Profil użytkownika


komentarze: 44, w dziale opowiadań: 40, opowiadania: 15

Ostatnie sto komentarzy

Hehe. ; ] Uważajmy, bo oskarżą nas jeszcze o stworzenie imitacji GG. ; ]

; ] A myślałem, że mnie naprawdę poprawiasz. Zapamiętam sobie twój zwyczaj. : D

Ćwicz, na razie nie publikuj. Wszystko co złe, wymieniała Istota Netralna, a ja się pod tym podpisuje.

Drobiazgowość, ale razi. Rozumiem, że to fantastyka, lecz konie wielkości byka, wydaję mi się, wyglądają bardzo dziwnie. Ale to już twoje wyobrażenie.  A że pieprzyli te legendy... Jak już pisałem, te zdanie w ogóle tutaj nie pasuję.

Masz rację. Twojego tekstu nie warto oceniać. Autorze, zniechęcasz do czytania nawet w komentarzach... Więc niech ktoś inny zrobi łapankę, chętnie popatrzę.

Pozdrawiam.

Później może przeczytam dalej, a teraz...

"Powiadali później, że człowiek ten zmierzał na południe, do kraju ludzi o żółtych skórach i oczach wąskich jak żyletki..." - wprost zabójcze zdanie.
"A z czasem opisywali go inaczej niż w rzeczywistości wysławiał się i wyglądał. Czasem powiadali jednak prawdę."
"Jedni, że niby na plecach nosił miecz dwuręczny, jakby łuk bądź kołczan." - czyżby w głębi duszy odezwało się zamiłowanie do naszego wiedźmina Geralta?
" Inni zaś, że dosiadał rumaka czarnego jak noc i wielkiego jak byk." - dość spory musiał być ten koń...
"Wielu wierzyło w to, że jego ojcem był bóg, a matką śmierć. Że jego bratem był król, a siostrą syrena. Pieprzyli masę głupot. Zrodziło się całe mnóstwo legend zaraz po tym, gdy wyjechał za mury Kontarii i połknął go horyzont." - żaden z bogów raczej nie mógł, że się tak wyrażę, posuwać śmierci, a tym bardziej ona nie mogła zajść w ciąże. Co to podkreślonego zdania... Kompletnie tutaj nie pasuję. Przedtem tak klarownie i niby poetycznie, aż tu nagle pojawia "pieprzyli masę głupot". Przeczytaj ten fragment jeszcze raz i wykreśl niepotrzebne zdanie. Źle się czyta. Jeśli będę miał dziś jeszcze trochę czasu - "przewertuje".
Pozdrawiam.


 


Hmmm... Ciekawa fabuła. Pełna dynamiki. Pisz dalej.

Pozdrawiam. ; ]

A po takim ładnym początku myślałem, że będzie jeszcze piękniej. Może ktoś inny zrobi łapankę, ponieważ dla mnie to zbyt późna pora na wysiłek intelektualny. Tekst średnio mi się spodobał. Ale może innym przypadnie do gustu.
Pozdrawiam i zarazem życze kolorowych snów. ; ]

Taki krótki tekst, a tyle potknięć... Jest tu jakaś fabuła? Nie dostrzegłem nawet jej zarysu. Ech, wstaw dłuższe "opowiadanie" i zaciekaw nas. Raził mnie bardzo wyraz "gad" użyty przy teściu i szefie; czyżby bohater miał jaką fobie na puntkcie gadów? Nie urzekłeś mnie, drogi autorze. Tyle na ten temat.

P.S. Uważam to za zwykłe zapychanie strony.

Aj, zapomniałem dodać, ze niektóre absurdy były po prostu zamierzone, np. "Oczywiście nie mogło to ujść uwadze takiem czujnemu staruszkowi, jaki niewątpliwie był staruszek[...]" Jeśli chodzi o mówienie do siebie... Mogę powiedzieć, że Janek przestaszył się wenętrznie, stąd ten roztrzęsiony głos. ; ]

Dziękuje wszystkim za przeczytanie i komentarze. : ] W następnym opowiadaniu postaram się was czymś zaskoczyć bądź zaciekawić. : ]

Tak, jeszcze raz przeczytałem i popieram kolegę - dialogi zbyt delikatne. Chyba słyszałeś, jakiego słownictwa używają takiego typu osobniki? Jeśli tak, użyj takiego, będzie brzmiało bardziej realistycznie.

No, może by ktoś uraczył konstruktywną krytyką? Jestem początkujący i taka by się sprzydała.

Opowiadanie bardzo mi się podobało, jakby mógł dałbym 5. Niestety nie mogę, więc napiszę tylko 5/6. Pozdrawiam i czekam na kontynuację. : ]

Życze miłej lektury i  mam nadzieję, że komuś się spodoba. : ]

No tak metafory... Powiem Ci, że niektóre są dziwne i bardzo zawiłe. ; ] Poczekaj, może ktoś z Loży zawita na stronie i wlepi nam po kilka komentarzy. : )

Raczej nie. Jeśli nie wierzą niech przeczytają rzeźnie, którą urządziłeś mi pod "Obsesją".

Jestem murem za Banitą. ; ] Może by tak wsątpił do Loży? Brakuje tam takiego krytyka. : ] Mam nadzieję, że następne wypociny, którymi podzielę się ze światem, również trafią pod jego topór. : ]

A jeśli chodzi o entery to mniemam, że "leciutko" przesadziłem. ; ]

[...]patrzył na stojące w środku miasta ruiny, starą bliznę na skórze z betonu, szkła i stali[...]" - ruiny w samym centrum miasta? Pierwsze słyszę. Chyba, że to było jakieś starożytne miasto, wtedy zmienia to całkiem postać rzeczy.
"[...]wrócił jego stary przyjaciel z dawnych lat. Ten sam, który mówił: „uważaj, stary, to miejsce cuchnie śmiercią!"[...]:" - jaki znowu przyjaciel?
"Ciężki wzrok gargulców śledził jego ruchy, kiedy przeprawiał się powoli na drugą stronę ulicy." - czyżby gargulce "dalekowzroczne"?
"Robił to i wtedy, gdy już stanął u stóp ruin[...]" - to zdanie niewątpliwe potwierdza moją hipotezę.
"Drugi z mężczyzn był nosicielem białej koszuli i schludnego garnituru, co tylko podkreślało jego wysoką pozycję." - noscicielem? Nosicielem można być zarazków nie ubrań.
"Ruszyli ku ruinom spacerowym krokiem." - nie! Nie możesz iść spacerowym krokiem. Mogłeś napisać: Ruszyli w stronę ruin wolnym/szybkim krokiem. Zauważ, że wykreśliłem archaizm: "ku". Archaizmy w ogóle nie pasują do tego tekstu.
"Tamten zamilkł, wsłuchując się w ciszę, nieme krzyki, wpatrując w eter nocy. Całkiem głośną ciszę, jak się wkrótce okazało…” – Pierwsze zdanie ułożone, moim skromnym zdaniem, fatalnie; użyć by trzeba było innych rzeczowników. I ta twoja „całkiem” głośna cisza… Nie może być całkiem. (przepraszam za czcionkę)

Nie będę dalej wymieniał błędów, które popełniłeś, ponieważ zajęłoby mi to masę czasu. Mimo wielu niedkoskonałość moja dusza podszeptuje, że zakończenie jest dobre. W pełni się z nią zgadzam. Gdybym mógł dałbym 3.5/6 (pomijają, oczywiście, pewne paradoksy). Jesteś początkując, podobnie jak ja, więc nie martw się o jakość tylko pisz dalej i ćwicz swój warsztat.
Pozdrawiam.

Aha, jeszcze jedno. Sen zaczyna się od pewnego momentu, pozwól, że zacytuje: "Dalej byłem na balkonie, lecz teraz stałem na nogach[...]"

Dziękuje za komentarz. : ] Na pewno pomoże o wiele bardziej niż wytykanie błędów o odstępach między wierszami. Mam nadzieje, że mój wiek chociaż troszeczkę mnie usprawiedliwa z owych tragicznych potknięć. ; ]

I prosze bardzo! : ] Pójdę za twymi radami, mości krytyku. Mam nadzieję, że odstępy między wierszami są kompatybline z twoimi wymaganiami.

Aha, jeśli chodzi o formatowanie tekstu, to dobrze, zaraz zmienię go wedle pana najskrystszych pragnień.

Aj, wiem, wiem. : ]
Chodziło mi o bohaterkę opowiadania. : ]

Skąd taka pewność? Praw, kytyku mój kochany.

Oj, gafa. Nie zwracajcie na to uwagi. Mam nadzieje, że każdy się domyśli, co miałem na myśli. ; ]

"Tego kolesia widziałam już wcześniej. W pewnym sensie przypominał mnie: ludzie usiłowali na niego nie patrzeć, a jednak co chwilę ktoś rzucał ukradkowe spojrzenie. Czasem na jego widok ktoś opuszczał tramwaj, bądź zmieniał wagon. Patrzyli z obrzydzeniem, ale i obawą, zdecydowanie. Nie wyglądał na bezdomnego, ale kąpieli nie brał na pewno już od bardzo dawna, jego zapach zatruwał powietrze w odległości co najmniej trzech metrów. Za to brodę miał wygoloną czyściutko, przez co napuchnięta i ogorzała twarz była jeszcze bardziej wyeksponowana. Uroku nie dodawały mu też ubrania, poplamione, powyciągane, stare..."

Hehe. ; ] W pewnym sensie przypominał ciebie? Czyli też jesteś menelem, nikt nie chce koło siedzieć i patrzą na ciebie z obrzydzeniem? Do tego się nie kąpiesz? ; ] Czy też chodziło o to "nie patrzenie" i rzucanie tych "ukradkowych spojrzeń"?
Opowiadanie nawet, nawet. Najbardziej podobało mi się zakończenia. : ]
Pozdrawiam.

Wklejałem z Worda i tak już zostało. Wolałbyś, aby było to ze sobą chaotycznie "posklejane"? Bez widocznych akapitów? Jeśli tak, to bardzo przepraszam tych, którzy do owego chaosu przywykli.
A zresztą... mogłeś zostawić jakąś konstruktywną krytykę na temat mojego opowiadania, a nie trzepiać się odstępów pomiędzy wierszami. ; ]

Dziękuje jeszcze raz. : ] Na pewno skorzystam z twoich rad.

6Orson6 - oj, gafa. Dziękuje za nadesłanie komentarzu. : ] Już podaję link. A co do tego karczmarza: "Pytaj tam o mnie karczmarza, w którego domu właśnie przebywasz.

6Orson6 - widocznie nie przeczytałeś pierwszego rozdziału i prologu.
Sołtysiak to karczmarz - nawet jest napisane w liście.

Dziękuje za komentarze, nastepny fragmenty i opowiadanie będę dopieszczał o wiele bardziej. : ]

To może jednak ktoś oceni? Komentarze bardzo by mi pomogły... Aż takie okropne, że nie chce się nikomu czytać?

Są od Ciebie młodsi, ja na przykład przeżyłem jedną wiosnę mniej niż tobie było dane.

Hmmm... A ile tych lat masz, jeśli można wiedzieć?

Zgrabnie napisane, ciekawy pomysł, mile się czyta, możliwość zobaczenia lekcji z perspektywy nauczyciela. Nic jednak nie wnosi nowego do gatunku.
Jak dla mnie 4/6.

Nowa Fantastyka