Profil użytkownika


komentarze: 384, w dziale opowiadań: 255, opowiadania: 134

Ostatnie sto komentarzy

Z małym opóźnieniem:

 

Trzeci tekst w moim osobistym rankingu, chociaż jest kilka zgrzytnięć. 

 

Opowiadanie wykorzystuje dwa raczej zgrane motywy – niemożliwa miłość, która kończy się śmiercią kochanków i fanatyzm religijny. W obu przypadkach tekst raczej nie wnosi nic nowego do tematu, ale historia jest sprawnie opowiedziana i całość czytało się dobrze. Duży plus za oryginalny świat.

Założenia konkursowe uważam za spełnione. Pod tym względem mam tylko dwa niezbyt duże zarzuty – po pierwsze konflikt nie zachodzi między koegzystującymi stronami, a raczej między przywódcami, z których jeden chce przerwać trwającą od wieków tradycję.

Drugi problem dotyczy Mhaca i jego wątpliwości, nie do końca mnie przekonało mnie jego zachowanie. Z jednej strony powinien być religijnym fanatykiem, gotowym na śmierć, z drugiej zachowuje się jak rozpieszczony książę, któremu na wszytko pozwalano, z trzeciej  mam wrażenie trochę za szybko i za łatwo zmienia poglądy. Nie przekonała mnie nagła zmiana poglądów pod wpływem niebezpiecznej sytuacji. Przydałoby mu się trochę więcej czasu na zastanowienie się, przemyślenie swojego życia, itp.

Poza tym opowiadanie na plus. 

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

W końcu dotarłamsmiley

 

 W moim rankingu tekst zajął drugie miejsce. 

 

Mamy dwa intelignentne gatunki, które dzielą ze sobą planetę. Nie do końca uchwyciłam, czemu Orkowie nie mogą sobie polecieć gdzie indziej, ale rozumiem na pewno, dlaczego ludziom zależało na ich  obecności i utrzymaniu dobrych relacji, pomimo upodobań  Orków. Mamy przekonujący obraz napiętych relacji i kilku ciekawych bohaterów o skrajnie odmiennych poglądach. Założenia konkursu spełnione na 100%, do tego czytałam z zainteresowaniem.

 

Dwie rzeczy trochę bardziej zazgrzytały. Po pierwsze – wykorzystanie Orków. Jakoś połączenie tej rasy z zaawansowaną technologią nie do końca mnie  przekonało. Po drugie, jak to już zauważyli moi poprzednicy, zakończenie troszkę kuleje. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Lepiej późno niż wcalesmiley

 

Zdecydowanie mój faworyt w tym konkursie. 

 

Bardzo podobał mi się świat stworzony na potrzeby opowiadania, nawet jeśli nie był do końca oryginalny. Za to i za sam pomysł na koegzystencję – duży plus.

 

Czego mi zabrakło? Uzasadnienia tak radykalnego podziału kobiet i mężczyn. Z czego on wynikał, jakie przekonania na temat płci się za nim kryły? To mogłoby zostać trochę lepiej pokazane. Po drugie – chciałabym się trochę więcej dowiedzieć o tym społeczeństwie. Na przykład jak wyglądała kwestia posiadania potomstwa wśród zwykłych ludzi? Jak łączyły się pary? Coś tam można wywnioskować z treści, ale ja czułam niedosyt, a takie informacje można przemycić dosłownie w kilku zdaniach. Po trzecie – mam wrażenie, że tekstowi przydałby się jakiś mocniejszy początek, coś co bardziej przykułoby uwagę czytelnika. (o czym jak widzę kilka osób już wspomniało)

 

Tekst prosi się o rozwinięcie. Czas pisać powieśćwink 

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Symetria – chyba nie zdarzyło się, by wytworzyła się tendencja preferująca wizerunki kobiet z jednym okiem albo – dajmy na to – cyckiem.

Nawiązując zresztą do tego cycka, estetyczne wyobrażenie kobiety nie nosi drugorzędnych męskich cech płciowych ; )

Tak, do tego zdrowa skóra i komplet zębów. To są pewne uwarunkowania, które są związane przede wszystkim ze zdrowiem, a co za tym idzie z płodnością. Drugorzędne męskie cechy płciowe oznaczają zaburzenia hormonalne, a co za tym idzie mniejszą płodność. Ogólnie – przetrwały te społeczeństwa, w których upodobania estetyczne mężczyzn i kobiet zapewniały dużo zdrowego potomstwa. Panowie lubią zdrowe, młode panie, panie lubią panów w drogich garniturach;)

 

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Estetyka istnieje obiektywnie, w tym sensie, że istnieją jakieś ogólne przekonania o tym, co estetyczne, a co nie, żywione przez całe społeczeństwo lub określone grupy, np. osoby wykształcone lub ludzi w jakimś wieku. To można badać i mierzyć, pod tym względem można oceniać jakieś dzieło, ale fakt, że takie a nie inne kryteria w tej chwili podziela większość lub jakaś określona grupa, nie oznacza, że istnieją one w sposób obiektywny i są jakimś niezmiennym wyznacznikiem tego, co piękne.

Brak obiektywnych kryteriów w estetyce naprawdę świetnie widać na podstawie wymagań stawianych kobiecej urodzie w różnych czasach i kulturach;)

 

Berylu, w świadomości muchy latającej sobie obecnie nad ścierwem jakiejś antylopy gdzieś w Afryce – nie istniejesz. Nic nie jest obiektywne :)

Mucha nie ma świadomości.

W mojej świadomości Beryl jest zbiorem komentarzy na tej stronie, mam wszelkie podstawy, żeby przypuszczać, że Beryl nie jest wyłącznie wrażeniem istniejącym w moim umyśle. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

..bo nie ma czegoś takiego jak obiektywizm, nie istnieje i nigdy nie istniał.

