- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Jakom w niebiosa za żywota zawitał

Jakom w niebiosa za żywota zawitał

Droubble zainspirowany zdobyciem w 1658 roku duńskiej twierdzy Koldyngi opanowanej przez Szwedów. A opisanym przez „księcia pamiętnikarzy staropolskich” – Jana Chryzostoma Paska.

Nieco bawiłem się stylizacją, więc będę wdzięczny za wasze uwagi.

Oceny

Jakom w niebiosa za żywota zawitał

Pan Czarniecki, pod twierdzą koldyńską zobaczywszy, iż Szwedzi skapitulować nie zamierzają, zaordynował pod basztę najokazalszą proch podkładać. Jam zaś był pomiędzy tymi, co się pod same mury pierwsi przedarli.

Kiedym lont podpalać miał (a było to wielce karkołomne), w oczach mi pociemniało nagle, a w uszach jakowyś szum się uczynił, jakby miriady młyńskich żaren obracać się naraz jęły. Ziemia się zatrzęsła straszliwie, a kamienie, niby listowie na wichrze, bujać się poczęły. Nim spostrzegłem, już mnie impet niesłychany ku górze cisnął.

O mirabile dictu, wystrzeliłem tak wysoko, żem wszystek Jutland i skrawek przemiłej macierzy niczym na dłoni oglądał! Gdym już pod same obłoki się wzniósł, ujrzałem furtę niebieską oraz Piotra Apostoła. On poznawszy (bo to święci wszystko wiedzą), żem katolik i Polak, rzekł:

– Jeszcze nie czas, panie bracie. Wracaj do swoich, boś potrzebny tam na dole.

Spadałem zasię długo, lecz Wszechmogący zrządził, żem w morze wpadł, nie na urwiska. Zimna była woda przeokropnie, że mi wszystkie członki zdrętwiały, ale wyciągnęli mnie nasi z tej ablucji niechcianej. Dworowali sobie potem, żem najwyżej ze wszystkich poleciał.

Żal jeno muszkietu, com go w tej eskapadzie powietrznej zagubił. Ale pan rotmistrz powiada, że to nic, bo za takową odwagę to mi nowy sprawi, jeszcze bogatszy.

Koniec

Komentarze

Witaj. :)

Stylizacja, pomysł oraz humor – przednie. :)

Bardzo dobry tekst, brawa! :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia w konkursie.

Istotnie, pan Czarniecki doświadczył przypadku nader niecodziennego, ale czy zabawnego? Niemniej należy się cieszyć, że żyw powrócił na ziemski padół.

“Alem” odnosi się do czynu osoby prowadzącej narrację, do czynu własnego. 

bruce, cieszę się, że się spodobało. Również pozdrawiam.

 

regulatorzy, Stefan Czarniecki nie jest narratorem. Jeśli coś jest nie jasne, mogę zmodyfikować tekst.

 

AdamieKB, masz rację. Wkradła się literówka.

Istotnie, Anonimie. To nie pan Czrniecki przeleciał się w tę i nazad, ale cieszę się, że podpalającemu lont też nic się nie stało. ;)

Przyjemna stylizacja, czytałam z uśmiechem. Co prawda nie stwierdziłam śmieszków, chichotów, ani parskania, ale uśmiech był obecny.

Pan Czarniecki pod twierdzą koldyńską zobaczywszy, iż Szwedzi skapitulować nie zamierzają, zaordynował pod basztę najokazalszą proch podkładać.

Pan Czarniecki, pod twierdzą koldyńską zobaczywszy, iż Szwedzi skapitulować nie zamierzają, zaordynował pod basztę najokazalszą proch podkładać.

Jam zaś, był

Bez przecinka w związku głównym zdania.

a było to wielce karkołomne

Hmmmmmmm.

kamienie niby listowie na wichrze, bujać się

Wtrącenie: kamienie, niby listowie na wichrze, bujać się. Może też być bez przecinków.

O mirabile dictu

Makaronizmy kursywą.

z tej ablucji niechcianej

Hmm. W sumie.

 

Miła-ć to i grzeczna facecja, azaliż nie na śmiech pusty. Niedługąż będąc i prostą, a i błędami nie najeżoną, łacno się czytać daje. Nie wiem jednakoż, czyli konkursu wymogi spełnia.

Krótkie i przyjemne w odbiorze!

Jedyne, co budziło moje wątpliwości, to bogatszy muszkiet jako zakończenie całej historii. Rozumiem żal bohatera po utracie broni i zdaję sobie sprawę, że nasze współczesne postrzeganie broni jest zupełnie inne, niż w tamtych czasach – teraz jest to produkowane fabrycznie narzędzie mordu, kiedyś była wytworem sztuki rzemieślniczej. Narzekanie na utratę broni po tym, jak udało się cudem uratować życie jest zabawne, ale czy aż tak, żeby tym zamykać opowiadanie? Gdyby rotmistrz znalazł bardziej zaskakujące dla czytelnika rozwiązanie problemu, może uśmiech byłby szerszy :)

nasze współczesne postrzeganie broni jest zupełnie inne, niż w tamtych czasach – teraz jest to produkowane fabrycznie narzędzie mordu, kiedyś była wytworem sztuki rzemieślniczej

Nie tylko broni – kiedyś rzeczy były trudniejsze do zdobycia, więc cenniejsze.

Tarnino, dziękuje za szczegółowy komentarz. Wprawdzie nie wiem, co oznacza to "Hmmmmmmm", ale pozostałe uwagi zastosowałem.

 

marzan, jeśli chodzi o zakończenie, chodziło mi o pewien absurd zachowania rubasznego Sarmaty. Bohater cudem uratował życie, a ostatecznie i tak wspomina swój cenny muszkiet. Można to też interpretować w ten sposób, iż bohater zgubił broń w czasie wybuchu, a całą historyjkę po prostu zmyślił. Pasek w swoich "Pamiętnikach" też wiele koloryzował, na przykład szczegółowo opisywał bitwę wiedeńską chociaż nie brał w niej nawet udziału. Pozdrawiam.

“Hmmm” oznacza, że coś jest nie tak, ale nie wiem, co to właściwie jest. Poza tym – proszę bardzo.

Wykoncypowana facecyja, lecz co o niej rzeką referendarze, to się wkrótce Ci okaże. Powodzenia :)

Tekst przyjemny, a stylizacja ciekawa, ale jeśli dobrze odczytałam zamysł, to brakuje mi tutaj Famy, odniesienia do tarczy Achillesa, uprawdopodobnienia działania sił nadprzyrodzonych i kilku innych elementów. Sam tekst prezentuje się całkiem dobrze, ale tych kilka szczegółów lepiej wpisałoby go w gatunek… Podobało się!

Pozdrawiam :)

Anonimie, wygląda na to, że Twój bohater pospołu z imć Bobolą, takoż przez pana Paska wspomnianym, był pionierem polskiego lotnictwa :) 

Przyjemny szort i całkiem zabawny. Podobało mi się.

Przypomniało mi to nieco pewnego barona M. który na kulach armatnich się przemieszczał :) Przyjemnie się czytało, fajna stylizacja, humor delikatny. 

Powodzenia! :)

Przeczytawszy.

Hej!

 

Nie rozbawiło, gdyby nie tag konkursowy, nie wpadłabym na to, że gdzieś tu tkwi komedia. ;)

No ale nie czytało się źle. ;)

 

Pozdrawiam,

Ananke

Jimie,

 

aż mam ochotę na napisanie czegoś takim językiem :D

Nowa Fantastyka