Profil użytkownika

Mama. :)


komentarze: 11951, w dziale opowiadań: 9325, opowiadania: 2494

Ostatnie sto komentarzy

Na koniec mojego rymowania chciałabym zaproponować dwa krótkie, skromne wierszyki. :)

 

Kolęda „I my spieszmy…”

 

I

Żłóbek skromny, blask ogromny na świat cały,

ten świat cały,

bo w nim leży, wśród pasterzy, Jezus mały,

Zbawca mały.

Przybywają, w pas kłaniają się królowie,

Trzej Królowie.

Anioł z Nieba, gdy potrzeba, prawdę powie,

we śnie powie.

 

Ref.

I my spieszmy do stajenki,

bo w niej się narodził Pan,

ofiarujmy czyste serca,

by już nigdy nie był sam,

zaśpiewajmy, ukołyszmy,

niechaj utrudzony śpi

i niech błogosławi światu

tylko te szczęśliwe dni.

 

II

Gwiazda błyska – warkocz w iskrach drogę wskaże

prostą wskaże.

Gdy uprosim i przeprosim, wstyd się zmaże,

wielki zmaże -

drzwi otworem dziś pospołem Mu zostawmy,

dlań zostawmy,

niech nie puka, niech nie szuka. Strach swój zdławmy

i gniew zdławmy.

 

 

Ref.

I my spieszmy do stajenki,

wszak w niej się narodził Pan,

ofiarujmy nasze serca,

by już nigdy nie był sam,

zaśpiewajmy, ukołyszmy,

niechaj utrudzony śpi

i niech błogosławi światu

tylko pokojowe dni.

 

 

„niech się nam darzy!”

 

płatek śniegu chwyciłam w dłonie

rozpuścił się, niczym mgiełka

woalem gwiazdek ozdób ze mną

choinkę całą w igiełkach

niech cudnie lśni i czar roztacza

niech darzy magią grudniową

Święta nadzieją zaś pokrzepią

dziś ważne i Serce, i Słowo

 

 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Gratuluję debiutu i zachęcam do zapoznania się z Poradnikami (dział: Publicystyka), w tym: językowymi, myślowymi, dialogowymi i Drakainy dla Nowicjuszy. :)

 

Sprawy techniczne i przykładowe wątpliwości oraz sugestie (zawsze – tylko do przemyślenia):

Tytułu już nie trzeba powtarzać.

Rutyna – Czyli dzień z życia ostatniego przedstawiciela gatunku ludzkiego – czy na pewno ma tu być myślnik, a po nim „czyli” od wielkiej litery?

Ważne (i to warto zanotować) (przecinek?) aby szpara między nimi nie wystarczyłaby choćby palec się przecisnął. – składniowy?

Wystarczy ino nadziać się na nie (przecinek?) a przejdą przez skórę twą jak rozgrzany nóż przez masło.

Myje zęby o ile mam pastę i schodzę na parter. – literówka?

Szepcze ona stamtąd (przecinek?) z tej swej przytulnej chatynki (dwukropek?) „Co, jeśli jej zabraknie?” (kropka na końcu zdania?)

Innymi razy lękam się (przecinek?) czy legiony potępieńcze nie zniszczyłyby piękna, które ja począłbym tworzyć nie ważne, ilekroć odbudowywałbym je. – ortograficzny?

One i wciąż pitna woda butelkowana, mleko skondensowane, deszczówka po procesie filtracji (przecinek?) tudzież kawa instant w grudkowatym proszku.

Jak jem (przecinek?) to jem w ciszy.

 

Tu cały fragment jest do poprawy interpunkcji, stylu i składni zdań:

Minęło wiele miesięcy, odkąd bestie uszkodziły jakikolwiek jego fragment, lecz przezorny zawsze ubezpieczony a w mojej sytuacji nie jest to już nawet dodatkowa ostrożność a podstawa, na której opiera się ma egzystencja.  Umiesz grać w grę to kupujesz sobie dni. Umiesz grać w nią nie najgorzej a kupisz tygodnie może nawet miesiące czy lata. Nikt, lecz nie potrafi grać w nią świetnie.

 

Na trawniku leży mocno niedożywiona kobieta (przecinek?) której ciało przywołuje zdjęcia więźniów Nazistowskich obozów zagłady. – ortograficzny?

Odwracam jej wątłe ciało na plecy. Chcę ujrzeć jej twarz. – powtórzenie?

Oczy ma otwarte (przecinek?) a lico blade.

 

Więcej usterek już nie wypisuję, ale cały tekst jest ich niestety pełen. Dialogi do generalnej poprawy. Przy Wołaczu wymagany jest przecinek. Język, stylizowany na dawny, czasami dodatkowo podkreśla emocje tytułowej postaci.

Opis makabrycznego świata straszy i przeraża, lecz ilość błędów językowych uniemożliwia uważne śledzenie fabuły i skupienie się tylko na losach bohatera/narratora. Trzeba zatem nade wszystko poprawić błędy.

 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Sprawy techniczne i wątpliwości (do przemyślenia):

Tamtego zimowego poranka, kiedy po raz setny patrzyła na nudne wykresy, poczuła to po raz pierwszy: delikatne, a jednak nieubłagane wołanie. – powtórzenie?

Raga przyglądała jej się uważnie, jakby badała jej strach.

– Miejsce, w którym jesteśmy, to świat astralny – zaczęła, a jej głos brzmiał jak wykładowcy. – i tu?

To, co posiadamy w świecie materialnym, jest tylko okruchem tego, co skrywamy tutaj. Tu gromadzimy wiedzę wszystkich, którzy byli przed nami… tu tworzy się prawdziwa magia.

Znowu spojrzała na Olgę i dotknęła jej czoła – lekko, jakby bała się, że Olga się rozpadnie. – powtórzenia?

– Agma Zarrot to potężna siła. Obdarza silną wolą, zdolnością przezwyciężania trudności i wytrwałością w dążeniu do celu. – i tu?

W końcu usłyszała również opowieść o Ryglu – istocie, która kiedyś próbowała przekroczyć bramę między światami i która została po tamtej stronie… zamknięta w wymiarze, z którego nie było powrotu. – i tu?

Kiedy w końcu otworzyła oczy, nie była już Olgą Grudzień. Jej ciało było tu, w świecie materialnym, ale jej dusza stała się częścią czegoś większego, czegoś, co istniało od zawsze. – i tu?

 

Z pewnością jest tu wiele fantastyki, ciekawego przedstawienia zasad, rządzących światem i samymi wiedźmami, za co daję klik, lecz usterki językowe trzeba dokładnie prześledzić i poprawić (ja wypisałam tylko ich część).

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Kolejna odsłona opowieści ze znanymi mi już bohaterami, życzę zatem powodzenia w tworzeniu całej, pozdrawiam serdecznie. ;) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Bardzo smutny, pełen żalu utwór. Widać nostalgię, oczekiwanie, nadzieję bohaterki. Zakończenie wskazuje na kres marzeń. 

Pozdrawiam serdecznie, klik. :) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Gratuluję debiutu i zachęcam do zerknięcia na Poradniki, zamieszczone w dziale Publicystyka (np. językowe, dialogowe, myślowe, a także – Drakainy – dla Nowicjuszy). ;)

 

Ten utwór jest przesycony dramaturgią oraz przerażającymi wizjami.

Nie wiem, czy celowo, lecz zawiera w sobie powtórzenia, np.:

Ostrym niczym miecz, przy nim rycerz klęka

Powoli otula, niczym Lilith swe dziecię

(…)

Własnego nie zazna, więc dobroć wymusza

Powoli dotykiem własny chłód zaszczepia

Każdą z dobroci pod gruby lód wchełpia

(tu na końcu jest jeszcze neologizm)

 

Ilość sylab w poszczególnych wersach jest nierówna, rymy czasem niedokładnie dobrane. Niemniej – przekaz wiersza robi wrażenie. ;)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :) 

 

Pecunia non olet

Witaj. :)

 

Gratuluję debiutu i zachęcam do zerknięcia w dział Publicystyka – są tam pomocne poradniki, w tym: poprawności językowej, o zapisie dialogów, myśli, a także – Drakainy – dla Nowicjuszy. :)

 

Kwestie językowe i pojawiające się przy czytaniu przykładowe wątpliwości oraz sugestie (zawsze – tylko do przemyślenia):

(tak, też sam się dziwię (przecinek?) że ktokolwiek używa takiego formatu danych w 2071 roku!)

Dokładnie to pies o ID AQInKQIEuM3VzQMBAQ==[1]. – ten zapis trzeba zmienić.

Urządzenie automatycznie ściągnęło z jego łapek ochraniacze, które nie tylko osłaniały pazurki; Bohdan to mieszaniec jamnika i czegoś nie do końca określonego – ochraniacze podnosiły Bohdana na tyle wysoko, że nie drze swoim rurkowatym brzuchem. – niezgodność czasów? – opisując w jednym zdaniu te same czynności, nagle z czasu przeszłego z nieznanego powodu przechodzisz do teraźniejszego, a potem znowu wracasz do przeszłego, co utrudnia zrozumienie fabuły

– Na ludzkie krwinki, ale tu znowu sztyni łajnem – pomyślał nasz bohater – niemyte człowiecze lenie, odpady cywilizacji. – błędny zapis myśli?

Wszedł przez zaniedbany korytarz 60-metrowego mieszkania, w której właśnie Joanna trzymała swojego partnera, Leszka, na smyczy; ten zaś nieudolnie ujadał jak chihuahua po udarze. – zdanie niezrozumiałe – do czego/kogo odnosi się wyrażenie w rodzaju żeńskim: „w której”?; liczebniki zapisujemy słownie

– Nie dość (przecinek?) że brudasy, to robią bardzo kiepską imitację mojego gatunku.

