- Opowiadanie: ośmiornica - Kwiat (18+)

Kwiat (18+)

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Kwiat (18+)

Ostatnie promienie słońca malowały stare, kuchenne szafki złocistą czerwienią. Sąsiedzi za ścianą krzyczeli. On na żonę, ona na dzieci, dzieci na siebie. Na dole mieszkali studenci; głośna muzyka, głośne rozmowy, głośny śmiech.

Agnieszka, przytłoczona zmęczeniem całego tygodnia, podniosła się ciężko z krzesła i skręciła gaz pod gwiżdżącym czajnikiem. Wsadziła szklankę do metalowego koszyczka, do szklanki torebkę herbaty. Zalała. Gdy woda z wolna zabarwiała się kolorem ciemnego bursztynu, sięgnęła po nowy nóż. Przykuł jej wzrok na wystawie, zawładnął nią, nie pozwolił odejść obojętnie. Wyglądał tak podobnie do tamtego, należącego do babci…

Drewniana rączka przyjemnie leżała w dłoni. Agnieszka przejechała palcem po klasycznie zagiętym ostrzu; krew zakwitła czerwonymi pąkami. Duże krople spadały na kuchenny blat, rozbijały się o kremowe kafle podłogi, tworząc na nich czerwone kwiaty pająka. Agnieszka spojrzała na wiszącą pośrodku pustej ściany rubinową gailardię dziadka i possała skaleczony palec. Krew przypominała w smaku łzy i ocean.

Jutro sobota – pomyślała, rozpogadzając się w uśmiechu.

 

*

 

Agnieszka przecisnęła się przez tłum do baru, usiadła na zwolnionym właśnie stołku i zamówiła drinka. Wirujące pod sufitem kule rzucały kolorowe refleksy. Bicie serca zestrajało się z szaleńczym rytmem basów. Wkrótce pierwsze pary zaczęły tańczyć przy dźwiękach elektronicznej muzyki. Wtedy go zobaczyła. Wszedł wraz z dwójką kolegów. Prześlizgnęła się wzrokiem po jego smukłej, umięśnionej sylwetce, śniadej cerze i połyskliwie czarnych włosach. Dostrzegł jej spojrzenie, błysnął bielą zębów. Odwróciła głowę. Jeszcze nie pora.

– Nie przyszedł? – zapytał barman, stawiając przed nią drinka. Seledynowa zieleń mieszała się leniwie z siarkową żółcią i burgundem.

– Słucham?

– Pani partner. Nie przyszedł?

Pokręciła głową, posyłając mu zdawkowy uśmiech. Nie lubiła gadatliwych barmanów równie mocno jak gadatliwych taksówkarzy. Wbiła wzrok w kolory, a on nie pytał więcej. Co jakiś czas donosił jedynie kolejne zamówienia.

Robiło się coraz później. Atmosfera w barze stała się duszna, zmysłowa, w powietrzu zawisło pełne oczekiwania napięcie. 

Agnieszka wyszukała wśród tańczących mężczyznę, który wcześniej przykuł jej uwagę. Po chwili wyczuł wbity w siebie wzrok i uśmiechnął się, gdy ją dostrzegł. Tym razem nie odwróciła głowy; koniuszkiem języka zwilżyła wargi. Kiedy piosenka dobiegła końca, ruszył w jej stronę.

– Idealny – szepnęła.

Usiadł obok, unosząc pytająco brwi. Zapach jego potu mieszał się z tytoniem i wodą kolońską.

– Jesteś idealny – powiedziała głośniej.

Zaśmiał się śmiechem mężczyzny nawykłego do komplementów.

Ciekawe, jaki skrywał w sobie kwiat.

Serce w jej piersi zabiło szybciej, zabarwiło policzki delikatnym rumieńcem.

– Napijesz się? – zapytał. 

Kąciki jej warg powędrowały delikatnie w górę. Wsunęła w usta słomkę, patrząc na niego spod rzęs. Zassała. Na dnie szklanki zagrzechotał lód. 

– Cały wieczór piję.

– Ale nie ze mną.

– Możemy to naprawić…

W głodnym spojrzeniu mężczyzny przyczaił się triumf.

– Jeszcze raz to samo?

Kiwnęła głową.

– Co taka piękna kobieta robi tutaj cały wieczór sama? – zapytał.

Agnieszka powstrzymała odruch przewrócenia oczami. Upiła drinka, wpatrując się w jego tęczówki. W ciemnym brązie zamigotały drobinki złota.

– Co jest złego w samotności?

Mężczyzna zmieszał się nieznacznie, ale po chwili promienny uśmiech znów zagościł na jego twarzy.

– Pokażę ci, jeśli mi na to pozwolisz. 

Burgund w szklance zawirował niecierpliwie.

 

*

 

Agnieszka rzuciła na ziemię torebkę. Buty cisnęła w kąt. Wpiła się w usta mężczyzny, zdzierając mu z ramion kurtkę. Oddychał szybko, chrapliwie. Czuła jego podniecenie. 

Wyszarpnęła koszulę ze spodni, wsunęła pod nią dłonie. Chwycił ją i mocno przyciągnął do ciebie. Nogą zatrzasnął drzwi. 

Przywarła do niego, ugryzła w wargę. Syknął i otarł opuszkiem kroplę krwi. Ta czerwień... Chwyciła jego dłoń, wsunęła palec do ust. Ssała, patrząc mu w oczy; ocean i łzy. Serce biło gorączkowo. Pompowało w tętnice płynny ogień.

– Zerwij to ze mnie – powiedziała, wskazując na sukienkę.

Posłuchał. Czarny materiał opadł na podłogę. Jego dłonie odnalazły drogę pod koronką stanika, pod wąskim paskiem majtek.

Znów poszukała jego ust, zacisnęła palce na gładkiej skórze pleców, na napiętych mięśniach. Zarost drapał jej twarz. Agnieszka pociągnęła mężczyznę w stronę kuchni. Spojrzał zdziwiony, lecz nie skomentował.

Chwycił ją silnymi ramionami i posadził na stole. Objęła go udami. Wzrokiem poganiała jego dłonie gorączkowo rozpinające pasek. Krzyknęła, gdy się w nią wbił, wygięła w tył.

 Pchnął ją na blat, poddusił. 

– Uderz mnie – wydyszała. 

Uderzył. Przejechała językiem po pulsującym miejscu. Ból i rozkosz. 

Znów ją uderzył, a ona zawyła, przyciągając go mocniej w głąb siebie. Przyspieszył. Bicie zegara zagłuszyło jęki rozkoszy oraz miarowe stukanie stołu o ścianę. Świat skurczył się do ciasnej kuchni w bloku z wielkiej płyty i do tej chwili pełnej zatracenia. Brakowało jedynie koloru.

Dłoń Agnieszki oderwała się od biodra kochanka, prześlizgnęła po blacie. Natrafiła na drewnianą rączkę noża. Błysnęła stal.

Złote drobinki w ciemnym brązie oczu zamigotały pełne bólu i przerażenia. Mężczyzna odsunął się, zachwiał. Palce przyciśnięte do szyi nie potrafiły powstrzymać wypływającej czerwieni. Miała taki głęboki odcień… Płynęła dziko, niepohamowanie, uwolniona z okowów żył i arterii. Wreszcie wolna. Żar dogasającego życia.

Kobieta zacisnęła uda, czując spazmy spełnienia. Zajęczała z zachwytu, gdy krew zgęstniała i rozkwitła w kryształowych pąkach.

 

*

 

– Proszę powiedzieć, co się stało. – Głos młodego policjanta był ciepły, pełen współczucia. 

Agnieszka mocniej zacisnęła palce na rubinowej dalii, której płatki zdawały się nadal pulsować w rytmie serca.

– Zaproponował, że odwiezie mnie do domu – szepnęła.

Niby przypadkiem dotknęła knykciami spuchnięte wargi. 

 Babcia wspomniała, że prawo zawsze chroni ofiary… 

Rzuciła szybkie spojrzenie w stronę starszego funkcjonariusza. Przypatrywał się jej uważnie spod krzaczastych brwi. 

– Ja… wiem, że to było głupie. Nie powinnam była się zgodzić. Obcy człowiek… Za dużo wypiłam. Chciałam pożegnać się przed drzwiami, ale on wdarł się do mojego mieszkania i… 

Spuściła głowę, pozwalając, by włosy przysłoniły jej twarz; zdradzieckie kąciki warg znów próbowały się unieść. 

– Rozumiem. Niestety będziemy musieli zabrać panią na komisariat i spisać zeznania.

Kiedy ją wyprowadzali, spojrzała ostatni raz w stronę kuchni. Technicy zdawali się nie zauważać, jak niewiele krwi pozostało. Czerwone strużki przywołały na moment ostatnie wspomnienie po dziadku i jego kwiecie, który babcia podarowała jej przed śmiercią. 

Piękny – pomyślała.

Koniec

Komentarze

Witaj.

Bardzo mocne i wyraziste przesłanie. :) Żal mi Agnieszki i jej psychiki. A także – kolejnych adoratorów. 

Pozdrawiam serdecznie, klikam za znakomity klimat thrillera, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Hej 

 

Na początek tekst kapeli Carnivore – Sex and violence : 

“Sexual deviation

Religious desecration

Civil mutilation

Violent procreation

A-ahhh

Ahhhhhh

Bleed for me

Sex and violence

Sex and violence

Take it easy” 

 

O taki kawałek mi przypomniał Twój tekst :) 

 

A jeśli chodzi o szorta to sprytnie jest poprowadzony :). Najpierw dostajemy Agnieszke, która na pewno zrobi coś złego i czekamy… bar… scena erotyczna… i pomyślałem sobie “ no czas by już gościu zginął”. No i ginie :). Na tym etapie nic ciekawego. 

Ale rozmowa z policjantem super zamyka całe opowiadanie :). 

Można powiedzieć, że na przewidywalności historii został zbudowany finał, który wywraca opowiadanie i sprawia, że jest bardzo dobre :) 

Podsumowując :

Klimat odpowiedni, scena erotyczna ciekawa ( trochę jak z filmu, ale jak dla mnie pasuje) no i finał petarda.  

 

Klikam i pozdrawiam :) 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Fajne opowiadanie z szybkim tempem. I ciekawy pomysł z tymi kwiatami – choć jak na mój gust ta szczypta fantastyki mogłaby być nieco większa ;) Nie było też większego zaskoczenia jeśli chodzi o zwabienie ofiary i finał… Niemniej czytało się całkiem nieźle :)

Spodziewaj się niespodziewanego

Krwawe łzy – hemolakria

Lożanka bezprenumeratowa

entropia nigdy nie maleje

Dziękuję za wszystkie komentarze.

bruce, myślę, że kolejni adoratorzy będą się mieli kwitnąco.

Bardjaskiej, “Take it easy”, tak, podoba mi się ;)

NaNa, fantastyki nigdy nie za wiele ;)

Ambush, Jim, dzięki za ilustracje :D

 

bruce, myślę, że kolejni adoratorzy będą się mieli kwitnąco.

O, to na pewno! laugh

Pecunia non olet

Cześć.

 

Agnieszka przejechała palcem po klasycznie zagiętym ostrzu

Nie zaszkodziłoby chyba napisać „kobieta”, żeby ciągle nie powtarzać imienia bohaterki.

 

Proszę powiedzieć, co się stało – mówi policjant, następnie Agnieszka nie mówi mu, co się stało, a on nie drąży?

 

Nie porwało. Szybkie, raczej przewidywalne, śladowa szczypta fantastyki. Niemniej podoba mi się styl, w jakim piszesz, i opisy pełne wyrazistych kolorów.

 

Pozdróweczka.

Precz z sygnaturkami.

Ładnie opisane i wyraziste opko, niestety przewidywalne. Szkoda, że element fantastyki stał z boku, bo mógł skraść show. Dobrze dobrane tempo do historii, wyraźne osobowości oraz opisy, które nie pozwalają pogubić się w akcji. Brakuje mi niestety elementu zaskoczenia, powiewu świeżości.

Hej!

Czytało się szybko i dobrze, sporo akcji, jest erotyka, bez przesadzania, dobre, namiętne opisy. A w tym wszystkim czaiła się taka aura zła, tej obsesji na punkcie krwi, tego zabójstwa. Brakowało mi jedynie elementu fantastyki, tzn. czekałam, żeby poznać, gdzie się ukrył i jak go zabrakło to było mi trochę szkoda, ale i tak dobrze się czytało. ;) Chyba że coś przegapiłam, to się chętnie dowiem. :) Szkoda, że od początku wiadomo, że Agnieszka coś zrobi mężczyźnie.

 

Pozdrawiam,

Ananke

Dobrze napisane, historia nie utyka na żadnej mieliźnie. Masz łatwość pisania w dobrym tego słowa znaczeniu – zdania są płynne.

Nie zrozumiałem: czerwone kwiaty pająka w trzecim akapicie.

Pozdrawiam.

 

Niebieski_kosmita cieszę się, że spodobał się chociaż styl i kolorowe opisy ;)

M.G.Zanadra następnym razem postaram się bardziej zaskoczyć.

Ananke masz rację, trzeba było trochę rozdmuchać tę szczyptę fantastyki, chociaż tutaj limit zniechęcił mnie do dmuchania.

Oblatywacz bardzo się cieszę, że nigdzie nie utknąłeś ;) 

Nie zrozumiałem: czerwone kwiaty pająka w trzecim akapicie.

To ta szczypta fantastyki właśnie. Agnieszka potrafiła tworzyć kwiaty z krwi, kwiat pająka to inaczej lilia pająka.

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Szort w porządku, chociaż ma pewne wady: fabuła w dużej części przewidywalna i fantastyki maławo. Ale ogólnie czytało się przyjemnie. Ogrodniczka z babci prababci…

Babska logika rządzi!

Gdzieś od pierwszych gwiazdek łatwo zgadnąć, co się stanie. Chociaż osobiście spodziewałem się wampirów. ;) Główny zarzut to praktyczny brak fantastyki, bo ludzie o… niepokojących fetyszach nie są niczym nadzwyczajnym. A bez wyjaśnienia wziąłbym fragment o ,,kwiatach pająka” za jakąś barwną przenośnię, więc ten element też raczej na wiarę. :\

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Ja też w pierwszej chwili potraktowałam jak przenośnię. Ale skoro trzymała kwiat podczas rozmowy z policjantem…

Babska logika rządzi!

Perfidna historyjka. Ja, ufna czytelniczka, dałam się porwać namiętności, a tu cios w plecy. Końcówka wywołała u mnie wielkiego banana na twarzy, jakie piękne tradycje, ile barw i zachwytów. 

Lożanka bezprenumeratowa

To nie jedyny utwór w obu ścieżkach eksploatujący temat seksualnej przemocy. Jak widać, jest to temat ważny, skoro różni autorzy w różnych podejściach po niego sięgają.

Czy to znak czasów? Obraz wewnętrznych pragnień lub lęków? Nie mnie to oceniać.

Mamy tu mordercze opowiadanie utrzymane w morderczym tempie.

Od początku wiemy, co się wydarzy, ale utwór nie chce nas zaskakiwać, nie taka jego rola.

Jest w tym tekście atmosfera wyczekiwania (mimo tempa, które jak wspomniałem – jest szybkie) – tu nawet burgund w szklance wiruje niecierpliwie.

I my niecierpliwie czekamy na finał.

Erotyki mamy tu mało, ale bardzo intensywnej. Z fantastyką podobnie. Gdy myślimy już, że nic w utworze nas nie zaskoczy, dostajemy po finale, scenkę „po napisach”, w której oprawczyni sprytnie odgrywa rolę ofiary, a do dziadkowego kwiatu dołącza kwiat kolejny. Piękny.

entropia nigdy nie maleje

Serdecznie gratuluję piątego miejsca!

 

pozdrawiam :)

entropia nigdy nie maleje

Finkla ciszę się, że przyjemnie się czytało. Zawsze lepiej hodować kwiatki niż je wąchać. Od spodu ;)

SNDWLKR wampiry w sumie fajnie zmyliłyby trop :P

Ambush bo to była bajka z przestrogą: nie bądź ufna w namiętności, bo skończysz z nożykiem w tętniczce.

Jim, dziękuję za fajny komentarz, konkurs i piąte miejsce. W podziękowaniu należy ci się czerwony kwiatek ;)

ośmiornica

…mam się bać? ;)

entropia nigdy nie maleje

Nie, no co ty… ^^

Powinnam się domyślić! O! Podstępny głowonogu;)

Lożanka bezprenumeratowa

To ta szczypta fantastyki właśnie. Agnieszka potrafiła tworzyć kwiaty z krwi, kwiat pająka to inaczej lilia pająka.

 

Ach, widzisz, to ja nie zrozumiałam, tzn. uznałam to za przenośnię. Czasami w tekstach są równie ładne przenośnie i tutaj też szłam tym tokiem myślenia. A przy tej dalii, jak rozmawiała z policjantem, jakoś tak skojarzyłam sobie, że to jakaś rubinowa broszka w kształcie dalii, którą ona trzyma w ręku i bawi się, żeby pokazać, że czuje stres. :D

 

Może gdyby trochę rozbudować te opisy kwiatów…

 

Poza tym – gratulacje! :)

Ośmiornico, brawa za tekst i jego klimat! :)

Pecunia non olet

Ambush 

Powinnam się domyślić! O! Podstępny głowonogu;)

hyhy

 

 

Ananke 

Może gdyby trochę rozbudować te opisy kwiatów…

Racja, opisy kwiatuszków wyszły dość subtelnie w porównaniu do opisu innych scen :P

 

bruce

Dziękuję <3

Nowa Fantastyka