Profil użytkownika


komentarze: 1724, w dziale opowiadań: 1280, opowiadania: 415

Ostatnie sto komentarzy

Dzisiejsza kartka z kalendarza smiley:

 

– Jasiu, Jasiu! Zbudź się. Już pierwsza gwiazda rozbłysła na choince.

Jaś otworzył swoje czekoladowe oczy i spojrzał na jaśniejącą Gwiazdę Betlejemską na czubku zielonej sosny. Zapach leśnego igliwia zmieszany ze słodko-ostrą żywicą przeplatał się z aromatem cynamonu, goździków i kardamonu niedawno upieczonych pierników. Zapach świąt zdał sobie sprawę Jaś, choć nie znał go wcześniej. Renifer trącił Jasia nosem, zwracając na siebie uwagę.

– Głodny jesteś, przyjacielu? – spytał, podsuwając mu cukrową marchewkę.

– Braciszku, pomóż mi udekorować dom. Czas nas goni! – zawołała z przejęciem Małgosia, sadząc przy drzwiach czerwonobiałe cukrowe laski.

Jaś tymczasem zajął się posypywaniem śnieżnobiałego dachu kolorową posypką. Praca szła im szybko i przyjemnie przy skocznych dźwiękach „Dzisiaj w Betlejem”. Z zadowoleniem stanęli przed udekorowanym domkiem. Złapali się za ręce i uśmiechnęli do siebie radośnie. I właśnie wtedy zaczął sypać biały puch.

– Śnieg! – zakrzyknęła Małgosia.

Jaś odchylił głowę i otworzył buzię, czekają aż biały pył napada mu na język.

– Słodki – oznajmił z zadowoleniem.

 

Dzieci wbiegły do jadalni ze śmiechem na ustach, wprost na pierniczkową farmę, stojącą na komodzie.

– Łał! Jaki kolorowy domek z cukrowym laskiem!

– I całe pole marchewek. – Zosia wzięła jedną do buzi. – Pyszne!

– A ten renifer jest przesłodki. Może to Sven?

– Nie pasuje do Jasia i Małgosi – odparła stanowczo Oliwka.

– I co z tego. W święta może zdarzyć się wszystko!

Świetny temat, w moim klimacie:). Na pewno coś poczytam i pokomentuję, a może i samej coś uda się skrobnąć. Tylko ten dolny limit:(.

Dziękuję za łapankę i w wolnej chwili poprawię. Dopiero teraz, po dłuższym czasie, weszłam na forum.

Ja co prawda prawie nie czytuję polskiej fantastyki, ale "Pieśń pustyni" zmienia mój pogląd na to. Odpowiada mi sposób pisania, bez lania wody ale obrazowo. Niestety muszę czekać na drugi tom :(. Natomiast autor napisał jeszcze dwie książki niefantastyczne, które bardzo mi podeszły: "Pęknięta korona" i "Czarcie słowa". Taki średniowieczny kryminał na naszych ziemiach.

Pytanie, które opowiadania zostałyby zakwalifikowane do antologii :).

Dziękuję za rozbudowany komentarz i cieszę się, że znalazłaś kilka fajnych rzeczy :). W wolnej chwili (a może to być jednak za kilka dni) postaram się odpowiedzieć Ci bardziej rozbudowanym komentarzem. Choć na razie utknęłam w drugiej części, to już opisałam dwie sceny (a trzecią mam w głowie), gdzie jest więcej akcji i interakcji :).

Będę miała wolniejsze dni, to postaram się pomóc :).

Witaj Krokusie i dziękuję za komentarz :)

Jaszczurobestie? O nie, nie, nie smiley. Jestem wierna piesko-wilkom wink.

Jak wcześniej wspomniałam z premedytacją używałam tych klisz, dodają różne elementy, żeby nie było zupełnie nudne. Ale faktycznie trochę za dużo tej drogi. Myślałam, że pomniejsze potyczki i problemy wynagrodzą to, ale w pisanej drugiej części mam więcej akcji.

 

Mówisz, że Bastian wyszedł blado sad. Szkoda, bo po Raven to jego lubię najbardziej. A to że miota się między stronami to według planu.

 

Co do komentarzy, to spokojnie :)

Witaj i dziękuję za komentarz:). A wiesz, że nie zastanawiałam się nad nieśmiertelnością bogów? Miało być dramatycznie i chyba było :).

Mam pytanie techniczne. Jeśli w wątku bibliotecznym opowiadanie ma brakujące do biblioteki kliki, ale nie zostaną one oficjalnie doklikane przez lożownika do 10 kwietnia, to czy tekst będzie brał udział w konkursie?

