Profil użytkownika

Wiesz, czego się na­uczy­łem przez wszyst­kie lata w Night City? Jeśli ktoś ofe­ru­je pomoc, to dla­te­go, że po­ma­ga sobie.

                                                                                                                                                                    


komentarze: 51, w dziale opowiadań: 51, opowiadania: 23

Ostatnie sto komentarzy

Witaj Nuevo

 

Jak napisała bruce, trzeba wiele poprawić. Dla mnie narracja była zbyt chaotyczna. Gubiłem się, kto z kim i dlaczego? Dużo się działo, a jednocześnie miałem wrażenie, że stoimy w miejscu. Tempo było nierówne. Gdyby to poprawić, byłaby całkiem fajna obrona pociągu. 

Patrząc na całość, pomijam gramatykę, bo nie czuje się tu specjalistą. Na forum są osoby, które mają to w jednym palcu. Sam się o tym dobitnie przekonałem:) Poszukałbym też w tekście zdań, które same sobie zaprzeczają. Coś w stylu: “barykada ze skrzynek z amunicją”. Przecież nie chcieli sami się wysadzić?

Gdy wszystko dopracujesz, tekst nabierze klarowności. Jeżeli jest to fragment większej całości, to można też pokusić się aby ująć go w konkretne ramy, przykładowo, dodające miejsce i czas. Może przez jakieś małe wprowadzenie? Wyrwany z kontekstu fragment niewiele bowiem wnosi. 

Poprawiaj, przerabiaj i szlifuj. Uwzględniaj rady i nie martw się, bo to tylko tekst. Poprawki na żywym organizmie nie są tutaj niczym nowym.

 

Pozdrawiam!

bruce

 

Szlifowałem, tam gdzie wskazałaś. Dzięki za wnikliwą analizę.

 

Pozdrawiam :)

bruce

 

Spoko jest:)

Tekst przechodzi ewolucję. Złożony do konkursu został zbyt pochopnie i nie w czas.

 

Teraz jest już poprawiony. Przynajmniej tak mi się wydaje. Konkurs dobiegł końca i ma swoich nominatów. Bardziej zależało mi na edycji tego co stworzyłem i powiem szczerze, nie dałem rady przeczytać wszystkich prac o diable. Wiec się nie wypowiadałem. 

 

W poprawkach doszło do ewolucji, a nie rewolucji. Będziesz miała chwilę, to zerknij. :)

 

Pozdrawiam

Szanowna Zarandir

 

Diabeł nic na kurierze nie wymusił, podjął on samodzielną i świadomą decyzję. Oczywiście pod wpływem emocji i zaistniałej sytuacji, oraz diabelskiej manipulacji. Szatan najczęściej nie odbiera człowiekowi wolnej woli, ale daje mu wybór. Kurier nie musiał się zabijać, mógł żyć, za jaką cenę, wiadomo. W tym tkwi największa potęga szatana jako archetypu: jest lustrem ludzkich słabości.

W Wiedźminie 3 Serce z kamienia – Olgierd von Everec podpisał pakt, tak samo jak Twardowski. Zrobił to świadomie, a Pan Lusterko wykorzystał. Jednak szatan nie zawsze tak działa. Czasem podsuwa myśl, wyzwala pragnienie, które na koniec prowadzą do upadku.

 

Po co ktoś miałbyś żyć "po Bożemu" skoro diabeł może osobiście się do Ciebie pofatygować BEZ konkretnego powodu?

 

Diabeł przychodzi zarówno do katolików jak i ateistów. To zupełnie bez znaczenia (Anneliese Michel, Robbie Mannheim czy fikcyjna Regan MacNeil z Egzorcysty). Wiara w Boga pomaga szatana wypędzić, nie zapobiega jednak przed jego przybyciem. Wystarczą detale: Tabliczka Ouija i zabawa w duchy, mała figurka znaleziona w ruinach sumeryjskiego miasta czy dziwna paczka i BuM! Ofiarami są zwykli ludzie, często dzieci. Nie potrzeba „Paktu” i obietnic. Najczęściej Szatan pojawia się znikąd, wystarczy diabelski artefakt.

