
komentarze: 966, w dziale opowiadań: 822, opowiadania: 412
komentarze: 966, w dziale opowiadań: 822, opowiadania: 412
Cześć Ślimaku!
tak że nie jest żadnym problemem wyjechanie z postsowieckiego miasteczka i znalezienie się na sienkiewiczowskim stepie?
To jedna z możliwości. Taka konwencja pozwoliłaby na snucie długiej opowieści, w której realności się nakładają, a może wypływają jedna z drugiej. Idealna dla motywu podróży :) Wydaje mi się, że posłużył się nią Brzechwa w Podróżach Pana Kleksa.
Dzięki Ślimaku za inspiracje :)
Pozdrawiam!
Cześć Ślimaku!
Rzeczywiście, czytelnik poszukujący twardych faktów i akcji na pewno odejdzie stąd niezadowolony. Ale będę obstawać, że ukonkretnienie, a więc dodanie historii życia bohaterek, zdefiniowanie czasu, spięcie wszystkiego w realia konkretnej epoki – zepsułoby treść. Podróż jest podróżą wymarzoną, niejako idealną, zatem wyrzuciłam wszystko, co by ją uniemożliwiło. Brak dwudziestowiecznych stepów (uważam to za defekt naszych czasów) i siedemnastowieczną niewykonalność tej podróży.
Wszystkie natomiast możliwe czasy zbiegają się w pracowni ikonografa, ponieważ procedura ikonograficzna w wieku dwudziestym i siedemnastym są identyczne!
Dzięki za podzielenie się uwagami. W tym opowiadaniu wielkich zmian nie da się wprowadzić, ale w następnym pomyślę o dostatecznej ilości cennych konkretów :)
Pozdrawiam serdecznie!
Cześć Ślimaku!
podróż wozem konnym po bezkresnym opustoszałym stepie jak w Trylogii,
Owszem, podróżowano wozem w Trylogii, ale również – jeśli mnie pamięć nie myli – w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku w Polsce, a na Ukrainie jeszcze w dziewięćdziesiątych. Czytałeś opowiadanie, szukając w nim konkretów i szczegółów, ale takie bezpieczne dla czytelnika umiejscowienia akcji w konkretnym czasie i konkretnym miejscu wcale nie sprawią, że uczucia targające bohaterami staną się bardziej zrozumiałe. A nawet, uważam, odciągałyby uwagę od uczuciowej przemiany i bohaterek, i czytelnika :)
posługuje się kliszami jak ofiara współczesnej psychoanalizy
Myślę, że nie trzeba być uwikłanym we freudyzm, aby doświadczyć dorosłego życia, kontrolowanego przez rodziców. Są to doświadczenia uniwersalne i do tego powszechnego rozumienia się odwołałam. Tak samo całkowicie zrozumiałe jest poszukiwanie sensu życia przez kobietę, której dzieci są już dorosłe i nie wie, co dalej ze sobą robić. Jest to na tyle oczywiste, że umieszczenie wyjaśnienia w tekście – byłoby mało subtelne i trochę prymitywne.
Pleonazmy w tekście zamierzyłam, chociaż mogły ostatecznie nie wyjść, jak powinny były :)
Dziękuję Ci Ślimaku za wnikliwy komentarz.
Pozdrawiam!
Dzięki regulatorzy! :)
Cześć Ananke!
Słusznie dostrzegłaś, że jest rochę nudno, że nie ma fabuły i treści. Taka jest koncepcja opowiadania. Nie chodzi o to, aby wciągnąć czytelnika w wir zdarzeń, a nawet historie bohaterek (ich losy, ich życia są na dalszym planie), ale aby przekazać doświadczenie. Czyli chciałam, aby czytelnik bardziej się delektował niż ekscytował. Jeśli ktoś chce wartkiej akcji – to nie jest ta opowieść.
Pytasz, dlaczego lipa jest magiczna. Odpowiedź kryje się wewnątrz ikonografii. Zasady są takie, że każdy etap pisania ikony jest poddany surowym regułom, które umożliwią powstanie świętości i doskonałości. W tym procesie bierze udział też drzewo i deski. Deska traci naturalność, a staje się częścią tego, co ponadnaturalne. Wydaje mi się, że w opowiadaniu dobrze to pokazałam.
Pozdrawiam!
Jest fajny klimat, dosyć realistyczny bohater, chociaż jak dla mnie, brakuje tu jego głębszej motywacji. Nie wiem, dlaczego się pcha na to poddasze. Przecież miał wracać do mamy…
Koniec rzeczywiście nie zaskakuje :)
Przyjemny, deszczowy szorcik. Pozdrawiam!
Cześć regulatorzy!
Rzeczywiście, niektóre sformułowania w Twojej wersji lepiej brzmią, poprawiłam.
Gdzie i kiedy chłopcy nauczyli się spawać?
