
komentarze: 435, w dziale opowiadań: 387, opowiadania: 154
komentarze: 435, w dziale opowiadań: 387, opowiadania: 154
Hej, George Hornwood
Zbierałem się długo do tego tekstu, a niepotrzebnie… popłynął mi w kilka chwil. Bardzo przyjemny i ciekawy, choć mało zaskoczył mnie rozwój wydarzeń, to jednak twist był fajny.
Mini łapanko-czepianka (strumień myśli podczas czytania)
Tutaj musiałem się chwilę zastanowić, kto mówi.
– Zmieniłeś się. – Jego starą twarz pokrywały zmarszczki. – Nie byłam pewna.
To mi zasugerowało, że ona dokładnie wie o tym urządzeniu, więc zastanawiałem się: po co on jej to tłumaczy?
– Tak, Bioinfuser mojego ojca i instrukcja obsługi.
Diabelsko nie powinno być dużą literą? Nie mam pewności, więc to bardziej pytanie niż wytknięcie błędu.
– Więc – diabelsko się wyszczerzył. – Zaczynajmy.
Jeszcze raz: świetny tekst.
Pozdrawiam ;)
Cześć,
Bardzo chętnie, przyjmę wszelką pomoc. Szczególnie z przecinkami i powtórzeniami – ale i ogólnym odbiorem.
Z góry dziękuję za wszelką pomoc.
Tytuł: Rozpadlina
Tagi: Inna planeta, obcy, zima, science fiction.
Opis: Opowiadanie o dwóch rozbitkach, którzy muszą się nauczyć współpracy. Lodowa planeta i coś, co czai się w mroku.
Długość: 38458 znaków i raz już wstępnie betowany.
O proszę :o
Hej, Robert Raks
Bardzo miło zaskoczyło mnie Twoje opowiadanie – powinno być już w bibliotece! (klik)
Płynnie się czytało i miało to coś, że zależało na tym, żeby bohater dostał to, czego pragnie. Fajna próba uchwycenia, nieuchwytnej muzy ;) Ciekawe zakończenie.
Pozdrawiam
Robert Raks Malarz
Hej, skryty
Pomysłowy tekst, dobrze się go czyta… no i ludzie się zabijają. Niczego więcej nie potrzeba :)
Cześć, Miś.
Krótko, dla mnie za krótko… ale z happy endem – o co coraz trudniej. Doceniam :)
Hej, zygfryd89
Fajny tekst – jestem zaskoczony, że przy takiej ilości znaków i braku podziału na sceny, przeczytałem to jednym ciągiem. Szok.
Jest klimat, jest satysfakcjonujące zakończenie (a nawet bardzo).
No to, czego mi brakuje?
Myślę, że trochę większej ilości znaków i krótkiego zatrzymania. Tym bardziej na początku, gdzie bohaterowie bardzo szybko akceptują swoją sytuację, a wydarzenia są bardzo dziwne: np. kobieta, która ściąga spodnie bohaterowi.
Wiesz: świetny tekst, ale czegoś musiałem się czepić ;P
Hej, bruce
Przyjemne opowiadanie. W sam raz na poniedziałek po pracy :)
Technicznie nic nie wyłapałem. Opowiadanie intryguje i miejscami bawi.
Z rzeczy bez odpowiedzi: brakowało mi trochę zakończenia, tłumaczącego dlaczego gość machał do kamery… nie znalazłem też obiecanych wulgaryzmów.
Pozdrawiam i klikam
Hej, Finkla
Tekst przyjemny, sprawnie napisany i wesoły. Podobał mi się… tylko końcówka dla mnie nie zagrała. Tu wychodzi ze mnie zupełny “polityczny ignorant”. “Nowoczesna” polityka nie trafia do mnie zupełnie i męczy. Miałem nadzieję, bardziej o zahaczenie o wybitnego austriackiego akwarelistę ;)
Co nie zmienia faktu, że tekst mi się podobał.
Bruce, Ambush, Anet… cześć :)
Pamiętam Twój nick, Ramshiri…
Oj, nie wiem czy to dobrze :p
Hej, regulatorzy :)
Hej, cezary_cezary.
Masz rację… nic zabawnego :)
Mimo wszystko, to najlepszy tekst jaki czytałem w ostatnim czasie. Tekst jest prosty ale pomysłowy. Bardzo szybko mi “płynął”.
Cześć,
Co prawda nowy nie jestem, ale wracam w krótkich zrywach.
Tym razem zabawię trochę dłużej. Poczytam… a i na pewno też coś dodam, ale to później. Pomyślałem, że warto się na nowo przywitać ;)
Hej, AS :)
Uła! Piękne, pozamiatałeś!
Hej, dawidiq150
Mini łapanka:
– Bardzo mało prawdopodobne. <bez kropki> – odparł Damian uśmiechając się z pogardą dla laika.
– Cholera, źle się czuję.<bez kropki> – powiedział nagle Marcin<przecinek> gdy nią jechali.
– O Boże! – westchnął<przecinek> gdy ujrzał straszną i absurdalną scenę jak naukowiec
Dawno nie czytałem Twoich tekstów a ten bardzo mi się podobał.
Przyjemny, bardzo szybko się czytało. Dobre rozwiązanie na sam koniec: że kwiatki jednak odleciały dalej.
“Asimov14” dodatkowy plus za nazwę statku ;)
Oczywiście zgadzam się z przedmówczynią. Naukowcy wydawali się trochę naiwni w swoich przypuszczeniach.
Pozdrawiam
“Do wszystkich zagubionych. “
Dzięki, Storm ;)
Przyjemnie ponury wiersz. Generalnie wiersze do mnie nie trafiają, ale ten mi się podobał.
Pozdrawiam
Hej, tomolew
Magię absyntu czuć w każdym zdaniu Twojego szorta, aż dostałem choroby sierocej podczas czytania.
Bardzo fajne! Dziękuję za dbanie o dobry humor na portalu i promowanie alko… ;)
Hej, MrPiQ
Zacznę od tego, że technicznie dość dobrze napisane. Mój komentarz będzie w chaotyczny i z podsumowaniem na końcu, bo robię notatki podczas czytania. Tekst jest długi, więc musiałem! Nie przestrasz się ;)
– Czysto i wyraźnie – usłyszała jego flegmatyczny głos.
Usłyszała – z wielkiej litery i po kropce – tak mi się wydaje. Gdzieś w tekście jeszcze się powtarzało to usłyszenie z małej.
– Znowu ten szkodnik – zabrzmiał znany głos. – Węszy. Spiskuje.
– Pomagasz im, wiem o tym – odezwał się Głos.
Zazwyczaj głos jest z dużej, więc zakładam, że tutaj też powinien?
Co prawda trzymała w ręku butelkę z sokiem pomarańczowym
Moje myśli: po co jej ta butelka?
– Masz, napij się. – Podała małej butelkę. – Jak tu przetrwałaś?
Aha, już wiem… Trochę niepotrzebny zabieg moim zdaniem.
Nad nią otworzył się przestwór czystego nieba.
Mała chwyciła ją za rękę i spojrzała prosto w oczy. Jej wzrok był jakiś obcy. Nagle wzięła głęboki oddech i obie zaczęły się unosić. Na początku delikatnie, potem szybciej i szybciej.
Co tu się wydarzyło? Nie mam pojęcia. Dwa razy czytałem cały fragment.
Dodatkowo: jedyne, o czym myśli bohaterka to – musimy ich ostrzec. Żadnego zdziwienia… potem okazało się, że to sen, więc okej, jest to zrozumiałe i już się nie czepiam. :)
Idąc dalej: mało smutno tej kobiecie skoro na przekąski się wybrała i nagle się zadomowiła w stołówce :)
– W pobliżu jest telewizor. Włączę go głośno.
Po co? Bo na początku Wip nie mówi, o co chodzi. Wydaje się to nakierowaniem w odpowiednią stronę fabuły, ale zupełnie nielogicznym. Mógł powiedzieć – “Włączę go głośno, musisz coś zobaczyć” to zaciekawiłoby czytelnika.
– Musisz to zobaczyć – oświadczył Wip, a Jess rozsiadła się wygodnie na fotelu. Chciała wreszcie odpocząć.
Odpoczywać? Teraz? I tak spała z mordercą w jednym budynku. Gdyby było coś, o zarwaniu nocki wcześniej to rozumiem. Zabili jej partnera, a ona śpi i je.
Podsumowanie
Zacznę od minusa od razu. Jednego, moim zdaniem dużego.
Na minus: zanim cokolwiek się dowiedzieliśmy, rzeczywiście mieliśmy do czynienia z bohaterką, o której nic nie było powiedziane, która nie miała relacji z partnerem zarysowanej, więc nie wiadomo było, po co ona tam wraca do tego budynku. Więc zgadzam się z wypowiedzią Zakapiora:
“Czytając spędzamy czas głównie z Jess, o której niespecjalnie wiele wiemy, ciężko więc przejąć się jej losami.”
Moim zdaniem to był największy problem z tym tekstem. Tym bardziej, jeżeli całość miała być bardzo psychologiczna. Uważam, że można by więcej posiedzieć w głowie bohaterki a mniej chodzić po korytarzach.
A teraz plusy na osłodę:
Dobry technicznie tekst i ciekawe rozwiązanie na końcu. Końcówka sama jest największym plusem moim zdaniem.
Pozdrawiam.
Hej, MichaelBullfinch
I na samym końcu spojler: nie będzie dwunastego pokolenia :)
Przyjemny szort, rzucenie światła na historię od trochę innej strony. Udany tekst, gratulacje!
Pozdrawiam.
Hej, MichaelBullfinch
Przyjemny tekst. Na tyle krótki, że nie wiem, co więcej mogę napisać niż: podobał mi się!
Ciężko czegokolwiek się przyczepić, bo widzę, że buldożer już tędy przejeżdżał ;)
edit
“Gdy Tatko tego…” – tatko nie z małej litery?
Właśnie zauważyłem, że jest druga część – no to idę ;)
Hej,
Bardzo klimatyczny szort.
Na osobne oklaski zasługuje moim zdaniem ten bardzo obrazowy fragment:
Pod lewym płucem mieszkała cała ich kolonia, która obrzydliwie furczała przy każdym wydechu. Spłacałeś dług, który zaciągnąłeś bezmyślnie, pożerając ich rój.
Na początku potykałem się o narrację co chwilę, ale po prostu, rzadko się z taką spotykam. Tak, też mi się z RPG skojarzyło.
Pozdrawiam ;)
Hej, Bardjaskier
Bardzo dobre opowiadanie! Plusy to na pewno klimat i realizm. Smutna i niezwykle ludzka historia. Ale muszę się czepić, żebyś miał cokolwiek z mojego komentarza.
Minusy:
Końcówka na tyle przewidywalna, że ostatnia scena nic nie wnosi. Już dawno było wiadomo, że kręcimy się wokół ostrza, dlatego tą scenę można było dać albo wcześniej albo zakończyć po prostu na: “nim jeszcze palce ducha zacisnęły się na sercu i je zatrzymały.”… czy coś w tym stylu.
Nadal uważam, że to bardzo dobre opowiadanie.
Pozdrawiam
Hej Misiu!
Tak po misiowemu napisane, więc nie ma co się dziwić, że przyjemnie się czytało ;)
Hej, bruce
Fajnie, z humorem, szybko się czyta.
Podpisuję się pod twierdzeniem, że historia i fantastyka w Twoim przypadku to dobre połączenie.
Pozdrawiam :)
Hej, pnzrdiv.117
Bardzo dobrze się czytało. Humor na plus.
Końcówki nie zrozumiałem chyba. Trochę chaotyczna się też wydaje. Wpadło Ci też kilka nadprogramowych enterów.
Zakładam, że kolejne gwiazdki *** (sceny) są przejściem do kolejnej perspektywy. Przez te urywane sceny się pogubiłem właśnie. Przechodzenie od pierwszej do trzeciej osoby między scenami. W takim razie czemu to jest w jednej scenie? Wchodzi nowa perspektywa, a na końcu jeden akapit po enterze – w pierwszej osobie.
– Zajmę się tym osobiście. Chcemy rozpierdolić tę cholerną radę, tak samo jak i wy.
Przyczajony za filarem, próbowałem przeładować magazynek. Ręce mi się trzęsły, przez co część naboi wylądowała na podłodze. Od utraty krwi robiło mi się słabo.
Ogólnie dobre opowiadanie. Fajnie się czytało.
Pozdrawiam.
Dziękuję, regulatorzy!
Hej, Ambush.
W takim razie cieszę się bardzo, że udało Ci się przeczytać to opowiadanie. Chciałem pokazać rzeczywistość, w której nie ma monologów “i dlatego właśnie Cię zabiję”. Tylko pojedynczy strzał, bez szczególnego ostrzeżenia.
Barnard i Ska skojarzyli mi się z łódzkimi Łowcami skór.
Bardzo dobre skojarzenie! :)
Dziękuję serdecznie za kliki.
Pozdrawiam.
Hej, regulatorzy.
Tyle miłych słów. Dziękuję serdecznie. Cieszę się, że tekst przypadł Ci do gustu.
Wykonanie pozostawia sporo do życzenia, ale mam nadzieję, że poprawisz usterki, bo chciałabym móc zgłosić opowiadanie do Biblioteki.
Biblioteka? Tym bardziej dziękuję. Jestem już po poprawkach, ale odniosę się do nielicznych. Oczywiście większość po prostu zmieniłem bez gadania :)
– Co prawda ładna, ale za grosz rozumu, pomyślał. → Zbędna półpauza. Przed myśleniem nie stawia się półpauzy.
Nad tym musiałem się zastanowić chwilę dłużej. Bo to są myśli zapisane w trakcie dialogu. Przebudowałem trochę.
– No to, co tu kurwa jeszcze robisz?
Co prawda ładna, ale za grosz rozumu, pomyślał.
– Może mam wykonywać za was robotę? – Dodał, uśmiechając się mimowolnie. W tym stroju bardziej wyglądała jak ślicznotka z filmów dla dorosłych niż faktyczna pielęgniarka.
Najwidoczniej stwierdził, że jest już wystarczająco daleko, bo odwrócił się i omiótł wzrokiem cały szpital. Zupełnie jakby sprawdzał, czy to właściwy.
Tak, ale coraz mniej jestem jego pewien. Nad tym jeszcze się zastanowię.
Co jeszcze wyniosłem z Twoich uwag:
– Przypomniałem sobie, że przecież jest takie słowo jak “baretki”
– Tyle razy pomyliłem podłogę z ziemią, że wreszcie wbiłem to sobie do głowy.
Dziękuję!
Hej, bruce. Serdecznie dziękuję za pomoc i cieszę się, że pomysł Ci się spodobał. Klik? Super, tym bardziej dziękuję :) Pozdrawiam!
Hej, dziękuję za szybką odpowiedź.
Jeszcze zastanowię się co zrobić w przypadku tego opowiadania. Być może zmienię to tak, jak mówisz Finkla (szyk zdania).
Na przyszłość, po prostu będę robił tak, jak mówisz regulatorzy, bo za każdym razem mam rozterki co z tym zrobić.
Jeszcze raz dziękuję :)
Hej,
Z cyklu: jak to napisać?
Zapis myśli w nowym opowiadaniu robię za pomocą kursywy. Potem przecinek i “pomyślał”, “zastanowił się” itp.
A co jeżeli “pomyślunek” jest pytaniem? Wtedy mamy znak zapytania i… czy “Zastanawiał się” powinno być wielką literą?
Gdzie u diabła był ten złamas? Zastanawiał się Bernard.
Cześć, potrzebuję pomocy z opowiadaniem.
Ogólne wrażenia + przecinkologia, powtórzenia i miejsca, gdzie brak płynności itp.
Tekst jest już po trzech turach poprawek i jednej becie.
Tytuł: Usprawnieni
Znaki: 32 000
Gatunek: Trochę horror. Zahacza o tematykę organów.
Tekst jest o tajemniczym wojskowym, który przychodzi do szpitala w czasie, gdy zaczyna się huragan i zaczyna węszyć.
Wulgaryzmy? Obecne.
Hej, regulatorzy
Cieszę się, że chociaż częściowo dałaś się zaskoczyć ;)
Poprawki oczywiście wprowadzone – dziękuję za owocną łapankę i przepraszam, że Twój komentarzy tyle czasu został bez odpowiedzi.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję, Anet :)
Hej, Storm.
Dziękuję, bardzo cieszy mnie Twój komentarz :)
Osobiście obstawiałem, że jest jakimś potworem zwabiającym ludzi na stację benzynową i pożerającym ich :)
Była to jakaś opcja rozważana przeze mnie na samym początku :)
Bardzo mi się podobało, klikam i pozdrawiam!
Dziękuję serdecznie za przeczytanie, komentarz i klik! :)
Hej, Finkla.
Horror z happy endem? Interesujące połączenie.
Nie jestem fanem tego rozwiązania, ale ta historia sama się tego prosiła.
Sugestywnie opisujesz lęki bohaterki.
Dziękuję :) Cieszy mnie to bardzo.
Mnie też te latarnie w lesie zdziwiły. W Holandii oświetlają autostrady, ale drogę przez las? Po co? Samochody sobie poradzą bez tego, zwierzętom zaszkodzi, a piesi rzadko się włóczą nocami po lasach.
