Profil użytkownika


komentarze: 51, w dziale opowiadań: 20, opowiadania: 15

Ostatnie sto komentarzy

Dzięki za przeczytanie i komentarz. Słabo nieopłaceni żołnierze są już tylko słabo opłaconymi żołnierzami :)

 

Dawno tutaj nie zaglądałam, a jak już zajrzałam to od razu trafiłam na tak dobry  tekst. Naprawdę ciekawe i wciągające opowiadania. Przeczytałam z dużym zainteresowaniem, diabła przedstawiłaś w niebanalnej formie. No i oczywiście duży plus za kota. 

 

Nareszcie obejrzałam. I jestem pod dużym wrażeniem. Ciekawa historia, opowiedziana od nietypowej strony. W końcu co interesującego może być w rozszyfrowywaniu mowy kosmitów? A jednak może być to fascynujące. Do tego film w niebanalny sposób gra na emocjach widza. Nie mam dzieci, więc mogę nie jestem sobie w stanie wyobrazić. jak może czuć się rodzic postawiony w sytuacji takiej jak bohaterka. 

Nieco przeszkadzała mi sugestywna muzyka. Według mnie taka podniosła ścieżka dźwiękowa w niektórych momentach była niepotrzebna i nieco przeszkadzała mi w odbiorze filmu. Ale to tylko moje subiektywne wrażenia. 

Podsumowując, film bardzo dobry, znacznie różni się od wielu filmów science fiction, które widziałam. Teraz nie pozostaje nic innego jak sięgnąć po opowiadanie. 

To ja też się zgłoszę. Nominuję zaś hasło 5 ze strony 382, mam nadzieję, że go gdzieś nie przegapiłam.

Zgłodniałam czytając początek. Ciekawy pomysł, kuchmistrz morderca nie jest zbyt powszechnym pomysłem. Swoją drogą, czemu król nie miał kogoś od próbowania jego potraw, skoro istniał potencjalny pretendent, który jak rozumiem nie cieszył się sympatią rodziny królewskiej?

Belhaju , zapewne byli to kupcy albo żebracy. W miastach włoskich powoli pojawiali się wtedy bankierzy. Ewentualnie służący lub pracujący w urzędach pisarze. Jak szukasz jakiś dokładniejszych informacji na ten temat, to jest mnóstwo książek typu życie codziennie w średniowiecznym mieście. 

Werweno, odnośnie życia codziennego najlepsze mogą być pamiętniki z tamtego okresu. Jest ich pełno, w niektórych na pewno będą też informacje o okultyźmie. Poza tym czytając pamiętniki poznasz sposób myślenia ludzi w epoce.

Gratulacje dla uczestników konkursu, no i oczywiście dla zwycięscy.

W sumie fajny taki konkurs, w którym nie ma przegranych, każdy coś wygrywa. No i dzięki niemu, po raz pierwszy w życiu słuchałam audiobooka. Bez motywacji w postaci chęci wygrania nagrody, pewnie bym nigdy nie zaczęła słuchać. A tak, nawet mi się spodobało, i kto wie, może teraz od czasu do czasu, oprócz czytania będę książki także słuchała. 

Przeczytałam, ale po lekturze ¼ bardziej przeleciałam wzrokiem wyłapując sens opowiadania. Pomysł jest ciekawy, czarodzieje polujący na innych władających magią. Niestety samo wykonanie w żaden sposób nie wciąga. Znudziły mnie już pierwsze akapity i naprawdę musiałam się zaprzeć, żeby czytać dalej. Bohaterowie wydają się być papierowi, nie wiem, jak ocenić wędrówkę po umyśle czarownicy, gdyż tutaj naprawdę tylko przeleciałam wzrokiem po tekście. 

