Profil użytkownika

“Skill without imagination is craftsmanship and gives us many useful objects such as wickerwork picnic baskets. Imagination without skill gives us modern art.”

― Tom Stoppard, Artist Descending a Staircase

 

Zamiast zleżałego już tekstu bierno-agresywnego, pozwolę sobie wkleić link do genialnego drabble’a autorstwa jaśnie nam panującego beryla: https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/12197
 

Inne użyteczne linki i sznurki:

 

Po naszemu:

Filozofuj, czyli filozofia dla laików, w tym - filozofia języka: https://filozofuj.eu/

Wyszukiwarka polskich kolokacji: http://www.nkjp.uni.lodz.pl/collocations.jsp

Słownik z połączeniami: https://wsjp.pl/

Słownik gramatyczny (odmiana wyrazów): http://sgjp.pl/leksemy/

Co to jest łączliwość frazeologiczna – https://www.jezykowedylematy.pl/2021/02/laczliwosc-leksykalno-semantyczna/

Przecinki między określnikami – https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;7221

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Bledy-w-imieslowowym-rownowazniku-zdania;22454.html

O semantycznej strukturze zdań: https://encenc.pl/aktualne-rozczlonkowanie-zdania/

Wierszyk o optymiście i pesymiście: https://esensja.pl/ksiazka/prezentacje/tekst.html?id=163

O szyku zdania: https://zpe.gov.pl/a/przeczytaj/DaTylbq8V

O co chodzi z tymi metaforami i purpurą: https://polter.pl/ksiazki/Pisz-ze-Staszkiem-Lzy-wzruszenia-na-ustach-zab-czasu-w-rekach-c24066

Meandry polskiej etymologii: https://www.youtube.com/c/Ciekawostkij%C4%99zykoznawcze

Podstawy logiki: https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/witwicki-myslenie.html

"Sto zabobonów" Bocheńskiego: http://100-zabobonow.blogspot.com/

O błędach: https://dobryslownik.pl/kompendium/regula/492/

Ciekawostki: https://www.nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/ojczysty-dodaj-do-ulubionych/ciekawostki-jezykowe

Powtarzam do zdarcia płyty: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Nastepstwo-czasow-w-polszczyznie;22644.html

To też powtarzam do zdarcia płyty: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Schemat-skladniowy-czasownika-brzmiec;22592.html

Imiesłowy: https://academicon.pl/imieslowy/

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/p-Szyk-zaimka-zwrotnego-em-sie-em-p;23075.html

Więcej fachowych artykułów: https://repozytorium.uni.lodz.pl/xmlui/handle/11089/2412

Użytek translatorski (i biblijny) – co to naprawdę znaczy “get thee behind me”: https://www.youtube.com/watch?v=UgZOitR2sjY

10 losowanych z bazy pytań z zakresu polskiej ortografii i interpunkcji, czyli sprawdź się sam: https://www.prosteprzecinki.pl/test

Figury retoryczne (więcej, niż można spamiętać): https://figury.net.pl/slownik

Logika codzienna: https://www.youtube.com/@logikacodzienna/featured

Profesor Bralczyk o tym, czy warto (i o funkcjach języka, i w ogóle): https://www.youtube.com/watch?v=TG4ZAGnlPOY

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/p-Kryteria-oceny-innowacji-leksykalnych-p;22876.html

Dialogi Platona: https://wolnelektury.pl/katalog/autor/platon/

Ekhm: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/p-Zgoda-realnoznaczeniowa-przy-rzeczownikach-dwurodzajowych-p;22987.html

Poezja śpiewana (Waligórski w wykonaniu Grotowskiego i Zwierzchowskiej): https://www.youtube.com/@WaligorskiTeksty/videos

Jeremi Przybora: https://liryka-liryka.blogspot.com/p/blog-page_23.html

Ziemkiewicz o tym, co jest nie tak (również o krytyce): https://www.youtube.com/watch?v=8ujh_HM3q9M

Niebezpiecznik o pokorze: https://niebezpiecznik.pl/kazdy/

Czego powinieneś się spodziewać po moim komentarzu: https://www.youtube.com/watch?v=W0WFD8JzphE

Pocieszająca piosenka o byciu motylkiem: https://www.youtube.com/watch?v=-Q0zy6EhXjI

Co ja sobie myślę – osiemnaście stron ględzenia, tylko dla orłów: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842810


Nie po naszemu:

World’s smallest violin: https://www.youtube.com/watch?v=2GVjcsHKKKc

Pytania kontrolne pisarza fantasy: http://www.rinkworks.com/fnovel/

Pokazuj, nie zapewniaj: https://www.eadeverell.com/show-dont-tell/

Jak się powtarzać: https://www.writersdigest.com/online-editor/effective-repetition-in-writing-as-demonstrated-by-a-song-of-fire-and-ice

Jak się powtarzać: https://thejohnfox.com/2021/08/17-fantastic-repetition-examples-in-literature/

Lista Złego Lorda: http://www.worldconquer.org/evil_overlord.html

Doskonałe porady dla początkujących: http://www.workableweb.com/_pages/tips_how_to_write_good.htm

Psychologia postaci filmowych: https://www.youtube.com/c/CinemaTherapySolutions/featured

Lista betaczytacza: https://jamigold.com/for-writers/worksheets-for-writers/#Beta-Read

Test na Mary Sue: https://www.springhole.net/writing/marysue.htm

Plasterek na ból krytyki: https://www.springhole.net/writing/you-need-to-know.htm

Strona nie ma absolutnie nic wspólnego z pisaniem, ale rany julek, jakie przecudne kryształy! https://crystalverse.com/sodium-chloride-crystals/

Słownik języków elfickich: https://www.elfdict.com/

Krótki test na Mary Sue z omówieniem: https://misslunarose.home.blog/2020/04/25/mary-sue-test/

Opowiadania różne: https://www.freesfonline.net/index.html

Jak słuchać: https://www.youtube.com/watch?v=MDycPfyx-vY

TEDTalk, Andrew Stanton o opowiadaniu: https://www.youtube.com/watch?v=KxDwieKpawg

Stwory i potwory: https://bestiary.ca/index.html

Mądre komiksy: http://www.incidentalcomics.com/

Ciekawy, praktyczny filmik o sztuce dyskusji: https://www.youtube.com/watch?v=nS9W-wlJHPA

Zadania różne: https://blog.reedsy.com/writing-exercises/

Magia i maszyna – wspólna etymologia: https://www.etymonline.com/word/*magh-?ref=etymonline_crossreference

Hierarchia niezgody: http://www.paulgraham.com/disagree.html

Prokrastynacja: https://writingcenter.unc.edu/tips-and-tools/procrastination/

Neil Gaiman o tym, że nie jesteśmy robotami (albo “George R. Martin is not your bitch”): https://journal.neilgaiman.com/2009/05/entitlement-issues.html

Użytki: http://web.cn.edu/kwheeler/resource_composition.html

Dat veniam corvis, vexat censura columbas. Łacina z Asteriksa: https://www.everythingasterix.com/latin-jokes-explained

Mnie to bawi: https://www.theonion.com/nations-educators-alarmed-by-poorly-written-teen-suicid-1819564393

"Kajaj się, Arlekinie, powiedział Tiktak" (w oryginale): https://www.d.umn.edu/~tbacig/cst1010/chs/ellison.html

Forum NF, streaming LIVE: https://www.youtube.com/watch?v=kdS0xphy14k

Odprężające gitarowe wersje utworów z Final Fantasy: https://www.youtube.com/watch?v=9Q3_fB1LqV0

Dlaczego jak nie wychodzi z pisaniem, to może nie jest koniec świata: https://www.youtube.com/watch?v=ucGdmz67HRg

Zanim zaczniesz przegrzewać dyskusję, wysłuchaj: https://www.youtube.com/watch?v=WhuwIZLABqA

Interesujący artykuł: https://elflands2ndcousin.com/2011/05/17/narrative-voice-as-mind-control-thoughts-on-manipulating-reader-perception/

Kółka do roweru: https://www.storyplanner.com/story/category/story-structure

Poul Anderson o heroic fantasy: https://www.sfwa.org/2005/01/04/on-thud-and-blunder/

Bajka matematyczna: https://www.sffaudio.com/hypnobobs-naturally-by-fredric-brown/

H.P.Lovecraft (opowiadania, wiersze, eseje): https://www.hplovecraft.com/writings/texts/

Dan Wells – wykład o planowaniu (mówi dość szybko i na początku i końcu każdego filmiku jest wkurzająca muzyczka): https://www.youtube.com/playlist?list=PLC430F6A783A88697

O co chodzi z pokazywaniem i objaśnianiem: https://mythcreants.com/blog/what-show-dont-tell-actually-means/

Muzyka do Trader of Stories: https://www.youtube.com/watch?v=Aw3yEXikVMA

Klasyka: https://standardebooks.org/subjects/science-fiction

Często spotykany błąd logiczny: https://i2.wp.com/tweakingo.com/wp-content/uploads/2019/12/q6o50hyxyg341.jpg?fit=750%2C923&ssl=1

OST Journey: https://www.youtube.com/watch?v=2AmzV8v0UtI

Dalek relaxation tape: https://www.youtube.com/watch?v=e59guruVL4o

Drabble Pratchetta. Z przypisem! http://www.meades.org/drabble.html#Incubust

Epistemologia dla początkujących: https://open.umn.edu/opentextbooks/textbooks/knowledge-for-humans

Czerwony Krzyż (podstawy pierwszej pomocy): https://www.redcross.org/take-a-class/resources/learn-first-aid

https://www.writersdigest.com/be-inspired/writing-mistakes-writers-make-not-pivoting-when-the-writings-not-coming

Zadania z narracji pierwszoosobowej: https://mythcreants.com/blog/five-exercises-for-stronger-narrative-personality/

He, he, he (implikatura konwersacyjna):  https://allthingslinguistic.com/post/49129479494/how-to-threaten-people-and-spoil-jokes-using

Świat w jednym komiksie: https://boltcity.com/copper/copper_021_happy.htm

Fragment wywiadu z Tolkienem: https://www.youtube.com/watch?v=aVVlD2rJ1r0

Opowiadania różne: https://writingatlas.com/genre/science-fiction/

Sanderson o tym, jak przyjmować porady i o życiu ogólnie: https://www.youtube.com/watch?v=-6HOdHEeosc

Sanderson o pokazywaniu i objaśnianiu: https://www.youtube.com/watch?v=V2KpWOLTXx8

http://www.newsandtimes.com/2019/07/c-s-lewis-and-the-problem-of-chronological-snobbery/

O konotacjach: https://www.writingclasses.com/toolbox/ask-writer/why-is-connotation-important-in-fiction

O pragmatyce: https://mutualintelligibility.substack.com/p/crash-course-linguistics-6-pragmatics

Potwór użyteczności w krótkim komiksie: https://www.smbc-comics.com/comic/2012-04-03

Chesterton (dzieła wszystkie): http://www.gkc.org.uk/gkc/books/index.html

Zasady cywilizowanej dyskusji: https://therulesofcivilconversation.org/


Cytaty:


Castle: It's not like you're just leaving yourself a note, you know, to buy bread on the way home. You're writing on a person you just murdered. You're trying to make a point, a point you care a great deal about, presumably, because you just killed someone to make it. So how do you not make sure you're using the proper language to make that point?


Eight: The thing about power is that it’s ever so abuser friendly.


Florence: I guess some people become criminals because they're bad and some people become criminals because they've run out of legal options.


Sigdi Thundershield: Funny thing aboot tha law... Nothin' left ta bind ye means nothin' left ta hide behind.


Harry Houdini: Stary numer dobrze wykonany jest lepszy niż nowy numer.


Terry Pratchett: Now...if you trust in yourself...and believe in your dreams...and follow your star...you'll still get beaten by people who spent their time working hard and learning things and weren't so lazy.


Św. Paweł (świeżynkom), 1 Kor, 6, 12: Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść.


Terry Pratchett: Fantasy is an exercise bicycle for the mind. It might not take you anywhere, but it tones up the muscles that can. Of course, I could be wrong.  (Nie myli się. Chociaż to niejedyna zaleta fantastyki, ale ważna. Bo ten, kto nie potrafi sobie wyobrazić tego, czego nie ma, uwierzy w każdą bzdurę.)


krar85: Barana nie odbaranisz, co najwyżej możesz zostać tryknięty.


L.C. Morgenstern (nie kot): Trust that your readers aren’t goldfish. (If they were goldfish, you’d already be world famous for teaching fish how to read and the problems with your writing wouldn’t actually matter anymore, because, holy shit, you taught fish how to read.)


Raymond Chandler: Według mnie, niektórzy pisarze odczuwają przymus używania wyszukanych zwrotów, żeby zrekompensować braki pewnych naturalnych emocji. Nie czują nic, są eunuchami literackimi i dlatego ratują się zagmatwaną frazeologią, aby udowodnić jak są nietuzinkowi.


komentarze: 13867, w dziale opowiadań: 9260, opowiadania: 1742

Ostatnie sto komentarzy

Przykro mi, że chęć wniesienia poprawek i limit mogą nie mieć wspólnego celu. :(

W. D. Ross zaciera łapki :D

Dodam jeszcze, że nie wiem kim jest wspomniany „Ojciec Mateusz”. :(

Serial o księdzu-detektywie, kopia włoskiego “Don Matteo”. Nawet znośne, mimo smrodków dydaktycznych, chociaż prawdziwy ksiądz-detektyw jest tylko jeden i jest nim ojciec Brown (nie z serialu BBC, tam to jest przebrany tatko Wesley, tylko ten oryginalny, z opowiadań Chestertona).

luźna aluzja do organizacji okołokiościelnych, które niespodziewanie miewają niejednego Asa w rękawie.

Pomysł na konkurs: “I Ty możesz być Danem Brownem” XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cóż, okazuje się, że bywają teorie naukowe, które można potłuc o kant sosny.

Otóż to. Miło, że się spodobało ^^

Czy na niebie można zobaczyć cień czegokolwiek?

Można, kiedy smok przelatuje między obserwatorem a Słońcem :) Tu cienie, niestety – nie smoków:

Nigdy nie leciałam samolotem. I nie polecę.

Ja tak samo. Po co miałabym gdzieś latać?

Gdybym jednak znajdowała się w samolocie lecącym nad chmurami, widziałabym zapewne jego cień na chmurach, ale nie na niebie.

Tak, to inna sytuacja.

czy chmury są częścią nieba

Są częścią atmosfery, ale nie częścią nieboskłonu – zupełnie inna kategoryzacja.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

 

 Niby mamy fantasy, a tu nagle jakieś eksperymenty, mutacje itd. A dla wszystkich postaci to jest oczywiste i Sapkowski nie musi robić ekspozycji.

Hmmm, tak, ale my też wiemy, co to są eksperymenty i mutacje. Trudno to wyjaśnić, a dzisiaj nie jestem w formie…

mistrzostwo Sapkowskiego i jego redaktorów, tylko się uczyć

Zawsze dobrze jest się uczyć ^^

chyba nigdy nikt mi nie zwrócił na to uwagi

Mało kto zwraca. Chyba tylko mnie nóż się w kieszeni otwiera, kiedy słyszę telewizor…

 Zaczynam mieć wrażenie, że rzeczywiście mam problem z angielską konstrukcją.

Możliwe, że po prostu nie wiedziałeś, że to angielska konstrukcja – ja kiedyś (daawno temu) po angielsku formatowałam dialogi. Naprawdę. Po prostu nie wpadło mi do głowy, że polska interpunkcja różni się od angielskiej (a różni się, i to właśnie w tej dziedzinie najbardziej). Jak to było możliwe, skoro po polsku czytam o jakieś siedem lat dłużej, niż czytam po angielsku? Nie wiem.

Rzeczywiście, hmm… ????

Analizowanie śmierci jest… dziwne. 

Może, ale to jest ważne. Tu właśnie jest błąd w tłumaczeniu świata. 

Błędem w tłumaczeniu jest właśnie smrodek dydaktyczny. Gdyby dyskretnie zasugerować, że ta cywilizacja istniała, ale pachnąco…

Słusznie ????

Cieszę się, że się zgadzasz, ale jeśli masz jakikolwiek pomysł na rozwiązanie kwestii "czemu wszyscy dopisują to w głosie" to będę zobowiązana, bo łamię sobie nad tym głowę już od jakiegoś czasu.

