Profil użytkownika


komentarze: 77, w dziale opowiadań: 58, opowiadania: 39

Ostatnie sto komentarzy

Też raczej nie pisałbym o Buddzie wymachującym karabinem albo o Szatanie ratującym głodne dzieci w Afryce. Mimo fantastyczności tekstu odczuwałbym ewidentny zgryz rzeczowy...

Brzydota, okropność, groteska - według mnie panowie Witkacy i Jaworski byliby z Ciebie dumni. Co prawda, fanem groteski nie jestem i nie mogę powiedzieć, że mi się podobało, ale doceniam.

Dziewczyna podniosła swoją lewą rękę, w której dzierżyła narzędzie zbrodni i zaczęła starannie je wylizywać. – wystarczyło napisać lewą rękę, w której dzierżyła (…), to już świadczy, że to jej ręka.

Oderwała od niego wzrok dopiero, kiedy zbliżyła się do konfesjonału.dopiero wtedy, kiedy/gdy (…) lub dopiero w momencie, w którym (…);

- Rozumiem, że twoje jakby to powiedzieć? Żądze, tak to dobre słowo, są bardzo mocno rozbudzone, ale powinnaś się starać kontrolować i powstrzymywać. – chciałaś zastosować zdanie wtrącone, ale Ci nie wyszło. Pierwsze zdanie nie powinno mieć nic wspólnego z pytaniem, nawet jeśli podmiot wypowiadający je zadaje pytanie sam sobie. Powinno to wyglądać tak: Rozumiem, że twoje, jakby to powiedzieć… żądze, tak to dobre słowo, są (…)

- Inaczej nie będziesz mogła pójść ścieżką jaką sobie dawno obrałaś. – nie jestem do końca przekonany a propos tego obrania ścieżki. Wydaje mi się, że obrać można kierunek, a nie ścieżkę. Ścieżkę można raczej wybrać (wtedy zaimek sobie jest zbędny). To jednak moja subiektywna opinia.

- Ja już nie mam siły by to kontrolować, po prostu poddaję się tej dziwnej sile, która jest we mnie. – przed by powinien stać przecinek.

- Mario spokojnie. – po Marii powinien stać przecinek.

Co zatem robisz nocami, jeśli mogę spytać moje dziecko? – po spytać powinien stać przecinek.

Był to pierwszy raz kiedy ksiądz Adrian zobaczył w całej okazałości jej twarz pokrytą licznymi bliznami. – po raz powinien stać przecinek.

Serce zaczęło mu pędzić jak oszalałe, ręce spociły się, a nogi mu drżały.ten drugi zaimek mu nie jest potrzebny. Jeden w zupełności by wystarczył.

Myślą, że są tacy silni i wspaniali, że mogą zrobić co zechcą i z kim zechcą, a na końcu okazuję się, że nie mają za grosz odwagi, są żałośni i pozbawieni godności. Lubię widok ich zmasakrowanych ciał, metaliczny posmak ciepłej krwi w ustach i tą satysfakcję, że dzięki mnie tych debili jest coraz mniej. okazuje się; zawsze będę się upierał przy wersji stosowania zaimka w bierniku – kobietę, satysfakcję, książkę, herbatę.

- Czyżbyś się mnie bał ojczulku? - Zapytała niewinnie.zapytała powinno być małą literą

Spojrzała na niego z nieukrywanym rozbawieniem i prychnęła śmiechem. – chyba parsknęła śmiechem.

Poklepała jeszcze tylko księdza po policzku poczym odwróciła się i zaczęła oddalać. – powinno być po czym

- Do miłego ojczulku. – Rzuciła jeszcze tylko na odchodnym.rzuciła powinno być małą literą.

Ksiądz trząsł się w konfesjonale jeszcze dłuższy czas bojąc się podnieść i kiedy już miał wstać usłyszał czyjeś kroki. – trząsł się jeszcze długi czas; po słowie wstać powinien stać przecinek

Dogoniła bez zbytniego problemu przerażonego mężczyznę i przewaliła na ziemię. – zapewne chodziło o to, że go powaliła na ziemię.

Ksiądz zaskomlał z przerażenia i próbował się podnieść jednak wtedy Maria stanęła przed nim. – przed jednak powinien stać przecinek.

- Szkoda, że nie wzięłam ze sobą tasaka. No cóż… pilniczek będzie musiał wystarczyć.–Powiedziała głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji, poczym bez dłuższych przeciągań pokazała mu przedmiot trzymany w ręce. – wkradł Ci się brak spacji po wystarczyć; poza tym powiedziała powinno być małą literą; powinno być po czym; nie wiem, co to są przeciągania, ale z kontekstu zdania wnioskuję, że powinno tam być po czym bez ociągania pokazała (…)

Znajduję się tam niewielka sala telewizyjna (…) – znajduje się

Odróżnia ich tylko stój i sposób picia whisky. – chodziło pewnie o strój.

Pamiętasz jak na samym wstępie powiedziałeś, że mi się nie uda jej sprowadzić na złą drogę ponieważ kocha ciebie jak mało kto? – przed ponieważ powinien stać przecinek

Odkąd pamiętał zawsze grał ze swoim najlepszym i zarazem jedynym przyjacielem w tą grę. – w grę.

Czemu jednak mieli by o nią zaciekle walczyć (…) mieliby

Po tych słowach zniknął, zostawiając swojego przyjaciela niedoli z napoczętą butelką i pudełkiem cygar. – nie wiem za bardzo, co ma oznaczać zwrot przyjaciel niedoli.

Tyle ode mnie jeśli chodzi o poprawność tekstu. Jeśli chodzi o fabułę, nawiążę trochę do tego, co napisał kudłacz. Szatan jest bezwarunkowo zły, ale Bóg powinien być dobry. Pomijając to, że ulega wpływom używek, zajmuje się również hazardem, który przecież jest grzechem, a Bóg nie może grzeszyć. Przyjaźń między Bogiem, a Szatanem? Nie przemawia to do mnie - rywalizacja, chęć przezwyciężenia drugiego - w porządku, ale przyjaźń zdecydowane nie. I ostatnia kwestia: Bóg jest wszechwiedzący. Zatem, nawet jeśli pozostawia człowiekowi wolną wolę, to w Twoim tekście jest on trochę jak jakiś idiota, któremu Szatan musi wyjaśniać zasady gry. Bóg i Szatan na mój gust są strasznie niewyraźni w tym tekście, mało błyskotliwi. Ich dialog natomiast jest sztywny i pozbawiony większego sensu.

O ile pierwsze części tekstu są, moim skromnym zdaniem, dobre, koniec jest pisany na szybko (a przynajmniej na taki wygląda). Początek mroczny, utrzymany w fajnym klimacie, koniec spalony. Spowiedź trochę przegadana, ale da się przeżyć.

Tyle ode mnie. Życzę powodzenia :)

M.

Wygląda to jak kolejna próba zmierzenia się z tematem przemijania i ewentualnego życia po śmierci lub wędrówki dusz. Fabuła nie za bardzo mi się podobała, bohater niezbyt wyraźny, przesłanie niby filozoficzne, ale mało odkrywcze. Zauważyłem, że często używasz myślników zamiast przecinków. Z tekstu, to co mi się rzuciło w oczy:

Leżał nieruchomo jak kłoda drewna (…) kłoda drewna to pleonazm; wystarczyłoby napisać leżał (nieruchomo) jak kłoda.

Leżał, przykryty poszarzałym prześcieradłem. – niepotrzebny przecinek

Mrok, ciężki i gęsty do tej pory stawał się mleczny i mglisty – jakby cały świat wokół rozprężał się. - to zdanie trochę mnie przerasta, podobnie jak ta pulsująca świadomość.

 

Vyzart powiedział już wszystko, co można było powiedzieć, więc ja tylko podpisuję się pod jego zdaniem. Mało zrozumiałe, przegadane i ze sporą ilością błędów.