Wyłapałam kilka błędów, głównie z początku, bo to czytałam jeszcze uważnie:

 

dźwięcznie została pozbawiona swojej zawartości – jakoś  dziwnie brzmi dźwięczne pozbawianie zawartości

a jego kolczyki w uszach brzdęknęły o siebie – raczej kolczyki w jego uszach

 

Można rzec, że było tu wszystko i nic. Kilka igieł, które wygięte były już całkiem i do szycia pewnikiem się nie nadawały – powtórzenie

 

No cóż, z drugiej strony ratował świat, bo kto inny, jak nie sami magowie, mogli rozpracować wykreowane przez siebie sztuczki, stworzyć techniki, rozbrajające magię i pozbawiające jej użytkowników dostępu do niej? Z magią zaś, jest jak z mieczem. –  powtórzenie

 

 

Więcej błędów nie wypisałam, ale były, po prostu czytałam już zbyt pobieżnie. 

 

 

Nie czytałam prologu, jednak jak rozumiem rozdział 1 rozpoczyna jakiś inny wątek.

Nie porwało mnie. Motyw złodziei jest w ostatnich latach bardzo wyeksploatowany i osoba poruszająca tę tematykę musi mieć naprawdę ciekawy pomysł, żeby przebić to co jest już dostępne na rynku.  Tutaj zaś jakoś nie czuć atmosfery napięcia i przygody. Wydaje mi się, że wyjątkowo słabo chroniony jest tak wartościowy skarbiec. 

Masz sporo powtórzeń, szczególnie w przypadku imion bohaterów. Nie rozumiem też czemu pewne części zdania zapisujesz w nawiasie, przecinek byłby lepszy. 

Nie wiem, czy powinnam, ale przyznam się, że fragment walorów audio wycięłam tnąc recenzję do 3 tyś znaków.  Po prostu uznałam, że treść książki jest ważniejsza. Biorąc pod uwagę, że konkurs dotyczył jednak audiobooka był to zapewne błąd, ale cóż…

Nareszcie numer, który w którym większość opowiadań trafiła w moje gusta. 

Inkaust – bardzo spodobał mi się pomysł i wykonanie, świat wykreowany przez autora bardzo mnie zaciekawił i chętnie przeczytałabym więcej. Nawet na błędy tak bardzo nie zwracałam uwagi. Według mnie najlepsze opowiadanie numeru. 

Depcząc milenia – dobrze mi się to czytało. Jak rozumiem, opowiadanie miało mieć głębokie przesłanie, którego zapewne nie dostrzegłam, co nie zepsuło mi przyjemności z lektury. Lubię takie teksty trochę o przeznaczeniu, trochę o człowieczeństwie. Nie zauważyłam jednak tego eksperymentu wspomnianego w notce o autorze.

Głód kamieni- przyjemne fantasy z ciekawym, niebagatelnym światem. Zachęciło mnie do sięgnięcia po powieść autorki.

Kamienne modły – ciekawy świat, klimatyczne sceny, tylko za krótkie jak dla mnie, chętnie przeczytałabym więcej, poznała jakieś dodatkowe szczegóły o świecie, w którym osadzona jest akcja opowiadania. 

Międzystanowa piosenka…. – przyznaje się, nie przeczytałam do końca, kilka razy podchodziłam, starałam się, ale nie dałam rady. Nie do końca wiem o co  w tym opowiadaniu chodziło i chyba nie chcę wiedzieć.

 

Podsumowując: nareszcie dużo fantasy. Opowiadania mi się podobały, poza jednym trafiły w mój gust.

Swoją drogą, czy tylko ja zwróciłam uwagę na fakt, że ostatnio zagraniczne opowiadania zdominowały kobiety?

http://www.fantastyka.pl/ksiazki/recenzja/107

 

 

Moja skromna recenzja powstała po przesłuchania audiobooka. Swoją drogą to dopiero dzisiaj zauważyłam, że termin do jutra, bo tak bym sobie ją jeszcze szlifowała, dopieszczała i termin przegapiła.

Gdyby ktoś potrzebował pomocy przy pisaniu opowiadania osadzonego w nowozytności, to służę pomocą. Mam mnóstwo artykułów, W których są różne rzeczy na temat życia codziennego, polityki, procesów czarownic, procesów w ogóle, tortur, egzekucji itp. Więc gdyby ktoś potrzebował to zapraszam.

Jak byłam w podstawówce to zaczytywałam się w Harrym Potterze, teraz pewnie te książki straciłyby cały swój urok, męczyłyby mnie błędy logiczne, ale wtedy to było coś, tak bardzo żałowałam śmierci Syriusza. Tolkiena czytałam na początku gimnazjum albo na koniec podstawówki, w międzyczasie przeczytałam Eragona. No i ile pierwsze dwie części podobały mi się, mimo pewnej wtórności, czytałam z przyjemnością, wyczekane kolejne części rozczarowały. Dobrze tylko, że przed sięgnięciem po książki nie obejrzałam filmu, bo pewnie nie kupiłabym pierwszego tomu. W ogóle przypomniałam sobie, że Eragona to kupiłam w supermarkecie sieci, która od paru dobrych lat nie istnieje i poczułam się staro. 

Co do młodzieżowej literatury to w liceum jeszcze czytałam Zwiadowców Flanagana. Teraz od czasu do czasu sięgam po jakieś młodzieżówki, ale szukam czegoś co ma dobre recenzje i wiem, że da się to czytać bez bólu, ale będę mogła się po prostu odstresować. 

Czytało mi się przyjemnie, szczególnie pierwszą część. Tekst zaciekawia, bohaterowie interesujący, zastanawiałam się tylko, czemu Rosjanie tak dobrze po polsku mówią, ale to drobiazg. Gorzej, że nie czytając komentarzy pod opowiadaniem, nie wpadłabym na to, że opowiadanie jest o inwazji kosmitów. Myślałam, że to Brytyjczycy wymyślili jakąś nową broń, która wymknęła im się spod kontroli. 

Nie wiedziałam też, kiedy toczy się akcja. Niby są alianci, ale są też bolszewicy. Z II wojną bardziej kojarzy mi się określenie sowieci. 

Nie znam się na komercyjnych wydawnictwach, ale nie jestem pewna czy to, że życzą sobie nieodpłatnej licencji jest z ich strony w porządku. Na pewno nie udzielisz im licencji wyłącznej, jeżeli nie wyślesz im tego na papierze, podpisane własnoręcznie. Czyli, dopóki nie wyślesz im listownie, podpisanego przez siebie dokumentu, z którego by wynikało, że tylko oni mogą publikować twoją pracę, to możesz ją publikować w innych miejscach.

To jakieś wydawnictwo komercyjne, wydaje na papierze itd? A ten zapis dali ci do podpisania, jako dokument, czy masz im po prostu coś kliknąć w formularzu?

O dziwo udało mi się zarejestrować na moją zwykłą kartę bankomatową, więc zobaczymy co wyniknie z mojego słuchania.

Wiesz, jak zepsuje mi się komputer i poproszę informatyka o odzyskanie danych, to on zrobi mi kopię utworu i jest dla mnie osobą obcą. Zgodnie z twoją logiką tak odzyskana książka jest rozpowszechniona publicznie. Otóż tak nie jest. Bo nie jest dostępny publicznie.

Ale przy betowaniu tekst nie jest dostępny publicznie. Czyta to tylko kilka osób, które sugerują poprawki, piszą czy im się podobało itp. To tak jakbyś dał swoje opowiadanie do przeczytania mamie czy jakiemuś przyjacielowi. A co do samego tekstu to czytało się miło, uśmiechnęła się na końcu. Wydaje mi się, że przecinek przed "że" na końcu jest niepotrzebny, aczkolwiek specjalista od interpunkcji ze mnie żaden.

Przyjemnie się czytało, ale jakoś nie zauważyłam elementów horroru, myślałam, że może jakoś rozwiniesz pomysł z koszmarami.

Regulatorzy – dziękuje za przeczytanie i wszystkie uwagi. Nie zdawałam sobie, że jest aż tyle błędów. 

Co do użycia słowa magicy to zostało użyte celowo – chciałam nim określić zarówno czarodziei jak i magów, gdyż w świecie, w którym rozgrywa się akcja opowiadania mają oni inne umiejętności. 

 

Dziękuje wszystkim za przeczytanie i komentarze

Gwidonie - miałam pomysł na kilka opowiadań, w których bohaterami są postaci z ostatniej scenki. To miał być pewien wstęp, ale jest to samodzielne opowiadanie.

Finklo – czytałam to przed publikacją, wiele błędów poprawiłam, ale widzę, że wielu nie. Przeczytałam więc znowu i mam nadzieję, że jest choć trochę lepiej.

Drewian – to, że oblężenie się kończy wiedzą wszyscy, ale kiedy dokładnie? Może trwać dwa tygodnie albo dzień, a tutaj Arwira uważa, że jej mistrz wie, kiedy dokładnie się zakończy. 

Określenia panienka użyłam, żeby pokazać, że służąca inaczej zwraca się do gospodyni a inaczej do jej lokatorki. Poza tym bohaterka wciąż jest niezamężna i dlatego pani za bardzo mi nie odpowiadała. Jednak faktycznie może to dziwnie brzmieć, dlatego zmieniłam panienkę w większości przypadków, w końcu służąca może z szacunkiem traktować mieszkańców domu, w którym pracuje. 

Nie czytałam Depresji stunożnego miasta, ale przeczytam w najbliższej wolnej chwili. Zaciekawiłaś mnie tym tekstem, podoba mi się to, w jaki sposób budujesz atmosferę, tylko brak tu fabuły. Rozczarowałam się, kiedy dotarłam do końca, gdyż miałam nadzieję, że coś się zacznie dziać. Liczyłam na jakiś wątek kryminalny, a tu nic. Szkoda, bo sama kreacja świata naprawdę dobra. 

Dla mnie te felietony są ciekawe,  ale bardzie jako analiza twórczości innych pisarzy. Na przykład ten o różnych systemach magii był bardzo interesujący, ale za krótki i zbyt pobieżny. Właściwie we wszystkich częściach brakuje mi wniknięcia w szczegóły. 

A czy taki poradnik ma sens? Raczej nikt się nie nauczy dzięki temu pisać, w tym znacznie bardziej pomoże czytanie powieści i opowiadań. Może jednak ktoś aspirujący do miana pisarza zacznie analizować czytane przez siebie książki właśnie pod kątem elementów opisywanych w poradniku i dzięki temu sam wpadnie na jakiś ciekawy pomysł. 

Przeczytałam i nawet mi się podobało. Akapitów faktycznie jest za dużo. Jak dla mnie opowiadanie nie jest przeglądane, ale ja lubię długie dialogi. Końcówka była trochę za szybką, brakowało mi w niej napięcia. Ogólnie opowiadania uważam za udane, przeczytałam z przyjemnością.

Widzę gatunek fantasy, więc postanawiam przeczytać. Przez brak polskich znaków kończę po pierwszym akapicie i nie jestem wstanie powiedzieć nic o treści.

Odnośnie dentystyki w dawnych wiekach to polecam książkę "Wśród córek Eskulapa. Szkice z dziejów medycyny i higieny w Rzeczypospolitej XVI-XVIII wieku" pod redakcją Karpińskiego bodajże. Jest tam bardzo ciekawy artykuł o dentystach, metodach wyrywania zębów i dbania o nie. Zresztą w tej książce są też inne ciekawe teksty o medycynie, pracę magisterskie i fragmenty doktoratów, więc wszystko jest świetnie udokumentowane.

Co do środków służących do dbania o higienę jamy ustnej to oprócz moczu stosowano też sproszkowaną cegłę czy popiół. Aczkolwiek trzeba przyznać, że po różnego rodzaju wody zapachowe też sięgano. Gorszy problem pojawiał się wtedy, gdy zęby już się straciło i wypadało je czymś zastąpić. No i skąd teraz wziąć nowe zęby? Otóż dość chodliwe były zęby wyrwane trupom, często zdobywano je na polach bitew trupom. 

