Konstrukcja „chwycić za” oznacza chwytanie kogoś za coś, w innym przypadku nie używamy „za”. Poprawnie będzie: „Chwyciła klamkę”.
Nie czepiałbym się takiego innego “chwytania za”, dopóki ktoś korzysta ze zwrotu z umiarem. Może w specyficznych przypadkach. Ogólnie zostawiłbym tu dużą swobodę autorom.
Wiem. Jedna osoba, komentując opowiadania, rutynowo głosi przytoczoną regułkę. Uważam jednak, że na wyrost. Nie znalazłem przepisu, który wprost zabraniałby chwytać za suwerenne pióro, miecz czy cokolwiek innego, nawet klamkę. A szukałem. Nie każdy drobny problemik w języku da się rozstrzygnąć przez odwołanie do jakiegoś oficjalnego przepisu (których i tak jest za dużo). Na szczęście mamy jeszcze uzus.
***
Większość cytatów wyszukałem w NKJP (nkjp.pl).
Podwiązka klęczy przy Malutkim, który wyrywa się i grozi jej pięścią. Żyje! Chłopak, pochylony nad schmeisserem Malutkiego, omal nie wypadnie z okna, tak się wychylił ponad worki z piaskiem. "Zaraz oberwie, gówniarz!" Jerzy łapie za granat. Odbezpiecza, rzuca, odbezpiecza, rzuca.
Roman Bratny, "Kolumbowie – rocznik 20"
Obydwaj urywane rzucali sobie słowa w języku arawaskim, przejęci czymś doniosłym, to stwierdzając coś niebywałego, to wyrażając wątpliwości, to spierając się między sobą, a potem znowu łapali za lunetę, by się jeszcze raz upewnić.
Arkady Fiedler, "Wyspa Robinsona"
Na ogół są oni życzliwi, gościnni, przecież współżyją, w miarę spokojnie, latami. Aż nagle, nagle coś się stało. Co? Nawet nie pytają, nawet nie słuchają, tylko łapią za kindżały i szable (teraz za automaty i bazuki) i rozdygotani, rozcietrzewieni pędzą na wroga i nie spoczną, dopóki nie zobaczą krwi.
Ryszard Kapuściński, "Imperium"
Piekarz, kupiec, rybak, nawet szynkarz – każdy z nich łapał za dłuta, młoteczki i pilniki, chcąc, aby cieśla skończył pracę w terminie. Niestety, żaden z nich nie potrafił wykonać jego roboty i córka cieśli ze smutkiem patrzyła, jak ojciec, zamiast rzeźbić w skupieniu szkatułę, poprawia to, co zepsuli jego przyjaciele.
Zygmunt Miłoszewski, "Uwikłanie"
Elfy przez parę setek lat udawały, że was, ludzi, wcale nie ma. W niebo patrzały, kwiatki wąchały, a na widok człowieka odwracały wypacykowane oczka. A gdy się okazało, że to nic nie daje, nagle ocknęły się i złapały za broń.
Andrzej Sapkowski, "Chrzest ognia"
Jeszcze Brzechwa:
Pożar widoczny tak jak na dłoni!
Złapał za sznurek, na alarm dzwoni:
– Pożar, panowie! Wstawać, panowie!
Dom się zapalił na Julianowie!
Z łóżek strażacy szybko zerwali się -
Pali się! Pali się! Pali się! Pali się!
Z pokrewnym "chwytać za" znajdziemy w literaturze nawet więcej przykładów. Fragment z Szostaka:
W poście, gdy siedział w domu, brał któregoś z nich na kolana. Ale szybko się nudził, chwytał za skrzypce i szedł grać do kompanów w karczmie. Józef to dobrze pamiętał. Pamiętał, jak Jakub zaczął wyróżniać pierworodnego Janka, kiedy ten za bębenek chwycił.
Wit Szostak, "Oberki do końca świata"
Słownik Doroszewskiego:
https://sjp.pwn.pl/doroszewski/lapac;5447860.html
Tutaj w jednym z przykładów:
Chwyta za ramię pompy [nie pompę za ramię – przyp. mój], łapie strumień wody w złożone ręce i pije z garści.
***
Moim zdaniem przyimek "za" w podobnych sytuacjach gra niezaniedbywalną rolę: sugeruje, że w działaniu chwytającego/łapiącego było zaaferowanie, pośpiech lub chaos. Tak też można wnioskować z zaprezentowanych fragmentów. Uzyskujemy efekt dynamizujący. Ponadto często (nie zawsze) chodzi o łapanie broni. W istocie zwrot "chwytać za broń" wydaje się mocno sfrazeologizowany i oznacza, przynajmniej fakultatywnie, że oręż będzie w użyciu przez dłuższy czas, może wielokrotnie. Tę szerszą treść wyczuwamy w niemilitarnym już przykładzie z Jankiem i bębenkiem (Szostak). A w "gołym" chwytaniu owej subtelności nie ma.
Podsumowując: bez przesadyzmu. Nie piętnujmy od razu, że błąd.
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.