Profil użytkownika


komentarze: 98, w dziale opowiadań: 52, opowiadania: 28

Ostatnie sto komentarzy

Fajnie osadzone w konwencji klasycznego sf z ciekawym nawiązaniem do Genesis w ostatnim zdaniu (anioł z ognistym mieczem u wrót Edenu – czy tak?) i moralnym eko-dylematem. Co prawda pomysł przerabiany wiele razy ("Lądowanie w Andach"…), ale sprawnie napisane i czyta się przyjemnie :)

@regulatorzy – bardzo dziękuję za wnikliwą korektę. Co do starszych opowiadań – szczerze odradzam większość z nich, patrząc z perspektywy czasu nie są one najlepsze ;) W ostateczności można sięgnąć po te, które były zamieszczane jako ostatnie oraz opowiadanie z NF sprzed dwóch lat (mogę udostępnić na mail).

Dziękuję za komentarz :) Tak jak pisałem we wstępie, jest to wyjęta z całości retrospekcja – właściwa akcja rozgrywa się kilka lat później. Dlatego reszta, o ile pojawi się na tej stronie, nie będzie dalszym ciągiem w tym sensie, że przedstawi bezpośrednią kontynuację tych wydarzeń :) Poza tym miną jeszcze co najmniej dwa miesiące, zanim to skończę, a nie zamierzam już zamieszczać niczego więcej, dopóki nie będę miał całości.

Jeśli była to jakakolwiek książka wydana przez FS, wcale by mnie to nie zaskoczyło. U nich 500-600 stron można spokojnie zrobić w jeden wieczór :D

Steins; Gate. Całkiem inteligentna historia o podróżach w czasie bliskiego zasięgu, jeśli tylko przymknie się oko na kilka bardzo oczywistych dziur w fabule.

Cóż, sorry że zabrałem Ci Kułakowskiego, tak jak o tym myślę jego styl pasowałby idealnie do Twoich opowiadań ;)

Wreszcie kupiłem :) Na wstępie muszę przyznać, że oglądanie ilustracji do własnego opowiadania jest wyjątkowo ciekawym doświadczeniem. W tym miejscu gorące podziękowania dla Marcina za świetne grafiki (chociaż mój bohater zdecydowanie nie leżał na łóżku podczas swoich "sesji", ale to taki drobiazg), zwłaszcza obcego, który wygląda bosko ;) Ciekawe, jak pozostała dwójka odebrała swoje ilustracje, zwłaszcza Fas ;)

Dziękuję też za ciepłe komentarze, koncept opowiadania rodził się w bólach i zmieniał kilkakrotnie (w pierwotnej wersji akcja miała rozgrywać się na zdewastowanej Ziemi, w snach ludzi, które naruszają obcy, więc trochę na odwrót). W każdym razie stres, presja, wiadomo, tylko sceneria sierpniowych wyjazdów pomagała :) więc tym bardziej jest mi miło.

Przy okazji, zanim ktoś zwróci uwagę, uczciwie przyznaję się do błędu rzeczowego w pierwszym zdaniu - skala Kardaszewa ma oczywiście trzy, nie cztery stopnie. Zwróciłem na to uwagę już po wysłaniu i jestem trochę zaskoczony, że błąd przeszedł redakcję. Co prawda niektórzy dodają kolejne stopnie (np. Michio Kaku), ale Kardaszew, o ile mi wiadomo, nie miał z tym już nic wspólnego. Oh well...

Co do opowiadań kolegów: "Konfrontacja..." - naprawdę świetny styl i klimat urban fantasy (chociaż nie jestem pewien, czy o skojarzenia właśnie z tą konwencją chodziło autorowi), uwielbiam czytać takie rzeczy dla samej formy i feelingu, nawet jeśli nie w pełni rozumiem, o co chodzi. "Eustachy Soplica" - akurat humor wibratorowo-kastracyjny średnio do mnie trafia, ale śmiechłem, nawet sporo razy. Chociaż boję się trochę o niektórych nieufantastycznionych członków mojej rodziny, którym podrzucę numer i którzy mogą przy okazji to przeczytać... Nie żeby to był zarzut ;)

"W międzyczasie, gdy w czasie jak strażnicy gonili tajemniczego mężczyznę wokół placu a potem po ulicach miasta, a tłum rozbiegł się, nie wiedząc, co się dzieje, to w tym czasie z ciemnej uliczki wyszedł nijak niewyróżniający się mężczyzna"

genialne :D

W sieci jest parę fajnych generatorów imion. Chociaż dla niektórych to pewnie cziterstwo i pójście na łatwiznę ;)

jedno moje opowiadanie ma ze spacjami około 110 tys. znaków i weszło w jednej części, więc chyba jednak limit jest większy.

