Profil użytkownika


komentarze: 74, w dziale opowiadań: 65, opowiadania: 25

Ostatnie sto komentarzy

Edwardzie, AP,

 

Dzięki za odwiedziny i cenne uwagi! Co do końcówki to ja mam jednak wątpliwość, czy działo się to we śnie..

 

 

Ananke, dzięki za łapankę i odwiedziny :)

Dałaś sobie aż dwie możliwości wyjaśnienia historii – jest w czym wybierać!

 

 

Rafael Sanki, dzięki za odwiedziny.

 

Irka_Luz, dzięki! Faktycznie, Marii coś się poknociło w opowiadaniu tej historii. Poprawione. :)

 

M.G.Zanadra, dziękuję za odwiedziny oraz łapankę.

Mi również przykro, że końcówka nie spełniła twoich oczekiwań.

Witaj NaN w moich skromnych progach. Kreski poprawione, a twój protest przyjęty.

W kwestii orzełka poszliśmy z Teresą na kompromis.

 

chalbarczyk, dzięki za łapankę. Sam pomyliłem te dwie panie, co skutkowało małym zgrzytem na końcu.

 

cezary_cezary, dzięki za odwiedziny. W tekście jest odpowiedź na to, o której kobiecie jest końcówka i teraz jest to na pewno dobrze.

 

 

; )

 

 

Regulatorzy, szkoda, że opowiadanie nie przypadło ci do gustu.

Za wskazanie błędów bardzo dziękuję, tekst został już poprawiony.

Bruce, pudełko czekoladek dla ciebie! Dziękuję za uwagi, usterki poprawione.

Dzięki Finkla za odwiedziny! U mnie nie ma pastylek do otwierania…

Moje opowiadanie nie brało udziału w konkursie, ale gdyby ktoś miał ochotę na coś w tych klimatach, to zapraszam.

Witaj,

 

Dopiero z komentarzy dowiedziałem się, że niedzwiedź chciał uratować Thomasa. Można by to bardziej zaznaczyć, bo to bardzo ciekawe. Czym są te przewody, w które oplecione są wiewiórki?

 

Poza tym to zgrabne opowiadanie, pozdrawiam!

ManeTekelFares, to jest naprawdę ciekawe opowiadanie, zbudowane wokół jednego mitu. Całkiem zgrabnie twoja historia splata się z faktami historycznymi.

 

– Wiesz, że muszę cię zabić – ciągnął

 

Krucze włosy opadały swobodnie na ramiona, zakonny czarny kornet zastąpił złotego złoty diadem rozwidlający się w górę, jak rogi.

 

 

Toteż Stefan, gdy na początku tysiąc dziewięćset dwunastego 1912 roku dostał kolejną propozycję zmiany miejsca pracy, najpierw kupił bilety na statek, a dopiero potem powiedział o wszystkim żonie. 

 

W całym opowiadaniu daty są zapisywane liczbowo, więc może warto zmienić.

 

Pozdrawiam!

Jak ten Josef sam na to wpadł?! Widać nie taki głupiutki jakby się zdawało.

Bardzo dobrze mi się czytało. Opowiadanie ma ręce i nogi. Komentarze sugerują, że to proste opowiadanie bez głębi… Ja uważam, że to zgrabna, zwięzła i zabawna historia. Pozdrawiam!

Cześć,

 

Ciekawy pomysł, bardzo. Może to właśnie Ty masz racje i w każdym wulkanie siedzi taki obcy, który rozchlapuje lawe i chroni świat przed erupcjami. Tylko jak to udowodnić…

 

Powodzenia w konkursie!

Cześć, Marasie.

Dzięki Tobie, jak chyba większość, dowiedziałem się, czym jest pleń. Wspaniale odkryć to jedząc śniadanie.

Podoba mi się postać Kaczmarka. Gdyby nie był stereotypowy, to nie byłby Kaczmarkiem. Kto nie zna takiego, niech się pierwszy zgłosi…

Podoba mi się też tempo akcji. Brak zbędnych wstawek, jest konkretnie. Fantazjowałem jedynie nad zakończeniem. Myślałem, że może ten Wojtek zmieni się w pleń i zje Twojego bohatera, albo, że każdy, kto wziął słoik się w ten pleń zmienił i teraz wszysy mieszkają w lesie, a ten Wojtek go tam prowadzi, bo tak naprawdę mają jakiegoś deala z tym bohomazem co mieszka w szopie Kaczmarka… xD

 

Dobre opko, pozdrawiam!

Cześć Koalo!