Taylor miał sprawiać wrażenie gościa, któremu się wydaje, że nic mu nie grozi, bo technicy się po prostu poddadzą.

Sprawiał, ale istnieją pewne granice :)

Hip hop ???? poprawiam.

Yo :)

To prawda, ale czy ma to znaczenie w tym kontekście?

Hmmm, wiele słów ostatnio wygina się w paragraf…

 Nienawidzę tego, a to się zdarza nie tylko w opowiadaniach na portalach literackich, ale w książkach, które można kupić.

TAK. Krwiii…

No, ale chodzi o to, że chcę napisać tak, aby to wyglądało realistycznie, a później wychodzi tak jak wychodzi.

Realistycznie – czyli jak?

:D 

Serio, odgrywanie pomaga XD

Jak to opisać, aby wyglądało tak jak wygląda w głowie. 

Wieczny problem…

No tak, a jest sugestia, że spadł? 

Nie ma, ale czy trup by się utrzymał na tej dygoczącej turbinie?

Zastanawiałem się nad każdą uwagą, nie wszystkie skopiowałem.

Moje propozycje niekoniecznie są najlepszymi możliwymi (nawet na pewno nie są), ale jeśli Cię zainspirują, to już będzie dobrze.

Aczkolwiek uważam, że głównym powodem, też, że opowiadanie wygląda tak jak wygląda był mój pośpiech.

Tak to już jest z pośpiechem. heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ale mogę Cię wreszcie przypisać do szufladki z etykietką “genialna maruda”.

Gdzieś Ty geniusza widział? XD

Temat “ciężaru” wymiany grafiki przez social media nie był jakoś chętnie podejmowany przez SF

Chyba jest dość nowy. Pole do obsiania ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

czy zauważyłaś, że mogłabyś zamiast wyszukiwać ten obrazek stworzyć co najmniej ¼ bohatera opowiadania

Eeee… nie, raczej bym nie mogła. :)

W końcu następuje jeden wielki black-out, a ludzie na głodzie obrazków zmieniają się w bestie. I uratują ich tylko te trzy książki :)

Dobre, dobre…

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

    Czas poświęcony na obrazki i marudzenie poświęcasz na pisanie.

Hę. Na to nie wpadłam :)

    A problem ontologiczno-logiczny owszem, jest, ale najpierw zauważa go czytelnik*, a bohaterowie rzeczywiście nieco późno.

Aaa, znaczy się, to tak specjalnie?

    Żaden z nich nie jest wzorcem.

Wzorcem jest świat platońskich idei :)

    Porca miseria! Tarnino, chowamy te heretyckie księgi, Inkwizycja nadciąga!

Czarna legenda jest bardziej przesadzona niż moja trawa cytrynowa (trzeba jej było włożyć pałeczkę nawozu… teraz jest zielona ^^), a mizerii nie robi się z wieprzowiny :D

 

ETA: co do niemarnowania czasu na obrazki…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

 

… zasadniczo chodziło mi o sekret pisania czegokolwiek…

    Nie wiem, czy przeczytałaś wszystkie części Żaby

Jeszcze nie…

    zauważą, że w ich świecie rozsądek szwankuje

Problem logiczno-ontologiczny – na jakiej podstawie to zauważą? Bo, że coś szwankuje, można stwierdzić tylko przez porównanie z wzorcem.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

można ubrać kombinezonik dziecięcy w kamizelkę odblaskową i buciki, wsadzić sobie na kark i udawać, że wyszło się z dzieckiem na spacer… 

Okeeej… co tu się wyprawia? XD

"Tutu" to miasto na Wyspach Dziewiczych https://pl.wikipedia.org/wiki/Tutu a kiecka baletnicy to "paczka" (wut) https://pl.wikipedia.org/wiki/Paczka_(ubi%C3%B3r) (całe życie człek się uczy…)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hola! 

Ludzie dzielą się na dwie kategorie: tych niespełnionych i tych spełnionych.

Druga jest pusta :P A w ogóle – chociaż Ciebie zwykle nie poprawiam, nie mogę wytrzymać i nie wytknąć, że szczęście i zadowolenie to nie to samo. Naprawdę. Słowo filozofa.

W gruncie rzeczy to takie dziwne i niesprawiedliwe, że po tym samym łez padole poruszają się zarówno geniusze, jak i przeciętniacy, 

Gwałtu, rety, a co w tym niesprawiedliwego? Czemu ludzie chcą wszystko równać do poziomu zupy pierwotnej? Czemu świat, w którym istnieje pomidorowa, rosół i barszcz z uszkami ma być "niesprawiedliwy"?

Nie mówię nie!

Ale jednak to "nie" wypadałoby w cudzysłów…

I to był jego główny problem, ten brak zdecydowania. 

Oj, czy tylko zdecydowania? Czy lepiej iść przez życie jak buldożer, olewając innych? Czy po prostu usprawiedliwiam własny brak zdecydowania? ulubiona_emotka_Baila

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Na NF zwykle posiłkujemy się tym poradnikiem: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/ 

W tym przypadku istotnym fragmentem będzie: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/#narracja_wypowiedzi

Oba opisane powyżej przypadki nie są didaskaliami dialogowymi, bo nie odnoszą się w bezpośredni sposób do wypowiadanej kwestii. W takim przypadku konieczne jest zapisanie narracji wg wzoru „podmiot + orzeczenie”, czyli „Young [podmiot] wzruszył [orzeczenie] ramionami”. Należy też pamiętać, że w tej sytuacji konieczne jest zakończenie wypowiedzi kropką (lub wielokropkiem, pytajnikiem czy wykrzyknikiem).

Oraz: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/#czynnosc_w_wypowiedzi

Może się zdarzyć, że chcemy zaznaczyć, że bohater robił coś w czasie mówienia lub po prostu nie chcemy przerywać wypowiedzi i dzielić jej na dwa zdania. Wtedy wystarczy potraktować narrację jako swoiste wtrącenie. Ważne: jeśli w miejscu wtrącenia normalnie znajdowałby się przecinek, to nie stawiamy go!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Wprowadzona poprawka interpunkcyjna.

    Póki co komentarz taktyczny.

Nie pali się (uff…) :)

    pamiętaj, że czytelnik może wyobrażać sobie to, co piszesz XD

… nieee… XD

    Nie wiem, czy taki był Twój zamiar, Tarnino, ale dziękuję za przypomnienie tego, jak powinno się pisać :)

Nie był, ale strasznie się cieszę, że wydobyłam na światło dzienne mądrość ^^ Normalnie jak Fajnareta :D

    Spokojnie i trafnie można je zmodyfikować na co człowiek, to styl.

Zgoda, ale opowiadanie nie jest stylem. Styl jest ważny, tak. Niezbędny. Ale sam styl to za mało. A kiedy jest jeszcze tak Wielki i Wzniosły…

     taki kwiatek można zrecenzować jeszcze dokładniej, a do tego krócej: w sumie bełkot…

Otóż to :D

    Nadzieja w tym, że “Młodego Technika” tylko młody pasjonat techniki dotyka (albo człowiek pamiętający z młodości, że było to fajne pisemko) i nie czyta takich głupot. :)

Ech, "Wiedza i Życie" też spsiała, ale tam przynajmniej nie silą się na beletrystykę… A artykuły na tematy techniczne również mnie nie zachwyciły, tak, że…

    Mam wrażenie, że wszystko zapoczątkował dialog w stylu

Hmmm. Może?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mitologia grecka, ale nie po prostu, tylko spisana przez kogoś ;) Mam tu bardzo konkretną sprawę na myśli XD

Przepraszam, ale wyobraziłem sobie świat, w którym już dawno nie ma rowerów, a przypadkowo książka “Zinn i sztuka serwisowania roweru górskiego” stała się nową księgą wyroczni.

Nie przepraszaj, tylko pisz :)

Tylko nijak nie będę miał czasu tego napisać.

Królestwo za TARDIS!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

sama koncepcja, aby wrzucić czytelnika do jakiegoś uniwersum bez wyjaśniania wszystkiego jest według mnie, ok

I tak, i nie. Wyjaśnianie wszystkiego wprost – zdecydowanie odradzam. Ale musimy się jakoś w tekście orientować. Bohater jak najbardziej powinien zwracać uwagę na to, co go interesuje, a nie na to, co dla niego oczywiste, sęk w tym, że jeśli my nie znamy tego świata, to oczywiste nie jest oczywiste dla nas i możemy się pogubić. Wcale nie jest łatwo temu zapobiec tak, żeby to naturalnie wypadło, i stąd w opowiadaniach tylu turystów, badaczy, kłótni oraz podobnych myków, które pozwalają ciut naturalniej wprowadzić informacje. P. też: https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/Exposition 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Do namiotu wbiegł chłopak ubrany w zwierzęce skóry.

Czy jest jakiś powód, dla którego podkreślasz "namiot"?

W środku zastał leżącego na zbitej kupce wyschniętej trawy rówieśnika, mniejszego od siebie chłopaka.

Chłopak z zasady jest rówieśnikiem chłopaka. "Zbita kupka wyschniętej trawy" prawdopodobnie nie znalazła się tam przypadkiem, lecz jest artefaktem, więc co powiesz na to (aha, jak dajesz postaciom imiona, to albo od początku, albo wpleć to w dialog): Kyle wpadł do namiotu. Buty na skórzanej podeszwie zatrzymały się tuż obok siennika, na którym leżał chłopiec niewiele mniejszy od niego.

 powiedział Kyle z podekscytowaniem.

Z ekscytacją, ale neutralne "powiedział" przystrojone określnikami zawsze będzie się prezentować gorzej od konkretnego czasownika. Na przykład: zawołał.

– Co? Skąd to wiesz?

Autorze, kiedy Ciebie budzą do szkoły, wyrażasz się tak okrągle?

zapytał zaspanym głosem Fen, wyraźnie wyrwany ze snu.

Zamiast tłumaczyć jak krowie, że Fen został wyrwany ze snu, pokaż to. Skoro już leży, to niech leży plecami do wejścia, albo zasłaniając oczy ręką, albo zawinięty w koc (skórę mamuta?). I nie głos jest zaspany, tylko on. Przykład: wymamrotał Fen, naciągając na głowę skórę mamuta.

Mówił, że mają zdecydować, co zrobić z czarodziejem, który przybył do wioski i ponoć wyleczył kozy Gerdy.

Infodump. Nikt Ci nigdy nie opowiadał, cały podniecony, o jakichś planach? Na przykład: Będą radzić, co dalej z czarodziejem! Tym, wiesz, tym nowym, co wyleczył Gerdzie kozy.

I co z nim chcą zrobić? Przecież nic złego nie zrobił.

Powtórzenia.

Wszystkie kozy, które dotknął, wybito i spalono, jak tylko dowiedziano się, kto miał z nimi kontakt.

Kozy, których dotknął (bo rozumiem, że dotykał ich fizycznie, choć może nie jak Aberforth Dumbledore, a nie obrażał), zabito i spalono. Wybito stado. Zabito w nim poszczególne kozy. Ponadto zdanie jest bardzo okrągłe, nie pasuje do rozmowy dwóch chłopców, no i nie bardzo rozumiem, dlaczego właściwie czarodziej jest traktowany jak trędowaty (oraz dlaczego Gerda go nie przegoniła, skoro tak jest traktowany). Oraz jak to możliwe, że Fen o tym nie wiedział. To chyba nie jest szczególnie liczna społeczność.

 Skoro będzie zgromadzenie, to mamy okazję wymknąć się do tej starej kopalni, tej, którą starostwo uznało za przeklętą.

Ekhm. Intuicja niekiedy myli. https://wsjp.pl/haslo/podglad/29035/starostwo https://wsjp.pl/haslo/podglad/68502/starszyzna 

Musimy sprawdzić, co się tam dzieje. 

Co tam się dzieje. W tej chwili stawiam na bunkier z odpadami paliwa jądrowego. Coś w stylu: https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Fanfic/TheWritingOnTheWall 

Fen podniósł się powoli z posłania i zaczął pakować najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka.

Tak od razu? I jakie rzeczy? Nie spiesz się.

 tylko dlatego, żebyś nie zrobił czegoś głupiego

Tylko po to, żebyś nie zrobił niczego głupiego.

z dziecięcym łukiem w dłoni

Czyli jakim? Zabawką ze sznurka i patyka?

Był ubrany w proste odzienie ze skóry kozy.

Konkretniej. Na przykład: Miał na sobie bluzę z koziej skóry, sięgającą kolan skórzanych portek.

Na twarzy Kyle’a pojawiła się wyraźna złość.

Pokaż to.

Zacisnął dłoń na swoim łuku, znacznie większym od dziecięcego, który trzymał jego młodszy brat.

Nie tłumacz jak krowie. Zaciskanie dłoni nieźle pokazuje złość, a że mały to jego braciszek, łatwo się domyślić. Ale pokaż to, a nie tłumacz.

Dobra. Ale jeśli nie nadążysz, wracasz do domu.

I w ogóle się nie kłócił? Nie próbował przekupstwa? Mój brat od dzieciństwa nie wykazuje ciekawości, ale na hasło "czekolada" reagował.

Jesteś super!

Słowo nie bardzo pasuje do otoczenia.

Cała trójka opuściła namiot Fena i przemknęła cicho między innymi schronieniami, aż dotarli na skraj wioski.

Nie zmieniaj rodzaju w środku zdania: Wszyscy trzej opuścili namiot Fena i przemknęli cicho między innymi schronieniami, aż dotarli na skraj wioski.

była głęboka noc

Noc raczej ciemna, ale dlaczego dzieciak ma własny namiot? Czy nikomu nie przeszkadza, że dzieci krzyczą? I wszyscy są na zgromadzeniu? Nie wystawiają czujek? Nikt się nie opiekuje dziećmi za małymi, żeby wziąć w radzie udział? I dlaczego zgromadzenie odbywa się natychmiast po tym, jak zostało zarządzone? Nie trzeba obejść wioski i wszystkich powiadomić?

Wszyscy mieli w dłoniach łuki. W tym plemieniu każdy potrafił się nimi posługiwać. Dzieci dostawały swój pierwszy łuk w wieku sześciu lat i z czasem, wraz z wykazywaniem się, otrzymywały coraz większe. Kyle miał największy z nich.

Uciąć, skrócić i wyrzucić – tłumaczenie zbędne, a i gramatyka kuleje (i przydałoby się czegoś dowiedzieć o łucznictwie – popytać w PZŁ https://archery.pl/ albo poszperać w internetach, bo wiesz o nim mniej ode mnie, a ja wiem bardzo niewiele): Wszyscy trzymali łuki. Dzieci z ich plemienia zaczynały naukę strzelania, gdy przeżyły szóstą wiosnę, a w miarę, jak rosły i nabierały sił, otrzymywały broń o większym naciągu. Kyle miał najlepszy łuk z całej trójki.

Szli przez polanę, zbliżając się do lasu, który musieli przejść, by dotrzeć do jaskini.

Opisz to.

Wtedy rozległo się warknięcie.

– Co to było?! – spytał przestraszony Tom.

Był to kolega niezwykle uprzejmego łosia-pederasty – niezwykle uprzejmy wilk spragniony Czerwonego Kapturka. A serio – zwierzyna leśna tak nie działa. Gdyby wilki chciały ich zeżreć, to by ich nie alarmowały. A gdyby nie chciały, to by przywarowały i przepuściły te żylaste stworzenia.

Z ciemności wyłoniły się świecące ślepia, a za nimi sylwetka dużego, szarego wilka. 

Hmm. Jednego?

Po licznych bliznach było widać, że to doświadczony drapieżnik. Krew na jego pysku świadczyła, że już dziś polował.

"Jego" zbędne. Wilki, mimo najszczerszych chęci, nie mają służby zdrowia i raczej nie chodzą pobliźnione (tylko zdychają). A skoro polował, to czego chce od dzieciaków?

Wilk zawarczał. Nagle w jego ciele utkwiła strzała. Kyle puścił cięciwę. 

Jak tu się układa następstwo wydarzeń?

Kyle wiedział, że nie zdąży z kolejnym strzałem. Rzucił łuk na ziemię, sięgnął po nóż zrobiony z kości i przygotował się na atak. Wilk rzucił się z przerażającą szybkością.

Bullet time? Reguła ogólna – im szybciej mija czas w scenie, tym krótsze powinny być zdania i mniej szczegółów. Na przemyślenia i interpretacje masz czas, kiedy bohaterowie nie walczą o życie: Kyle rzucił łuk, wyrwał z pochwy kościany nóż. Zasłonił się przed skaczącym wilkiem.

