Profil użytkownika


komentarze: 1864, w dziale opowiadań: 965, opowiadania: 715

Ostatnie sto komentarzy

Beryl, kopę lat! 

Dziękuję.

Szkoda :( To była świetna rzecz. 

Po namyśle, jest jeszcze druga możliwość: galaretka jest tak dobra, że zapominam o biszkopcie i czekoladzie. Ale to wymaga dużych umiejętności i wyczucia. Może więc, na początek, poćwicz pisanie od “a do z”? Wrzucanie bohatera do garnka to już chyba trochę wyższy lvl. Najpierw trzeba nauczyć się rozpalić ognisko :)

Flirtując z komentarzem FoloinStephanus napiszę: zraź się i nie wstawiaj takich tekstów. Raczej przenoś do kosza. I pisz dalej, a jak trzeba będzie to wyrzuć. I pisz dalej… Aż coś się nie urodzi. Praca pisarza to ciężka praca. 

Tekst wywołał emocje, skrajne stanowiska, został poddany próbie jakości, nie uniknął krytyki, wytknięć i nielogiczności… Krótko mówiąc, zostałaś ciepło powitana przez forumowiczów ;)

Czytanie tego tekstu przypomina mi jedzenie delicji w czasach dzieciństwa. Najpierw wyjadało się sam środek, później resztę. Czekamy zatem na czekoladę i biszkopt . Galaretka taka sobie.  

Mimo, że tekst nie jest górnych lotów, nie zniechęcałabym Cię do pisania. Mniej uwagi poświęcaj szczegółom, odważniej kreuj fabułę, a będzie dobrze :)

Zajrzałam z ciekawości, myśląc sobie, ciekawe co u Unfalla słychać. Ostatni Twój tekst, jaki pamiętam, był na konkurs o przetworzonych. Co się zmieniło? Mniejszą ilością energii zadajesz potężniejsze ciosy (czytam akurat Naruto, stąd porównanie :P). Nie zgadzam się, że to Twoja gorsza chwila. Na pewno nie literacko. Ściskam ciepło i ślę pozytywną energię.

Nie doprecyzowałam, mój błąd. Właśnie o ten początek mi chodzi, gdzie bohater wyskakuje przez okno. Skojarzyło mi się z początkiem “Narrenturm”, tylko widzisz, tam też jest niby śmiesznie, ale autorowi udaje się wprowadzić powagę, u Ciebie kurczę, nie potrafiłam czytać “na poważnie”. 

 

Przykład:

– Na początek, tak sobie myślę, wypadałoby się porządnie wyspać. A co dalej, to się będziemy zastanawiać jutro. No, cóż to za mina? Masz lepszy pomysł?

– Chyba nie.

– To gaś świece i kładź się.

 

Brzmi to trywialnie, jest problem, no ale co tam, idziemy spać :D Jako czytelnik wczuwam się w bohaterów. Tylko nie odbieraj tego jako zarzut, to jest subiektywny odbiór po prostu. Przypomnę, że tekst bardzo mi się podoba, historia płynie, dużo się dzieje, wszystko się logicznie ze sobą łączy, nic nie jest na siłę, przypadek goni przypadek, całkiem jak w życiu :)

Niezła wizja, przeczytałam z przyjemnością. Chyba właściwie żałuję, że tak szybko się skończyło :)

“Nic tak nie zapada w pamięć jak dobrze zorganizowana egzekucja.” – Tylko komu miała zapaść w pamięć? Mordercy? Sztuka dla pustej sali, no bo widowni nie było.  

Obijam się, wiem ;) Jutro rozprawię się z tekstem, obiecuję!

Bardzo ładny jest ten tekst. Gdybym miała opisać go kolorami, to byłyby same ciepłe odcienie. 

Przykład? Proszę bardzo, choćby sam finał. Wiesz, początek opowiadania sugerował coś absolutnie innego, niż okazało się po rozwinięciu, tak samo dialogi, są luźne (między dwójką przyjaciół), co sprawia, że trudno brać tekst na poważnie. A cała intryga, rozwija się w niezłą hecę. W ogóle tekst kojarzy mi się, fabularnie, z przygodami o Mordmierze. Znasz? 

iHomer czy ty aby na pewno udzielasz się na odpowiednim portalu? Burczysz na autora, jakby Ci krzywdę zrobił tym, że sobie pofantazjował… 

Podobno Eryk był aniołem? Tej wersji nie znam. Anioł, wyimaginowany przyjaciel, mi przyszedł do głowy chłopiec z krwi i kości i moment, kiedy kończy się przyjaźń między dwójką młodych ludzi, a zaczyna miłość. A później taki flash z odległej przyszłości: Eryk, wynieś śmieci! :D Krótko mówiąc, odleciałam przy tekście ;)

Przeczytałam od deski do deski.  Wciągnęłam się mocno. Piszesz w sposób lekki i żartobliwy, czytając, miałam wrażenie, że mam przed sobą baśń o magicznej krainie, gdzieś za górami, za lasami…  Trochę mi to zakrzywiło pewną powagę tekstu, sceny, które być może miały być poważne, kompletnie nie przeszły. Pytanie, chciałeś, by tak było (lekko i przyjemnie)? Jeśli tak, to wyszło Ci i to nawet bardzo. 