Wypił spory łyk wina i wstrząsnęły nim dreszcze gdy pamięć podsunęła mu obraz mętnej okowity, którą Bożywoj wlewał w siebie szklankami, a jemu jako gościowi nie wypadało odmówić. - przecinek powinien stać przed gdy

Dobrze wiedzieli co robią nakazując zmianę imion tylko tym, którzy chcieli zachować stanowiska – nie mógł się nie uśmiechnąć na wspomnienie tak prostej i skutecznej sztuczki – a już wkrótce cały plebs chcąc dorównać możnym zmieniał imiona na wyścigi. - znów przecink: przed nakazując i chcąc

– Niewiele prokuratorze. Jeden wyrok śmierci przez ukrzyżowanie, zatwierdzony przez sanhedryn , ale... - zbędna spacja przed przecinkiem, stojącym przed ale

– Chcesz powiedzieć Biberiuszu, że kaci wciąż strajkują? – spytał starając się nie poruszać głową, która jak mu się zdawało, miała ochotę rozpaść się na setki kawałeczków. - brak przecinka przed starając się

– To niech go ukrzyżują gdzie indziej... – Piłat westchnął – Wezwij patrol z ochrony pałacu. - brak kropki po westchnął

– Przykro mi ekscelencjo ale nie mogę wykonać tego rozkazu – Gniewko, dowódca patrolu odpowiedział tonem który zdradzał, że tak prywatnie to chętnie by kogoś ukrzyżował ale jako dowódca musiał trzymać się przepisów. - dwa brakujące przecinki przed ale
– A to czemu do jasnego Peruna! – Piłat zerwał się z tronu zapominając o bolącej głowie. - brak przecinka przed zapominając

– Dobrze. Przyprowadźcie mi więźnia i jesteście wolni. – Prokurator ukrył twarz w dłoniach i pozostał w takiej pozycji dopóki Gniewko nie wrócił prowadząc skazańca. - brakujące przecinki przed dopóki i prowadząc

– Wiem o tym i jestem gotów przyjąć mój los z pokorą. – spokojnie powiedział więzień. Piłat machnął ręką. - niepotrzebna kropka po pokorze.

Przypomina mi to trochę nieudolną próbe naśladowania Mistrza i Małgorzaty Bułhakowa, choć opowieść Volanda, jest dużo ciekawsza. Twój tekst nie jest zły, lekko humorystyczny, ale nie zachwyca. Czegoś w nim brakuje, może trochę bardziej zapawnej puenty.

Nie znam się za dobrze na poezji, ale z kwestii czysto technicznych:

1. Tak jak powiedział Roger - brak rytmu przez różną liczbę sylab

2. Nie wiem po co te myślniki na początku wersów nieparzystych, graficznie byłoby to lepsze, gdyby zniknęły

3. Ostatnie dwa wersy to coś, co mnie powaliło - w przedostatnim sylab 8, w ostatnim 12; przez cały utwór starasz się czytać z pewnym rytmem (nawet jeśli niezupełnie wychodzi), a tu na końcu taki zgrzyt

Jakoś ten tekst do mnie nie przemawia.

Wtorek zstąpił na ziemię i natychmiast zawładnął nią całkowicie. - W tym zdaniu mogłeś sobie odpuścić wtorek
Zdawało się, że owy wtorek, nie mogąc już doczekać się sam siebie, wypchnął brutalnie poniedziałek za drzwi i zniecierpliwiony nastąpił... - w ów wtorek

Także samo rzecz się miała w niewielkim, krępym, całkiem brzydkim domu (...) - jakoś nie pasuje mi tu słowo krępy. Krępy to może być człowiek, a nie dom.

Zaaferowany pan Guźniczak biegał od kuchni do salon i od salonu do kuchni w samych kalesonach (...) - a nie mogłoby być na przykład od kuchni do salonu i z powrotem...? 

- Ty cholerny psie! - krzyczał, pryskając kropelkami śliny z resztkami pasty do zębów, którą zapomniał wypłukać z ust. - Niech cię jasny pies! Zagryzę jak cię dorwę! Obiecuję, zagryzę jak psa! - rozumiem, że wyklinał od psów, ale trochę za dużo tych psów się tu pojawiło.

Pani Guźniczak podeszła powoli do męża, który z twarzą przyozdobioną swoim najlepszym wyrazem zdumienia i rozdziawionymi ustami, stał (...) - niepotrzebny przecinek przed stał.

Pani Guźniczak pochodziła z malutkiej, wioski tego rodzaju, w której  (...) - niepotrzebny przecinek przed wioską

- Kanapę! - wrzasnął pan Guźniczak, a szary krawat powoli opadł na ziemię, wirując dostojnie i upodobniając się do bomby spadającej na Nagasaki. - upodabniając

Miałem chwilami wrażenie, że to któraś z części Świata Dysku. Większość stwierdzeń bardzo humorystyczna, przez co musiałem tłumić śmiech przed monitorem, aby nie wyjść na wariata, śmiejącego się do komputera. Ogólnie bardzo mi się podobało, jedynie powtórzeń sporo i kilka drobnych błędów. 

Dla mnie jednak to poniedziałki bywają równie udane ;)

Zgadzam się z Jakubem, nie ma co udziwniać. Listy i początki zdań (wszystkie zaimki, dzierżawcze i osobowe). Ewentualna stylizacja tekstu na list do czytelników :)

Chodziło mu pewnie o to, że łapie, a nie łowi. Osobiście nie dostrzegam żadnej nieprawidłowości w stwierdzeniu, że kot łowi myszy.

@jasoebert

A odnosząc się do Twojego komentarza, pragnę zauważyć, że powinno być opinii.

No, chodź szybko!... - nie rozumiem tego, co wielokropek robi po wykrzykniku

Może Bogu chodziło o tamto tam?... - zastrzeżenie podobne do poprzedniego

Co z tego, że tamto ma igły, to o niczym nie świadczy. - podzieliłbym to na dwa zdania. Co z tego, że tamto ma igły? To o niczym nie świadczy.

Wiem, wiem, że nigdy tak do ciebie nie mowiłam, i co z tego? - mówiłam

Spójrz na mnie; (...) - tu chyba powinien stać przecinek lub dwukropek

Patrz, już mi nie strzyka tak w kark (...) - nie strzyka w karku

Wydaje mi się, że jest tu za dużo wielokroków, w tekście aż się od nich roi. Poza tym zauważyłem tę osławioną zaimkozę: to, tamto, jego, tamte, i tak dalej. Ponadto jest sporo powtórzeń.

Poza tym tekst jest chaotyczny, przynajmniej dla mnie. Daje mi wyobrażenie o Ewie, jakby miała ADHD i biegała po całym ogrodzie. Nie za bardzo przypadło mi to do gustu, szczerze powiedziawszy.

@vyzart

Jakikolwiek przekaz miało nieść zdanie z brońmi, są dwie poprawne wersje wyrażenia, którego chciałeś użyć: za pomocą lub przy pomocy (aczkolwiek zwyczajowo do przedmiotów używa się wersji pierwszej, druga nie jest błędem). Z pomocą to można komuś nadejść :)

Nie obrażaj się o czepialstwo ;)

Dla pewności zerknął jeszcze na dwie, zwisające z mury cyfry, upewniając się, że trafił pod właściwy adres. -trochę nie potrafię sobie wyobrazić tych cyfr zwisających z muru.

Przez kilka chwil stał nieruchomo przed parą dębowych drzwi, oddychając ciężko. - przed drzwiami, bez pary.

Mężczyzna z każdą chwilą coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że natura nie byłaby w stanie stworzyć takiej istoty. Do czasu, gdy spojrzał wyżej. - zdanie Do czasu (...) przeczy zdaniu pierwszemu. Jeśli dobrze zrozumiałem tekst, to gdy spojrzał wyżej, był już pewny, że kobieta jest dziełem natury. Z tych zdań natomiast wynika, że do czasu się utwierdzał, a kiedy spojrzał wyżej, przekonał się, że to jednak natura.

Niewielkie pomieszczenie przypominało marmurową zbrojownie. - zbrojownię

(...) by przelać krew z ich pomocą. - za ich pomocą

Przeczytałem i podobało się, nawet bardzo. Czyta się szybko i przyjemnie. Cała intryga uknuta przez "handlarza" sprawia, że chce się odkryć jej ciąg dalszy, sprawdzić, jak to się skończy dla człowieka spragnionego sukcesu. Jednocześnie jest w tym opowiadaniu coś bardzo ludzkiego, coś tak bliskiego każdemu człowiekowi, chęć poprawy swojego życia.

Kilka naprawdę drobnych błędów, które nie psują przyjemności płynącej z czytania. Dla mnie rewelacja. :)

Z mozołem wspinał się ku górze. – samo wspinanie się wskazuje kierunek, nie trzeba pisać, że ku górze, bo raczej ciężko wspinać się w dół.

- Całkiem długo tu siedzisz, przyjacielu.- odezwał się nagle za nim dźwięk. – dźwięk można usłyszeć, może dobiec czyichś uszu, może zabrzmieć, może się rozlec, ale nie może się odezwać.

- Spoglądanie z góry na świat, który znam i który kocham, sprawia, że czuje się lepiej. – odpowiedział. - niepotrzebna kropka na końcu zdania.

Jego długie, jasne włosy (…)Jego chłodne, niebieskie oczy (…) – niepotrzebne powtórzenia, których można było uniknąć.

Zachód był bardzo malowniczy. (…) które chowały się pod malowniczymi jesiennymi liśćmi. Całość przywodziła na myśl malowany na płótnie obraz. – malowniczy zachód, malownicze liście, malowany obraz, jak w muzeum.

Anioł powoli odwrócił głowę, jak gdyby chciał nadal patrzeć na otocznie (…) – otoczenie, tylko literówka.

