Profil użytkownika


komentarze: 215, w dziale opowiadań: 128, opowiadania: 63

Ostatnie sto komentarzy

Myślę, że temu tekstowi pomogłaby nie tyle kondensacja (czego jednak tez nie wykluczam), co wymienienie większości scen, żeby fabuła skupiała się na czym innym… Dzięki za komentarz.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Na kwestię dotyczącą lepszego sprawdzenia generał Zefiryny nie mam argumentów, więc przyjmuję, że masz rację. :) Co do oparcia, w tekście jest napisane, że kończyło się ono pod łopatkami, ale w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, żebym przemyślał to jeszcze raz…

Cieszę się, że summa summarum opowiadanie nie okazało się złe. :)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Dziękuję za komentarz. :) Przepraszam, że odpisuję dopiero teraz – wczoraj wszedłem na forum i zauważyłem wiadomość, a wtedy już nie miałem siły, żeby się ustosunkować.

 

Matriarchinie (przynajmniej dwie) są przedstawione karykaturalnie. Takie złe, że aż głupie. Kto chciałby mieć generałów łżących przełożonej? Tak trudno było sprawdzić, że medalion stworzył krewny chłopaka? To powinien być argument poważniejszy niż zeznania żołnierzy. I nie dało się ich złapać na jakimś szczególe?

Choć rozumiem, że zachowanie Matriarchiń w tej sytuacji może być sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, sądzę, że przynajmniej w pewnym stopniu można je wyjaśnić. Zefiryna była zaufanym generałem z umiejętnościami ważnymi ze strategicznego punktu widzenia, z kolei Geraki był tylko prostym żołnierzem, którego można bez żalu poświęcić, jeśli zajdzie taka potrzeba. To wystarczyło, by Matriarchinie szybko uwierzyły w wersję Zefiryny bez aż tak dokładnego sprawdzania. Sprawdzenie natomiast tego, że faktycznie medalion stworzył dziadek stryjeczny, byłoby o tyle trudne, że ów dziadek nie żyje (widziałbym jakieś furtki, dzięki którym jednak byłoby to możliwe, ale ponownie – władczynie mogły po prostu nie być tym zainteresowane, skoro potencjalnie do odstrzału idzie tylko jakiś żołnierz).

 

Później to krzesło wyjaśniasz, ale najpierw mi zazgrzytało. Naprawdę to wygodny mebel dla kogoś, kto ma skrzydła na plecach? Wydaje mi się, że lepszy byłby stołek.

Wydaje mi się, że nawet pomimo skrzydeł przydałoby się jakiekolwiek oparcie dla pleców, tak jak opisywałem później.

 

I z podobnej beczki – jak ubrania wpływają na aerodynamikę lotu? Ewolucja się nad tym napracowała…

Powiem szczerze, że w temacie nie czuję się mocny, ale jakieś lekkie ubrania chyba nie będą oddziaływały zbytnio na umiejętność lotu? Poza tym, tak czy inaczej ze względu na anatomię avesowie zakładają na siebie ubrania mniej chętnie niż my.

 

Zauważyłem przy tym, że kliknęłaś bibliotekę. Oczywiście dziękuję, przy czym zastanawiam się, na ile taka decyzja jest spójna z treścią komentarza. ;)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Opowiadanie faktycznie jest długie, ale nie daje nawet chwili wytchnienia, tak mocno jest naładowane wydarzeniami. Nie uważam tego jednak za wadę, ponieważ mimo wszystko balans między dialogami a opisami jest bardzo dobry. Części opisowe we fragmentach z Trucizną dobrze podkreślają atmosferę tajemnicy, natomiast poprzez dialogi świetnie zostały nakreślone osobowości głównych bohaterów. Ogólnie czytając, naprawdę byłem ciekawy, w jaki sposób zagadka zostanie rozwiązana. Wydaje mi się, że z punktu widzenia kryminału sprawę może psuć fakt, że finał poznajemy tak naprawdę pomimo wysiłków postaci – nic z tego, co robią, tak naprawdę nie zbliża ich do celu, co utrudnia śledzenie zagadki przez czytelnika i próby rozwiązania jej samodzielnie. Nie wpłynęło to jednak na moje wrażenia z lektury, więc oby tak dalej. :)

Jeśli chodzi o błędy, rzuciły mi się w oczy jeszcze literówki, ale nie jestem w stanie już ich wyszukać.

 

Przespałam całą noc, co było dziwne, bo zwykle mam problem ze snem.

Czy ta wzmianka jest konieczna? Informacja ta moim zdaniem sprawia wrażenie, że wydarzenia opisane w pierwszym fragmencie dzieją się według myślenia życzeniowego autora.

 

Niewiele było tu sklepów, ale dużo burdeli i kilka karczm, do których nikt nie chodził, aby się jedynie napić.

Nie rozumiem zdania.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Irka_Luz – dziękuję za komentarz. Szkoda, że opowiadanie nie przypadło Ci do gustu, ale może następnym razem będę w stanie wynagrodzić to lepszym tekstem.

Jeśli chodzi o samych avesów, nie ma sprzeczności w tym, co podałaś, ponieważ są to antropomorficzne ptaki. Z jednej strony więc mają bardzo dużo cech ptasiej anatomii, ze szponiastymi nogami włącznie, z drugiej są to humanoidy z trzema parami kończyn (skrzydła wyrastają z pleców). Żuchwą z kolei jak najbardziej można określić też dolną część dzioba.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Dziękuję za komentarz. :) Rzeczywiście już kilka lat temu zamieszczałem opowiadania z postaciami avesów, aczkolwiek teraz tak naprawdę jedyne, co to opowiadanie ma wspólnego z tamtymi, to nazwa gatunku i fakt, że opisuje ona antropomorficzne ptaki.

Przyjmuję uwagi do wiadomości i cieszę się, że w opowiadaniu znalazłaś także pozytywy. Mogę tylko zapewnić, że postaram się, aby następne były tylko lepsze. ;) Jeśli chodzi o poprawki, dokładniej przyjrzę się im pewnie dopiero za tydzień, bo jutro wylatuję na urlop i się już nie wyrobię.

Pozdrawiam. :)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Hej, Alicella, dzięki wielkie za komentarz. :) Pierwszą i przedostatnią poprawkę wprowadziłem już od razu.

