Profil użytkownika

Cześć wszystkim!

 

Od jakichś czterech lat próbuję swych sił w pisaniu krótkich opowiadań i tworów wierszo-podobnych. Nie zaliczyłem jeszcze żadnej poważnej publikacji, ale zostałem laureatem kilku konkursów literackich. Postanowiłem sobie, że po trzech przestanę je tutaj wypisywać. Zamiast tego, krótka lista tytułów, w których można coś mojego przeczytać:

Magazyn Histeria XXI – “Sprzedawca pasikoników”

Magazyn Histeria XXIII – “Niosący Światłość”

Największym osiągnięciem jest dla mnie słuchowisko powstałe na podstawie opowiadania “Sprzedawca pasikoników”, zrealizowane przez Tchnienie Grozy. Link o tu: https://www.youtube.com/watch?v=nkJbFKCJT9E&t=1268s

Zremisowałem też z Berylem w pojedynku. To dopiero coś! :D


komentarze: 456, w dziale opowiadań: 413, opowiadania: 115

Ostatnie sto komentarzy

Dziękuję Wam za komentarze!

… i przepraszam za “lekką” zwłokę z odpowiedzią :(

Rzeczywiście, fabuła opowiadania bardziej została w mojej głowie niż została przelana na papier. Pracuję nad bardziej rozwiniętą wersją.

Pozdrawiam!

Jai guru de va!

@chroscisko

A dziękuję, zgadza się. Zmiana nastąpiła dwudziestego szóstego czerwca ;)

Jai guru de va!

Cześć!

Bardzo porządny, świetnie wykonany drabble. Zbudowanie w tak małym limicie ciekawej historii i solidnej puenty to nie lada wyzwanie – Tobie się udało. Lektura była przyjemna, końcówka zabawna. Gratuluję! :)

Pozdrawiam serdecznie.

Jai guru de va!

Gorące gratulacje! ;)

Cóż, moi faworyci na podium, ale rywalizacja była zażarta do końca, poziom pod samą Kopułę, a szanse równe. Konkurs niezwykły, godny zapamiętania. No i doświadczyliśmy świetnego debiutu!

Jai guru de va!

To ci dopiero pojedynek!

Sześciu Wspaniałych w samo południe na ubitej ziemi. Nic, ino patrzeć, kibicować… I oczywiście głosować :)

 

Po zapoznaniu się z tekstami powyżej, punkty rozdzielam następująco:

 

Kropla wody – 3 pkt za unikalny, filozoficzny/fatalistyczny klimacik, ucięty świetną puentą. Gratuluję i podziwiam!

Więźniowie Merkurego – 2 pkt za interesującą historię tła i przytłaczającą atmosferę. I dobre ukazanie motywu “wrogiego kosmosu”.

Pakt – 1 pkt za sympatyczny humor.

 

Pozdrawiam wszystkich Autorów razem i każdego z osobna! ;)

Jai guru de va!

Cześć!

 

Przeczytałem Twój wspaniały tekst, zachwycając się pięknymi zdjęciami już wczoraj wieczorem i do tej pory zbieram szczękę z podłogi. Fenomenalne!

Bardzo jestem wrażliwy na takie krajobrazy i chyba mój stary aparat nie przeżył by tak intensywnego pstrykania. Zresztą i tak efekt byłby raczej marny…

Wróciłem właśnie z dwutygodniowej objazdówki Jordania-Izrael i mimo, że wciąż mam w głowie niesamowite wrażenia stamtąd, zdołałaś je nieco przyćmić. Zazdroszczę i podziwiam! ;)

 

Pozdrawiam Cię serdecznie!

Jai guru de va!

Dziękuję za wizytę!

 

No cóż, opowiadanie sporo ucierpiało przez limity. Jeszcze się za nie zabiorę i mam nadzieję, że wtedy będzie lepsze i bardziej klarowne.

Błędy, oczywiście, poprawię ;)

Jai guru de va!

Dzięki za komentarz!

Pisząc ten tekst zagłębiłem się nieco w wojskową hierarchię i zdaję sobie sprawę z tego dysonansu. Użyłem tu słowa “kapitan” jako “dowódcy na okręcie”; Igridmann wciąż miał tytuł komandora. Niestety synonimy szybko się kończyły, więc musiałem operować naprzemiennie pewnymi pojęciami, żeby tekst zwyczajnie lepiej się czytało.

Jai guru de va!

Dzięki za odwiedziny i dobre słowo! ;)

Poważnie się zastanawiam, czy po konkursie nie wziąć się za to opowiadanie jeszcze raz. Dopieszczając newralgiczne elementy i wzbogacając tekst o kilka sytuacji, na których nie było miejsca i czasu.

Nie wiem tylko, jak przeprowadzić taką sytuację. Wrzucić opowiadanie jeszcze raz? Pod nowym tytułem, czy starym, z odpowiednim dopiskiem? Miałbyś jakąś radę?

Pozdrawiam serdecznie!

Jai guru de va!

Cześć wszystkim!

Popełniłem ostatnio (konkretnie wczoraj) krótką wprawkę literacką. Jest to w zasadzie (i w kwasie) eksperyment z narracją pierwszoosobową w czasie teraźniejszym i mógłbym wrzucić go od razu. Zależy mi jednak, by nie miał jakichś niepotrzebnych baboli.

Zaleta:

– Długość. 2,5 tysiąca znaków

Wada:

– Tekst o charakterze lekko filozoficznym (ale bez polityki!)

 

Tytuł: “Ślady na piasku

 

Miałbyś ktoś chwilkę? ;)

Jai guru de va!

Cześć!

Ciekawe opowiadanie, choć zakończenie jest… takie sobie. Masz świetny styl i tekst czytało się z przejęciem, tylko to “powiedzenie prawdy” wydało się nieco naiwne. Bohater wspomina przecież, że jeśli puści parę z ust to długo nie pożyje. Przemiana wewnętrzna protagonisty to fajna sprawa, ale w Twojej historii tego zwyczajnie nie widać. Jeśli naprawdę nastąpiła ;)

Oczywiście nadal jest to bardzo porządne opowiadanie, z którym miło było się zapoznać. Nie jestem jedynie pewien, czy ta końcówka nie zmarnowała nieco jego potencjału. Ale to tylko moje zdanie.

Jeśli uznasz to za stosowne, połam kilka akapitów. Ściana tekstu nie wygląda zbyt przystępnie.

 

Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w konkursie! :)

Jai guru de va!

Spoko, rozumiem. Sam bezbłędnie odgadłeś dlaczego musiałem operować stopniami. Synonimy kończyły się lawinowo :/

Jeszcze raz dzięki!

Jai guru de va!

Muchas gracias! :)

Przyznam szczerze, że musiałem mocno to opowiadanko przycinać. Powiem tak – gdyby nie limit, miałoby jeszcze z dziesięć tysięcy znaków, jeśli nie więcej. Dlatego musiałem się zdecydować na parę niedopowiedzeń ;)

Bardzo się cieszę, że jest dobrze napisane. Warsztat ważna rzecz! Szczególnie, jeśli musiałem się obejść bez bety :)

Ogólna koncepcja była taka, że raport-usterka to swego rodzaju przepowiednia (po części samospełniająca się). Kapitan przejął statek żeby dostarczyć arcyważny ładunek (który został przed resztą załogi zatajony), a pierwszy oficer mu nie ufa. Ingridmann jest rozzuchwalony bo żyje w przeświadczeniu, że tylko on wykonuje wolę Centrali (stąd ostra rozmowa z kontrolerem, błędne decyzje).

Raportu się zwyczajnie przestraszył, więc chciał zdyskredytować Radawskiego. Później, gdy po resecie maszyna znów drukuje feralną wiadomość, każę ją wyłączyć, przypieczętowując los całego lotu. A tajemniczy ładunek emituje silne pole elektromagnetyczne, na które kalibrator napędu jest niezwykle wrażliwy. Dochodzi więc do jego rozregulowania, a w efekcie do katastrofy.

Przed śmiercią admirał nadaje identyczną wiadomość jak w przepowiedni w identyczny sposób – koło się zamyka.

Uff…

A przynajmniej tak to sobie wszystko wymyśliłem ;)

 

Pozdrawiam Cię serdecznie i dzięki, że wpadłeś!

 

Jai guru de va!

Cześć!

Przyznam, że (choć poza konkursem) była to jedyna Grafomania, przez którą dałem radę przebrnąć. Udało Ci się osiągnąć złoty środek między przesadzonymi błędami i ogólną “przeczytalnością” tekstu. Zasłużone pochwały i wieczna chałwa w Bibliotece. Tak złe, że aż wspaniałe! Tak okropne, że aż niemożliwe! Super! :D

Pozdrawiam serdecznie.

Jai guru de va!

Cześć!

Ciekawy szort, choć czasem grzęzło się w przydługich akapitach. Historyjka dobra jako swego rodzaju anegdota. Bawi, choć nie pozostanie na dłużej.

Mimo wszystko, zabawny i dobrze napisany tekst. Z polityką (żeby nie wpaść za bardzo w cynizm) trzeba się obchodzić delikatnie. Tobie się jak najbardziej udało :)

Pozdrawiam serdecznie.

Jai guru de va!

Dzięki za wizytę i spieszę z wyjaśnieniami!

Raport nie zajmował aż tyle miejsca; był drukowany w pętli. Stąd pytanie “A ty, rozumiem, jeden zachowałeś?” i podobne wskazówki.

Na to, że myliły Ci się osoby nie mogę niestety nic poradzić. Miałem nadzieję, że Radawski – starszy bosman główny inżynier, Inridmann – komandor kapitan (później admirał) i Elrad – major pierwszy oficer to nie zbyt wielka gama postaci. Pozostali pojawiali się tylko sporadycznie i to zawsze z przypisem kto za co odpowiadał. Ale najwidoczniej zrobiłem gdzieś błąd konstrukcyjny. Wciąż ubolewam, że nie było czasu na betę :(

Na pozostałe wskazane błędy to już nie potrafię nic Ci odpowiedzieć. Tekst jest raczej krótki, więc jeśli chcesz, przeczytaj go proszę jeszcze raz. Może za drugim podejściem wyda się bardziej przejrzysty :)

A obydwa te zdania zaraz poprawię. Rzeczywiście, nie wyglądają najlepiej…

 

Pozdrawiam serdecznie.

Jai guru de va!

@ śniaca

Dziękuję i kłaniam się w pas! ;)

@ wybranietz

Bardo mi miło, że się ogółem podobało. W kreacji opowiadania i bohaterów inspirowałem się nieco katastrofami ze Związku Radzieckiego (Czarnobyl, okręt K-19). Poszczególne postacie mają pewne cechy charakteru ludzi, którzy się do nich przyczyniali, lub chcieli im zapobiec. Ponieważ jednak ograniczał mnie limit, powolny proces nakładających się błędów konstrukcyjnych i złych decyzji musiałem jakoś przyspieszyć. Stąd awaria-przepowiednia (powodująca decyzje) i tajemniczy ładunek (powodujący awarię kalibratora). Mam nadzieję, że brzmi to sensownie ;)

 

Pozdrawiam serdecznie!

Jai guru de va!

Fajnie, że jest lepiej. Dzięki za fatygę! :)

Chodziło mi o pokazanie stanu psychicznego majora. Był przemęczony, nie ufał nowemu dowódcy (co do którego już wcześniej miał wątpliwości) i przydarzyło mu się coś, z czym nigdy wcześniej nie miał do czynienia (”usterka” w maszynowni) i nie wiedział, jakie podjąć kroki. Podsumowując: był spięty ;D

Oczywiście mógłbym to rozwinąć, ale powyższe wytłumaczenie chyba jest stosowne. W końcu nikt nie chce czytać nadinterpretacji…

Jai guru de va!

Dzięki za opinię!

Powtórzenie, mówisz? Przyjrzę się sprawie i postaram coś poprawić :)

Widzę, że “sterniczy” razi już kolejną osobę, więc dla świętego spokoju zmienię na “sternika”. Nie jest to zmiana drastyczna, a może przestanie irytować.

Pozdrawiam serdecznie!

Jai guru de va!

Cześć!

Nie dość, że porwałeś się na dramat, to jeszcze wybornie Ci to wyszło! :D

Nie przepadam za taką formą, ale idealnie oddaje nadętą bufonadę romantyzmu, a wielki pan szlachcic wyszedł przyjemnie stereotypowy. No i oklepany nieco motyw wilkołaka wykorzystany niecodziennie, z pomysłem i pasujący do świata przedstawionego. Świetna sprawa!

Gratuluję też przejścia do następnego etapu. Powodzenia! :)

Jai guru de va!

Jak zwykle po czasie, ale melduję, że przeczytałem! :)

Tekst dobry, zabawny. Wyłapywanie wszystkich żartów-rebusów to całkiem przyjemne zajęcie, odgadłem bodaj wszystkie. A podbicie Galaktyki Jerzego Łukasza zostało okupione wielkimi stratami…

Pozdrawiam serdecznie!

 

Jai guru de va!

Dzięki za uwagi, zabieram się do poprawek!

Ad 1: Wieźli coś, co rozregulowało kalibrator. Wydruk to swego rodzaju “przepowiednia”

Ad 2: Główny inżynier wiele może (kilka razy powtarza się: “uprawnienia ma kapitan i główny inżynier”). To kwestia samej postaci Radawskiego. A Ingridmann jako ktoś “niezatapialny” i z awansem do wzięcia mógł sobie pozwolić na wszystko ;)

Ad 3: Tak, “sterniczy” to mój wymysł :)

Ad 4: Zasłony miały być głównie przeciw rozbłyskom, a przez sposób użycia nie były całkowicie szczelne. Zmienię “drobne” na “mikroskopijne” i moim zdaniem będzie w porządku.

Ad 5: Przedstawieni “zamordyści” nie przewidywali raczej innej kary niż śmierć :P

Zauważ, że: Ingridmann się zwyczajnie przestraszył/inżynier był mu wciąż potrzebny/uznał go za wariata. Przecież nie chciał czytać wiadomości samemu, choć miał taką możliwość…

Ad 6: No wiesz, często jest wykorzystywany motyw “życia przelatującego przed oczyma” tuż u wrót śmierci. Zauważ, że nie siliłem się na jakieś wygórowane spostrzeżenia, tylko proste przedstawienie faktu – naiwności majora. Chyba dałby jakoś radę wpaść na coś podobnego :/

 

Pozdrawiam serdecznie!

Jai guru de va!

Cześć!

Wiem, że znowu mnie długo nie było. Nie będę Ci się znowu tłumaczył – zachęcam za to, byś odwiedził mój profil. W opisie znajduje się krótka notka.

Nie będę również składał obietnic bez pokrycia. Mam szczery zamiar nadrobić czytelnicze zaległości i mam nadzieję, że ku temu zmierzam.

Przechodząc jednak do Twojego opowiadania:

Przede wszystkim, gratuluję publikacji! Masz chłopie same sukcesy ;)

Znalazłem jeden błąd:

– Zabierz mnie stąd, Wera, błagam, zamierz mnie stąd.

Tu chyba powinno być zabierz

 

Tekst, w sumie jak zawsze, odznacza się bardzo wysoką jakością. Dobry język (choć może zbyt obfity w przekleństwa) i bardzo ciekawa historia. Chyba wszystko zostało już na ten temat napisane, więc mogę zakończyć tylko własną opinią. Rewelacyjne opowiadanie!

 

Pozdrawiam Cię serdecznie :)

Jai guru de va!

Pewnie! Rzadko spoglądam na najnowsze teksty z poczekalni, czytam często rzeczy z przypadku, szperając po Portalu. Ale czasem patrzę po prostu na profile ;)

Jai guru de va!

Oj, tekstów do polegnięcia przy tym konkursie było jeszcze więcej ;)

Beryl załamywał się pewnie powoli, aż przyszło mu zmierzyć się z tym jednym, ostatecznym przeciwnikiem: psorem Pierniksonem. Tak było!

Jai guru de va!

Cze!

Dobre, Panie kierowniku, zacne suchowisko. Jesze tylko mnie docenta Krochmalsona brakło do kompletu światłych nazwisk i już wogle mniód-malyna.

Uchylę czoła ;)

Jai guru de va!

Cześć!

Ciekawy pomysł zamknięty w zgrabnym opowiadaniu. Przyjemnie się czytało, nawet mając z tyłu głowy wizje innych konkursowiczów.

Pozdrawiam serdecznie :)

Jai guru de va!

Cześć!

Gratuluję publikacji!

Opowiadanie bardzo dobre, porządnie napisane, z ciekawą historią. Wygląda to nieco jak pierwsza wersja Matriksa (ta, w której Architekt stworzył dla ludzi raj), tylko że “żywym bateriom” pozwolono chodzić wolno. A Urządzenie bardzo przypomina Somę z “Nowego, lepszego świata”.

Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesów! :)

 

Edyp:

Tak się jakoś fajnie złożyło, że było to moje setne przeczytane i skomentowane opowiadanie na Portalu. Lepiej się trafić nie mogło! :D

Jai guru de va!

Podpisuję się pod słowami Starucha. Nie mam pojęcia, jakie tu wplotłeś hasło.

Jai guru de va!

Cześć!

Niestety nie porwał mnie ten tekst. Jeśli ukończyłeś go/tworzyłeś bez przekonania – to widać. Zwykle łatwo skupić moją czytelniczą uwagę i przymykam oko na błędy, zagłębiając się w fabułę. Niestety, potykałem się co i rusz:

Ziemia dudniła pod wpływem jego kroków, lecz gdy ulica pod nim pękła, to nie była zasługa Hard Skina.

Zdanie do przemyślenia. Dudniła pod wpływem zgrzyta okropnie, a druga część o pękającej ulicy też nie najlepsza

Wnet do utworzonego dopiero co dołu wlało się kilkanaście litrów wody, która następnie przeszła w stały stan skupienia.

Dopiero co lepiej zastąpić przed chwilą. A kilkanaście litrów to w rzeczywistości bardzo mało :)

Przeszła w stały stan skupienia również do korekty. Bardzo nie pasuje do reszty opisu.

Hard Skin machnął ręką, odrzucając super-bohatera na odległość dziesięciu metrów.

Moim zdaniem, wywalić odległość.

Szatyn zacisnął powieki i zaklął prawie bezgłośnie. Tym razem się podniósł, choć z dużymi problemami.

Ten fragment do mnie nie trafia. Dynamiczność akcji siada kompletnie, a język kłóci się z resztą tekstu. Drugie zdanie również do przemyślenia.

Patrick Owens wsypał do miski kilka garści płatków śniadaniowych, zalał je gorącym mlekiem, a następnie usiadł w salonie.

Brzmi to tak, jakby salon był meblem. A kilka garści to zwyczajnie trochę ;)

Prezenter rozwodził się nad tematem dziewięciolatki o ilorazie inteligencji przekraczającym zdolności umysłowe Alberta Einsteina. Po kilku minutach potwornej nudy nadeszła kolej na to, na co Patrick czekał.

Iloraz inteligencji to nie koniecznie zdolności umysłowe, a prezenter mógł po prostu rozwodzić się nad dziesięciolatką, bez tematu.

Wczoraj w popołudniowych godzinach doszło do obrabowania banku w zachodniej części Nowego Jorku.

Lepiej po południu, ewentualnie w godzinach popołudniowych.

Gemma nie skontaktowała się z nim następnego dnia, natomiast McCoy stwierdził, że dobrym sposobem na integrację będzie opowiedzenie przez każdego swojej superbohaterską historii, a sam poszedł spożywać kolację, pewnie smaczniejszą niż serwowane kadetom jedzenie

Primo: Rozbij to na dwa lub trzy mniejsze zdania

Secundo: swojej suberbohaterskiej historii

Tertio: Pewnie smaczniejszą niż ta zaserwowana kadetom.

Nic szczególnie jednak intrygującego z ust chłopaków nie padło. Wszyscy jak dotąd zajmowali się drobnymi sprawami, a wizja poważniejszej misji albo napawała ich lękiem, albo wydawała się nazbyt absurdalna, żeby w ogóle mogła zaistnieć.

Z pierwszego zdania wyrzuć zapychacze. Jednak co najmniej. Nad drugim fragmentem się zastanów.

Patrick trzymał się całkiem dobrze, chociaż również odczuwał potworne zmęczenie. Jego nogi jednak sprawiały wrażenie gotowych do przebycia kolejnych kilometrów.

Lepiej: choć też odczuwał zmęczenie. Reszta jest raczej zbędna…

Drugie do rozpatrzenia. Może: Sprawiał jednak wrażenie gotowego do dalszego biegu.

 

A na koniec czyste czepialstwo: Gemma Watson naprawdę zbyt mocno kojarzy się z pewną Emmą o tożsamym nazwisku. Lekki zgrzyt, ale nie błąd per se.

 

Najbardziej w opowiadaniu bolało mnie coś, co nie jest do końca Twoją winą. Mianowicie: klimat do bólu amerykański. Już samo to jakoś mi nie pasuje, ale dowaliłeś jeszcze kolejnym znienawidzonym przeze mnie elementem: “super-bohaterowie”. Zwyczajnie mnie to nie bawi.

ALE, dobra historia tego typu potrafi jednak wciągnąć, coś przekazać, może nawet dostarczyć rozrywki. Tobie to niestety nie wyszło. Przekaz nawet jest, ale pozostałe elementy nie koniecznie.

Oczywiście, nie jest to tekst okropny, ani nawet zły! Po prostu nie trafiłeś w mój gust, a błędy konstrukcyjne przeszkadzały dodatkowo w odbiorze. Nie poddawaj się, twórz dalej, bo widać, że świetnie Ci idzie! :)

No i młodzi twórcy powinni trzymać się razem ;D

 

Pozdrawiam serdecznie.

Jai guru de va!

De nada, de nada :)

Mi również zaczęła doskwierać rozłąka z Portalem – nieco więcej na ten temat znajdziesz w opisie mojego profilu. Mam nadzieję, że uda mi się odbudować “pozycję” stałego bywalca. Zarówno w tekstach jak i oczach użytkowników ;)

Jai guru de va!

Oj, nie żal…

Aczkolwiek Biali nie wygrali by nawet dysponując mechami :/

Jai guru de va!

Osobiście lepiej leżałoby mi pomieszanie jednego modelu i drugiego, ale to raczej kwestia gustu. I bardziej zaawansowanego warsztatu ;)

A klik w pełni zasłużony, choć niestety nie mam mocy na nic “więcej” :)

Jai guru de va!

Cześć!

Kotami mnie nie przekonałeś (mam na paskudy alergię), ale za to całokształtem jak najbardziej. Ciekawy pomysł na wykorzystanie hasła, interesująca historia. Siada natomiast (mniej-więcej w połowie) zainteresowanie tekstem, które reperuje się w końcówce.

Ostatecznie, wyszedł Ci dobry szort, choć lepiej by mu było bez konkursowego limitu ;)

Jai guru de va!

Nie, nie opisów – broń Boże! :)

Chodziło mi bardziej o zasadę pisowni dialogów, w której to przed myślnikiem nie stawia się kropki w wypowiedzi. CHYBA, że czasownik po myślniku nie odnosi się do niej i jest pisany z dużej litery. A ja przyzwyczaiłem się do nie stawiania tych kropek w ogóle.

Swoją drogą – Klik już zamówiony ;)

Jai guru de va!

Cześć!

Niezwykle klimatyczne, wspaniałe opowiadanie! Od bijących z niego łagodności i stonowania aż chciałbym się przenieść w ośnieżoną ostoję finlandzkich ostępów. Choć tekst nie jest napisany wybitnie (a po prostu bardzo dobrze), to jego magia nadrabia drobne niedociągnięcia ;)

Jedyne, co rzucało mi się w oczy, to zbyt częste kropki między myślnikiem dialogowym. Wiem, że u Ciebie wszystkie opisy po wypowiedziach stanowią słynny wyjątek, po którym kropkę się stawia, ale… wygląda to w moim odczuciu dziwne.

Pozdrawiam serdecznie! :)

Jai guru de va!

Cześć!

Bardzo dobrze napisany szorcik z jakuckim klimacikiem. No i do tego oddziałek czerwonoarmistów stale uszczuplany przez “nieznane” potwory. Super! :)

Jai guru de va!

Cześć!

Ciekawy pomysł (szczególnie na mit Giewontu). Dobre wykonanie, ale jak na tak krótki (wedle zasad konkursu) tekst, jakoś trudno się go czytało. Może przez zmienny rytm?

W każdym razie, udany szort. No i gratuluję zostania Finalistką! :)

 

Post Scriptum

Wiem, że komentarz nieco po czasie, ale nadrabiam wynikające z mojej przerwy czytelnicze zaległości. W opisie mojego profilu znajdziesz krótką notkę na ten temat.

Jai guru de va!

Cześć wszystkim!

Ja również mam coś na konkurs Polski Język Obcy, więc niestety czas nagli…

Chciałbym poprosić Was o pomoc przy moim opowiadaniu “Ciąg czarnych linii”. Jest to bardziej klasyczne Sci-Fi, gdzie umieściłem zapomnianą technologię podboju kosmicznego, rodem z początku lat sześćdziesiątych. Z tego co się orientuję, żaden popularny utwór literacki z niej dotąd nie skorzystał :)

W 20k znaków opisuję historię lotu międzyplanetarnego. Ogółem jest to “dreszczowiec” z elementem lekko nadnaturalnym (choć ta nadnaturalność zależy od interpretacji czytelnika). A żeby było bardziej swojsko, załoga to (w domyśle) Polacy.

Za wszelką pomoc z góry dziękuję!

 

Post Scriptum

A gdyby to kogokolwiek zainteresowało, rozwinąłem moją wizję z opowiadania “Człowiek biznesu”. W którym właśnie wizja była jedynym jasnym punktem ;)

Jai guru de va!

Hola, mi amigo!

Długom coś tutaj nie witał, ale w końcu przyszedł czas powrotu. I pierwszym tekstem, za jaki się zabrałem, został własnie Twój powyższy.

Opowiadanie naprawdę świetne, moim zdaniem plasujące się w czołówce najlepszych zgłoszonych na konkurs. W bezwzględnym limicie i jeszcze okrutniejszym terminie udało Ci się stworzyć ciekawą, zgrabną historię. I jak za tematem wilkołaków nie przepadam, tak Twoja wizja przypadła mi do gustu. Chylę czoła!

A na koniec – gratulacje i powodzenia w dalszej części konkursu! :)

Buenas tardes.

Jai guru de va!

W takim razie doszło do nieporozumienia, przepraszam za kłopot.

Z datą przyznaję rację, przed chwilą odszukałem tamtą wiadomość w skrzynce. Źle zapisałem sobie w kalendarzu… 

Pozdrawiam serdecznie!

Jai guru de va!

Cześć!

Z pewnych względów znowu zrobiłem sobie ostatnio przerwę, ale już jestem. Jak to uczniak, w wakacje mam sporo więcej czasu ;)

Co prawda, wrzuciłeś na Portal dość mało tekstów, ale wszystkie odznaczają się wielką jakością. Nie inaczej jest w przypadku tego opowiadanka, choć podoba mi się nieco mniej od poprzednich. Rzeczywiście, nie dałeś tutaj jakiegoś “rąbnięcia”, przez co towarzyszące utworowi napięcie utrzymuje się cały czas na tym samym poziomie. No i kreacja Dona wyszła tak stereotypowa, że miałem przed oczyma Carlo Falcone z Mafii 2 :D

Ale ostatecznie nie zawiodłeś moich wysokich oczekiwań i stworzyłeś świetne, lecz nie wybitne jak zawsze, opowiadanie, które z przyjemnością przeczytałem.

Pozdrawiam serdecznie!

Jai guru de va!

Ech…

Konkurs świetny, na pewno postaram się w nim spróbować. Szkoda tylko, że właśnie z tej strony się dowiedziałem, że nabór tekstów do “Umierania…” już się zakończył.

Otrzymałem niemal rok temu zaproszenie na ten konkurs z wyraźnym terminem 21.12.2018 i zastrzeżeniem, że o wszelkich zmianach będzie się informować uczestników. Potwierdziłem udział mailowo i dość niedawno zabrałem się za realizację. I chyba tyle z tego wyszło…

Jai guru de va!

Tak świetny konkurs, że aż zmartwychwstałem! ;)

Inicjatywa godna najwyższej pochwały, trzymam za projekt kciuki. Szkoda, że groza odpada, ale na pewno postaram się coś napisać. 

Jai guru de va!

Świetny wiersz!

Interesujący pomysł na formę nakierował Cię do stworzenia niezwykle udanego eksperymentu. Graficzne przedstawienie treści, dynamiczny zapis prowadzący do “kałuży” puenty… Coś wspaniałego! 

Gratuluję i pozdrawiam!

Jai guru de va!

Toż to arcydzieło!

Tak głębokiego przekazu, tak prostej, lecz jakże wymownej, treści nie miałem jeszcze przyjemności poznać. To nowy, wiekopomny etap w rozwoju poezji!

Kłaniam się uniżenie!

Jai guru de va!

Dziękuję Wam bardzo! :D

Nie spodziewałem się tak pozytywnego odzewu. Podoba Wam się bardziej niż moja w pełni autorska poezja… Z drugiej strony, trudno się dziwić. W końcu słowa dobierał sam Lovecraft! ;D

 

Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

 

Post Sriptum

A tak całkiem z innej beczki (no, może niezupełnie). Pamięta ktoś by jakiś wiersz dostał się do biblioteki?

Jai guru de va!

Wyszło Ci przednio, nie powiem! :)

Przekaz niech pozostanie wolną interpretacją każdego czytelnika, więc nie będę pisał, jaki odnalazłem w nim sens. Napiszę tylko małostkowo, że to naprawdę interesujący utwór.

Sam także postanowiłem spróbować. Padło na Lovecrafta…

 

Pozdrawiam serdecznie.

Jai guru de va!

Cześć!

Udany początek literackiej kariery ;)

Rzeczywiście, opowiadanie wykorzystuje znane motywy i schematy, ale robi to umiejętnie. Jeśli to naprawdę Twój drugi tekst, to nie ma sensu się specjalnie przyczepiać. Napisane jest porządnie (choć archaizacja czasem zawodzi), a historia trzyma do końca. Tak trzymać.

Pozdrawiam.

Jai guru de va!

Z tymi “błędzikami” to też bez przesady!

Ogólnie podoba mi się Twój warsztat, aczkolwiek trafiają Ci się powtórzenia. Są jednak z rodzaju tych, które jednych nie obchodzą, a drugim przeszkadzają. Mi odrobinę zgrzytały.

Na przykład:

I mnie też czegoś brakowało, tak bardzo, że aż czasem w środku czarnej nocy miałem wrażenie, że tęsknota rozsadzi mi serce wraz z płucami i ktoś będzie miał potem kupę sprzątania.

Miał bardzo jasne i bardzo niebieskie hipnotyzujące oczy.

To kwestia gustu ;)

Jai guru de va!

Cześć!

Miło, że podzieliłaś się z nami tym opowiadankiem. Czytało się dobrze, choć czasem potykałem się o jakieś pomniejsze błędziki. Bardzo na plus postać Szatana, choć pozostawienie akcji bez końcowego “twistu” bardziej wpasowałoby się w klimat historii. Moim zdaniem, oczywiście ;)

Jai guru de va!

No wiem, wiem, ale po tym jak pomogłeś mi przy “Pasikonikach” obiecałem Ci przeczytanie Twojej minipowieści. Szybki jestem, co nie ;)

Plebiscyt to sprawa ciekawa. Przeczytałem (dzisiaj, tak konkretnie) całą dziesiątkę i mam ciężki orzech do zgryzienia. Twoja propozycja to jeden z moich faworytów, ale muszę się jeszcze namyśleć. No bo jak wybrać Ten Najlepszy z już Najlepszych?

Jai guru de va!

Cześć!

Wiem, że żadne “przepraszam” mnie nie usprawiedliwi, a nie chcę Ci zmyślać wymówek. Nie mam pojęcia co mi tyle zajęło i czemu akurat teraz zabrałem się za wypełnienie danej obietnicy. Mam jednak nadzieję, choć niczym nieuzasadnioną, że mi wybaczysz…

Wracając jednak do opowiadania. Jestem tradycyjnie pod ogromnym wrażeniem. Od pierwszych linijek rozpoznałem Twój charakterystyczny styl i do samego końca trzymał mnie on w tej ciekawej, nieco moralizującej (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) historii. Błędów nie znalazłem, przeczytałem z przyjemnością i na pewno zapamiętam ten tekst na dłużej! Świetnie wykorzystałeś motyw zemsty i jej wyniszczającego wpływu na człowieka. No i Diabeł tym razem nie jest “tym dobrym”, co się ostatnio w popkulturze bardzo często niestety pojawia.

 

Pozdrawiam serdecznie i… przepraszam.

 

Post Scriptum

Za formę dłuższą wezmę się w najbliższym czasie. Tym razem naprawdę! ;)

Jai guru de va!

Dziękuję za wizytę.

Hmm… Niestety brak kontekstu emocjonalnego do powyższego trzykropka uniemożliwia mi jego interpretację. Podejrzewam jednak, że chodzi o “urokliwość” ironiczną…

Pozdrawiam również.

Jai guru de va!

Rozumiem. Mimo wszystko, dzięki za wizytę ;)

Jai guru de va!

Dziękuję za dobre słowo i polecam się na przyszłość! :)

Pustynia w nocy ma swój urok. Ulotny i zwodniczy, niczym śpiew aniołów…

Jai guru de va!

No właśnie nie trzeba! :D

To był mój pierwszy raz z takim modelem. Zwykle tworzę wiersz biały, a w nim nie trzeba liczyć w zasadzie niczego – tylko iść na żywioł. No ale to już w większości “teksty szufladowe”, powstające w zasadzie dla mojej satysfakcji/rozrywki/spełnienia (niepotrzebne skreślić) :P

Jai guru de va!

Dzięki bardzo za wizytę.

Sam specjalnie w poezji nie gustuję (wolę prozę), ale już tworzyć wiersze to jak najbardziej! Jest w tym dla mnie coś pociągającego, jakby wkraczało się w zupełnie nowy, nieznany wymiar twórczości. I jakkolwiek ten farmazon by nie brzmiał, pisząc wiersze zmienia się zupełnie moje nastawienie. A dobrze jest sobie urozmaicać życie ;)

Jai guru de va!

Bardzo mi miło, że (w sumie ) Ci się podobało :)

Chłopie – gdybyś Ty widział, jak tu zajeżdżało Częstochową przed betą! ;D

Fabuła… No przyznam się, że mogłem to ująć nieco krócej. Chciałem jednak poćwiczyć nieco opisów, nieco rymów (choć tu mi wyszło średnio) i na końcu pomyślałem sobie, że dziesięć to w sumie okrągła liczba…

Poza tym, uparłem się na zwartą konstrukcję. Po kilku próbach wyszedł mi układ 4-4-2 i musiałem się go trzymać. Niektóre “rozdziały” naprawdę nie były też konieczne, ale po drodze wpadałem na mnóstwo dobrych (moim zdaniem) rymów, które zwyczajnie chciałem zostawić. No i zostawiłem :)

Pozdrawiam serdecznie!

Jai guru de va!

No nic, dzięki za wizytę! :)

Wiem, że w prozie idzie mi lepiej, jednak nie potrafię się odczarować z poezji. Być może mam jak Lovecraft, który do końca największe nadzieje pokładał w swoich wierszach.

Zdaję sobie sprawę z tego znaczenia “karawaniarza”, jednak nie wiem, jak inaczej można nazwać członka kupieckiej karawany (chyba nie istnieje w naszym języku takie określenie). Możemy się zatem umówić, że to neologizm znaczeniowy ;)

Jai guru de va!

Cześć!

Przeczytałem Twoje opowiadanie Pietrku. Opisy były obrazowe, trafiały do czytelnika. Historia całkiem zgrabna, choć rzeczywiście końcowy wątek Sci-Fi nieco zbyt zaskakujący. Masz jeszcze nieco do poprawy w warsztacie, ale nie mam zamiaru wszystkiego wymieniać. Głównie dlatego, że udało Ci się stworzyć kawał porządnego opowiadania. Tak trzymaj! :) 

Nie chciał w to wierzyć, ale nie mógł zaprzeczyć, że jego córka została opętana. Wzywał wcześniej lekarza, ale ten się załamał i wyszedł bez zapłaty. Obiecał mi, że zapłaci każdą cenę za jej uratowanie.

Trafia Ci się trochę podobnych konstrukcji. Dzięki umiejętnie poprowadzonej narracji nie przeszkadzają tak bardzo (a to świetna prognoza na przyszłość), jednak miejscami musiałem przystopować i zastanowić się nad danym fragmentem.

 

Pozdrawiam i powodzenia w dalszej twórczości! ;)

 

Edyp:

Przyznam, że przyciągnąłeś mnie tutaj tytułem. Dwuznaczność (nawet jeśli niezamierzona) bardzo udana ;)

Jai guru de va!

Sezon co prawda nie ten, ale czytało się przyjemnie.

Szczególnie przypadły mi do gustu gry słowne i uosobienia. Sympatyczna, przywołująca wspomnienia z wakacji sceneria również wypadła pozytywnie. A lokalny patriotyzm zawsze na plus :)

Pozdrawiam słonecznie!

Jai guru de va!

Interesujący szort.

Przedstawiłeś tu Autorze jedno z ciekawszych zagadnień wyższej fizyki, przeplatając to charakterystycznym horrorom, zwiększającym napięcie opisem. Opisem prowadzącym do całkiem przewrotnej i zgrabnej puenty. Spodziewałem się innego zakończenia (podobnie jak Cobold), jednak ostatecznie nie jestem zawiedziony. Koty owszem, są już w gatunku oklepane, ale w takim ujęciu mi to nie przeszkadzało.

Kliki zostały już poczynione, więc ślę Ci tylko pozdrowienia :)

Jai guru de va!

Ale konkurs! :D

Postaram się dać z siebie wszystko, ale będzie ciężko. Na termin marzec-kwiecień-maj jest już z sześć interesujących konkursów, a kolejne coraz ciekawsze. Jeśli bym się wyrobił, byłby to najbardziej twórczy czas w moim życiu :)

Wszystkim życzę powodzenia (a szanownemu żyri szczególnie)!

Jai guru de va!

No nic, może następnym razem… Wybaczam :)

O osobie Micińskiego dowiedziałem się w chwili ogłoszenia przez Histerię konkursu. Jego twórczość ma dość wąskie grono odbiorców (mi również specjalnie nie przypadła), ale pomyślałem sobie, że mogę spróbować. No i spróbowałem.

 

Pozdrawiam serdecznie! :)

Jai guru de va!

No nic, dzięki za wizytę :)

Dlaczego podwójnie?

Podczas uczty króla babilońskiego Baltazara (Balsazara) na ścianie jego pałacu pojawił się napis nieznanego autorstwa MN MN TQL PRSN. Daniel odczytał je jako mene, mene, tekel, fares (zapisywane także mene, mene, tekel, phares) co oznaczać miało policzony, zważony i podzielony. Słowa te były przepowiednią upadku Babilonu.

~Biblia, Dn, 5,25

Jai guru de va!

Dziękuję bardzo!

Wiem, że odniesień jest tutaj więcej niż treści, ale jakoś tak wyszło :P

Nie zastanawiałem się w ogóle nad tym, co konkretnie chciałbym wpleść w tekst, tylko poszedłem na żywioł. Umieściłem tutaj fragmenty i odniesienia do wielu religijno-mistycznych rzeczy, które już dłuższy czas miałem gdzieś na końcu głowy. Niektóre nie są nawet ważne, tylko po prostu pasowały w danym miejscu.

Nigdy nie pisałem niczego podobnego, więc motywy, które można było rozbić na kilka innych opowiadań, wkomponowałem w jedno. I to najwyraźniej widać ;)

Następnym razem (jeśli mi się taki przydarzy) postaram się to odpowiednio wyważyć.

 

Koniec końców, pozdrawiam serdecznie!

Jai guru de va!

Zawsze na służbie! ;)

Żaden z komentujących na stronie Histerii nie załapał, więc… tak na wszelki wypadek :P

Jai guru de va!

Także dziękuję Ci bardzo! :)

“Dobrze napisane” i “nie nużące” to chyba najlepsza recenzja tego opowiadania, jakiej mogłem się spodziewać. Polecam się zatem na przyszłość ;)

Właściwie ciężkość jeszcze się pogłębia z wiedzą, że tytułowy “Niosący Światłość” to dokładne znaczenie hebrajskiego imienia Lucyfer…

Jai guru de va!

Dzięki za komentarze!

Wszystko, co miałem do powiedzenia na temat żelaznej nieprzystępności tekstu zawarłem już w przedmowie, więc powtarzać się nie będę. Natomiast bardzo mi miło, że jednak coś się Wam podobało :)

Błędy poprawiam, naturalnie. Mogłem wrzucić opko na betę, ale pomyślałem sobie, że ukaże się na Portalu oryginalnie. Co nie zmienia faktu, że będę tekst na bieżąco korygował.

Neologizm celowy ;)

“Cyklopowy” jest tutaj użyty jako synonim słowa “olbrzymi”, zgodnie z definicją PWN.

 

Pozdrawiam!

Jai guru de va!

Nowa Fantastyka