Kolejny fragment z niezgodnością czasów (takich jest później jeszcze więcej); wytłuszczone trzeba poprawić i nanieść sporo przecinków:

Leszek szczeka jak opętany, wymachując doczepionym ogonem. Bohdan nie ma ochoty wiedzieć jak doczepienie zostało mechanicznie rozwiązane. Mimowolnie, zgodnie z zasadą by nie myśleć o różowym słoniu – NPU[2] Bohdana rozszerzające jego umiejętności kognitywne do poziomu co najmniej ludzkich, podpowiedziało mu że chodzi o odbyt. Odchyla zdegustowany głowę jak najdalej od tej myśli – wszczepienie NPU niosło też za sobą nabycie poczucia zdegustowania – czegoś, czego zwykły pies nigdy nie doświadczał.

 

Twierdzi, że w jego buldożej rodzinie wkradła się nuda i rutyna. – składniowy?

Joanna lubi psy, ale z drugiej strony zajęcie się nimi jest dla niej zbyt trudne, więc uznała że woli Leszka jako psa (jego przynajmniej wiedziała jak w miarę obsługiwać); DAD za to pomoże im zarobić trochę pieniędzy. – i tu​?; wytłuszczony skrót poprawić?

– Na ludzkie krwinki, co się podziało z tymi chrześcijańskimi wartościami, które podobno były w tym kraju od dawna – tym razem Bohdan nie wytrzymał. – czy jego wypowiedź nie jest zdaniem pytającym?; powtórzenia?

 – Znajdę Cię, śmierdzący mieszańcu…! – nikły na przestrzeni kolejnych metrów słowa Joanny. – błędny zapis wypowiedzi i składniowy?

Wiatr nowoczesnego miasta obija mu sierść, hulajnogi jakichś ważnych psich person przejeżdżają tylko obok. – aliteracja?

Nad kolejnym celem, kiedy tylko znajdzie psi pociąg do Nowego Sącza (dlaczego tam? Nawet się nad tym teraz nie zastanawia). – składniowy?

Przegrywy, którzy nawet tak moralnie złej i małostkowej sprawy jak zdrada – nie potrafili dobrze zorganizować. – składniowy?

Łapki pieska zaczynają krwawić. Co nie miara zresztą. Każdy jednak krok – bolesny czy nie – każdy jeden odcisk odbija na nie-zniekształconej strukturze kamienia hałdy. – ort.?

W tym miejscu należało zaakceptować czym, a raczej kim – jest. – składniowy?

Człowiek, takiego jakiego zna Bohdan – podejmuje wybory. – składniowy?

– Uśpimy Cię, zafajdany ekskrementami pchlarzu! Zmielony Cię na mięso do hot-doga! – w majestatycznej pozie Bohdan słyszy skomlenia swojej właścicielki. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że słowo właściciel w tym kontekście za bardzo przypomina mu o pojęciu niewolnictwa. – składniowe? błędny zapis wypowiedzi?

– Jesteś mój, jesteś tylko mój! – krzyczy, staczając się 4 raz. Czy Eduardo będzie pragnął takiej kobiety? Dlaczego właściwie pragnął jej w tym momencie? – błędny zapis wypowiedzi?

 

 

Treść jest ciekawa, oparta na nietuzinkowym pomyśle, lecz wymaga jeszcze starannego dopracowania oraz poprawienia wszelkich usterek językowych i dialogowych. :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

 

Dziękuję za uprzedzenie o krwawych fragmentach oraz o wulgaryzmach. :)

 

Z spraw językowych mam następujące wątpliwości oraz sugestie (jak zawsze – tylko do przemyślenia):

Jak przez mgłę kojarzył, że zamawiał jakiś printer ze trzydzieści lat temu, ale zprzed realizacją przeniesiono go na inne stanowisko. – literówka?

Sprawdzał po kolei wszystkie funkcje, przy niektórych ztrzymywał się dłużej. – i tu?

Były suwaki do zmiany parametrów oraz kilka zakładek tematycznych. Tylko, że to była wersja demo i zdecydowana większość opcji była niedostępna. – powtórzenia?

– Najbliższy akt boski…, podatność…, pawdopodobieństwo (literówka?) rażenia…, zjawiska atmosferyczne…, (zbędny przecinek?) – mamrotał do siebie (przecinek?) zawężając pole poszukiwań. – O, to też może być ciekawe.

Organistka znała się na rzeczy, i na pewno dobrze jej dziś zapłacono. – zbędny przecinek?

Wszystkie chwile, przelatywały jej nagle przed oczami, jak slajdy ze starego diaskopu. – zbędny pierwszy przecinek?

Nocne rozmowy ze swoją siostrą Kasią, która błagałą ją o opamiętanie. – zbędny zaimek?; literówka?

– Tak cię będzie traktował całe życie – powiedział jej miesiąc temu wzburzony ojciec podczas jednej rozmowy. Nie rozmawiali potem przez dwa tygodnie. – powtórzenie?

Młody ministrant wstał ociężale, pod koniec siódmej zwrotki. – zbędny przecinek?

Wiedział (przecinek?) jak długa jest pieśń, w końcu słyszał ją już wiele razy.

„Czy to znak?” – zapytała siebie w myślach. – „Czy na to czekałam?” (brak kropki?)

Szmer w ławkach przerodził się w coraz głośniejsze komentarze. Z lewej strony oburzenie, z prawej chichot. Proboszcz gwałtownie wciągnął powietrze. Zaczęły się głośniejsze rozmowy. – powtórzenie?

– Wyłącz ten mikrofon. – Agnieszka zwróciła się zdecydowanym głosem do ministranta. – błędny zapis dialogu?

Zszokowany ksiądz zrobił krok do przodu chcą jeszcze ratować sytuację, natomiast przestraszony ministrant nie zauważył tego i (przecinek?) gwałtownie odwracając się ze statywem (i tu?) przyłożył solidnie, choć niechcący, wysięgnikiem w jego głowę. – literówka?

– A to świętą prawdę ksiądz powiedział! – krzyknął ojciec pana młodego (przecinek?) też wstając.

Reszta gości zamarła w szoku, nie wiedzieli (przecinek?) jak zareagować.

Ojciec zatrzymał się (przecinek?) słysząc dziki wrzask córki.

– Maciuś, co robisz! – zawołał. – czy to nie jest zdanie pytające?

Doskoczyła w kilku krokach i z całej siły smagnęła nim Maćka po twarzy, znacząc kolcami długie (przecinek?) czerwone krechy na policzku.

Kilka rodzin z mniejszymi dziećmi i goście z dalszych ławek, rzucili się do drzwi wejściowych. – zbędny przecinek?

Wzbudziły się autoalarmy w samochodach (przecinek?) pomagając w orientacji w gęstych strugach deszczu.

Za to teraz (myślnik lub przecinek?) co jest – jakieś przepisy, że nie można urazić, albo coś.

 

Dla mnie mocno zagmatwana fabuła. Opisy i zdarzenia, wyodrębnione kursywą, trudno mi dopasować logicznie do środkowej części, pełnej brutalnych mordów, rzezi, walki i wyzwisk. Niestety, ale mój ograniczony móżdżek tego nie ogarnął, przykro mi bardzo. Domyślam się, że uruchomiony i zhakowany przez Elvisa program, którego nazwa widnieje w tytule, spowodował to „ślubne” i inne, przyszłe, podobne zachowania ludzkie, że sięga do najgorszych instynktów i je wywleka na światło dzienne, czyniąc z ludzi diaboliczne istoty. Lecz – czy domyślam się prawidłowo? – nie wiem…

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)

Pecunia non olet

O, tak, świat jest skomplikowany (cokolwiek przez to rozumiemy). :) Dziękuję, pozdrawiam, powodzenia. ;)

Pecunia non olet

Dziękuję, Adexx, lecz ja jestem jurorką, nie startuję, jest o tym wspomniane w Przedmowie. :) 

Tekst zresztą nie spełnia wymogów. :)

Pozdrawiam serdecznie. ;) 

Pecunia non olet

Ono jest znakomite, Bardjaskierze, właśnie dlatego, że jest w nim tyle dołujących niedopowiedzeń i tajemniczości. :) Ja się teraz boję każdej rury, każdej ściany, każdego stuknięcia. :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

Kwestie techniczne i uwagi oraz sugestie (wyłącznie do przemyślenia):

Schronienie Pokoju było grupą bez wątpienia niezwykłą. Niedającą się włożyć w sztywne ramy chaos-porządek. Posiadała własne przepowiednie i wizję. – skoro ciągle mówimy o „schronieniu”, to może „posiadało”?

Dawno, dawno temu, kiedy ludzie spadli z drzew i zaczęli chodzić na dwóch nogach, pojawiło się nowe zagrożenie, które dotykało nie tylko nas, ale też każde innego żyjące stworzenie na świecie. – tu się posypała składnia?

Z czasem pojawiły się kamienne domy, potem zamki, miasta, państwa aż w końcu wylądowaliśmy w tych szklanych świątyniach zepsucia i wyzysku, w których musieliśmy co rusz tworzyć nowe strategie marketingowe produktów, których nikt nie chciał kupować. – powtórzenie?

Szczególnie w dramatycznych sytuacjach, kiedy na przykład byli mordowani (przecinek?) jak teraz.

Tam należało czekać, gdyż przepowiednie mówiły jasno – w końcu nadejdzie kres i Smakoszy (przecinek?) i Zjadaczy.

Okazało się, że Pokojowi przygotowali się do oblężenia, zbudowali wcześniej Taran Pokoju i po wymordowaniu Smakoszy, (zbędny przecinek?) wyważyli bramę, aby dobrać się również do nas.

Podobno wybrańcy byli w zasadzie zawłaszczeni przez chaos i ich mowa była jego mową. Nie byli żadnymi nędznymi pośrednikami jak ja. Dlatego też od razu padłem na kolana i bardzo, ale to bardzo chciałem usłyszeć jego głos, w końcu, po tylu latach udawania dostąpić tego zaszczytu. – powtórzenia?– celowe?