Otworzył je i zobaczył martwe zwierzę z dwoma strzałami w ciele. Fen właśnie cofał rękę z kołczanu.

Kołczana. Jak cofał rękę, kiedy właśnie wystrzelił tę strzałę? On jest Cra? Pierwsze zdanie też mogłoby być zgrabniejsze.

– Umarłbyś, gdyby nie ja – rzucił.

Mało naturalne. Konkretniej!

– To było bardzo straszne…

Nie mam do czynienia z dziećmi na co dzień, ale nie dowierzam, żeby się tak zachowywały. Zwłaszcza dzieci plemienia, które i tak powinno dawno wymrzeć, skoro nie zachowuje podstawowych środków ostrożności.

W milczeniu przeszli przez las, aż dotarli do wejścia do jaskini.

Pokaż ten las. Jak on wygląda? Czemu oni łażą po ciemku? A może świeci Księżyc i daje upiorne światło? Nie zgubią się? Nie gilają ich po nogach gałązki? Takie szczegóły czynią świat dotykalnym, bardziej interesującym, i pomagają czytelnikowi się przejąć.

Na jej progu widniał świeży znak – ostrzeżenie, że miejsce zostało przeklęte i obowiązuje zakaz wchodzenia.

Naturalnie znak ten wymalowano farbą fluorescencyjną, doskonale widoczną po nocy. I metody w rodzaju dzidy wbitej w ścieżkę czy zawieszonych na drzewach skorup garnków (które robią hałas) nie są plemieniu znane: Na jej progu białą kredą zmieszaną z tłuszczem wymalowano znak klątwy.

– Jesteś pewny? Nie będziesz się bać? – zapytał Fen.

I nie zeżrą cię wilki na usługach Autora? I nie spanikujesz, kiedy podejdą? Hmm?

Pewnie tylko chwilę pochodzicie i zaraz wrócimy.

– Niedługo wrócimy 

Powtórzenie. Wypowiedź małego jest nienaturalna. Normalni ludzie w takiej sytuacji idą w "kwaśne winogrona" (tam na pewno nie ma nic ciekawego), na przykład. Poza tym – niebezpieczeństwo spotkało ich na razie poza jaskinią, i to Fen ich obronił. A mały chce zostać na zewnątrz, z dala od Fena? Czy to ma sens?

Kyle wyciągnął z plecaka latarnię i zapalił ją krzesiwem.

A co się paliło w tej latarni? Ponadto – prawdziwe latarnie są zwykle z metalu (co niekoniecznie pasuje do poziomu techniki, który pokazałeś, choć przyznaję, że istniały ceramiczne: https://en.wikipedia.org/wiki/File:Lantern_Susa_Louvre_MAO_S778.jpg bardziej prawdopodobne, a po wpisaniu tego w internet przez chwilę się zachwycałam, bo te współczesne są śliczne), a zawsze wymagają paliwa (Chińczycy podobno miewali takie na robaczki świętojańskie, ale ich nie trzeba zapalać krzesiwem). Paliwo albo się wylewa (niepraktyczne w plecaku), albo trzeba trochę zaczekać, aż się roztopi. No i kopci.

Przemierzali wąski tunel, którego wilgotne ściany odbijały światło.

Jak wąski? Jeśli to dawna kopalnia, to chyba dwóch chłopaków obok siebie się zmieści?

To dobry chłopak. Po prostu jeszcze młody.

Bardzo nienaturalne, prosto z amerykańskiego filmu ("young" niekoniecznie tłumaczy się "młody").

Gdyby nie ty, już by mnie nie było, a on tylko by patrzył.

A kto tego wilka drażnił, co?

W jego wieku też nie byłeś lepszy.

Ile oni mają lat, bo mówią jak późne nastolatki?

Fen wskazał na coś palcem.

"Na" wytnij.

Podeszli ostrożnie do zakurzonej skrzyni. Kyle spróbował ją otworzyć, ale bezskutecznie. Podważył wieko nożem i wspólnymi siłami udało im się ją otworzyć.

Konkretniej! Ile oni skrzyń widzieli w życiu? Kościany nóż nie złamałby się przy podważaniu? Ostrożnie podeszli do pokrytego kurzem bloku. Z bliska okazał się skrzynią okutą metalem. Kyle spróbował unieść wieko, ale ani drgnęło. W końcu zdołali je podważyć, wciskając w szczelinę najpierw nóż, a potem znalezione wokół ułamki kamienia.

druga zaś – lekko ostra, ale niezdatna do cięcia

Nie może być "lekko ostra". Może być spiczasta albo zdawać się ostra – i na czym polega ta niezdatność do cięcia? Skąd oni o niej wiedzą?

obracając przedmiot w dłoni

Przedmiot długości jego ramienia? Obraca go w jednej dłoni?

Otworzyli mniejszą skrzynkę na drewnianym stole.

Który to stół i skrzynka pojawiły się znikąd. Dlaczego nie opisałeś tego pomieszczenia?

W środku leżały dziesiątki małych, nieznanych im przedmiotów. każdy z nich miedzianego koloru, przypominający grot strzały – zainteresowały Fena.

Nie kalkuj angielskich konstrukcji i nie używaj myślników poza dialogami, bo to myli: W środku leżały dziesiątki małych przedmiotów miedzianego koloru, przypominających groty strzał. Zainteresowały Fena.

Może to wszystko to przedmioty do jakichś rytuałów?

Bardzo nienaturalne, nie tylko językowo, ale psychologicznie. Dla nich rytuały są rzeczywistością. Możliwe, że do pewnych rytuałów mają prawo tylko wtajemniczeni, ale wtedy raz, reszta plemienia miałaby o tym jakieś pojęcie, dwa, grota rytualna nie byłaby obłożona klątwą, tylko święta (to też tabu). Poza tym hipoteza "obiekt kultu" pasuje do współczesnych archeologów, ale nie do ludzi, dla których rytuały są rzeczywistością. Oni mogliby pytać, czy te przedmioty są poświęcone bogom/duchom/przodkom/etc.

Tylko nie wiemy do czego.

Tylko nie wiemy, do czego.

Wewnątrz znalazł większe przedmioty o złożonych kształtach. 

Kształt może być skomplikowany, ale nie złożony. W każdym razie nic mi to nie mówi.

W górnej części miały kamień o srebrnym kolorze. Biegła przez nie też rękojeść i okrągła obręcz na palec. Gdy Kyle ściskał rękojeść, coś w środku cicho klikało.

? Trudno mi to poprawić, bo nie wiem, jak rzecz wygląda, ale: kamień srebrnego koloru. Albo: srebrzysty kamień.

 Kolejny dziwny przedmiot!

Zdanie potwornie nienaturalne. Nikt by tak nie powiedział.

Ciekawe do czego służy.

Ciekawe, do czego służy.

 wkładasz tam orzecha

Wkładasz tam kogo, co? orzech.

-Nie jest przypadkiem za mała? 

Zjadłeś spację. W następnej linijce też.

Sam zobacz i mi powiedz coś mądrego. – Powiedział Kyle rzucając przedmiot do Fena, jego palec dalej był w obręczy przez co ta wypadła z dużego kamienia.

Paszczowe: Sam zobacz i powiedz coś mądrego. – Kyle, nadal z palcem w obręczy, rzucił przedmiot Fenowi. Srebrzyste kółko odpadło od dużego kamienia. Aha. Czyli granaty przetrwały nie wiadomo, ile czasu? A korozja to co?

-Hmm dosyć ciężki być może się nim rozłupuje orzechy. 

– Hmm, dosyć ciężki. Może da się nim rozłupywać orzechy.

Tom usłyszał głośny huk, jakby tunel wrzasnął z bólu.

Napisałeś, że tam jest wilgotno. Co z korozją? Czy jest na sali saper? Czy te granaty mają szansę jeszcze działać? Krzyk niezły, ale na coś chyba wskazuje.

 Nie myśląc za wiele pobiegł ze strachem w oczach do wioski powiedzieć o wszystkim co się stało.

"W oczach" 999 razy na tysiąc jest skrótem i nie należy go używać. Zdanie do ogolenia: Popędził do wioski i opowiedział o wszystkim.

Kiedy dorośli doszli do znaku ostrzegawczego zobaczyli, że wejście do środka zawalone jest kamieniami.

Kiedy dorośli przybyli na miejsce, wejście było zawalone głazami.

Uznali całość za karę boską lub karę jakiegoś demona. 

Jedni uznali zdarzenie za karę boską, inni za atak demona. 

Jednogłośnie uznano, że nikt do jaskini się już nie zbliży.

Pokręcony szyk, "uznać" to nie to samo, co "postanowić": Wszyscy postanowili, że nikt więcej nie zbliży się nawet do jaskini.

Nikt też takiego zamiaru nie miał. 

Niepotrzebnie pogięty szyk.

 

Zasadniczo pomysł jako taki jest płodny, choć nienowy. Ale – także dlatego, że nie jest nowy – wymaga dopracowanej oprawy, której tu nie ma. Po co był czarodziej i wywołane jego działalnością zebranie kolektywu, skoro dzieciakom i tak nikt nie przeszkadza łazić, gdzie chcą, i dać się rozerwać na malutkie kawałeczki (amen!)? Zasadniczo tym czarodziejem podkopujesz myśl tekstu, bo tabu nałożone na jaskinię miało sens, więc dlaczego to nałożone na czarodzieja nie miałoby mieć? Może "czarodzieje" to mutanty popromienne? Śmiertelnie niebezpieczne? A reakcja wioski, którą pokazujesz (zdawkowo co prawda) jako przesadną, wcale przesadna nie była? W ogóle samo słowo "czarodziej" to obietnica czegoś ciekawego, której nie dotrzymałeś. 

Świat jest naszkicowany bardzo zgrubnie, brakuje opisów, szczegółów, dotykalności. Psychologia, no, mało wiarygodna.

Ale nie zniechęcaj się. Myśl masz. Teraz musisz ją dopracować i pokazać. Do roboty.

Może bym napisał, “że miał w nimi kontakt”

?

Jeszcze przed chwilą nie chciał iść, a wcześniej spał, a tu zaczyna się od razu pakować. Jakieś to takie szybkie. Nie buduje klimatu.

Tak.

Owszem, krótkie sformułowania potrafią budować klimat grozy i napięcia, ale nie, gdy przekazujesz informacje. 

Zasadniczo: długie zdania do statycznych opisów, przekazywania faktów, przemyśleń. Krótkie zdania do akcji. To tak z grubsza, bo nie można dawać ani samych długich (będzie nudno), ani samych krótkich (męczące w czytaniu), chodzi o przewagę dłuższych albo krótszych.

Kto zatem zdążył strzelić dwa razy w tak krótkim czasie?

Bullet time.

Nie wiem, czy mały chłopiec odpowiedziałby “Nie, dam radę”, to brzmi jak coś co mówi ktoś ciut starszy.

No, to jeszcze jakoś ujdzie, ale przydałby się tu ktoś, kto ma częściej kontakt z dziećmi.

Odmieniałbym chyba normalnie: “Kylem”. Jeśli można to robić po polsku, to dlaczego by nie. 

"E" jest zasadniczo nieme, więc niestety, apostrof musi być https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/apostrof;2366.html

Może za bardzo sobie wziąłeś do serca ostatnie skrytykowanie metafor, a one dobrze użyte budują klimat :)

Lepiej bez metafor, a jasno, niż z metaforami, które klimat psują. Ale żeby umieć stosować metafory, trzeba się tego nauczyć. One nie spływają z błękitnego nieba ;)

Do tego, zastanawia mnie na ile świadoma jest konstrukcja świata.

Ja zobaczyłam dość wyraźnie postapokalipsę, ale pytanie brzmi, jak daleką. Ile czasu upłynęło od pozostawienia tam tych granatów, co się działo po drodze, i tak dalej, i tym podobne? I co z tego wynika?

Największy problem jaki tu widzę to nierozszyfrowanie przekazu który najwidoczniej był mało jasny.

Domyślałam się karabinu, granaty rozszyfrowałam dopiero, kiedy Kyle jeden rzucił. Naboje raczej luzem nie leżą, nie przypominają za bardzo grotów strzał, a w wilgotnej jaskini mosiądz jednak powinien skorodować (kwaśna woda kopalniana!), a na pewno by nie błyszczał.

Następnym razem muszę zadbać o większą transparentność przekazu ale bałem się banału. 

A co chciałeś przekazać? Bo pomysł nadaje się do poprowadzenia w kilku kierunkach.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ha, tylko najpierw muszę to napisać…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ale na razie nie mam sił na organizowanie konkursu, więc wyprę to z głowy.

Zostanie na przyszłość, o ile przyszłość będzie.

Poza tym (złapałam na to Tarninę), kiedy robię ewidentne błędy, to potem jakoś je wyjaśniam.

Potwierdzam, złapała. Może oprócz przecinków (ale jak wyjaśnić przecinki?).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

 

Niezłe, niezłe. Zgrabne.

zamiast latania po niebie wolałbym zapalić, niestety

Palenie jest najczęstszą przyczyną chorób nowotworowych i zawałów serca :P

Takie opętanie, to czyste niebo w przyszłościwink

Albo i nie ;P

Świecić przykładem publicznie, ale w prywatnej przestrzeni sobie odpuścić. 

Hipokryzja jest hołdem, który występek oddaje cnocie :P Serio, muszę się w końcu pozbierać i napisać coś o etyce XD

Ale podobno aniołom nie wolno odwalać takich numerów, bo to by ograniczało wolną wolę.

Specem nie jestem, ale najprawdopodobniej. Wolna wola jest jednak trochę ważna.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Elisabeth Anscombe to XX wiek, a koncepcje, na które się powołuje, najpóźniej XII… A i Paweł Włodkowic jest wart wspomnienia… i de las Casas. I w ogóle.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ja bym dała, jak jest. Ewentualnie nagrane kwestie kursywą. Byle było czytelne.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jest błędne lub niezrozumiałe? Zapisując je w taki sposób posłużyłem się skrótem myślowym.

Gdyby zmienić np. na taką opcję (dla oka wygląda lepiej, ale czy nie zmienia sensu?):

Samo zdanie błędne nie jest, chociaż angielskie użycie słowa "rzecz" ("thing") budzi mój sprzeciw. Druga opcja zdecydowanie gorsza. Natomiast cały akapit dałoby się ulogicznić (co ma aparycja do pracy siepacza? Chodzi o to, że nie wyglądali groźnie? Czy to widać z kontekstu?) i doszlifować, na przykład tak:

Siepacze słynęli z wyszkolenia. Zwłaszcza krasnoludy. Braki aparycji nadrabiali zwinnością, a siłą przewyższali niejednego osiłka, nawet takiego, który latami pielęgnował jedyne, co miał za wartościowe, rezygnując przy tym z pracy nad intelektem. Choć trzeba przyznać, że krasnoludom, zwłaszcza tym dwóm, również zdarzało się zatracić w głupocie, mylnie zwanej odwagą. 

Powtórzenie powinienem chyba zamienić na: szczególnie tym dwóm 

Możesz, ale nie musisz, wprowadza strukturę.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ekhm. A to starożytny Rzymianin (Terencjusz):

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Musiałam mieć wczoraj gorszy dzień, jakiś plik mi się nie załadował, wybaczcie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Idea “końca historii” nie wytrzymuje porównania z faktami. Nudno już było. Teraz przez jakiś czas będzie ciekawie (swoją drogą, ludzie lepiej zorientowani w historii ode mnie twierdzą, że już starożytni Rzymianie narzekali na upadek cywilizacji zupełnie tak, jak my dzisiaj), a potem znowu trochę nudno. Tak to już jest, po prostu. Nie ma co robić dramatów.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Amatorzy astronomii to mówią: chmurwy (tylko przez jaki u to napisać, nigdy się jeszcze nie zastanawiałem ;-) )

Nie ma żadnych powodów sądzić, że nie przez “u”. angel

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A czytając recenzję bawiłam się równie dobrze, jak przy pisaniu.

I o to chodziło XD (Chyba zapomniałam docenić kropkę w tytule ^^)

Jonosfera?;)

Mało ambitnie XD

Że, o co common?