Opisuję w opowiadaniu system totalitarny, a w takim, weźmy na przykład Chiny czy Koreę, praca dzieci jest czymś oczywistym. Nikt się ich nie pyta, gdzie się nauczyli pracować.
Zbędna spacja po wielokropku.
Tego nie wiedziałam, dzięki za wyłapane błędy!
Pozdrawiam!
Cześć Gryzoku!
Doceniam misję uświadamiania. Totalitaryzm ubrany w anturaż klatki z chomikiem – fajne :)
Mam też sugestię do przemyślenia:
Jeśli jest się wewnątrz systemu, jest się wyznawcą socjalizmu – to nie ma z tego systemu wyjścia. A to znaczy, że nie jest możliwe, aby w ten sposób partia rozliczała się z przeszłością, aby walczyła o prawa robotników-chomików, aby im współczuła. Partia może tylko wyprostowywać i naprawiać błędy, które sama stworzyła, aby socjalizm uczynić jeszcze lepszym.
Na poparcie, znalazłam w necie to:
“W 1956 roku, na XX Zjeździe KPZR, Chruszczow wygłosił tajny referat, w którym skrytykował kult jednostki i zbrodnie popełnione za rządów Stalina. Okres stalinowski był określany jako czas "błędów i wypaczeń". Ale krytyka Stalina w KPZR miała swoje granice i nie obejmowała kwestionowania podstawowych założeń komunizmu i władzy partii. Była to raczej próba naprawy systemu”.
Pozdrawiam :)
Cześć!
Nastrój wprowadzony przez pierwszą część – groteski i żartu – szybko znika. Myśli, świat widziany oczami ulicznego artysty, nabierają innego odcienia. Nawet wkrada się tu klimat poetyckiej prozy Schulza, na przykład tutaj:
słoneczne dni-dziczki, składające się na drugie, nikomu niepotrzebne lato
:)
Ciekawy eksperyment z konwencjami.
Pozdrawiam!
Cześć!
Przeczytałam, ale lektura mnie zmęczyła. Mam wrażenie, że język jest niedopracowany, np.:
uwiesiła swoje zastygłe spojrzenie.
brzmi to groteskowo, można się uwiesić na kimś, a spojrzenie na kimś zawiesić, i chyba spojrzenie nie jest zastygłe…
Dobrane słowa nie oddają stosunku narratora do opisywanych postaci i wydarzeń, są bardzo sprawozdawcze i literacko mało ciekawe. Bardzo rozwlekle opisujesz miejsca, w których się dzieje akcja, ale są to opisy, które nic nie wnoszą do wydarzeń, zabrakło w nich emocji. Zupełnie nie wiem, po co czytelnikowi wiedzieć, co po prawej, co po lewej stronie, co stoi na środku… Pogubiłam się w tym. Najprostszą zmianą, którą możesz wprowadzić, jest pokazanie nie tego, jak w y g l ą d a sala rad lub inne miejsce, ale jakie budzi uczucia, jakie sprawia wrażenie, np. “sala była miejscem ponurym i nieprzyjemnym, pozbawionym choćby jednego promienia światła”, etc.
Nie musisz również pisać, co po czym się dzieje, ponieważ w tekście można skracać czas lub rozciągać go w dowolny sposób, w zależności od potrzeb.
Natomiast prawie nie ma błędów interpunkcyjnych.
Wydaje mi się, że lepiej zacząć pisać krótkie formy opowiadań, które są fabularnie zamkniętą całością, ponieważ lepiej można wyćwiczyć warsztat.
Pozdrawiam!
Cześć!
O, znów jak w wielu Twoich opowiadaniach pojawia się babcia, która wyciąga z rękawa życiowe doświadczenia i mądrości. Takie stałe elementy wywołują mój uśmiech :)
Historia milutka. Nie za straszna, całkiem sympatyczna.
Pozdrawiam!
Odczytuję to tak, że prawda jest mieczem, który będzie ciąć w dzień Sądu.
I nie można przed nią uciec – chociaż bardzo się chce.
Forma i treść bardzo do siebie pasują i tworzą jedno doskonałe dzieło.
Pozdrawiam!
JPolsky
Dzięki za miłe słowa :)
Też pozdrawiam!
Ładnie napisana proza poetycka z filozoficznym wątkiem nieistnienia.
Wydaje mi się, że w tym przypadku należałoby mówić o podmiocie lirycznym, który poszukuje choć trochę stabilnych elementów egzystencji.
Pozdrawiam!
Cześć!
Bardzo przyjemne opowiadanie, o związkach między-ludzkich, o zakochaniu, o szukaniu natchnienia.
Błąd:
próbowałem wymyśleć coś inteligentnego
próbowałem wymyślić coś inteligentnego
Spodobało mi się. Zgłaszam do biblioteki.
:)))
Cześć!