Bardzo dziękuję za komentarz i klika:). Biorąc sobie do serca Wasze komentarze, powstały już dwie sceny kontynuacji, gdzie jest więcej akcji i waśni :(. I smoków…

Uwielbiam paragrafówki :). Podziwiam za włożoną pracę, świetny pomysł z mapką i ciekawe opisy :). Fajnie był powybierać sobie ścieżki, chociaż przyznam, że bohater trochę mnie zaskoczył i chyba wolałabym sterować czymś bardziej myśląco-heroicznym. W mojej ścieżce był druid i nekromantka, których polubiłam.

No zaskakujące opowiadanie… ;). Kilka konceptów (np. z mieczem, alchemią) mi się podobały, niektóre niekoniecznie. Polubiłam główną bohaterkę, choć ma niekonwencjonalne metody nie w moim stylu :). Uśmiechnęłam się kilka razy i przewróciłam oczami przy niektórych scenach. Taki rodzaj humoru lubię w małych dawkach. Ale zaciekawiłeś mnie i zastanawiałam się do czego to zmierza. Natomiast troszkę wybijało mnie z rytmu to, że z jednej strony jest na wesoło, a za chwilę opisane są tragedie. Oczywiście życie składa się z takich przeplatanych chwil, jednak w opowiadaniu czas między nimi bardzo się skraca, co potęguje dysonans. Cieszę się, że książę nie okazał się ostatnią łamagą, ale potrafił sprytnie zadziałać. Jego również polubiłam za to. Szkoda, że nie miał większego pola do działania. Czy będzie kiedyś kontynuacja?

Ciekawy, dopracowany świat, świetna mapka. Bohaterowie, którym chce się towarzyszyć. Zaskoczyło mnie zakończenie. Z jednej strony smutek, że bohater okazał się "samolubny" i okrutny. Z drugiej strony jego postępowanie jest zrozumiałe, a dzięki temu opowiadanie nabiera głębszego charakteru i nie jest jedynie bajeczką.

Czytałam z zainteresowaniem:). Wydaje mi się, że nie pogubiłam się w fabule. Trochę mnie zaskoczyłeś – tu karczma, a za chwilę broń palna i anioły, więc musiałam poukładać sobie na nowo w trakcie czytania, co trochę wybiło. Na kryminał się ucieszyłam, choć wydaje mi się że więcej informacji i samo rozwiązanie dostajemy dzięki rewolucji. Sama rewolta była ciekawie opisana ze zwrotami akcji. Ann polubiłam, ale na agenta to się nie nadaje :). Czy będzie kontynuacja?

Aha… pomińmy to milczeniem…

 

Co do książki, to oj tam. Ja swoją pierwszą napisałam w wieku 14 lat i później trzy kontynuacjesmiley. Co z tego, że s-f, którego nie lubię cheeky. Za to książkę fantasy pisałam jakieś ponad 10 lat i jeszcze nie skończyłam, ponieważ chce ją przebudować :). Opowiadania (za którymi nigdy nie przepadałam) zaczęłam pisać dopiero na forum. Uważam, że na pisaniu książek przez tyle lat sporo się nauczyłam, choć zapewne nikomu bym ich nie pokazała cheeky.

wątek czaru gromadzącego ciepło na zimę dla kontynentu

A tak, też go przyuważyłam i tą niby nieprzekraczalną barierę z ziemi :). I Wieczne Miasto oraz nawiązania do Inuitów również wyłapałam :).

 

Cameo przedstawiciela rodu Mounire’ów w końcówce “Sukcesora” to takie mrugnięcie, że losy tych dwóch rodów przeplatają się w historii.

A tego nie powiązałam, a faktycznie. Ale w Sukcesorze jest tam wspomniany Entresto nie Cameo, czy czegoś nie zrozumiałam?

 

Faktycznie lubię wyłapywać smaczki :).

 

Zawsze możesz iść drogą opowiadań, a po latach wydać, jako książkę yes. Ja na niektóre konkursy piszę opowiadania w tych samych światach.

Dobre heroic fantasy, choć czasem mam wrażenie, że trochę naigrywasz się z potęgi bohaterów (moc bohatera dorównuje Thorowi, a może i przewyższa ;)). Nie powiem bym polubiła go, ale chętnie mu towarzyszyłam w jego przygodach. Pozostałe postacie, choć epizodyczne, również były dla mnie dobrze przedstawione. Polubiłam czarodziejkę smiley. Ciekawy pomysł na przeciwnika. Ogólnie miło spędziłam czas i klikam:).

Przybyłam po przeczytaniu Sukcesora. I widzę, że to konkurs w którym debiutowałam na forum smiley. Może dodaj tu w przedmowie link, do prequela smiley. Wypowiem się również pod kątem niektórych komentarzy.