Ogólnie muszę się szczerze przyznać – sam nie jestem zadowolony z tego, że dużo sytuacji w historii rozwiązałem, łamiąc zasadę “show, don’t tell”. Sądzę, że to wynika ze złego rozplanowania fabuły, przez które chciałem w tak krótkiej formie jak opowiadanie zmieścić jak najwięcej, a wydaje mi się, że przydałoby się faktycznie pokazać np. paranoję wśród avesów czy wydarzenia, o których opowiada Geraki. Gdybym więc miał któregoś dnia jeszcze serio usiąść do tego opowiadania, powinienem jeszcze się pozastanawiać, co mogę dopisać, a z czego mogę spokojnie zrezygnować.

Jeszcze raz dziękuję!

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Bardzo fajny eksperyment językowy. :)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Oż, konkurs idealnie pode mnie, a akurat nie mam czasu na pisanie. :< Things happen.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Z czystej ciekawości jeśli chciałbym poprawić to co napisałem to czy mogę po prostu wyedytować post w tym temacie czy zakłada się nowy wątek (zakładam, że opcja numer 1)?

Nie ma problemu, żebyś edytował obecnie wrzucony tekst.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

“Piszę, bo lubię”? Raczej “piszę, bo mam czas”. :P

A tak na poważnie – wymyśliłem sporo postaci, które wydają mi się ciekawe, a które bardzo bym chciał zobaczyć w akcji. W dodatku większość z nich to nieludzie – ludzkie i rasy okołoludzkie (jak np. elfy czy krasnoludy) mnie nudzą, a ogólnie mało jest utworów oferujących stworzenia, które darzę szczególną sympatią. Plus chciałbym, żeby te światy, które wymyśliłem, w ten czy inny sposób żyły, nawet jeśli były okresy, kiedy to “podtrzymywanie świata przy życiu” sprowadzało się tylko do zlecania rysunków z tymi postaciami, bo z pisaniem musiałem się wstrzymywać. No i – co tu dużo kryć – opowiadanie historii fascynuje mnie samo z siebie.

Krótko mówiąc, chcę pisać o tym, co lubię, a jeśli do swoich opowieści przy okazji zdołam przekonać czytelników – lepszej nagrody dla mnie nie ma.

Inna sprawa, że to wszystko u mnie ulotne, bo dopiero niedawno wrzuciłem do betowania najnowsze opowiadanie, a wcześniejsze na kilkadziesiąt znaków skończyłem w… 2014 r. D:

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Na betalistę wrzuciłem pierwsze dłuższe opowiadanie, które napisałem… huh, od kilku lat. Tekst ma ponad 78 tys. znaków ze spacjami (według Worda), a gatunek to fantasy; akcja opowieści dzieje się w czasach historycznych wymyślonego przeze mnie świata, w którym jedynym gatunkiem istot rozumnych nie są ludzie. Klimat ogólnie poważny.

Będę niezmiernie wdzięczny za wyrażenie opinii najpóźniej do 24 stycznia.

Zapraszam, zapraszam. :)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Kurczę… Tematyka konkursu jest bardzo ciekawa, nagroda też zachęcająca, ale jestem pewien, że nic nie zdążę przygotować do zadanego terminu, szczególnie że aktualnie pracuję nad innym opowiadaniem.  Nie zmieniam więc przyjętej już jakiś czas temu strategii, żeby najpierw coś napisać, a dopiero potem ewentualnie szukać pod to konkursu. ;)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

No… Dziękuję za komentarze, przy czym w zasadzie już na tym etapie wiem wszystko, co chciałem wiedzieć. Nie jestem więc pewien, czy dodatkowe komentarze wniosą coś więcej, szczególnie że robię aktualnie przymiarki do kolejnego opowiadania i wiem, żeby starać się unikać już popełnionych błędów.

Oczywiście dziękuję wszystkim za poświęcony czas.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Wiem już wszystko, co chciałem wiedzieć, więc mogę tylko podziękować za komentarz. Zresztą, włącznie z tym, który teraz napisałem, jest ich już 36, a tyle nie miały nawet moje o wiele dłuższe opowiadania. :O

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Rozumiem i wezmę to pod uwagę.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Kto powiedział, że sequel też by miał ok. 2 500 znaków? :P

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

@NoWhereMan – dziękuję za wyjaśnienie. Zgodzę się z tym, przy czym wydaje mi się, że akurat w przypadku tego opowiadania – przy przyjętej w nim strukturze – byłoby to co najmniej bardzo trudne. Główny bohater przypadkiem trafia do innego świata, nie do końca rozumie, co się dzieje, nie wie, kim te istoty właściwie są, dlaczego go uratowały, a potem chciały zadziobać… Myślę, że aby w pełni to wszystko oddać, musiałbym napisać ten tekst (albo przynajmniej fragment) z perspektywy innej postaci. Może też powinienem był napisać narrację tak, żeby główny bohater zyskał jakąś osobowość, tylko przyznam się szczerze, że nie miałem pomysłu jak.

 

@drakaina – w jednym z komentarzy napisałem, że opowiadanie nie bez powodu zostało napisane w czasie przeszłym (i przy okazji właśnie w 1. osobie), i cieszę się, że nie przeszło to niezauważone. Mój pomysł był właśnie taki, aby zakończyć to opowiadanie cliffhangerem i – jeśli by się przyjęło – napisać później kolejny tekst, w którym byłby opisany ciąg dalszy, wyjaśniający, o co chodzi. Mam jednak wrażenie, że faktycznie przydałoby się najpierw przebudować “Skrzydlatych”, z drugiej strony mogę zastanowić się nad tym, kiedy podejmę decyzję, aby ponownie usiąść do tego pomysłu.

 

@Darcon – czyli klasyczne “wyrobisz się z czasem”. ;) To prawda, nie wiem, jak podchodzić do tak krótkiej formy, a sam mam problemy ze zbyt rozwlekłym stylem pisania (choć o wiele mniejsze niż parę lat temu) i robię wszystko, żeby sobie z tym poradzić.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Dzięki za komentarz. :) Będę tylko wdzięczny za podpowiedź, co dokładnie rozumiesz poprzez “otoczkę”.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Zastanowiłem się nad tą sprawą i na razie mi wychodzi, że będę próbował dalej. Kiedy pokazywałem innym to oraz poprzednie opowiadanie, pojawiały się głosy, że czytało się je zdecydowanie lepiej niż poprzednie moje teksty, więc jest jakaś nadzieja na przyszłość. W sumie sam zresztą widzę kolosalną różnicę między tym, jak piszę teraz, a tym, jak pisałem choćby sześć lat temu. Kiedy po prostu będę pokazywał swoje teksty, muszę starać się nie podchodzić tak, że napisałem ósmy cud świata, tylko tak, że napisałem coś, nad czym na pewno będę jeszcze trochę pracował.

