Profil użytkownika

The next Monday, when the fathers were all back at work, we kids were playing in a field. One kid says to me, “See that bird? What kind of bird is that?” I say, “I haven’t the slightest idea what kind of a bird it is.” He says, “It’s a brown-throated thrush. Your father doesn’t teach you anything!”

But it was the opposite. He had already taught me: “See that bird?” he said. “It’s a Spencer’s warbler.” (I knew he didn’t know the real name.) “Well, in Italian, it’s a chutto lapittida. In Portuguese, it’s a bom da peida. In Chinese, it’s a chung-long-tah, and in Japanese, it’s a katano tekeda. You can know the name in all the languages of the world, but when you’re finished, you’ll know absolutely nothing whatever about the bird [...] So let’s look at the bird and see what it’s doing—that’s what counts.”

                                   —R.P. Feynman


komentarze: 2416, w dziale opowiadań: 1543, opowiadania: 722

Ostatnie sto komentarzy

Hm ukhm, znaczy tego… bo ja właśnie… Jeśli się dokładniej przyjrzeć, to niektórzy, starzejąc się, chyba nawet odmłodnieli, w szczególności Panie :> Życie pełne jest paradoksów ;)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Połowę kojarzę z onegdaj kiedyś dawno drzewiej. Finklo, Iluzjo, Kam_Mod, Empatio, Golodh, ładnie się starzejecie ;>  Krara mogę wskazać metodą eliminacji. Ajwenhoł to chyba że już pod stołem :)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Ja bym się jak najbardziej opierał na korpusie, oczywiście nie bezkrytycznie.

Trochę podobny przypadek: równoznaczne opodal i nieopodal. Plus dopiero naście lat temu wyrzucono ze słowników oboczność “nie opodal”.

Zgadzam się z Asylum (język polski to nie matematyka, nie bądźmy tacy skorzy do stosowania alternatywy wyłączającej). Moim zdaniem zarówno z “nie”, jak i bez fraza jest prawidłowa. Z “nie” to połączenie regularne, bez – utarte. Nawiasem – na moje ucho w wersji krótszej pobrzmiewa echo czasów dużo bardziej zamierzchłych niż lata 70. minionego wieku. 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Wesołych, fantastycznych świąt :)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

AdamKB

Darcon

dogsdumpling

drakaina

Finkla

Gekikara

Golodh

gravel

ninedin

PsychoFish

Radek

silver_advent 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Skoro jeżeli, więc znakiem tego gratulacje dla nowego rekordzisty Marasa, takoż i nigdy dosyć gratów dla mistrza Bailouta Prekognity :)

Dziękuję wszystkim za zabawę :)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

“Aztecja” brzmiałaby lepiej IMO.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

@Radek

Z wyjątkami takimi jak "się", "i" albo "by". Nie dwa "się" w każdym zdaniu, ale w niektórych. Od czasu do czasu. "Być", które pełni wiele funkcji składniowych i w dodatku ma nieregularną, wielordzeniową fleksję (był, będzie, jest, są – różne brzmienia), też sporadycznie może występować częściej.

Nie wziąłem tego z kosmosu, Internetu ani z tajemnych mądrości cioci Zosi. Punktem odniesienia jest dla mnie dobra proza.

 

Oryginały – krystomatryce – były niewidzialne, mieściły się za emaliowanymi bladym błękitem stalowymi płytami. Tak więc książkę niejako drukowało się za każdym razem, kiedy ktoś jej potrzebował. Sprawa nakładów, ich wysokości, wyczerpywania przestała istnieć. Było to naprawdę wielkie osiągnięcie, a jednak żal mi było książek. Dowiedziawszy się, że istnieją antykwariaty z papierowymi książkami, odszukałem jeden. Rozczarowałem się, pozycji naukowych prawie nie było. Literatura rozrywkowa, trochę dziecięcej, nieco roczników starych pism.

Stanisław Lem, “Powrót z gwiazd”

 

Nawet jeśli dwa “było” w jednym zdaniu to efekt przeoczenia mistrza Lema (trudno orzec), mamy tu cztery “być” w jednym akapicie. Jestem przekonany, że choćby zamienić “żal mi było” na “żałowałem”, jakieś osoby z portalu niesłusznie dopatrzyłyby się tutaj “byłozy”.

 

Mi mówili, że ten sam wyraz (z drobnymi wyjątkami) nie może wystąpić w sąsiednich zdaniach.

Ta wytyczna brzmi sensownie. Kłopot polega na tym, że są osoby, które bezrefleksyjnie zaostrzają rozsądne reguły i absolutyzują je.

 

@bruce

Cóż mogę napisać… Postaraj się jednak nie przeginać z nożyczkami ;)      

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Tak serio? Można się nie bać, że któryś wyraz wystąpi dwa razy na jednej stronie. Stosować pewną taryfę ulgową wobec słów powtarzających się ze względu na specyfikę jężyka albo naturę tekstu. Np. "się", "być", imiona bohaterów. A mniej serio: można wszystko. Zrzuć kajdany ;)       

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Narzędzie na pewno wielu osobom się przyda. Doceniam determinację, która doprowadziła do jego powstania. Tak że: brawo, Lukenie.

Ale, ale – co Ty z tymi procentami? Nieważne, jak często się zaimków używa, ważne, żeby robić to z głową.

Niektórzy tną nadgorliwie. To nie tak, że im mniej zaimków, tym lepszy warsztat. Pamiętajmy, że grają one więcej niż jedną rolę. Oprócz płytko logicznej mogą pełnić funkcję ekspresywną (”a jego wiara!” kontra “a jego wiara… ach, ta jego wiara!” – o, jak namnożyliśmy chwastów ;)) albo rozjaśniająco-wygładzającą, to znaczy zwiększającą czytelność i płynność przekazu (”one” w poprzednim zdaniu). Istnieje spora szara strefa, w której należałoby zostawić autorowi swobodę.

W porządku, prawem korektorów jest stosowanie zbyt gęstego sita. W ten sposób wyłapują więcej prawdziwych uchybień. Czyli bardzo dobrze – dopóki autor nie ulega korektorowi bez namysłu. Niech regułkowi absolutyści minimalizują bez końca, nie patrząc na efekty. Byle nie zdobyli nad nami władzy absolutnej. Niech zaimkomierze wyznaczają nowe granice. Byle nie przejęły Internetu Rzeczy i za przekraczanie limitów nie zaczęły nasyłać na nas dronów.

Ad  “kiedy”: owszem, zaimków jest rozmaitość, nie wszystkie jednak są częścią problemu.

Oczywiście, częstość występowania każdego słowa może być ciekawą informacją. I czasami przydatną dla autora. Niemniej walić na oślep autor nie może. Zanim ograniczymy populację szkodników, powinniśmy poznać ich rolę w ekosystemie. Uważajmy też na inne, podobne, a pożyteczne stworzonka.

Dobra, dodam jeszcze, że nie akceptuję krucjaty przeciw powtarzaniu “się”. Kiedy potrzebuję czasownika zwrotnego, korzystam z niego. A potrzebuję często, taka specyfika polszczyzny. Czy zastanawiacie się, ile razy w akapicie używacie danej końcówki gramatycznej? Przecież zaimek zwrotny w niektórych językach jest lub bywa taką końcówką. W naszym sprawy mają się inaczej – lecz to kwestia konwencji. Prawda, literatura nie mowa codzienna i – standardowo – powtórzenia się w niej ogranicza. Nie można jednak wszystkich słów traktować równą miarą. “Się” jest wszechobecne i już. Do dłuższego zdania da się zgrabnie wsadzić nawet cztery zaimki zwrotne – trzeba tylko taktycznie je rozmieścić. Na takie zdanie zwróciłem uwagę w “Extensie” Dukaja. Nie poczułem niezręczności, przeciwnie. Redaktor z WL najwyraźniej też nie, skoro przepuścił.

Tak, można ciąć bez końca, nie zważając na zanik komunikatywności tekstu. Można obsesyjnie unikać powtórzeń, wygibaśnie przeformułowując zdania. Ale w konsekwencji dostaniemy raczej coś w rodzaju trudnego wiersza niż płynnie się czytającą prozę.

Problem zaimkozy istnieje. W amatorskich opowiadaniach i tłumaczeniach zaimki bywają straszną plagą, to fakt. Częstość użycia “się” i wspomnianych końcówek gramatycznych również warto kontrolować (w rozsądnym stopniu). Nie neguję tego. Zwyczajnie apeluję, żeby nie przesadzać w drugą stronę, nie popadać w fanatyzm. Pomyśleć czasem odwrotnie.    

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

A teraz – zrzucamy zasłonę anonimowości! (…) "Wybierz światło" autorstwa Silvy (tj. mojego)

No to zonk :>

Trudno Was odróżnić, bo nie robicie prawdziwych błędów :P Silvo, gratuluję “Światła” i zwycięstwa :)

Gekikara, pan bad endów, będę pamiętał ;) Patrzyłem na styl. W cholerę podobny w obu szortach, nie namierzyłem żadnych wyraźnych indywidualizmów. Specjalnie więc skoczyłem po fragment “Miłości Schrodingera”.  Porównałem “Miłość” ze “Światłem”, znalazłem pewne sugestywne cechy wspólne. I co? Niespodzianka :)

Gratuluję “Nocy”, a jeszcze bardziej “Miłości”. Skakałem do niej, jako się rzekło, jedynie po fragment. Ale tekst złapał, trzymał i nie puścił do końca.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Oba szorty więcej niż dobre i bardzo porządnie napisane.

 Zwieńczenie opowieści śmiercią głównej postaci to wygodny i łatwy motyw. Da się w ten sposób zadowlić wielu czytelników nawet wtedy, kiedy fabuła donikąd nie zmierza. Oczywiście nie uważam, żeby każdy taki koniec był zły. W “Najdłuższej nocy” nie jest. Uzasadnia go kondycja bohatera i przebieg zdarzeń.

W “Wybierz światło” również możemy się spodziewać drastycznego finału, nic takiego jednak nie następuje. Zaskoczenie. Dla mnie – miłe. I dające temu szortowi dodatkowy punkt.

Ponadto świat w WŚ został, moim zdaniem, nakreślony bardziej wiarygodnie. Uważam go przy tym za nieco ciekawszy i chętnie dowiedziałbym się o nim więcej. 

Dlatego głosuję na “Wybierz światło” Gekikary. 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Jeszcze przychodzą mi do głowy “podobizny”, które nie muszą być dokładnie takie same jak oryginały i dałoby się je, przynajmniej na zasadzie metafory, podciągnąć pod te “podłogowe” rzuty. A “odwrócone” pasuje choćby dlatego, że odpowiednio zlokalizowany obserwator widzi na posadzce witraże odwzorowane do góry nogami. W tej sytuacji czytelnik nie musi rozwiązywać zadań z planimetrii i optyki geometrycznej, żeby się upewnić co do sensowności zdania (heh).

Kończę, bo widzę, że masz dosyć, i nie dziwię się ;)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Może zamiast “lustrzane odbicie” napisz “odwrócone kopie”, a czytelnik, jeśli lubi takie zabawy, niech już sobie drobiazgowo analizuje, dlaczego odwrócone i w jaki dokładnie sposób.  

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Równa walka, ale ostatecznie głosuję na “Płonie Aleksandria” fmsduvala. Bo światotwórstwo.  

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Ja jeszcze dorzucę uwagę odnośnie pisowni imienia babci, bo podejrzewam, że mało kto to wie. A wydaje mi się ciekawe, jak co poniektórzy fiksaci próbują utrudniać ludziom życie.

Większość słowników upiera się, żeby pisać jedynie “Genia”, choć mówić można i [gienia], i [genia] (rzadsze).

Są chlubne wyjątki:

https://dobryslownik.pl/slowo/Gienia/222906/   

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Przed rokiem także wznieciłem podłogowy kurz, stanąłem naprzeciwko swojego partnera i mierzyłem go wzrokiem, by dokładnie o północy pociągnąć spust starej, wysłużonej broni i wysłać go w nicość.

Niedopracowane zdanie; w szczególności: bohaterowi raczej nie chodziło o to, żeby wysłać w nicość spust.

 

Pomysł mi się podoba. I cóż, że nie ma zaskakujących zwrotów akcji i można przewidzieć, jak opisywana konfrontacja się skończy. Mimo to są nastrój i napięcie. Fabuła minimalna, środki nieskomplikowane, a jednak udało Ci się, Autorze (Autorko?), stworzyć całkiem niebanalny tekst. Gratuluję.  

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Nihil novi, ale jak coś jest zrobione dobrze, to można czytać (albo oglądać) dwudziesty raz i nadal bawi. A to jest napisane – bez jaj ;) – sprawnie i z jajem.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

O, Ela, straciłaś przyjaciela, może się wreszcie nauczysz, że na oślep nie strzela się z kuszy, że na oślep się z kuszy nie strzela…

Oba dobre i w dodatku porządnie napisane. Co tu wybrać? Na szczęście jest jeszcze kilka dni na decyzję.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Tu jest coś, czego nie mogę przepuścić bez komentarza:

anomalie czasowe na obserwowanym oczami satelit obszarze

Outta, no co Ty.

Mianownik: ten satelita, dopełniacz l.mn. : tych satelitów.

 

Dobra rozrywka, dzięki. Zasłużone piórko. 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Napiszę bez zgrywy.

Nie dziwię się, że część komentujących zastanawia się, na ile byłeś poważny. W szczególności punkt dziesiąty to zwyczajnie musi być żart i kpina. Ale, na ten przykład, jeżeli chodzi o punkt szósty, znaczy o tytułach, to właściwie w całości zgadzam się z tym, co tam napisałeś. Czy coś ze mną nie tak? :>

W każdym razie czytało się świetnie.   

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Pewnie kolejne dziesięć lat i myk.

Ta no. Od ilu to już pokoleń przełom jest tuż tuż. Tymczasem nadal nikt nie skonstruował wydajnego reaktora syntezy jądrowej.

Oby.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Dzieci bawiły się na obłej wydmie, w najsuchszym miejscu plaży. Nasze pupile nigdy nie lubiły wody, zwłaszcza zimnej.

Nadal mnie razi. Ale skoro twierdzisz, że Ciebie nie – może kwestia indywidualna.

Gdyby “pupili” nieosobowo traktował jakiś ideolog, wróg dzieci czy zwierząt, wtedy i dla mnie wszystko by grało. Od strony języka w każdym razie. Traktowałbym to jako wyróżniającą tę osobę/postać, specyficzną manierę.

PS.

formę nieosobową lm. rzeczownika przyjaciel stanowią oczywiście przyjacioły

Oczywiście. Niech będzie. Wygląda prawie równie dziwnie jak “nasze czworonożne przyjaciele” i równie dziwnie jak (formalnie poprawne, w  osobliwych sytuacjach stylistycznie uzasadnione) “nasze czworonożne przyjacioły”.  

PS 2.

W moim wykonaniu wybór wzorca odmiany byłby zapewne podyktowany spójnością stylistyczną, to jest współbrzmieniem czasowników w obrębie wypowiedzi, nawet w odniesieniu do osób

To raczej niezależna od stylizacji troska o gładkość przekazu. Ja bym po prostu zmienił jeden z podmiotów.

Dzieci (…) Nasze pupile (…)

Jeśliby potem opiekun wobec tych samych osób użył sformułowania “nasi pupile”, również pojawiłby się dysonans. Nie sądzisz?

PS 3.

Jeżeli Bemik bardziej pasuje forma “nasi pupile”, wolno jej  tak pisać. Także w stosunku do zwierząt. W tym się zgadzamy, prawda? :)   

   

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Ślimaku, ładnie sprawę wyłożyłeś, niemniej przy okazji, chcąc nie chcąc, trochę rozmyłeś ten konkretny problem. Chodziło o formę normalną. Prawda, w zasadzie każdemu rzeczownikowi normalnie męskoosobowemu można zmienić rodzaj, żeby uzyskać efekt deprecjatywny, a w drugą stronę dotyczy to rzeczowników męskożywotnych. Co więcej, formy standardowe ewoluują. Nie zmienia to jednak faktu, że te standardy istnieją. Tylko nieliczne rzeczowniki naprawdę “nie mogą się zdecydować”.   

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Nie wiem, jak w Waszym odczuciu, ale w moim połączenie "nasze czworonożne pupile" wygląda prawie równie dziwnie, jak wyglądałoby "nasze czworonożne przyjaciele".

Pisałbym "nasi pupile” i w odniesieniu do ludzi, i do zwierząt. Ta druga forma wydaje mi się dostosowana na siłę, a przy tym nacechowana (lekceważąco). I przecież przydawka rzeczowna wcale nie musi być co do rodzaju zgodna z nadrzędnikiem ("miasto Nowy Jork", "dupa Jasio"). Tyle względem podlinkowanej opinii.

W każdym razie według WSJP "pupil" ma rodzaj męskoosobowy niezależnie od znaczenia.

https://wsjp.pl/haslo/podglad/7454/pupil/5158584/zwierze

Tego bym się trzymał.

 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Powiedziałabym jeszcze, że “chwytanie za” mniej razi jeśli mowa o elemencie czegoś większego, jak w przykładzie z ramieniem pompy

Nie zaprzeczę.

ale już sformułowanie “chwycił za jabłko” mnie mocno nie pasuje

Tylko że może to być akurat jabłko bojowe, które ma zostać użyte jako broń miotana przeciw najeźdźcy ;) Wtedy “chwycił za” pasuje jak najbardziej.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Zdaje mi się, że chwytanie za broń jest przystąpieniem do boju, a za narzędzie – do roboty

O to, to, właśnie.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Konstrukcja „chwycić za” oznacza chwytanie kogoś za coś, w innym przypadku nie używamy „za”. Poprawnie będzie: „Chwyciła klamkę”.

 Nie czepiałbym się takiego innego “chwytania za”, dopóki ktoś korzysta ze zwrotu z umiarem.  Może  w specyficznych przypadkach. Ogólnie zostawiłbym tu dużą swobodę autorom.

Wiem. Jedna osoba, komentując opowiadania, rutynowo głosi przytoczoną regułkę. Uważam jednak, że na wyrost. Nie znalazłem przepisu, który wprost zabraniałby chwytać za suwerenne pióro, miecz czy cokolwiek innego, nawet klamkę. A szukałem. Nie każdy drobny problemik w języku da się rozstrzygnąć przez odwołanie do jakiegoś oficjalnego przepisu (których i tak jest za dużo). Na szczęście mamy jeszcze uzus.

 

***

 

Większość cytatów wyszukałem w NKJP (nkjp.pl).

 

Podwiązka klęczy przy Malutkim, który wyrywa się i grozi jej pięścią. Żyje! Chłopak, pochylony nad schmeisserem Malutkiego, omal nie wypadnie z okna, tak się wychylił ponad worki z piaskiem. "Zaraz oberwie, gówniarz!" Jerzy łapie za granat. Odbezpiecza, rzuca, odbezpiecza, rzuca.

    Roman Bratny, "Kolumbowie – rocznik 20"

 

Obydwaj urywane rzucali sobie słowa w języku arawaskim, przejęci czymś doniosłym, to stwierdzając coś niebywałego, to wyrażając wątpliwości, to spierając się między sobą, a potem znowu łapali za lunetę, by się jeszcze raz upewnić.

    Arkady Fiedler, "Wyspa Robinsona"

 

Na ogół są oni życzliwi, gościnni, przecież współżyją, w miarę spokojnie, latami. Aż nagle, nagle coś się stało. Co? Nawet nie pytają, nawet nie słuchają, tylko łapią za kindżały i szable (teraz za automaty i bazuki) i rozdygotani, rozcietrzewieni pędzą na wroga i nie spoczną, dopóki nie zobaczą krwi.

    Ryszard Kapuściński, "Imperium"

 

Piekarz, kupiec, rybak, nawet szynkarz – każdy z nich łapał za dłuta, młoteczki i pilniki, chcąc, aby cieśla skończył pracę w terminie. Niestety, żaden z nich nie potrafił wykonać jego roboty i córka cieśli ze smutkiem patrzyła, jak ojciec, zamiast rzeźbić w skupieniu szkatułę, poprawia to, co zepsuli jego przyjaciele.

    Zygmunt Miłoszewski, "Uwikłanie"

 

Elfy przez parę setek lat udawały, że was, ludzi, wcale nie ma. W niebo patrzały, kwiatki wąchały, a na widok człowieka odwracały wypacykowane oczka. A gdy się okazało, że to nic nie daje, nagle ocknęły się i złapały za broń.

    Andrzej Sapkowski, "Chrzest ognia"

 

Jeszcze Brzechwa:

Pożar widoczny tak jak na dłoni!

Złapał za sznurek, na alarm dzwoni:

– Pożar, panowie! Wstawać, panowie!

Dom się zapalił na Julianowie!

 

Z łóżek strażacy szybko zerwali się -

Pali się! Pali się! Pali się! Pali się!

 

Z pokrewnym "chwytać za" znajdziemy w literaturze nawet więcej przykładów. Fragment z Szostaka:

W poście, gdy siedział w domu, brał któregoś z nich na kolana. Ale szybko się nudził, chwytał za skrzypce i szedł grać do kompanów w karczmie. Józef to dobrze pamiętał. Pamiętał, jak Jakub zaczął wyróżniać pierworodnego Janka, kiedy ten za bębenek chwycił.