Nie sądziłam, że da się fantastykę analizować pod względem katolickim, ale widać wielu rzeczy nie wiem. Tak swoją drogą jak według ciebie Gedeonie ma się chrześcijaństwo np. do fantasy z własny panteonem? Tak swoją drogą to nie sądzisz, że Jezus to jednak miał w sobie trochę lewicowca? Głoszenie pewnej równości, zachęta do wyzbycia się majątku? Nie bez przyczyny chrześcijaństwo zaczynało jako religia niewolników. Sprowadzanie podziału na lewicę i prawicę jedynie do tego czy ktoś popiera gejów to jednak nieporozumienie. No i na koniec, jak ktoś już zauważył Biblia to nie słowa Jezusa, ale to co kościół za tę słowa uznał. A nawet to można tak rozmaicie interpretować…

Czarne Kwiaty- początkowo miałam problem, żeby poczuć ten tekst. Zaczynałam czytać od niego numer a ostatecznie zostawiłam go na koniec. Całkiem znośny kryminał, chociaż końcówka mnie rozczarowała. No i naprawdę nie wiem, z jakiego powodu właściwie główny bohater prowadzi śledztwo. 

Jurand- miło się czytało, a pomysł z  krzyżakami świetny. 

Gianca- są piraci więc musiało mi się spodobać. Ciekawy pomysł, dobrze wykreowany świat, nabrałam ochotę na przeczytanie powieści autora.

Wędkarz- początek mnie zaintrygował, potem było gorzej. Zakończenie jakoś mnie nie przekonało, a szkoda. bo sam pomysł naprawdę mi się spodobał. 

Spalę ten świat w płomieniu mojej nienawiści- naprawdę zabawne. Lekka, przyjemna lektura, w sam raz na wakacje.

Kościane łabędzie Amandale- najlepszy tekst w numerze, jak na razie najlepsze opowiadanie, jakie przeczytałam w tym roku. Po prostu zachwyciłam się tym opowiadaniem. Baśniowy klimat, fabuła, bohaterowie, to wszystko sprawiło, że kiedy skończyłam czytać, żałowałam, że to już koniec. Jak dla mnie o niebo lepsze od Wód Wersalu.  

Literówki poprawiłam.

Ten tekst specjalnie wrzuciłam tutaj, uznałam, że jest zbyt luźny, by zamieszczać go, jako recenzje. Stąd właśnie różne uwagi nie związane z fabułą. Kiedy piszę typową recenzję, to raczej nie pozwalam sobie na zbyt wiele dygresji i staram się być bardziej obiektywna. Dlatego też wybrałam dział publicystyki a nie książek. Następnym razem, jeśli najdzie mnie fantazja na ocenianie książek, to zrobię to oczywiście w odpowiedznim miejscu. 

Joseheim przeczytałam kilka razy, dostrzeżone błędy poprawiłam. Dziękuje za zwrócenie uwagi. Pewnie zostało tam jeszcze mnóstwo rzeczy, które zobaczę, przy kolejnym czytaniu. W każdym razie, każdy zauważony błąd, będzie sukcesywnie poprawiany. 

Smutne, lecz pasujące do jesiennej aury. Fantastyki faktycznie nie ma, ale nie jest to dla mnie w tym przypadku wada. Czasem lubię przeczytać coś co nie jest do końca optymistyczne. 

Mi tam sztamba nie przeszkadza, jeśli jest dobrze napisana. Ciekawy bohater, interesująca fabuła i utarte motywy nie rażą. Na przykład takie Imię Wiatru -nihil novi sub sole, mamy dorastającego bohatera sierotę, który trafia do szkoły magii, a następnie odbywa podróż, w której spotyka inne rasy. Jest też karczma, tak na marginesie :). Niby nic nowego a czyta się dobrze. 

Oczywiście wykorzystanie tego, o czym inni pisali już setki razy jest czasem trudniejsze od orginalności. Jest się w końcu porównywanym z dziesiątkami innych osób, które już coś w tym stylu stworzyli. Jednak lepsze to niż silić się na oryginalność tylko po to, żeby napisać coś nowego, na co nikt inny nie wpadł. Szczególnie jeśli autor skupia się na tym zamiast na fabule czy bohaterach. Taki Szekspir zrzynał z czego się da, ale robił to tak, że dzisiaj pamięta się o nim, a nie o tych, co pisali przed nim. Wniosek, można być genialnym twórcą przetwarzając oklepane motywy, ale trzeba robić to doskonale. 