Poza tym, szkoda by mi było, gdyby moje pomysły się zmarnowały, a mam takie, nad którymi chciałbym posiedzieć.

Dziękuję za rozmowę.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Boję się, że przez dalsze uczestnictwo w dyskusji wyjdę na roszczeniowca, który na każdą uwagę ma już gotową odpowiedź. Mam jednak wrażenie, że powinienem coś wyjaśnić.

Pisząc, że mam komu pokazywać swoje teksty, nie miałem na myśli polonistów, tylko właśnie znajomych; także takich, którzy zajmują się pisaniem i/lub nie będą się bali powiedzieć, że coś im się nie podoba. To opowiadanie zresztą też wysłałem paru osobom do betowania. Tu jednak problem polegał na tym, że w tygodniu, w którym miałem redagować je w oparciu o opinie i komentarze innych, wziąłem pod uwagę tylko część z nich, bo akurat wtedy miałem tak trudny okres, że ostatecznie miałem siłę tylko na jakąś korektę. A terminu odesłania nikt z mojego powodu nie przesunie. Gdybym jednak miał wziąć pod uwagę wszystkie zastrzeżenia, to wydaje mi się, że co najmniej połowę opowiadania musiałbym napisać jeszcze raz.

Chyba po prostu źle do tego podchodzę.

Moje rozterki z kolei dotyczą tego, co by było lepsze: pisanie tylko do szuflady czy dalsza próba dostania się z tekstami “dalej” (publikacja w czasopiśmie czy zinie lub zajęcie miejsca w konkursie). To pierwsze wydaje mi się bardzo kuszące, bo nie potrafię przyjmować krytyki bez utraty komfortu psychicznego; mam wtedy wrażenie, że zmarnowałem swój i cudzy czas, zwłaszcza jeśli z komentarzy wynika, że nawet cały tekst musiałbym napisać od nowa, aby się do czegokolwiek nadawał. Z drugiej strony może powinienem to przełknąć, próbować dalej i za każdym razem przygotowywać się na to, żeby w razie konieczności wywrócić dany tekst do góry nogami.

Nie chcę, żeby te wynurzenia były potraktowane jako narzekanie. Chcę pisać, chcę pokazywać swoje utwory innym i przy okazji się rozwijać, ale czasami naprawdę nie wiem, co byłoby dla mnie lepsze.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Mam komu pokazywać swoje teksty przed wysłaniem gdziekolwiek, ale to też jest sensowny pomysł.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Ochłonąłem, więc mogę odpowiedzieć.

Krytykę przyjąłem i pod jej kątem postaram się przemyśleć kolejne opowiadania lepiej. Tak naprawdę niezrozumiała jest dla mnie tylko uwaga dotycząca “narratora nawijającego jak gówniarz” (może to moja wina, ale nie będę kłamał, że wiem, o co chodzi), ale to już raczej sprawa marginalna.

Mam pomysły na opowiadania dłuższe niż to tutaj, więc skupię się raczej na nich, szczególnie że nie zamierzam nawet myśleć o tym, żeby siadać do pisania któregokolwiek z nich, dopóki nie spiszę sobie planu ramowego i nie przygotuję się tematycznie. Jeśli przy okazji wpadnę na pomysł na inny króciak albo na rozwinięcie “Skrzydlatych”, to oczywiście nie omieszkam tego wykorzystać. Tylko w tej sytuacji muszę zastanowić się nad kwestią pokazywania swoich tekstów innym, skoro krytyka nadal tak źle na mnie działa.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Chyba faktycznie postaram się poczytać w wolnych chwilach. A tymczasem idę ochłonąć po krytyce. :<

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Dzięki za komentarze. Sprawa jest ogólnie taka, że miałem bardzo wyśrubowany limit znaków (2600), a ponieważ nie miałem pomysłu, jak przy takiej objętości przedstawić konflikt, zdecydowałem się na napisanie scenki z otwartym zakończeniem (dlaczego otwartym? Podpowiem, że nie bez powodu opowiadanie jest napisane w czasie przeszłym). I szczerze mówiąc, trochę nie rozumiem wątpliwości co do tego, o czym ten tekst traktuje. Chodzi o logikę wydarzeń, o to, że z fabuły w sumie nie wynika konkretna problematyka, czy może o co innego?

No i czy Waszym zdaniem ten tekst rzeczywiście ma potencjał na kontynuację?

Przyznam się też, że faktycznie nie wiem, jak podchodzić do tak krótkiej formy, bo nie mam na nią żadnych pomysłów poza opisywaniem scen. Wiem, że postaci i świata nie da się dobrze przedstawić ze względu na brak miejsca, więc – co właściwie należy pokazywać?

 

@Mytrix – będę wdzięczny za informację, co w stylu tego opowiadania widzisz nieporadnego.

 

@drakaina – siedzę tu już kilka lat, ale opublikowałem bardzo mało tekstów (i napisałem w sumie niewiele więcej). Miewałem bowiem kryzys twórczy, przy czym był nawet taki okres, że tak naprawdę praktycznie już zrezygnowałem z pisania, m.in. dlatego, że kompletnie nie radzę sobie z krytyką. A każdy mój tekst spotykał się z mniejszą lub większą, niestety.

W wyzwaniu pisarskim zorganizowanym przez “Zostać pisarzem” wziąłem udział pierwszy raz, bo akurat miałem jakiś pomysł i chciałem się “odblokować”. Czasami czytam tam wpisy, nawet sam pochwalę się, co zrobiłem, żeby mieć wsparcie otoczenia, ale publikowanych tam tekstów zwykle nie czytam.

 

@Finkla – wiem, że czepiam się semantyki, ale harpie to były jednak trochę inne istoty. :x W samym opowiadaniu natomiast nigdzie nie było pokazane, że to jest sen, więc… Limit znaków robi swoje.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

@Finkla – dlatego tak lubię ptaki. :) Na pewno przemyślenie kolejnych aspektów i ich uzasadnienie nie sprawi mi większych pomysłów.

