Profil użytkownika


komentarze: 28, w dziale opowiadań: 25, opowiadania: 17

Ostatnie sto komentarzy

Czy liczba uczestników będzie ograniczona ze względu na zasób obrazów i haseł?

Wiedżma Lore, dzięki za miły komentarz i słowa zachęty.

Na pewno masz rację, że miejscami wkradły się zbędne sceny. Chciałbym powiedzieć, że nie zauważyłem tego pisząc. Ale prawda jest niestety taka, że nie wiedziałem, jak się ich pozbyć tak, żeby opowieść nie straciła na tym w moich oczach :/

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jest to nieźle napisany short, na ile potrafię to ocenić. Natomiast brakuje w nim trochę, że tak powiem, kopa.

 

Długawy wstęp prowadzi prosto do puenty, która nie jest specjalnie odkrywcza.

 

Pozdrawiam serdecznie

Klimat faktycznie gamingowo-isekaiowy. Mi osobiście to nie podchodzi, świat przedstawiony oparty o żółte i niebieskie światełka przyjemniej oglądać, niż o nim czytać.

 

Poza tym całkiem niezłe opowiadanie. Dostrzegam tu motyw niezawinionej winy rodem z antycznych tragedii ale podany w bardzo lekki i świeży sposób. Można pogratulować.

 

Pozdrawiam serdecznie

Opowiadanie jest bardzo depresyjne, co samo w sobie niekoniecznie jest wadą, natomiast w połączeniu z rozwlekłymi opisami (np. pięć paragrafów wizyty w teatrze, która nie pcha akcji do przodu) sprawia, że czytanie raczej się dłuży.

 

Bardzo zdziwiło mnie zachowanie policjantów, którzy najpierw dali bohaterowi pałą przez łeb, a potem stwierdzili, że nawet nie jest aresztowany.

 

Kuleje niestety ortografia, szczególnie zapis dialogów. Gdyby te błędy poprawić to powiedziałbym, że tekst robi neutralne wrażenie: nie jest to jakoś szczególnie złe opowiadanie, ale specjalnie mnie nie porwało.

 

Pozdrawiam serdecznie

Trochę za mało krwi i flakówcheeky ale po za tym bardzo mi się podobało.

 

Pozdrawiam serdecznie

Hej,

 

ciekawy pomysł i konstrukcja opowiadania. Na koniec nie tłumaczysz, o co tak naprawdę chodzi z tymi lustrami ale powiedziałbym, że takie niedopowiedzenie nawet tekstowi służy.

 

W moim odczuciu cztery następujące po sobie opisy “zwykłego życia”, w dodatku życia raczej nudnego troszkę się czytelnikowi dłużą. Nie zepsuło to całego wrażenie, ale te fragmenty mogłyby być nieco bardziej zwarte. 

 

Pozdrawiam serdecznie

Hej ostam,

 

dzięki za poświęcony czas.

W ten sposób tekst zmienia się w całkiem zgrabny, ale raczej niezbyt ciekawy opis weekendowego wyjazdu na wieś, którego jedyną funkcją fabularną jest przygotowanie końcówki

Cóż, chciałbym się nie zgodzić, bo chyba każdy wolałby o swoim tekscie myślec, że jest może mało zgrabny a za to ciekawy. Niestety raczej masz rację cheeky

Poza tym jest to kawał sensownie napisanego tekstu, także nie widzę problemu żeby spod twojego pióra wyszły jeszcze ciekawsze, bardziej angażujące historie :)

Postaram sięyes

Tak jeszcze na koniec, bo nie zwróciłem uwagi podczas czytania, a teraz na szybko nie umiem znaleźć – czy poznajemy imię głównego bohatera? Wiadomo, że jest to pierwsza osoba i taka niewiedza za bardzo nie przeszkadza, ale jeśli problemem nie jest moja ślepota i imię faktycznie się nie pojawia, to może warto je tam gdzieś przemycić :P

Nie poznajemy. Osobiście lubię opowiadania z “minimalistycznymi” bohaterami, ale już druga osoba mi zwraca uwagę, że jednak imiona albo ksywki oni powinni mieć. Hmm….

 

Dzięki za łapankę, na pewno uwzględnię większość uwag, jeśli nie wszystkie.

 

Pozdrawiam również

A jaki związek ma lewarek z wychodzeniem z piwnicy?

Dzięki brakowi lewarka bohater musi dźwigać ciężki gąsior i przed wyjściem go z trudem odstawić :)

To dlaczego tylko nazwę miejscowości ksiądz wymawia „po swojemu”, podczas gdy reszta wypowiedzi brzmi całkiem poprawnie? 

Tak naprawdę nie mam na swoje usprawiedliwienie nic oprócz “wydawało mi się, że tak będzie dobrze”. Nie chciałem z tą stylizacją przesadzać żeby nie utrudniać czytania, tylko delikatnie ją zaznaczyć.

regulatorzy,

 

dzięki za przeczytanie, miłe słowa i cenne uwagi.

