Profil użytkownika

Mama. :)


komentarze: 10321, w dziale opowiadań: 8043, opowiadania: 2193

Ostatnie sto komentarzy

AS, kłaniam także; zaraz poprawiam; a porównanie zaszczytne… :)

 

Koalo75, bardzo się cieszę; przyznam, że nie znalazłam innego wytłumaczenia dla takiej pokory dumnego Mieszka wobec Dobrawy i takich okrucieństw Chrobrego, jak tylko demon, przekazany Piastom w genach przez Przemyślidów. :) 

 

Pnzrdiv.117, faktycznie słusznie prawisz, poprawię to; chaos niestety spowodowany ilością opętanych przez demona bohaterów ówczesnych wydarzeń. :)

 

Bardzo Wam dziękuję za życzliwe przyjęcie tego skromnego opowiadania i za kliki, pozdrawiam serdecznie. heart

Pecunia non olet

BarbarianCataphract Jaaaaki kociak, dzięki! yes

 

Wielkie podziękowania, AP; zdaję sobie sprawę, że to tekst trudny do analizy i wyjątkowo niewdzięczny, podobnie jak poruszona w nim tematyka. :)

 

Pozdrawiam Was. heart

Pecunia non olet

To są zawsze tylko sugestie, do przemyślenia. I ja dziękuję, pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

Gratuluję tutejszego debiutu i to zaledwie kilka dni po rejestracji. :) Zachęcam do zapoznania się z działem Publicystyka i zawartymi w nim poradnikami, w tym – językowymi i – dla Nowicjuszy autorstwa Drakainy. :) W HP mamy także wiele wątków, pomocnych przy wszelkich wątpliwościach merytorycznych, językowych czy dialogowych itp. :)

Zgadzam się z Przedmówcami, że fragment ma potencjał, lecz wymaga jeszcze pewnego rozwinięcia, zaś strona językowa jest do generalnej poprawy. :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Witam zatem ponownie, dziękuję za zaproszenie. ;)

Ze spraw technicznych (zawsze – tylko do przemyślenia) wydają mi się zbędne przecinki w zdaniach:

Szczególnie lubił, te z kieszonkowej serii „Zagadkowych spraw Brooklynu”, o detektywie Franku Mallorym. – pierwszy?

Z zadumy, wyrwał go dzwonek telefonu. 

Ethan oczami wyobraźni, zobaczył plik banknotów.

Chwile potem, esemesem doleciał adres.

Kilka razy przekręcił włącznik na ścianie, w nadziei, że światło się pojawi. – tu pierwszy?

Wyglądało na to, że właściciel, bawił się w zbieractwo. – tu ostatni?

W ciemności, nie zauważyli go.

– Gliny, już jadą.

Za zabójstwo, będziesz skwierczał na krześle elektrycznym, jak skwarka na patelni. – tu pierwszy?

Sygnał policyjnych syren, narastał ze wszystkich stron.

Ten syk, był jak trucizna wtłaczana do krwiobiegu.

Zwalczył, opanowujący go kryzys.

 

 

Inne wątpliwości i sugestie:

Dawali mu dyżury nawet w soboty pomimo, że w tygodniu co dzień łapał nadgodziny. – tu przecinek o wyraz wcześniej?

Za każdym razem (przecinek?) gdy chciał coś załatwić, musiał płaszczyć się przed szefem. Strasznie go to irytowało. Za wszelką cenę chciał uratować swój związek. – powtórzenie?

Przynajmniej by wiedział (przecinek?) za co pracuje i może szef nie byłby takim dupkiem.

 

Mała paczka, którą chwile temu oglądał, śmierdziała tajemnicą bardziej, niż miejskie wysypisko zgnilizną. – literówka?

Chwile potem, esemesem doleciał adres. – ta sama literówka?

Macki szaleństwa, jeszcze chwile temu oplatające mu ciało, opadły. – i znowu?

 

– Ej (przecinek?) wyluzuj (i tu?) stary! – Ethan krzyknął wkurzony. 

Pytanie (przecinek?) skąd?

(…) smutna dziewczyna w kusym (przecinek?) odsłaniającym wszystko stroju smętnie wyginała się na rurze (…)

Wielką (przecinek?) okrągłą twarz miał podobną do patelni, a oczy jakby namalowane czarną kredką.

Ethan nie podziękował, chciał zakończyć dziwną znajomość jak najszybciej. – gramatyczny/ort – „ta” w Bierniku ma formę „tę”

Budynek miała cztery piętra. – literówka?

Gdy się po nich wchodziło wydawały ciche (przecinek?) trzeszczące odgłosy.

Mężczyzna leżał w kałuży krwi, twarzą do podłogi (przecinek?) z rozrzuconymi rękami i dziwnie skręconymi nogami.

 

 

– Halo, jest tam kto? – Rozejrzał się po korytarzu, który zagracały wiekowe meble. Stosy gazet, pudeł, pustych zakurzonych butelek i przeróżnych śmieci. Wyglądało na to, że właściciel, bawił się w zbieractwo. Ethan znał takich, swoją działalnością zabierali robotę uczciwie pracującym miejskim śmieciarzom. Mężczyzna leżał w kałuży krwi, twarzą do podłogi z rozrzuconymi rękami i dziwnie skręconymi nogami. Nie dawał oznak życia. Ethan poczuł zapach trupa, cofnął się, ledwo powstrzymując wymioty. – w moim odczuciu fragment o leżącym trupie jest wpleciony nagle, niespodziewanie, bez żadnego uprzedzenia, że Ethan coś zobaczył, dokądś podszedł, coś go zaniepokoiło itp. – jakby tu brakowało fragmentu akapitu (?)

Co to jest (przecinek?) do cholery?!

Nie myśląc (przecinek?) co robi, odrzucił go z obrzydzeniem.

Z oddali obserwował (przecinek?) jak policjanci wchodzą do kamienicy

W ciemności, nie zauważyli go. – tu mam wątpliwość – czemu on ich wszystkich tak dokładnie widział, mimo obicia, niedawnej utraty świadomości i zalania krwią, a oni jego nie?

Przebiegł ulicę, syreny wyły (przecinek?) budząc okolicę.

– Przecież zrobiłem (przecinek?) co chciałeś!

Kurier czuł, że tonie. Pochłaniała go gęsta, ciemna ciecz. Wciągała jak bagno. – czemu to zdanie nagle, niespodziewanie, przy opisywaniu kolejnych zdarzeń, jest kursywą?

Czego kurwa chcesz? – przecinkami oddzielić przekleństwo?

– To jak będzie? – zaskrzeczał złowieszczo.

Ethan czuł, jak po policzkach spływają mu łzy. – powtórzenie?

Potwierdzisz tym lojalność (przecinek?) pieczętując nasz wspaniały układ.

 

Przesączał się przez każdy zakamarek jego ciała, mieszał myśli, dławił rozsądek Ethan poczuł, jakby za żołądek chwyciła go ogromna dłoń, próbując wycisnąć z niego treść prosto do gardła. – to zdanie ewidentnie wymaga jakiegoś podziału, interpunkcji, może dopisania brakującego fragmentu?

 

Wstrząsający tekst z makabrycznym zakończeniem. :) Czyli – bardzo ciekawy pomysł na horror, po poprawkach wyglądający całkiem nieźle (choć jeszcze sporo usterek trzeba podszlifować). Opis drogi, prowadzącej do szaleństwa głównego bohatera, zasługuje na klik. :)

Pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

Aha, ok, dobrze, dzięki, zaraz poczytam. :)

Przykro mi niezmiernie. :(

Pozdrawiam. ;) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Znakomitym pomysłem i cudnym humorem stoi to opowiadanie i za nie kliczek. :)

Czyżby płeć piękna była aż tak straszna? :)) (Wiem, wiem, moją propozycją na Czerwcowy Koncert Życzeń było m. in. kultowe już dziś: “Nie wierz nigdy kobiecie” Budki Suflera laugh). 

Pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

Witaj. :)

Dostrzegam tu nieco zaskakującej przewrotności – wszystkie strofy prócz ostatniej zwiastują tragiczny koniec, czytelnik w sumie nie spodziewa się już niczego pozytywnego, dającego nadzieję, lecz nagle zwrotka, wieńcząca Twoje dzieło, pozwala wierzyć, że podmiot liryczny zebrał w sobie tyle sił, aby zmienić straszliwe przeznaczenie. :) A zatem nie jest ono nieuchronne i pewne, nieodwracalne i niemożliwe do przeciwstawienia się mu. :)

Za silnie przesiąknięte emocjami wersy – klik, pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

Przepraszam serdecznie Szanownego Autora, lecz dopiero teraz zauważyłam, że masz tu oznaczenie Konkursu, na który chyba nie było dodatkowego przedłużenia terminu (wybacz, jeśli się mylę, ale szukam w wątku konkursowym i nie widzę). Nie śledziłam na bieżąco tego wątku, zobaczyłam Twój tekst z tym tagiem, zatem uznałam, że najwidoczniej przedłużono, nawet – jak zawsze – życzyłam powodzenia, lecz teraz zerkam i dostrzegam tylko 15 czerwca jako jedyne przedłużenie. sad

Pecunia non olet

To tak a propos tematyki utworu. ;)

Pecunia non olet

Finklo, padłam. laugh

Pecunia non olet

yes Eeee…, no taki dzwonek, to tylko przyjemność przy budzeniu, żadne tam “marności zrywające”. laugh

Pecunia non olet

Hahaha, nie mam pojęcia, co mogło być na “h”, ale tak mawiałam. :)

Wiesz, ja pracowałam tylko w szkole. Dlatego nie wyobrażam sobie przekleństw w miejscu pracy. I jakoś tak ogólnie, jak już kiedyś gdzieś tu na Portalu wspomniałam, w żadnym z moich domów (ani rodzinnym, ani moim obecnym) nie używało się wulgaryzmów. I, przyznam, bardzo mnie to cieszy. :) Tak jestem wychowana, nic nie poradzę. Równie dobrze ktoś inny może się tłumaczyć, czemu nie lubi horrorów. Też życie nam dostarcza codziennie mnóstwa sytuacji rodem z najgorszego dreszczowca, a jednak są tacy, którzy horrorów w literaturze/mediach nadal nie lubią i omijają je szerokim łukiem. :) 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

Nostalgiczne takie… Już wiem, co mnie budzi – “marność zrywająca”, nazywana potocznie budzikiem. :)

Za nostalgię klik. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Bywa, ok, dzięki, Vrchamps. Ale się przynajmniej starałam. wink

Pecunia non olet

laugh Finklo, przypomniałaś mi, jak – będąc dzieckiem – relacjonowałam kiedyś Babci rozmowę dwóch pijanych osobników, mijanych na przystanku: “… a oni tylko mówili słowa na k…, ch…, h…, k… i tak w kółko”. laugh

To nie tak, że jestem “delikatna”, po prostu nie lubię wulgaryzmów. Zdaję sobie sprawę, że są one w życiu, są, siłą rzeczy, naszą codziennością (ubolewam, ale rozumiem), czasem opko, zbyt realistyczne, według Autora powinno je mieć, aby pokazać rzeczywistą rzeczywistość, choć ja jestem przekonana, że można je mimo wszystko pominąć. A co dla mnie jest wulgaryzmem? Myślę, że każdy się ze mną zgodzi – to, co powinniśmy kulturalnie pomijać np. podczas rozmów w pracy, szkole, na lekcji, w domu itp.. Każdy z nas czuje, gdzie jest ta granica i kiedy się ją przekracza. :) Jakby nie było, jesteśmy przecież na – zawsze dumnie nazywanym przeze mnie – Portalu Literackim. :) 

Co do fantastyki, pozwolę sobie zacytować klasyka:

“Był młody, który życie wstrzemięźliwie pędził;

Był stary, który nigdy nie łajał, nie zrzędził;

Był bogacz, który zbiorów potrzebnym udzielał;

Był autor, co się z cudzej sławy rozweselał;

Był celnik, który nie kradł; szewc, który nie pijał;

Żołnierz, co się nie chwalił; łotr, co nie rozbijał;

Był minister rzetelny, o sobie nie myślał;

Był na koniec poeta, co nigdy nie zmyślał.

– A cóż to jest za bajka? Wszystko to być może!

– Prawda, jednakże ja to między bajki włożę”.laugh

Pozdrawiam serdecznie, dziękuję Ci za poświęcony czas i opinię. heart

 

Loginie1, zwróciłeś uwagę na ważną kwestię – czy bohaterka w ogóle wierzy w sens powiadamiania stróżów prawa, co jej to da, czy nie spadnie na nią kolejne brzemię – oskarżenia/podejrzenia o (łagodnie rzecz ujmując) nienajlepszy stan umysłu. :) I dobrze, bo to też jeden z ukrytych aspektów. :)

Ciągu dalszego nie przewiduję, ponieważ całość pomysłu tutaj wyczerpałam: bohaterka do końca nie będzie wiedzieć, czy widziała realne rzeczy, czy też nie, i strach pozostanie z nią już na zawsze, podobnie jak zagrożenie zwolnieniem z pracy. :) Cóż, pechowy “rok przestępczy”. :)

 

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję. heart

 

 

Pecunia non olet

Dodatkowo ilość znaków wskazuje na szort.

Pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Ambush bardzo szczegółowo wypisała usterki językowe, zatem ja już to pominę. :)

Zgadzam się, że pomysł jest nader ciekawy, fabuła wciąga, dramaturgia też jest na plus, ale trzeba pewne kwestie nieco rozwinąć i dodatkowo poprawić błędy.

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia w Konkursie. :)

Pecunia non olet

I ja bardzo dziękuję, Anonimie, powodzenia, pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

Ananke, zdrówka dla Was! kiss

Marzanie, miałam właśnie pochwalić – co obrazek pod Twoim opkiem, to genialny! :)

Pecunia non olet

Stylu, ortografii i innych nie będę komentować, gdyż mamy na forum wiele osób które z wielką przyjemnością wytkną Ci wszelkie błędy w tym aspekcie, zatem pewnie jeszcze się naczytasz na ich temat. 

Tylko wtrącę – ja zawsze, w miarę możliwości, staram się wypisać, co uznaję podczas czytania za wątpliwe, bynajmniej nie z powodu “wielkiej przyjemności” (???), ale – aby Autor mógł przemyśleć i poprawić, co uzna za stosowne (kiedyś wysyłałam pw, ale sporo osób nie chciało tego typu poprawek, zatem przestałam). Zawsze szanuję Jego zdanie. Po wprowadzeniu poprawek tekst ma szanse na nagrodzenie starań Autora (Biblioteka, Piórka, nagrody w konkursach itp.). Wielu Czytelników pomija komentarze i widzi tylko bezbłędne opko. :) Sama popełniam wiele “baboli” w moich tekstach i zawsze czekam z utęsknieniem na kogoś, kto zechce pochylić się nad stroną językową. :)

 

Pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

Masz słuszność, Regulatorzy, to wydaje się dziwaczne i niezrozumiałe, ponieważ całość mocno przejaskrawiłam. :) Zarówno metody pozbywania się rywalek, jak i milczenie trenerów, zachowanie sędziów, zmiany nastawienia publiki. Nawet ilość medali. Ze skrajności w skrajność. :) Słynące z zasad fair play igrzyska, zazwyczaj stawianie za wzór w tym zakresie, stają się kolejnym miejscem zatracenia wszelkich hierarchii wartości w imię celów przyziemnych i niegodnych. :)

Chciałam pokazać wręcz absurdalne zachowanie absolutnie wszystkich podczas zawodów lekkoatletycznych. :) Przedobrzyłam i oto efekt. :) Mea culpa. :) 

Oczywiście (w zamyśle) wybór dyscypliny, tło, okoliczności i sposób rywalizacji został dobrany przypadkowo, równie dobrze mogłoby to dziać się gdzie indziej. Jednak nawet wtedy główną bohaterkę nadal mobilizuje jedynie stworzony wcześniej plan pozbycia się wszystkich i zwycięstwa za wszelką cenę. :) Cóż – znowu za dużo w zamyśle, za mało – w realizacji ostatecznej. ;) 

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za Twój czas. :)

Pecunia non olet

Hmmm… widzę zmianę tytułu w tym oraz kolejnym Twoim opku z tej serii. Sama nie wiem… Pod tym kątem nie sprawdzałam i nie opiniowałam tych opowiadań, a tytuł to czasem kluczowa rzecz, ale oczywiście to Twoja decyzja. :)

To samo wpisałam też tam. ;)

Pecunia non olet

Hmmm… widzę zmianę tytułu w tym oraz poprzednim Twoim opku z tej serii. Sama nie wiem… Pod tym kątem nie sprawdzałam i nie opiniowałam tych opowiadań, a tytuł to czasem kluczowa rzecz, ale oczywiście to Twoja decyzja. :)

To samo wpiszę też tam. ;)

Pecunia non olet

Ananke głównie chorowała i nawet na urlopie złapała chorobę. Do tej pory nie wiem, jak można chorować w czerwcu… Jeszcze na przemian z dzieckiem… Ale obstawiam wykończenie organizmu. Za dużo pracy, za mało snu…

 

Pozwolę sobie wtrącić – Ananke, można, można, u Syna pustki w szkole, a w busie jeździł przez cały czerwiec najczęściej jako jedyny (zresztą – wcześniejsze miesiące też nie rozpieszczały dobrą, “zdrową” pogodą i było podobnie, aż Syna czasem żałowałam…). 