 

@NoWhereMan – dzięki za opinię. Faktycznie dużo jest tej “feniksjanki” (jak wpisałem sobie to słowo w Wordzie, to wyskoczyło mi ono siedem razy), choć to akurat byłoby stosunkowo łatwo poprawić. O wiele gorzej z nagromadzeniem nazw własnych, bo żeby sobie z tym poradzić tak, by czytelnik się nie pogubił, i jednocześnie nie zatracić “opowieści”, musiałbym wywrócić tekst do góry nogami, a prawdę mówiąc, nie sądzę, żeby był on tego warty (chociaż wydaje mi się, że z zarysowanych relacji między bohaterami dałoby radę stworzyć coś fajnego). Mam trochę pomysłów, więc liczę, że dam radę napisać coś jeszcze, być może sensownego. :)

 

EDIT: Zrobiłem korektę (wreszcie!). Przede wszystkim starałem się zrobić porządek z powtarzającymi się terminami/nazwami własnymi (głównie ograniczyłem “feniksjankę”), a poza tym poprawiłem kilka drobnych błędów.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Prawdę mówiąc, latanie podczas wichur pasowałoby mi do jerzyków, ponieważ one ogólnie bardzo rzadko lądują (są znane przypadki, kiedy jerzyk w locie… spał). Ale musiałbym poszukać na ten temat więcej informacji.

W zasadzie faktycznie obecność silnego wiatru (w końcu nadchodzi burza!) nie musi koniecznie odstraszać donnerów przed tym, żeby lecieli na miejsce modlitwy. Muszę tylko się zastanowić, jak to rozsądnie przedstawić, a nuż nawet nadam temu jakiś kontekst społeczno-religijny w świecie przedstawionym. ;]

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Nowy awatar?

Mhm. Powiedzmy, że zmieniłem zainteresowania. ;]

Ptaki chyba zasadniczo boją się burz i wichur? Nie latają wtedy, prawda?

…Cholera. Wiedziałem, że coś przeoczyłem. Ogólnie chyba są przypadki ptaków, które skutecznie latały przy silnym wietrze (nie pamiętam w tej chwili), ale faktycznie muszę jeszcze przemyśleć, jak ten obrzęd powinien wyglądać.

Dzięki za opinię.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Dzięki wszystkim za opinię. :) Ogólnie tak jak wspomniałem, ten tekst to wprawka pisarska, więc w pełni zdaję sobie sprawę, że opowieści w nim tak naprawdę nie ma (są tylko dwie następujące po sobie scenki, z których tak naprawdę nic nie wynika). Chciałem poćwiczyć styl literacki, tylko i aż tyle. Na opowiadania z konkretną fabułą – na które zresztą mam pomysły – przyjdzie jeszcze pora.

Poprawki postaram się wprowadzić w przyszłym tygodniu.

“Feniksjanka spojrzała ze zdziwieniem na czyste niebo, a potem na Sewatiego, ale po chwili wyraźnie zrozumiała” – przez większość czasu narracja jest prowadzona z perspektywy Sewatiego, więc “wyraźnie” wydawało mi się tu adekwatne. Z drugiej strony może faktycznie przekaz jest jasny i bez tego przysłówka.

 

@janadalbert

“Sewati, za dwie godziny musimy wrócić do obozu – zaoponowała Oktawia." – przeciw czemu zaoponowała? Wcześniej Sewati stwierdził, że idzie burza i nic więcej. Gdyby powiedział, że chce jeszcze chwilę popatrzeć, to co innego.

Oktawia wiedziała, że skoro Sewati mówi o burzy, znaczy to, że chce polecieć się pomodlić, a ona bała się, że przez to nie zdążą do punktu zbornego.

 

"W intencji udanej misji." – można modlić się w intencji osoby. Tak mi się wydaje. Zmień na "Żeby powiodła się nasza misja.”

Z tego, co widzę po wynikach w Google'u, fraza “modlić się w intencji” jest używana też w kontekście jakiejś sprawy, ale może faktycznie zmienię, żeby uniknąć dwuznaczności.

 

“Widzę, że mało wiesz o naszej religii. Ale nie będę tego teraz wyjaśniał." – no kurde! Oktawia może zginąć przez to że nie wie. To jest dobry moment na wyjaśnienia. Prawdziwy przyjaciel…

Oktawia daje cały czas do zrozumienia, że wie, na co się pisze. Muszę się jednak nad tym jeszcze zastanowić.

 

Mignęły mi gdzieś błędy interpunkcyjne.

Podczas korekty nie zauważyłem błędów interpunkcyjnych, ale trochę głupio mi o nie pytać…

 

Na pewno pomysł na gatunek Avesów wykorzystam do świata fantasy na współczesności. Na razie pracuję nad światem i postaciami, a potem dopiero chcę wziąć się za opowiadania. Uprzedzając ew. pytania – nigdzie mi się nie śpieszy.

 

@Mytrix

Przede wszystkim zastanawiam się, gdzie mogłeś zauważyć infodumping. Jedyne, co tu opisywałem, to relacje między głównymi bohaterami (do zrozumienia których, mam wrażenie, nie trzeba znać świata przedstawionego), natomiast modły donnerów normalnie zostały pokazane, ponieważ stanowiły treść tej wprawki. Chyba że chodzi Ci o to, że przewija się tu dużo nazw własnych i terminów właściwych dla świata przedstawionego. Z jednej strony faktycznie, takie ich nagromadzenie może powodować chaos, z drugiej – gdybym miał to wszystko tłumaczyć, IMO dopiero wtedy “opowiadanie” nie nadawałoby się do czytania.

 

@MrBrightside

Gdzie był. Niepotrzebnie zmieniasz czas.

Już po zdaniu głównym wiadomo, że jest to czas przeszły, więc zdanie podrzędne musi być napisane w teraźniejszym.

 

@regulatorzy

Nie ma problemu. Chyba po prostu lepiej zrobię, jeśli wrócę tu, gdy będę w stanie przedstawić jakąś spójną opowieść.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Jednak warto się zalogować raz na przysłowiowy ruski rok. :)

Dzięki za opinię i w pełni się z nią zgadzam – sam rok czy dwa temu odświeżyłem sobie to opowiadanie i potrzebowałem kilku podejść, żeby w ogóle przedrzeć się przez wstęp. Z perspektywy czasu też bym nie dał narracji 2-osobowej, bo choć może i stanowi ona jakiś powiew świeżości, ale w prozie poza wyjątkowymi sytuacjami się nie sprawdza.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

"Miasto Artes. Do tego miejsca dwa dni temu przywieziono kolejnych więźniów z Ghon Arben, krain kontynentu północnego. Spośród nich znajdował się jeden erd."