Podróż Belizariusza oraz Prokopiusza ma oniryczny klimat, lecz to zupełnie zrozumiałe, zważywszy na powiązanie ze śmiercią. Tak jak w innych Twoich opowiadaniach najbardziej wciągające są relacje między bohaterami, ich charaktery, które po kawałku odsłaniasz. Wódz wyszedł tu bardzo szlachetny i godny, a sekretarz szujowato. Dobrana para.
Język nierzeczywisty – pasuje do nierzeczywistego klimatu wędrówki.
Espequerek – cha cha :)))
Dziś wieczór potrzebne mi było takie właśnie opowiadanie :)
będę musiał wyrzeźbić człowieka turkucia, albo człowieka kreta
Chętnie zobaczę, jak Ci wyjdzie :)
Zgadzam się z Koalą. I mnie wydało się to bardzo fantastyczne :)
Cześć Kavek!
Poezja zaangażowana. Styl szorstki i dosadny. Może nie ma zbyt wielu poetyckich metafor, ale jest w wierszu jakaś siła i szczerość.
Pozdrawiam!
Cześć!
Jest ołtarz, sanktuarium, bogowie i dusza. Motywy podniosłe i godne.
Ale tak jakby zabrakło mi celu tej ucieczki od zwyczajności :)
Pozdrawiam!
Oczywiście nie chodziło mi o to, żeby wykasować wspomnienia w całości, ale bardziej, że niektóre zdania wydaja się być niepotrzebne. Weźmy scenę w sklepie:
Jakby człowiek, którego miał przed sobą był szalony – rozbiegane oczy, błędne spojrzenie.
– Dobrze się pan czuje?
– Wyśmienicie – uciął krótko Grzesiek. Był zdenerwowany, ale nie na tyle, żeby nie widzieć w spojrzeniu sprzedawcy niepokoju. – Gorąco mi, to wszystko. Ma pan coś na kreta? – Stukał palcem wskazującym w blat.
I to jest ok. Od razu się czuje jego nerwowość. Więc “Był zdenerwowany…” nie dodaje nic nowego.
Chcę powiedzieć, że lepiej odda narastające napięcie wymiana krótkich zdań, bez dopowiedzeń i opisów, bo one spowalniają i nawet tak jakby uspokajają :)
Nie bierz oczywiście tego do serca, to tylko sugestie do przemyślenia.
Hej!
Cześć Hesket
Wymową Twojego opowiadania jest obsesja, szaleństwo, w które się bohater stacza, które go obezwładnia. Zastanawiałabym się, czy wszystkie myśli bohatera, jego wspomnienia, są potrzebne, czy wszystkie dodają coś do szaleństwa. Udało Ci się zbudować i stopniować napięcie – dobrze to wyszło.
ubrał gumowe rękawiczki
Podobno po drugiej stronie Wisły n i e w o l n o tak pisać ani mówić. Należy “ubrać się w rękawiczki” :))
Przyjemnym zaskoczeniem było, że bohater kopał rydlem. Mam przyjaciół w Jarosławiu i stąd wiem, że można kopać rydlem :))
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Cześć Michaelu!
Odczłowieczenie, utrata siebie przez zmuszenie do zabijania – wydaje mi się, że ma o wiele szerszy kontekst, nie jest tylko pomysłem fantastycznym, ale odnosi się do prawdziwych sytuacji, związanych z funkcjonowaniem jednostki w totalitarnym systemie. I dlatego to opowiadanie ma dla mnie wydźwięk symboliczny. Tworzysz hermetyczny świat, z którego nie ma wyjścia na zewnątrz. Nie ma tu również miejsca ani dla odkupienia, ani dla katharsis.
Bardzo intrygujące opowiadanie.
Zgłoszę do biblioteki i pozdrawiam!
Cześć Beeecki!
Bardzo ładnie napisane. Wprawdzie krótko, ale relacje między bohaterami są wyraziste i, chyba mogę tak powiedzieć, przejmujące.
Kliknę do biblioteki :)
Bardjaskier!
Odpisuję, żeby nie było nieporozumień słownych :)
Cześć beeecki!
czy zbudowania bohaterów
Tak szczerze, to bohaterka wydała mi się tak antypatyczna, że nie miałam pragnienia rozbudowywać jej postaci :) Opowiadanie jest pewnym eksperymentem, a mianowicie, postanowiłam napisać o tym, co normalnie mnie odrzuca i o czym generalnie nie piszę. Sukces, jak myślę, połowiczny :)
Chyba jednak trzeba mieć serce do tego, co się pisze. Lepiej wychodzi :)
Pozdrawiam!
Cześć ośmiornico!
Bohaterka jest antybohaterem i chyba trudno doszukiwać się w niej pozytywnych cech. Upadek jest jej zasłużonym dziełem. Bohaterem pozytywnym jest Archistrateg. Ale nie może się tylko zajmować jedną księżną, bo musi ocalić świat.