I bardzo mnie cieszy, że też nominowałaś ten tekst, bo w pełni zasługuje. :)

 

Pozdrawiam Cię oraz Szanownego Autora. :)

Pecunia non olet

Dziękuję bardzo, Regulatorzy, bo to i tak przemiłe – cieszę się, że inne przypadły Ci do gustu. :)

W tak dziwacznej formie chciałam pokazać – łagodnie rzecz ujmując – niestosowne zachowanie ludzi zaborczych, chciwych i żądnych władzy oraz fakt, że często takie niesportowe zachowanie uchodzi im na sucho. Fakt obecności przybyłych z Kosmosu gości niestety nie jest przeszkodą, a – można rzec – wręcz przeciwnie. Nawet pomagający bohaterce są niszczeni i odsuwani na – nomen omen – boczne tory. Ta, która pokonywała innych metodami nie fair, zdobywa wszystkie medale. Tutaj zareagowała w końcu sama planeta. Natomiast tłum, jak to tłum – zawsze będzie klaskać. :) Widocznie obrałam złą metodę przekazania tego, co wymyśliłam. :) 

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Gratuluję publikacji na Portalu i to już w dniu rejestracji. :)

Zachęcam do zapoznania się z Poradnikami, zamieszczonymi w dziale Publicystyka, w tym – autorstwa Drakainy dla Nowicjuszy. :) Tam, a także w HP, jest też pomocny poradnik na temat zapisu dialogów (przeglądając je widzę, że masz wiele usterek, które warto poprawić). :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Tytuł to chyba moje motto przewodnie ostatnich lat – gdyby nie nadzieja, że wszystko kiedyś w końcu ułoży się pozytywnie, ciężko byłoby żyć. :)

 

Co do spraw językowych, mam następujące wątpliwości (zawsze – tylko do przeanalizowania):

Twarze mieli napięte, a ręce drżały od niepokoju. Ich obecność, choć zdyscyplinowana, zdradzała napiętą atmosferę. – powtórzenie?

Zanim zdążył zareagować, potężny cios uderzył go w głowę, rzucając o barierki. Jego ciało uderzyło z impetem o metal, a świat wokół zawirował. – i tu?

Jego głos był stanowczy, ale słychać w nim było napięcie. – i tu?

Stary zawtórował w kabinie. – chłopaki opuścić osłony! Zasuńcie wejście do drzwi… – błędny zapis dialogu?

Zgrzyt stalowych pazurów (przecinek?) przejeżdżających od początku kabiny motorniczego, zostawiał jednocześnie głębokie bruzdy przez cała długość dachu, a sam dźwięk, świdrując w głowie Piotra, ocucił go i wywołał mdłości. – literówka?

Klapy osłonne opadły z hukiem, pomieszczenie przedzieliła potężna krata (przecinek?) która spadła tuż za plecami palacza, który jak gdyby nigdy nic szuflował węgiel do pieca, tak że jego pył i drobinki strzelały po całej kabinie. – przecinek?

Jakub podbiegł do szafki z bronią wbudowanej w podłogę i wyjął dwa karabiny. – brak części zdania albo wyrazy są w innej kolejności?

Ten machnął jedynie ręką i wrócił do szuflowania węgla z przyklejonymi do twarzy od krwi włosami. – tu podobnie?

W tym momencie, (zbędny przecinek?) coś potężnie uderzyło w sam środek lewej ściany. Fala uderzeniowa zatrzęsła całą kabiną. Poszycie wytrzymało, ale dziesiątki rur miedzianych pękło, wyrzucając gorącą parę, która niemal całkowicie ograniczyła widoczność. Stary rzucił się do instrumentów, zwolnił kilka przekładni, a inne podrzucił do góry, odkręcił dwa kurki, a jeden zamknął. Para przestała wpadać do pomieszczenia. – powtórzenia?

– Rafi? Będziesz żyć? – krzyknął do niego Stary – brak kropki na końcu zdania lub brak części zdania?

– Jakub! – Stary przywołał go do zajęcia stanowiska (tu też?) – Za wszelką cenę musimy utrzymać prędkość.

Nie wiem (przecinek?) co nas trafiło. – spojrzał na wybrzuszenia po śladach pazurów – ale jest cholernie duże… – ponownie błędny zapis dialogu

Strażnicy na platformie, już zajmowali pozycje przy legarach, gotowi do obrony. – zbędny pierwszy przecinek?

Piotr czuł się wytrząchany, jak dziecięca grzechotka, było mu od tego niedobrze, a do tego pulsowała mu skroń, a wąska strużka krwi płynęła po czole w kierunku oka. – powtórzenia?

Wbiegli na platformę transportową, gdzie wiatr niemal ściągnął ich z nóg. – nieco zgrzyta mi takie sformułowanie (?)

Z dala (przecinek?) mimo huku wiatru, słychać było, że flaki odpaliły, a czerwone smugi pocisków z 14-stek prują w powietrze. – liczba chyba słownie (?) i mam pytanie o te flaki, bo nie umiem znaleźć w necie (?)

Piotr złapał się relingów i na tyle (przecinek?) na ile potrafił przy pędzącym pociągu i hulającym wietrze, celował przed siebie, trochę na ślepo.

Wiatr uniemożliwiał myślenie, a krew buzowała w uszach (przecinek?) mieszając się z dźwiękami wystrzeliwanych przez potężne karabiny maszynowe łącznika amunicji. – tu chyba brakuje części zdania – CO było wystrzeliwane?

– jeeshen – usłyszeli jednocześnie w swoich głowach szept, metaliczny głos, a ostrość wzroku zaczęła im szwankować. – czemu tu nagle małą literą i kursywą początek zdania?

– jeeshen – usłyszeli jednocześnie w swoich głowach szept, metaliczny głos, a ostrość wzroku zaczęła im szwankować. Piotr złapał się mocno za głowę, zasłaniając oczy, i starając się pozbyć albo nie dopuścić do środka głowy dalszego metalicznego dźwięku. Czuł metaliczny posmak w ustach, swędziało go w uszach, a może w nosie… ciężko określić. – jeeeeesheeeen – dźwięk drżał w powietrzu, i spływał zimnymi strugami potu po plecach Piotra, kiedy przetoczył się po podłodze korytarza w wagonie. – powtórzenia?

W Łączniku – panowała napięta atmosfera. – czemu myślnik?

Piotr odruchowo – wycelował i oddał strzał. – i tu?

Jeden z młodszych żołnierzy, trzymający karabin drżącymi dłońmi, spojrzał na dowódcę z niepewnością. – czemu tu „z”?

Wybiegł na platformę, gdzie huk wystrzałów i ryki bestii wypełniały powietrze. W oddali widział pomarańczowe oczy kolejnej bestii. – powtórzenie?

Kolejna bestia, niemal identyczna jak ta, którą wcześniej zaatakowali, przemieszczała się szybko i zwinnie. Jej muskularne ciało zdawało się niemal płynąć po dachu, jakby ciężar i grawitacja nie miały dla niej znaczenia. – i tu?

