Profil użytkownika


komentarze: 17, w dziale opowiadań: 17, opowiadania: 15

Ostatnie sto komentarzy

Jeśli diabeł ot tak, może sobie doprowadzać do obłędu ludzi i wymuszać na nich samobójstwo, to stoi ponad Bogiem, a to się wyklucza. Mało tego! Wtedy wiara w Boga, a więc w stwórcę diabła nie ma sensu. Po co ktoś miałbyś żyć "po Bożemu" skoro diabeł może osobiście się do Ciebie pofatygować BEZ konkretnego powodu? Taki świat wyglądałby zupełnie inaczej! Pisząc o diable, chcąc nie chcąc czerpiesz z pewnych archetypów, rzadzących się swoimi prawami. U Tolkiena zło przedrzeźnia / wypacza dobro. Jeśli ktoś nagle z orków robi ofiary, logika świata na tym bardzo traci. U Ciebie diabeł nie zachowuje się jak diabeł. Nawet w Wiedźminie 3 Serce z Kamienia, zanim Odim capnąl Olgierda, wpierw musiał go skusić / czymś obdarować. To jest stary jak świat motyw i go nie przeskoczysz. Z kolei u Ciebie diabeł wysyłał kuriera z paczką -> on się zgadza -> później z ciekawości idzie się upewnić czy postąpił słusznie -> i BuM za kare traci duszę:)

Mam problem z motywacją bohatera, dialogami oraz wiarygodnością diabła. Gdy ktoś z zastrzeżonego numeru wydaje polecenie, raczej pierwsze co robisz to pytasz -> Kim pan jest? Ewentualnie Kim ty kurwa jesteś? Jeśli masz gorszy dzień, bądź braki wychowawcze:) Gość z jednej strony narzeka na długie godziny pracy i problemy w związku deklarując miłość do dziewczyny, a z drugiej wykonuje polecenia nieznajomej osoby + bawi się w detektywa. I to wszystko wtedy, gdy dziewczyna milczy, a przecież podobno zwykle dzwoni pod koniec pracy. To co on się o nią nie martwi? Nie śpieszy się do ukochanej? Ucieczkę przed policją można tłumaczyć szokiem, ale sądzę, że wiele osób raczej sklei to z głupotą głównego bohatera. Nie bardzo kupuje fakt, że kurier narzekając na niechciane telefony, narzeka akurat na telemarketerów. Kurierzy najczęściej narzekają na klientów. Wiadomo praca z ludzi, obnaza ludzką głupotę i upierdliwość. Poza tym kurierzy zwykle maja numer służbowy. Myślę, że można to wykorzystać -> gdyby diabełek zadzwonil na prywatny numer i mówił o paczce -> to bylby fajny motyw. Co więcej nie kupuję też motywacji diabła. Wiem mówimy o diable! Jednak diabeł lubi coś mieć, coś zyskać na swoich intrygach. A tu co zmusza kuriera do samobójstwa i tyle? Poza tym siły piekielne zwykle działaja z jakiegoś powodu. To jest długasny temat, ale jeśli diabeł czepia się kuriera "bo tak" to cała historia traci. Tak jak Bóg zwykle objawia się w nagrodę za dobro, testuje, sprawdza, daje szansę, tak diabeł również powinien z czegoś wynikać. Za to masz fajne, żywe opisy. Świetnie oddają klimat miasta nocą Pozdrawiam!

Ciężko powiedzieć coś więcej, bo tekst jest krótki, ale podobało mi się. Dobre tempo, opisy w punkt, może możnaby trochę podkręcić dialog z chłopcem na temat jego rodziców, ale i tak jest ok. Historia mnie zainteresowała.

Fajny tekst. Mam jedną uwagę. Skoro diabeł pije absynt, to czy nie powinien spożyć go w sposób klasyczny? A już najciekawiej i najzgrabniej byłoby gdy piekielnik wypił absynt metodą czeską:) Sytuacja aż się o to prosi! Poza tym absyntowi przypisywano właściwości pobudzające wyobraźnię, co podkreśla (w sposób jaki lubię) że znajomi głownego bohatera są w pełni świadomi jego problemów z wyobraźnią.