Stosunki między ich krajem, a naszym, nie są ostatnio przyjazne. przyjazne może być spojrzenie, klepnięcie lub inne zachowanie, a stosunki mogą być dobre, ciepłe, chłodne i tym podobne.

Daj spokój- żachnął w odpowiedzi anioł- potrafią tak dowodzić wojskiem, że zapewne by przejść przez rzekę, kazali by ją zasypać, bo nie widzieli by innego wyjścia! – czasowniki w trybie przypuszczającym (z cząstką by) piszemy łącznie – kazaliby, widzieliby.

- Żegnaj.. przyjacielu. – w wielokropku występują trzy, nie dwie kropki.

Przy każdym ruchu jego głowę wypełniał ból przypominający wbijanie drzazg do paznokcie. – nie rozumiem tego zdania. Czy to chodziło o wbijanie drzazg do paznokci? Jeśli tak, to co to ma wspólnego z bólem głowy?

Obudził go kubeł zimnej wody. Głowa nadal go bolała (…) obudził go, głowa go bolała – niepotrzebne powtórzenia

(…) głos jednego z braci brzmiał dziwnie nieprzyjemnie. – skąd nagle informacja, że to są bracia?

jak by szczur rozszarpał ci nierówno brzuch, dobrze?jakby. A w tym przypadku lepiej byłoby użyć słowa gdyby.

Ostrugał kija, przypalił go na ogniu by pozbyć się zapachu żywicy, a potem nadział na niego króliki i zawiesił sprytnie nad ogniskiem. – ostrugał kij, nie kija. I nie wiem jak można sprytnie coś zawiesić nad ogniskiem.

Około trzech godzin po wschodzie słońca, życie w lesie odżyło. – zdanie mistrzowskie. Życie odżyło – klasyczny przykład pleonazmu.

Sporo błędów w zapisach dialogów. Gdzieniegdzie brakuje kropek, w innych miejscach stoją niepotrzebnie. Oprócz tego brak dużych liter. Poza tym sporo błędów interpunkcyjnych, których tu nie wymieniałem.

Do tego możemy dodać, jak ktoś nazwał pięknie to zjawisko, zaimkozę. Zaimki w tekście dwoją się i troją. Podobnie jak powtórzenia. W opowiadaniu aż roi się od „być” oraz innych temu podobnych.

Fabuła według mnie słaba. Nie widzę związku tytułu z treścią. Ponadto nie widać, aby utrata kciuka sprawiła wielki ból głównemu bohaterowi. Nie boli go, nie wykrwawił się, nie cierpi z powodu odniesionych ran. Skoro kiedyś był zawodowym żołnierzem i rzeczywiście był śmiertelnie niebezpieczny, to jakim cudem dał się tak łatwo podejść?

Dużo pracy przed tobą jeszcze. Ale pracuj dalej, bo jesteś na dobrej drodze.

Pozdrawiam.

Gdy droga wolna, wyleźliśmy naraz jak dżdżownice w deszcz. - gdy droga zrobiła się wolna.
Ulice były puste, jeszcze bardziej puste niż wczoraj. - niepotrzebne drugie puste.

— Pięknie się złościsz — zawołałem na powitanie. - gdyby na końcu wypowiedzi stał wykrzyknik, to byłoby to zawołanie. A tak to chyba tylko stwierdzenie.

Tekst praktycznie bezbłędny, bardzo starannie napisany. Czytało się szybko i łatwo, ale fabuła do mnie nie przemawia. Strasznie pesymistyczne to opowiadanie. Poza tym powody, dla których ludzie tak łatwo się zabijają, są słabo opisane. Czytelnik nie dowiaduje się niczego o tym, dlaczego ludzkość nagle chce popełniać masowe samobójstwa.

Według mnie przeciętnie.

Tytuł wywołał na mojej twarzy uśmiech, podobnie jak zdjęcie, które mnie powitało po otwarciu opowiadania.

Właśnie zgasło światło w sypialni małżeńskiej Majczaków. Opuszczone rolety powodowały, że wnętrze domu pogrążyło się w niemal piwnicznych ciemnościach. - strasznie nie pasują mi te piwniczne ciemności. Nie mogłyby być inne? Niekoniecznie te tak cisnące się na myśl egipskie, ale nie piwniczne.

(...) ale wina leżała zdecydowanie po stronie materaca z Ikea. - jestem zwolennikiem odmieniania nazwy tego sklepu według zasad polskiej fleksji, tu: Ikei.

Dwa powyższe wypadki oczywiście nie są błędami, a jedynie subiektywnymi opiniami :) Brnę dalej...

- Nie przesadzaj - odparł Jarpis, najspokojniej, jak tylko potrafił w tej chwili. - niepotrzebny przecinek po słowie Jarpis

Według jego opinii, uciszenie zwierzęcia nie należało do wymagających takiego poświęcenia zdarzeń. - jak wyżej, tylko po słowie opinii.

- Przecież, to ty się uwzięłaś na dom z ogrodem! - również niepotrzebny przecinek.

Podobało się :) Bardzo przyjemnie się czyta. Poprawia humor. ;)

Ciekawy pomysł, jeszcze ciekawsze wykonanie. Błędów brak, jedynie jakieś drobne potknięcia, które jednak nie utrudniają czytania. Byłaby wysoka ocena, ale na razie nie mogę jej wystawić. :)

 

Szkoda, że nie skomentowałem ostatecznej wersji, tylko tę jedną z pierwszych.

Przeciętnemu Kowalskiemu nie spodobałby się specyfika badań - mała literówka, nie spodobałaby się specyfika.
- Mamy przechlapane – oznajmił profesor Forbbiden i rzucił papiery na biurko. - obyłoby się bez profesor Forbbiden. Wystarczyłoby oznajmił i rzucił.

Znaleziono go pewnego dnia martwego, w jego komnacie. - moim zdaniem lepsze byłoby zdanie bez przecinka, ale jego obecność nie jest błędem.

Martwego… a właściwie zamiast niego znaleziono małą górkę prochów. - górkę? A nie mogłaby być kupka? Górka to dla mnie wzniesienie geograficzne, takie niezbyt duże.

Tekst bardzo przyjemny. Błędów prawie nie ma, jedynie pare niedosiągnięć, które jednak nie psują przyjemności czytania. Dzięki za tę "bajkę na dobranoc" ;)

Pozdrawiam :)

Się na mnie uwzięła, no :P Masz rację, kolejny mój błąd ^^ Ja się przynajmniej do nich potrafię przyznać ;)

Drogi autorze,

jeśli dobrze zrozumiałem i studiujesz filologię, to proponuję, abyś wziął korepetycje albo bardziej przyłożył się do nauki. Czynisz wywody w komentarzach, które są niemniej błędne, niż tekst napisany przez Ciebie. Nie wiem, czy studia filologiczne już skończyłeś, czy dopiero zacząłeś, ale ze szczerym sercem zastanawiam się, jak zdałeś, bądź zdasz egzamin z gramatyki opisowej przy tym poziomie umiejętności z dziedziny składni i interpunkcji.

- Siadaj – powiedział lekko inspektor, samemu przysiadając, wbrew procedurze, na najbliższym narożniku ciężkiego, dębowego biurka. Obstawa nie tyle pomogła mu usiąść, co wsadziła go w krzesło, najwygodniejsze na jakim siedział od ostatnich paru godzin. - te dwa zdania tak częto tu cytowane są najlepszym przykładem, że Twoja umiejętność budowania zdań wielokrotnie złożonych jest na poziomie zerowym. Nasza interpretacja i wyłapanie wszystkich błędów świadczy jedynie o ich mnogości w twoim tekście.

Proponuję mniej buty i więcej pracy nad swoimi tekstami.

Pozdrawiam.

Parafrazując tekst znanej piosenki napiszę tak: nie wiem, czy to żart, czy prowokowanie. W poprzednim opowiadaniu uznałem, że powstrzymam się od komentarza w nadziei, że komentarze innych dadzą Ci coś do zrozumienia. Niestety, pomyliłem się...

O rany...! Udzieliło mi się! O_o'

Błąd z mojej strony niewybaczalny. Mea culpa!

On zaś czuł delikatny przeciąg sączącej się adrenaliny z wolna wypełniającej arterie jego ciała. - nie mam zielonego pojęcia, co to jest przeciąg adrenaliny.
(...) Obstawa nie tyle pomogła mu usiąść, co wsadziła go w krzesło, najwygodniejsze na jakim siedział od ostatnich paru godzin. - wychodzi na to, że obstawa pomagała inspektorowi
- Taki z ciebie pajac – Huss zadarł głowę i zerkał na swojego gościa spod złotych oprawek okularów, w rękach trzymał beżowobrudną teczkę z aktami sprawy – Mali chłopcy rozrabiają przy trzepaku – wycedził w mającym wzbudzać niepokój tonie - gdzieś Ci kropki pozjadało po każdym wypowiedzianym zdaniu.
Zrozumiał, lub przynajmniej tak mu się wydało. - bez przecinka przed lub.