Co do kwestii gandalfowych - brodaty starzec był po prostu postacią, jaką przybrał, przybywając do Śródziemia z Valinoru. Nie było to jego "normalne" ciało, dlatego zawsze wyglądał tak samo ;)

No proszę, siadłem sobie po imprezie na chwilę na fantastykę, a tu do mojej przymroczonej głowy trafia taka wiadomość ;) Dziękuję bardzo ;)

Dzięki za link do tej dyskusji o Vatranie Auraio, szalenie ciekawy tekst. Zgadzam się z problemami, o których piszesz na końcu, FWS bardzo przydałaby się jakaś forma zajawek / streszczeń. Sam nie czytam od dłuższego czasu, ale pamiętam numery absolutnie fenomenalne, jak 2/2007... Generalnie kiedyś myślałem, że wymarzoną formą miesięcznika fantastycznego byłaby fuzja FWS i CzF :) Niestety, brak czasu robi swoje, ale może trzeba by pomyśleć o powrocie i sięgnąć po ten numer, skoro jest taki udany.

"To nie wolna amerykanka, to znak nadchodzących czasów."

Na szczęście spotkałem się z osobami w wieku Autora, które potrafią pisać na wysokim poziomie, więc nie jest jeszcze tak tragicznie.

Po ponad dwóch latach prowadzenia audycji muzycznych mam tego w głowie zbyt wiele, żeby wymieniać. Generalnie moje gusta przechodziły od klasyki prog rocka, poprzez angielski alternatywny rock do rzeczy z rodzaju takich jakie można zobaczyć na Offie w Katowicach. Ostatnio przechodzę stan ciężkiego uzależnienia od shoegazu, więc jeśli mamy się bawić linkami - Catch the Breeze :)

Bardzo sprawnie napisane, na temat fabuły nie będę się wypowiadał - również podejrzewam że trochę cierpi na skutek długości, chociaż wiadomo, że jak pisze się na papier, trzeba być ekonomicznym. Swoją drogą trochę przykre, świadomie rezygnujesz z publikacji? O ile mi wiadomo redakcja nie puszcza tekstów umieszczonych w sieci. Zresztą sam chyba doskonale o tym wiesz... Oh well.

Filmweb jest dobry, sprawdzasz po prostu listę płac filmu wyprodukowanego w danym kraju.

Obie dość mocno bazują na greckiej filozofii, zwłaszcza Platonie (chociaż w P są to inne obszary jego dorobku), poza tym są w zasadzie jednymi z największych hitów filozoficznej s-f ostatnich lat, stąd porównanie nasunęło mi się samo, nawet jeśli poruszane problemy idą w innych kierunkach.

Czasami wklejanie z Internet Explorera pomaga (przynajmniej u mnie). Co do tekstu, wrażenie pozytywne, fajnie zbudowałeś klimat, tylko stylistyka niektórych zdań wymaga poprawy i na Twoim miejscu rozwinąłbym zakończenie. Generalnie przyjemna lektura :)

Jeśli masz mniej niż piętnaście lat to ok, po prostu dużo pracy przed Tobą. W przeciwnym razie możesz zacząć się martwić.

Poszło, mam nadzieję, że Jakub wróci z urlopu w dobrym humorze i wybaczy małe spóźnienie ;) Jak zwykle wyszło trochę za długie (40k), no i średnio jestem zadowolony, stres jednak zrobił swoje. Poczekamy, zobaczymy ;)

"Jak na razie (to znaczy w 2,5 tomu) nie zaobserwowałem nic, co mogłoby uzasadnić nazwę "Pieśń lodu i ognia" :P"

Uzasadnienie jest takie, że w świecie Martina występują dwie przeciwstawne siły - "lodu" (czyli Inni) i "ognia" (smoki i bóg Mellisandre, R'hllor). I wszystko wskazuje na to, że saga zmierza do ich konfrontacji. Według mnie przynajmniej :>

Też swego czasu luiłem teksty Uznańskiego, tzn mikropowieści publikowane w SFFiH, było kiedyś coś takiego, nazywało się bodaj "Lodowe łzy"... Świetna rzecz, może ktoś to pamięta?