Teraz (przecinek?) gdy zabiliśmy miliony, miliony tych głupich Zjadaczy, będziemy mogli w końcu odetchnąć i zająć się tym, co jest naprawdę ważne.

Myślę, że wiecie. Wiem, wielu z was chciałoby, żebym w końcu opublikował listę kapłana Mruka, ale musicie mi wierzyć, że nie ma tam nic ciekawego. – aliteracja?

Z radością nastawiłem uszu, gdy zaczął mówić coś zupełnie przeciwnego: – literówka i logiczny?

Pomarańczowy książę nawet nie zaszczycił mnie jednym słowem skierowanym wprost do mnie, po prostu uśmiechnął się życzliwie, zmrużył oczy i wskazał na mnie otwartą dłonią. – powtórzenia?

 

Jak na opowiadanie, stworzone specjalnie na ten konkretny Konkurs, tekst jest dla mnie tak zawiły, dziwny i zaskakujący, że z pewnością spełnia wymogi Regulaminu i zasługuje na pochwałę oraz klik. ;) Wizja świata makabryczna, zakończenie piorunujące. :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia w Konkursie, zaraz oddam głos do Biblioteki. ;) 

Pecunia non olet

I o co chodzi z tym ujawnieniem w razie nominacji? (Do czego?)

Hmmm… Szanowny Anonimie, jak rozumiem, nie znasz jeszcze zbyt dobrze zasad działania naszego Portalu. Zachęcam do zerknięcia w dział Publicystyka – tam widnieje znakomity Poradnik Drakainy dla Nowicjuszy. :) 

Nominacja do Piórka oznacza, że otrzymałeś co najmniej pięć głosów od Czytelników i Loża będzie rozpatrywać Twoją nominację, czytając to opowiadanie. Jeśli przyzna więcej TAK niż NIE, otrzymasz najwyższą nagrodę na naszym portalu – Brązowe Piórko. :) To ogromny prestiż i uznanie, dostępne naprawdę tylko Najlepszym Autorom! :) Ten znak będzie widniał przy tym tekście, podobnie jak przy Twoim nicku, kiedy zajrzeć w profil. :) W HP możesz zobaczyć te wątki: klikania do Biblioteki, nominowania do Piórek, przyznawania Piórek w poprzednich miesiącach, wyników głosowania Loży itp. ;) Tam też są opisane zasady nominowania oraz przyznawania Piórek. :) 

Ten Konkurs wymaga anonimowości. Jeśli Twoje opowiadanie będzie nominowane co najmniej pięcioma głosami i trafi pod obrady Loży, musisz napisać prywatną wiadomość do Finkli, podając swój nick. :) Przy Piórkach nie rozpatruje się bowiem opowiadań anonimowych. :) Lecz tutaj, jako Autor, do czasu ogłoszenia wyników Konkursu, nadal musisz jeszcze widnieć jako anonimowy. :) 

Śledź zatem bacznie w HP wątek o najlepszych opowiadaniach listopadowych. :) Tam Przewodniczący Loży (Ślimak Zagłady) za kilka dni podsumuje wszystkie nominacje z tego miesiąca i ogłosi, które opowiadania przechodzą pod głosowanie. :) 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. ;) 

Pecunia non olet

Użyję innego argumentu: jeśli teraz znowu przeczytam: “bruce, co cię skłoniło do tej nominacji, przecież nawet Finka była na NIE?”, to się zwyczajnie pochlastam… laugh

Pecunia non olet

Dziękuję, Finklo heart, niemniej przepraszam, nie chcę złamać jakiegokolwiek zapisu Regulaminu, nie znam ich tak dobrze, jak Ty (emotka: padam yes), wolałam zatem już tu zamieścić pełne uzasadnienie; ciągle jestem pytana o wyjaśnienia moich nominacji; chciałam dopełnić wszelkich formalności. :) Dodatkową rzeczą jest jak najszybsze wskazanie usterek, bo one mogą wpływać na ocenę innych Czytelników, a – jako jurorka – nie miałam wcześniej możliwości, by to zrobić; uważam, że każdy Autor nominowanego tekstu powinien mieć równe szanse oraz podobny czas na naniesienie – wedle swojego uznania – wszelkich poprawek przed upływem czasu na zgłaszanie nominacji. :) Szanowne Jury (o Panu Przewodniczącym Loży nie wspominając…) wie, jak bardzo męczyłam Je prośbami o możliwość zamieszczenia tej opinii (choć zrozumiałym było, że na razie, póki Konkurs trwa, muszę z tym poczekać), za co serdecznie pozostałe Jurorki przepraszam. :) 

Pozdrawiam Was i bardzo dziękuję. heartkiss

Pecunia non olet

Miło mi, dziękuję, HollyHell91, ale daleko jeszcze wszelkim moim wypocinom do nominacji (na marginesie – i całe szczęście wink), czasami zdarzyły się, lecz to wyjątki potwierdzające jedynie regułę; za to – jeśli chodzi o bizarro – nadal czynię nieudolne próby, a Twoje opko to absolutne mistrzostwo humoru, absurdu oraz pomysłowości. Nie wyobrażam sobie napisania nawet milionowej części czegoś tak szokującego. :) Nieustanne brawa! yes

Pecunia non olet

Witaj. :)

 

Nie znam poprzednich rozdziałów, a wpadam nieco z obowiązku, choć fragmenty nie wliczają się do grafika dyżurnych. :)

Kwestie techniczne i sugestie oraz wątpliwości (tylko do przemyślenia):

Występują błędne zapisy dialogów, np.:

– Już nas opuszczasz, nowy mistrzu, i to bez celebracji? – była oryginałem niewiele odstępującym urodzie swej kopii.

– Proszę – wręczył kolejnego srebrnika.

 

Zdarzają się też błędy ortograficzne, np.:

Niepotrzebowała kokieterii odsłonięctego ciała, aby przykuć uwagę.

 

Dostrzegłam również literówki, np.:

Niepotrzebowała kokieterii odsłonięctego ciała, aby przykuć uwagę.

– Będę pamiętać – powiedziała Avi i odwrocila sie, odeszla znikając za zakrętem glebi kuchni.

 

Są tu też aliteracje, np.:

– Będę pamiętać – powiedziała Avi i odwrocila sie, odeszla znikając za zakrętem glebi kuchni.

 

Są też błędy składniowe, np.:

– Proszę – wręczył kolejnego srebrnika.

 

 

Fabuła ciekawa, choć oczywiście trzeba znać kolejne i następne części, aby śledzić ją na bieżąco. :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)

 

Pecunia non olet

Marszawo, listy Uczestników jeszcze brak wink, Konkurs nadal trwa, lecz – dla ułatwienia – mogę podać, że – o ile mnie wzrok nie myli – na dzień dzisiejszy i chwilę obecną mamy 23 teksty, biorące udział w Konkursie.  :) Wiemy, że niektórzy Portalowicze zapowiadali tu swój udział przy innych utworach/w innych wątkach, zatem ta liczba może się jeszcze powiększyć. ;)

Jednakże – z racji tego, że jeden z Uczestników całkiem niedawno usunął konkursowy tag i wycofał swoje opowiadanie z Konkursu (”O dwojgu takich…”), a były już przy nim komentarze, wspólnie z Jurorkami uzgodniłyśmy, że ono także wlicza się do opek – że tak to ujmę – “wymaganych regulaminowo przy czytaniu w związku z obranym przez siebie limitem”, czyli na razie mamy 24 opowiadania, które można czytać. :)

Pecunia non olet

Cała przyjemność po mojej stronie, pozdrowionka, ASheart

Pecunia non olet

Sajmonie15, ukłony i podziękowania dla Ciebie; tekścik jest zaledwie nieśmiałą przymiarką do wymogów konkursowych. :)

Pozdrawiam ciepło. heart

Pecunia non olet

Witaj. :)

Nie wiem, czy dobrze odgaduję, ale to chyba Twój debiut. :)

 

Kwestie techniczne i sugestie oraz wątpliwości (tylko do przemyślenia):

Tytułu już nie powtarzamy w opowiadaniu.

Całość jest złożona z wielkich bloków tekstu, które należy zmniejszyć, czyniąc opowiadanie przystępniejszym w odbiorze oraz czytelniejszym.

Czy celowym jest brak jakichkolwiek dialogów? Opowiadanie jest dość długie i – tylko opisy?

 

W tekście jest sporo literówek, np.:

Jednak argumentuje swoją decyzję następującymi punktami.

Miało to okazje wyrazić się wielokrotnie.

Innym przykładem może być jego spojrzenie na instytucje małżeństwa wśród swoich pobratymców.

 

Dostrzegłam też błędy ortograficzne, np.:

To dzięki temu w głównej mierze byłem wstanie dojść do prawdy o wysokiej wrażliwości gatunku Białych Ciem na percepcje świadomych istot. – ten jeden błąd występuje aż jedenaście razy!

Z samcami sprawa wygląda z goła inaczej.

 

Są także powtórzenia, np.:

Nie zna naszego języka ojczystego, ale zdołałem nawiązać z nim osobistą nić glossos. Nasz powstały w ten sposób unikalny język posłużył jako narzędzie do powstania serii rozmów, z których byłem wstanie wyłuskać dokładniejszy obraz sposobu funkcjonowania Białych Ciem. Dołożyłem wszelkich starań, aby wiernie przełożyć całą nabytą na ich temat wiedzę z nici na nasz język ojczysty.

Na tyle, że jego poluzowana percepcja zaczęła wyraźnie wpływać na jego cechy psychofizyczne. To dzięki temu w głównej mierze byłem wstanie dojść do prawdy o wysokiej wrażliwości gatunku Białych Ciem na percepcje świadomych istot.

Albi powiedział, że miał te wzory od pierwszego naszego spotkania, ale po prostu w jedynych znanych na Czarnej Latarni odcieni czerni i bieli. Stały się one po prostu bardziej widoczne dla ludzkich oczu przez nabranie nowych kolorów. Narzekał wcześniej, że jego wzory stały się mniej wyraźne i zaczęły zanikać, ale od kiedy jego ciało nabrało nowych kolorów, stały się wyraźne jak nigdy dotąd.