- Zróbcie nam dwie herbaty i zostawcie nas samych – nadinspektor chłodno wydał rozkaz obstawie nieprzerwanie pilnującej więźnia - znów kropki i duża litera w słowie nadinspektor.

Za szpiegostwo jest śmierć. - za szpiegostwo grozi kara śmierci lub szpiegostwo karane jest śmiercią - to brzmiałoby o wiele lepiej

- Istnieje taka możliwość, że bym pana polubił (...) - żebym

Proszę mi mówić jan. Może być jan kowalski. - nazwiska i imiona pisze się dużymi literami

Pierwszym moim zastrzeżeniem jest interpunkcja, której zasad powinieneś się nauczyć, a przynajmniej pożądnie je powtórzyć. W większości miejsc przecinków brakuje, w innych natomiast stoją niepotrzebnie. Oprócz tego brakuje wielu kropek i dużych liter.

Poza tym, szczerze powiedziawszy, nie dostrzegam tu chyba związku z fantastyką. Dla mnie ten dialog był nudny i strasznie się ciągnął. Ponadto proponuję jeszcze zapoznać się z definicją strachu i lęku, bo chyba mylisz w pierwszym akapicie te dwa pojęcia. Ostatnim moim zastrzeżeniem jest brak sensu w kolejnych zdaniach lub w zdaniach złożonych. Niektóre z tych zdań są tak napisane, że nie za bardzo wiadomo o którym z bohaterów piszesz.

 

Zanim wygrzebałam się zza biurka - drobna literówka, powinno być wygrzebałem
Gazety huczały o jego przekrętach, dzieciaki bawiły się w niego na korytarzach, a władze na jego koszt. - jak dla mnie za dużo zaimków w jednym zdaniu.
- Uszy te usłyszały jej rozmowę z pewnym zarośniętym brunetem w wygniecionym płaszczu, który garbił się przy barze na szklaneczką whisky. - tu też tylko literówka, nad szklaneczką whisky.

Spod ściany przy wejściu znikła budka dr Konia - jestem przeciwnikiem używania skrótów w opowiadaniach, chyba, że ktoś odczytuje jakiś napis, który jest zapisany za pomocą skrótu.

Głos mu stężał. - pierwszy raz widzę takie połączenie i według mnie nie jest zbyt dobre. Stężeć to może chyba twarz, jeśli koniecznie chcemy odnieść to słowo do jakiejś ludzkiej reakcji.

Ciekawy, nawet bardzo ciekawy pomysł. Kilka, niewielkich błędów, które nie szkodzą aż tak bardzo tekstowi. Podobał mi się sposób nazywania bohaterów. Zgadzam się z opinią, że trochę dużo dialogów i mało wtrąceń pomiędzy nimi. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, jeśli takowy ma nastąpić :)

 

Może masz rację. Ale ja przyznaję się bez bicia, że znam lepiej język ojczysty niż jakikolwiek obcy. :)

Aaah... z pośpiechu brak kursywy i pogrubień. Brak edycji komentarzy daje się we znaki...

Każdy z nas gdy był mały wyobrażał sobie smak czekolady, coli i wszystkich tych rzeczy które przedstawiają bilbordy w wielkich miastach, a tacy jak ja mogą o nich tylko pomarzyć . - brak przecinka przed który i niepotrzebna spacja przed kropką na końcu zdania. Poza tym pisze się bilboard.
Szesnastoletni ja, nie potrafi cieszyć się już starym obrazkiem, wyobrażeniem czegoś czego nigdy nie będzie posiadał, a właściwie posiadał go będzie mógł jedynie w swoim rozumie. - dla mnie to zdanie nie brzmi logicznie ani czytane na głos, ani bezgłośnie. Złe dobranie osoby przy odmianie czasownika w stosunku do zaimka.
Wyobraźnia, to coś co dla takich jak ja powinno być zabronione, gdyż daje nam to złudne nadzieje, na szczęśliwą kartę przetargową w życiu, którą nigdy nie będziemy posiadać dostaniemy. - na litość Boską! KTÓREJ [karty przetargowej] NIE BĘDZIEMY POSIADAĆ. Nie mam pojęcia, co to dostaniemy robi na końcu zdania.

Nie wymieniałem błędów, które zauważyli moi poprzednicy, a które wołają o pomstę do nieba. Przecinki powstawiane na chybił-trafił, a nuż się uda. Językowo bardzo słabo, składniowo również. W tekście roi się od pleonazmów i błędów językowych, a także od błędnych odmian czasownika, zaimka czy rzeczownika. Proponuję przypomnieć sobie zasady odmieniania czasowników przez osoby oraz innych części mowy przez przypadki (wspominam tak na marginesie, że mamy ich 7, nie tylko 3, a istnieje między innymi taki, jak dopełniacz, którego nie zwykłeś używać, rezygnując z niego na rzecz biernika).

Następnym razem przeczytaj tekst ze dwadzieścia razy zanim go wstawisz i wstrzymaj się przed jego wstawieniem nawet tydzień. Może będzie przynajmniej ciut lepszy. Co do tytułu, mogłeś wymyślić dużo lepszy - polski, chociaż obawiam się, że mógłby być tak samo poprawny jak opowiadanie, więc może dobrze, że wstawiłeś tylko dwa słówka angielskie.

Po pierwsze i jedno z najważniejszych: akapity! Bez nich tekst bardzo ciężko się czyta.
Po drugie: interpunkcja. Aby nie być gołosłownym, podaję przykład:
Gdyby ktoś, jeszcze kilka miesięcy temu spytał mnie o miłość, śmiałabym się w głos i zaprzeczyła jej istnieniu. - są dwa sposoby, aby to zdanie uczynić poprawnym, mianowicie:
1) Gdyby ktoś, jeszcze kilka miesięcy temu, spytał mnie o miłość, śmiałabym się (...)
2) Gdyby ktoś kilka miesięcy temu spytał mnie o miłość, śmiałabym się (...)
O sobie, nie ma co długo gadać. - nie mam pojęcia co w tym zdaniu robi przecinek, naprawdę nie mam.
Takich przykładów można w tekście mnożyć. Albo przecinków brakuje, albo są postawione w złych miejscach.
Jeśli chodzi o warstę leksykalną (słowną):
pół nadzy - półnadzy
prowadzeni są przez psiarnie - tu mam pewną wątpliwość, bo nie wiem, czy chodziło Ci o to, że są prowadzeni przez psiarnie (miejsce, w którym trzyma się psy), czy też może o psiarnię (potoczne, slangowe, nieco wulgarne określenie policjantów); w pierwszym przypadku zdanie nie ma dla mnie sensu, w drugim jest błąd fleksyjny
umyśl - mam nadzieję, że to tylko błąd przy naciśnięciu alt-a, ponieważ nie mam pojęcia i nie chcę wiedzieć co by miał oznaczać rzeczownik umyśl.

Może jestem wyjątkowo tępy, ale ni w ząb nie zrozumiałem tekstu. Mnoży się w nim od błędów, których przynależność wyżej wymieniłem, a opróczy tych należałoby wspomnieć jeszcze o błędach fleksyjnych oraz niekonsekwencji w stosowaniu różnych zwrotów do czytelnika (raz dużą, raz małą literą).
Nie mam pojęcia o czym jest tekst i jaki ma związek z fantastyką, ale liczę na to, że ktoś mnie oświeci.
Mogę jedynie postawić tezę, że autorka ma 14-17 lat i nie wiedziała, gdzie wypisać, jaki to świat jest zły. Do takich rzeczy służą blogi, jeśli już koniecznie chcesz katować tym Internet.

@exturio
Zawiodłem się na Tobie :D Pisze się małą literą, a nie z małej. Wstyd i hańba! ;)

Trochę zabawny, trochę moralizujący, trochę wulgarny, w tekście dla każdego coś miłego. Lekki, przyjemny dla oka, ciekawie zakończony. Dopatrzyłem się niepotrzebnego przecinka przed którymś albo i formy patrzałem, która mi nie pasowała do tekstu. Ale poza tym podobało się :)

-Wskakujcie chłopaki, woda jest cieplutka.-krzyknęły dziewczyny. - bez kropki po słowie cieplutka. I brakuje spacji po myślnikach. Podobne błędy zauważyłem w większości dialogów.
-Kuba, co to tam w oddali- powiedział Jacek.
-Boja-odparł
Jacek chyba zapytał, a odparł mu Kuba, chyba że Jacek zwykł sam odpowiadać na swoje pytania.
Głównie bronić ludzi przed potworami. - ja mieć nadzieję, że oni bronić ludzi dobrze, bo inaczej ja zacząć się bać. A tak serio - zdanie do generalnej poprawki. Nie ma sensu w odniesieniu do zdania poprzedzającego.
-Dobrze, mam coś specjalnego, choć ze mną.- poszedłem za Igornem- zobacz mam tu dla ciebie pas na eliksiry, załóż go.- założyłem pas, był idealny dla mnie- trzymaj i wkładaj do przegródek, masz tu na regeneracje, na zwinność a i te zioła na rany, a te masz do jedzenia tylko używaj ich mądrze w odpowiednich dawkach możesz przeżyć na nich parę tygodni, a w nieumiarkowanych dostaniesz niezłych zwidów i sam się zabijesz. - w tym miejscu się poddałem, a dokładniej po słowie choć, które powinno być zamienione na chodź.