    Wit Szostak, "Oberki do końca świata"

 

Słownik Doroszewskiego:

https://sjp.pwn.pl/doroszewski/lapac;5447860.html

Tutaj w jednym z przykładów:

Chwyta za ramię pompy [nie pompę za ramię – przyp. mój], łapie strumień wody w złożone ręce i pije z garści.

 

***

 

 Moim zdaniem przyimek "za" w podobnych sytuacjach gra niezaniedbywalną rolę: sugeruje, że w działaniu chwytającego/łapiącego było zaaferowanie, pośpiech lub chaos. Tak też można wnioskować z zaprezentowanych fragmentów. Uzyskujemy efekt dynamizujący. Ponadto często (nie zawsze) chodzi o łapanie broni. W istocie zwrot "chwytać za broń" wydaje się mocno sfrazeologizowany i oznacza, przynajmniej fakultatywnie, że oręż będzie w użyciu przez dłuższy czas, może wielokrotnie. Tę szerszą treść wyczuwamy w niemilitarnym już przykładzie z Jankiem i bębenkiem (Szostak). A w "gołym" chwytaniu owej subtelności nie ma.

 

Podsumowując: bez przesadyzmu. Nie piętnujmy od razu, że błąd.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

No właśnie. Ale to jest już inna reakcja.

EDIT

Wyszło szorstko :>

Nieco wygładzę. Bo skoro już jesteśmy przy nazywaniu: reakcja.

W ten sposób się “3-alfę” zazwyczaj określa. Tak przynajmniej wynika z mojego dotychczasowego doświadczenia (książki po polsku, studia). Reakcja – choć złożona. Polscy astrowikipedyści często bezmyślnie przepisują angielskie hasła. Warto więc rzucić okiem na wersje francuską i rosyjską (réaction, реакция). Przy czym jestem gotów przyznać, że w tym wypadku "proces" jest lepszy – bo jednoznaczny. Natomiast jeśli reakcję ce plus alfa zaliczyć do tego procesu, to się imo robi nieintuicyjne pomieszanie z poplątaniem.

Oczywiście – wszystko sprowadza się do definicji,  czasem funkcjonują różne. A trzeźwo myślący człowiek odrzuca te niepotrzebnie zawiłe ;)              

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

czy wie ktoś jak nazywa się proces powstawania wody na asteroidach?

Nie mam pojęcia, jak go nazwali w programie, wierzę jednak, że sami możemy wymyślić coś efektownego :)

narzuca się pytanie skąd tlen, który w stanie wolnym nie występuje

A czemu rzeczony tlen miałby być w stanie wolnym? Jest związany w skałach. Naruszanie tych skał przez kosmiczną pogodę w jakikolwiek sposób – czy to mechaniczny, czy chemiczny – nazwałbym wietrzeniem. Co więc powiecie na kosmiczne wietrzenie? Albo wietrzenie plazmowe?

Samo powstawanie wody nazwałbym syntezą wody. Przepraszam, mało spektakularne :P Hydrosynteza solariwentalna? Anemohelialna? Nie, to lekko przekombinowane ;)

Ma ktoś inny pomysł? Krarze, szukaj filmiku :> Jestem ciekaw.

 

BTW – reakcja 3-α daje C-12. Za mało jąder helu, trzeba walnąć kolejnym w ten węgiel.

 

EDIT

Jak dobrze pamiętam, to asteroidy zawierające tlen (chyba) wyłapują z przestrzeni atomy wodoru i przez miliony/miliardy lat pokrywają się lodem

Raczej chodzi o jony wodoru – protony z wiatru słonecznego. Który jest rozpędzoną plazmą (stąd jedna z moich powyższych propozycji terminologicznych).   

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Alicella

Bellatrix

dogsdumpling

drakaina

Finkla

Gekikara

Golodh

Irka_Luz

mortecius

ninedin

Ślimak Zagłady

Zanais   

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Jaka ładna japońska bajka.

Ludzie i duchy. Ich dramat taki nieskomplikowany, ich uczucia oczywiste i nudne (w każdym razie tyczy się to tych dwojga). Ludzie i duchy dadzą sobie radę.

Tylko lalek żal. 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Tak, to bardzo ładne. Może śmiesznie, ale skojarzyło mi się z “Córą lodowego olbrzyma” Howarda. Tylko że tutaj mamy nastrój liryczny-romantyczny, a tam bardziej… barbarzyński.

:)

Tłumaczenie wiersza co najmniej zgrabne (właściwie to już kiedyś je widziałem na Twojej stronie). Musiałem przeczytać parę razy, żeby poczuć rym i rytm. Nawet na głos czytałem. I teraz mi się podoba. Natomiast przekład Ostrowskiej (https://pl.wikisource.org/wiki/%C5%9Api%C4%85cy_w_kotlinie_(Rimbaud,_1911)), który znałem wcześniej, kupił mnie od razu. Być może gra tu rolę efekt pierwszego kontaktu.  

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Jest mi niezmiernie miło, że ktoś tu jeszcze zajrzał :) Dziękuję, Alicello.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Harry był smutny, ale był też dumny, co chytrze zataił przed przyjacielem

Harry wypił sok z wielosokowego eliksiru, by skonfrontować się z Harrym i go przechytrzyć

 

Onże to! Onże z przepowiedni wielkiego wieszcza:

“Dziecku w kolebce kto łeb urwał chytrze, ten młody zdusi centaury”!!

Mordercze. Bitwa pożądań! (co to było za napięcie – które wygra, które wygra…). Wszystkie postaci bardzo przebiegłe, ale zwłaszcza Harry.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Sieciorób, jeździec babiego lata, ośmionoga much zagłada*, pan zdupynitka…

 

*) “Ośmionóg jest kulawy” – kulawy ośmionóg nadal jest szybki, a już na pewno śmiga lepiej niż jego zaplątana w pajęczynę kolacja ;)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Kiedy mówimy, że coś wydarzy się za, dajmy na to, dziesięć dni, to mamy na myśli, że wydarzy się dziesiątego dnia od dziś (nie licząc dziś), czy jedenastego, po upływie pełnych dziesięciu dni?

Dziś jest trzeci, jeśli coś wydarzy się za dziesięć dni, to znaczy, że trzynastego. Kiedy chodzi Ci o konkretną porę dnia lub godzinę i chcesz mieć pewność, że zostaniesz dobrze zrozumiany, wtedy, cóż, powinieneś to zakomunikować bardziej jednoznacznie (np. tak jak Finkla trzy posty wyżej).

Jeżeli rozwiązujesz zadanie z fizyki, jego autor ma prawdopodnie na myśli rzeczywiście 10 x 24 godziny (upewnij się jednak, że nie chodzi o dobę gwiazdową ;)).  Ale to już nie język ogólny (powszechny, “normalny”), tylko specyficzny subjęzyk, w którym pewne słowa interpretuje się inaczej niż zazwyczaj. 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Koalo, szkoda, dzięki za opinię.

 

Amonie, no właśnie, dokładność, niektórzy autorzy tak nie umieją i mimo to powtarzają różne wyrazy, bo chyba czasem nie wiedzą, że to mylny błąd z przedszkola i zawsze powinny być dwa te same wyrazy na stronę albo mniej, i można ominąć ten error, jak się pisze dookoła albo zna dużo wyrazów niczym ja, a wtedy łatwiej nie powtarzać, jak się pisze niedokładnie, wszelako repetują, ale ja na szczęście umiem te rzeczy i wtedy nie ma błędów, niemniej azali wszyscy widzą, co się zadziało, a nie. Niech się uczą ode mnie, choć mojego poziomu to mało kto osiągnie.

Niestety nie ma dalszego ciągu, bo pies mi zjadł, nie moja wina.

Aha, a Regulatorzy jest chyba jakimś telepatologiem, bo mnie przejrzała z mocą, to było moje uderzenie Himena.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

właśnie w ten sposób starałam się oddać emocje

Domyśliłem się. Przeszarżowałaś IMO mocno. Usuniesz połowę wykrzykników i nadal będzie emocjonalnie.

Est modus in rebus…

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

– Zakaz ślubów! Zrobiłeś to tylko po to, żebym nie mogła wyjść za Sagakiego!

Ech, to nastoletnie przekonanie, że świat kręci się dookoła ciebie, patrzy głównie na twoją fryzurę, zapamiętuje ubranie…

– Nie. Wydałem zakaz, żeby minimalizować liczbę poczęć.

Brak ślubu jakoś strasznie w prokreacji nie przeszkadza…

– Mam wieści! Nie chciałem z nimi czekać do rana, chyba bym pękł! Mogę wejść?

(https://sjp.pwn.pl/szukaj/chybabym.html – złośliwa cząstka “by” ¯\_(ツ)_/¯)

– Mam wyniki badań genomu szarańczy! Komputer przed chwilą zakończył analizy porównawcze.

– Wreszcie! Kiedy powstanie pestycyd działający na nią wybiórczo i skutecznie?

– Nie o tym mówię! Nie zgadniesz, skąd ta cholerna szarańcza się wzięła!

– No, nie zgadnę, gadaj wreszcie!

– To zmutowane pszczoły!

– Niemożliwe! Przecież w ogóle nie są podobne!

– Żadnych wątpliwości. Ponad dziewięćdziesiąt procent zgodności genetycznej! Jakiś rój albo i kilka musiał uciec. Zdziczały, na ówczesnych zaczątkach łąk rosło za mało kwiatów, musiały szukać innego pokarmu. Teraz wszystko jest jasne!

Na litość, Finklo, ogranicz liczbę wykrzykników w dialogach. Chwilami miałem wrażenie, że postaci wrzeszczą na siebie na zmianę niczym jakieś nabuzowane animki.

– Ty naprawdę nic nie rozumiesz… – Gość aż zamarł z wrażenia. – Ekosystem jest stabilniejszy niż przewidywano.

Od czego aż zamarł z wrażenia? Od tego, że interlokutor nie zrozumiał? Od tego, co miał zaraz powiedzieć? Podobne wtrącenia nie budują wiarygodności postaci.

Generalnie w Twoich dialogach zazwyczaj są dwie rzeczy: informacja potrzebna do posunięcia akcji naprzód i ładne, okrągłe zdanka. Ale właśnie zbyt okrągłe. Przemyślane na różne sposoby, ale nie na ten, żeby brzmiały wiarygodnie. Inaczej mówiąc, tym, czego mi w rozmowach Twoich postaci brakuje, jest pewien autentyzm.

 

Jeszcze jedna historyjka o kolonistach walczących z przeciwnościami losu na obcej planecie. Tajemnica świata ładnie pomyślana. Całkiem intrygująca. Poza tym opowiadanie sympatyczne; prawda, koloniści ponoszą ofiarę – ale nadal sympatyczne.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Napisanie ładnie, barwnie. Chwilami dość przyjemnie się przez te Twoje fantazje płynęło. Niestety, ostatecznie muszę stwierdzić, że były to raczej nużące opisy przypadkowych pejzaży. Wziąłem to na dwa razy, bo w połowie tekstu zacząłem ziewać. I jestem pewien, że gdybym, biorąc się do lektury, był choć trochę bardziej śpiący, rano nie wiedziałbym, gdzie skończyły się Twoje senne krajobrazy, a rozpoczęły moje.

Że dziewczyna jest sztuczna, to dla mnie była jedna z pierwszych hipotez, więc końcówka nie zaskoczyła (ale przynajmniej miałem motywację, żeby czytać dalej – chciałem wiedzieć, czy domysł się potwierdzi). Nie bardzo potrafiłem się wczuć w bohaterkę. Emocje na ogół rozmywały mi się w opisach, choć przyznam, że na samym końcu coś z jej żalu mnie musnęło.

Uważam, Sonato, że to odważne z Twojej strony zamieszczać tu jako opowiadanie podobne impresje ze szczątkową fabułą. Postąpiłaś wbrew głównemu nurtowi portalu, na którym premiuje się przede wszystkim wyrafinowaną akcję oraz kliniczną zwięzłość. Cieszę się, że Twój nonkonformizm po części się opłacił – z komentarzy widzę, że tekst zyskał zwolenników.

Niemniej i ja sam wolę czytać prawdziwe opowiadania: takie, w których fabuła dyktuje utrzymujące ciekawość tempo i ogranicza łatwą dowolność. Dlatego mimo wszystko mam nadzieję, że w następnych tekstach skorygujesz nieco kurs w kierunku standardu.    

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Ludzie – plurale tantum (jak spodnie, sanki…), mimo że są formą supletywną rzeczownika “człowiek”. Człowiek – singulare tantum. Rzeczowniki zbiorowe to na przykład “las”, “rodzina” – mające mnogi desygnat w swojej formie podstawowej.

https://encyklopedia.pwn.pl/szukaj/supletywizm.html

 

EDIT: Sorry, poprawiam się. Przedpiścy mają rację, co odmiana, to odmiana, choćby nie wiem jak nieregularna -ludzie” nie są plurale tantum. (Ale nie są też rzeczownikiem zbiorowym).

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Wszystkiego najlepszego, Drakaino!

Graty, graty, graty, wyróżnieni :)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Ależ się tu zaroiło od wyróżnień nietrywialnych.

Graty dla wyróżnionych! :)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Ad WARIANT 1.

Jeszcze jeden przykład:

https://en.wikipedia.org/wiki/Rocheworld

:>

Przypadek naprawdę frapujący, choć budzący wątpliwości. Planety znajdują się wewnątrz granicy Roche’a dla płynów, to jest w obszarze, gdzie globy ciekłe i gazowe rozpadają się wskutek sił pływowych, a te bardziej swojskie, skaliste – z trudem utrzymują spójność (też do pewnej granicy). Oznacza to co najmniej szaloną aktywność geologiczną na obu ciałach. A także niestabilne atmosfery, które prawdopodobnie szybko wyciekłyby w kosmos.

Ad WARIANT 2 i 3.

Ślimaku, świetny pomysł, żeby rozpatrzyć te przypadki – przyłączam się do chóru wielbicieli Twojego komentarza :)

Uwagi:

Ta dysproporcja, o której wspomniałeś, dotyczy stosunku mas głównej (dla nas: gwiazda) i drugiej (dla nas: pierwsza planeta). Stosunek powinien wynosić więcej niż 25 zarówno dla orbit kijankowych (WARIANT 2), jak i podkowiastych (WARIANT 3, mniej stabilny). Warunek ten nie mówi nic o stosunku mas obiektów współorbitujących (dla nas: dwie planety).

Jako drugiego współorbitanta mechanicy nieba rozważają najczęściej obiekty o masach znikomych.  Szczęśliwie ruch takich “kosmicznych śmieci” jak asteroidy można łatwo (stosunkowo) obliczać w ramach OGRANICZONEGO zagadnienia trzech ciał. Nieszczęśliwie dla nas asteroida to nie planeta.

więc dla planety wyrzucanej na dalszy łuk może w bonusie nastąpić zaćmienie

No nie. Planety nie będą sobie przesłaniać gwiazdy centralnej:

https://en.wikipedia.org/wiki/Epimetheus_(moon)#/media/File:Animation_of_Epimetheus_orbit_-_Rotating_reference_frame.gif

A teraz dobra wiadomość. Symulacje numeryczne dobrze radzą sobie z zagadnieniem trzech ciał również w wersji ogólniejszej. Obecny stan wiedzy jest taki, że dwie planety o podobnej masie może połączyć stabilny podkowiasty romans:

https://iopscience.iop.org/article/10.1086/341173/fulltext/

Więc jednak! Nie tylko miniksiężyce pod okiem giganta.

Na końcu artykułu autorzy nawet szkicują możliwy scenariusz powstania rzeczonej konfiguracji. 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Regulatorzy, brawo, popieram! Włócznię trzeba cenić, i to nie tylko jako broń. Ma ona przecież wiele innych zastosowań.

Na ten przykład włócznią da się

Zapolować na karasie :) 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

I masę innych cudacznych, dziwnych rzeczy, które powinny być dla nas teoretycznie niepojęte, a które kochamy :)

Ano, ano.

Zatem jeszcze raz, z elementem F :)

 

Lepiej jąkać się jak ktoś, kto rozmawia z władcą trolli,

Niż Japońca wyzwać od… Chi-chi… Chi-chi-chi… Chinoli.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Z serii dialogi z dzieciństwa:

– Co byś zrobił, gdyby w tym pokoju nalgle pojawił się alien?

– Gdybym miał karabin, tobym strzelał.

– Nie miałbyś. Poza tym wcześniej oplułby cię kwasem.

– Uciekłbym na balkon i skoczył.

– Nie zdążyłbyś.

– …

[autentyk XD]

 

Lepiej spotkać ksenomorfa,

Niż na zimno wyjść bez golfa.

:)

 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Finkla, Asylum :)

 

Lepszy żywot bez kochanki

Niż z Jerohem pójście w szranki.

Lepsze szranki z Jerohem,

Niż uciekać z popłochem.

Nie wiem, kto kogo powinien się tu bać.  

 

Zamiast stawać z Wami w szranki,

Wolę z szablą biec na tanki

(Nawet jeśli po wypiciu piątej szklanki).

Czy nie lepiej jednak razem pójść na sanki?

;)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Drugi mi się z czymś skojarzył. Był taki dowcip o wędkarzu ze Śląska, który wypędzał rosówki na powierzchnię, ładując w glebę wolty i ampery. Raz przyszedł na ryby posiniaczony, więc inny wędkarz pyta go: “Co się stało?”. "Użyłem za dużego napięcia, no i górnicy wyszlli i mi mordę obili" :)

 

Komu przyszłoby do głowy

Od najady chcieć zbyt wiele,

Straci kieł i ząb trzonowy

Przed świątynią Melitele.

;) 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Kto by głosił, łgarz niegrzeczny:

“Dziewki schyłku są do bani!” -

Tego trafię w splot słoneczny

Przed ołtarzem Czarnej Pani. 

 

Outta, Jimie, dzięki za odwiedziny :)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Podobało mi się. Pomysł świetny, tło naszkicowane zgrabnie, pojedynki emocjonujące. Postaci mnie przekonują. Opowiadanie od razu mnie zainteresowało i szybko wciągnęło. To wszystko sprawia, że drobne wątpliwości rozstrzygam na korzyść Autora.

Zgadzam się z tymi, którzy krytykują zakończenie. Odstaje jakością, odbieram je jako pośpieszne i szkolne – zakończenie odsuńmy na bok.

W porządku, odsunąłem. Niektórzy pisali Ci, Niebieski Kosmito, co mógłbyś inaczej. Jasne, dużo sensownych uwag. Do przymyślenia. Ja jednak, zamiast spoglądać na trudne do obliczenia potencjały, patrzę na to, co rzeczywiście uczyniłeś, i widzę, że to jest bardzo dobre. Bunkrów nie ma, ale…  

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Kom biblioteczny. Czego można chcieć więcej od limeryków? Rymy, rytm, trzy akty połączone, figle z sukkubem i picie z diabłami. W dodatku nawiązanie do efektu kieliszka – wciąż niewyjaśnionego przez fizykę fenomenu, który często występuje na porządnych popijawach, a skutkuje przeniesieniem pijących w inny rejon czasoprzestrzeni. Znaczy się – zgłaszam.  

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Do klasycznych limeryków to tym strofom rzeczywiście daleko. Ale są fantyzyjnie stylizowane i mają całkiem przyjemną melodię. Niezły twiścik w ostatniej zwrotce. A piszę ten dodatkowy komentarz, żeby z czystym sumieniem móc zgłosić "Nie klasyki…" do biblio :)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Brutalnie ;)

 

Wszyscy potępiają wampira Dariusza. Ja to widzę inaczej.

 Asumpt do władzy dały jaja na targu nieświeże.

Lepiej noś wszędzie przewiewne gacie,

Niżbyś wampira miał wkurzyć, bracie.

 

W każdym razie:

Lepsza w ratuszu wąpierzy zgraja,

Niźli na targu nieświeże jaja.

 

 Atakiem zabita wampirzego głodu.

(…)

Mieszczanie dumają, jak pozbyć się wrzodu.

Ja bym tak od razu Dariusza nie skazywał. Może dziewica sprzedawała nieświeże jaja.

Wyobrażam to sobie następująco:

Wampir wraca do domu, wyciąga, co kupił na targu… A tu znowu, kuźwa, zbuki. No i nie ma jajecznicy. I głodny chodzi. Więc, doprowadzony do furii, robi, co robi.

 

Czelność miał pewien chłystek z Czartusza

Huknąć z rusznicy w okno ratusza

W nowym herbie miasta powinny znaleźć się jaja i rusznica.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Na kosmos, ależ beztroski ten Zeus. Tak sponiewierać biednego Heliosa, a potem jeszcze udawać, że nic się nie stało (Co? Ktoś cię zrzucił z nieba? Złamałeś rękę, Heliosie? Że jak? Ktoś czymś w ciebie cisnął? Nie wierzę, bajki opowiadasz. Pewnie znowu miałeś jedno z tych swoich zaćmień. Może to już czas, żeby powierzyć twój rydwan niebieski komuś młodszemu…) ;)

Przyjemna czytanka.