Consecutio temporum, o którym nie wiem, czy ma być, bo nie wiem, jak wysoko nad planetą Grafomania się unosimy XD

Ale można by innym gazem, gdyby nie było tlenu;P

Można :D

Przed zadowolona?

Tak ^^

Ale o jedną kropkę, tyle krzyku?;)

XD

A Beryl żałuje konkursu!

Musimy zrobić protest z tymi tablicami na kijach :D

I tu Cię zaskoczyłam! ;)

Oj, zaskoczyłaś XD

Może to jest jakaś ścieżka rozwoju ? ;D

Nieeee, raczej dno i bąbelki XD

 

ETA: Ale tu:

korsarze i inni przestępcy, zwykle są białkowi

przesadziłaś. Bez przecinka między podmiotem a orzeczeniem! ><

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Występują, a o ile samych chmur nie widać, to jak ich nie ma widać gwiazdy i Księżyc (jak akurat jest na niebie), zwłaszcza jak jest ciemno.

A jak są, to amatorzy astronomii narzekają, że są.

Do walki z herezją ;-)

No i co ja mogę, żmijo na mem łonie, Ty? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ponieważ mamy promiennik (albo akurat tyle czasu, żeby krótki tekścik wyczesać).

Betując liczne opowiadania napotykam powtarzające się błędy, które w pewnych okoliczności mogą nie być błędami. 

Taaaak? XD

Sunąc tunelem transportowym do śluzy NS#44 Gracja mijała grupkę cnidariańskich strażników, czekających na transport na platformę.

Ale że te przecinki, to ich nie ma być, czy one mają być? Znaczy, w jak wysoki poziom grafomanii celujemy? XD

Jeden z nich wysoki i perłowy spojrzał na nią oczyma.

O, i tu też?

Pochlebiło jej to, gdyż Cnidarianie zazwyczaj patrzyli czułkami, albo odsłonięta linią boczną (wtedy było naprawdę niedobrze!).

heart

starając się głębokim oddechem rozsunąć suwak kombinezonu

wuuuut…

Widziała buzujące w nim fale.

Kto nie oberwał nigdy macką, mógł sobie robić żarty o misiach-galaretkach. Pozostali wiedzieli, że strażnicy galaktyki potrafili być bezwzględni, a jad z parzydełek paraliżował opornych na długie dni i zostawiał szpetne blizny.

O.O (C.t.?)

lapislazuli

Aż spacja zemdlała…

 i zapałem nadymali pęcherze pławne

A zwykle nadyma się je powietrzem…

Gdy otworzyła się śluza strażnicy zaczęli skandować:

I znów znikł przecinek…

Dziewczyna spłoniła się zadowolona.

J.w.

Znała co prawdy brzydszą

I tu, i literówka.

wielką miłość!.

Aaarg… XD

Tylko on jeden spadł w górę

Boskie!

 imię amanta AwuyeessNoeuejsTowaruutu

A dwukropek padł ofiarą tej wielkiej miłości XD

Gracja była dumna, że jej amant był silnym mężczyzną.

C.t. ><

lubieżne pogłoski o tym jak wszechstronnie potrafili wykorzystywać dziesiątki swoich macek

Nie wspominając o cudzych mackach XD

objęła własne ramiona i bezwiednie gładziła polipy

Wut.

Elisa tylko wzruszyła ramionami.

Należącymi do Gracji ;D

obszaru kulturalnego

Takiego bardzo grzecznego obszaru XD

 Jesteś ksenofobką Gracjo!

I przecinkofobką!

W końcu to wy Ziemianie wymyśliliście takie słowo.

J.w.

może ty AwuyeessNoeuejsTowaruutu wyjaśnisz

I tu ^^

Wypowiedział ANT z taką mocą, że jego słowa popłynął z cicho do tej pory plumkającego radia, głośników na korytarzu, a nawet z ust Gracji.

Popłynęły :D Oraz interpunkcja.

 żebym ją pieścił swoimi rękami

Bo cudzymi nie może XD

odsłaniając układ centralny, przypominając Gracji wijące się robaczki

Literóweczka ^^

bo jak wszyscy wiedzą, korsarze i inni przestępcy zwykle są białkowi

Dyskryminacja! (Przecinków).

Tama rasa

Hmm?

Jednak kiedy usłyszałem, że Gracja pragnie dotyku ludzkich rąk przywiozłem jej jakieś w prezencie.

Przeeecinkiiiii XD

Chciałaś żeby dotykał cię rękami?

J.w.

Kiedy okazało się, że na moim ciele pojawiły się polipy

Ojeju XD

To był komplet głowa zatopiona w krysztale

Mam ochotę dać cudzysłów i umieścić to w katalogu IKEI XD A nawet nie pracuję w IKEI…

A teraz słyszy jego myśli. Na dodatek w chwilach intymnych śpiewa szanty!

nad basem

Hę? XD

sobie ułożyła życia

Litróweczka ^^

swoje wielokulturowe umiejętności

?

I wszyscy wiemy jaka była przyczyna!

:D

To przez ciebie, tato dzieci wychowywały się bez ojca!

Tragedia!

Popatrz na plusy kochanie – łagodziła mama.

XD

Mam nadzieję, że nie wyszło niesmacznie.

o łóżkowych perypetiach Ziemianki z kosmitą jeszcze nie czytałam

Ja czytałam (mieliśmy tu już wszystko), ale to nie ujmuje temu tekstowi… eee… niczego XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Czy chmury występują w ogóle w nocy? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale chyba nie…

Ekhm. Występują. Wyjrzyj za okno (jak już będą noce). Zasłaniają gwiazdy, za to odbijają światła miasta, więc uniemożliwiają obserwacje astronomiczne (Księżyc widać, ale nic poza tym). Zresztą, gdyby nocą nie było chmur, toby nie padało.

Złapanie z tyłu to łapanie za tyłek.

?

Skąd oni mają tyle sprzętu wojskowego? Brakuje tu jeszcze czołgu ;p

Hellboy XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie macie nic do stracenia, tylko swoje… eee… nie macie nic do stracenia! laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

W botanice nie ma kategorii “warzywo” XD tylko w kuchni. Mieszanie dwóch różnych porządków kategoryzowania niczego nie wnosi :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A nasza w tym rola, by zgrabnie przekazywać niezwykłość, i nie dusić jej dla siebie (bo potrawy duszone może są i zdrowe, ale czasem mdłe), tylko pokazywać, przekazywać i zarażać.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie, chyba jednak ogólnie. Wszystko się ujednolica…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ja już tam nie rozróżniam…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ciekawe, że nie znając, a w każdym razie nie używając na co dzień angielskiego, wstawiłem wyrażenie angielskawe. O czym to świadczy?

O tym, że polszczyzna się anglicyzuje?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

aspirującego, młodego autora

Angielskawe.

nie może znieść hańby, jaką go okryła taka ocena

Lepiej: którą.

K. wprawdzie miał lekkie wyrzuty sumienia, że może mógł delikatniej sformułować swoją recenzję

Hmmm?

głównym tematem tamtego dzieła było opisywanie, jak bardzo lubili się zjadać nawzajem zombie

Głównym tematem dzieła było to, jak bardzo zombie lubią się zjadać nawzajem.

Niestety, pewnej nocy obudził go trupi zapach. 

Hmmmm? Jak zapach budzi?

 Gdy siadł na łóżku i otworzył oczy, zobaczył siedzącego przy nim zombie.

Gdy siadł na łóżku i otworzył oczy, zobaczył siedzącego obok zombie.

 zapytał K., drżącym głosem

A po co ten przecinek?

 Prawda leżała blisko.

Hmm?

 do żyjących nie mamy dostępu, ale mamy czas, nie gra tu żadnej roli

No, nie wiem.

Czas, by wyciągnąć właściwy wniosek.

"By" zbędne.

 

Ooooj, Misiu… wink

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Fajna satyra. Boli, ale to tylko dobrze o niej świadczy.

Cieszę się ^^

Dobrze wyszło, nie trzeba się było obawiać i tak długo czaić.

Mmmm, to nie to, że się czaję, tylko to, że a) ciągle zmieniam zdanie (ten konkretny tekst bardzo długo był "realistyczny" i zupełnie bez smoków, potem zrobił się o wampirach, a dopiero na końcu samorzutnie zmutował do swojej obecnej postaci; a w tym, co to się cały czas odgrażam, tylko dwoje głównych bohaterów pozostaje… no, stałe jest to, że jest ich dwoje, to, skąd pochodzą i że się trochę prztykają; a znowu w tym z gołębiem gołąb właśnie się zmienił w strusia – serio! za to chyba będę musiała zrezygnować z dachowej wiedźmy, a taka była fajna), b) mam mało energii (nie wiem, dlaczego), c) a za to wymagania nie do ruszenia (aż mi się zimno robi na myśl, co by było, gdybym wrzuciła coś niedopracowanego). I tak to leci. Z tym, że bardziej pełznie.

Obstawiam, że naukawiec tak się ma do naukowca jak żółtawy do żółtego.

Hmm, niekoniecznie, bo żółtawy jednak jest trochę żółty naprawdę, a nie pozornie.

Witaj Tarnina:)

Cześć :)

kim był władca, który dał się tym mądralom wkręcić?

Who's more foolish, the fool, or the fool who follows him? :D Cieszę się, że Ci się spodobało ^^

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pojazd szynowy powoli wytoczył się z tunelu

Troszeczkę patosem trąci ten pojazd, ale zobaczymy, co będzie dalej.

 Mimo że dzielnica Folkestone nic się nie zmieniła i wciąż była zapadłą dziurą, cuchnącą wodą z kanału La Manche – to było miejsce jego urodzenia.

A dlaczego miałoby się to wykluczać? Czy po prostu kalkujesz angielską konstrukcję? Może tak: Dzielnica Folkestone nic się nie zmieniła i pozostawała zapadłą dziurą, cuchnącą wodą z kanału La Manche – ale to było miejsce jego urodzenia.

Jego usta i nos zasłaniała maseczka filtrująca

Anglicyzm: Usta i nos miał zasłonięte maseczką filtrującą.

wrócić do swojego biura w tunelu

Lepiej: do mojego biura (bo zdanie jest z perspektywy Taylora).

gardził Calais i Folkestone, a tym bardziej terenami poza SeaMare

Czy można gardzić terenami?

Raport, który trafił do skrzynki Williama, był bardzo skromny.

Hmm. Raport mógłby być zwięzły, lakoniczny, skąpy – ale skromny?

zagłębiać w analizę śmierci

Hmm? 

 technika, żyjącego ponad trzysta kilometrów od stolicy

Anglicyzm. Mieszkającego.

Przesłuchanie ma być na żywo, takie są instrukcje – dodał, dość nieudolnie próbując przedrzeźniać szefa. – Tracimy czas i zasoby, aby porozmawiać z jakimiś frajerami, chociaż można było załatwić to w kilka godzin bez wychodzenia na powierzchnię.

As you know, Bob ( http://www.nowafantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842859 ), co prawda złagodzone wkurzaniem się bohatera. Poza tym – nie zapewniaj mnie, że przedrzeźnia szefa, a tym bardziej, że nieudolnie. Pokaż to. Daj haczyk wyobraźni. I szyk: można było to załatwić (nie dawaj enklityk na miejsca akcentowane). 

 tych uwag

Zbędne.

wiedział, że inspektor tego nie oczekuje

Mmmm, no to co?

 przeglądać wyświetlacz

Nie przegląda się wyświetlacza, tylko wyświetlone na nim treści. Może: zajął się wyświetlaczem?

 Olbrzymi krater, otoczony gruzowiskiem, z którego co chwilę unosiły się kłęby kurzu poruszane wiatrem, przypominał Williamowi, do czego doprowadziła dawna cywilizacja.

Niezłe, obrazowe, tylko zaraz to psujesz smrodkiem dydaktycznym o dawnej cywilizacji.

Później pojawiły się już tylko puste przestrzenie i pola usiane farmami wiatrowymi. 

Hmm? Pola mogły być usiane wiatrakami (farma wiatrowa to właśnie pole usiane wiatrakami), ale – puste przestrzenie? Czyli co?

Gdzieniegdzie dostrzegł jakiś mikroskopijny, z tej wysokości, pojazd obsługi technicznej, krążący między wysokimi turbinami.

Wtrącenie musi się dać wyciąć ze zdania bez niweczenia jego sensu: Gdzieniegdzie dostrzegał jakiś, mikroskopijny z tej wysokości, pojazd obsługi technicznej, krążący między wysokimi turbinami.

Farma Manchester, znajdująca się w dawnym mieście, była jedną z największych

Hmmmm.

Myślę, że nie będzie to trudne.

Naturalniejszy szyk: Myślę, że to nie będzie trudne.

domyślał się, że mina Taylora nie wyraża radości

Może ciut konkretniej?

Nie zachował należytej uwagi i tyle.

Nie pasuje do raczej kolokwialnej reszty wypowiedzi, chociaż w ogóle ton tekstu trochę się kłóci z brudnym cyberpunkiem świata przedstawionego.

w trójkę będą wykonywać pracę przeznaczoną dla czterech osób

J.w. We trójkę będą wykonywać pracę przewidzianą dla czterech.

tak bardzo ceni procedury

Ceni? Trochę słabe słowo. Tak uwielbia procedury?

Wierz mi, Will, miałem dziesiątki różnych spraw i tylko pięć dotyczyło prawdziwych zabójstw. Ta zdecydowanie takiej nie przypomina.

Hmm. Wierz mi, Will, miałem dziesiątki różnych spraw i tylko pięć prawdziwych zabójstw. Ta na zabójstwo nie wygląda.

Budynek okazał się dużo bardziej przestronny niż sprawiał wrażenie z zewnątrz.

Trochę niezręczne zdanie. Hmm. Może: Budynek okazał się dużo bardziej przestronny niż z zewnątrz wyglądał.

maksymalne wykorzystanie przestrzeni

Hmm. "Maksymalnie wydajne wykorzystanie" by aliterowało…

Według niego był sumiennym i pracowitym technikiem z kilkuletnim stażem.

Staż nie zależy od zdania kolegi z pracy.

Wyszedł na zewnątrz gondoli, aby sprawdzić mocowania wiatromierza i spadł. 

Wyszedł na zewnątrz gondoli, żeby sprawdzić mocowanie wiatromierza, i spadł.

stwierdził O'Shea

W zasadzie poprawne, ale "stwierdził" jest nadużywane.

– A czy tobie zdarza się działać w podobny sposób? – zapytał Taylor.

Nienaturalne, poza tym niby akcja rozgrywa się w Anglii, ale piszesz po polsku i obowiązują Cię polskie normy uprzejmościowe: – A czy panu się to zdarza? – zapytał Taylor.

Ponad dwadzieścia lat temu zginął mój kolega właśnie dlatego, że nie miał uprzęży

Albo przecinek, albo zmiana szyku: Ponad dwadzieścia lat temu mój kolega zginął właśnie dlatego, że nie miał uprzęży.

Podczas przesłuchań Fernandez i Clarke potwierdzili niemal dokładnie słowa O'Shea.

A kiedy indziej mieli? Przesłuchiwani po nim Fernandez i Clarke niemal dokładnie potwierdzili słowa O'Shea'y.

 materacu, które wcześniej należało 

Artefakt: materacu, który wcześniej należał.

mówią, to co wiedzą?

Mówią to, co wiedzą.

odparł z kpiną w głosie Taylor

Nie wiem, po co wszyscy dopisują to "w głosie". A tu wystarczy: zakpił Taylor.

uprząż bezpieczeństwa nie była rozpakowana

… w ogóle?

Szkoda tylko, że przez przeklętego Lefevre’a muszę spać na twardym łóżku, w jakimś baraku i tracić czas.

Mam na co dzień styczność z marudami i oni tak okrągle nie mówią :)

William obudził się po raz pierwszy, kiedy Taylor wstał z łóżka, aby wyjść do toalety, jednak szybko zasnął ponownie.

Tnij: William obudził się po raz pierwszy, kiedy Taylor wstał do toalety, ale zaraz znów zasnął.

by kontynuować sen

Bardzo sztuczne – nie wysilaj się na książkowe słowa, bo to rzadko kiedy daje dobry efekt.

Obudziły go silne ramiona Patricka O'Shea, krępujące jego ręce.

Autonomia części ciała, uważaj na to. Ponadto: krępujące mu ręce.

William nic z tego nie rozumiał, szarpał się, ale O'Shea był zbyt silny, natomiast Fernandez i Clarke bardzo sprawnie zakładali węzły.