Tekst jest do całkowitej przeróbki. Pomijając pomysł, który okazał się dla mnie trochę naciągany, ale w miarę ciekawy. Przede wszystkim zły zapis dialogów, oprócz tego mnożą się powtórzenia, do tego widzę problemy z ortografią, o interpunkcji już nie wspominając. Do tego dochodzi używanie powiedział, rzekł, zamiast np. zapytał. Dodajmy do tego złe używanie przypadków w niektórych miejscach i może na tym poprzestanę.
Pracuj, pracuj i jeszcze raz pracuj, a może następne opowiadania będą lepsze. :)

Przeczytałem, nie wzbudziło to we mnie większych emocji. Według mnie za dużo opisu rozpaczy bohaterki, a za mało starć z "Aniołami Boga", wręcz ich brakowało. Trochę interpunkcja zaszwankowała w niektórych miejscach. W kwestii zachowania bohaterki podpisuję się pod zdaniem szoszoon, mało logiczne.

Podoba mi się język. Zdecydowany plus za to, że obyło się bez błędów, a czyta się to łatwo i szybko. Niestety muszę przyznać rację Orsonowi i Adamowi. Już bardziej ucieszyłaby mnie jakakolwiek odpowiedź od strony napastników tuż przed zakończeniem opowiadania.
Jedna nieścisłość mi się objawiła. Głównym bohaterem jest Reus, są przedstawione jego myśli i emocje, a w pewnym momencie pojawia się wtrącona myśl pani kapitan Le Brun. Nie wiem, jak innym, ale to mi nie przypadło za bardzo do gustu.
Pomysł fajny, bohaterowie także, opisy dopracowane, brak rażących powtórzeń, tylko tego zakończenia szkoda.

Świetne :) Podoba mi się, że narrator cały czas używa zdrobnionej formy - kotka. Co do tego zjedzenia właściciela, to nie bybłbym taki pewny. Koty to zdradliwe stworzenia :D

'Jak ja się w to wpakowałem?' pomyślał. *** - tutaj chyba zabrakło entera lub enteru (jak kto woli)
- Słuchamy...? - niepotrzebny znak zapytania
(...) nie pilnowany układ na tuż za granicą SWH (...) - chyba Ci się na niepotrzebne wkradło
- Ale... - facet desperacko próbował znaleźć jakieś argumenty. - zdanie po myślniku powinno zaczynać się dużą literą
Zamiast tego uaktywniły się silniki manewrowe obracając frachtowiec o 180 st. - bez skrótu, powinno się napisać stopni.
- Ay, ay, sir! Tylko... - wydaje mi się, że poprawna wersja tego okrzyku to: Aye, Aye, Sir!

Nie czytałem żadnej z książek o Diunie, toteż nie wiem, czy Twój tekst ma z nimi jakiś punkt wspólny. W każdym razie, co mi się nie podobało:
1. Interpunkcja - kuleje i to strasznie, trzeba nad nią popracować. Ale nie przejmuj się, chodzi głównie o przecinki.
2. Akapit zaczynający się po *** jest zdecydowanie za długi, powinieneś go podzielić.
3. Liczbomania - strasznie dużo liczb się pojawiło. Odległości i prędkości co chwilę się zmieniały i na dobrą sprawę trzeba byłoby bardzo dobrze i szybko liczyć w pamięci, aby opanować sytuację "Jaskółki"
Skończywszy z tym, co było złe, przechodzę do tego, co było dobre, a jest to znacznie przyjemniejsza część komentarza. A zatem:
1. Lekko i szybko się czytało - pomimo braku przecinków i trochę przydługich akapitów (niektórych) tekst naprawdę szybko przeczytałem
2. Przystępny język - wszystko napisane prosto, lekko, przyjemnie dla oczu
3. Fabuła - ciekawa opowiastka. Szczerze przyznam, że liczyłem na większe poczucie czarnego humoru kapitana, ale to drobnostka i moja wybredność. :)
Tekst moim zdaniem udany i gdybym mógł wystawić ocenę, to dałbym porządną, zasłużoną 4.
Pozdrawiam i życzę powodzenia :)

Nie pamiętam, kim jestem. - to zdanie bez przecinka
Odczuwałem wewnętrzną potrzebę - nieodparty imperatyw nieustającego nacisku, nakazujący mi znaleźć się na końcu tunelu, tam, gdzie majaczyło niewyraźne światło o różowawym zabarwieniu. - strasznie mi tu nie pasuje słowo imperatyw.
Budzę się na pustyni szarego piasku. - to zdanie brzmi według mnie niezręcznie. Chyba raczej powinno być na szarym piasku pustyni.
Czuję nagłą potrzebę zmierzenia wzrokiem samego siebie. Więc mierzę siebie samego wzrokiem (...) - no tak, czuję potrzebę zmierzenia, więc mierzę. Zdania nie zaczyna się od więc, nawet jeśli to kwestia stylizacji, odbicia myśli bohatera czy jeszcze jakiś inny pomysł, brzmi to w tym przypadku okropnie.
Ja stoję, on stoi, stoimy tak razem i patrzymy na siebie nawzajem, wszem i wobec nikogo. - nie za bardzo zrozumiałem to zdanie, a konkretnie jego ostatnią część, której notabene poprawna forma jest następująca: wszem wobec (bez i).
Mi się przytrafił ten starzec. - na początku zdania zawsze obowiązuje forma mnie.
Żadne z nas nie odczuwało potrzeby snu. - żaden z nas, chyba że starzec był kobietą.
Pewnego dnia, nie wiem którego, bowiem był to już dzień, w którym nie pamiętałem, który już minął dzień, powiedział  (...) - to zdanie jest... miażdżące, tak, to dobre słowo na określenie jego poziomu.
Nabierz wody w wiadro, weź to ziarno i idź. - według mnie to chyba nabierz wody do wiadra.
Milcząc, rano budzi mnie i tak w milczeniu powtarza się co dzień nasz rutynowy rytuał. - pomijając milczeniem nadmiar słów pochodzących od słowa milczenie, wspomnę tylko o tym, że to zdanie brzmiałoby lepiej bez słowa rutynowy.
W drzewu więc pokładałem swoje uczucia, pielęgnując je starannie - pieszcząc wzrokiem liście, muskając gałązki, czule obejmując pień. - w drzewie - miejscownik, nie celownik.
Z każdą chwilą nabierają coraz większej drzwiowatości, dobywanej prosto z głębin mojego serca. - a już się bałem, że nabiorą, nie daj Boże, drzwistości.

Interpunkcja kuleje, zwłaszcza w nawiasach, w których opisujesz myśli bohatera.
Mieszasz czasy narracji. Raz opowiadasz w czasie teraźniejszym, a zaraz potem przechodzisz do czasu przeszłego.
Mnóstwo powtórzeń, warto sięgnąć po słownik synonimów. Choćby tutaj. Słownik jest bardzo bogaty, a abonament naprawdę niewysoki.
Pomysł jest moim zdaniem ciekawy i intrygujący, ale nie przemawia do mnie. Nie podobał mi się ten tekst, może go nie zrozumiałem, może miał w sobie zbyt wiele rażących błędów. Sporo filozoficznych wywodów, całkiem sporo trudnych słów użytych jakby dla szpanu, bo w niektórych miejscach po prostu nie pasują lub nic nie wnoszą. Nutka tajemniczości i niedopowiedzenie jest plusem, ale za błędy i fabułę minus.
Tyle ode mnie, nie zrażaj się zbytnio. :)

Pod tekstem "Opowieść o Babie Jadze"
Autor: Fasoletti

(...) Postać zaśmiała się. Przerażającym, ohydnym, szaleńczym śmiechem, który niósł się echem wśród drzew. - paskudnym, nieludzkim, okropnym, straszliwym, demonicznym!!! Tak, jeszcze więcej! Lubisz to, dziwko! (...) Dobra, będzie tego, bo i ja zacznę zaraz głosy w głowie słyszeć. Tego się nie da czytać.