 

 

Są zdania kompletnie niejasne, np.:

Albi powiedział, że miał te wzory od pierwszego naszego spotkania, ale po prostu w jedynych znanych na Czarnej Latarni odcieni czerni i bieli.

To one decydują o na drodze dyskusji między swoimi sektorami kolonii co jest na ten moment wymagane do zrealizowania, jak powinno wyglądać prawo i tak dalej.

 

Reszty już nie wypisuję. Całość wymaga starannego sprawdzenia i poprawienia bardzo dużej ilości usterek językowych.

Pomocne mogą okazać się Poradniki z działu Publicystyka, w tym: Drakainy dla Nowicjuszy, a także: dialogowe, zapisu myśli i językowe.

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Tak, tak, nominacje są, czasu faktycznie mało, a w przypadku możliwości głosowania Loży trzeba tejże Loży przesyłać swoje dane. :)  

Pecunia non olet

I ja dziękuję, powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Bardjaskier mnie przekonał, bo jeszcze miałam dylemat, lecz ciągle myślałam o tym tekście – też dodaję nominację, powodzenia! :)

Pecunia non olet

Witaj. :)

 

Wątpliwości i sugestie co do spraw technicznych (zawsze – tylko do przemyślenia):

Tego było za wiele dla biednej kobiety, która na widok twarzy zaginionego przed kilkoma laty męża, najzwyczajniej zemdlała. – zbędny ostatni przecinek?

Gdy się ocknęła, spokojny, ale pusty wzrok Iwana, wciąż tkwił wpatrzony w nią z wysokości twarzy słomianego chochoła. – i tu też?

Musi pani niestety opuścić nasz azyl, ale proszę mi zaufać, kiedy przyjedzie pani do nas następnym razem, obiecuję, że odzyska pani powody do optymizmu. – powtórzenia, może celowe, dla podkreślenia treści zdania?

W czasie (przecinek?) gdy apokaliptyczny pył codziennie przesłaniał cały znany jej świat, w uzdrowiskowym parku zakwitły pierwiosnki i zawilce, a na smukłych brzozach pojawiły się pierwsze pąki. Natalia nie miała pojęcia, w jaki sposób, dawno zapomniana wiosna, uchowała się w tym odciętym od świata miejscu. – powtórzenie?

– Iwanie, przykro mi – kobieta przerwała mężowi prezentację. – Ale nie mamy dzieci. – brak kropki i potem wytłuszczone zacząć małą literą?

Tuż przed kolejnym przyjazdem, wykonała zdobyty gdzieś na czarnym rynku za horrendalną cenę, test ciążowy. – zbędne przecinki?

Tak (przecinek?) jak się tego spodziewała, zobaczyła dwie wyraźne kreski.

Niestety, trzeba się będzie jeszcze uzbroić się cierpliwość. – omyłkowe powtórzenie?

– A co (przecinek?) jeśli…(spacja?) – kobieta przerwała mu brutalnie.

 

Świetny, mroczny, zaskakujący w swej genialnej formie przekazu tekst, brawa! :) Tak wygląda “indoktrynacja na sposób sf”. :)

Pozdrawiam serdecznie, klik, powodzenia w Konkursie. :) 

Pecunia non olet

Na spokojnie, Szanowny Anonimie, to tylko sugestie, niemniej – musisz mieć także czas, jak i pozostali Nominowani, aby zapoznać się z nimi i je przemyśleć, stąd moje ciągłe męczenie Szanownej Przewodniczącej Jury, Ambush, abym mogła nominację wraz z pełną opinią już zamieścić. :) 

Decyzja o nominacji pojawiła się od razu po przeczytaniu, tu nie było żadnych wątpliwości. :)

Pecunia non olet

Otrzymawszy dziś od Szefowej Jury, Ambush, zielone światło i długo oczekiwane pozwolenie, gdy Konkurs zmierza już powoli ku końcowi i – co za tym idzie – pojawiły się sprzyjające warunki, pozwolę sobie zamieścić wpis nominacyjny:

 

Komentarz tuż po przeczytaniu:

Witam serdecznie i dziękuję za udział w Konkursie. :)

Opowiadanie jest znakomitym – że tak je nazwę – „thrillerem fantastyczno-detektywistycznym”, trzyma w napięciu do ostatniego momentu, jest również mocnym, antywojennym przesłaniem. Opiera się na niezwykle oryginalnym pomyśle i przejmująco opisuje wszelkie odkrywane przez bohaterkę: podłości, brudy, mataczenia, spryt oraz oszustwa i knowania polityczno-wojskowe. Cieszy, że w tym świecie/tych światach są jeszcze ludzie uczciwi, porządni oraz odważni. Z uwagi na oryginalność oraz nietuzinkowy pomysł chciałabym Twoje opowiadanie nominować do Piórka. :)

 

Kwestie techniczne i wątpliwości oraz sugestie podczas czytania (zawsze – tylko do przemyślenia):

Dreszcz przebiegł mi po plecach, na myśl, że zaraz minę miejsce, gdzie niedawno siedział, całkowicie pochłonięty poszukiwaniami zaginionego turysty, a przede wszystkim… wciąż żywy. – zbędny pierwszy przecinek?

Po przejściu kwarantanny włączano przybyszy do ludzkiego społeczeństwa, (i ten?) z nadzieją, że proces adaptacji przebiegnie bez większych konfliktów.

W ostatnim rzędzie siedział mężczyzna w czarnej, skórzanej kurtce, wpatrzony w widok za oknem. – aliteracja?

Najwyraźniej nie byłam jedyną osobą, która zgodziła się podróżować przedziałem przeznaczonym dla przybyszów z innego wymiaru. – i tu?

Obserwując stworzenia, (zbędny przecinek?) zauważyłam, że pojawiały się w wagonie nie tylko z niewielkim bagażem, ale i z dokumentem w ręku.

Była hybrydą kobiety i łani. Jej długie, jasne uszy zadrgały nerwowo, a oczy z pionowymi źrenicami wpatrywały się we mnie ze strachem, niczym sarna oślepiona reflektorami nadjeżdżającego samochodu. – składniowy?

– Proszę oddać tej pani przepustkę – mężczyzna zwrócił się do mnie ponownie. – I więcej jej nie straszyć. Jest już wystarczająco roztrzęsiona. Jej syn pozostał na peronie. – dodał. – błędny zapis dialogu?

– Przepraszam – oddałam kobiecie kartkę, zastanawiając się (przecinek?) jak można zgubić dziecko.

– A kogo to obchodzi? – zapytał. – Dla większości ludzi te stworzenia to problem, który może w ten sposób sam się rozwiąże. Nie ufają im. Boją się ich. Widziałaś te protesty w miastach?

– Ale to są żywe istoty. – powtórzenia/sporo zaimków?

Pomyślałam przeczytanych wcześniej nagłówkach: „Zaginiony dziennikarz z Bernina Express”, „Tajemnicze zniknięcie turystów w Alpach”, „Rodzina poszukuje podróżnika”. O konferencjach prasowych. – brak części zdania?

– O tym, że z obawy przed nielegalnym korzystaniem z portalów ich działanie utajniono, ale w teorii… wciąż da się przejść na drugą stronę. – mocno zgrzyta mi ta odmiana (?)

Czegoś tu brakuje, a ja nie wiem (przecinek?) czego – dodał i pokręcił głową.

– Myślałem, że chcesz pomóc? – czy to zdanie pytające?

Pewnie za kilka minut zapytałabym o to ponownie, ale w cieniu wysokich szczytów, zobaczyłam ciemny otwór w skale. – zbędny ostatni przecinek?

Na ścianach było mnóstwo mosiężnych zdobień i zębatych kół. Nie wiedziałam, czy kryły w sobie jakiś mechanizm, czy były tylko dekoracją. Za oknem nie było już Alp. Był inny świat. – powtórzenia?

Poczuliśmy, że pociąg zwalnia, więc spojrzeliśmy przez okno. Wjeżdżaliśmy na stację (brak kropki lub części zdania?) Tysiące stworzeń w panice tłoczyło się na peronie, ale nikt nie spoglądał w stronę naszego pociągu.

Zamknęłam oczy, przebiegając przez nią, bo przez ułamek sekundy bałam się, że odbiję się od niej jak wróbel od szyby. – powtórzenie?

– Ale… ale wyglądasz jak człowiek! – patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. – błędny zapis dialogu?

– Zmieniłabyś zdanie, gdybyś zobaczyła mnie w czasie pełni, skarbie – Mrugnął do mnie porozumiewawczo. – i tu?

Płacz wszystkich w przedziale, za tymi, którzy pozostali na peronie, tylko utwierdzał mnie w tym przekonaniu. – zbędny pierwszy przecinek?

Myśl, że pozbawiłam go ostatniej możliwości ucieczki, dławiła mnie, wywołując nieprzyjemne fale mdłości. – a tu przedostatni?

Siedziałam przy oknie Bernina Express i tępo śledziłam mijające krajobrazy. – dopytam – czy nie: „mijane”?

Stworzenia nie ginęły między wymiarami, tylko na krótkim odcinku między Tirano a obozem przejściowym w Mediolanie.

Dokąd ich wywieziono? – składniowy – „je”?

– Chodź, Bambi – Wyciągnęłam dłoń w stronę chłopczyka z porożem. – błędny zapis dialogu?