Zastanawia mnie, jak w tej nowej powieści jest z seksem, pamiętam że w starszych tekstach delikatnie rzecz ujmując przeginał z erotyką, może już z tego wyrósł? ;)

Masz rację co do ciasnych kadrów, kameralności - niestety, widocznie daje o sobie znać budżet telewizyjny. Źle to wróży na przyszłość, kiedy trzeba będzie wprowadzić parę bardziej efektownych scen. Szczególnie zmartwiło mnie Vaes Dothrak, którego prezentacja ograniczyła się do... bramy. Może jeszcze nadrobią. Generalnie odcinek nastawiony na rozwój postaci i dobrze, bo akurat w tym serial jest najlepszy. Chyba każdy to mówi, ale się powtórzę - scena Viserysa z nałożnicą do bani, za bardzo inwestują w tę postać jak na jej hmmm, niezbyt długą żywotność ;)

Co mnie trochę martwi - czytałem GoT wiele lat temu, więc mogę się mylić, ale czy aby preview kolejnego odcinka nie sugeruje dość drastycznej zmiany w wątku Tyriona? Tzn, nie będzie Lysy...?

I najważniejsze - Emilia Clarke ubrana we wszystkich scenach! ;))) Nie wierzę.

I jeszcze raz przepraszam za długość, bo widzę, że nie może być komentarza bez wzmianki o tym ;)))) NAPRAWDĘ, poprawię się następnym razem ;))))) 

Mkmorgoth, dzięki serdeczne. Mi od czytania opowiadań z tej strony w przeglądarce oczy wychodzą z orbit już po jakichś pięciu minutach. Na przyszłość polecam przeklejać do Worda. Dużo przyjemniej, zapewniam ;) Herbert i Grzędowicz zajmują honorowe miejsca w mojej biblioteczce, ale akurat jeśli chodzi o narrację, byłem bardziej pod wpływem niektórych opowiadań z ostatniego zbioru Dukaja ;) pozdrawiam

@Dreammy, Siewca Wiatru jako anime, gratulacje! ;) Chyba nie wiesz, co Japończycy potrafią zrobić z aniołami? Już widzę tych skrzydlatych biszounenów i fanowskie yaoi z Daimonem Freiem. Swoją drogą, zrobili już kiedyś coś baaaardzo podobnego, nazywało się to Sanktuarium Aniołów, polecam sprawdzić, możesz przekonać się, jak Twój pomysł wyglądałby w praktyce.

Póki co czekam z niecierpliwością, jak wszystko się rozwinie. Szczególnie ciekawi mnie, jak Emilia Clarke poradzi sobie z transformacją swojej bohaterki. Grać słodką i przerażoną dziewczynkę jest łatwo, ale potem... I sceny batalistyczne. Co prawda w "Grze o tron" nie ma tego, o ile pamiętam, specjalnie dużo, ale jeśli mają ekranizować "Starcie Królów"... Czy budżet serialu telewizyjnego podoła bitwie o Królewską Przystań?

No dobra, może za daleko wybiegam w przyszłość. Co do pierwszego odcinka, satysfakcjonują mnie aktorzy i to, że sporo czasu poświęcono na Dany. Z jakiegoś powodu bałem się, że ten wątek będzie potraktowany na marginesie, ale widzę, że niesłusznie ;)

Dokładnie, im bardziej wydłuża się spis treści, tym atrakcyjniej to wygląda. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy w SFFiH umieli jeden numer wypchać niemal w całości jednym tekstem, ale u nich też się to już raczej nie zdarza.

@ Ranferiel, sorry, nie chciałem Ciebie urazić, serio ;) po prostu wprawiłaś mnie w stan, jakby to określić, lekkiego zakłopotania.