– <ona> ma otrzymać Mizerykordię. – zrozumiały język wdarł się do ich głów. – błędny zapis dialogu?

Stwór trzymał Jakuba za ramiona i szyje, a jednocześnie (przecinek?) nie poruszając pyskiem, i parując niczym komin lokomotywy, wbijał w niego wzrok, a pazurami robił sobie miejsce w jego miękkiej skórze w okolicach szyi, które podbiegły krwią, gdzie maleńkie czerwone krople zostawiły ślad na stalowo błyszczących pazurach. – literówka i powtórzenia?

Nawet ranny szeregowy (przecinek?) mimo kapiącej krwi, lekko drżąc(przecinek?) trzymał go na muszce trzymanego karabinu. – powtórzenie?

– niczego… nie dostanie… – cedził przez zęby Jakub – po moim trupie – strugi krwi płynęły mu po policzkach i szyi, a nabrzmiała od napływu krwi głowa, (zbędny przecinek?) i przyspieszające tętno barwiły skórę twarzy na czerwono, powodując czerwone wykwity na policzkach i skroni. – błędny zapis wypowiedzi?; powtórzenia?

Piotr, odruchowo chwycił rewolwer, który wysunął się z kabury jednego z szeregowych, przeładował w trakcie unoszenia, i oddał dwa celne strzały w kierunku twarzy bestii z bliskiej odległości. – zbędny pierwszy przecinek?

Zawył, a przerażające dźwięk bólu jakiego doznał, jedynie spotęgował reakcję Piotra, który dobiegł do Jakuba. – tu chyba brak części zdania albo wyrazy mają złe przypadki (?)

 

Szybko ocenił sytuację, i widząc że jego kompan jest nieprzytomny ruszył w kierunku stwora i mierząc między blednącymi ślepiami oddał precyzyjny strzał w czaszkę. Pękła z hukiem i rozlała brudną i brunatną krew dookoła, plamiąc wszystko dookoła. – w tych zdaniach zdecydowanie trzeba poprawić składnię i interpunkcję

– Jedna z bestii dostała się do wagonu towarowego! – dyspozytor głośno krzyczał zza konsolety – znowu brak kropki na końcu zdaniach

Piotr spojrzał na dowódcę.

– Macie jakieś wsparcie? – zapytał, ale widząc minę dowódcy, odpowiedź była jasna. – powtórzenie?; brak części drugiego zdania?

– Strażnicy, pozycje na platformie. Sprawdzić perymetr. Łącznik, gotowość do przeładunku. Lokomotywa – zmniejszyć ciśnienie – dowódca rzucał komendy pewnym, chociaż zmęczonym głosem. – błędny zapis wypowiedzi?

 

 

Opowieść wydaje się być fragmentem obszerniejszej całości. Do tego w tekście jest mnóstwo usterek językowych, które koniecznie trzeba szczegółowo prześledzić i poprawić.

Sam zaprezentowany świat, bohaterowie, walka i stwory – interesujące, choć nie do końca wyjaśnione i opisane. Przeżycie ciężko rannego, a jednak – strzelającego potem bez problemów Jakuba uważam za prawdziwy cud. :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)

Pecunia non olet

GalicyjskiZakapiorze, hej, dzięki za wpis. :)

Oglądam codziennie rankiem przy uruchamianiu telewizora, bo sprawdzam pogodę – opis w necie to jedno, a autentyczność w danej chwili to coś całkiem innego. Mam 6 takich kamer monitoringu, z czego jedna jest właśnie przy naszej poczcie, wprost na parking. :) Od czasu tutejszej publikacji – usilnie wypatruję takiego nieznajomego z worami (żart laugh).

Bardzo dzięki za klik, pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Witam serdecznie, JPolsky, i bardzo dziękuję za Twój komentarz. :)

Przegadanie nuży się, jasne, wiem, ale celowo miało zmęczyć ilością stosowanych przez stulecia tortur, kar cielesnych i form przemocy psychicznej. Co do historii, oczywiście sporo tu zaczerpniętych wątków, aczkolwiek wiele opowiedzianych kar jest stosowanych do dziś w różnych zakątkach globu. W żadnym wypadku nie faworyzuję żadnej płci, jasne, to bardzo istotne, ponieważ w każdym człowieku siedzi cząstka diabła, który – gdy ku temu są możliwości i sposobność – może się objawić. Okrutne są i kobiety, i mężczyźni. :)

Tak, może określenie “horror” jest nieco na wyrost, lecz wolałam to zasygnalizować, bo jednak ktoś może poczuć się wyjątkowo źle i niekomfortowo, czytając opisy zbrodni – to tak na wszelki wypadek. :) 

Pozdrawiam serdecznie, dzięki, nawzajem. :)

Pecunia non olet

KoscianIx, wszystko jasne, bardzo dzięki, powodzenia, pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

Matylda zapewne również ma ochotę wrócić – być może, kiedy sama dowie się więcej o świecie i licznych odcieniach szarości.

Marzanie, liczyłam, że to napiszesz. wink

I ja dziękuję, pozdrawiam serdecznie, powodzenia przy Piórkach i w Konkursie. :) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

 

Ze spraw technicznych wpadły mi w oko (tylko do przemyślenia):

Tymczasem macka, którą wcześniej strząsnął z tarczy, złapała go z lewą kostkę. – literówka?

Udało mu się uwolnić nogi i odrąbać ramię stwora, które wcześniej zasłaniało mu twarz. W tej samej chwili stwór wyrzucił w jego stronę pozostałe cztery macki, oplótł i rozwarł szeroko paszczę. – powtórzenie; tu mam pytanie – skoro zaatakowały jednocześnie cztery macki, potem odrąbał jedno ramię, czemu były nadal cztery macki? – bestia miała ich pięć?

 

Czy bestia to Arion, czy Arial?:

– Pokaż się, Arion! Jedne wykształcały macki jak Arion, inne przybierały postać węży. To był Arion, rozpoznał go po trzech gładkich liniach między rowkami.

Oczekiwał, że Arial odepchnie go i ucieknie, by gdzieś w podziemnym tunelu leczyć rany. Ciało Ariala zwiotczało.

– Ślimaki są pochowane pod korą albo zagrzebane ziemi. – literówka, brak „w”?

I po co jest w taki razie krąg? – kolejna, brak „m”?

– Babciu… wytłumacz mi jeszcze coś. (zbędna kropka?)– odezwała się Matylda, kiedy wspinały się po zboczu, a łodygi smagały ich łydki.

Przez chwilę kobiety mierzyły się spojrzeniem, ale żadna nie przerwała milczenia. Ciszę przerwał dopiero głos dziewczynki. – powtórzenie?

Dotąd zawsze potrafił zlokalizować źródło wrażeń przekazywanych przez Matkę i dzięki temu wiedział, w który miejscu zaatakowały bestie. – literówka?

W dodatku jego Matkę okrutnie okaleczyła, ale nie wróciła, by dokończyć dzieło zniszczenia. – tu tylko dopytam, czy nie miało być „dzieła”?

Przypomniała sobie słowa babki. Powoli dochodził do nich ich sens: bez cukinii ludzie stracą magię, a wtedy aszraki wejdą do wioski. – niej?

Żółty wojownik, nie większy od jej stopy (przecinek?) zwarł się w uścisku z dziwnym stworzeniem, które widziała po raz pierwszy, ale które od razu napawało ją odrazą.

Brzmiał jak ostrze pługa szorujące o kamienie, lub nawet kilka ostrzy na raz. – razem?

Powracał w miarowych odstępach i stawał coraz głośniejszy. – brak „się”?

 

Mnóstwo ciepła, wzruszeń, cudów – wspaniała, urocza baja. :) Szkoda tylko, że dziewczynkę rozdzielono z wioską i krewnymi.

Pozdrawiam serdecznie, podwójny klik, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

Ciąg dalszy czytania i sugestie oraz wątpliwości, pojawiające się podczas lektury (zawsze – tylko do przeanalizowania):

– Peryskop dół! – rzucił kapitan Razorbacka. – nie znam się, może takie skrótowe rozkazy też wydają, ale czy tu nie powinno być jeszcze „w”?