Otóż to. (Już się kiedyś nawet, dawno, dawno temu – tu na forum – o tę kwestie z kimś posprzeczać zdążyłem:)

 

Istnieje:), ale nie ma zastosowania w kwestiach dotyczących estetyki, bo ta jest subiektywna. Ocena dzieła literackiego dotyczy w dużym stopniu estetyki. 

 

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

A propos dyskusji, taki cytat z książki, którą właśnie czytam:

 

– Co powinniśmy robić, by podnieść w ludziach poziom gustu literackiego, panie Eubank?

– To wielki problem społeczny – rzekł Balph Eubank. Cieszył się opinią czołowego literata epoki, nigdy jednak nie napisał książki, która sprzedałaby się w więcej niż trzech tysiącach egzemplarzy. – Osobiście wierzę, że ustawa o wyrównaniu szans na terenie literatury byłaby dobrym rozwiązaniem.

(…)

– To bardzo proste – rzekł – Balph Eubank. –  Powinno istnieć prawo ograniczające nakład każdej książki do dziesięciu tysięcy egzemplarzy. To otworzyłoby rynek literacki na młode talenty, świeże pomysły i twórczość niekomercyjną. Jeśli zabroni się ludziom kupować miliony egzemplarzy tego samego szmelcu, będą zmuszeni kupować lepsze książki.

– Coś w tym jest – przyznał Mort Liddy. – Ale czy nie ucierpiałyby na tym zbytnio konta bankowe pisarzy?

– Tym lepiej. Pisać wolno byłoby tylko tym, których celem nie jest nabijanie kabzy.

– Panie Eubank – zapytała dziewczyna w białej sukni – a co, jeśli więcej niż dziesięć tysięcy osób zechce kupić dana książkę?

– Dziesięć tysięcy to dość dla każdej książki.

– Nie o to mi chodzi. Chodzi o to, co będzie, jeśli będą chcieli ją kupić?

– To nie ma związku ze sprawą.

– A jeśli książka opowiada ciekawą historię, która…

– Fabuła w literaturze to wulgarny prymitywizm  – oświadczył z pogardą Balph Eubank.

Profesor Pritchett, przechodzący właśnie przez pokój, zatrzymał się i powiedział:

– Święta racja. Tak samo, jak logika w filozofii. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Nie wiem, czy już było. Zakładka –możliwość zaznaczenia, w którym miejscu przerwało się czytanie tekstu.

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Wydawnictwo nie odrzuci świetnej powieści? Nie raz i nie dwa odrzuciło. Niektóre świetne powieści odbijały się od wydawnictw jak piłeczki pingpongowe. 

 

A Zmierzch został zdaje się odrzucony w jedenastu wydawnictwach zanim trafił do druku. Wydawnictwa nie lubią debiutantów, których nikt nie zna – trzeba inwestować w promocję, jest ryzyko, że się nie sprzeda i tak dalej.  Dlatego najlepiej samemu troszczyć się o własną promocję.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Bo tak mało utalentowanych twórców? Przyczyną  jest raczej zachowawczość wydawnictw. 

Ludziom talentu nie brakuje, po prostu wiedzą na czym da się zarobić. Jest wielu świetnych pisarzy, ich książki można bez problemu znaleźć w każdej księgarni,  ale jakoś tak najlepiej sprzeda się Zmierzch. Tzn. chodzi mi o to, że żadne wydawnictwo nie odrzuci świetnej powieści, to sami autorzy potrafią liczyć, co im się opłaca.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Subiektywne, spisane na szybko odczucia z lektury kilku tekstów.

 

Cyberpunk – dobre opowiadanie. Ciężko się czyta – długaśne zdania z wpakowanym na siłę mnóstwem informacji, część tekstu to rzeczywiście bardziej esej/artykuł niż literatura. Nie budzi to mojej sympatii do Autora. Brakuje mi tła – jak żyją inni ludzie, czy bohaterowie tekstu to norma, czy wyjątki? Główna bohaterka wygląda na ponadprzeciętnie inteligentną osobę z ponadprzeciętnym statusem materialnym. Dla mnie tekst o teraźniejszości, nie o przyszłości, upraszczając – żyje nam się lepiej, wygodniej, piękniej, ale płacimy za to rozpadem więzi i hodujemy małych psychopatów + pomimo nieograniczonego dostępu do informacji nie rozumiemy świata, w którym żyjemy.

 

Okno Myszogrodu – niezłe, ale nie poruszyło mnie.  Dla mnie opowiadanie z niewykorzystanym do końca potencjałem. 

 

Edmund po drugiej stronie lustra – mam dwa bardzo poważne problemy z tym tekstem:

Bohaterowie poddani leczeniu z powodu wystąpienia u nich empatii nazywają siebie psychopatami i socjopatami. Psychopatia oznacza brak empatii, nie brak przystosowania do społeczeństwa. Trochę wyszło z tego wszystkiego pomieszanie pojęć.

Odczytuję tekst  jako metaforę, która ma pokazać problemy współczesnego świata, ale to jest, moim skromnym zdaniem, bardzo źle skonstruowana metafora.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Jedna rzecz mi się nie podobała. Bohater zjawia się  w kolejnej Bibliotece i czytam opis:

 

W bibliotece tym razem było więcej osób, które najwyraźniej czekały, aż na zewnątrz skończy się burza piaskowa.

