Tekst powstał w ramach Przeglądu Świąt Nietypowych zorganizowanego przez Niedobre Literki, dla mnie wylosowano Dzień Placka Ziemniaczanego.
Jeśli ktoś ma ochotę dołączyć do zabawy, proszę o kontakt :)
Tekst powstał w ramach Przeglądu Świąt Nietypowych zorganizowanego przez Niedobre Literki, dla mnie wylosowano Dzień Placka Ziemniaczanego.
Jeśli ktoś ma ochotę dołączyć do zabawy, proszę o kontakt :)
Nazywam się XXZ Kowalski i prowadzę popularny wśród bigotów i dam kameliowych program kulinarny „Z miłości do ości w młodości i złości”. Po sałatce z mądrej kapusty, duszonych kaloryfiorach i udkach z sąsiada dziś przyrządzimy creme de la creme wszystkich potraw, czyli placki ziemiaczane. Do stworzenia tego wykwintnego dania potrzebujemy znajomego rolnika, który wybierze specjalny ekologiczny kawałek ziemi prosto z pola, a nie modyfikowane genetycznie oszukańcze dziadostwo stworzone w laboratorium. Najlepiej gdyby to był czarnoziem, tak czarny jak Murzynek Bambo zmieszany z espresso, z dużą ilością dżdżownic, które możecie także kupić osobno u wędkarza lub w robakomacie. Wkładamy wszystkie produkty do miksera lub sokowirówki, ewentualnie pralki, w zależności od tego, co mamy akurat pod ręką, następnie mieszamy przez około cztery godziny tłuczkiem do mięsa, a kiedy całość przyjmie konsystencję i wygląd Heidi Klum, wkładamy do piekarnika, który ustawiamy na temperaturę 120 Kalwinów. Po kolejnych czterech godzinach intensywnego pieczenia wyjmujemy danie na talerze, ugniatamy na kształt krowich placków, dodajemy odrobinkę bazylii z Brazylii, ancymonu, szczyptę mączki ze Świętego Jakuba, kilka pogrzebków z przegrzebków, całość dekorujemy (nie myślcie, że zapomniałem o tak ważnym składniku) musem z ananusa. Voila, gotowe! Placuszki ziemiaczane. Po więcej przepisów zapraszam na moją stronę internatową. Dzięki i smacznego!
Witaj. :)
Tym anunasem to mnie zastrzeliłeś! :)
Niebywała treść, bizzarro do potęgi, brawa! :)
Pozdrawiam serdecznie i gratuluję. :)
Pecunia non olet
Cześć, Fanthomas
Jest jak zwykle wybornie, z żartem i absurdem, które przyswajam, ale czekam, aż wyjdziesz poza swoją działkę i wysmażysz coś, co mnie wystrzeli do galaktyki JADES-GS-z14-0
Pozdrawiam
Klik
P.S.
Właśnie do mnie dotarło, że określenie wysmażyć, oznacza napisać tekst z wielkim trudem, lub bez polotu. Hah, wybacz proszę, ale już tak zostawię, bo mnie to rozbawiło. A myślałem sobie, że jest odwrotnie.
A mi się wcale nie podobało. Żartuję, żałuję że nie umiem pisać podobnie. Kurka czuję się jakby ktoś. Rąbnął mi styluówę wyprasował ją i pocerował. Szacun
Czołg może wpaść w poślizg na zwłokach, na asfalcie
O proszę, miniaturka o kucharzu – sam upichciłem podobną, więc poczułem duchowe pokrewieństwo:
”O tym, jak Upiór cicho siedział w kącie, by na koniec powiedzieć trzy słowa”.
Nieco hermetyczna, ale poniżej tekstu wyjaśnienie dla osób nie w temacie
Wymaga logowania, ale Paryż wa… WeryfikatoriuM warte jest rejestracji 
U mnie mielone, u Autora placki, sedno to samo: solidnie potłuczone (tekst albo autor, różnie mówią
), zlepione bez ładu i wrzucone na patelnię bez finezji – ale efekt posmakował konsumentom 
Hesket: mnie słowo “wysmażyć” kojarzy się bardziej z silnymi emocjami, niż trudem. Np. wysmażyć protest do wojewody, wysmażyć donos do skarbówki. Słownik PWN podaje w temacie: “napisać długi tekst”.
Może miałaś na myśli “wypocić”? (nie znoszę, kiedy ktoś przynosi tekst ze słowami “zobacz moje wypociny”. Mam wtedy ochotę wymiotować, a nie czytać…
)
The KOT
Taki mus z pralki brzmi kusząco ;)
Absurdalne do bólu, szkoda że takie krótkie.
Ananusa nie jadłam, jak smakuje?
delulu managment
Bruce,
ananusem, nie anunasem XD Podejrzewam, że anunas to bardziej do ciasta niż na placki ;D
Leciutkie, mimo że z czarnoziemem. Fajna humoreska.
There's no medicine for regrets.
Fajny przepis, tylko strasznie czasochłonny – tu cztery godziny, tam cztery… Nie na dzisiejsze, zabiegane czasy.
Przyjemny absurdzik.
Babska logika rządzi!
Zgadzam się z Finklą, że przepis bardzo czasochłonny. Wymaga też wielu składników. Może wystarczyłby sam mus z ananusa? :)
Anunas… mniam, w sam raz na cmentarz ;-)
„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski
Właśnie napisałeś, że Murzynek Bambo jest czarny. My tutaj tak nie mówimy. Uważaj! Za taką ostentacyjną mowę nienawiści do nienawiści możesz trafić: 1) na listę, oczywiście czarną, “NF”, 2) do własnego robakomatu, jako wstrętny, odstręczający robak oczywiście. ;)
Chciałem Ci wystawić ocenę “sześć”, ale ponieważ zrobiłeś mi ochotę na placki, a ja już jestem po kolacji, to postanowiłem obniżyć ocenę i dać “tylko” “pięć”.
EDIT: Po dłuższym zastanowienie i zjedzeniu jabłka (a fuj) wracam do pierwotnego pomysłu postawienia Ci “szóstki”. Może pójdziemy na ugodę i zrobimy tak, że miast “szóstki” dostaniesz tylko “szustkę”, a nawet “szusdkę”. Ok, mój mały biały przyjacielu Europejczyku?
zjedzeniu jabłka (a fuj)
Co ta za herezje! Jabłuszka są mniam :3
There's no medicine for regrets.
I pomidory :-)
Pomidory tylko latem. Zimowym bliżej do ziemniaków XD
There's no medicine for regrets.
Człowiek się głodny robi, jak Was słucha / czyta.
Bruce,
ananusem, nie anunasem XD Podejrzewam, że anunas to bardziej do ciasta niż na placki ;D
Aaa… i teraz wszystko jasne! :)
Dzięki, Dogsdumpling, pozdrawiam. :)
Pecunia non olet
Pozostaje pytanie co się bardziej sprawdza na pizzy – ananus czy anunas ;D
There's no medicine for regrets.
Ananunas. 
Pecunia non olet
Anan u nas?
Hmmm.
Babska logika rządzi!
Ananusem, powiadasz? To ja podziękuję, ale nie ;) Jednakże mam pytanie natury technicznej: czy ananus z przepisu zawiera zwieracze, czy to jest już taki prolapse?
Known some call is air am

![]()
Pecunia non olet
Fanthomasie, podałeś przepis na placuszki, że lizać paluszki! ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Nie rozumiem.
Rozdzióbią nas kruki, wrony i ptaki ciernistych krzewów.