Bardzo dobre fantasy. Bohaterowie, którym się kibicuje, zwroty akcji, akcja, ciekawe zaklęcia, fajny pomysł na rody i ich domeny. Ja ogólnie wiem czemu walczyli, rozumiem motywacje poszczególnych bohaterów, nawet co poniektórych zaczęłam rozróżniać, ale… Zgadzam się że było za dużo postaci na centymetr kwadratowy smiley. Również gubiłam się kto jest za kim i kim w ogóle. Wiem, że opowiadanie powinno bronić się samo, ale może warto byłoby dać w przedmowie choćby listę rodów i ich domen. I na czym polegało ożywienie Maxima? Myślałam, że dama użyczy mu własnego ciała, a tu niespodzianka, ma swój stary fraczekwink.

Jak rozumiem Sukcesor jest wcześniej, ale chyba znacznie, bo oprócz jednego zaklęcia i nazwiska, nie widzę nawiązań. Czyżby Sivan był przodkiem Eylana? Czy są jeszcze inne opowiadania z tego uniwersum? Szkodaby było nie wykorzystać fajnego potencjałusmiley.

Co do tomów, to wątpię, czy upisałbym chociaż jeden, że już o braku moich kartograficznych umiejętności nie wspomnę… 

Cóż, a jednak smiley.

 

Mnie nie przeszkadzało, że opisywałeś historie z kilku stron, ale za dużo postaci pobocznych :). Najchętniej przeczytałabym książkę, w której pomału poznajemy wszystkich. Może jednak się skusisz ;). Uff, długi jak na mnie wyszedł ten komentarzsmiley.

Bardzo dobre fantasy, choć można się pogubić w postaciach (ale już nie tak jak w drugim opowiadaniu). Polubiłam bohaterów, najbardziej chyba łucznika. Podoba mi się pomysł rodów i ich domen (co powtarzam w komentarzu pod "Transgresją"). Bitwa również ciekawie napisana, już bardziej przejrzyście. Masz jednak ode mnie –5 za zabicie Eispoo i –5 za rodzaj śmierci Esmy, bo że umrze to się domyślałamsmiley.

Jak rozumiem Sivan zmienił nazwisko na imię ojca, by się ukryć, ale jednocześnie nie odcinać od korzeni? Chętnie dowiedziałabym się o tym czegoś więcej smiley.

Więcej zachwytów jest pod drugim opowiadaniem i by nie powielać napiszę, że odnoszą się i do Sukcesora.

Klikam smiley.

 

Właśnie skończyłam czytać dwie części Rezydenta wieży, polskiego autora wydanego pod patronatem NF. Książki opierały się właśnie na niby niezależnych opowiadaniach, gdzie główny bohater (mag) opowiada w pierwszej osobie o wydarzeniach. Jednak na końcu okazuje się, że w każdym z opowiadań były elementy, które na końcu ułożyły się w całość.

 

PS

Jakbyś potrzebował bety do tych Twoich opowiadań, to jestem chętna ;).

Dziękuję za komentarz i mimo wszystko klika:).

 

Choć miałam kilka podejść do skrócenia opowiadania, nie potrafiłam tego zrobićsad. Jako autorowi, każda scena wydawała się ważna (bo przekazywała informacje o świecie lub pokazywała relacje między bohaterami). Z częścią rzeczy oczywiście się z Tobą zgadzam, lecz z drugiej strony wydaje mi się, że dużo zależy również od preferencji czytelnika. Jedni lubią w książkach szybką akcję, innym będzie się podobało, że jest również opisany świat dookoła (choć nie twierdzę, że nie mogłam zrobić tego lepiej). Początek jest akurat taki jaki chciałam i nie zmieniłabym go.

 

Cała scena, gdzie Damir opowiada o swojej przeszłości przy ognisku jest również zbędna. To znowu tell, a nie show.

Oczywiście, że jest to tell, bo on opowiada o wszystkim. Jeśli miałabym to pokazać, to musiałabym zrobić retrospekcje lub mógł sobie wspominać, ale i tak wyszedłby infudump. A tak, mogłam pokazać, że jest bajarzem. Oraz nakreślić skąd pochodzi, a więc też pokazać samego bohatera, właśnie po to by nie był tylko jednym z wielu, ale miał swoje korzenie, historię. Ja akurat lubię takie rzeczy w książkach.

 

Najlepiej wyszła ci Raven, ale niestety skryba i wojownik wyszli zbyt stereotypowo. Widać, że próbowałaś zerwać z archetypem, ale moim zdaniem nie do końca wyszło.

Ale oni mieli być stereotypowi. Owszem, dodałam im pewne cechy, aby nie byli zbyt nudni i jednak mieli swoje osobowości i motywacje, ale jednak to miało być w starym stylu, bez silenia się na nie wiadomo co. Poza tym trochę oni sami się wykreowali w trakcie pisania wink.

 

Dzięki za polecankę :).

Mam problem z tą opowieścią. W Twoim opowiadaniu panuje specyficzny klimat, którego nie potrafię opisać. Trochę niepokojący i niezrozumiały, jak poplątany sen/koszmar. Coś w nim jednak przyciąga mimo, że przez długi czas nic się nie rozumie, a narracja jest dziwnie prowadzona. Jest tu jednak kilka ciekawych pomysłów i postaci, a sam świat zdaje się być sam w sobie spójny i bogaty.

Dziwi mnie jednak, że dziewczynki tak niefrasobliwie postępowały przy bursztynie. Coś tam odłupywały, nie przeszkadzało im, że pokrywa się mchem przez to co robią (przecież było oczywiste, że to zostanie dostrzeżone). Dziwna/dziwnie opisana jest również scena w sali. Jednak od momentu spotkania po latach narracja “normalnieje” i opowiadanie, choć nie traci ze swej specyficzności, jest już łatwiejsze w odbiorze i przypomina typowe fantasy.

No i muszę napomknąć, że najbardziej polubiłam Ptasznika i Sola (szkoda, że było go tak mało za młodu i nie wycisnąłeś więcej z pokazania ich przyszłej relacji – przynajmniej z jego strony, bo ona to raczej taka zimna była wink).

 

Edytka: podczas czytania widziałam w kilku miejscach brak ogonków lub złą końcówkę, ale, że czytałam z komórki to nie robiłam łapanki.

Idę dać klika, bo uważam że jury powinno móc je ocenić smiley.

Podoba mi się Twoja barwna narracja (może oprócz dokładnych opisów śmierci i trupów), choć czasem jest już pewien przesyt. Długo nic nie wiemy o głównym bohaterze, przez co ciężko mu kibicować, ale z drugiej strony cały czas towarzyszyło mi pytanie czy można mu ufać? Kim jest i co chce osiągnąć? Nie wiem czy w książce (w sensie w dłuższej formie) to się sprawdzi. Zależy jak umiejętnie będziesz podtrzymywał zainteresowanie czytelnika bohaterem. Jednak odczułam rozczarowanie, kiedy na końcu nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Po komentarzach widzę, że jest większa całość, ale pytanie czy my na forum będziemy mogli poznać ciąg dalszy? Poza tym uważam, że jednak opowiadanie powinno mieć raczej zamkniętą formę.

Właściwie zgadzam się z ośmiornicą, ale również w tym, że mi się podoba smiley

Wiem, że limit, mimo wszystko brakowało mi sceny po przyjęciu do bandy bohatera, gdy udowadnia swoją przydatność. Byłby to też świetny moment na wyjaśnienie czytelnikowi o co tu tak na prawdę chodzi. Kto ze sobą walczy i dlaczego. To chyba mi najbardziej doskwierało. Trochę to przypomina zestaw scenek. No i zastanowiło mnie czym miał przysłużyć się bandzie ten chłopak, skoro ani nie walczył za dobrze, ani nie miał wiedzy na jakiś temat. Mógł po prostu pracować dla obozowiczów, ale bohater w takim razie również.

Idę dać klika :).

Pamiętam, że czytałam Czarostatki, ale nie zrobiły na mnie wrażenia i już nawet nie pamiętam o czym dokładnie były :).

 

Jest też ta lady Tamar, która aż prosi się, żeby rozbudować jej tło charakterologiczne.

Z tym gwałtem to niezły pomysł. Choć ja się skłaniam ku próżności, rywalizacji z innymi damami o to, która lepiej potrafi okręcać sobie rycerzy wokół palców, chęci zabicia nudy dworskiej rutyny oraz odklejenia od normalnego życia.

Ja uważam, że jednak albo coś z psychiką, albo po prostu czasem rodzą się źli ludzie. Bo jednak zabijanie kochanków, wykorzystywanie czarów do zniewalania ludzi i poniżanie ich w tak okrutny sposób, nie można wytłumaczyć zwykłą dworską nudą czy odklejeniem od życia. Ja podczas czytania przyjęłam, że jest z urodzenia zła devil i tyle. Ewentualnie ktoś rzucił na jej rodziców klątwę, by pokarało ich taką córką laugh.

Trylogię o SkrytobójcyZłotoskórym czytałam lata temu, ale dzięki Tobie odkryłam, że jest kontynuacja kontynuacji smiley. Już wiem co będę czytać.

Chodziło mi o Kroniki Riyrii i Odkrycia Riyrii Michaela Sullivana (w sumie 10 książek) oraz trylogię Dwuświatu polskiego autora Pawła Kopijera. 

Przyjemnie się czytało. Fajnie stworzyłeś postać herosa, który chce spokojnego życia. A kot mnie ująłsmiley. Choć kibicowałam rycerzowi, tak coś przeczuwałam końcówkę. Scena bitwy była dla mnie trochę bezosobowa. 