– Cel zniszczony. Potwierdzam zatopienie. – padło suchym tonem z wnęki sonarzysty. – skoro potem jest małą literą, wcześniej kropka jest zbędna

Obok niego, na osobnym panelu, tkwiła świeżo podłączona stacja identyfikacji swój-obcy z tabliczką w cyrylicy. – dopytam – czy to nie powinno być kursywą? (występuje niejednokrotnie)

Był narzędziem perfekcyjnej iluzji – maszyną, która miała zadać cios w taki sposób, by nikt nie rozpoznał ręki, która go wysłała. – powtórzenie?

Nigdy nie widziałem nic równie doskonałego… i równie złowieszczego. – niczego?

Co jakiś czas Ray rejestrował zakłócenia – stacje radarowe z wybrzeża japońskiego oraz amerykańskich instalacji śledziły z niepokojem nietypowe echo. – coś mi tu zgrzyta, brakuje części zdania?/inny wyraz?/inny przypadek?

Evenkijskiego Okręgu Autonomicznego. – tu dopytam, czy celowo pisownia przez v”?

 

Nad Chinami będziecie wyglądać jak powracający Tu-16 – bez naruszania żadnej strefy. Wszystko zaplanowane jest tak, jakbyście wracali z rutynowego lotu testowego.

Nad Chiny wejdziecie lotem koszącym, pod pokrywą chmur i poniżej horyzontu radarowego. Dopiero po przekroczeniu strefy przygranicznej przejdziecie na pułap przelotowy – tam wasz sygnał radarowy zostanie przechwycony jako powracający Tu-16. – jak rozumiem, tu celowo taki sam opis działań?

B-47 przeszedł wznoszenie. – znowu trudna do wymówienia zbitka spółgłosek, może dodać „e”?

Wskaźnik prędkości przekroczył 1000 km/h i wciąż rósł, zbliżając się do absolutnego maksimum dopuszczalnego przy tej masie i konfiguracji. – chyba ten i podobne skróty/jednostki powinno się pisać słownie

Kadłub przeszył rezonans – jakby samolot drgał na granicy fizycznego rozpadu. Ściany kabiny pulsowały w rytmie wibracji, jakby maszyna nie leciała, a walczyła z własną strukturą. – powtórzenie?

 

Ok, doczytane do końca, mocne i przejmujące. Zakończenie niestety takie, jak od pewnego momentu można się było spodziewać: mięso armatnie, mimo zmian epok i środków oraz metod walki, stale traktowane tak samo.

Pozdrawiam serdecznie, klikam podwójnie z uwagi na pomysł i profeskę w jego realizacji, powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Szanowny Autorze, wszystko jasne, i ja dziękuję, dziś jeszcze postaram się wrócić. :)

 

Do fachowych uwag bruce dodam niewiele…

Fascynatorze, żarty żartami, ale nie przesadzajmy… laugh

 

Pozdrawiam Was. :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

Dziękuję za zaproszenie. :)

Imponująca objętość opka. :)

Kwestie językowe – wątpliwości oraz sugestie (jak zwykle – tylko do przeanalizowania):

Liczebniki powinny być raczej słownie, np.:

Ale przecież leżał w ciepłym łóżku, w przytulnych kajutach dla pilotów z 2. Dywizjonu Lotniczego Piechoty Morskiej na pokładzie USS Essex.

– Panie kapitanie, niechże się pan ocknie, do cholery! – usłyszał głos jakby z zaświatów. – tu mam wątpliwość, czy to na pewno wyraz gębowy?

Spróbował wyostrzyć wzrok na rozmówcy. – mega zgrzyta mi styl tego zdania i wytłuszczonego sformułowania

Czterech komandosów z jednostki zwiadowczej piechoty morskiej milczałowzrokiem utkwionym w podłodze, każdy pogrążony w swoim rytuale przed skokiem. – aby uniknąć zbitki spółgłosek „zwzr”– ze?

Sylwetka Essexa tonęła w złocistej poświacie, osłaniana przez eskadrę grupy bojowej: dwa niszczyciele – USS Eversole i USS William R. Rush, krążownik artyleryjski USS Helena oraz okręt podwodny USS Razorback, którego smukła sylwetka patrolowca oceanicznego, będącego świadkiem kapitulacji Japonii w Zatoce Tokijskiej, pruła fale burta w burtę ze statkiem zaopatrzeniowym. – powtórzenie – celowe?

Gdy wychodzili na pokład startowy z przepastnego wnętrza lotniskowca, z pokładu dziobowego poderwał się w łoskocie śmigieł śmigłowiec ratowniczy Sikorsky HO3S-1, początkowo unosząc się powoli pionowo w górę, a następnie odsuwając się w prawo poza kadłub okrętu, zawisając w gotowości, by w razie awaryjnego wodowania samolotów natychmiast podjąć pilotów z wody. – powtórzenia/styl?

 

W opku występują fragmenty z powtarzającym się często wyrazem „gdy”.

 

Po półgodzinnej odprawie, podczas której dowódca wysłuchał szczegółowego opisu misji, Kostanova zwolniono z lotów operacyjnych na trzy dni i przekazano pod opiekę okrętowego lekarza. Na szczęście obrażenia, zarówno po akcji, jak i po brutalnym lądowaniu, okazały się powierzchowne. Czas ten Jack wykorzystał na regenerację, zwłaszcza psychiczną. – tu wyraźnie brak choćby wzmianki, co ze skrzydłowym – zabrano go i… – ? – jak rozumiem, będzie o nim dalej?

 

Jack milczał. Wpatrywał się w zdjęcia, ale widział twarz Dave’a leżącego obok wraku. – tutaj tak to brzmi, jakby Dave zginął, ale zabrano go rannego, czy tak?

 

Bardzo często w tekście są fragmenty, w których zdarzają się powtórzenia zdanie po zdaniu albo nawet – w tym samym zdaniu te same wyrazy, a nie wydają się być powtórzeniami celowo skonstruowanymi dla podkreślania wymowy tekstu, np.:

Te rakiety mogą zniweczyć naszą przewagę w powietrzu. A bez niej nasze wojska zostaną zepchnięte do morza.

Potrzebujemy uderzenia chirurgicznego w kompleks, gdzie je wytwarzają. Wyjął kolejne zdjęcia i rozłożył je na stole: hangary, rampy montażowe, schemat kompleksu badawczego gdzieś w głębi Syberii.

Jeden z oficerów wykonał gest, po którym załoga bez słowa opuściła pomieszczenie, ustępując miejsca żandarmom, którzy zamknęli grodzie od zewnątrz i zajęli pozycje przy wejściu.

I wtedy je dostrzegł – dwa czarne punkty rosnące na tle nieba, jak krople atramentu rozlane na błękitno-szarej płachcie horyzontu. Rosły szybko.

Jack kątem oka dostrzegł zarys kadłuba przecinający fale jak stalowy drapieżnik. Dziób okrętu rozrywał powierzchnię morza z impetem, wyrzucając na boki kaskady spienionej wody, która opadała jak deszcz na wzburzoną toń. Komin wyrzucał gęsty, ciemny dym, który pod naporem wiatru i prędkości był przygniatany do powierzchni – sunął nad wodą, ciągnąc się za jednostką jak poszarpany welon. Kadłub kołysał się groźnie, z każdą chwilą zbliżając się do ich pozycji, niczym niemy wyrok.

 

Admirał Hanley zamilkł, dłonie splecione pod brodą. – w drugiej części zdania brak orzeczenia?

– A potem… – Kessler spojrzał na zdjęcie kopuły wystającej z syberyjskiego śniegu – …potem zakończymy to wszystko jednym uderzeniem – brak kropki na końcu zdania i nie mam pewności, co zapisem wielokropków i spacjami przy nich(?)

 

Uratowanie rozbitków przez okręt podwodny nieco zaskakujące – mam pytanie laika – czemu tamci ciągle czekali w powietrzu i nie strzelali? Nadal chcieli ich brać żywcem? Pozwolili im uciec, choć dokonali tylu zabójstw?

Znakomite opisy manewrów, bardzo dokładna i precyzyjna szczegółowość, widać dużą znajomość tematyki, brawa. :) Do tego mocna dramaturgia, opowiadanie szybko wciąga w akcję. :)

Na razie tyle, pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

smiley Baaardzo dziękuję za ten komentarz, pozdrowionka, AS. :)

Pecunia non olet

Moje oko całkiem ślepe, kiedy piszę swoje marne wypociny – prawie każde zdanie z błędami… :)

Światy, które tworzysz, zapadają mocno w pamięć, masz do tego niezwykły talent. :) Czasem treści są dla mnie trudniejsze do przyswojenia z uwagi na choćby – jak tu – drastyczne okrucieństwo, lecz po uprzedzeniu (raz jeszcze ukłon za to), wiem, czego mogę się spodziewać i skupiam bardziej na fabule, a ta zawsze jest jednakowo doskonała. Pozwala dosłownie widzieć oczami wyobraźni opisywane zdarzenia, sceny, dialogi, bohaterów, a to niezwykła rzecz. :) Są tu na Portalu takie opowiadania, które będę zawsze pamiętać i wśród nich jest oczywiście mnóstwo tekstów Twojego autorstwa. :)

To ja bardzo dziękuję. :) Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. ;) 

Pecunia non olet

I ja bardzo dziękuję, Adamie, pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Jasne, ok. :)

Przy okazji – Skryty, pisz kolejne opka i wysyłaj do wydawnictw, bo masz świetne pomysły. :) Powyższy nadaje się idealnie na scenariusz filmu sf. :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Podobnie, jak Ambush, pamiętam tamte czasy i to, niestety, bardzo dokładnie. sad

Mam ten przywilej poznawania totalitaryzmów i autorytaryzmów jedynie z podręczników i filmów dokumentalnych, więc, no cóż, jestem lekko odklejony w tym temacie.

Można powiedzieć, że zazdrość bierze, ale na pewno znasz te czasy choćby z opowieści Krewnych czy Znajomych. A to już coś całkiem innego, niż podręczniki. Tamte lata i wspomniane przez Ciebie kilkakrotnie w szorcie morderstwa tkwią w naszej pamięci i nigdy nie znikną. Już po zmianie ustroju byłam na szkolnej wycieczce w Kopalni Wujek. Nie ma sensu rozwodzić się nad tą tragedią, bo tu nie miejsce ani czas na to, ale powiem tylko: wstrząsające. A przecież podobnych zdarzeń było w Polsce (czy Europie) znacznie więcej. crying

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Hej, Finklo, dzięki za komentarz. :)

Ta doniczka tylko w wyrwie po ujętej ziemi, bez głębszego zakopania. Często tak praktykuję. :) Podleje nieco deszczu i potem doniczkę usuwam, a roślinę – do ziemi. :) 

U nas też burze były. Nareszcie jest czym odetchnąć. :) Choć, zawsze strach, co Dorotka ściągnie. ;) 

Pozdrawiam serdecznie. ;) 

Pecunia non olet

I ja dziękuję. :)

 

przemocy oraz (przecinek?) nad czym bardziej ubolewam, spalimy wszystkie książki i usuniemy całą bazę plików tekstowych, żeby wspomnienia o przemocy nigdy nie odżyły.

tu chyba przecinek powinien zostać, bo to wtrącenie.

W pełni się zgadzam, dlatego przecinek tu zaproponowałam, bo go nie było. :) 

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

Ciekaw byłem przyrodniej siostry. Była sympatyczna i z pewnością będzie w przyszłości łamaczką męskich serc, jeżeli wcześniej nie wpadnie, jak moja mama.– tutaj powtórzenia, może zmienić na (?): Ciekawiło mnie spotkanie z przyrodnią siostrą. Okazała się sympatyczna i z pewnością będzie w przyszłości łamaczką męskich serc, jeżeli wcześniej nie wpadnie, jak moja mama.

 

Mam przy okazji taką refleksję, że to zawsze tylko my, kobiety, w przypadku przypadkowej/niechcianej/nieplanowanej ciąży, zostajemy uznane za “te, które wpadły”. :) Ot, kobiecy los… :)

 

Nasuwa mi się też pytanie: kto teraz opiekuje się dziewczyną? 

Ów pomysłowy szorcik pozwala wyobraźni poszybować daleko, tworząc ciekawe dalsze losy dwójki rodzeństwa – dramatyczne, bizarro, komediowe, horrorowe, fantasy itp. :) 

Klik, pozdrawiam serdecznie. ;) 

Pecunia non olet

Ramshiri, hej, miło Cię znowu gościć pod moimi wypocinami. :)

Wielkie dzięki. :) To machanie miało podrasować elementy fantastyki i horroru w jednym. :) Prawdopodobnie wygłupiał się, przekonany o niedziałającym monitoringu. :) 

Od pewnego czasu na Portalu żartujemy, że dla mnie nawet coś błahego, np. “Ojeju!” to już wulgaryzm. :) Tutaj tę rolę pełnił “szlag trafiający”. :)

Pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

No mam nadzieję, że nie poszedłem w tę stronę za daleko, ale całkiem się tego ominąć nie dało.

 

Nie, nie, bardzo łagodnie to opisałeś i za to wielkie dzięki. :) 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

Z technikaliów zatrzymały mnie (zawsze – tylko do przemyślenia):

– Serce oskarżycielem, Edgar Allan Poe. – Przeczytałem na głos. – małą i bez wcześniejszej kropki?

– To – tam! To – tam! To – trzepot jego straszliwego serca. – Przeczytałem ostatnie zdanie. – tu podobnie?

Nie budzili podejrzeń, jednak gdy przyjrzałem się uważniej, zauważyłem, że jeden stoi, (ten przecinek o wyraz dalej?) tak by osłonić przed wzrokiem przechodniów drugiego, majstrującego przy zamku skrytki.

A co (przecinek?) gdyby spróbowali uciec?

Jak można kraść. – czy to nie zdanie pytające?

Uważnie zlustrował z każdej strony znalezisko, a na koniec, zajrzał do środka. – zbędny ostatni przecinek?

Dałem mu się nacieszyć przedmiotem, a przy okazji pozwolić także dostrzec, komu je zawdzięcza. – tu posypała się składnia, ale nie wiem, co chciałeś napisać – czy o „przedmiocie”, czy o „przedmiotach” (?), zatem albo: Dałem mu się nacieszyć przedmiotem, a przy okazji pozwolić także dostrzec, komu go zawdzięcza; albo: Dałem mu się nacieszyć przedmiotom, a przy okazji pozwolić także dostrzec, komu je zawdzięcza.

 

Mój wzrok padł na czytnik pendrive’ów … – tu mam zapytanie, bo czasem ten wyraz odmieniasz z apostrofem, a czasem bez („pendriva”), czy celowo?

 

Poddamy swoją pamięć operacji i usuniemy wszystkie wspomnienia, które mają jakiekolwiek ślad (tu sytuacja podobna, jak wcześniej – nie wiem, co miałeś na myśli, albo: „jakiekolwiek ślady”, albo: „jakikolwiek ślad”) przemocy oraz (przecinek?) nad czym bardziej ubolewam, spalimy wszystkie książki i usuniemy całą bazę plików tekstowych, żeby wspomnienia o przemocy nigdy nie odżyły.

 

Ha, ha, ha, ale zakończenie! Horror na całego! :)

Świetny klimat oraz niezwykły świat. :)

Pozdrawiam serdecznie, klik. :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

 

Boję się takich opowiadań, od razu przyznaję. :) Znacznie bardziej lubię horrory – fantastyczne, nieprawdziwe, zmyślone. :)

Za ciekawy tytuł oraz terminologię – wielkie brawa. :)

 

Ze spraw technicznych – wątpliwości i sugestie (zawsze – tylko do przeanalizowania):

Widzi rządzę mordu w oczach nadchodzącego mężczyzny. – ort.

Zaczyna tracić oddech – trudno jest przedzierać się przez może pszenicy, a bose stópki grzęzną w miękkiej ziemi. – ort.

Jednak zamiast morderców, na skraju pola, (zbędny przecinek?) widzi gorączkowo wymachującą, umorusaną dziewczynkę.

Od razu zauważa, gdy między spomiędzy wiechów prosa zaczynają wyglądać kudłate kłosy jęczmienia. – omyłkowe powtórzenie

Dziewkę zostanie sprzedana albo zgwałcona. – albo literówka, albo brak części zdania (?)