Ciekawe ile osób, po przeczytaniu Twojego tekstu, od razu pójdzie wyściskać swojego pieska, kotka czy każdego innego futerkowca. Twój tekst czyta się jednym tchem i naprawdę skłania do refleksji. 

Bardzo dobre!

Pozdrawiam.

Cześć, Agroeling, fajnie, że wpadłeś!

Na mapie z 1911 roku pojawia się nazwa Taiwan, zamiennie z nazwą Formosa. 

Co do dat, no cóż, chyba się z Tobą zgodzę.

Drakaina, jestem w nieustającej gotowości do poprawy każdego przecinka.. : )

Dzięki i miłego dnia.

Bruce, Twoje uwagi są jak zwykle nieocenione. Poprawiłem wszystko, co wskazałaś. Nie mam żadnych argumentów do polemiki. Najbardziej rozśmieszył mnie Daleki Wschód, chyba za dużo czeskich filmów… :)

Może tylko jedno wyjaśnienie. Elisabeth miała w sobie turecki orient, ponieważ jej przodkiem był janczarski oficer, czyli pochodzący z Imperium Osmańskiego, lub Tureckiego, jak kto woli.

 

Dziękuję za poranna gimnastykę. Miłego dnia : )

Cieszę się Irko, że się podobało!

Nejsrdečnější pozdravy!

Witaj, Vacter! Gdybyś wkleił tutaj link do utworu "Africa”, to przynajmniej bym się uśmiechnął przez łzy. Teraz przez Ciebie dzięki Tobie usuwam wszystkie “to” z tekstów, które powstają.

 

Cóż, tekst musi się bronić tylko tym, w co został pierwotnie wyposażony. Twój komentarz wpisuję się w ogólny trend przedmówców, że styl oraz opisy mogły być lepsze. W pełni się z tym zgadzam! Twoja opinia z pewnością wpłynie na wartość kolejnych opowiadań, za co jestem bardzo wdzięczny!

 

Tak więc Vacter, wypatruj mojej naczepy, tym razem na wypasie i bardzo dobrze podpiętej!

 

Miłego dnia!

Anet, dzięki za odwiedziny.

 

Darcon, nie wiem, czy mogę powiedzieć, że to był zamierzone. Nawet jeśli coś po drodze sugeruję, to mam nadzieję, że finał okazuje się jednak zaskoczeniem, a z tego co piszesz wynika, że tak było, co mnie niezmiernie cieszy! ! !

Dzięki za odwiedziny oraz klika!

Witaj, Vacterze. Przyjemna i śmieszna opowiastka. Najbardziej rozbawiła mnie wizja chochlikowej bitki pod łóżkiem i teksty Blika. Pozdrawiam!

Koala, bardzo dziekuję za odwiedziny oraz klika! Pozdrawiam!

Finklo, przykro mi, nie znajdziesz ich w Łodzi… Dziękuję za odwiedziny i klika!

 

Monique.M, dziękuję za odwiedziny!

Chalbarczyk, śliczne dzięki za odwiedziny, miły komentarz oraz za klika!

Ambush, Anet – dzięki za przeczytanie.

 

Regulatorzy, dziękuję za wskazanie błędów. Wszystko już zostało poprawione. Teraz idę wyklęczeć swoje…

Krokus, bardzo dziękuję za poświęcony czas oraz za komentarz i wskazanie błędów – wszystko poprawione.

 

AdamKB, dzięki za miłe słowo.

 

AmonRa, wielkie dzięki za analizę oraz trafne sugestie. Wszystko uwzględniłem podczas edycji tekstu.

Twoje spostrzeżenie było trafne. Tekst powstawał w pośpiechu, ale od kiedy Josef zaistniał w mojej głowie, zwyczajnie żal mi było nie zgłosić go do konkursu. Zawsze się przykładam do edycji tekstu, ale z różnym skutkiem… 

Wasze komentarze to niezwykle cenne źródło wiedzy, za co Wam wszystkim bardzo dziękuję! Teraz opowiadane z pewnością wygląda lepiej niż w pierwotnej wersji.

 

Pozdrawiam!

 

 

Hej mindenamifaj, dzięki za poświęcony czas. Babolki poprawione! 

Pozdrawiam!

Bruce, dziękuję za wnikliwą analizę oraz za poświęcony czas. Twój komentarz bardzo pomógł tej opowiastce.

Pozdrawiam!

Smutne to zakończenie…

Przyjemnie się czytało, powodzenia. W razie czego ten komentarz został napisany delikatnie i bezszelestnie.

Hej mindenamifaj,

 

Prezes umiera w drodze do szpitala, dlatego kiedy spotyka się z Kubą w "gabinecie” tak naprawdę już nie żyje. Jest tutaj pewna dowolność interpretacji.

 

Zgadzam się, że trudno sobie wyobrazić taki moment, jaki został opisany na końcu tej histori. Zgadzam się też, że zachowanie lekarza nie było najbardziej taktowne. Z drugiej jednak strony gdzieś w innej sali trwała walka o życie, którą można było wygrać. Kuba niestety przegrał. Lekarze często znają się na ludziach, więc uznał, że być może powiedzenie tego w taki sposób pomoże Weronice…

 

Dziękuję za przeczytanie i uwagi! : ) 

Hej Maldi,

 

Muszę przyznać, że najpierw zerknąłem na komentarze i ta reinkarnacja trochę mnie zmyliła. Myślałem, że po połknięciu pigułki obudził się jako ktoś inny. Myślałem nawet, że Eutanazon ma jakiś osobny dział, gdzie ma ‘wolne‘ ciała, bez dusz, gdzie trafiają właśnie tacy jak Alfred.

 

Ciekawa wizja tego, co po śmierci, jednak bardzo dołująca. Mam nadzieje, że będzie zupełnie inaczej.

 

Bardzo dobrze się czytało, pozdrawiam!

Najpierw chciałem napisać, że to smutne opowiadania, ale po chwili namysłu stwierdzam, że to właściwie pełen optymizmu dialog. Według mnie, oczywiście.

Pozdrawiam!

Ośmiornico, bardzo dziękuję za cenne uwagi! Z pewnością wykorzystam to w kolejnych opowiadaniach.

Jeśli udało mi się ciebie zaskoczyć to bardzo mnie to cieszy! :)

Regulatorzy, wystawiasz na próbę logikę mojego opowiadania! ; )

 

Żona prezesa, jego córka i każdy inny odwiedzający jak i całe to biuro nie są prawdziwe. To wytwór mózgu, który za wszelką cenę walczy by nie przestać działać i wypiera to, co się stało prezentując dalszy, alternatywny przebieg wydarzeń. W końcu dzieje się to co nieuniknione i przestaje działać.

 

Samo spotkanie w tej wizji Weroniki jest rodzajem myślenia życzeniowego. W przypadku Jakuba i jego dość niespodziewanej śmierci dobrze mieć okazję, żeby się pożegnać przed ostatecznym odejściem.

 

Regulatorzy, dziekuję za przeczytanie oraz łapankę – wszystkie błędy poprawione.

 

Weronika również odwiedziła Jakuba w biurze, ale o tym już nie miał kto opowiedzieć. Umieranie to niesamowicie tajemnicza sprawa, dlatego jest tutaj pewna dowolność interpretacji.

 

Hej LabinnaH,

 

Po dodaniu ułamków wychodzi na to, że spodobała ci się niespełna 1/3 tekstu, chociaż mam nadzieje, że twoje proporcje są nieco zawyżone.

 

“…dostrzec jego twarz pełną zdziwienia, zatrzymaną w dziwnym grymasie…” – tego typu zdania chyba nie są istotą sensownego przebiegu akcji ku… zdobyciu pracy?

 

Ku zdobyciu pracy nie, ale w obliczu nadciągającej tragedii już tak. Według mnie.

 

“ poczekać w kąciku dla gości” – szukasz – mam nadzieję – poważnej pracy, a czekasz w dziecinnym ‘kąciku’? Trochę konsekwencji w pisaniu, proszę.

 

Chyba masz rację. Zmieniłem na coś poważniejszego.

 

“A co, jeśli w ogóle nie przyjedzie?” – określ – kto? – Za daleko od wiadomości o spóźnieniu.

Kolejne 1/6 opowieści – przemyślenia – co robię, przyjdzie, spóźni się, moje usprawiedliwienie itp.

 

Teraz już wiadomo, kto przyjedzie. LabinnaH, chyba dawno nie musiałes się starać o pracę. To duże emocji i setki myśli!

 

“Panorama miasta była tak rozległa (…) Gdy sobie to uzmysłowiłem aż zmiękły mi nogi” – ho, ho – rozległośc panoramy rozmiękcza nogi… mężczyzny! 

 

Nie do końca jest tak, że rozmiękczył go sam widok tego, co za oknem, a raczej wniosek do którego doszedł na tej podstawie. Starałem się to pokazać w tekście.

 

 “…obolały. Czułem się strasznie zmęczony i miałem początki migreny – to chyba zbolały staruszek przyszedł prosić o pracę, bo brak podania jego wieku. 

 

Przyznaj, że jak na prawie trupa to i tak nieźle? :)

 

“…uda mi się dostać do tego miejsca. Przez całe studia marzyłem o tej właśnie chwili” – marzyć, żeby się dostać i jeszcze do ‘tego miejsca’? Istnieją lepsze określenia naszych marzeń.

 

Cóż, nawet wypowiadający te słowa stwierdza, że to nie zabrzmiało najlepiej. W każdym razie chodziło mu dokładnie o to miejsce, w którym się znajdował. O to biuro, tego prezesa.

 

“Stanął przy przeszklonej ścianie niemal dotykając jej czołem” – czy gdyby ją dotkną czolem, to inaczej potoczyłaby się akcja? 

 

Sądze, że nie, ale finalnie jej nie dotknął. Metaforycznie chciałem pokazać, że jest już na krawędzi, podczas, gdy Jakub siedział sobie wygodnie (jeszcze).

 

 

“…czterech piw (…) głaskał (…) budziki nie zawiodły” – zmyślnie żartobliwy dyrcio… 

 

Był poważny jak nigdy wcześniej!

 

 

Cieszę się, że udało mi się ciebie zaskoczyć. Dziękuję za poświecony czas i uwagi!

 

Pozdrawiam

 

 

NaN, cieszę się, że udał mi się element zaskoczenia. Zastosowałem się do wszystkich usterek logicznych.

 

JolkaK, to co miał na myśli poszkodowany dodałem do tekstu. Mam nadzieje, że teraz wygląda to bardziej przejrzyście. 

Chociaż scena jazdy samochodem to zaledwie 4 proste zdania, mam olbrzymi problem z przeredagowaniem tego. Ilekroć to czytam czuje jakbym osobiście prowadził ten samochód i nawet dobrze mi się go prowadzi. Jeśli tylko wymyślę coś ładniejszego obiecuję do tego wrócić.

 

AdamKB, jeśli zaskoczenie, to ja się bardzo cieszę! Babolki poprawione.

 

Dziękuję wam za poświęcony czas, pozdrawiam!

Całość lekka i zabawna. Milena swoją niezdarnością bardzo mi przypomina pewnego rudowłosego czarodzieja z serii książek o pewnym czarodzieju.

 

Teraz kolej na ciąg dalszy przygód, tym razem w nowej spółdzielni.

Mindenamifaj, cieszę się, że chociaż trochę się podobało.

Muszę przyznać, że sam byłem zdziwiony, że wszyscy poszli. Tak to już na tych osiedlach jest, ludzie przyzwoici i ciekawscy ; )

Regulatorzy, bardzo dziękuję za cenne uwagi i sugestie. Ze wszystkim się zgadzam i wszystko już poprawiłem.

 

Dobre pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz. Postaram się, by drugie było lepsze. : )

Agroeling, cieszę się, że dobrze się czytało!

Produkty w wersji light też potrafią być smaczne, a z wysokością drugiego piętra, hm, cóż, nikt się tutaj nie wspina, więc wypada poprawić.

 

Pozdrawiam!

Ahoj, Aguti!

 

Moim zdaniem niektóre zera eksponowane nieco na siłę… Digitalizer, zerodowany, czy azymut o zerowych wartościach. 

Wydaje mi się, że ten tekst ma potencjał. Może to zerowanie przedstawić nieco mniej dosłownie?

Zero to inaczej nic, brak czegoś. Co by było, gdyby się okazało, że ani Zenon ani Zeron nie istnieje, ani że tego szpitala i tej kobiety nie ma?

Ale to już tylko takie moje wymysły…

 

Pozdrawiam!

Czyta się z prawdziwą przyjemnością. Trzeba przyznać, że hrabia ma całkiem niewybredne powiedzonka. 

 

Dlaczego Kronenberg poszedł do spowiedzi? Nie zdążył tam dotrzeć po ostatniej przygodzie?

A może w tym czasie, kiedy Hieronim walczył z diabłem, pan Janek był uczestnikiem innych wydarzeń, o których dowiemy się w trzeciej części?

 

Pozdrawiam!

Pierwsze zdanie to moje motto życiowe. 

Pozdrawiam!

Koala75, najmocniej przepraszam…

emlisien, merci beaucoup!

Dzięki Maldi za wprawne oko, błędy poprawione.

Dziwny ten szef, nie ma co…

 

Leżał na plecach, a nie miałem ochoty go odwracać, by sprawdzić, kto to.

Skoro leżał na plecach, to nie trzeba go odwracać.

 

– Kto tam mówił? Przecież jedynym żyjącym mieszkańcem tej kamienicy oprócz mnie jest pan Popiórkowski.

Nie tam, a tak.

 

Sam pomysł bardzo ciekawy! 

 

Nowa Fantastyka