GaPo, pamiętam jak dostałam ten tekst na maila, będzie z rok temu. Co dziwne, jakiś czas temu, gdzieś tam w odmętach mojej pamięci, miałam flash back’a, byłam ciekawa, co z nim zrobiłeś. Jeszcze nie czytałam, tzn. nie odświeżyłam pamięci. Uznałam, że najpierw się zaanonsuję w komentarzu, emocje, rozumiesz ;) Po prostu to opowiadanie mocno przypadło mi do gustu. Zobaczymy czy dzisiaj będzie podobnie.

Vyzart, a to bardzo proste jest, jak sama Finkla przyznaje, rozdziewicza w komentarzach, więc się mnożą na potęgę. Przykładowo, to również mój pierwszy (na pewno w tym roku), więc kolejne rozdziewiczenie właśnie ma miejsce. Tylko od tego rozdziewiczania sam tekst taki bezpłciowy jakiś się zrobił (jak na złość, bo bohater bosko płodny…). Lubię takie historie, gdy bohater idzie i idzie i śnieg pada i idzie. Ale lubię, jak brak emocji zrekompensowany jest otoczką, magią (jak z reklamy coca coli). Kurczę, no nie ma jej tu. Ale i tak przeczytałam z przyjemnością. 

Mnie możecie wcisnąć w poniedziałek lub czwartek. Nie będę się kłócić. 

Hej ho i ja bardzo chętnie dołączę do wydarzenia i pomogę przy tekstach. 

Wciągająca lektura. Choć nie jestem za rozwiązaniami typu: pojawiła się znikąd i wszystkich uratowała… 

Czytane z przyjemnością. Z dobrym, jakże chrześcijańskim zakończeniem :)

Mnie się tekst skojarzył z artykułem z NF “Kto kontroluje kontrolujących” o pierwotniakach i bakteriach przestawiających tryb życia na destrukcyjny właśnie. Tak w skrócie :) Inspirowałeś się?

 

No szkoda, że tyle niedociągnięć, wstawiłeś ogonki i przecinki, gdzie Ci się chciało, a prawdę powiedziawszy niezbyt bardzo Ci się chciało. Element magii całkiem fajny, bo subtelny, całość strawna, nie powala, nie rozpala, ale można poczytać. Tylko te błędy …

Widzę, że masz ten sam problem, co ja, dawno, dawno temu. Z przecinkami… Wstawiasz je tam, gdzie narrator czytając robiłby przerwę. A więc generalnie jest ich za dużo, a tam gdzie być powinny nie ma ich, bo nie znasz zasad interpunkcyjnych. Brak Ci wyczucia. 

Większość, jak było wiadomym, nie pokładała wiary w istnienie, spotykanych z rzadka bytów. – Tu na przykład zabrakło na początku, bo wtrącasz komentarz, a komentarz okraszasz przecinkiem z dwóch stron.

Większość jak było wiadomym, nie pokładała wiary w istnienie spotykanych z rzadka bytów. – Z kolei trzeci przecinek w tym zdaniu jest zbędny, tak szczerze, po co go tam wstawiłeś? Ciągniesz tę samą myśl, nie ma potrzeby jej dzielić przecinkiem. 

A mnie też przeszło przez głowę, żeby tekścik w duchu mundialu skonstruować ;) Nie zgodzę się z Berylem, że słabe, bo słabe na pewno nie jest! Ciekawe nawiązania, na małpkę też się uśmiechnęłam.

Świetne! Nawet błędów nie zauważyłam. Wciągnęło, a puenta na piątkę!