Dobrze się czyta, choć smutne opowiadanie. Pamiętam Twoje poprzednie. Chyba napisano już wszystko pozytywnego o nim. Dodam tylko, że zgadzam się z Irką, co do informacji o wiosce. A, i końcówka dla mnie ok, więc nie wiń męża:).

Lubię czytać takie historie, zwłaszcza że ostatnio przeczytałam sagę o duecie skrytobójcy i najemnika, a później trylogię o innym skrytobójcy :p. Więc wpisujesz się w trend. Postacie sympatyczne na swój sposób i ciekawe, akcja fajnie opisana. Nie ma zbytnich dłużyzn, wszystko jest klarowne. Początek zaciekawia, a znajomość panów zaskakuje. Końcówka satysfakcjonująca :).

Bardzo oryginalne opowiadanie :). Czytałam z zaciekawieniem i nawet diabły takie złe nie wyszły wink. Lubię historię, ale aż tak się nie znam. A że wychodzę z założenia, że piszemy opowiadania fantasy, a nie książki historyczne, więc mnie te rzeczy zupełnie nie przeszkadzają a i bitwę przyjmuję, taką jaką chciałaś by była. Niestety z piosenką (choć szanuję wybór autora) również myślałam, że zaśpiewają Bogurodzicę smiley. Idę kliknąć.

To jeszcze chwilę pomarudzę, bo jednak nadal nie rozumiem smiley.

 

Bez trudu rozpoznała w nich znaki klątwy uniemożliwiającej przywoływaczom zaatakowanie członków białej straży. Musnęła jeden z nich i poczuła pod palcem charakterystyczne mrowienie.

– Jak?

– Mój mistrz? – dopytał.

Skinęła głową.

– Wtedy nie potrafiłem inaczej mu pomóc. – Spróbował wzruszyć ramionami, lecz zrezygnował, krzywiąc się z bólu. – Widocznie klątwa działa w zależności od intencji.

Jak rozumiem, mieli w sobie klątwę, która uniemożliwia atak na białego czarodzieja. Jednak chłopak coś zrobił (i właśnie co?), że jak rozumiem skrócił cierpienia swojego białego czarodzieja (jak rozumiem jakoś go uśmiercił)

 

Każdy z przywoływaczy pracujących dla straży był jednocześnie więźniem. Jedyną alternatywą była śmierć z rąk białych magów.

No właśnie. Więc jak w takim razie chłopak zabił maga?

Ale mi chodzi o głosowanie drogi prostej, a nie powiększanie limitu.

Sądzę, że jednak prostej, bo mamy ograniczony termin do głosowania, a jak się wysypią teksty z krętej…

Dziękuję za komentarz i klika :). W następnej części planuję więcej smoków oraz za komentarzami, więcej emocji a mniej opisów drogi.

Bardzo chętnie poczytałabym wcześniejsze losy chłopaka. Pomysł z klątwą bardzo fajny, ale chyba nie do końca rozumię. Jeśli to miało być zabezpieczenie na więźnia, to dlaczego zginął jego “strażnik”? Przepraszam, że tak dopytuję, ale zaciekawiłaś mnie :).

 

Co do moich scen, uznałam że masz rację z tymi wewnętrznymi utarczkami. Miałam co prawda ograniczoną możliwość podkręcenia ich konfliktów, ale w dwóch miejscach coś tam dopisałam. No i w scenie w jaskini przed moimi oczami stanęła sobie o to scena, jak Raven policzkuje łowcę :). Zastanawiałam się czy to nie “dość blade udramatyzowanie”, ale co tam smiley. U mnie nie poszło, aż tak ostro.

Jak rozumiem, jeśli chodzi o 100% przeczytanych opowiadań do głosowania drogi prostej, chodzi właśnie o te opowiadania?

Ale na drogę prostą więcej już nie będzie, bo termin chyba zakończony.

Mało coś wpłynęło:(. Czy większość na drogę krętą się zgłosiła?

No i nie będę pierwsza z komentarzem… Egipt, to co lubię:). Może dlatego zwierzęce formy tak mnie nie zdziwiły, choć flądra kojarzy mi się perioratywnie ;). W swej prostocie rozbudowane światotwórstwo, tajemnica z misją, sympatyczna bohaterka. Widać, że to nie opowiadanie akcji, ale mi dobrze się czytało, dlatego klikam.

"Aż tak? – Starzec od dziesięcioleci nie opuszczał Gulteru, gdzie szkolono magów. – Nikomu nie powiem, możesz być spokojny. Arturius nie bez powodu wybrał cię na swojego następcę. Poradzisz sobie." To zdanie mnie zmyliło, bo myślałam że to o niego chodzi. A dlaczego nie mógł nic powiedzieć? Zaciekawiłeś mnie kontynuacją. Możesz w przedmiwie umieścić info o innych opowiadaniach z cyklu. (Przepraszam, że piszę ciągiem, ale na komórce nie robi enterów).

Mam z tym opowiadaniem problem. Na początku spodobało mi się i zaciekawiło. Choć trochę pogubiłam się z kim są w sporze (wychodzi, że chyba ze wszystkimi wink). Niestety im było dalej, tym pewne elementy mi nie pasowały, aż doszłam do momentu, kiedy już nie chciałam czytać, bo nie sprawiało mi to przyjemności. Aczkolwiek, byśmy dobrze się zrozumieli: ty masz prawo pisać o flakach itp., a ja nie twierdzę, że nigdy nie czytam opowiadań z elementami brutalności. Po prostu w tej ilości ja odpadam smiley. Ale mapka bardzo ładna.

Zaciekawiło mnie od początku i trzymało w napięciu, co się wydarzy i o co wogóle chodzi. Fajny wstęp z poetami. Od razu polubiłam bohaterkę. Fajne detale/pomysły, jak, niewymawialni. Czyta się płynnie. Fajnie wykorzystany atrybut. Szkoda, że smutno się skończyło:(.

Jedna rzecz, która mnie zdziwiła: na początki piszesz, że Adalin jest uczniem, więc widzę młodzika. Później okazuje się, że to staruszek. W zdaniu: “Jego uczniem jest taki chudzielec noszący zawsze metalowy flet.”  dałabym że chudy starzec, czy coś w tym stylu.

To jest jakaś kontynuacja?

Daje klika :).

Podobało mi się smiley. Ma w sobie to coś, że chce się czytać. Lekkość w sposobie opowiadania i delikatny humor. Podoba mi się fragment z Kirim: “Na trzecim roku wyleciał z hukiem z venizańskiej Akademii Magii. Nie wiadomo za co, bo za każdym razem mówił co innego. Jeżeli jednak do magii miał taki talent jak do łuku i łgania, to rzeczywiście mógłby zostać wielkim magiem.” . I ogólnie polubiłam jego postać. Będzie kontynuacja?

Idę kliknąć.

Taaak… przypomina mi Conana. Za to barbarzyńcy trochę mongołów smiley. Historia jako taka, ciekawa. Niestety przez pamiętnikowy zapis, nie potrafiłam się wczuć. Za to polubiłam bohatera na końcu i mapka bardzo podoba mi się smiley.

 

Mroczne dzieło stworzyłaś…

Świetny wstęp i pomysł na przywoływaczy i białych magów smiley. Zrobiło mi się żal Zorga. Ale kiedy tylko przeczytałam opis jego następcy, uśmiechnęłam się z zadowoleniem. Szkoda, że odegrał niewielką rolę. Na końcu miałam wrażenie, że wszystko było tylko dla ostatniej sceny przemiany. Gdy Karidan, mówi że ona ma w sobie mrok, było wiadomo, jak to się skończy. Myślałam, że może chłopak sprowadzi ją z szaleństwa, odgrywając większą rolę, bo fajnie go stworzyłaś.

Czy bohaterka będzie teraz przywoływaczem? Chętnie przeczytałabym kontynuację.

I jeszcze pytanie, bo jeśli było wyjaśnione, to nie zrozumiałam: co stało się z poprzednim mistrzem chłopaka? O co chodziło z bliznami?

 

PS. Chciałam wyjaśnić, że po waszych komentarzach wprowadziłam pewną scenkę do swojego opowiadania, zanim przeczytałam Twoje. Jakie było moje zdziwienie, kiedy podobną scenkę przeczytałam u Ciebie. Aż dwa razy czytałam, by się upewnić smiley.

 

Jim, świetne obrazy. A jeśli chodzi o pisanie na konkurs, to zawsze czytam już po stworzeniu swojego "dzieła", by przypadkiem się nie zainspirować.

Jaka ładna mapka! Już cię nie lubię :p

Sympatyczny wstęp z encyklopedii. Świetne opowiadanie:). Od początku zastanawiałam się, jak to rozegrasz z żyrafą i świetnie ci to wyszło. Bohaterów polubiłam i przeczytam kolejne opowiadanie smiley.

Fajnie że zacząłeś od akcji. Ładnie napisane, dobrze dozujesz informacje wplecione w różne miejsca. Spodobały mi się takie elementy jak magiczna broń i szczegóły, jak strata nieśmiertelności przez jednego z synów. Jak dla mnie za nachalny wątek miłosny. Nie gustuję w romansidłach. I dziwi mnie, że o ile obłąkany król mógł wpaść na pomysł ożenienia się z córką, to jednak społeczeństwo tak ochoczo przyklasnęło kazirodztwu. Ja wiem, że nieraz się to zdarzało, ale cóż… chyba jestem za stara ;P. Ogólnie zgadzam się z gravel. Tło byłoby dla mnie ciekawsze, niż wątek miłosny, a uważam że dałbyś radę, bo pisać ładnie umiesz :).