@beryl, no niestety, długość moich opowiadań bywa utrapieniem, często mam dobre chęci, ale nigdy nie wychodzi ;) Szkoda, że ten konkurs nie ma limitu znaków. Może wtedy by się udało. Pewnie dlatego nie przejdę tych eliminacji, w końcu w druku liczy się zwięzłość ;)

A jeśli chodzi o narrację w czasie teraźniejszym - szczerze mówiąc, nie miało to konkretnego uzasadnienia, zaraziłem się tym trochę po paru lekturach, ale w kolejnym opowiadaniu chyba będę musiał już sobie dać z tym spokój.

wielkie dzięki za komentarze ;)

@Ranferiel, proszę, nie pisz więcej tak huraoptymistycznych komentarzy, bo byłem już bliski odebrania tego jako ironii ;) Bardzo Tobie dziękuję, ale cóż, genialne teksty to może tworzyć Dukaj, w przypadku nas, userów fantastyka.pl może zostańmy przy takich określeniach jak "fajne" czy "udane", ok? ;) Tym bardziej, że sam nie jestem aż tak bardzo zadowolony z tego opowiadania, osobiście mam świadomość paru nieścisłości fabularnych (wynikających głównie z tego, że fabułę rozwijałem trochę spontanicznie...) i konieczności rozwinięcia / dopracowania niektórych wątków, ale cóż, deadline zrobił swoje ;) Tak czy tak, jest mi ogromnie miło.

@themostenes, niestety, tutaj nie mogę już nanosić poprawek, obawiam się, że w dalszej części będzie ich więcej, bo sam teraz trochę wyłapuję. Dzięki za to, co wytknąłeś, przynajmniej u siebie poprawię.

Tak na serio, to myślę, że znając wyrozumiałość Jakuba, dopuściłby jeszcze tekst wstawiony parę minut po północy ;)

Ale Beryl czitował i doedytował zakończenie już po wstawieniu ;) Za to mi taki myk nie przyszedł go słowy i ostatniego dnia wieczorem przez kilka godzin katowałem klawiaturę w tempie, który zaskoczył nawet mnie samego ;) Serio, za nic w świecie bym nie uwierzył, że zdążę :D 

Ok, po spłodzeniu ponad 100 tys. znaków, pod koniec dopisywanych, jak można się zorientować po dacie dodania, dosłownie z zegarkiem w ręku ;) pora postarać się o ładny komentarz odautorski;

Tekst w pierwotnym zamierzeniu (jeszcze na etapie konspektu) tworzony był z myślą o konkursie fantastyki socjologicznej, organizowanym na mojej uczelni. Stąd elementy antyutopijne i przede wszystkim rasowe. Dość szybko okazało się jednak, że po pierwsze, nie mam najmniejszych szans na zmieszczenie się w limicie konkursowym (taaa, ze 100 tys znaków, hehehe), a po drugie, ze względu na natłok innych zajęć (mgr, te sprawy), zabraknie mi czasu na stworzenie w terminie wystarczająco sensownego tekstu tutaj. W rezultacie, w trakcie pisania, wątek rasowy został zepchnięty na dalszy plan, a pierwsze skrzypce zaczęła grać intryga złego superkomputera (albo dobrego, jak kto woli...)

Opowiadanie, jak łatwo zauważyć, jest miksem dobrze znanych z klasycznej sf motywów. Typowe antyutopijne piekiełko i postnuklearny wasteland. Bezpośrednie nawiązania / inspiracje nasuwają się same - Cylinder von Troffa, superkomputer sterujący kolonią to oczywiście Pamięć Ziemi Carda (nie czytałem, ale znam motyw), finał niektórym może skojarzyć się z Kontaktem Sagana... Co do nazwy "Equilibrium", nie chciałem nawiązywać do filmu, po prostu podoba mi się brzmienie tego wyrazu i nie mogłem się powstrzymać, żeby go nie wykorzystać :) Nie będę bronił się przed zarzutem braku oryginalności, po prostu lubię klasyczne motywy i liczę na czytelników, którzy w lekturze czasami też kierują się piosenkową maksymą inżyniera Mamonia.

Teraz czas zrelaksować się po kilku godzinach wariackiego pisarkiego transu, który wywołała u mnie obsuwa z terminem, zjeść naleśnika i iść spać ;)

 

Ta opowieść o azylu w postapokaliptycznym świecie w "mojej stronie lustra" przypomina mi dość mocno fragmenty Metra 2033 i 2034. Co nie zmienia faktu, że z ogromną przyjemnością przeczytałbym dalszą część. Gratuluję wszystkim :)

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :) Serio, nie spodziewałem się tak pozytywnych reakcji.

Opowiadanie napisane z myślą o szufladzie - nie miałem zamiaru go publikować, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że co mi tam, najwyżej zmieszają z błotem... generalnie mam obawy, że wyszło pretensjonalnie / kiczowato / chaotycznie... w sumie przede wszystkim pretensjonalnie. Po prostu bardzo rzadko piszę podobne rzeczy.
Tak czy tak, miłej lektury.

