Profil użytkownika


komentarze: 588, w dziale opowiadań: 467, opowiadania: 278

Ostatnie sto komentarzy

Tatuaż z kurzej krwi – Galicyjski Zakapior

Nie wiem, czy znowu nie robię fopa, ale to nie ja, nawet mój komentarz tam jest :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Zgadzam się z Bardem, że “Czy osoba…” wygląda na CC – sam długaśny tytuł na to wskazuje.

To skoro polemika nie jest faux pas, to ja zgłaszam votum separatum – to raczej nie może być Cezary, bo Cezary już pisał na nie-konkurs.

 

Może beeecki, on niedawno robił długi tytuł też, chyba się zaraził

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Bardzo ładnie napisane, fantastyczna atmosfera i dużo napięcia.

 

Nie do końca zrozumiałem, czym są te kolorowe cosie. Mam wrażenie, że one mają coś reprezentować, hmm.

 

Klikał nie będę… bo już oba liczniki na full zapełnione. I słusznie.

 

Bardzo dobry tekst.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Czy polemizacja z typami przedstawionymi przez innych użytkowników uchodzi za faux pas?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

“Największe złoże marsjanitu w Układzie Słonecznym” – Finkla, kiedyś się pytała o coś podobnego

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam.

 

Mamy tu ekspozycję na ekspozycji, o skutkach kosmicznej bitwy, której nie widzieliśmy i kosmicznym imperium, które też jest w przeszłości…

Gdy wreszcie przez nią przebrniemy i coś zaczyna się dziać, jest nawet fajnie – ale niemal natychmiast pojawia się napis “KONIEC”. Co gorsza, poprzedzające go zakończenie jest otwarte, więc mam wrażenie, jakbym nie przeczytał stanowiącego spójną całość opowiadania, a wstęp do większej historii.

 

Tak że no klimat kosmicznych najemników i gadających łbów ma potencjał, chętnie bym się dowiedział, co było dalej, ale jako opowiadania niestety nie mogę tego tekstu specjalnie pochwalić.

 

Pozdrawiam

 


 W korytarzu było ciemno, jeśli nie liczyć jednej migającej sufitowej lampy i świateł kilku latarek[,] wolno przeczesujących przestrzeń w dalszej części pomieszczenia.

Moim zdaniem przecinek, albowiem imiesłów opisuje cechę przygodną.

 

W tle buczała odsłonięta, pokładowa stacja transformatorowa

A tu bym nie dawał, stacja jest “pokładowa” z natury, “odsłonięta” tylko przygodnie.

 

zwrócił się do niego Logan[,] przykucając przy nim

Przecinek (imiesłów przysłówkowy) + powtórzonko.

 

Podnosząc się[,] płynnym ruchem ściągnął spust.

dodał[,] odsłaniając umięśnione ramię z tatuażem w kształcie hieny

Tu podobnie.

 

To był dobry strzał[,] Benitez

Za chwilę[,] Beni

Tu wołacze.

 

 – Kapitanie. Sierżancie. – ratownik skłonił lekko głowę na znak, że oczekuje rozkazów.

dogadamy albo… – kapitan zawiesił głos.

“Ratownik” i “kapitan” dużą. Błędów w dialogach jest więcej, polecam https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/, jeśli jeszcze nie znasz, Anonimie.

 

ba wiem co to jest–

Brakło spacji.

 

 – Nie tylko. Widzicie te symbole, o tu. To jest jakby kompas. Nie wiecie, co to kompas – zauważył spojrzawszy na twarze rozmówców. – To jest jakby taki automatyczny nawigator. Oprócz informacji, które pomagają w zwykłej nawigacji, tu jest jakby coś zapisane.

Powtórzonko.

 

Dużo większego niż to[.] – Dowódca pomachał sierżantowi przed oczami bransoletą.

Kropka moim zdaniem.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i bardzo ładny gawron :)

 

Opowiadanie wolno się rozkręca. Na początku dowiadujemy się o różnych epizodach z życia bohatera, ale nie mamy powodów podejrzewać, że któryś z nich ma szczególne znaczenie, a wręcz wydaje się, że niektóre nie mają, bo np. praca w antykwariacie zaraz się kończy.

 

Gdy już zaczyna się główny ciąg akcji, nadal niewiele się dzieje – na tyle, że słowo “akcja” można by bez mała wziąć w cudzysłów – ale tekst nabiera specyficznego flegmatyczno-ponurego uroku. Ciężko mi to nawet opisać, ale czytało się fajnie, jakby za chwilę miało się coś stać, ale uparcie stać się nie chciało. Nadal nie wiemy, do czego opowiadanie zmierza i które z wydarzeń tak naprawdę są istotne, ale coś jakby wisi w powietrzu.

 

Zakończenie mi się najbardziej podobało, jest tu jakaś mądrość o ulotności i przemijaniu, i dostajemy wreszcie ten gong, na który się zanosiło. Choć z drugiej strony nie do końca je zrozumiałem. Czym była ta cała przystań? W końcu nie wiem i, co gorsza, nawet się specjalnie nie domyślam.

 

Tak że ostatecznie tekst budzi mieszane uczucia. Ale na klika zasługuje z pewnością.

 

Pozdrawiam


nieszczególny brak empatii

Hmm…

 

 Przystań “

Bez tych spacji raczej

 

 – Pracy

Kropka.

 

, bo w ogóle nie było tutaj zasięgu.

Może mnie ktoś poprawi, ale jeśli piszemy w czasie przeszłym, to chyba “tam”?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam.

 

Natężenie błędów jest tu wysokie i – co gorsza – nierzadko są to błędy z rodzaju tych, które realnie utrudniają zrozumienie tekstu nawet mało wybrednemu odbiorcy (np. pozbawione sensu kropki, przecinki między podmiotem a orzeczeniem). Dziwi mnie to trochę, bo jeśli dobrze pamiętam poprzednie Twoje teksty, to choć błędów nie brakowało, to nie było aż tak źle.

 

Pod względem fabularnym jest lepiej, choć gdybym napisał, że dobrze, to bym skłamał. Tajemniczy guru i kobieta ze snów mnie zaintrygowały i sprawiły, że mimo błędów chciałem czytać dalej, a sam pomysł, że podświadomość ujawnia bohaterowi wyparte z pamięci wydarzenia jest niezły, nawet jeśli nieprzesadnie oryginalny. Całość niestety nie zagrała. Aż do momentu, w którym nagły napad bólu głowy ujawnia bohaterowi prawdę, nie mieliśmy powodu podejrzewać, że jest to opowiadanie o wypartym poczuciu winy. Nie pomaga też długa, pozbawiona interesującej akcji ekspozycja na początku. Możliwe, że do lepszego odbioru tego tekstu znowu brakuje mi intymnej znajomości jakiegoś azjatyckiego kodu kulturowego, nie wiem :)

 

Pozdrawiam


Szedł ulicą(,) rozglądając się dookoła, było zimno i padał deszcz ze śniegiem.

Imiesłów przysłówkowy trzeba oddzielać przecinkiem, wyjąwszy słowo “wyjąwszy”.

 

Firma w której od piętnastu lat pracuje

A czemu nagle jesteśmy w czasie teraźniejszym?

 

Ośmioosobowa ekipa z Polski miała co robić, od stabilnego umiejscowienia w podłożu,  wprowadzeniu odpowiednich programów do przeszkoleniu pracowników

Tutaj gramatyka zawiodła, ale nie jestem pewien, jak to zdanie miało brzmieć.

 

W Indiach, prawie cały czas panował, niemiłosierny upał.

Bez przecinków.

 

W Indiach, prawie cały czas panował, niemiłosierny upał. Na hali produkcyjnej panował zaduch

Powtórzonko

 

Michała bardzo zaciekawiła hinduska kultura, ale życie w tym klimacie na dłuższą metę[,] było dla niego niemożliwe.

Przecinek wjechał między podmiot a orzeczenie (życie było).

 

Rzuciła przed siebie, tenisową piłeczkę.

A tu między orzeczenie a dopełnienie (rzuciła piłeczkę).

 

Kiedy dotarł do ulicy Dębowej, gdzie mieściła się kamienica w której mieszkał. Zauważył kobietę w żółtym, nieprzemakalnym płaszczu.

Dlaczego to są dwa zdania?

 

Kręcił się koło niej, średniej wielkości pies również, zapewne wyszła z nim na spacer.

??

 

– To wszystko[?] – zapytała.

Pytajnik

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam.

 

Tekst warsztatowo stoi na dobrym poziomie, jest też niemała dawka humoru, który czasem jest całkiem bystry, więc przy czytaniu bawiłem się nieźle. Ogólnie jest to udany tekst.