Hmmm. A to już cieszy mniej. Wrócę później do tego fragmentu. Skoro to już drugi komentarz na ten temat, to chyba muszę zmienić front. W mojej głowie wyglądało to dobrze :) Widocznie źle to opisałem. Pewnie będzie to do zmiany małej, ale to jeszcze po małym przeleżeniu.
No i widzę klik! Dziękuję serdecznie :)
Pozdrawiam.
Hej, M.G.Zanadra
Na początku dziękuję klik :)
Cieszę się, że opowiadanie Ci się podobało. Dziękuję za miłe słowa.
Kobiety ze stacji benzynowej nie rozgryzłam od razu, a byłam bardzo podejrzliwa, więc tu plus dla Ciebie – połknęłam haczyk.
Hehe :) Dobrze, bardzo dobrze!
Zazwyczaj takie trzęsące się osiki jak Emily mnie rażą, przez co trudno jest mi śledzić wydarzenia, a u Ciebie jakoś nie czułam zmęczenia postacią – znów plus.
Mnie też denerwują takie postacie, tym bardziej cieszę się, że o tym napisałaś.
No i oczywiście dziękuję za pomoc z tekstem. Wyłapałaś tak dużo błędów, że zacząłem się zastanawiać jak to możliwe, że aż tyle pominąłem :)
Pozdrawiam serdecznie.
Peter Barton,
Słodko-gorzko pozwala na poprawę w przyszłości – samą słodkością zapchałbym się i co by z tego było? :)
A propos “Uprowadzonego”. Generalnie z opowiadań humorystycznych jestem dużo bardziej zadowolony. Nawet z takich “Uwaga! Wampiry drogowe!”, które nie dostały się do biblioteki.
W takim razie czekam na Twój komentarz :)
Pozdrawiam.
Hej, Peter Barton
No, i przeczytałem. Do końca. Mimo braku czasu.
Cieszę się, że przeczytałeś mimo braku czasu :)
ładnie napisane, sprawnie. Aż dziw, że tyle błędów zostało po becie
A dziękuję. Co do błędów, biję się w pierś. Na becie i tak mieli pełne ręce roboty :)
Widzę sporo miłych słów ale też wytknięte problemy. Zastanowię się nad tym i jak zawsze, spróbuję wyciągnąć wnioski. Szkoda, że opowiadanie nie zostanie na długo w Twojej pamięci. Postaram się, żeby z kolejnymi było coraz lepiej.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.
Hej, Ambush.
Dziękuję serdecznie za betę! Masę błędów wyłapałyście. Bez Twojego wkładu, tekst byłby nie do przejścia.
Poruszyłeś trudny temat i według mnie wyszło dobrze. Bez czułostkowości, ale i bez perwersyjnego babrania się. Wizja ofiary, zmieniającej się w kata intrygujący, mimo że nie taki znowu świeży;)
Ufff, dziękuję. Cieszy mnie to bardzo. Obawiałem się mocno tego tematu.
Czytając dalszą część Twojej opinii, dochodzę do wniosku, że to co miało wyjść, wyszło. Najwyraźniej moim problemem jest to, że jak skupiam się na czymś mocno w opowiadaniu (jakąś częścią) to reszta tekstu na tym cierpi. Tym razem chciałem się mocno skupić na bohaterkach ich przeszłości. Następnym razem muszę skupić się na każdym aspekcie.
Dziękuję, regulatorzy.
Już przestaję się smucić :)
Hej, Fascynator
Dzięki za komentarz. Co do latarni na drogach gruntowych to moje doświadczenie jest trochę inne (w Polsce oczywiście). W większości miejsc nie ma, ale czasem bywają. Nie wiem jak w Ameryce, to prawda. Może błędnie założyłem, że się zdarzają.
Co do morderczej opony, to dziękuję Peter Barton. Mniej więcej coś takiego miałem na myśli. Oczywiście odpowiednio pocieniowane. Coś takiego:
Fascynator – oczywiście nie można winić bohaterki za ten tatuaż. O gustach się nie dyskutuje. Może to Tom zasugerował jej ten wzór?
Wszyscy pamiętamy głośną sprawę skaryfikacji à la Popek oraz 56 gwiazdek na twarzy młodej kobiety.
Hej, regulatorzy
Cieszę się, że jesteś :)
Jednak Twoja opowieść potoczyła się nieco inaczej. Nieźle pokazałeś atak paniki Emily, nieźle też wybrzmiała historia Sary o jej przeszłości.
Najpierw ogólnie: cieszę się, że historia trochę “zaskoczyła” – a przynajmniej w pewnym sensie. Głównie na bohaterkach i tych problemach chciałem się skupić, więc to wyszło. Ufff, cieszę się bardzo.
Nad całym opowiadaniem unosi się klimat budujący napięcie i pozwalający spodziewać się wszystkiego najdziwniejszego.
Muszę jednak wyznać, że nie do końca rozumiem, co wydarzyło się w miejscu, do którego dotarła Emily.
No, ale to już mnie zasmuciło. Wydawało mi się, że końcówka jest naprawdę dobra i ładnie wybrzmiała… cóż. Dopiszę do niej jedno czy dwa słowa, ale bez większych zmian. Wnioski wyciągnę i zastosuję w przyszłych opowiadaniach.
Poprawki: zrobione. Jak zawsze jesteś w formie :)
Czy w nocy można zobaczyć, że las jest rozległy?
Zmieniłem na gęsty.
…było jej jednak wstyd. Jak mogła zdradzić jej swoją tajemnicę, tajemnicę, której nie znała nawet jej najbliższa przyjaciółka? Jednak czy to, że ktoś był jej bliski pomagało się otworzyć czy wręcz przeciwnie? Przyjaciółka znała jej rodziców… → Nadmiar zaimków.
Uciąłem do “2 x jej”
To by było na tyle, drogi pamiętniczku. → Obawiam się, że autorka pamiętnika nie mogła użyć tego zwrotu.
O, proszę. To ciekawe.
Wszystkie pozostałe poprawki zrobione. Ok, prawie wszystkie. Jeszcze chwilę posiedzę nad siękozą.
Dziękuję i pozdrawiam.
Hej, hej!
Powróciłem po dłuższym czasie, co nie znaczy, że nie pisałem :) Mam tekst dla chętnych beta testerów do prawie gotowego tekstu prawie 27 tys. znaków.
Horror z ciężką tematyką przemocy w tle. Wulgaryzmy. Generalnie niezbyt wesoło, ale mam nadzieję, że znajdzie się jakaś dobra duszyczka (może dwie), która zerknie na niedociągnięcia przeze mnie pozostawione oraz da mi znać, co ogólnie sądzi o tekście.
Opis: zagubiona w życiu dziewczyna natrafia na podobną do niej osobę, która pomaga jej w potrzebie.
Pozdrawiam.
Ja nadal zapijam smutki wodą, bo mi smutno, że nie żyje
Smuteczek…;)
Widzę, że jesteś okrutny (nawet avatar ma chytrą minę)
:)
Dzięki, pozdrowiom
Ramshiti
Hejka, Bananke!
Lecisz w stronę parodii, ale mi to nie przeszkadza, bo jest cudownie. :D
Dziękuję, że doceniłaś moją grafomańską parodię.
A tutaj piękne grafomaństwo, aż oczy się radują z bólu.
Oczy radują się z bólu :p Dobre!
zaraz cofnął się do tyłu
A mógł się cofnąć do przodu :)
O matko, scena zamiany w kurczaka i potem przyrządzenie bulionu, no największy grafoman by chyba tego nie wymyślił, dla mnie to świetna parodia. :D Przypomniałam sobie przy okazji opowiadanie z Dekameronu z sokołem.
Ach, końcówka za to z (prawie) happy endem, bo brat umarł, a przecież nie był tak zły, więc po co umarł? Oj, autorze, piękne zakończenie i to spijanie z dzióbków. :D
Dziękuję serdecznie za komentosz Bananke. Co do tego, czy musiał zginąć. Niestety :( strzelba Czechowa. Nie da się jej zatrzymać.
Również pozdrawoim :)
Ufff, kamień z serca ;) Dzięki!
Hej, regulatorzy
Przegapiłem Twój komentarz. Dziękuję jeszcze raz. :)
Ty miałeś i masz wszystko w głowie, ale do opowiadania trafia tylko to, co zechciałeś napisać i pewnie dlatego cała historia jest dla odbiorcy mało czytelna.
Winny :)
Dziękuję, Anet
Cieszę się, że tekst podobał Ci się :)
Hej, Finkla
Dziękuję za komentarz. Przepraszam, że tak długo mi zajęło zajrzenie na portal :(
Jako zwolennik pełnej jasności w temacie wolałabym dowiedzieć się więcej na temat Luny
Rozumiem. Sam mam wrażenie, że jestem zwolennikiem pełnej jasności jako czytelnik, ale jako piszący już nie :)
Bez tych dodatkowych wiadomości dostaję bliżej nieokreślonego potwora, który zrobił kęsim protagoniście. Jak to w dziesiątkach horrorów. Ale pamiętaj, że to tylko moja opinia.
Rozumiem, mimo to dziękuję serdecznie. Z perspektywy czasu stwierdzam, że nie wszystko poszło w tym tekście tak jak tego chciałem. Cóż, powoli do przodu.
Dziękuję i pozdrawiam :)
Dziękuję, Anet!
Cieszę się, że się sympatycznie czytało ;)
Hej, Agroeling
Dziękuję za komentarz :) Szkoda, że opowiadanie nie przypadło Ci do gustu.
Hej, Anet
Dziękuję :)
Hej, Vacter
Bardzo podobał mi się Twój komentarz. Oryginalnie :)
Mam nadzieję, że są wystarczająco wyraźne
Myślę, że wystarczająco ;)
Pozdrawiam.
Hej, Irka_Luz!
Dziękuję za komentarz. Tak, kumpel sam się o to prosił :) No, może to drugie ja, wcale nie jest takie złe…
Mam nadzieję, że syrena okaże się kobietą marzeń i wszyscy troje będą szczęśliwi ;)
Również mamy nadzieję, że im się ułoży ;)
Podobało mi się i rozbawiło :)
Dziękuję. Bardzo minie to cieszy! :)
Pozdrawiam serdecznie.
Hej, vrchamps.
Mam wrażenie, że większość komentujących ma mieszane uczucia :) Niestety, tekst można podzielić na dwie odrębne części – zbyt oderwane od siebie :(
Cóż, dzięki za komentarz i przeczytanie :) Może następnym razem pójdzie mi lepiej.
Hej, regulatorzy.
Początek wydał mi się dość obiecujący
Niestety wpłynąłem na zupełnie inne wody niż powinienem. Obietnica dana czytelnikowi na początku, była zupełnie inne niż dalsza część tekstu.
Odnosząc się do dalszej części Twojego komentarza, dziękuję że doceniłaś mroczny, gęsty klimat. Co do przesadzeniem z niezwykłościami i nie wyjaśnieniem wszystkiego, to chciałem właśnie “nawrzucać” jakimiś słowami pisanym z dużej litery Przymierze, Zgromadzenie, itp… i nie wytłumaczyć za wiele. Miało być tajemniczo, mrocznie… no nic. Tym razem się nie udało. Wyciągnę wnioski. Dziękuję Ci za wnikliwy komentarz i łapankę.
Co do samej łapanki. Błędy już poprawione. Co zaskoczyło mnie najbardziej:
– NIE! – krzyknęła zrozpaczona dziewczyna. → Umiała krzyczeć wielkimi literami?
Byłem przekonany o tym, że tak można :)
Dwa grzybki w barszczyku. → Piękne! :)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Hej, Finkla.
Wcale mi nie przykro… że nie polubiłaś kumpla bohatera :) Dziękuję serdecznie za miłe słowa, cieszę się, że opowiadanie przypadło Ci do gustu.
I jeszcze ten klik do biblioteki – dziękuję!
Pozdrawiam i przepraszam za poślizg z odpisaniem.
Hohoho… porobiło się komentarzy :)
ośmiornica, dziękuję za zadanie pytania… o to samo chciałem zapytać, a dzięki Tobie od razu mam odpowiedź :)
Hej, Vacter.
Czytając Twój komentarz na początku, chciałem odpisać: “Dziękuję! Yyyy… chyba?” :)
W pewnym momencie opowiadanie zaczyna przypominać ten kebab i właśnie ów kebab to wszystko spina. Choć całość zaczyna być napchana i opasła, nic nie wypada i jakimś cudem da się zjeść do końca bez kłopotów żołądkowych.
Potem zauważyłem, że problemów żołądkowych, ze względu na ten tekst, nie było. Cieszy mnie to bardzo. Generalnie bardzo podoba mi się, jak porównałeś czytanie tego opowiadania do kebaba :)
Czekamy tak naprawdę na dwa rozwiązania, które dosłownie i w sugestiach istnieją stale. Nie jest to nic niemożliwego, człowiek w życiu może tak funkcjonować przez długi czas, że jakieś myśli nie znikają i ciągle go nawiedzają trzymając w napięciu.
Właściwie to ciągle dążę do tego, żeby napięcia było jak najwięcej. Nie spodziewałem się, że przy takiej ilości znaków, można osiągnąć “za dużo”.
Chyba jestem z tym tekstem już wystarczająco “na chłodno” i mogę przeczytać go jeszcze raz.
Po prostu owo napięcie kazało mi przelecieć przez tekst jak burza. Będę musiał drugi raz przeczytać ;)
Niby to dobrze, niby nie :) Cieszy mnie bardzo, że tekst Ci się podobał. To że piszesz o ponownym czytaniu, biorę za dobrą monetę.
Na pewno będę opowiadanie jeszcze raz sprawdzał pod kątem napięcia, chociażby z ciekawości.
Dochodząc do końca, rzuciłem okiem na nominacje. Dziękuję za klika :) Również za wnikliwy komentarz i przeczytanie tekstu. Dziękuję! :)
Pozdrawiam.
Ojej, szybko :)
Gratulacje!
Finkla, dziękuję. Opinii jest więcej, wiem już co nie zagrało :)
chalbarczyk
Dzięki za komentarz.
Opowiadanie ma dwie części, które napisane są w odmiennej stylistyce. Gotycka część pierwsza bardzo intrygująca i tajemnicza, przykuwa uwagę czytelnika. Och, gdybyś decydował się pozostać w tym klimacie i pisać tak dalej!
Wydaje mi się, że opowiadanie byłoby o wiele lepsze, gdybyś został przy jednym sposobie pisania.
Oj, żałuję że nie zostałem przy jednym :) No nic. Wyciągnąłem wnioski do kolejnego opowiadania grozy. Zobaczymy czy będzie lepiej. Na chwilę obecną lepiej mi idzie z pisaniem humoru :)
Czasami nie wiadomo, czy matka jest pod materacem, czy nie.
hehe :) Jak tylko będę mógł, to usiądę do tego zdania. Chwilowo nie mam jak tego edytować.
Mamy tu dwie matki – i to nie wpływa na jasność przekazu. Aby odróżnić matkę 1. od matki 2. można byłoby użyć triku: córka do pierwszej mówi ‘Matko’, a do drugiej po imieniu albo ‘Mateczko’, albo…
To jest ciekawa propozycja. Pomyślę nad tym. Tekst już trochę odleżał, może uda mi się do niego podejść na chłodno.
Ogólnie, fajna część pierwsza, gorsza druga. Ale nie nudzi :)
O, jak nie nudzi to bardzo dobrze. Szkoda tylko, że tak to podzielone jest. Dziękuję za opinię.
Pozdrawiam :)
Hej, Finkla.
Dziękuję za szczery komentarz :) Niestety tym razem nie udało mi się przelać swoich myśli na wirtualny papier. Będę zastanawiał się nad planem naprawy tego tekstu, ale już po zakończeniu konkursu.
Dziękuję, pozdrawiam :)
Hej, Ambush.
A jednak się udało.. oj, przeciągnąłem Was dłuuugo, przepraszam :)
Dziękuję Ci serdecznie za pomoc, klika i cieszy mnie bardzo, że opowiadanie przypadło Ci do gustu.
Pozdrawiam :)
Hej, JPolsky
Dziękuję za miłe słowa i zwrócenie uwagi na poetyckie wstawki – to było moje pierwsze podejście do czegoś takiego :) Cieszę się, że wypunktowałeś sporo rzeczy, które podobały Ci się w tekście.
Potem jednak opowiadanie staje się już…
Aj, no tak. Dziękuję Ci serdecznie. Niestety od sceny z “matkami” wszystko poszło w las :) Po zastanowieniu, powinienem napisać to inaczej… ale samą końcówkę zmienić tylko minimalnie.
Dziękuję przeczytanie i komentarz :)
Pozdrawiam.
Dziękuję, regulatorzy!
Również życzę… wszystkiego co dobre :) A kebab… to bym zjadł…
Hej, ośmiornica!
Dziękuję serdecznie za pomoc z tym opowiadaniem :)
Cieszę się, że podobał Ci się tekst i dziękuję za klik! :)
Vrchamps – Garnitur na miarę
Hej, vrchamps
Na początek, mini łapanka:
Ma następnie wyciągnął broń .– Gdzie jesteś tchórzu?! → Masz spację, a potem kropkę dopiero.
Czas działać.
To ostatnie słowa w mojej głowie, jakie usłyszałem tej nocy.
Już niedługo wrócę. – Usłyszałem w głowie.
A potem mówił do niego jeszcze wielokrotnie. Nie rozumiem dlaczego to były ostatnie słowa?
Jestem rozdarty. Tekst BARDZO mi się podobał. Od początku wciągnął, bezdomny, jego traktowanie, po co go zgarnęli? Dlaczego prosektorium? Mgła, klimat.
Potem trochę słabiej. Rozjechało mi się w momencie, gdy zobaczył w nocy ogrodnika i zaczął słyszeć głosy. Na początek, wszystko działo się powoli i budowało fajnie. Potem, mam wrażenie, że zaatakował Cię limit konkursowy. Trochę wszystko zaczyna być “na szybko”.
Mimo wszystko, fajny tekst. Moim zdaniem warty klika :)
Pozdrawiam
Hej, regulatorzy :)
Zostałem wypunktowany :o Dziękuję, poprawki już naniesione.
Niezły pomysł zaowocował fajnym opowiadaniem.
Dziękuję serdecznie za miłe słowa. Cieszę się, że Ci się podobało.
Mieć takiego przyjaciela jak Darek to jeszcze gorzej niż nie mieć przyjaciela wcale. Mam nadzieję, że John pogodzi się z tym, co się wydarzyło, przejdzie nad sprawą do porządku dziennego i ułoży sobie życie z syreną. ;)
Hehe :) Święta prawda. Myślę, że po tej rozmowie, nawet jeżeli Darek by przeżył, to i tak nie zrobiliby już żadnego wspólnego projektu :)
Mam nadzieję, Ramshiri, że poprawisz usterki, bo chciałabym zgłosić opowiadanie do Biblioteki.
Dziękuję serdecznie za klik :)
Poprawione. Wygląda na to, że nie tylko moi bohaterowie nie wiedzieli jak odmieniać słowo “kebab”. Dziękuję za tę lekcję. Wreszcie zacznę mówić poprawnie tak samo… i stawiać kropki po zamknięciu cudzysłowu :)
Jak zawsze celna łapanka, jeszcze raz dziękuję.
Pozdrawiam!
Jojojo, co ja przeczytałem? :)
Claire była piękną kobietą o złotych jak zęby dziadka Johna włosach, w których widniały kwiaty przeróżnej maści.
Zęby jak wielkie szpony, a paznokcie jak ostre kły.
– Pierdol się – odpowiedział John poważnym tonem, zyskując odwagi, której mu nigdy nie brakowało.
Zacząłem sobie łapać cytaty, które mnie rozbawiły, ale zorientowałem się, że nie ma co tu wklejać całego opowiadania, w końcu je znasz, boś pisał sam.
Piękna fabuła, postacie głębokie jak studnia bez dna. Doceniam dobrą literaturę, warsztat i płot tłisty i wszystko.
Pozdrawiam.
Hej, BarbarianCataphract
Piękne! “Świnkingowie” – padłem :)
Naprawdę przyjemny tekst, w sam raz na święta. Sympatyczni bohaterowie.
Pozdrawiam
bruce, przepraszam, nie zauważyłem Twojego komentarza.
Tak, przecinki i dla mnie są coraz większą zagadką. :))
Mamy te same problemy :)
Odczytałam (może błędnie?) , że chciałeś tam zapisać przez samo “e” w osobie trzeciej, bez ogonka.
Nie, chodziło mi o to, że mówi o sobie. Chyba jest dobrze.
Dziękuję, przepraszam, pozdrawiam :)
Hej, Koala75
Przebrnąłem przez początek, bo nie lubię czytać o zombich
Miała być zmyłka ;)
…potem poszło z górki. Kilka razy uśmiechnąłem się.
W takim razie misja wykonana – cieszę się bardzo. Dziękuję! :)
Hej, mindenamifaj
Dziękuję Ci serdecznie za komentarz. Cieszę się, że dobrze Ci się czytało :)
Darka jakoś mi nie żal ;)
Hehe, i bardzo dobrze :)
Pozdrawiam.
Hej, bruce!
Miło Cię tu widzieć :)
Ten Darek to ma bardzo dziwaczne podejście do kobiet. :)) Chyba według niego nie ma prawdziwego ideału. :)
Cóż, zgadza się. Temu, to cokolwiek by się nie powiedziało, wiecznie wie swoje. Kobiety są złe(kropka!) :)
Humor znakomity. Podobnie jak zaprezentowany świat, pełen różnorodności. :)
Dziękuję serdecznie, cieszę się, że zwróciłaś na to uwagę :)
Z technicznych dostrzegłam:
Jeszcze w kilku miejscach usunęłabym przecinki, ale ja maniak jestem. :))
Techniczne rzeczy poprawione.
Ja to chyba coraz mniej wiem, jak stawiać przecinki. Jak pierwszy raz zawitałem na portal, to byłem szczęśliwy – nie stawiałem żadnych. A teraz zastanawiam się dziesięć razy nad każdym zdaniem :) “Kiedyś to było! A teraz to…” :)
Myślałem, że się zleję – tu też
Tej literówki nie rozumiem?
Dziękuję serdecznie i pozdrawiam :)
Hej, Koala75.
Dziękuję za Twój komentarz. Cieszę się, że przeczytałeś mój tekst!
Pozdrawiam :)
Hej, WyrmKiller
Początek opowiadania był całkiem intrygujący. Chociaż sporo tam chodzenia po domu, przyglądania się ciągle obrazom, miało to swój urok i było czuć atmosferę grozy.
Okej, komentarz zaczyna się dobrze…
Problem pojawił się w momencie, gdy na scenę wkroczyła Ruth, bo niestety, ale wtedy klimat mocno się rozjechał i z horroru dostaliśmy bardziej typowe fantasy.
Aj! Trochę się już tego spodziewałem. Dziękuję Ci za przeczytanie tekstu i wskazanie jego problemów. Cieszę się, że dostrzegłeś również pozytywy. Co co zauważyłeś, powtarza się w wielu komentarzach – to bardzo dobrze. Dzięki temu dokładnie wiem, co nie zagrało. Szkoda. Może następnym razem będzie lepiej.
Zdecydowanie za mało atmosfery grozy, niepewności i szaleństwa. Zepchnięcie Audrey na drugi plan to strzał w kolano.
Biję się w pierś. Dziękuję Ci serdecznie za szczerą opinię.
Pozdrawiam
Hej, oidrin
Dziękuję Ci za komentarz. Widzę, że początek tekstu był dobry. Niestety za bardzo zjechałem z torów.
To, co muszę pochwalić, to fajne pokazanie związków między Audrey a jej porywaczką (niezły syndrom sztokholmski) i potem matką. Zdecydowanie przeskoczenie z perspektywy dziewczynki na tę jej prawdziwej matki nie wyszło tu na dobre.
Stanowczo ta część nie zadziałała, a szkoda.
Dobrze, kolejne doświadczenie zdobyte, kolejne wnioski wyciągnięte:)
Pochwalę jednak język i klimat, bo są imho bardzo dobre.
Dziękuję serdecznie za miłe słowa :)
Pozdrawiam serdecznie!
Wracam z komentarzem jak obiecałem :)
Hej, gravel.
Dziękuję za łapankę. Nieliczne rzeczy zostawiłem niepoprawione. Muszę się jeszcze zastanowić.
Dziękuję za zdjęcie tygrysa, cieszę się, że przyjemnie się czytało i były wątki interesujące. Szkoda, rozwiązanie było dla Ciebie niesatysfakcjonujące.
Niby wyjaśniasz to trochę w komentarzu,
W komentarzu chciałem upewnić się, czy jest to jasne… wygląda na to, że jednak namotałem i nie wszystko wyszło tak jak powinno :( No, ale też nie chciałem wyjaśniać wszystkiego w tym opowiadaniu. Zgromadzenia, pakty, śpiew/krzyk – nie chciałem nawet częściowo rozwiewać tej tajemnicy.
No nic, muszę przemyśleć to opowiadanie, ale dopiero po zakończeniu konkursu. Chyba nie wypada już robić większych zmian po publikacji.
Dziękuję! :)
Hej, AdamKB.
Dziękuję za wyjaśnienie. Cieszy mnie ta interpretacja :) Teraz widzę, że mogłem pewne rzeczy zrobić inaczej/lepiej.
Po chwili jednak pojawia się refleksja, że to nierzadki zabieg, zostawiający czytelnikowi swobodę w wyszukiwaniu własnych objaśnień, ale do tegoż szukania nie zmuszający.
Bardzo mnie to cieszy. Dziękuję!
Hej, ośmiornica.
Wszystko było idealnie do momentu nocnej ucieczki dziewczyny przed potworem.
No, cóż… raz na wozie, raz pod wozem :) W pełni rozumiem oba zarzuty z Twojego komentarza.
Szczególnie rozczarowała mnie scena, kiedy porywaczka się poddała i odeszła. Liczyłam na jakieś porządne starcie, a tutaj nic.
Hmmm, to uświadomiło mi, że jestem zbyt uparty. Od pomysłu tej sceny, zaczęło się całe opowiadanie. Nie chciałem odpuścić… cóż :)
Ponarzekałam, ale to dlatego, że początkowo tak mi się podobało, że rozważałam nominacją do piórka. ;) Klik do biblioteki dostaniesz bez żadnego wahania.
Oj, tak blisko! Dziękuję za klik. Mam jeszcze tyle historii do opowiedzenia… może kiedyś. Na pewno mam na czym szlifować pisanie :)
Bardzo podobał mi się nastrój opowieści oraz uniwersum, które stworzyłeś i mam nadzieję, że napiszesz coś jeszcze o tych istotach.
Nie miałem takiego zamiaru, lecz kto wie…
Dziękuję! :)
Hej, Ambush.
Zrobiłem zmiany w tekście. Dziękuję za łapankę :)
Bardzo mocno stroną opowiadania jest groza i jak dla mnie głęboka gotyckość.
Natomiast w środku nieco mnie te niesamowitości znużyły.
Historia przerażająca i smutna.
Słodko-gorzkie podsumowanie. Cieszę się, że podobała Ci się groza i gotyckość. Miało być smutno, więc udało się! :) Szkoda tylko, że tekst Cię znużył. Dostałem tyle komentarzy, że zaczynam zdawać sobie z błędów jakie tu popełniłem.
Dziękuję serdecznie :)
Pozdrawiam!
Hej, gravel, AdamKB i ośmiornica :)
Dziękuję serdecznie za te komentarze! Wymagają one trochę więcej uwagi, więc odpowiem już innego dnia, jako że chciałbym równocześnie dodać poprawki i rozpisać się nieco więcej.
gravel – tygrys zarąbisty :) Zapisuję go na dysku i również będę rozpowszechniał :)
Pozdrawiam, dziękuję
Hej, fanthomas.
Chyba za bardzo to poszło w dark fantasy…
Rozumiem. Muszę nabrać do tego tekstu trochę dystansu… może za bardzo wszystko pokomplikowałem. Szkoda, że Ci się nie podobało. Może następnym razem pójdzie mi lepiej.
Dzięki za komentarz.
Pozdrawiam :)
Hej, AdamKB.
Dziękuję, że przybyłeś z komentarzem :)
» Wznosił się majestatycznie kilka metrów nad ziemią. « ---> chyba raczej unosił…
Tak, już zmieniłem.
Oddech też zmieniłem trochę. Nie do końca wiedziałem, jak to opisać :) Ale zmieniłem na takie:
Otworzyła drzwi, słysząc równocześnie ciężkie dyszenie potwora, tuż za sobą.
Co prawda nie dowiedziałem się za wiele o tej sekcie potworów, ale mniejsza z nimi. Istotne, że opowiadanie czytało się bez trudności, bez zacięć.
Takie było moje założenie. Pytanie, czy czujesz, że tekst był “nieskończony” i “niewyjaśniony”? Czy może jednak było to “na granicy akceptowalnej tajemnicy”? :)
mroczna atmosfera (która na mnie nie działa, ale którą dostrzegałem), aż do niespodziewanie tragicznego końca – bo nie spodziewałem się, by prawdziwa matka pozwoliła córce na samobójstwo.
Mroczna atmosfera z reguły na Ciebie nie działa? Cóż, dobrze że ją dostrzegłeś.
To dobrze, że była to niespodzianka :)
Wyrachowane, potem bowiem ma się niejako odrodzić w nieco zmienionej postaci i roli, jak przypuszczam, też.
Dobrze to interpretuję?
Jeszcze przez ponad dekadę miała być wolna od wspomnień i bólu, które, gdy powrócą, zniszczą jej wizję pięknego i bezpiecznego świata.
Generalnie interpretacja bardzo dobra :) Chciałem zasugerować trochę tą pieczęcią i ostatnim zdaniem, że być może do tego dziecka wspomnienia wrócą same, do kolejnego dziecka, które nazwane zostanie tak samo… i jest to niepokalane poczęcie. Nie wiem, czy tak to odczytałeś?
Aha – jako całość dobre, uważam.
W takim razie dziękuję Ci serdecznie :) Cieszę się, że się podobało.
Pozdrawiam
Dziękuję serdecznie, bruce! :)
Hej, Ambush
Widziałem, że poprawki zostawiasz na po konkursie, więc nie skupiałem się na łapaniu. Były jakieś drobne potknięcia. Nazwy własne sal – powinny być dużą literą chyba? Słowo weekend mi nie pasowało. Potem zorientowałem się, że tu wszystko się miesza, nie wiem w końcu jakie to czasy, bo doktorek z kieszeni telefon wyciągnął. W sumie to nie wiem po co to zamieszanie epokowe.
Podobało mi się, ale mam też duży minus do zasygnalizowania: zabrakło obietnicy dla czytelnika. Przez długi czas, nie wiedziałem zupełnie co się będzie działo w tekście. Były jakieś dziwne słowa wypowiedziane: ale było tyle postaci, że pogubiłem się. Zaraz potem kolejne sceny, więc próbowałem załapać o czym będzie ten tekst… i tak aż do momentu, gdy wymknęła się w nocy. Wtedy wszystko stało się ciekawsze, lepsze i pojawiło się napięcie.
Trochę podpiszę się też, pod tym co napisała ośmiornica:
Sama scena zabójstwa nie wzbudziła we mnie większych emocji, ponieważ nie znałam ofiary. Skoda, że nie była nią Krystyna, chociaż tej zołzy pewnie też bym nie żałowała ;)
Nie musiała co prawda, być to Krystyna, ale dobrze byłoby przedstawić jakąś postać, żeby można było za nią płakać.
Co na plus, dla zrównoważenia? Język! Przeniósł mnie na salony. Świetnie zrobione, klimat stanowczo jest :) Co prawda, musiałem czytać wolno i z większą uwagą, ale jestem pod dużym wrażeniem.
Pozdrawiam serdecznie :)
Hej, bruce :)
Dziękuję Ci serdecznie za pomoc z tym opowiadaniem. Cieszę się, że Ci się podoba i dziękuję serdecznie za klik!
Pozdrawiam :)
Hej, Gruszel.
To był jeden z tych tekstów, w których dochodzę do końcówki i myślę: ciekawe jak z tego wybrnie autor, żeby nie było to oklepane. Zrobiłaś to bardzo dobrze :)
Generalnie: był klimat, napięcie. Bohater – z cyklu: ma nasrane w głowie, ale rozumiem go. Fajnie go przedstawiłaś, dobrze prowadzona narracja.
Przeczytałem z wielką przyjemnością.
Pozdrawiam :)
zygfryd89 – Towarzysze
Hej, zygfryd89
Dobrze się czyta Twoje teksty. Jest w nich coś takiego, że czyta się je przyjemnie i chciałoby się więcej.
Są duchy, jest i nasz bohater, który kręci się po różnych pracach. Podoba mi się cała historia, ale i związanie początku i końca. Bohater szuka pracy – bohater ma pracę marzeń. Plus… wspomnienie o towarzyszach na początku parę razy, a na końcu “Był jej towarzyszem za dnia.” :) Fajne zakończenie.
Zawsze muszę się przyczepić, więc i teraz to zrobię: trochę mi brakuje wytłumaczenia motywu ojca.
Nie zmienia to faktu, że tekst jest dobry, czyta się płynnie i po prostu nie mogę cię nie zgłosić do biblioteki.
Pozdrawiam.
Hej, Koala75&GreasySmooth sp. z o.o.
Ja ten tekst odebrałem jako przyjemną bajeczkę do przeczytania… ot tak, do podusi :)
Wszystko się układa, wszystko jest możliwe. Święta idą!
kręcić lody na skalę kosmiczną
Mieli do czynienia z jakimiś przetargami z Unijnymi?
Pozdrawiam ;)
Nokturny tuż, tuż, a ja dopiero wchodzę na betę. Przygarnę wszelkie łapanki oraz ogólne opinie, szczególnie te negatywne :)
Ktoś chętny pomóc? Prawie 30k znaków, ponuro, niewesoło, troszkę krwi.
Hej, Łosiot
Dziękuję serdecznie za miłe słowa. Starałem się wepchnąć w ten tekst sporo amerykanizmów, bo akurat czytałem, że podczas pisania warto “konkretyzować”. Nie pisać “miasteczko” tylko pisać konkretną nazwę – i tak co krok. Pierwotnie tekst był eksperymentem, który powstał właśnie w tym celu. Jak już został skrytykowany zupełnie przez moją siostrę, zmieniłem go i powstało coś publikowalnego ;P
Szkoda, że zakończenie Cię zawiodło. To prawda, było trochę przewidywalne. Muszę to jakoś wypośrodkować, bo albo daję zakończenie twistowe, oderwane od tekstu albo przewidywalne :)
Jednak łapankowy z Ciebie dobry, bo znalazłeś coś nowego i wytknąłeś literówki, które umykały przez tak długi czas :)
I druga rzecz – jakoś mi “rzężenie” i “miarowo” nie idą w parze. Można miarowo rzęzić?
hihi, wg mnie przeginka, ale to subiektywna opinia oczywiście. Raz, że można by się kłócić, czy ten zwiazek frazeologiczny tu pasuje (wedle mnie to jest “super dodatek do czegoś, co i tak jest już super”, nieadekwatne), ja rozumiem, że to zastosowano tu przewrotnie, ale w combo z “patrzącym” drutem, za dużo.
Nad tymi dwoma rzeczami muszę się zastanowić – te dźwięki silnika zmieniałem już wielokrotnie i ciągle nie wiem co z tym zrobić.
Cold podszedł na wyciągnięcie ręki, sięgnął z kieszeni nóż i dał do zrozumienia, że jeżeli się ruszę, to może mnie zabić. – sięgnął do kieszeni po nóż/wyjął z kieszeni nóż.
Wybrałem “sięgnął do kieszeni po nóż”
Wszystkie pozostałe poprawki już wprowadziłem :)
Dziękuję serdecznie za miłe słowa i za klik przenoszący ;)
Pozdrawiam.
Hej, Koala75
Dziękuję, że zajrzałeś. Twoje słowa to miód na moje uszy. Cieszę się bardzo, że tekst Ci się podobał. Klik uznany przez administrację czy nie… ja go uznaję, doceniam i dziękuję. :)
Hej, krzkot1988
Jaki rozmiar biustonosza nosi ta pinda Linda?
Hehe :) To prawda, tyle pytań, a nie na wszystkie dane nam było poznać odpowiedź :p
Dziękuję, cieszę się, że tekst Ci się podobał. Jeszcze ta nominacja do Zdania Tygodnia! :o A zastanawiałem się nad tym czy to zdanie nie zdradza za wiele ;)
Szkoda, że końcówka nieco Cię rozczarowała, na osłodzenie powiem, że wcześniej była zupełnie inna… ale dostałem taki ochrzan za nią, że tekst wydłużył się dwukrotnie i zmienił zupełnie.
Dziękuję serdecznie za klik :)
o widzisz, Ramshiri, czasem proste sprawy są powodem większych nieporozumień. ;)
To prawda. Całe szczęście udało nam się dojść do porozumienia. :p
Twoja obietnica utwierdza w przekonaniu, że moja nadzieja nie będzie płonna. ;)
I cieszę się, że klik Cię cieszy. ;)
Dziękuję raz jeszcze regulatorzy :)
MordercaBezSerca – Sugestia
Hej, Morderco, który nie ma serca.
Tak długo to opowiadanie leżało w kolejce do przeczytania… a takie dobre jest. A nawet w biblioteczce jeszcze nie siedzi? :o Trzeba to będzie naprawić.
I to jest wojna. Ferwor walki, zabłąkane kule tuż nad uchem, bierność dowództwa ;) Ojej, i do tego ta brutalność. Technicznie niczego nie zauważyłem. Fabuła: dobra i trzyma się kupy. Żołnierze wykonują rozkazy – trzeba się słuchać i nara.
Nie potrzebuję nic więcej – miło spędziłem czas czytając.
Zgłoszę Cię!
Pozdrawiam.
Hej, ośmiornico… no, takiej grafomanii to się po Tobie nie spodziewałem!
Czy to ten sam Ziggi co w nowym świątecznym opowiadaniu? Język by się zgadzał xD
Fajny tekst, pozdrawiam ;)
Hehe :) No to ja trochę inaczej to odebrałem.
Był to foreshadowing do innego czerpania, które miało się pojawić, ale nie bomby w postaci wojny domowej, która wybuchła :)
Hej, mr.maras.
Ciekawy tekst – z klimatem, daje do myślenia. Ciężka tematyka.
Pozdrawiam
Super, dawidiq150!
Cieszę się. A postępy w pisaniu u Ciebie, rzeczywiście widać. Jak będę miał więcej tekstów, to może też sobie coś takiego wydam – wydaje się to fajną pamiątką :)
Zazdroszczę Ci, że masz już dwa takie tomy i trzeci w drodze :)
Hej, ośmiornica.
Tym razem przychodzę już bez czepialstwa :) Utrudniałem Ci życie na becie, żeby móc teraz powiedzieć: podoba mi się ten tekst.
Lekko się czyta, jest ciekawy, wciąga. Humor – to jest też jedna z rzeczy, którą cenię w tekstach. Cieszę się, że nie jesteś jeszcze w bibliotece, dzięki temu będę mógł kliknąć osobiście – ale tekst poradziłby sobie i bez mojej pomocy.
Pozdrawiam.
dawidiq150, moim zdaniem: zależy co chcesz osiągnąć tym self-publishing. Z puszczeniem tego w świat mocno bym się zastanowił. Właściwie to nie musiałbym się nawet zastanawiać: ominąłbym ten tekst.
Ale jeżeli chcesz złożyć swoje opowiadania w książkę i trzymać to dla siebie jako pamiątkę, plus dla rodziny i znajomych: to jest Twoje opowiadanie, więc możesz je dodać śmiało.
To jest tylko fikcja literacka, więc nikt nie powinien się czepiać. Z drugiej strony takie rzeczy są na świeczniku właśnie od jakiegoś czasu.
Pozdrawiam
Hej, zygfryd89.
Obiecałem, że przyjdę ;)
Dlatego zacznę od czepialstwa:
I wtedy cegły rozstąpiły się. Chiton połknął swojego władcę.
Błazen wstał i podszedł do anomalii. Wciąż słyszał głos Waltera. Dotknął jednej z cegieł, wyobrażając sobie, że zamyka przejście.
Zrobił to. No cóż, inaczej niż zaplanował, ale może wystarczy.
Pozbierał sztylety, zgasił pochodnię i po omacku udał się do wyjścia.
“Wrzucił w anomalię i yolo” – moim zdaniem brakuje trochę napięcia w momencie, gdy wrzucił trefniś tamtego w anomalię.
Na proces przyniesiono mistrzynię jego siostry, która powtórzyła swe słowa o anomalii.
Przyniesiono czy przyprowadzono? Czytając, nie byłem pewien – bo kojarzę, że ona bardzo stara to i przynieść mogli.
Trefniś znów spojrzał na miecz.
– Spokojnie. – Walter uśmiechnął się do niego. – Nie mam zamiaru cię karać. Prosiłbym jednak, by skrytobójstwo nie weszło ci w krew.
Rozumiem, że ten drugi to mięczak, ale zabrzmiało to bardzo naiwnie. Myślę, że warto byłoby tu coś dodać/rozbudować.
Skoro to król zły zrobił z niego błazna, to w drugiej rzeczywistości chyba nie powinien być błaznem – to się wyjaśniło.
– Dobrze – powiedział rycerz. – I przepraszam.
Nie rozumiem do samego końca, czemu przeprosił?
Kiedy otworzył oczy, stała nad nim płonąca postać. Zacisnął powieki i próbował sobie przypomnieć, co się dzieje. Został ranny. Sir Wilhelm odjechał.
Generalnie ta scena, w której naradzają się i ożywiają trefnisia, wydaje mi się za krótka i zbyt mało emocjonalna.
Podsumowanie:
Na pewno na minus są te sceny, które miejscami wydawały się przyśpieszone. Ostatnia scena opowiadania była dla mnie też tak poszatkowana, że nie wiedziałem, co się dzieje i czytałem dwa razy.
– Charlotte – powiedział, przyklękając na jedno kolano.
…
– Załoga Chiton uwolniła Charlotte – zrelacjonowała mu w nocy Mary.
Wydaje mi się jednak, że to też jest tego przyczyna. Jest w jednym miejscu, potem jest dialog, który dział się dzień wcześniej (dwa trzy myślniki) a potem znów znajdujemy się w teraźniejszości.
Dobra, sporo hejtu było, ale miałem wrażenie, że sam tego chciałeś ;)
Ale fabuła!! Ło panie, jak mnie się to podobało. Dopracowana, poskręcana z satysfakcjonującym zakończeniem.
Pennywise – Pennyrow? Podobnie…przypadek? ;)
Samo imię: trefniś – też było dobrym wyborem. To jak mówił i myślał o sobie “trefniś” sprawiało, że tym bardziej wydawało się jakby lata minęły, a on stracił nadzieję na odzyskanie twarzy. Bohater bardzo na plus.
Zaraz po przeczytaniu, miałem bardzo mieszane odczucia co do tekstu – właśnie ze względu na sceny, które Ci wypisałem. Ale im dłużej o nim myślę, tym bardziej pamiętam fabułę, a nie te zawiłości, na które natrafiłem podczas czytania.
P.S. Tekst przeczytałem tydzień temu. Tak to jest, że czytać mam czas, ale na dłuższy komentarz już nie :)
Moją bardzo subiektywną opinią jest to, że ten tekst dobry i zasługuje na klik.
Pozdrawiam
Dziękuję za pickupa, regulatorzy.
Już dotarłem do problemu. Wcześniej zupełnie nie zrozumiałem o co chodzi, ale teraz jest dobrze.
pozostaję z nadzieją na jeszcze wiele Twoich fajnych opowiadań. ;)
Obiecuję się przykładać do tekstów i dalej pisać. Co do opinii na ich temat, będę zgłaszał się do Ciebie :)
Widziałem klik, za to również dziękuję serdecznie!
Pozdrawiam
Hej, krzkot1988
Zacznę od krótkiego: tekst mi się podobał :)
Teraz dodam sporo ale:
Sigimendis wydęła usta niczym naburmuszona mała dziewczynka, przez co Mal musiała uważać, by nie parsknąć śmiechem.
Dosłownie przed sekundą zastanawiała się nad tym, że kogoś zabiła, a teraz powstrzymuje śmiech.
– Co z panią rektor? Jak możemy pomóc? – dopytywała Malvindis.
[–]Sakaris została wezwana na audiencję do króla dziś w nocy. Głupia gęś albo już nie żyje, albo została uwięziona. – Taldanis westchnęła ciężko. – Nie, dzieci,
Wydaje mi się, że to powinno być zapisane jako dialog.
– Nie zostawimy cię tu samej – odparła bez zastanowienia Mal.
Taka lizuska. Ciągle mówi: pani profesor to, pani profesor tamto… a jak się zestresowała, to mówi: “cię” :)
Rektor Sakaris wyszarpała ostrze z ciała Sigimendis, a z rany buchnęła krew, zalewając błękitną suknię nowymi punktami szkarłatu. Studentka osunęła się na ziemię u stóp koleżanki.
– Tego na pewno już się nie wypierze – zauważyła z rezygnacją profesor magicznego uniwersytetu, pozwalając sztyletowi wyparować. – Zajmijcie się tą drugą, jak jej tam.
Po pierwsze – uwaga o wypraniu wydaje mi się dziwna – ale to czepialstwo. Po drugie, czytając całość, nie mogłem zrozumieć:
Najpierw rzuciła w nią ostrzem. Ktoś stanął między nimi. A teraz nagle odchodzi i każe innym zająć się tą drugą. Moim zdaniem jest to trochę dziwne – powinna kontynuować atak. Chyba że tamci przyszliby akurat i kiwnęli głową “my się tym zajmiemy”.
Malvindis uniosła głowę znad ciała koleżanki, poczuła na gardle dotyk zimnego ostrza.
– Nie opieraj się, a zakończymy to szybko – rzekł niskim głosem właściciel miecza, ewidentnie przewodzący dwóm pozostałym.
Tu nie rozumiem: skoro już miał ostrze na jej gardle, to trzeba ją zabić, a nie rozmawiać. Potem dali jeszcze jej wstać, pomyśleć itp. przecież walki wciąż trwają.
Przeklęta toga! – pomyślała z rozpaczą.
– Nada się idealnie – pomyślała Mal. Jeszcze raz smutno spojrzała na piękną twarz martwej Sigi, po czym wstała.
Najpierw nie ma myślników przed myślami bohaterki, a na końcu już są.
To, co mi się nie podobało:
Wątku gwałtów i informowania co jakiś czas o tym, że “pierwiastek męski jest agresywny”, kiedy w tekście pokazujesz, że kobiety również uczestniczyły w tym wszystkim. Ba, nawet na koniec profesorka ich zdradziła. To mi się gryzło trochę.
Mniejszym problemem jest infodump na początku. Dziewczyny uczą się parę lat, przychodzą do szkoły i dostają wykład o podstawie – trochę było to usprawiedliwione, bo dowiedziały się “czegoś więcej” przy okazji.
Ogólnie:
Sporo się czepiam, bo tekst jest długi. Początek i klimat bardzo mi się podobał – nawet i ten infodump czytał się bardzo fajnie. Chłonąłem i chciałem wiedzieć więcej. Wszystko budowało się powolutku.
Nagle walka, wojna i koniec – tekst jest długi, ale może powinien być jeszcze dłuższy? ;) Albo jakiś foreshadowing?
Co nie zmienia faktu, że tekst był fajny, zasady magii ciekawe i technicznie też spoko. Dlatego “klikam”.
Pozdrawiam.
Hej, dawidiq150
Tekst nawet spoko, tylko transseksualiści mogliby zostać zamienieni na coś innego :) Nie to żebym coś do nich miał, ale “transseksualna epidemia” brzmi… jak brzmi :)
Przydałaby się w tym wszystkim jakaś kwestia genetyczna: dlaczego akurat ta grupa ludzi ucierpiała?
Też podpiszę się pod tym:
Stąpasz po cienkiej linie, bo treść tego opowiadania może się okazać bardzo niepoprawna politycznie.
Pomysły jak zawsze masz ciekawe, choć tym razem tytuł tekstu trochę mnie zniechęcił, to jednak przeczytałem i podobało mi się. U Ciebie w tekście zawsze dzieje się coś szalonego i to mi się podoba :)
Pozdrawiam
Hej, regulatorzy.
Cieszę się, że opowiadanie sprawiło Ci przyjemność. To chyba najmilszy komentarz, jaki od Ciebie dostałem do tej pory, choć jakieś opowiadanie było już klikane :)
Wszystkie usterki poprawione…. chyba.
Zjechałem w wąską leśną dróżkę i zatrzymałem pickup tak… → Literówka.
Przez jakiś czas zastanawiałem się nad tym “pickupem” i z tego co zrozumiałem, mogę pisać: pikap lub pick-up. Wybrałem to pierwsze.
Ach te błędy. Nigdy się ich nie pozbędę :) No nic, działam dalej i szlifuję kolejne teksty.
Dziękuję za komentarz oraz kliknięcie.
Pozdrawiam serdecznie.
Hej, tomaszg
Przeczytałem Twój tekst. Niestety jednak nie dostrzegam w nim… całości. Tak jakby prawie każda scena była oderwana od reszty. Zaczynało się dobrze, potem stwierdziłem, że to pewnie ten dziadek opowiada – ale takie straszne rzeczy dziecku?… Dotarłem do końca i w sumie nie zrozumiałem tego.
Moja interpretacja na początku: wojna to zło. Potem jednak wkradła się bardziej polityka niż wojna, więc trochę jestem zagubiony.
Pozdrawiam serdecznie.
Hej Storm
Przyjemny tekst, choć wydaje mi się, że jeszcze wymaga wygładzenia. Moim zdaniem – byłby lepszy w nieco dłuższej formie, bo teraz wydaje się nieco pędzić.
Z plusów: jest klimat, na początku wszystko wydaje się jasne – a potem już nie. Miałem taką myśl: aaa, okaże się że tamten ich wypchał i koniec. A tu proszę! :) Fajne zakończenie.
Hej, Baska.Szczepanowska
Przeczytałem Twój tekst i nie do końca go rozumiem. Budzą człowieka po tysiącach lat, bo pewnie zakonserwował się dobrze… w bagnie?
‘Ucieczka nie była dobrym pomysłem’ – ta ostatnia myśl wwiercała się w spanikowany umysł, gdy pochłaniały ją bagienne czeluście.
W jakim bagnie, jak to się ma do tej sceny z uciekaniem? Mam wrażenie, że takich urwanych informacji jest sporo. Przynajmniej ja tego tekstu nie rozumiem. Generalnie mam odczucia mieszane, ciężko mi się czytało ten tekst. Jakieś odstępy między akapitami – wszystko postrzępione.
Kilkadziesiąt tysięcy lat wcześniej, tereny wokół jednej z jaskiń…
(obecnie Jaskinia Stajnia, wieś Mirów, woj. Śląskie)
To było miejsce i czas akcji. Może lepiej kursywą to zaznaczyć i jakoś inaczej wyróżnić, a potem nie dawać już odstępów?
To uciekanie przed mężczyzną też do końca nie rozumiem jaki był cel? W sensie Ewa uciekała od Adama, bo jeszcze mężczyzn się bała? ;)
Jest tu jakiś pomysł i myślę, że byłby to fajny tekst ale w nieco dłuższej formie. Wszystko tak pędzi – miejsce, akcja, inne miejsce, znów coś innego. Tu bohaterka umiera i tylko jeden akapit jednozdaniowy jest o tym.
Pozdrawiam serdecznie i powodzenia przy dalszym pisaniu :)