Bardzo przyjemnie się czyta. Angażuje. Ciekawa puenta. I tytuł, od razu przyciąga uwagę, podoba mi się to słowo. Kilka scen może troszkę przedramatyzowanych i trochę błędów interpunkcyjnych, ale oceniam wysoko :) Pozdrawiam

Bardzo dziękuję wszystkim za komentarze i poświęcony czas. Opowiadanie pisałem na luzie i z dużą spontanicznością dlatego nie spodziewałem się tak pozytywnych ocen. Co do pojedynku alkoholwego uczciwie przyznaję, że od początku pomysł na jego rozwiązanie był trochę niedopracowany i naciągany; zresztą sam nie uważam go za punkt kulminacyjny, tylko jeden z wielu "przystanków" na nocnej podróży po mieście.

A pisanie o aniołach bez pompatyczności jest już chyba standardem w polskiej literaturze po Kossakowskiej :)

pozdrawiam

No, cóż, ja nikogo nie krytykuję, mnie samemu nie chce się czytać na ekranie dłuższych rzeczy... chociaż Twoje opowiadanie Eferelin, o którym wspomniałeś, przeczytam kiedy tylko będę miał czas, bo wygląda zachęcająco.

ehhhh, a ja właśnie zacząłem wstawiać opowiadanie, które ma 80k znaków... gdybym dopisał kontynuację na drugie tyle i zrobił z tego całość, mogłoby pójść na konkurs a tak trudno, już wisi...

btw, mam w szufladzie niedokończoną powieść na prawie 150k znaków, może byłaby okazja skończyć? :D chociaż pisałem to jeszcze w liceum i jest tak grafomańskie, że musiałbym zacząć chyba od nowa :)

Tych, którzy czytają (są wogóle tacy???), pocieszę, że zostały już tylko dwie części. Heh, tekst okazał się chyba troszkę zbyt długi jak na ten serwis, ale cóż, mam problemy ze streszczaniem się. Opowiadanie wyszło mi ze trzy razy dłuższe niż planowałem ;)

Tym razem opowiadanie bardziej humorystyczne (przynajmniej mam taką nadzieję, bo z poczuciem humoru bywa u mnie kiepsko), napisane na luzie i dla odprężenia. Ewentualnych czytelników uprasza się o odporność na natężenie głupoty i idiotyzmów - są w 100% zamierzone.

Nie, nie mam traumatycznych doświadczeń z kotami, ani tym bardziej z żonami. Przynajmniej koty w miarę lubię.

Całkiem dobre. Co prawda historie o ludziach, którzy ze względu na swoje winy/niedokończone sprawy nie mogą znaleźć spokoju po śmierci były przerabiane wiele razy, ale czytało się przyjemnie. Dobrze, że zakończenie było gorzkie - miałem obawy, że będzie inaczej, a wtedy wrażenie byłoby dużo gorsze. 4/6 :)

Co mi się rzuciło:

"na ustach Grześka pojawił się uśmiech" - gł. bohater podsłuchuje rozmowę, więc jak mógł zobaczyć uśmiech na twarzy?

"Grzesiek nie usłyszał odpowiedzi. Gdy usłyszał szuranie krzesła"

pozdrawiam

11 dni? Bardzo chciałbym mieć tylko tak krótkie przerwy w pisaniu.

Bardzo przyjemny styl, ale tak jak napisał kolega powyżej, treść zbyt mętna. Zbyt niejasne i w rezultacie, z mojego przynejmniej punktu widzenia, trochę pozbawione logiki okoliczności utrudniają odebranie przesłania. Pozdrawiam

"Jedyne co niezbyt mi się podobało, to fakt, że Raah śmignął przez całą Europę z prędkością błyskawicy. Kilka tysięcy kilometrów przebytych w zupełnych ciemnościach, żywiąc się tylko jakimiś grzybkami - a poświęcono temu zaledwie kilka linijek, jakby to był pikuś"

No cóż, to miało być opowiadanie, a nie powieść/mikropowieść. Taki brutalny skrót był konieczny, inaczej mogłoby się to rozrosnąć do niebezpiecznych rozmiarów. Pozdrawiam

Przykro mi, że Ciebie zawiodłem ;) Nie miałem nigdy większych ambicji odnośnie tego tekstu, miał być tylko prostym opisem podróży służącej przedstawieniu świata, w którym sytuacja wygląda tak, a nie inaczej. Nie wykluczam, że mogę kiedyś wykorzystać podobny setting, nie myślałem o tym, ale jeśli komuś się podoba, to kto wie... Generalnie tekst wziął się z pomysłu na Ziemię gdzie na dwóch półkulach, jasnej i ciemnej, wykształciły się dwie alternatywne cywilizacje (ale równe sobie) które toczą ze sobą wojnę. W sumie mogłaby być to przyszłość tego opowiadania ;) Ale trochę to pozmieniałem, jak widać. W każdym razie mogę wrócić do tego pomysłu ;)

Odpowiadając na Twoje pytania: Europejczycy nie mają (przynajmniej na razie) środków, żeby podbić jasną stronę. Jest ich po pierwsze zbyt mało, po drugie poszczególne kompleksy utrzymują jedynie luźne kontakty, są słabo zorganizowane. Być może w przyszłości się to zmieni i dojdzie do jakiejś wojny (Montale zresztą o tym mówi) ale z pewnością jeszcze nie teraz. Pod ziemią siedzą dlatego, że po prostu za bardzo przyzwyczaili się do takiego życia. Za słońcem i jasną stroną nie tęsknią, bo zwyczajnie jej nie znają, a u siebie, po stronie ciemnej, na powierzchni mają tylko pustkowia - nie lepiej więc zostać w wygodnych podziemnych kompleksach? Akcja rozgrywa się w dość odległej przyszłości i wieloletnie przyzwyczajenia robią swoje. Zresztą przypomnij sobie wellsowskich Morloków (chociaż to przyszłość znacznie odleglejsza) - też niespecjalnie się palili, żeby wyjść na powierzchnię i zająć miejsce Elojów, chociaż mogli bez trudu to zrobić.

A dla Raaha Europejczycy są przyjaźni bo po prostu jest dla nich przybyszem z całkiem obcego świata i są ciekawi rzeczy, których mogą się od niego dowiedzieć. Wcześniejsze niekorzystne spotkanie było tylko rezultatem nieporozumienia. Nikt nie ma (na razie) powodów, żeby nienawidzić ludzi z jasnej strony.

Co do polany, jest to nieumyślny błąd, dzięki za zwrócenie uwagi, poprawię to.

Ufff, mam nadzieję, że wszystko wyjasniłem ;)

Wielkie dzięki za przeczytanie całości i pozdrawiam.

Mały komentarz - uczciwie przyznaję, że nie mam pojęcia, w jaki sposób eksperymanty z bronią w głębi Ziemi mogłyby wpłynąć na jej ruch obrotowy i czy wogóle jest to możliwe. Niestety, moja wątła wiedza z zakresu fizyki i geografii nie pozwala mi na przedstawienie rozwiązania, które miałoby jakieś konkretne podstawy. Potencjalnych Czytelników proszę o wybaczenie dla tych wad ;) Zresztą przedstawienie ambitniejszego wyjaśnienia byłoby kłopotliwe, ze względu na to, że bohater wychował się w prostym, pozbawionym zaawansowanej wiedzy społeczeństwie i tym samym jest w stanie przyswoić sobie jedynie w miarę proste i niezbyt skomplikowane fakty - a w końcu to z jego perspektywy rozgrywa się akcja.

No niestety, realizm naukowy nie jest mocną stroną tego opowiadania, przyznaję z bólem. Z drugiej jednak strony w kultowych powieściach takich jak Wehikuł Czasu Wellsa czy Cieplarnia Aldissa autorzy również przedstawiali Ziemię zwróconą cały czas jedną stroną ku słońcu a życie wciąż istniało... Więc jeśli popełniłem w tym punkcie błąd, mogę się przynajmniej pocieszyć, że popełniło go także paru wielkich pisarzy ;)

Eferelin - nic nie przesłania słońca, po prostu Ziemia przestała obracać się wokół własnej osi. Mam nadzieję, że nie potraktujesz tego jako spoilera - wydawało mi się, że można się tego domyślić już z tej części. Sorry jeśli zawiodłem Twoje oczekiwania na oryginalniejsze rozwiązanie ;)

O, znowu okładka, która sprawi, że przy kupowaniu będą się dziwnie ludzie patrzeć :D

Kolejne długaśne opowiadanie ode mnie ;> W dalszej części pojawią się lekkie inspiracje Wellsem (Morlokowie, ale bez Elojów...). Miłej lektury i spróbujcie nie zasnąć.

