
komentarze: 2249, w dziale opowiadań: 1845, opowiadania: 665
komentarze: 2249, w dziale opowiadań: 1845, opowiadania: 665
chalbarczyk, hej!
Bohaterce dajesz trochę głębi, ale czy nie bardziej prawdopodobne, że pragnęłaby śmierci po tym, co ją spotkało, natomiast jej pierwsze słowa to:
Poczekaj. Chcę wiedzieć, gdzie jestem.
Zapewne pragnęła śmierci. Może. Ale jest też coś takiego jak silnie wrodzona, ludzka ciekowość. Fajnie więc wiedzieć, gdzie chce się umrzeć :)
Mnich i kobieta nie mają głębszej relacji, ich spotkania nie wprowadzają napięcia, nawet powiedziałabym, są trochę nudne.
Owszem, i wcale takiej nie mieli mieć. Ale wystarczyła jakakolwiek relacja, aby w trudnej sytuacji bohaterów zbudowała się pewna więź. Czasami relacje budują się przy zwykłych czynnościach i rozmowach, nie przy wyniosłych zwierzeniach i innych takich.
Spotkania mogły Cię nudzić, jasne. Żadne fajerwerki podczas nich nie strzelają. Ale to jest właśnie powolne budowanie napięcia i tworzenie relacji, której nie dostrzegłaś.
Dzięki za komentarz.
beeeecki, czołem!
Owszem, tekst miał być spokojny. Ciężki, przygnębiający, ale rzucony do spokojnej rzeki, nie rwącego potoku.
Miło, że Ci się podobało.
Pozdrawiam!
MichaelBullfinch
dzięki za wizytę i komentarz.
cezary_cezary
cieszę się, że byłem w Twojej ocenie blisko nominacji i przyjmuję z pokorą, że jej nie otrzymam z Twego ramienia :)
Zastanawia mnie, czy gwałt był jakąś formą katalizatora, czy ostatecznie i tak Lea oddałaby swoje życie u łodygi Kwiatu, nawet bez tak traumatycznych doznań?
Trudno stwierdzić, to już pole wyłącznie do indywidualnych domysłów. Istnieje jednak szansa, że gdyby nie przygoda z mnichami w ostatnią noc, ostatecznie wszystko skończyłoby się inaczej. W końcu chwilę wcześniej po raz pierwszy się uśmiecha, więc wraca powoli do jako takiego stanu normalności, a Ivar zaczyna rozważać, czy nie opuścić klasztoru wraz z nią, więc kto wie.
A co do dialogów – przyjmuję zarzut, ale akurat w tych dwóch fragmentach, które przytoczyłeś, nie potrafię wypatrzeć zbyt nowoczesnych zwrotów.
Finkla
podziękował za wizytę.
Co do rozpoznania kobiety. Po pierwsze, nie jest konkretnie nakreślone, w jakim wieku został porzucony przez matkę. Jako dziecko może określać zarówno niemowlę, jak i kilkulatka. A po drugie, w klasztornej bibliotece pewnikiem mieli pozycję Czorty, biesy, kobiety, czyli o istotach demonicznych, w której to były odpowiednie ryciny :P
Z tymi oczami to nie wiem czemu tak się uparłem na tę konstrukcję, no ale się uparłem…
Nova
dzięki za komentarz i fajnie, że mimo, iż to nie Twój styl, tekst cię w jakiś sposób poruszył i się spodobał.
Ładny obrazek, pełen zapachów i widoków. Aż zatęskniłem za własną Australią, która przez prozę życia została gdzieś tam w tyle. No i oby na wspomnianym stoliku zagościła zacna książka. Pozdrawiam
Bardzo ładnie i zgrabnie napisane.
Jest uczucie melancholii, jest nutka nostalgii, jest żal i inne niefajne emocje drzemiące w każdym z nas, ale to wszystko zapakowałaś w ładne, barwne opisy, otoczone sielskim, spokojnym obrazkiem. Przez to całość nieźle ze sobą współgra i sprawia, że lektura była przyjemnością. Bez efektów wow, bez jakiś zwrotów akcji, ale z utrzymaniem dobrego poziomu i narracji od początku do końca.
Pozdrawiam :)
Jim
Dodatkowy plus, że jak wiesz z mego mejla, przynajmniej pod względem wyglądu, mogłem się z mnichem w pełni utożsamiać ;-)
:D Hm, czyli stajesz w szranki z Ivarem? Jeśli patrząc w dół widzisz swoje stopy – wygrywasz. Jak nie, to uznajmy, że jest remis :P
HollyHell91
miło, że tak szybko przeczytałaś. A wygenerowana grafika bardzo ładnie i dobrze odzwierciedla to, co miałem w głowie, więc umiejętnie tej AI podsunęłaś wytyczne :)
dawidiq150
cieszę się, że opowiadanie Ci się spodobało.
Podziękował za klika.
Marszawa
mogę jedynie przeprosić za przeoranie. Mimo wszystko mam nadzieję, że było choć trochę warto się tak przeorać.
Mam tendencję do raczej złych zakończeń, więc to i tak łagodniejsza wersja :)
Historia Lei jest poruszająca i pewnie zostanie w mojej głowie na długo.
Bardzo mnie cieszy, że ta historia zostanie z Tobą dłużej niż tylko na czas czytania.
Co do humoru – fajnie, że wyłapałaś. Starałem się dać kilka momentów na rozluźnienie.
Dzięki Wszystkim za wizytę i pozdrawiam!
Historia Lei jest poruszająca i pewnie zostanie w mojej głowie na długo.
Historia Lei jest poruszająca i pewnie zostanie w mojej głowie na długo.
Historia Lei jest poruszająca i pewnie zostanie w mojej głowie na długo.
Dzięki Wszystkim za komentarze.
Jim, księgi wyniósł Ivar, czyli jeden z mnichów. Nigdzie nie ma wzmianki, że dostęp do biblioteki był w jakiś sposób ograniczony. A co do pytania dotyczącego ostatniej sceny – tak, jest duży przeskok czasowy, choć nieokreślony w żadne konkretne ramy.
P.S. odpiszę na Twojego maila niebawem :)
bruce, dziękuję za wyłapanie mankamentów. Przecinki mnie nie lubią, a ja nie lubię przecinków, i tak jest od zarania dziejów :) Oczywiście zmieniłem na warzenie, dobrze, że to wypatrzyłaś! A reszta do przemyślenia, ale to nie na szybko. Krwawa jatka na koniec? Potrzymaj mi piwo, następnym razem ;)
Hesket, cieszę się, że tekst trafił w Twoje gusta. Z oczami chyba jest mimo wszystko poprawnie, ale jeszcze to zweryfikuję.
freki, często piszę pewne sceny zbyt dosłownie, więc tym razem postawiłem na niewielkie nakreślenia i niedopowiedzenia. Rozumiem, że może być niedosyt, ale tam gdzie brakuje literek, należy podkręcić wyobraźnię na wyższy level :) Dialogom się przyjrzę, może coś w tym jest, choć staram się zachować naturalność.
GalicyjskiZakapior, dzięki za klika i opinię. I jakie szczęście, że mamy Google :)
Wena to cwana bestia. Najpierw wbija Ci do łba, że wymyśliłeś coś ekstra, super, wybitnego, jedynego w swoim rodzaju etc. A po jakimś czasie różowa zasłona spada. Czasem z hukiem. Niemniej jednak, Koalo, z tym wszystko już było to jest tak jak z rosołem (przynajmniej u mnie w chałupie). Niby za każdym razem dajesz te same warzywa i zwierzątka, a zawsze smakuje nieco inaczej :)
Cześć, Bruce. Z pewnością należy rozpatrywać ten tekst jako bajkę, bo wiele aspektów jest mocno naciąganych. Najbardziej komiczna wydała mi się scena, w której biegaczka z innej planety upada po strzale śliną – ależ Ziemianka musiała mieć moc w płucach :D No i najbardziej nierealne wydawało mi się, że nikt nie reaguje na te wszystkie zagrywki i równocześnie że wszystkie biegaczki tak ochoczo pomagają kosztem własnego wyniku. Ale dobra, pojawiła się wzmianka o kodeksie. Rozpatrując jednak opowiadanie jako bajkę, a tak należy uczynić, to wszystko co wcześniej napisałem jest nieistotne, bo zwyczajnie brnięcie po torze wyścigowym było przyjemnością a końcówka i puenta robi robotę :)
Finklo, już zdążyłem zapomnieć o tym tekście, ale pojawiłaś się Ty :)
Dzięki za przeczytanie i komentarz.
Z odrobinę łopatologicznym wyjaśnieniem się zgadzam – zwyczajnie zabrakło mi wtedy pomysłu na inną formę przedstawienie tego i owego.
A co do opisanej diety, pewnie masz dużo racji. Tylko kanibali to pewnie nie badają za bardzo, więc trudno przewidzieć realne długotrwałe efekty takiego jedzonka :)
Pozdrawiam!
Gratulacje!
Bardzie, jak już się odezwałeś to zaznaczę, że z Chorzowa niedaleko :) Ambush, przeczytałem pogłoski o centaurach i przez 5 min zastanawiałem się, co ma aspołeczność do centaurów :P No a tak serio to przydałoby się zebrać większą drużynę… Sami nie pójdziemy bo jak żonie wytłumaczę spotkanie fantastyczne z jedną kobietą :)
Ave. Dodaję ostatniego klika do biblio za lekkość narracji oraz lekki, przyjemny flow opowiadania jak to u Ciebie. Jednak mam jedno zastrzeżenie, a raczej takie subiektywne odczucie. Motywacja bohaterki. Wiem, że w tego typu luźnej i humorystycznej historii może być nieco większe przyzwolenie na brak dokładniejszego roztrząsania motywacji bohaterów, ale przez to zupełnie nie odczułem, aby zmiana Karoliny i to co robi (sposób windykacji) były wiarygodne. Ma jakieś stereotypowe rozkminy filozoficzne w kibelku na początku, potem pojawia się tam jakieś zdanie czy dwa coś tam wyjaśniające, ale to niewiele. Przez to, mimo że lektura była lekka i przyjemna, nie miałem poczucia, że wiem, dlaczego Karolina czyni to, co czyni. Pozdrawiam!
Cześć, Dawidzie. Często piszesz opowiadania w formie retrospekcji czy listów, a nie ukrywam, że taka forma nie należy do moich ulubionych. Niemniej jednak uważam, że za ten szort klik na zachętę się należy. Nie ma tu wiele błędów, a opisanie złej natury ludzi w kontekście dobroci babci okazało się nie najgorszym pomysłem. I choć oczywiście nie wszyscy ludzie są źli to racja, że jest ich zdecydowanie za dużo. Ale wynika to z wielu, wielu powodów, choć Ty pewnie uznasz taki fakt za wpływ szatana/diabła, co oczywiście szanuję, choć nie podzielam. Pozdrawiam!
Bry wieczór, Finklo. Ogólny wydźwięk jak najbardziej poważny, ale dialogi robią robotę i wprowadzają wystarczają ilość lekkości i momentami humoru. Czy wspomniany jeden z drugim to rzeczywiście idiota i jego pomocnik? To się jeszcze finalnie okaże. Przyjemny i jak to u Ciebie dobrze wykonany szort, choć chciałoby się czegoś więcej. Pozdrawiam
Holly, od dłuższego czasu nie zamieszczałem żadnych opowiadań, bo obecnie każde ochłapy wolnego czasu poświęcam na większe projekty, ale przeczytawszy temat Twojego konkursu postanowiłem jednak coś skrobnąć, tym bardziej że pomysł sam wpadł do łebka :)
Super! Fajnie, że się pokazaliście z nagrodami :) Jim, Twoja kolej! Podeślij wytyczne do projektu koszulki i działamy.
Krokusie, nowa szata leży na Tobie jak trza :) Oby dodała +10 do szybkości i wytrzymałości podczas biegania i +15 do celności podczas grania w siatkówkę ;)
Piwo w doborowym towarzystwie jest bezcenne ;)
Niezłe :) Zacny plan miał Ryszard. Ciekawe tylko jak obliczył ilość truskawek, które mógł zjeść, aby się nie przekręcić :)
Zgrabna koncepcja, szkoda tylko że nie rozbudowana w formę większego opowiadania z historią. Natomiast pierwsze zdanie zaprzecza temu, co już ma miejsce. Chociażby w Azji są już potwierdzone przypadki mężczyzn, którzy wzięli oficjalny ślub z robotami i deklarują miłość równą prawdziwemu człowiekowi. Świat skończy się prędzej czy później, ale raczej z innych powodów. Choć samotność i wirtualne życie to w istocie problem, o czym zresztą obecnie piszę coś większego. Pozdrawiam
Mogę i ten czerwiec i sierpień/wrzesień. Niechaj się więc jeszcze inni chętni znajdą/wypowiedzą (wysyła sygnał telepatyczny do Krakusów i wszystkich potencjalnie zainteresowanych). P.S. Zanais, z Kołobrzegu pendolino rzut beretem do Krakowa :)
Jestem za! Wybierałem się na 10 spotkań i na żadne nigdy nie dotarłem z przyczyn losowych/życiowych, ale może tym razem się uda. Urlop dopiero w lipcu, wcześniej jestem względnie dostępny, więc mogę się dostosować do terminu.
Gratulacje! Dodatkowo cieszy, że to dwa konkursowe opowiadania ;)
No już są!
Po burzliwych naradach przybywamy z wynikami.
Miałem rozpocząć od kwiecistej przemowy, jednak nie będę OWIJAŁ W BAWEŁNĘ, gdyż był to w końcu konkurs o szatach (to jest ten moment, w którym należy się śmiać z żartu).
Dziękujemy wszystkim, którzy wzięli udział w pokazie mody, a teraz jedziemy z tematem:
<taktyczna przerwa>
MIEJSCE PIERWSZE:
Krokus – Baśń o smoczych pieśniach
MIEJSCE DRUGIE:
Jim – Wino i sztylet
MIEJSCE TRZECIE:
HollyHell91 – Obca
Natomiast wiedzieć musicie, że ciasno było pod podium, oj ciasno, tak więc z tego miejsca chcielibyśmy wyróżnić dodatkowo trzy teksty, które z pewnych powodów nie mogły znaleźć się w pierwszej trójce, ale które są godne wyróżnienia. A są to (w przypadkowej kolejności):
meksico – Lepiej późno niż wcale
JolkaK – Ślepa noc
Finkla – Zuchwałe kradzieże na Olimpie
Pod tekstami z czasem pojawią się nasze komentarze i tym samym tam będą szczegółowe uzasadnienia.
Cześć i chwała zwycięzcom, wyróżnionym i pozostałym uczestnikom!
WAŻNA INFORMACJA dla zdobywców trzech pierwszych miejsc:
Wyślijcie do mnie tutaj na priv swoje adresy mailowe. Otrzymacie wówczas szczegółowe wytyczne co do nagrody. A jak już dostaniecie nowe, zaprojektowane dla Was szaty, to zawsze będziecie mogli się nimi pochwalić w tym wątku :)
Można się rozejść!
xxx
Spodziewajcie się wyników dziś wieczorem (późnym) :)
Dogin dziękuje Wszystkim za komentarze i pozdrawia zdrowym łapskiem. Przy okazji szepcze: wyniki TUŻ TUŻ, choć nie wiadomo czy bliżej pierwszego TUŻ, czy też drugiego TUŻ :)
Przeczytane.
Przeczytane.
Przeczytane.
Przeczytane.
Przeczytane.
Przeczytane.
Przeczytane.
Przeczytane.
Przeczytane.
Przeczytane.
Holly, jeszcze nie wiem w jakiej formie będą wyniki, być może wypiszemy na "masce", If You know what I mean :P A przy okazji: tydzień z porywem do dwóch i postaramy się przybyć z wynikami.
Świetnie, gratulacje!
Przeczytane.
Przeczytane.
Ludziska, dziękujemy za wszystkie teksty. Wrócimy z wynikami w najbliższej przyszłości :)
UWAGA:
Z racji, że wysypało dziś pod chałupą pełno krokusów i uznałem to za zmasowany atak pewnego użytkownika wypowiadającego się powyżej, skapitulowałem i termin publikacji został oficjalnie przedłużony do 21 marca!
Termin ostateczny i definitywny.
piotr_jbk, cieszy, że tematyka zainspirowała do napisania długiego tekstu. Limity jednak to limity, przeklęte z nich bestie. Tekst zawsze możesz wrzucić używając odpowiedni TAG, choć oczywiście nie będzie brany pod uwagę w ocenach. Ale przeczytać pewnikiem przeczytamy.
Krokusie, wniosek został przyjęty i zostanie rozpatrzony :)
Koalo, zacna promocja konkursu! No i fajny szort przy okazji wyszedł :)
Outta Sewer – Zasób ludzki
Cześć, Outta,
dodaję ostatniego klika i idę nominować. I aby nominacja miała moc sprawczą, przeklejam główny komentarz z bety (po usunięciu wątpliwości, które rozwiałeś po wprowadzeniu zmian). A więc:
Nie wyłapałem żadnych technicznych niedociągnięć, więc niczego nie wyłuszczam. Albo pierwsza wersja tekstu jest ich pozbawiona, albo opowiadanie tak mocno mnie wciągnęło, że nie mogłem zaprzątać sobie nimi głowy. Albo jedno i drugie.
A teraz do rzeczy.
Po pierwsze: tekst dobrze skonstruowany. Przerywniki z naukową gadką są w odpowiednich miejscach i robią robotę. I choć nie wszystko, o czym pisałeś jest mi znane, to po przeczytaniu opowiadania nie ma ANI jednego aspektu, którego bym nie zrozumiał. Wszystko ładnie się łączy i ma sens – oczywiście bez wnikania w Twój risercz, bo może ktoś się przyczepi to tego czy tamtego. Dla mnie jednak istotne jest to, że opisałeś wszystko w pełni zrozumiały sposób, mimo tych wszystkich naukowych przerywników i określeń. One zresztą tylko dodają historii wiarygodności. Spodobało mi się też, jak wytłumaczyłeś długotrwałą pracę babci numer jeden – chorobą Alzhaimera.
Po drugie: umiejętnie i w sposób niezwykle ponury ukazujesz spojrzenie na człowieka jak na zasób. Często ponawiane określenie host itp. dobrze działa na czytelnika. Pisałeś, że będzie depresyjnie, ponuro. I rzeczywiście, wykorzystanie w tak okrutny sposób ludzi, a nawet przewinęły się pod koniec dzieci, jest jednym z najbardziej ponurych tematów, jakie mogłeś poruszyć. Sam zastanawiałem się kiedyś nad sensem egzystencji ludzkiej (kto się nie zastanawiał?), a dokładniej nad tym, co kieruje naszymi mózgami w nieustannym, ciągłym dążeniu do potęgi, wyższości nad innymi. Do tworzenia podziałów, wykorzystywaniu przez jednych tych drugich. Może za X lat nie będzie granic państwowych i Ziemia będzie jednym wspólnym w końcu tworem, w którym wszyscy zasiądą do wspólnego stołu i wreszcie się zjednoczą zamiast wiecznie lać po mordach i zbierać nowe zdobycze po trupach, a może się to wszystko rozpieprzy w drobny, kosmiczny pyłek. Niestety stawiam na to drugie.
Po trzecie: bohater, choć niby skurwysyn bez skrupułów, ma swoje powody i motywacje, aby czynić to, co czyni. Jest wiarygodny. ALE… Tutaj było marudzenie, którego już nie ma.
Po czwarte, i chyba ostatnie: dobrze napisane. Nie potknąłem się prawie nigdzie, a jak się potknąłem to udałem, że tego nie było, bo chciałem tylko brnąć dalej.
Pozdro
Za trzy godzinki z haczykiem rozpoczyna się pokaz mody!!!
Uprasza się o ostatnie poprawki krawieckie, prasowanie, pranie, wygładzanie!!!
xD
Element odzieży nie musi być fantastyczny. Może zatem to być zwyczajna skarpetka, która nie dodaje żadnych statów typu +20 do pisania :)
Pisać, pisać, samo się nie napisze :)
Gratulacje!!! Drużyna Pióra ładnie się powiększyła :)
SNDWLKR, już nie!!! :)
Bardjaskier, po burzliwej dyskusji zwiększamy o symboliczne 5 tys. Proszę upychać i upchać bo to limit ostateczny :)
Pomysłodawca tegoż konkursu większość swoich tekstów zmieścił w 30 tys. znaków, stąd też pewne skrzywienie na punkcie tej granicy, jednakże Najwyższa Rada pochyli się nad Twym zapytaniem i może coś uda się zrobić w temacie :) Wrócę z informacją.
Temat konkursu: Szata zdobi człowieka
Gatunek: Fantastyka w dowolnej odsłonie. Może zatem to być wyprawa kosmiczna po złote gacie, bitwa dwóch króli o srebrny pas witalności, bizarro o pantalonach pożerających pewną część ciała lub horror o krwiożerczym biustonoszu zakonnicy.
Limit znaków:
Minimalny: brak
Maksymalny: 35 tys. znaków według licznika portalowego.
Założenie konkursu:
Stanięcie w opozycji do powiedzenia: Nie szata zdobi człowieka. W opowiadaniu kluczową rolę ma odegrać element odzieży: łachmany, szaty, buty, skarpetki, innymi słowy cokolwiek, co człek (lub nie człek) jest w stanie na siebie wdziać.
WAŻNE, aby element ubioru nie był jedynie rekwizytem potrzebnym do opowiedzenia historii, a niósł ze sobą głębszy sens i dobrze wpasowywał się w hasło konkursowe.
Jurorzy: Realuc, Outta Sewer, cezary_cezary.
Kryteria oceny:
– Pomysł
– Wykonanie
– Zgodność z hasłem konkursowym
– Widzimisię jurorów
– Pomysł x2
Termin:
Opowiadanie należy opublikować na portalu w przedziale 1 lutego – 21 marca 2025 roku do godziny 23:59.
Termin ogłoszenia wyników:
Możliwie jak najszybciej.
Dodatkowe zasady publikacji:
– jeden tekst na jednego użytkownika
– betowanie dozwolone
– publikacja jako anonim niedozwolona
– tekst należy opublikować używając tag konkursowy
Nagrody:
– Pierwsze miejsce: Komplet dresowy (bluza i spodnie) LUB kurtka sportowa z pełni indywidualnym projektem graficznym zaprojektowanym według wytycznych osoby wyróżnionej.
– Drugie miejsce: Koszulka sportowa z pełni indywidualnym projektem graficznym zaprojektowanym według wytycznych osoby wyróżnionej.
– Trzecie miejsce: Komin i opaska sportowa z pełni indywidualnym projektem graficznym zaprojektowanym według wytycznych osoby wyróżnionej.
Organizator konkursu nie jest związany z wydawnictwem oraz pismem NF.
Portal jest jedynie platformą która ten konkurs gości.
Czekamy na Wasze kreacje!
Gratulacje!
Gratulacje!
adam_c4 – Świątynia
Miałem udać się już do łoża ale jakże szczęśliwym trafem postanowiłem w ostatniej chwili zerknąć na Twój tekst, adamie.
Nie przeczytałem wszystkich konkursowych świątecznych, ale porównując Twój z tymi, na które trafiłem, ten jest najambitniejszy. Nietuzinkowy zamysł. Pomysł na głównego bohatera – zacny. Wplecenie wątku Lilit i powiązania jej kultu ze śmiercią malarza – również. Całość rozgrywa się statycznie, w jednym miejscu, ale na tę ilość znaków jest to odpowiednio skomponowane. No i opowiadanie jest porządnie napisane.
W związku z powyższym zgłaszam podwójnie.
Cześć.
Niezły, krótki świąteczny szort. Choć liczyłem na jakiś mocniejszy akcent na koniec, np. na to, że młotek pójdzie jednak w ruch :)
No i jak już jest powyżej wymiana upodobań, to ja dołączam do drużyny Barda – też lubię karpia. Choć w tym roku wyjątkowo jedyną rybą na stole będzie ta z Grecji (a może po Grecku?).
Pozdrawiam.
Lekkie i przyjemne, dobrze się czytało. Oczywiście, zgadzam się z Adamem odnośnie niskiej wiarygodności scenki, czyli braku większych podejrzeń do ufoludka i tak dalej, ale myślę też, że w tego typu tekstach ta wiarygodność nie zawsze jest w 100% niezbędna. Oczywiście, jakby była to byłby to plus, ale w lekkim świątecznym szorcie nie są to dla mnie główne skrzypce. Jedno ALE: Hania czasem sepleni i nie mówi pewnych liter, a czasem mówi. Przydałaby się większa konsekwencja chyba. No i ta wódka uznana za truciznę – bluźnierstwo w biały dzień. Pozdrawiam ;)
Cześć, Krokusie.
Kilka razy naprawdę szeroko się uśmiechnąłem, kilka razy mniej, no ale utrzymać wysoki poziom humoru przez cały tekst to niełatwa sprawa. W ogólnym jednak rozrachunku mamy całkiem niezłą dawkę dobrej zabawy połączonej z nietypową, świąteczną scenką.
Jak ktoś pisał wyżej, przedstawiłeś w zasadzie to, co niebawem pojawi się w większości domach. Czyli gadki o standardowych tematach (polityka, sport), bieżące wydarzenia (Nowy Wiesiek od Sapka), a to wszystko między kłótniami i ewentualnym mordobiciem przy odmiennych poglądach :D
Ale najważniejsze, aby ostatecznie połamać się opłatkiem w zgodzie i dojść do porozumienia, jak też uczynili Twoi bohaterowie :)
Pozdrawiam.
Cześć, Ślimaku.
Myślę, że jak najbardziej podołałeś tekstowi SF. Nawet, jak część z opisywanych przez Ciebie zagadnień niewiele mówi, to nie ma się ochoty nic googlać, bo czytając ma się silne wrażenie, że wiesz, o czym piszesz.
I ja Ci uwierzyłem. Właśnie za tę wiarygodność, dobry warsztat i ciekawą koncepcję daję klika, bo już za całość, jeśli chodzi o treść, już bym się zastanawiał.
Większa część tekstu to dialog, w którym Marta przedstawia naukowe to i owo, i w pewnym momencie, mimo że opowiadanie jest krótkie, zaczęło mnie to powoli nużyć. Może dałoby się inaczej opowiedzieć tę historię, niż wrzucać wszystkie wyjaśnienia w zasadzie do jednego dialogu? A może i nie, jednak dzielę się odczuciami.
Tak czy siak, tekst wart uwagi i szacun za stworzenie mocnej wiarygodności na tematy, o których piszesz.
Pozdrawiam.
Cześć. Ogólnie całkiem nieźle się czytało. Fajny motyw z książką jako elementem, który przenosi nas do lepszego świata, jest odskocznią od szarej rzeczywistości. Natomiast większość część tekstu to opis świata postapo. I nie ma tutaj niestety nic nowego i świeżego, więc te opisy, choć poprawnie napisane, nie są jakoś wielce porywające. Pozdrawiam!
Cześć, Irko. Owszem, może i depresyjny klimat tekstu, ale i takie są potrzebne. Nie dla wszystkich święta mogą być radosnym czasem. A ostatnie zdanie w punkt.
Największą siłą tego opowiadania są opisy. Naprawdę barwnie i z wyczuciem tworzysz obrazy słowem. Do tego trochę tajemnicy i absurdu, a z tego wszystkiego można wyciągnąć co najmniej kilka wniosków, nie podajesz kawy na ławę. Posyłam do biblioteki :)
To jeden z tych niestandardowych, dziwnych tekstów, po przeczytaniu którego człek zastanawia się, po co został napisany. Ale odpowiedź jest prosta – żeby ozdobić twarz czytającego bananem. Dobre to było, morderco. Fragmenty z kurą wygrywają wszystko. Byłby rosół bez maggi – tam literówka się wdarła. A jak już przy rosole jestem to zgłaszam przeciw – w mieście też ów płyn bogów się spożywa w niedzielę. A w poniedziałek to wiadomo co. Pozdrawiam ;)
Bruce, trafiłaś w punkt z odpowiedzią, bo właśnie jestem świeżo po obejrzeniu wszystkich odcinków tego serialu z synem :D
Otwieram dziewiąte okienko :)
– Proszę wstać, sąd idzie.
Elfy podniosły małe zadki z ław, zdejmując z łebków spiczaste, długie czapki. Sędziwy długouch powłóczył po podłodze śnieżnobiałą togę. Stanął na piedestale, sapiąc. Złota gwiazda widniejąca na wiszącym z szyi łańcuchu zakołysała się miarowo.
– Odczytam teraz końcowy werdykt – oznajmił siwy elf.
W Lodowej Sali Rozpraw zapanowała cisza. Wszyscy z ogromnym przejęciem czekali na finał sprawy, ciągnącej się już od poprzednich Świąt. W końcu sędzia skierował wzrok na oskarżonego i przemówił:
– Tytku, elfi pomocniku Mikołaja. Została udowodniona ci niezaprzeczalna wina. Umyślnie i z premedytacją zamieniałeś prezenty przygotowywane dla ludzkich dzieci. Tym, którzy mieli największe oczekiwania, wpakowałeś tylko świąteczną kartkę z kodem QR, który kierował do utworu pewnej piosenkarki. Zaś do paczek tych, którzy nie napisali do Mikołaja, lub też ich życzenia były wielce skromne, wsadziłeś najnowsze smartfony i inne drogie rzeczy z listów poszkodowanych. Czy przyznajesz się ostatecznie do tych zarzutów?
Młody elf rozejrzał się po sali. Wszyscy trzymali za niego kciuki, był tego pewien, ale był też pewien, że prawo jest nieugięte. Zgodność prezentu z zamówieniem jest jednym z najważniejszych punktów kodeksu Mikołaja, który musiał podpisać przed przystąpieniem do pracy w fabryce. Mimo wszystko odparł śmiało:
– Przyznaję się. Pragnę zwalczać zarazę roszczeniowości oraz nadmiernego konsumpcjonizmu wśród najmłodszych. Nie żałuję tego, co uczyniłem.
Sędzia zmarszczył krzaczaste brwi.
– Według naszego prawa powinna spotkać cię kara dwumiesięcznej izolacji w igloo, chłosta cukrowymi laskami oraz dożywotni zakaz pracy w fabryce. Jednakże…
Napięcie było tak gorące, że z lodowego sufitu na głowy elfów zaczęły spadać krople wody (ewentualnie mogło maczać w tym palce globalne ocieplenie). Staruszek kontynuował:
– … Na polecenie Mikołaja, zostajesz ułaskawiony! Odsetek dzieci, które zmieniły postawę po twoim występku jest zaskakująco duży. Dodatkowo, zostaniesz awansowany na kierownika działu muzycznego. Sprawa zamknięta!
Sędziowski młotek stuknął. Elfy oblazły Tytka i jeden po drugim składały mu gratulacje. W tle rozbrzmiała piosenka pewnej ludzkiej piosenkarki:
Cieszmy się z małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich zapisany jest!
No, w końcu można się odmulić po fali słodyczy :D
Dobrze, że Pani Mikołajowa doprowadzi Złego do pionu. Bezstresowe wychowanie, brrr.
A Mikołaj to może potrafi władać batem, ale chyba jednak nie wie wszystkiego o wszystkich dzieciach. Dla przykładu, wczoraj powiedziałem synowi, że dostanie dziś rózgę za niegrzeczne zachowanie, a i tak dostał prezenty…
bruce, Ty się powinnaś spiknąć z Koalą aby stworzyć jakiś duet, ponieważ jesteście portalowymi siewcami pozytywnych treści :)
Gdzie można kupić łachany? :) Historyjka prosta, z morałem. Fantastyki jednak nie znalazłem nawet do sześcianu. Owszem, aby doświadczyć podobnej sytuacji trzeba by mieć niezwykłego farta, jednakże jest to możliwe. Pozdrowionka.
Cześć, Bruce. Z początku przykre, na końcu piękne. Poruszyłaś w tym krótkim opowiadaniu w sumie kilka istotnych spraw. I naprawdę zrobiłaś niezłe przejście z trudnej rzeczywistości do własnego świata bohaterki. Klikam i pozdrawiam Cię ciepło. P.s. zabrakło mi tylko większej kary dla tego chłopa. Sam fakt, że sam musi odśnieżać, to zdecydowanie za mało. Byłem pewien że co najmniej dostanie na koniec łopatą w łeb :)
7 i 8 chyba zajęte, więc biorę 9 grudzień. Jakby ktoś był chętny dołączyć to śmiało.
Sztos. Dokładam ostatniego klika dla formalności a z dłuższym komentarzem wrócę jak w końcu gniazdka założę po remoncie i będę mógł podłączyć kompa ;) Yo.
:(
Cześć.
Całkiem niezły szort, równoważący humor z powagą.
Mam jednak dwa ALE.
Pierwsze, trochę mało bizarro w bizarro. Przydałoby się więcej odjechania.
Drugie, zmiana narracji do mnie nie trafiła. Spowodowała jeno zagubienie i kilkukrotne czytanie tego końcowego fragmentu, ponieważ wcześniej nie było żadnych znaków ku temu, że to narrator jest uczestnikiem wydarzeń.
Pozdrawiam.
Zaiste, wielkie to dzieło, godne najwspanialszej lutni w rękach najwspanialszego barda grającego na najwspanialszym dworze! Wieczna chwała autorom, niechaj krasnoludki i majtki francuskich wieśniaczek zawsze będą z Wami! (Choć pewnie częściej przydałby się pitbull). Pozdro
Hej. Jak na pierwszą próbę tej krótkiej formy to całkiem całkiem. Tylko że byłem pewien, że gość zginął w wypadku samochodowym, a ten Morfeusz na końcu wytrącił mnie z tej pewności i już niczego pewien nie jestem ;) Pozdrawiam.
Cześć. Jeśli w istocie masz 19 lat, jak sugeruje profil, to należy stwierdzić, że całkiem nieźle piszesz. Jednak już co do samej treści opowiadania niewiele mogę dobrego powiedzieć. Ok, starasz się zbudować klimat tajemnicy, ale to właśnie ta tajemnica wypełnia ten tekst i niestety nie zostaje w żaden sposób wytłumaczona. Może nie połączyłem kropek, może to przez wczesną porę, jednak nie mam pojęcia o co chodzi w Twoim opowiadaniu. W 2 tys. znaków używasz wiele imion i nazw, wprowadzasz tajemnicze wątki, z których nic konkretnego nie wynika. Innymi słowy zabrakło spięcia wszystkiego do kupy. No chyba, że Twoim zamysłem było zostawić tyle niedopowiedzeń i pola do domysłów. Pozdrawiam
Cześć, marasie. Na wstępie ogromne gratulacje za publikację. Nie będę się mocno rozpisywał, gdyż nie jestem "fachowcem" od porządnego science fiction (sam, gdy piszę SF, raczej jest to bardzo miękkie SF, ponieważ jestem raczej technologicznym lebiodą i wolę zgłębiać inne dziedziny), a Twój tekst do takiego z całą pewnością zaliczyć trzeba. Należy jednak przyznać, że to kawał porządnego pisania, popartego dużą wiedzą. Sam motyw sztucznej inteligencji pragnącej być człowiekiem miodzio. Tekst płynie powoli jak unosząca się na spokojnym oceanie łajba, nie jak statek kosmiczny, ale podróż nią jest satysfakcjonująca, gdyż podczas tego spokojnego rejsu możemy podziwiać nietuzinkowe zdolności autora oraz ciekawą, zajmującą relację dwójki pasażerów. Pozdrawiam!
Niezwykle klimatyczne i dobrze napisane opowiadanie. Może nie ma akcji czy fajerwerków, ale jest w zamian historia przedstawiona bardzo dobrym językiem, poruszająca i wzbudzająca emocje. Opisy wyszły Ci świetnie, zaś sceny zbliżeń wykonałeś w moim mniemaniu w bardzo ciekawy, wyważony sposób. Zero bezpośrednich określeń tego, co braciszek z niewiastami czynił, a czytelnik ani na moment nie może mieć wątpliwości i może wyobrazić sobie to po swojemu. Za to duży plus, bo wbrew pozorom tego typu sceny nie są łatwe. Sajmonie, zacna to była lektura z rana. Sam pomyślę jeszcze nad dalszą nominacją, tymczasem przybliżam do biblioteki. Pozdrawiam.
Cześć. Nic wyjątkowego w tej historii nie ma, a motywów z osobami, które nie wiedzą, że umarły, jest na pęczki, jednak dobrze to napisałaś i stworzyłaś niezły klimat. Jeśli też w rzeczywistości jesteś kobietą, jak sugeruje profil, nieźle wyszedł Ci też męski bohater – jest autentyczny. No i przyjemne nawiązanie do zegarmistrza w końcówce. Daję klika i pozdrawiam.
Poradnik dla grzybiarzy jak trza.
Pewnikiem bym skorzystał, gdybym tylko się na nich znał. Ale jeść uwielbiam w każdej wersji.
Fajny tekst. Zastanawiam się tylko, co skrzaty czynią z tymi, którzy nie potrafią się zachować w lesie :)
Pozdrawiam.
Gratulacje! Za niedługo wybieram się na Targi Książki w Krakowie i jeśli Alegoria będzie miała tam stoisko (zdaje się, że w poprzednim roku miała) to chyba sięgnę po Waszą.
Dziękuję za zaspokojenie ciekawości i życzę dalszych sukcesów :)
Masz ode mnie klika za wydłubywanie rodzynek z sernika :D A tak na poważnie (choć rodzynki były kluczowe) to również nie do końca zrozumiałem koniec. Już napisałaś, że chodzi o to, co by było gdyby. I to jest racja, często i gęsto pojedyncze losowe sytuacje wpływają i kształtują resztę naszego życia. Jednak nie widzę spójnej całości w tym tekście. Nie mamy wcześniej nawiązań do życia bohaterki, dlatego nie ma możliwości stwierdzić, jak łączy się z tym wszystkim mężczyzna i dziewczynka. Niemniej jednak brak pełnego zrozumienia to jedno, zaś dobrze napisany, ciekawymi, krótki zdaniami tekst, mimo wszystko utrzymujący zainteresowanie do końca to drugie. Dlatego mimo, że zabrakło według mnie pewnych, choć drobnych, wyjaśnień (mimo, że lubię niedopowiedzenia) to tekst uważam za ciekawą próbę. No i te rodzynki! :D Pozdrawiam!
Gratki dla Wszystkich.
Kam, widzę, że nie zwalniasz tempa. Najs. Gdzieś na Twojej relacji na FB mignął mi kiedyś kalendarzyk, w którym oznaczasz ilość znaków napisaną danego dnia. Tak przy okazji i z ciekawości: wyznaczasz sobie takie miesięczne cele? Powiedzmy minimum 2k dziennie? :)
Gratki dla Wszystkich.
Kam, widzę, że nie zwalniasz tempa. Najs. Gdzieś na Twojej relacji na FB mignął mi kiedyś kalendarzyk, w którym oznaczasz ilość znaków napisaną danego dnia. Tak przy okazji i z ciekawości: wyznaczasz sobie takie miesięczne cele? Powiedzmy minimum 2k dziennie? :)
Na razie poproszę o urlop. Remont chałupy i szykujący się nowy członek rodziny zabierają za dużo czasu :(
I'll be back.
A, o jednej technicznej uwadze zapomniałem – wyjustuj tekst, bo w takiej formie gorzej się czyta :)
Bry. Odrobinkę może za dużo obrzydliwości – ale to nie wada, wyłącznie w pełni subiektywna opinia. Prostując: nie przeszkadzają mi obrzydliwości, w horrorach natomiast wolę, gdy klimat, niepewność i tajemnica grają główną rolę, zaś wszystkie flaki, kurwy i inne takie są dodatkiem. Niemniej jednak napięcie trzymałeś, klimat i niepewność też były, więc klikam :) P.S. mój pokręcony umysł, nie wiedząc czemu, przez długi czas kazał mi myśleć, że Jim gada z kanapą :P Pozdrawiam!
Koalo, jak widać dłużej też wychodzi i to całkiem nieźle :) Przyjemna opowieść o Jadze w wersji, jakiej jeszcze nie znałem. Pozdrawiam!
Cześć, ode mnie też leci kliczek za pomysł. Może nie jakiś nowy, ale miałeś plan pokazać scenkę z dwóch perspektyw i to w mojej opinii wyszło całkiem nieźle. Fakt, na początku drugiego fragmentu czułem małe zagubienie kto jest kto, ale żarówka nad łebkiem szybko się zaświeciła. Pozdrawiam!
Aż mi się przypomniało pytanie znajomego z dawnych lat: po co oglądasz/czytasz o takich wymyślonych rzeczach? Przecież to jest nierealne. Nie utrzymuję już kontaktu z tą osobą :P