 

Zabrakło mi tu czegoś w rodzaju stawki, która by faktycznie przykuła mnie do lektury i nadała całości “kopa”. Jedyną stawką rozgrywki jest tu bowiem awans na wyklętego i wcale nie miałem wrażenia, żeby sam Kuśka jakoś rozpaczliwie tego awansu pragnął, więc czytając nie miałem tego kluczowego wrażenia, że koniecznie muszę się dowiedzieć, co jest na następnej kartce.

 

Druga uwaga, dialogi ze świętym. Rozumiem, że trochę o to chodziło, że piekielna drużyna nie miała dobrych argumentów, ale za każdym razem, gdy próbowali przekonać Klaudiusza do powrotu, wypadali tak nieporadnie, że aż nienaturalnie. Musisz, no bo musisz, no. Niestety robiło to takie wrażenie, jakby sam autor nie wiedział, co włożyć w usta bohaterów.

 

Klikam, bo mimo tych uwag kliczek się tu bardzo należy, i pozdrawiam


– Dokładnie tak[.] – Klaudiusz uśmiechnął się szerzej. – I to jest cudowne.

Jeśli jest jedna kropka, to druga też musi być, tak mi się wydaje przynajmniej.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

No, właśnie zrozumiałam, że stany kwantowe są informacją o rzeczach, nie samymi rzeczami, a tę informację równie dobrze można wysłać tradycyjnie.

Chodzi właśnie o to – jeśli dobrze rozumiem – że nie można tego zrobić, bo musiałabyś najpierw ten stan znać. A nie możesz go znać, bo musiałabyś go najpierw zmierzyć, czego zrobić nie można, bo on się od mierzenia zapada do 0 albo 1.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Tytuł: Noc na Wybrzeżu Żagli [TYTUŁ ROBOCZY]

Długość: 27k

Gatunek: hmm horror z wątkiem miłosno-romeojuliowym?

 

Tekst jest pozaportalowy, na konkurs zewnętrzny, ale jak komuś będzie chciało się zerknąć, to mogę odwdzięczyć się re-betą :)

Konkurs dotyczy uniwersum Pana Lodowego Ogrodu i tekst zakłada znajomość tego uniwersum przynajmniej jako taką, w razie czego mogę coś wyjaśnić.

 

Więcej fanfików nie zamierzam w życiu pisać, bo to jakaś męka niemożebna jest, tak że unikalna okazja xdd

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Bardzo ładny język (widać od pierwszych paragrafów, że to pisał ktoś, kto potrafi to robić), i bardzo intrygujący pomysł, natomiast trochę mało się tu dzieje.

Mam wrażenie, że opowiadanie byłoby ciekawsze, gdyby to Josie była POV-em, bo teraz wyszło trochę tak, że my sobie najpierw jemy jajka a potem siedzimy w ciemności, a Josie najpierw rozwiązuje zagadkę, a potem przychodzi i tłumaczy nam, co nas ominęło.

 

Tak czy inaczej, za pomysł, wykonanie, dbałość o szczegóły etc. kliczek się tu należy bez dyskusji.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Podobne mam wrażenia jak szanowne grono przedpiśców i przedpiszczyń. Ostatecznie całkiem zgrabna historia i przedstawiona w ciekawej formie, ale momentami szło się pogubić. Szczególnie na początku, zanim się zorientowałem, że świat przedstawiony po prostu bardzo odbiega od realnego i rządzi się dziwnymi prawami.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Do mnie absurdy mało trafiają, ale ten mi się wydał udany i całkiem zabawny. Szczególnie żart o rzyganiu był świetny yes

 

Pozdrawiam

 

Twarz Tatarzyna, o odcieni zleżałego moczu

Zgłaszam rasis xdd

 

żeby się, nie daj Boże, nie spocić

Przecinki chyba(?)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Miło mi, że dobrze się czytało.

 

Szkoda, że nie spodobało Ci się zakończenie. Kiedyś pewnie uda mi się napisać tekst z dobrym zakończeniem, ale jak tak patrzę w to co mam obecnie w Wordzie zaczęte, to…

a man with a beard is holding a sword and saying `` but it is not this day ! ''

 

 

Dziękuję za klika, choć będzie on jedynie symboliczny – a może dziękuję tym bardziej :)

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

– Czy po wykryciu asteroidy na tyle wielkiej, żeby zniszczyć Ziemię, jest taka możliwość, żebyśmy mieli około 10 lat na reakcję, jako Ziemianie. Internet podpowiada, że teoretycznie nawet i więcej, ale chciałbym wiedzieć, czy jest to wiarygodne.

Tak.

 

Czy pomysł, który narodził mi się w głowie, a dokładnie: “masowa teleportacja kwantowa, zdolna przenieść całe państwa wraz z ludnością, armią, infrastrukturą i surowcami” jest jakkolwiek wiarygodny,

Na ile rozumiem, kwantowa teleportacja przenosi tylko stan obiektu a nie sam obiekt, więc żadnych surowców ani niczego użytecznego przenieść nie da, albo przynajmniej nie ma to żadnego praktycznego sensu – żeby kwantowo teleportować toster, musiałbyś wszystkie cząsteczki potrzebne do zrobienia tostera mieć i tak na miejscu, więc nieskończenie taniej i łatwiej byłoby zrobić nowy toster.

 

Można ewentualnie rozmyślać o zasadności kwantowej teleportacji ludzi, gdybyśmy przyjęli że przeniesienie stanu kwantowego całego człowieka przenosi jego świadomość/jaźń/duszę, ale to już turboabstrakcja, metafizyka, grube rozkminy i pełna fikcja, więc tylko od autora zależy, czy to ma sens.

 

Czy teleportowanie żołnierzy w konkretne miejsce musi zakładać port teleportacyjny w miejscu, gdzie żołnierze “wylądują”, czy da się to jakoś obejść? 

Jeśli mówimy o kwantowej teleportacji, to tak, coś musiałoby tych żołnierzy “poskładać” na miejscu i przechowywać niezliczoną ilość splątanych cząsteczek w ogóle pozwalających na kwantową teleportację.

 

Co jeszcze ważne, kwantowa teleportacja z “portu A” do “portu B” odbywałaby się z prędkością światła, więc ona tak naprawdę z teleportacją niewiele ma wspólnego.

 

Jeśli chciałbyś faktycznie ewakuować cały kraj razem z zasobami, to raczej powinieneś celować w jakieś tunele czasoprzestrzenne. Choć też do końca ciężko mi sobie wyobrazić, jak miałoby to działać – ale tunele czasoprzestrzenne mają tę zaletę w porównaniu z kwantową teleportacją, że są hipotetyczne, więc w sumie mogą działać mniej więcej tak, jak fabuła potrzebuje xd

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :)

 

na początek to ja przeproszę, że jako dyżurny (co prawda nie na ten dzień) nie zdążyłem tu dać klika piórkowego – moim zdaniem tekst na to zasługuje. Na szczęście masz już na czym latać!

Miło mi i nie ma za co przepraszać, nie chcę dewaluować piórek, ale komentarze są równie cenne.

 

Świetnie budujesz klimat doborem słów. Ta metafora dla mnie jest mistrzowska.

A to akurat nie jest metafora, tylko staroangielska jednostka długości (barleycorn) :D

 

Jestem naprawdę pod dużym wrażeniem tego jak regularnie jesteś w stanie zaserwować ok. 40tys-znakowce o tak wielkiej jakości. Widać powtarzalność stylu, ale zawsze zaskoczysz fabułą, stworzysz nowy świat, raz przyprószysz trochę humoru, a raz trochę grozy. Wszystko bardzo poprawnym językiem i starannie dobranym słownictwem. Może nie wszystkie teksty trafią 100% w mój gust, ale każdy czyta się znakomicie. 

Dziękuję pięknie i pozdrawiam yes

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Brawa dla opierzonych i podziękowania dla Loży za stuprocentową frekwencję komentatorską yes

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

bruce,

 

Przejmujące, pełne nadziei, bohaterstwa i waleczności. :) Takie mocno patriotyczne. :) Przy lekturze mimowolnie nasuwała mi się “Reduta Ordona” oraz “Sowiński w okopach Woli”. :)

Dziękuję pięknie, choć oczywiście rymowanka nie zasłużyła, by być jednym tchem z tymi dziełami wymieniana :)

 

Ślimaku,

 

Sięgnąłeś tutaj po ciekawe rozwiązanie, nie jestem pewien, na ile świadomie. Zwykle rymy męskie są wcięte, to znaczy zawierające je wersy skraca się o jedną sylabę w stosunku do żeńskich, ponieważ niezmiennikiem ma być pozycja ostatniego akcentu (np. “oto dziś dzień krwi i chwały, / oby dniem wskrzeszenia był”). Zastosowanie rymów męskich niewciętych przenosi nas w bardzo dawne etapy rozwoju języka poetyckiego, co pasuje do tematyki, a zarazem utrzymałeś trzy akcenty w każdym wersie, dzięki czemu nie brzmi to rażąco dla współczesnego ucha.

Sięgnąłem nieświadomie, a liczbę akcentów utrzymałem też metodą prób i błędów “aż brzmiało dobrze” :) Znasz może jakąś dobrą książkę, gdzie można poczytać o tym, że męskie rymy należy wcinać i tym podobnych metodach poezji?

 

bruce & Ślimaku,

to okropnie odbiega od stylistyki reszty tekstu i nader trudno to poprawić. Chyba już wolałbym napisać “stlał”

Zastanawiałam się jeszcze nad: “Pierzchł tam” zamiast: “lecz zwiał”, ale brzmi niezbyt… :)

Hmmm mi się ten wers strasznie podobał, ale chyba widzę po namyśle, o co Wam chodzi. Zmienię na “dobry Bóg odwrócił twarz” albo coś takiego, tylko doliczę się akcentów, skoro już wiem, że warto je liczyć.

 

może powinien być politeistyczny i małą literą, chyba że trafiliśmy na wyznawcę kultu Mitry

Właśnie chciałem, żeby był mono, bo poli mógłby niepotrzebnie sugerować dosłowność.

 

Finklo,

Ładne, ponure, ale ładne.

I po co komu wojny?

Cieszę się, że ładne. A wojny, cóż, najlepsze są te na papierze.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Maćku, Twój luźny, gawędziarski styl prozy w połączeniu z plastycznymi opisami jest absolutną inspiracją. Nawet we fragmentach, gdzie niby niewiele się dzieje, wciąga to niemożebnie.

 

Pozdrawiam i klik

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Przy czytaniu wydało mi się nienaturalne, że Adam tak nagle wszedł w tryb całkowitego gbura. W jakimś stopniu jest to uzasadnione tym wszystkim, o czym dowiadujemy się później, ale przydałby się to przejście jakoś “wycieniować”.

 

Poza tym jednym zgrzytem, całkiem udane opowiadanie. Podobało mi się, jak stopniowo dowiadywaliśmy się coraz więcej o przeszłości tej rodziny.

 

Klikam i pozdrawiam


Miała wrażenie, że już tu była, ale to niemożliwe.

Tu chyba brakuje orzeczenia po przecinku?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Mało się jakby dzieje w tym tekście. W pierwszej scenie napięcie jest właściwie tylko w momencie, gdy jeszcze nie wiemy, czy przy ogniu zaszedł nas wróg czy przyjaciel, a poza tym sama ekspozycja. Potem spóźniamy się na kolację, za co nikt nas nawet nie okrzyczał, i natychmiast wracamy do ekspozycji.

Co gorsza, cała ta ekspozycja niewiele wyjaśnia, więc trochę zostajemy z niczym – mam zdecydowanie wrażenie, jakbym przeczytał fragment, wstęp wręcz, a nie całe opowiadanie.

 

Z plusów: napisane jest to całkiem zgrabnie. Jakieś tam enterów i kropek tu i ówdzie brakowało, ale język jest bardzo w porządku.

 

Pozdrawiam


Przy okazji spotkasz paru dawnych znajomych – ciekaw jestem ich reakcji, gdy Cię zobaczą.

Ja bym zastąpił ten myślnik kropką. Nie jest to błąd, z tego co wiem, ale w dialogu warto unikać mylących myślników.

 

i butlach z winem. Davrel, który w ciągu dnia zjadł jedynie skromny posiłek z resztek zapasów, poczuł, jak jego żołądek ściska się z głodu. Gdy usiadł obok Markusa, Helena podsunęła mu kubek z ciemnoczerwonym winem.

Wino Dawnych Królów

Winoza lekka.

 

Markus również się roześmiał, potrząsając głową. – To był oczywiście pomysł Dariona. On zawsze pierwszy wpadał na zwariowane rzeczy. Ryzykant, od urodzenia.

Corrin odchrząknął, nie mogąc powstrzymać ciekawości. – Ale jak to się stało, że tam wszedłeś? – zap

Enterów brakło przy niektórych wypowiedziach.

 

– To niemożliwe – wyszeptała Helena, zniżając głos. – jeszcze nikt kto wszedł do lasu nie wrócił stamtąd żywy.

Jeśli jest kropka, to “jeszcze” wielką.

 

W tym momencie Davrel zawahał się na sekundę.

To “w tym momencie” niczemu tu nie służy. Wiadomo, że w tym.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Nie byłbym sobą, gdybym nie ponarzekał, że opowiadanie wolno się zaczyna. Po 6k znaków dopiero wychodzimy z domu. Po 10k pogadaliśmy sobie z marynarzem. Nie wiemy jeszcze, czy z tą kurzą krwią to nie jest jedna wielka ściema (a ekspozytor Seung-min sugerował nam, że może tak być), więc nie czuć jeszcze, jaka jest stawka rozgrywki.

 

No ale kończąc marudzenie, jest to bardzo ładnie napisane opowiadanie, z klimatem i wciągające. Zakończenie jest jednocześnie zaskakujące i oczywiste od samego początku, czyli tak jak powinno być.

 

Klikam i pozdrawiam


– Ja… ja tylko powtarzam, co słyszałem. Nie powinienem mówić… 

Hmm on ewidentnie przylazł powiedzieć księciu o duchach i tatuażach, więc czemu nagle miałby tak pękać?

 

Nie witają tam nikogo, kto pachnie światem ludzi.

Może: “Nikt, kto pachnie światem ludzi, nie jest tam mile widziany”? Obecna wersja to IMO brzydki anglicyzm.

 

z powrotem. – Joon-sik nachylił się do księcia i dodał – zaprowadzę

Zaprowadzę chyba wielką, skoro wcześniej jest kropka? I nie wiem, czy jeszcze dwukropka bym nie dał.

 

to jedyna osoba, która jest na tyle potężna

Może “to jedyna osoba na tyle potężna”

 

Co się z tobą stało, książę, czy twój żal do reszty odebrał ci rozum?

Czy żal kogoś innego mógłby to zrobić?

 

Seung-min z trudem trzymał bezwładne ramię zdrajcy

Jeśli bezwładne to dlaczego z trudem? Chyba nie jest szczególnie wątłym dwunastolatkiem, skoro właśnie kogoś zadźgał kijem.

 

ile godzin minęło na studiowaniu niezrozumiałych symboli

Może “minęło im”, albo “ile godzin spędzili”?

 

To łza pierwszej kury, tej, z której jako pierwszej spuściłem krew dla ludu.

Powtórzonko?

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

To ja podrzucam tutaj TAK w głosowaniu piórkowym.

Dziemkuję pięknie :)

 

I ta szarość Ratka bardzo się składa z niejasnością motywacji – w końcu prawdziwy złol w historii nie powinien streszczać całego swego planu, a finalnie i tak wszystko jest jasne. Na pewno dałoby się to wyjaśnić bardziej klarownie i dla łatwości odbioru radziłabym na to w kolejnych tekstach zwrócić większą uwagę, bo myślę że ze swoim spojrzeniem mogę być w mniejszości.

Tak. Wydaje mi się, że na wielu poziomach ta niejasność robi sens, ale na pewno będę na to zwracał uwagę.

 

A totalnie “o gustach dyskutując”, zawsze miło mi przeczytać dark fantasy, które jest faktycznie dark. Bez upiększeń, za to z zębami, krwią, mordami i postaciami, które okazują się potworami. 

A tak. Najgorzej, jak coś się zapowiada na dark a bohaterowie są tak naprawdę rycerzami o gołębich sercach i białych koniach, tylko udawali zimnych drani przez pierwsze dwa rozdziały.

 

Dzięki i pozdrawiam :]

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nastrojowe i nawet sprawnie napisane, natomiast fabularnie niespecjalnie mnie urzekło. Na początku niewiele wiemy co i jak, więc nie wiadomo, jakie są stawki i do czego cała historia może prowadzić, a gdy już pojawia się jako takie zrozumienie świata przedstawionego i można się losami bohaterów przejąć, opowiadanie się od razu kończy.

Zakończenie mi się podobało.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Cezarze, jeśli bawiłeś się bardzo dobrze, to mimo NIEta Twoja opinia bardzo mnie cieszy, bo jak zaznaczyłem w przemowie, taki tylko cel mi przyświecał przy pisaniu :)

 

Natomiast krytykę co do niejasnych motywacji, jak już pisałem wyżej, na pewno zapamiętam na przyszłość.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

"był owinięty wytartą, postrzępioną ruaną" jest zrozumiała? (Bez pomocy wyszukiwarki!)

Bez wyszukiwarki nie wiedziałem, a po użyciu wyszukiwarki pierwsze, co wyskoczyło to… słowniki angielsko-polski i hiszpańsko-polski.

Tak że raczej nie obstawiałbym, że to jest bardzo zrozumiałe słowo.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Skoro już robili reformę, to mogli przynajmniej wywalić “ch”, “rz” i “ó”…

 

Ile osobogodzin rocznie kosztuje naszą gospodarkę utrzymanie tych reliktów? :O

 

A przecież kruszyna chleba, podniesiona z ziemi przez uszanowanie, pod nazwą “hleba” równie by pachniała…

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ładna miniaturka, choć musiałem googlać, co to ten poświętnik :)

 

Nie zauważyłam, żeby był specjalnie szczęśliwy.

Może jest tak szczęśliwy, że normalny człowiek tego nie pojmie?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Fajna historia, była tajemnica i była niepewność losów bohaterów, tak że czytało się bardzo dobrze. Dużo fantastyki tym razem i stanowi ona kluczową część opowieści, więc choć tekst jest po Twojemu historyczny, to bez problemu zdałby test Lema.

 

Ostatnia scena jedynie mnie nie urzekła, bo tej tajemnicy i niepewności już nie było, a panowie się jeszcze rozgadali :)

 

Pozdrawiam i klik

 

 

I co to za umowę rzekomo zawarliśmy wspólnie tu

Hm skoro zawierali umowę między sobą, to wspólnie raczej brzmi jak pleonazm.

 

obecnie absolwentkę Bostońskiej Szkoły Medycznej

Tu podobnie, jak już ktoś został absolwentem to jest nim zawsze, więc to “obecnie” bym wywalił.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam, po latach jak widzę :]

 

W tekście cudaczno-absurdalny nastrój daje się mocno odczuć, i tenże nastrój pewnie jest jego największą zaletą.

Warstwa fabularna raczej nie zachwyca – żaden bohater nie zachęcał, by mu kibicować, twisty spadają jak grom z jasnego nieba bez żadnego suspensu, a o regułach rządzących światem nie wiemy nic, więc stawka związana z kolejnymi zniknięciami Uno też jest niejasna.

Podejrzewam, że w tekście nie chodziło o atrakcyjną fabułę i autor raczej chciał coś czytelnikowi powiedzieć, niestety nie domyślam się, co to tak naprawdę miało być. Ale ja ogólnie mam problem z tego typu absurdalnymi tekstami, może do innych bardziej trafi.

 

Polecam przyjrzeć się drobnym błędom i powtórzeniom, w szczególności jeśli chodzi o dialogi. Przede wszystkim ten dialog bez myślników na samym początku – na pewno odstraszy potencjalnych czytelników.

 

Pozdrawiam


nie zdjęta

Niezdjęta.

 

Prawda(,) jak się później okazało, była o wiele gorsza – chciał się zaprzyjaźnić.

Moim zdaniem brakuje przecinka otwierającego wtrącenie.

 

Tak, słucham? – zapytałem, wyglądając ostrożnie zza drzwi.

Dzień dobry! Byłem w okolicy i pomyślałem, że przyjdę, przywitam się i przedstawię. Tak po prostu, żeby się poznać.

Przepraszam, ale kim pan jest? Nowym sąsiadem?

W pewnym sensie tak, choć nie do końca. Nazywam się Uno i jestem z bardzo daleka, ale przez jakiś czas pokręcę się trochę po okolicy.

Wspaniale. W takim razie proszę się pokręcić… gdzieś indziej. Na przykład w sąsiedniej galaktyce – odparłem, zamykając drzwi.

Ale ja właśnie stamtąd przybyłem! – zawołał przez szparę.

Wypowiedzi bohaterów należy rozpoczynać pauzą lub półpauzą. Zakładam, że wiesz o tym, bo gdzie indziej są, ale tak czy inaczej polecam poradnik fantazmatów.

 

– Co pan tu robi?! – Zapytałem oschle.

Zapytałem małą (patrz poradnik).

 

– Dlaczego tu jesteś? W moim mieszkaniu. – Przerwałem mu

Skoro przerwał komuś, to też małą i bez kropki.

 

Zresztą wy też macie coś za uszami! – pomachał palcem.

Pomachał dużą.

 

Reszty błędów w dialogach nie będę wypisywał, ale jest ich sporo.

 

Okazuje się, że nasz program gromadzi widzów nie tylko przed telewizorami, ale także na drzewach. Podchodzę właśnie do przemiłego człowieka, który zdecydował się bliżej obejrzeć nasz program.

Powtórzonko + nielegalna spacja przed wielokropkiem.

 

Ekonomiści i politycy dostosowywali swoje wizje pod obecność wszechobecnej

Raczej “dostosowywali do obecności” a najlepiej całkiem to zdanie zmienić, bo brzydkie powtórzonko na końcu wychodzi.

 

bezpośrednio.

– Cii… tam jest lepsze oświetlenie.

– A więc, Uno, nie uciekamy od trudnych pytań. Będzie bezpośrednio,

Dajcie mi miesiąc(,) dwa

Ja bym dał przecinak.

 

tydzień pracy się skracał. Niektórzy co prawda tracili pracę

Powtórzonko.

 

Nasz kościół czekał na niego tysiące lat, aż nasze modlitwy zostały wysłuchane. Ale kiedy przyszedł moment próby zawiedliśmy. Przyszedł nas oczyścić z brudu międzygwiezdnego egoizmu, a my zabrudziliśmy się jeszcze bardziej.

I tu.

 

nie dałbym rady to zrobić

tego zrobić

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

AS-ie ten wiersz ma jedną niewybaczalną wadę… mianowicie nie mogę go kliknąć, chyba dlatego że nie dałeś tagów?

 

Nastrój jest fantastycznie odczuwalny a i rytm na ile potrafię to poznać bez żadnych potknięć.

 

Brawo i pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Tkanie golemicy na krosnach skojarzyło mi się z drukarkami 3D – bardzo fajny pomysł.

Taki mniej więcej był zamiar, dzięki :)

 

Igor z kolei przypomina trochę Quasimodo z Dzwonnika z Notre Dame.

A tutaj chodziło mi raczej o inne skojarzenia (Igor asystent Frankensteina), aczkolwiek te chyba też działają.

 

O co chodziło z tymi odpadami niebezpiecznymi?

O to, że dusza z tego kubła jest trefna, z niebezpiecznymi tendencjami do morderstw i przejmowania władzy nad światem.

 

Mistrz, wrzaskiem, wyrwał go z marzeń o ciasnych objęciach wybraku. – te przecinki to chyba tylko po to, żeby liczba znaków się zgadzała ;)

Hm hm hm w mojej głowie to brzmi jak wtrącenie, ale pewnie masz rację.

 

Zazgrzytało mi też użycie słowa prywaciarz w tekście. Brzmi współcześnie. 

Hmm no taki był zamysł, wydawało mi się, że to dodaje wartości komediowych. Gdzie indziej padają równie współczesno-korporacyjne słowa jak “udziałowcy” i “rynek”.

 

Dzięki za wizytę i pozdrawiam!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i przybywam z komentarzem pobetniczym.

 

Przedstawiłaś nam przerażającą wizję teraźniejszości. Niestety nawet nie tak bardzo przesadzoną.

 

Częstym problemem w tego typu agresywnie satyrycznych wizjach jest brak jakiejkolwiek spójnej fabuły, który sprawia, że po dwóch akapitach mamy wrażenie, że wiemy już, co autor chciał nam powiedzieć i właściwie nie ma po co czytać dalej.

Tutaj nie ma tego problemu – sprawnie połączyłaś wizję świata z osobistym wątkiem bohatera, który jest dobrze skonstruowany i niepozbawiony twistów, przez co czytało się przyjemnie aż do końca.

 

Jak już pisałem, jedynie wstęp trochę mi się dłużył, ale innym się podobał, więc widocznie to z moim attention spanem jest problem :)

 

Pozdrawiam i klikam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu.

 

Wizja zarchiwizowanych osobowości, wbrew własnej woli przywoływanych do konwersacji ku uciesze gawiedzi jest intrygująca, ale z przykrością muszę stwierdzić, że poziom abstrakcji tego utworu zupełnie mnie przerósł.

 

Pozdrawiam

 


– Prawda, mamy dziś chłodny poranek LUN 9-7 w Ubą nad szarobrązowym Mulem, ale mamy nadzieję na solidną rozgrzewkę, którą zapewni nam nasz dzisiejszy gość.

– Prawda, mamy dziś chłodny poranek LUN 9-7 w Ubą nad szarobrązowym Mulem, ale mamy nadzieję na solidną rozgrzewkę, którą zapewni nam nasz dzisiejszy gość.

Tu się coś skopiowało. I powtórzonko.

 

– Zostaliście zaproszeni …

Spacja przed wielokropkiem niepotrzebna.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Możesz dodać anonimowy tekst na betalistę, ale na betaliście będzie widoczny Twój nick, więc to się raczej mija z celem.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

na dobrą sprawę chodzi o szyk

Tak, jeśli w zdaniu jest podmiot, to szyk jest ważniejszy.

 

Dzięki wszystkim za udział w dyskusji :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Dziękuję Wam za wyjaśnienia.

 

Teraz miejmy nadzieję, że jakaś rada nie przeczyta tego wątku, bo jeszcze im przyjdzie do głowy ujednolicić zapis dialogów, skoro rodzi takie wątpliwości nawet w waszych mądrych głowach :O

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam szanowne grono ekspertów i przybywam z powstałą podczas bety wątpliwością na temat – nie zgadniecie! – zapisu dialogów.

 

Okaz pierwszy:

– Powiedz mi, Hermenegildo…

– Nic ci nie powiem! – przerwała mu.

Okaz drugi:

– No powiedzże coś… – Przerwała, czekając na reakcję jenotołaka.

 

Czy dobrze rozumuję, że jeśli “przerwała” coś (inną wypowiedź, milczenie) własną wypowiedzią, to małą.

Ale jeśli “przerwała” własną wypowiedź, to wielką?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ładna warstwa językowa i fajne SF – ciekawy pomysł na zakodowanie mapy, przedstawiony z dbałością o szczegóły typu formaty plików.

Do pełni szczęścia zabrakło mi tu trochę emocji. Niby mamy jakieś zagrożenie, ale nie znowu szczególnie palące, szajkę narkotykową można przecież rozbić już po znalezieniu przez nich złoża.

 

Klikam i pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

W warstwie, że tak powiem, estetycznej wiersz do mnie przemawia. Język jest bardzo ładny, nastrój żre, rymy nieoczywiste, tematyka spójna i raczej nieoklepana. O ile poezji o górach jest masa, to o górskiej zimie już chyba sporo mniej, co zrozumiałe, bo kto zimą po górach chodzi?

 

Natomiast interpretacja tego utworu nastręcza mi pewnych trudności (ale ja często tak mam, to pewnie nie warto się przejmować). Podmiot liryczny uprzedza o “dniach gniewu” i o “zerze bezwzględnym” ale raczej nie jest to proroctwo epoki lodu bo, przedostatni wers sugeruje, że jednak chodzi o ludzi? Hmm…

 

No i już kompletnie na zasadzie “nie znam się, ale się wypowiem”: nie ma tu chyba średniówki, albo przynajmniej nie wszędzie jest. Z perspektywy lejka poetyckiego, chyba taki długie wersy lepiej by wchodziły, gdyby była? Czy to celowy zabieg z jakiegoś powodu?

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

A tak w sumie, jak działa komentowanie w konkursie anonimowym?

 

Chcąc pokomentować współkonkursowiczom, choćby żeby zarobić na limit, ktoś musiałby się de facto zdekonspirować, jeśli nie na 100% to przynajmniej w dużym stopniu.

 

Rozumiem, że to nie jest aż tak istotne?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Sympatyczne opowiadanko i bardzo ładnie napisane. Zagadki dziadka zostały sprytnie zaprojektowane z dużą dozą nawiązań, więc ciekawie się o nich czyta.

 

Zabrakło mi tu jakiegoś suspensu. Maksio rozwiązuje kolejne zagadki poprzez, czasem poprzez “przypomniał sobie” albo “przyśniło mu się”, i jakoś w żadnym momencie nie miałem odczucia, że całe przedsięwzięcie może się nie powieść, a gdyby, to z jakimi konsekwencjami by się to wiązało.

 

Ale przypominam, że w biznesie i polityce istnieje pojęcie “mapa drogowa”, generalnie oznaczające zestaw wskazówek.

Mapa drogowa to raczej plan działań. Ale to na szczęście nie mój problem, tylko szanownego Jury xd

 

W każdym razie, podobało mi się, tak że klikam i pozdrawiam


„Oto i ona:

ubi thesaurus tuus, ibi Cor meum ”.

Spacja przed cudzysłowem niepotrzebna i ten enter chyba też nie?

 

Bo na strychu Dziadek uwił sobie gniazdko, w którym przebywał ostatnio większą część dni i nocy.

Jeśli nie żył od trzech miesięcy, to czy można powiedzieć, że “ostatnio”?

 

Cor meum?

Tu nie widać w cytacie, ale literka “C” jest niepochylona. Chyba że tak miało być?

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Jak zwykle fajna ciekawostka. Wiedziałem, że Shrek był oparty na Maurice, ale nie wiedziałem, że po drodze jeszcze była książka. Fiona wygląda absolutnie fantastycznie na tym obrazku, dużo ciekawiej niż filmie, gdzie jest po prostu grubsza i zieleńsza :D

 

Uczciwość dyżurnicza każe mi zaznaczyć, że odczułem tu pewną wtórność elementu fantastycznego – chyba niedawno dostaliśmy od Ciebie historię, w której duch postaci historycznej ogląda skutki swojego życia?

 

Los nie był jednak dla niego łaskawy. Marzący o karierze prawnika nastolatek niespodziewanie podupadł na zdrowiu, czując bóle klatki piersiowej, głowy oraz kończyn. Potem pojawiła się niepokojąca opuchlizna…

Pewnego razu matka zastała go załamanego w pokoju.

– Mamo, nie chcę już żyć – zaszlochał.

Tutaj zabrakło mi jakiegoś zdania, albo może paragrafu: przechodzisz prosto od “niepokojąca opuchlizna” do “nie chcę już żyć”.

Potem to wyjaśniasz, więc może nie trzeba nic poprawiać, ale czytając byłem troszkę skołowany, bo opuchlizna i ból klatki nie brzmią jak powód do takich mocnych odczuć.

 

Nie skończywszy nawet dwudziestu lat poczuł, że cały jego dotychczasowy świat momentalnie się zawalił.

Jeśli miał objawy od dawna i nawet nie chciał już żyć, to czy można powiedzieć, że zawalił się momentalnie?

 

Z anielsko przystojnego młodzieńca stał się nagle postaci

Tu podobnie – raczej nie stało się to “nagle”?

 

Pozdrawiam!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Intrygujący pomysł, aczkolwiek mam wrażenie, że historia została o wiele zbyt mocno skondensowana, by mogła odpowiednio mocno wybrzmieć. Szczególnie ostatnie dwa paragrafy brzmią jak streszczenie dłuższej opowieści.

 

Pozdrawiam


Byli przeszczęśliwi tym istnym darem Niebios.

Nie jestem przekonany, że można być szczęśliwym czymś. Może dzięki czemuś, albo z powodu?

 

Były to czasy rozłamu. Dwie opcje dzieliły świat. I wtedy nadlecieli obcy.

Byli przyjaźnie nastawieni.

Byli przeszczęśliwi tym istnym darem Niebios. Niewyobrażalna wiedza o nowych technologiach, którą uraczyli ich przybysze z kosmosu, sprawiła, że połowa ludzkości już była z nimi za pan brat.

Lekka byłoza się tu pojawiła.

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hej, dzięki za wizytę i miłe słowa!

 

Niewiem czy “błysk” i “błyskawca” nie brzmią trochę jak powtórzenia.

Brzmią. Co prawda są w pewnej odległości od siebie, ale podmienię jedno. Dzięki!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Masz dla mniej jakieś rady, jak na przyszłość ograniczyć opisy krajobrazu i świata przedstawionego, bo jak sam napisałeś, często aż korci. Mam z tym problem, bo bardzo chcę by czytelnik widział daną lokację, tak jak ja ją widzę, ale przez to tekst niepotrzebnie się wydłuża.

Ja bym generalnie radziłbym wczuć się w czytelnika i ciąć elementy tekstu, które z jego perspektywy nie są potrzebne do opowiedzenia historii. Zazwyczaj w opowiadaniu czytelnika będzie bardziej interesowała fabuła i bohaterowie, niż szczegóły świata przedstawionego.

 

Aczkolwiek:

a) żaden ze mnie ekspert

b) generalnie to bardzo indywidualna sprawa i ostateczny kształt tekstu zależy tylko od Ciebie. Taka np. Orzeszkowa też nie żałowała opisów i jej dzieła cieszą się szacunkiem po długich dekadach.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Jest to relatywnie udany szort. Udało się zbudować atmosferę i suspens.

 

Bohater nie wypadł w moim odczuciu przesadnie przekonująco, choć nie umiem wskazać dlaczego. Może przez to że mówi sam do siebie?

 

Dopatrzyłem się nieco powtórzeń i błędów zapisu.

 

Pozdrawiam


Powodzenie misji nie zależy od tego, jak szybko okrążam cytadelę.

Przecinaka zabrakło.

 

Słońce zaszło częściowo za linię horyzontu, więc dostałem na linii wzroku rozjaśniony obraz z kamer zasłonięty nieco informacjami wyświetlanymi w polu widzenia.

Mała szansa, że tamci będą chcieli tu zajrzeć. To mało ważny strategicznie punkt… 

Powtórzonka.

 

Kolejny powód, żeby nie spalać cennego tlenu: Ktoś mógł wdrapać się na drzewo, czekać od rana w bezruchu i zdjąć mnie przy użyciu karabinka snajperskiego

Bez wielkiej litery po dwukropku.

 

Skup się na “teraz i tu”(,) głupcze

Przed wołaczem chyba przecinak powinien być

 

Cholera uszkodził mi aparaturę.

Jeśli “cholera” jako przekleństwo, to z przecinkiem. A jeśli jako wyzwisko, to chyba uszkodziła?

 

Ann! Coś do mnie dotarło …

Bez spacji przed wielokropkiem.

 

Straciłem wolę walki… Chyba znowu straciłem przytomność… “Nie widzę już nic przez te okulary.” Wdech… Ann! Coś do mnie dotarło … Wdech… Szkoda, że nigdy ci tego nie powiedziałem… Wdech… Kocham cię… Wdech… Nie powiedziałem najistotniejszego… Wdech… Jeszcze kilka tygodni i sama byś odeszła… Wdech… Każda cierpliwość ma swój kres… Wdech… Wszystko ma swój kres… Wydech.

Taki tekst pociachany wielokropkami niezbyt wygodnie się czyta… Z drugiej strony, nie do końca wiem, jak coś takiego zapisać. Pewnie ktoś mądrzejszy ode mnie coś zasugeruje.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Baaardzo wolno się to opowiadanie zaczyna. Przez pierwsze 10k znaków nie dzieje się zasadniczo nic – ot, idziemy sobie gdzieś razem z Garonem. Po 40k jesteśmy świadkami kłótni o młyn i nie mamy nawet powodu podejrzewać, że to kłótnia o jakimś szczególnym znaczeniu dla bohaterów, czy świata przedstawionego – ot, była sobie, minęła i jutro pewnikiem będzie następna.

 

Na plus wypadają szczegółowe opisy krajobrazu, bohaterów itp., które poza jakimiś potknięciami (których jest całkiem sporo, chyba zabrakło bety – szkoda!) są napisane na tyle sprawnie, że “wchodzą”, co przy takiej ich ilości jest niemałym osiągnięciem.

Z drugiej jednak strony, te same opisy często wydają się całkowicie zbędne dla fabuły. Przykładowo scena z radshakkiem: przychodzi, mamy opis jego wyglądu i historii rasy, po czym pan radshakk… idzie sobie. Gdzie? Nie wiemy i nie mamy powodu się nad tym zastanawiać. Czemu służy taka scena? No niestety chyba tylko temu, że autor chciał nam tę rasę przedstawić.

 

Czyli podsumowując pierwsza połowa długiego tekstu upływa nam na przedstawieniu świata.

 

Co gorsza, ten wstęp nijak nie prowadzi do dalszej części opowiadania: gdy zaczyna się wielka bitwa, nie za bardzo wiemy cokolwiek o relatywnej sile zwaśnionych stron, motywacjach czy stawce. Więc choć scena bitewna jest napisana nie najgorzej (przynajmniej do momentu, w którym pojawia się wiedźma, magiczny pojedynek wypada słabiej), nie ma w niej żadnego suspensu. No i na koniec okazuje się ona jedną z wielu bitew, bez większego znaczenia, dla świata przedstawionego. Owszem, wstrząsa ona głównym bohaterem, ale w sumie on też jest psychicznie w tym samym miejscu po bitwie, co przed nią – zmęczony i przytłoczony swoimi obowiązkami. Zatem nie dość, że w scenie zabrakło suspensu, to nie miała ona żadnych konsekwencji.

 

Zatem podsumowując, widziałem tu miejscami przebłyski niemałego talentu pisarskiego, natomiast całość niestety mnie raczej wynudziła i nie zapadnie mi w pamięć. Sugerowałbym w przyszłych tekstach mniej skupiać się na przedstawianiu świata (choć wiem, jak to korci), a bardziej zadbać o konstrukcję fabuły.

 

Pozdrawiam!

 

jego kroków po miękkiej ściółce. Las był jego azylem – miejscem, gdzie gniew i napięcie, tak dobrze znane jego

Powtórzonko.

 

szerokiej ścieżce – niemal sześćdziesięciostopowej –

Moim zdaniem lepiej “szerokiej – niemal sześćdziesięciostopowej – ścieżce”.

 

rozjaśniające puszczę delikatnym półmrokiem

Rozjaśniające półmrokiem?

 

tam, w oddali, jakieś dwie mile dalej, ścieżka prowadziła ku jaśniejszemu wylotowi. Bastion znajdował się własnie tam

Literóweczka i dwa powtórzonka

 

Na ramionach spoczywał płaszcz z niedźwiedziego futra, bez rękawów, zawsze rozpięty – jakby nie uznawał żadnych ograniczeń.

Lewe ramię chronił żelazny naramiennik, z którego wystawało siedem krótkich kolców. Przedramiona osłaniały srebrne karwasze

Wtedy postanowiłem, że trzeba cię poszukać. A skoro nie było cię w Bastionie, doskonale wiedziałem, gdzie cię szukać.

A on miał chwilę spokoju.

Po chwili z pagórka zszedł

– A z ciebie zmęczony sarkaj z fajką.

– Przynajmniej robię coś pożytecznego. W przeciwieństwie do ciebie.

 

Powtórzonka.

 

rozświetlające okolicę chłodnym, niebieskim blaskiem każdej nocy.

Raczej “każdej nocy rozświetlające okolicę chłodnym […]”. Obecna forma sugeruje, że chodzi o “blask nocy”, co oczywiście nie miałoby sensu, ale i tak źle się czyta.

 

Nie zwalniając kroku, Garon i Erialin ruszyli w jego stronę.

Jeśli szli, to jak mogli ruszyć, uprzednio nawet nie zwalniając?

 

witali się z sarkajem

Wcześniej było “Sarkaj” wielką, ciężko stwierdzić, która forma ma być poprawna.

 

Budynki tutaj wyrastały z ziemi niczym skalne drzewa – wysokie na 170 stóp, masywne

Liczebnik należało by zapisać słownie, a sam opis jest dziwny, brzmi to jakby wszystkie budynki były jednakowej wysokości, co może być prawdą, ale wtedy należałoby to bardziej jednoznacznie stwierdzić.

 

Albo ona naraz.

Oba.

 

Typowy lokalny dramat – głośny, zbędny i zapewne o niczym.

“Dramat” w znaczeniu “kłótnia” to chyba brzydki anglicyzm?

 

ich warstwa kurzu sugerowała

Raczej: “warstwa kurzu na nich”. No i jeśli leżą pod gołym niebem, to skąd tam warstwa kurzu?

 

broda długa – często splatane

“splatana” raczej

 

Sierść, zazwyczaj bujna i lśniąca

“Zazwyczaj”, czyli czasem bywało inaczej? To brzmi jakby centaury liniały na wiosnę, ale chyba nie o to chodzi?

 

można było określić mianem, Tradycjonalistów.

Przecinak niepotrzebny.

 

Miał wszystko, czego można było oczekiwać po przedstawicielu swojej rasy

jego rasy

 

wprzyjały

Sprzyjały

 

Ty i ten twój cały ruch przeciwko jakimkolwiek inicjatywą

Inicjatywom

 

Mięśnie pod futrem pracowały płynnie, bez śladu wysiłku

A dlaczego taki ślad miałby być, skoro on sobie po prostu idzie?

 

– Od Enara? – rzucił Erialin, tym razem bez uśmiechu. – Czego chcę?

Chce raczej.

 

Obok niego – inni elfowie, uzbrojeni w długie łuki.

Wcześniej odmieniasz jako “elfy”.

 

Nie zamiast go odbić, zaczął pochłaniać.

Ale?

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ambush, dziękuję za miłą opinię i za pomoc w becie.

 

Raz, że opowiadanie odbierałam jako ruskie, czyli umiejscowione gdzieś na Rusi, ale z drugiej strony wampirza arystokracja kierowała mnie w stronę Siedmiogrodu. 

Hmm a bo tak sobie brałem elementy skąd mi akurat było wygodnie, szczerze mówiąc. Nie pomyślałem, że to może zgrzytać, ale pewnie mogło.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Intrygujące i bardzo sprawnie napisane.

 

Również podejrzewałem, że to alegoria na jakąś neuronietypowość, ale interpretowany bardziej dosłownie ten short też się broni. 

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Bardzo poruszająca historia. I niestety, pewnie “many such cases”, służba zdrowia chyba w każdym kraju jest raczej przeciążona, niż niedociążona, a zdarza się też pewnie, że lekarz jest zwykłym bucem i mu nie zależy.

 

Ogółem tekst jest również sprawnie napisany, jedyne co mi zgrzytnęło, to moment, w którym Hades wykłada Asklepiosowi coś, co obaj raczej wiedzą:

– Zrozum, twój rodziciel, Apollo, wyjął cię z łona martwej matki, a to już zakrawało na kpinę! W dodatku później sam, jako wybitny lekarz, zacząłeś uzdrawiać ciężko chorych i wskrzeszać zmarłych…

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ale to jest w ramach polskiego systemu semantycznego ^^ (metafory, yeah!)

Czyli Las, wieś w województwie śląskim, już może być?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i co do zasady mogę powtórzyć po becie:

 

Ponury początek, wizja podziemnego kasyna prowadzonego przez szkaradne króliki i zakończenie bardzo mi się podobały. Bohaterowie po drobnych poprawkach wypadają wiarygodnie. Napięcie jest, bo od razu dowiadujemy się, że Janusz ma niezdrową skłonność do hazardu i może źle skończyć.

 

“Mechaniczne” opisy gierek mogą miejscami nudzić, ale tam gdzie pokazane są duże emocje wypadają całkiem nieźle.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Życzyłabym sobie, aby dziełka Koali75 były Ci częstym natchnieniem

Podbijam. Bardzo udana opowiastka wyszła z tej inspiracji, podobnie jak poprzednia.

 

Tekst jest lekki, zabawny i ładnie napisany.

 

Okruszków wskazujących na tożsamość pastereczki udało się dosypać. Ciągle mam wrażenie, że jakieś przenośne znaczenie mi tu umyka, ale może nie mam racje, a jeśli, to chyba muszę z tym żyć.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

MordercaBezSerca kiedyś wrzucał szorta z podobną tematyką hmmm

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Brawa dla nominowanego.

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Utwór jednocześnie przesympatyczny i bardzo niepokojący :D Ciekawe, czy Norma pozwoli tak po prostu się wyłączyć – nie stawiałbym na to.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Oryginalny pomysł i ładnie napisane, ale podobnie jak Bard niewiele erotyki tu dostrzegam.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nie powiedziałbym, że opowiadanie jest głupie, jak to sugerujesz w przedmowie, natomiast jest nieco, hm… naiwne? Chaotyczne? Rzeczy się dzieją, często niespodziewanie i przypadkowo, i nie zawsze miałem wrażenie, że tworzą spójną historię, która do czegoś prowadzi.

 

Natomiast jest dość ładnie napisane, a wizja niezrozumiałej, kosmicznej siły, która czasem porywa ludzi przenoszących swoją świadomość, objawia się pod postacią lalki i zostawia po sobie guzik bardzo do mnie trafia.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Miło mi, Anet :)


Gdyby wspólnie robili cokolwiek innego, pewnie bym im życzyła lepiej…

Ech, gdyby Mątwa przemycał np. warcaby to może i robili by coś innego

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hej :)

 

więc dlaczego taka rasa nie wywalczyłaby sobie korzyści ekonomicznych i wszystkich innych

Jedyny powód, jaki widzę, jest w opowiadaniu: gdyby się niższe rasy nauczyły tłuc wyższe :)

 

W jakiś perwersyjny sposób spodobało mi się, że piękny, kiełkujący romans szlag trafił.

Schadenfreude jak to mówią.

 

Mógłby się w końcu zdecydować, po czyjej stoi stronie.

Obawiam się, że jest tylko po swojej :P

 

Czy ludzie z otoczenia Władymira znaliby słowo “pirania”?

Dobre pytanie. Można by tu robić jakieś wywody, że ostatecznie opowiadanie nie dzieje się w średniowiecznej Europie tylko w świecie fantastycznym i tak dalej. Ale chyba lepiej będzie zmienić w tym zdaniu endemiczną rybę amazońską na pospolitego rekina.

 

W głosowaniu będę na TAK, czyli.

Dziękuję pięknie za TAKa… i za spoiler. Nie wiedziałem, że tekst jest w głosowaniu :O 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Dzięki za wizytę i miło mi, że uznałaś opowiadanie za godne klika :)

 

Dziękuję też za wskazane potknięcia, wstyd mi szczególnie za ten “gest dłoni” :O Tego “skalpa” nie wiem tak z miejsca, jak poprawić, ale jeszcze pomyślę. Jestem mega zaskoczony, bo widziałem to słowo użyte w tym znaczeniu w książkach tyle razy, że byłem przekonany, że to jest “książkowe” określenie, a to zwykły babol.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Anet, dzięki :)

 

Nova, nie wiem, nie wiem. Może wyślą do boju panie?

 

Beeecki, dzięki za wizytę i cieszę się, że się podobało.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Komentarz pobetniczy:

 

Bardzo ładne i sugestywne opisy, jak zwykle u Ciebie. Fabuła wciąga, bohaterowie są przekonujący i budzą sympatię czytelnika, żeby ten mógł przejąć się ich losami, a nastrój mocno trzyma. Finalny twist zaskakuje, ale ma sporo sensu, nie jest diabłem z pudełka (czyli tak, jak powinno być). 

 

Bardzo podobała mi się ta opowieść, oby więcej takich.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

A no, widzę teraz, że ten żart językowy w tym miejscu mógł być mylący. Starczy mi chyba liter żeby tam dopisać “i tarcze” albo coś podobnego dla jasności.

 

edit: o i idealnie 6969

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Mam trochę mieszane uczucia. Szort generalnie jest ładnie napisany, ale jakoś mało mną wstrząsnął. Strachy, które się dzieją nie są jakoś specjalnie przerażające, a do tego dzieją się, gdy bohater, z którego perspektywy prowadzisz opowieść, jest akurat gdzie indziej, więc jakoś nie przemawiają do mojej wyobraźni.

 

Na plus na pewno ten budujący napięcie opis mieszkania, który jednocześnie jest opisem bohatera (przynajmniej tak to odebrałem).

 

Pozdrawiam

 


do swojego mieszkania odziedziczonego po babci

“Swojego” wydaje mi się zbędne, jeśli “odziedziczone” to wiadomo, że swoje.

 

z wrażenia aż oniemiał na widok Agnieszki

Dziwny szyk. Moim zdaniem “na widok Agnieszki […] aż oniemiał z wrażenia”, albo “aż oniemiał z wrażenia na widok […]”.

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Jest to ogółem fajny szort, co już przepiścy słusznie wyrazili, ale muszę przyznać, że tytułowy żart nie do końca do mnie dociera.

 

Jakby po co miałby szach “manifestować” swój rozmiar. Zwłaszcza przed operacją?

 

Pozdrawiam i powodzenia

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

bruce, jest to analiza tak szczegółowa, że nie jestem całkiem przekonany, że ta historyjka i ten bohater na taką zasługiwali :) Bardzo dziękuję.

 

Jak to mawiano o dziełach z epoki romantyzmu – jest tu bohater zindywidualizowany

Po szybkim googlu wydaje mi się, że możesz mieć rację, ale nie jestem bardzo zaznajomiony z tego typu pojęciami.

 

Jego dalsze poczynania są nieznane i, choć na tym etapie zakończona jest opowieść, ja nadal uważam, że to nie wyjaśnia wszystkich motywów, które rządziły poczynaniami Ratka. :) On jeszcze może znowu pozmieniać losy i jej, i swoje. :)

Może właśnie lepszą decyzją byłoby pociągnąć tej opowieści jeszcze nie kończyć i zostawić w innym punkcie. Ale też znaków już było dużo.

 

Pozdrawiam również

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Dlaczego golemy są tkane na krosnach?

Cóż, z powodów wyłącznie literacko-fabularnych. Równie dobrze mogłyby to być androidy z drukarki 3D, terkotające krosna wydały mi się po prostu bardziej nastrojowe, a bunt golemów chyba zaskakuje bardziej, niż bunt maszyn, mimo że koncepcyjnie to to samo.

 

A puenta to już w ogóle przechodzi obok mnie.

Hmmm no ta puenta jest taka niedopowiedziana trochę. Golemica tka sobie wojsko, prawdopodobnie po to, żeby podbić świat.

 

Miło mi, że mimo wszystko dostrzegłaś jakieś zalety w tekście :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ostatnie głupie pytanie, obiecuję:

 

czy tytuły grup mają być poważnie traktowane?

 

Np. czy Kolia z grupy “skarb” faktycznie ma być skarbem czy mogłaby być np. kluczem, jeśli by tylko była istotna dla historii

 

Albo czy np. gaj wybrany z grupy “coś zwykłego” faktycznie musiałby być istotnie zwykłym gajem, a nie np. Przedwiecznym Gajem Nieumarłych Jenotołaków

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Z tą “degeneracją” w przedmowie, to trochę przesadziłeś ;] 

No może troszkę, ale też nie chciałem przedmową zdradzić swojej tożsamości, więc tak pisałem bądź co.

 

Erotyka jest, chociaż mam wrażenie, że na nieco dalszym torze.

Jest to uzasadniona krytyka, choć też wydaje mi się, że nie jest to tor aż tak znowu daleki. 

 

Dzięki za wizytę!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Zauważ, że moja największa wątpliwość co do motywacji Ratka dotyczyła czego innego.

Tak, tak, domyśliłem się. Ja pisałem konkretnie o tamtym jednym momencie tak szczegółowo.

 

Niemniej to jest takie dopisywanie na siłę, nie rozbudowałeś postaci Ratka na tyle, żeby miało realne oparcie w tekście.

To uzasadniona krytyka, ale też nie do końca widzę, jak mógłbym to zrobić, nie wykładając wszystkiego “na tacy”, czego nie chciałem robić – Lamia w klatce też nie rozumie, co ją tak naprawdę spotkało, a wydawało mi się też dobrym pomysłem pozwolić czytelnikowi “włożyć” do głowy Ratka to, co jemu się wyda najbardziej przekonujące. Natomiast widzę po naszej wymianie zdań, że chyba motywacje głównego (przynajmniej w tym sensie, że to on jest proaktywny) bohatera należy jednak o wiele wyraźniej rysować.

 

Zacząłem się teraz zastanawiać, jak wypadłoby opowiadanie po odwróceniu akcentów: główny bohater ze szczegółami zapowiada konającemu kniaziowi, co zamierza zrobić jego córce, wszystko zmierza w tym kierunku, ale w podróży zbliżają się do siebie, aż w ostatniej chwili wycofuje się i ją ochrania (czy przynajmniej próbuje). Mam wrażenie, że byłaby to historia bardziej logiczna i piękniejsza, ale też niestety dużo bardziej przewidywalna; a w każdym razie fundamentalnie inna, nie Twoja.

Tak, to brzmi jak typowy “redemption arc” albo gdyby położyć nacisk na romans, wręcz “enemies to lovers”.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Zygfrydzie,

 

Dzięki za pomoc w becie i za miłą opinię!

 

wyraźniejsze podkreśleniem, że to on jest tym śmiejącym się w scenie, gdy zdrada wychodzi na jaw

Poprawiłem od ręki.

 

wyraźniejsze przedstawienie motywacji bohatera, dlaczego zdecydował się on na zdradę

Nad tym się jeszcze zastanawiam – chciałem, żeby motywacje bohatera były niejasne. Wydawało mi się, że może to być atrakcyjna cecha tekstu. Aczkolwiek po komentarzach widzę, że niekoniecznie.

 

Marszawa,

 

dzięki za pomoc w becie i za klika!

 

Ślimaku,

 

dzięki za miłą opinię i za klika!

 

Azja Tuhajbejowicz

No nie pomyślałem o tym ale masz rację. Cóż, ostatecznie Diuna to Hamlet i Król Lew to w sumie też Hamlet.

 

Myślę, że gdyby udało Ci się pokazać, co powodowało głównym bohaterem i dlaczego jego postępowanie jest wiarygodne

Tak jak pisałem wyżej, muszę pomyśleć. Chciałem, by motywacje Ratka były nie do końca jasne, ale jeśli wydają się aż niewiarygodne, to te niejednoznaczności mogły zajść zdecydowanie za daleko.

 

Ten blank. Blanka to imię kobiece.

Poprawiam, aczkolwiek może warto zaznaczyć, że oba internetowe słowniki (wsjp i pwn) zdają się dopuszczać obie formy (w znaczeniu “to coś na murze”).

 

Skoro na końcu te nadzieje brutalnie obalasz, to moim zdaniem znaczy (a może się mylę?), że odsuwasz rozrywkę na rzecz przesłania. Jakie może być to przesłanie?

Naprawdę tu nie ma drugiego dna :D Chyba że “człowiek dorastający w warunkach Azji Tuhajbejowicza może wyrosnąć na przebiegłego i bezwzględnego”, ale raczej przesadą byłoby to nazywać “przesłaniem”.

 

Bruce (&Ślimak),

bohater po prostu chciał jeszcze dodatkowo upokorzyć dziewczynę, stąd jego ostatnie “poczynania” przed wydaniem jej w ręce oprawców

Właściwie ona sama zauważa coś podobnego – chyba ten sens trafił do Ciebie wyraźniej niż do mnie.

Jest to jedna z rzeczy, które chodziły mi (i Lamii) po głowie, ale wydaje mi się (a przynajmniej w to celowałem), że jest tu co najmniej kilka wiarygodnych motywacji. Od najbardziej prozaicznych “to było pierwsze, co przyszło mu do głowy, gdy dziewczyna zagroziła samobójstwem” i “zwyczajnie uznał, że skorzysta z okazji, a cierpi na poważne niedobory w sumieniu”, po “targające nim emocje były mimo wszystko dwuznaczne”.

 

Dzięki wszystkim za wizytę!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nie, masz rację z pewnością, to jest niewątpliwy wołacz.

 

Ewentualnie można by bronić, że to jest jakby utarty zwrot ze świata przedstawionego, w związku z czym przecinka nie powinno być tak samo jak w “Broń Boże!”, no ale a) to chyba bez sensu i b) nie zamierzam nawet udawać, ja po prostu zapominałem o tej regule z wołaczem xd

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

O, to wielkie sory, nigdy pewności nie mam, sądziłam, że tu jest wymagany, bo jest przy Wołaczu. :)

Aaaa widzisz wołacz. To pewnie miałaś rację.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Bardzie

 

dzięki za klika i miłe słowa.

 

mniej mi się podoba przedstawienie tła w dialogach

No tak, na pewno tego jest trochę dużo. Liczyłem, że są te dialogi na tyle emocjonalne, że się obronią mimo wszystko.

 

Więc cały zamysł skojarzył mi się z szekspirowską sztuką

A, to przynajmniej jestem w dobrym towarzystwie :D

 

Bruce,

 

dzięki za tak miłą opinię, za wskazane błędy i za oba kliki :)

 

do tego jeszcze wszechobecne: okrucieństwo i zawiść

No. Prawie jak w życiu xd

 

dziecięcą wręcz naiwność tytułowej kniaziówny

A no, trochę mi naiwniejsza wyszła, niż chciałem oryginalnie, ale stwierdziłem, że to w sumie pasuje do królewny.

 

– Brońcie mnie (przecinek?) wszystkie bogi, żebym miał się tykać szlachcianki.

Tu raczej nie może być przecinka, bo byłby między orzeczeniem (brońcie) a podmiotem (bogi). 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ładny szort, chociaż okropny. Momentami wpadał w relacyjność, ale nie jakoś przesadnie.

 

Niesamowite, co ludzie we łbach mają. Można przecież było córkę wyrzucić z domu i wydziedziczyć, jeśli już nie dało się znieść prawnika. Gdyby to matka sama zrobiła, można by podejrzewać jakieś nierówności pod sufitem, ale tu najwyraźniej całe domostwo ze służbą było zamieszane. Strach myśleć.

 

Pozdrawiam


Natychmiast skinęła na służbę, kilkanaście minut przekazywała jej szczegółowo, co ma zrobić

Czy służba nie powinna się łączyć z liczbą mnogą?

 

serce swoją prawą dłoń

Swoją raczej niepotrzebne, mógłby pewnie wkłuć czyjąś, ale byłoby to raczej zaskakujące xd

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Ładny szorciak, z udaną stylizacją, spójną konstrukcją i kompletną historią zawartą w niewielu znakach. Erotyka zdecydowanie jest i jest osią całego przedsięwzięcia.

 

Trochę uroku tekstowi odbiera jego pewna przewidywalność. Już po spotkaniu z pierwszą żoną można było bardzo wiele wydedukować z tego, co będzie dalej. Oczekiwałem twistu, który by te przewidywania zburzył, ale go nie było.

 

Pozdrawiam i zasłużony klik


Allah

Allacha

Nie wiem w tej chwili, która wersja jest poprawna, ale masz obie.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nowa Fantastyka