O, witam kolegę z Triconu ;> Fajne. Trochę... dukajowe? Co prawda pisane na szybkiego - i to niestety widać, szkoda. Opisy zdziebko zbyt kwieciste i pompatyczne (miejscami) ale daje radę. Na pewno mogłoby wyjść z tego coś ciekawego, gdyby to rozszerzyć (niekoniecznie samą historię, bo tej tutaj akurat dobrze robi zwięzłość, ale świat).

Będziesz wrzucał coś jeszcze?  Bo widzę, że tyle czasu i tylko to jedno a szkoda by było ;>

A komentarz MP zaiste godny cytowania.

pozdro

Hmmm, dla mnie zawsze taka długość wydawała się naturalna jak na solidne opowiadanie (tj takie które posiada w miarę przemyślany świat przedstawiony i nieco bardziej rozbudowaną fabułę), ale rozumiem, że w sieci dłuższe teksty nie są w modzie ;) Niestety, pisząc ten tekst pisałem go raczej sam dla siebie i nie planowałem pierwotnie zamieszczać w sieci, pewnie dlatego nie trafiam w gusta ;)

Bardzo dobre. Czyta się szybko. Jedynie wstęp mógłby być nieco krótszy, ewentualnie można by wpleść te dywagacje w tekst. Pozdro

Dla tych, którzy przeczytali, mała uwaga odautorska - jeśli chodzi o koncept ludzi pozbawionych dusz, to nie pochodzi on ode mnie, natknąłem się kiedyś na wzmiankę o czymś podobnym i wykorzystałem jako luźną inspirację... Gwoli ścisłości, zauważyłem też, że na forum miał swego czasu miejsce konkurs miniaturkowy oparty na zbliżonym pomyśle, ale akurat z tym moje opowiadanie nie ma z nim nic wspólnego; powstało nieco wcześniej. 

Zresztą tylko od czytelnika zależy, czy uzna wyjaśnienie udzielone przez Mariensa za prawdziwe - równie dobrze można zaakceptować to, co odpowiada mu główny bohater, czy cokolwiek innego. Niewiedza jest w pewnym sensie osią tego opowiadania.

Jestem przygotowany na gromy za przewidywalne zakończenie ;)

Dzięki za komentarz. Sztuczny tlen - skrót myślowy użyty przez bohatera w odniesieniu do powietrza wytwarzanego w sztucznych warunkach. Oczywiście że tlen to tlen, ale jeśli nie pochodzi z natury to chyba można użyć takiego określenia?

Co do sceny z samobójcą to przyznaję, że wyszła mi średnio, cóż, niezbyt dobrze się czuję opisując takie rzeczy. Być może za ten brak emocji jest częściowo odpowiedzialna postawa samobójcy, ale to jest już podyktowane fabułą...

Pozdro

Dość klasyczne SF, więc odradzam czytanie wszystkim uczulonym na stacje kosmiczne i skoki podprzestrzenne... Podzieliłem na dwie części, żeby nie straszyć długością - kontynuacja pojawi się na dniach.

Dzięki wszystkim za komentarze. Szczególne podziękowania dla niezgody, negatywne komentarze zawsze działają na mnie lepiej (to nie jest ironia). Sam nie oceniałem tego opowiadania zbyt wysoko i zdaję sobie sprawę z braku oryginalności i sztampowego zakończenia. Było dla mnie takim luźnym przerywnikiem między poważniejszymi tekstami.

No Naeddran - zdaję sobie sprawę z tego, o czym napisałeś, w pierwotnej wersji na początku była scena gdzie bohater zaczyna się wybudzać i stosuje techniki podtrzymania snu, ale wyciąłem to, bo nie chciałem, żeby było zbyt "fachowo", w przeciwnym razie początek mógłby zacząć przypominać jakiś podręcznik świadomego śnienia ;)

Witam. Opowiadanie napisane spory czas temu, ostatnio zrobiłem mu porządny lifting. Nie, nie eksperymentuję z LD, czytałem trochę na ten temat i pomyślałem, żeby zrobić z tego jakiś tekst.
Oczywiście układ tekstu skopał się przy wstawianiu, ale wolę już tego nie ruszać. Mała sugestia, czy nie można by zrobić podglądu przed wstawianiem? Nie zauważyłem takiej opcji, a byłaby przydatna.
Pozdrawiam

Nowa Fantastyka