Profil użytkownika


komentarze: 391, w dziale opowiadań: 319, opowiadania: 203

Ostatnie sto komentarzy

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/LED;12915.html

 

Typowe połączenia to dioda LED i oświetlenie ledowe. Skrótowiec pisze się więc tak, jak zazwyczaj – wielkimi literami – a stosuje po innym rzeczowniku jako nieodmienną przydawkę. Pochodny przymiotnik może być pisany LED-owy lub ledowy, drugi zapis świadczy o postępującej adaptacji tego słowa do języka polskiego.

Sam byłem ciekaw i taką poradę znalazłem.

Wydaje mi się, że tylko zapis “LEDowy” byłby całkowicie niedopuszczalny, ale co ja tam wiem xd

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

zgrabnie napisany i ciekawy short. Ryzykując, że ktoś przyjdzie i mnie ośmieszy, napiszę, że błędów nie dopatrzyłem się :)

 

Jedynie końcówka wypadła mało przekonująco – o ile uprzedzenia, z którymi Randian musiał się zmagać, udało się pokazać, to o wpływie Randiana na tysiące, jeśli nie miliony Duch Przodków po prostu zapewnia czytelnika i trzeba mu wierzyć na słowo.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :]

 

Debiutu, który śmiało można określić, jako udany. Opowiadanie jest sprawnie napisane, trzyma klimat i nie dłuży się. Przeczytałem z autentyczną przyjemnością.

 

Jedyne, co mocniej zakłuło mnie w oczy, to – pozorny przynajmniej – brak logiki rządzącej światem. Czy każdy ojciec, który dopuścił się takiej zbrodni jest karany w ten sposób? Jeśli tak, to wysp powinno być o wiele więcej. Jeśli nie, to dlaczego akurat zbrodnia Herberta była gorsza od innych? Oczywiście, w tego typu niemalże onirycznym opowiadaniu nie jest to wada dyskwalifikująca.

 

Pozdrawiam i klikam


Głuche, pełne buntu, stękanie wioślarzy nasilało się z każdą chwilą. Rytmiczne skrzypienie dulek i plusk wioseł uderzających o taflę wody były niemal hipnotyzujące. Z gęstej, nieprzeniknionej mgły zaczął wyłaniać się jakiś ciemny, bliżej nieokreślony kształt.

Wieźli kolejnego.

Stał na podeście małej, drewnianej przystani. Wiatr targał jego starym, wełnianym płaszczem, próbując dostać się pod warstwy ubrań, by ukąsić mroźnym dotykiem. Czuł, jak wyciągnięta dłoń, w której trzymał małą lampę, drętwiała z zimna.

W pierwszych paragrafach opis mocno stoi przymiotnikami i podobnymi częściami mowy, często występujących w parach, a niekiedy nawet w dłuższych combo.

Nie jest to oczywiście błąd i nie wszystkich to razi tak jak mnie, ale moim zdaniem warto postarać się o większą różnorodność :)

 

– Ten może da radę – zbrojny wzruszył ramionami.

Brakuje kropki i zbrojny powinien być wielką literą. Polecam poradnik zapisu dialogów, bo ten błąd się powtarza.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ładny szorcik, ale zgadzam się ze spostrzeżeniem Tarniny – trochę się go czyta jak streszczenie.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Mi pierścienie i moc nie przeszkadzały, od razu odebrałem tekst jako “miękkie” SF.

 

Natomiast boli mnie w tym tekście że najciekawsza część fabuły została przekazana przez relację. To często bardzo osłabia wrażenia i tu nie jest inaczej.

 

Ale po za tym jest ciekawy i sprawnie napisany, więc doklikuję do biblioteki :)

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Cóż, ja nie podzielam zachwytów.

 

Satyra jest tu tak wtórna i przesadnie dosłowna, że w sumie to nawet trudno ją tak nazwać. Humoru nie stwierdziłem – puentę widać z kilometra.

 

Główne spostrzeżenie o podwójnych standardach prawackich jest celne, ale jego odkrywczość jest zerowa, więc w moim odczuciu tekstu to wcale nie ratuje.

 


biało – czerwone

biało-czerwone

 

HIVem

“HIV-em” albo “hivem”, zdaje mi się, ale ręki sobie uciąć nie dam.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Udany short, tylko dużo różnych dygresji. Ale rozumiem, że to miał być tekst raczej filozoficzny niż oparty o akcję.

 

Pozdrawiam

 

Ja w sumie obstawiałem Galicyjskiego.

Hm…

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Normalne zdanie, o co chodzi?

Tarnino, jak jak pisałem wyżej, poszukujący prawdy o tym przecinku natrafiłem na wiele porad, w których stało, że “jeśli” i “jeżeli” służą do wprowadzania zdania podrzędnego, więc zacząłem wątpić w poprawność takiego użycia “jeśli”. Jeśli uważasz, że zdanie jest normalne, to wyjaśniłaś moją największą wątpliwość, za co wielkie dzięki :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Jednakże znalazłem poradę, w której prof. Kłosińska każe przecinek stawiać – tylko nie bardzo wiem, na jakiej podstawie, skoro zgadza się, że w tej konstrukcji jeśli nie nie wprowadza zdania podrzędnego. W każdym razie bardzo ciekawy problem!

Otóż właśnie, większość porad, które sam znalazłem, mówiła, że “jeśli” wprowadza zdanie podrzędne i w związku z tym należy się mu przecinek, chyba że inna reguła go zabrania. Dlatego w końcu pomyślałem, że konstrukcja, w której tego nie robi, może być w języku polskim nielegalna.

 

Dzięki za obszerne wyjaśnienia, Ślimaku!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

A dopisz mnie do czwartku. Raz się żyje.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Któryś z nich z pewnością posłałby mnie jeśli nie prosto na cmentarz, to przynajmniej do ambulatorium.

Co myślicie o tym zdaniu? Wolno je tak skonstruować? Czy to nie jest czasem brzydki anglicyzm? A jeśli wolno, to czy przed “jeśli” powinien być przecinek?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Jakbyście zapisali “wersja 2.0” w wypowiedzi bohatera?

 

– Uważaj na siebie, Bond. To nie jest zwykły MacGuffin. To wersja dwa-zero.

?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Henryk Sienkiewicz: Dzisiaj cała rodzina, tj. sam Abdul Hafir, jego żona pani Zaira, córka Fatyma i syn Selim, śpieszyła do Stambułu. Rzadki smaczek! Wzajemny status grup “jego żona” i “pani Zaira” można wywnioskować tylko z szerszego kontekstu – na ile znaliśmy już wcześniej panią Zairę – ale przecinka tak czy inaczej nie może być, bo stworzyłby fałszywe wrażenie, iż mowa o dwóch różnych osobach.

 A czy można by tak: “jego żona (pani Zaira),”?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hej HollyHell91 :)

 

Doceniam, że akcja jest w czasie teraźniejszym! Lubię.

Ja też, szczególnie w takim krótkim tekście, choć dużo osób nie lubi.

 

Nie pasuje mi konstrukcja tej części zdania.

Masz rację, to jest angielskawe, ale chyba Twoja propozycja znaczy troszkę coś innego… zmienię tam na “najwyraźniej” albo coś podobnego.

 

Dzięki za wizytę i szczegółową opinię. I za konkurs!

