Profil użytkownika

Witam i za­pra­szam do za­po­zna­nia się z moimi tek­sta­mi :)

 

Pro­fil – w lu­bi­my­czy­tać.pl http://www.lubimyczytac.pl/autor/165006/jaroslaw-lukasinski

 

Pu­bli­ka­cje:

“Po­ca­łu­nek Czło­wie­ka bez Twa­rzy” - Fan­ta­sty­ka Wy­da­nie Spe­cjal­ne 4/2017  http://www.fantastyka.pl/czasopisma/pokaz/71  i http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19377

 

"Dziew­czy­na z perłą za­miast oka" – Nowa Fan­ta­sty­ka 10/2019 

https://www.fantastyka.pl/czasopisma/pokaz/102 i https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/23054

 

“Nocne Radio znów na­da­je. Po­chwa­ła ciszy” Fan­ta­stycz­ne pióra – an­to­lo­gia por­ta­lu fantastyka.pl 2018

https://www.fantastyka.pl/antologia

 

Au­dio­bo­oki:

“Opo­wie­ści z mar­twe­go mia­sta” – https://www.youtube.com/watch?v=oJsVI96bYhs 

“Po­ca­łu­nek czło­wie­ka bez twa­rzy” – https://www.youtube.com/watch?v=8PT3ha9c6pQ 

“Nocne Radio znów nadaje. Pochwała ciszy” – https://www.youtube.com/watch?v=911kozXWids 

“Nocne Radio znów nadaje. Lorelei” – https://www.youtube.com/watch?v=0tDEawCgFck 

“Dziewczyna z perłą zamiast oka” – https://www.youtube.com/watch?v=sY84D7qL9jM 

“Autobus sylwestrowy” – https://www.youtube.com/watch?v=dYINBnFN_BU


komentarze: 3069, w dziale opowiadań: 2356, opowiadania: 1617

Ostatnie sto komentarzy

Przejście ze starej strony na tę stronę to było jak przesiadka z malucha do mercedesa. Wiem, że obecna strona ma mankamenty, ale mi jej funkcjonalość odpowidania. Brajt zrobił dobrą robotę.

Byłbym Ci zobowiązany za wskazanie miejsca, gdzie historia się rwie.

Przede wszystkim pierwsza część rozdziału “Medycyna” ma sporo krótkich fragmentów nagromadzonych jeden za drugim. Może “rwie” to złe słowo, bo jednak ciąg przyczynowo-skutkowy jest tam dostrzegalny, ale wydaje mi się, że takie krótkie fragmenty czyta się lepiej, gdy są między nimi dłuższe fragmenty, ale to moje zdanie.

Opowiadanie przeczytałem z przyjemnością. Jest tu naprawdę dużo fabuły, choć niektóre przeskoki czasu i miejsca wydają się zbyt gwałtowne, przez co historia, choć tak wciągająca, wydaje się też rwana. Świetne postacie, bardzo wyraziste, szczególnie Sonia. Z drugiej strony ich relacje są tak dynamiczne, że miejscami się w nich gubiłem i nie rozumiałem, dlaczego postępują wobec siebie tak, a nie inaczej. O światotwórstwie napiszę znów to samo – ciekawe i barwne, choć sytuacja geopolityczna pozostała dla mnie zagadką. W każdym razie przyjemne lektura, ale mam wrażenie, że przydałoby się tu kilkadziesiąt tysięcy znaków więcej.

Nie jestem wielkim fanem absurdu w literaturze, chyba że skęrca w stronę zupełnie komiediową, ale tekst czytało się nieźle. Podobała mi się narracja i odwołania do “Małego Księcia”. Mimo wszystko uważam, że na piórko to za mało – spotkania i przygody bohatera na kolejnych planetach mogłyby być bardziej wyraziste i zapadające w pamięć (tak jak w właśnie w “Małym Księciu”), niektóre pomysły światotwórcze wydały mi się lekko dziwaczne. Pod kątem konkursowym nie oceniem, to na szczęście nie moja robota.

