Maldi.
Przeczytałem najpierw (tak trzeba) całe opowiadanie – teraz komentarz, a potem – już to zobaczyłem – cały zestaw, niestety sztampowych zdań.
Opisujesz po kolei – TYLKO: co, kiedy, z kim, dlaczego, po co, by, aby i sto innych, kolejnych opisów.
Za tzw. „grosz” – nie ma ANI JEDNAJ CHWILI NARRACJI, ŻEBYM MÓGŁ COKOLWIEK POCZUĆ!: ani bohaterów, ani sytuacji związanych z nimi i ich działaniem, ani ważnych miejsc – emocjonalna absolutna nicość! Jeśli tego nie czujesz… to trudno, ale tak jest.
Zatem – jak mawia nasza mądra Drakaina – CH… NAS CZYTELNIKÓW OBCHODZI pomysł narracji, to, co tu się dzieje, ani też – co się ewentualnie wydarzy bohaterom. NIC. Niestety nic nie da się odczuć.
Pod względem tego, co czytam – twoje opowiadanie przypomina suche, eseistyczno-naukowe konstatacje, przeprowadzane do wszelkich opowiadań, które tutaj komentujesz (wartość językowa komentarzy jest super sensowna i pomagająca). I już – brak jakichkolwiek emocji.
A teraz – spacer po tym, co wprowadziłeś do zdań w twoim opowiadaniu:
Uwaga – od tego momentu – TYLKO DLA TWOJEGO DOBRA, Maldi – będę DROBIAZGOWY w komentarzu.
Jak to możliwe – żebyś pisał komentarze – naprawdę mądrymi, spoistymi, świetnie pomyślanymi i pomocnymi dla piszącego, wartościowymi zdaniami… a… w swoim opowiadaniu – POPEŁNIAŁ „CO CHWILA” (wykazuję to poniżej) – dziesiątki podstawowych błędów – niewłaściwego, w odpowiednim miejscu, użycia tuzinkowych słów i zdań? – które oczywiście fatalnie wpływają na odbiór wątków opowieści, niszcząc jego niezłe pomysły? Od dawna (także prywatnie o tym dyskutujemy) – a ja nie wiem – KTÓRY TY jesteś, bo… jest was dwóch!?
Dokładnie w prawie każdym zdaniu muszę poprawiać „odgrzewane kotlety”, które używasz!!
„Gwoli wyjaśnienia warto nadmienić…” – pierwszy oklepaniec.
„Jakby nigdy nic, ruszył” – oklepane!
„…mniejszymi bądź większymi klockowatymi domami” – czy to ma znaczenie dla akcji, czy raczej jest to wypełniacz tekstu?
„Na ulice wyglądały ze ścian” – czwartoklasista tak pisze.
„…na różnych, przypadkowych poziomach – co mi to przypadkowych podpowiada? Zdanie powinno coś oznaczać lub nieść.
„…krzyknął mimo to” – mimo co?
„…widzę żeś człowiek” – nagle (bez przemyślenia) stosujesz słówko nieodpowiadające „stylowi” innych słów i zdań opowieści – czy to twój styl?
„Ku niejakiemu zdumieniu” – wstawiasz nagle – bez uzasadnienia – z „innej struktury” poznawczo myślowej?
„…nowy znajomy” – raczej znajomy – nie zaznaczyłeś wcześniej żadnym stwierdzeniem, że aktualnie nie poznał tu nikogo.
„…rzeczywiście zaprowadził” – wprowadzasz niepotrzebne, nic niewnoszące słówka, żeby przedłużyć zdania, czy też twórczo zamierzasz tym słowem poszerzyć opowiadanie?
„…parę brzęczących monet” – nie mów mi, że TAK SIĘ PISZE – czy wszyscy nieźli pisarze, którzy używają słowa „brzęczących” (ograne!! – nie używaj tego) monet – są pewni, że rzeczywiście, nawet miedziaki BRZĘCZĄ jak stal damasceńska, wysokiej, japońskiej jakości czy też DODATKOWO brzęczą tym słowem, by wzbudzić w czytelniku dodatkowy EFEKT??
„…zapomniawszy – Drakaina zakazuje wstawiać tę formę „kwiatkowania” tekstu – to przewraca tekst.”
„…w ogóle spełnił – Drakaina – przysłówki to śmierć dla tekstu i młodego, mało jeszcze zapoznanego z tym terminem… pisarza, który PRZED opublikowaniem tekstu, powinien to wszystko – słowo po słowie przemyśleć i poprawić.
„Niebawem przekroczył próg” – Kto? Za daleko od podpowiedzenia czytelnikowi, kto, co, robi.
„…w ostatniej chwili, schyliwszy się przed framugą” – podobnie do zapomniawszy.
„…okazała się być, cokolwiek” – zapytaj Drakainy, czy to „być” jest właściwie ustanowione, a „cokolwiek” poszerza niepotrzebnie tekst.
„…z głębi” – czego?
„…niskiego człowieka w robotycznym…” – było kilkukrotnie – zastępuj to synonimami – często i zdecydowanie, żebym nie miał tak dużej jak teraz pracy.
„…dzierżącego” – czy to jest twój staromodny „styl”?
Skręcił on ku – takich błędów nie robi doświadczony piszący.
„Boksów” – trzeci raz – synonimy.
„Posadzono go…” – niezręczne, nie w konwencji narracji.
„…najszczerszych chęci” – oklepane.
„…zamarł w bezruchu…” – kolejny DWUDZIESTY 'wytarciuch'.
„…głos z offu:” – TEKST (prawie 150 słów) – sam to wymyśliłeś i tak super naukowo (jak komentarze) tu wprowadziłeś!? – czy jednak jest to „stąd czy zowąd” wstawiony cytat – jako twój tekst – nie wiem, więc pytam? Jeśli cytat – czy na końcu opowieści nie należy dodać – czyje to jest?
„I tak to mój”– ??
„…czując już potrzebę, by” – błagam, b. niestosowny układ słów.
„Wtem jednak” – od 'Wtem' rozpoczynasz zdanie? A gdzie kultura przyszłego literata?
„…również niziołek…” – kolejny raz o wzroście? Czy to jest AŻŻŻ takie ważne, czy kolejny wypełniacz tekstu?
„Robotycznego…” – 4 raz – synonimy!
„…skłamał gładko” – kolejny N-ty pospolity wyraz – ja nie chcę czytać POSPOLITEGO TEKSTU!
„I tyle go widzieli” – błagam.
„…zebrać się na odwagę” – kolejne tuzinkowe.
„…który nie wyróżniał się niczym szczególnym – czy ciekawe jest dla czytelnika uzyskać tekst o czymś, co nie jest ważne?
„…istnieje jakiś imperatyw narracyjny – aż tu NAGLE, pośród TAK WIELU wytartych słówek – element z pisania komentarzy (inny pisarz??).
„jął więc…” – CACUSZKO SŁOWNE!! – dlaczego takich „kwiatków” nie przedstawiasz w rozumnych komentarzach?
„niepewnie spod cienkich rzęs…” – nie wierzę – jesteś szczęśliwy, że napisałeś tu, iż ona miała cienkie: a nie grube, a nie wyskubane, a nie złowrogo pokręcone rzęsy? Czy to słowo miało jakiekolwiek znaczenie. Ono – WYBIJA Z KONTEKSTU!!
„…pisarz zakrztusił się” – wiadomo, wszyscy wiedzą – po tym, co usłyszał. Jednak najważniejsze jest, że ty kolejny raz użyłeś wyświechtanego pomysłu na jakiś nieważny element narracji – dlaczego to zrobiłeś – czy ty to wiesz?
„Mistrz podniósł się więc śladem konstruktora” – Boże, czy ja to rzeczywiście czytam – Drakaino, gdzie jesteś?
„…poczuł się zaszczuty wobec takiej dbałości o miejsce pracy” – czy tym można być ZASZCZUTY????
„przeczesywać chciwie wzrokiem wszystkich półek” – nie wierzę!! Nigdy w życiu nie spotkałem się z takim bezsensownym określeniem czegokolwiek!!
NO, NIE WIEM – jestem w 2/3 tej niezwyklej pracy – NIE WIEM, CZY DOTRWAM – Maldi – pomóż!
„stanął na palcach, żeby założyć go Maronowi na skronie” – ale… żarcik.
„myślał gorączkowo” – czwarty raz twój bohater „myśli gorączkowo”!!!! – w tak krótkim tekście – taki banał?
„Nie zwracając uwagi na nic wokół” – niezręczne! – jak dziecko we mgle?
„ściskając kurczowo w dłoniach” – czy autor – jako już doświadczony – będzie nakazywał swojemu bohaterowi – „ściskać kurczowo?” – takie oklepane zdanko?
„acz niepokojącym wizerunkiem” – w jakim „stylu” piszesz Maldi, bo są częste zmiany.
„składały się wijące się” – ?
„…mały acz…” – to już jest twój osobisty „styl” pisania?
„z tupetem właściwym pisarzom” – co za przemyślenie?
„z niejakim przerażeniem” – setny raz używasz wytartych stwierdzeń – błagam!
„Poczuł to w dodatku ze złowrogo zimnym wyrachowaniem” – sam tego nie widzisz, że „w dodatku” – rozrywa ci zdanie?
„Zamiast tego bowiem przystąpił…” – następne rozerwanie zdania! I tak co chwila!
„zajrzał w rozwarte w szoku oczy”!!!!!! – to nie jest melodramat dla znudzonych pań po oglądaniu urugwajskich tasiemców – to twoje opowiadanie.
Drogi Maldi – to zajęło mi to… godziny, jednak w podziękowaniu z twoje dla mnie komentarze – chciałem to zrobić.
Sumując:
Opisujesz po kolei – TYLKO: co, kiedy, z kim, dlaczego, po co, by, aby i sto innych, kolejnych opisów. Niestety – nie ma ANI JEDNEJ CHWILI NARRACJI, ŻEBYM MÓGŁ COKOLWIEK POCZUĆ – (nie ważne, że to jest o robotach).
Zatem – jak mawia nasza mądra Drakaina (oraz wszyscy tutaj komentatorzy i piszący) – CH… NAS CZYTELNIKÓW OBCHODZI pomysł narracji, to, co tu się dzieje, ani też – co się ewentualnie wydarzy bohaterom.
Dodatkowo:
Wielkie sorry, drogi mi Maldi – w opowiadaniu jest taka masa sztampowych twoich 'stwierdzeń' (powyżej zasygnalizowanych) , że nie chce mi się pisać o być może sensownym (chociaż, nie do końca odkrywczym) pomyśle na utwór.
Podpowiadając to, co powyżej – sam sobie wbijam w mózg i palce, by tak nigdy nie czynić.
Pozdrawiam w przyjaźni.
LabinnaH