 

Bardzo dziękuję za tak miły komentarz :), bo czytając konkurencyjne opowiadania, trochę utraciłam wiarę w swój. Powolność tempa uświadomiłam sobie za późno, ale wrzućmy to na karb, że to opowiadanie drogi ;). Mam pomysł na kontynuacje (bo szkoda mi porzucać gotowy świat i bohaterów), tylko poczekam na odpowiedni konkurs :).

Wprowadziłam poprawki:).

Dopisałam kilka zdań by podkreślić pewne rzeczy lub podgrzać atmosferę, jak niektórzy chcieli :). Dodałam na koniec scenę ze spoliczkowaniem ;P. Niestety nie przycinałam. Po pierwsze, pewnie byłą by to za duża ingerencja w tekst. Po drugie nie potrafię :(.

 

bruce, ze względu na twój długi komentarz, odpisuję co następuje:

(te trzy nazwy, będące jednocześnie Twoimi atrybutami, to jakieś imiona lub nazwy własne np. miast czy państw, stąd wielkie litery?) – Uznałam, że są ważne i chciałam je w ten sposób wyróżnić. Są to również atrybuty wybrańców.

 

Nie jestem pewna, czy zapis myśli jest poprawny. – zawsze tak zapisuję myśli i z tego co sprawdzałam, jest to poprawne.

 

niejasna logika zdania – Damir był najbliżej sukcesu, jest najlepszym wojownikiem i ochroniarzem, czemu więc stoi tam „lecz”? I – dlaczego jemu się nie powiodło? no właśnie był najdalej od znalezienia klejnotu, szukając w zupełnie innym miejscu. Lecz jest świetnym wojownikiem

 

Scena z ukryciem w koronach drzew wydaje się mało wiarygodna, ponieważ tropiące ich „ogromne niby-wilki” mogłyby – z uwagi na swoją wielkość – dosięgnąć gałęzi, kiedy wspinały się na pnie drzew, a poza tym powinny ujadać w kierunku siedzącej trójki; także stan żarzącego się ogniska wskazuje pogoni, że uciekinierzy są niedaleko.

Owszem zastanawiałam się nad realnością tej sceny, ale dopuściłam w końcu jej możliwość. Zwierzęta nie były, aż takie duże by mogły dosięgnąć bohaterów. Dodałam również kilka słów by podkreślić, że naprawdę wspięli się wysoko i nie było ich widać w ciemności, w gęstwinie. No i jeden pies rzeczywiście zwrócił na nich uwagę. Tylko, że zmęczony dowódca nie zwrócił na to uwagi i popędził dalej.

 

Tak, wszyscy wskoczyli do dziury.

 

 

Dziękuję za wszelkie uwagi. 

Dziękuję za kolejne komentarze i kliki :) Ale się rozpisałaś bruce :). Niestety na razie piszę na komórce (zresztą większość opowiadania tak napisałam, co jest nie wygodne i pewnie stąd część błędów), więc poprawki wstawię przy najbliższej okazji.

Dzięki za komentarz. Fajnie, że ogólnie ok:). Piszę z komórki, więc na szybko się odniosę: 1. Raven nie leczyła ich ran magią, bo nie potrafiła. Po prostu ich opatrywała. Ale przypomniałaś mi, że miałam dodać w głównej walce niedogodności z tym u Damira. 2. Bastian nie wiedział za bardzo co chcą zarobić eyjarczycy. Wiedział, że coś wszyscy szukają, a on miał na to ich naprowadzić. W moim założeniu nie był ani taki zły, ani głupi by wypuszczać smoki. Raven mu się podobała, ale nie chciałam iść w romansidło.

Sympatyczne :). Przeczytałam z przyjemnością. Na początku przypominało mi baśń, później weszły wątki dla dorosłych, dla puszczenia oka do czytelnika. W kilku momentach trochę mi to nie pasowało, w innych uśmiechnęłam się, myśląc że to typowo męski punkt widzenia cheeky. Trochę przydługi wstęp, choć zgadzam się że jest potrzebny do nakreślenia sytuacji. Walka, choć dynamicznie opisana, miałam wrażenie że poszła za łatwo. Zwłaszcza jak z taką łatwością bohater tamtemu wykręcił rękę i posłał kopniakiem poza drzewo. Swoją drogą w mojej wyobraźni goblin był większy od Grota. Natomiast pomysł na zemstę niezły wink.

Nie moje klimaty, ale najważniejsze, że masz grono zadowolonych czytelników smiley.

Dzięki za komentarz i wskazówki :). Zajmę się nimi niedługo (na razie ze względów chorobowych nie mam siły ich wprowadzać).