Ja też nie rozumiem. "Natomiast" oznacza przeciwstawienie, którego tu nie widać https://wsjp.pl/haslo/podglad/7767/natomiast 

w trójkę

We trójkę.

Nie wzywał pomocy, sądził, że inspektor już jest martwy.

Mało naturalne i skrótowe.

Na szczęście pomylił się. Taylor siedział pod ścianą jadalni, związany podobnie jak on. Williama rzucili obok. Uderzenie o twardą podłogę było bolesne.

Zapewniasz. Każdy wie, że boli, kiedy człowiek walnie w coś twardego. W ogóle warto rozwinąć te kilka zdań, bo są strasznie suche.

Chromiński był pierwszą i ostatnią ofiarą, aby obudzić Aos Si. Nie potrzeba już więcej zabójstw na tej farmie.

… wut.

Will, niestety miałeś dobre przeczucie.

Tylko wyjątkowy twardziel konwersuje w takiej sytuacji z kolegą, jakby pili herbatkę.

Grozi wam od dziesięciu lat wzwyż. Zacznijcie od teraz współpracować.

Ale to już albo jawne kozaczenie, albo zupełne niezwracanie uwagi na rzeczywistość.

– To nie była potrzebna deklaracja – odparł O'Shea. – Chyba zwariowałeś ,inspektorze, grożąc nam w tej sytuacji. 

Bardzo nie po polsku i nienaturalnie. Hmm: – Źle pan robi, inspektorze, grożąc nam – ocenił O'Shea.

Być może byście nas przekonali, że dla wspólnego dobra rozejdziemy się.

Niezbyt naturalne.

Teraz jednak widzę, że jesteś służbistą albo uczciwym policjantem, zatem nie mamy wyboru.

Hmmm. Jak wyżej.

Aos Si dostanie kolejne niezaplanowane ofiary.

"Kolejne niezaplanowane" sugeruje, że było ich więcej.

Jak się wytłumaczycie? Wciąż macie szansę na przeżycie.

Rym.

Zabójstwo policjantów to będzie dla was kara śmierci.

Naturalniej będzie bez "będzie".

Ofiara ze sceptyków może będzie smakować lepiej.

Sceptyk i ateista – to nie to samo.

 z zadawania pytań

Zbędne.

Podróż na szczyt turbiny była nadzwyczaj ciężka, poza tym, że musieli pokonać ponad 100 metrów, wciąż mieli związane ręce. 

Zaraz podróż. Liczebniki słownie i nie zapewniaj, a pokazuj: Wspinaczka na szczyt stumetrowej turbiny, ze związanymi rękami, nie należała do łatwych.

więzy poluzowali im na tyle, aby mogli się chwytać szczebli drabiny

Kto poluzował? Gramatycznie?

William cały czas zastanawiał się, jak się oswobodzić, ale nic nie przychodziło mu do głowy, zwłaszcza że w wieży było dość ciasno.

Pokaż to. Daj spokój zbędnym szczegółom (w wieży było ciasno) albo wykorzystaj je do zrobienia atmosfery (niech, np. te ściany wąskiego korytarza napierają na niego, powodują klaustrofobię).

podążali 

Zbędne.

Jeśli Taylor nie miał lepszego planu, William zdecydował, że na szczycie po prostu ich zaatakują i będą walczyć ze skrępowanymi rękami. 

Jeśli Taylor nie będzie miał lepszego planu, William zdecydował się po prostu zaatakować tamtych na szczycie, choćby ze skrępowanymi rękami. 

Inną opcją było poddać się i zginąć, spadając z wysokości.

Opcją? To ile on ma tych opcji?

 Młody konstabl usłyszał dźwięki walki. 

Konkretniej!

Technik chwycił go za łydkę.

Po co? Są na drabinie, może go najwyżej ściągnąć w dół.

William próbował go kopnąć, ale mężczyzna okazał się nadzwyczaj silny.

Hmm?

Kiedy w otworze prowadzącym do gondoli 

W otworze gondoli. Otwór donikąd nie prowadzi.

, William się poddał.

Czyli co? Zamarł?

William zaczął się wspinać ponownie.

Angielski szyk: William ponownie zaczął się wspinać.

To nim pozbawił inspektora przytomności.

Zbędne, lepiej pokaż inspektora leżącego na podłodze.

Byli ściśnięci, co jeszcze bardziej utrudniało ruchy skrępowanemu konstablowi. Hałas łopat i drżenie całej konstrukcji przeszkadzały w zebraniu myśli.

Pokaż to (wiem, wiem, to się łatwo mówi). Zaczynaj od tego, co bohater zauważa jako pierwsze, co jest najbardziej widoczne albo odczuwalne.

– Teraz ty – O'Shea rozkazał Williamowi.

– Teraz ty – rozkazał Williamowi O'Shea. P. https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/ 

Zdecydował, że jeśli ma zginąć, zabierze chociaż jednego ze sobą.

Zdecydował, że jeśli ma zginąć, chociaż jednego z nich zabierze ze sobą.

Widok setek turbin wiatrowych i kręcących się rytmicznie łopat na tej wysokości robił niesamowite wrażenie. Nie spodziewał się, że zobaczy farmę z tej perspektywy.

Zapewniasz.

William nie odpowiedział, tylko skoczył w stronę technika i siłą rozpędu uderzył go głową w klatkę piersiową. 

Tnij: William rzucił się naprzód i z rozpędu uderzył technika głową w pierś. 

To wystarczyło, aby zepchnąć przeciwnika z gondoli.

By zepchnąć, ale dawaj raczej wrażenia, nie interpretacje – niech facet wrzaśnie, chociażby.

 odbił się tylko i usiadł na dachu

Hmm? Jak on to zrobił?

Po kilkunastu sekundach odzyskał spokój.

Osiągnął nirwanę, znaczy :) A może ochłonął? Krew przestała mu zalewać oczy? Tętnić w uszach?

Po chwili z otworu w dachu wyłoniła się głowa O'Shea. Zobaczył, co się stało, i wrócił do środka.

Kto zobaczył? Bo ostatnim podmiotem rodzaju męskiego był William.

O'Shea, zabezpieczony pasami, będzie znacznie groźniejszym przeciwnikiem, zwłaszcza że był większy i silniejszy od Fernandeza.

Tnij. Właściwie całe zdanie można wyciąć.

Policjant mógł…

Dynamiczna scena, więc trzeba ją odchudzić: Policjant rozejrzał się w poszukiwaniu ostrej krawędzi. Zaczepy klamer uprzęży bezpieczeństwa mogły się nadać, było ich kilka na środku gondoli. Kucnął przy najdalszym od włazu i zaczął piłować sznury, którymi związano mu nadgarstki. Kątem oka zerkał w stronę wyjścia.

Zahaczył klamrę uprzęży o najbliższy zaczep, i wyszedł na dach.

Bez przecinka (wystarczy spójnik). Zaraz, klamer? Nie karabińczyków?

Zrobił kilka kroków, uklęknął i odpiął klamrę, aby zamknąć ją na kolejnym zaczepie, w ten sposób zmniejszając dystans do policjanta. 

To ma być takie spowolnione?

Zaczął regulować pasy uprzęży, najwidoczniej uznał, że ta odległość będzie bezpieczna.

Hmmm. Może po prostu: Spokojnie regulował pasy uprzęży.

Po tych słowach ruszył w stronę konstabla. William jednak w tym momencie już tylko udawał, że rozcina więzy – ręce miał wolne.

Ciach: Ruszył w stronę konstabla, ale William już tylko udawał, że rozcina więzy. Ręce miał wolne.

 Kiedy O'Shea się zbliżył, jedną ręką chwycił go za nogę i zaczął nią szarpać, w drugiej trzymał klucz, którym się zamachnął.

Karkołomne. Hmmm. Musiałabym to sobie odegrać, a piszę to w biurze.

Technik się tego nie spodziewał i nie zasłonił się przed uderzeniem w biodro. Upadł na plecy.

Ciach: Technik upadł na plecy.

Jedną rękę wsunął pod uprząż na piersiach technika, a drugą zamachnął się na mężczyznę.

Hmm?

Ten zablokował cios i pchnął go, ale policjant za pomocą uprzęży był złączony z O'Shea

Hmmmm. Ten zablokował cios, pchnął, ale uprząż wiązała ich ze sobą.

Musiałby go obezwładnić, aby wysunąć jego rękę spod ciasno zapiętych pasów.

Hmmm.

Później uderzył jeszcze dwa razy. 

A może tak: Uderzył znowu. I znowu.

William oddychał jeszcze przez chwilę

To dobrze, żeby żyć, trzeba oddychać ;)

Liczył, że może uda mu się to zrobić, nim na dachu pojawi się Clarke

Ciach: Liczył, że mu się to uda, zanim na dach wyjdzie Clarke.

Nie było to proste – ciało technika było ciężkie, a William nie miał doświadczenia z uprzężą bezpieczeństwa na turbinach wiatrowych. Poza tym śpieszyło mu się i był w ogromnym stresie. 

Pokaż to. Ciężkie ciało, trzęsące się ręce, wszystko dookoła dygocze. Więcej zmysłowych szczegółów, po prostu.

Skupił się na czynności i postanowił nie myśleć o kolejnym przeciwniku.

Zbędne. Znacznie lepiej wypadłaby scena, w której mu się ledwo udaje.

Ostatecznie stanął w pełnej uprzęży, przypięty do uchwytu, spoglądając na martwego O'Shea.

Który w ogóle nie spadł?

William poczuł ulgę. 

Nie zapewniaj mnie o uczuciach bohatera. Pokaż je. Poza tym – ulżyłoby Ci w takiej sytuacji? Lepiej wiedzieć, gdzie jest wróg.

powiedział bardziej

Podwoiła się spacja.

Przez chwilę był sam i pozwolił sobie na emocję.

Nie zapewniaj mnie o uczuciach bohatera. A już zdecydowanie nie podkreślaj tego tak mocno, bo wychodzi bardzo sztucznie.

Jako najmłodszy inspektor w SeaMare będzie miał trudność ze zdobyciem autorytetu wśród podwładnych, z których wielu będzie starszych od niego.

Autorytetu się nie zdobywa, ale jak to zdanie przeformułować, hmm.

Został szefem zespołu zajmującego się likwidacją sekty Aos Si jedynie dlatego, że sprawa nabrała medialnego rozgłosu, a przełożeni uznali, że w policji przyda się nowa gwiazda. 

You kill it, you bought it? 

William jednak wierzył, że wykorzysta okazję i nie będzie jedynie pionkiem w grze między wydziałami. 

Grunt to optymizm :)

 

Jest tu szkielet, a właściwie kawałek szkieletu, bo tekst stanowi wyraźny początek czegoś większego. I nie jest to szkielet bardzo zrzeszotniały, chociaż trochę witaminy D mu się przyda.

 

Mamy tu zdecydowanie tekst przygodowy, niekoniecznie kryminał, choć kryminalne wątki mogłyby się pojawić. Ale akcja za bardzo pędzi, żeby nadążyły (sprawcy nawet się nie starają odwrócić od siebie podejrzeń). Dużo tu jest do rozwinięcia. Świat przedstawiony ma potencjał – skażona powierzchnia, zniszczone miasta, ludzie mieszkający pod ziemią? Mrr! Ale warto go rozbudować, bo chociażby sprawa religii wisi w próżni. Motywacje bohaterów wychodzą bardzo płaskie, bo za mało wiadomo o świecie, w którym się poruszają – dobrze, wiatrakowcy należą do sekty, sekta jest zła, ale "zła" to bardzo abstrakcyjne pojęcie (poczytaj sobie o tzw. thick ethical concepts). Kto w tym świecie rządzi? Czym się kieruje? Jaką propagandę uprawia? (Każda władza uprawia propagandę). Czemu ktoś się tej władzy sprzeciwia? Jeśli z powodów religijnych, to co w wierzeniach tej konkretnej sekty nie pasuje z ideologią władzy?

 

A teraz – mięśnie do poruszania tekstem. Masz przebłyski obrazowości, ale mało. Mało. Większość treści, no, streszczasz. Trudno sobie wyobrazić tę walkę na wysokości, a to powinna być scena trzymająca w napięciu. Z doborem słów masz niewielkie problemy, najbardziej utrudnia zawieszenie niewiary właśnie ten brak obrazowości, streszczanie. Niektóre wypowiedzi bohaterów są mało naturalne, w ogóle nie wiem, czy sobie to wszystko wyobraziłeś. Jeżeli pomaga Ci odgrywanie scenek czy rysowanie – to odgrywaj, rysuj i nie przejmuj się, jak przy tym wyglądasz. To jest tekst akcji. Ma być akcja. 

 

I cóż. Powodzenia.

Jeśli kolejny raz coś opublikuję, będzie lepiej dopracowane. 

Trzymam za słowo :)

zabrakło mi tu choć trochę emocji, czy wewnętrznych przeżyć bohaterów, żebym mógł bardziej się do nich przywiązać i przejąć ich losami.

Może nie tyle przeżyć, ile dotykalności tych emocji. Emocje mają komponent somatyczny (przypomnij sobie, jak ostatnio ktoś Cię wkurzył – gorąco? serce wali? mokre ręce?) i bez takiej wskazówki, że bohater coś odczuwa – sama nazwa nie przemawia do wyobraźni. Jest za sucha. Wyobrażam sobie Twojego bohatera raczej nie jako filozofującego nad marnością świata, ani użalającego się nad sobą, ale takiego, który się musi trochę spocić, żeby osiągnąć, co chce.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Teraz łatwiej im inwestować w tkankę tłuszczową niż przestawić się na zmiennocieplność…

Ano, właśnie.

Ale delfin nie musi przepuszczać setek tysięcy litrów wody przez silnie ukrwiony organ żeby pozyskać tlen.

Fakt.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No są, a jednak ta różnica w stężeniu jest na tyle ekstremalna, że żaden użytkownik skrzeli nie osiągnął np. stałocieplności.

Hmm, prawda. 

Więc taki waleń żeby choć zacząć myśleć o hodowli skrzeli musiałby najpierw sporo poświęcić.

No, właśnie mówię :)

Złośliwi mówią, że jak zobaczyła okolicę, to szybko wróciła do wody, i dlatego kolejne odciski z innych miejsc na świecie są znacznie młodsze.

:)

Choć naukowcy próbują – tzn. nie siebie rozmnażać, uff, tylko rozmnażać tak myszki i króliki.

Jeżeli doszło do tego… jeżeli doszło… ;)

Ale ta zmiennocieplność wynika tylko z niewielkiej ilości dostępnego tlenu, czy także z innych czynników, jak na przykład zabójcza dla ciepłych pojemność cieplna wody?

A wiesz, że nie wiem? Ale pojemność cieplna to ilość ciepła, które trzeba włożyć, żeby wodę ogrzać, i delfinom jakoś nie przeszkadza…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmmm pytanie jeszcze, czy to by się takiemu wielorybowi w ogóle opłacało, skoro w wodzie w porównaniu z powietrzem jest zero tlenu.

Gdyby było zero, toby wszystkie ryby dawno posnęły. Jest go całkiem sporo – to zależy przede wszystkim od temperatury (im zimniej, tym więcej). Problem polega na czym innym – przodkowie wieloryba wykorzystali łuki skrzelowe do czego innego i nie mają na czym zawiesić skrzel – a za to mają zupełnie inne urządzenia do oddychania.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pewnego dnia zdał sobie sprawę, że gdzieś zgubił swoją głowę.

A miał jakąś inną głowę do zgubienia? ;)

Musiał ją wczoraj odkręcić, a dzisiaj nigdzie jej nie mógł znaleźć. 

To wskazuje na przymus odkręcenia głowy, a nie na przypuszczenie. Tak tylko zaznaczam.

Oczywiście zrobił to powoli i cichutko tak, aby Oni z góry nie musieli do niego schodzić. 

Oczywiście zrobił to powoli i cichutko, tak, żeby Oni z góry nie musieli do niego schodzić.

Zwłaszcza lubił przeglądać się w niedużym, trójkątnym lusterku. 

Najbardziej, albo szczególnie lubił się przeglądać.

Tuż pod nim, na błyszczącej półce stała duża tuba szamponu, która mocno go zasmuciła – kupił ją zaledwie kilka dni temu, aby jego włosy były bardziej błyszczące.

Tuż pod nim, na błyszczącej półce, stała duża tuba szamponu, która mocno go zasmuciła – kupił ją zaledwie kilka dni temu, by włosy były bardziej błyszczące.

Dzięki temu chodząc po ulicach w wyznaczonych dla kiedyś-ludzi godzinach, miał nadzieje, że ktoś zobaczy jego włosy, podejdzie i wyda prośbę o rozmowę. 

Wyda prośbę? I na pewno nadzieje, a nie nadzieję?

On przyjąłby ją

"On" zbędne.

Niedbałym ruchem przetarł oczy, które chyba musiały się spocić.

Niedbały ruch wskazuje na to, że już mu wszystko jedno: Niedbałym ruchem przetarł oczy, które chyba się spociły.

Wyjął jedne z nich

Jedno. Jedno oko.

Oni powoli zwalniali ulicę

Hmm?

Wszystkie piwnice pustoszały, ulice wypełniał dźwięk kroków. 

Rym, ale jak się go pozbyć…

Wszyscy delektowali się dwójką splatających się głosów.

Hmm.

 wydawane pomruki

Gdyby nie były wydawane, to by ich nie było słychać.

Rzecz jasna nie za głośne, aby Oni 

Rzecz jasna, nie za głośne, żeby Oni.

 Z oczami wbitymi w ulicę 

Nawet, gdyby nie były to oczy wyjmowalne, brzmiałoby to dość karkołomnie.

Raz na jakiś czas jedynie podnosił wzrok

Hmmm. Wyklaruj?

z banerami zamiast głowy

Zamiast głów.

tak właściwie czego

"Tak" wycięłabym.

Malarka Anastazja, namaluje dla Ciebie wszystko!

Przecinka tu być nie powinno, choć błąd leży po stronie Anastazji ;)

Delikatnie popchnął drzwi

Leciutko popchnął drzwi.

 Był to mały pokoik w ciepłych kolorach.

Może tak: Mały pokoik utrzymany był w ciepłych kolorach.

Z ciemnego korytarza, wyłoniła się niska dziewczyna.

Tu absolutnie nie może być przecinka.

Wystarczył jeden rzut oka, by widzieć, że jest jedną z Nich

Wystarczył jeden rzut oka, by rozpoznać, że jest jedną z Nich

Położył na nią swoją, akceptując rozmowę.

Położył na nią swoją, by przyjąć rozmowę.

– Co mogę dla Pana zrobić?

Zaimki osobowe piszemy dużą literą tylko w listach. W dialogu nie. Dalej tego nie zaznaczam, ale pamiętaj.

– Tak… wie Pani, dziś rano zgubiłem swoją głowę – jego głos dochodził gdzieś z kabli. 

– Tak… wie pani, dziś rano zgubiłem głowę. – Jego głos wydobywał się z kabli. 

Jeżeli to nie problem oczywiście.

Jeżeli to nie problem, oczywiście.

na jej twarzy znowu pojawił się ten uśmiech

Niepaszczowe, zrób to zdaniem, p. tu: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/ 

Machała nimi na przemian przed jego oczami.

Hmm. Machała mu nimi przed oczami.

przepraszam Pani Anastazjo

Wołacz oddzielamy: przepraszam, pani Anastazjo.

Bezgłowy kiwnął głową

Jak to zrobił?

powstrzymał się – przecież miał się nie ruszać

Myślniki lepiej zostawić do dialogów, inaczej trochę mylą.

sięgnęła do kieszeni, wyjmując

Imiesłów nie oznacza przyczynowości: sięgnęła do kieszeni, by wyjąć; albo sięgnąwszy do kieszeni, wyjęła.

Zdejmę na chwilę pana oczy, dobrze?

Zdejmę panu na chwilę oczy, dobrze?

 sterczące mu kable

"Mu" wycięłabym.

Mrugnął kilkukrotnie, przez co jego oczy obróciły się w stronę sufitu.

Hmm.

 Dawno Pan zdecydował się na zabieg?

Dawno się pan zdecydował na zabieg?

Zaczepie je

Brak ogonka.

Chwyciła za pędzel

"Za" zbędne.

Jakby odruchowo, poczuł ciepło w kablach. 

Hmm?

Musi być. 

Angielskawe.

Pani Alicjo wszystko dobrze?

Wołacz: Pani Alicjo, wszystko dobrze?

Chciałby móc powiedzieć, że rozumie co się wydarzyło

Chciałby móc powiedzieć, że rozumie, co się wydarzyło. Też ciut angielskawe, ale w sumie.

Czarna farba powoli budowała jego włosy.

Hmmmmm.

To musi być ciekawe 

To na pewno ciekawe.

Uśmiechnęła się dziko.

Hmmm. Angielskawe.

Jej ręka zadrżała

Ręka jej zadrżała.

 jego twarz była chwilę temu

Przed chwilą była.

Włosy wykonane z gęstego czarnego sznurka zdawały się oświetlać całe pomieszczenie.

Hę? 

napewno

Na pewno.

 

Uuuu, dobre! Mocne. Mimo anglicyzmów, dobre i do myślenia i do współczucia. I jak zwykle słowa pochwały trudniej znaleźć :)

Zabrakło mi trochę “technicznej logiki” w tym szorcie oraz lepszego nakreślenie reguł rządzących światem przedstawiony,:

Akurat tutaj chyba chodziło o surrealizm…

Tak jak zauważył BasementKey brakuje tu trochę opisu jak wygląda główny bohater. Za dużo trzeba sobie „do wyobrazić”. Nie ma głowy, a jednak się rozgląda i patrzy itd. 

Nie ma co opisywać głównych bohaterów, a surrealizm godny Salvadora Dali :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jego umysł zaczął się rozjaśniać, ale nie przynosiło mu to absolutnie żadnej radości. Wręcz przeciwnie, czuł coraz większy, psychiczny ból, gdy mimowolnie przypominał sobie swoje dawne, utracone życie oraz to, co doprowadziło go do teraźniejszości. 

A wcześniej miał demencję? Ciachnij to i pokaż, jak się miota.

Odwróciła swój wzrok

Nie mogła odwrócić cudzego.

Nie czuła się bezpiecznie w obecności takiego człowieka. 

A taki z niej był kozak przed chwilą… Nie, to akurat dobrze, niech się panna konfrontuje z własnymi wyobrażeniami o sobie.

– Również idę. – poinformował, gdy tylko spostrzegł, że zamierza kontynuować drogę. 

Ciach: – Ja też idę – oznajmił mag.

Robath uśmiechnął się sam do siebie. W końcu został sam. 

Hmm. Jeśli historyjka jest prawdziwa (na co wskazuje monolog wewnętrzny bohatera), to chyba trochęgłupio postąpił. Imperium moze już nie ma, może to nie jest więcej nielegalne, ale… ?

– Aria, no wyłaź! – krzyknął radośnie, nie mogąc się doczekać, aż ujrzy swoją towarzyszkę.

– Aria, no, wyłaź! – krzyknął radośnie, nie mogąc się doczekać widoku swojej towarzyszki.

Kilkanaście kroków za nim, pojawiła się właśnie ona, warcząc i powoli się wycofując przez zbliżającym się do niej, niewiarygodnie chudym i złowrogim wilkołakiem.

To wyszła czy nie wyszła? "złowrogi" nic nie mówi: Pojawiła się kilkanaście kroków za nim, warcząc i powoli się wycofując przed wychudłym, najeżonym wilkołakiem. 

Jego futro było w kolorze czystej smoły, miał przynajmniej osiem stóp wysokości, a jego brzuch pokryty był licznymi bliznami.

Smoła jest niezbyt czysta, wzrostu wilkołaka nie ma sensu mierzyć, a jego brzucha raczej nie widać, jeśli stoi na czterech łapach.

dawno zatracony i wyzbyty wszelkich ludzkich zachowań

Nie po polsku. Już dawno zatracił się i wyzbył ludzkich odruchów.

Wyszczerzył brudne, żółte zęby z potężnymi kłami, z czego jeden z nich był skruszony.

Kły to zęby: Wyszczerzył żółte kły, z których jeden był nadkruszony.

Warknął i intensywnie przyglądał się raz mniejszemu potworowi, raz starcowi, który zamarł z przerażenia. 

A może: Czerwone ślepia spoglądały to na mniejszego potwora, to na zamarłego z przerażenia starca?

Jedyne, co pozostała, to samobójcza walka – miał więc zamiar wypuścić ze swej laski zaklęcie, gdy w ich stronę przybiegła Seraphine, stając na jednej ze skał. 

Podobno laska nie działa? I gdzie tu skały? Jedyne, co pozostało, to zginąć w walce. Już miał wypuścić z laski zaklęcie, gdy Seraphine wskoczyła na skałę.

Serce waliło jej jak oszalałe. To nie było to samo, co walka na zamkniętej arenie, gdzie zawsze mogła liczyć na pomoc. Mimo to zdołała się opanować – wiedziała doskonale, co chcę i co powinna zrobić. 

Tnij. Nie jest dobrze skakać od jednego punktu widzenia do drugiego, i to jeszcze bez światła. To myli czytelnika.

Rzuciła na potwora salwę lodowych pocisków, który wbijając się w niego z ogromną prędkością, rozdarły jego grubą skórę. 

Wystrzeliła w potwora salwę lodowych pocisków, które rozdarły grubą skórę. 

Bestia ryknęła, natychmiast rzucając się w stronę młodej dziewczyny. 

Scena walki. Krótkie zdania. Równoważniki: Bestia z rykiem rzuciła się w stronę dziewczyny. 

Wilkołak był szybki jak wiatr, gdyby nie natychmiastowy zeskok, dziewczyna już by nie żyła, gdy potężna łapa, zakończona silnymi pazurami przejechała po kamieniu, wydrążając w nim dziury. 

Rozumiem, że wilkołacza keratyna jest mocniejsza: Pazury zgrzytnęły po kamieniu, ale panna biegła już w stronę maga.

– Co za siła… – pomyślał przerażony Robath, mając na uwadzę, że potwór nie jest nawet w pełni sił. Jego uwaga szybko przestała się jednak skupiać na wilkołaku. Nie planował tego dnia umierać. 

Bez sensu – przecież zagrożeniem dla jego życia jest wilkołak. Jeśli nie będzie się na nim skupiał, to może jednak zginąć. Poza tym uciąć, skrócić i wyrzucić.

krzyknęła dziewczyna, wykonując fikołek i na nową przybierając pozę bojową

Urocze, ale bezsensowne popisy. Jak bardzo profesjonalnie ona ma wyglądać?

Jej ciało w kilka sekund zostało związane z glebą. Na tyle mocno, że nie była w stanie szybko się wyswobodzić. 

Hmm, nieźle, nieźle. Trochę niezręcznie, ale nieźle.

Gdy odwróciła się za siebie, spostrzegła, że Robatha już nie było. 

Już nie ma – w języku polskim nie stosujemy następstwa czasów.

odgłosy rozrywanej na strzępy dziewczyny

Odgłosy rozrywania dziewczyny na strzępy.

Wilkołak był wygłodzony, przez co nie zamierzał marnować energii na gonienie pozostałej dwójki. Natychmiast przystąpił do konsumpcji, nie trudząc się nawet o przegryzienie dziewczynie karku. 

Wilkołak był wygłodzony, więc nie marnował energii na pościgi i rzucił się na dostępne mięso, nie trudząc się nawet przegryzieniem dziewczynie karku. 

Po kilku minutach nieustannego biegu udało im się uciec.

Przecież ich nie gonił.

Miejsce wysokich, gęsto rosnących drzew wreszcie zajęła stroma ścieżka, prowadzoną na niewielki, niemal łysy pagórek. 

Prowadząca. Wybierz się do Lasów Oliwskich i zobacz, jak to wygląda.

Robath wytarł swoją łysiejącą głowę z potu,

Zbędny zaimek.

Tak bardzo się cieszę!

"Bardzo" zbędne.

Przez chwilę pomyślał o zmarłej…

Jeszcze nie… Przez chwilę zastanawiał się jedynie, jak brutalnie pannica została zagryziona. Wilkołak wzbudził w nim podniecenie. Co za siła! Okiełznana, mogłaby być nieoceniona w boju. Marzył, by kiedyś oswoić coś tak dzikiego, nieosiągalnego, choć zdawał sobie sprawę, jak trudne to zadanie. 

Uśmiechnął się w delikatnie, po czym ruszył dalej. 

Uśmiechnął się pod nosem, po czym ruszył dalej. 

na krótko znikając w świat swoich fantazji.

Znikając w świecie, ale – hmm?

zawarczała w jego stronę

Hmm. Na niego?

czuła po minie swojego opiekuna

Po minie raczej poznawała.

cel ich podróży

"Ich" zbędne.

– w zasadzie bardziej rosnącą sadzonkę, niż pełnoprawne drzewo.

Sadzonka to też drzewo. Młode, smukłe, ale drzewo.

Śmierć maga musiała nastąpić stosunkowo nie dawno. 

Niedawno. Skoro nasz dzielny bohater znał gościa i wiedział, gdzie jest jego drzewo, to chyba wie, kiedy to było? Jaki tu jest narrator? https://pl.wikipedia.org/wiki/Typologia_narracji 

Mimo to było wystarczające duże, by móc wytworzyć z niego nową magiczną laskę dla Robatha.

Mimo to było wystarczająco duże, by zrobić z niego nową magiczną laskę dla Robatha.

Zanim jednak przystąpił do wycinki

Zanim jednak mag przystąpił do wycinki.

Jestem staruchem, zapomnianym przez świat, błąkającym się po lasach!

Mmm, sam tego chciał, nie?

zginęła przy porodzie ich dziecka

Zmarła przy porodzie. Zaaaraz. I ktoś ją tutaj przeniósł? Z całym dobrodziejstwem inwentarza? Przez pełne zwierza bory? Krwawiącą? Słabą? Hmm? A jeśli zmieniła się w sadzonkę w mieście, i ktoś ją dopiero zasadził, to skąd o tym wie niezbyt dobry mąż?

Pogłaskał on siedzącą nieopodal Arię, zachowując się jak najszczęśliwszy mężczyzna pod słońcem.

"On" zbędne. Pogłaskał Arię, jakby był najszczęśliwszym mężczyzną pod słońcem.

Jego oczy już dawno przestały pojmować rzeczywistość w normalny sposób, ale nie potrafił sobie z tym poradzić.

Oczy niczego nie pojmują – tylko rejestrują obrazy. Pojmuje rozum.

 Teraz, mógł w końcu – choć na krótki moment – poczuć w tym wszystkim ukojenie.

O co chodzi?

spojrzał w kierunki 

Literówka.

 Tego dnia było wyjątkowo pięknie i bezchmurnie, chociaż czuł przeszywające go krople zimnego deszczu. 

Hmmm.

No, niezły świr. 

 

Zasadniczo historia wygląda na początek czegoś większego – zaczyna kilka wątków, żadnego nie kończy, a bohater jest raczej anty. Ale – mimo problemów z gramatyką, doborem słów oraz z wyobrażaniem sobie, co właściwie chcesz napisać… chyba rokuje. Chyba. Pamiętaj, że pisanie jest trudne. Nie zniechęcaj się po szóstej przeróbce tego samego tekstu (eeech…). I czytaj. Czytaj, czytaj, czytaj. Nie nowości, bo niechlujnie są wydane, i nie samą beletrystykę, bo im więcej wiesz, tym lepiej działa Ci wyobraźnia. Może coś z tego będzie. Może nie. Nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz, ale tak na serio. Czyli najlepiej, jak możesz, nie po łebkach.

 

Pilnuj zaimków, wyobrażaj sobie to, co opisujesz – na razie rzeczy trochę wiszą w próżni, z harpii na przykład nic nie wynika, a lasy ogołocone ze zwierzyny mają wprawdzie sens, ale pętająca się po tych lasach młoda idiotka już mniej (ona nie ma innych problemów? przecież właśnie upadło imperium! gdzie anarchia? chłopi powinni chodzić żąć zbrojną kupą, a ta sobie łazi, żeby ją coś zeżarło). Choć muszę uczciwie przyznać, że widziałam o wiele bardziej niepowiązane teksty. Więc…

Zastanów się, czy w konwencji fantasy nie lepiej byłoby użyć bardziej archaicznej formy,

Racja.

Zwróć uwagę, że jeszcze akapit wcześniej operowaliśmy probabilistyką, czy ona jest czarodziejką.

I to też prawda.