Dzięki, że wpadłaś i pozdrawiam!
Bardjaskier!
Ło matko!, jak jest trudniej odpowiedzieć, to dłużej myślę. Zazdroszczę tym, co sypią komentarzami jak z rękawa… Wszystkim odpowiadam, wypraszam sobie.
Co do Twojego komentarza: chciałam ładnie ubrać w słowa, że trochę się pomyliłeś z gatunkiem. To nie jest forma, dla której jakakolwiek akcja jest istotna.
I pozdrawiam!
Dzięki Finklo!
Miałam właśnie nadzieję, że czytelnikom udzieli się nieco pogodny nastrój. Pozdrawiam!
Cześć Ambusz!
Cha, cha! Śmiałam się do rozpuku!
Zresztą, całkiem pouczające. Chyba pewne kluczowe wyrażenia, na przykład spojrzał na nią oczyma wryły mi się w pamięć :)
Pozdrawiam!!!
Cześć Tomaszu!
Opowiadanie ma klimat klasycznego kryminału, jest tu taka rzetelna policyjna robota, topos starszego inspektora i młodszego konstabla. Czyta się dobrze. Chociaż czy nie byłoby lepiej, pozostawić pytanie “kto zabił?” dłużej bez odpowiedzi? żeby czytelnik się bardziej podenerwował? :)
Konstrukcja: trochę niespójna. Jeśli puentą jest awans konstabla, to na początku albo w introspekcji może powinno być odniesienie np. do jego ambicji, do jego postanowienia, że zrobi wszystko, również rzeczy niemoralne, by osiągnąć sukces etc. Wtedy końcówka byłaby zrozumiała i połączona z poprzednim fragmentem.
Czy będzie kolejna kryminalna zagadka?
Klikam do biblioteki i pozdrawiam!
Cześć Michaelu!
Cieszę się, że opowiadanie przemówiło do Ciebie uczuciami :)
Pozdrawiam!
teraz miałem okres pisania,
Tylko zazdrościć :)))
Obiecuję też w końcu wpaść do Twoich tekstów
Aj, nie warto, są w większości o Lublinie. :)
Cześć Krokus!
Zrozumiałam, że historia byłaby lepsza, gdyby była odrobinę dłuższa :)
Pozdrawiam!
Cześć beeecki!
Piękny rytm i melodia języka. Przeczytałam z wielką przyjemnością. Ostateczny wybór bohatera zrozumiały, wcześniej dajesz czytelnikowi poznać, kim jest, co myśli.
Tojfeł plastycznie odpychający.
Wcale nie za długie.
Przeciwnie.
Dobór słów przemyślany prócz jednego wyrażenia (Ambush już zwróciła na to uwagę), feudalizm niereformowalny jest anachronizmem, a nawet jakby nie był, to wybija z rytmu, wyrywa czytelnika ze świata przedstawionego. Bardziej pasuje tu jakaś metafora gospodarska, np. uparty jak głupie cielę etc.
Bardzo mi się podobało. Opisujesz chłopów, Niemca, plebana, jakbyś tam był.
Klikam oczywiście i pozdrawiam!
GreasySmooth!
ale jednak decyzja o porzuceniu dzieci i bezpiecznego życia wydaje mi się nie do końca wyjaśniona.
Bo to jest tak. Jak dzieci są dorosłe, a małżeństwo staje się tylko jakimś kontraktem, to kobieta zadaje sobie pytanie, jaki sens ma jej życie. Podróż, którą opisuję w opowiadaniu, jest podróżą, która ma bohaterce dać odpowiedź o nią samą, o to, czy jest szczęśliwa.
Cześć GreasySmooth!
Czy tylko ja przełączyłem się na wyszukiwarkę? Myślę, że dopowiedzenie mogłoby być miłe.
Ależ jest dopowiedzenie! Kowczeg to reminiscencja relikwiarza, a więc wgłębienie:
Przyłożył dłuto, aby wyrzeźbić kowczeg. Drewno poddało się silnym dłoniom, które formowały relikwiarz w desce pod ikonę.
Towarzyszenie kreską wywołało lekki zgrzyt.
A mnie wydało się to intuicyjnie oczywiste: jak się idzie, to horyzont idzie wraz z wędrowcem.
Wciąż szukam słów. Być może niektóre nie są tu na swoim miejscu.
Dzięki za odwiedziny :)
Cześć Dawidzie!
Spodobała mi się narracja, która zachowuje dystans do opisywanych wydarzeń i prawie obojętność emocjonalną. Dzięki temu wyprawa Asimova 14 nabiera takiego rzeczowego, naukowego charakteru :)
Budujesz napięcie skromnymi środkami. Udane opowiadanie!
A pułapki w kosmosie potrafią być naprawdę groźne.
Pozdrawiam!
Cześć Kolekcjonerze!
Miło mi, że opowiadanie Ci się spodobało. Bohaterka, owszem, traci na znaczeniu, bo akcent przenosi się na walkę dobra ze złem :)
Pozdrawiam Wszystkich!
sun-med
Czy będzie ciąg dalszy? Niewykluczone. Na razie czekam na natchnienie :)
Pozdrawiam!
Słodkie!
Ładnie napisane.
Cześć!
Gruba, wijąca się niczym egzotyczny wąż łodyga, piętrzyła się ku gwiazdom.
Wydaje mi się, że ani łodyga, ani wąż nie może się piętrzyć. Czy nie chodziło o:
Gruba, wijąca się niczym egzotyczny wąż łodyga, pięła się ku gwiazdom.
Z dużą swobodą opisujesz stylizowany świat i klasztor. Także mnich jest bardzo plastyczny, w kilku słowach oddajesz jego poczciwość. Bohaterce dajesz trochę głębi, ale czy nie bardziej prawdopodobne, że pragnęłaby śmierci po tym, co ją spotkało, natomiast jej pierwsze słowa to:
Poczekaj. Chcę wiedzieć, gdzie jestem.
O niezręcznościach w dialogach pisano już wyżej, więc nie będę powtarzać.
Mnich i kobieta nie mają głębszej relacji, ich spotkania nie wprowadzają napięcia, nawet powiedziałabym, są trochę nudne.
Natomiast zaintrygował mnie wątek nieśmiertelnej duszy.
Ogólnie nie czytało się źle. Pozdrawiam!
Cześć Bruce!
Zrazu wygląda jak niezbyt straszna historia na dobranoc, ale jak się bardziej zastanowić, to ciarki przebiegną po plecach. W Twoich opowieściach zamazuje się granica między historią a fantazją, a nawet bym powiedziała, fantazja staje się bardzo rzeczywista.
Klikam i pozdrawiam!
Żeglowanie od starożytności jest metaforą życia, i również tutaj splatają się te dwa wymiary.
Pozdrawiam!
Kazik!
Cieszę się, że się spodobało :)
Galicyjski Zakapior!
miałem nieodparte wrażenie, że to fragment
Fragment rzeczywiście, bo to fragment podróży bohaterek, podróży w przestrzeni i podróży wewnątrz siebie.
Tomasz!
Szkoda, że tyle tu tajemnic,
Ale rozwikłanie tajemnic nic by nie dodało do tej historii, tak myślę :)
Nova
wchłonęłam trochę wiedzy o ikonach
Bardzo się cieszę!
Wszystkich pozdrawiam!
Cześć Nova!
Miło mi, że uważasz opowiadanie za zabawne :)
Dzięki za przeczytanie. Pozdrawiam!
Pisanie ikony opisane wspaniale.
Dzięki Ambush!
I ja dołączam się w podziękowaniu dla Holly za zorganizowanie tego fajnego konkursu :) Jest inny niż zazwyczaj, można na spokojnie, bez napinki, podejść do tematu :)
marzan!
Jeśli udałoby mi się podzielić się z czytelnikiem pięknem i sprawić, że rzeczywistość wydała się czymś przyjemniejszym – byłabym naprawdę zadowolona :)
Dziękuję za tak miły komentarz!!!
Pozdrawiam Wszystkich!
Pachnący i słodki szorcik :)
Cześć Ambusz!
Twoje zdanie wiele dla mnie znaczy, tym bardziej się cieszę, że opowiadanie o Lublinie – a jakże – wzbudziło zainteresowanie.
Dzięki, że wpadłaś!
Nieoczywiste, z zagadką.
Fajne :)
Parafrazując:
Nie ma fantastyki, ale jest sens.
Zmysłowy, wewnętrzny obraz miejsca. Bardzo piękny.
Pozdrawiam!
Cześć!
Sprawiłeś mi ogromną przyjemność tym opowiadaniem, Gryzoku! Po części była to podróż sentymentalna, a po części filozoficzna. Sentymentalna dlatego, że przypomina mi ono książkę Jerzego Broszkiewicza “Ci z dziesiątego tysiąca”. Budujesz podobny, optymistyczno-rodzinny klimat, pełen “gadżetów fantastycznonaukowych”, jak to napisali w wikipedii. A to skolonizowane planety, poduszkowce, dworce, bezszmerowe windy etc. Filozoficzna dlatego, że przypomniałam sobie teorię filozofa przyrody profesora Sedlaka , o życiu opartym na krzemie.
Do tego jednak dorzucasz coś, czego nie ma ani u Broszkiewicza, ani w teorii filozoficznej: intensywne uczucia. Scena gaśnięcia gwiazd – przecież może przy niej pęknąć serce!
Gratuluję Ci świetnego opowiadania!
Ponieważ poprawiłeś błędy – klikam do biblioteki. Pozdrawiam!
PS. Beta czytelnicy poprawiają dostrzeżone błędy, zanim się opublikuje tekst. Nie jest to zła opcja.
Cześć!
Lekko się czyta, menażeria dobrze dobrana. Większość wiersza jednakże skupia się na procesie rekrutacji, natomiast samą akcję z głównym bohaterem pozostawiasz wyobraźni czytelników :)
Pozdrawiam!
Realuc!
Dzięki za miłe słowa!
Cześć AS!
Cieszę się, że opowiadanie znalazło u Ciebie aprobatę.
Dzięki, że wpadłeś :)
Cześć Bruce!
Makabrycznie bałam się, że bohaterki spotka coś złego,
Nigdy bym na to nie pozwoliła!
:)
Pozdrawiam serdecznie!
Koalo!
Jak dobrze, że i moje pisanie się komuś przydaje!
I ja dziękuję :)
AP
Nie wiem, co mi się stało z tymi imiesłowami. Chyba byłam jeszcze w poprzedniej epoce ortograficznej :)
Zastanawiałem się, jaki cel wyprawy.
Fragment wyjaśniający to, bez żalu wyrzuciłam. Wprowadzał zbyt wiele ciężkich tematów. Zostawiłam same aluzje, które na szczęście łatwo przeoczyć.
Pozdrawiam!
Hesket
Jakie obrazy malujesz, na deskach cz na płótnach ?
Cześć Hesket!
Zastanawiałem się, jak wybrniesz z motywem świeżego materiału,
Rzeczywiście, to było największe wyzwanie :)
Cieszę się, że taki lekko senny klimat się spodobał. Chciałam napisać coś, co nie ma akcji.
Dzięki za komentarz!
Cześć!
Miesza się tu uniwersalne przesłanie z faktografią. Nie wiem, czy wspomnienie władców współczesnego świata coś dodaje…
Szkoda, że się nie kończy dobrze :)
Cześć Asylum!
lecz dla mnie przygód i emocji jest za mało,
Trochę tak jest. Bohater z zewnątrz obserwuje wydarzenia, ale prawdziwą relację ma tylko z Barnabą:)
Dzięki, że wpadłaś!
Cześć Barteq!
Dobrze Ci się udało opisać świat pełen bestii. Postać maga jest interesująca, dobrze napisana, relacje z Arią są przekonujące, ale też mogłyby być bardziej intensywne.
Opowiadanie robi wrażenie części większej całości, być może przez retrospekcje.
Jest jedna nielogiczność: jeśli czarodziejka szuka bestii, aby z nimi walczyć, to widząc Arię i maga nie krzyknęłaby “uciekajcie”, ale raczej chciałaby ją zaatakować i obronić maga przed nią.
Widzę, że lubisz opisywać świat magii, zaklęć etc. najlepiej jednak wychodzą Ci postacie, ich wewnętrzny świat uczuć i myśli. Są bardzo plastyczne.
Rzuciły mi się w oczy takie błędy, które możesz od razu poprawić:
literówki:
a i wtedy harpię nie stanowiły śmiertelnego zagrożenia.
a i wtedy harpie nie stanowiły śmiertelnego zagrożenia.
Mimika Arii również była ograniczona, przez co trudno było dokładnie zrozumieć, co czuję.
Mimika Arii również była ograniczona, przez co trudno było dokładnie zrozumieć, co czuje
że dysponuję niezwykle silną kontrolą many.
że dysponuje niezwykle silną kontrolą many.
Nie ważne co tu się znajduję,
Nieważne co tu się znajduje,
tam mi się przynajmniej zdaję.
tak mi się przynajmniej zdaje.
– Przyniosłem ci małe co nieco, moja droga! – brodacz uśmiechnął się sztucznie, jakby obawiał się, czy to, co znalazł, na pewno ją zadowoli.
– Przyniosłem ci małe co nieco, moja droga! – Brodacz uśmiechnął się sztucznie, jakby obawiał się, czy to, co znalazł, na pewno ją zadowoli.
– Umyję go później w rzece… – pomyślał
lepiej chyba:
Upiorę go później, pomyślał
Czasami niektóre zdania wydają się zbyt rozwlekłe, np.
Aria, gdy tylko ujrzała truchło, natychmiast się na nie rzuciła, niemal nie wywracając niewielkiego, nierówno i niestarannie wyrzeźbionego stołu.
Do określenia stołu stosujesz aż cztery określenia, a on nie jest w tym zdaniu ważny, tylko bohaterka. Chcę powiedzieć, że niepotrzebny opis stołu odciąga czytelnika od akcji. Jest też wątpliwość do sformułowania: wyrzeźbiony stół. Jak miałby on wyglądać? Rzeźbione nogi od stołu – ok, np. w kształcie łap, inkrustowany stół – ok, wyrzeźbiony stół na płaskorzeźbie – ok.
Udało mu się za to przypomnieć sobie o czymś innym – niektórzy magowie, tuż przed śmiercią, decydują się pozwolić na zamianę swojego ciała w drzewa,
Udało mu się za to przypomnieć sobie o czymś innym – niektórzy magowie, tuż przed śmiercią, decydują się pozwolić na zamianę swojego ciała w drzewa,
Bestia wyszczerzyła budzący grozę kły, wykazując niezadowolenie tudzież obawę, słysząc kroki nienależące do nich.
Niezbyt dobrze to brzmi. Może tak:
Bestia musiała coś usłyszeć, bo wyszczerzyła kły z niezadowoleniem.
Bestia usłyszała czyjeś kroki i wyszczerzyła groźne kły.
Nie ma potrzeby pisać, że “nienależące”, bo to jest jasne z kontekstu.
Z racji na wiek, coraz gorzej znosił
Z racji wieku, coraz gorzej znosił
Czułą się lekko nieswojo przez to,
Czuła się trochę nieswojo przez to,
przystąpił do konsumpcji,
Dziwnie to brzmi, jak groteska
Przeczytałam z zainteresowaniem. Pozdrawiam!
ale z drugiej jest w stosunku do niej podmiotem trzecim i komentuje jej poczynania czasem cynicznie. Będę miał to na uwadze przy następnych tekstach,
Jeśli chcesz zostawić cynizm i gorzkie uwagi co do bogów, możesz pozwolić bohaterce dorosnąć do tych 16 lat, a jeśli chcesz, aby ciągle była naiwnym dzieckiem – zamiast cynizmu pokaż jej naiwność, wrażliwość, podatność na zranienia, złość i zachwyt. Myślę, że wtedy byłaby bardziej prawdziwa :)
Cześć Finklo!
A przy rozpowszechnieniu komórek prędzej czy później któraś by zadzwoniła
Aj, nie. To są czasy przedkomórkowe.
W świecie komórkowym, myślę, trudno przedstawić jakikolwiek konflikt, bo protagonista zawsze może sobie wyguglać rozwiązanie i tyle z fabuły…
Ile trwała inwazja? Myślę, że do ósmej lekcyjnej.
Dzięki, że wpadłaś!
Ten wiersz jest trudny. Znajduję w nim bunt, sprzeciw i gwałtowność śmierci.
No nie wiem, kto to może być :)
Cześć!!!
Świetne te wiersze. I do tego zagadki!
Myślę, że florentczykiem można nazwać Fra Angelico.
Ale nad Fra I zastanawiam się. Trochę nie wiem, jak interpretować dwie śmierci. Święty Franciszek?
Cześć Beeecki!
ale można też rzuć lub połykać
nie takie rzuć :)
ale można też żuć lub połykać
To jest jedno z tych opowiadań, które wciąga czytelnika relacjami miedzy bohaterami, ich uczuciami. Zarówno relacje bohaterki z chłopakami, jak i z mirtisem są przedstawione nadzwyczaj interesująco. W ogóle dużo się czuje, czytając tę historię.
Jednak wydaje mi się, że jest jakiś błąd w określeniu wieku dziewczynki. Ona myśli jakby miała szesnaście lat, a nie dziesięć. Owszem, jest dzieckiem ulicy i musi walczyć o przeżycie, ale cynizm i wyrachowanie, które są jej właściwe, są bardziej charakterystyczne dla starszych.
Trochę też brak logiki w interakcjach bohaterki z mężczyzną: Najpierw się boi, później się oswaja, ale czy to możliwe, aby się z nim nudziła? Przecież w jej życiu nic się szczególnego nie dzieje, a facet rozmawia z roślinami… Później zaś zdradza go (mała ta zdrada) i się znów boi. Trochę zabrakło mi głębi w jej przemianie.
Poza tymi mankamentami (subiektywnymi) opowiadanie trafia do mnie.
Nie ma nic większego od małości
Pod takim motto mógłby się ochoczo podpisać grecki filozof Melissos :)
Zgłaszam do biblioteki i pozdrawiam!
Dzięki AS! :)
Cześć Bruce!
– Nie mam żadnych mocy, to tylko kilka bezsensownych wynalazków – popatrzył na mnie z rozbawieniem – jak byś bardziej uważał na chemii, to też byś mógł coś wynaleźć.
wielką literą i po kropce?
To inny zapis dialogów, niepopularny na portalu, gdzie didaskalia są wtrąceniem bez kropek.
Albo ja wiem?
Wydaje mi się, że to klasyczna forma. Spotykałam ją w książkach z PRLu.
Głowy popoprawiam :)
Dzięki za uwagi. Pozdrawiam!!!
Cześć Koalo!
możesz ‘pożyczyć’ sobie koncept, na zasadzie: „Wszystko już było”.
Chyba tak samo, jak w Panu Jowialskim, czyż nie?
Znacie? Znamy! – To posłuchajcie.
Pozdrawiam :)
Cześć Gryzoku!
Fajny szorcik. Ładnie budujesz osobowość bohatera. Wykorzystanie motywu literackiego też na plus. I mediacja, jakże skuteczna :)
Natomiast brak przecinków:
Znacznie bardziej ceni się przecież to [,] za co się zapłaciło
– dalej bredziłem[,] zastanawiając się [,] jakim cudem mój autorytet jeszcze nie upadł.
rzucili mi po jednej sakiewce [,] po czym wyszli.
Pozdrawiam!
Cześć Ambusz!
Ale tak bez Lublina?!
Oj, byłam w rozterce, oj byłam… :)
Bardzo mi miło, że uznałaś opowiadanie za urocze. Miałam nadzieję wlać trochę radości i optymizmu w nasz świat, chociażby literacki i fantastyczny.
Ślimaku!
Dzięki przykładom, problem stał się dla mnie jaśniejszy! Ale jeszcze muszę się w niego wgryźć :)
Cześć Mariousz!
Historia pełna napięcia i uczuć. W krótkich słowach udało Ci się zawrzeć całe życie bohaterki.
Bardzo udany tekst.
I wtedy przekroczę granicę między tym, co było
[, ]a teraźniejszością.
Bez przecinka, bo “a” pełni funkcję spójnika.
Klikam do biblioteki i pozdrawiam!
Ctrl + minus numeryczny – normalnie wiedza tajemna!
Ślimaku, dlaczego wstawiłeś przecinek w zdaniu:
Barnaba – bo tak mu na imię – okazał się leniuchem pozbawionym nawet jednej specjalnej umiejętności, był totalnym głupkiem, jeśli chodzi o matmę i chemię, [tutaj wstawiony przecinek] i nie mogłem na niego liczyć na żadnym sprawdzianie.
Wydawało mi się, że fraza “i nie mogłem liczyć” nie jest związana z poprzednim wyliczeniem i można bez przecinka.
Cześć Koalo!
Jak miło spotkać kogoś, kto również ocenia Niziurskiego na plus! Czasami w komentarzach pod moimi “szkolnymi” opowiadaniami pojawia się zarzut, że są dla dzieci (w domyśle, a nie dla dorosłych, jak powinny). Tym bardziej się cieszę, że się spodobała taka forma.
Pozdrawiam!
Cześć Ślimak!
Ortograficzną poprzeczkę umieściłeś tak wysoko, że chyba nie sięgnę.
Myślnik (znak interpunkcyjny), a nie łącznik (znak ortograficzny).
A gdzież, na Boga, jest to na klawiaturze???
:))
Przydatek socjalny celowy, oczywiście.
Znaczy te automaty umieściły odczynniki pod strażą?
Tak czułam, że coś jest nie tak w tym zdaniu…
Niziurski jest moim mistrzem. Chyba zawsze w “szkolnych” opowiadaniach wracam do klimatu budowanego przez język, charakterystycznego dla Niziurskiego, np. bardzo lubię jego “Klub włóczykijów”. Uśmiecham się na myśl, że ktoś go jeszcze pamięta :)
Dziękuję za uwagi, poprawki już wprowadzam!
Cześć!
Nie wiem, czy to fantastyka, czy to już r e a l i z m!
Jak to mawiał Aleksander Gorczakow, Nie wierzę w niezdementowane informacje :)
Pozdrawiam!
Hej AS!
Podmiot liryczny prezentuje tu sceptycyzm podszyty pesymizmem. Rozumiem, że taki akurat miał nastrój. Ja jednak poczekam na coś weselszego :)
Hej Bruce!
To jedna z Twoich historii, gdzie pokazujesz inny wymiar codzienności.
Zapadają głęboko.
Cześć Fantomasie!
Intrygujący szort, w którym dosłownie niczego nie wyjaśniasz. Może z tego właśnie powodu mam wrażenie, że jest to fragment większej całości, a nie wykończona całość.
Pozdrawiam!
Cześć Galicyjski!
Fabuła wydaje mi się zbyt naiwna
Oczywiście taka miała być, niezobowiązująca historyjka przed rozdaniem świadectw :)
Pozdrawiam i dziękuję za klika!
AP: Nasz Babilon
Cześć AP!
Jak dobrze znów widzieć Aldona “Śmiecia” Kochanego, podstarzałego muzyka Chorej Wątroby!
Opowiadanie napisane brawurowo, akcja pędzi do przodu, Aldon jak żywy!
Fabuła w drugiej połowie skręca w zaskakującym kierunku. Takiej historii się zupełnie nie spodziewałam :)
Bardzo mi się podobało. Pozdrawiam i klikam!
Teraz zaczniesz nałogowo czytać wszystkie moje teksty… ;>
Nie jest to wykluczone :))
Nie wiem, jak w maju trafiłam na to świąteczne opowiadanie.
W porównaniu z Twoją piekielną asystentką Karoliną – to akurat jest bardzo niewinne.