 

Więc się nie zgodzę. A co do paczki, to kurier nie miał pojęcia skąd się wzięła. Gdy ją oddał, już był w łapach diabła i szedł jak po sznurku.

 

 

Hesket

 

Miałem chęć spalić dzielnicę, ale chlastanie przeważyło:)

Co do diabła, to nie ma potrzeby przeklinania. Cel można osiągnąć bez tego.

 

Pozdrawiam

 

 

Zarandir

 

Po kolei.

 

Mam problem z motywacją bohatera, dialogami oraz wiarygodnością diabła. Gdy ktoś z zastrzeżonego numeru wydaje polecenie, raczej pierwsze co robisz to pytasz -> Kim pan jest? Ewentualnie Kim ty kurwa jesteś?

No dobra, jesteś “kurierką”:) Została ci ostatnia paczka, której nie ma w systemie. Dzwoni zastrzeżony numer. Twój rozmówca wie gdzie jesteś, że masz paczkę, a w domu czeka twoja dziewczyna:) Masz gorszy dzień, więc pytasz: Kim ty ku… jesteś? Czy też jedziesz bez szemrania, bo to podejrzane i nie warto się kłócić? 

Ty się kłócisz? Dopytujesz? Zapewniam, że odpowiedzi nie dostaniesz, a rozmówca napędzi ci tylko większego strachu.

 

Więc kurier jedzie do jakiejś podejrzanej speluny w dziwnej dzielnicy.

 

Jednocześnie narasta w nim ciekawość, zbacza z trasy i wchodzi do mieszkania bo drzwi są otwarte. Wszystko przez to, że ktoś tą ciekawość wzbudził. 

 

Odnośnie telefonu. Czy to ważne na jaki przyszła rozmowa? Diabeł nie wnikał tylko dzwonił. Telemarketer też nie wnika, bo ma numer bezpośrednio od operatora lub z banku. Handel numerami to norma. Kurier może być zasypywany takim samym spamem, jak każdy inny człowiek. Poza tym upierdliwy klient zdarza się raz na stu i nie jest to takim problemem.

 

Ucieczka.

 

Ucieczkę przed policją można tłumaczyć szokiem, ale sądzę, że wiele osób raczej sklei to z głupotą głównego bohatera.

 

Jeżeli budzisz się obok trupa trzymając w dłoni zakrwawiony nóż, to widząc policję zostajesz i dajesz się pojmać, czy uciekasz? Narzędzie zbrodni (jak można domniemywać), ma twoje odciski palców. W szoku jedynie je wyrzucasz i uciekasz. Nie wiem czy robiąc to był debilem. Raczej zachował się normalnie (większość by tak zrobiła). 

 

Motywacja diabła.

 

Co więcej nie kupuję też motywacji diabła. Wiem mówimy o diable! Jednak diabeł lubi coś mieć, coś zyskać na swoich intrygach. A tu co zmusza kuriera do samobójstwa i tyle?

Diabeł czegoś chce, to oczywiste. Dobra doczesne go nie interesują. Zazwyczaj chodzi o coś innego, eterycznego. Teraz pomyśl. Kurier doprowadzony do ostateczności chlasta sobie żyły. Jak powszechnie wiadomo, samobójca nie dostępuje zbawienia. Nie zostaje pochowany na cmentarzu. Czyli jego dusza idzie dokąd? Do piekła. To właśnie jest celem, zdobycie jego duszy. Kto powiedział, że trzeba być kimś, aby diabeł się nim zainteresował? Taka była okazja i dusza złapana. Zawsze chodzi o to samo.

 

A dziewczyna nie dzwoniła, bo napisał jej esemesa:)

 

Tak to widzę.

 

Lubię miasto nocą.

 

Pozdrawiam!

 

 

 

regulatorzy

 

Zgodnie z zaleceniami poprawione.

Dziękuję.

 

ale nie pojmuję jego inicjatywy, by zgłębić sprawę, której nie powinien tykać, bo w niezwykle krótkim czasie doprowadziło to do zawalenia wszystkiego, że o ostatecznym końcu nie wspomnę.

 

Ludzie podejmują czasem, bardzo dziwne decyzje. Często potem tego żałując. 

Czy nie byłabyś ciekawa? :)

 

marzan

 

Czyjejś nie wiem, swojej tak.

Diabeł tkwi w szczegółach:) 

 

Pozdrawiam

Czytałem z zainteresowaniem. Podobał mi się klimat, dialogi i sam pomysł na “przejście”. Jak dla mnie, ogólnie bardzo na plus:) 

Poprawki już naniesione zgodnie z zaleceniami ekspertów, ale jedna nieścisłość wpadła mi w oko.

 

Rozciągała się przed nim zwykła asfaltowa droga z łańcuchem latarni po obu stronach, które skąpiły światła. Zapadał zmierzch, a wszystko wokół spowijała mgła, gęsta jak grochówka jego babci.

Jeżeli wszystko spowijała gęsta mgła, to widok był ograniczony i latarnie ledwo widoczne. Czytając widzę drogę i latarnie, a nie mgłę.

 

Może tak?

 

Rozciągała się przed nim zwykła asfaltowa droga, z rzędami latarni po obu stronach. Spowijały ją opary gęstej, kłębiącej się mgły. Ograniczoną widoczność potęgował zapadający mrok.

 

To jedyna moja sugestia.

 

Chciałem też przeczytać drugie Twoje opowiadanie, ale gdzieś znikło.

 

Pozdrawiam!

 

 

marzanie

 

Zawsze przyjmuję konstruktywna krytykę. Podpowiedzi, też mile widziane:) 

 

Pozdrawiam!

 

 

 

marzan

 

Zmieniłem to i owo, stosując się do Twoich sugestii. 

Nie pamiętam dziewczyny z rurą w busie. Chyba jej tam nie było:) 

 

Widzę, że edytowałeś wpis, ale ja też w tym czasie edytowałem:)

 

Pozdrawiam 

GalicyjskiZakapior

 

Diabeł to podobno mistrz manipulacji. Ma proste działanie: wzbudzić ciekawość (skusić), zachęcić (oszukać) i złożyć propozycję (usidlić). Słusznie zauważyłeś, że założenia konkursowe obnażają ten mechanizm. 

 

chalbarczyk

 

 Nie wiem, dlaczego się pcha na to poddasze. Przecież miał wracać do mamy…

 

Przez ciekawość, która jak wiadomo jest pierwszym krokiem do piekła.

 

 

Pozdrawiam

Ambush

 

Bardzo dziękuję, za wnikliwą analizę. Poprawki zostały naniesione, uwagi wzięte do serca:)

 

bruce

 

Dzięki za odwiedziny i dobre słowo.

 

 

Pozdrawiam!

Marszawo

 

Taki miałem zamiar – żeby czytający poczuł się jak na widowni. Fajnie, że to się udało. 

Protoplastą Malcolma był Prince z całym swoim scenicznym charakterem. Założyłem, że będzie czarny, kiczowaty i przerysowany. Taki trochę komiksowy. 

 

Pierwsza dawka zawsze budzi ciekawość :) Faktycznie mogłem to rozwinąć.

 

Teraz pędzę, żeby wprowadzić Twoje uwagi w życie.

 

Bardzo dziękuję za odwiedziny, dobre słowo i klikarnię :)

 

Pozdrawiam!

 

 

Świetna historia – przeczytałem od początku do końca za jednym zamachem.

Technikaliów nie komentuję, bo wszystko jest dopieszczone:)

 

 Jestem tu nowy, więc nie mogę jeszcze głosować, ale gdybym mógł, to tak.

 

Pozdrawiam

 

regulatorzy

 

Poradnik się przydał, też jestem nowy. 

Dzięki w imieniu swoim i okładającej mnie kijem Zołzy007:)

 

Zołzo007

 

Po wnikliwej analizie, jak mawiał klasyk “z Toba to istna desperacja”, poprawiłem kwestię gangusa.

Młotek musi wystarczyć. 

Co do zakończenia, zostaje. Nie czas tu na wielką rewolucję. Doceniam jednak uwagi i następną razą bardziej się postaram:)

 

Miłego dnia:)

Droga Zołzo007,

 

Dziękuję za tak obszerny komentarz, tym bardziej, że nie dotyczył technikaliów i zawiłości gramatycznych.

 

Jak pewnie zauważyłaś, teksty zamieszczane na Portalu są krótkie. Długość nie jest tu zaletą, dlatego staram się mieścić w tej konwencji. Oczywiście, tekst bardziej rozbudowany, np. o emocje protagonisty, byłby pewnie głębszy, ale chodziło mi o akcję i szaleństwo teleturnieju. Myślę, że bohater się w tym odnalazł.

 

„Mafiozo z zasadami” to ogólnik. W tym przypadku trzeba było oddać na czas. Takie były zasady. Nie chodziło o kodeks moralny. Nie możemy pomylić Don Corleone z Don Morettim, pomimo pewnych zbieżności. Świat poszedł naprzód, ludzie się zmienili. Pewnie za czasów Corleone wystarczyłoby pogrozić palcem, dziś to za mało.

Nie uważam, że nawiązanie do Dark Webu może być komiczne. Jeżeli ktoś taki proponuje ci „przedsionek piekła”, musisz wiedzieć, co to znaczy. Brutalność wobec dłużnika ma też inny aspekt: pokazanie swoim ludziom, kto jest szefem. Szacunek i strach to dwa nieodłączne elementy bycia kimś takim.

 

Idąc do zakończenia:

„Tutaj osiągnąłeś po prostu tani efekt, jak M. Night, pod tytułem ‘Ooo, a co jeśli to wszystko było symulacją? A co jeśli wszyscy byli duchami, którzy umarli w teleturnieju sto lat temu? Co jeśli jesteśmy snem w głowie nastolatka drzemiącego na lekcji?’”

 

Tutaj, jak pies kości, będę bronił swojego punktu widzenia :)

 

Pomyśl jak szef korporacji. Masz produkt, który prawdopodobnie pozwoli ci zapanować nad ludzkością. Dokładnie tak, oszukałaś ludzki mózg. Tak jak ja Ciebie podczas czytania.

Czekałaś na fajerwerki, cudowne zmartwychwstanie, powrót do gangusa lub też zupełnie coś innego. Dostałaś produkt. Rewolucję. Nie spodziewałaś się, ale też tego nie przewidziałaś.

Zakończenie pozostało otwarte, z pytaniem: jak wszyscy na tym wyszliśmy? Ktoś na pewno się wzbogacił, ale nie zwykli ludzie, którzy zostali więźniami własnych symulacji. To gorsze od smartfonów. To jak „Incepcja”, z której nie chcesz wyjść. Dla twórców „Symki” nadciągał złoty okres. Dla ludzkości, coś przeciwnego.

 

Tak właśnie to widzę, ale to oczywiście tylko moje skromne zdanie:)

 

Zawsze miło Cię widzieć:)

 

Pozdrawiam

regulatorzy

 

Faktycznie. Uciekła mi jedna złota myśl.

Chociaż mam wrażenie, że już to poprawiłem. Wieczorem “portal” wolniej się otwiera. Pewnie dużo ludzi czyta i stąd te lagi. Podobnie przy poprawkach, długo się zapisują.

Dzięki, że dostrzegłaś.

regulatorzy

 

Bardzo dziękuję za klikarnię:)

 

Jeśli chodzi o myśli bohatera. Skoro nie ma zasad, a jedynie wytyczne, myślę, że (zgodnie z instrukcją, którą mi przekazałaś), tak może być. Nie jestem pewny, czy sobie poradziłem, ale się starałem. 

 

Twoje uwagi, zawsze są bardzo cenne.

regulatorzy

 

Okropne, frustrujące i irytujące babole, zostały poprawione. 

 

Masz rację. Nie można krzyczeć wielkimi literami. Gdyby się zastanowić, to nawet małymi się nie da.

Jeżeli chodzi o afro, to on czarny jak heban, a ono blond. Nie o głowę mi chodziło i zgodnie z sugestią paskuda została wywalona. Dookreślanie było nie na miejscu.

Co do wytłuszczeń, to nie mam na to argumentu:)

 

 

Pozdrawiam:) 

 

 

 

W życiu podstępny los często robi nam jakiś zwrot akcji. Jeżeli kończy się to pozytywnie, należy się tylko cieszyć. Równie dobrze, bohater mógł odziedziczyć długi ojca, a wizyta u notariusza nie byłaby taka wesoła. W takich przypadkach, zdecydowanie wolę “te dobre” zakończenia. 

 

Pozdrawiam

Hej, Storm

 

Ciekawe, w celnych słowach zawarte.

 

Pozdrawiam

Cześć, Hasket

 

Żaden ze mnie ekspert. Poniżej to co wpadło mi w oko podczas czytania.

 

Ale opanował się – zagryzając ze złości zęby,

Może lepiej napisać: Ale opanował się. Zaciskając zęby, stłumił gniew,

 

 

Odłożył łyżeczkę i zaczął nasłuchiwać.  

Oczywiście można jeść jajecznicę łyżeczką, ale jakoś bardziej pasuje mi widelec.

 

Włożył palec wskazujący i kciuka do ust.

Forma zgodna to: kciuk

 

Widział w oczach wyobraźni.

Widział oczami wyobraźni.

 

W (przezroczystym?) jaju wielkości piłki siatkowej, zatopiony w żółtej cieczy, pływał embrion.

Jak inaczej by go zobaczył? Ktoś wcześniej o tym wspomniał.

 

Tutaj jest to dla mnie trochę niezrozumiałe:

Słyszał, jak embrion wydostaje się z jaja, przebijając cienką skorupę, po czym rozpada na drobne kawałeczki. Na końcu zamienił się w coś, co przypominało spalony papier, uniesiony w powietrze przez delikatny podmuch.

Embrion miał skomplikowaną budowę i rozumiem, że po wydostaniu z jaja znikł? Bohater tylko domniemywał, bo nie widział, co się potem z nim stało? Obaj koledzy zostali zainfekowani wcześniej i już byli nosicielami, więc to nie jego dzieło. 

 

Ich oczy zasnute bielmem, bez wyrazu, patrzyły gdzieś w dal; ciągle otwarte, podobne bardziej do tych, jakie posiadają lalki.

Jeżeli zasnute bielmem i bez wyrazu to jak patrzyły w dal?

 

Może tak: Ich oczy zasnute bielmem, bez wyrazu, skierowane gdzieś w dal, ciągle otwarte, podobne bardziej do tych, jakie posiadają lalki.

 

 

Czytałem ciekawy, co będzie na końcu. Dla mnie było to bardziej Science Fiction, niż Horror. Zakończenie zapachniało “Inwazją porywaczy ciał”. Stwór z głębin skojarzył mi się z kosmitą, czymś obcym, chcącym nas skrzywdzić. W sumie może i tak było, bo nie dałeś na to jednoznacznej odpowiedzi: Czy był kosmitą, a nie to, że chciał ich skrzywdzić.

 

Dla mnie, było za mało akcji, oczekiwałem krwawego “Splattera”, walki pomiędzy kolegami i na to się zanosiło. Coś jak w “The Thing” Johna Carpentera.

 

Pozdrawiam,

krar85

 

Lubię SF i pewnie dlatego tak to skonstruowałem. Cukiernia w kosmosie nie jest taka oczywista.

 

Bardzo dziękuję za dobre słowo i klik:)

 

Pozdrawiam

GalicyjskiZakapior

 

Pytanie z fizyki poprawione, masz rację. Co do formy pozostałych chciałem, aby czytający widział je tak, jakby oglądał TV.

Jeżeli chodzi o zakończenie, takie właśnie miało być. Kiedy nie odróżniasz realu od fikcji, to czy możesz być pewny, że nadal żyjesz?

 

Znam odpowiedź na to pytanie, które cię dręczy. Znam odpowiedź, ale to jest coś, co musisz sam odkryć.

                                                                                                                                              Trinity (Matrix)

 

Po dotarciu do końca opowieści, poczułem się zawiedziony. Diabeł wymiękł, a nie powinien. Nie takie przecież rzeczy widział. Uciekł bez słowa? To mi nie pasowało. I jeszcze „skanowanie w czasie rzeczywistym”, i możliwość ukrycia przed nim swoich myśli. Raczej powinien znać wszystkie sekrety naszej protagonistki. Rozumiem, że taki był zamysł Szanownej Autorki, jednak Diabeł, biorąc na celownik swoją ofiarę – a takową niewątpliwie była główna bohaterka – powinien wiedzieć o niej wszystko. Nie można go, ot tak sobie spławić. A tu zachował się jak kompletny amator.

 

Poza tym, całość świetnie napisana. Dilerki nie było za wiele, ale wszystko się zgadza. Tylko podziwiać bogaty warsztat. Bohaterka kompletna, twarda, wulgarna. Prawdziwa zimna suka. Chylę czoła, bardzo fajny koncept.

 

Pozdrawiam

bruce

 

Bohaterka była świadkiem, sama to przyznała. Prawdopodobnie jedynym. Więc czy wystarczy zapomnieć i się wyprzeć tego, co się zobaczyło? 

 

A podejrzany typ spokojnie pakuje zguby z powrotem do foliowego opakowania, po czym podnosi wzrok, uśmiecha się i macha do kamery, jakby doskonale wiedział, że przez cały ten czas go śledzę.

 

Rok przestępczy… (zdecydowanie to element fantastyczny). Czy taki rok, to coś jak “noc oczyszczenia” tylko dłużej?

 

Jakie były jej dalsze losy pewnie nigdy się nie dowiemy, ale ciekawość pozostanie:) 

 

Dobre opowiadanie i fajnie nakreślona bohaterka.

 

Pozdrawiam:)

 

 

Świat się zmienia, więc muzy też mogą.

Misia S – skoro tak twierdzisz:)

 

Pozdrawiam

Robert Raks

 

Generalnie muzy nie odpowiadały za sztukę plastyczną, czy malarstwo, ale jeżeli miałbym obstawiać, która to była, to przychodzi mi na myśl Erato:) Prawie się w niej zakochałeś, a jakby nie było, to patronka poezji miłosnej i lirycznej, która często przechadzała się z Amoremwink

 

Ciekawy pomysł. Przeczytałem z przyjemnością.

 

Pozdrawiam:)

bruce

 

Na zimę wystawiam do ogródka karmnik dla ptaków. Zazwyczaj, sypię im słonecznikowe ziarenka. Kiedy przychodzi lato kiełkują i rosną takie małe, śmieszne słoneczniki. Ciekawe, czy gdyby trafiła się jakaś stonoga, pająk, ziarenko dmuchawca i nić babiego lata, wyrósłby mi Słoneczkoczłek?

Fajny, ciepły, pozytywny szort.

 

Jabłka bardzo lubię:)

 

Pozdrawiam słonecznie:)

bruce

 

Twoje słowa, to miód na moje serce:) Ruszam do poprawek.

 

Pozdrawiam serdecznie:)

Kto jest większym głupcem – głupiec, czy ten, kto za nim podąża?

 

Obi-Wan Kenobi

 

Star Wars: A New Hope, 1977

Miałem wiele pytań, ale zagłębiwszy się w komentarze dotarłem do odpowiedzi. Jedyne co mnie nurtuje, to techniczny aspekt, nabicia palca na kijek. Wydaje się to trochę trudne. Chyba, że kanibal był wyjątkowo utuczony i miał palce jak kiełbaski, ale to raczej zbyt śmiała teoria, bo po wojnie tłustych ludzi nie było. Tekst to dobitnie podkreśla.

Opowiadanie fajnie się rozkręcało. Pierwsze kanapki już dawały do myślenia i te czarne zęby u kelnerki. Na cmentarzu, gdy doszliśmy do sedna, zwolniło. Pomimo tego, zdecydowanie na plus i podobały mi się dialogi:) 

 

Pozdrawiam:)

Cześć AP

Dostrzegam, pozytywną przemianę bohatera.smiley Chociaż droga była wyboista i wiodąca przez mękę.

 

Pozdrawiam:)

 

 

Witaj Tarnina:)

Dodam kilka słów, chociaż wszystko już zostało powiedziane. W twoim opowiadaniu zobaczyłem wiatraki i szalonych ekologów, na koniec upadek. Jednak nie całej cywilizacji, skoro ktoś to odkopał. Po latach jak widać, blaszaki okazały się totalna głupotą, ale kim był władca, który dał się tym mądralom wkręcić? Może nie o jednego chodziło, a wielu, którzy pomimo jasnych sygnałów dalej brnęli w ślepa uliczkę, skazując siebie i swoje narody na smutny koniec? Eksperyment na całym kontynencie, zobrazowany na przykładzie jednego królestwa:) Niby komedia to, ale celna i dająca do myślenia. Smutne, że Król tak łatwo odpuszczał wydając się totalnym ignorantem i miekiszonem. Pomimo pomysłu z baranem, nie umiał jednak go przeforsować. Może ktoś już tak to podsumował, ale w gąszczu obszernych komentarzy trudno to było wyłapać. Analiza słowa pisanego to nie moja domena. Tekst taki jak jest, mi się podobał. Patrzyłem na całość, a nie detale. Gratuluje pomysłu.

Pozdrawiam:)

Witam:)

 

marzan, moją Australią jest Roztocze. Miejsce urokliwe i pozbawione nadmiaru turystów. Lubię spokój i ciszę, a Twój tekst mi je przypomniał, dawno tam nie byłem. Klimatyczny tekst. Szkoda, że nie spotkałeś żadnego skrzata, lub gadającego świerszcza.

 

Pozdrawiam:)

Dzień dobry:)

Dostrzegłem nawiązania do 1984, V jak Vendetta i właśnie zakończonej kampanii wyborczej. Zapachniało totalitarnym dobrobytem w myśl zasady “będzie dobrze, jak wypełnisz nasze polecenia”. Permanentna kontrola i patrzący Wielki Brat.

 

Pozdrawiam:)

bruce, Viktor to stary wyjadacz, myślę, że poznał dziewczynę, tylko się nie ujawnił. Oczy mogły ją zdradzić.

bruce, dziękuję za pomocną wnikliwą analizę i dobre słowo:) Zagłębiając się w to co napisałaś, siadam do nanoszenia poprawek, chociaż po uwagach poprzedników nie sądziłem, że jeszcze tyle ich się znajdzie. Pozdrawiam ciepło:)

AP, czasem lepiej żyć w błogiej nieświadomości:) Dzięki za pozytywny wpis.

Dali się nabrać, ale średniowieczni ludzie raczej szybciej rozpalili by stos, niż uwierzyli w cudowne zmartwychwstanie. Tym bardziej, że demon miał chyba chęć na początku ich postraszyć:) Lubię takie klimaty, dobrze się czytało. 

 

Pozdrawiam

GalicyjskiZakapior, z przecinkami podobno jest tak, że lepiej jest postawić mniej, niż więcej. Potem wychodzi inaczej i zawsze jest z nimi jakiś problem. Uwagi biorę do serca. Pozdrawiam

Nie wolno wyciągać Mięty z czekolady, podobnie jak Mandragory z doniczki. Szkoda, że ci nie powiedzieli gdy kupowałeś;)

Czyli, jak ocenić, co jest Białym Krukiem, kiedy od białości go nie widać?

Młode pokolenie, zawsze wie wszystko najlepiej. Widać potrzeba Krakena, aby zrozumieć, że się pobłądziło. Jako nowy na forum, nie będę się wymądrzał. Mnie się podobało. 

Pozdrawiam

Macie rację, wkradł się błąd Pas Kuipera oczywiście. Dziwne, że to przeoczyłem, dzięki:) A co do słodyczy, to ludzie wszędzie ich potrzebują:) 

Nowa Fantastyka