komentarze: 1011, w dziale opowiadań: 795, opowiadania: 291
komentarze: 1011, w dziale opowiadań: 795, opowiadania: 291
Yyyy, ja bardzo dziękuję i wdzięczna jestem, ale proszę jakiś samouczek, bo nigdy nie byłam lożanką… Albo chociaż poradnik dla idiotów! :D
Nova, fajnie że jesteś! Cieszę się, że się spodobało i dziękuję za ciepłe słowa! Jak już się przypaćkałaś, to wypij za zdrowie kosmity! :D
Niebieski_kosmita, o, ale ty niebieski jesteś! Jesteś głodny? Poszukam jeszcze pomidorów! Z bluzganiem to masz rację, ale tak jakoś chciałam uniknąć przy obcych! Dzięki za miły komentarz! :)
Pozdrawiam noworocznie! :)
Bąbel, winda, hmmm, to trzeba dobrze przemyśleć… :)
Beeeecki, super, że się podobało! Pocahontas, mówisz, cóż, może…
Dzięki za odwiedziny! Pozdrawiam noworocznie! :)
Jednak nie ma tego biblio… nie wiem, co się dzieje…
Sorry, nie było tematu, już jest! :)
Tak nieśmiało zapytam, bo może jednak się mylę, czy moja “Noc komety” nie powinna mieć już biblio?
Ave, Czaruś! Dzięki za odwiedziny! Poprawa humoru wskazana, o to chodziło! Wędrowycza nie czytałam jeszcze, muszę nadrobić. Ponoć wszystko już było, tylko nie każdy się orientuje :D
Pozdrawiam serdecznie! :)
Holly, dzięki za odwiedziny! Myślę, że kosmita w końcu się doczeka! :) Wdzięczność za kliczek! :)
Adexx, super, że się podobało! Zwłaszcza, że to takie krótkie. Dzięki za klika!
Michael, No, Budka Suflera to kawał historii, zawsze przyjemnie posłuchać! :) Dzięki za klika!
Finkla, wierzbie oberwało się przypadkiem, dobrze, że się czytało! :)
Vantacore, no, wierzba nasza jest, to po dobrej stronie mocy jesteś…
Marszawa, myślisz, że smutna? No, może, chociaż jest nadzieja na przyszłość. Dzięki za klika! :)
dogsdumpling
Finkla
cezary_cezary
Ambush
Bardjaskier
Zygfryd89
Ślimak Zagłady
HollyHell91
Jim
Galicyjski Zakapior
beeeecki
Piękny wykres! A czy będą tabelki???? :) :D
Niezłe! Robi wrażenie w czasie lektury. Nieprzegadane. Wyszło. Przyjemność lektury i dobry warsztat dają… klik.
Pozdrawiam! :)
MichałBronisław, dzięki za odwiedziny! No, ja miałam na myśli taką windę grawitacyjną, że otwiera się nad nim i go wciąga do góry… to jak nazwać coś takiego?
melendur88, fajnie, że wpadłeś! Doceniam, że przeczytałeś! Zdania złożone wielokrotnie są podstępne, bo łatwo się pogubić, co mi się często zdarza i potem nieczytelnie wychodzą. Dobrze, że tu zadziałało. :)
bruce, witaj, o, fajne skojarzenie z piosenką mojej młodości! :) Jesteś jak przypływ – można liczyć, że będziesz! Miało być tak nieco świątecznie, więc poetyckość zamierzona! Bardzo dziękuję za wizytę i klika!
Pozdrawiam przedświątecznie! :)
Anet, dziękuję! :)
A, klikam!
Hej, przyjemnie się czytało. :)
zdanym zadaniu.
Niżej jeszcze jest “zdać zadanie”. Nie brzmi dobrze.
To miłe, gdy pielęgniarka współpracuje z chorym. Z drugiej strony, czy nie podtrzymuje wówczas iluzji/choroby?
Końcówka ładnie podsumowuje szorcik. Taki Don Kichotowski wydźwięk. Walka z wiatrakami. :)
Pozdrawiam przedświątecznie!
O, świątecznie dziękuję, Zakapiorze! Miły prezent! Fanthomas już orzekł, że mało tu bizarro, ale trudno. Siękozę trochę zmieniłam, ale, kurczę, wciąż jeszcze jest… (wcale nie taka letka!) Jutro jeszcze zerknę i może jeszcze raz zmienię…
Dzięki za odwiedziny i chęć klikania! :)
Zapamiętam! :D – Elton John, paznokieć, deska do prasowania, rekin!
No i znowu się nie wbiłam w gatunek? Znowu? Damn!
Fanthomasie, kiedyś się uda!
dogsdumpling, hej, tak przedświątecznie wpadłaś, jak miło! Dziękuję za cenny komentarz, zwłaszcza że napisałaś co Ci leżało a co nie – a to bardzo ważne – odbiorca zawsze ma nieco inne odczucia niż autor, obcuje tylko z tekstem, bez dostępu do tego, co autor ma w głowie, a co często mu się wydaje, że przedstawił. I za to najbardziej dziękuję – że mam subiektywny odbiór, co było dobre, a co zgrzytało! Dałaś mi dużo do myślenia!
Dzięki za TAK, za odwiedziny i prezent komentarzowy.
Pozdrawiam!
Zrobione! :)
Hej, przychodzę z komentarzem w ramach świątecznej komentarzowej akcji prezentowej, w której biorę udział. :)
Najpierw trochę czepiania:
pojawił się w jej głowie obraz człowieka, ciemnoskórego, długowłosego i nieokrzesanego mężczyzny,
Ta cecha nie dotyczy wyglądu, więc nie jestem pewna, czy bohaterka mogła to zobaczyć.
Wstała świeża i wypoczęta, nowo narodzona.
Myślę, że nie wstała dosłownie nowo narodzona tylko “jak nowo narodzona”, bo przecież wstała jako dorosła.
Przyszły ze Południowych Rubieży.
literówka
Musiałby być szalony, niespełna rozumu, a więc zupełnie niegroźny. Dlaczego więc zaprząta ci to myśli?
powtórzenie, które sprawia, że te dwa zdania razem brzmią niezgrabnie.
wielka euforię
literówka
– Tak, Pani – Wincjusz popatrzył w jej oczy z takim oddaniem i zaufanie, iż Herforstella wiedziała, że nie będzie już musiała pouczać go ponownie.
literówka
Cesarzowa spała tej nocy niespokojnie. Miała co prawda sny o Zbawicielu i jego pałacu w Niebiosach, o Edenie wiecznej, niepojętej ekstazy, o byciu nieforemną duszą przenikającą ciało bóstwa, jakby była jedną z jego myśli. Ale kiedy w końcu zapadała w głęboki sen bez wizji, na dnie czarnej studni jej umysłu pojawiała się grudka ziemi.
Wcześniej pisałeś, że na własne życzenie nie miała snów… trochę nielogiczne
Następny dzień Herforstella rozpoczęła od kąpieli w naparze więciorosła. Poprosiła kapłanki o przyniesienie ziół i zagotowanie wody, a kiedy napar dostatecznie wystygł i został przelany do marmurowej wanny rozebrała się i zanurzyła w wonnej kąpieli.
Więciorosł zadziałał, jak zwykle, niemal od razu. Słodko-pikantna esencja rzadkiego pnącza wniknęła do jej wnętrza przez pory skóry i odprężyła ją, ale też wzmocniła jej koncentrację i oczyściła umysł. Nieczyste osady niemiłej wizji z poprzedniej nocy rozpuściły się w tej przejrzystości i znikły tak kompletnie, że, wychodząc z wanny, Cesarzowa nie pamiętała już o żadnych niepokojących snach.
Następny dzień zaczął się błogo i ekscytująco od promieni czerwonego słońca muskających jej twarz. Kiedy otworzyła oczy pozwoliła tej delikatnej, ciepłej rozkoszy spłynąć na resztę jej ciała.
Mamy dwa akapity rozpoczynające się identycznie, z czego pierwszy nie wnosi do akcji niczego. Może by z tych dwóch dni zrobić jeden? Tempo i tak jest dosyć wolne. Do przemyślenia.
Pytała o zborną salę, która miała pomieścić ponad tysiąc mieszkańców pałacu. Była trzykrotnie wysprzątana, oczyszczona kadzidłami i mantrami, a ołtarz zaznał trzykrotnych ablucji ambrozją ze świętego źródła.
Trochę podmiot niefortunnie się zmienia. Bohaterka pyta o salę a następnie jest trzykrotnie wysprzątana. Do przeredagowania.
Pieśń wniknęła do umysłów zebranych i sprawił,
Literówka
ten(,) kto patrzył widział już tylko drgający lekko słup jasnego światła podtrzymujący kopułę sali zbornej. Przy dwusetnej ofierze, prawie nikt z zebranych już nie patrzył. Nie był w stanie patrzeć.
Przecinek i powtórzenia
Słychać było tylko delikatne skwierczenie boskiego ognia, choć i ono zdawało się zaskoczone tym, co się przed chwilą wydarzyło.
Skwierczenie było zaskoczone czy boski ogień?
Wyciągnął coś zza pazuchy i uniósł wysoko, jakby chciał zademonstrować
towszystkim zebranym,
To – zbędne.
Fabuła jest szczątkowa i nieco rozwleczona, tempo powolne. Szczegółowe opisy dodają tekstowi – smak, zapach, obrazy poranków Cesarzowej – wszystko to sprawia, że opowiadanie żyje, mimo szczątkowej akcji. Można zanużyć się razem z Cesarzową w kąpieli i jest to bardzo przyjemne. Warstwa opisowa ratuje resztę. To dobrze – opowiadanie nie zawsze musi być pełne akcji. Czasami napięcie można stworzyć przez stopniowe wprowadzanie elementów ostrzegawczych – i Ty to robisz. Może nie wszędzie jeszcze to działa, ale jest na dobrej drodze.
Technicznie opko wymaga jeszcze pracy, ale opowieść snuje się ciekawie i gładko. Dobrze się to czyta.
Polecam ponowną redakcję tekstu i pozdrawiam serdecznie, udając się do klikani.
Dla MrBrightside proponuję Burdel Queen https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/34163
Ciekawa jestem Twojej opinii! :)
Darcon, dzięki, postaram się! :)
Trzeba było zdusić to w zarodku! – pomyślał wzburzony. Niepotrzebnie w ogóle słuchałem uwag tego idioty! Powinienem zostać przy swojej ocenie sytuacji. Mój umysł… jestem kilka poziomów wyże, niż którekolwiek z nich…
Jeszcze literówka mała… :)
Hej, na początek trochę znalezisk:
Brzydziło go zarówno miejsce w stronę, którego zmierzał,
przecinek – miejsce, w stronę którego zmierzał,
Trzeba było zdusić to w zarodku! – pomyślał wzburzony. Niepotrzebnie w ogóle słuchałem uwag tego idioty! Powinienem zostać przy swojej ocenie sytuacji. Mój umysł… jestem kilka poziomów wyże, niż którekolwiek z nich…
Nie wiem, czy “pomyślał wzburzony” powinno być po półpauzie, czy po przecinku raczej…
Od jesieni do wiosny wszyscy się tu znali.
A potem już się nie znali? Trochę niefortunnie jest to sformułowane…
Olbrzymie okna w jego gabinecie oferowały im widok na rynek miejski i dalej na elegancką marinę, w której cumowali jachty, oraz na poszarpane, białe skały i ocean.
Kto cumował jachty? Burmistrz? Może “cumowano”, albo “bogaci turyści”
Opowiadanie na pewno jest niezwykłe – temat odważny i odważnie poprowadzony, opisy działają na wyobraźnię. Zabrakło mi nieco logiki w ostatniej części – skoro kobieta nakładała klątwy na ludzi i obiecała, że jeśli przyjdą wyznać swoje winy, to je zdejmie, to dlaczego tego nie zrobiła, tylko torturowała ich dalej? Taki mały szczegół, ale zwrócił moją uwagę…
Pozdrawiam serdecznie i idę klikać. :)
Holly, jak super, że wpadłaś! Dziękuję za łapankę, idę zaraz poprawiać. nie wiem, skąd to się bierze, no… przede wszystkim, dobrze, że się podobało! Dzięki wielkie! Też mi się podoba to “przypaćkał”.
beeeecki, hej, no masz rację, schemat znany, ale jakoś pasował mi do kolacji z kosmitą. Dzięki za odwiedziny! :)
Ambush, no Gośka się ucieszy! Była takim lekkim ukłonem w stronę literackich wyżyn – Mefisto, Małgorzata, mistrz i te sprawy, ale chyba zbyt mały nacisk położyłam na to w końcówce. :) Cieszę się, że się podobało!
Czy czegoś tam nie dopisałaś?
Kurojatka, dzięki za odwiedziny i komentarz! No, mogło być ciężko, bo większość informacji odkrywa się w dialogach. Obcy nie do końca był w całości galaretą, ale może nie do końca dobrze to opisałam. Na przyszłość, będę bardziej uważać z przedstawianiem wyglądu. :)
W Wojsławicach, powiadasz? Może, może… kto ich tam wie, gdzie oni tego obcego spotkali…
Właśnie wygooglałam , że to film! :D
Dobry warsztat sprawia, że tekst czyta się gładko, narracja wciąga, mimo braku znaczniejszej fabuły. I to warsztat właśnie należy tu docenić – opowiadalność tematu starego jak świat. Brak fantastyki – no cóż zdarza się – ale co tam. Niby jest delikatna sugestia, że alkohol to istota, ale nieprzekonująca na tyle, by stać się fantastyką – raczej metaforą.
Klik za przyjemność czytania dobrze napisanego tekstu!
Pozdrawiam! :)
AP, dzięki za odwiedziny! Cieszę się, że się podobało! Big Banga nie kojarzę, muszę poszukać i przeczytać/przypomnieć.
Robert Raks, dzięki! To samo skojarzenie musi coś oznaczać! To przeznaczenie! :)
Pozdrawiam przedświątecznie!
Hesket, ognista okowita może… trzeba zapytać Zenka.
Można wroga przetopić na kakao! :)
Też nie załapałam tego o Trumpie… Mam sprzeczne odczucia. Są bardzo dobre fragmenty, sama historia jest ciekawa, czasami tylko zawile przedstawiona. Dość dużo informacji upchanych w niedużym shorcie. Jest potencjał na dłuższą formę! :)
Pozdrawiam i powodzenia! :)
Hesket, dzięki za wizytę i klika! Doceniam! Właśnie mi uzmysłowiłaś, że pomieszałam osoby. Idę poprawiać. Myślę, że Zenek wylał pół litra z wrażenia, że ma wykończyć kosmitę. Zawsze to działa na wyobraźnię! Poświęcił się, że się tak wyrażę, dla dobra ogółu.
Hej, bardzo sympatycznie, kosmiczno-rodzinnie, czekoladowo, horrorowo, przy czym zręcznie rozbijasz ten horror zabawą dzieci. Dobrze się czytało, zarzutem może być zbyt mało akcji i fabuły, jednak nie przeszkadza to w lekturze. Pomysł na pralinki fajny, właśnie on rozbija najbardziej ponury nastrój końca świata bez Słońca.
Pozdrawiam i powodzenia! :)
Hej, Bardjaskier, no też mi się to słowo podoba! takie… nośne. :D Dziękuję za wizytę i klika! :)
Finkla, jak widać zbiorowa świadomość nie zawsze działa na korzyść jednostki i cenzura sprawia, że w pewnych sprawach kosmici to niedouki… :D A delfiny to zupełnie osobna historia. jak to już kiedyś ktoś napisał, to one zostaną przecież uratowane z ginącej planety przez kosmitów, a nie my…
Adexx. dzięki za odwiedziny i klika! Ciekawe co to za dział anime… hm…
Bruce, buziaki!
Hej, bruce, dziękuję za odwiedziny! Cieszę się, że się podobało! Super, że zauważyłaś “sprawy techniczne” – to najcenniejsze w komentarzach, że są od razu taką mini redakcją! Pędzę poprawić! I bardzo wdzięczna jestem za klika!
Tylko bez rękoczynów!
Ja mogę! Tylko żebym nie zapomniała….
Hej, lektura tego opowiadania była ciekawa, lecz pełna sprzecznych uczuć.
Najpierw trochę pomarudzę:
po dniu owianym w tragedię.
Owianym tragedią
Zwrócona w stronę nadawcy ujrzałam niezgrabnego mężczyznę.
Ten “nadawca” taki niefortunnie użyty tutaj, podobnie z “niezgrabnym mężczyzną” – sugeruje brak zgrabności, zwinności.
jednak jedna nie pasowała do reszty – wyglądała na nową, kurz o wiele słabiej ją pokrywał od reszty.
Powtórzenie.
Może po prostu: wyglądała na nową, mniej zakurzoną
Nie ze złej woli, jednak z biedoty – zabrakło im zbiorów sezamu, jedyne skarbu, jaki posiadali.
z biedy – biedota to określenie biednych ludzi, no i chyba czegoś tam zabrakło dalej – jedynego?
Ziemia napojona cierpieniem mieszkańców wydała pierwsze kiełki, już po jednej nocy; drugie – przebijały kamień; trzecie… pochłonięte żądzą zemsty, zaczęły wić się w mrocznym, nienaturalnym rytmie.
Tu zdanie jest źle skonstruowane – brakuje info, co robiły pierwsze kiełki. Podmiotem jest najpierw ziemia, potem kiełki, trzeba to poprawić…
Liliana zebrała resztki swojej dawnej świetności, rzucając klątwę.
W jaki sposób zebrała te resztki? Coś tu nie gra.
że odnajdę skarb, który uwolni mnie z oków długu,
Z okowów?
teraz miały do niej dołączyć wyrzuty sumienia, Czy Podołam?
Po przecinku jest duża litera, potem znowu duża.
Nie potrafiłam tego stwierdzić, jedno pozostało niezachwiane – nic mnie nie zatrzyma. Choćbym miała stracić własne życie, sprawię, by moi rodzice poczuli dumę.
Ale co? Może: pewność, że nic mnie nie zatrzyma… I jak sprawi, że rodzice poczują dumę? Przecież nie żyją, prawda?
We śnie ujrzałam rodziców – obrazy dawnego domu, cudowne chwile mojego dzieciństwa rozbłysły przed oczami niczym pękające bańki. (…)
Koszmar nie ukazał ani jednej dobrej chwili – tylko te najgorsze…
To jest jedno pod drugim, o tym samym śnie.
Jedno drugiemu zaprzecza. Albo cudowne chwile, albo ani jednej. Brak logiki.
darowany przez ziemie jak błogosławieństwo.
ziemię
Po chwili dotarł do mnie zapach ciasta – słodki, kuszący, jak obietnica bezpieczeństwa. skusił mnie do podążania za nim. Podążałam za nim, aż ujrzałam ją.
Powtórzenie.
– Kim jesteś? – zapytałam nie potrafiąc oderwać od niej wzroku.
Przecinek po “spytałam”
– Pomożesz mi? – mój głos zabrzmiał prawie błagalnie.
Duża litera po spacji (Mój)
Haj wskaże ścieżkę.
Haj?
Kiedy dotknęłam je opuszkami palców, w tej samej chwili powiał wiatr. Skąd? – nie wiedziałam. Nie było okien, nie było żadnego otworu. A jednak powiał. Powiał i porwał nasiona z mojej dłoni, krusząc je w drobny pył, który rozniósł się po sali niczym echo czyjegoś śmiechu.
Powtórzenia.
Dobra, już nie marudzę. Jest tego więcej, ale już wszystkiego nie wypisywałam.
To opowiadanie jest niezwykle nierówne. Chwilami trafiają się piękne zdania, barwne opisy, a chwilami tak nieporadne konstrukcje, że miałam wrażenie, że pisały to dwie osoby, albo osoba i AI, albo jeszcze inny dziwny przypadek spotkał ten tekst. To nie zarzut, tylko obserwacja. Bardzo subiektywna. Takie miałam wrażenie. Mogę się oczywiście mylić.
Fabuła jest piękna, pomysł ciekawy, czytało się chwilami bardzo dobrze. A chwilami niestety nie. No, rozdwojenie jaźni. :D :D Podobała mi się legenda. Bardzo. Bohaterka nakreślona nieco niekonsekwentnie, może to było celowe, nie wiem.
Opko ma potencjał, myślę że warto je nieco wyczyścić, dopieścić. Pewnie wymaga kilkukrotnego czytania od autora/autorki.
To tyle ode mnie, życzę wytrwałości, bo widać tu kogoś, kto ma dobre pomysły.
Pozdrawiam i powodzenia!
Ooo, super! Przedłużanie jest wskazane. Długość leżakowania jest wprost proporcjonalna do jakości opka. Dobrze, dobrze, to idę coś napisać… :)
Walcz! Cóż innego nam pozostaje?! :D
Hej, C kwadrat! Jak się ma mój bliźniak/ bliźniaki? Ma się znakomicie, bo tekst jest przedni, humor mój ( w końcu rodzeństwo). Wiadomo, że bizarro rządzi się swoimi prawami i tu wpisałeś się znakomicie. Jak ty to robisz, to tylko Twoja/Wasza wyobraźnia wie! Świetna zabawa słowem, czasem, motywami. Znać znawcę! Czuć zapach profesjonalizmu!
Bardzo mi się podobało! Krótko, na temat, jazda bez trzymanki i dobra zabawa!
Życzę zwycięstwa!
Spodziewałam się “Morderstwa w Orient Ekspresie” a dostałam “Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” :D I to w sosie wojennym niczym z “Metra”.
Napisałeś, Anonimie, bardzo dobre opko, fabuła dobrze przemyślana, akcja idzie do przodu w porządnym tempie, bohaterowie są “jacyś”. Mimo niefajnej konkluzji na temat ludzkości, udaje Ci się utrzymać nieco optymizmu obietnicami, że bohaterka zadziała we właściwych miejscach i nagłośni sprawę. Nie zmienia to jednak faktu, że ludzkość właśnie zmieniła w piekło rzeczywistość równoległą.
Podobało mi się! Warsztatowo jest nieźle, fabularnie również. W związku z tym idę klikać!
Pozdrawiam i powodzenia! :)
Przejmujący szort! Podobał mi się, z podziwem zauważyłam, że udało Ci się w tak krótkiej formie wprowadzić nastrój i poprowadzić czytelnika do finału. Niezwykłe! :)
Ciekawy pomysł i piękne wykonanie. Jedyne, co bym poprawiła (bardo subiektywnie), to pokazałabym zmagania bohaterki, zamiast siedzieć z bohaterem w celi. Byłby ciekawiej.
Doceniam naukowość w opku – należy się szacunek za wiedzę.
Fabuła skromna, ale interesująca (mimo tego siedzenia w celi). :) Śniadanie smakowite!
Pozdrawiam i powodzenia! :)
Jak krasnoludy, to nawet by pasowało – pazerne na złoto są… :D
Hej, witaj!
Przedstawiłaś przejmujący obraz otyłości i psychologiczny portret takiej osoby. W moim przekonaniu dosyć zgrabnie wplotłaś to w świat niczym z koszmarnych snów. Zmagania bohaterki odzwierciedlają zmagania ludzi – trochę tak mamy, że wiemy, co dla nas złe, a i tak to robimy… Rzeczywistość nakreślona paroma zdaniami, jest przekonująca. Całość ładnie się spina i pozostawia obraz w głowie. Mimo szczątkowej fabuły, tekst się broni, bo oddziałuje na wyobraźnię. Jest niezwykły zarówno poprzez tematykę, jak i potraktowanie fantastyki jako pretekstu do pokazania innego problemu.
Warsztatowo bardzo dobrze.
Nie pozostaje mi nic innego, jak zgłosić do biblioteki.
Pozdrawiam serdecznie! :)
Ależ to było… pirackie! Takie do szpiku kości. Język, opisy, zachowanie bohaterów, trzeba przyznać, że oddałeś to wszystko perfekcyjnie. Czułam ten brud koszul, smród potu, zapach krwi… no prawie. Mapa też fajna. Podobało mi się! :)
Widząc to, Miguela zaswędziały dłonie.
Dłonie to widziały?
masując owiniętą oderwanym z koszuli strzępem.
Ale co?
Noc tchnęła niepokojącym spokojem
Masło maślane. A właściwie masło niemaślane. :)
To tyle marudzenia.
Brak fantastyki niestety jest przejmujący.
Pozdrawiam i powodzenia. :)
Cezary, nie czuję się dyskryminowana, bo reprezentuje mnie nasz brat! No, wiesz, bliźniak! :D
Tarnina, jak to nie jesteśmy sektą?! A ja cały czas….
Jak Wy to robicie? To zgadywanie? No, bo czytam i czuję, że znam, ale nie wiem kto… No po prostu to jest nie do zrobienia!
Hej, witaj , Anonimie, niezwykły pomysł na opowiadanie! Skojarzył mi się z bajką dla dzieci – “Potwory i spółka”, gdzie bohaterami są właśnie koszmary senne nawiedzające dzieci. Oczywiście, w Twoim wykonaniu, historia jest dużo smutniejsza i nie kończy się dobrze. Jednak skojarzenie zostało już ze mną. :)
Fabuła wciąga i jest interesująca, choć chwilami niekonsekwentna. Np, piszesz, że koszmarów zebrało się pięć, a potem nadjesz im imiona i wychodzi ich sześć. Trochę błędów, ale nie przeszkadzały w lekturze.
Końcówka jest przewidywalna od pewnego momentu i to, moim zdaniem, trochę osłabia efekt końcowy.
Parę miejsc do przemyślenia i ewentualnej poprawy:
Wyjątkowa, z początku gardzona i lustrowana od góry do dołu.
Nie jestem pewna, czy w tej formie można użyć tu tego słowa. Można kimś gardzić, lub być pogardzanym, lub wzgardzonym, ale czy gardzonym?
Niektórzy oddali się zapomnieniu, zamykali się w sobie, by zostać zawieszeni w czasie do końca, wracając do Źródła.
Konstrukcja tego zdania wymyka się spod kontroli, zwłaszcza daw ostatnie człony.
Myślenie przychodziło mi wtedy z trudem, bo choć nieśmiertelni, czas trawił naszą pamięć jak każdego innego.
Może lepiej by było: ..bo choć byliśmy nieśmiertelni…
To tyle czepiania się. Widzę, że inni już też trochę wypisali. Polecam gorąco wprowadzić jakieś poprawki, by tekst lepiej się czytało, zwłaszcza wszystkie drobiazgi (powtórzenia, interpunkcja itp.) wskazane przez przedpiśców. Jest to dobrze widziane. :)
Generalnie uważam, że tekst jest pomysłowy i dobrze napisany, zasługuje więc na klika.
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia! Idę klikać do biblioteki.
Aaa, dziękuję za wyjaśnienie! Teraz rozumiem! :)
Od “Nie spał spokojnie”. :) A jeszcze pytanko o tytuł: skąd taki?

Zakończenie. mi nie podeszło.
Ale od początku. Jet ciekawie. Przedstawiona historia wciąga, choć przemknęło mi przez chwilę, że to przecież miało być o szukaniu skarbu. No, ale w ostatecznym rozliczeniu to jest o szukaniu skarbu – tego najcenniejszego! Jest również mapa! Sam pomysł bardzo ciekawy – zapętlenie czasów, wieloświaty, – naprawdę dobre! Za to w końcówce mi zabrakło wszystkiego! Nieco wyjaśnień, nieco atmosfery, która wcześniej jest tak dobrze zrobiona!
Generalnie dobra robota – i warsztatowo, i fabularnie, z tym małym jednym wyjątkiem – końcówki.
Ale, Anonimie, jak wiesz, opinie tu są bardzo subiektywne i na pewno wielu czytelnikom podejdzie bardziej.
Pozdrawiam i powodzenia! :)
:D :D :D, no smakowite bardzo! bruce, to tylko Ty tak potrafisz! Tak pożenić opowiadania i jeszcze zrobić z tego nowe! Dobrze się bawiłam! To idę czytać następne, żeby w pełni docenić wszystkie aluzje w tym.
Ściskam!
Hej, przeczytałam z przyjemnością trwającą do połowy opowiadania. Pomysł ciekawy, dobry początek. A potem coś siadło, jakby Anonim chciał już skończyć i napisał streszczenie. Jest potencjał na dobre opko, jak konkurs się skończy, to można by to rozpisać na dłuższą opowieść.
Pozdrawiam serdecznie! :)
Niezwykłe. Podoba mi się pomysł, wykonanie i fabuła, którą popycha czytanie zapisków, listów i notatek. Czytelnik zagłębia się w historię, z której na początku niewiele rozumie – nie byłam pewna jaki czas dzieli wydarzenia i człowieka na plaży, znalezienie butelki itp. Trochę mnie to wybijało z rytmu, dopiero pod koniec wszystko się jako tako poukładało.
Trochę przeszkadzało mi w czytaniu listów przechodzenie od formy Pan do formy Ty i z powrotem – nie wiem, czy zabieg był celowy, czy przypadkowy, ale nieco drażnił. Taki drobiazg do przemyślenia.
Klik wirtualny, bo już nie potrzebujesz.
Pozdrawiam i powodzenia! :)
Hej, poczytane, pośmiane i docenione! Pięknie się czytało, z przyjemnością! Bardzo lubię ten rodzaj humoru. Pomysły też interesujące, sama fabuła nie pozwoliła mi oderwać się od opka i tak utknęłam rano po śniadaniu przy stole i tkwię do tej pory… :D
szybko ułożyliśmy plan działania, niezbyt skomplikowany prawdę mówiąc, i przystąpiliśmy do działania.
Powtórzenie.
Interpunkcja nieco kuleje, ale to już się inni czytający tym zajęli. Też sobie z nią nie radzę. Jest coś takiego w polskiej interpunkcji, co sprawia, że nie da się jej stosować w życiu… tak myślę, bo mi nie wychodzi. :D
Idę klikać, bo mi się bardzo podobało!
Pozdrawiam i powodzenia!
Hej, to było jak jazda bez trzymanki, szalone, chwilami absurdalne, chwilami ciekawe. Domyśliłam się Wehikułu Czasu, ale Metra nie. Burzenie ściany przez narratora jest interesującym zabiegiem, choć tu chyba zbyt dużo się wtrącał i wybijał z rytmu opowieści. Porozmawiałabym z nim na ten temat bardzo poważnie. Niech się ogarnie.
Sama fabuła idzie do przodu szybko (może zbyt szybko?), choć z przerwami i nieoczekiwanymi zwrotami akcji.
– Moi ludzie… Oni uznali, że człowiek z kapsuły stanowi zagrożenie dla naszego stylu życia i skazała biedaka na śmierć przez rozstrzelanie.
Coś tu jest nie tak z tym zdaniem. :)
…czy miał rację w kwestii zasadzki.
Z satysfakcją stwierdził, że przynajmniej w tej kwestii się nie mylił.
Powtórzenie.
Tekst zasługuje na bibliotekę, warstwa językowa jest dobra, pomysł ciekawy. To klikam! :)
Pozdrawiam i powodzenia!
Piórko, piórko! Ależ horror! No, nie lubię horrorów, ten przeczytałam, bo lubię Twoje opka, i nie żałuję! Jest niesamowita atmosfera, mało akcji, ale nie można się oderwać od czytania!
Każda wyprawa w głąb czeluści niosła za sobą ryzyko, że padniemy jego ofiarą tej bestii.
Coś tu nie zadziałało dobrze.
Budujesz napięcie niedopowiedzeniami. Genialnie! Nie wiadomo do końca, kim są towarzysze, nie wiadomo, co się stało ze światem, nie wiadomo, jak wygląda komunikacja rurami i czy to wyobrażenia bohaterów, czy prawdziwa komunikacja. Dajesz nam, czytelnikom okruchy, emocje towarzysza, wrażenie samotności, opis wyglądu bohatera – i to wystarcza. Ta oszczędność środków robi robotę. Doceniam też użycie kolorów – rury mają kolory, towarzysze też – uplastycznia to obraz, ożywia.
Gratulacje!
Wiem, że masz już pełno, ale i tak idę nominować, bo po prostu chcę!
Pozdrawiam ciepło!
Hej, przeczytałam, bardzo ciekawe opowiadanie! Swoją drogą, niesamowite jest, że ludzka wyobraźnia jest tak nieskrępowana! Czytam już któreś opowiadanie i pomysły się nie powtarzają!
Tutaj ta muzyczna otoczka, świat dźwięków, częstotliwości, wszystko sprawia, że dzieje się magia i człowiek wsiąka w lekturę. Nie dzieje się wiele, ale nie przeszkadza to w lekturze, jest po prostu interesująco. Gratuluję i pomysłu i wykonania.
Fizyka w tym miejscu została zgwałcona.
Z jednej strony to zdanie mi nie leży, z drugiej wywołało uśmiech – wyobraziłam sobie Fizykę, no i …
więc w końcu nie wiem, czy zdanie jest złe czy śmieszne… Ale warto, żeby Anonim wiedział, że wywołuje ambiwalentne reakcje. :)
Pozdrawiam i życzę powodzenia! :)
Hej, przeczytałam z przyjemnością! :)
Początek bardzo kojarzył mi się z Hobbitem, zbieranie drużyny, włamywacza, no i trochę z Władcą Pierścieni. Ale to, podejrzewam, bardzo subiektywne odczucie, po prostu ten rodzaj opowiadań będzie się kojarzył i już! :) Nawet podpisanie kontraktu się tu znalazło.
Reszta fabuły całkiem przyjemna, choć mam wrażenie, że momentami opisy, zarówno akcji jak i świata, są niedopracowane i potrzebują pochylenia się nad nimi.
Zarysowany jest ciekawy wątek napięć między krasnoludami i elfami, ale jednak potencjał nie został wykorzystany.
Drobiazgi:
– Powinienem ściągnąć rycerza hakiem gizarmy. No, ale wtedy mój oręż zaplącze się w ogniwa – pomyślał.
Myśli powinny być zapisane inaczej niż dialogi.
– No słucham?!
Przecinek.
Generalnie: fajny pomysł, wykonanie jeszcze wymaga nieco dopieszczenia, ale jest dobrze!
Pozdrawiam i powodzenia! :)
Hej, opowiadanie zawiera zbyt wiele informacji przekazanych w zbyt zwartej formie. Czasami są one niejasne i niespójne, choć pomysł wydaje się ciekawy. Myślę, że powtórna redakcja, po konkursie, przyniosłaby tu wiele korzyści.
Więzień przez chwilę chciał wymiotować, bo coś się tu nie zgadzało. Nagle do niego dotarło, że muszą się poruszać, chociaż wszystko jest nieruchome.
Chciał wymiotować, bo coś się nie zgadzało? Dlaczego? Coś z tym zdaniem jest stanowczo nie tak! Podobnie jak drugie zdanie – należałoby napisać dlaczego do niego dotarło, że się poruszają, bo inaczej źle się to czyta. Ale to oczywiście tylko moje odczucia i sugestie.
Pomysł dobry, wykonanie wymaga poprawek.
Powodzenia!
Zawsze lubiłam Małego Księcia, jego dziecięco-baśniową filozofię, dlatego może to opowiadanie bardzo mi się spodobało. Oczywiście, nie spodobał mi się Mały Książę, taki dorosły i antypatyczny, ale przecież tak miało być! Smutne, no cóż, trzeba to przełknąć.
Porządnie napisane, krótkimi scenkami nawiązujące do oryginału. Udało się, według mnie, odtworzyć klimat książki.
Dobrze się czytało!
Gratuluję i powodzenia! :)
Piękny język opowiadania sprawił, że czytało się wybornie i trudno się było oderwać. Opowieść wprawdzie dotyka bardzo znanego motywu, ale podana jest w ciekawej, chińskiej otoczce, narracja prowadzona spokojnie, ale konsekwentnie, a wszystko przygotowane jest elegancko i dopieszczone w szczegółach. Doceniam!
Bardzo mi się podobało, na tyle, że nie zwróciłam uwagi na żadne błędy – może po prostu ich nie było? :)
Co najbardziej zostało w głowie? Mądre dialogi z młodym towarzyszem i nastrój, nastrój, nastrój.
Gratuluję i powodzenia! :)
Hej, cóż za niezwykłe opowiadanie! Plastyczne opisy przeżyć bohatera, kwiecisty styl i wstrząsająca historia. Wszystko to sprawiło, że czytało się bardzo dobrze, opowiadanie wciągnęło i nie mogłam się oderwać.
Zastrzeżenie: tak logicznie – dlaczego bohater nie mógł po prostu przepłynąć na drugi brzeg? Brakuje informacji na ten temat, a było to pytanie, które nasunęło mi się podczas czytania.
Końcówka z mapą też trochę mnie zagubiła w domysłach.
Wstałem, nieco zbyt porywczo, otrzepując się z listowia, trawy, suchego na wiór mchu. Niemal natychmiast opadłem na kolana, pod wpływem rozlicznych i intensywnych skurczów z niesamowitą intensywnością nawiedzających moje członki.
Powtórzenie
mojego drugobrzerznego replikanta-oprawcy.
No, wiadomo.
Finalnie uważam, że to bardzo dobre opowiadanie, lektura była wciągająca, idę klikać.
Pozdrawiam i powodzenia! :)
Pięknie napisane, Anonimie! Czytałam z zainteresowaniem, wyłapując co lepsze pomysły ( a wszystkie smakowite). Ukrycie mapy, postać Steve’a, fabuła osadzona na Marsie – no, atrakcyjnie było! Bardzo podobała mi się Marsylianka! :) : ) :)
Nawet zakończenie – nieoczywiste lecz takie bardzo prawdopodobne, przyjęłam jako bardzo dobre. Nie potrafię ocenić wszystkich naukowych szczegółów – nie znam się – ale czytało się dobrze i ze zrozumieniem.
Dość opisowy charakter opowiadania nieco odbiera mu dynamiki, ale nie zawsze przecież musi być dynamicznie – tutaj dobrze się to czytało.
Gratuluję i powodzenia! :)
Żyrafy pozdrawiają! :)
No, Anonimie, przyznam, że czytało się wspaniale! Dobre opko, jest akcja, jest ciekawa fabuła, wszystko pięknie dopracowane! Podobało mi się!
Kilka miejsc do przemyślenia:
okazywali mu taki szacunek, jaki należało się obcym – czyli ignorując obecność deratyzatora.
Taki szacunek, jaki należał się obcym
Federacja ma dość kolonii, którą toczą nieustanne wojny gangów, kolejni zarządcy są mordowani, a na dodatek przestaje przynosić korzyści wspólnemu dobru.
Niejasno sformułowane zdanie – kto, lub co przestaje przynosić korzyści: federacja, kolonie, zarządcy…
Wszedł między stragany, przeciskając się pośród dziwadłami.
Przeciskając się między dziwadłami, lub przeciskając się pośród dziwadeł.
która uskoczyła przed przecięciem, wywijając salto w tył.
Trochę niezgrabnie – Uniknęła przecięcia, wywijając salto w tył.
To tyle grymaszenia. Podobało mi się i więcej nie trzeba już mówić. Świetnie napisane!
Gratuluję i powodzenia! :)
Twoje nawiązania do lektur i innych “apokryfów” trafiły dokładnie w moje pokolenie, Anonimie, co sprawiło, że czytanie wiązało się z dużą przyjemnością poruszania się po znanym terenie. Fabuła pędziła na łeb na szyję, nie pozwalając na oddech i choć czasami było zbyt szybko, nie przeszkadzało to w podążaniu za bohaterem w odkrywaniu kolejnych wskazówek.
Dobry warsztat, klarowny język i interesujący pomysł. Czegóż chcieć więcej? Niczego.
Gratuluje i powodzenia w konkursie!
Anonimie, przede wszystkim brawa za pomysł! Jest oryginalny! Przynajmniej dla mnie. Nie ma happy endu, co czyni opowiadanie mrocznym.
Tekst jest bardzo niejednorodny. Czasem drobiazgowo opisuje, czasem streszcza.
Te części wprowadzające można by skrócić, bo choć ciekawe jest pokazanie, jak różne postacie odnajdują mapy, to można to było pokazać bez tych wszystkich szczegółów. Część wyjaśniającą zamiary bestii przesunęłabym nieco dalej, za moment, kiedy wszyscy wchodzą do jaskini – wtedy napięcie byłoby wyraźniejsze i mocniejsze. Brakuje rozbudowania napięcia w jaskini – pokazania strachu bohaterów, zmagań. Tak, żeby czytelnik bardziej się z nimi utożsamiał i przeżywał. Opis bestii całkiem dobry.
Językowo nieco do poprawy, ale według mnie ważniejsze jest tu poprawienie samej fabuły.
Tak jak już pisałam, pomysł jest dobry i myślę, że Twoja wyobraźnia, Anonimie, pracuje na całego.
Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Kolacja z kosmitą dla mnie, proszę.
Hej, dobrze się czytało! Ciekawy pomysł na opowiadanie, interesujące zakończenie. Jedynie bohaterka mogłaby być mniej impulsywna, bo chwilami wydaje się mało wiarygodna. Nastrój horrorowaty, chociaż na zbudowanie porządnej atmosfery tekst jest po prostu za krótki. Te limity! :)
Generalnie podobało mi się, więc klikam! :)
Przyłączam się, jak obiecałam. :)
Numer 10 Nowej Fantastyki pełen jest sprzeczności.
Fajny wstępniak o tym, jak to AI nie potrafi przyznać, że czegoś nie wie, ale wstępniaki zawsze są fajne!
Mój ulubiony Rafał Kosik bez zmian, to znaczy uwielbiam, pochłaniam jego teksty, czasem po kilka razy, bo po prostu daje przyjemność czytania – tym razem „Bez twarzy”, a naszej anonimowości we współczesnym świecie, bezradności pojedynczego człowieka wobec ogromnej machiny jaką jest reszta ludzkości. Miodzio.
Dariusz Jemielniak to drugi ulubiony autor felietonów w tym piśmie. Mars nie dla nas? No to zobaczymy! :D
Pana Vargasa i panią Klęczar też przyjęłam z przyjemnością, też jak zwykle.
Pan Orbitowski tym razem przyjemność większa niż zwykle, bo tekst jubileuszowy, wzruszeniowy, sympatyczny, zwykle czytam pobieżnie, bo za horrorami nie przepadam, oglądam rzadko, a tu proszę tym razem mało o horrorach było!
Nie siedzę w komiksach właściwie wcale (kiedyś Thorgal…) więc wywiad pominęłam.
Fragment książki z gazetowym tytułem „W cieniu elektronicznego mordercy” interesujący, tłumaczenia tytułów filmowych to cały osobny świat, a przykłady przytoczone przez autorów, niektóre mi znane, inne nie, ale wszystkie pokazujące, jak szerokie jest zjawisko nietrafionych tłumaczeń. Nie wiem, czy kupiłabym całą książkę, ale ten fragment wart był umieszczenia, bo dostarczył niezłej zabawy.
Opowiadania.
„Mała nieskończoność”
Narracja w czasie teraźniejszym mi nie pasuje, Sama opowieść ciągnie się od małej dziewczynki do dorosłej kobiety i dla mnie to mało interesujący element, który można by spokojnie skrócić. Te wszystkie wtrącenia o tym, jak ludzi fascynuje morze, jak wybierają zawód rybaka czy marynarza – niepotrzebne. Wciąga mnie dopiero gdzieś w środku, gdzie bohaterka już wie, co ma robić w życiu. I od tego momentu czytam z rosnącym zainteresowaniem, by na końcu znowu poczuć nieco rozczarowania. Piękne opisy, dobry język. Ale odbiór na zasadzie falowania – lepiej, gorzej.
„Czas Tutenhito”
A tu akurat pochwała za pomysł i wykonanie. Ciekawa, pokręcona historia, nieco humoru, który przypadł mi do gustu (proszek Katol:D). Autor nie odkrywa wszystkiego od razu, zaskakuje za każdym zakrętem, co też zwiększa przyjemność czytania. Pisarze z mocą, pisanie jako forma kształtowania rzeczywistości – no dobrze się czytało!
„Hyperborea”
Dobre. Aż do końcówki, która rozczarowała. Nie mogłam się oderwać, tajemnica goniła tajemnicę, a gdy na końcu sprawy nabrały tempa, wszystko zwariowało, naprawdę spodziewałam się innego rozwiązania. Dla mnie bardzo dobre opko z zepsutą końcówką! Wszystko tylko nie kołdra!
„Godzina Ziemi”
Ciekawy świat przedstawiony w tekście, ciekawy początek, dobre wątki boczne. I to wszystko się na końcu rozłazi… No, dlaczego? Tytuł jakoś też nie współgra z treścią. Nie za bardzo to wyszło…
„Magiczne jajko”
Od razu się czuje, że to stare opowiadanie. Język, jakim prowadzona jest narracja, tak różni się od współczesnych tekstów, że aż dziwne, że taka zmiana zaszła! Spokojny, szczegółowy opis, męczący chwilami dla czytelnika. Emocje bohatera opisane niedopowiedzeniami, inne niż w dzisiejszych tekstach. Przeczytałam zaciekawiona tymi właśnie różnicami, choć sama treść nie powala. Temat hipnozy wykorzystany ciekawie (na tamte czasy) lecz trąci nieco myszką. Ale w starych opkach chyba też trochę o to chodzi, żeby trąciły… :d
„Wszechświat samotności”
Bardzo ciekawy tekst. Właściwie wszystko mi się podoba. Pomysł, wykonanie, użycie współczesnych sposobów komunikacji, użycie świata gier, wprowadzenie przyjaźni jako bardzo ważnego elementu w kontrze do samotności. Prowadzenie narracji w taki sposób, byśmy tą samotność bohaterki poczuli. Wizja ludzi zamkniętych w pudełkach. Niewidzialność społeczna. Dla mnie, po prostu bardzo dobre opowiadanie.
Recenzje przejrzane, przypomniały mi dawno czytane „Piaseczniki” i wrażenie, jakie wtedy wywarła na mnie lektura. Cóż to był za majstersztyk!
Komiks do mnie nie trafia i nie przemawia, nie rozumiem go…
Tekst o serialu mało mnie zainteresował, ale nie jestem fanką gier japońskich i po prostu nie wiedziałam, o czym właściwie piszą.
Hej, poprawki naniesione, zarówno od regulatorów jak i Tarniny. Niektóre poprawiłam bez gadania, a niektóre nie… :D :D
zwarzyć
Mmmm… jesteś pewna, że chodzi o warzenie, a nie ważenie? Tutaj mogłoby być to i to, ale…
To cytat z piosenki, którą miałam konkursowo, więc nie mogłam tu zmieniać – musi warzenie zostać… :)
Musisz jeszcze znaleźć sposób, by natura dała głosu.
Rozumiem, że podręcznik alchemika z tych rymujących? :D
No, piosenka, no… :D
Przesączała się w ciszy,
Hmm. Przez co się przesączała?
Yyyy, no, przez powietrze…
pergamin dzielnie znosił kolejne już oczy patrzące na niego bez zrozumienia i szacunku
Dlaczego patrzenie ma być dla pergaminu nieprzyjemne, i w ogóle po co antropomorfizacja?
Antropomorfizacja jest fajna! A pergamin zmęczony – zużyty.
nawet nie chodziło o działanie specyfiku, bo nie doszedł jeszcze do tego, ale o wygląd.
Po co on chce warzyć to coś, skoro nie interesuje go działanie?
Interesuje go, tylko jeszcze do tego etapu nie doszedł, żeby sprawdzać działanie…
niezwykle silne słowo „niemal” otwierało solidną furtkę do bezkresnych równin tuż za światem prawdy
Mocne, równiny zasadniczo nie powinny być pozaświatowe, a poza tym: Toulmin! ^^
Co z tym Toulminem? Wyjaśnij, proszę, bo nie ogarniam…
owoc głogu, tam, pod powałą wisi
W worku chyba, bo owoce głogu są malutkie (skocz na skwer i sama zobacz).
No wiem, ale takie na gałązce, całe zasuszone…
jakby ktoś pomalował je łąkowymi chabrami
Dziwna metafora dla kogoś, kto powinien wiedzieć, jak się robi barwniki.
No ej, no…
Metaforę zmienię, ale wiedza o barwnikach raczej nie ma tu nic do dodania…
ponadinteligentą percepcję
To już nonsens. (Z literówką).
Masz rację.
zsuszyć go
W zasadzie chyba powinno być "zasuszyć". A może taka miała być instrumentacje? Nie wiem.
Nie no, jasne, tylko że w tekście piosenki jest „zsuszyć”, więc już zostawiłam…
Uff, ale tego było. Dziękuję! Sprawiłaś, że wróciłam do tekstu! Super! 
Uff, przepraszam, ale wciąż życie nie daje mi pisać, komentować, klikać, i dziękować. Ale już się poprawiam. Coś tam na forum poczytałam, nawet fajne rzeczy! A tu spieszę podziękować regulatorom, jak zwykle niezawodnym w wyszukiwaniu poprawek (wyobrażam sobie Ciebie jako dystyngowaną, elegancką kobietę – detektywa ze szkłem powiększającym przy oku i pełnym współczucia ale i wyrozumiałości spojrzeniu:))
Anet, cieszę się, że przyjemność była, to przecież głównie o to chodzi!
Ambush, dzięki za odwiedziny – też mam wrażenie, że miałam lepsze teksty! :D Uwagę o karczmie biorę do serca!
Tarnino, jak miło, że wpadłaś! Można na Ciebie liczyć, gdy ktoś rozleniwia się i wmawia sobie, że nie ma czasu. A tu, proszę, robota jest, trzeba usiąść i pochylić się nad tekstem. (Ciebie wyobrażam sobie jako… tarninę. Naprawdę! ) Zaraz biorę się za Twój komentarz i moje opko i mój komentarz do Twojego komentarza… i SJP i cierniste krzaki… Był taki film kiedyś: Ptaki ciernistych krzewów…
Dobry pomysł! :)
Gobelin z goblina zaintrygował… na tyle, że idę szukać tekstu Koali… :D Bez otulania!
Sama nie wiem, co sądzić o tym tekście, bo z jednej strony przyjemnie się czytało, pomysł niezwykły, apetyt rósł w miarę jedzenia/czytania/śpiewania, a z drugiej strony penis rosnący do rozmiarów zdolnych unieść Lidkę a potem wymagający rozsupłania przerósł moje, hm, jakby to… poczucie smaku?… :)
Ale klik tak czy siak się należy, bo napisane porządnie.
Pozdrawiam cieplutko! :)
Mmmm, smakowite! Pysznie się czytało! Pachniało goblinami i karczmą! Bardzo dobrze napisane, skrótów tyle, ile trzeba, nudy nie ma, strach się oderwać, bo może coś umknąć… :D
Dawno nie zaglądałam, wracam, a tu taki przyjemny deser! Gratuluję, Ambush! :) Zakapior już wypisał, to co i ja zauważyłam, więc nie powtarzam miejsc, gdzie gobliny grasowały. Najwyraźniej ktoś im nie pomasował stóp! :)
Klikam, chociaż może już nie potrzebujesz… idę, może się jeszcze przyda!
To Jenotołaki też mają nieumarłych????!
O, konkurs! A będą tabelki? :D
https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33816#koniec
Anaksymander, Myśliwy
Ciekawy, klimatyczny tekst. Zakapior już wyłapał większość błędów.
Wprawdzie niewiele tu fantastyki. te sceny mogłyby się zdarzyć naprawdę, zwłaszcza wśród bardziej uduchowionych społeczeństw, lecz uważam, że to nie odbiera tekstowi jego uroku.
Spokojny rytm opowieści sprawia, że czytelnik odruchowo zwalnia tempo czytania i oddaje się nastrojowi.
Udam się zaraz do klikarni, polecam tylko wprowadzić poprawki do tekstu z łapanki Zakapiora – jest to dobrze widziane, zwłaszcza gdy ktoś poświęcił swój czas, by je znaleźć. Sama zawsze staram się tak robić. Ale, oczywiście, to Twoja decyzja.
Pozdrawiam serdecznie!
Dobra! :)
Sorry, już przecież masz dosyć! :D
Ciekawe, wciągające. Aż szkoda, że się skończyło! Przekonujące postacie, świetnie wybrany czas akcji. Wykonanie staranne, zasługuje na klika!
Pozdrawiam serdecznie!
Czytam zawsze najpierw Fantastykę a potem zaglądam tu (właśnie zajrzałam), poznać opinie innych o opowiadaniach i tekstach publicystycznych. Bardzo lubię poczytać, co inni sądzą. Może kiedyś się skuszę sama wypowiadać, ale na razie “nie mam śmiałości”. Dla mnie to cenne miejsce na portalu.
Verus, dzięki za odwiedziny i wyczerpujący komentarz! Bardzo przydatne wskazówki, same konkrety, które mogę zastosować w przyszłości. Rozumiem dzięki temu Twoją decyzję na Nie i myślę, że kluczowe będzie na przyszłość to zainteresowanie losami bohaterów, którego Ci zabrakło. Jest nad czym pracować. Szkoda, że jeszcze nie na piórko tym razem, ale może w przyszłości pójdzie mi lepiej. :)
zygfryd89, dzięki za komentarz, a ponieważ byłeś na Nie z podobnych powodów, co Verus, to tym bardziej wiem, na czym się skupić w przyszłości. Pozdrawiam!
Ambush, dzięki za opinię i wskazanie, co Ci się podobało a co nie, bo to najcenniejsze wskazówki dla uczącego się pisać autora. Zawsze staram się wracać do takich komentarzy i przypominać sobie, co poszło nie tak poprzednim razem.
Koalo, no jak Ci się, to ja już nic, bo przecież to najważniejsze! :) Dzięki wielkie! :)
Wreszcie wróciłam do normalności i pomału staram się wpasować w rzeczywistość. Tyle tu ciekawych komentarzy, że aż mi miło!
Bardzie, piękne w odbiorze tekstów jest to, że każdy może mieć własną opinię i nikomu nic do tego. Dlatego takie ciekawe jest czytanie o różnych wrażeniach czytelników. Twoje zawsze sobie cenię i czytam uważnie, dlatego postaram się następnym razem o większą czytelność fabuły, choć przyznam szczerze, dobrze się bawiłam, wiedząc że nie wszystko odsłaniam… :) Bardzo Ci dziękuję, mimo że byłeś na Nie… no cóż, życie… :)
Ślimaku, taka recenzja z Twojego otworu gębowego to prawdziwa uczta! Wiele rzeczy odczytałeś dokładnie tak, jak chciałam, by je odczytano, więc dużo radości mi to przyniosło! Co do zmarłych duchów przywiązanych do ciała, to może faktycznie było to zbyt chaotycznie przedstawione… upakowałam dość dużo różnych tematów w tym jednym opku, więc i tak dobrze, że to się trzyma… Cieszę się, że korporacji z wiedźmą Ci nie zgrzyta w czułkach! Dziady siedziały mi w głowie cały czas w trakcie pisania i nie mogłam się powstrzymać… :D Usiądę dzisiaj do poprawek, za które bardzo dziękuję!
Hesket, cieszę się, że wpadłeś i że się spodobało! Zastanawiałam się, czy ta chatka to nie przesada i, jak widać, dla niektórych jest. To są ryzykowne zabiegi, ale człowiek czasem nie może się powstrzymać! :D Dzięki za miły komentarz!
No, dziękuję za nominację, to zawsze zaszczyt i zastrzyk chęci do dalszej pracy… ale szkoda, no, szkoda… :)
Jestem, czytam, ładnie odpowiem za tydzień, jak wrócę do Polski, bo nie umiem na tej komórce się wypowiedzieć dłużej… Pozdrawiam cieplutko i doceniam każdą wypowiedź! Dziękuję Wam wszystkim, mimo że na NIE!
Jestem, czytam, ładnie odpowiem za tydzień, jak wrócę do Polski, bo nie umiem na tej komórce się wypowiedzieć dłużej… Pozdrawiam cieplutko i doceniam każdą wypowiedź! Dziękuję Wam wszystkim, mimo że na NIE!
Regulatorzy, dziękuję za wizytę i wyszukanie miejsc, które jeszcze wymagają uwagi. Nie jest dobrze, skoro nie wiesz, co przeczytałaś! Ale skoro czytało się nieźle, to biorę to na klatę i przyjmuję z wdzięcznością!
Pozdrawiam serdecznie i idę poprawiać! :)
O, super, dobre informacje płyną… A niech tam korektują, żeby się potem dobrze czytało i wstydu nie było… :D
Xarmelu, witam serdecznie i od razu dziękuję za odwiedziny! Ogromnie jestem wdzięczna, że poświęciłeś czas, by przekazać mi tyle wartościowych spostrzeżeń. Bardzo ważne jest, co się czytelnikowi podoba, które fragmenty są lepsze, które gorsze – daje mi to informację na przyszłość.
Zdaję sobie sprawę, że takie zderzenie dwóch światów – fantasy i najazdu kosmitów – jest ryzykowne i może się nie skleić. Tym bardziej cieszę się, że tutaj w miarę zadziałało.
I masz rację – jak nie wiadomo, co ulepszyć, to trzeba pisać następne! :D
Jeszcze raz dzięki za cenny i jakże miły komentarz! :)
Pozdrawiam cieplutko!
Wysłane! :)
Robert Raks, bardzo dziękuję za odwiedziny! Bardzo się cieszę, że się podobało! To prawda, że dużo się dzieje, tym bardziej doceniam, że dostrzegasz ten większy plan, który gdzieś tam wszystko mial spinać. Doceniam klik od Ciebie i pozdrawiam serdecznie! :)
Realuc, o, super, że tak myślisz! Tak, ten zapis różnych myśli w głowie, rozmowy wręcz, były też tematem rozważań na becie, w końcu je nieco skróciłam i uprościłam, ale zostawiłam.
Być może faktycznie zbyt szybko odsłaniam, że Koral nie jest sobą, ale nieco obawiałam się zbyt długo się ciągnącej niezrozumiałości tekstu – wiesz, czytam i czytam i wciąż nie wiem o co chodzi. Cierpliwość czytelnika to zagadka… :D Wyszło jak wyszło, ale i tak się cieszę, że tekst jest “udany”, bo to już dla mnie bardzo dużo!
Dzięki za wnikliwy komentarz!
Pozdrawiam cieplutko! :)
Ależ proszę bardzo, cieszę się, że mogłam pomóc, tak jak pisałam, wszystkie uwagi to tylko sugestie, a jeśli bohater ma jakąś tajemniczą przeszłość, o której zamierzasz pisać, to tym bardziej nie należy psuć niespodzianki i wyjaśniać zbyt wiele. :D
Pozdrawiam! :)
Cezary_Bliźniaku, Ave!
Wiesz, ja jestem w takim wieku, że PRL wyssałam z mlekiem matki – chociaż wtedy nie było modne karmienie piersią… :D :D Także Wicki pojawił się naturalnie, by klimat był… jeszcze bardziej pokręcony! :D Nieeee, tak naprawdę, to tekst pokazuje poziom bałaganu w mojej głowie, chaos, który próbuję okiełznać. :D Czasem daję radę!
No super, że tak Ci podeszło, a ponieważ mam taka samą opinię o Twoich opkach – wygląda, że bliźniacze geny mamy podobne! :)
Bardzo dziękuję za pakiet z klikiem i piórem – to nie zdarza się często, więc tym bardziej doceniam!
Ave! 
TaTojota, ależ proszę bardzo! :)
Tarnina, jak miło Cię widzieć/czytać! :) Wpadaj! :)