Czy chmury występują w ogóle w nocy?
Występują, a o ile samych chmur nie widać, to jak ich nie ma widać gwiazdy i Księżyc (jak akurat jest na niebie), zwłaszcza jak jest ciemno.
Myślałam, że on cały czas idzie, a tu się okazuje, że już jest w aucie, trochę mnie to wybiło z rytmu.
Możliwe, że trochę zbyt mocno skompresowałem. Pomyślę, choć limit daj niewielkie pole manewru (bez cięcia gdzieś indziej)…
Zbędne. Jeśli ktoś słyszał strzały, to sprawa jest priorytetowa.
To jest element budowania sceny i pokazania niepewności świata przedstawionego. Tam widać strzały w nocy to nic szczególnego, ale tym razem przyjechali, bo nic pilniejszego nie było.
Do połowy opowiadanie odebrałam jako przyjemne, tempo było idealne, ale potem akcja nagle wystrzeliła jak z procy.
Tak miało być. Bruno sugerował postawić na akcję, a ja postanowiłem najpierw trochę zbudować klimat i pokazać “sielskość” miejsca, które potem podpalę ;-) W drugiej połowie coraz mocniej też gonił mnie limit, więc z każdą sceną tempo nieco przyspiesza.
Zakrztuszenie się jedzeniem przez siostrę zakonną.
To jest taka scena środkowa. Ma na celu pokazanie “zmienności” Klary: na początku jest apatyczna, by w chwili zagrożenia reagować. Buduję tu nieco bohaterów, jednocześnie jest to taka zapowiedź wydarzeń w ogrodzie.
Budynek post-gestapo.
Tu mnie trochę masz ;-) Zostawiłem celowo niedopowiedziane, trochę też mylę trop. Pierwotnie to miała być oś całego tekstu (co jest straszniejsze od demonic mówiących po niemiecku? ;-) ), ale wytłumaczenie tego zajęłoby jeszcze 10 – 15k znaków, więc to wywaliłem i postawiłem na akcję, zostawiając jedynie wzmiankę (zwłaszcza, że kwestie po niemiecku nie ułatwiłyby organizatorowi czytania).
Imigranci, straż graniczna.
Kolejne niedopowiedzenie, tym razem całkowicie zaplanowane i celowe. Pokazuję, nie tłumaczę (i tak sporo tu tłumaczę, ale to tekst na YT, zobaczymy czy zachowałem właściwe proporcje…). W pierwszej scenie pokazuję, jak Wojciech podsłuchuje przeora. W scenie ze strażą graniczną pokazuję Wojciecha jako “żołnierza”, który współpracuje ze służbami i interesuje się sprawą znikających migrantów, to jest jedynie naszkicowane bez detali, to jest element kreowania postaci i świata, w którym coś się najwyraźniej kryje i szykuje. Karty odkrywam w ostatniej scenie, choć znowu tylko pokazując, bez tłumaczeń.
Nie rozumiem też, skąd u zakonników tyle broni, dubeltówek, granatów i, być może, miotaczy ognia.
Do walki z herezją ;-)
Pod koniec moim zdaniem już się działo trochę za dużo. Te pościgi, te wybuchy…
To jest niestety możliwe, ale mam nadzieję, że przyrost tempa dobrze odda dynamikę wydarzeń. Słuchacze, mam nadzieję, rozsądzą czy zbytnio się rozpędziłem ;-)
Wielkie dzięki za lekturę i komentarz.
Pozdrawiam!
„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski