
komentarze: 283, w dziale opowiadań: 247, opowiadania: 111
komentarze: 283, w dziale opowiadań: 247, opowiadania: 111
Nova
dziękuję za bardzo miły komentarz, bo to jest dokładnie efekt, na którym mi zależy. Motywuje to do dalszego pisania
Dzięki tak zacnemu terminowi to i chyba ja się dopiszę, kurczę ale to przedłużanie terminów jest kuszące…
Ambush
jest mi bardzo miło, że tekst się spodobał. W 100% się zgadzam, że ryzyko rozpadnięcia się tekstu jest duże i tu przy pisaniu miałem wielokrotnie takie wrażenie. Stąd bardzo cieszy, że się to utrzymało.
No i nastrój mi się absolutnie nie obniżył.
Tekst powstał w pełni dlatego, że wymyśliliście jako Jury fajny konkurs, który zainspirował.
Pozdrawiam!
Dobry,
Ja tu tylko przechodzę, dyskusji proszę nie przerywać.
Jak miło Tarnino, że się podzieliłaś tekstem, jak rozumiem w bólach i wbrew mnogim odnogom fabularnym i pomysłom odmiennym wypracowanym. Doceniony być on musi.
Uśmiech szczery na mej twarzy zagościł przy lekturze.
– Melodramat jeszcze niewynaleziony!
A tu tym bardziej.
Obrazek jeszcze zostawię, bo Ty zawsze takowe wynajdujesz, to i Tobie się należą.
Choć przyznam, że smoka akurat nie widziałem ostatnio, więc może tyle z tego sprzętu pożytku.
Pozdrawiam, podziwiam, nie przerywam!
Bardzo dobry tekst. Mam wrażenie, że umiejętność mogłaby być postrachem dla trypofobów (których chyba jest wiele w społeczeństwie). Intrygujący pomysł, nieoczywista umiejętność, odrobina grozy, tajemnica i nutka filozoficznego rozważania o utraconym świecie. No dużo się zgadza w tym tekście i aż żal, że klikać już nie ma po co.
Pozdrawiam!
A dobra, trochę więcej rozumiem po tym:
Short o chłopakach którzy odnajdują artefakty dawnego świata.
Ale szczerze powiedziawszy wyeksponowałbym to bardziej w tekście i to tak dużo bardziej (subtelnymi sugestiami). Bo nie zawsze przeczytam opis tekstu :).
Pozdrawiam!
Czołem!
W środku zastał leżącego na zbitej kupce wyschniętej trawy rówieśnika, mniejszego od siebie chłopaka.
Pokraczne zdanie, a to drugie w tekście, więc warto przemyśleć.
“Kyle wbiegł do namiotu. W środku, leżąc na kupce wyschniętej trawy, drzemał Fen, jego kolega. Tak jak Kyle ubrany był w zwierzęce skóry.”
Sugestia dalej jest pokraczna, ale nie ma powtórzenia “chłopaka” i tego dziwnego zdania, zachęcam do własnej inwencji po przemyśleniu :).
kto miał z nimi kontakt.
Może bym napisał, “że miał w nimi kontakt”
Fen podniósł się powoli z posłania i zaczął pakować najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka.
Jeszcze przed chwilą nie chciał iść, a wcześniej spał, a tu zaczyna się od razu pakować. Jakieś to takie szybkie. Nie buduje klimatu.
Jesteś super!
Może nie “super”, a “świetny”, czy coś.
Droga była pusta, była głęboka noc
Powtórzonko.
W ogóle popatrz na napisanie tego fragmentu:
Droga była pusta, była głęboka noc. Wszyscy mieli w dłoniach łuki. W tym plemieniu każdy potrafił się nimi posługiwać.
Cztery zdania. Owszem, krótkie sformułowania potrafią budować klimat grozy i napięcia, ale nie, gdy przekazujesz informacje.
“W ciemną noc droga była zupełnie pusta. Wszyscy chłopcy poruszali się szybko, w dłoniach trzymając swoje łuki, których jako dumni członkowie plemienia, umieli używać od najmłodszych lat.”
Sugestia, również taka sobie, ale to już dwa zdania :)
– Nie strzelaj! Gdyby chciał zaatakować, zrobiłby to już dawno – szepnął Fen.
Wilk zawarczał. Nagle w jego ciele utkwiła strzała. Kyle puścił cięciwę. Zwierzę zawyło i rzuciło się w jego stronę.
Kyle wiedział, że nie zdąży z kolejnym strzałem. Rzucił łuk na ziemię, sięgnął po nóż zrobiony z kości i przygotował się na atak. Wilk rzucił się z przerażającą szybkością. Kyle zamknął oczy…
ale nic nie poczuł.
Trochę się pogubiłem. Kto kogo i dlaczego. Kyle puścił cięciwę, gdy w ciele wilka już tkwiła strzała. Chyba nie Fen strzelił, skoro przed chwilą mówił, żeby tego nie robić. Potem w ciele wilka są dwie strzały, a Kyle nie zdążył nawet założyć drugiej na cięciwę. Kto zatem zdążył strzelić dwa razy w tak krótkim czasie? (może ja nie umiem czytać, tego absolutnie nie wykluczam, więc jeśli Twoim zdaniem fragment się broni to broń się i bij mnie śmiało :) ).
– Chcesz wracać do domu? – zapytał brat.
– Nie, dam radę.
Nie wiem, czy mały chłopiec odpowiedziałby “Nie, dam radę”, to brzmi jak coś co mówi ktoś ciut starszy.
zapewnił Fen i razem z Kyle'em
Odmieniałbym chyba normalnie: “Kylem”. Jeśli można to robić po polsku, to dlaczego by nie. Ale to moja opinia, z apostrofem również jest poprawnie.
Podeszli ostrożnie do zakurzonej skrzyni. Kyle spróbował ją otworzyć, ale bezskutecznie. Podważył wieko nożem i wspólnymi siłami udało im się ją otworzyć.
Popatrz jak to jest napisane. “Spróbował ją otworzyć, ale się nie udało. Spróbował inaczej ją otworzyć i się udało”. Więcej dramaturgii, więcej wysiłku (łez, krwi i potu), mniej informacji rodem z filmu przyrodniczego i to takiego z mniej dynamicznych.
każdy z nich miedzianego koloru, przypominający grot strzały – zainteresowały Fena.
Wielka litera z początku uciekła i ta konstrukcja zdania z myślnikiem… “Każdy z nich przypominał miedziane groty strzały, co bardzo zainteresowało Fena.”
– Fen, patrz! Kolejny dziwny przedmiot!
Czy tak powiedziałby nastolatek do nastolatka? “Kolejne dziwactwo!” (sugestia, pewnie znajdziesz o wiele lepszą).
Nie myśląc za wiele pobiegł ze strachem w oczach do wioski powiedzieć o wszystkim co się stało.
Pobiegł ze strachem w oczach. Kogo innego strach miałby mieć w oczach?
Hmm… Trochę nie do końca rozumiem. Krótka scena, nieporywająca niestety. Za mało emocji i dynamiki, grozy też w sumie nie ma. Może za bardzo sobie wziąłeś do serca ostatnie skrytykowanie metafor, a one dobrze użyte budują klimat :). Nie urzekło mnie przesadnie, może potrzebowałbym więcej tego tekstu, aby zżyć się z bohaterami lub mniej treści w tej ilości, by skupić się na najważniejszym.
Do tego, zastanawia mnie na ile świadoma jest konstrukcja świata. Chłopcy wydają się co nieco prymitywni, noszą skóry, mają kościane noże i łuki. A jednak mówisz, że poszli drogą, mamy kopalnię (oj ciągnie Cię coś pod ziemię w tych tekstach :) ), latarnię, rozmawiają zupełnie współczesnym językiem. To może być konsekwentny pomysł, nie wykluczam, bardziej pytam. Flintston też ubierał się w skóry, a jeździł autem :)
Ogólnie wydaje mi się, że “Miasto w bursztynie” jednak bardziej mi się podobało. Niemniej, pomysły są, widać i to dobrze!
Pozdrawiam!
Czołem
Padlina z ich ciał zdarzała się więc niezwykle rzadko, w zasadzie tylko wtedy, gdy ciało bezwładnie spadło gdzieś pod korony drzew, skąd latające monstra nie były w stanie jej wypatrzeć.
Ten akapit odnosi się do latających monstrów, a końcówka poprzedniego mówiła o zagrożeniu ze strony ludzi. Ot, taka niekonsekwencja.
Udało mu się za to przypomnieć sobie o czymś innym
udało mu się za to przypomnieć sobie coś innego.
a tych terenach jeszcze nie dawno toczyła się krwawa wojna, więc większość lokalnej zwierzyny była przerabiana na pokarm dla setek tysięcy zbrojnych, którzy na dodatek wyjałowiły ziemię, na której pasły się dzikie zwierzęta, na przykład kozy.
Wyjałowili, zakładam. Niektóre zdania opisowe są dość podrzędnie poskładane, mi to utrudnia odbiór. Nie żeby zdania nie mogły być długie, ale tak jakoś za dużo wstawek, za mało jednego celu w zdaniu.
Bestia wyszczerzyła budzący grozę kły, wykazując niezadowolenie tudzież obawę, słysząc kroki.
Po krótkiej chwili również starzec je usłyszał.
Trochę bez sensu zbudowana konstrukcja. Ona słyszy kroki, ale mag nie, a to od jego strony prowadzisz narrację. Czytelnik też nie wie o co chodzi i moment zaskoczenia przez to umyka.
młoda czarodziejka nie wyglądała na zaskoczoną.
Zwróć uwagę, że jeszcze akapit wcześniej operowaliśmy probabilistyką, czy ona jest czarodziejką. W międzyczasie nie pojawiła się żadna nowa przesłanka, zatem nie powinno być nagle stwierdzenia, że na pewno nią jest.
Na samą myśl poczuła głód. W ciągu dni spędzonych na odludziu nie jadła zbyt wiele, a większość jej zapasów już się wyczerpała.
Dlaczego nagle narracja z jej strony? Owszem, można taki konstrukt stosować, ale nie pasuje mi to do klasycznego fantasy, bez zabawy konwencją. W ogóle nie rozumiem tego nagłego przejścia na jej perspektywę.
Wybacz, nie robię łapanki stylistycznej, ale błędy również są.
Natomiast błędy nie przeszkadzają mi w odbiorze. Co przeszkadza, to właśnie okrutny chaos narracyjny. Źle rozłożone akcenty fabuły, przez co pomijałem kwestie, które okazały się istotne, do tego niewiele dramaturgii, choć dzieje się sporo. Np. czarodziejka – kompletnie nie rozumiem po co się pojawiła. Okay, potrzebny był dialog i zapewne chciałeś pokazać, że główny bohater bardziej zainteresował się siłą potwora niż jej śmiercią. Ale nie trzyma się to, wydaje się sztuczne, a jej postać służąca wyłącznie tym celom.
Popracowałbym nad tym, bardzo psuje pomysł, który jest niezły i oryginalny. Do tego główny bohater wydaje się ciekawą, nieoczywistą postacią. Tym bardziej prowadziłbym narrację konsekwentnie z jego strony.
Mam nadzieję, że krytyka w miarę konstruktywna :). Chętnie poznam głównego bohatera bardziej w innych tekstach.
Pozdrawiam!
Hej!
Nie ma fantastyki
Mnie tam się podoba. Poetycki tekst.
Poza tym Australia przecież nie istnieje, bo nie da się żyć do góry nogami :)
Hej Murinie!
Bardzo miło Cię widzieć, super, że wpadłeś! Mam nadzieję i trzymam kciuki, że również dane Ci będzie w swoim czasie coś napisać na Portalu!
Pozdrawiam!
Czyli jestem stała w zainteresowaniach. ;-)
A niby kobieta zmienną jest :)
Dziękuję Wam bardzo za wiarę.
chalberczyku
Jeśli chcesz zostawić cynizm i gorzkie uwagi co do bogów, możesz pozwolić bohaterce dorosnąć do tych 16 lat, a jeśli chcesz, aby ciągle była naiwnym dzieckiem – zamiast cynizmu pokaż jej naiwność, wrażliwość, podatność na zranienia, złość i zachwyt. Myślę, że wtedy byłaby bardziej prawdziwa :)
To prawda, wezmę sobie do serca, dzięki!
GOCHAW
bardzo mi miło :). Cieszę się, że wyszło ciekawie, może jednak napisanie czegoś ponad 10k znaków nie przerasta mnie aż tak bardzo.
Reg
Żałuję, że spóźniłam się nieco i nie mam po co iść do klikarni, bo opowiadanie słusznie już trafiło do Biblioteki. :)
Mea culpa, bo to moje wykluczenie sprzętowe spowodowało powolność wdrożenia poprawek.
Niezmiernie przykro, że w Twoim przypadku zaimkoza ma tak bolesne objawy, ale jestem przekonana, że już niebawem, dzięki zastosowaniu należytej uwagi jako skutecznego antidotum, dolegliwości ustąpią i poczujesz się zdecydowanie lepiej. ;)
Dzięki za pokrzepienie, może leczenie okaże się skuteczne :)
Pozdrawiam Was!
Dzień dobry wszystkim, informuję, że dopadłem komputer (yay!).
Reg,
Już miała opuścić plac ze swoją zdobyczą, gdy w jej nozdrza uderzył… → Czy zaimki są konieczne?
Przez cały ten czas praktycznie się nie poruszył, wbijając w dziewczynkę ten swój magiczny wzrok. → Czy zaimki są konieczne? Czy mógł wbijać w dziewczynkę cudzy wzrok?
…powtórzył swoje pytanie mirtis. → Zbędny zaimek.
Zavla poczuła w sobie głębokie wzruszenie… → Czy zaimek jest konieczny – czy poczułaby wzruszenie w kimś innym?
Choruję na zaimkozę, przypadek ciężki, średnio uleczalny, oczekuję współczucia. Wierzyć lub nie, ale naprawdę sprawdzam każdy tekst na zaimki.
Skąd w czasach tego opowiadania wiedziano, czym są metry? Tu chyba znajdziesz coś stosowniejszego: http://wiki.meteoritica.pl/index.php5/Dawne_jednostki_miar_i_wag
Słusznie. Przemodelowałem to zdanie tak, że miary nie ma wcale, bo i po co ta informacja, wystarczy, że był wysoki. Chyba.
…powiedział poważnie.
– Moja matka tak nie mówiła – rzuciła Zavla, jeszcze w trakcie mówienia żałując, że zdecydowała się powiedzieć coś takiego. → Nie brzmi to najlepiej.
Proponuję: …rzekł poważnie.
– Moja matka tak nie mówiła – rzuciła Zavla, już żałując, że zdecydowała się powiedzieć coś takiego.
Bardzo słusznie.
Zavla poczuła nieprzyjemny dreszcz strachu i ścisk w żołądku. → Zavla poczuła nieprzyjemny dreszcz strachu i ucisk w żołądku.
Sprawdź znaczenie słowa ścisk.
Jak robić błędy, to przynajmniej zabawne. Mogłem dodać tag “humor” i się usprawiedliwić.
…zauważyła dziewczynka, znów testując jego mirtisańskość… → To słowo brzmi zbyt współcześnie.
Proponuję: …zauważyła dziewczynka, znów sprawdzając jego mirtisańskość…
Dwa razy przetestowała, na ile mirtis będzie w stanie ją odnaleźć… → Może: Dwa razy próbowała zbadać, na ile mirtis będzie w stanie ją odnaleźć…
Bardzo słusznie.
…rzuciła się biegiem przed siebie. → Czy mogła biec inaczej, nie przed siebie?
Tak :)
No dobra, nie.
Pozostaję z nadzieją, że będzie mi dane poznać dalsze, ciekawe losy małej bohaterki. :)
Zawsze miło usłyszeć .
Dzięki bardzo, tradycyjnie czynisz tekst lepszym.
chalbarczyku
nie takie rzuć :)
Powtórzę się z góry: jak robić błędy, to zabawne :).
Ona myśli jakby miała szesnaście lat, a nie dziesięć. Owszem, jest dzieckiem ulicy i musi walczyć o przeżycie, ale cynizm i wyrachowanie, które są jej właściwe, są bardziej charakterystyczne dla starszych.
Trochę też brak logiki w interakcjach bohaterki z mężczyzną: Najpierw się boi, później się oswaja, ale czy to możliwe, aby się z nim nudziła? Przecież w jej życiu nic się szczególnego nie dzieje, a facet rozmawia z roślinami… Później zaś zdradza go (mała ta zdrada) i się znów boi. Trochę zabrakło mi głębi w jej przemianie.
Bardzo ciekawa myśl. Co do pierwszego – tak zgoda, to ogólnie chyba problem dzieci w literaturze tego typu. Nawet u Sandersona, który każdy szczegół ma dopracowany, miałem wrażenie, że bohaterowie myślą ponad swój wiek i doświadczenie, o Grze o Tron nie wspominając, bo tam 13-latkowie myślą jak 30. Trochę się zgodzę co do mojego tekstu. Wynika to też z takiego narratora pół-uczestniczącego, który z jednej strony prowadzi narrację ze strony Zavli, ale z drugiej jest w stosunku do niej podmiotem trzecim i komentuje jej poczynania czasem cynicznie. Będę miał to na uwadze przy następnych tekstach, w których Zavla się pojawi, a mam nadzieję, że takowe będą.
Co do drugiego – to raczej miał być krótki tekst. Emocje są spłycone, to fakt. Trochę można to zrzucić na dziecięcość Zavli, bo jednak dzieci błyskiem zmieniają nastawienie, a trochę właśnie do ogólnej konwencji tekstu.
Poza tymi mankamentami (subiektywnymi) opowiadanie trafia do mnie.
Cieszy bardzo, zarówno to, że trafia, jak i że sensownie wskazałeś mankamenty.
Pod takim motto mógłby się ochoczo podpisać grecki filozof Melissos :)
Byt i niebyt, coś takiego, nie?
Dziękuję bardzo za wizytę :)
Finklo
Sympatyczny tekst i jakiś ciepły, mimo biedy bohaterki.
Życzę jej powodzenia, lubię takie bystre dziewczynki.
Dziękuję, przekażę Zavli, może się zmotywuje występować dalej w tekstach :)
Postawa nieżyciowa
Cieszy, bo jak inaczej podkreślać różnice między rasami fantasy generalnie humanoidalnymi, jak nie przez nieżyciwość jednej względem drugiej :).
Skądinąd Twoje pytanie pod poprzednim tekstem sprawiło, że postanowiłem się mirtisami zająć w pierwszej kolejności i jakoś ich wyjaśnić. Więcej o nich będzie, mam nadzieję.
Wszystkich Was serdecznie pozdrawiam!
Regulatorzy Super że wpadłaś. "Nieco do życzenia" w Twojej skali to chyba nawet nie jest tak źle :). Nie mam na razie dostępu do komputera, ale oczywiście do poprawek się ustosunkuję i je naniosę. Do tego momentu, pozdrawiam!
bruce,
bardzo Ci dziękuję za betę, uczyniłaś ten tekst znacznie lepszym :). A za godziny pobudek szanuję, Mama zasługująca na podziw!
Zakapiorze,
No jest klimacik, światotwórstwo i nawet ciekawi bohaterowie są.
Cieszy.
Natomiast w warstwie fabularnej w sumie niewiele się dzieje, a wiele z tego, co się dzieje, pozostaje bez jakichś większych konsekwencji.
Zgoda, porwanie fabułą celem nie było. Lepiej wychodzą mi albo szorciki z jedną sceną/jednym pomysłem albo teksty długo za długie na Portal, gdzie fabuła się może rozkręcać powoli i spinać wielowątkowo. Z opkami na ok. 20-30 tys. znaków mam zidentyfikowany przez Ciebie problem, ale rękawicę podejmuję i postaram się poprawiać.
Co ma znaczyć ten zapis? Że narrator nie pomylił się wzywając Baera?
Zresztą no niezależnie od tego, co chciałeś przekazać, IMO należało to zrobić słownie. Taki zapis pasuje do encyklopedii albo jakiegoś felietonu.
Miałem podobne przemyślenia, ale zostawiłem, co by ktoś się do tego odniósł (tak jak np. ostatnio zrobiłem przypisy dolne, co się spotkało z niechętnym odbiorem). Wywaliłem ten wykrzyknik.
Ten “poziom” tutaj jest nieprzyjemnie angielskawy, raczej “wysokość” powinna być.
Celne.
Dzięki za wpadnięcie i przy okazji, szczerze gratuluję otrzymanego piórka za naprawdę jakościowy tekst.
Pozdrawiam!
Czołem MichaelBullfinch!
Dzięki serdeczne za przeczytanko i opinię, cieszę się, że tekst zjadalny.
Zjadło Ci literkę.
Literki nie ucięło, gdyż albowiem Zavla w trakcie wypowiadania słowa zmieniła zdanie i użyła innego – stąd trzykropek. Ja wiem, może średnio intuicyjne, ale też moi bohaterowie tak miewają często, więc postaram się tego trzymać.
Ale, po Twojej uwadze uciąłem jeszcze jedną literkę, może tak jest jaśniej :)
Pozdrawiam!
Fajne, uśmiechłem się :)
Ma on za zadanie udowodnienie praktyczne możliwości chłodzenia reaktorów powietrzem.
Dałbym może “Wynalazek ma za zadanie”, bo nie wiadomo czy on to tow. Michaił, jego zespół, czy program.
pan Paretkiv
Tow. zamiast pan?
I ogólnie to nie wiem, czy lepiej nie wybrzmiałoby, gdyby “towarzysz” i “towarzysze” pisać wielką literą. Taka sugestia.
Uczcijmy minutą ciszy tragicznie przypadkową śmierć Towarzysza Ministra.
Pozdrawiam!
Gochaw,
i oczywiście, zawsze znajdzie się jakaś zasada, której świadom nie byłem lub byłem i zapomniałem :). Nawet jeśli zasada, to brak zasad. Uczy pokory.
W takim razie winszować swobodnej wypowiedzi, bo nie każdy zapewne się wypowiada swobodnie w taki zacny sposób.
Pozdrawiam!
Koalo,
dzięki za wpadnięcie. Piosenkę polecam oczywiście, bo ma klimacik. I cieszy, że w Twojej ocenie ma go również opko. Zastanawiałem się, czy nie wspomnisz, że znów brak happy endu :)))
Pozdrawiam!
bruce,
jak zawsze wyciągasz niesamowite historie. Czy brakuje fantastyki? Może troszkę więcej anioła by się przydało w tekście.
szepnął do siebie, oglądając się jeszcze, aby popatrzeć uważniej.
Może “przyjrzeć”? jakoś nie wiem, połączenie “oglądając się” z “popatrzeć” wypada dla mnie nienaturalnie.
I czy brak happy endu? Historia tragiczna, ale poruszająca, a to co poruszające nie kojarzy mi się wyłącznie ze smutkiem. W opisanej historii nawet w tym jest wątek prawie fantastyczny (prawie, bo przecież prawdziwy), bo mamy bohatera rodem z fantasy, który przeciwności się nie lęka i inspiruje.
Podoba mi się to, że anioł mówi mu o tym, że to się nie uda. To nie jest twierdzenie, to jest fakt. A mimo to Fox biegł.
Aż mi się przypomniały słowa Sama z Dwóch Wież Tolkiena (cytat mam nadzieję dokładny, ale nie mam 100% pewności, bo z internetu brany, nie mam LOTRa pod ręką :)):
“But that’s not the way of it with the tales that really mattered, or the ones that stay in the mind. Folk seem to have been just landed in them, usually their paths were laid that way, as you put it. But I expect they had lots of chances, like us, of turning back, only they didn’t. And if they had, we shouldn’t know, because they’d have been forgotten. We hear about those as just went on, and not all to a good end, mind you; at least not to what folk inside a story and not outside it call a good end.”
Pozdrawiam i klikam, bo skłania do przemyśleń!
Hej!
Na poezji się nie znam, ale zobaczyłem dedykację powszechną, więc grzechem byłoby nie zerknąć. Ciekawe, nasunęło delikatne skojarzenie z “Radością pisania” Szymborskiej. Tekst wydaje mi się dość autentyczny.
Zastanawia mnie tylko zupełny brak przecinków w tekście, to jest celowe, czy jakaś licentia poetica? Bo ja nie wiem, czy tak wolno
Pozdrowionka!
Tytuł: Niebieskie jabłko – nie ma nic większego od małości
Gatunek: fantasy, klasyczne, ocierające się o high, ale chyba jednak nie całkiem.
Długość: 23049 (raczej nie więcej)
Bezczelnie znów korzystam z bety :). Tekst ze świata autorskiego, z którego już jedno opko zamieszczałem, z dziewczynką Zavlą w roli głównej. Nie jest to jednak fragment, a niezależny tekst. Sam jeszcze będę pracował (stylistyka, zaimkoza itp.), jednak może ktoś dorzuci coś ciekawego. Zależy mi na tym, by tekst nie był drętwy, wzbudzał jakieś emocje oraz wprowadzał coś światotwórczo.
Jestem otwarty na uwagi każdej maści, a klasycznie, dla betujących szykuję dużo wdzięczności, którą skapitalizować można prośbami o betę.
Pozdrawiam :)
Tarnino, bardzo mnie to cieszy :).
Pozdrowionka!
wielka litera raczej z miłości, nie z gramatyki
miłość wybacza błędy
Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc i dzięki za przyjemną lekturę!
Dzięki Anet
Miło, że wracasz
Czołem!
To Absynt, przyjacielu!
Wielka litera w jakimś celu? Bo to jednak nazwa gatunkowa nie własna, chyba że?
W końcu nic tak nie pobudza kreatywności jak nielegalna ciecz o lekkiej tendencji do halucynacji.
Przecinek po “kreatywności”?
ciecz o lekkiej tendencji do halucynacji.
Ciesz nie może mieć tendencji do halucynacji, może być za to halucynogenna lub mieć tendencję do powodowania halucynacji.
Bardzo przyjemne, operujące na klasyce fantasy. Ale jak na 3k znaków opowiedziałeś zaskakująco dużo i z sensem, brawo. Ze względu na to klikam, bo mi zaimponowało.
Pozdrawiam!
Tu chodzi przede wszystkim o spójność – jeśli światło przyrównujemy do wody, co jest uprawnione i może wyjść świetnie, to ważne, żeby je przyrównywać do wody, a nie do czego innego. Przynajmniej w jednej scenie. Tak samo ściana – najpierw jest ożywiona ("w letargu" mogą być tylko istoty żywe), a potem to znika i powstaje wrażenie "hej, ale dlaczego ta ściana była przez moment żywa? po co?".
Tarnino, tak oczywiście, chodziło mi o ilość jednego środka stylistycznego, która dodatkowo akurat niewiele wniosła. Dlatego, Lukisto, tak generalnie nie odradzam stosowania metafor, ale można jedną z nich np. wykorzystać szerzej, zaangażować w opis całej sytuacji. Mam wrażenie, że w tekście metaforyzowałeś to co akurat dało się opisać prosto (i to nic złego), a nie pomagałeś metaforami tam, gdzie akurat trudno to opisać wprost. O tyle :)
Hej!
Tarnina tu już była, ergo wiele więcej mądrego powiedziane zostać nie może. Przesyłam tylko takie uwagi najbardziej istotne, które nasunęły mi się od razu przy czytaniu.
Tekst jest dla mnie już od samego początku troszeczkę przeładowany metaforami niekoniecznymi i rozbijającymi atmosferę. Na przykładzie pierwszych zdań:
Krucha, kamienna ściana w sercu ziemi. Pozostałaby w letargu kolejne wieki, gdyby nie fakt, że ktoś uderzył w nią kilofem.
Pierwsze uderzenie – strużki światła wpływają w głąb tunelu, zabijając tym samym wszechobecną ciemność.
Popatrz, w tych dwóch zdaniach mamy kilka prostych metafor i to się trochę rzuca w oczy. Proponuję zrezygnować z niektórych, bo nie wszystkie są konieczne. Światło nie musi mieć strużki i wpływać, a może po prostu wpadać i rozjaśniać? rozganiać? ciemność. Analogicznie do ciągu dalszego tekstu. Czasami pisanie opisów wprost nie jest niczym złym, język ma wiele wspaniałych słów, które potrafią budować klimat.
Za nim wchodzi kobieta nazywana July, pobierając próbkę wapniowej skały do małego pojemnika.
– Zaszliśmy głęboko. Głębiej, niż zakładaliśmy – powiedziała July, patrząc w głąb ciemnego tunelu.
Wiele błędów czytelnik nie wychwyci, ale nagłą zmianę czasu wychwyci. Trzeba zachować konsekwencję narratora. Albo opowiadamy w teraźniejszym (a zatem “mówi July”) albo w przeszłym (a zatem “weszła”). Chyba że mamy bardzo dobry powód do zmiany, ale tutaj tego nie ma.
Tak więc July i August szli, dopóki nie natrafili na zwężenie.
To “tak więc” rozbija mi klimat. Klimatem można wiele niedociągnięć podgonić, ale ma to do siebie, że jedno słowo potrafi go zniszczyć. Może to moje subiektywne zdanie, ale “tak więc” jest klimatorozbijaczem tutaj.
10 minut.
To jak powyżej – rozwala klimat. Zapis numeryczny.
– Bursztyn.
– Co?
– Mówię, że jest tu bursztyn. Dziwne, nie powinno tu być czegoś takiego.
Tutaj dobre rozwiązanie – ona schodzi, więc on jej nie słyszy za pierwszym razem. Słuszny zabieg.
Tarnina zwróciła uwagę, że podmiot się gubi w niektórych zdaniach, bo istotą podmiotu domyślnego jest to, że mogę się go domyślić. Nie zawsze mi się to udało.
Chciała odciągnąć palec, ale momentalnie po spięciu mięśni poczuła przyciągnięcie ze strony substancji – jakby kontratak.
Dość dramatyczny moment, a zapisany bez emocji, jeszcze z tym myślnikiem i “jakby”. Spróbowałbym inaczej, w końcu jest w ciasnej szczelinie i coś się do niej klei. A wcześniej przecież wybrzmiało “Coś tu nie gra”, co z kolei sugeruje, że w głowie leci mroczna muzyczka, a ja w napięciu czekam na coś nagłego.
To tunel, tu nie ma drugiej strony.
Każdy tunel ma dwa końce…
To jest przykład czegoś, co mnie zupełnie wybija z rytmu.
Całą swą uwagę poświęciła walce z substancją. Walce, którą miała posuwać ją naprzód.
Poruszała się, aż poczuła, że dłoń wyszła na zewnątrz. Potem druga. Ramiona, barki. Traciła dech.
Najbardziej bała się, że zacznie się dusić i w odruchu, którego nie będzie umiała powstrzymać, wciągnie do nozdrzy to coś.
Że umrze w beznadziejnej walce o oddech, zalewając płuca czymś, z czym stanie się jednością.
Wystawiła głowę i wzięła oddech tak łapczywie, jakby dopiero się narodziła.
Z założenia sceny, gdy ktoś walczy o oddech, są dość dramatyczne, bo łatwo się z bohaterem utożsamić. Tutaj więcej dramaturgii, by się przydało, dynamiczniejsze zdania, utrata logiki u bohaterki, rozpacz i desperacja. To jest, ale zdecydowanie można podkręcić.
Było wilgotno, więc nie dziwne, że prawie wszystko było porośnięte mchem, jednak z wielu miejsc wyrastały rośliny większe niż te jaskiniowe.
Taka uwaga, żeby konsekwentnie trzymać narrację. Mam wrażenie, że próbuje być ona trochę uczestnicząca, ale jednak momentami jest dość logiczna i niezaangażowana w bohaterów. Zatem stwierdzenie “więc nie dziwne” mi nie pasuje. “Więc nie dziwiło jej” wybrzmiałoby lepiej.
Wszystko w starodawnym stylu, jakby wyjęte z przeszłości.
Dwie informacje: starodawny styl i jakby wyjęte z przeszłości, a ja dalej nie wiem czego się spodziewać, bo to równie dobrze mogą być starożytne lepianki, albo secesyjne kamienice. Czasami warto spróbować uplastycznić słowami o wnoszącym coś znaczeniu.
Uznała, że nie ma sensu być tu dalej, i wyszła.
Czasem trudno wyjaśnić dlaczego coś się dzieje, ale lepiej zdobyć się na lepsze uzasadnienie.
ale nie wiedziała, gdzie indziej mogłaby pójść ani co zrobić, więc poszła wzdłuż kamiennej drogi.
I znowu to samo. “Zostawiłem bohaterowi tylko jedną opcję i to tyle”. Da się do uzasadnić lepiej, bez zbędnego wysilania się.
Hmmm… ostatecznie czuję pewne rozczarowanie tym tekstem – to dobrze i źle.
Dobrze, bo to jest “fajny”, prosty pomysł. Gdyby to napisać z większym dramatem, to serio czytałoby się dobrze. Choć jednak w takim tekście lepiej dać puentę, morał, cliffhanger, a nie zostawić z wrażeniem, że to fragment. Ale ogólnie sam kiedyś miałem styczność twórczą z materiałem jakim jest bursztyn i wydaje mi się, że to ciekawa myśl, zwłaszcza wizja zastygania z podtrzymaniem życia.
Źle, ponieważ za mało tekstu w tekście, a nawet to co jest, podano trochę gorzej niż można było.
Myślę, że śmiało jest z czym pracować. Masz powyżej okazję kompleksowego feedbacku od Tarniny, co warto docenić i przemyśleć. Moje uwagi odnoszą się głównie do jednego – klimatu. Wielokrotnie czytałem teksty, w których widziałem błędy, ale myślałem “tak dobrze się to czyta, że nawet nie chce mi się na to zwracać uwagi” (co może nie jest godną postawą, ale na obronę, nie mam ani umiejętności, ani autorytetu, by wytykać takie rzeczy). Tutaj ewidentnie mi tego brakuje, przez co inne niedociągnięcia bardziej rzucają się w oczy.
Tekstu jednak nie czytało się źle i jeśli wrzucisz coś dalej, chętnie przeczytam. Nawet myślę, że w ramach powyższego pomysłu można pociągnąć.
Pozdrawiam serdecznie i powodzonka!
Czołem Koalo!
Wróciłem w nocy, tak zmęczony podróżą, że padłem na kanapę, nie zapalając światła i nie przebierając się. Myślałem: „Jak dobrze, że jutro nie muszę rano iść do firmy. Zaraz zasnę i będę spał do południa albo dłużej”.
Idealnie oddałeś mój powrót do domu dziś :). Tylko eh… jutro trzeba pójść do firmy.
Przypuszczam, że nie smakowałyby mi
Zapisałbym: Przypuszczam, że by mi nie smakowały.
Nie chcę teraz myśleć co moje kwiatki sobie o mnie myślą. Niby żyją już dłużej niż można by się po mnie spodziewać, ale czy nie pytają “tylko co to za życie?”.
Intrygujący tekst.
Pozdrawiam!
bruce,
Zacnie napisane, z ciekawym pomysłem. W trakcie zastanawiałem się jaką puentę wymyślisz i znalazłaś prostą, ale satysfakcjonującą.
Zastanawiam się ile pisane, ze względu na to, że jak na rymowane, to całkiem obszerny tekst, a z sensem i rytmem :).
Brawo, przyjemnie się czytało i szacunek za to.
Pozdrawiam!
cezary_cezary: Piekielna asystentka, czyli opisana…
Ave Cezarze,
pobetowo przybywam, potwierdzając, że podoba mi się ile smaczków zamieściłeś we w sumie niedługim tekście. Do tego jest absurd, humor, ale też skłonienie do całkiem niezabawnej refleksji i ciekawe odniesienie do tytułu konkursu. Dlatego całość jest smakowita i klika warta.
Pozdrawiam!
Jako portalowy świeżak jestem wysoce onieśmielony wyróżnieniem i mam przekonanie, że inne teksty były lepsze niż mój, niemniej bardzo mnie cieszy rezultat :).
Naprawdę wszystkie opowiadania konkursowe były dobre, acz osobne brawa należą się bezkonkurencyjnemu Ślimakowi Zagłady za tekst, który jak napisałem pod jego opkiem, ociera się o wybitność, a dodatkowo sprokurował kilka ciekawych dyskusji.
Dodatkowo jestem jeszcze beneficjentem rozszerzenia puli nagród… czasami to się w życiu poszczęści…
Bardzo dziękuję wszystkim czytelnikom, uczestnikom, a przede wszystkim Jury, zaś Rafaelowi Sanki (swoją drogą, ten nick jest taki dobry) i Ślimakowi gratuluję mocno :)
Vacterze,
w sumie poruszyłeś bardzo ciekawą kwestię. Zgodzę się, że krasnoludy to chyba w szeroko pojętej fantastyce to chyba najbardziej jednolita rasa – przeważnie coś tam w rzemiośle robią, coś tam z kowalstwem, raczej prostota, sprowadzanie wielu problemów do mordobicia, więzi z ziomkami i nieprzepadaniem za obcymi.
W tekście zaangażowałem akurat krasnoluda, ponieważ pasował mi do całości. Był wynalazek, była dysproporcja w średniej prędkości na piechotę i na rowerze, był etos wojownika i dość proste antagonizmy. Z tych też względów chciałem odwołać się do tej w miarę ujednoliconej wizji tej rasy, żeby móc oddać pole angażowaniu tekstu piosenki.
Ale szczerze mówiąc, tematyka okołokrasnoludzka również nie jest moją ulubioną, raczej widzę większy potencjał w innych rasach rodem z fantasy. To opko je zaangażowało, ze względu na wyżej wskazane zalety dla realizacji zadania konkursowego.
Pozdrowionka!
Nieoczekiwanego, ale przez to wcale nie mniej wartościowego i ładnego :)
Zygi,
cieszę się, że uznałeś moje uwagi za przydatne. Widzę, że Galicyjski Zakapior miał podobne odczucia, co chyba potwierdza, że dialogi i emocje są nieco subsydiarne wobec przesłania i refleksji. Tylko, czy mi to przeszkadza? Nie bardzo :)
Gryzoku :)
Zygi!
Ale to wszystko powinno jasno wynikać z tekstu – więc posypuję głowę popiołem.
Wydaje mi się, że trochę masz rację, a trochę nie. Bo faktycznie, tekst nie powinien być przegadany, a jeśli coś chcesz uzasadnić rzeczą, którą już wcześniej nam podałeś, to dobrze, aby było to w miarę intuicyjne, tak żebym miał lepszą szansę się połapać.
Ale, zauważ, że moja uwaga jest podobna do tej, którą zostawiłem pod “W matni algorytmów”. Za szybko momentami, zbyt nienaturalnie. To w ogóle nie są zarzuty z cyklu “poważny błąd”, to bardziej moje odczucie jako czytelnika.
Do czego chcę przejść, to założenia Twoich tekstów, które są bardzo ciekawe. Scenki z nieodległej przyszłości, w która pozostaje w ścisłym związku z naszą obecną rzeczywistością, od początku wydają mi się nie mieć porwać nas pościgami i wybuchami, dokładnym opisem akcji, intrygi i niebywale porywającym i złożonym bohaterem, ale swoim wydźwiękiem. Trochę traktuję je jak swoiste “przypowieści z przyszłości”, gdzie akcja się dzieje i nie męczy, ale tłem jest jakieś zagadnienie społeczne, psychiczne, kulturowe itp. I to założenie wychodzi bardzo dobrze w każdym tekście. A że dialogi nie zawsze najświetniejsze, czy drobne dziury logiczne, niespójności w bohaterach, tak, to zdarzyć się może.
Dlatego, jeśli coś mi nie do końca zagra, wyda mi się naciągane, to będę zwracał na to uwagę, ale jeśli wydźwięk tekstu będzie spójny i będzie wpisywał się w to, co jak zakładam, chcesz osiągnąć cyklem swoich opowiadań, to jest to tylko drobne szczekanie psa na karawanę, która sunie do celu i trzymam kciuki, aby sunęła dalej, bo dobrze się to czyta :).
Pozdrawiam!
Absolutnie przez przypadek odkryłem, że były tu prowadzone prace archeologiczne. Dobrze, że ze względu na te prace nie zamknięto portalu na pół roku, jak to robi się z ulicami :)
Koalo, uważam, że zawsze w Twoich tekstach jest w sam raz tyle ładnej, magicznej fantastyki, ile potrzeba, żeby człowiek się podniósł na duchu.
Pozdrawiam wszystkich archeologów!
Cześć Zygi
Tekst jak oba poprzednie dobrze napisany językowo. Opisy oraz światotwórstwo na poziomie, konsekwentnie tworzysz świat, który ma w sobie dość odbicia z naszego, by to sobie mocno wyobrazić, ale równocześnie jest futurystycznie odmienny. Barwo.
Łapanki językowej Ci nie zrobię, ale refleksję nad tekstem mam.
Mam jednak problem z tym opkiem. O ile rozważania o wolności są ciekawe, o tyle mam wrażenie, że stanowią bardziej traktat filozoficzny, niż fabułę. Objawia się to w kilku aspektach:
– większość dialogów jest dla mnie nienaturalna. Wplatasz, i to dobrze, przerywniki, słowa, przekleństwa, ale wszyscy wypowiadają się zbyt dojrzale, zbyt przemyślanie.
– stan psychiczny postaci bardzo się zmienia. Domi jest nieufna, a tu szybko stwierdza, że jednak Arti jest w porządku, a potem znowu, że jednak nie. Bardzo to szarpane, Berni podobnie. Mam wrażenie, że ich emocje służą głównie prowadzeniu przemyśleń. Tak samo łatwo przełamują swoje bariery i nie mają zahamowań, choć piszesz, że mają. Ale z drugiej strony w minutę decydują się pić, ćpać itp. choć nie robili tego dotychczas. Myślę, że schemat dostrzeżesz w kilku miejscach. Nie chodzi o to, że za szybko, ale raczej o to, że pobieżnie, nie przeżywam tych emocji aż tak bardzo. Mniej mnie to angażuje w dzieje bohaterów, a bardziej w myślenie o wolności.
– stan fizyczny postaci mi się nie trzyma – jak na nastolatków, którzy piją i biorą pierwszy raz to są nad wyraz rozumni i pojęci, a z drugiej strony odcina im świadomość, bo nie wiedzą jak się znaleźli w danym miejscu. Ponownie mam wrażenie, że to skoki po rozważania.
Ale powyższe to nie zarzuty, a moje przemyślenia. Cel, jakim zakładam była głębsza refleksja nad wolnością i niesprawiedliwym lub aż nazbyt sprawiedliwym losem, o czym akurat ostatnio rozmawialiśmy pod moim opkiem.
Komentarz piszę na bieżąco z czytaniem. I dlatego bardzo chciałbym podkreślić znakomitą końcówkę. Nie wycofuję swojej opinii, że środek i początek jest nieco przegadany i momentami nienaturalny, ale końcówka? Trzyma w napięciu, ma dramaturgię, robi wrażenie.
Ciekawy zabieg z wykorzystaniem siebie w tekście :). A tak jakoś wyszło, że moje imię też wykorzystałeś.
Czytając, miałem wątpliwości, czy kliknę. Po końcówce tych wątpliwości nie mam. I klikam.
Pozdrowionka!
Toudi. Masz rację. Nie myślałam o tym stworku podczas pisania, ale to wykapany Toudi.
Kobieta kultury, wie o co chodzi :)
A i dodaję, że klikam!
Finkla: Idiotyczny projekt Mefistofelesa
Finkalo,
no nie ukrywam, humoru poza samymi dialogami nie ma. Ale to nie Twoje opowiadanie jest przykre, ale rzeczywistość i ludzie ją kreujący.
Lucyfer siedział rozwalony na tronie, lewą nogę przerzucił przez poręcz, bujał nią i z zainteresowaniem śledził zajączki, które wypolerowane kopyto rzucało na ściany sali audiencyjnej.
Nie wiem, czy bym nie dał “bujając nią”, bo jakoś tak dużo czasowników się zrobiło w tym zdaniu.
ksiąstewko
Księstewko? Chyba, że to “ą” to element prześmiewczości również.
Mefistofeles przypomina mi Toadiego z Gumisiów z tą swoją służalczością, jeśli kojarzysz :)
Tekst nie jest wybitnie odkrywczy, ale zręczny. Operowanie humorem w dialogach oraz luźność przemyśleń w zestawianiu z dramatami świata śmiertelników daje mocny wydźwięk. I trochę poczucia marionetkowości…
Natomiast nawiązania do naszego świata absolutnie nie przeszkadzają. Ot fantastyka uczestnicząca i słusznie. I jeszcze ten tytuł…
Pozdrawiam!
regulatorzy
jak miło, że wpadłaś :). Zmysł jak zawsze wytrawny, wyłapał co niewyłapywalne. I oczywiście dziękuję za wspaniałe wyjaśnienia, dlaczego coś jest nie tak, to naprawdę zapada w pamięci (a przynajmniej tak mi się wydaje).
Humor jest dodatkową zaletą opowieści, ale nie ukrywam, że finał mnie zasmucił.
Jak nie potrafi się napisać wystarczająco śmiesznego lub wystarczająco przygnębiającego opowiadania, to trzeba pomieszać, żeby efekt był do przeczytania :)
Cześć Iyumi!
Super jest to hasło, strasznie przypadło mi do gustu. Takie proste, jak na krasnoluda przystało, a jednocześnie takie głębokie.
To cieszy! Mam tendencję do wymyślania takich haseł, ze względu na wielką miłość do bezczelnych klamr kompozycyjnych :).
Gobliny, które sobie wyobraziłam, czytając opowiadanie, na pewno poderżnęłyby mu gardło przy okazji.
Słuszna uwaga i przyznam bez bicia, miałem to z tyłu głowy. Być może faktycznie scenę kradzieży można rozpisać jako bardziej skomplikowaną, która uzasadniałaby przeżycie Damiana oraz zniknięcie roweru. Jednak, co może nie do końca wybrzmiało po skróceniu tekstu, chciałem też podkreślić fizyczną przewagę krasnoluda nad goblinem. Powiedzmy, że straumatyzowane dokonaniami Damiana gobliny wysłały jakiegoś nieboraka, żeby niepostrzeżenie skradł mu rower, a taki biedaczek mógłby obawiać się, czy nie zbudzi krasnoluda, a ten nawet zbudzony w środku nocy, gołymi pięściami sobie z nim poradzi. A że Damian był zbyt pewny siebie, to rower zostawił troszkę dalej i łatwiej było go zabrać niepostrzeżenie.
Cóż, wywód logiczny mętny i długi, ale moim zdaniem choć trochę broni sytuację. A że całe opko jest nieco uproszczone, to chyba w konwencji się trzyma.
Bardzo dziękuję za ciekawą uwagę i pochlebny komentarz, jest mi niezmiernie miło!
Czołem Zygi!
możesz robić wszystko dobrze. Możesz być mądry, odważny, pożyteczny, a mimo to przegrać – bo niewiele zależy od ciebie.
Mądre i faktycznie zdarza mi się o tym myśleć przy pisaniu. Tzn. los, wiarę w los itp. Skądinąd, co nie do końca w tym tekście wybrzmiewa, bo jest zainspirowany piosenką, ale krasnoludy w swoim świecie kreuję raczej na prowadzące wojnę z losem, to jest uznające, że los celowo robi im na złość i właśnie czyni je bezradnymi. Z kolei ludzi jako rasę traktuję jako głęboko zawierzających losowi i traktujących go jako coś pozytywnego. Cóż ciekawe to zagadnienie na pewno :)
Dodam jeszcze: robisz to brutalnie – po lekkiej, niemal żartobliwej historii, czytelnik dostaje na koniec taki wpierdziel emocjonalny, że ciężko się pozbierać.
Cóż, trochę taki efekt miał być. Jak wyżej napisałem do Reg, trudno mi tak po prostu zrobić opowieść tylko w jedną stronę, zawsze mnie to pociągnie w drugą, bo cóż… życie, nawet w świecie fantasy, po prostu ma odcienie szarości i wydaje mi się, że wtedy łatwiej się czytelnikowi utożsamić z bohaterem.
Ale już wiem, że to Twoja specjalność – dobrze pamiętam “Drzewko szczęścia”.
Bardzo miło mi słyszeć, bo zauważyłeś konsekwencję, z której ja nie zawsze zdaję sobie sprawę. A już zapamiętanie poprzedniego tekstu to ahh… miód na uszy. Postaram się utrzymać konsekwencję, acz może też odwrócić ten ton, tak żeby jednak ze złego wyszedł czasem happy end. Z pewnością tak kiedyś będzie… na pewno…
Pozwoliłem sobie zgłosić Twoje opowiadanie do najlepszych w kwietniu (nie będąc wcale pewnym, czy mam takie uprawnienia ;)).
Santamariaa :) Niegodnym ja, naprawdę, ale chyba faktycznie takie Twe prawo użytkownika, by tekst zgłosić. Na pewno postaram się utrzymać poziom, a może go podnieść, a komentarze takie jak Twoje bardzo do tego motywują :)
Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam!
To jest nawiązanie do tego że całą warte przespał ten ork (podobnie jak pozostali) nie patrząc na to czego miał pilnować i dopiero gdy zostaje przybity włócznią do drewnianej klatki, to przygląda się tejże klatce, bo ma ją tuż przed twarzą i nie ma po prostu wyjścia.
Hmm… to może jakoś bardziej bym to podkreślił? Np.: “Ułamki sekund później, przybity włócznią do klatki, mógł się wreszcie pierwszy raz dokładnie przyjrzeć jej kratom.”
Taka sugestia :)
Czołem!
Perspektywa spokojnej nocy malowała się mglisto.
Ja bym jednak napisał “mgliście”.
Po ostatnim triumfie w powietrzu unosiła się – nieprzystająca do sytuacji – aura nonszalancji.
Mam wątpliwość na ile aura nonszalancji może się unosić w powietrzu.
Ułamki sekund później przybity włócznią do klatki, mógł się jej pierwszy i ostatni raz dokładnie przyjrzeć
Tutaj nie rozumiem części zdania po przecinku.
W sumie całkiem przyjemny tekst, ciekawa odwrócona perspektywa z nawiązaniem do świata Tolkiena. Osobiście, nie urzekało mnie to manicheistyczne ujęcie zły orków, którzy są źli, bo są źli (choć to oczywiście w pełni pasuje do świata Śródziemia). Zręcznie napisane pod względem klimatu i napięcia.
Pozdrawiam!
Czołem bruce!
Jak zawsze przyjemnością jest Cię gościć. Tak, faktycznie część powtórzeń jest celowa. Natomiast bynajmniej takowe nie były brak kropki oraz brak “raz” :). Dzięki za miłe słowa i za wpadnięcie!
Cześć Reinee!
Bardzo mi miło, że wpadłeś, dzięki za miłe słowa :)
tekstu piosenki rzeczywiście wycisnąłeś ile tylko się dało, ale też odtworzyłeś, w mojej opinii, jego nastrój, jest to szalone, lekkie, a z tyłu wojna i od wojny szok.
Właśnie tekst piosenki jest bardzo specyficzny, niby z żartem i Janerkowym stosowaniem dziwnych słów, a jednak nigdy nie wyzbyłem się zdecydowanego wrażenia, że chodzi w nim o co najmniej kilka innych płaszczyzn również. Choć akurat jadąc na rowerze się tego słucha najprzyjemniej :)
Pozdrawiam !
Ach te kodeksy wyborcze…
Cześć Anet! Cieszy bardzo, że wracasz :)
Ale fajny konkurs i ale fajny długi termin :)
A czy owa roślina może być taka bardziej ożywiona? To znaczy, każda roślina ożywiona jest, ale tak bardziej w jakimś spektrum spersonifikowania? Z zachowaniem swej roślinności oczywiście.
Edycja tekstu w telefonie to istny Krzyż Pański.
Oj tak, absolutnie nie polecam, chyba, że na Wielki Post, zamiast drogi krzyżowej :)
Czołem!
W odwrotnej kolejności od publikacji czytam teksty, bo zacząłem od “Chrztu…”, a teraz przeszedłem do Kopernika. Czy jestem zatem chrztocentryczny, skoro to chrzest zachęcił mnie do Kopernika? A może to chrzest kręci się wokół Kopernika?
No i znów nieźle, nieźlutko, pomysłowo, krótko, z nutą humoru. Brawo!
Pozdrawiam!
Ave Cezarze, przybywam po długim czasie!
kiedy większość dnia spędzaliśmy na dworze
Krew nagła zalała krakoskie serce :))
Może nie wszystko mi się spina w 100%, miałem pewne dziury logiczne (ale komentarz z punktami wyjaśnił, co dowodzi, że żyjemy w czasach punktozy), a sielski klimat z początku niekoniecznie przeszedł mi zgrabnie w nagły horror. Tak samo uwolnienie przez policjanta wydawało się jakieś hm… proste? Poprzednie wydarzenia były po prostu bardziej opisane.
Ale, konkurs to “Nawiedzone miejsca”. No i żeś takie nawiedzone miejsce wysmarował, że ręce składają się do oklasków. Klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Wobec tego wszystko inne nie ma znaczenia, bo czyta się znakomicie, wszystko zaprzęga się do maszyny, która jedzie naprzód i jeńców nie bierze.
Dlatego była to znakomita lektura.
W konkursie życzę powodzenia (bo on chyba nierozstrzygnięty wciąż, prawa?)
Pozdrawiam serdecznie!
Cześć Anonimie,
dzikie to jest zaiste, pełni nie zrozumiałem, ale pojedyncze myśli trafiły. Zwłaszcza ten fragment
Trafiłem do cyrku na placu miejskim, gdzie w buncie kwiczałem okrutnie. Inni mi podobni rzucali we mnie ludzkim jedzeniem, udającym łajno i krew. Oblewali mnie wodą, kamery to nagrywały, gazety o tym pisały. Powiedzieli mi, że jestem artystą performatywnym.
Rozbawiło? Zamyśliło? Nie mam pewności.
Tak, czy inaczej, ciekawie.
Pozdrawiam!
Czołem grzelulukasie!
Dzięki za wpadnięcie i komentarz. Klasyczne autorskie tricki, ciekawe pierwsze zdanie i dobry tytuł. Cieszę się, że to się udało :)
Pozdrawiam!
Dzięki za dobrą, acz napawającą grozą lekturę Heskecie (i przepraszam za literówkę w pseudonimie w poprzednim komentarzu). Pozdrawiam!
Hesket: Szepty
Hekseice!
Jest moc i jest też artystyczny język, który kojarzy mi się z Twoimi tekstami. Oczywiście jest też zacny obrazek.
Stefan nie lubił zwierząt, a to, co wydarzyło się wczoraj, najchętniej by zapomniał.
Może lepiej: a o tym, co wydarzyło się wczoraj.
Uwielbiał chwile, w których jego matka, chwaliła się zdobytymi przez niego medalami i tandetnymi pucharkami za zdobycie pierwszego miejsca; a robiła to wszędzie i zawsze, gdy tylko nadarzyła się okazja.
Powtórzonko.
Tekst jest króciutki, a mimo to napięcie w ostatniej scenie pulsuje i przeraża. Widać, że nic nie jest przypadkowe.
Klikam, bo wrażenie jest mocne.
Pozdrawiam!
jbieganowski – Chrzest 966. Wersja 2.0
Czołem!
Bardzo sympatyczny tekst. Zabawny, a równocześnie przystępny dla laika.
– Ludność nieco zdezorientowana, ale akceptacja systemu rośnie. Problem pojawił się wśród kapłanów starej wiary – nie chcą się odinstalować.
Generalna refleksja, w zapisie dialogów uważałbym na stosowanie myślników w ramach wypowiedzi, potrafi to zagubić relację między wypowiedzią, a didaskaliami. Tutaj można dać po prostu “którzy” albo kropkę.
Pomysł i wykonanie bez większych uwag, zatem rolą zadowolonego czytelnika jest klikać, co też uczynię.
Pozdrawiam!
Dywizjo Pancerna!
Kontynuujesz opowieści, w których broń odgrywa istotną rolę. Jednak robisz to w innej formule.
Bogini, kosmita i gadający jaszczur wchodzą do baru. A barman na to:
– Wypierdalać.
Po takim początku już wiem, że reszta będzie dobra. Tak powinno zaczynać się absurd, brawo!
Opowieść dobrze wyważona, w sam raz, by nie stracić zupełnie wątku, ale też dość, by dobrze się bawić i nie do końca pojmować. Narracja pierwszoosobowa połączona odpowiednio z chaotycznymi opisami stawia czytelnika w pomieszaniu właściwym dla Kaza.
Jednak dla mnie brak puenty to duża wada. Aż pasowało mi coś w stylu wpadnięcia w trakcie ślubu kolejnej absurdalnej persony z okrzykiem rodem ze Shrecka “NIE ZGADZAM SIĘ” :).
Zabawa niemniej była przednia.
Pozdrawiam!
Dziękuję!! ;)
pnzrdiv.117 - Dzień sądu
Dywizjo Pancerna!
Zjawiam się :)
oznajmił znajomy
Moim zdaniem lekka aliteracja, czy tam inne zjawisko podobnego brzmienia słów. Generalnie nie jest to problematyczne, ale że to sam początek, to bym się zastanowił.
Poprzedniego dnia był już zbyt zmęczony by zrobić to ręcznie.
Przecinek przed “by”?
resztki datowały na co najmniej dwa tygodnie
Resztki się mogą datować?
używania latarki unikał jak ognia
To porównanie tutaj średnio pasuje, skoro ogień sam jest źródłem światła.
zarekwirowanie broni, ale musiał respektować panujące restrykcje.
czy rekwirowanie to nie jest zabranie permanentne?
Tomasz wstał, rozciągając przy tym zdrętwiałe mięśnie.
Obudził się zlany potem
Trochę to przejście jest dla mnie nie intuicyjne, bo tutaj wstaje, a tutaj nagle się budzi. Generalnie te przejścia nie są dla mnie intuicyjne – może jakoś wyraźniej bym je zaakcentował, użył bardziej zawieszającego ostatniego zdania do akapitu przerywanego? Nie wiem, tak sobie rzucam :)
przylegałp
Tutaj literóweczka przypadkowa
aż nadzwyczajna cisza
w mojej ocenie aż i nadzwyczajna pełnią tę samą funkcję, wystarczy “nadzwyczajna.
Pierwsza z nich wyglądała na klechę. Miała siwy zarost, była odziany w czerń, a spod kołnierza widoczna była biała chustka, przywodząca na myśl prowizoryczną koloratkę.
Zdanie o tyle niezgrabne, że ma powtórzenie + opis mężczyzny jako postaci w rodzaju żeńskim.
To takie drobniejsze sprawy, bo czyta się nieźle. Klimat postapo i psychozy budujesz bardzo dobrze, zręcznie używając słów kluczy, opisów i myśli bohatera. Szacunek za to, że sporo dzieje się wyłącznie w ramach głównego bohatera, a mimo to tekst nie jest żmudny ani nudny, ba, wciąga i nakręca atmosferę.
Uważam, że wykonałeś tu bardzo trudne zadanie, nic nie podałeś na talerzu wprost i dałeś radę.
Za to chętnie kliknę, bo imponuje mi chęć podejmowania niełatwych wyzwań :)
Pozdrawiam!
Ktoś zacząć musi.
To ja bym chciał zagłosować w wyborach prezydenckich, konklawe konkursie. Oto moje podium:
Pozakonkursowo chciałbym docenić tekst Vactera Zwodzona nadzieja. Nie mam pewności, czy wszystko w nim pojąłem, ale był bardzo intrygująco napisany, zapadł w pamięci .
Z tego co pamiętam był wątek łapówkarski nieewidencjonowanych podarunków przy liście przebojów, więc Jim może mieć haki na Jury z pewnością ma merytoryczne argumenty za swoim stanowiskiem (abstrahując od niewątpliwej jakości swojego opowiadania).
Uff, dobrze, że nie zasada przyjemności z głosowania :)
Zawsze może być przymus wyborczy, ale pod hasłem “zagłosowała, ale się nie uśmiechała”
Ja tam bym bezwstydnie na siebie zagłosował, ale nie znalazłem się w finale :)
A zatem głos na innych użytkowników nade mną, a prawo moralne we mnie :)
A ja przepraszam, ale pozwolę sobie zadać pytanie głupsze niż ustawa przewiduje: czy użytkowniku, który, przecież nie ze swej winy, znalazł się w "finale", wolno głosu? (oczywiście wykluczając głos na siebie, to jasne) A oprócz, oczywiście podziękowania dla Jurorów za zacny koncept konkursowy, w mojej skromnej ocenie bardzo intrygujący dla autorów :)
Ciesze się, że było strawne…heh
A tam strawne, bardzo smaczne było :)
To nie jest plagiat popełniony na dziele ChatGPT, tu jest tylko klimat z tego, co SI pościągała
sobie z sieci
Właśnie broń Boże nie chciałem wybrzmieć jakbym oskarżał o zżynanie z AI, po prostu zaciekawiło mnie to, bo wydaje mi się dodatkowym kreatywnym polem podejścia do takiego tekstu jak Twój, także brawo za pomysł!
Najwyraźniej to mój błąd, że zbyt pochopnie postanowiłem uwspółcześnić tekst. Co się w takich przypadkach robi na portalu? Dodać coś sci-fi czy usunąć tekst?
Absolutnie nie błąd, Twój tekst jest niczego sobie i co więcej wybrzmiewa z niego właśnie ten zamysł, o którym mówisz, tylko został on ucięty. Co do edycji tekstu – dodać coś zawsze można, co do zasady do większych zmian jest betalista, ale nikt nie powiedział, że nie wolno dodać akapitu lub dwóch tutaj :).
Co do wątków fantastycznych, to wydaje mi się, że często można na Portalu spotkać teksty, które o fantastykę się jedynie ocierają, więc nie jest to jakieś naruszenie świętych zasad.
Po prostu na przyszłość nie wycinałbym takiego wątku, bo brzmi to ciekawie i jeszcze dodatkowo ubogacałoby tekst.
Nic mnie tak w tekstach nie drażni jak powtórzenia. Jak mogłem tego nie wyłapać! Dobrze, że ktoś czuwa – dzięki!
Nigdy się nie da wyłapać wszystkich powtórzeń, zawsze coś zostanie :)
Pozdrawiam :)
Cześć,
umięśniony – ale nie jak kulturysta, bardziej jak lekkoatleta.
Nie dawałbym i myślnika i “ale”, oba pełnią tę samą funkcję.
A że w kolejnym zdaniu masz:
– wyglądał jak chodzące ciacho
to poszedłbym w pierwszym zdaniu w samo “ale”. Za dużo myślników rozwala tekst.
Uwaga ogólna: na początku dużo stosujesz “chyba”, “zapewne” taka probabilistyka. Ograniczyłbym to, swoją rolę spełniają, gdy naprawdę dany fakt może być intrygujący. Prędzej, jak mamy narratora zewnętrznego, można użyć “wyglądał jakby” albo jakąś metaforę zastosować.
Tylko rzeczy istotne.
Pamięć posłusznie podsunęła sceny tylko sprzed wyjścia: torebka, lustro, klucze, lustro, rzut oka na mieszkanie, zamknięte okno, lustro, kwiatek, zasilacz…
Powtórzonko
Tekst całkiem zabawny. Zastanawiam się tylko, gdzie podziała się fantastyka? Opisy są dynamiczne, ale bohaterka pod koniec nie okazuje się androidem, a z treści nie wynika, byśmy znajdowali się w innej rzeczywistości niż nasza. Trochę mi zabrakło tego, a jakby nie patrzeć Portal służy fantastyce właśnie.
Co zresztą Jim zauważył, by Jimowi co Jimowe oddać.
Niemniej, tekst całkiem, całkiem, zręczny.
Pozdrowionka!
Hej!
zdegustowany jak kleszcz na manekinie wystawowym.
:)))
Ciekawy pomysł. Tak naprawdę opis jednej scenki z kontekstem, ale jest to opis dobry. Troszkę mi zapis szwankuje momentami, co chyba przedmówcy już wnieśli. Nie przeszkadza to jednak w odbiorze, a to najważniejsze. A nadrabiasz humorem i tragedią.
Pomysł z przesiedzeniem 4 lat w siedem dni intrygujący.
Ten fragmencik (po radykalnym przeredagowaniu, bowiem SI nie popisała się za bardzo) ma swoją inspirację w ChatGPT.
Fragmencik któryś, czy plan tekstu jako całości? Bo wybacz nie zrozumiałem :). Z ciekawości pytam, bo zastanawiam się jak promptowałeś.
Pozdrawiam!
Popieram pana Marzana, ja właśnie betę na konkurs, w przypływie skrajnej desperacji w okresie świątecznym znalazłem właśnie przez prywatne zaproszenia do moich poprzednich betujących. Nie zawiedli absolutnie. Osobiście, jak ktoś mnie poprosi, a mam sekundę, to postaram się choćby krótko pomóc, zapraszam na przyszłość :)
Galicyjski Zakapiorze!
(dostanę 10 lat w zawieszeniu za multiplikowanie komentarzy pod swoim opkiem)
Dzięki za odwiedziny i miłe słowa!
Jednakowoż wydaje mi się dość przegadane jak na opowiadanie, którego główną atrakcją – w moim odczuciu - jest gra słów. Całe światotwórstwo wydało mi się rozbudowaną przedmową do finałowego okrzyku “Irak jest nasz”.
Tak, prawdą jest, że jest to ziarenko, z którego wykiełkował tekst. Często mam tak, że jednak tekst podporządkowany jest jednemu pomysłowi/zespołowi pomysłów, dlatego też lepiej czuję się w tekstach do 10k znaków. Ale z przyjemnością podejmę wyzwanie dla napisania tekstu z lepszym światotwórstwem, zresztą kiedyś to już obiecywałem pod swoim tekstem ;)
Hmm… bawiłem się nieźle przy czytaniu, ale na koniec mam lekki niedosyt.
Może to i dobrze, klient z lekkim niedosytem może pewniej wrócić :))). Oczywiście żarcik, tekst faktycznie można by podreperować, wcale nie rozszerzając. Tutaj stety/niestety termin konkursowy cisnął, więc nie chciałem na nowo wymyślać koncepcji.
Pozdrawiam!
Ave Jurorze,
chwała i sława!
Juror zasługuje na odrębny komentarz (na pewno jest taka łacińska paremia, prawda?), więc sobie tak pozwoliłem.
No zadanie konkursowe zrealizowane celująco. Utwór Lecha Janerki wykorzystałeś na tyle sposobów, że autentycznie jestem pod wrażeniem.
Pan Lech operuje tyloma swoistymi sformułowaniami, że łatwo zaprzęga się to w tekst, nawet jeśli dość prymitywnie to robię :)
Tekst czyta się lekko, przyjemnie, chociaż tak technicznie traktuje o wojnie. No, ale jak umierają gobliny, a nie ludzie, to się nie będziemy tym przejmować, prawa? ;]
There is only one race – the human race :)
Takie dwie luki fabularne wypatrzyłem, ale możliwe też, że czegoś nie załapałem należycie.
I tak cud, że tylko dwie! Jestem na etapie przetwarzania głębokiego historii zębatki i gdy na spokojnie znajdzie się chwila, być może i ona się objawi. A spanko, no cóż, spanko no… ;)
Niemniej, uważam opowiadanie za naprawdę udane i dostarczyło mi sporo frajdy podczas lektury. Umiejętnie wkomponowałeś też trochę poważniejszych przemyśleń, co również mi się podobało.
Bardzo cieszy :)
Dzięki (wszystkim Jurorom) za bardzo zacny konkurs, znakomity pomysł i lista przebojów!
Pozdrawiam
Marzanie,
dzięki za ciekawe wyjaśnienie! Coś tam kojarzyłem, że motyw jest obecny u Greków, ale nie pamiętałem, że tak wyraźnie się tam zarysował, kojarzyłem jednak bardziej z mitologią nordycką/germańską/celtycką, którymi pewien (HMMMMM) autor lubił się inspirować.
Pozdrawiam serdecznie!
Marzanie,
po długim opóźnieniu udało mi się przeczytać i muszę powiedzieć, że była to satysfakcjonująca przygoda.
Z tego co mniej mi siadło, to nagłe przyśpieszenie akcji i moment bardziej opisowy, gdzieś od momentu
Królewna była dopełnieniem cudownego dotyku królewicza:
Poczułem nagłe zagubienie, jakby kierowca, który jechał dotychczas 30 km/h przyśpieszył w 2 sekundy do 100. Nie mam jednak pewności, czy dałoby się to inaczej OGRać (miejsce na śmiech). A trzeba oddać, że i pędzenie 100 na godzinę okazało się niezłe w Twoim wykonaniu.
Zastanawiam się również tutaj:
Powinniśmy dziękować Bogu, że ludzie-ogry jeszcze nie zdecydowali się uderzyć. Czy nie lepiej zaplanować obronę?
W starych baśniach występuje Bóg, fakt, ale nie wiem, czy to tutaj jest konieczne, mi nie pasuje.
A z pozytywów, bardzo nie po polsku powiem, ale mega klimatyczne. Plastyczne opisy, dość niezłe dialogi, wciągająca fabuła i intrygujący świat stworzony. Z dużą przyjemnością się to czytało, brawo.
Pozdrawiam!
AP
Na przykład mogłaby to być broń krasnoludka (czakram?, shuriken?).
Tutaj też myślę coś się znajdzie, amulet w końcu może być z mistycznej świątyni itp. Chociaż shuriken… :)
Piotrze
wielkie dzięki za betę i celne sugestie, życzę każdemu takich betujących ;)
a dzięki doklikaniu uroczyście wjeżdżamy do biblioteki, zatem błogosławieni klikający albowiem oni na własność posiądą Portal oni miłosierdzia dostąpią.
Pozdrawiam!
Fajniutkie i cieplutkie :)
AP
dzięki za przeczytanie i komentarz :)
Rower, jak dla mnie, trochę za łatwo powstał. No i skąd wzięła się ta pierwsza zębatka?
Rower powstał szybko, prawda. Jest to taki element uproszczenia, bo historia, nie ukrywajmy, nie jest maksymalnie złożona. Na pewno na konkurs Tarniny o wynalazku bym tego nie zgłaszał :). A skąd wzięła się pierwsza zębatka, dobre pytanie, może dopiszę zdanie, że to jakaś pamiątka rodzinna Rowe.
Marzanie
Wyciągnęli z dysku z Antykithiry
Czy Grecy to krasnoludy???
Finkalo
Dużo nie straciłeś. Ja miałam, chociaż też przypinam. Raz włamali mi się do piwnicy i raz przecięli zapięcie. Może nie było wystarczająco pancerne.
Za to Ty dużo straciłaś, współczuję doświadczeń. Ale polecam faktycznie takie mocarne zapięcia, że to szwagra ze spawarką trzeba, żeby je rozciąć. Choć przyjąć niestety trzeba, że jak ktoś chce, to ukradnie.
zawsze można nadrobić
Też polecam, sympatyczna piosenka, dość typowa dla Janerki. Swoją drogą pierwsza moja myśl była taka, że prosto będzie ją wykorzystać w tekście, potem się okazało, że wcale nie tak łatwo, bo pan Lech bardzo wiele wątków porusza w krótkim tekście. Przynajmniej w mojej ocenie :)
Hej,
zgadzam się z przedmówcami, że dobry klimat, ale nie do końca zrozumiała całość. Wydaje mi się, że opko można rozszerzyć o jeszcze jakąś scenę, która by co nieco wyjaśniła.
Miałem wrażenie, że to jakaś specyficzna hybryda “Cienkiej czerwonej linii” z “Na skraju jutra”. Nie czytało się jednak źle.
Pozdrawiam!
JolkaK: Przypadek młodego zielarza
Hej!
Wieczorna mgła wdzierała się uchylonym oknem do obszernej izby. Niby wyganiał ją blask świec i żar rozpalonych drewien w kominku, a jednak prześlizgiwała się cienkimi pasmami w głąb pomieszczenia, tam, gdzie cienie nielicznych mebli tańczyły na granicy drżącego światła.
Zastanawiam się, czy światło może wyganiać mgłę. Just thinking.
Mgła gęstniała, a nadchodzący pospiesznie mrok dopełniał ją i wspomagał. Nie było widać najbliższego drzewa, nie było słychać najgłośniejszego ptaka. Mgła wie, co ma robić i robi to lepiej, niż ja, pomyślał młodzieniec.
Podobnie nie rozumiem tej podmiotowości mgły. Trochę klimat ala Sanderson, ale jakoś nie trafia to do mnie. Może jakoś to inaczej ująć?
Tekst się długo rozkręca. Kradzież również jest jakaś taka niewyakcentowana. Może dodałbym zdanie podkreślające napadnięcie/utratę przytomoności Rzepikrosta i jakoś mocniej podkreślił potem “Stół był pusty”. Poprzedzić to np. “Zamarł w bezruchu, gdy popatrzył na blat”.
I może dodać do
Do karczmy doszedł po południu, na skróty, przez brzezinę. Złość niosła go niczym szlachetny rumak.
że “klnąc pod nosem”, “obrażony na cały świat”.
Właściwie inne kwestie nie rzuciły mi się w oczy, co może podkreśla, że nie do końca siadł mi początek. Tak samo te wstawki? retrospekcje? wspomnienia? Też trochę nie rozumiem ich celu. Jak dla mnie Rzepikrost.
To na minus.
Na plus – świat stworzony. Bardzo kreatywny, ciekawy, spójny. Niektóre wydarzenia dzieją się szybko, ale całość się spina.
No i wreszcie nie będę ukrywał, że od początku Twojego wyboru zastanawiałem się jak zrealizujesz piosenkę, która była hitem mojego dzieciństwa (i dalej nim jest). Udźwignęłaś. Cieszy, że oparłaś się na tekście, inspiracja jest widoczna, a dla mnie o to w tym konkursie chodzi, by inspirować się tekstami jak najkreatywniej.
Choć opko ma moim zdaniem wady, to jednak jest przyjemne. Dlatego kliknę, doceniając inspirację i jej wykorzystanie, a pozostawione kwestie zostawiam do rozważenia :).
Pozdrowionka!
Dobry wieczór, to po kolei
Marzanie
super, że wpadłeś i dałeś tak kompleksowe i celne uwagi. Odnosząc się do niektórych (gdzie bez dyskusji uwzględniłem to… no właśnie, bez dyskusji ):
Coś mi tu nie gra, ale na razie nie mam pomysłu, jak to zmienić.
“Im dłużej się zastanawiał, tym posępniejsze miał wnioski” – tak zmieniłem, żeby tego “tym” nie było dwa razy, bo ani to tym-tym-rym-tym, ani Stanisław Tym.
Strona bierna denerwuje. Jaka środkowa zębatka? To jest jakaś przednia zębatka?
Wiem, że strona bierna brzmi jak opis z Decathlonu, ale ten fragment nawet ma taki być. Ale że Twoja sugestia była niezła, to trochę ją wykorzystałem. Swoją drogą szacunek, że tak popracowałeś wyobraźnią na cudzym tekście. Rozważę jeszcze te widły :).
Natomiast fachowo mamy tylną i przednią zębatkę w rowerze, ale że Damian nie musiał tego wiedzieć, to nazwałem ją środkową, ponieważ jest w środku długości rowera… roweru :)
Choć można argumentować, że góry są jednocześnie piękne i błyszczą
Jest to pewien skrót myślowy, ale że jest to obserwacja prostego Damiana, którego myślenie boli w głowę, to dla niego góry mogą błyszczeć :)
Zombie? Cranberries nie było do wyboru :)
A szkoda, choć z tego co kojarzę Lao Che miało również utwór o takim tytule, więc nawet byłoby z polskim tekstem.
Rozumiem sens pierwszego zdania, ale drugie brzmi dość pusto. Swojego losu czy losu innych? Skąd wiedział, że ich przeznaczeniem jest przegrana?
Staram się to sugerować, choćby pisząc “Czekałoby nas chwalebne zwycięstwo lub chwalebna śmierć… – zamyślił się nad możliwymi triumfami krasnoludów w sąsiednich dolinach.” Ale delikatnie zmodyfikowałem na razie.
Może da się to jakoś ładniej opisać – jeśli krasnoludy mają Valhallę, to bohater może rozpaczać, że nie będzie w niej pił piwa. A drugie zdanie konkretniej – nie dał rady ocalić towarzyszy
Zastanowię się nad tym, muszę pomyśleć :)
Przeczytałem tuż po przyjechaniu rowerem do domu, więc opowiadanie idealnie się wpasowało
I po to ten tekst powstał! A skądinąd powstawał po powrocie z pracy rowerem właśnie.
– odosobniony w zamyśleniu bohater budził moją ogromną sympatię
To cieszy, bo wydawało mi się, że to może być słabszy punkt, a tu proszę, komuś się podoba.
Finkalo
miło, że wpadłaś :)
Rower jest dobry na wszystko
110% zgody
Uch, niewykluczone, że takich goblinów powinno się karać jak niegdyś koniokradów na Dzikim Zachodzie.
Oj tak. Betujący Piotr_jbk zasunął zresztą bardzo fajną sugestią delikatnego nawiązania do filmu “Złodzieje rowerów”, w którym kradzież roweru jest takim punktem przełomowym dla bohatera i w dużej mierze przyczynia się do jego załamania psychicznego.
Nie miałem tej wątpliwej przyjemności być okradzionym z dwukołowca, ale zawsze zapinam go pancernym zapięciem :)
Trochę zgrzytały mi imiona – z jednej strony interesujące jak Coolnamaks czy Fulliekstra, a z drugiej całkiem ludzkie i zwyczajne jak Lech i Damian. Nie lepiej się na coś zdecydować?
W sumie Marzan ustanowił się już moim pełnomocnikiem w tej sprawie (nieodpłatnie mam nadzieję ). Rzeczywiście są to nawiązania do utworu, jak wskazał wyżej, zaś co do dziwacznych imion to:
“Ja jestem spoko kolarz
I mam na imie Trish
A oto ludu wola
Cool na maxa, full i ekstra
Z powodu karambola
Obsunął mi się strój
I nie wiem czemu wołam
Cool na maxa, full i ekstra”
Pozdrowionka dla Was, dzięki za komentarze :)
Ave Jurorzy,
piszący na konkurs pozdrawiają Was!
Dywizjo Pancerna!
Dziękuję bardzo! Dużo daliście na becie, jeśli jest przyjemność z czytania, to dzięki Wam :).
oraz liczne nawiązania do tekstu wybranej piosenki
A to cieszy, bo faktycznie jest tego sporo, nie ukrywam.
Pozdrawiam!
Vacter: “Zwodzona nadzieja”
Aliteracja nie jest błędem. To środek stylistyczny tak samo jak metafora czy onomatopeja. W języku polskim występuje naturalnie.
Człowiek się całe życie uczy. Dzięki za wyjaśnienie, przydatne :)
Mmm, doprecyzuję tylko, że nie jest błędem sama w sobie – w kontekście każdy środek stylistyczny może być niewłaściwie zastosowany.
Co za ulga, wszystkie te poprawki jednak po coś były.
Pozwoliłem sobie przemówić, bo chyba aliteracja to najrzadziej wyłapywana przeze mnie kwestia. Tak odnośnie świadomego stosowania środków stylistycznych :)))
Również powodzonka Street Freighterze!
Hej!
To są dwa miejsca, w których zastanowiłem się nad sformułowaniami:
– Pokaż mi swoją szminkę – powiedziałem szorstko do Anki.
Bez słowa zanurzyła dłoń w beżowej torebce, ubrudzonej lekko błotem. Anka wyciągnęła zamkniętą szminkę, którą od razu wyrwałem jej z dłoni.
Zastanawiam się, czy powyższe są konieczne, w obu miejscach. Wydaje mi się, że wiemy, że to do niej i że to ona wyciągnęła. W końcu z kontekstu wynika, że są sami w tej scenie.
ciebie nie znam.
Może “cię”? To chyba element stylizacji, ale jakoś tego nie czuję, choć to w ramach dialogu, więc się nie czepiam, bardziej zastanawiam :)
Poza tym nic mi się nie rzuciło :).
Co do tekstu, podoba mi się pomysł, choć nie mam pewności, czy wszystko zrozumiałem. Mimo to zakończenie przyniosło satysfakcję.
Uważam, że niezłym pomysłem jest na zmiana narracji, dodaje klimatu.
Z jedną rzeczą mam spory problem – bloki tekstu. Ja bym porobił te “entery”, nadają się w mojej ocenie do kilku miejsc. Choć są to spójne bloki myślowych rozważań, mimo to uważam, że nie rozbiłoby to ich zupełności.
Pochwała za język, jest artystyczny, elegancki, metafory są zgrabne i ubogacają tekst. Podoba mi się również subtelne, ale widoczne odwołanie do tekstu piosenki. Zwłaszcza zaciekawiło mnie, gdy Andrzej pomyślał o Ance to samo, co główny bohater.
Pozdrawiam (i klikam za intrygujący pomysł)!
Ślimak Zagłady: Grupa satem
Ślimaku!
Tekst ocierający się o wybitność w mojej ocenie, którą pozwolę sobie uzasadnić.
Dobrze po prowadzona fabuła, plastyczne opisy, ciekawi bohaterowie oraz świat stworzony. Wszystko tutaj “gra i buczy”. Smyk wzbudził mój szacunek i sympatię już w pierwszych akapitach, a wysiłki intelektualne Pruta również nie były mi obojętne.
Świetnie udźwignięty ciężar stylizacji językowej. W kilku miejscach miałem wątpliwość co do braku przecinków lub ich obecności, ale jak sobie to czytałem na głos to jakoś tak płynnie się układało, więc nie zwracam na to uwagi. Uważam, że może być pełnoprawną częścią stylizacji i sposobu mówienia bohaterów.
Intrygujący problem, rozwiązany w spójny sposób. Nie przesadzasz z opisami, a jednocześnie wszystko jest jasne i klarowne, nie ma niedopowiedzeń. Wykorzystałeś chyba każdą cechę i umiejętność, którą przypisałeś danemu bohaterowi, nic nie jest bez powodu w tym tekście.
Dysputy natury filozoficznej również są dobrze poprowadzone, wciągają, a równocześnie wydają się naturalne w ustach bohaterów. Dlatego kolejny plus za dialogi, dostosowane do bohaterów. Sposób mówienia Smyka świetnie buduje jego autorytet.
Nic dodać, nic ująć, znakomity tekst, czytało się z przyjemnością.
Kilkam póki to ma znaczenie, bo nie wątpię, że kandydatów do klików będą tłumy!
Pozdrawiam!
Czołem Bardzie!
Dzięki za docenienie, cieszę się bardzo! A już szczególnie raduje się ma dusza, że przypadły Ci do gustu mnogie odwołania do tekstu piosenki i inne inspiracje przemycone kontrabandą do opka :)
Pozdrowionka!
Rafaelu, przeczytałem z dużą ciekawością, wciągało z każdym kolejnym akapitem coraz bardziej. Znając znakomity utwór liczyłem na jego większe wykorzystanie, ale tekst jest na tyle znakomity, że zupełnie mi to nie przeszkadza. A motyw przewodni dymu intrygujący.
Pozdrawiam, a w konkursie życzę powodzenia!
Tytuł (roboczy): Dwa koła, wiele goblinów i jeszcze więcej wątpliwości
Gatunek: fantasy, klasyczne
Długość: 24250 (nie planuję rozrostu)
Jest to tekst na konkurs Przebojowa Alfa i Omega, dlatego 1) będę podwójnie wdzięczny za betę, 2) zależy mi na weryfikacji do tygodnia. Nie oczekuję redakcji każdego zdania, po prostu miło jak ktoś przeczyta i podzieli się swoim zdaniem oraz wyłapie jakieś błędy, które rzuciły mu się w oczy.
Tekst zainspirowany “Rowerem” Lecha Janerki, stąd sporo nawiązań, dwukołowiec jako motyw prawie przewodni, wojenne refleksje oraz nutka gorzkiej ironii, wszystko okraczone krasnoludami i goblinami.
Mam jednak wrażenie, że tekstowi można dodać charakteru, dla betującego jest zatem pole do popisu :).
Zaprawdę powiadam, wielką sprawi mi to radość, a wdzięczność postaram się oddać. Pozdrawiam!
Morderco,
niejasny, intrygujący tekst, o samym życiu. Zręcznie używasz słów, utrzymując wciąż w niepewności co do rozwiązania, kim lub czym jest Honorata. Język jest plastyczny i płynny.
Liczyłem szczerze na rozwiązanie zamknięte, które jasno powie, że Honorata jest uosobieniem i metaforą, ale to chyba wina tego, że po dniu pracy człowiek, jak powietrza łaknie prostoty. Nie gniewam się na twoje otwarte zakończenie, jest dobre :).
Pozdrawiam serdecznie!