 

Wyobraziłam sobie po prostu jakichś ludzi, a tu się później okazało, że  cała menażeria tam siedzi, łącznie z Pinokiem, konikiem garbuskiem i Kubusiem Puchatkiem. Czemu Autorze nie powiedziałeś mi o tym wcześniej? Czy bohater nie zauważył wcześniej w jakim towarzystwie się znalazł? Wiem, że uciekł przez chwilą przed zagładą, ale jednak…

 

Poza tym bardzo fajny tekst.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Niestety gdzieś w połowie zaczęłam orientować się, o co chodzi, więc zaskoczenia nie było. Poza tym że jestem domyślna, nie mam więcej poważnych zarzutów. Zgrabnie napisane.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Fatalna organizacja, duże opóźnienia, brak informacji ze strony organizatorów, w ogóle brak jakiekolwiek kontaktu, brak nawet nędznego dyplomu, brak czegokolwiek. Rozumiem jakieś niedopatrzenia, opóźnienia, i tak dalej, ale tego tyle było, że na koniec zostało bardzo przykre wrażenie. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Ja po ostatnich Horyzontach nie polecam tego konkursu…

Smutna kobieta z ogórkiem.

Moje subiektywne wrażenia z lektury:

 

Po rekonfiguracji oczu, by ruch był najwyższym priorytetem detekcji, od razu zauważam tutejszą faunę. Okazuje się, że jest niezrównana pod względem maskowania. Nie wydaje się jednak zbyt groźna, choć ugryzienie jednego z tutejszych owadów na chwilę zamgliło mi oczy.

 

Jakoś tak mnie nie przekonuje to zauważenie fauny niezrównanej pod względem maskowania. Czy maskowanie  nie oznacza też bezruchu?  Ostatnie zdanie – niepotrzebnie odwracasz kolejność wydarzeń. Najpierw coś go ugryzło, potem stracił ostrość widzenia, potem ewentualnie sprawdził krew i dowiedział się, że toksyna nie jest bardzo groźna. 

 

 

Skończywszy zachwycać się nieziemskim – co wydaje się tutaj dobrym porównaniem – owocem, zauważyłem, że po nodze wspina mi się coś na kształt stonogi, lecz dziesięciokrotnie większej od swojego ziemskiego odpowiednika. 

 

Niepotrzebne.

 

Chwilę później docieram na polanę. To, co widzę, jest tak przerażające, jak moment, gdy patrząc w lustro, nie widzimy własnego odbicia. Grupka dzikusów mierzy do przybitego do pnia człowieka. I tym kimś jestem ja.

 

Przykro mi, ale nie wiem jak bardzo przerażający jest taki moment.  Nie zdarzyło mi się nigdy nic takiego. 

 

 Zaczynam biec, nie wiem nawet, w którą stronę. Wszędzie widzę przybitego do drzewa samego siebie, błagającego o śmierć. Próbuję nie patrzeć, lecz po chwili widzę to nawet pod powiekami. Zatrzymuję się dopiero wtedy, gdy z całym impetem wpadam na drzewo.

 

Tutaj jakoś wszytko za szybko poleciało do przodu… Nagle na wszystkich drzewach pojawili się poprzybijani ludzie? Zaczął uciekać i trafił na nich dalej w lesie, czy po prostu nagle się pojawili?

 

Idę na oślep, lecz po kwadransie natrafiam na wyjście. Otwieram drzwi, a moim oczom ukazuje się wielki po horyzont, nieskończony komputer.

 

Ej, tego sobie nie wyobrażę…

 

 

Na szybie przede mną pojawiły się zdjęcia Marsa, Wenus i Księżyca. Widok całych planet obłożonych wiązkami kabli i procesorów wydaje się tak przerażający, że nawet nie protestuję, kiedy dwa roboty prowadzą mnie do statku kosmicznego, a potem do kolejnego „inkubatora”. Zapadam w sen.

 

Taka zaawansowana SI i wciąż okablowana? Kable, kable, kable… całe życie będę się o to potykać…  

 

 Ale świata żywych już nie ma. Stworzyłem w oku szamana kolejny, kolidujący z obecnie obowiązującym właściwie samą swą obecnością. Prawa fizyki wariują, nic nie jest już takie samo. Obok mnie pojawia się administrator systemu. Co rusz rzucając wulgaryzmem próbuje nad wszystkim zapanować. Bezskutecznie. 

 

Kim był przeklinający administrator? Skąd się wziął? O co chodzi?

 

Pogubiłam się w zakończeniu…

 

Poza tym nie czytało się źle.

 

 

 

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Nagle przez cichnący łomotanie kół zaczęły przebijać się odgłosy wystrzałów

 

Na przykład całego państwa, dążącego do realizacji celów po trupach, wliczając własnych rodaków w koszty.

Taka też była moja pierwsza myśl po przeczytaniu tego tekstu. Dla mnie było odrobinę za krótkie, jakby miejscami trochę za bardzo przyspieszało. Ogólnie bardzo dobre.

 

 

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Ale wydaje mi się, że dyskusje o tekstach można prowadzić pod tekstami, a ja obiecałem sobie, że Twojego, Virginio, już nie będę komentował, bo wszystko zostało napisane.

Teraz czuję potrzebę wyjaśnienia…

 

Gdyby Tensza się nie wygadała… 

To był raczej żart…

 

Szczerze mówiąc wolę zaryzykować dyskwalifikację niż dodawać na siłę elementy, które mogą tylko popsuć tekst.

Zdawałam sobie sprawę z tego, że fantastyczność tekstu jest sporna i część osób może jej nie uznać. Miałam do wyboru – zostawić tekst sporny i zaryzykować lub na siłę “dofantastycznić” i wybrałam pierwszą możliwości. Gdybym uznała, że tekst jest na 100% niefantastyczny i w żadnej definicji fantastyki się nie mieści, to nie dodawałabym go do konkursu, w którym jednym z warunków było napisanie tekstu fantastycznego.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Czytelnik czyta i ocenia tekst. Nie autora. Jeżeli autor twierdzi, że napisał tekst fantastyczny (bo miał takie intencje, zamierzenia), ale nie odbierają go jako taki czytelnicy, to nie rozumiem, czemu mają przyjąć do wiadomości, że są w błędzie. Bo autor tak sobie zamierzył, o.

 

Są teksty, które nie są fantastyczne, są takie, które fantastyczne są na 100%. Nie ma ostrej definicji fantastyki, dlatego część tekstów jest sporna. Każdy może mieć trochę inną definicję tego, co fantastyką jest a co nie jest. Według mojej definicji tekst załapuje się na fantastykę, według Twojej nie. Oboje mamy rację, nikt nie jest w błędzie. Ponieważ nie wiesz jaka jest moja definicja fantastyki i jakie miałam intencje pisząc tekst, nie możesz stwierdzić, że świadmnie dodałam tekst niefantastyczny.

 

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Bo nie może zajrzeć do czyjejś głowy, sprawdzić intencji, zamierzeń, przemyśleń, doświadczeń, emocji autora. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

A nie możemy założyć, że autorzy będą rozsądni i jeżeli pierwsze kilka osób napisze “nie ma fantastyki”, to ci się zreflektują i tekst przerzucą do innej kategorii?

Jeśli ktoś jest rozsądnym autorem, nie dodaje tutaj opowiadań niefantastycznych. Kiedy takiemu rozsądnemu autorowi kilka osób napisze pod testem "to nie jest fantastyka", on może bardzo rozsądnie odpowiedzieć – zgodnie z moją definicją jest i niczego nie będzie przenosił.

 

Każdy czytelnik ma święte  prawo do najbardziej szalonych, dowolnych interpretacji tekstu, jakie tylko przyjdą mu do głowy, ale nie ma prawa twierdzić, że wie lepiej od autora, co ten napisał.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Taki, że dopóki dziecko znajduje się w ciele kobiety, to ona ponosi  za nie największą odpowiedzialność. Siłą rzeczy to właśnie pod jej opieką jest wtedy dziecko. Taka już nasza biologia. Ojciec był fatalnym mężem, wybrał fatalną kobietę na matkę swojego dziecka, ale nie ponosi bezpośredniej odpowiedzialności za jej decyzję o wyjściu z domu.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Czemu nikt nie zwrócił uwagi na jeden prosty fakt – ta kobieta sama sobie męża wybrała.  Męża i ojca dla przyszłego dziecka. Wybrała bardzo źle. Tu nie ma żadnej opresji, tylko błędne decyzje, za które ponosi się konsekwencje.  Opresja jest w Arabii Saudyjskiej, gdzie małżonkowie widzą się po raz pierwszy w dniu ślubu. 

Mocny tekst, ale rzeczywiście przydałoby się rozwinąć. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

To nie jest zły pomysł, ale nie powiem, że jest dobry, bo to by wskazywało, że mogę ewentualnie wziąć w tym udział… 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Pewnie ten pomysł już padł ze sto razy, ale gdyby opowiadanie, które dostanie najwięcej głosów w danym miesiącu przechodziło profesjonalną obróbkę i było dodawane np. jako gratis do elektronicznego wydania – o to byłoby o co walczyć! Wzrost ilości dobrych tekstów na forum gwarantowany (chociaż i tak jest nieźle w tej chwili).  W takim przypadku surowe oceny Loży byłyby jak najbardziej uzasadnione.

Wiem, że taki tekst jest “spalony”, ale wydaje mi się, że większość osób, które tutaj zaglądają nie ma czasu na szuanie perełek, wygodniej przyjść na gotowe.

Tak to wygląda z miejsca, w którym stoję;)

 

Po ponad dwóch latach na tym forum nadal nie rozumiem idei srebrnych piórek. Tzn. nie rozumiem sensu walki o ich zdobycie. 

Mam dobry tekst – wysyłam do redakcji, czekam trzy miesiące. Brak odpowiedzi – dodaję na forum i dowiaduje się,  co było nie tak z tekstem (lub zanim dodam wysyłam do pięciu innych redakcji i na trzy konkursy). Ryzyko wrzucenia tekstu, który nadaje się do publikacji = zero.

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Tu jest milusio w sensie, że (przynajmniej dla mnie) kilka krytycznych komentarzy na forum  łatwiej przełknąć niż brak sukcesu w konkursie/odrzucenie tekstu przez redakcję. Surowe oceny Loży to inna sprawa i tylko jeden z elementów tego forum. Do Biblioteki np. nie jest już tak trudno się dostać.

Berylu my już tę rozmowę toczyliśmy chyba rok temu… Z mojego punktu widzenia możliwość opublikowania tekstu w różnych miejscach, w których jest w miarę profesjonalna korekta, ilustracje i gdzie zagląda sporo ludzi jest zdecydowanie bardziej wartościowa niż otrzymanie kolejnego piórka tutaj. Opinia od mc fajna, ale gra jednak wydaje mi się trochę nie warta świeczki.

Nie zależy mi już aż tak bardzo na opiniach od czytelników, tzn. są wartościowe, ale dostanie jak największej ilości komentarzy nie jest moim priorytetem. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Mimo wszystko dodawanie opowiadań tutaj jest zdecydowanie bardziej “milusie” niż próby wysyłania tekstów do różnych redakcji i na konkursy, bo dopiero wtedy następuje prawdziwe zderzenie umiejętności z rzeczywistością i wymaganiami rynku. A od Esensji można otrzymać bardzo konkretną krytykę tekstu. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Loża może kierować się takimi zwyczajami, jakim chce. Nie mówię o zwyczajach, mówię o surowości oceny. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

W tym przypadku to jest raczej inflacja, nie dewaluacja…

 

A tak bardziej w temacie, przychylam się do zdania, że Loża jest zbyt surowa.  To jest miejsce dla ludzi, którzy się uczą. Kiedy ktoś się nauczy, to przestaje dodawać teksty tutaj i zaczyna wysyłać je do  różnych redakcji lub na konkursy. Sytuacja, w której Loża ocenia surowiej niż redakcja Esensji jest odrobinę absurdalna… 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Z miłością chodzi mi o to, że robi coś, co uważa, że będzie dobre dla jej dziecka. Choć oczywiście dla Zosi-Prosi nie jest to ani trochę dobre.

I tu się pojawia pytanie jak wiele można wytłumaczyć brakiem wiedzy, brakiem zrozumienia konsekwencji swojego postępowania, błędnymi przekonaniami. Czy rodzic, który pierze dzieci pasem i twierdzi, że to doskonała metoda wychowawcza, robi to, bo tak myśli, czy dlatego, że jest to przykrywka dla jego sadyzmu, nieradzenia sobie z agresją, innych problemów, które ma ze sobą?

Oczywiście głośno będzie mówił, że bije bo kocha i to dobre dla dziecka, ale jakie są tak naprawdę przyczyny takiego postępowania?

W przypadku Zosi-Prosi matka nie  rozumie konsekwencji swojego postępowania, jest kompletnie niezaradna życiowo, więc woli nie dostrzegać problemu, czy ma skłonności sadystyczne?

Takie tam moje dywagacje. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Sadyzm matki to moja interpretacja. Dla mnie krzywda jest oczywista, ale rzeczywiście opowiadanie pozostawia możliwość różnego tłumaczenia sytuacji. 

Brajcie wybacz, możesz olać to co mówię, bo nie jestem żadnym ekspertem, ale to co robi Twoja bratowa nie ma nic wspólnego z miłością. Nie twierdzę, że ona tych dzieci nie kocha, ale to konkretne postępowanie na pewno nie wynika z miłości, ma jakieś inne źródło. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Nie neguję tego,  że Twoja bratowa kocha swoje dzieci, ale wydaje mi się, że akurat powodem  samego rozpuszczania może być coś innego, nie miłość. Inne wytłumaczenie – Twoja bratowa nie uświadamia sobie konsekwencji tego, co robi, tzn. nie wie, że szkodzi. Wybacz, że komentuję, ale sam podałeś przykład z własnej rodziny.

Przypadek z opowiadania wydaje mi się dużo bardziej drastyczny. Dziecko jest dosłownie prześladowane, matka o tym wie.  Otyłość niszczy zdrowie dziewczynki i prawdopodobnie znacznie skróciłaby jej życie w przyszłości. To jest oczywiste. Mimo to matka chrzani coś o słonecznikach i nic konkretnego nie robi. To jest świadome robienie krzywdy. 

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Ewidentnie krzywdzi dziecko, ale jednak z miłości.

Wow… 

Wiem, że to nie w temacie opowiadania, ale z miłości się nie krzywdzi.

Smutna kobieta z ogórkiem.

To se będę marudzić…

 

Jej prawdziwego imienia, jak i nieskażonego operacjami plastycznymi wyglądu, nikt nie znał.

Raczej jej wyglądu sprzed operacji, bo tak wychodzi trochę jakby nie miała żadnych operacji i nosiła jakąś maskę, więc nikt nie wiedział jak wygląda. 

 

Drugiego dnia nakreślono im kolejny milion procedur, tym razem odnośnie pobytu na WD 4103 b.

– Gdy już wylądujecie, możecie mieć zawroty głowy i trudności w oddychaniu. To minie.

 

Kto to mówi? Dziwny głos rozlegający się w pustce? Jakie to ma znaczenie, jeśli żadne objawy u bohaterów się nie pojawiły? Po co o tym wspominać? 

 

Stąpał powoli, wdychając cudowne, nieskażone powietrze.

Cudowne powietrze, smaczne żarcie samo wchodzi w ręce… nic tylko kolonizować obce planety.

 

Chwilę potem dostrzegli, jak kobieta tuli przerażoną kózkę. Anhel mógłby przysiąc, że w oczach czworonoga dostrzegł łzy.

 

Płaczące kozy z obcej planety??? Ok ten fragment nabiera sensu w kontekście reszty opowiadania, ale czemu ona to zrobiła, jeśli chciała być antypatyczna? Przytulanie się z kozą musiało wzbudzić raczej sympatię u widzów.

 

Potem pojawiła się kolejna gwiazda – uczestniczka czterech edycji, malarka, pisarka, piosenkarka i ambasadorka wszystkiego, zwana Aksamit. Jej prawdziwego imienia, jak i nieskażonego operacjami plastycznymi wyglądu, nikt nie znał. Anhel musiał przyznać, że jest piękna i urocza. Gdy się uśmiechała, widać było każdy zainwestowany przez Teletex dolar. Tłum ją uwielbiał.

– No cóż – rzekł Zletan na wieść o teleportacji Aksamit – w poprzedniej edycji odpadła już pierwszego dnia. Tym razem wytrzymała trzy. To chyba jej rekord.

 

Pomijam fakt, że Aksamit zachowuje się jak kretynka… Po przeczytaniu pierwszego akapitu uznałam, że to twardszy zawodnik. Za co uwielbiał ją tłum, jeśli odpadała tak szybko? Chyba ze była znana z innych okazji, a na obce planety wpadała tylko, żeby pokazać się przez chwilę publiczności i opowiedzieć o nowej książce… Jeśli odpadała pierwszego dnia to trudno nawet powiedzieć, że w czymś uczestniczyła…

 

Podjął się zadania jako pierwszy. Gdy skończył kaleczyć skałę dłutem, odszedł na dwa kroki i zaczął podziwiał swe dzieło.

 

To musiała być bardzo miękka skała… Szybko mu poszło. Może miał jakieś super-mega-hiper dłuto?

 

Oczywiście włodarze programu dowiedzieli się, że i ty oszukiwałeś, ale nie chcieli wyeliminować aż dwóch swoich zawodników.

 

To czemu włodarze pytali Z.? Przecież istniało ryzyko, że wyda kumpla na wizji i wtedy będą musieli obu wycofać… 

 

Pomysł – bardzo fajny. Zakończenie – klasyka wyciskaczy łez, dla mnie może być. 

Może powinieneś napisać to jeszcze raz, ale bez kawki, bez przejmowania się limitem znaków i wymaganiami konkursu? 

 

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Mam wrażenie,  że przeczytałam opowiadanie trochę inaczej niż pozostali.

Po pierwsze mamusia jest sadystką.  Tuczy córkę, później kiedy wszyscy się  z niej śmieją, mówi jej, że jest piękna w środku… To jest sadyzm w czystej postaci.

[Oczywiście dzieci  też są małymi sadystami i takimi sadystami zostaną do końca życia, po prostu nauczą się zakładać maski.]

Mamy mamusię, która doprowadza własne dziecko do samobójstwa…

 Po drugie miałam wrażenie, że dziewczynka jest troszeczkę mało inteligentna.  Rozumiem powody samobójstwa, ale kwiatek??? 

 Mamy więc lekko upośledzoną/niezrównoważoną dziewczynkę [możemy założyć, że konkurs wygrała, bo ktoś się nad nią zlitował], która jest przekarmiana przez matkę sadystkę [wiem, wiem… śmierć ojca/męża, ale to tłumaczy zachowanie dziecka, a nie matki, która rozumie konsekwencje swojego postępowania]. Dodatkowo matka utrzymuje dziecko w kompletnym oderwaniu od rzeczywistości… Koszmar. Wszyscy do leczenia.

Nie wiem, czy takie były zamierzenia autora, ale taka mi wyszła interpretacja. 

Ogólnie tekst na plus.

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Obawiam się, że ten tekst przypadnie do gustu głównie osobom, które grywają w Warhammera, czyli na przykład mi:)

Sympatycznie się czytało.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Na początku zazgrzytała mi ta kompleksowa wiedza, psychologia tłumu i autorytet moralny, ale biorąc po uwagę dalszy ciąg, to jednak wszystko pasuje. 

Nie najgorszy pomysł.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Wybacz, nie odebrałam tego komentarza jako pozytywny.  Jeśli jury uznaje, że tekst nie powinien być brany pod uwagę w konkursie, to tak jak powiedziałam, nie ma problemu.

Wybacz berylu jeszcze raz, ale zwroty w stylu “jesteś tu na tyle długo, że powinnaś zauważyć”, odbieram również jako mało kulturalne, więc proponuję rozejść się w pokoju i zakończyć dyskusję. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Nie ma fantastyki, jakie to straszne… Po pierwsze fantastyka jest, chociaż tylko jako sugestia na początku. Jeśli ktoś tego nie widzi, rozumie inaczej lub uważa, że fantastyki jest za mało, żeby opowiadanie zakwalifikowało się do konkursu, to ok, ma prawo, nie mam pretensji. 

Wydaje mi się  oczywiste, że gdyby w tym tekście był chociaż gram fantastyki więcej (lub chociaż gram w ogóle, jeśli ktoś w swojej interpretacji fantastyki nie widzi) nie byłby to tekst nawet w połowie tak dobry.

Joseheim nie rozumiem, czemu informujesz mnie o tym, że w Twoich typach nie ma mojego tekstu? Wszystkim napiszesz takie uzasadnienie? Wybacz, ale nie bardzo mnie to interesuje. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Przypomniało mi się w tym temacie opowiadanie, tytułu nie pamiętam, o kulturze, w której kazirodztwo było na porządku dziennym. I jeszcze jedno – “Koncert muzyki Brahmsa”, jedno z moich ulubionych opowiadań.

Czy moja skromna kandydatura do jury ma szanse na pozytywne rozpatrzenie?

Smutna kobieta z ogórkiem.

Dobry tekst. Nie dłużył mi się. Ja bym nie skracała. Może minimalnie, ale to jest kwestia kilku zdań. Pociągnęłabym trochę wątek księdza i kapłana, bo jakoś tak nagle znikają, a przecież nie pojawiają się bez przyczyny. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Zrobienie magazynu to mnóstwo pracy, ale własna strona nie jest już tak skomplikowanym przedsięwzięciem. Pewnie tylko ja tak mam, ale na co dzień nie używam fejsbuka i jest on dla mnie zupełnie nieczytelny. 

Tak czy inaczej życzę powodzenia:)

Smutna kobieta z ogórkiem.

Hm, zbijanie kasy na czym??? Jeśli na prowadzeniu strony o fantastyce lub robieniu magazynu literackiego da się zarobić większą kasę, to ja w to wchodzę. 

Poza tym NIE MA NIC ZŁEGO W ZARABIANIU PIENIĘDZY.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Jesteście tylko na fejsbuku?

Smutna kobieta z ogórkiem.

 To niezwykłe zjawisko rozjusza tłum matek jeszcze bardziej. Rozjuszyć = rozwścieczyć – nie bardzo pasuje do sytuacji. 

 

Całkiem, całkiem…

Smutna kobieta z ogórkiem.

Dokładnie, chodzi o podejście do tematu Apokalipsy…

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Ciekawe podejście do tematu:)

Smutna kobieta z ogórkiem.

 Zatrzymaliśmy się ma środku.

Szkielet ? Wymiękł i splątał się bez sensu. Spacja przez znakiem zapytania.

 

Więcej… Widziałem na okolicznych dachach porozrzucane w nieładzie buty. Setki dopiero, co wyklutych z czegoś wysoko ponad nami – oślizłych trzewików… Wyklutych? Czy, aby na pewno? Może celowo rozsznurowanych i porzuconych? Czyżby inwazja Obcych?! W tak obelżywy sposób zabierają nam Ziemię?

Ten fragment jest dla mnie odrobinę niejasny i za szybki.  Co właściwie było ponad nimi?

 

Bardzo nietypowy tekst o inwazji… Chyba nie czytałam tutaj nic lepszego.  

 

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Butoń – jahusz

 

Przy okazji – widziałam tutaj przynajmniej dwa opowiadania publikowane wcześniej w Esensji. Czy taki tekst normalnie konkuruje z innymi o piórko?

Smutna kobieta z ogórkiem.

Naprawdę nie wiem czy wyznawcy tego sympatycznego bóstwa wierzą w jego istnienie. Oczywiście reprezentuje ono pewną ideę, nie wątpię też w to, że członkowie kultu wierzą w piękne ideały, takie jak równość i pokój, ale nie wiem, czy koniecznie łączą je bezpośrednio ze swoim bogiem. Wątpliwość dotyczy samej możliwości powołania do istnienia takiego bóstwa. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo ktoś może zerknąć na komentarze przed lekturą. 

 

Poza tym naprawdę podobał mi się ten pomysł, skłania do chwili refleksji. Przynajmniej mnie skłonił:). Całość trzymała w napięciu do końca. Do hm… przygotowania bóstwa nie wiedziałam, o co chodzi, chociaż pewne wskazówki pojawiły się wcześniej w tekście. 

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad skleceniem stronki, na którą mogliby zajrzeć fani mojej twórczości;) Dzisiaj wpadłam na pomysł, żeby sobie spojrzeć jak wyglądają takie strony prowadzone przez innych początkujących autorów. Nagle dziwne, niezrozumiałe procesy, które zachodzą w moim mózgu, wygenerowały nazwisko Bartłomiej Dzik… Czemu tak się stało? Nie wiem. Jutro przeczytam opowiadanie.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Podoba mi się nawiązanie do Alicji. Podoba mi się również zestawienie namiętnego kochanka ze  snu z brutalnym gwałcicielem – takie zderzenie naiwnych fantazji z okrutną rzeczywistością. 

Niestety jeśli chodzi o wykonanie, mam podobne wrażenia jak pozostali…

Smutna kobieta z ogórkiem.

okazjonalnego postoju… okazjonalny kojarzy mi się raczej z jakąś okazją, typu święto, a postój z pojazdem, nie człowiekiem

klapsa w pysk… klaps to chyba tylko w pupę?

dwuosobowej sofie o kolorze niegdyś będącym zapewne brązowym, a obecnie brunatno szarym, po co tak komplikować sobie życie? Podejrzewam, że sofa była po prostu wypłowiała?

 

Mam bardzo mieszane uczucia… Lubię zwariowane pomysły, ale w tym szaleństwie brakuje mi trochę spójności. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

 

Brakuje bardzo wielu przecinków.

Mój pacjent był bardzo skromny w słowach… raczej oszczędny w słowach.

ustawionym centralnie na środku gabinetu… jak można ustawić na środku, ale nie centralnie?

który po dwóch tygodniach życia bez ciepłej szpary… A teraz zabieraj się stąd ty żałosny kutasie. Zabieraj pan swoje kłopoty i wypierdalaj z mojego gabinetu! Kiepsko sobie radził ten terapeuta z własną tłumioną agresją… 

Niezły pomysł, ale nie rozumiem, czemu narrator musiał być takim irytującym dupkiem? Nie wróżę mu sukcesu w zawodzie.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Proszę mnie nie obrażać, nie jestem feministką. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Ja z przyjemnością. Bardzo lubię literaturę tworzoną przez mężczyzn;)

Smutna kobieta z ogórkiem.

Ok, dziękuję:)

Smutna kobieta z ogórkiem.

A ta opcja z betowaniem przez stronę działa, bo mam to tutaj w roboczych?

Smutna kobieta z ogórkiem.

książka napisana przez kobietę

 

Od razu proponuję również “książka napisana przez mężczyznę”. Żyjemy w XXI wieku,  mamy równouprawnienie, czas docenić literaturę tworzoną przez mężczyzn. W końcu coś tam kiedyś też napisali. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Czuję pewien niedosyt, ale uwielbiam takie klimaty. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Całkiem fajny pomysł.

Mam wątpliwości dotyczące opisu drugiego pojawienia się białych w Afryce (czyli tego z początku tekstu). Za bardzo kojarzy mi się z Ameryką Północną. Biali bardzo długo nie byli zainteresowani Afryką. Nigdy nie łapali czarnych niewolników. Tym zajmowali się Arabowie i sami czarni, którzy lubili sprzedawać swoich sąsiadów.  Wiem, że to tylko krótki tekścik, ale ja bym poszukała informacji o tym, jak wyglądały pierwsze kontakty białych i czarnych ludzi. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Mam mieszane uczucia oraz wrażenie, że końcówka była trochę za szybka i zbyt łatwa do przewidzenia. Wszystko fajnie i tu nagle trach… koniec. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Ja również Szkot. Nie lubię tej konwencji, mimo to przeczytałam z zainteresowaniem. Dobre opowiadanie. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

To tu seks jest równie oczywisty jak śmierć i narodziny. 

Seks wszędzie jest tak samo oczywisty jak śmierć i narodziny, ponieważ bez seksu nie byłoby ani narodzin, ani śmierci. Nie trzeba do tego szalonych, afrykańskich nocy;)

 

Jakby stała się ogromnym, zachłannym worem na nasienie.

Tu mi coś zazgrzytało, bo wór nie może być zachłanny. Może odkurzać zachłannie wciągający nasienie? Heh… 

 

Ona spała. On bał się choćby drgnąć, żeby nie obudzić nimfomanki. W myślach błagał wszystkich znanych sobie bogów, aby w najbliższych dniach żadna lwica z jego stada nie dostała rui.