 

Pozdrawiam serdecznie i ponownie dziękuję za udział. Klik biblioteczny oraz piórkowy. :) Powodzenia! :)

Pecunia non olet

Otrzymałam właśnie pozwolenie od Szefowej Ambush, za które niniejszym serdecznie dziękuję.heart

Czas nagli, stąd mój dzisiejszy wpis, abyś miał, Szanowny Anonimie – w razie chęci – czas, żeby zapoznać się z uwagami co do strony technicznej tekstu.:)

 

Komentarz zaraz po przeczytaniu:

Dziękuję serdecznie za udział w Konkursie. :)

Opinia skrótowa, napisana do Pana Przewodniczącego Loży, kiedy jeszcze sądziłam, że sama nie będę mogła zgłosić tej nominacji z uwagi na pierwotny terminarz Konkursu:

 

Ten niesamowity wyciskacz łez wprawił mnie w trudny do opisania nastrój… Pokazałeś, Szanowny Anonimie, to, co tak trudno często nazwać słowami i zrozumieć: tragedię małego, osamotnionego dziecka, niszczonego latami przez najbliższych. Tekst jest wręcz przesycony na wskroś emocjami, dramatyzmem, cichą nadzieją niewinnej istotki na coś, co nigdy nie nadejdzie. Niezwykle rozrywająca treść, brawa! Nominuję do Piórka i trzymam kciuki. :)

Dodam jeszcze – miałam tu wiele skojarzeń filmowych, jak to ja, z których najsilniej przebijało wstrząsające studium emocji małego chłopca, oglądane w dzieciństwie – film pt. „Odwiedziny pana prezydenta” o uczuciowym, nadwrażliwym kilkulatku, całe życie tęskniącym za czułością ukochanego ojca, tytułowego „pana prezydenta” (w tej roli znakomity Leon Niemczyk) – dziecko to miało wszystko prócz zwyczajnej, ojcowskiej miłości.

 

 

Sprawy techniczne i nasuwające się przy czytaniu wątpliwości oraz sugestie (zawsze – tylko do przeanalizowania):

Tytuł nie wymaga już kropki na końcu.

 Wystarczyło, że zmieniałem się w pająka, w drobną mysz przebiegającą między stołem, a wtedy słyszałem ten słodki dźwięk, jak miód. Teraz już nie próbuję takich sztuczek. Przestali bać się owadów i zwierząt, a przemiana w potwora niczego nie zmienia. Świat zmienił się nie do poznania. Coś w nim umarło, a moja praca stała się ciężka. – niejasny fragment – o kim/czym mowa w wyrażeniu: „przestali bać się”?

Trwam więc zanurzony w ciemności, czekając na swoją kolej. Czasem wchodzę do snów, próbuję wypełnić swój obowiązek. – powtórzenie?

Moim jedynym celem było być artystą. – styl/powtórzenie/aliteracja?

Teraz (przecinek?) gdy straciłem sens swojego istnienia, życie wydaje się jałowe.

Jakże miło byłoby choć raz stać się dobrym, namalować coś kolorowego, ciepłego, co wzbudziłoby uśmiech i pozostawiło po przebudzeniu miłe wspomnienia, a nie strach i pot spływający po ciele ofiary. – powtórzenie?

 

 

Tu dopytam – czy w drugim zdaniu nie miało być także (jak w poprzednim): „boję się”?:

Czasami boję się ich snów, ich rozmyślań – są tak czarne, zimne, przeżarte rozkładem. Boją się rzeczy, których sam nie rozumiem. Trudno je ukazać, naśladować, a jednak w moim sercu wciąż tli się nadzieja.

 

 

Wszystko, co żyje ( (zbędna spacja?) o ile tak można nazwać moją egzystencję) (przecinek?) czegoś się boi.

Niektórzy oddali się zapomnieniu, zamykali się w sobie, by zostać zawieszeni w czasie do końca (przecinek?) wracając do Źródła.

Nic innego nie przychodzi mi do obłoku. Myślenie przychodziło mi wtedy z trudem, bo (przecinek?) choć nieśmiertelni, czas trawił naszą pamięć jak każdego innego. – powtórzenia?

Będę na tyle uprzejmy, by przetłumaczyć naszą mowę na wasze. Nie będąc z ludźmi (przecinek?) przekazywaliśmy informacje za pomocą wibracji i fantazyjnych kształtów. – powtórzenie?

Przyssałeś się jak pijawka do człeka z anatedifobią. – hmmm, nie widzę w necie, czy to nie jest błąd rzeczowy i nie miało być: z anatidefobią?

– Znowu się kłócicie? – odpowiedział obłok kwadratowym kształcie, który wciąż się obracał. – literówka/składniowy? ; i aliteracja?

– Co tam u ciebie, Kwadratowy? Jak tam praca – znalazłeś coś? Jakąś niespokojną głowę, artystę? – Zawibrował inny obłok, ignorując kłótnię pobratymców. – czy to nie było „gębowe” wibrowanie w rozmowie (potem jest jeszcze wielokrotnie)?

Może kiedyś „z kolekcjonuję” coś więcej niż ucho. – celowo taki zwrot?

To najstarszy z nas (przecinek albo myślnik?) Gniewko.

Te dziwne (przecinek?) czerwone kudły…

Pamiętam tę chwilę bardzo dobrze. Wszyscy uciekliśmy w dal.

Do dziś pamiętam jej wzrok pełen strachu… a może smutku? – powtórzenie?

Zobaczyłem, jak ojciec podrzuca płaczące dziecko nad schodami. W górę i w dół jak zabawkę, z uśmiechem na twarzy. Czego nie można było powiedzieć o ryczącym w niebogłosy dziecku (przecinek?) próbującym uciec. – ortograf i powtórzenie?

– Nie wiem (przecinek?) jak.

– Ja nie mam gdzie wracać.– dokąd?

Same z wami utrapienie… – gramatyczny i składniowy – SAMO (rodzaj nijaki, bo: „utrapienie”)

– A kto inny ma wiedzieć (przecinek?) jak nie ty?

– Czyli (przecinek?) jak pomożemy, zostawisz nas w spokoju?

Próbowaliśmy stworzyć pejzaż miasta – Paryża. Powstało krzywe miasto, nad którym wznosiła się koślawa wieża Eiffla, stworzona przez Ciepłą. – powtórzenie?

– Staramy się (przecinek?) jak możemy – odpowiedział Łatwy.

– Tylko wiesz, człowieku, że to nie będzie prawdziwe? Nie rozumiem, jak to ma ci pomóc znaleźć szczęście – Miła zaczęła nerwowo falować, jakby sama myśl o dotknięciu dwunoga wstrząsała jej obłokiem. – powtórzenie?; błędny zapis dialogu i tu chyba miało być: „Ciepła”, a nie „Miła”?

 

 

 

Powróciłam ponownie po kilku dniach, choć nie było to łatwe, bo tekst rozrywa mnie dosłownie od środka na kawałki… Jestem nim ogromnie poruszona, jak rzadko którym i – rzadko kiedy… Nie potrafię przestać przy nim płakać, a to dla mnie najlepszy dowód, że z całą pewnością wart jest nominacji!

Wypisałam kilka najtrudniejszych fragmentów:

 

Odtrącana, mimo to wracała, szukała oparcia, które było jej wtedy potrzebne, a którego nie umieliśmy zapewnić. Była też mapa. Dziwny, ludzki rysunek. I nasza ciekawość tego, co będzie na końcu. Choć dokończyliśmy tę drogę, która sprawiła, że na nowo nauczyliśmy się cieszyć, nie zostało nic oprócz pustki i czekania na jej powrót.

Wciąż są jeszcze pojedynczy ludzie, którzy potrafią marzyć i śnić – latać, a nie pełzać jak inni.

Uczucie smutku i odosobnienia biło z wnętrza dziewczynki.

Umysł tego dziecka był jak podziurawiona tkanina. Oprócz złych chwil dostrzeganych tu i ówdzie nie było tu niczego.

Krzyki, ubliżanie i samotność. Smród tych uczuć stawał się nie do zniesienia.

Brakowało dobrych wspomnień. Pochowane były gdzieś głęboko, za twardym murem.

Chcę, żeby moi rodzice mnie przytulili i powiedzieli, że kochają. (…) Zawsze chciałam to usłyszeć.

 

 

Niewinna i całkiem zwyczajna na pozór historia sf zawiera w sobie potworny dramat. W moim odczuciu jest ogromnym i niezwykle bolesnym oskarżeniem wszystkich nas – rodziców/ludzi. Uciechy, swawole, pogoń za zachciankami, marzeniami, niezrealizowanymi ambicjami i dziwacznymi mrzonkami zostaje postawiona w kontrze do gehenny, przeżywanej przez biedne, bezbronne dziecko. Czasem tak bardzo gonimy za pieniędzmi, zatracając się w tym, że zapominamy o najważniejszym – że owym małym, kochanym istotkom, zdanym tylko na naszą łaskę, do szczęścia potrzebne jest nade wszystko nasze zainteresowanie, przytulenie, gest, pocałunek, czułość, miłość… Nic tego nie zastąpi. Owszem, ważne, by dziecko miało co jeść i w co się ubrać, aby nie wstydziło się przed rówieśnikami z powodu nędzy, lecz dom bez miłości tylko powoli zabija, nie wychowuje…

Dziecko samo nie będzie „klapać jęzorem”, kłócić się, znieważać, obluzgiwać, walczyć o swoje prawa ani się ich bezwarunkowo domagać. Dziecko po prostu zamknie się w sobie i – jak to się stało z Twoją bohaterką – cicho, niepostrzeżenie odejdzie w przekonaniu, że nikomu na tym świecie nie było potrzebne…

I kolejna ważna kwestia, tutaj poruszona, o której i ja często pisałam w komentarzach – to, że dziecko przynosi do domu słabsze oceny, nie świadczy o tym, że jest tępe czy głupie, lecz – zazwyczaj – o tym, że to nauczyciele zwyczajnie się na nim nie poznali. Każde dziecko, każdy człowiek ma talent. Niejeden nawet. Trzeba go cierpliwie szukać i rozwijać, pielęgnować, starać się i wierzyć w swoje dziecko. Bo to też świadczy o miłości. Niejeden geniusz, znany z historii, był uważany w szkole za “głupka i nieuka”.