 

Co do zapisu “Głuchowy”, jest to stylizacja wypowiedzi księdza na gwarę, dlatego też w innych miejscach jest poprawny zapis. Przemyślę jeszcze czy to poprawić bo może faktycznie to nieoczywiste dla odbiorcówindecision

 

A rozwiązaniem tajemnicy znikającego lewarka jest, że jestem złośliwy i chciałem, żeby bohater miał jak najtrudniej wyjść z piwniczki gdy zgasły światła :P

 

Pozdrawiam serdecznie

Cezar, dzięki za miłe słowa. Nie zamierzałem i nie zamierzam kontynować tego opowiadania jeśli o to ci chodzi, wydaje mi się, że mimo wad stanowi zamkniętą całość i kończy się tam, gdzie powinno.

 

Agroeling, dzięki za poświęcony czas i za krytykę. Widzę, o co ci chodzi i szczerze mówiąc to korciło mnie rozwiąć tematu ale uznałem, że lepiej nie przedłużać i skończyć na puencie. Możliwe, że nie miałem racji.

 

Pozdrawiam serdecznie obu panów

Hej mindenmifaj,

 

dzięki za pomocną i co najważniejsze szczegółową krytykę. Moim zamierzeniem było trafić w miejsce gdzieś między grozą a groteską, ale czytając twój komentarz i patrząc wstecz na pewno mogę się zgodzić, że nie do końca to wyszło i zwłaszcza główny bohater popada raczej w śmieszność.

 

Łapankę jeszcze przemyślę, niektóre uwagi są w punkt ale "chabazie" i "origami" na pewno chciałbym mimo wszystko zostawić tak, jak są.

Zakładanie, że Twoi czytelnicy czegoś nie wiedzą, więc się nie przyczepią, wydaje się być zgubną strategią, szczególnie na portalu, którego bywalcy są raczej oczytani ;) Wydaje mi się, że większość świętych, jesli nie wszyscy, są raczej postaciami historycznymi… Ich czyny natomiast niekoniecznie. Może święty Jerzy, który zabił smoka?

 

Oczywiście masz rację i zauważyłem ten zgrzyt już przy pisaniu, ale fragment o świętym, którego nigdy nie było a mimo to dokonywały się za jego wstawiennictwem cuda zbyt mi się podobał, żeby z niego rezygnować…

 

 

Pozdrawiam serdecznie i dzięki raz jeszczeyes

Nieudolny ten wydawca skoro dopuszcza zwiększanie dramatyzmu poprzez brak amunicji, przecież można normalnie zwiększyć ilość salt i wybuchów sad

 

Ciekawa satyra na popkulturę, pozdrawiam serdecznie

Witaj Fascynator,

 

dziękuję za przeczytanie, miłe słowa i wskazane błędy. 

Początek obiecujący – zupełnie jak nie debiut…

Dzięki. Pisałem już co nieco, ale do tej pory wszystko kończyło jako wirtualne śmieci w równie wirtualnym koszu frown

 

 

Nie mówi się do bliskiej osoby o jej ojcu “pan Tomasz”… Raczej – twój tata…twój ojciec…

 

Bardzo słuszna uwaga, ma sens gdy narrator nazywa ojca dziewczyny “panem Tomaszem” w swojej głowie, ale kiedy zwraca się do niej, to już mniej.

 

Podobno jednak postać historyczna. Pochodził z Azji Mniejszej, ścięty w roku 250 za Trajana

Decjusza.

 

Muszę chyba liczyć, że większość odbiorców o tym nie wie, bo nie znajdę świętego, który byłby niezaprzeczalnie ahistoryczny a jednocześnie szerzej znany frown

 

 

Niefortunne… Stada mogą być bydła – a węży np. kłębowisko?

 

Zdecydowanie. Nie wpadłem na to słowo, dzięki.

 

Pozdrawiam serdecznie

Humor raczej taki balceroidalny.

 

Pozdrawiam mimo wszystko.

Fajne.

 

Ciekawy pomysł i zaskakujące zakończenie sprawiają, że zapada w pamięć.

 

Lekkość rymów i rytmu przywodząca na myśl dziecięcą piosenkę współgra z tematem utworu a jednocześnie tworzy intrygujący kontrast z atmosferą grozy.

 

Miejscami lekko zgrzyta mi nadmiar zaimków, zwłaszcza, gdy sa powtarzane (”Strach jej głos odbierał. Wręcz nie oddychała. Ale jej mamusia myśli jej słyszała”).

 

Pozdrawiam serdecznie

Miałem ponarzekać na nadmiar bohaterów ale widzę, że już wszystko w tym temacie zostało powiedziane.

 

Mimo tego mankamentu opowiadanie całkiem mi się podobało.

 

Pozdrawiam serdecznie

Miałem ponarzekać na nadmiar bohaterów ale widzę, że już wszystko w tym temacie zostało powiedziane.