Dobrze zbudowane napięcie, puenta jak najbardziej, czego chcieć więcej ;) Jak na moje wycisnąłeś z tej sceny tyle,  ile tylko się dało. Teraz czakamy na Twój długgggggi tekst! :D

Niby kontynuacja, a w zasadzie już całkiem inny tekst. Poprzednia część podobała mi się bardziej, ale to pewnie dlatego, że w pewien sposób była zamknięta. Może jednak wrzucaj dłuższe fragmenty, bo ten zdecydowanie wiele nie wniósł ;) Nie mniej nadal czytam z zainteresowaniem, ładnie opisujesz relacje między bohaterami, to Ci trzeba przyznać. Potrafisz nienachalnie pokazać co chodzi im po głowie. Tylko ta Ann taka trochę głupia :D

To chyba najlepszy debiut jaki miałam przyjemność czytać! Masz w sobie “to coś” czym potrafisz oczarować czytelnika :) Nie, no gratuluję. Oby tak dalej.  Z tym, że przychylam się do opinii Bohdana, opowiadanie zyskałoby dużo, gdybyś skupiła się nie tylko na relacji dwójki, ale też opowiedziała coś o świecie. Bo jest interesujący. Może na przykład czym on się zajmuje, oprócz siedzenia na huśtawce? Bo pewnie tym portalem można się gdzieś przenieść …. :) 

Hahaha nie no końcówka mnie rozłożyła. Chyba nadmiar tej powagi spowodował u mnie zwolnienie blokady ;) Ale fakt,  czytało się ciężko, bo jak powiedział wcześniej Ryszard, za dużo patosu. 

I co ja mam powiedzieć? Forma się podoba, lubię innowację, ale reszty nie ogarniam… ;)

Podobało się! Nawet bardzo :) Byłam ciekawa puenty, dobrze to rozegrałeś. Trochę literówek jest w tekście, drażnią oko. 

No, przedstawiony pomysł całkiem, całkiem, teraz poproszę opowiadanie z tym intrygującym wątkiem, bo powyższy tekst, to taka wprawka raczej ;)

Tyle tu nielogiczności, że aż nie wiem od czego zacząć…. 

odfrunąć troszeczkę swym martwym krokiem – to mój faworyt  ;) 

 

Końcówka z papierkami spodobała mi się, niestety wykonanie leży i kwiczy. 

Dużo połkniętych literek, literówek i niezręczności językowych. Poza tym nie udało Ci się zbudować napięcia, tzn nie czytałam z wypiekami i ani trochę się nie przestraszyłam. Jakieś takie po łebkach. Szast prast i już. I mało subtelności. Rogi i ogon zjadły całą oryginalność. A pomysł zapowiadał się naprawdę ciekawie. 

A ja się zastanawiam czy można używać zamiennie detektyw i policjant? I tak sobie myślę, że chyba jednak nie… A opowiadanie na dobrym poziomie. Świetnie się czyta, intryga mogłaby być ciut bardziej “intrygująca”.

Napięcie mistrzowsko zbudowane. Zaczęłam czytać oparta o krzesło, a skończyłam z nosem w monitorze ;) To niepodważalny dowód, że wciągnęło :D

Bez legendy by się nie obyło.  Na szczęście w komentarzach zawsze wszystko wygadają :D “Józef się przyznał” , tintin pozamiatałeś ;)

Dobry tekst. Dodałabym więcej pary i zrobiła z tego steampunk, no aż się prosi ;) Tak wiesz, dla nadania specyficznego klimatu :)

Bohdanie, to ja się podłączę pod Twój komentarz, jeśli pozwolisz ;) Znam się wyłącznie na wierszach Ryszarda, bo zawsze poprawiają mi humor ;)  

Jedyne, co wybija się z tekstu, to owo skomlenie. Jakiś taki mocno przeciętny szort z jednym, mocniejszym akcentem, w dodatku Eliota. 

Jahuszu, wygrałeś ;) Ta ryba mnie powaliła! Co za pomysł…

Beryl w formie. Wizja prawdopodobna dość. Jak czytam czasem romanse paranormalne (bynajmniej nie z chęci), to tak sobie myślę, że to właśnie to ;) 

Wiem, że spodziewałbyś się bardziej treściwego komentarza, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. Po prostu zacne :) 

Początek jakby za mocno rozciągnięty. Za długo przekonywałeś o wyjątkowości dźwięku, a czytając myślałam sobie: cholera, no niech wreszcie to pokaże! Sam koncert zagrany bez zarzutów.

“– Eh… z wami filozofami. Po prostu chciałem strzelić po czarce wina z kimś kompetentnym.” – Piękne zdanie :) Generalnie w całym tekście puenta po każdym epizodzie jest co najmniej dobra. Podobało się.