Wśród, nie spośród. Plus drugie zdanie jest napisane tak, że następne odnosi się składniowo do krain, nie więźniów.

Przy okazji zapytam: za co Dave został skazany?

 

"Erdowie są to przedstawiciele rasy ludzkiej, twarz mają nieco bladą i o masywnej budowie ciała, którzy posiadają zdolność posługiwania się dwoma mieczami i dobrze potrafiący alchemię."

Zdanie do całkowitej przebudowy. Po prostu.

 

"Pewnej nocy, strażnik pilnował lochu, wtedy Dave po cichu zawołał jego do siebie. Strażnik podszedł. Wtedy erd złapał jego za szyję i uderzył nim mocno o kraty."

Aż nie chce się wierzyć, że strażnikiem jest ktoś, kto daje się tak łatwo podejść…

Nie wiem też, co to za dziwna maniera pisania "jemu", "jego" itd. nawet tam, gdzie poprawne są "mu", "go” i podobne.

 

"Podszedł do biurka i na okładce księgi narysowany był smok. Miał wielkie zęby, jak to smok. Ogromne ślepia i gruby brzuch. Dave od razu oznajmił, że jest to księga smoków, ale nie był pewny. Otworzył ją, przewrócił kilka kartek do przodu i zatrzymał się na zdjęciu, który przedstawiał talizman z namalowanym smokiem. Pod zdjęciem było napisane, że amulet znajduje się w świątyni Darsen, w górach Reskich. Przewrócił o kolejne pięć kartek i przeczytał o smoku Eduardzie, który był jednym z czterech potężnych smoków.

Dave postanowił zatrzymać księgę i pójść do miejscowego, który zna się na smokach. Kiedy wyszedł z lochu, wówczas popytał ludzi o jakimś znawcy smoków, który przebywa w mieście."

Seria powtórzeń.

Co w takim miejscu robiła księga, w której przedstawiono tak wartościowe informacje?

 

"– Witam. – przywitał się."

Serio, w takich sytuacjach nie trzeba podkreślać, że główny bohater się przywitał. Poza tym, uwaga na temat dobrych obyczajów: kiedy wchodzi się do czyjegoś domu, nigdy nie zaczyna się rozmowy od "witam".

 

"– Księgę smoków – odpowiedział Dave. – I chciałem się spytać gdzie przebywa smok Eduard?"

Wyrzucić "się".

 

"Spojrzawszy w górę odmawiał po cichu jakąś niezrozumiałą modlitwę, pewnie była po arabsku."

Skąd wziął się język arabski w wymyślonym świecie? Po zastosowanych nazwach zakładam bowiem, że rzeczywiście jest to świat wymyślony.

Nie wspominam już o imionach typu Dave czy Eduard…

 

"– A umiesz wyrobić oręż?"

Skąd Dave'owi przyszło do głowy takie pytanie?

 

"– Mogę ci zapłacić tym, że zabije Eduarda."

Bardzo, bardzo naiwne założenie, że ktoś niemal z miejsca zgodzi się na taki układ ("zapłacę ci, jak wrócę") z kimś obcym.

 

"– To poczekaj z dziesięć minut i zaraz będą gotowe."

Miecza nie wytwarza się w dziesięć minut. Zwłaszcza kilku mieczy.

 

"Na końcu korytarza widniały niewielkie drzwi a nad nimi wielki napis: Komnata Króla Fryderyka."

Yyy… Ale po co był ten napis?

Swoją drogą, rozumiem, że straż królewska akurat wzięła urlop, skoro pierwsza lepsza osoba mogła przyjść do króla bez zapowiedzi?

 

"– Tak szukam nawet cztery."

W wielkim skrócie: składnia zdania leży i kwiczy. Przez chwilę nawet nie rozumiałem, o co chodzi z wątkiem owych "czterech".

 

"Widział, że Dave dobrze posługuję się dwoma mieczami, ale skąd, to nie wiadomo."

Uprzedzam, że wyjaśnienie typu "bo autor tak chciał" nie przejdzie.

 

Myślę, że punktowanie dalszych błędów nie ma sensu. Ogólnie:

– fatalna stylistyka;

– niemal kompletny brak choćby szczątkowych opisów;

– błędy logiczne;

– fabuła nieprzemyślana nawet u podstaw;

– naiwność całości;

– drobne błędy (zapis dialogów, nawet widziałem jedną liczbę zapisaną cyframi).

Ja też piszę to z przykrością, ale muszę: zabierasz się za tak duże przedsięwzięcie, którym jest powieść (albo dłuższe opowiadanie, bo w sumie nie napisałeś, co dokładnie ma z tego wyjść), a nie znasz nawet podstaw pisania. Ani realiów, na których opierasz się, kreując świat przedstawiony. Dlatego na Twoim miejscu przemyślałbym/zaplanowałbym porządnie fabułę u podstaw, a potem napisał całość od nowa. Rzecz jasna polecam przy okazji stale dokształcać się z języka polskiego oraz – a może przede wszystkim – dużo czytać.

Chciałbym też wiedzieć, czy przeczytałeś ten fragment po napisaniu.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Bez przesady, kilka osób się zgłosiło.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Zasadniczo ostatnio poczułem ochotę, żeby wrócić do komentowania tekstów. Zgłaszam się.

Jaki jest “termin” na czytanie opowiadań, które przypadają na dyżur lożownika?

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Hm. Może faktycznie warto przełamać lenia i coś napisać?

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Tak mnie zastanowiło – czy można opublikować opowiadanie jednocześnie tutaj i na kilku innych stronach? Czy przed zakończeniem konkursu mogę tylko tutaj, bo inaczej jest dyskwalifikacja?

Co do logo – widzę, że “Nowa Fantastyka” polubiła jaszczurki. :)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Potrzebuję jakoś przełamać blokadę pisarską, więc może też coś napiszę.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Ja akurat staram się unikać takich sytuacji. Jeśli chcę zamieścić tekst w sieci, to nie siedzę nad nim, “dopóki nie będzie idealny”, tylko piszę do końca, robię kilka szlifów, a potem zobaczymy, jak to będzie. Tak że o to jestem zupełnie spokojny. :)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

No cóż – dzięki za miłe słowa. :) Ujmę to tak – jeśli wpadnę na jakiś ciekawy pomysł i będę wiedział, jak sensownie go ubrać (albo bliżej wyklaruje mi się jeden z konceptów, które kiedyś tam sobie spisałem w zeszycie), to być może nawet wezmę w konkursie udział. W końcu dlaczego nie? Nie mam nic do stracenia. Sęk w tym jednak, że “Świetlne Pióro” nie znajduje się na liście moich priorytetów, a wolę przyłożyć się i stworzyć coś wartego uwagi, niż pisać na siłę, byle tylko zdążyć przed terminem (czego nie znoszę).

A cieszyć się pisaniem trzeba, istotnie. ^^

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Ja bym opowiadanie na ten konkurs skrobnął… gdyby nie to, że aktualnie pracuję nad powieścią i nie chcę się rozpraszać, a przy swoich pomysłach (zbyt banalne lub oparte na kliszach) i brakach warsztatowych nie mam żadnych szans, żeby dostać chociaż wyróżnienie. Tak że zdecydowanie odpadam.

Tym, którzy chcą spróbować, życzę powodzenia. :)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Ja też brałem w zeszłym roku udział. Czas to zmienić, znaczy – w tym roku nie biorę. :P

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Całkiem sympatyczne. Nie wiem, co jeszcze mogę napisać o opowiadaniu.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Dopiero po chwili załapałem, o co w tym szorcie chodzi. Fajny. :)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Chociaż w życiu codziennym sam staram się być kulturalny, jeśli chodzi o dobór słownictwa, to jednak do pewnego stopnia lubię wulgaryzmy chociażby w dziele literackim. Albo zwyczajnie gdy wypowiedzi postaci w miarę wiernie imitują rzeczywistość. Wiem, dziwne.

A skrót “tl;dr” oznacza “too long; didn’t read”. Jeden z ulubionych skrótów trolli internetowych. :D

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Nie wiem, co napisać, po prostu bardzo dobre opowiadanie. Do gustu przypadła mi narracja z perspektywy Andżi.

Poczytałem trochę rozmowy na temat szyfrowania, ale w pewnym momencie odpadłem. Trochę dlatego, że matematykiem nie jestem, a trochę dlatego, że tl;dr. ;)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Po lekturze tego opowiadania przeczytałem jeszcze raz fragmenty z perspektywy tej drugiej postaci (nie chcę spoilerować tym, którzy nie czytali ;)), bo miałem wrażenie, że znalazło się kilka dziur fabularnych. I w zasadzie nie rozumiem dwóch rzeczy.

 

SPOILER!

Ewidentnie Taru chciał doprowadzić do śmierci Arisnoe. Dlaczego jednak najpierw ją zatruł (co udało jej się przeżyć), a potem czekał z dalszą realizacją swoich planów aż osiem lat? Nie rozumiem też wściekłości dowódcy gwardii po tym, jak na razie tylko dwie części jego planu się ziściły. Nie wiedział, że Zafir i Berenika się kochają?

KONIEC SPOILERU

 

Aczkolwiek wystawiam temu opowiadaniu piątkę. Mimo że długo mi się je czytało, nie mam wcale poczucia zmarnowanego czasu. Do tego dialogi, mimo że napisane ewidentnie stylem literackim, nie wydały mi się ani trochę sztuczne, za co ogromny plus. Fabuła, jak już niejako dałem do zrozumienia, nie zawsze była dla mnie jasna, ale podoba mi się, że motywacje postaci nie są wyłożone łopatologicznie, tylko są dobrze “wtopione” w historię.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Ja trochę z innej beczki: dopiero od tutejszych komentarzy dowiedziałem się, że w tym opowiadaniu występuje humor. Chociaż mój jest dość specyficzny, więc… :)

Ogólnie miło mi się czytało. Bardzo spodobało mi się to, jak przedstawiłaś występujące w tekście rasy, zwłaszcza Ascellan. Wiarygodnie oddałaś ich tok myślenia, dzięki czemu nie dziwię się, dlaczego niektórzy uznali, że Józef gada głupoty. :D Gdybym miał szukać jakichś wad, wypunktowałbym głównie to, że działania głównego bohatera tak naprawdę do niczego nie prowadzą i tekst, ze względu na otwarte zakończenie, aż prosi się o kontynuację. Z drugiej strony – w życiu przecież też nie wszystko musi się udawać…

Oceny nie wystawiam, bo tak naprawdę nie wiem co. A połowicznych nie ma.

Wrażenie pozytywne tym bardziej, że SF z reguły unikam.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Po pierwszej połowie opowiadania nieźle się wynudziłem, tak że musiałem zostawić je sobie na później. Potem już dokończyłem bez problemu. Całość, jeśli chodzi o treść, to jak dla mnie nic specjalnego (coś mi się zdaje, że nie polubię horroru jako gatunku literackiego), ale za to podoba mi się stylizacja narracji – stosowana konsekwentnie, czuć, że o tym wszystkim opowiada człowiek.

 

SPOILER!

Nie rozumiem tylko, jak to się stało, że Sasza i Stiepan przeżyli (bądź zmartwychwstali) i jeszcze nawołują gdzieś do wojny. Tzn. sprawę Saszy jestem jeszcze w stanie od biedy ogarnąć, ale Stiepana? Grisza był przecież przy jego zwłokach i widział, jak zostały one wybebeszone przez potwora.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Skoro o Sodim i Yasie napisałaś już kilka opowiadań, to ja się nie dziwię, czemu są tak porządnie zarysowani. Ogólnie w tym opowiadaniu podobało mi się wszystko – styl, postacie, fabuła. Ta ostatnia nie jest skomplikowana, ale z drugiej strony taka mi jak najbardziej odpowiada.

Ale właśnie – nie znam Twoich poprzednich tekstów z tej serii, więc nie rozumiem, czemu u Sodiego tak “wybuchnęła” moc, kiedy dotknął jednego ze śpiących. Może mi coś umknęło, ale nie przypominam sobie, żeby w tym opowiadaniu było to wyjaśnione.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Cieszę się, że mogłem pomóc. :)

Nie mówię, że absolutnie każdy opis ma tylko służyć akcji i jakiekolwiek rozpisywanie się jest już “grafomanią” (z braku lepszego słowa)… Takie dłuższe opisy mogą być wykorzystane głównie do psychologicznego pogłębienia postaci czy w ogóle scen, które są istotne dla fabuły. A zaspokajanie głodu do takich niestety nie należy. Ja bym postarał się to skrócić, ale to przecież Twój tekst jest. ;)

Nie pamiętam, kiedy czytałem “Panią Twardowską” (jeśli w ogóle), więc dzięki za uświadomienie, do czego odnosi się ta aluzja z Sandomierzem.

 

Pozdrawiam!

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Na początku nie byłem zbytnio przekonany do tekstu, a to ze względu na styl, który w paru miejscach wydawał mi się dość dziwny. Choćby tutaj:

“Mógłby przysiąc, że karczma była pusta, a niepodobnym było, aby nie spostrzegł przybycia gościa, wraz z chłodem i słotą panującą na zewnątrz”.

Moim zdaniem za słabo jest zaakcentowany fakt przybycia owego gościa, przez co ta informacja może zaginąć w tłumie innych.

I jeszcze to dokładne opisywanie zaspokojenia głodu przez Twardowskiego… Czy to jest naprawdę konieczne? Jak dla mnie można tę scenę skrócić do niezbędnego minimum i historia nic a nic by na tym nie straciła.

Ale przeczytałem do końca i muszę powiedzieć, że nie żałuję. Pomysł rzeczywiście jest bardzo sensowny, a zwłaszcza spodobało mi się zakończenie, które w świetny sposób ukazuje “płytkość” jednej z frakcji. Język potem też był dla mnie łatwiejszy do przełknięcia, na dodatek stylizację – istotnie – zrobiłeś w porządku, także w dialogach.

 

“– Zaiste uparte jesteście plemię – wykrztusił w końcu, uspokoiwszy się nieco. – Nie starczyło wam tego, co było w Sandomierzu?“.

Nie znam legendy, więc muszę spytać: co się wydarzyło w Sandomierzu? Czy nie byłoby lepiej tego wyjaśnić?

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Doceniam pomysł, ale sam tekst nie wzbudził we mnie żadnych emocji. Nawet uśmiechu. Choć może to ja mam bardzo specyficzne poczucie humoru. ;)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Właśnie rozszerzyłem opowiadanie o kilka elementów, a konkretniej pokazałem niektóre z rzeczy, które wcześniej były tylko opisane.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Przyznam się szczerze, że z tego tekstu prawie nic nie zrozumiałem, więc czytałem tylko dla języka. A jego stylizacja tutaj bardzo mi się podobała.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Nigdy nie należy tracić nadziei. :)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Ciekawe, trochę upiorne w swym założeniu. Jak to antyutopia zresztą.

 

“Lubił ten stan, to pozytywne zmęczenie, po którym każdy miesień ciała, zdawał się być jakby atrakcyjniejszy.“

Kalka. ;) “Być” jest w tym zwrocie do wyrzucenia.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Przeczytałem opowiadanie, potem komentarze, a później wróciłem na chwilę do opowiadania, ale nadal wydaje mi się ono nijakie. Niestety.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Interpunkcję rzeczywiście można by poprawić. Co do fabuły, dopiero kiedy przyjrzałem się tekstowi jeszcze raz, zrozumiałem, że Éasca podsłuchała rozmowę księcia Faoite i władcy Dubh (tak daleko te fragmenty znajdują się od siebie, że to nie było dla mnie jasne). Wydaje mi się jednak, że są to drobnostki, bo mnie opowiadanie bardzo się podobało.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Po zapoznaniu się z pointą i upewnieniu co do kilku rzeczy… Albo dobra, po co udziwniać. Też się uśmiechnąłem. :)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Ja postępowanie husarza zinterpretowałem w sposób zdecydowanie negatywny, chociaż jak czytam tutejsze komentarze, to widzę, że jest tutaj też drugie dno. Muszę pochwalić świetnie wykorzystane zabiegi literackie, a sama historia jest jak najbardziej w porządku.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Przeczytałem bez emocji, ale koncept ogólnie uważam za bardzo, bardzo ciekawy. Kurczę, trudno mi powiedzieć, czego szortowi brakuje do wywołania wzruszenia, bo uważam, że ma ogromny potencjał (a może po prostu nie należę do grupy docelowej?…).

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

No dobra. Nie wiem, jakim cudem tego nie zauważyłem. ;)

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Niedługo będę mocno zajęty, a i nie wierzę w swoje umiejętności pisarskie na tyle, abym był przekonany, że mam szanse wygrać cokolwiek. Tym razem pasuję.

 

@Ceterari – czy to mnie coś umknęło? Bo nie zauważyłem, żeby na ten konkurs obowiązywał jakikolwiek limit znaków.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Właśnie coś tak czułem, że może chodzić o pomysł. Nie wiem, po prostu wpadłem na koncept, który uznałem za ciekawy, i go zrealizowałem (na tyle, na ile pozwolił mi czas). A romansów w swoim życiu przeczytałem dosłownie zero. ;)

Cieszę się, że pomysł na opowiadanie – mimo że faktycznie przedstawiłem go po łebkach – przypadł Wam do gustu. To tym bardziej motywuje mnie do rozwinięcia tekstu, kiedy znajdę więcej czasu.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Muszę więc Cię rozczarować, bo tak się składa, że jestem płci męskiej i mam więcej niż 18 lat. A przynajmniej nie dowiedziałem się niczego, co zachwiałoby moją pewnością co do tych informacji. ;)

EDIT: Niby się domyślam, ale lepiej zapytać. Co w tym opowiadaniu jest takiego, że stwierdziłaś, iż nie mogę być facetem? ;]

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Dzięki za odzew. ^^ Przyznam się szczerze, że w tym opowiadaniu starałem się pisać jak najkrócej, więc rozumiem, że poruszonym tu kwestiom mogłem poświęcić za mało uwagi. Kiedy znajdę więcej czasu (praca licencjacka sama się nie napisze…), pomyślę, jak całość rozwinąć.

“Zadrażnionego” zmieniłem.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Całkiem fajne, przynajmniej na tyle, na ile mój mózg jest teraz w stanie zarejestrować otoczenie. ^^

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

beryl: "Aha, no i "wgłąb", a nie "w głąb"."

Tyle że poprawna jest pisownia rozdzielna, nie łączna. Google to potwierdza.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Poprawione obydwa. Fraza z długiem nawet bardziej mnie zastanowiła, bo choć Google podało jako możliwe hasła zarówno "mieć u kogoś dług wdzięczności", jak i "mieć wobec kogoś dług wdzięczności", w obydwu przypadkach częściej pokazywało mi odpowiedzi z tym drugim stwierdzeniem.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Na początek usuń kropkę z tytułu.

 

"Miasto portowe leżące nad Morzem Zielonym, tętniące pulsem pieniądza."

Nie widzi mi się ta metafora. W jaki sposób pieniądz może mieć puls?

 

"…kończąc na lokalnych tawernach, gdzie marynarze prześcigali się nawzajem najbardziej absurdalnymi opowieściami o swoich przygodach z podróży."

"Przygody" i "podróże" jakoś tak gryzą mi się stylistycznie; w pewnym sensie stanowią wyrazy bliskoznaczne. Może po prostu "o swoich przygodach" lub "o swoich podróżach"?

 

"Miejski pejzaż wieńczyły prawie płaskie dachy z czerwonych dachówek, po których można było chodzić i skakać z jednego na drugi. Tylko w teorii, bo dachy były nadzorowane i pilnowane przez strażników miejskich, których można było spotkać za każdym rogiem."

Powtórzenie.

 

"Jednak jak każde miasto C’aeyyh miało też swoją mroczną stronę."

"Swoją" zbędne.

 

"Będąc w tej okolicy należało wzbudzać strach, być niewidzialnym albo poruszać się najostrożniej, dbając nie tylko o bezpieczeństwo swojej sakiewki, ale także o to, by jakiś zbłąkany sztylet nie znalazł się pod naszymi żebrami."

"Będąc" można spokojnie usunąć, tym bardziej że potem masz "być".

 

"Brudna, wytarta podłoga, momentami przybierająca niebezpieczny czerwonawy odcień, jak gdyby ktoś nieudolnie próbował zmyć z niej plamy krwi."

Prawdę mówiąc, ja się domyśliłem, że skoro na podłodze była czerwień, mogło to oznaczać wyłącznie krew. Innymi słowy, ostatnie zdanie składniowe bym usunął.

 

"Brudne, od dawna nie malowane ściany, pokryte plamami wszelakich źródeł."

Co to są owe "źródła"? Rozumiem, o co Ci chodzi, tyle że informacja, iż to były plamy różnego rodzaju, nie jest czytelnikowi do niczego potrzebna.

 

"Barman, stojący za brudnym i odrapanym kontuarem, bacznie obserwował całą salę swoimi stalowoszarymi oczami, wycierając wciąż ten sam brudny kufel tą samą brudną szmatą."

Czyżby barman oczekiwał kogoś lub czegoś, że obserwował salę bacznie? "Swoimi" zbędne. Informacja o tym, jakie oczy ma barman, jest moim zdaniem niepotrzebna (nikt nie zwraca uwagi na to, jakie oczy mają obcy ludzie). I czemu ma służyć wzmianka o "tym samym" kuflu i "tej samej" brudnej szmacie?

 

"Schody, skrzypiące kakofonią stuletniego drewna i zardzewiałych gwoździ."

Może się nie znam, ale wydaje mi się, że schody w takim układzie by się rozsypały.

 

"Malutki stolik pod ścianą, przy którym zawsze siedział ten sam, obdarty paser, oczekując na swoich dostawców."

Bez przesady, chyba od czasu do czasu ów paser musiał gdzieś wychodzić.

 

"Smród gnijącego jedzenia, starego piwa i kilku przepoconych drobnych bandytów z głównej Sali dopełniał tego i tak już mizernego efektu."

Mizerny to inaczej "słaby, wątły, wychudzony". I o jaki efekt może chodzić?

Chyba miałeś na myśli: "Smród gnijącego jedzenia, starego piwa i kilku przepoconych drobnych bandytów z głównej sali dopełniał tego ponurego nastroju".

 

"Gdy Daeven otrzymał list od jednego ze swoich klientów, w którym jako miejsce spotkania zostało zaproponowane to miejsce, nie mógł zrozumieć motywów swojego zleceniodawcy."

Powtórzenie. W dodatku źle została wprowadzona postać – podczas czytania nie wiedziałem od razu, czy Daevenem jest ten barman, czy ktoś, kto przed chwilą wszedł do karczmy. Ale skoro wszedł – albo był tu już wcześniej – dlaczego nie ma o tym ani słowa?

 

"Nie zamawiał niczego, odesłał kelnera twardym spojrzeniem swoich zielonych oczu."

"Kelner" zdecydowanie nie pasuje do quasi-średniowiecznego fantasy. A jeśli chodzi o "swoje" i opis oczu, odsyłam do jednego z poprzednich komentarzy.

 

"Lecz było coś magnetyzującego w jej wyglądzie, coś, co dodawało nieco tajemniczości, czy też mistyczności osobie Daevena."

Takie rzeczy lepiej opisywać z czyjejś perspektywy, bo ten fragment sam z siebie tak naprawdę nic nie znaczy. Ogólnie jednak unikaj takich "zapychaczy"; a jeśli już naprawdę chcesz to zostawić, napisz przynajmniej, co jest w tym naramienniku tak pociągającego.

 

"Do środka wszedł owinięty żółtym płaszczem człowiek, także z kapturem na głowie. Kaptury nie dziwiły nikogo w tym lokalu, lecz kolor płaszcza dawał sporo do myślenia."

Powtórzenie.

 

"Daeven już po kilku sekundach domyślił się, że to jego kontrahent. Nie mylił się."

To drugie zdanie jest zbędne.

 

 

Niestety nie mam już czasu, żeby czytać i komentować dalej; może później nadrobię. Na razie tekst wygląda mi na nie do końca przemyślany (jeśli chodzi o opisy, bo fabuły w tej chwili nie będę oceniał), a najpoważniejszym mankamentem jest styl. Przede wszystkim stosujesz dużo purpurowej prozy – czyli dokładnie opisujesz wszystko, nie zastanawiając się, czy wnosi to coś nowego do historii albo pomaga czytelnikowi lepiej wyobrazić sobie scenerię – i słownictwa, które nie pasuje do stylistyki tekstu. Na przykład poniższe zdanie:

"Sam budynek nie odbiegał z zewnątrz od standardów miasta, poza faktem zaniedbania fasady".

W takiej sytuacji czuję się, jakbym czytał nie opowiadanie fantasy, tylko raport ("nie odbiegał (…) od standardów", "poza faktem zaniedbania"). Spróbuj pisać nieco mniej formalnie, a bardziej obrazowo, chociażby zastępując niektóre takie zwroty czasownikami.

Ile planujesz napisać rozdziałów?

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Nowa Fantastyka