Kochajmy nasze dzieci! To dla nich żyjemy! Ich wewnętrzny świat, psychika, marzenia i dążenia są nieraz tak kruche…heart

Ta zagubiona dziewczynka wolała szukać pomocy koszmarów niż innych ludzi. To wielki dramat i wielkie oskarżenie wobec nas wszystkich. Gratuluję Ci, Anonimie, tak wielkiej, niespotykanej dziś wrażliwości i – jakże celnego dostrzeżenia tak ważkiego problemu, jakim jest w obecnych czasach znieczulica i brak zwyczajnej, dobrej, bezinteresownej, rodzicielskiej/ludzkiej miłości. :)

A sama mapa, mimo wcześniejszego jej słownego opisu, nakreślona ręką dziecka, dodała jeszcze dramatyzmu do przekazu, zawartego w tym wstrząsającym opowiadaniu. ;)

BRAWA!!!!yes

Pozdrawiam serdecznie, klikam podwójnie i trzymam kciuki za Piórko, życząc także powodzenia w Konkursie. :)

Pecunia non olet

Ha, ha, ha, Dawidzie, jestem Bykiem, ale moje “zdolności umysłowe” mają mocno ograniczające mnie klapki na oczach i są naprawdę mizerowate. :) Też często pytam o znak Zodiaku, mam to po Mamie. :) I popełniam w tekstach maaasę błędów. :) 

Najważniejsze, że miałeś frajdę z pisania, tylko to się tak naprawdę liczy. :) W dodatku – stworzyłeś przeciekawy horror, brawa! :)

Pozdrawiam Cię serdecznie. ;) 

Pecunia non olet

Ślimaku Zagłady – co ja mogę napisać?  Po prostu: ZNAKOMITE! :)

 

Dorzucam moją skromną rymowankę:

Się zebrałem,

pokulałem,

mam trzy części białe,

nos z marchewki,

dwa węgielki

to oczy wspaniałe,

trzymam miotłę,

fryz to sople,

głowę zdobi garnek

kiedy zima,

mróz mnie trzyma,

bom śnieżny bałwanek.

 

Pozdrawiam Was! smiley

Pecunia non olet

Witaj, Dawidzie. :)

 

Kwestie techniczne, które wpadły mi w oko i wątpliwości oraz sugestie (tylko do przemyślenia):

Właściwie co, trzy, cztery miesiące wyruszała, by móc poobserwować zwierzęta żyjące na wolności. – zbędny pierwszy przecinek?

Zadzwoniła do dwojga swoich przyjaciół, którzy prawie zawsze z nią jeździli. Marka, który był weterynarzem i Basię (myslnik albo przecinek?) wykładowczynię biologii na uniwersytecie. – powtórzenie?

Gdy się zgodzili (przecinek?) szczęśliwa klasnęła w ręce i zaczęła się pakować.

Dżungla tętniła życiem (przecinek?) o czym świadczył śpiew ptaków, rechot żab i krzyki małp (i tu?) a także wiele innych odgłosów.

Ściągnęli plecaki, następnie Marek wyjął specjalny pistolet na usypiające naboje, który przeznaczony był do obrony przed dzikimi zwierzętami, a także ( myślnik?) by złapać samego nietoperza.

Basia bardzo silną latarkę, a Agata specjalny spray, który po rozpyleniu miał ukryć zapach ich ciał. – wytłuszczone trzeba zmienić?

Basia, która była najbardziej podekscytowana (przecinek?) włączyła latarkę i żachnęła się: (…)

Basia oświetlała przed każdym krokiem całą grotę.

– Musimy wejść znacznie dalej. Prawdopodobnie natkniemy się na całą rodzinę Jaskiniolubów. – Mówiła Agata. – powtórzenie i błędny zapis dialogu?

Zanim zdecydowali się (przecinek?) co zrobić z tym odkryciem, za plecami usłyszeli męski (i tu?) trochę ochrypły głos.

– Witam (przecinek?) czym chata bogata! – a potem śmiech, charakterystyczny dla osoby (i tu?) która jest bardzo rozbawiona.

Przyjaciele odwrócili się i dzięki świetle latarki ujrzeli niezwykłą, upiorną postać. – składniowy?

– Niemożliwe (przecinek?) wampiry nie istnieją – dodała Basia.

Potwór podniósł do góry ręce w żartobliwym geście, a Marek, który miał z ich trójki największe poczucie humoru (i tu?) pomyślał: „To coś z pewnością lubi żartować, gdyby był człowiekiem (i tu?) pewnie od razu bym go polubił.”

Na końcu tych odpowiedzi musisz dać kropki:

– Złą

– Złą

– Dobrą

 

Dobra natomiast, że (myślnik lub przecinek?) jeśli chcecie (i tu?) opowiem wam moją historię, która jest z pewnością osobliwa i bardzo ciekawa. Cholernie długo z nikim nie rozmawiałem i bardzo mi tego brakuje. – powtórzenie?

– Wysłuchamy cię (przecinek?) jeśli puścisz nas wolno.

Chwilę później trójka podróżników siedziała na skalnej podłodze zdecydowani wysłuchać opowieści tej dziwnej, przerażającej istoty. – składniowy?

Natomiast ona, która twierdziła, że kiedyś była człowiekiem (przecinek?) zaczęła chodzić dokoła nich i opowiadać historię swojego życia.

– Moja opowieść może wydać się trochę chaotyczna, nie przygotowywałem się przecież, jeśli więc macie jakieś wątpliwości (przecinek?) możecie mi przerwać i zapytać.

– Zapewne uznacie to za nieprawdopodobne (przecinek?) ale urodziłem się może dziesiątki tysięcy lat temu, nie wiem dokładnie.

Ludzie byli wtedy koczowniczymi grupami. – styl/logiczny?

Nie planowałem zabić, taka myśl przyszła mi do głowy (przecinek?) kiedy mój dorosły towarzysz złamał nogę wpadając w dziurę wykopaną przez jakieś zwierzę.

Prosił (i tu?) bym poszedł po pomoc.

Udałem, że idę to zrobić, natomiast naprawdę zacząłem szukać czegoś (i tu?) czym mógłbym dokonać mordu.

– Oszczędź nam takich szczegółów – wtrącił się zniesmaczony Marek (i tu?) a dziewczyny go poparły.

– Lepiej powiedz(i tu?) jak mogłeś tak długo żyć, to jest interesujące – powiedziała Basia.

Gdy miałem władzę (przecinek?) mogłem bezkarnie zabijać albo zlecać zabicie.

Jednym to się nawet podobało i zgadzali się na to. Większa część była przeciwna (przecinek?) ale nic nie mogli zrobić. To ja miałem władzę. – powtórzenia?

Wtedy usłyszałem niesamowite (przecinek?) bardzo głośno wypowiedziane słowa: „Jeśli nie przestaniesz (i tu?) zostaniesz ukarany!”.

Potem ci (i tu?) co stali przede mną (i tu?) zaczęli się do mnie zbliżać.

Minął rok (i tu?) a ja nikogo nie zabiłem.

Byłem jak uzależniony (i tu?) domagający się kolejnej dawki.

Ciągnęła się ona zarówno w lewą (i tu?) jak i prawą stronę.

Były też robaki z wielkim niebieskim odwłokiem, całkiem duże, które co jakiś czas, tak mniej więcej co kilka dni (i tu?) w bardzo dużej liczbie pojawiały się na pniach, kopulowały i konsumowały żywicę.

Pewnego razu, gdy zaczynało się ściemniać (i tu?) obserwowałem je.

W końcu doszedłem do wniosku, że może da się (i tu?) bym ja też tak zniknął i tym samym opuścił swoje więzienie.

W około było znacznie więcej krzaków. – ort. – razem?

Bardzo chciałem sprawdzić (przecinek?) czy bariera zniknęła, lecz w tej chwili nie byłem w stanie.

Jak się później okazało (i tu?) bariera zniknęła ( i tu?) a ja odzyskałem wolność.

Nie wiecie (i tu?) jak stałem się tym (i tu?) kim jestem teraz.

Chcę (przecinek?) byś robił to (i tu?) co robiłeś do tej pory, czyli zabijał ludzi.

Zaczęła płynąć do mojego ciała jakaś niezwykła energia (i tu?) było to odczucie (i tu?) jakiego jeszcze nigdy nie zaznałem. Początkowo przyjemne, potem (i tu?) gdy moje ciało zaczęło się zmieniać (i tu?) poczułem silny ból.

Jego dłoń mocno ściskała moją i nie było już odwrotu (i tu?) choćbym chciał.

Zobaczyłem cywilizację (przecinek?) jaka rozwinęła się po dziesiątkach tysięcy lat po moim urodzeniu. – powtórzenie?

Przyznacie, że ciekawa (przecinek?) prawda?

– Proszę (i tu?) wypuść nas – powiedziała Basia błagalnym tonem.

– Nie ma takiej możliwości. – odparł potwór wywalając na wierzch długi, śliski, fioletowy jęzor, który rozdzielił się na trzy części i każda zaczęła się zwijać i rozwijać. – błędny zapis dialogu?

Wtedy Marek zrobił chyba najlepszą rzecz (przecinek?) jaką w tej sytuacji mógł.

– Dziewczyny (przecinek?) uciekajcie!

Następnie mocno szarpnął (przecinek?) łamiąc tym samym kręgosłup.

Brat Agaty (przecinek?) Krystian (i tu?) dokładnie wiedział, gdzie jego siostra się wybrała. Zabrał ze sobą dwie przyjaciółki Basi; (dwukropek zamiast średnika?) Grażynę i Kasię (przecinek?) a także dziewczynę Marka (i tu?) Sylwię. – dokąd?

Z uwagi, że nie mieli oni dostępu do specjalistycznych broni przeciw dzikim zwierzętom (i tu?) Krystian zabrał strzelbę myśliwską należącą do jego dziadka.

Kilkanaście godzin później pokonywali już dżunglę (i tu?) kierując się do jaskini, gdzie mogli zaginąć ich bliscy.

– Jasna cholera! – zaklną Krystian i pospiesznie ściągną z ramienia strzelbę (przecinek?) i chwycił ją oburącz gotowy do strzału. – uciekajcie stąd! – zwrócił się do koleżanek. – błędny zapis dialogu i błędy ortograficzne?

Otworzył oczy i (przecinek?) zanim Krystian zdecydował się oddać strzał (i tu?) bestia już wstała i rzuciła się do ucieczki.

– Pobiegł tędy – krzyknęła Grażyna wskazując na wyraźny ślad staranowanych krzaków. – wykrzyknik przy krzyku?

Gdy ona się zakończyła (przecinek?) przed grupą przyjaciół leżało bezgłowe ciało starca.

W dłoniach niektórzy dzierżyli noże (i tu?) inni maczugi (i tu?) a jeszcze inni ostre kije.

Gdy byli na wyciągnięcie ręki (i tu?) morderca skoczył w przepaść.

Gdy chciał złapać oddech (i tu?) wypełniła jego płuca.

 

 

Muszę przyznać, że Twoja opowieść jest bardzo wciągająca i oryginalna. :) W ciekawy sposób wykorzystałeś hasło konkursowe. :) Opisane wydarzenia są nieprzewidywalne i zaskakujące. :) Niesamowity horror! :)

Życzę powodzenia w Konkursie, pozdrawiam serdecznie i klikam do Biblioteki. :)

Pecunia non olet

Chyba dialogi Cię nie lubią…. :)) Żartuję oczywiście, ale przebiegłam szybko oczami i ciągle masz w nich błędy – np. tu:

“Z bożą pomocą to będzie piękne miasto.” – powiedział misjonarz pod nosem.

I ja dziękuję, powodzenia, pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

 

 

Przybyłam, zobaczyłam, pozdrowiłam,

ślad swój zostawiłam,

uważnie przeczytałam,

za udział podziękowałam;

bruce :)

 

Pecunia non olet

Do zrzucania masek i ogłoszenia wyników jeszcze trochę – wszak nadal pojawiają się nowe teksty konkursowe. :) 

Pecunia non olet

I ja dziękuje. :)

Niestety, nadal masz tu błędy, przykłady:

“Z bożą pomocą to będzie piękne miasto.” – powiedział pod nosem.

“Już czas,” – rzekł po dłuższej chwili.

 

Każdy z nas ćwiczy w swoich tekstach zapis tych dialogów, bo to niełatwa kwestia. :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :) 

Pecunia non olet

To odniesienie do keks afery z udziałem księży, którzy tak wymęczyli żigolaka, że trzeba było wezwać karetkę, a księża obawiając się skandalu, nie chcieli jej wezwać, czy jakoś tak… Myślałam, że wszyscy o tym słyszeli ;p

Fakt, takie coś się ponoć wydarzyło, mnie rodzina powiadomiła… prawie rok po tym zajściu; pojęcia nie miałam, chociaż to prawie po sąsiedzku… surprise

 

Jeszcze dodam, gdyby ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości, czy tekst zasługuje na Najwyższe Laury, że ja – kompletny laik, ciągle jeszcze podejmujący nieudane i rozpaczliwe próby – zawsze będę wiedzieć: tu, w tym opowiadaniu, jest zawarte klasyczne bizarro.yes

Pecunia non olet

DyingPoet, serdecznie dziękuję; co mogłam – pozmieniałam. :)

Rym: “wiersz – sens” pozwolę sobie zwalić na “licentia poetica”. wink

Pozdrawiam ciepło. :)

Pecunia non olet

Witaj, Anonimie. :)

Nie wiem, czemu, na Portalu ostatnio pojawia się coraz więcej opowiadań z logo konkursowym sprzed lat… surprise

Tu widzę dialogi do generalnej poprawy, bo są zapisane błędnie. Podobnie, jak Bardjaskier, nie pojmuję zachowań bohaterów i – w ogóle wielu fragmentów.

W razie wątpliwości (nie wiem, Anonimie, czy znasz) zachęcam od odwiedzenia działu Publicystyka i tamtejszych Poradników. :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Ponad 20 lat spędziłem poza Krajem. Pewnie dlatego robię większość tych błędów. 

To wielce prawdopodobne. Na spokojnie. :) Nie od razu Rzym zbudowano… :) 

 

I mnie tu pomaga w poprawianiu opek wiele Wspaniałych Osób, zatem i ja staram się pomóc, na ile mogę. :)

 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Ok, i ja dziękuję; dodana historia alternatywna to już coś; o prawdziwość stawek nie pytam, bo się nie znam, zapisy te trzeba rozwinąć i najlepiej słownie, ze spacjami i nazwami walut; inne liczebniki – też słownie. :) Dopisz coś jeszcze z sf, żeby kolejni Czytelnicy nie zarzucili braku fantastyki i będzie ok. :) I popraw usterki. :)

Powodzenia, pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

Bardzo serdeczne dzięki, Freki, rozumiem. :)

I tak, jak to zwykle bywa z literaturą, ile spoglądających, tyle spojrzeń i opinii na temat tego samego tekstu. :) Autor, jak rozumiem, wybrał nieco inną interpretację Regulaminu, pisząc swoje opowiadanie. :) Proszę Go zatem raz jeszcze o spokojne oczekiwanie na ogłoszenie wyników, tudzież – jeśli Szanownemu Autorowi tak bardzo zależy już teraz na rozwikłaniu zagadki i rozwianiu wszelkich wątpliwości – na pojawienie się Ambush i Jej opinię. :)

Pozdrawiam Was serdecznie. heart

Pecunia non olet

Tylko wiecie, Szanowni Państwo – że pozwolę sobie znowu wtrącić – w Regulaminie i zasadach pisze wyraźnie – my, Jurki, czytamy w swoim tempie. Ambush to Lożanka, ma zawsze masę betowania, dyżury, nominacje, klikania, dodatkowe Konkursy sprzed miesięcy, sporo na głowie. Konkurs jeszcze nadal trwa. Na spokojnie. Popieram Tarninę i raz jeszcze radzę, Szanowny Anonimie, wstrzymaj się, proszę, z tak pochopną decyzją. heart My, Jurki, nic więcej na tym etapie ujawniać nie możemy, bo pojawią się od razu głosy innych Uczestników, a wszak opinie o Ich tekstach także są rozmaite… :) Ambush zdecyduje. :)

Pozdrawiam. :) 

 

Edit – popieram Tarninę i też tak uważam – Freki, skoro jest zarzut, napisz, proszę, czego on dotyczy Twoim zdaniem. 

Pecunia non olet

Trzymam kciuki i pozdrawiam, Twoje opko to dla mnie naprawdę baaardzo wysokie progi! yessmiley

Pecunia non olet

Witaj. :)

Ze spraw technicznych – wątpliwości oraz sugestie (do przeanalizowania):

Za 3tys.USD miesięcznie każdego dnia mogłem stracić życie. Patrolowanie rurociągów na pustyni za 10tys.USD wydało mi się atrakcyjną alternatywą. – mam wątpliwości co do takiego zapisu w opowiadaniu tych danych (?)

Ruszyliśmy w drogę prowadzącą do miasta Hafar, które leżało ok.500km na północ od Rijadu. – tu podobnie odległość (później jest więcej przykładów)?

John Adams, tak przynajmniej przedstawił się werbownik, był brytyjczykiem. – narodowości nie zapisuje się wielkimi literami?

Ruszyliśmy w drogę prowadzącą do miasta Hafar, które leżało ok.500km na północ od Rijadu. – czy na pewno tak się zapisuje jego nazwę?

Mój przewodnik łamaną angielsczyzną powiedział, że moja jednostka ma obóz kilka kilometrów na zachód od Hafar, niedaleko rurociągu. – literówka i powtórzenie?

Naszym zadaniem było dzienne i nocne patrolowanie wzdłuż rurociągu zwanym transarabskim. – tu chyba brak części zdania, albo jest błędna składnia (?)

Zapytałem jeszcze, komu przekazujemy schwytanych złodzieji ropy. – hm, tu w ogóle jest źle odmieniony wyraz (?)

Ciała i wraki mają pozostać i służyć jako przestroga dla innych złodzieji. – niestety, ten błąd powtórzony, zatem – ortografia dwa razy

Kilka razy brał udział w likwidowaniu złodzieji, którzy podpinali się pod rurociąg. – i znowu kolejny?; niestety – ten błąd pojawia się jeszcze później…

Jak ich napotykamy, to zostają zabici na miejscu, a ich pojazdy i cysterny zniszczone. – powtórzenie?

 

Następnego dnia na początek czekało mnie pobranie z magazynu odzieży, broni i ekwipunku. Zaprowadził mnie do domku, w którym miałem się zakwaterować. – powtórzenie?

Wziąłem stojącą najbliżej okna. – znowu błędna odmiana, tym razem innego wyrazu?

Podziękowałem, ale nie przyjąłem, bo w ogóle nie piłem alkoholu. Widziałem zbyt wielu żołnierzy, którzy próbując zabić stres bojowy alkoholem, popadali w uzależnienie. – powtórzenie?

 

Obecnie mieliśmy cztery pełne drużyny. Do piątej należał Alan i ja. Ekipa rzeczywiście w większości składała się ze Słowian. Czterech Serbów, weteranów wojny na Bałkanach: Zoran, Vuk, Marko i Leon. Słowaków trzech: Alan, Denis i Igor. Dwóch Czechów: Milo i Martin. Dwóch bułgarów: Kosta i Iwan. Najemnicy z reguły używają pseudonimów, ale trzech Czeczenów używało swoich imion: Amin, Musa i Zura. Byli też brytyjczycy, tych to zawsze ciągnęło do wojaczki. – ortograficzne? – z niewiadomych powodów część narodowości piszesz wielkimi literami, a część – małymi, czemu?

 

No nic, nie wypisuję reszty, lecz w tym tekście jest bardzo dużo błędów.

 

W swoim opowiadaniu poruszyłeś trudne kwestie. Wojna zawsze jest złem i – oby nigdy ich nie było. O każdej można napisać niezliczone tomy opowieści i wspomnień. Pytanie zasadnicze – gdzie tu fantastyka? W konflikcie z naszymi sąsiadami, wspominanym skrótowo na końcu? Nie wiem, czy to nie za mało.

 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia w dalszym pisaniu. :) 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Dziękuję oczywiście za uprzedzenie :) i za niezwykle zwariowaną historię. :) Jest tak nieprzewidywalna, zaskakująca i tak pomysłowa, że bez wahania klikam podwójnie. :) Humor, niesamowite sceny oraz dialogi, emocje tytułowego bohatera, niełatwe hasło konkursowe, Twoja wyobraźnia… – znakomite! :)

Jak to jednak trzeba uważać na gości w ogrodniczkach… :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia w Konkursie i przy nominacjach. :) 

Pecunia non olet

Szanowny Autorze, i ja dziękuję. :)

Sprawa poprawnego zapisu dialogów nie dotyczy jedynie początku wypowiedzi bohaterów, sam zobacz, tutaj nadal masz błędne formy:

– Zobaczmy więc, czy twój stwórca uratuje cię przed naszym – Uśmiechnął się. Biła od niego aura tajemnicy.

. “Już czas.” – rzekł po dłuższej chwili.

 

A tekst jest przecież bardzo krótki i dialogów tu mało…

Trzeba poprawić je według zasad, zawartych w Poradniku. :) Tu na Portalu zwracamy na nie szczególna uwagę. :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :) 

 

Pecunia non olet

Hmmm… Co do tego – nie mam pojęcia, niestety, przepraszam; może zapytaj kogoś z Lożan… 

Pecunia non olet

Będę wpadać do Ciebie z pewnością, i ja dziękuję, powodzenia w dalszym pisaniu, pozdrawiam ciepło. heart

Pecunia non olet

I ja dziękuję, pozdrawiam serdecznie, powodzenia w dalszym pisaniu. :) 

Pecunia non olet

Tak, zgadzam się z Tobą. Ja mam teraz kominek i też łatwo nie jest, szczególnie przy wrzucaniu przywiezionego drewna (na szczęście palę tylko przy większych mrozach, bo codziennie grzejemy gazem), lecz oczywiście nie ma porównania z kaflowym. U Mamy miałyśmy dwa kaflowe, tu z Mężem, początkowo, jeden. Przytulenie sią zimą do niego – trudno porównać z czymkolwiek. heart

Pecunia non olet

O, to, to, właśnie, Bardjaskierze! U mnie wrzucało się w obu domach (rodzinnym, niedaleko Piekar Śląskich, gdzie mieszkałam po wyprowadzce Brata tylko z Mamą, i tu, w Będzinie, w domu, który znasz ze Zlotów) z miejsca wjazdowego przez małe okienko do położonej w podziemiach piwniczki, a potem nakładało do węglarek i przenosiło do pieca. Makabra…  :) 

Pecunia non olet

Dziękuję, Bardjaskierzeheart

A przy okazji z tym węglem, bo ja zawsze kojarzyłem, że węgiel się zrzuca:) Ale nie wiem, nie jestem ekspertem, choć trochę ton w życiu… No właśnie zrzuciłem czy wrzuciłem:)? Na pewno, jakiś wrzucę moim chłopakom pod choinkę, jak będą niegrzeczni ;)

laugh  Twoi Chłopcy zawsze grzeczni. wink

Wiesz, Bardjaskierze, jeśli ktoś ma z górki (np. z wozu, przyczepy itp.), to zrzuca i – po kłopocie. Gorzej dla tych, którzy taki “zrzucony z fury” węgiel muszą potem wpakować do swojej piwnicy. Ja od najmłodszych lat pamiętam niełatwe zmagania z węglem. :) U Mamy miałyśmy jeszcze ten problem, że węgiel zrzucano nam na drogę przejazdową, wprawdzie wewnętrzną, lecz – tarasując w ten sposób przejazd wszystkim sąsiadom. Liczył się więc czas… Makabryczne wspomnienia… Potem to samo miałam tutaj, w Będzinie. Koszmarne wrzucanie do piwnicy paru ton. A potem – dźwiganie węglarek. Teraz, od kilkunastu lat, na szczęście nie mam już pieca węglowego. smiley

Pecunia non olet

“Mój prywatny Kalendarz Adwentowy”

 

Prze­kli­na­jąc brną­łem przez śnież­ne zaspy. Że też sa­mo­chód ze­psuł się aku­rat w tamtym miejscu! Przy ko­ście­le pa­no­wał nie­co­dzien­ny o tej porze ruch. Kil­ku­na­stu męż­czyzn tasz­czy­ło wy­so­kie cho­in­ki, przy­wie­zio­ne na cię­ża­rów­kach. Chcia­łem ich szyb­ko omi­nąć i iść dalej, lecz nie­ocze­ki­wa­nie pro­boszcz za­wo­łał:

– Ma­cie­ju, po­mo­żesz?

Nie wiem, czemu, rze­czy­wi­ście skrę­ci­łem na plac ko­ściel­ny, nie­dba­łym ru­chem wrzu­ci­łem tecz­kę do przed­sion­ka i po­sze­dłem po igla­ki.

Skąd zna moje imię? – za­sta­na­wia­łem się, sa­piąc pod cię­ża­rem ogrom­ne­go świer­ka. – Nie byłem w ko­ście­le od… za­po­mnia­łem! To prze­cież nowy pro­boszcz. W ciągu ostat­nich lat wi­dzia­łem go cza­semgdy z mi­ni­stran­ta­mi prze­cho­dził pod­czas ko­lę­dy. Dziw­ne…

Cho­in­ki wy­glą­da­ły im­po­nu­ją­co, a ksiądz był bar­dzo za­do­wo­lo­ny. Usta­wi­li­śmy je wszyst­kie.

W bocz­nej nawie kilka ko­biet krzą­ta­ło się, ukła­da­jąc sta­jen­kę. Kątem oka zer­k­ną­łem na fi­gur­kę Je­zu­ska. Zda­wa­ło mi się, że… mru­gnął do mnie!

Sta­ną­łem jak wryty, gdy do­strze­głem wśród pa­ra­fia­nek Ma­rio­lę. Nie wi­dzie­li­śmy się szmat czasu. Kie­dyś rozzłościła mnie tak bar­dzo, że po­sta­no­wi­łem odejść. Naj­zwy­czaj­niej w świe­cie spa­ko­wa­łem się i zo­sta­wi­łem ją z dzieć­mi.

Spoj­rza­ła na mnie onie­mia­ła, z wra­że­nia po­tknę­ła się, pra­wie upa­da­jąc na po­sadz­kę. W ostat­nim mo­men­cie udało mi się ją zła­pać i za­po­biec nie­szczę­ściu.

– Ma­ciej? Ty tutaj? – wy­szep­ta­ła.

Trzy­ma­jąc ją w ra­mio­nach przy­po­mnia­łem sobie nasz tu­tej­szy ślub i wszyst­kie szczę­śli­we lata.

Drew­nia­ny Je­zu­sek znowu mru­gnął? Nie, nie­moż­li­we!

Ukło­ni­łem się, otrze­pa­łem ubra­nie i wy­sze­dłem po­spiesz­nie.

Czy ona ocie­ra­ła łzy?

 

Odtąd jed­nak coś we mnie pękło. Byłem od­mie­nio­ny.

Na­za­jutrz wró­ci­łem do ro­dzi­ny. Potem po­go­dzi­łem się z mamą, ro­dzeń­stwem i przy­ja­ciół­mi.

Po­mo­głem ko­le­gom w pracy, pod­trzy­ma­łem sta­rusz­kę na ulicz­nym przej­ściu, po­da­ro­wa­łem ubo­gim „świą­tecz­ną tytkę”, wrzu­ci­łem są­sia­dom wę­giel, innym od­śnie­ży­łem po­se­sję, za­wio­złem zapas karmy do schro­ni­ska, wpła­ci­łem hojny datek dla po­trze­bu­ją­cych dzie­ci. I każ­de­go dnia czu­łem się coraz szczę­śliw­szy!

Wi­gi­lia znowu była cie­pła i ro­dzin­na. Dzie­ciąt­ko z opłat­ka mru­gnę­ło do mnie i wy­szep­ta­ło:

– Tak trzy­maj, Ma­cie­ju!

Z uśmie­chem przy­tak­ną­łem:

– Przy­rze­kam, Jezu! 

 

Pecunia non olet

Witaj. :)

Gratuluję debiutu i to już w dniu rejestracji. :)

Zachęcam do zapoznania się z Poradnikami z działu Publicystyka, szczególnie: Drakainy – dla Nowicjuszy, dialogowym, myślowym, językowym.

 

W tym fragmencie treść jest ciekawa, choć sporo zdań wymaga jeszcze dokładniejszego przejrzenia i naniesienia tam poprawek, szczególnie językowych.

Czasem pojawiają się przekręcone wyrazy. np.:

Nie po chrześcijańsku – odwołał się do sumienia zebranych, zgdonie z charakterem rychło nadchodzących świąt.

Odwrócił się na swoim obrotowym krsześle z powrotem w kierunku okna, dając tym samym podwładnym czas na zastanowienie się, na przemyślenie sobie tych słów i przy okazji rozwiązaniem problemu.

 

Bywa, że są błędy ortograficzne, nawet rażące, np.:

Wójt obrucił się w fotelu.

 

Również literówki często utrudniają zrozumienie wyrażeń, np.:

Wiatr ucichł a burza śnieżna mineła.

 

Słowo Ekscelencja czasem piszesz przez „i” zamiast „j”, co też niepotrzebnie powiela błędy.

 

 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka