Profil użytkownika


komentarze: 25, w dziale opowiadań: 21, opowiadania: 21

Ostatnie sto komentarzy

Furia czytelniejsza
To się odkleja od życia
w warstwie realiów
bo symbolicznie,t o u Dicka w Ubiku
zaczyało się podobnie
z kim tam się bohater targował
z lodówką?
maciejp

Śmieszne
oszczędna forma
niezłe opanowanie sztuki słowa
ciekawe jak Autor sprawdzi się w dłuższej formie
Spoko - mozna dłuższe formy robić z układanki krótszych
(tak się zabawiłem w Burzy)
Już spieszę czytać inne kawałki
pozdro
maciejp

Fakt jet trochę dobrej formy, ale to odzywanie się PONOWNE i coś tam jesszcz PONOWNIE, to jest do kitu.

Teologicznie jest to ubożuchne, idealnym człowiekiem który rozwiązał problem nieobecnego Boga, zajmowała

się już fantastyka wczesno-sowiecka.... Dobra, czepiam się, chodzi mo co innego, o bardziej intelektualnym niż

religijnym charakterze. Spójrzcie w co grały najciekawsze opka religijne (klerykal fiction) czy jak to jeszcze zwał w ciągu ostatniego ćwierćwiecza Jeruzalem Cyrana, Złota Galera Dukaja Kara większa Huberatha Jawnogrzesznica RAZ-a Półmisek Przewodasa Opuścić Los Raqus Żerdzińskiego Głos Boga Soboty.... a bedziecie wiedzieli czemu stary rep nie potrafi podzielić waszych zachwytów tym opkiem

mp

Parowski się nie udziela, bo czyta inne rzeczy w głównej poczcie i ledwo odsapnął po oddaniu do druku "CzF" to musiał przygotowywać prozę do "Wyd Spec" i lipcowej "NF. '

Tyle tytułem wyjaśnienia. Do rzeczy.

To opko bardzo fajnie wymyślone i bardzo kiepsko napisane.

Zwłaszcza na początku występuje coś co nazywam CELOWĄ MGLISTOŚCIĄ. Potem sposób w jaki zupełnie arytmicznie, afunkcjonalnie montuje autor dialogi i didaskali też jest w najwyższym stopniu irytujące. A sytuiacja - król zabity, Hamlet prwany nie porwany, na ktorego polują, tajemnicza ekipa dziwnych pomocników... wszytko to jest pierwszorzędne i jakby odkrywcze. "Glldenstern i Rozenkranc nie żyhją" - film i sztuka - pokazywał to z jeszcze inne strony.

Proszę, niech autor poćwiczy konstrukję dialogów na Sapku, na Chandlerze, na Hemingwayu. Nie wiem czy pomoże, ale na 100% nie zaszkodzi. Stary poczciwy Dickens w "KLubie PIckwicka" też jest do tego dobry. Ja się na nim uczyłem, tylko bez śmiechów proszę, czterdzieści dwa lata temu.

silne pozdr

maciejp

Autorka naduzywa pierwszej osoby w sensie gramatycznym i emocjonalnym.
Moglaby napisać zgrabne opko o kobiecie manpulującej mężczyznami gdyby lepiej przyłożyła się do dialogów.
Jest  zapowiedź czegoś takiego, ale nie ma realizacji
Ale zdjęcie dobrane znakomicie
maciejp

Już początkowy "opis przyrody" jest niedobry. Autor mnoży slowa, klify, doliny, widnokręgi, żaden realny obraz
w wyniku tej logorei nie powstaje. Potem też jest niedobrze, są słowa, gesty bez znaczenia, ten świat jest martwy,
nie rusza się, o nic w nim nie chodzi. Powtarza się literackie narracyjne gesta, ale to jest puste, bez ognia. Doradzam sprawdzian w formie shorta, 500-1500 znaków, może przez ograniczenie dojdzie się do celu.
maciejp

Jest klimat poetycki
Jest drużyna zranionych
Jest coś szarpiącego za serce
To jest wizja otwarta, wiele rzeczy może się zdarzyć tym
bohaterom i temu światu. Proszę przysłać mailem dwa kawałki
na mój adres ze stopki, zobaczym co da się zrobić
maciejp

Fantastyka, co pokazał King, może być zabawą. Rozrywką
......................................................................
Lisku, King traktował fantastykę (horror) także jako artystyczny komunikat. Napisał o tym inteligentną wnikliwą książkę, w której tropił  przesłania setek książek i filmów. Miała w Polsce dwa wydania, w drugim są dobre indeksy
nazwisk i tytułów. Polecam!
Z resztą złośliowości nie warto polemizować. Nie w tym tygodniu.
pozdrawiam
maciejp

Coś jest w obrazie tych zbłąkanych wyższych istot między Bogiem a czlowiekiem, w ich zagubieniu,
w ich intrygach. Ale mało w tym żaru uczuć, prawdziwego buntu, rozpaczy, zawodu, za dużo gatunkowej
retoryki i zadęcia. Bóg jako złośliwe dziecko, w świecie ktory znam miliony razy więcej zła robi człowiekowi
drugi człowiek  niż Bóg ukryty pod postacią natury (wulkany, tajfuny, powodzie, tsunami). Tylko starość
Mu się nie udała. I zęby (w niektorych wypadkach), jeśli wiecie co chcę powiedzieć. Ja bym sobie na miejscu autora(ki) poszukał innych tematów do ogarnięcia przez zwykłego czytelnika.
maciejp

Napisane to jest kiepsko. Autor nie panuje nad słowami i sytuacją. Ale sam pomysł, że las powoła
złodziejaszka na swego obrońce nie wygląda na calkiem niemądry. Coś w tym  jest.
Dlatego daję 3
maciejp

sceny pojedynków na białą bron opisane z duzą egzaltacją ale bez lokalizacji sytuacyjnej i emocjonalnej.
Ten swiat kręci się sam dla siebie, żeby było mocno i dramatycznie.
Czy ktoś wie dokąd (po co, dlaczego) jadę?
maciejp

Borowik patrzył jak dziewczynka przeniknęła przez bogu ducha winnego człowieka, a ten po chwili puścił niezłego pawia, wyraźnie sugerując że nie było to zbyt przyjemne uczucie.

Niemądre opowiadanie. NIe dlatego, zebym był za rządem i borowikami, a dlatego, że nie lubię opowidań po nic o niczym. Tylko ostatnie zdanie ok. Ale ono jest z inngo opka. Prosze je napisać.
maciejp

ścieżką wzdłuż szpaleru kasztanowców. Ich cień przysłaniał światło słońca

Coś tu nie gra z istotą zjawiska, cien nie przesłania słońca, jest przez nie rzucany. Choc to tez nieścisła metafora.

Opko istnieje dla paru ostatnich zdań. Bez nich to śmieć. Ale już z nimi - warto by udoskonalić resztę. Zainstować w tekście jakis radzaj napięcie, dwuznaczności, coś powinno przebijać się z innego elektronicznego świata przez ten niezręczny nieudany trans opka o elfach. Niezłą sytuację należy przełożyć na dobrą formę. Wtedy byłaby szóstka nie trójka. Aha - w drugim pubicystycznym numerze "komiksu-fantastyki" drukowaliśmy podobnie pomyślany komiks Rosińskiego. Były zresztą dziesiątki podobnie pomyślanych rzeczy.

wytłumaczył wójt, wypijając kolejną szklanicę. Wilk odmownym gestem podziękował za kolejną kolejkę.

zmorą fantastyki dziejącej się w knajpie są KOLEJJNE piwa, wódki, itd. Ale KOLJENA KOLEJKA to już kuriozum

Opko trzyma z początku napięcie i warstat wygląda na przyzwoity, ale potem potem ta redukcja świata do prostych

gestów i zachowań, zaczyna nużyć. Forma, chwilami przyzwoita (choć jak widać wyżej, autor traci nad nią kontrolę)

przesłania skromną treść, aż ujawjnia się blahaość jednego i drugiego. Po co ten świat, po co ten bohataer, na rozyrwkę za mało o ideowym przekazie mowy nie ma. A że wujt jest skorumpwany - też mi zskoczenie

maciejp

Parę jeszcze rzeczy w temacie „walka o pismo ambitne” chciałem dopowiedzieć.

W tych zmaganiach bardzo mnie wspomógł Oramus, okrutnym określeniem „pismo pornograficzno-rzeźnicze”. Na początku lat 90 wyłoniło się coś takiego, miało rynkowe powodzenie, więc Marek miał okazję parokrotnie ten morderczy sztych wobec zwolenników tandety powtórzyć. Lech Jęczmyk podczas opisanej narady udawał zrazu, że propozycja robienia pisma dla idiotów jest absolutnie uprawniona, a zapytany wprost „skrzywił się, wycedził szyderstwo”, co przesądziło sprawę.

Z kolei, kiedy szukałem zwiększenia atrakcyjności czytelniczej „NF” to wspomógł mnie pozostający poza zespołem, Andrzej Zimniak. Po opłatku w SPP przy piwie wymyśliliśmy parę rubryk zaadresowanym do całego środowiska w tym najlepszą, DRUGIE JA POLSKIEJ FANTASTYKI, prezentującą autorów wszystkich pokoleń w ich rolach pozaliterackich. Przez cały ten czas Andrzej wspierał mnie znakomitymi opowiadaniami, były tam teksty przełomowe jak „List z Dune” i „Ornitologia” z lat 80 czy „Klatka pełna aniołów” z lat 90. Z „Klatki…” powstała znakomita książka (jedna z nielicznych wydanych wspólnie z Pruszyńskim), a Andrzejowe „Miłosnego dotknięcia nowego wieku” dało też tytuł drugiej, po „Co większych muchach” ważnej antologii grupującej najlepsze teksty z „F” i „NF”. Dwa tylko nazwiska -Dukaja i właśnie Zimniaka - powtarzają się w obu antologiach.

Inny autor utrzymujący wysoką formę i kontakt z pismem przez wszystkie etapy, to Krzyś Kochański (pierwszy jego tekst dostałem w SF-anie jesienią’82 od R.A. Ziemkiewicza).  Jęczmyk twierdzi, że każde wiele człowieczych przedsięwzięć – rząd, klub, wydawnictwo, partia, a więc i pismo – parszywieje po jakichś 10 latach, dopadają je procesy rozkładu.  Transformacja „F” w ”NF” (i w nową rzeczywistość) była sposobem na zaczęcie cyklu niejako od nowa; teraz też u schyłku trzeciej dekady istnienia, kolebiemy się ku nowej formule, nowemu stanowi skupienia. Byle nie stracić z oka prawdziwego celu gry. Syndrom „nowego zeszytu” przyciąga nowych autorów reanimuje starych, z tym jak z wiosną. Czego sobie, wszystkim wymienionym i Czytelnikom życzę.

maciejp

 

Przepraszam, przypis był na koncu wywiadu, który ucięło. Potem jak wklejaliśmy całośc jeszcz raz
to o przypisie zapomniałem
wywiad ukazał się w książce "POSPOLITE RUSZENIE - czasopisma kulturalno-literackie w Polsce po 1989 roku"
wydała ją Korporacja Ha!art w 2005, wśród 28 redaktorów pism występuje tam jeszcze jeden fantasta, Jarek Grzędowicz. Pardon, że nie dopisałem tego od razu
Wesołych Świąt
maciejp

Iberoamerykanie tak pisali, w szczycie powodzenia.
To znaczy dużo lepiej stylistycznie, sytuacyjnie, ale emocje były podobne.
Autorze, pracuj nad warsztatem!
maciejp 

Biorę nożyk w rękę i obieram kolejny pomarańcz....
CUŚ NIE TAK
maciejp

Bardzo gęsty sosiste spaghetti narracji nawinięte na widelec lektury
Chciałbym trochę bardziej czytelne opko tego autora(ki) na łamy
maciejp

Mamy tu atrybuty świata (i postaci) fantasy. Ale nie mamy
opowieści. Po co to wszystko. Kto co komu i dlaczego?
Łuka wrzyna się w ciało - w które MIIEJSCE CIAŁA,
jeśli wolno spytać.
maciejp

Jest w tym trochę zręczności i przewrotności, tekst przypomina mi moje "Pomóż swojej gwieździe" gdzie ceremonię weselnąn zakłocają porywacze (na życzenie mogę wrzucić opko na tę stronę, bo własnie próbuję je przerobić na powieść) . Ale ŚLUB ma jedną z często wracających wad młodych autorów. Razi w nim nachalna GRAMATYCZNA NADOBECNOŚĆ PIERWSZEJ OSOBY....  Autor, narrator celebruje siebie i swój punkt widzenia do granic obrzydzenia - ja, mi, mnie, z
No i zupełnie nie pilnuje się na poziomie zdania ---- Zobaczyłem strach, zmieszanie i niedowierzanie, kiedy zobaczyli mnie i moich chłopców ---- jaki wyraz należ bezwzględnie wywalić. kotki? A gdyby napisać - W ich oczach był strach, zmieszanie i niedowierzanie... I po kłopocie.
maciejp

Nie wiadomo kto leci, dokąd, po co... Twarda powtórka z mitów dawnej
eksplortorskiej kosmicznej SF. Jest ciało, nie ma ducha. I zupełnie przyzwoity
warsztat się marnuje. A gdyby tak o kosmodromie tonącym w błocie i kałuzach,
takim jaki pokazano w filmie "Papierowy żołnierz"?

Autorów takich tekstów proszę zwykle by przysłali mi nowy tekst nie wcześniej niż za dwa lata.
Nalegam by pisali kiedy mają naprawdę coś istotnego do powiedzenia, przyszedł im
godny uwagi pomysł i tak dalej. Wystarczy sobie wyobrazić że co najmniej połowa tekstów
przychodzących do "NF" reprezentuje taki poziom by przestać mi zazdrościć.
 maciejp

Nowa Fantastyka