Profil użytkownika

"Pisarz, któremu wydaje się, że jest namiastką Boga, jest na prostej drodze do paranoi".
D. V. Swain


komentarze: 162, w dziale opowiadań: 142, opowiadania: 63

Ostatnie sto komentarzy

Gratulacje!

 

Z prawdziwą przyjemnością będę czytał opowiadania w NF, z niecierpliwością czekam na antologię.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Bardzo dziękuję za poprawienie mi nastroju. 

laughx3!

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

 

To opowiedz dowcip. smiley

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Finkla,

 

Serdecznie heart dziękuję Ci za komentarz! Nie spodziewałem się, że jeszcze jakiś otrzymam…

Wiesz… Wczoraj ponownie oglądnąłem Insinstallera i prawie się pobeczałem. Bo jedna bohaterka stwierdziła, że jedyne co się liczy to miłość. I nie może to być przypadek, że tak. Być może jest to klucz do wyższych wymiarów, jaki nam dano. Jest kluczem oraz językiem, by się porozumieć… kiedyś przekonamy się z kim. Skoro miłość jest najważniejsza, to trzeba wybierać nie rozumem, a sercem.

Przemiana więc nie jest aż taka trudna. Wystarczy, że przypomnisz sobie, że masz miłość. Od urodzenia do dalej niż po śmierci.

Jeśli miłością będziesz dzielić się bez końca, złamiesz każdy Crucial point.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Wolę nie tłumaczyć co zakładam, aby z nikim w spór nie wchodzić. A dajmy na ten przykład – filozoficzny. To już wolę powiedzieć, co by o tym powiedział Kłapouchy, oczywiście, gdyby powiedział. A milczy!

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Dziękuję bardzo Autorom za ten poradnik. Jestem im na równi wdzięczny za pracę, jaką włożyli w jego napisanie, jak i w ich wiarę, że nie będzie to walka z wiatrakami. Czy można prosić o więcej? Ku pokrzepieniu serc oraz oświeceniu umysłów: jak budować metafory, porównania, czym jest klisza? Jaką rolę w opowiadaniu pełni dialog? Kiedy opowiadanie ma wartość? Bez tej wiedzy, często, praca początkujących pisarzy to donkiszoteria.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Świetny tekst. Zaraza, że od niego nie zacząłem… Hmmm…

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Tekst ratuje humor. Gdybyś popracował nad tekstem, dałbyś czytelnikowi większą frajdę. A chyba nie ma nic cenniejszego, niż sprawiać, by ludzie się uśmiechali. No i z opowiadaniem jest jak z telefonem. Chciałbyś, aby był z pękniętym wyświetlaczem? Chociażby z tych powodów pisz w Wordzie, na laptopie.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

laugh Fascynator, dobry mem.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Jeśli tak jest jak napisałeś, to znaczy, że Góra już całkowicie odeszła od rozumu.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Zniknęła? A może to bohater przeniósł się w zaświaty, i to dlatego zdaje mu się, że opiekunka zniknęła? Jeśli tak, to jest to niezbity dowód na to, że opiekunka nie istnieje bez Obserwatora

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Anonimie,

 

Wydaje mi się, że nie jest aż tak źle. Przestrzeń miejska, programy dotacyjne, komunikacja – i wiele innych rzeczy, są tak projektowane oraz wdrażane, aby mogli korzystać z nich wszyscy.

 

Również pozdrawiam serdecznie, Klik.

 

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Odwrotnie. Ludzie postrzegani jako odmienni są bardziej ludzcy niż ci, którzy ich oceniają.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Wiesz…

 

… nie za bardzo znam się na poezji, ale…

… wydaje mi się, że pomiędzy…

Czarnych (…), a czas.

…znajduje się…

 

Ukryte piękno!

 

TT.

 

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Potwory bardziej ludzkie, niż człowiek?

 

Drugie pytanie, jakie mi się nasunęło po przeczytaniu Twojego opowiadania, to czy tylko mówię, że jestem w stanie zaakceptować odmienność istoty i nazwać ją swoim bliźnim?

 

Zadajesz niby stare pytania, ale odpowiedzi zawsze są ważne. 

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Po co spamować, skoro najlepsze już było. 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Pani Tarnino,

 

Bardzo dziękuję za Pani wpis, bo mam wrażenie, że jest on tylko dla mnie. Będę zaszczycony, jeśli uda mi się porozmawiać z Panem Profesorem od filozofii nauki. Albowiem każde zdarzenie, które poszerzy moje horyzonty, uważam za niezwykle cenną lekcję, ale i ucztę. Chociażby z tych powodów nie toczę z nikim sporu. Po prostu prowadzę dialog.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Czyli, żeby fizyka sama siebie uzasadniała potrzebny jest  obserwator? Beeezdura! laugh

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

To “jakoś” jest właśnie kreacją światadevil; dlatego trzeba uzasadnić jego mechanikęcool, najlepiej fizykąenlightened.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Taaa…

 

A to, to co:

 

Na pierwszy rzut oka był trochę starszy ode mnie, tak dwa, może trzy lata.

 

No trzydziestki nie miał. Fakt. Ale max trzydzieści trzy. Co i tak mieści się w granicach (o)błędu.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Cześć, Hesket,

 

Tekst należy zaliczyć do udanych. Aczkolwiek, większą uwagę zwróciłbym na jaśniejsze doprecyzowanie przyczyna & skutek dla elementów fabuły. No i zakończenie. Tak naprawdę sprowadza się ono do jednego zadnia, co daje czytelnikowi zbyt dużą swobodę w interpretacji opowiadania. A przesłanie powinno być jasno określone przez Autora.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Cześć, Koala75,

 

Mnie zastanawia coś innego. Jakie wydarzenie w fabule uzasadnia pojawienie się w opowiadaniu anioła stróża? Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to nagła śmierć rodziców głównej bohaterki. Jest to zdarzenie, na podstawie którego Góra podejmuje decyzję, aby wesprzeć kobietę. Tylko po co, skoro ona jest „zimną suką” i do tego jeszcze „agnostyczką”? Czyżby Góra już całkowicie odeszła od rozumu i chciała zbawiać na siłę nawet jawnych grzeszników?

No chyba, że istnieje inny powód… Na przykład, przyszła penitentka, ma super moce, które przechylą szalę zwycięstwa w nadchodzącej bitwie, Armagedonie, dobra ze złem? Posyła najlepszego agenta o numerze 007 oraz o pseudonimie operacyjnym Anioł Stróż. Jego Mission: Impossible, to uprzedzić agenta z piekła rodem, o numerze 700 i pseudonimie De-mon, i przed nim przeciągnąć bohaterkę na stronę Królestwa Niebieskiego.

Taki, albo podobny pomysł, zbudowałby fabułę, określił stawkę, wniósł napięcie. Tylko, że wówczas musiałbyś się zdecydować na dłuższa formę.

 

Ekhem, główna bohaterka się nie przedstawiła…

 

W jaki sposób można rozpoznać, że duch (niematerialna istota żyjąca poza czasem) ma trzydzieści lat? No i po co duch czeka na bohaterkę? Ponoć, tam w zaświatach, ani nie będą się żenić, ani za mąż wychodzić.

No chyba, że istnieje inny powód…

wink

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Cześć, Vus95,

 

Odnoszę wrażenie, że domyślam się, co chcesz opowiedzieć. Jednak nie do końca przekonują mnie użyte słowa oraz pojęcia. Zatem, troszkę, powstało mącipole, którego nie da się zneutralizować poezją, ciekawym pomysłem, emocjami, etc. Sporo wyjaśnia Afganistan 1990 rok, jednak warto by było bardziej wyeksponować przyczynę&skutek na osi: chłopiec-zabójstwo ojca-góry-potwory-stwórca-wniebowstąpienie. Warto popracować nad tekstem, bo ma przesłanie. Przez to jest wartościowy.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Bardzo dobrze napisany szort. W mojej ocenie jego punktem centralnym są emocje Teodora. Z tej perspektywy uczestniczymy w procesie zapadającego się człowieczeństwa głównego bohatera. Co więcej, spoglądamy jego oczami na rozgrywające się wokół zdarzenia i dowiadujemy się, że to państwo, a raczej Państwo, wydaje wyroki kto jest, a kto nie jest człowiekiem. Dosyć upiorne jest również zachowanie żony, która, pomimo toksycznej relacji z mężem, jednak nie buntuje się przeciw systemowi. Nawet nie uświadamia sobie, że coś jest nie tak z ustrojem, w którym wszyscy egzystują.

Szort nosi znamiona moralnego niepokoju. Mam nadzieję, że jest to tylko fikcja literacka, a nie przeczucie Autora, który zapowiada to, co nadchodzi…

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Świetny tekst. Mistrzostwo krótkiej formy. Gratuluję!

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

ale mimo wszystko odnosiłem wrażenie, że to odkrywanie tajemnicy jest podawane prostą linią,

Realuc,

 

Być może jestem w błędzie, ale zastanawiam się, czy forma miniaturki lub krótkiego opowiadania, po prostu nie narzuca autorowi “prostej linii”? W zasadzie krótko, to można, jak fajerwerkiem, wystrzelić tylko pomysłem. Co samo w sobie oczywiście nie jest złe. Po prostu akcenty inaczej się rozkładają. W związku z tym, intryguje mnie, na ile procent uwaga dotycząca “prostej linii” jest zasadna?

Będę wdzięczny, jeśli podzielisz się opinią. 

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Realuc,

 

Wybacz proszę, że wcinam się na trzeciego, ale poruszyłeś temat, który od dawna nie nurtuje. Brawo, bracie!

Wyjaśnij, jak, w krótkiej formie, wypełnić warunki, które wymieniasz w swoim poście?

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Będzie dobrze! Wszystkiego najlepszego! 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Drabble z rodzaju tych, które budzą niepokój, bo przecież maszyny zyskują świadomość. Mnie jednak miniaturka zainspirowała, aby ocenić poruszany przez Ciebie problem, zmieniając perspektywę.

 

Czy lęk przed AI to jest już rasizm?

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Przepraszam jeśli wyraziłem się niezbyt jasno. Chodziło mi o to, że masz talent do prowadzenia narracji.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Masz zdolność wkręcania czytelnika w przeżycia bohatera. Szorowałem po jego emocjach jak stępka po żwirze w płytkiej rzece. Za to brawa oraz klik.

 

Dziwna jest ta wiedźma. Właściwie to kim ona jest? Z jednej strony świat przyszłości, z drugiej prastary las z chatką na smoczej nóżce. To satyra nowoczesności? Fajnie, jednak, trochę wali po oczach brak uzasadnienia istnienia wiedźmy-anomalii w świecie przyszłości.

 

Marta trochę jest jak Neo. Zrozumiała, że najważniejsza jest kotwica i dlatego jako pierwsza sforsowała obronę żywicieli. Czy jako Wybraniec poprowadzi kosmitów do zwycięstwa, by i oni, w końcu, mogli coś poczuć?

Czy zacznie się hodowla ludzi?

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Finkla,

 

Moce złych – fakt, ale, mimo wszystko – nadal żyjemy! I, jak stonka ziemniaczana – przetrwamy. I to jest pocieszająca myśl!

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Masz rację!

 

Jednak ośmielę się zapytać, bo mnie to od dawna nurtuje. Skoro „drożejące ceny” utarły się w języku polskim jako zwrot przenoszący konkretną informację, to:

 

  1. Czy nie przemawia to za legalizacją znaczenia zwrotu: „drożejących cen”, nawet jeśli sam zwrot mówi, że „traktor często jest częstopsujny? Czyli często psuje się często.”?
  2. W zw. z pkt 1, czy nie należy takich zwrotów traktować, coś jak idiomów?

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Jabłoń-manipulatorka ludźmi… Świetny pomysł! A opowiadanie rewelacyjnie napisane. Ale i tak mam niedosyt, bo cięłaś po wątkach, a chciałbym, aby było dokładnie na odwrót. Abyś je rozbudowywała. Dlatego zalecam powieść. Im dłuższą, tym lepiej będzie się ją czytało.

 

I co z tymi mszycami? Jako szkodniki zapowiadają punkt zwrotny w opowiadaniu, a tu nic… Chyba to jest niedomknięty wątek?

Raz piszesz pułkownik, raz porucznik. Jeśli było ich dwóch, to ok. Jeśli szukasz synonimu, to może pułkownika zamienić na oficera?

 

Po przeczytaniu Królowej Renet dopadła mnie refleksja. Przecież postęp ma prowadzić ludzkość ku świetlanej przyszłości. Międzygwiezdne podróże, terraformowanie planet, itp. Dlaczego więc przyszłość w opowiadaniach SF jest zawsze taka straszna? Czyżby żaden autor SF nie wierzył w świetlaną przyszłość? Skoro tak, to może będzie lepiej dla ludzkości, jeśli zatrzyma ten cholerny postęp, aby uchronić ją przed Apokalipsą?

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Nie jest źle, ale, w mojej ocenie, nie wyszedłeś poza Draft 1. Tak po prawdzie, to jesteś na jego początku. A potrzebny jest jeszcze drugi i trzeci. Co najmniej.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Babcia to już coś! I trochę wyjaśnia to jej altruizm. Bo chyba trochę trzeba go wyjaśnić, bo to altruizm jest właśnie wspólnym mianownikiem Marty i Janiny. 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Bomba! I to ta najgorsza, której nie da się rozbroić, bo emocjonalna. Pstryk jest również krytyką wyborów twardych serc. Bo ponad bezinteresowność, przedkładają materializm. Ale, aby tak czynić, świadomie, najpierw musiały uodpornić się na miłość. U Marty jest odwrotnie. Gdy zrozumiała, że jest człowiekiem, zaczęła mieć w głębokim poważaniu cały świat. Silny super-bohater!

Dobra wiedźma? Czy wiedźmy w ogóle mogą być dobre? To ciekawa sprzeczność, więc szkoda, że Autor nie wyjaśnił kim tak naprawdę jest Janina?

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Wspaniałe opowiadanie. Ma głębię i duszę. Gratuluję! Szkoda porzucać temat.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Chyba nic nie może mieć większego napięcia niż dyskusja z sumieniem, a już gadka z nim w pętli, jest jak przesyłka. Otwierasz ją, a w środku trotyl o sile megatony. Bum! No, taka to niespodzianka od smerfa Anonima…

Dobrze napisany tekst, zdania wyostrzone jak sztylet do zabójstwa znienawidzonej żony. Fabuła, jak skryba. Co się ceni, za dużo nie gada. Wypadki się po prostu toczą, a nie wyjaśniasz, że to robią. Pierwsze zdanie wciąga w historię.

Od razu wpadłem, że Sumienie jest w zmowie z Salomeą. Że z diabłem, to już nie. A obiektywnie rzecz ujmując, to Krzywousty nie miał szans. Bo z diabłem można, ale z babą i diabłem, to już nikt nie wygrał! I powstał we mnie bunt. Bo co to za sprawiedliwość bez możliwości wyboru? No i jaka to głupota, skoro książę musiał działać pod butem determinizmu?!

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Zupełnie przyzwoity tekst, aczkolwiek nie mogę pojąć pewnej sprawy. Dlaczego naukowcy nie połączyli kropek i nie wyciągnęli wniosków. Kwiaty i szkielety. Powinni od razu się domyślić, że istnieje związek pomiędzy tymi dwoma sprawami. Niby naukowcy, a eksplorując obcą planetę, zachowywali się, jak chłopacy z podstawówki na wycieczce, podczas zwiedzania Galerii Sztuki.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Opowiadanie ciekawe oraz sprawnie napisane. Chociaż mam wrażenie, że akcja stała w miejscu. Poza tym bohater o olbrzymich gabarytach, ale o bardzo małym rozumku, w opowiadaniu wzbudza sympatię. W powieści, takiej na sześćset stron, mógłby trochę irytować.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Naprawdę nie ma za co, świetnie się czytało. Masz wiedzę, dziękuję, że się nią dzielisz. Gratuluję tekstu! 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Wartościowy tekst, z którego dowiedziałem się mnóstwa ciekawych rzeczy. Nie miałem pojęcia, że tyle przedmiotów codziennego użytku jest dziełem córek Ananki. Dodatkowo Leonardy – windą do nieba, zwróciło moją uwagę na fakt, że cywilizacja, którą tak lubię, to w pewnym sensie jest suma wynalazków. Niby to jest oczywiste, jednak zwróciłem na to uwagę dopiero po przeczytaniu Twojego opowiadania.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Samolubny ten biały bóg. Przyszedł po serce, zabrał je i odszedł. I nic. Lagę położył na Armagedon, a nawet na swojego wyznawcę. W sumie to był takim samym draniem, jak ludzie, którym wytykał, że nie poświęcą się za kapłana. Zmiana zaś dotyczyła tylko głównego bohatera. Napatrzył się na obojętność swojego boga i przestał go czcić. Ale tak, chyba, postąpiłby każdy z nas, więc przesłanie traci na mocy.

Ciekawa historia, ale jakoś tak rozpuściła się w oczywistościach.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Dziękuję za wyjaśnienie. Wszystko jasne, ale teraz zastanawiam się nad czymś innym. I nie chodzi mi o Twój tekst, ale w ogóle o każdy inny. Czy opowiadanie powinno udzielać odpowiedzi dotyczących ekspozycji świata? A może pojechać po bandzie, zignorować fizykę alternatywnego uniwersum, nic nie tłumaczyć jak on działa, i skupić się tylko na przekazie?

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Oczywiście, że nigdy nie sprawdzam przesyłki, jaką przekazuje mi kurier. Ale to jest mniej istotne, niż pytanie, jakie mi się nasunęło po przeczytaniu szorta. I nie chodzi o to, dlaczego kot i pies noszą to samo imię. Ambroży. Ciekawe jak brzmią ich nazwiska… Kleks? Nurtuje mnie jednak coś innego. Dlaczego kurierem jest duch? I zamiast wchodzić przez drzwi, używa do tego celu pralki? I jak przez pralkę można wnieść materialną przesyłkę? Pytanie goni pytanie, zagadka, zagadkę…

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Słowa pisane ku pamięci. Dlatego nie przeszkadza brak ekspozycji. Bo tutaj najważniejsze jest przesłanie: Wbrew wszystkiemu nie daj się pokonać rozpaczy! W mojej ocenie, ten tekst jest również napisany ku pokrzepieniu serc. Najbardziej dla tych, które dały sobie wmówić, że pokonał je wewnętrzny krytyk.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Finklo,

 

Bardzo udane opowiadanie, które czytałem z zapartym tchem. Atak na święty gaj Florei trochę mi przypominał Pomnik Cesarzowej Achai Andrzeja Ziemiańskiego. Jak jego, tak i Twoja historia mnie wciągnęła, mimo tego, że z umiarkowaną rezerwą podchodzę do ekologii. Chociażby dlatego, że obrońcy przyrody biją na alarm używając osiągnięć cywilizacji. Dlaczego nie zamienią smartfonów na znaki dymne?

Guerro przegrał, ale dla przeciętnego zjadacza chleba lepiej by było, gdyby wygrał?

 

– Venito, zawsze pamiętaj, że zwrócenie się o pomoc do bogów to ostateczność. Oni są ogromni i tak potężni, że w ogóle nie dostrzegają pojedynczych ludzi, jak wichura nie przejmuje się liściem wierzby, a rzeka mrówką, którą zaleją wezbrane wody. Wierz mi, lepiej samej dbać o siebie i świat niż budzić takie siły.

Mmm… Piękna nauka. Ale czy, w pewnym sensie, nie potwierdza ona, że dla ludzkości postęp jest lepszy? Bo jak inaczej nie prosić Bogów o pomoc? Ekologia, to życie w zgodzie z naturą, czyli akceptacja ich porządku. Żeby żyć po swojemu, ludzkość musi zbudować swoją wieżę Babel. Tylko postęp na to pozwoli.

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Wartka akcja, co sprawia, że dobrze się czytało. Tekst nawet sprawnie napisany. Aczkolwiek opowieść oparta na znanych schematach; fabuła jest przewidywalna. Co więcej, miałem wrażenie, że nie czytam opowiadania, a ogląda film na Netflixie. Kręcony na podstawie tego samego scenariusza, ale w wariacjach, rozpisywanych na utwory dla setek fortepianów. Tu różnica jest taka, że Kang (dla niepoznaki zwany Zdzichem) gra pierwsze skrzypce.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Majstersztyk!

I to pod każdym względem. Najbardziej podobały mi się dwie rzeczy. Niekończąca się opowieść, zawinięta w pętlę oraz to, jak prowadzisz bohatera. Z tym ostatnim związana jest kreacja świata. Przemycasz opisy, jako obserwacje inkwizytora, jednak nie są one przeładowane treścią, przegadane. A to, że opisy są subiektywne (z punktu widzenia bohatera) i pisane w konwencji horroru, tylko potęguje napięcie. No i powstał samograj. Samoczytaj?

Gratuluję!

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Ładnie, choć muszę przyznać, że Twój utwór ma dla mnie za wysoki poziom abstrakcji. Ewidentnie COŚ kryje się za słowami białego wiersza, jednak, czytając go, jestem w sytuacji Jowisza. Zabrakło masy krytycznej, abym stał się Słońcem.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Cóż, po przeczytaniu Kiełbasy AI, uświadomiłem sobie dwie rzeczy. Po pierwsze, że jednak istnieje granica czarnego humoru; po drugie, pojąłem, dlaczego literatura jest lepsza, jak jest piękna.  

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Kawałek solidnej SF. Zręcznie napisane opowiadanie, z wciągającą fabułą oraz ciekawymi dialogami. Zastanawiałem się, czy nie za bardzo pędzisz z akcją. Od czasu do czasu bowiem, miałem wrażenie, że przyspieszenia tworzą skróty myślowe. Ale może to i lepiej, ponieważ stawia to przed czytelnikiem wyznawanie. Wymaga, by rozruszał mózgownicę. Pomogła mi w tym zapodana muza.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Niezłe i szalone! Jak wycieczka z przewodnikiem po wnętrzu obrazów Giorgio de Chirico. I to za darmo! Nutka przemocy dodaje tylko smaku. Jest intensywny, jak wykręcanie rąk. Miło!

Pan Oko pożera oczy. Z czasem, nieprawdopodobne zdarzenia, uzasadnia fabuła. I całość się spina. Akcja nie dzieje się w przypadkowym świecie, a jego mechanika trzyma się kupy. Aczkolwiek, wszystko kręci się w pętli. Pętli absurdu.

Koniec trochę mało wiarygodny i chyba nie mówi się „Ja osobiście (…).

Dzisiaj myje zęby po ciemku…

Klik!

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Sprawnie i malowniczo napisana wprawka. To, czego nie odnalazłem, to elementu fantastycznego oraz jakiegoś głębszego przesłania. Wielki rwetes dziś u Basi, to bardziej reportaż niż opowiadanie. Tak czy inaczej, dobrze się czytało.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Ten Bóg nie jest wszechwiedzący, skoro nie przewidział, co się stanie, gdy obdaruje rodzeństwo (nad)wrażliwością. Skoro tutaj poległ, to jak mógł stworzyć Wszechświat?

 

Ok, czytało się nieźle, ale w opowiadani trochę mało fantastyki.

 

Powinieneś trochę wyraziściej zarysować pointę.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Opowiadanie aż iskrzy od inteligencji, tryska humorem. Czytało się super. Aczkolwiek, jak Boni dydy, pierwszy raz widzę tekst, w którym WSZYSTKO dzieje się w dialogach. Masz rozmach, (…)!

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Opisując piękne obrazy, które wyświetlają nam się w głowie, to za mało, aby stworzyć opowiadanie. Nawet, jak się sprawnie pisze. Piszesz sprawnie, ale zechciej rozważyć, z jakich elementów składa się opowiadanie. 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Sprawnie napisana scenka. Ale to tylko scenka. Bez fabuły, brak ekspozycji, nie wskazałeś stawki. Wprawka. Daj coś dłuższego.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Klik

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Koala75: Znalezisko

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Ten łotr, Szewczyk Dratewka, dla niepoznaki nazywany Anzelmem, był w zmowie ze smokiem Aeragią! Hucpa! No proszę, jak to się te bajki pozmieniały…

Czytało się miło, jednak masz lekcje do odrobienia. Ich temat, to warsztat pisarza. Dodatkowo, po oczach aż bije, naiwność Parwala. Domyślam się, że błędnym rycerz jest błędny, ale błędny nie oznacza obłąkany. Jego naiwność spłyciła opowieść.

I zmieniłbym imię. Parwal, jakoś tak… zlewa się z tekstem. 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Jak zawsze to samo. Brak bohatera + Wszechwiedzący. Ale akurat Wszechwiedzący tu pasuje. Jak Mojżesz do kamiennych tablic.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Zanais,

 

Stworzyłeś Superbohatera. Ta żaba… tfu! Ten Ropuch, Dżast Lowin, jest niesamowity. Sprytny, przebiegły, inteligentny. Profesjonalista. Bohater z ludzką twarzą, ponieważ posiada również wady. Te same, co zwykły, równy chłop. No i… detektyw zna Kung-fu! Napięcie, akcja, fabuła – wszystko to zagina się wokół Lowina. I o to chodzi!

 

Świetnie wykreowany świat.

 

Gdyby nie mistrzowsko napisane dialogi, powiedziałbym, że są za długie, przez co akcja staje. Ale nic podobnego! Rozmowy tryskają humorem, ironią, ciętymi ripostami. Mistrzostwo! W pewnym sensie są one zdublowane przez narrację prowadzoną w pierwszej osobie, bo ma ona w sobie dużo z monologu. Dialog + monolog.

 

Prośba ode mnie: – Nie porzucaj DL`a!

 

Nie musisz odpowiadać, ale zapytam z czystej ciekawości. Ile zajęło Ci napisanie „Z akt Detektywa Lowina: Orzeszki panny Chew”? Licząc od pomysłu po postawienie ostatniej kropki.

 

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Lepszy niewielki aplauz niż żaden, choćby był z lekka pozbawiony zapału.

Kłapouchy

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

JolkaK,

 

Całkiem udany tekst, aczkolwiek, w mojej ocenie, jest kilka na tyle godnych spraw, aby zwrócić na nie uwagę. Fabuła nie do końca uzasadnia istnienie bohaterów. Najmniej wędrowców w kapturach. Skąd oni się wzięli? Deus ex machina. Albo jaką rolę odgrywa robot?

Człowiek o imieniu Sunson obudził się z silnym poczuciem straty, tęsknoty i zagubienia. – Od tego zdania bym rozpoczął opowiadanie. Początek bym wykreślił. Jest on bowiem powtórzony na końcu. Wyszła klamra, ale ciężko zrozumieć jaki jest jej sens.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Uroczy szorcik, ale ciągle mam wrażenie, że ucieka mi kolejna okazja, by zapoznać się z Twoim dłuższym utworem.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Świat jest dwubiegunowy, a ich pochodnymi są szarości. I nie jest to przypadek, bo poznanie ma związek z empirią. Ta zaś kataloguje wszystko pomiędzy plusem i minusem. W tym sensie, wszystko zostało już poznane. Nawet to, co dopiero odkryjemy.

Dlatego trudno będzie wymyślić trzecią drogę. A nawet jeśli się uda, to kto Cię zrozumie?

 

Jednak zrezygnowałbym z metafory. Przynajmniej w takiej formie, jaka jest w tekście. Owszem, ona jest potrzebna, ale w niebanalnej formie. Stosujesz kliszę, w miejscu, w którym chodzi o oryginalność. Zatem: Stwórz metaforę godną Mordoru!

Jeśli szukasz inspiracji, odsyłam Cię do Tolkiena i jego Silmarilliona. Tam, Eru Ilúvatar, stworzył Ainurów, istoty duchowe, które zaśpiewały Wielką Pieśń.

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Masz historię w głowie. Może i nie jest taka zła, ale aby napisać opowiadanie, potrzebny jest warsztat. Też nad nim pracuję.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Tekst z klimatem. Nosi w sobie moralny niepokój; jest zwrot akcji, pojawia się refleksja, która jednak nie ma wpływu na bohatera. Choć domykasz fabułę, nie ma zmiany. A może tekst by zyskał, gdybyś przerobił zakończenie?

Historię widzisz oczami duszy. Ja muszę ją dostrzec poprzez czytanie wyrazów. Dlatego im doskonalszy warsztat, tym lepiej dla czytelnika. Przemyślałbym czy retrospekcję zastosować w scenie, a może w prequelu? Skupiłbym się bardziej na pokazywaniu faktów, a nie ich objaśnianiu. Proste objaśnianie nosi bowiem znamiona Infodumpa.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Bardzo dobra odpowiedź. Z podtekstem! Dla dobra ludzkości, napisz o nim felieton.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Od momentu, gdy do opowiadania wchodzi konflikt, budowany na dążeniu do przeciwstawnych celów przez Bielkę oraz Helstena, akcja ruszyła z kopyta, co spowodowało, że zacząłem czytać z zapartym tchem. Super!

 

Początek trąci patosem, ale, jak rozumiem, jest to celowy zabieg, by domknąć wątki fabularne. I trochę wprowadzić w błąd czytelnika. Podczas stworzenia bogowie ustalają, że świat ma być piękny (cokolwiek to znaczy) oraz harmonijny (kryterium bardziej policzalne). Jest to sugestia, że ma być DOBRY. Nic bardziej mylnego. Co prawda harmonijny nie do końca oznacza „w równowadze”, no ale, co tam! Niech będzie. Skoro świat musi być harmonijny, to co trzeba stworzyć aby zrównoważyć dobro?

ZUOOO!

 

 Fajnie wyszło zawieszenie, gdy Baer sugeruje Matce Naturze, że mirtisowie mogą zaskoczyć datelvów. Jak mogą, to zaskoczą. Synowie i córki Stworzenia, witaj na planecie Ziemia! – w Apokalipsie?

 

 „– Nie bądź taki górnolotny! – zaśmiała się Matka Natura, promieniejąc uśmiechem piękniejszym od tysięcy wschodów i zachodów słońca razem wziętych.”

Hmm… Nie do końca rozumiem. Przecież oni są „Przed początkiem wszystkiego (…)”, wiec tworzenie jakichkolwiek porównań nie ma sensu, bo istnieje tyle, co NIC. W NIC nie ma słońca, tym bardziej jego wschodów i zachodów. Ale nie będę się upierał. Bo może to jest element fantastyczny, którego nie dostrzegam. W końcu istnienia nie takich rzeczy, już dawno temu, udowodnili naukowcy radzieccy.

 

ŚWIETNE OBRAZKI, gratuluję autorowi/ce.

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Znakomita miniaturka. Wartościowa, inteligentna, wrażliwa. Świetnie napisana. Na przykładzie „Nirwany dla ubogich” bardziej zrozumiałem czym w opowiadaniu jest punkt kulminacyjny. Jest jak otwarcie drzwi, przez które dochodzi do transferu informacji. Do przekazanie czytelnikowi tego, co autor miał na myśli, pisząc tekst. Po lekturze „Nirwany dla ubogich”, pojąłem, że trzeba to robić jasno.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Jeżeli „przesycenie” było zamierzone, to gratuluję osiągnięcia celu. Aczkolwiek:

 

  1. Czasowniki oraz rzeczowniki nie wykluczają dobrego opisu. Wręcz przeciwnie.
  2. „Przesycenie”, choć tworzy klimat, to jednak może znudzić czytelnika.

Klimat faktycznie zbudowałeś. Pozdrawiam!

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Czytając „Morze traw” miałem wrażenie, że wpadłem do czyjejś głowy. I utonąłem w koktajlu emocji. Niezłe doświadczenie, bo słabo pływam. Byłoby lepsze, gdyby tekst wycisnąć z przymiotników, jak wodę z prania. I oprzeć go o czasowniki oraz rzeczowniki.

Nadal jednak Mathair nie słyszała własnych kroków, własnego oddechu, czy nawet rytmu własnego serca. – tyle tu „własnych”, co kocich łbów w bruku.

(…) zapytał głos łąk niesiony wiatrem, „(…) zapytał step”, „(…) zaszumiała Trawa” – to w końcu kto pytał: wiatr, step, Trawa?

I szkoda, że nie wiem kim był Gramhar, że Mathair, nie zważając na zaschnięte gardło, ostatnie strużki potu na czole oraz skurcze, poszła za nim tak daleko i aż do końca?

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Ten tekst to Pierwsza Ewangelia dla grafomana. Cudowny! Czekam na Kazanie na górze oraz poradnik Jak stąpać po wodzie?

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Riposta tak cięta, że aż chce się postawić piwo!

 

Po przeczytaniu Rozważmy sferycznego smoka zastanawiałem się:

  1. Kim był POV?
  2. Wprowadzenie NW z jego „kawą na ławę”, czyż to nie było złamanie świętej zasady "show, don't tell"?

Opowiadanie jest bardzo dobre. Język to wzór. Ujął mnie również temat. Satyra. Nie na naukę, a na naukowców. Szkoda, że tylko na nich. Bo chyba całej reszcie też się należy…!

Zaproszenie przyjmuję, bo na pewno sam skoższystam.

Żart!

Też umim żartować, Holmesie!

Skorzystam.

smiley

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Sytuacja – jest. Wszystko, co się wydarza w Rozważmy sferycznego smoka, toczy się wokół problemu, jakim jest smok.

Przeciwnik – jest. Co więcej, jest on spersonalizowany. To znaczy przeciwnikiem nie jest zło bezosobowe, a istota z krwi i kości, która ma jasny cel. Smok chce zniszczyć królestwo.

Katastrofa – jest. Z każdym zdaniem wzmaga się zagrożenie, które kończy się ostateczną tragedią.

Bohater – brak! To rodzi konsekwencje:

 

  1. Nie ma celu, który bohater miałby osiągnąć.
  2. Skoro nie ma bohatera ani celu, nie da się zbudować punktu kulminacyjnego, w którym doszłoby do ostatecznej konfrontacji bohatera z antybohaterem. Zatem, zamiast punktu kulminacyjnego, odpala się narrator wszechwiedzący, ze swoim komentarzem. Kładzie kawę na ławę.
  3. Nie ma bohatera, więc nie ma jego łuku przemiany.
  4. Mamy morał, ale tak naprawdę to komentarz narratora wszechwiedzącego, o którym mowa w pkt. 2.

 

Podsumowanie

 

Rozumiem, że to satyra, jednak bohater wprowadziłby do niej napięcie, akcję, konflikt.

Rozważmy sferycznego smoka to tekst potrzebny. I nie straciłby, gdyby satyrę zamienić na krytykę.

 

 

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Całkowicie się z Tobą zgadzam – zrób to, o czym napisałeś, że mógłbyś zrobić. Aczkolwiek, aby nie uchybić etykiecie, koniecznie uwzględnij jeszcze to: https://www.youtube.com/watch?v=YuBeBjqKSGQ

Bardzo piękne utwory przesłałeś.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Zamiast pieniędzy ściąganych ze strefy płatności, facet robi zakupy inaczej, niż wszyscy. Przeciąga po kasie produkty za produktem i płaci za nie „po staremu”. Tak walczy z systemem. SOMO wykryło jego MYŚLOZBRODNIĘ! I zabrali na resocjalizację… Perswazja mundurowych się powiodła. Zamienili bunt na uległość. Wyrazem “nowej miłości” do systemu są ostatnie zakupy. Facet płaci za nie już „po nowemu”.

Orwell i Znak Bestii wisi w powietrzu…

Dobrze się czytało, choć, jak dla mnie, tekst jest zbyt rzęsisty. Ciężki od wyrazów, jak deszcz grubych kropel. Zwalnia to akcję, gasi konflikt.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

To nie jest niemoc twórcza, a opis normalności. Na tej planecie jest ona pożądana, w literaturze wiałoby nudą. Więc warto wrócić do tego, gdzie wszystko dzieje się na opak. Dlatego książki są tak ciekawe.

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Dawno nie czytałem tak dobrego opowiadania. Fabuła jest spójna, przekaz przejrzysty, świat wiarygodny. Jestem przekonany, że to Twoja tematyczna wiedza uwiarygodniła tekst. Pomysł, aby zmieszać długowieczność drzewa z ludzką świadomością, jest niesamowity. Sprawił, że wkręciłem się w historię. Gratuluję!

Jeśli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Nowa Fantastyka