szkocją, a to, jak naiwnie był przekonany, że pragnie nią rządzić, i jak jedna sytuacja pozbawiła go całej tej pewności.
@Finkla
Nie wszystkie pomysły trafiają od razu na cmentarz. Te, po których od razu wiadomo, że nie mają racji bytu, są „zarzynane”. Te, które są warte realizacji, zostają natychmiast wcielone w życie, a pozostałe trafiają do „celi”. Cela jest tu czymś w rodzaju „poczekalni” dla pomysłów, przy czym podmiot liryczny opisuje, że pomysły zamknięte w celi zwykle nie mają szans, by doczekać swojej realizacji. W efekcie tego umierają w celi i są chowane na cmentarzu.
Wiersz skupia się właśnie na dylemacie grabarza, zmuszonego do wybierania, który pomysł należy zrealizować, a któremu pozwolić umrzeć.
@Ambush
Zarówno „Cię”, jak i „Tam” mają podkreślać podniosłość i istotność rzeczy, o których mowa. Ostatnie dwa wersy mają charakter zbliżony do modlitwy, dlatego podmiot zwraca się do Ducha słowami „Proszę Cię”, a opisując konkretne, ważne miejsce używa pisanego wielką literą „Tam”.
Rozumiem, że ten wiersz może się nie podobać. Chciałem pobawić się tu układem rymów i stworzyć konstrukcję ABCCBA, która brzmi dziwnie, ale pasuje do tego tekstu.
Co do przesytu, to większość opublikowanych dotąd wierszy pisałem z odstępami, a jedynie przesłałem je w ciągu dwóch dni. Zgadzam się, że może to być dużo, pamiętam, że początkowo zastanawiałem się, czy na pewno warto je publikować, a gdy doszedłem do wniosku, że warto, przesłałem od razu wszystkie. Rzeczywiście, nie był to dobry ruch, więc gdy następnym razem wejdę w stan płodności artystycznej, postaram się publikować z nieco większymi przerwami.
@Ambush
Pięknie dziękuję,
Muszę przyznać, że zawsze lubiłem tematykę okołoromantyczną. Ze to fakt, że napisałem ten wiersz pod koniec października, jest już czystym przypadkiem, lub działaniem mojej podświadomości.
@Bartkowski.robert
Witam serdecznie,
Nie jest to pierwszy – ani jeden z pierwszych dziesięciu – wierszy, jakie napisałem. Mimo tego powstał on już jakiś czas temu, w dodatku po długiej przerwie, więc z perspektywy czasu rozumiem wszystko, o czym piszesz.
W kwestii pierwszego podanego przez ciebie fragmentu miałem na myśli coś takiego: jest w stanie dostrzec istotę oglądanych przez siebie rzeczy, zapisując przy tym wszystkie obserwacje.
Dalej, myślę, że dobrze zinterpretowałeś to, co napisałem, przy czym możesz mieć rację, mówiąc, że jest to napisane nieklarownie. Unikanie łatki „banalnego” poety zawsze szło mi nadzwyczaj dobrze.
Nie ma tu literówki. Miałem na myśli „przestawać” jako „przebywać”, „zadawać się” z kimś.
„Obuch trzosu” zinterpretowałeś dobrze. „Obuch” jest tu symbolem niebezpiecznej broni, z kolei „trzos” (jako sakwa na pieniądze), symbolem władzy.
Dziękuję za miłe słowa. Jak mówiłem, zdarzało się, że przy pisaniu wierszy ponosiła mnie fantazja, jednak obecnie staram się tego unikać.
Również pozdrawiam.
@Finkla
Ciesze się, że mój wiersz pozwala na tyle interpretacji. Pisząc go nie myślałem o Jezusie, ani żadnej znanej postaci, ale historia Geralta z Rivii faktycznie mogła mieć spory wpływ na całokształt tekstu.
Od razu przepraszam za moje milczenie. Tekst powstał w krótkim czasie, w zasadzie w wyniku impulsu, dlatego niezbyt się nim przejmowałem i wrzuciłem go tu głównie dlatego, że nie widziałem ku temu żadnych przeciwwskazań. Dlatego jeszcze raz przepraszam za całą wywołaną frustrację.
Co do wskazanych powtórzeń, nie są to błędy. Chciałem zagrać tutaj powtórzeniem literackim.
A o czym jest opowiadanie? Muszę przyznać, że sam nie wiem. Pewnego dnia pokazano mi teledysk do piosenki zespołu R.E.M. „Losing My Religion”. Innego dnia dowiedziałem się, że jest on po części inspirowany opowiadaniem, którego tytuł podałem w widocznej na górze strony przedmowie. Przeczytałem więc to opowiadanie, następnie coś mnie tknęło i kazało napisać własne, krótkie opowiadanie nawiązujące do przedstawionej przez Gabriela Márqueza postaci anioła.
Jak więc interpretować moje opowiadanie? Myślę, że mogę podać pewne wskazówki. Przede wszystkim nie jest to tekst o powszednieniu niezwykłości, bo o tym pisał już Márquez. Nie jest też o bezdomności, a bardziej o samotności, może o niedającej się poznać niezwykłości, a może nawet o tym, jak z tą niezwykłością postępować.
Nie wiem, czy pomogłem, liczę że tak. Ostatni raz przepraszam za swoje milczenie i pozdrawiam.