 

Opowiadanie nadzwyczaj osobliwe, pełne zwrotów akcji, rzucające fabułą w najprzeróżniejsze miejsca, czasy, bohaterów… :) Makabrycznie bałam się opisywanej szczegółowo rzezi, szczególnie tej dziewczynki i jej brata. :)

Wyjątkowy klimat zasługuje na klik. :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia w Konkursie. ;) 

Pecunia non olet

Faktycznie, Finklo. Teraz jest sporo możliwości. ;) 

 

Pecunia non olet

Chalbarczyk, cieszę się, że sympatyczne w odbiorze. :)

Dziękuję i pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

 

Co do kwestii językowych mam następujące wątpliwości oraz sugestie (zawsze – tylko do przeanalizowania):

 

Czasem w zdaniach wydaje się, że przecinek jest zbędny, np.:

Sługa załomotał trzeci raz, kołatką w pysku gargulcowego łba.

Porankiem po burzy, bryza muskała gałęzie zaspanych drzew.

Kobieta składana w ofierze, na tle zatopionych Białowód.

Brzegiem morza, Hrabia spacerował u boku von Korsta.

W rzadkich chwilach ciszy, Odelia słyszała, jak burza szepcze jej imię. – tu pierwszy?

Dopiero w środku nocy, Odelia zdała sobie sprawę, że jest w stanie rozluźnić szczękę. – tu także?

Skurczona, przemknęła zboczem wydmy, aż na szczycie zamajaczyła wystająca z piasku dłoń Kadensa, a za nią, jego przysypana reszta. – a tu ostatni?

 

Wkrótce wszyscy trzej byli w mokrym piachu – tu tylko dopytam: czy to byli: Hrabia, Kadens i dziewczyna?

 

Mieszkam tam (przecinek?) na skraju lasu, w latarni.

Zniemczone pomorze smakuje gęsią czerniną i kartoflami. – wielką literą?

 

Zniemczone pomorze smakuje gęsią czerniną i kartoflami. Lecz nie wszystek umarło. – tu dopytam: czy „wszystek” w rodzaju męskim odnosi się do Pomorza?

Jeśli w to wierzysz… wyobraź sobie (przecinek?) na podobieństwo jakiego boga zostało stworzone to, co zabrało harcerzy.

Odelia nie odmówiła, a teraz zmagała się nieprawdopodobnościami polskiej gramatyki, usiłując przeczytać jednym rytmem całe zwrotki w języku polskim. – brak „z”?

Zadanie było frustrujące, a starsze kobiety oczekiwały, iż Odelia będzie czytać im na głos, a także zaśpiewać w odpowiedniej tonacji, kiedy zajdzie taka potrzeba. – „zaśpiewa” lub „śpiewać”?

Potrzeb było wiele, a msza się przeciągała się – niektóre części odprawiano po niemiecku i po polsku – lecz Odelia wyczekała kazania. – omyłkowe powtórzenie

 

 

Próbowała czytać modlitewnik, który dostała od księdza Antoniego. Kiedy przyszli na mszę, był tak rozradowany, że oferował im również miejsca z przodu. (…) Gdy wszyscy usiedli, odszukała wzrokiem Hrabiego Lisa i Kadensa. Stali w głębi szerokiej nawy, niczym posągi z biblijnej sceny, które rozmieszczono pod ścianami kościoła. – tu dopytam – to oni we troje byli na przodzie kościoła, czy obaj mężczyźni byli gdzie indziej?

 

Entuzjazm zgasł z oczu Barskiego, dwa rozżarzone światełka. – czy tu brakuje dokończenia zadania?

Tam, gdzie podążali, nie potrzebowała ubrań na zmianę. – dokąd?

 

Stare kobiety zawiązały czepce z drobnymi kokardkami, starzy mężczyźni włożyli filcowe kapelusze, a Von Korst nosił grubą mucę. – czasem pisane jest małą, a czasem wielką literą, stwarzając niepotrzebnie błędy

Mocno nasunięte na czoła nakrycia głowy uwypuklały pulchne (przecinek?) okrągłe twarze, napęczniałe blade czyraki.

 

Trzaski stłuczonych ciał niebieskich wpędził ją w poczucie winy; rozkładała ręce, by złapać choć jedną z nich, lecz wkrótce zasypał ją gwiezdny pył, lepki i miałki jak gorący popiół. – tutaj chyba posypała się składnia: albo „trzaski wpędziły”, albo trzask wpędził”?

Gajówki podrywały się ze trzcin, by cicho zakwilić. -”z”?

 

 

Opowiadanie, niczym wielotomowe dzieło! Bardzo skomplikowana fabuła, mnóstwo dodatkowych wątków i błyskawicznych zwrotów akcji. :) Brawa! Gratuluję Piórka. :)

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

 

Co do kwestii językowych mam następujące wątpliwości oraz sugestie (zawsze – tylko do przeanalizowania):

Nie rwał się, by mówić o sobie, wyznał mi jedynie, że ma dorosłą córkę, której nie widuje, i za którą bardzo za nią tęskni. – za dużo zwrotów oznaczających to samo

Jej głowa zamieniła się w coś, co z jednej strony przywodziło na myśl gigantyczny kielich egzotycznego kwiatu, a z drugiej – paszczę krokodyla. Jęzor, podobny do liny albo gigantycznego pędu, miotał się po żwirze jak ogarnięty furią wąż. – powtórzenie?

Stary wszedł do pokoju, usiadł na skraju łóżka, i położył mi rękę na czole. – zbędny ostatni przecinek?

Zamknął burtę, wszedł na drezynę, i rozejrzał się dokoła. – tu też? (podobnych zdań jest więcej)

Co się wtryniasz w nieswoje sprawy? – ort. – osobno?

 

Zakończenie daje spore pole do popisu dla wyobraźni czytelnika. :) Cały świat (i rządzące nim reguły) pokazany jest znakomicie, gratuluję Piórka. :)

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Witam serdecznie. :)

Przy czytaniu zatrzymały mnie następujące fragmenty:

Teraz (o spację za dużo)  śmiech Selez niósł w sobie całe miesiące agonii, gdy Maquir zmieniał jej ciało i rozgrzanymi szpikulcami wiercił w nim kanaliki.

Na rusztowaniach z czarnego drewna rozpięto dziesiątki płatów skóry, ale co gorsza, w tym płatach tkwiłytwarze: miały mrugające oczy, a także usta pełne spiłowanych na ostro zębów. – omyłkowe połączenie wyrazów

 

Niesłychana opowieść. Ciągle jestem pod wielkim wrażeniem. :)

Właśnie takich opowiadań wyczekuje się na Fantastyce. :) Brawa! :)

Pozdrawiam serdecznie i raz jeszcze gratuluję. ;) 

Pecunia non olet

Zołza007laughheart , ha, ha, ha, dziękuję Ci, kapitalny komentarz! Rzeczywiście, bałam się odbioru, ale fakt faktem, że starałam się, gdzie tylko można, dodać szczypty żartu i humoru. :) Kiedy poznałam historię, byłam zbulwersowana, nade wszystko oszukiwaniem innych. :)

Pozdrawiam serdecznie. ;) 

Pecunia non olet

Świat makabryczny, ale – jak znakomity jednocześnie! :) Ukłony i brawa! 

Postaram się dziś jeszcze wrócić, bardzo mnie ciekawi, jak potoczą się dalsze losy głównych bohaterów, czy ich plan się powiedzie i czy przeżyją. :) Fabuła doskonale poprowadzona, wciąga od pierwszego wersu. :)

Dziękuję za taką lekturę, na takim poziomie, pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

Witaj. :)

 

Bardzo dziękuję za wszelkie ostrzeżenia w Przedmowie, przydały się bardzo. :)

 

Ze spraw technicznych mam następujące wątpliwości (tylko do przemyślenia):

Potrzebuję twego złota jako zapłatę za kilkadziesiąt woreczków. – zapłaty?

–Oby tak dalej, a premia cię nie minie, sha. – brak spacji przed „oby”

Na Gengadeshy zawsze panował ruch, ale mało kto pływał mniejszą rzeką. – nieco mi zgrzyta ta odmiana, skoro w mianowniku jest „Gengadesha” (?)

– Potrzebuję teraz! – krzyknął Yalin. – Chociaż tyle. (zbędna kropka?) – dodał ciszej i wręczył zielarzowi pusty pojemniczek.