Np. czarodziejka – kompletnie nie rozumiem po co się pojawiła. 

Żeby ją zeżarło, proste :)

Okay, potrzebny był dialog i zapewne chciałeś pokazać, że główny bohater bardziej zainteresował się siłą potwora niż jej śmiercią

Co nie do końca wybrzmiało, skoro bohater w tamtym momencie przede wszystkim się potwora bał.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie jestem z niego w pełni zadowolony, ale… zapewne nigdy bym nie był. 

Normalne. Tym się akurat nie warto przejmować.

Okolice miasta Estergard – południowa część prowincji Aneavell. 

Piąty rok po upadku Imperium. 

Mmmm, to może być dobre wprowadzenie, ale nie musi. Wszystko zależy od tego, czy dalej w tekście wyjaśnisz, jakie to ma znaczenie, gdzie jesteśmy i co nastąpiło po upadku Imperium (upadek dowolnego imperium jest procesem rozciągniętym w czasie, nie ma konkretnej daty – dopiero historycy ustalają jakąś, ale mieszkańcy imperium nie budzą się pewnego dnia w imperium upadłym).

Na tych wyżynnych, niemal opustoszałych terenach odbywały się właśnie coroczne wyloty młodych harpii – obrzydliwych kreatur z ciałem przypominającym wielkiego orła oraz łysą, bladą twarzą, na której znajdował się długi, zakrzywiony dziób

Hmmm. Mogłoby to być zgrabniejsze.

potrafiły pozbawić

Aliteracja.

, czy rozszarpywać

Zbędny przecinek.

 nie zstąpił ze szlaku kamienistych wzgórz

Hmm? Szlaku wzgórz?

był całkowicie bezpieczny, a i wtedy harpie nie stanowiły śmiertelnego zagrożenia

Wtedy, kiedy był bezpieczny?

Padlina z ich ciał zdarzała się więc niezwykle rzadko, w zasadzie tylko wtedy, gdy ciało bezwładnie spadło gdzieś pod korony drzew, skąd latające monstra nie były w stanie jej wypatrzeć. 

Nie ma tu łączności logicznej, bo chyba chodzi Ci o padlinę harpii, a sugerujesz ludzi. Których nie wypada nazywać padliną. https://wsjp.pl/haslo/podglad/58361/padlina Poza tym trudno spadać inaczej niż bezwładnie, a monstra siedzące na koronach drzew (to sugeruje budowa zdania) raczej widzą to, co leży pod drzewem.

– Cóż za szczęście… – odparł podstarzały mężczyzna, z krótką, nierówną brodą.

Nie mógł "odeprzeć" bo z nikim nie rozmawia: – Cóż za szczęście… – mruknął podstarzały mężczyzna o krótkiej, nierówno przyciętej brodzie.

Wypatrzył on niemal nienadgryzione truchło dorodnej harpii – dokładnie to, czego potrzebował. 

Zbędny zaimek, a poprzednie zdanie wyglądało mocno ironicznie. Człowiek szczerze uradowany nie mówi z wielokropkiem: Wypatrzył niemal nienadgryzione truchło dorodnej harpii, dokładnie to, czego potrzebował. 

– Aria będzie zachwycona! – krzyknął rozradowany, podbiegając w kierunku zdechłego potwora.

Są różne gusta, ale podbiegać można raczej do czegoś, nie w kierunku.

 Dookoła zaczynało roić się od owadów, a woń stęchlizny unosiła się po okolicy coraz intensywniej.

To truchło gnije w tempie przyspieszonym? Normalnie takie przemiany zachodzą dość wolno.

Jakimś cudem nie zjawił się tu żaden wilk czy niedźwiedź.

Zapewniasz. Jeśli to istotne, da się przekazać zgrabniej, jeśli nie – tnij, nie żałuj.

Fortuna zdecydowanie była dziś po jego stronie, lecz pozostał mu jeszcze jeden problem do rozwiązania.

Tnij zaimki.

a jego wychudzone, starzejące się ciało mogło nie dać sobie rady z przytarganiem tak ciężkiej zdobyczy. 

Nie uniezależniaj ciał od ludzi. Purpurowo to wypada. A tak w ogóle, nie pomyślał, żeby zabrać pomocnika? Wózek?

Ostatecznie zdecydował się zdjąć z siebie gruby, wełniany płaszcz, z którym nie rozstawał się nawet latem, stanowiąc dla niego pewnego rodzaju pamiątkę. 

Imiesłów przejmuje agensa od podmiotu. Czyli wychodzi na to, że facet stanowił pamiątkę dla płaszcza… Poza tym trzeba przyciąć: Ostatecznie zdecydował się zdjąć gruby, wełniany płaszcz, z którym nie rozstawał się nawet latem, opończa była dla niego bowiem pamiątką. 

rozłożył go na ziemi, z wielkim trudem wciągając na niego ciało

Imiesłów nie może też zastąpić orzeczenia zdania celowego: rozłożył płaszcz na ziemi, by z wielkim trudem wciągnąć na niego ciało.

Przewrócił ciało na materiał, przygryzając wargę od wysiłku.

To wciągnął – czy przewrócił? I co ma do tego gryzienie warg?

Splótł rogi płaszcza, wbijając pięści w tkaninę.

Czyli co zrobił? Związał w supeł?

Nie było to najwygodniejsze, ponieważ musiał pozostawać schylony, lecz i tak było to dużo lepsze i lżejsze od targania harpii na swoich ramionach. 

Spróbowałbyś coś tak ciągnąć… a płaszcz się zniszczy. Tnij zaimki, a "swoich" tutaj nie pasuje czysto językowo (mogłoby być "własnych", ale lepiej przyciąć): Nie było to najwygodniejsze, musiał iść schylony, ale i tak dużo ciężej byłoby targać harpię na barkach. 

– Wróciłem! – powiedział donośnym, chropowatym głosem

Przydałoby się światło (pusta linijka), skoro to nowa scena. Poza tym – chropowaty głos to taki, jak u ciotki, która pali od czterdziestu lat. Bezdźwięczny i ochrypły: https://wsjp.pl/haslo/podglad/47835/chropowaty/5151060/glos Nie bardzo pasuje z donośnością: https://wsjp.pl/haslo/podglad/37689/donosny 

otwierając drzwi do swojego tymczasowego domu, jakim stała się niewielka kamienna wieża, położona w samym środku lasu.

Ciach: otwierając drzwi swojego tymczasowego domu, kamiennej wieżyczki w samym środku lasu.

 Musiała służyć kiedyś jako chatka leśniczego lub alchemika

Z pewnością niegdyś służyła leśniczemu, może alchemikowi.

Jej konstrukcja obrosła gęstym bluszczem

Raczej mury, bo sama konstrukcja jest w środku.

starych gratów, nieprzedstawiających żadnej wartości. 

Graty na tym polegają, że nie przedstawiają wartości. Nie dopowiadaj takich rzeczy, bo zwykle nie warto.

Mężczyzna nie mieszkał sam – towarzyszyła mu zmutowana kreatura, której to pochodzenia nie sposób było ustalić; z pozoru przypominała zgarbionego, przerośniętego człowieka, ale jej zęby były znacznie większe i spiczaste.

Mężczyzna nie mieszkał sam: towarzyszyła mu zmutowana kreatura, której pochodzenia nie sposób było ustalić. Przypominała zgarbionego, przerośniętego człowieka, ale zęby miała długie i spiczaste.

Posiadała też wielkie, ostre pazury, z którymi z łatwością szło przeciąć drewno

Posiada się tylko majątek: Wielkimi, ostrymi pazurami z łatwością mogłaby ciąć drewno.

oczy zdobione były czarną obwódką, wyglądającą niemalże na namalowaną

Oczy mogły być ozdobione (aspekt dokonany!) ale jeśli masz na myśli coś w stylu makijażu na Egipcjankę, to może troszkę go opisz?

Skóra stworzenia była popękana, odsłaniając nienaturalnie wyrośnięte mięśnie, które uniemożliwiały swobodne poruszanie oraz powodowały koszmarny ból przy jakimkolwiek kontakcie z otoczeniem.

Mięśnie nie powodują bólu. Nie chodzi Ci o to, że spękania skóry go powodowały? (Ponadto: Brandon Sanderson dobrym pisarzem jest, ale niekoniecznie należy od niego ściągać.): Spękana skóra stworzenia obłaziła z przerośniętych mięśni. [A resztę opisz w akcji – pokaż, jak ta bidula usiłuje się poruszać, ale skomli z bólu, na przykład.]

Niezależnie od zastosowania, z jakim to coś powstało

Nie po polsku. Jeśli musi być taka konstrukcja zdania, to: od zamierzenia.

Stworzenie zostało nazwane przez mężczyznę ludzkim imieniem Aria, lecz nie było w stanie się wysłowić.

Brak łączności logicznej i pustosłowie: Mężczyzna wołał ją ludzkim imieniem, Aria, choć nie umiała mówić. [Tak, łączności logicznej nadal nie ma, ściśle biorąc.]

Mimika Arii również była ograniczona, przez co trudno było dokładnie zrozumieć, co czuje. 

A miała w ogóle ludzką twarz? Myślę, że wycięłabym to w ogóle i dała później nieprzeniknione miny, szklane spojrzenia itp.

Brodacz uśmiechnął się sztucznie, jakby obawiał się, czy to, co znalazł, na pewno ją zadowoli. 

Dlaczego? Sztuczny uśmiech wskazuje raczej na nieczyste intencje.

niemal nie wywracając niestarannie wyrzeźbionego stołu

Omal nie wywracając. Hmm. Rzeźbiony stół? Może i niestarannie, ale rzeźbienie jest pewnym nadmiarem ponad ściśle użytkową funkcję. Mieszkał tu uczeń snycerza? Czy ten detal ma znaczenie?

Nie jadła nic od kilku dni.

Nie jadła od kilku dni. Albo: Nic nie jadła od kilku dni. Albo: Od kilku dni nic nie jadła.

Z dzikim szałem rozrywała kawały mięsa

W dzikim szale wyrywała kawały mięsa.

plamiąc jasną brodę swojego pana ciemną krwią

Wygląda to ciut… groteskowo. To chlapanie.

na wszelki wypadek łapiąc za swą podniszczoną, złamaną laskę

"Za" zbędne. Podniszczona laska to taka zużyta, którą pies parę razy obgryzł, ale złamana to już inna kategoria. Jeśli laska jest ważna, możesz ją trochę opisać. Ogólna reguła jest taka – im coś ważniejsze, tym więcej można o tym mówić.

Był magiem ziemi, ale od kilku dni jego zdolności znacząco się pogorszyły. Zbyt mocno przywiązał się do swojej broni, a gdy ta się zniszczyła, trudno mu było powrócić do czarowania gołymi rękami. 

Niezgrabne. Był magiem ziemi, ale od kilku dni, gdy ulubiona laska pękła, nie mógł przywyknąć do rzucania zaklęć bez jej pomocy.

Za wszelką cenę starał się przypomnieć sobie nauki o magii naprawiania, która to pozwoliłaby mu naprawić laskę, lecz jak do tej pory bezskutecznie.

Nie po polsku: Usiłował sobie przypomnieć jakieś strzępy wiadomości o magii naprawiania, dzięki której mógłby scalić laskę, lecz, jak dotąd, nic z tego nie wychodziło.

Miał o niej jedynie szczątkową wiedzę, za małą nawet, by naprawić gnijącą, dziurawą podłogę. 

J.w.: Nie potrafił nawet naprawić przegniłych klepek podłogi. 

Udało mu się za to przypomnieć sobie o czymś innym – niektórzy magowie, tuż przed śmiercią, decydują się na zamianę swojego ciała w drzewa, z których możliwe jest wyrobienie laski przewodzącej magię

Nie po polsku, poza tym wygląda to na fakt powszechnie znany – a średnio przydatny (w końcu ilu jest takich magów i ilu z nich mogło wybrać właśnie ten las?): Przypomniał sobie za to, że niektórzy magowie przed śmiercią przemieniają się w drzewa, z drewna których można wyciąć laski przewodzące magię.

Proces ten był trudny do przeprowadzenia, lecz kilku doświadczonych magów, potrafiło tego dokonać.

Tnij pustosłowie. Nie stawiaj przecinka między podmiot a orzeczenie. Właściwie – jaką korzyść daje magowi taka przemiana? Po co miałby to robić? Jako sposób na nieśmiertelność jest trochę… niepraktyczna. W końcu nie można nawet uciec przed amatorem magicznych różdżek.

Znał nawet położenie jednego z takich drzew, lecz bardzo nie chciał używać właśnie jego, gdyż należało do bliskiej mu osoby. 

Dobra, najpierw problemem miało być znalezienie odpowiedniego drzewa, teraz dylemat moralny. Mam nadzieję, że na tym się skończy, bo nie można tak ciągle zmieniać natury problemu: Wiedział nawet o takim drzewie, ale za ludzkiego życia było mu kimś bliskim.

– Będziesz musiała mi wybaczyć… – szepnął, a głos mu lekko zadrżał – Muszę chronić Arię przed niebezpieczeństwem, więc będę zmuszony cię zniszczyć.

– Będziesz musiała mi wybaczyć… – szepnął, głos lekko mu zadrżał. – Muszę chronić Arię, dlatego poświęcam ciebie.

Z jego oczu wyciekło kilka łez, które natychmiast wytarł. Na tym etapie wiedział już dobrze, że innej drogi nie ma.

Tnij: Otarł łzy. Wiedział, że nie ma wyboru.

Nazajutrz, udamy się w podróż

Tu bez przecinka.

Był dumny z tego, że zdołał ją oswoić. 

Był dumny, że zdołał ją oswoić. Hmm, myślałam, że to on przeprowadziłten eksperyment, który sugerowałeś, a to była jego córeczka czy ktoś. Ale w sumie to się nie wyklucza.

 Mag nie potrafił spać zbyt długo, nękany złowrogimi wizjami.

Mętne. Nie spał długo, bo miał koszmary, czy w ogóle źle sypiał, czy tylko kiedy miał koszmary, czy…?

skonstruować nową laskę

Laskę raczej wyciąć, wyrzeźbić, zrobić.

Droga do magicznego drzewa nie była daleka, lecz należało przejść przez leśną ścieżkę, na której okazyjnie pojawiały się wygłodniałe potwory i inne dzikie zwierzęta.

"Okazyjnie" to można rower kupić. A jeśli tylko przecina tę ścieżkę, to i prawdopodobieństwo spotkania zwierza niewielkie. Gorzej, gdyby tą ścieżką szedł.

Istniała również dłuższa alternatywa przez pobliską górę, lecz tam grasowały nie tylko gryfy, a również mantikory czy smoki – przynajmniej w ludzkich bajaniach, w które podświadomie wierzył, nie mając odwagi przekonać się o prawdzie na własnej skórze. 

Niestylistyczne. Poza tym – droga przez górę? Może: Mógłby też przejść przez wzgórza, ale trwałoby to ponad trzy dni, w dodatku grasowały tam nie tylko gryfy, ale również mantikory, może nawet smoki. Tak przynajmniej głosiła plotka, a on nie miał odwagi sprawdzać jej na własnej skórze. 

Szli powoli i ostrożnie, nawet na opustoszałej łące, prowadzącej do lasu, na której leżały porwane sztandary oraz ciała zmarłych żołnierzy. 

Łąka nie jest drogą i nie prowadzi donikąd. Co to znaczy "opustoszały"? I na łące (polanie chyba? przecież punkt startowy jest w lesie?) są właśnie widoczni, więc powinni uważać. No i – kiedy była ta bitwa? Przyjmuję, że dość dawno, ale to zupełna zgadywanka: Powoli i ostrożnie przebyli polanę, klucząc między porwanymi sztandarami i szkieletami żołnierzy. 

Mag wolałby nie spotkać po drodze żadnego przechodnia. Wygląd Arii mógłby spowodować wiele problemów, a takim miejscu ukrycie się w krótkim czasie było praktycznie niemożliwe.

Tnij, nie rozgaduj się.

Mag wtulił się w swoją podłamaną różdżkę, co chwile składając modły do każdego znanego mu boga i bogini. 

Modły się do bóstw zanosi (składa się ofiary), ale jak, u licha, chcesz się wtulić w laskę? Czyli w kij?

Wyglądali, jakby przechodzili przez ciemny labirynt, wypełniony pułapkami i potworami, a nie spokojną, niewielką łączkę. 

Bóg i bogini? Hmm? A łączka – jak przed chwilą pokazałeś – wcale tak sielankowo nie wygląda.

Gdy w końcu wkroczyli do lasu, mag poczuł wielką ulgę, choć wciąż musiał trzymać się na baczności

Idiom: mieć się na baczności https://wsjp.pl/haslo/podglad/42423/ktos-ma-sie-na-bacznosci  

Na tych terenach jeszcze nie dawno toczyła się krwawa wojna, więc większość lokalnej zwierzyny była przerabiana na pokarm dla setek tysięcy zbrojnych, którzy na dodatek wyjałowiły ziemię, na której pasły się dzikie zwierzęta, na przykład kozy.

Niedawno łącznie. Zbrojni raczej ziemię nawożą, ekhm. Tratują roślinność, tak, ale ona szybko odrasta. Całość niestylistyczna i przegadana, w sumie o wojnie powiedziałeś już dość przy okazji łączki.

Populacja odradzała się, jednak zbyt wolno, by w pełni zażegnać kryzys żywieniowy wśród drapieżników i ludzi. 

Zdania jak z dziennika telewizyjnego fatalnie wpływają na zawieszenie niewiary.

Bestia wyszczerzyła budzący grozę kły, wykazując niezadowolenie tudzież obawę, słysząc kroki. 

Powoli, powoli! Nie zapewniaj. Bestia wyszczerzyła budzące grozę kły. Kropka.

Po krótkiej chwili również starzec je usłyszał. 

Po krótkiej chwili starzec usłyszał kroki. 

– Prędko, chowaj się! – krzyknął, a sam wystawił zza ramienia swoją podniszczoną różdżkę. 

I tymi krzykami nie zwróci uwagi tego kogoś, kto idzie? Różdżka jest zniszczona https://wsjp.pl/haslo/podglad/75067/podniszczyc i jak ją "wystawić zza ramienia"?

Cały się trząsł, a jego serce biło tak głośno, że zagłuszało jego własne myśli. 

Cały się trząsł, serce biło mu tak głośno, że zagłuszało myśli. 

Jeśli będzie to coś groźniejszego od pospolitej zwierzyny, szansa na przeżycie była nikła. 

Ale może nie będzie. Mag wychodzi na strasznego panikarza, przecież mówiłeś, że z niedźwiedziami sobie radził.

Ten las nie jest bezpieczny!

A tobie co do tego, paniusiu? ;)

 Już po chwili stanęła przed nim niewielka…

Stanęła przed nim drobna, młoda blondynka w obszernej beżowej szacie. Mała główka ginęła w cieniu szerokoskrzydłego kapelusza. Jakkolwiek zabawnie by nie wyglądała, nie zamierzał jej lekceważyć. 

Ogłuchłeś!? Przebywa tu przerażający potwór.

Zgrzyt stylistyczny. Może być tak: Ogłuchłeś!? Tu grasuje potwór! Albo tak: Czyżbyś stracił słuch? W okolicy znajduje się przerażający potwór. Ale nie można mieszać stylów.

Jeśli życie ci miłe

Idiom: Jeśli ci życie miłe.

Mag długo nie odpowiadał, starając się stwierdzić, czy młoda, prawdopodobnie czarodziejka stanowi zagrożenie.

Mag długo nie odpowiadał, usiłując rozstrzygnąć, czy panna, prawdopodobnie czarodziejka, stanowi zagrożenie.

Nie posiadała przy sobie laski, istniała więc spora szansa, że dysponuje niezwykle silną kontrolą many.

Nie miała przy sobie laski, co pozwalało przypuszczać, że dysponuje znaczną potęgą.

Najbezpieczniej było działać zgodnie z jej zaleceniami. Problem był w tym, że mag nie mógł się wycofać. 

Nie mógł też, nie wiem, skłamać, że się cofa i przeczekać? Najbezpieczniej było jej posłuchać. Problem leżał w tym, że mag nie mógł się wycofać. 

Nieważne co tu się znajduję, muszę iść dalej – odparł stanowczo.

Nieważne, co się tu znajduje, muszę iść dalej – powiedział stanowczo.

– Eh… – młoda czarodziejka nie wyglądała na zaskoczoną. Zapewne nie po raz pierwszy ktoś ignorował jej zalecenia.

– Eh… – Młoda czarodziejka nie wyglądała na zaskoczoną. Zapewne nie po raz pierwszy odmawiano spełnienia jej rozkazu.

Kolejny śmiałek, który nie rozumie powagi sytuacji. Śmiało! Może przynajmniej pomożesz mi ją wytropić… siedzę tu już od kilku dni.

Mało naturalne. To ona w końcu chce, czy nie chce, żeby facet sobie poszedł?

Na samą myśl poczuła głód.

Skaczesz po głowach. Jaki tu ma być rodzaj narracji?

W ciągu dni spędzonych na odludziu nie jadła zbyt wiele, a większość jej zapasów już się wyczerpała. 

Powtórzenie. Gdzie ona ma zapasy, w magicznej torebce?

Mag natychmiast poszedł dalej, dając znak Arii, która cały ten czas ukrywała się gdzieś w zaroślach, by nie wychodziła z ukrycia i szła za nim.

Mag natychmiast ruszył dalej, dając znak Arii, kryjącej się w zaroślach, by nie wychodziła z ukrycia i szła za nim. 

Gałęzie co chwilę wbijały jej się w mięśnie, powodując niemiłosierny ból, lecz starała się pozostać tak cicho, jak tylko mogła. 

Być cicho, ale powiedziałeś, że wystarczy dotyk, żeby bolało. Gałązki i liście mogą się ocierać, smagać itp.

– Mam wrażenie, że coś nas śledzi… – oznajmiła dziewczyna, która na nieszczęście postanowiła zabrać się wraz z magiem. – Słyszę, że coś sporego przechodzi przez krzaki, i to chyba nie jest dzik. 

No, właśnie. To było do przewidzenia (co nie jest uwagą do Ciebie, tylko do maga – Twoi bohaterowie mogą i powinni popełniać błędy, byle to miało konsekwencje). Tylko po co ona za nim lezie? Dokąd się zabrać?

znam te lasy. – odparł bez namysłu, brzmiąc dość wiarygodnie

P. poradnik ( https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/ ): znam te lasy – odparł bez namysłu. Nie tłumacz, że "brzmiał" (ludzie nie brzmią) wiarygodnie.

Mimo to czarodziejka nie traciła czujności, co chwilę obracając się w stronę krzaków, nie wykrywając jednak ukrytego potwora. 

Ciach: Mimo to czarodziejka co chwilę zerkała w stronę krzaków, choć nie widziała ukrytego potwora. 

mówiła bardziej do siebie niż do niego, próbując pozbyć się obaw.

Tnij wyjaśnienia, dlaczego ktoś coś robi – to powinno być widać z kontekstu i dialogu.

cała ta bestia

Ta cała bestia.

Są zapewne mądrzejsze od co poniektórych ludzi. – skomentował ponuro Mag, dysząc ze zmęczenia. Z racji wieku, coraz gorzej znosił długie piesze wyprawy. 

Nie kopiuj stylu dziennika, a "mag" to nie imię (chyba): Są zapewne mądrzejsze od co poniektórych ludzi – skomentował ponuro mag. Był już nieźle zdyszany. Starzał się i coraz gorzej znosił długie piesze wyprawy. 

Po około godzinie postanowił zrobić sobie krótką przerwę. Dziewczyna została razem z nim, gdyż bała się zostawić go samego. Lub zostać sama. 

Niewiele to mówi. Co powiesz na: Po jakiejś godzinie przysiadł na pieńku, żeby odsapnąć. Dziewczyna przysiadła na drugim. Pewnie bała się go zostawiać, a może nie chciała zostać sama.

Usiedli na pniach, przez dłuższą chwilę się do siebie nie odzywając.

Przez dłuższą chwilę milczeli. Kropka.

Od kilkunastu lat widział może kilka osób i z żadnym z nim nie zamienił więcej niż kilku słów.

Z żadnym osobem? W ciągu kilkunastu lat widział ich tylko paru i z żadnym nie zamienił więcej niż kilku słów.

Dawniej musiało być inaczej, wiedział o tym, ale nie pamiętał tego zbyt dobrze. 

Ciach: Dawniej na pewno spotykał ludzi, ale nie pamiętał tego zbyt dobrze. 

Dziewczyna z niezwykłą wnikliwością przyglądała się jego twarzy, jakby zobaczyła w nim kogoś znajomego. 

Hmmm.

– Przepraszam pana… – podjęła – ale czy nie nazywa się pan przypadkiem Robath Agarath? 

Nie skacz tak z "pan" na "ty" – to coś znaczy, to ma znaczenie, jak się do siebie odnosimy. Ponadto – jeżeli po wszystkich miastach tego imperium, co to upadło (a na razie nie wpłynęło to zbytnio na fabułę) nie wiszą jego znakomite konterfekty, a facet od kilkunastu lat prowadzi żywot pustelnika, to gdzie ona mogła go widzieć?

Mag rozszerzył oczy na samą myśl o tym imieniu.

Rozszerzanie się tęczówek jest czynnością odruchową. Nie podlega świadomej kontroli.

Dźwięk, który przez lata przykurzał się w najciemniejszym zakamarku jego pamięci, nagle ożył

Strasznie patetyczne. I miesza dwie metafory – żywe (albo półżywe) stworzenia się nie kurzą (wytwarzają kurz, ale się nie kurzą).

Jego palce zacisnęły się na płaszczu, a źrenice zwęziły się niemal jak u kota. 

Palce dźwięku? Podmiot domyślny (i odniesienie zaimka) zdanie dziedziczy po ostatnim, które zawierało coś w tym samym rodzaju i liczbie. Drugie "się" zbędne.

Choć zdążył niemal wyprzeć to ze swojej pamięci. Tak, to było jego imię. 

Nie po polsku. Tak, choć niemal zdołał je wymazać z własnej pamięci, tak brzmiało jego nazwisko.

Uczęszczałam na Uniwersytet Aneavellski tak jak pan!

Zawołaj "uczęszczałam". I to z radosnym entuzjazmem… Z Uniwersytetu Aneavell, tak, jak pan!

 Jego zachowanie mówiła samo za siebie, ale to nie to niepokoiło go najmocniej.

Co próbujesz powiedzieć?

Samo wspomnienie swojego dawnego życia wywołało u niego ból. 

"Swojego" w ogóle wytnij. Jest zbędne, a poza tym gramatycznie niepoprawne. https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/swoj;12270.html https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/swoj-a-jego;20593.html 

Czasy jego młodości, jego największych sukcesów, zaprzepaszczona przez jednego gamonia, który przez przypadek nakrył go na czymś, na czym nie powinien.

Co zostało zaprzepaszczone? Bo nic tu nie ma rodzaju żeńskiego, ani nawet logicznie nie pasuje.

Później upadek cesarstwa jeszcze mocniej wszystko zrujnował.

Cesarstwo upadło, ale uniwersytety pozostały? Hmm? 

Zupełnie jakby przeznaczenie pragnęło unicestwić go za zuchwałość, z jaką przekraczał zakazane granice.

Poza patosem – teraz facet wychodzi na niezłego egocentryka.

Szkoda, że… już nie istnieje…

… co nie istnieje? To w końcu uniwersytet działał pięć lat temu i nagle przestał, czy działa nadal, czy co? 

Czuła się trochę nieswojo przez to, że jej rozmówca w ogóle się nie odzywał.

To można w ogóle wyciąć.

Być może w ogóle nie powinna zacząć z nim rozmowy, ale od kiedy tylko zaczęła mu się przyglądać czuła, że może to być legendarny naukowiec, który opracował zaklęcie przywiązania – splątujące przeciwnika przy pomocy wyrastających z ziemi, grubych traw.

:D Może w ogóle nie powinna zaczynać rozmowy, ale od kiedy tylko zaczęła mu się przyglądać, czuła, że to może być właśnie legendarny badacz, który opracował zaklęcie przywiązania, oplątujące przeciwnika wyrosłą z ziemi grubą trawą.

Nie było ono długotrwałe, ale potrafiło przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Zaklęcie nie może odnieść korzyści. Nie trwało to długo, ale mogło przechylić szalę zwycięstwa na korzyść rzucającego.

To kara za to, że mnie wyrzucili! – krzyknął z wściekłością, uderzając pięścią w konar drzewa. 

? Histeryzuje trochę. "Z wściekłością" wytnij, zbędne. I – konar?

– Ale… co pan takiego zrobił? – Seraphine poczuła się jeszcze bardziej niepewnie. – Byłam pewna, że po prostu pan odszedł, szukając spokoju…

Hmm?

spokoju. – odrzekł.

P. poradnik.

Pracowałem nad mutacjami, chciałem opracować stworzenia, które mogłyby służyć ludzkości, które zamiast nas pożerać, mogłyby zastąpić nas w wielu pracach, ale jest to zakazane przez obawy tchórzy… 

A, klasyczny szalony naukowiec. Czy tam mag. Pracowałem nad mutacjami, chciałem wyhodować stworzenia, które mogłyby służyć ludzkości, które zamiast nas pożerać, mogłyby zastąpić nas w wielu pracach, ale tchórze tego zakazali… 

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A do czego samicy druga samica, żeby ją pogłaskać po główce, kiedy składa jaja tylko ze swoim materiałem genetycznym, czyli kopią siebie?

A właśnie przyroda jest skomplikowana i ciekawa i nie zawsze chodzi najkrótszymi drogami :D Hermafrodytyczne zwierzęta zwykle nie zapładniają się same, tylko w parach. https://en.wikipedia.org/wiki/Land_snail#Reproduction 

 

Owszem, u wielu gatunków (ale raczej jednokomórkowców, chyba też niektórych owadów, jest też kilka takich kręgowców) występuje właśnie taki mechanizm, jaki opisałeś, ale u innych nie, bo ewolucja się nie cofa, a wykształcenie nowego układu biologicznego trwa i kosztuje. Jak już ryba wyszła na ląd i straciła skrzela, a potem postanowiła zostać wielorybem, to nie hoduje sobie skrzel od nowa, tylko musi kombinować z płucami. Biologia jest ciekawa :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Sprawdziłem, że naturalnie klonują się tylko samice ślimaków (partenogeneza).

Hę? Ślimaki są zasadniczo hermafrodytami i nie klonują się, tylko rozmnażają płciowo, ale każdy może z każdym. Przynajmniej lądowe, bo morskie chyba częściej mają zwykły u zwierząt system rozdzielnopłciowy. Przy okazji znalazłam ciekawostkę: https://en.wikipedia.org/wiki/Pasilalinic-sympathetic_compass (ludzie są dziwni).

Zatem Ślimak wydaje się niezastąpiony i nie da się wytworzyć go więcej, żeby skomentował więcej tekstów.

A to, że Ślimak jest niezastąpiony, to się rozumie, tylko nijak się to nie wiąże z faktem, że nie można go wytworzyć więcej :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Sądząc po tym, jak dzisiaj pada, to może faktycznie wypłynę… :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

zwieńczenia trójkąta

Hmmm? https://wsjp.pl/haslo/podglad/61358/zwienczenie 

 ptaki rozbudzone porankiem

Hmmm.

nieświadome tego, że

"Tego" zbędne.

barwą nasyconej ciemnej zieleni

Zieleń to barwa, ona już barwy nie ma :)

Słuch budzi się rano wraz ze skrzypieniem schodów

Skrzypienie się budzi? ;)

ołowiana powłoka chmur kłębiąca się nad głową

Niezbyt to spójne.

 

Mmmm, ładna ta Twoja Australia… heart

Poza tym Australia przecież nie istnieje, bo nie da się żyć do góry nogami :)

Się wie ;)

 Niestety życie mnie ostatnio przytłacza i kompletnie nie mam głowy żeby stworzyć nowe wyzwanie. 

Takie życie heart

dokąd uciekać? W fantastykę!

To jedna z funkcji fantastyki – ale nie jedyna ;)

 Czy fantastyczne kobiety nie emanują światłem i energią, a mężczyźni są zuchwali? 

…um… akurat po raz enty przerabiam coś, w czym facet jest niewątpliwie zuchwały XD

Zmiana otoczenia oczywiście pomaga, ale czy w tym uciekaniu nie chodzi też o odnalezienie siebie i swoich potrzeb?

Dokądkolwiek pojedziesz, zabierzesz siebie ;)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka