Profil użytkownika


komentarze: 419, w dziale opowiadań: 339, opowiadania: 221

Ostatnie sto komentarzy

Jeśli bohaterowie poleźli na pustynię, to powinni mieć jakąś wodę po prostu ze sobą, a jeśli nie, to ostatecznie można na ranę ordynarnie naszczać – tak, siuśki nie są sterylne, ale woda z kranu albo ze strumienia też nie jest.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

byłby to całkiem sympatyczny szort z ważnym przesłaniem o tym, że cukier zabija :]

 

Niestety na tej małej przestrzeni wkradło się tu całkiem sporo dziwnych błędów, które mi zepsuły frajdę z czytania…

 

Pozdrawiam

 


z dumą wyczarowują nad rozgrzaną, gęstą karmelową melasą, powoli wypływającą ze specjalnych kranów

Chyba coś ucięło w tym zdaniu.

 

Druga, przechwytujące słodko pachnącą osłonkę od pierwszej, przeciąga ją przez urządzenie z otworem, który określa szerokość formującego się cukierka.

Przechwytująca?

 

tnie słodkiej nadziei

Tu chyba też coś ucięło?

 

w przypadku cukinii

Jaki przypadek i jaka cukinia? Tu to chyba autokorekta coś sknociła?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Proza purpurowa albo fioletowa to taka przesadnie ozdobna. Np. gdy wchodzisz w wielopiętrową metaforę o rzece, żeby opisać, jak kobieta trzyma wodze.

 

Ale podkreślam, to tylko początek taki się udał, potem już było spoko.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :]

 

Debiutu, który można śmiało określić, jako udany. Szort (tak to traktuję, choć formalnie spełnia portalowe wymogi opowiadania) ma sens, ma pomysł, ma ładną pętlę kompozycyjną, czyta się nieźle. Język jest w porządku, w oczy rażą jedynie powszechne błędy w zapisie dialogów, ale są to błędy natury, że tak powiem, raczej technicznej.

 

Nie podobał mi się jedynie rozdźwięk między początkiem, a głównym ciągiem tekstu – na początku bardzo mocno sugerujesz, że opowiadanie będzie o rewolucji AI, ale głównym motywem w moim odczuciu było przerabianie ludzi na organy na podstawie wiedzy o ich stanie zdrowia, a ta rewolucja jest sobie gdzieś w tle. Domyślam się, że oryginalny zamysł był taki, że to rewolucja uczyniła lekarzy zbędnymi, ale w końcówce nie wybrzmiało to tak mocno, jak we wstępie.

 

Tak czy inaczej: fajnie, gdyby te błędy w dialogach udało się poprawić, mógłbym wtedy uhonorować opowiadanie klikiem.

 

Pozdrawiam


–Panie doktorze, zapraszamy.

Po pauzie dialogowej potrzebna jest spacja, ten błąd jest właściwie wszędzie.

 

-Możemy w pełni

W wielu miejscach wleciał dywiz zamiast myślnika (krótka kreska zamiast długiej).

 

–Proszę się rozebrać do bielizny, a następnie położyć się na stole diagnostycznym – zaczął najstarszy z kolegów. –Zgodnie z procedurą muszę upewnić się, czy jest pan na czczo.

Lekka “siękoza” tu wystąpiła, no i “się” nie powinno być na końcu zdania.

 

–Tak, ale od wariantu delta wzwyż szacowany zgon następuje w ciągu najbliższych pięciu miesięcy.

–Od gamma wzwyż, mówisz, a widziałeś wariant delta? Sześć tygodni.

Tu się chyba pokićkały te warianty: “gamma wzwyż, mówisz”, podczas gdy poprzednia wypowiedź jest o delcie.

 

Niewiele mam wspomnień sprzed rewolucji AI. Pamiętam dość mgliście – miałem wtedy sześć albo siedem lat

Powtórzonko.

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :]

 

Debiutu, który śmiało można określić jako bardzo udany. Opowiadanie zasadniczo ma wszystko, czego tego typu fantastyka potrzebuje – przyciągających uwagę bohaterów, światotwórstwo w nieprzesadnych ilościach, tajemnicę, zwroty akcji, wciągającą fabułę.

 

Język też jest w porządku. Błędów specjalnie nie dopatrzyłem się. Pierwsze paragrafy zdawały mi się przesadnie ociekać purpurą, ale szybko zostało to ograniczone.

 

Jedyne, co mnie trochę kłuło przy czytaniu to wrażenie chaosu – motywacje bohaterów nie były specjalne jasne, a momentami ich zachowanie zdało mi się naciągane. Na ten przykład, Tekla pozwala się nakryć żonie lorda, żeby sprowokować zbrodnię na Protazym… no trochę to szachy 5D, nie ukrywam. Może gdyby wcześniej jasno zasugerować, że z ludzkiej krzywdy można czerpać moc, byłoby to bardziej satysfakcjonujące dla czytelnika. Podobnie sam lord – wiedział, że żonka wraca, a dał się tak podejść jak dziecko.

 

Tak czy inaczej, kliczek się moim zdaniem należy.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hmm jest to całkiem ładnie napisany short, wyłączając jakieś tam małe powtórzonka, ale z drugiej strony jego jedyną prawdziwą atrakcją jest puenta w ostatnim zdaniu.

 

Także narzekać nie ma specjalnie na co, ale i zachwycać się ciężko. Przydałoby się więcej mięsa.

 

Pozdrawiam, Anonimie.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

hmm ciężko mi tu dokonać jakiejkolwiek oceny, bo w odróżnieniu od większości Twoich dzieł “hybrydowych”, historię Sammelwisa już znałem, więc czytając zasadniczo cały czas wiedziałem, o czym będzie za chwilę.

 

Nie mniej, jest to epizod, o którym zdecydowanie warto przypominać w każdej postaci. Zawsze zamyślam się nad tymi lekarzami – historia zapamiętała ich ze złej strony, ale wydaje mi się, że wielu, wielu ludzi na ich miejscu zachowałoby się podobnie. Na pewno nie było łatwo przyjąć do wiadomości, że się zabijało swoich pacjentów, choć wielu z tych lekarzy po prostu robiło co mogło dla pacjentów, według takiej wiedzy, jaką mieli.

 

Jeszcze dodatkowa ciekawostka, wspomniany pan Lister podobnie jak Sammelwise został unieśmiertelniony, choć w nieco zabawny sposób – to od jego nazwiska wzięła się nazwa marki “Listerine”.

 

Pozdrawiam serdecznie

 


choć zdruzgotany zaczynał pojmować

Hmm przecinaki dookoła “zdruzgotany”, jako wtrącenia?

 

Semmelweis zaprzeczał

Czy nie powinno być: “zaprzeczał Sammelweis”? Nigdy nie wiem, czy “didaskalizacja” jest bezwzględnie obowiązkowa przy gębowym czasowniku…

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

główny wątek bardzo mi się podobał – historyjka jest nieco dosłowna, ale ciekawa i z morałem. I to takim morałem nieoklepanym po tysiąckroć w każdej możliwej formie.

 

Wynudził mnie za to ten przerywnik, gdzie opisujesz lekcje. Raczej miałem wrażenie, że służył on zaspokojeniu światotwórczych potrzeb, niż żeby był potrzebny temu konkretnemu opowiadaniu.

 

Pozdrawiam i klik


Przynajmniej wiedziała już(,) co jest co.

Hmm przecinek?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

 

Witam,

 

przejmująca, przemawiająca do wyobraźni i dołująca wizja, w dodatku nieźle napisana. Nawet te pięć paragrafów o parzeniu kawy do mnie trafiło.

 

Na końcu to marudzenie o faszyzmie trochę psuje efekt – główną atrakcją tekstu jest bardzo plastyczny opis ponurej rzeczywistości, a tu nagle nas telewizja i narrator edukują o brunatnych hydrach podnoszących łby. Trzeba było IMO te hydry jakoś wpleść w główny ciąg tekstu. Nie jest to jakaś mega wada, ale na sam koniec zepsuło mi zawieszenie niewiary.

 

Pozdrawiam, klikam i polecam uwadze Loży


Tu krytyczne znaczenie ma jak najszybsze uprzątnięcie szczątek

Szczątków.

 

Podobnie jak amfetamina, mefedron czy kokaina, kofeina należała do grupy substancji psychoaktywnych znanych jako stymulanty.

Dlaczemu czas przeszły? Nadal należy.

 

 – I haj się skończył – trafnie skonkludowała, gdy uspokoiło mu się bicie serca.

 

I tu też błędny zapis.

Tu akurat jest chyba dobrze, czasownik jest gębowy tylko z przysłówkiem.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam.

 

Udany szorciak. Pomysł jest ciekawy i na czasie, tekst trzyma klimat a sytuacja wyjaśnia się stopniowo. Czytało się to bardzo dobrze.

 

Pozdrawiam


– Nie musisz. – Drażni się ze mną.

– To nie jest zwykła bomba. – Wypala ten, który dotąd milczał.

Ja bym dał zapis gębowy w obu wypadkach, a drugim to na pewno.

 

Gdy się ubieram(,) ponownie dotyka brzucha

Przecinak?

 

– Co masz na myśli?

– Stawka jest większa niż myślisz.

– Fundamenty drapacza chmur? Myślicie, że chce nam zafundować kolejny jedenasty września?

Potrzebuję czasu, by zadać pytanie. Czasami tak mam, że gdy coś nie idzie zgodnie z planem, brakuje mi słów.

Mam ten pieprzony lęk, a teraz mam wjechać na dach świata.

Powtórzonka

 

– Nie zgadłeś. HA, HA. – znów przywala Hawkingiem.

Hmm chyba albo “przywala znów”, albo wielką literą?

 

Staram się, niczego przed nią nie ukrywać

Raczej bez przecinaka?

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hmm moim zdaniem, żeby tego rodzaju żart zadziałał, prowadzący do puenty wstęp musi być jednak trochę dłuższy – jeden, krótki paragraf to trochę za mało, żeby czytelnik na końcu mógł faktycznie poczuć się zaskoczony, bo jeszcze nie zdążył sobie zbudować w głowie tego obrazu, który próbujesz zniszczyć wyjawiając prawdę w ostatniej linijce.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nooo podłączam się do zachwytów, bardzo udany wiersz to jest. Gdyby ktoś go cichcem wkleił do podręcznika między dzieła wieszczy, to pewnie bym nie zauważył.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ciekawy tekst, sprytnie łączący suche fakto-ciekawostki z poetycką atmosferą. Dobrze, że zostawiłeś wezwanie na końcu, bez niego tekst czytałby się trochę jak notka z encyklopedii.

 

Kloto(„Prządka” nici żywota)

Przed ( chyba powinny być spacje każdorazowo?

 

Czytelniczko/czytelniku, stwórz o nich mit, warte są Twojego zaangażowania,

Na końcu chyba powinna być kropka (albo nawet wykrzyknik?).

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Są wirusy, których system odpornościowy nie jest w stanie wytępić i zostają w organizmie na całe życie.

Aczkolwiek oczywiście skoro szpik Cię zadowala, to zostań przy tym. Może to będzie nawet bardziej zrozumiałe dla czytelnika.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Będzie się nadawał, można też komórki macierzyste szpiku zmodyfikować “na miejscu” jakimś CRISPR-em albo podobnym, wyobrażonym mechanizmem.

 

Można też zamiast modyfikować genom człowieka wszczepić mu wirus z zakodowaną wiadomością, który by sobie w jego krwi pływał.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :]

 

Zgadzam się z zacnym gronem przedpiśców – tekst obfituje w niedopowiedzenia a jego zakończenie jest tak otwarte, że właściwie odbieram opowiadanie jako wstęp do czegoś większego, albo fragment. Sporo jest też błędów, które należałoby wyprasować.

 

Natomiast poza tymi uwagami, ostatecznie czytało się nie najgorzej. Gdyby tak trochę bardziej wyjaśnić czytelnikowi, co ta cała Kość tak naprawdę robi, mógłby to być całkiem udany fragment – bez tej wiedzy ciężko o jakikolwiek suspens.

 

Pozdrawiam

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Bo dwa zdania później jest już prawie jednoznaczność, więc ta dwuznaczność wyglądała mi na nieprzyjemnie przypadkową, coś jak powtórzonko.

 

Ale jak tam uważasz, oczywiście. Nikt inny nie marudził, więc całkiem możliwe, że to w mojej głowie wszystko.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam

 

Udany szort, historia jest ciekawa i sprawnie opisana, bardzo doceniam kompozycję z tym powtarzaniem “krótko i zwięźle”.

 

Pozdrawiam i klik


Zamieć, wywołana jego zabójczym oddechem, błyskawicznie zmiotła

Odczułem to jako powtórzonko

 

– Może powinniśmy zostać w szkole? – zapytała niepewnym głosem Alicja.

– O, tak, zostańcie tu, zostańcie. Nie macie dokąd iść, głupcy! – podchwycił upiór.

– Nie, tej szkoły zaraz nie będzie. Śnieg ją zasypie albo wiatr porwie i doszczętnie zniszczy – stwierdził ponuro Jan. – Musimy iść.

Ten fragment trochę mnie zastanowił, bo wcześniej narrator zapewnia nas, że szkoła straciła już dach i okna, także ochrony przed zimnem już raczej nie stanowi. Więc ani sugestia Alicji ani odpowiedź Jana nie wydają mi się szczególnie naturalne.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Jak zwykle przesympatyczny szorciak :) Albo nawet bardziej niż zwykle, ten jest szczególnie udany.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Cóż, cały tekst sprowadza się do twistu na końcu, ale w tak krótkim szorciaku to absolutnie nie jest wada.

 

Podobało się i idę przeczytać “Garaż”.

 

Pozdrawiam :)

 


Potem zeszliśmy ostrożnie na plażę i baraszkowaliśmy w wodzie jak dzieci.

Użyłbym tu mniej dwuznacznego słowa niż “baraszkować”. Niby stoi, że “jak dzieci”, ale jednak…

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

aspekcie niedokonanym (jak tutaj)

Hmm ciotka się, owszem, gniewała, ale pan Raczek mruknął?

 

Dlaczego aspekt niedokonany miałby bardziej pasować do pamiętnika?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Fajny szorciak. W niewielkiej ilości znaków udało się czytelnika solidnie zaintrygować, a potem zaskoczyć.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

Pomysł całkiem mi się podobał, ale wykonanie faktycznie należałoby jeszcze nieco doszlifować. Przede wszystkim scena, w której matka nie wraca z ciemnego zakamarka – to najbardziej kluczowa scena, poza samą puentą, a została właściwie streszczona jednym zdaniem, Maciek czeka a matka nie wraca.

Moim skromnym potrzeba by tam więcej mięsa, żeby ten strach dał się odczuć – Maciek powinien panikować, może pobiec po latarkę, po sąsiada, rzucić coś w ciemność etc. Na ten moment to wygląda prawie, jakby nagłe zniknięcie matki zwyczajnie zaakceptował, co rozbija atmosferę strachu.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

Nie wiem, dlaczego uważasz, że to nie jest typowe SF – moim zdaniem jest to typowe, bliskie SF. Cała sprawa ostatecznie rozbija się o rozwój technologii.

 

Najmocniejszą stroną opowiadania jest bardzo realistyczny obraz wojny. Chaos, bezsens i beznadzieja wylewają się z paragrafów. Także za to brawa.

 

Czytając, odczułem pewne braki w konstrukcji fabuły – żaden z bohaterów specjalnie nie wzbudza sympatii, nie mają też jakiegoś celu poza przeżyciem kolejnej godziny. Z fabularnego punktu widzenia są jedynie tłem prowadzącym do puenty o Lucy.

Rozumiem, że to wynika z zamysłu, żeby pokazać właśnie ten wojenny chaos i beznadzieję, ale jednak chciałbym być trochę zmuszony do trzymania kciuków za bohaterów, jeśli opis ich losów zajmuje większą część opowiadania.

 

Pod kreseczką jakieś drobne rzeczy, które mi się rzuciły w oczy przy czytaniu.

 

Pozdrawiam i klik


Opierał plecy o zimną, błotnistą ścianę. Nogi wyciągnął wszerz okopu, wspierając

Odebrałem to jako powtórzonko.

 

Nazar nie był dowódcą drużyny, a raczej tego, co z niej zostało – był nim Artem.

Czy tu nie powinno być “czy” zamiast “a”?

 

odpowiedział Nazar, ale bez typowej dla Dmytro złości w głosie

Chyba czegoś zabrakło w tym zdaniu, bo teraz wygląda, że Nazar miałby odpowiadać ze złością typową dla Dmytro.

 

dźwięk wirników – niczym olbrzymi rój – nie nadciągnął, gasząc jasną łunę

Dźwięk zgasił łunę?

 

– Tak. – Artem dostrzegł bezzałogowce.

Wyglądały, jakby ktoś je porozstawiał przy fragmentach pobojowiska.

Tu chyba nowy paragraf niepotrzebny?

 

Wiecie, co oni nam zrobią? Widzieliście nagrania? Te z sinymi ciałami od katowania? Nie pamiętacie o podwieszonym na drzewie chłopaku z Donbasu, zalanym krwią z krocza, po tym jak urżnęli mu jaja?!

Trochę takie “as you know bob”.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Też planuję setkę!

 

…na razie jedno w czwartek wleciało, także w tym tempie być może dam radę

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Leci od razu do zakładek. Bardzo dobrze, że ktoś wreszcie zebrał te zasady w jednym miejscu i do tego z jasnymi przykładami. Chapeau bas, autorzy!

 

Jeżeli autor postanowi przecinek opuścić, przekazuje w domyśle coś konkretnego: że wyraz „pięcioboczny” opisuje niebieskie domki, a zatem zapewne stawiano w wiosce także i domki innej barwy, ale tamte nie bywają pięcioboczne.

Hmm po przeczytaniu poradnika, ja bym ten brak przecinka odebrał w ten sposób, że dla autora “niebieski domek” to wyraźnie określony rodzaj domku, być może uświęcony elfią tradycją – a więc wbrew dosłownemu znaczenia słowa “niebieski”, przydawka trafia do tej piątej grupy. Czy to nie byłaby równie uprawniona interpretacja?

 

Dzięki jeszcze raz za ten artykuł! Przyda się na pewno nie raz i nie dziesięć.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/LED;12915.html

 

Typowe połączenia to dioda LED i oświetlenie ledowe. Skrótowiec pisze się więc tak, jak zazwyczaj – wielkimi literami – a stosuje po innym rzeczowniku jako nieodmienną przydawkę. Pochodny przymiotnik może być pisany LED-owy lub ledowy, drugi zapis świadczy o postępującej adaptacji tego słowa do języka polskiego.

Sam byłem ciekaw i taką poradę znalazłem.

Wydaje mi się, że tylko zapis “LEDowy” byłby całkowicie niedopuszczalny, ale co ja tam wiem xd

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

zgrabnie napisany i ciekawy short. Ryzykując, że ktoś przyjdzie i mnie ośmieszy, napiszę, że błędów nie dopatrzyłem się :)

 

Jedynie końcówka wypadła mało przekonująco – o ile uprzedzenia, z którymi Randian musiał się zmagać, udało się pokazać, to o wpływie Randiana na tysiące, jeśli nie miliony Duch Przodków po prostu zapewnia czytelnika i trzeba mu wierzyć na słowo.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :]

 

Debiutu, który śmiało można określić, jako udany. Opowiadanie jest sprawnie napisane, trzyma klimat i nie dłuży się. Przeczytałem z autentyczną przyjemnością.

 

Jedyne, co mocniej zakłuło mnie w oczy, to – pozorny przynajmniej – brak logiki rządzącej światem. Czy każdy ojciec, który dopuścił się takiej zbrodni jest karany w ten sposób? Jeśli tak, to wysp powinno być o wiele więcej. Jeśli nie, to dlaczego akurat zbrodnia Herberta była gorsza od innych? Oczywiście, w tego typu niemalże onirycznym opowiadaniu nie jest to wada dyskwalifikująca.

 

Pozdrawiam i klikam


Głuche, pełne buntu, stękanie wioślarzy nasilało się z każdą chwilą. Rytmiczne skrzypienie dulek i plusk wioseł uderzających o taflę wody były niemal hipnotyzujące. Z gęstej, nieprzeniknionej mgły zaczął wyłaniać się jakiś ciemny, bliżej nieokreślony kształt.

Wieźli kolejnego.

Stał na podeście małej, drewnianej przystani. Wiatr targał jego starym, wełnianym płaszczem, próbując dostać się pod warstwy ubrań, by ukąsić mroźnym dotykiem. Czuł, jak wyciągnięta dłoń, w której trzymał małą lampę, drętwiała z zimna.

W pierwszych paragrafach opis mocno stoi przymiotnikami i podobnymi częściami mowy, często występujących w parach, a niekiedy nawet w dłuższych combo.

Nie jest to oczywiście błąd i nie wszystkich to razi tak jak mnie, ale moim zdaniem warto postarać się o większą różnorodność :)

 

– Ten może da radę – zbrojny wzruszył ramionami.

Brakuje kropki i zbrojny powinien być wielką literą. Polecam poradnik zapisu dialogów, bo ten błąd się powtarza.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ładny szorcik, ale zgadzam się ze spostrzeżeniem Tarniny – trochę się go czyta jak streszczenie.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Mi pierścienie i moc nie przeszkadzały, od razu odebrałem tekst jako “miękkie” SF.

 

Natomiast boli mnie w tym tekście że najciekawsza część fabuły została przekazana przez relację. To często bardzo osłabia wrażenia i tu nie jest inaczej.

 

Ale po za tym jest ciekawy i sprawnie napisany, więc doklikuję do biblioteki :)

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Cóż, ja nie podzielam zachwytów.

 

Satyra jest tu tak wtórna i przesadnie dosłowna, że w sumie to nawet trudno ją tak nazwać. Humoru nie stwierdziłem – puentę widać z kilometra.

 

Główne spostrzeżenie o podwójnych standardach prawackich jest celne, ale jego odkrywczość jest zerowa, więc w moim odczuciu tekstu to wcale nie ratuje.

 


biało – czerwone

biało-czerwone

 

HIVem

“HIV-em” albo “hivem”, zdaje mi się, ale ręki sobie uciąć nie dam.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Udany short, tylko dużo różnych dygresji. Ale rozumiem, że to miał być tekst raczej filozoficzny niż oparty o akcję.

 

Pozdrawiam

 

Ja w sumie obstawiałem Galicyjskiego.

Hm…

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Normalne zdanie, o co chodzi?

Tarnino, jak jak pisałem wyżej, poszukujący prawdy o tym przecinku natrafiłem na wiele porad, w których stało, że “jeśli” i “jeżeli” służą do wprowadzania zdania podrzędnego, więc zacząłem wątpić w poprawność takiego użycia “jeśli”. Jeśli uważasz, że zdanie jest normalne, to wyjaśniłaś moją największą wątpliwość, za co wielkie dzięki :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Jednakże znalazłem poradę, w której prof. Kłosińska każe przecinek stawiać – tylko nie bardzo wiem, na jakiej podstawie, skoro zgadza się, że w tej konstrukcji jeśli nie nie wprowadza zdania podrzędnego. W każdym razie bardzo ciekawy problem!

Otóż właśnie, większość porad, które sam znalazłem, mówiła, że “jeśli” wprowadza zdanie podrzędne i w związku z tym należy się mu przecinek, chyba że inna reguła go zabrania. Dlatego w końcu pomyślałem, że konstrukcja, w której tego nie robi, może być w języku polskim nielegalna.

 

Dzięki za obszerne wyjaśnienia, Ślimaku!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

A dopisz mnie do czwartku. Raz się żyje.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Któryś z nich z pewnością posłałby mnie jeśli nie prosto na cmentarz, to przynajmniej do ambulatorium.

Co myślicie o tym zdaniu? Wolno je tak skonstruować? Czy to nie jest czasem brzydki anglicyzm? A jeśli wolno, to czy przed “jeśli” powinien być przecinek?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Jakbyście zapisali “wersja 2.0” w wypowiedzi bohatera?

 

– Uważaj na siebie, Bond. To nie jest zwykły MacGuffin. To wersja dwa-zero.

?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Henryk Sienkiewicz: Dzisiaj cała rodzina, tj. sam Abdul Hafir, jego żona pani Zaira, córka Fatyma i syn Selim, śpieszyła do Stambułu. Rzadki smaczek! Wzajemny status grup “jego żona” i “pani Zaira” można wywnioskować tylko z szerszego kontekstu – na ile znaliśmy już wcześniej panią Zairę – ale przecinka tak czy inaczej nie może być, bo stworzyłby fałszywe wrażenie, iż mowa o dwóch różnych osobach.

 A czy można by tak: “jego żona (pani Zaira),”?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hej HollyHell91 :)

 

Doceniam, że akcja jest w czasie teraźniejszym! Lubię.

Ja też, szczególnie w takim krótkim tekście, choć dużo osób nie lubi.

 

Nie pasuje mi konstrukcja tej części zdania.

Masz rację, to jest angielskawe, ale chyba Twoja propozycja znaczy troszkę coś innego… zmienię tam na “najwyraźniej” albo coś podobnego.

 

Dzięki za wizytę i szczegółową opinię. I za konkurs!

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Drugi problem: w rozmowie ktoś jeden mówi szybciej niż drugi. Nie wystarczy info, że tak jest, chcę to pokazać

Opinia niefachowa: wydaje mi się, że jakąkolwiek konwencję ostatecznie przyjmiesz, będzie zasadne zacząć od wyjaśnienia jej czytelnikowi, np:

Jasiu mówił szybko, bardzo szybko. Jak Sandra Bullock w “Speedzie”, jak Tommy Lee Jones w “Ściganym”.

– Witam-państwa-i-pozdrawiam!

A jak już ją wstępnie wyjaśnisz, to nie ma specjalnego znaczenia, jakiej konwencji użyjesz.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hej Ramshiri,

 

dzięki za wizytę i miło mi, że się podobało.

 

Będę się w przyszłości starał lepiej dopasowywać rozwinięcie do zakończenia.

 

Pozdrawiam również :]

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Coś tu namotałem chyba. Muszę przeczytać całość pod tym kątem.

Nie, ja namotałem pisząc komentarz. W tekście jest bardzo jasno, że bestia ich zwabiła do siebie.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

Zacznę od tego, że opowiadanie jako całość mi się podobało. Taki SF horror to moje klimaty. Bohaterowie mają relację, która zmienia się w czasie i raczej to zagrało. Zakończenie w stylu “połowa opowiadania działa się w głowie bohaterów” mogło komuś nie podejść, ale jak dla mnie ostatecznie zadziałało.

 

A teraz o tym, co nie zagrało, skoro pytałeś :]

 

Tekst bardzo wolno się rozkręca. Dopiero w drugiej połowie tak naprawdę zrobiło się fajnie. Owszem, rozbijają się, ale jakoś nie odczułem tego jako szczególnie ekscytującego momentu (może dlatego, że akurat byłem mocno rozproszony rozmiarem planety, o czym niżej).

 

Po drugie primo, są pewne nieścisłości logiczno-techniczne związane z rozmiarem planety i długością trasy do pokonania, pisałem o tym pod kreseczką wraz z resztą nieśmiałych uwag.

 

No i miejscami język zgrzytał, mi się najbardziej rzuciły w oczy byłoza i możnoza.

 

Pozdrawiam serdecznie

 


Lodowy gigant o średnicy większej niż Jowisz

To jest skrajnie nieprawdopodobny rozmiar. Największa nie-gazowa planeta jaką znamy jest mniej więcej rozmiarów Neptuna. Zakładając, że pod warstwą lodu jest typowa kula skał i metali, na takim świecie najprawdopodobniej grawitacja po prostu by zabijała.

 

meteorytem gigantem

Tu chyba powinien być łącznik? Mogę nie mieć racji.

 

Żadnego śladu po piankach, co mogło oznaczać, że statek nie nadał automatycznego komunikatu SOS. Nie mogli tu czekać na pomoc, która być może nawet nie została nawet wezwana.

Może i nikt ich nie teleportował, ale Logan nie mógł oprzeć się innej myśli. Może ktoś odciągnął ich ciała od statku?

Kłótnia z pilotem była jak kopanie się z koniem, i to z takim zmutowanym, o wiele większym i silniejszym od ziemskich.

Był głodny i zły. Ten postój był niezwykle krótki.

Jednak, gdy słońce było wysoko, były to ledwie szepty.

Powtórzonka różne.

 

– Sześćdziesiąt jeden.

Tekst później brzmi, jakby szli długimi dniami (martwią się o prowiant np.). Raczej mało realistyczne, by taka trasa zajęła aż tak długi czas. Okej, teren trudny i nawracają, ale i tak: trzy dni, cztery może? A nawet bez żadnego jedzenia można wytrzymać o wiele, wiele dłużej.

Może “na Soku” chodzi się wolniej, ale to trzeba by wspomnieć o tym

Dla zobrazowania sportowcy taki dystans pokonują w zaledwie kilka godzin.

Później się wyjaśnia, że tak naprawdę stali w miejscu albo chodzili w kółko, ale w takim wypadku bohaterowie powinni być bardzo zdziwieni faktem, że nie są już dawno na miejscu, albo coś.

Coś małego może jakiś pasożyt?

Chyba przecinak przed może?

 

W takim momencie bestia mogła wyjść z ciała i stać się jeszcze potężniejsza.

Sztucznawe to.

 

zupełnie tony skał

Zupełnie jak?

 

 

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Bardzo mnie zaintrygowałeś tym, że mimo niezrozumiałości klikasz… dziękuję, chociaż trochę jestem teraz skołowana… :D

Nie ma tu żadnej tajemnicy, tekst mi się podobał, gdyby był dla mnie bardziej zrozumiały, to pewnie bym go kliknął podwójnie, jak Bruce.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

Trochę się bałam, że tekst będzie mało zrozumiały

Cóż, w moim odczuciu taki jest. Mam jakieś tam swoje interpretacje po przeczytaniu, ale żadna mnie szczególnie nie przekonuje co do swej trafności.

Ale – może ja tępy jestem :O

 

Natomiast oprócz tej niezrozumiałości, tekst ma właściwie same zalety. Przemawia do wyobraźni, jest intrygujący, bardzo klimatyczny i ślicznie napisany.

 

Klikam i pozdrawiam


poczuł, że dzieje się jakaś zmiana

 Czy to nie jest angielskawe? Może “ma miejsce”? Nie jestem pewien.

 

Przecież wszelkie znaczenia bladły i usychały, również ten.

“Również to” chyba?

 

Oset kuł

kłuł

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nie ma spiny, są drugie terminy

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Natomiast używanie angielskich konstrukcji w polskim tekście lenistwem jest

Tak, łacińskawe :/

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Odmianą tego zjawiska jest „amatorski tłumacz” i jego liczne, a paskudne, rodzeństwo („stolik kawowy” – brr, apage! Albo „krople oczne”, które widziałam na oknie apteki w Pruszczu). Tutaj też mamy niczym nieuzasadnione zrobienie przymiotnika z rzeczownika, bo powinien być „tłumacz – amator”. Jego dzieło to amatorski przekład, owszem, ale on sam amatorski nie jest. Może wyraźniej to widać na przykładzie pary „kolega – Francuz” – „francuskie wino”, w której angielskim tłumaczeniu użyjemy po obu stronach słowa french (my French friend – french wine).

Hmm… “kolega – Francuz” mi się osobiście bardzo podoba, ale nie jestem pewien, czy “francuski kolega” nie byłby bardziej zrozumiały dla czytelnika.

Zwłaszcza, gdyby był w dialogu. (Albo w sumie poza dialogiem też, bo przecież myślniki do dialogów).

Czy zapis z przecinkami byłby tu dopuszczalny?

“Mój kolega, Francuz, przyjechał do Polski” ↔ “Mój kolega – Francuz przyjechał do Polski”. Logicznie to nie to samo, ale w praktyce chyba tak?

 

No i zakładam, że nie jest to żelazna reguła, bo chyba “polscy rolnicy” a nie “rolnicy – Polacy”?

 

Tyle wątpliwości crying

 

Tak czy inaczej, bardzo dobry artykuł, jak zwykle. O tej mowie zależnej pierwszy raz słyszę, a to w sumie ważne.

O stronie biernej i formach bezosobowych gdzieś już czytałem, ale warto sobie przypomnieć, bo ten “obiad jest jedzony” brzmi okropnie, a często to widzę i nie będę ukrywał, czasem mi też z palca coś takiego schodzi. Choć akurat to bym chyba wyłapał przed publikacją, bo aż w oczy gryzie…

Intuicję, że imiesłów nie oznacza przyczynowości, może gdzieś miałem w głowie, ale na pewno teraz będę bardziej zwracał na to uwagę. Pewnie gdzieś ten błąd popełniłem.

A “wydawał się być” to nawet na pewno popełniłem xd

 

O tych kulawych zapożyczeniach to nawet nie wspominam, bo przed tym się łatwiej bronić, niż przed naleciałościami składniowymi, a przyznam też, choć może nie powinienem, że mnie osobiście mniej boli kulawe i niepotrzebne zapożyczenie niż kulawa kalka składniowa.

 

 

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Musiałeś na moment opublikować tekst, potem wycofać go do bety, pracować, pracować, pracować…

No tak żem czuł, że coś tu nie tak się podziało…

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Wpadam i powtarzam opinię z bety: jest to fajne, lekkie science-fiction i lubię takie klimaty.

 

Opisywanie wyczynów bohatera przez ogólnopolskie gazety nadal wydaje mi się trochę naciągane, ale to jedyne, co mnie tu bardziej boli, także całość na plus.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Wystarczy, już policzyło Twój głos.

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Bardzo udana miniaturka. Oryginalna mieszanina babciowej nostalgii z, hm, “miękkim kasandryzmem”? W każdym razie, mieszanina zagrała koncertowo. No nie ma do czego się przyczepić.

 

Może tylko w pomieszczeniu z Królową ktoś powinien być, i jednak pilnować, żeby gagatek czegoś nie wywinął? Niby to prowokacja, ale choćby dla niepoznaki jakieś goryle powinny pilnować IMO.

 

Tak czy inaczej, bardzo dobry tekst, klikam i pozdrawiam

 


Osz ty

“Oż”, podobno.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Pana Zakapiora

Na “pana”, to trzeba mieć pieniądze i wygląd :) Albo, w galicyjskiej wersji, “panów, to my piłą ryzali” xd

 

W każdym razie, cieszę się, jeśli beta się przydała i pozdrawiam jeszcze raz.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

więc możliwe, że się mylę, że po prostu normalny narrator wtrąca na tyle rzadko, że tego nie widać. Ale wtrącenia mogą być wydzielone nawiasami (choć to się rzuca w oczy) zamiast normalnymi przecinkami.

Hm pewnie masz rację. Dzięki za wyjaśnienia yes

 

Mnie jedna praktykantka usilnie wmawiała, że szkarłupnie są taksonem wymarłym.

O, używacie jeszcze taksonów?devil

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Tak, ale “Opowieści z Narni” są stylizowane, tam się autor zwraca bezpośrednio do czytelnika ytepe. Więc to jest właśnie jakby trochę list – a w liście/artykule/pamiętniku oczywiście takie wtrącenia są na miejscu.

 

Ale tak jak pisałem, całkiem możliwe, że gadam od rzeczy.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

(W przeciwieństwie do warzątek wyczpiołki nie posiadają ogonków i nie jest żadną tajemnicą, że trochę im ich zazdroszczą.)

A czy taki nawias w ogóle pasuje do opowiadania, jeśli nie jest ono stylizowane na list lub podobnie?

 

Czy w takiej zwykłej narracji wtrącenie nie powinno być słownie wyrażone?

 

“Wyczpiołki bowiem, w przeciwieństwie do warzątek…” i bez nawiasu?

 

Może to głupie pytanie znowu…

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

fabuła szorta jest fajna. Prosta i do rzeczy, ale bardzo mocna.

 

Jedyne, co mi się nie podobało to język. Jest oczywiście bardzo poprawny, ale strasznie “suchy”, relacyjny.

przemoc słowną zastąpiła ta fizyczna

dopuszczali się coraz gorszych form znęcania

Zakładam, że to celowa stylizacja, żeby pokreślić pesymistyczny nastrój ale IMO za daleko to poszło. Takie zdania brzmią jak z relacji w dzienniku telewizyjnym.

 

 

Wkrótce nastąpiło zamknięcie lokalu

Moim zdaniem “zamknięto lokal”. Ewentualnie “zamknąłem”, jeśli narrator to zrobił osobiście.

 

Pozdrawiam serdecznie i klik

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i powtórzę po becie:

 

Fajne, klasyczne high fantasy. Udane zakończenie, spodziewałem się, że Białka będzie sabotować wysiłki Holstena, ale nie, że dojdzie aż do rzezi jaskulątek.

 

Nie wiem, czy jest jakaś nazwa na taki zabieg, w którym czytelnik się czegoś spodziewa i w zakończeniu jego oczekiwania zostają spełnione, ale w zaskakujący/przekraczający oczekiwania sposób, ale jest to dobry zabieg yes

 

Bohaterowie są nieprzesadnie naturalni, zwłaszcza Holsten, ale w konwencji mitu może tak być.

 

Wstęp jest trochę przydługi, jeśli rozpatrywać tekst jako samodzielne dzieło, ale rozumiem, że to celowo, żeby przybliżyć czytelnikowi większy fragment mitologii, czy historii, uniwersum.

Widzę, że był nieco skrócony, ale to ciągle ab ovo, a wręcz ab creatione.

 

Pozdrawiam i jeszcze raz powodzenia w konkursie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Puenta udana i o to chodzi yes

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

początek wydał mi się nieco infantylny, wojownik siedzi sobie w karczmie i tajemniczy przybysz wyzywa go na pojedynek. Ciężko o bardziej stereotypowe zawiązanie akcji w fantasy.

 

Potem opko się rozkręciło i dostaliśmy zajmującą historię o uprzedzeniach z wiarygodnymi postaciami.

 

Zakończenie odczułem jako deus ex – było jakoś tam zapowiadane, ale ostatecznie nie wiemy, kim zieloonoka jest, czego chce i po co w ogóle się wtrąca.

 

Doceniam też klamrę kompozycyjną.

 

Także no taka cosinusoida troszkę – rozwinięcie jest dobre, zwłaszcza jak na debiut, natomiast wstęp i zakończenie słabawe. Może termin gonił i nie udało się ich dopieścić, nie wiem.

 

Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w konkursie.

.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ciekawe i emocjonalne, aczkolwiek okiem laika wydaje mi się, że jeśli w poezji wchodzimy w terytorium “debila”, to trzeba bardziej dbać o rytm.

 

Tuwimowe wezwanie do pocałunku w tylną część ciała kopie, bo autor nie zostawia cienia wątpliwości, że panuje nad każdą jedną sylabą i ta dupa jest dokładnie tam, gdzie powinna. Tu, gdzie ten rytm do końca nie gra, nie miałem takiego wrażenia.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

A to w klasyce fantasy nie trzeba mieć elfów i krasnoludów?

Elfy i krasnoludy to już taki odgrzewany kotlet. Tu jest klasyka, ale świeża.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Ładny, nastrojowy tekst pełen plastycznych opisów. Podobało mi się.

 

głowy Mathair. W desperackim przypływie sił wyskoczyła za nakryciem głowy, jednak gwałtowny podmuch poniósł je już daleko, zwalniając swe objęcia daleko w tyle. Kobieta odwróciła głowę

Powtórzonko tu się ukryło.

 

Klikam i pozdrawiam.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

No witam,

 

mamy tu taką klasyczną historię fantasy, z bogami, czarami itepe. Myślę, że można zaliczyć do udanych, z autentycznym zainteresowaniem czytałem, żeby się dowiedzieć, jakie będą kolejne plagi i jak się cała historia skończy. Zakończenie też jest spoko – nie spodziewałem się, że las, który zaczął od kwasu mrówkowego dojedzie zbójów aż tak bezwględnie.

 

In minus zaliczyłbym suche relacjonowanie zdarzeń. Ale w miarę, jak las zaczął się rozkręcać przeszkadzało mi to coraz mniej.

 

Guerro zarządził rozbijanie obozowiska popołudniem. Wprawdzie robili raptem po kilka mil dziennie, a wciąż pozostawało jeszcze co najmniej pięć godzin światła słonecznego, ale wojsko potrzebowało czasu, żeby zadbać o aprowizację

Coś tu się ten teges przy edycji, bo jest spory fragment powtórzony.

 

Pozdrawiam i klikam, bo ufam, że ten fragment usuniesz

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

natychmiast zapadli w sen

Warzątki coś łatwo zapadają w sen w nieznanym miejscu, jak na stworzenia żyjące w świecie pełnym jagów, orloków, lotniaków i co gorsza czereśnic.

Może są jeszcze młodzi i byli zmęczeni walką z żywiołem, i może Warzątki faktycznie tak mają, ale ten moment mocno nadwyrężył moje zawieszenie niewiary.

 

czyjeś chrapliwe posapywania

“Czyjeś” bym wywalił, niczemu nie służy.

 

Wydawało się niewiarygodne, że te prymitywne, potworne istoty[…]

Ta cała ekspozycja w momencie spotkania jagów jest trochę jakby nie na miejscu, to tworzy taki efekt, jakby Alma zamiast być odpowiednio przerażoną zaczęła się zastanawiać nad historią starożytną. No i jest jej sporo jak na tak krótki tekst.

 

wziął ich

Jeśli dzieci, to chyba je?

 

 

Ciekawa konwencja takiej straszniejszej bajki połączonej z postapo, bardzo ładnie napisane, jest oryginalny klimacik i wiarygodne postacie.

 

Podobało się.

 

Pozdrawiam serdecznie i klik.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ładne rymy i całość bardzo nastrojowa.

 

Metafory przemawiają do wyobraźni, ale obawiam się, że są na tyle daleko idące, że nie potrafię wymyślić interpretacji wiersza idącej dalej, niż “podmiotowi lirycznemu jest smutno” (ale nie przejmuj się tym za bardzo, ja często tak mam).

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Ciekawa wersja klasycznego motywu z potworem, który jest niezrozumiany i sam niewiele rozumie. Podobało mi się zakończenie – nie jest to happy end, ale zostawiasz jakiś promy nadziei. Dodatkowo mamy fajny kontrast między potworem, który okrutne rzeczy czyni nieświadomie, a ludźmi, którzy krzywdzą celowo.

 

Główna wątpliwość, jaką miałem, to fakt, że potwór tak świetnie mówi ludzkim językiem, ale prawie nic nie wie o ludziach. Bardzo to zaburzało moje zawieszenie niewiary – ciężko sobie wyobrazić, że stwór nauczył się języka nie dowiadując się nawet, czym jest człowiek.

 

Pod kreseczką kilka nieśmiałych sugestii co do języka.

 

Pozdrawiam


Od kiedy pamiętam, towarzyszyła mi ciemność. Była ze mną od początku – od chwili, gdy byłem zaledwie małym ziarnem, aż po dzień dzisiejszy.

Poza rytmicznym kapaniem wody ze ścian jaskini, tworzącym nieskończoną melodię, nie było tu nic. Ciemno, mokro, pusto. Życie mijało w jednostajnym rytmie: czuwanie, rośnięcie, jedzenie. Cykl ten był niezmienny, stały, jakby wpisany w skałę.

Wiele razy myślałem o wyjściu na powierzchnię, ale jakaś niewidzialna siła trzymała mnie tu, gdzie urosłem. Wszytko było mi znane i wygodne.

Letka byłoza w pierwszych akapitach.

 

Po odarciu ich z niego byli całkiem smaczni

Ciachnąłbym “ich”. 

 

Kończyłem los nieszczęśników, którzy trafiali w moje progi – szybko i bezboleśnie.

Raczej przecinek po obu stronach wtrącenia.

 

Ironią było to, że nawet kiedy nie chciałem ich przestraszyć – bali się mnie.

Ten myślnik też raczej powinien być przecinkiem.

 

Nie odrywało ode mnie wzroku, cały czas celując we mnie kamieniem.

Potwórzonko.

 

Był sztuczny, twardy i chropowaty. Nie miał tej miękkości i melodii, którą słyszałem w mowie tych stworzeń. Mimo to byłem z niego dumny. To było wszystko, na co było mnie stać w próbie naśladowania procesu wydawania dźwięków przez dwunożnych.

Byłoza.

 

– Świat na zewnątrz jest skomplikowany.

IMO jest niejasne, kto wypowiada tę kwestię. Przed nią mówi stwór, a po niej kobieta, więc należałoby albo dodać jakieś didaskalia, albo połączyć z odpowiednią kwestią.

 

m.T

o.M

Brakło spacji.

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Kontrowersyjna opinia, Finklo.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :)

 

Myślę, że co do zasady udało się tu stworzyć niepokojącą i oniryczną atmosferę, o którą jak zakładam chodziło. Zgadzam się z szanownym przedpiścą, że niepokój, klaustrofobię i bezsilność daje się odczuć

 

Miejscami przechodzisz z emocjonalnego, nieformalnego stylu do niemalże reporterskiej, suchej relacji (”zminimalizować stopień wyziębienia organizmu” – taki zwrot bardziej pasowałby do naukowego artykułu o wydrze morskiej, niż do onirycznej scenki) i to jest chyba jedyna rzecz, która ciut psuje pozytywne wrażenie.

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w dalszej pracy twórczej :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam ponownie :]

 

Mogę powtórzyć komentarz z bety: to trochę nie mój gatunek (rainpunk to w ogóle pierwsze słyszę), ale muszę powiedzieć, fajnie to wyszło. Czytałem o szalonym bobrze z autentycznym zainteresowaniem.

 

Wybrana stylizacja jest niełatwa i kontrowersyjna. Mi się nawet podoba, szczególnie po poprawkach.

 

Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w konkursie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

To jest chyba semantyczne, a niemalże filozoficzne, pytanie: czy “nie dawanie za wygraną” to czynność, którą można wykonywać w formie wypowiedzi, czy raczej opis stanu/postawy osoby mówiącej, której to postawy wspomniana wypowiedź jest wynikiem.

 

Innymi słowy, odwołując się do przykładu Jeroha: czy faktycznie można nie dawać, zapytując? Czy tylko w tym samym czasie?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Podobnie jak do oddania odwiecznego cyklu brutalnej ekspansji ludzkości.

Otóż właśnie, wojen nie toczy się o piwnice, a o jeziora tylko z rzadka.

 

Mogłaby istnieć wersja tego opowiadania, gdzie duchy dzieci podróżują przez magicznie połączone piwnice i szafy, ale wtedy motywem musiałaby być np. przemoc domowa. Nie wykluczam nawet, że byłaby to lepsza wersja :D

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Marcin_Maksymilian, witam i dzięki za wizytę :]

 

A tak poważnie. Bardzo dobre opowiadanie.

Bardzo mi miło :)

 

Moim zdaniem konkursowo naciągane – to zborze właściwie nie gra większej roli jako roślina. Mogłoby być jeziorem, piwnicą, czymkolwiek.

Hmm no jest to pierwsza krytyka tego opowiadania, z którą nie potrafię się zgodzić, ono absolutnie musi być jeśli nie zbożem, to przynajmniej inną uprawną rośliną…

Aczkolwiek jak najbardziej mogę wziąć na klatę, że to moja wina jako autora, jeśli z tekstu nie do końca jest jasne, dlaczego to musi być uprawna roślina :)

 

Dzięki za wizytę i pozdrawiam!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :]

 

Debiutu, który z pewnością można zaliczyć do udanych. Tekst ma ręce i nogi, opisy są plastyczne, językowo też jest w porządku, a może nawet lepiej, niż w porządku.

 

Zabrakło w nim trochę, że tak powiem, “kopa” – czytając, niespecjalnie czułem te obiecane w przedmowie granice ludzkiej wytrzymałości. Raczej miałem wrażenie, że Soren wręcz stoicko podchodzi do dramatycznej sytuacji, a podejrzewam, że nie do końca o to chodziło. Ktoś tu powinien mocno panikować – jeśli nie Soren, to przynajmniej narrator.

 

Tak czy inaczej, tekst jest na tyle zgrabny, że zasługuje w mojej ocenie na klika.

 

Pozdrawiam.

 

Szarpnął zapadkę – skafander rozszczelnił się z syknięciem, a jego spoconą twarz natychmiast owiało cudownie chłodne powietrze.

Po drugiej stronie szyby, jak okiem sięgnąć, rozciągała się czerwona płaszczyzna planety – nakrapiana gęsto kraterami i pocięta kreskami wąwozów.

 

Uwaga mała, do przemyślenia – lubisz używać myślnika do rozdzielania zdań. To jest zasadniczo legalne i ja też to robię, ale warto tego nie nadużywać, gdyż taki zapis bywa mylący (niektórzy by powiedzieli, że wcale tego nie należy robić). W tych przykładowych zdaniach powyżej spokojnie mogły być odpowiednio kropka i przecinek.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

I za uwagi – chciałem żeby to był okruch

To nie miała być uwaga, choć widzę teraz, że mogło tak brzmieć. Taka koncepcja jest jak najbardziej OK, trudniej po prostu mi jako komentującemu się do takiego utworu odnieść. Ale jak widzimy taki Ślimak już nie miał problemu.

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam.

 

Troszkę mi tu nie zagrało tempo: najpierw mamy wyjątkowo pieczołowity, wręcz dłużący się opis przeniesienia świadomości bohatera do drzewa, a potem ziuuu w przyspieszeniu oglądamy dziesięć tysięcy lat. Rozumiem, że to tak miała działać świadomość bohatera, ale mimo wszystko, nie służy to tekstowi moim zdaniem.

 

Poza tą jedną grubszą wątpliwością, jest to ciekawa wizja i zgrabnie opisana. Pomysł przenoszenia świadomości do drzewa zdecydowanie intryguje.

 

Pod kreseczką jakieś tam drobne wątpliwości językowe.

 

Klikam i pozdrawiam.


lata (!),

Na taki zapis chyba nie ma miejsca w wypowiedzi bohatera? Nie wiem, co inni myślą, ale to mi bardziej pasuje do artykułu/hasła w encyklopedii niż beletrystyki.

 

Liście były grube, pokryte parzącymi włoskami, a kora twarda i niesmaczna.

Moja świadomość była oparta o obieg informacji, którego mechanizm znacznie odbiegał od ludzkiego. Teraz impulsy dużo wolniej przekazywane były z komórki do komórki.

Byłoza letka tutaj.

 

Sam sobie to wybrałem.

“Sam dla siebie”? Albo po prostu “sam”?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Mamy tu bardzo przejmujący, klimatyczny przemawiający do wyobraźni i pięknie opisany obraz wojny, czy tam podobnego cholerstwa.

 

Cokolwiek więcej ciężko napisać, bo to taki typowy okruch – fabuła kończy się tam, gdzie się zaczęła, a o postaciach i świecie przedstawiony też dowiadujemy się tyle, co nic.

 

Niemniej, podobało mi się.

 

Klikam i pozdrawiam

 


 

Krew spływa, łaskocząc skórę za uszami.

Czy spływająca za uszami krew mogła łaskotać coś innego, niż skórę?

 

Żołnierze przystanęli, śmieją się z czegoś

Czasy tu nie zagrały?

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam Anonimie,

 

Zakwalifikowałbym szorciak jako udany. Jest tu ciekawy świat przedstawiony a przedstawione wydarzenia prowokują do myślenia. Trochę wolno się rozkręca – zrobiło się interesująco tak naprawdę dopiero wtedy, gdy na scenę wjeżdża Mae. W sumie dla szorta to jest dość duża wada, ale jako, że poziom szedł w górę to tekst zostawił we mnie dobre wrażenie.

 

Pod kreseczką kilka nieśmiałych uwag co do języka.

 


 

Pozdrawiam.

kiedy to miało miejsce Święta Pamięci

Literóweczka.

 

możliwości: dowódca tratwy zobowiązany jest do natychmiastowego udzielenia pomocy: udostępnienia

Ten podwójny dwukropek taki jest powiedziałbym średnio urodziwy.

 

swojej przyszłej pracy

Teoretycznie mógł rozmyślać o pracy kogoś innego, ale usunąłbym ten zaimek, zwłaszcza, że jest powtórzony.

 

Nikt w klasie nie miał pisanej wyższej rangi.

Nikomu z klasy nie przypisano wyższej rangi? W każdym razie zakładam, że chodziło o “przypisać”.

 

Nikt w klasie nie miał pisanej wyższej rangi. Przydziału nikt nie

Powtórzonko.

 

Spokojna tafla wody nagle zaczęła się burzyć. W czystej wodzie, która świeciła nocami zdrowym, naturalnym kolorem, pojawiła się piana.

Johnny wyprostował nogi w wodzie

j.w.

 

twarz wyrażał

Wyrażała?

 

– Johnny – warknęła tak, że nieliczni stojący na pokładzie uczniowie mimowolnie cofnęli się o krok. – Uczeń nic w życiu nie osiągnie, jeżeli zębacz go ugryzie, a czy uczeń wie dlaczego?

Nauczycielce powtórzonko można chyba wybaczyć, ale w didaskaliach bym jednak zmienił.

 

która swoim niezwykle wolnym tempem

Swoim raczej niepotrzebne.

 

Miejscami tylko przerywał,

Raczej nie mógł miejscami przerywać całodziennych rozmyślań. Może momentami?

 

 

 

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Fajna historia tylko to zakończenie zdaje mi się jakieś takie strasznie przyspieszone. Ale rodzące się uczucia to temat tyleż wdzięczny, co trudny do opisania, szczególnie w miarę zwięzłego.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Dziękuję za wyjaśnienie yes

 

ile przysłówków można mieć w jednym tekście

Myślę, że przynajmniej dwa. Trzy, jeśli opowieść zaczyna się klasycznie od “dawno temu”.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :]

 

Debiutu, który można śmiało określić jako udany. Opowiadasz smutną historię w sposób przemawiający do wyobraźni. Bardzo podoba mi się struktura opowiadania. Kolejni bohaterowie odwiedzają harfę, odsłaniając elementy historii. Są bezimienni, co też bardzo pasuje, bo ostatecznie takie morderstwo mogło zdarzyć się wszędzie. Opisy są plastyczne, momentami pewnie aż za bardzo, ale ogólnie na plus ;]

 

Język miejscami mi zgrzytał – ale nie na tyle, żeby całkiem zepsuć odbiór. No i też wybrałaś trudną, kwiecisto-purpurową konwencję. Pod kreską kilka nieśmiałych uwag co do języka ode mnie, ale podejrzewam, że inni użytkownicy będą mieć ich więcej.

 

Fabularnie nie ma się specjalnie do czego przyczepić, może tylko do tego, że niezwykła harfa tak sobie stoi niepilnowana, ale chyba w konwencji baśni można na to przymknąć oko.

 

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz gratki.

 


 

 kamiennej hali

“Hala” brzmi bardzo współcześnie, wręcz industrialnie, może jednak “sala”?

 

opowiadając niedolę

Raczej “opowiadając o niedoli”? Albo “opowiadając historię niedoli”.

 

I tak przecież powinienem już być w drodze, jesień się kończy, tylko patrzeć, aż spadną śniegi, a do mojego zamku trzeba jechać przez góry.

Takie zdania łatwiej będzie czytelnikowi zrozumieć, jeśli zostaną rozbite kropkami: “I tak przecież powinienem już być w drodze. Jesień się kończy, tylko patrzeć, aż spadną śniegi, a do mojego zamku trzeba jechać przez góry”.

 

tak piękna dziewczyna nie topi się przecież sama z siebie, i to jeszcze dziewczyna w takiej pięknej sukni. Byłaś piękna, ale już bez odrobiny ciepła, czasem tak się zdarza, gdy w jesienny wieczór deszcz zmoczy kwiat róży, a później, nocą, nagły mróz obleka go lodem. To piękno, które już przepadło

W tekście jest sporo powtórzeń. Większość z nich wydaje mi się celowym zabiegiem stylistycznym (tutaj uporczywe powtarzanie: piękna, piękna), ale jeśli takie zabiegi stosujesz, to trzeba podwójnie uważać na te mniej urodziwe powtórzenia (tutaj: tak, takiej i już, już).

 

przedzierały się przez gardło – Czy wiesz w ogóle, że twój ojciec już nie żyje?

Kropeczka na końcu, a potem wypowiedź bohatera w nowej linii. Ten błąd się w kilku miejscach chyba powtarza.

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Swoją drogą, czy koksownik to zbyt współczesna nazwa,  by pojawiła się w tekście, którego fabuła jest osadzona w klimatach pseudo-średniowiecznych?

Raczej tak, koks to koniec szesnastego wieku. Aczkolwiek to by jeszcze można naciągnąć w świecie fantasy, gorzej, że koksownik kojarzy się z koszem a nie z taką tacą (a podwieszanie kosza to bardzo zły pomysł, chyba, że w pomieszczeniu przebywają jedynie demony cieszące się wysoką redukcją obrażeń od ognia).

 

”Podwieszana taca z żarem”?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hm.

 

Czytało się bardzo fajnie, jest sprawna narracja, jest humorek, absurdzik też jest ale nie na tyle, żebym się w nim gubił – jest tego absurdu tak akurat.

 

Zakończenie mnie trochę zawiodło, na końcu humorystycznego tekstu spodziewałbym się jakiejś puenty, tu mamy pospieszne zakończenie i ciąg dalszy nastąpi. Autor co prawda ten fakt zauważa i z tego dworuje, ale w moim odczuciu to tego zakończenia nie ratuje.

 

Klikam i pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam szacowne grono ekspertów i może to dziwne pytanie, ale czy wolno zacząć didaskalia od przysłówka?

– Witam – cicho przywitał się Paweł.

Poradnik fantazmatów i porady SJP mówią mi, że w didaskaliach obowiązkowy jest szyk orzeczenie → podmiot, który tu technicznie jest zachowany, ale czy nie jest tak, że “czasownik gębowy” ma obowiązek być zaraz po myślniku?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nie bardzo się z tym zgadzam, ale cóż…

Rozum wie, że Reg ma rację, ale sercu się bardzo podobają te meandry… :D

 

Zmienię na “wijące się wśród pól na kształt meandrujących rzek” tak chyba powinno być OK.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Reg, dzięki za wizytę!

 

Cieszy mnie niezmiernie, że tekst się podobał i przemawiał do wyobraźni :)

 

Za uwagi również dziękuję i błędy oczywiście poprawiam, zostawię sobie chyba tylko te “meandry”. Wydaje mi się, że te szlaki są na tyle abstrakcyjne, że takie naciągnięcie semantyczne może tu zostać.

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Takislawie, witam i gratuluję debiutu!

 

Debiutu, który w moim odczuciu można określić jako całkiem udany. Tekst jest klimatyczny i niepokojący. Sprawnie budujesz klimat tajemnicy i niepokoju.

 

Jedyna większa wada tekstu, to to, że jest przegadany. Mało tu akcji i wydaje mi się, że gdyby szybciej zmierzać do końca, wycinając miejscami nieco purpury, to opowieść by na tym zyskała. Znajdą się pewnie czytelnicy, których ona znudzi.

 

Niemniej, mi osobiście całość się podobała.

 

Pod kreską kilka nieśmiałych uwag, niektóre to proste błędy a niektóre jakieś rzeczy do przemyślenia.

 

Fajnie, gdyby błędy zostały poprawione, bo choć tych błędów nie zauważyłem jakoś wiele, to powstrzymują mnie przed uhonorowaniem tekstu klikiem – szczególnie te brakujące spacje kłują w oczy.

 

Pozdrawiam!

 


 

To było ładnie powiedziane. – „Czy pan jeszcze pamięta.” – a ja odpowiedziałem: – „Zależy, co pan chce, żebym pamiętał.”

Polecam poradnik zapisu dialogów.

 

forma żywej istoty, która przeszła do przedmiotu

Istota przeszła do przedmiotu? Czy forma istoty, cokolwiek to znaczy? Coś moim zdaniem nie zagrało w tym zdaniu.

 

ę.N

m.A

ć.A

e.O

ć.P

–P

Spacji zabrakło miejscami.

 

przecież tak mnie wołają

Nawet, jeśli to celowe (bohater już się nie nazywa, tylko “jest wołany”), to bym przemyślał, bo wygląda na brzydki anglicyzm.

 

[KONIEC]

Nie trzeba pisać “koniec”, portal sam wstawia.

 

W tekście jest sporo powtórzeń, ale nie wypisywałem ich jako błędy, bo zdecydowana większość wydawała mi się celowa.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nowa Fantastyka