 

Pytanie tylko, jakie konsekwencje spowodowałoby uznanie, że komputery mogą mieć świadomość. Czy w takim razie można wykorzystywać je tylko jako narzędzia? Czy nie należą im się jakieś prawa? Czy w takim razie maszyny nie staną się marzynami XXI wieku?

Nie jest to tylko problem komputerów. Obecnie w Ameryce zastanawiają się, czy szympansy i delfiny należą jeszcze do zwierząt czy też są jakąś inną grupą. Czy wtakim razie powstać powinna jakaś organizacj a broniąca praw świadomomych maszyn?

Ja osobiście sądzę, że mimo wszytko nie można mówić o świadomości rzeczy, które zostały stworzone przez człowieka. Wszystko, co umie dany komputer, wynika z tego, jak zaprogramował go człowiek. W końcu czy komputer wie, czym jest, zdaje sobie sprawę ze swego pochodzenia? Wątpię.  Maszyna nie wyjdzie poza granice tego do czego została stworzona. Nie zacznie samoistnie tworzyć sztuki. Może ją sklasyfikować, zanalizować na różne sposoby, lecz sam nie stworzy nowego dzieła. 

W końcu czy człowiek napewno powinien chcieć tworzyć świadome maszyny. Przedmioty, które bez problemu przerosną swego twórcę? 

Hej, na betalistę wrzuciłam opowiadanie Ostatnia Nadzieja, którym mam nadzieję zadebiutować na tym portalu. Jest to fantasy osadzone w realiach historycznym, nieco ponad 13 tyś. znaków. Gdyby ktoś był tak miły i zarykował zerknięcie do tekstu nowicjusza, będę wdzięczna. 

Niedawno skończyłam Rudą Sforę Kossakowskiej. Ciekawy pomysł na wykorzystanie bliżej nieznanej mitologii, muszę przyznać, że po lekturze tej powieści zaczęłam szukać jakiś informacji o Jakutach i na naprawdę ciekawy naród. Powieść jest niestety trochę przegadana, spokojnie mogłaby mieć tak ze sto stron mniej. No i roziwązanie jest niepotrzebnie podane z tak łopatologiczny sposób, sugestie czym jest ruda sfora są dość oczywiście, jeśli nawet sama nazwa kogoś nie naprowadza wystarczająco. 

Berylu, studiuję dwa kierunki i prawie codziennie wracam po 18, potem jeszcze trzeba iść do biblioteki, przygotować się na zajęcia, nauczyć na kolokwia i nagle okazuje się, że 24 godziny to strasznie mało czasu. No a wieczorem wypada coś poczytać i na pisanie zostaje tylko jazda autobusem do domu i niedzielne wieczory. Czekam więc niecierpliwie aż będę na magisterskich i będę miała trochę mniej zajęć smiley .

Witam wszystkich serdecznie. Forum ślędzę już od jakiegoś czasu, ale jakoś nie było okazji się przywitać, więc teraz nadrabiam zaległości. Z fantastyki lubię głównie klasyczną fantasy, ale opowiadanie science fiction też przypadnie mi do gustu. Poza tym jestem uzależniona od historii. Obecnie piszę trochę mniej przez studia, które pochłaniają ostatnio nieco za dużo czasu, ale mam kilka rozpoczętych opowiadań, które mam nadzieję dokończyć w niedalekiej przyszłości i oddać do bezlitostej krytyki czytelnikom. Pozdrawiam. 

Ciekawe opowiadanie, które dobrze się czyta. Co do szczegółów historycznych, to ludzie w średniowieczu, myli się dość często, przynajmniej w porównaniu z nowożytnością. No i raczej wiejska dziewczyna lustra nie miała. Ale w fantastyce wszyatko jest możliwe, więc mi to nie przeszkadza w żaden sposób.

Nowa Fantastyka