 

Potrzebowałam kilku sekund, żeby zrozumieć, chyba dlatego, że nimfomania to konkretne zaburzenie, które kojarzy mi się jednoznacznie z człowiekiem, a dokładniej samicami gatunku homo sapiens i nie ma raczej za wiele wspólnego z tym, co robią zwierzęta w rui, bo ich popęd jest całkowicie normalny i zdrowy. Z drugiej strony nimfomanką można nazwać potocznie każdą kobietę, która ma duży popęd seksualny. Moim subiektywnym zdaniem byłoby lepiej tak:  W myślach błagał wszystkich znanych sobie bogów, aby w najbliższych dniach kolejna lwica z jego stada nie dostała rui. Tzn. o to chodziło, prawda? Czy "nimfomania" lwicy była spowodowana czymś innym?

 

Ogólnie całkiem fajny pomysł.  Dla mnie [16+} niepotrzebne, w końcu to coś jak film przyrodniczy;)

Smutna kobieta z ogórkiem.

Muszę się niestety zgodzić z komentarzami wyżej. Zabrakło napięcia i emocji. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Spod przepisowej długości spódnicy wyskakują szczupłe nogi. – W tym miejscu zawiodła mnie wyobraźnia, a raczej wyobraziłam sobie coś, czego Autor prawie na pewno nie chciał sugerować czytelnikowi. 

Pierwsze wrażenie  – Kafka. Plus

Drugie wrażenie – o nie, kolejne opowiadanie o zaświatach… ile można… Minus

Trzecie wrażenie – Bóg-referent, podoba mi się. Plus

 

Sympatyczne opowiadanie. Wydawało mi się, że pomysł jest wyeksploatowany do granic możliwości, ale jednak było kilka ciekawych elementów. Fajnie. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Uprzedzałam w przedmowie – tekst nie jest dokończony. Dziękuję za wszystkie uwagi. Część bardzo trafna, niektóre mniej, ale kłótnie o takie rzeczy uważam za bezsensowną stratę czasu. Dziękuję za czas poświęcony na lekturę. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

W takim układzie pozwolę sobie na dużą swobodę interpretacji;)

Smutna kobieta z ogórkiem.

Uwaga o interpunkcji nie powstrzyma mnie od czytania.

 

Dobre to było, ale nie do końca zrozumiałam kim stał się chłopiec i jaki był sens tych wszystkich wydarzeń. Czy niedopowiedzenia były celowe, czy tylko ja czegoś nie zrozumiałam?

Smutna kobieta z ogórkiem.

Niezły tekst. Moim zdaniem pomysł nie jest super oryginalny, ale dobrze zrealizowany.  Ogólnie poziom powyżej tutejszej średniej. Mam wrażenie, że pisałaś o czymś, co jest dla Ciebie w jakiś sposób ważne. Jeśli tak, to bardzo dobrze, bo tylko o takich rzeczach naprawdę warto pisać. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Naprawdę podoba mi się pomysł z kurami, ale wydaje mi się,  że całość jest za krótka.  Przydałoby się to trochę rozwinąć. Dobry materiał na zwariowane,  humorystyczne opowiadanie. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Nie moje klimaty, ale czytało się naprawdę dobrze.  Jedyny element, który mnie nie przekonał to trafienie w monetę. Z drugiej strony od samego początku podejrzewałam, że bohater nie jest zwykłym chłopcem, do tego dochodzą elementy fantastyczne, więc niezwykła celność nie do końca razi, ale Kozacy mogliby być trochę bardziej zdziwieni tym niezwykłym popisem i na przykład patrzeć na chłopaka podejrzliwie lub domyślać się jakichś powiązań z nieczystymi siłami, co byłoby dobrym wstępem do późniejszych wydarzeń.  Taka całkowicie subiektywna sugestia. 

Fajny prolog do powieści. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Troszkę za krótkie,  trochę za dużo zmian narracji, ale niezły pomysł.

Zaczęliśmy przebijać się przez gęstwinę. Szło nam wyjątkowo opornie, gdyż ów człowiek nie wziął maczety ani żadnego innego narzędzia, mogącego to ułatwić. Radził sobie jednak z wyrywaniem roślin, wykorzystując ogromną siłę, jaką bezsprzecznie posiadał, skoro był w stanie wiosłować w górę rzeki.

 Nie prościej, żeby po prostu miał maczetę? Chyba że brak maczety lub wyjątkowo duża siła przewodnika ma znaczenie dla dalszej fabuły, którego nie zauważyłam. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Niezły pomysł, ale mogłoby być jednak odrobinę dłuższe. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

I tak trochę popoprawiałam, bo interpunkcja była miejscami naprawdę tragiczna, nawet jak na moje standardy… 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Mam jedno poważne zastrzeżenie: czemu magiczne słówko "spier…" nie padło wcześniej? Czemu bohater potrzebował tyle czasu, żeby wpaść na to raczej oczywiste rozwiązanie?

 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Dziękuję za wszystkie uwagi:)

Historia ma jakieś szanse na dokończenie, bo mam ogólną wizję całości,  ale z tego raczej wyjdzie minipowieść, a ja nie czuję się na razie na  siłach, żeby pisać tak długi tekst. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Trochę ciężko mi się to czytało ze względu na formę (cały czas dialog). Jak dla mnie  to się bardziej nadaje do wystawienia na scenie niż do czytania. Muszę przyznać, że zakończenie mnie zaskoczyło:)

Smutna kobieta z ogórkiem.

Mam jedną, bardzo poważną wątpliwość – jeśli dziadek składał się w 90% z protez, to skąd brały się te wszystkie kupy, siki i wymioty? Skóra + jelitka + żołądek + nerki + pęcherz + mózg = dużo więcej niż 10% organizmu. Jeśli część z tych narządów była implantami, to czemu działały tak źle? 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Nowa Fantastyka