 

Mimo tego mankamentu opowiadanie całkiem mi się podobało.

 

Pozdrawiam serdecznie

Świetne opowiadanie, pomysłowe i zręcznie napisane.

 

Mógłbym tu skończyć ten komentarz, ale wygląda on trochę łyso więc wspomnę jeszcze, że zabrakło mi w tekście lekkiego stopniowania napięcia – najpierw mamy opisy narady i działań bitewnych, które są ciekawe ale nie wydają się zmierzać w żadnym konkretnym kierunku a potem z kompletnego zaskoczenia zwrot o 180%.

 

Pozdrawiam serdecznie

Opowiadanie wbrew tytułowi nie jest o pokemonach i oczywiście od razu zaliczam to na plus.

 

Druga rzecz to infodump w pierwszych paragrafach i drugiej połowie tekstu – to oczywiście in minus.

 

Ksywka bohaterki, "Ryba", zaburzyła mi odbiór opowiadania – zanim nie wytłumaczyłeś, że jest to przezwisko, dopatrywałem się niezrozumiałej alegorii.

 

W tekście są drobne niedociągnięcia językowe (przynajmniej moim zdaniem pracę można mieć, ale raczej nie posiadać) – ale naprawdę drobne i nie ma ich wiele. Ogólnie jest bardzo ładnie napisany i to zdecydowanie jego największa zaleta.

 

Przepraszam, że tak narzekam, ale tekst, choć ładnie napisany, jest bardzo abstrakcyjny i jeśli gdzieś tu był sens to do mnie on niestety nie dotarł. Może to wina późnej pory.

 

Pozdrawiam serdecznie

Na plus konstrukcja opowiadania – przestrzegasz zasady show, don't tell, nie ma tu suchej relacji czy przesadnego infodumpingu. Czytelnik doświadcza świata przedstawionego i fabuły oczami bohaterów przeżywających kolejne epizody.

 

Pomysł może wydawać się nieco zgrany – mamy tu klasyczne wątki zemsty i treningu, dobrze znane z amerykańskich czy japońskich komiksów – ale został ciekawie urozmaicony postępującą obsesją i izolacją głównego bohatera.

 

Na minus niestety warstwa językowa. W tekście jest zatrzęsienie powtórzeń (np.słowo "tort" we fragmencie o urodzinach powtarza się co i rusz) oraz aliteracji. Rzuciło mi się w oczy szczególnie stereotypowe polskie "przekanie" w tym fragmencie: "przewidywalne, przynajmniej takie przekonanie przepełniało".

 

Pozdrawiam serdecznie

Ciekawy świat przedstawiony i nienajgorsza fabuła, niestety duża ilość eksopozycji/infodumpingu sprawia, że opowiadanie nieco się dłuży. Tak rozbudowaną dystopię pewnie łatwiej byłoby przedstawić w dłuższej formie.

 

Językowo jest jak dla mnie w miarę poprawnie (oprócz tego jednego “bynajmniej” – ale to przecież nie błąd, tylko regionalizm ;> ) natomiast czasem dość sztucznie, szczególnie w dialogach (”zaczynasz przynależeć” → dlaczego nie po prostu “dołączasz”, “Mnie zwą Marcus” → dlaczego nie po prostu “Jestem” albo “Mam na imię”).

 

Pozdrawiam

Gryzie mnie, że bohater zdaje się rozumieć różne rzeczy nie bardzo wiadomo skąd – wniosek, że szkatułka zabija bliskie mu osoby na odległość wcale nie jest oczywisty. Podobnie “coś” podpowiada mu, że nieznany byt jest odporny na kule. Takie instynktowne rozumienie nieznanego w moim odczuciu nieco zaburza atmosferę horroru i zawieszenie niewiary.

 

Unikałbym w opisach encyklopedycznych słów typu “humanoidalny” i “antropomorficzny”, lepiej moim zdaniem po prostu “w kształcie człowieka”.

 

Bardzo duży plus za umieszczenie opowiadania w nienadużywanym kontekście historycznym. Przyciąga to uwagę czytelnika i dobrze współgra z elementami fantastycznymi w fabule.

 

Ogólne wrażenie pozytywne, jak już zacząłem to chciało się doczytać do końca – a to najważniejsze.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

mi się bardzo podobało, proza na wysokim poziomie a ostrożnie dawkowane elementy świata przedstawionego zostawiają wręcz niedosty – chiałoby się przeczytać o wiele dłuższy tekst osadzony w świecie diety tubkowej.

 

Na minus nieco wtórny pomysł – motyw bogoli “pobierających” życie od biedoty w mniej lub bardziej bezpośredni sposób pojawiał się w SF już wielokrotnie, więc właściwie od pierwszego akapitu miałem dobre pojęcie, o czym będzie reszta opowiadania. Ale w tak krótkim tekście nie rujnuje to przyjemności z czytania, więc można przymknąć oko.

 

Pozdrawiam ciepło :)

Nowa Fantastyka