
To uczucie, gdy piszesz pod limit, a potem zauważasz, że patrzysz cały czas na licznik znaków BEZ SPACJI. *umiera*
To uczucie, gdy piszesz pod limit, a potem zauważasz, że patrzysz cały czas na licznik znaków BEZ SPACJI. *umiera*
Mężczyzna, którego miała przed sobą, nie był pierwszym więźniem w jej lochu. Wielu rycerzy przed nim wdzierało się do wieży, przerąbując się przez zastępy demonicznych sług mieczem i ogniem, wszyscy w słusznym – jak sądzili – celu pozbawienia życia złej czarodziejki.
Każda z tych historii kończyła się tak samo, a przynajmniej w tym samym miejscu: w otoczeniu kamiennych ścian, przy świetle ognia rozpalonego w metalowych misach, z rękoma uniesionymi nad głową. I z ciężkimi kajdanami wgryzionymi w nadgarstki.
Więzień jeszcze nie odzyskał przytomności. Wyglądał młodo; chłopięca twarz błyszczała od potu, a na czoło opadały sklejone kosmyki jasnych włosów. Czarodziejka przesuwała wzrokiem po ciele okrytym tuniką, badając spojrzeniem kształt rysujących się pod materiałem mięśni. Dostrzegała leciutkie drżenie muskularnych ramion – zapewne nie tyle od zaciętej walki, co od naprężenia ciała z powodu kajdan.
Wróciła spojrzeniem do twarzy jeńca. Stała tak blisko, że mogła przyjrzeć się jego długim rzęsom. Taki młody, świeży… Pełen siły. Wystarczyłoby wyciągnąć rękę, by paznokciem prześledzić krawędzie szczęki, szyi i obojczyka.
Zebrać na palec wilgotne kropelki ze spoconej skóry, a potem wsunąć do ust i zlizać. Poznać jego smak.
– Uch…
Powieki młodzieńca drgnęły. Obserwowała, jak zdrętwiałe męskie ciało budziło się do życia, jak mięśnie ramion zafalowały pod skórą, gdy chciał opuścić ręce. Zadźwięczały łańcuchy, ze spierzchniętych warg uleciał syk bólu. A potem otworzył oczy – i ich spojrzenia się spotkały.
W zielonej głębi zobaczyła zmieniające się jak w kalejdoskopie emocje: zaskoczenie, zmieszanie, lęk, a także coś jeszcze, czego z początku nie potrafiła uchwycić. Rycerz zamrugał parę razy. Spodziewała się, że jak pozostali będzie hardo odwzajemniał spojrzenie, ale nie – unikał spoglądania jej prosto w oczy, opuszczając głowę jakby ze wstydem.
W wyobraźni podnosiła rękę i chwytała go pod brodą, po czym zdecydowanym ruchem unosiła jego twarz ku sobie; patrzył na nią, a ona przesuwała kciukiem po dolnej wardze jeńca, może wsuwała mu do ust…
Od płomieni w misach buchał żar, przepocona rycerska tunika kleiła się do ciała. Kropla potu spłynęła po policzku, szyi i znikła pod krawędzią ubrania. Gorąco ognia musiało dawać się jeńcowi we znaki. Czarodziejka zacisnęła usta i ruchem palców przywołała mroźny podmuch, który wstąpił w jej oddech, gdy przemówiła:
– Przyszedłeś tutaj, żeby mnie zabić. Wiesz, jak skończyli ci, którzy przybyli tutaj przed tobą?
Szybkie, spłoszone spojrzenie zielonych jak trawa oczu. Znów opuścił głowę. Zauważyła jednak, jak prześlizgnął się wzrokiem po jej sylwetce, w sposób, w jaki mężczyźni często na nią patrzyli: tak, że niemal czuła na sobie ich dotyk.
– N-nie… Jak? – zapytał naiwnie.
– Potrafię wejrzeć w ludzką duszę. Kto ma czyste serce, może odejść. Jeżeli nie… – Zawiesiła głos. – Spójrz mi w oczy – rozkazała twardo.
Spełnił polecenie. Pot i dym ustąpiły miejsca ciepłej woni dojrzałego zboża i polnych kwiatów. Skwierczenie węgli zastąpiły dziewczęce głosy i śmiechy. Ręka młodzieńca rozchylała kłosy, aby lepiej dostrzec panny obmywające się nad brzegiem strumyka, ich dojrzewające, uroczo miękkie ciała, jasny meszek u zbiegu ud i różowe piramidki wieńczące rosnące piersi. Druga dłoń pracowała bez wytchnienia.
Czarodziejka uniosła brwi. Za ulgą zakradł się oszczędny uśmiech. Jeżeli to wszystko…
Obraz nagle uległ zmianie. Sielski pejzaż owionęły kłęby dymu, połykając słońce i kąpiące się dziewczęta. Z gęstej mgły – pachnącej wilgocią lochu – wyszedł cień, górując nad okolicą i skulonym młodzieńcem. Cień, który nabierał kobiecych kształtów, lecz zupełnie innych, niż u wiejskich panien; kształtów dojrzałych, obfitych, opiętych szatą do granic wytrzymałości materiału. Dopiero potem pojawiła się blada twarz o ostrym spojrzeniu, pokrytych szronem ustach i ciemnych oczach, w których odbijały się płomienie. Cień uśmiechał się uwodzicielsko, sunął dłońmi po ciele, po wewnętrznej stronie uda, rozchylając nogi, wsunął dłoń przez rozcięcie w sukni…
Zamrugała. Wizja rozmyła się i znów widziała przed sobą skutego rycerza. W jego oczach widniał strach, ale na policzkach rozlał się rumieniec.
– To… to nie tak, ja wcale… – Umilkł zauważywszy, gdzie czarodziejka kierowała wzrok.
Widząc, jak jego ciało do niej lgnęło, mimowolnie oblizała usta. Spojrzała w zielone oczy i cofnęła się o krok.
– Nie tak? A jak?
Z rozbawieniem położyła dłonie na piersiach i przechyliła głowę, obserwując go spod przymrużonych rzęs. Przełknął ślinę, wpatrzony w ściśnięty gorsetem biust. Palcami muskała miękkie ciało wylewające się znad ciasnego sznurowania, potarła wypustki widoczne pod materiałem szaty, uszczypnęła je lekko. W lochu rozbrzmiał brzęk łańcuchów, gdy rycerz poruszył się niespokojnie.
– Hmmm? – zamruczała z uśmiechem. – Podoba ci się to, co widzisz?
Wystarczającą odpowiedzią był intensywny rumieniec, błysk w oczach i niezdarne próby ukrycia wybrzuszenia pod tuniką. Znów uciekał wzrokiem.
– Bez obaw – szepnęła, podchodząc bliżej. – To nie jest żaden test. Jesteś… wystarczająco niewinny, byś mógł odejść wolno. Chyba, że…
Podniosła dłoń. Przesunęła leniwie palcami nad męskim policzkiem, czubkami paznokci zaledwie muskając krótką szczecinę zarostu. Chłodnym oddechem delikatnie owionęła jego spoconą twarz.
– Chyba, że… wolisz zostać jeszcze trochę?
Obrócił głowę ku niej. W zielonych oczach widziała zaskoczenie; być może nie wierzył do końca w tę propozycję. Patrzył to w jej oczy, to na usta, rozchylając własne i oddychając płytko i z podekscytowaniem.
Nachylił kark, już, już czuła jego ciepły oddech na wargach, przymykała oczy, gdy nagle cofnął głowę.
– Czy mogę… Mogę panią pocałować?
Uniosła brwi, a potem zaśmiała się cicho. Naprawdę różnił się od poprzednich rycerzy.
– Całuj, ile chcesz.
Nabrał powietrza, a potem pocałował ją, nieśmiało i niepewnie, ale bardzo chętnie; i odpowiedziała na pocałunek, dłońmi przesunęła po szerokich ramionach na kark, delektując się wilgocią i zapachem potu. Przycisnęła czubki paznokci do skóry, zostawiając białe ślady, przechyliła głowę i przygryzła jego dolną wargę, nim wślizgnęła się językiem do wnętrza ust. Kajdany znów zabrzęczały, gdy rycerz chwycił za łańcuchy i ochoczo napierał na nią ciałem, witając jej język swoim. Przeniosła dłonie w dół, drapiąc jego tunikę i w końcu wślizgując się pod materiał, badając twarde mięśnie i miękkie włosie porastające brzuch i pierś.
Był tak spragniony, że jeszcze starał się choć polizać jej wargi, gdy cofała usta. Z uśmieszkiem uniosła ręce i splotła ich palce.
– Kajdany już nie będą potrzebne. Chociaż chyba ci się podobają?
Oczy mu błyszczały i w końcu nie uciekał wzrokiem.
– Może później. Teraz chciałbym cię dotknąć – powiedział, wciąż z rumieńcem zawstydzenia rozlanym na policzkach.
Zakreśliła palcami wskazującymi małe kółka, zdejmując czar z kajdan, i szepnęła mu do ucha:
– Dotykaj, ile chcesz.
Hmmm… Anonimie, mam dylemat, bo – nauczona doświadczeniem – zerkam na początku na limit, a tu widzę znaków 6983, czyli więcej niż Regulamin pozwala, ale przecież piszesz w przedmowie o limicie, pod który pisałeś… Czy faktycznie go przekroczyłeś?
Istotnie. Anonim obiecuje do końca dnia przyciąć niesforne znaczki.
Podoba mi się. Bardzo głęboki tekst o instynkcie: przedłużenie gatunku za cenę śmierci osobnika. Baśniowy nastrój i symbolika od niepamiętnych czasów towarzyszą takim wtajemniczeniom.
Pozdrawiam.
Rozumiem, Anonimie. :)
A zatem witaj, przybywam z komentarzem. :)
No, no, mocno emocjonalne i do tego przeciekawe zestawienie spotkania “okrutnej wiedźmy” i “niewinnego rycerza”. Mnóstwo erotyki, a przy tym brak wulgarności, wyuzdania, czy sprośności, co bardzo chwalę i cenię. :)
Pozdrawiam serdecznie i klikam za: konkursowy nastrój, pomysł oraz jego prezentację, powodzenia. :)
Ten nieszczęsny limit pomijając, całkiem zgrabne i pomysłowe :)
Hej Jako erotyka opowiadanie wyszło bardzo dobrze :) Brakowało mi fabuły, bo to co zostało opisane, było dość przewidywalne i raczej niczym nie zaskakiwało. Takie odwrócone 50 twarzy Grzegorza w wersji fantasy :) Pozdrawiam :)
Hej, im barwniejsze opisy tym piękniejszy obraz w mojej głowie, a że zręcznie operujesz słowem to i obraz zapiera dech w piersiach:) miło tu było:) Pozdrawiam
Hej!
Od razu jestem zaintrygowana historią. Niby wiem, czego się spodziewać (bo konkurs zdradza takie rzeczy), ale mimo wszystko jestem ciekawa, jak zostanie to rozegrane. :)
Czyta się płynnie, jest dobre wyczucie smaku, opisy są takie zmysłowe i delikatne zarazem.
Historia jest prosta, ale mi to nie przeszkadzało. Styl kojarzy mi się z pewną osobą z forum. :)
Pozdrawiam,
Ananke
Zgrabnie napisane, obrazowo i ze smakiem. Jest tu dużo erotyki, która zwykle do mnie nie przemawia, ale u Ciebie (oprócz tego smakowania potu) mnie wręcz zaciekawiła. Motyw spragnionego młodzieńca i doświadczonej kobiety nigdy mnie nie interesował (czy to w książkach, czy w filmach), ale znów tutaj pasował bezsprzecznie. Szkoda, że nie dowiemy się niczego więcej. Ten limit jest bezlitosny!
:D
Sympatyczne :)
Podobało mi się! Erotycznie wysmakowane, jest nastrój, jest scenka, i przy tej ilości znaków, to zupełnie wystarczy! :)
Cześć, Anonimie!
Fajnie napisane! Jest nacisk na erotykę i napięcie budowane pomiędzy bohaterami. Napisane sprawnie i z wyczuciem. Może trochę ta czarodziejka jest jak z mokrych snów wielbicieli Achai, ale pod konkurs pasuje ;)
Pozdrawiam i powodzenia w krokusie!
Anonim dziękuje za wszystkie opinie. Cieszy się, że wpadliście, i że większości tekst zapewnił miłe wrażenia :)
Anonim wita także szanowne jury!
To jest sado-maso odpowiadające moim potrzebom;) Historia smakowita, wyważona i dlatego czytana zachłannie. Podoba mi się zmiana perspektywy, czy może raczej miejsca z którego oglądamy relację bohaterów. Ładne językowo i chętnie poczytałabym jeszcze chwilkę…
Historia prosta jak rózga. Jedna scenka tylko – a jednak mająca swój urok.
Z początku można było pomyśleć: kolejna przemocowa historia (tak jak pisałem gdzie indziej, historie łączące przemoc i erotykę są charakterystyczne dla tego konkursu). Ta przemoc jest jednak mocno w cudzysłowie i mocno na marginesie historii a ofiara nie jest pozbawiona wpływu na to co się dzieje – oprawczyni pyta i dopiero gdy uzyskuje zgodę – przystępuje do „dzieła”. Całość przypomina więc w dużej mierze łóżkowe roleplay w klimacie “consent not consent”.
Opowiedziane sprawnie. Jest opowieść, jest fantastyka, jest erotyka, czegóż chcieć więcej?
Przypominam, że autor nie musi się odanonimizować, ale należy się skontaktować ze mną na PW, według zasad podanych w ==>WYNIKACH<==
Historia prosta i raczej przewidywalna, ale czytało się w miarę przyjemnie. Rycerzyk słodki w swojej niewinności.