Ponownie zbliżył ifryta do stóp w sandałach,  turkusową suknię z głębokim dekoltem, upięte włosy. – jest tam o jedną spację za dużo, zatem albo brakuje części zdania, albo powinno być: Ponownie zbliżył ifryta do stóp w sandałach, (bez drugiej spacji) turkusowej sukni z głębokim dekoltem, upiętych włosów.

Straciła słuch, gdy parły(brak tu spacji?) przez uszy, zadławiła się, kiedy pełzły wzdłuż gardła.

 

Przepraszam na razie przerywam, wrócę w przyszłości. :)

Opowiadanie niezwykłe, przedstawiony świat makabryczny, wstrząsający, szokujący… Serdecznie gratuluję Srebrnego Piórka. :)

 

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Hej, Exedunderze, dzięki za odwiedziny i wskazanie błędu, zaraz literówkę poprawiam. :)

Pająków nie wolno zabijać. Nigdy. :)

Pozdrawiam serdecznie.  :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

Przepiękna opowieść, pełna dramatyzmu i niezwykłości. :) Serdecznie gratuluję Piórka! :)

 

Ze spraw technicznych mam zapytania co do (zawsze – tylko do przemyślenia):

Andrzej patrzył na pobladłe, sine prawie oblicza Selima, na jego palec, co unosi się i coś wskazuje. – czy tu celowo liczna mnoga?

Wiesz co, ja ci powiem, Andriusza? – zbędny pierwszy przecinek?

Ja cię okłamałem, Andrusza. – tu tylko dopytam – czy celowo tylko ten jeden raz taka forma?

 

Pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

Witaj. :)

Niesamowity pomysł na opowiadanie, wielkie gratulacje. ;) Czyta się z zapartym tchem. :)

Ze spraw technicznych mam wątpliwości co do (zawsze – tylko do przeanalizowania):

Bo wcale mi się nie podoba (przecinek?) że oni tak po prostu wysiadają z pociągu.

 

– Nie ma większej podłości niż zabrać komuś przyszłość – mówi jeszcze, gdy przecinam ostrym lizakiem jej nić przeznaczenia. Jej ciało znika, momentalnie wtapiając się w strukturę pociągu.

Nie zdążyłem jej odpowiedzieć, że przecież nie ma większej nagrody niż zabrać komuś przyszłość. – powtórzenia – celowe?

 

– Już nigdy nie zabierzesz nikomu przyszłości – krzyczy jakaś kobieta w stroju sokisty i wbija mi nóż w serce. – wykrzyknik przy krzyku?

Wskazówka haslera zaczyna wirować jak szalona, sugerując, że osiągamy zawrotną prędkość. – tu dopytam, bo nie mam żadnej wiedzy w tym temacie, przepraszam – czy nie wielką literą?

Popychamy tam, gdzie wcale nikt nie chce iść. – dokąd?

 

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Witam serdecznie, nareszcie tu dotarłam. :)

Niezwykle gorzki, bolesny, trudny tekst. Gratuluję serdecznie Piórka! :)

Pozdrawiam ciepło. :)

Pecunia non olet

 

Wow, Galicyjskizakapior zrobił wejście smoka na portal :D Graty! 

 

Bruce potwierdza. :)

Gratulacje dla wszystkich Nominowanych za arcyciekawe teksty, dla Lożan za pracę w trudny długi letni weekend i – nade wszystko – dla Nagrodzonych! yes

Pecunia non olet

Witam serdecznie, Finklo. :)

Podobnie ja – tej konkretnej historii nie znałam. :)

Tak, bohaterka ma szansę. :) 

Rzeczywiście to było podłe, lecz babcia wiedziała, że tylko w taki sposób w tym jubileuszowym roku dostanie się na cmentarz. :)

Pozdrawiam serdecznie. ;) 

Pecunia non olet

Cieszę się z zaciekawienia, Koalo75. Co do głupoty, cóż… – masz oto przykład najbliżej tu, na Portalu – jak wiesz, sama jestem belfrzycą, a jestem głupia, jak but. I nie mam żadnej gwarancji, że w opisanej sytuacji nie zachowałabym się podobnie (od razu uspokajam, nie jest ze mną jeszcze aż tak źle, to oczywiście żartlaugh). 

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za Twój czas. :)

 

Witaj, Czeke. :) To prawda, bohaterka zachowuje się szokująco i dziwacznie. Prawdopodobnie nie powiadamia nikogo, bo nie ma żadnego dowodu i nie wierzy do końca w to, co widziała. :) Cztery głowy wypadły. To ile ich tam było jeszcze? Bo worków – mnóstwo. I nigdzie nie ma info o zaginionych? :)

Pozdrawiam serdecznie, dzięki. :) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Nie wiem, czy nawiązujesz do filmu oraz książki pt. “Dzień gniewu”, bo nie znam żadnego z nich. Sam wiersz mówi bardzo wiele o tym, co boli i niszczy życie każdego z nas. Chyba każdy ma jakieś przykre doświadczenia wspomnienia, blizny, które bardzo łatwo na powrót uczynić krwawiącymi ranami. Bardzo trafnie i obrazowo porównujesz, brawa. :) Te blizny, tkwiące w psychice, sercu, duszy, mogą pozostać do końca życia i zawsze będą dawać znać o sobie. 

Pozdrawiam serdecznie, klik. :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

Bardzo ciekawe rozważania. ;)

“Nic” to zawsze “coś” – patrząc najprościej – jest to trójliterowy wyraz. :) Bardziej filozoficznie: pustka, nicość, brak czegokolwiek, czyli – także “coś”. :) Myśląc metaforycznie – to odczucia, jakie opisuje podmiot liryczny, a zatem – także “coś”. :)

Pozdrawiam serdecznie, klik. :) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Wiersz przypomniał mi moją pierwszą klasę wychowawczą w LO. :) Był początek lat 90-tych ubiegłego wieku. Na jakiejś przerwie przyszło im do głowy, aby sprawdzić, co jest z wiszącym w klasie orłem. Był nowością, dopiero od kilku lat znowu miał koronę. Rozebrali na czynniki pierwsze ramki i szybkę. A pod orłem widniały… portrety wszystkich poprzednich przywódców państwowych… Cóż, byliśmy dopiero po zmianie ustrojowej, wtedy jeszcze wszystko mogło się zdarzyć… :)

 

Twój utwór jest w moim odczuciu przesiąknięty gorzkim oskarżeniem, negatywnymi emocjami, smutkiem i pesymizmem. Myślę, że zamiast zalewania krwią i walki, lepiej odpuścić, pogodzić się, uspokoić i przystać na porozumienie. Nie patrzeć na to, co złe, ale szukać tylko dobra i pozytywów. Dla dobra postaci tytułowej Twojego utworu. ;) 

Pozdrawiam serdecznie. ;) 

Pecunia non olet

Gryzoku_Półpospolity, oczywiście ta “narada” trochę celowo dla zmyłki, aby jak najdłużej trzymać w niepewności, ale fakt faktem, że narady w szkołach także się zdarzają. )

Dzięki i pozdrawiam serdecznie. ;) 

 

Robercie Raksie, bardzo dziękuję; rzeczywiście tak napisałam, od wczoraj miałam zagadkową blokadę kanałów dziecięcych i oczywiście magia Portalu zadziałała – już teraz odbierają wszystkie, Syn zadowolony. :) Mimo to myślę o zmianie. :) 

Pozdrawiam serdecznie. ;)

 

Marzanie, ten link pewnie w nawiązaniu do mojej stopki, dobry! :) Wrażenia, które opisałeś, były dokładnie takimi, jakie zamierzałam w Was wzbudzić, dziękuję i bardzo się cieszę. ;) 

Pozdrawiam serdecznie. ;) 

Pecunia non olet

Dziękuję, GalicyjskiZakapiorze, święta racja, poprawiam, pozdrawiam serdecznie. :)

 

Pecunia non olet

Wzajemnie, dzięki, Stormie. :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

Przezabawna odsłona przygód kultowego bohatera obfituje w najrozmaitsze nawiązania i pomysły. :) 

Klikam nade wszystko za humor oraz powyższe atuty. :)

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka