- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Lochy i kajdany

Lochy i kajdany

To uczucie, gdy piszesz pod limit, a potem zauważasz, że patrzysz cały czas na licznik znaków BEZ SPACJI. *umiera*

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Lochy i kajdany

Męż­czy­zna, któ­re­go miała przed sobą, nie był pierw­szym więź­niem w jej lochu. Wielu ry­ce­rzy przed nim wdzie­ra­ło się do wieży, prze­rą­bu­jąc się przez za­stę­py de­mo­nicz­nych sług mie­czem i ogniem, wszy­scy w słusz­nym – jak są­dzi­li – celu po­zba­wie­nia życia złej cza­ro­dziej­ki.

Każda z tych hi­sto­rii koń­czy­ła się tak samo, a przy­naj­mniej w tym samym miej­scu: w oto­cze­niu ka­mien­nych ścian, przy świe­tle ognia roz­pa­lo­ne­go w me­ta­lo­wych mi­sach, z rę­ko­ma unie­sio­ny­mi nad głową. I z cięż­ki­mi kaj­da­na­mi wgry­zio­ny­mi w nad­garst­ki.

Wię­zień jesz­cze nie od­zy­skał przy­tom­no­ści. Wy­glą­dał młodo; chło­pię­ca twarz błysz­cza­ła od potu, a na czoło opa­da­ły skle­jo­ne ko­smy­ki ja­snych wło­sów. Cza­ro­dziej­ka prze­su­wa­ła wzro­kiem po ciele okry­tym tu­ni­ką, ba­da­jąc spoj­rze­niem kształt ry­su­ją­cych się pod ma­te­ria­łem mię­śni. Do­strze­ga­ła le­ciut­kie drże­nie mu­sku­lar­nych ra­mion – za­pew­ne nie tyle od za­cię­tej walki, co od na­prę­że­nia ciała z po­wo­du kaj­dan.

Wró­ci­ła spoj­rze­niem do twa­rzy jeńca. Stała tak bli­sko, że mogła przyj­rzeć się jego dłu­gim rzę­som. Taki młody, świe­ży… Pełen siły. Wy­star­czy­ło­by wy­cią­gnąć rękę, by pa­znok­ciem prze­śle­dzić kra­wę­dzie szczę­ki, szyi i oboj­czy­ka.

Ze­brać na palec wil­got­ne kro­pel­ki ze spo­co­nej skóry, a potem wsu­nąć do ust i zli­zać. Po­znać jego smak.

– Uch…

Po­wie­ki mło­dzień­ca drgnę­ły. Ob­ser­wo­wa­ła, jak zdrę­twia­łe mę­skie ciało bu­dzi­ło się do życia, jak mię­śnie ra­mion za­fa­lo­wa­ły pod skórą, gdy chciał opu­ścić ręce. Za­dźwię­cza­ły łań­cu­chy, ze spierzch­nię­tych warg ule­ciał syk bólu. A potem otwo­rzył oczy – i ich spoj­rze­nia się spo­tka­ły.

W zie­lo­nej głębi zo­ba­czy­ła zmie­nia­ją­ce się jak w ka­lej­do­sko­pie emo­cje: za­sko­cze­nie, zmie­sza­nie, lęk, a także coś jesz­cze, czego z po­cząt­ku nie po­tra­fi­ła uchwy­cić. Ry­cerz za­mru­gał parę razy. Spo­dzie­wa­ła się, że jak po­zo­sta­li bę­dzie hardo od­wza­jem­niał spoj­rze­nie, ale nie – uni­kał spo­glą­da­nia jej pro­sto w oczy, opusz­cza­jąc głowę jakby ze wsty­dem.

W wy­obraź­ni pod­no­si­ła rękę i chwy­ta­ła go pod brodą, po czym zde­cy­do­wa­nym ru­chem uno­si­ła jego twarz ku sobie; pa­trzył na nią, a ona prze­su­wa­ła kciu­kiem po dol­nej war­dze jeńca, może wsu­wa­ła mu do ust…

Od pło­mie­ni w mi­sach bu­chał żar, prze­po­co­na ry­cer­ska tu­ni­ka kle­iła się do ciała. Kro­pla potu spły­nę­ła po po­licz­ku, szyi i zni­kła pod kra­wę­dzią ubra­nia. Go­rą­co ognia mu­sia­ło dawać się jeń­co­wi we znaki. Cza­ro­dziej­ka za­ci­snę­ła usta i ru­chem pal­ców przy­wo­ła­ła mroź­ny po­dmuch, który wstą­pił w jej od­dech, gdy prze­mó­wi­ła:

– Przy­sze­dłeś tutaj, żeby mnie zabić. Wiesz, jak skoń­czy­li ci, któ­rzy przy­by­li tutaj przed tobą?

Szyb­kie, spło­szo­ne spoj­rze­nie zie­lo­nych jak trawa oczu. Znów opu­ścił głowę. Za­uwa­ży­ła jed­nak, jak prze­śli­zgnął się wzro­kiem po jej syl­wet­ce, w spo­sób, w jaki męż­czyź­ni czę­sto na nią pa­trzy­li: tak, że nie­mal czuła na sobie ich dotyk.

– N-nie… Jak? – za­py­tał na­iw­nie.

– Po­tra­fię wej­rzeć w ludz­ką duszę. Kto ma czy­ste serce, może odejść. Je­że­li nie… – Za­wie­si­ła głos. – Spójrz mi w oczy – roz­ka­za­ła twar­do.

Speł­nił po­le­ce­nie. Pot i dym ustą­pi­ły miej­sca cie­płej woni doj­rza­łe­go zboża i po­lnych kwia­tów. Skwier­cze­nie węgli za­stą­pi­ły dziew­czę­ce głosy i śmie­chy. Ręka mło­dzień­ca roz­chy­la­ła kłosy, aby le­piej do­strzec panny ob­my­wa­ją­ce się nad brze­giem stru­my­ka, ich doj­rze­wa­ją­ce, uro­czo mięk­kie ciała, jasny me­szek u zbie­gu ud i ró­żo­we pi­ra­mid­ki wień­czą­ce ro­sną­ce pier­si. Druga dłoń pra­co­wa­ła bez wy­tchnie­nia.

Cza­ro­dziej­ka unio­sła brwi. Za ulgą za­kradł się oszczęd­ny uśmiech. Je­że­li to wszyst­ko…

Obraz nagle uległ zmia­nie. Siel­ski pej­zaż owio­nę­ły kłęby dymu, po­ły­ka­jąc słoń­ce i ką­pią­ce się dziew­czę­ta. Z gę­stej mgły – pach­ną­cej wil­go­cią lochu – wy­szedł cień, gó­ru­jąc nad oko­li­cą i sku­lo­nym mło­dzień­cem. Cień, który na­bie­rał ko­bie­cych kształ­tów, lecz zu­peł­nie in­nych, niż u wiej­skich pa­nien; kształ­tów doj­rza­łych, ob­fi­tych, opię­tych szatą do gra­nic wy­trzy­ma­ło­ści ma­te­ria­łu. Do­pie­ro potem po­ja­wi­ła się blada twarz o ostrym spoj­rze­niu, po­kry­tych szro­nem ustach i ciem­nych oczach, w któ­rych od­bi­ja­ły się pło­mie­nie. Cień uśmie­chał się uwo­dzi­ciel­sko, sunął dłoń­mi po ciele, po we­wnętrz­nej stro­nie uda, roz­chy­la­jąc nogi, wsu­nął dłoń przez roz­cię­cie w sukni…

Za­mru­ga­ła. Wizja roz­my­ła się i znów wi­dzia­ła przed sobą sku­te­go ry­ce­rza. W jego oczach wid­niał strach, ale na po­licz­kach roz­lał się ru­mie­niec.

– To… to nie tak, ja wcale… – Umilkł za­uwa­żyw­szy, gdzie cza­ro­dziej­ka kie­ro­wa­ła wzrok.

Wi­dząc, jak jego ciało do niej lgnę­ło, mi­mo­wol­nie ob­li­za­ła usta. Spoj­rza­ła w zie­lo­ne oczy i cof­nę­ła się o krok.

– Nie tak? A jak?

Z roz­ba­wie­niem po­ło­ży­ła dło­nie na pier­siach i prze­chy­li­ła głowę, ob­ser­wu­jąc go spod przy­mru­żo­nych rzęs. Prze­łknął ślinę, wpa­trzo­ny w ści­śnię­ty gor­se­tem biust. Pal­ca­mi mu­ska­ła mięk­kie ciało wy­le­wa­ją­ce się znad cia­sne­go sznu­ro­wa­nia, po­tar­ła wy­pust­ki wi­docz­ne pod ma­te­ria­łem szaty, uszczyp­nę­ła je lekko. W lochu roz­brzmiał brzęk łań­cu­chów, gdy ry­cerz po­ru­szył się nie­spo­koj­nie.

– Hmmm? – za­mru­cza­ła z uśmie­chem. – Po­do­ba ci się to, co wi­dzisz?

Wy­star­cza­ją­cą od­po­wie­dzią był in­ten­syw­ny ru­mie­niec, błysk w oczach i nie­zdar­ne próby ukry­cia wy­brzu­sze­nia pod tu­ni­ką. Znów ucie­kał wzro­kiem.

– Bez obaw – szep­nę­ła, pod­cho­dząc bli­żej. – To nie jest żaden test. Je­steś… wy­star­cza­ją­co nie­win­ny, byś mógł odejść wolno. Chyba, że…

Pod­nio­sła dłoń. Prze­su­nę­ła le­ni­wie pal­ca­mi nad mę­skim po­licz­kiem, czub­ka­mi pa­znok­ci za­le­d­wie mu­ska­jąc krót­ką szcze­ci­nę za­ro­stu. Chłod­nym od­de­chem de­li­kat­nie owio­nę­ła jego spo­co­ną twarz.

– Chyba, że… wo­lisz zo­stać jesz­cze tro­chę?

Ob­ró­cił głowę ku niej. W zie­lo­nych oczach wi­dzia­ła za­sko­cze­nie; być może nie wie­rzył do końca w tę pro­po­zy­cję. Pa­trzył to w jej oczy, to na usta, roz­chy­la­jąc wła­sne i od­dy­cha­jąc płyt­ko i z pod­eks­cy­to­wa­niem.

Na­chy­lił kark, już, już czuła jego cie­pły od­dech na war­gach, przy­my­ka­ła oczy, gdy nagle cof­nął głowę.

– Czy mogę… Mogę panią po­ca­ło­wać?

Unio­sła brwi, a potem za­śmia­ła się cicho. Na­praw­dę róż­nił się od po­przed­nich ry­ce­rzy.

– Całuj, ile chcesz.

Na­brał po­wie­trza, a potem po­ca­ło­wał ją, nie­śmia­ło i nie­pew­nie, ale bar­dzo chęt­nie; i od­po­wie­dzia­ła na po­ca­łu­nek, dłoń­mi prze­su­nę­ła po sze­ro­kich ra­mio­nach na kark, de­lek­tu­jąc się wil­go­cią i za­pa­chem potu. Przy­ci­snę­ła czub­ki pa­znok­ci do skóry, zo­sta­wia­jąc białe ślady, prze­chy­li­ła głowę i przy­gry­zła jego dolną wargę, nim wśli­zgnę­ła się ję­zy­kiem do wnę­trza ust. Kaj­da­ny znów za­brzę­cza­ły, gdy ry­cerz chwy­cił za łań­cu­chy i ocho­czo na­pie­rał na nią cia­łem, wi­ta­jąc jej język swoim. Prze­nio­sła dło­nie w dół, dra­piąc jego tu­ni­kę i w końcu wśli­zgu­jąc się pod ma­te­riał, ba­da­jąc twar­de mię­śnie i mięk­kie wło­sie po­ra­sta­ją­ce brzuch i pierś.

Był tak spra­gnio­ny, że jesz­cze sta­rał się choć po­li­zać jej wargi, gdy co­fa­ła usta. Z uśmiesz­kiem unio­sła ręce i splo­tła ich palce.

– Kaj­da­ny już nie będą po­trzeb­ne. Cho­ciaż chyba ci się po­do­ba­ją?

Oczy mu błysz­cza­ły i w końcu nie ucie­kał wzro­kiem.

– Może póź­niej. Teraz chciał­bym cię do­tknąć – po­wie­dział, wciąż z ru­mień­cem za­wsty­dze­nia roz­la­nym na po­licz­kach.

Za­kre­śli­ła pal­ca­mi wska­zu­ją­cy­mi małe kółka, zdej­mu­jąc czar z kaj­dan, i szep­nę­ła mu do ucha:

– Do­ty­kaj, ile chcesz.

Koniec

Komentarze

Hmmm… Anonimie, mam dylemat, bo – nauczona doświadczeniem – zerkam na początku na limit, a tu widzę znaków 6983, czyli więcej niż Regulamin pozwala, ale przecież piszesz w przedmowie o limicie, pod który pisałeś… Czy faktycznie go przekroczyłeś? 

Istotnie. Anonim obiecuje do końca dnia przyciąć niesforne znaczki.

Podoba mi się. Bardzo głęboki tekst o instynkcie: przedłużenie gatunku za cenę śmierci osobnika. Baśniowy nastrój i symbolika od niepamiętnych czasów towarzyszą takim wtajemniczeniom.

Pozdrawiam.

Rozumiem, Anonimie. :)

A zatem witaj, przybywam z komentarzem. :)

No, no, mocno emocjonalne i do tego przeciekawe zestawienie spotkania “okrutnej wiedźmy” i “niewinnego rycerza”. Mnóstwo erotyki, a przy tym brak wulgarności, wyuzdania, czy sprośności, co bardzo chwalę i cenię. :)

Pozdrawiam serdecznie i klikam za: konkursowy nastrój, pomysł oraz jego prezentację, powodzenia. :)

Ten nieszczęsny limit pomijając, całkiem zgrabne i pomysłowe :)

Hej Jako erotyka opowiadanie wyszło bardzo dobrze :) Brakowało mi fabuły, bo to co zostało opisane, było dość przewidywalne i raczej niczym nie zaskakiwało. Takie odwrócone 50 twarzy Grzegorza w wersji fantasy :) Pozdrawiam :)

Hej, im barwniejsze opisy tym piękniejszy obraz w mojej głowie, a że zręcznie operujesz słowem to i obraz zapiera dech w piersiach:) miło tu było:) Pozdrawiamsmiley 

Hej!

Od razu jestem zaintrygowana historią. Niby wiem, czego się spodziewać (bo konkurs zdradza takie rzeczy), ale mimo wszystko jestem ciekawa, jak zostanie to rozegrane. :)

Czyta się płynnie, jest dobre wyczucie smaku, opisy są takie zmysłowe i delikatne zarazem.

Historia jest prosta, ale mi to nie przeszkadzało. Styl kojarzy mi się z pewną osobą z forum. :)

 

Pozdrawiam,

Ananke

 

Zgrabnie napisane, obrazowo i ze smakiem. Jest tu dużo erotyki, która zwykle do mnie nie przemawia, ale u Ciebie (oprócz tego smakowania potu) mnie wręcz zaciekawiła. Motyw spragnionego młodzieńca i doświadczonej kobiety nigdy mnie nie interesował (czy to w książkach, czy w filmach), ale znów tutaj pasował bezsprzecznie. Szkoda, że nie dowiemy się niczego więcej. Ten limit jest bezlitosny!

:D

Sympatyczne :)

Podobało mi się! Erotycznie wysmakowane, jest nastrój, jest scenka, i przy tej ilości znaków, to zupełnie wystarczy! :) 

Cześć, Anonimie!

 

Fajnie napisane! Jest nacisk na erotykę i napięcie budowane pomiędzy bohaterami. Napisane sprawnie i z wyczuciem. Może trochę ta czarodziejka jest jak z mokrych snów wielbicieli Achai, ale pod konkurs pasuje ;)

 

Pozdrawiam i powodzenia w krokusie!

Anonim dziękuje za wszystkie opinie. Cieszy się, że wpadliście, i że większości tekst zapewnił miłe wrażenia :)

Anonim wita także szanowne jury!

To jest sado-maso odpowiadające moim potrzebom;) Historia smakowita, wyważona i dlatego czytana zachłannie. Podoba mi się zmiana perspektywy, czy może raczej miejsca z którego oglądamy relację bohaterów. Ładne językowo i chętnie poczytałabym jeszcze chwilkę…

Historia prosta jak rózga. Jedna scenka tylko – a jednak mająca swój urok.

Z początku można było pomyśleć: kolejna przemocowa historia (tak jak pisałem gdzie indziej, historie łączące przemoc i erotykę są charakterystyczne dla tego konkursu). Ta przemoc jest jednak mocno w cudzysłowie i mocno na marginesie historii a ofiara nie jest pozbawiona wpływu na to co się dzieje – oprawczyni pyta i dopiero gdy uzyskuje zgodę – przystępuje do „dzieła”. Całość przypomina więc w dużej mierze łóżkowe roleplay w klimacie “consent not consent”.

Opowiedziane sprawnie. Jest opowieść, jest fantastyka, jest erotyka, czegóż chcieć więcej?

Przypominam, że autor nie musi się odanonimizować, ale należy się skontaktować ze mną na PW, według zasad podanych w ==>WYNIKACH<==

Historia prosta i raczej przewidywalna, ale czytało się w miarę przyjemnie. Rycerzyk słodki w swojej niewinności.

Nowa Fantastyka