 

Dziewczynka, warkoczyk i słoneczko z takim finiszem! Fajnie napisane. Niby niewinnie i słodko, a tu pach i kózki nie ma ;) 

Fajne, chociaż wydaje mi się, że jeszcze fajniej wyszłoby, gdybyś skupił się na “małym” Karolu i leciał  historią elfa równolegle do sytuacji, kiedy młody, dumny z siebie, czyta opowiadanie rodzinie. Bo teraz, to kurde tak nie do końca adekwatnie jest i przez połowę opowiadania zastanawiałam się, na cholerę jest ten Karol ;)

Skąd Ty czerpiesz inspiracje? ;) Niezłe te historie, choć Butoń i Bombkoń wygrywają. Jednak trochę akcji być musi. A tu jakby przegadałeś. 

Niezły klimat. Gratuluję wyobraźni. Chyba nie dałabym rady stworzyć czegoś tak niestworzonego ;) Ale rzeczywiście, bez sensu było wrzucenie tekstu przed korektą, skoro jesteś szczęśliwym posiadaczem opowiadania bez błędów. 

Nie rozumiem, dlaczego piszę komentarze i nie wskakują? Chciałam powiedzieć, że opowiadanie mi się podobało, bo jest lekkie, przyjemne i zabawne. Fajna historia o wystawionych na próbę kontrastach. Dosadnie i z jajem. Chcę więcej!

Nawet, nawet ;) 

 

“Niedawno minęły trzy lata od dnia gdy Bogdan poprosił mnie o rękę, a dwa, od kiedy wzięliśmy ślub.” – Tak bym poprawiła.

“Powiedział, że mam twarz i figurę modelki.” – Figurę modelki to ja rozumiem, ale twarz?

“Odmówiłam oczywiście, przecież jestem, bądź co bądź, mężatką.” – brak przecinków

“Dwudziesty trzeci czerwca wieczorem. Wieczorem bawiłam się z dowódcą statku na dansingu.” – Albo, usuń pierwsze “wieczorem”, albo nie zaczynaj od tego nowego zdania. 

“Znowu prosił abym spędziła noc z nim.” – szyk zdania: spędziła z nim noc.

 

Fantastyka w tym tekście? Że nie zabrała przyjaciółki na wycieczkę, tylko pojechała sama ;)

 

 

 

 

A ta jaka: “Krzewy były żadkością, a mchy, trawy i wszechobecne paprocie nie stawiały większego oporu.” !!! :D

Wg mnie Joseheim popisała się nieziemsko umiejętnościami. Świetnie napisany tekst, dynamiczny, zwariowany, o dialogach nie wspominając. Już za samych bohaterów należą się brawa, dawno nie widziałam tak żywych i charakternych. Nie, no nie ma się do czego przyczepić. Końcówka, podobno “słaba”, jeśliby wcielić się w postać Dżina, to chyba jednak nie słaba ;) Z mojej strony gromkie brawa.

Ładny tekst, wciągnęłam się. Rąbanki mi jakoś nie przeszkadzają, w końcu to wojna, głowy lecieć muszą. Aż żałuję, że bardziej nie rozwinąłeś postaci Maksyma, bo lubię ten typ bohatera. Ale nie wytłumaczę, co to za typ ;) I wcale nie za krótki tekst, taki w sam raz. 

Wizja autora kompletnie mija się z tekstem. Nie kupuję ;) Za mało finezyjnie jakoś. 

Wytrąciło mnie to z równowagi, więc zasygnalizuję: “Pogoda był prześliczna”, słowo “prześliczna” w tym tekście jest jak, jak.. deszcz w majówkę! Kompletnie nieodpowiednie. 

Ja w sumie nie rozumiem, po co ta afera z robotem? Tej bomby nie mogły odpalić jakieś małe chińskie rączki? :)

Eeee to bez sensu, wkładasz w coś pracę, a i tak nie bierzesz się za to na poważnie. Czyta się dobrze, ale brak tu puenty. Zrażasz do siebie czytelników ;) 

Ojojoj, zaczęło się nieźle, choć motyw ze snem, który rozgrywa się gdzieś na jawie, mocno oklepany. Ale pomysł na Białego Królika i ofiary podobne do Alicji – niezły smaczek. Szkoda, że całości nie można ocenić jako niezłe.

Weź sobie do serca rady Bohdana i Ryszarda, bo dobrze i życzliwie przekazali Ci uwagi. 

W godzinę od niechcenia, no, no :) Strasznie fajne! Ciepłe jaja w ten zimny dzień jak znalazł!

Ten tekst przypomniał mi zagadki z “Gry o Tron” wymyślane przez DJ’a. Czułam się podobnie bezradna umysłowo ;)

Przegadałeś ten tekst. Zadusiłeś monologiem bohatera całą scenę. On jest jak babcia przy obiedzie ;) Nie da się cieszyć talerzem :P

Nowa Fantastyka