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Drugi problem: w rozmowie ktoś jeden mówi szybciej niż drugi. Nie wystarczy info, że tak jest, chcę to pokazać

Opinia niefachowa: wydaje mi się, że jakąkolwiek konwencję ostatecznie przyjmiesz, będzie zasadne zacząć od wyjaśnienia jej czytelnikowi, np:

Jasiu mówił szybko, bardzo szybko. Jak Sandra Bullock w “Speedzie”, jak Tommy Lee Jones w “Ściganym”.

– Witam-państwa-i-pozdrawiam!

A jak już ją wstępnie wyjaśnisz, to nie ma specjalnego znaczenia, jakiej konwencji użyjesz.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hej Ramshiri,

 

dzięki za wizytę i miło mi, że się podobało.

 

Będę się w przyszłości starał lepiej dopasowywać rozwinięcie do zakończenia.

 

Pozdrawiam również :]

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Coś tu namotałem chyba. Muszę przeczytać całość pod tym kątem.

Nie, ja namotałem pisząc komentarz. W tekście jest bardzo jasno, że bestia ich zwabiła do siebie.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

Zacznę od tego, że opowiadanie jako całość mi się podobało. Taki SF horror to moje klimaty. Bohaterowie mają relację, która zmienia się w czasie i raczej to zagrało. Zakończenie w stylu “połowa opowiadania działa się w głowie bohaterów” mogło komuś nie podejść, ale jak dla mnie ostatecznie zadziałało.

 

A teraz o tym, co nie zagrało, skoro pytałeś :]

 

Tekst bardzo wolno się rozkręca. Dopiero w drugiej połowie tak naprawdę zrobiło się fajnie. Owszem, rozbijają się, ale jakoś nie odczułem tego jako szczególnie ekscytującego momentu (może dlatego, że akurat byłem mocno rozproszony rozmiarem planety, o czym niżej).

 

Po drugie primo, są pewne nieścisłości logiczno-techniczne związane z rozmiarem planety i długością trasy do pokonania, pisałem o tym pod kreseczką wraz z resztą nieśmiałych uwag.

 

No i miejscami język zgrzytał, mi się najbardziej rzuciły w oczy byłoza i możnoza.

 

Pozdrawiam serdecznie

 


Lodowy gigant o średnicy większej niż Jowisz

To jest skrajnie nieprawdopodobny rozmiar. Największa nie-gazowa planeta jaką znamy jest mniej więcej rozmiarów Neptuna. Zakładając, że pod warstwą lodu jest typowa kula skał i metali, na takim świecie najprawdopodobniej grawitacja po prostu by zabijała.

 

meteorytem gigantem

Tu chyba powinien być łącznik? Mogę nie mieć racji.

 

Żadnego śladu po piankach, co mogło oznaczać, że statek nie nadał automatycznego komunikatu SOS. Nie mogli tu czekać na pomoc, która być może nawet nie została nawet wezwana.

Może i nikt ich nie teleportował, ale Logan nie mógł oprzeć się innej myśli. Może ktoś odciągnął ich ciała od statku?

Kłótnia z pilotem była jak kopanie się z koniem, i to z takim zmutowanym, o wiele większym i silniejszym od ziemskich.

Był głodny i zły. Ten postój był niezwykle krótki.

Jednak, gdy słońce było wysoko, były to ledwie szepty.

Powtórzonka różne.

 

– Sześćdziesiąt jeden.

Tekst później brzmi, jakby szli długimi dniami (martwią się o prowiant np.). Raczej mało realistyczne, by taka trasa zajęła aż tak długi czas. Okej, teren trudny i nawracają, ale i tak: trzy dni, cztery może? A nawet bez żadnego jedzenia można wytrzymać o wiele, wiele dłużej.

Może “na Soku” chodzi się wolniej, ale to trzeba by wspomnieć o tym

Dla zobrazowania sportowcy taki dystans pokonują w zaledwie kilka godzin.

Później się wyjaśnia, że tak naprawdę stali w miejscu albo chodzili w kółko, ale w takim wypadku bohaterowie powinni być bardzo zdziwieni faktem, że nie są już dawno na miejscu, albo coś.

Coś małego może jakiś pasożyt?

Chyba przecinak przed może?

 

W takim momencie bestia mogła wyjść z ciała i stać się jeszcze potężniejsza.

Sztucznawe to.

 

zupełnie tony skał

Zupełnie jak?

 

 

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Bardzo mnie zaintrygowałeś tym, że mimo niezrozumiałości klikasz… dziękuję, chociaż trochę jestem teraz skołowana… :D

Nie ma tu żadnej tajemnicy, tekst mi się podobał, gdyby był dla mnie bardziej zrozumiały, to pewnie bym go kliknął podwójnie, jak Bruce.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

Trochę się bałam, że tekst będzie mało zrozumiały

Cóż, w moim odczuciu taki jest. Mam jakieś tam swoje interpretacje po przeczytaniu, ale żadna mnie szczególnie nie przekonuje co do swej trafności.

Ale – może ja tępy jestem :O

 

Natomiast oprócz tej niezrozumiałości, tekst ma właściwie same zalety. Przemawia do wyobraźni, jest intrygujący, bardzo klimatyczny i ślicznie napisany.

 

Klikam i pozdrawiam


poczuł, że dzieje się jakaś zmiana

 Czy to nie jest angielskawe? Może “ma miejsce”? Nie jestem pewien.

 

Przecież wszelkie znaczenia bladły i usychały, również ten.

“Również to” chyba?

 

Oset kuł

kłuł

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nie ma spiny, są drugie terminy

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Natomiast używanie angielskich konstrukcji w polskim tekście lenistwem jest

Tak, łacińskawe :/

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Odmianą tego zjawiska jest „amatorski tłumacz” i jego liczne, a paskudne, rodzeństwo („stolik kawowy” – brr, apage! Albo „krople oczne”, które widziałam na oknie apteki w Pruszczu). Tutaj też mamy niczym nieuzasadnione zrobienie przymiotnika z rzeczownika, bo powinien być „tłumacz – amator”. Jego dzieło to amatorski przekład, owszem, ale on sam amatorski nie jest. Może wyraźniej to widać na przykładzie pary „kolega – Francuz” – „francuskie wino”, w której angielskim tłumaczeniu użyjemy po obu stronach słowa french (my French friend – french wine).

Hmm… “kolega – Francuz” mi się osobiście bardzo podoba, ale nie jestem pewien, czy “francuski kolega” nie byłby bardziej zrozumiały dla czytelnika.

Zwłaszcza, gdyby był w dialogu. (Albo w sumie poza dialogiem też, bo przecież myślniki do dialogów).

Czy zapis z przecinkami byłby tu dopuszczalny?

“Mój kolega, Francuz, przyjechał do Polski” ↔ “Mój kolega – Francuz przyjechał do Polski”. Logicznie to nie to samo, ale w praktyce chyba tak?

 

No i zakładam, że nie jest to żelazna reguła, bo chyba “polscy rolnicy” a nie “rolnicy – Polacy”?

 

Tyle wątpliwości crying

 

Tak czy inaczej, bardzo dobry artykuł, jak zwykle. O tej mowie zależnej pierwszy raz słyszę, a to w sumie ważne.

O stronie biernej i formach bezosobowych gdzieś już czytałem, ale warto sobie przypomnieć, bo ten “obiad jest jedzony” brzmi okropnie, a często to widzę i nie będę ukrywał, czasem mi też z palca coś takiego schodzi. Choć akurat to bym chyba wyłapał przed publikacją, bo aż w oczy gryzie…

Intuicję, że imiesłów nie oznacza przyczynowości, może gdzieś miałem w głowie, ale na pewno teraz będę bardziej zwracał na to uwagę. Pewnie gdzieś ten błąd popełniłem.

A “wydawał się być” to nawet na pewno popełniłem xd

 

O tych kulawych zapożyczeniach to nawet nie wspominam, bo przed tym się łatwiej bronić, niż przed naleciałościami składniowymi, a przyznam też, choć może nie powinienem, że mnie osobiście mniej boli kulawe i niepotrzebne zapożyczenie niż kulawa kalka składniowa.

 

 

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Musiałeś na moment opublikować tekst, potem wycofać go do bety, pracować, pracować, pracować…

No tak żem czuł, że coś tu nie tak się podziało…

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Wpadam i powtarzam opinię z bety: jest to fajne, lekkie science-fiction i lubię takie klimaty.

 

Opisywanie wyczynów bohatera przez ogólnopolskie gazety nadal wydaje mi się trochę naciągane, ale to jedyne, co mnie tu bardziej boli, także całość na plus.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Wystarczy, już policzyło Twój głos.

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Bardzo udana miniaturka. Oryginalna mieszanina babciowej nostalgii z, hm, “miękkim kasandryzmem”? W każdym razie, mieszanina zagrała koncertowo. No nie ma do czego się przyczepić.

 

Może tylko w pomieszczeniu z Królową ktoś powinien być, i jednak pilnować, żeby gagatek czegoś nie wywinął? Niby to prowokacja, ale choćby dla niepoznaki jakieś goryle powinny pilnować IMO.

 

Tak czy inaczej, bardzo dobry tekst, klikam i pozdrawiam

 


Osz ty

“Oż”, podobno.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Pana Zakapiora

Na “pana”, to trzeba mieć pieniądze i wygląd :) Albo, w galicyjskiej wersji, “panów, to my piłą ryzali” xd

 

W każdym razie, cieszę się, jeśli beta się przydała i pozdrawiam jeszcze raz.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

więc możliwe, że się mylę, że po prostu normalny narrator wtrąca na tyle rzadko, że tego nie widać. Ale wtrącenia mogą być wydzielone nawiasami (choć to się rzuca w oczy) zamiast normalnymi przecinkami.

Hm pewnie masz rację. Dzięki za wyjaśnienia yes

 

Mnie jedna praktykantka usilnie wmawiała, że szkarłupnie są taksonem wymarłym.

O, używacie jeszcze taksonów?devil

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Tak, ale “Opowieści z Narni” są stylizowane, tam się autor zwraca bezpośrednio do czytelnika ytepe. Więc to jest właśnie jakby trochę list – a w liście/artykule/pamiętniku oczywiście takie wtrącenia są na miejscu.

 

Ale tak jak pisałem, całkiem możliwe, że gadam od rzeczy.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

(W przeciwieństwie do warzątek wyczpiołki nie posiadają ogonków i nie jest żadną tajemnicą, że trochę im ich zazdroszczą.)

A czy taki nawias w ogóle pasuje do opowiadania, jeśli nie jest ono stylizowane na list lub podobnie?

 

Czy w takiej zwykłej narracji wtrącenie nie powinno być słownie wyrażone?

 

“Wyczpiołki bowiem, w przeciwieństwie do warzątek…” i bez nawiasu?

 

Może to głupie pytanie znowu…

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

fabuła szorta jest fajna. Prosta i do rzeczy, ale bardzo mocna.

 

Jedyne, co mi się nie podobało to język. Jest oczywiście bardzo poprawny, ale strasznie “suchy”, relacyjny.

przemoc słowną zastąpiła ta fizyczna

dopuszczali się coraz gorszych form znęcania

Zakładam, że to celowa stylizacja, żeby pokreślić pesymistyczny nastrój ale IMO za daleko to poszło. Takie zdania brzmią jak z relacji w dzienniku telewizyjnym.

 

 

Wkrótce nastąpiło zamknięcie lokalu

Moim zdaniem “zamknięto lokal”. Ewentualnie “zamknąłem”, jeśli narrator to zrobił osobiście.

 

Pozdrawiam serdecznie i klik

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i powtórzę po becie:

 

Fajne, klasyczne high fantasy. Udane zakończenie, spodziewałem się, że Białka będzie sabotować wysiłki Holstena, ale nie, że dojdzie aż do rzezi jaskulątek.

 

Nie wiem, czy jest jakaś nazwa na taki zabieg, w którym czytelnik się czegoś spodziewa i w zakończeniu jego oczekiwania zostają spełnione, ale w zaskakujący/przekraczający oczekiwania sposób, ale jest to dobry zabieg yes

 

Bohaterowie są nieprzesadnie naturalni, zwłaszcza Holsten, ale w konwencji mitu może tak być.

 

Wstęp jest trochę przydługi, jeśli rozpatrywać tekst jako samodzielne dzieło, ale rozumiem, że to celowo, żeby przybliżyć czytelnikowi większy fragment mitologii, czy historii, uniwersum.

Widzę, że był nieco skrócony, ale to ciągle ab ovo, a wręcz ab creatione.

 

Pozdrawiam i jeszcze raz powodzenia w konkursie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Puenta udana i o to chodzi yes

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

początek wydał mi się nieco infantylny, wojownik siedzi sobie w karczmie i tajemniczy przybysz wyzywa go na pojedynek. Ciężko o bardziej stereotypowe zawiązanie akcji w fantasy.

 

Potem opko się rozkręciło i dostaliśmy zajmującą historię o uprzedzeniach z wiarygodnymi postaciami.

 

Zakończenie odczułem jako deus ex – było jakoś tam zapowiadane, ale ostatecznie nie wiemy, kim zieloonoka jest, czego chce i po co w ogóle się wtrąca.

 

Doceniam też klamrę kompozycyjną.

 

Także no taka cosinusoida troszkę – rozwinięcie jest dobre, zwłaszcza jak na debiut, natomiast wstęp i zakończenie słabawe. Może termin gonił i nie udało się ich dopieścić, nie wiem.

 

Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w konkursie.

.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ciekawe i emocjonalne, aczkolwiek okiem laika wydaje mi się, że jeśli w poezji wchodzimy w terytorium “debila”, to trzeba bardziej dbać o rytm.

 

Tuwimowe wezwanie do pocałunku w tylną część ciała kopie, bo autor nie zostawia cienia wątpliwości, że panuje nad każdą jedną sylabą i ta dupa jest dokładnie tam, gdzie powinna. Tu, gdzie ten rytm do końca nie gra, nie miałem takiego wrażenia.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

A to w klasyce fantasy nie trzeba mieć elfów i krasnoludów?

Elfy i krasnoludy to już taki odgrzewany kotlet. Tu jest klasyka, ale świeża.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Ładny, nastrojowy tekst pełen plastycznych opisów. Podobało mi się.

 

głowy Mathair. W desperackim przypływie sił wyskoczyła za nakryciem głowy, jednak gwałtowny podmuch poniósł je już daleko, zwalniając swe objęcia daleko w tyle. Kobieta odwróciła głowę

Powtórzonko tu się ukryło.

 

Klikam i pozdrawiam.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

No witam,

 

mamy tu taką klasyczną historię fantasy, z bogami, czarami itepe. Myślę, że można zaliczyć do udanych, z autentycznym zainteresowaniem czytałem, żeby się dowiedzieć, jakie będą kolejne plagi i jak się cała historia skończy. Zakończenie też jest spoko – nie spodziewałem się, że las, który zaczął od kwasu mrówkowego dojedzie zbójów aż tak bezwględnie.

 

In minus zaliczyłbym suche relacjonowanie zdarzeń. Ale w miarę, jak las zaczął się rozkręcać przeszkadzało mi to coraz mniej.

 

Guerro zarządził rozbijanie obozowiska popołudniem. Wprawdzie robili raptem po kilka mil dziennie, a wciąż pozostawało jeszcze co najmniej pięć godzin światła słonecznego, ale wojsko potrzebowało czasu, żeby zadbać o aprowizację

Coś tu się ten teges przy edycji, bo jest spory fragment powtórzony.

 

Pozdrawiam i klikam, bo ufam, że ten fragment usuniesz

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

natychmiast zapadli w sen

Warzątki coś łatwo zapadają w sen w nieznanym miejscu, jak na stworzenia żyjące w świecie pełnym jagów, orloków, lotniaków i co gorsza czereśnic.

Może są jeszcze młodzi i byli zmęczeni walką z żywiołem, i może Warzątki faktycznie tak mają, ale ten moment mocno nadwyrężył moje zawieszenie niewiary.

 

czyjeś chrapliwe posapywania

“Czyjeś” bym wywalił, niczemu nie służy.

 

Wydawało się niewiarygodne, że te prymitywne, potworne istoty[…]

Ta cała ekspozycja w momencie spotkania jagów jest trochę jakby nie na miejscu, to tworzy taki efekt, jakby Alma zamiast być odpowiednio przerażoną zaczęła się zastanawiać nad historią starożytną. No i jest jej sporo jak na tak krótki tekst.

 

wziął ich

Jeśli dzieci, to chyba je?

 

 

Ciekawa konwencja takiej straszniejszej bajki połączonej z postapo, bardzo ładnie napisane, jest oryginalny klimacik i wiarygodne postacie.

 

Podobało się.

 

Pozdrawiam serdecznie i klik.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ładne rymy i całość bardzo nastrojowa.

 

Metafory przemawiają do wyobraźni, ale obawiam się, że są na tyle daleko idące, że nie potrafię wymyślić interpretacji wiersza idącej dalej, niż “podmiotowi lirycznemu jest smutno” (ale nie przejmuj się tym za bardzo, ja często tak mam).

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Ciekawa wersja klasycznego motywu z potworem, który jest niezrozumiany i sam niewiele rozumie. Podobało mi się zakończenie – nie jest to happy end, ale zostawiasz jakiś promy nadziei. Dodatkowo mamy fajny kontrast między potworem, który okrutne rzeczy czyni nieświadomie, a ludźmi, którzy krzywdzą celowo.

 

Główna wątpliwość, jaką miałem, to fakt, że potwór tak świetnie mówi ludzkim językiem, ale prawie nic nie wie o ludziach. Bardzo to zaburzało moje zawieszenie niewiary – ciężko sobie wyobrazić, że stwór nauczył się języka nie dowiadując się nawet, czym jest człowiek.

 

Pod kreseczką kilka nieśmiałych sugestii co do języka.

 

Pozdrawiam


Od kiedy pamiętam, towarzyszyła mi ciemność. Była ze mną od początku – od chwili, gdy byłem zaledwie małym ziarnem, aż po dzień dzisiejszy.

Poza rytmicznym kapaniem wody ze ścian jaskini, tworzącym nieskończoną melodię, nie było tu nic. Ciemno, mokro, pusto. Życie mijało w jednostajnym rytmie: czuwanie, rośnięcie, jedzenie. Cykl ten był niezmienny, stały, jakby wpisany w skałę.

Wiele razy myślałem o wyjściu na powierzchnię, ale jakaś niewidzialna siła trzymała mnie tu, gdzie urosłem. Wszytko było mi znane i wygodne.

Letka byłoza w pierwszych akapitach.

 

Po odarciu ich z niego byli całkiem smaczni

Ciachnąłbym “ich”. 

 

Kończyłem los nieszczęśników, którzy trafiali w moje progi – szybko i bezboleśnie.

Raczej przecinek po obu stronach wtrącenia.

 

Ironią było to, że nawet kiedy nie chciałem ich przestraszyć – bali się mnie.

Ten myślnik też raczej powinien być przecinkiem.

 

Nie odrywało ode mnie wzroku, cały czas celując we mnie kamieniem.

Potwórzonko.

 

Był sztuczny, twardy i chropowaty. Nie miał tej miękkości i melodii, którą słyszałem w mowie tych stworzeń. Mimo to byłem z niego dumny. To było wszystko, na co było mnie stać w próbie naśladowania procesu wydawania dźwięków przez dwunożnych.

Byłoza.

 

– Świat na zewnątrz jest skomplikowany.

IMO jest niejasne, kto wypowiada tę kwestię. Przed nią mówi stwór, a po niej kobieta, więc należałoby albo dodać jakieś didaskalia, albo połączyć z odpowiednią kwestią.

 

m.T

o.M

Brakło spacji.

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Kontrowersyjna opinia, Finklo.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :)

 

Myślę, że co do zasady udało się tu stworzyć niepokojącą i oniryczną atmosferę, o którą jak zakładam chodziło. Zgadzam się z szanownym przedpiścą, że niepokój, klaustrofobię i bezsilność daje się odczuć

 

Miejscami przechodzisz z emocjonalnego, nieformalnego stylu do niemalże reporterskiej, suchej relacji (”zminimalizować stopień wyziębienia organizmu” – taki zwrot bardziej pasowałby do naukowego artykułu o wydrze morskiej, niż do onirycznej scenki) i to jest chyba jedyna rzecz, która ciut psuje pozytywne wrażenie.

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w dalszej pracy twórczej :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam ponownie :]

 

Mogę powtórzyć komentarz z bety: to trochę nie mój gatunek (rainpunk to w ogóle pierwsze słyszę), ale muszę powiedzieć, fajnie to wyszło. Czytałem o szalonym bobrze z autentycznym zainteresowaniem.

 

Wybrana stylizacja jest niełatwa i kontrowersyjna. Mi się nawet podoba, szczególnie po poprawkach.

 

Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w konkursie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

To jest chyba semantyczne, a niemalże filozoficzne, pytanie: czy “nie dawanie za wygraną” to czynność, którą można wykonywać w formie wypowiedzi, czy raczej opis stanu/postawy osoby mówiącej, której to postawy wspomniana wypowiedź jest wynikiem.

 

Innymi słowy, odwołując się do przykładu Jeroha: czy faktycznie można nie dawać, zapytując? Czy tylko w tym samym czasie?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Podobnie jak do oddania odwiecznego cyklu brutalnej ekspansji ludzkości.

Otóż właśnie, wojen nie toczy się o piwnice, a o jeziora tylko z rzadka.

 

Mogłaby istnieć wersja tego opowiadania, gdzie duchy dzieci podróżują przez magicznie połączone piwnice i szafy, ale wtedy motywem musiałaby być np. przemoc domowa. Nie wykluczam nawet, że byłaby to lepsza wersja :D

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Marcin_Maksymilian, witam i dzięki za wizytę :]

 

A tak poważnie. Bardzo dobre opowiadanie.

Bardzo mi miło :)

 

Moim zdaniem konkursowo naciągane – to zborze właściwie nie gra większej roli jako roślina. Mogłoby być jeziorem, piwnicą, czymkolwiek.

Hmm no jest to pierwsza krytyka tego opowiadania, z którą nie potrafię się zgodzić, ono absolutnie musi być jeśli nie zbożem, to przynajmniej inną uprawną rośliną…

Aczkolwiek jak najbardziej mogę wziąć na klatę, że to moja wina jako autora, jeśli z tekstu nie do końca jest jasne, dlaczego to musi być uprawna roślina :)

 

Dzięki za wizytę i pozdrawiam!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :]

 

Debiutu, który z pewnością można zaliczyć do udanych. Tekst ma ręce i nogi, opisy są plastyczne, językowo też jest w porządku, a może nawet lepiej, niż w porządku.

 

Zabrakło w nim trochę, że tak powiem, “kopa” – czytając, niespecjalnie czułem te obiecane w przedmowie granice ludzkiej wytrzymałości. Raczej miałem wrażenie, że Soren wręcz stoicko podchodzi do dramatycznej sytuacji, a podejrzewam, że nie do końca o to chodziło. Ktoś tu powinien mocno panikować – jeśli nie Soren, to przynajmniej narrator.

 

Tak czy inaczej, tekst jest na tyle zgrabny, że zasługuje w mojej ocenie na klika.

 

Pozdrawiam.

 

Szarpnął zapadkę – skafander rozszczelnił się z syknięciem, a jego spoconą twarz natychmiast owiało cudownie chłodne powietrze.

Po drugiej stronie szyby, jak okiem sięgnąć, rozciągała się czerwona płaszczyzna planety – nakrapiana gęsto kraterami i pocięta kreskami wąwozów.

 

Uwaga mała, do przemyślenia – lubisz używać myślnika do rozdzielania zdań. To jest zasadniczo legalne i ja też to robię, ale warto tego nie nadużywać, gdyż taki zapis bywa mylący (niektórzy by powiedzieli, że wcale tego nie należy robić). W tych przykładowych zdaniach powyżej spokojnie mogły być odpowiednio kropka i przecinek.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

I za uwagi – chciałem żeby to był okruch

To nie miała być uwaga, choć widzę teraz, że mogło tak brzmieć. Taka koncepcja jest jak najbardziej OK, trudniej po prostu mi jako komentującemu się do takiego utworu odnieść. Ale jak widzimy taki Ślimak już nie miał problemu.

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam.

 

Troszkę mi tu nie zagrało tempo: najpierw mamy wyjątkowo pieczołowity, wręcz dłużący się opis przeniesienia świadomości bohatera do drzewa, a potem ziuuu w przyspieszeniu oglądamy dziesięć tysięcy lat. Rozumiem, że to tak miała działać świadomość bohatera, ale mimo wszystko, nie służy to tekstowi moim zdaniem.

 

Poza tą jedną grubszą wątpliwością, jest to ciekawa wizja i zgrabnie opisana. Pomysł przenoszenia świadomości do drzewa zdecydowanie intryguje.

 

Pod kreseczką jakieś tam drobne wątpliwości językowe.

 

Klikam i pozdrawiam.


lata (!),

Na taki zapis chyba nie ma miejsca w wypowiedzi bohatera? Nie wiem, co inni myślą, ale to mi bardziej pasuje do artykułu/hasła w encyklopedii niż beletrystyki.

 

Liście były grube, pokryte parzącymi włoskami, a kora twarda i niesmaczna.

Moja świadomość była oparta o obieg informacji, którego mechanizm znacznie odbiegał od ludzkiego. Teraz impulsy dużo wolniej przekazywane były z komórki do komórki.

Byłoza letka tutaj.

 

Sam sobie to wybrałem.

“Sam dla siebie”? Albo po prostu “sam”?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Mamy tu bardzo przejmujący, klimatyczny przemawiający do wyobraźni i pięknie opisany obraz wojny, czy tam podobnego cholerstwa.

 

Cokolwiek więcej ciężko napisać, bo to taki typowy okruch – fabuła kończy się tam, gdzie się zaczęła, a o postaciach i świecie przedstawiony też dowiadujemy się tyle, co nic.

 

Niemniej, podobało mi się.

 

Klikam i pozdrawiam

 


 

Krew spływa, łaskocząc skórę za uszami.

Czy spływająca za uszami krew mogła łaskotać coś innego, niż skórę?

 

Żołnierze przystanęli, śmieją się z czegoś

Czasy tu nie zagrały?

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam Anonimie,

 

Zakwalifikowałbym szorciak jako udany. Jest tu ciekawy świat przedstawiony a przedstawione wydarzenia prowokują do myślenia. Trochę wolno się rozkręca – zrobiło się interesująco tak naprawdę dopiero wtedy, gdy na scenę wjeżdża Mae. W sumie dla szorta to jest dość duża wada, ale jako, że poziom szedł w górę to tekst zostawił we mnie dobre wrażenie.

 

Pod kreseczką kilka nieśmiałych uwag co do języka.

 


 

Pozdrawiam.

kiedy to miało miejsce Święta Pamięci

Literóweczka.

 

możliwości: dowódca tratwy zobowiązany jest do natychmiastowego udzielenia pomocy: udostępnienia

Ten podwójny dwukropek taki jest powiedziałbym średnio urodziwy.

 

swojej przyszłej pracy

Teoretycznie mógł rozmyślać o pracy kogoś innego, ale usunąłbym ten zaimek, zwłaszcza, że jest powtórzony.

 

Nikt w klasie nie miał pisanej wyższej rangi.

Nikomu z klasy nie przypisano wyższej rangi? W każdym razie zakładam, że chodziło o “przypisać”.

 

Nikt w klasie nie miał pisanej wyższej rangi. Przydziału nikt nie

Powtórzonko.

 

Spokojna tafla wody nagle zaczęła się burzyć. W czystej wodzie, która świeciła nocami zdrowym, naturalnym kolorem, pojawiła się piana.

Johnny wyprostował nogi w wodzie

j.w.

 

twarz wyrażał

Wyrażała?

 

– Johnny – warknęła tak, że nieliczni stojący na pokładzie uczniowie mimowolnie cofnęli się o krok. – Uczeń nic w życiu nie osiągnie, jeżeli zębacz go ugryzie, a czy uczeń wie dlaczego?

Nauczycielce powtórzonko można chyba wybaczyć, ale w didaskaliach bym jednak zmienił.

 

która swoim niezwykle wolnym tempem

Swoim raczej niepotrzebne.

 

Miejscami tylko przerywał,

Raczej nie mógł miejscami przerywać całodziennych rozmyślań. Może momentami?

 

 

 

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Fajna historia tylko to zakończenie zdaje mi się jakieś takie strasznie przyspieszone. Ale rodzące się uczucia to temat tyleż wdzięczny, co trudny do opisania, szczególnie w miarę zwięzłego.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Dziękuję za wyjaśnienie yes

 

ile przysłówków można mieć w jednym tekście

Myślę, że przynajmniej dwa. Trzy, jeśli opowieść zaczyna się klasycznie od “dawno temu”.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :]

 

Debiutu, który można śmiało określić jako udany. Opowiadasz smutną historię w sposób przemawiający do wyobraźni. Bardzo podoba mi się struktura opowiadania. Kolejni bohaterowie odwiedzają harfę, odsłaniając elementy historii. Są bezimienni, co też bardzo pasuje, bo ostatecznie takie morderstwo mogło zdarzyć się wszędzie. Opisy są plastyczne, momentami pewnie aż za bardzo, ale ogólnie na plus ;]

 

Język miejscami mi zgrzytał – ale nie na tyle, żeby całkiem zepsuć odbiór. No i też wybrałaś trudną, kwiecisto-purpurową konwencję. Pod kreską kilka nieśmiałych uwag co do języka ode mnie, ale podejrzewam, że inni użytkownicy będą mieć ich więcej.

 

Fabularnie nie ma się specjalnie do czego przyczepić, może tylko do tego, że niezwykła harfa tak sobie stoi niepilnowana, ale chyba w konwencji baśni można na to przymknąć oko.

 

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz gratki.

 


 

 kamiennej hali

“Hala” brzmi bardzo współcześnie, wręcz industrialnie, może jednak “sala”?

 

opowiadając niedolę

Raczej “opowiadając o niedoli”? Albo “opowiadając historię niedoli”.

 

I tak przecież powinienem już być w drodze, jesień się kończy, tylko patrzeć, aż spadną śniegi, a do mojego zamku trzeba jechać przez góry.

Takie zdania łatwiej będzie czytelnikowi zrozumieć, jeśli zostaną rozbite kropkami: “I tak przecież powinienem już być w drodze. Jesień się kończy, tylko patrzeć, aż spadną śniegi, a do mojego zamku trzeba jechać przez góry”.

 

tak piękna dziewczyna nie topi się przecież sama z siebie, i to jeszcze dziewczyna w takiej pięknej sukni. Byłaś piękna, ale już bez odrobiny ciepła, czasem tak się zdarza, gdy w jesienny wieczór deszcz zmoczy kwiat róży, a później, nocą, nagły mróz obleka go lodem. To piękno, które już przepadło

W tekście jest sporo powtórzeń. Większość z nich wydaje mi się celowym zabiegiem stylistycznym (tutaj uporczywe powtarzanie: piękna, piękna), ale jeśli takie zabiegi stosujesz, to trzeba podwójnie uważać na te mniej urodziwe powtórzenia (tutaj: tak, takiej i już, już).

 

przedzierały się przez gardło – Czy wiesz w ogóle, że twój ojciec już nie żyje?

Kropeczka na końcu, a potem wypowiedź bohatera w nowej linii. Ten błąd się w kilku miejscach chyba powtarza.

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Swoją drogą, czy koksownik to zbyt współczesna nazwa,  by pojawiła się w tekście, którego fabuła jest osadzona w klimatach pseudo-średniowiecznych?

Raczej tak, koks to koniec szesnastego wieku. Aczkolwiek to by jeszcze można naciągnąć w świecie fantasy, gorzej, że koksownik kojarzy się z koszem a nie z taką tacą (a podwieszanie kosza to bardzo zły pomysł, chyba, że w pomieszczeniu przebywają jedynie demony cieszące się wysoką redukcją obrażeń od ognia).

 

”Podwieszana taca z żarem”?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hm.

 

Czytało się bardzo fajnie, jest sprawna narracja, jest humorek, absurdzik też jest ale nie na tyle, żebym się w nim gubił – jest tego absurdu tak akurat.

 

Zakończenie mnie trochę zawiodło, na końcu humorystycznego tekstu spodziewałbym się jakiejś puenty, tu mamy pospieszne zakończenie i ciąg dalszy nastąpi. Autor co prawda ten fakt zauważa i z tego dworuje, ale w moim odczuciu to tego zakończenia nie ratuje.

 

Klikam i pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam szacowne grono ekspertów i może to dziwne pytanie, ale czy wolno zacząć didaskalia od przysłówka?

– Witam – cicho przywitał się Paweł.

Poradnik fantazmatów i porady SJP mówią mi, że w didaskaliach obowiązkowy jest szyk orzeczenie → podmiot, który tu technicznie jest zachowany, ale czy nie jest tak, że “czasownik gębowy” ma obowiązek być zaraz po myślniku?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nie bardzo się z tym zgadzam, ale cóż…

Rozum wie, że Reg ma rację, ale sercu się bardzo podobają te meandry… :D

 

Zmienię na “wijące się wśród pól na kształt meandrujących rzek” tak chyba powinno być OK.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Reg, dzięki za wizytę!

 

Cieszy mnie niezmiernie, że tekst się podobał i przemawiał do wyobraźni :)

 

Za uwagi również dziękuję i błędy oczywiście poprawiam, zostawię sobie chyba tylko te “meandry”. Wydaje mi się, że te szlaki są na tyle abstrakcyjne, że takie naciągnięcie semantyczne może tu zostać.

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Takislawie, witam i gratuluję debiutu!

 

Debiutu, który w moim odczuciu można określić jako całkiem udany. Tekst jest klimatyczny i niepokojący. Sprawnie budujesz klimat tajemnicy i niepokoju.

 

Jedyna większa wada tekstu, to to, że jest przegadany. Mało tu akcji i wydaje mi się, że gdyby szybciej zmierzać do końca, wycinając miejscami nieco purpury, to opowieść by na tym zyskała. Znajdą się pewnie czytelnicy, których ona znudzi.

 

Niemniej, mi osobiście całość się podobała.

 

Pod kreską kilka nieśmiałych uwag, niektóre to proste błędy a niektóre jakieś rzeczy do przemyślenia.

 

Fajnie, gdyby błędy zostały poprawione, bo choć tych błędów nie zauważyłem jakoś wiele, to powstrzymują mnie przed uhonorowaniem tekstu klikiem – szczególnie te brakujące spacje kłują w oczy.

 

Pozdrawiam!

 


 

To było ładnie powiedziane. – „Czy pan jeszcze pamięta.” – a ja odpowiedziałem: – „Zależy, co pan chce, żebym pamiętał.”

Polecam poradnik zapisu dialogów.

 

forma żywej istoty, która przeszła do przedmiotu

Istota przeszła do przedmiotu? Czy forma istoty, cokolwiek to znaczy? Coś moim zdaniem nie zagrało w tym zdaniu.

 

ę.N

m.A

ć.A

e.O

ć.P

–P

Spacji zabrakło miejscami.

 

przecież tak mnie wołają

Nawet, jeśli to celowe (bohater już się nie nazywa, tylko “jest wołany”), to bym przemyślał, bo wygląda na brzydki anglicyzm.

 

[KONIEC]

Nie trzeba pisać “koniec”, portal sam wstawia.

 

W tekście jest sporo powtórzeń, ale nie wypisywałem ich jako błędy, bo zdecydowana większość wydawała mi się celowa.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Pierwszego niestety nie zrozumiałem, drugie nawet zabawne.

 

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

mam mieszane uczucia po przeczytaniu. Jest to tekst ładnie napisany i, jak zwykle, bardzo ciekawy, ale odczułem spory przesyt ekspozycji – mamy ekspozycję o Reinkarno w TV, o “złej” wersji życia Guerrero i o dobrej, i na sam koniec Reinkarno też tłumaczy bohaterce działanie świata przedstawionego…

 

Błędów nie dopatrzyłem się :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Kat odmawia czynności katowskich, oznajmia, że wraca do zawodu masarza.

Przynajmniej będzie miał stabilną pracę, której nie ukradnie mu ej aj :D

 

Ładne. Takie nawet z pogranicza poezji bym powiedział – niby to proza ale bardzo ustrukturyzowana.

 

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hm po przeczytaniu mam wrażenie, że jest tu zdecydowane za dużo ekspozycji w stosunku do fabuły. Nawet, jeśli rozpatrywać ten tekst jako wstęp/wprowadzenie do uniwersum – mamy jakieś 5k znaków ekspozycji zanim cokolwiek zacznie się dziać. Nawet, jeśli świat o którym opowiadasz jest oryginalny i ciekawy (a wydaje się być) to raczej nie przyciągasz w ten sposób uwagi czytelnika.

 

Druga połowa, w której bohater dzieli się z czytelnikiem rozterkami i przemyśleniami na podstawie swoich osobistych doświadczeń w świecie przedstawionym jest dużo zręczniej skonstruowana i bardziej interesująca. O tak przedstawionym świecie chce się czytać.

 

Ze względu na to, że przedstawienie kobiety idącej na czworakach na smyczy narusza regulamin, nie mogłem wygenerować dokładnie takiego obrazu

Przedstawienie w tekście nie narusza, a na ilustracji już tak? Hm…

 

Pozdrawiam serdecznie i klik

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ładne i nastrojowe, ale nie potrafię domyślić się żadnej interpretacji…

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Może głupie pytanie, ale jak kliknę w opowiadanie i go nie przesłucham całego to czy zaniżę komuś staty do konkursu?

 

Nie chciałbym przypadkiem grać niefair xd

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nolique, witam i gratuluję debiutu!

 

No cóż mogę napisać po przeczytaniu. Widziałem dużo gorsze debiuty, ale szału też nie ma.

 

Tekst ma zalety – fajnie przedstawiasz bohatera na początku, jest tu mocne zakończenie i nienajgorszy pomysł.

 

Niestety, w tekście jest bardzo dużo różnego rodzaju błędów (pod kreską wypisałem część z nich, ale nie wszystkie, bo sam nie jestem orłem warstwy redakcyjnej). To przeszkadza w czytaniu, ale jest oczywiście do poprawienia i do wypracowania.

 

Większym problemem jest dla mnie to, jak bardzo tekst jest przegadany. Szczegółowo opisujesz każdą sytuację, a czasem wręcz każdy ruch – nawet, jeśli nie mają żadnego znaczenia dla fabuły. Rozwadniasz w ten sposób fabułę i zanudzasz czytelnika. Będę boleśnie szczery: to jest debiut, więc chciałem być wyrozumiały, ale w innej sytuacji zostawiłbym ten tekst po jakichś 10k znaków. Także polecam przy następnym tekście bardzo zwracać uwagę i usuwać wszystkie niepotrzebne słowa, zdania i sceny. I zacząć bliżej zakończenia :)

 

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz gratuluję debiutu!

 


 

W tej chwili najchętniej objąłby ją i poczuł jej przyjemne ciepło na własnej skórze. Uwielbiał jej aksamitny zapach, który pobudzał jego wszystkie zmysły. Wiedział jednak, że doświadczy woni jej skóry dopiero kiedy skończy swoją pracę.

Warto unikać takiego nagromadzenia powtórzonych zaimków, jest to tak zwana “jejoza”, generalnie postrzegana jako wada tekstu (podobnie jak wszystkie powtórzenia).

 

Mimo wszystko jednak miał pewne wątpliwości co do tego czy nie będzie mu tego brakowało. W końcu robił to przez ostatnie 10 lat.

Ryzyko było ogromne, ale nagroda była kusząca.

Marek i Karol to jeszcze świeżaki. Przed nimi jeszcze długa droga w tym zawodzie.

Podobnie jak powyżej. Sporo jest powtórzeń.

 

10 lat?

Liczebniki zapisujemy słownie.

 

-To jak? Wchodzisz w to? –

-Mam nadzieję, że wszystko pójdzie gładko.

Zabrakło spacji i przez to myślnik zamienił się w dywiz. W wielu miejscach jest taki problem. Warto przed opublikowaniem opowiadania zrobić “Ctrl+F” i wyszukać znak “-“, żeby się upewnić, że tego błędu nie ma, bo czytając własny tekst czasem trudno zauważyć różnicę oczami.

 

– Wiem, wiem. – przytaknął mu Grzesiek.

Przed czasownikiem oznaczającym “odgłos paszczowy” nie stawiamy kropki. Błędy w zapisie dialogów też się powtarzają.

https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi

 

Wydawałoby się…, jakby gdyby ktoś tam stał.

Po wielokropku nie stawiamy przecinka.

 

Za je zawartość odpowiada nasz pracodawca nie my i…CHOLERA

Po wielokropku spacja, a krzyk oznaczamy znakiem “!” a nie wielkimi literami.

 

– Bang – ciszę przerwał dźwięk wystrzału z broni.

– Bang – nagle z tylnego podwórka padł strzał.

Taki zapis oznacza wyłącznie wypowiedź bohatera, nie pasuje do onomatopei.

 

– Kurwa. Było blisko

Warto oznaczyć wulgaryzmy w tagach/przedmowie opowiadania. Niektórzy bardzo ich nie lubią.

 

W jego głosie było słychać ogromny dyskomfort.

“Dyskomfort” to bardzo słabe słowo, pasujące raczej do niewygodnego krzesła albo dusznego pokoju, niż zagrażającej życiu rany postrzałowej. IMO zawsze lepiej użyć za mocnego słowa, niż zbyt słabego, a w takiej sytuacji to już szczególnie.

 

Sięgnął do klamki i pociągnął za nią

Wiele wydarzeń opisujesz w bardzo szczegółowy, wręcz rozwlekły sposób. To nie służy niczemu, poza nudzeniem czytelnika. Jeśli pociągnął za klamkę, to wiadomo, że pierw do niej sięgnął, nie trzeba każdego ruchu wymieniać z osobna.

Podobny problem występuje w “większej skali”. Jeśli bohater przeszukuje dom i nie znajduje nic ciekawego, to nie trzeba wymieniać wszystkich pomieszczeń, w których był.

 

Karol potrzebował pomocy w jak najszybszym czasie

Czas nie może być szybki. Sugerowałbym “Karol pilnie potrzebował pomocy”.

 

– Cholera – krzyknął ktoś na zewnątrz –

Jeśli krzyknął to z wykrzyknikiem: “ – Cholera! – krzyknął…”

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

mróz siarczysty

Raczej siarczysty mróz?

 

„Kiedyś” – zainicjowałem

Czemu ten cudzysłów zamiast normalnie jak wypowiedź?

 


No spoko szorciak, fajnie poprowadzona została narracja więc lekko się czyta, jak to mówią: “dobrze wchodzi”.

 

Ale zgadzam się z Ambush, jak na horror to kompletnie zabrakło mi tu napięcia.

 

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

doradca Rosji

“doradca władcy Rosji” miało być? Mogę nie mieć racji.

 

Komisarz rosyjski skłonił

Hmm raczej “rosyjski komisarz”?


Fajna opowieść, głównie broni się klimatem (magia czyniona przez wyrywanie żeber, mniam) i masą historycznych ciekawostek.

 

Troszkę zastanawiają mnie tacy polsko-patriotyczni Cyganie. Dzisiaj na pewno takich znajdziemy, ale w czasach rozbiorowych, gdy nawet sporo chłopstwa jeszcze nie było uświadomione narodowo? Hm.

 

Klikam i pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Czy próbował pan włączyć i wyłączyć komputer

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

No właśnie nie szukałem powagi, dlatego te niektóre mniej zabawne sceny, gdzie jest jakaś dłuższa scena akcji albo ekspozycja wyjaśniająca intrygę, trochę mnie nużyły, bo w takiej konwencji pastiszu siłą rzeczy nie mogło w nich być żadnego napięcia.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hm no mamy tu fajny humor, nienaganny warsztat, oryginalny pomysł i dobrze zbudowany klimat, ale sceny opisujące detektywistyczną działalność Lowina trochę się dłużyły. Chyba ciężko mi tego typu fabułę potraktować poważnie, skoro bohaterami są żaba i króliki, więc w moim odczuciu brakowało tu napięcia.

 

Pozdrawiam i klikam :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ciężka tematyka pokazana w poruszający i uderzająco dosłowny sposób.

 

Sporo jest tu rymów gramatycznych, ale skoro Kochanowski od nich nie stronił, to może nie jest problem…?

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Cześć Koala :)

W opowiadaniu (konkursowym) zabrakło mi roślin o fantastycznych cechach. Pole ze zbożem jest takie zwyczajne za każdym razem.

Hm, ciekawa uwaga. Nie przyszło mi nawet do głowy myśleć o tym w ten sposób. Zobaczymy, co szanowna organizatorka powie.

 

Czytałem bez odrywania się z ciekawością, ale wolę początek. Ciekawy pomysł na konstrukcję opowiadania.

Jak może widziałeś w komentarzach, nie jesteś osamotniony w tej preferencji :) Mogę tylko po raz kolejny napisać, że to zrozumiałe.

 

Dzięki za wizytę!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Mamy mega klimat, ciekawy pomysł, oryginalny świat przedstawiony, sprawnie prowadzoną narrację (nawet nie zauważyłem, gdzie uciekło te 40k znaków) i wiarygodne postacie. Jest to bardzo dobry tekst pod wieloma względami i autentycznie się wciągnąłem.

 

Na końcu jednakowoż zostałem z nieprzyjemnym pytaniem “po co to wszystko?”. Nie wiemy, skąd biorą się dziwne, a kluczowe dla fabuły zachowania AI, ani jakich zapisów tak naprawdę chciał Kościół – a ciężko mi sobie wyobrazić takie, które uzasadniałyby tak głęboko sięgającą intrygę.

 

Miał wrażenie, że umysł ma czystszy

Odczułem to jako powtórzonko.

 

sprawiedliwego pośród trzody pańskiej

Hm… to dla mnie brzmi jakby w trzodzie pańskiej byli głównie niesprawiedliwi, co nawet może być prawdą, ale chyba nie o to chodziło?

 

Więcej uwag nie pamiętam, bo się za bardzo wciągnąłem w lekturę :P

 

Pozdrawiam i klik z przekonaniem.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hej :)

 

Dzięki za wizytę, miłe słowa i szczere uwagi. Szczerze mówiąc, ja sobie po tych dwóch tygodniach myślę odwrotnie – że trzeba było trochę te pierwsze trzy sekwencje skosić i przeorać, żeby bardziej nastrajały na kasandryczną puentę. No ale odwrotny punkt widzenia jakby jest równie słuszny.

 

Pozdrawiam również i dzięki jeszcze raz za komentarz!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ładne i celne :)

 

Wielka szkoda tylko, że trzeba tak maskować, by mogło uchodzić za “nowoczesną poezję”.

Hmm ja to odebrałem jako celowe złamanie rytmu przed samą puentą, żeby owa puenta bardziej wybrzmiała. Aczkolwiek na poezji znam się jak kawia na dryfie kontynentalnym, to mogę nie mieć racji ^_^’

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hej Finkla, dzięki za wizytę :)

 

Mam trochę jak Gryzok – zabrakło mi jakiegoś połączenia wątków poszczególnych dzieciaków albo wyjaśnienia, jak i po co działa zbożowy portal.

Cóż mogę odpowiedzieć podobnie jak Gryzokowi – taka krytyka ma solidne podstawy.

 

Zboże jako wspólny motyw też ciekawe. W końcu rolnictwo to pewien krok cywilizacyjny. I mnóstwo stosunkowo łatwych do zrabowania kalorii…

Otóż tak. Jakoś tak do lat 60-tych często łatwiej było komuś kalorie zabrać, niż uczciwie zabrać się do roboty. Teraz to wygląda inaczej, przynajmniej na cywilizowanych połaciach świata. Ale czy tak będzie zawsze?

 

Pozdrawiam serdecznie :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Fantastycznie zbudowany klimat. Zachwyciłem się. Więcej nie napiszę, bo już wszyscy wszystko napisali.

 

Troszkę się gubiłem w nadmiarze bohaterów, ale to absolutnie nie przekreśla walorów opowiadania.

 

Pozdrawiam i gratuluję piórka.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Oczywiście, że bez problemu można przeczytać to bez googlowania. Ja po prostu jestem ciekawski. Nawet filmy w domu tak oglądam.

Tym bardziej mi miło :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :)

 

Za…e :)

Cieszy mnie tak pozytywna opinia :O

 

Uwielbiam moment, kiedy czytając muszę co jakiś czas zerkać do google, aby sprawdzić informacje. Może komuś to przeszkadza w czytaniu, mi absolutnie nie. Schuma, hanabo, klan Tokugawa, hakama, mino, chąśnik – sprawdzałem o co chodzi. Hanabo wyjaśniłeś, ale nie mogłem się powstrzymać czytając.

Hmmm starałem się tak pisać, żeby dało się przeczytać bez potrzeby googlania tych wrzutek. Ale jeśli to lubisz, to spoko :)

 

Dzięki za wizytę, ciepłe słowa i pozdrawiam serdecznie!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

RS-55 był uniwersalnym robotem-sługą. Sprawiłem go sobie kilka lat przed przejściem na emeryturę. Kosztował niemało, ale było mnie stać. Zawsze byłem singlem i nie dbałem o mieszkanie. Od kupienia RS-55 miałem zawsze posprzątane, przygotowane posiłki, wszystko uprane i uprasowane. Nawet rybki w akwarium były zaopiekowane. Gdy odwiedzali mnie goście, chował się w swoim pokoju i pokazywał tylko, jeżeli chciałem się nim pochwalić.

Było świetnie, ale na emeryturze zacząłem się nudzić. Reklamy, stale atakujące ze wszystkich stron, spowodowały, że uległem i zaprosiłem przedstawiciela firmy „Robotics”. Gdy zobaczył mojego robota, od razu zaoferował wszczepienie mu modułu wyobraźni. Zapłacić miałem dopiero po dwóch latach, bo to była dla firmy okazja testowania nowości implementowanej na tak starym urządzeniu. Nie byłoby mnie stać normalnie na taki wydatek, bo rządowa podwyżka emerytur była symboliczna, ale spodziewałem się, że za dwa lata już nie będę żył, bo różne choróbska co rusz mnie dopadały

Letka “byłoza” tu się wkradła.

 

Po za tym udany, sympatyczny szorciak. Nawet czwarta ściana została przełamana w tak małej ilości znaków.

 

Pozdrawiam

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Można, kiedy smok przelatuje między obserwatorem a Słońcem :) Tu cienie, niestety – nie smoków:

Ale te cienie nie są na niebie, tylko na spodach samolotów.

 

Wiem, wiem, pcham się w gips.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Przesłuchałem sobie na rowerku.

 

Bardzo dobry tekst. Czytelnik szybko domyśla się, że coś jest grubo nie tak, ale tajemnica jest rozwiązywana powoli, stopniowo. Napięcie i groza dają się odczuć.

 

Jedyne, co mnie gryzło, to to, że Antek prosi o przejrzenie nagrań kogoś innego. Wydaje mi się to mało wiarygodne. Nawet, jeśli nie umie obsługiwać jakiegoś nośnika to raczej poprosiłby kogoś o wyjaśnienie.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nowa Fantastyka