Zdaję sobie sprawę, że dużo tu poświęcam bohaterom, ale chciałam pogłębić świat, opowiedzieć o nim trochę, żeby nie był tylko rekwizytem. Ja sama lubię dowiadywać się różnych rzeczy o bohaterach. Ale oczywiście nie każdemu to musi podejść. Nie potrafiłabym się już pozbyć tych fragmentów i niech zostaną. Zawsze można je pominąć.

Jeśli chodzi o narrację, to jest ogólna, ale faktycznie często patrzyłam na wydarzenia z punktu widzenia Raven (chyba nie mogłam się zdecydowaćcheeky).

Co do drogi, to wydawało mi się, że są tu różne wydarzenia i bądź co bądź, jeśli to opowiadanie drogi, to muszę ją jednak opisaćwink. Ale wiem, że punkt widzenia autora i czytelnika, czasem są rozbieżne.

Ja również nie spodziewałam się po Tobie takiego mrocznego tekstu :).

Bardzo spodobał mi się tytuł oraz pomysł ze zbieraniem fragmentów witrażu, ukrytych w bestiach. Podobał mi się również pomysł na podwójne “życie” bohaterki. Ciekawa była sprawa z bratem, szkoda że nie było konfrontacji. Tu mogłoby być i emocjonalnie i intrygująco. Podoba mi się rozmowa z księciem, dawkująca informacje.

Troszkę przydługi wstęp, choć na pewno pomocny w zrozumieniu sytuacji.

Dla mnie zbyt szarpana fabuła. Po wstępie mamy szybki kalejdoskop walki i nieraz ciężko zorientować się, że to już następna lokacja i misja. Na dodatek wszystko za gładko idzie. Nie ma w czytelniku tego strachu, że coś się nie powiedzie. Dodatkowo ma fajne bestie na usługach, ale tu sprowadzają się tylko do elementu dekoracji. A mogłyby przecież pomóc w którejś walce. Można by nawet zmniejszyć ilość walk, na rzecz choć jednej dobrej, emocjonującej.

Styl jest dla mnie specyficzny i początkowo nie mogłam się wczuć, ale później stał się integralną częścią opowiadania.

Ze względu na świetne pomysły i jednak pewien klimat, który stworzyłaś w swoim opowiadaniu, kliknę :).

Gratulacje dla wszystkich :)

A okładka przyciąga uwagę :).

Czy w takim razie termin na dostanie się do biblioteki, dla drogi krętej również jest wydłużone o 2 tygodnie?

Witam:)

Potrzebuję szybkiej bety na konkurs magii i miecza, żeby choć poznać ogólne wrażenia, a jeśli przy tym coś znajdzie się do poprawy, to będzie dodatkowy bonus smiley

Ostatni offtop z mojej strony:)

Jeśli ktoś ma dodatkowe przemyślenia to nie sądzę, aby zrezygnował z napisania ich na rzecz łapki. Ale czasem bywa, że nie ma się nic więcej do dodania, bo w pełni zgadzamy się z przedmówcą.

 

Dla mnie łapka powinna być jak na FB, czyli nie jako oddzielny komentarz, tylko wyświetlana łapka “podpięta” pod komentarz. A jeśli chodzi o “zaśmiecanie” komentarzem, to jeśli kilka osób napisze tylko “zgadzam się” nie rozwijając tego, to równie dobrze może zaznaczyć łapkę w górę. Wtedy wątek w mojej ocenie będzie bardziej przejrzysty. I właśnie dzięki łapkom sądzę, że nie było by ostatniego komentarza gravel i mojego :).

Odnośnie propozycji PsychoFisha, jestem na tak, ale:

Osobiście jestem przyzwyczajona do bety takiej jaka jest. Oczywiście nie widzę problemu, by wprowadzić również Twoje propozycje, ale ja np. w ogóle się na tym nie znam i nie wiem jak by to miało wyglądać :).

Shoutbox podoba mi się taki jaki jest, na discordzie byłam, ale mi nie podpasował.

 

 

Łapki dla mnie przydają się w wypowiedziach niezwiązanych z opowiadaniem, żeby nie zaśmiecać komentarzem, tylko dać informację, że zgadzam się z autorem. Jeśli chodzi o emotki, to również się przydają, aby pokazać nastawienie piszącego. Skoro nie widzę mimiki rozmówcy, taka informacja, że np. sobie żartuje jest dla mnie cenna. Ta sama wypowiedź z uśmiechniętą buźką, potrafię inaczej odebrać. A przecież nie ma przykazu ich używania. Nie widzę zagrożenia związanego z tymi rzeczami. Przecież portal nadal będzie służył przede wszystkim pisaniu opowiadań i nie zmienią się one w pismo obrazkowe :).

Nowa Fantastyka