Najeźdźcy z Medii wydali atakowanej od kilku lat i mężnie broniącej się Lidii decydującą bitwę właśnie teraz, jak nazwą to późniejsi kronikarze: dnia 28 maja 585 roku przed Chrystusem.

Ten fragment bym przeformułował. Za dużo informacji w jednym zdaniu. Ponadto nie do końca wiadomo, co nazwą kronikarze. Znaczy – niby łatwo się domyślić, o co chodzi, ale wygląda to dziwnie.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Asylum ;)

Oj tam niestety. Romantycznie. Taka gra wstępna to normalka wśród naczelnych ;) 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Mocne :>

Domyśliłem się, że tak będzie na podstawie Twojego wpisu pod moimi limerykami – pięknie trzymasz wzorcowe metrum. Można by się na siłę czepiać dziesiątego wersu, który czytany naturalnie nie trzyma się anapestu. Ale bez przesady. Ten nietypowy akcent wręcz wprowadza ożywienie. A tak w ogóle nie bądźmy nudnymi formalistami, skoro nawet surowa Organizatorka otwarcie udzieliła tu dyspensy ;)

No dobra. Cokolwiek by mówić: fajowsko rytmi toto :) A i treść jest odpowiednio przewrotna oraz dowcipna. 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Kiedyś przeczytałem o brachiozaurze, co następuje

(…)

:)

Tak, pisząc ten limeryk, też miałem z tyłu głowy dinozaury. I jeden dowcipny wierszyk, który pamiętam z młodości, z książki pt. "Zwierzęta wychodzą z mórz". Wydawało się bowiem, że dla niektórych wielkich gadów ewolucja znalazła specjalne rozwiązanie problemu z rozmiarami :)

Wierszyk (o stegozaurze) zaczyna się następująco:

Patrzcie, oto dinozaur,

Co prehistoryczny laur

Zdobył nie za wzrost wspaniały,

Lecz intelekt doskonały.

Jak to widać z jego kości,

Miał dwa źródła swej mądrości,

Jedno z nich zwyczajnie, w głowie,

Drugie tam, gdzie nie wysłowię.

Zatem każde swe marzenie

Mógł snuć głową lub siedzeniem (…)

(Autor: Bert Taylor, tłumaczenie: Zbigniew Jaworowski)

Kiedyś nie mogłem znaleźć go w Internecie, ale teraz to już nie problem:

https://www.kryptozoologia.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=690

 

To jest alfa Korony Północnej?

Zgadza się, alpha Coronae Borealis, znana jako Alphecca, choć w atlasach występująca chyba częściej jako Gemma (łac. klejnot).

Od kilku lat po przestrzeni nazw gwiazd grasuje komisja uznana przez Międzynarodową Unię Astronomiczną. Oficjele z komisji woleli pierwszą nazwę. Powiedzmy sobie jednak, że my, prosty lud, w żaden sposób nie podlegamy temu oficjum. Dlatego, mimo że – raczej doraźnie – zaakceptowałem Alpheccę, to dość bezwstydnie i swobodnie ją sobie spolszczyłem. Czemu nie? Tradycyjnie gwiazdy mają multum nazw obocznych. Adaptacje arabskich określeń gwiazd (bezpośrednie i pośrednie) zawsze cechowała spora dowolność. Samogłoski otwierają się lub zamykają, spółgłoski mnożą się, redukują i zmieniają zapis w zależności od tego, do jakiego źródła zajrzeć.

Przykłady: Etamin/Eltanin, Alamak/Almach, Alphard/Alford, Benetnash/Benatnash/Banatnash…

 

W jakimś bardzo starym przewodniku tatrzańskim znalazłem raz tekst mniej więcej taki: “Nie zaleca się wybierać małymi grupami w Dolinę Cichą, zwłaszcza w towarzystwie mieszanym, bo tam się kryją zbóje, co mają wielkie miecze”.

XD

 

Czyli głowę miał jak gdyby w czwartorzędzie

(…)

Jakkolwiek by rzecz sobie wyświetlić w szczegółach, na pewno nie było to komfortowe ;)

 

Dzięki bardzo za uwagi i dobre słowo, Ślimaku.

 

Jeśli chodzi o klikanie wierszy do biblio: o ile wiem, można. I oczywiście nie mam nic przeciwko temu, żeby klikano moje ;)

 

Światowiderze o_0 ;) 

 

Świrybie? Dziwię się jak Światowider. Coś się zmieniło? 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Lepiej z diabłem na weselu,

Niż do lustra pić bez celu ;)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Bruce, dziękuję :)

 

Psycho, rprz – lepiej, lepiej. Zwłaszcza że:

 

Kto o Alfekanach skłamie,

Że za krótkie mają członki,

Tego się przykuje w chramie,

Gdzie się modlą amazonki.

 

 

Dlatego:

 

Kto mi rzeknie, że mistrz Wacek

Jest frajerem, a nie bogiem,

Temu urwę jedną z macek,

Gdzie zaś wsadzę ją – nie powiem.

 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Najlepszy drugi :)

 

Kto spróbuje, choćby żartem,

Skląć malarza od psubratów,

Mocno stuknę go gokartem

Koło Twierdzy Czterech Światów.

 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Te 53 minuty nie wzięły się z czapy, tylko z materiałów jakie można znaleźć na stronie SpaceX. Sygnał podróżujący przez satelitę w punkcie libracyjnym Ziemia-Słońce L5 – link

Aha, widzę. To jest czas podróży sygnału tam i z powrotem – podziel przez dwa.   

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Radio jest nawet gorsze niż TV, jeśli idzie o reklamy. Dlaczego uszu nie można zamknąć jak oczu? W sumie to rozważyłbym oddanie powiek za taką zdolność. Okrutna ewolucjo. 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Coś mi się nasunęło, kiedy czytałem pierwszy wpis Asylum.

 

(…) aż sama córa Lokiego zeszła z tronu i rzekła:

– Hmm. Iks de.

 

To byłby niezły zwrot akcji :>

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

(Na potrzeby tego posta, silvanie, zaliczamy Cię do dziewczyn XD) ETA: Jeroha też :)

Jeżeli chodzi o zaliczanie ludzi bez pytania… powstrzymam się przed rozwinięciem tej myśli XD

No dobra, na potrzeby jednego posta mogę być dziewczyną, jeśli to kogoś uszczęśliwi ;)

 

Ale gdyby tak próbować pomalutku ściszać i dopiero wtedy wyłączyć?

Finklo, na pewno słyszałaś tę historię:

Pewien rolnik chciał odzwyczaić konia od jedzenia przez dawanie mu każdego dnia mniejszej ilości siana. I już prawie się udało, ale koń niespodziewanie zdechł.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Silniki manewrowe mieliły

Właściwą formą jest jednak ciągle "mełły", jak w "zmełł przekleństwo"; “mieliły” dopuszczalne tylko potocznie:

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/mlec-i-mielic;7041.html

spowodowały wahnięcia wskazówek na tarczach liczników, oraz ledwie zauważalne mrugnięcie

Po co przecinek?

 

trudności, których natura najwyraźniej była zależna od masy, oraz kilku innych czynników.

Znowu: bez przecinka przed "oraz".