Tak, proszę Państwa, tak! I na pierwsze miejsce wysuwa się, ten jakże doświadczony w pisaniu ostrych niczym brzytwa komentarzy, Fasooooleeeetti :D 

Spację dajemy tylko po znaku interpunkcyjnym, nigdy przed.
Rajen był wolny, niegdyś chłop , szczęśliwy chłop , pomimo tego że nie stać go było na nic i nie miał wiele praw , był szczęśliwy dzięki jego rodzinie ... - nie miał wielu praw (dopełniacz zamiast biernika), po słowie wolny to zdanie jest zbudowane w taki sposób, że ciężko go "ugryźć", całkowicie do poprawy.
Czy miał inną opcje niż pójście za owym łowcą ? Chociaż dalej sądzi że nie ma nic , że pozostała mu już tylko jego zemsta... - opcję, po której powinien stać przecinek. Kolejny przecinek przed "że".
Odsłonił zasłony z okna . Światło odkryło jego chudą twarz pokrytą bliznami. - albo odsłonił zasłony (po prostu), albo odsłonił okno. "Z okna" to można coś widzieć lub co najwyżej skoczyć. A światło nie może odkryć czyjejś twarzy, tylko ewentualnie ją oświetlić, wydobyć z cienia.
Miał wory pod oczami , ostatnią noc poświęcił na zlecenie na pewnego Wielkiego Wilka , tak zarabiał na życie . - na realizację zlecenia
Poczuł ból na brzuchu . - poczuł ból brzucha
Było ciepłe , za ścianą była obora, miał wielką bale, okna miały zasłony i przede wszystkim miękkie łóżko którym szczycił się właściciel tych mieszkań. - wytłumacz mi proszę, bo ja w całej ignorancji swojej nie wiem, co to jest bala, bo chyba nie wiem. A obora za ścianą to chyba nie jest wygoda, przynajmniej ja bym nie chciał mieszkać z oborą po sąsiedzku.
Nie zastanawiając się tym co ona tam robiła poszukał czegoś co mógłby ubrać żeby mógł wyjść do miasta po nową koszule . Znalazłszy płaszcz wyszedł przez drzwi na korytarz , potem na schody do karczmy na parterze , przywitał się z właścicielem-barmanem i wyszedł. - pozostawiając brak przecinków (nimi zajmę się w dalszej części mego komentarza), pragnę wspomnieć o słowie "barman". Jakoś nie pasuje mi w klimacie opowiadania. Może lepiej "karczmarz" lub "oberżysta"?
Ach , szkoda żeś szedł polować na tego wielkiego wilka... Sam ich położył paroma szybkimi ruchami , nawet nie wiadomo było w jaki sposób jeden z nich wylądował na dworze , drugi na ścianie . Powiadam panie... - byli o ile się nie mylę przed karczmą, tak? I on ich pokonał czy raczej "położył paroma szybkimi ruchami", tak? Więc jednym z nich rzucił na pobliski dwór szlachecki, tak?
(...)bo tak miał na imię, przeżył tą potworną wojnę. - będę staromodny i będę się upierał do śmierci przy formie w bierniku rzeczownika rodzaju żeńskiego - herbatę, zasłonę, tarczę, bestię itd.
Cztery dni drogi spłynęły strasznie szybko (...) - cztery dni drogi upłynęły strasznie szybko, a i wtedy miałbym spore wątpliwości, co do poprawności językowo-gramatycznej tego zdania.
Zmuszało go do odnalezienia swego domu i chwili memoriału nad swoją wioską , nad mieszkańcami , rodziną . - memoriał to można napisać, a w czasach współczesnych się tego raczej nie pisze, a przynajmniej bardzo rzadko. Ewentualnie memoriał można zorganizować ku pamięci. Jeśli nie wiesz, co to memoriał, odsyłam tutaj.
Nie powstrzymał ludzkich odruchów i uczuć , chodź przez lata nie odczuwał potrzeby spędzania gdzieś lub z kimś przez dłuższego czasu. - choć przez lata oraz spędzania gdzieś lub z kimś dłuższego okresu czasu.
(...) kiedy największym zmartwieniem było to że nie wykonało się jakiegoś polecenia rodzica nie na czas ... - zbędne drugie "nie"
Łowca w końcu otrząsł się z zadumy (...) - w tym miejscu załamałem ręce. OTRZĄSNĄŁ się!!! To tak jakbyś chciał napisać weszł, zamkł lub przeklł.
w oczach starszego (siedzącego) pojawiła się radość , Rajen to odwzajemnił
- niepotrzebny nawias i jego zawartość; Rajen odwzajemnił (jako że była to radość - gramatycznie rodzaj żeński)
Spędzili na tej rozmowie trochę czasu , Etne opowiedział mu o przygodach jakich doświadczył na linii frontu , Rajen o doświadczeniu które zdobył podczas jego nieobecności o tym jak zarabiał na życie i o tym jak dobrze opanował fach swojego mistrza . Spędzili na tych rozmowach trochę czasu . - dwa razy "trochę czasu" w sąsiadujących zdaniach.
Minęło kilka dni od kiedy się spotkali i musieli przenieść się do jakiegoś miasta w potrzebie nabycia jedzenia i wody . - jeśli koniecznie chcesz zachować formę "musieli przenieść się...", to należało napisać np. po kilku dniach od ich spotkania.
i o tym że na tą wielką zieloną bestie i zlecili już zadanie - z kontekstu rozumiem o co chodzi, ale ta część zdania jest tragiczna
I znów czas leciał szybko , nie minął miesiąc a Łowcą udało się skompletować całą drożynę i wyruszyć w kierunku bestii . - ŁOWCOM (liczba mnoga rzeczownika rodzaju męskiego w celowniku - występuje OM, a nie nosówka Ą)oraz drUżynę
ja razem z Drasivem ( jednym z uczestników wyprawy ) - zupełnie niepotrzebna zawartość nawiasu
(...)w którą ty wraz z Gantem zbawicie smoka - chyba zwabicie...
W takim składzie wyruszyli ku kolejnej kryjówce smoka . - może nie doczytałem, ale jaka była poprzednia kryjówka smoka?
Był cały w łuskach i gdzie niegdzie porośnięty rogami . - gdzieniegdzie
Bestia zauważając to żygneła ogniem w oprawców (...) - rzygnęła

Przeczytałem, zajęło mi godzinę, ale udało się. Nie wiem od czego zacząć. Może od interpunkcji, której prawie w ogóle nie ma. Przecinki powstawiane na chybił-trafił. A nuż się uda. W wielu miejscach nie powinny stać, w innych ich brakuje. Ponadto okropne, masakryczne powtórzenia.
Widzę też dużo błędów ortograficznych i językowych, o stylistyce zdań nie wspominając. Mylisz i mieszasz czasy narracji. Raz używasz czasu przeszłego, innym razem teraźniejszego. Poza tym błędny zapis dialogów i myśli, a w niektórych miejscach dwie wypowiedzi zlepione w jedną.
A teraz fabuła. Gdyby zapis opowiadania był poprawniejszy, to może fabuła byłaby klarowniejsza i okazałaby się w miarę ciekawa. Pomijając to, że poszło im z tym smokiem szybko i łatwo, a Rajen nie odniósł żadnych obrażeń, mogłoby to być ocenione na poziomie średnim lub dobrym.

Lepszy Żeromski, u którego przynajmniej akcja jakoś płynie ;) A w "Nad Niemnem" to też płynęła... łódka z bohaterami przez 3 rozdziały :D

Laur zwycięzcy dla człowieka, który "Nad Niemnem" pokonałby w jedno popołudnie ;)

Dzięki za ocenę, komentarz i wyłapane błędy ;) A ponieważ i ja jestem mistrzem czepialnictwa, to napiszę, że pisze się "uprzykrzanie" ;)

A to jeśli była jakaś inna wersja mężczyzny, to ja jej nie widziałem ;) Ja już w takim razie widziałem po przemianowaniu :) To zwracam honor autorce :)

Ogórke 2012-03-14 17:23
szczerze mówiąc jak przeczytałem tytuła tematu w Hyde Parku, to pierwsze moje skojarzenie brzmiało 'Nomad!!' :D

Dla mnie ten aspiruje na drugie miejsce ;) Bez obrazy oczywiście :)

Zwróć uwagę na to, iż on może rozumieć wszystko doskonale, czytając w tym tempie. Pamiętam, jak czytałem bodajże "W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta. Tempo wynosiło jakieś 10 stron na godzinę :D Co innego było przy trylogii Sienkiewicza, "Iliadzie" czy chociażby "Panu Tadeuszu" (tak, to naprawdę da się przeczytać w jeden dzień).

1. W szachach są dwie "wieże".
2. Nigdzie nie napisałem, że szachy reagowały na komendy głosowe.
3. Nie zaznaczałem z jakiego pola była przestawiana figura, aby na tej podstawie nikt nie oceniał moich niskich umiejętności gry w szachy.

Proponuję zapytać autora komentarza, jako że ja w wyszukiwarce takiego hasła nie znalazłem ;)

Pod tekstem "Opowieść o Welernie - Rozdział 2, urywek 1" welern

syf. 2012-03-07 17:08
1. Ale jesteś pewien, że po dwadzieścia sześć od bandyty? Ja słyszałem, że trzydzieści dwie sztuki złota, ale królewski podatek dochodowy nałożony na łowców bandytów to 13%, wraz z ryczałtowo określonymi kosztami uzyskania przychodu na dwie sztuki złota.
2. A tak na poważnie -- czytelnik, widząc takie akapity składające się cyfrowych wyliczanek bezużytecznych informacji, umiera. I nie czyta dalej.
3. Suchary -- Takiego tonu zawsze używał w takich sytuacjach i zawsze przyćmiewał uwagę przeciwników. W Grafomanii takie teksty ok, ale to jest chyba pisane na poważnie...
4. Dialogi są nieprawidłowo zapisane.
5. I zaliczają się do grupy tak zwanych dialogów mongolskich.


Jak na razie to jest mój faworyt :D

Pierwsze zastrzeżenie: INTERPUNKCJA. Tylko w pierwszym akapicie znalazłem cztery błędy. A dalej jest tylko gorzej, więc szkoda wymieniać po kolei, gdzie powinny stać przecinki.
Ciągłe powtarzanie tych samych fraz, jak na przykład dziewczyna o stópkach małych przypomina mi chwyt zastosowany w Iliadize. O ile u Homera zdawało to egzamin (łatwiej było zapamiętywać kolejność długich wersów pieśni), tutaj jest to niezbyt trafiony pomysł. Twój tekst musiałby być rytmiczny, aby można go było recytować lub śpiewać. Wtedy powtarzanie fraz miałoby jakiś sens.
I dojrzał Kimasoto sławnego na kolanach i zrozumiał, że ten pomodlić się chciał przed zabiciem jego i w otoczeniu giermków przebywał. - sławnego kogo?
I wyruszyli z nim, bo tak i też zamierzali uczynić. - budowa tego zdania wyjątkowo mi nie pasuje.

Bardzo dużo błędów interpunkcyjnych, sporo stylistycznych. Myślę, że odcinki 1-5 wypadły dużo lepiej, o ile w ogóle można tu mówić o jakimś "lepiej".

Pomysł jest, zaskoczenie jest, ale wykończenia trochę zabrakło. Gdyby tekst był trochę dłuższy i obrazował choć trochę tło, to może byłby bardziej zrozumiały. Podobała mi się idea, ale przekaz do mnie nie trafił. :)

Z uwag technicznych: Troskają się o wiele, gdy trzeba mało, albo tylko jednego. Tutaj przed "albo" nie powinno być przecinka.
Tamci zaś poza swym Bogiem świata nie widzą, a w głowach im się mąci od kadzideł i powtarzanych modłów. - w tym miejscu wstawiłbym nowy akapit, aby "tamci" byli lepiej oddzieleni od "nas".
Poza tym nie mam żadnych krytycznych uwag. Tekst przyjemnie się przeczytało, stylizacja nawet udana, bez większych błędów, tytuł dobrze dobrany. Innymi słowy: mnie się podoba. :)

Rzuciło mi się w oczy coś, czego nie mogę przeboleć: i/lub oraz Te proste rozumowanie. Myślę, że w pierwszym przypadku powinno stać jednak samo lub, a w drugim konieczne wręcz jest TO. Błąd niewielki, ale zwrócił moją uwagę.
Uważam, że tekst jest dobrze napisany. Końcówka zaskoczyła i lekko wstrząsnęła. Trochę zgadzam się z vyzartem - motyw z pokusą ciut niedopracowany. Jednak pomysł bardzo mi się podobał.

Dopiero po pierwszym komentarzu wczytałem się na tyle uważnie, że załapałem o co chodzi. Tekst jakoś do mnie nie przemawia. Jakiś pomysł w tym jest, ale nic poza tym.

Reguły interpunkcyjne są między innymi po to, aby móc dobrze zrozumieć zdanie lub kilka zdań. W przypadku Twojego "stylu" jest to w wielu miejscach niemożliwe, jako że zdania nie da się dobrze zinterpretować, właśnie przez złą interpunkcję.
Pomimo Twoich wyjaśnień nadal będę się upierał przy tym, że niektóre wypowiedzi zostały źle zapisane.
Gdy pisałem o krasnoludzie, to nie miałem na myśli tego, że używa zarówno słownictwa naukowego, jak i tego z poziomu rynsztoka. Chodziło mi o to, że w świecie, który wykreowałeś słowa "etyka" i "stereotyp" pasują... jak wół do karety za przeproszeniem.
Piszesz o "osobistym stylu wypowiedzi". Jeśli chcesz, aby ludzie postrzegali Twój styl jako niepoprawny, to rób tak dalej. Wielokropki mają swoją konkretną funkcję: pokazują, że jakaś myśl jest niedokończona lub wstawiają przerwę między główną myślą, a jej końcem. Jeśli je tak często stosujesz, świadczy to o tym, że Twoi bohaterowie nie potrafią złożyć kilku myśli w sensowny ciąg, a narrator ma problemy z opowiadaniem historii tak, jakby się ciągle zacinał.
Ponadto w komentarzu znów użyłeś pleonazmu "platynowa blondynka", co jest - jak już pisałem - błędem. Nie można łączyć w jednym zdaniu tych dwóch pojęć w odniesieniu do koloru włosów.
Wspominasz o dadaistach, którzy odrzucali reguły. Bądź konsekwentny. Albo odrzuć je wszystkie łącznie z ortograficznymi i stylistycznymi, albo stosuj je wszystkie. Proza to nie poezja, nie można tu stosować dowolności w regułach. Zgadzam się tu z moim poprzednikiem - jeśli nie stosujesz sie do reguł, pisanie nie ma sensu.

Już pierwsze zdanie swoją długością wprawiło mnie w konsternację. Przede wszystkim było ono dłuuuuugie. Opisujesz w nim sytuację polityczno-geograficzną, informując jednocześnie, że ktoś szedł. Nie za bardzo to do siebie pasuje.
(...) szła żwawo drobna, szczupła platynowa blondynka. - podwójny pleonazm. Jeśli była drobna, to oznacza również, że i szczupła. A skoro była platynowa (zakładam, że chodzi o włosy koloru platyny, jako że platynowa to może być płyta albo zegarek), to nie trzeba wspominać, że była blondynką.
Całości dopełniała szczupła, kształtna sylwetka i lekkość ruchów. - nie trzeba znów podkreślać, że była szczupła.
-„To już rok, Tinri..." - pomyślała z niedowierzaniem. - niepotrzebny myślnik na początku, ponieważ bohaterka to pomyślała, a nie powiedziała.
- Psiakrew! - zaklęła i przykucnęła przy niej. Wiedziała, że to był wypadek, ale nie mogła patrzeć bezczynnie na cierpienie innych, niezależnie, czy należeli do ras rozumnych, czy nie. - Przepraszam cię... - uniosła dłoń nad myszą i zamknęła oczy, łącząc swoją energię z energią zwierzęcia i wyobrażając sobie, jak zrastają i regenerują się jego tylne łapki. Po chwili wróciły one do normalnego stanu. - Też sobie miejsce wybrałaś... - podłożyła dłoń, wysyła-jąc gryzoniowi ciepłą, dobrą energię. Mysz podeszła ostrożnie i obwąchała jej rękę, po czym na nią weszła, przyciągana przez emanacje, właściwe każdemu elfowi, sprawiające, że zwie-rzęta przy tych istotach łagodniały i czuły się bezpiecznie. - strasznie krótkie wypowiedzi w połączeniu z długimi opisami narratora. Można się przy takich wypowiedziach pogubić. Lepiej przenieść dłuższą kwestię narratora do następnego wersu.
Zauważyłem również kilka myślników w środku słów np. nie-nawiść, ka-miennej i sporo innych. Zakładam, że próbowałeś dzielić wyrazy w edytorze tekstu i nie przejrzałeś tekstu, wklejając go tutaj.

Podsumowując: pomysł całkiem ciekawy, ale brakło dobrego wykończenia. Pleonazmy występują w tekście jeden za drugim. Ponadto mnóstwo błędów interpunkcyjnych (polegających zarówno na niedoborze, jak i na nadmiarze przecinków). I za dużo, zdecydowanie za dużo, wielokropków.
Tragiczny zapis dialogów i myśli bohaterki - to przede wszystkim wymaga poprawy, bo inaczej utrudnia czytanie. Nie wiem też skąd u krasnoluda, który używa słowa "rzyć" bierze się również znajomość słów "etyka" lub "stereotyp", które nie pasują ni w pięć, ni w dziewięć do klimatu, świata i stylu dotychczasowych wypowiedzi.
Na końcu widziałem próby wstawienia sarkazmu i ironii, a także poczucia humoru bohaterów, ale nienajlepiej to wyszło, w związku z czym robią się śmieszni, dziecinni i jacyś tacy niewyraźni.
Ostatnie kilkanaście wersów jest natomiast czystym dialogiem - przerzucaniem się słowami, co sprawia, że czyta się to szybko, bez przyjemności i ma się nadzieję na to, że w końcu coś się wydarzy.

Ja ze swojej strony polecam "Malleus Maleficarum", a po polsku "Młot na czarownice". Jest to nie tyle źródło historyczne, co przedstawienie punktu widzenia jednego z ludzi, którzy tak zawzięcie walczyli z "czarownicami", że stracił zdrowy osąd. Swego czasu książka ta była używana jako "podręcznik" dla łowców czarownic.

Jeśli decydujesz się na stylizację języka, rób to konsekwetnie. W niektórych miejscach stosujesz słowa "jeno" czy "wyrozumieć", a w innych z kolei "łajza", które to słowo raczej nie jest archaiczne.
Drugie zastrzeżenie to brak przecinków w niektórych zdaniach lub ich nadmiar w innych. "I przyjechał Kodo i przyjął przysięgę i wiele miał słów pochwały dla swego samuraja pierwszego." - w tym zdaniu na przykład przed każdym "i" powinien stać przecinek (oprócz pierwszego rzecz jasna). Takich przykładów w Twoim tekście możnaby znaleźć wiele.

"Przez myśl haniebną o piersiach Kodo jędrnych, zbroi swej nie zzuł." - zzuć można tylko i wyłącznie buty.
"A z pogoni wróciwszy na cześć towarzysza swego, Zen Bo, okrzyki pijane wznosili." - okrzyki się upiły, przez co były pijane, tak?
W pierwszym odcinku można jeszcze wytrzymać, gdy zdecydowana większość zdań zaczyna się od "I", ale pod koniec jest to już nużące i męczące. Nie wiem, czy zdołałbym przebrnąć przez trzydzieści części.
Ponadto w większości zdań zastosowałeś niepoprawnie szyk przestawny przez co wyszedł ci styl archaiczny, ale błędnie zapisany. Jeśli chcesz bawić się w stylizację języka, to najpierw poczytaj kilka tekstów źródłowych z danej epoki, żebyś wiedział, jak to robić.
Tłumaczenie, że jesteś laikiem nie usprawiedliwia niektórych rażących błędów rzeczowych, które popełniłeś.

Przypomina mi to nieco "Kołysankę" Machulskiego. :) Bardzo fajny pomysł i wykonanie. Po słowach "srał pies" ze strony Mikołaja spodziewałem się trochę większego poczucia humoru ze strony świętego albo jakichś przejawów czarnego humoru.

Fakt, że trudno uniknąć nadmiernej ilości zaimków w niektórych sytuacjach. I stawia to wiele osób w impasie: powtórzenie czy kolejny zaimek? ;)

Dobrze się czyta :)
Bardzo obrazowo napisane, nie zauważyłem jakichś większych błędów. Oceny niestety jeszcze nie mogę dać, ale byłaby to jedna z wyższych :)
Spodobała mi się puenta.
Dwie rzeczy tylko nie dają mi spokoju.
1. Stwierdzenie bohatera, że jest relatywnym pacyfistą. Jakoś nie przemawia to do mnie, ponieważ nie mogę znaleźć odpowiedniej definicji dla tej postawy bohatera. Co oznaczałby relatywizm pacyfistyczny lub relatywny pacyfizm?
2. Serafin to anioł, który służy Bogu. U Ciebie przedstawiony jako upadły. Nie lepiej byłoby zastosować formę upadły serafin?
Poza tymi kwestiami pozostawiam moje czepialstwo na boku i powtarzam, że tekst mi się podobał :)

@Nitra
Czasami wystarczy zaimek (jego, on, jemu, itd.). A czasami nawiązanie do poprzedniego zdania, np:
Marcin podniósł paczkę z ziemi. Gdy się wyprostował, stęknął z bólu - wiadomo, że chodzi o Marcina.
Agata spojrzała w oczy Agnieszki, próbując odczytać jej intencje. Nie udało jej się, czego bardzo szybko pożałowała.
Ludwik odrzucił od siebie miecz, jakby był wielkim robakiem. Aleks, widząc to, zaśmiał się kpiąco. Jego towarzysz/Tamten/inne określenia spojrzał na niego z chłodem.

Twój problem, jak widzę, nie leży tylko w kwestiach powtórzeń, ale także w zdaniach podrzędnych. Masz rację, czasami ciężko uniknąć jest błędu bez zastosowania odpowiedniego zaimka, ale często mamy do czynienia z sytuacją, w której podmiot w zdaniu jest konotowany (możemy się domyślić kim jest bez wymieniania go). Dla przykładu:
"Alan w ostatniej chwili dojrzał ostrze nieprzyjaciela zmierzające ku jego twarzy. Zdołał odskoczyć na bezpieczną odległość, ale to nie powstrzymało zapędów tamtego."
Przykład głupi, ale moim zdanie trafia w sedno. A zatem:
* Ostrze nieprzyjaciela zmierzające ku czyjej twarzy? - Alana oczywiście.
* Zdołał odskoczyć. Kto? - Alan.
* Nie powstrzymało zapędów tamtego. 1. Co nie powstrzymało? 2. Którego? - 1. Odskoczenie na bezpieczną odległość. 2. Nieprzyjaciela.
Zaimki nie są uniwersalną metodą walki z powtórzeniami, ale w niektórych przypadkach bardzo skuteczną. Pamiętaj, jeśli masz wątpliwości czy zdanie jest klarowne, rozbierz je na czynniki pierwsze. Na przykład:
Alan robił wyrzuty Markowi w związku z jego opieszałością. Ten zaś miał za złe impulsywność swojego przyjaciela, która dawała się we znaki nie tylko jemu, lecz wszystkim dokoła.
Rozbicie:

I zdanie.
Robił wyrzuty ---> kto ---> Alan
Robił wyrzuty ---> komu ---> Markowi
Robił wyrzuty ---> z jakiego powodu ---> w związku z opieszałością
w związku z opieszałością ---> czyją ---> jego (Marka)

II zdanie.
Miał za złe ---> co ---> impulsywność
Miał za złe ---> komu ---> swojemu przyjacielowi (Alanowi)
lub
impulsywność ---> czyją ---> swojego przyjaciela (Alana)

Jako że zdanie drugie jest złożone jego wykres jest bardziej skomplikowany, ponieważ należy uwzględnić w nim dwa orzeczenia i określić jak zdanie jest złożone (współrzędnie czy podrzędnie). W każdym razie, jeśli masz wątpliwości co do zrozumiałości i klarowności swojego dialogu czy opisu sytuacji, wtedy rozłóż zdanie lub zdania i zobacz, czy wykres zdania wychodzi ci sensownie, czy nie. Jest z tym trochę roboty, ale będziesz mógł wtedy zobaczyć jak ktoś odczyta Twoją wypowiedź i nie pojawią się błędy w stylu:
"Alan trzymał w rękach sztylety, były całe zdrętwiałe" - co było zdrętwiałe, sztylety?
Ale się rozpisałem ;) Mam nadzieję, że mój przydługi wywód w czymś pomoże ;)

Ja grałem zarówno w "Magiczny Miecz" jak i w "Magię i Miecz". Obecnie widziałem, a nawet grałem w "Talizman", który jest współczesnym odpowiednikiem tych gier, i który jest wcale niezły.

Mam jeszcze jedno zastrzeżenie. Powinieneś użyć formy "Rzeczypospolitej sarmackiej", a nie "rzeczpospolitej". :)
Przepraszam za komenta pod komentem.

Jeśli dobrze pamiętam (nie z autopsji, lecz z nabytej wiedzy ;)), to w tekstach źródłowych z okresu XVw. nie znajdzie się jeszcze tych zwrotów, poza "Wasza Miłość" lub "Jego miłość". Tytuł ten był zarezerwowany dla suzerena oraz suwerena, ew. bliskiego przyjaciela.
Nie mogę się zgodzić niestety z przedmówcą, co do skrócenia "waść". Jeżeli "waść" byłoby jedynie skróceniem "Waszmości", to należałoby pomiędzy nimi postawić znak równości. Wtedy: waść = waszmość.
Tak nie było, gdyż "waść" było zwrotem poufałym, często obelżywym.
W XVw. raczej występowały formy: "mości panowie", "mości panie" w języku szlacheckim. Gdy szlachcic rozmawiał z przedstawicielami innych stanów, ci zwracali się do niego słowami "miły panie" lub "miłościwy panie". Przykład: "Miły panie, Bógżeć zapłać!" (Krótka rozprawa między trzema osobami...)
W liście Stanisława Kościeleckiego do Jana Dantyszka (1534r.) możemy odnaleźć taką formę, jak: "Jego miłości Panu" czy "Miłościwy Panie".

Nowa Fantastyka