Nie przeszkadza mi że wrzucasz bohaterów do kompostu. W zasadzie ich nie usmiercasz, a nawet dajesz życie po śmierci:) Poza tym całość raczej wybrzmiewa, nie tyle poszczególnymi bohaterami, co pewną prawdą. Ciekawa rzecz: Uśmiercasz dzieciaki ZANIM ZDĄŻYŁY SIĘ NACIESZYĆ ŻYCIEM, nagle. Z kolei czytelnik, który ledwo co poznał dzieciaka, musi się z nim żegnać i to nagle, ZANIM ZDĄŻYŁ SIĘ DZIECIAKIEM NACIESZYĆ – jeśli celowo to rymujesz, bravo! Pola że zbożami jako miejsca będące niemymi świadkami wojny, które są jednocześnie cmentarzyskami, stałe rodzącymi zbiory – super. Całość mi się bardzo spodobała. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to trochę do dziecięcej perspektywy. Wątpie, aby 4 letnia dziewczynka dostrzegła żądzę mordu, raczej mogła zobaczyć coś nieznanego, coś czego się wystraszyła, ale nie do końca potrafiła nazwać / zidentyfikować. Z kolei inny dzieciak podczas ferworu wojennego, trochę za bardzo tłumaczy czytelnikowi realia wojenne. Ale to raczej drobiazgi. Tak czy siak, świetne opowiadanie. Pozdrawiam!

Wiersze wolne (bez rymów, bez metrum, bez odpowiedniego rozłożenia sylab) z jednej strony kuszą autorów wielką swobodą z drugiej, rzadko kiedy trafiam na dobry wiersz wolny. Z tekstu bije patos (czego tu nie ma! Ołtarz żaru duszy, marzenia urastają do rangi bogów) przypomina to trochę modlitwę do jakiegoś pomniejszgo bóstwa z mało znanej gry fantasy. Z tym wyjątkiem, że taka modlitwa byłaby w grze zapewne rymowana, przez co atrakcyjniejsza melodycznie. Na pochwałę zasługuję wydźwięk i potrzeba literacka. Chciałeś się podzielić pewną refleksją i ona tu jest! Przesłanie w tekście czytelne, wiarygodne i w pewien sposób ujmujące. Powiem więcej, wiersz wywołał u mnie miłe skojarzenie z grą Ice Wind Dale, a to duży plus. Pozdrawiam!

Cieszy mnie, że sytuacje na świecie skracasz do minimum. Sam sobie dopowiedziałem jak wyglądała wojna, jak przebiega życie w enklawie etc. Co istotne moje wyobrażenie zostało "doobrażone" na bazie tego co się dzieje z głownym bohaterem. + Sam fakt tego, że chciałem wypełnić brak podanej treści, treścią – dobrze świadczy o tekście. Główny wątek poprowadzony sprawnie, dynamicznie, z dobrym napięciem. Gdzieś w tle pojawia się niesubordynacja, której kibicowałem będąc zaangażowanym w historie! Udało Ci się wciągnac w perypetie na tyle, że zamiast złościc się na bohatera, kibicowałem mu, aby poznać tajemnice wedkarza. Fajny tekst, pozdrawiam!

Powoli, nieco leniwie opisuejsz świat, co mi się podoba. Lubię opisy. Z kolei nie do końca lubię śledzenie każdej myśli i każdego działania krok po kroku. Imo brakuje tempa i dynamiki, ale to tylko moje zdanie. Mam swiadomość, że co rabin to opinia. Językowo jest ładnie. W tekście jest sporo dłuższych zdań, ale nie wybijają z rytmu, mało tego! Zwykle skrywają jakąś zgrabna zabawę słowem, co osobiście bardzo lubię. Postać tego szefa medyków trochę mi sie gryzie. I wcale nie chodzi mi o to "Wypie…" Na końcu. Skoro on jest taki FIFA RAFA i kiepsko traktuje studentów, to niby czemu czekał na jakąś dziewuchę? Zamiast ogłosić co miał do ogłoszenia kiedy mu się chciało i kiedy było mu wygodniej? Zgaduje, że czekał bo to była główną bohaterka:) Ten jego przyboczny z kolei już w pierwszym zdaniu wygłasza, że kobiety medycy są FE i BLE i że jakby to od niego zależalo to tylko mężczyźni mogliby studiować. Nie za wprost to? Mam wrażenie, że on to wykrzykuje tylko po to, aby odfajkować modny dzisiaj temat + nie byłoby lepiej gdybym on je pochwalił? No wiesz fałszywie z udawaną życzliwością ucieszył się że może powitać na pokładzie przedstawicielki płci pięknej? Aha i jeszcze jedna rzecz. Jeśli narzędzia ogrodnicze pozostawimy w trawie i one zdąża pordzewieć, to trawa zdąży urosnąć i ciężko będzie w takich haszczach ów zardzewiałe narzędzia dostrzec. Tak mi się przynajmniej wydaje:) Podoba mi się, że w ich akademiku wiszą obrazy arcymedyków. Jakież to jest życiowe i prawdziwe! Może nie być środkow na wygodne łóżka, ale kasa na portret szefa zawsze się znajdzie. Najlepszy szczegół w tekście, który świetnie buduje realia organizacji. Fajnie się czytało, pozdrawiam!

Początkowo przeszkadzał mi dość trywialny język i "wymuszanie" humoru – cała ta majonezowa sytuacja i majonezowe spostrzeżenia, zbyt mało jajeczne. Ale ale! Szybko wciągnąłem się w historie, polubiłem bohaterów oraz doceniłem konwencję. Humor sytuacyjno – obserwacyjny – bomba. Konfrontacja z silniejszym sąsiadem, wypadła extra. Intryga na duży plus. Myśli bohatera w punkt. Chyba trochę w pewnym momencie siada tempo -> napięcie przed ujawnieniem jest na tyle duże i tak dobrze zbudowane, że potyczka z DuDu wydała mi się przeciągnięta. Chociaż z drugiej strony, to rączej nie zarzut, skoro byłem na tyle zaangażowany w tekst, że chcialem jak najszybciej poznać zakończenie. Bawiłem się super.

W tekście czuć tęsknotę – taką nienachalną, która siada obok, polewa piwo i podaje chipsy. Dałem się uwieść, bo po chwili głaskała mnie po kolanie.

Zaskoczyła mnie też intymność – miałem wrażenie, że czytam list od dobrego znajomego.

Dużo dzieje się między słowami, a przynajmniej tak mi się wydaje.

Bardzo przyjemny shorcik.

Znasz bohaterów, fabułę i świat, ale nie dajesz tego poznać odbiorcy. 

Tak jak napisał Zakapior: streszczasz zamiast opowiedzieć, co nie jest atrakcyjne.

Spodobał mi się zwrot “Najwidoczniej zaczął on podążać rytmem kroków przeznaczenia” – ładne to.

Fajny pomysł na opisanie cieni, chociaż trochę chyba zbrakło warsztatu, bo czułem niedosyt. 

Podobają mi się również nazwy oraz imiona, budują klimat fantasy. 

Pozdrawiam!

Tekst ma potencjał scenariuszowy. Historia wraz bohaterami tworzy filmowe obrazy. Czytając, widziałem ruch kamery, konkretne ujęcie i sceny – wszystko w stylu Demonicznego Golibrody Burtona. 

Jest groza, ale podszyta humorem.

W ogóle ten woźnica jest świetny:)

Podoba mi się, że spotkał nieznajomego na przedostatnim przystanku, tuż przed końcem trasy. 

Lubię takie drobiazgi. 

Pojawiają się głosy, że nie ma czasu / może powodu aby polubić kierowcę autobusu. Niby tak, ale! 

Anonimowość kierowcy nadaje mu uniwersalności. 

Coś na zasadzie – to mógłby być każdy.

Dobrze się czytało!

 

Podoba mi się, że spotkał nieznajomego na przedostatnim przystanku, tuż przed końcem trasy. 

Lubię takie drobiazgi. 

Pojawiają się głosy, że nie ma czasu / może powodu aby polubić kierowcę autobusu. Niby tak, ale! 

Anonimowość kierowcy nadaje mu uniwersalności. 

Coś na zasadzie – to mógłby być każdy.

Dobrze się czytało!

 

Nie widzę opcji “odpowiedz” także odpowiem bez tej opcji. 

Bardzo dziękuję Hesket i Bruce za miłe słowa! 

Może to banał, ale mnie nie tak nie cieszy jak pozytywny odbiór. 

Nowa Fantastyka