 

Na dodatek, tak samo mam z tyłkiem!

Bez przecinka.

 

Uradowany, przypominający pogniecioną kulkę folii aluminiowej mężczyzna w kombinezonie rozmiaru XXL, odbił się delikatnie

Bez drugiego przecinka.

 

gładko śmignął pomiędzy kapitan i kobietą

Kapitan zmienił płeć? A myślałem, że to będzie straight ;)

 

– Ron, nie wydurniaj się, tylko bierz za nadzorowanie prac

"Brać się za coś" jako "zaczynać coś" jest w zasadzie niepoprawne. Prawidłowe połączenie to "brać się do czegoś".

 

rozciągała się jałowa pustynia, na której końcu wyrastał niebosiężny masyw Olympus Mons

Właściwie cała powierzchnia Marsa jest jałową pustynią. Niby wiem, o co chodzi, ale – tak czy inaczej – dziwny ten koniec pustyni.

 

Po odejściu kilkunastu metrów od pojazdu, zatrzymali się

Bez przecinka.

 

– Będzie piękna sceneria, taaak. – Rozmarzył się Johnny.

Albo bez kropki przed półpauzą i od małej po, albo: Johnny się rozmarzył.

 

Kręcący się w pobliżu mężczyzn Ron, w swoim srebrnym kombinezonie wyglądał jak

Bez przecinka po "Ron".

 

– Rób co chcesz Ron, habitat

Przecinek przed “co” i przed "Ron".

 

zacznie działać w momencie wszczęcia transmisji

Nie no, co to za dziwactwo. Napisz normalnie: rozpoczęcia transmisji.

 

Przesył do satelity w punkcie libracyjnym L5 da nam opóźnienie wartości około pięćdziesięciu trzech minut

Nie opisałeś drogi sygnału przed i po L5 (L5 którego układu?), więc nikt dokładnie nie policzy, jak długo transmisja biegnie na Ziemię. Pięćdziesiąt trzy minuty to się jednak wydaje za dużo. 

 

to nie wiem co tu jeszcze robisz

Przecinek przed "co".

 

Kiedy mijał drzwi prowadzące do kuchni przystanął na chwilę

Przecinek przed "przystanął".

 

rolkę papierowego ręcznika, które postawił na biurku

Literówka (które -> którą).

 

*

Mam wrażenie, że niektóre zdania mogłyby być lepsze ze względu na szyk czy dobór słów, ale takie rzeczy zawsze są subiektywne.

Na przykład tutaj:

trudności, których natura najwyraźniej była zależna od masy, oraz kilku innych czynników

była zależna -> zależała, masy -> masy ciała (zaczyna się zbyt natrętnie rymować, więc należałoby zmienić coś więcej)

Może nie idealne, ale lepsze by było imo np.:

“trudności zależne najwyraźniej od masy ciała oraz kilku innych czynników”

(bez "natury", która komplikuje zdanie, a w dodatku zaraz pojawia się w tekście znowu).

 

Albo tutaj:

Z powodu tuszy jeszcze kilka lat temu podróż na Marsa nie byłaby dla niego możliwa, ale najnowocześniejsze technologie sprawiły

Chyba lepiej: “Jeszcze kilka lat temu podróż na Marsa nie byłaby dla niego możliwa z powodu tuszy, ale najnowocześniejsze [najnowocześniejsze → nowe? – gładziej by się czytało] technologie sprawiły”.

 

*

Oh my, też nie wiedziałem, co to reguła 34, mam braki w edukacji internetowej 0_o Sprawdziłem (taa, łatwo w nią uwierzyć) przed lekturą, więc szybko się zorientowałem, dokąd szorciak zmierza. Dowcipny pomysł, uśmiechnąłem się. PornHubble XD

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Tajes :) Zadajesz, Jose.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Verus, Cet, polecam, to się naprawdę dobrze czyta :)

 

Podpowiedź: urban fantasy o magu z Chicago.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Podchodził kiedyś do was ponury z wyglądu typ, niosący nagi miecz z klingą długości koło dziesięciu mil, w środku nocy, pod gwiazdami nad brzegiem jeziora Michigan? Jeśli tak, to lepiej idźcie do psychiatry. Jeśli nie, to możecie mi wierzyć, ktoś taki potrafi przerazić człowieka na śmierć.

Odetchnąłem szybko i musiałem się skupić, żeby do wydechu nie dołożyć quasi-łacińskiej sentencji, od której jego ciało stanęłoby w ogniu i zmieniło się w kupkę popiołu. Źle reaguję na strach. Zwykle brakuje mi rozsądku, by uciekać albo się kryć – próbuję tylko rozwalić to, co budzi we mnie przerażenie. To prymitywny instynkt, z którym jednak nie dyskutuję.

Jednakże to odruchowe morderstwo wydawało się teraz odrobinę przesadzone, więc, zamiast go spalić, skinąłem mu głową na powitanie.

Oprócz autora wystarczy tytuł cyklu.   

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Po kresce poznałem, że Andreas, a podpowiedź mnie w tym upewniła. Nie wiem jednak, co za komiks. Na pewno nie jest to żaden z dwóch pierwszych Rorków.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Ale oso chodzi? Sorry, ale wydaje się, że o nic :/ Językowo OK, czyta się bezboleśnie, a tytuł przyciąga uwagę, tyle mogę przyznać.

Cóż, idę poszukać skarpetek, bo zimno, mimo że to nie lipiec.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

– Wieczorem wyruszamy do Mitgardu

A nie Midgardu? Czy to jakaś oboczność?

błyskawice, które pojawiały się z każdym przeklęństwem

Literówka.

Gdy bóg opanował przestraszonego konia, coś spłynęło z jego hełmu na łęk siodła

Ktoś mógłby się czepnąć, że jak to – koń w hełmie?

i nawet się nie zdejmując kurtki

Coś nie teges.

O, kurwa!

Jeżeli bohaterka nie zobaczyła właśnie kobiety lekkich obaczajów, tylko zwyczajnie przeklęła, to bez przecinka.

 

 

Akcja ani wartka, ani zaskakująca, ale przecież nie o to chodziło. Tylko o uśmiech – prawda? Zatem się pouśmiechałem. Szorciak lekki i przyjemny, w dodatku okazał się napisany bardzo porządnie. Na plus.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Ciąg dalszy wyobrażam sobie tak: książę Relanium próbuje jeszcze kilka razy, ale księżniczka dalej nie chce wstać. Wtedy do akcji wkracza księżniczka Kofeina, zabiera się do śpiącej jak należy i razem z nią odjeżdża na białym rumaku w siną dal. Książę kładzie się do łoża i płacze w poduszkę. 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Gdzie Wy tam macie Ę? :) Coby księżniczce spać się odechciało, powinien zapomnieć o czci i całować z pasją, proste :>

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Sorry, też nie wiedziałem, o co chodzi. Pomysł może i miałeś, może był dobry, ale wyszło zbyt niewyraźnie imo.

ujęcia na bohaterów

“Ujęcia na”? No nie wiem.

umiera w apoteozie.

Znaczy w uwzniośleniu, ubóstwieniu kogoś/czegoś? Kogo? Czego? Znów nie rozumiem :/

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Nowa Fantastyka