Spodobał mi się nakreślony świat i wrzucenie czytelnika w dość nieoczywisty konflikt. Bardzo ciekawe pomysły na magię oraz legendy. Poszukiwania przez bohatera kochanka również mnie zaciekawiły, choć finał wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił, a miejscami przeszkadzała mi nadmierna ckliwość. Szkoda, że fabuła dość gwałtownie urywa się po wyborze bohatera, nie wiemy, co dalej z artefaktem ani z wojną, może przydałby się jakiś prolog. Mimo zastrzeżeń to dobry tekst.

Dość osobliwa fabuła, ale czytało się przyjemnie, a losy bohatera mnie zaciekawiły. Ciekawy wybór na końcu, jednak szanse na przeżycie ludzi bez słońca uważam za dość marne :)

Czytając, czułem tę antynaukować, choć gdybym miał wyjaśniać, na czym polegała, to pewnie bym poległ. Napisane bardzo dobrze, fabuła wciągająca. To pierwsze opowiadanie z konkursu, które przeczytałem i trochę mi szkoda, że sam nie wystartowałem, ale inne rzeczy mają priorytet.

Nie do końca załapałem, dlaczego rycerz setki lat później atakuje planetę bronią rodem z sf (to znaczy rozumiem motywację, nie rozumiem, skąd miał możliwości), ani kim dokładnie jest dla niego ta kobieta z teraźniejszości, ale poza tym czytało się nieźle, a główny bohater i intygi na dworze interesujące.

Tak zbiorczo – pojawiły się trzy kolejne audiobooki moich opowiadań, złotopiórkowego “Dziewczyna z perłą zamiast oka” i dwóch opowiadań o Nocnym Radiu – zapraszam do przesłuchania. 

 

“Dziewczyna z perłą zmiast oka” https://www.youtube.com/watch?v=sY84D7qL9jM

 

“Nocne Radio znów nadaje. Pochwała ciszy” – https://www.youtube.com/watch?v=911kozXWids

“Nocne Radio znów nadaje. Lorelei” – https://www.youtube.com/watch?v=0tDEawCgFck

Czytało się przyjemnie. Bardzo dobry początek, końcówka spodziewana, ale bardzo sympatyczna. Wydarzenia na balu wciągające nieco mniej, ale i tam był sporo niezłego humoru. Pomieszanie scenerii s-f i ras rodem z fantasy również wywałało u mnie mały dysonans, nie wiem, czy osadzenie tej opowieści w czasach współczesnych lub w przeszłości nie byłoby lepszym rozwiązaniem, historia i tak zostałaby bez zmian.

Z jednej strony napisane pięknie, bardzo gęsty klimat grozy, działające na wyobraźnie opisy, granie niepokojem na najwyższym poziomie. Z drugiej strony to tekst o gościu, który siedzi sam w kosmosie i atakuje go potwór :) Walory z nawiązką rekompensują braki i tekst oceniam jako bardzo dobry, ale czy na piórko? Jeszcze się pozastanawiam.

Całkiem sympatyczna opowieść, biedy ten bohater. Fantastyki trzeba się trochę doszukiwać, wierzę że jest, ale gdybym nie wiedział, na co patrzę, pewnie uznałbym to opowiadanie za całkiem realistyczną, prześmiewczą historię miłosną.

Bardzo dobry tekst. Lekki, zabawny, z wyrazistymi bohaterami, a właściwie bohaterkami. Relacja Lilia – jej zmarły mąż rewelacyjna. Do tego kilka ciekawych nawiązań do klasyki, a na końcu satysfakcjonujące zakończenie. Językowo też ok, czytało się bardzo płynnie.

Sympatyczny tekst, starania bohaterów śledziłem z zainteresowanie i cieszę się, że udało im się osiągnąć cel, choć trochę inaczej, niż zakładali.

Dość karkołomne skrzyżowanie weneckiego karnawału z korporacyjno-informatyczną intrygą. Cześć karnawałowa całkiem przyjemna, część korporacyjna nie do końca mnie kupiła – zbyt zawiła jak na tak krótkie tekst, trochę za dużo postaci.

Tajemnica monolitu intrygująca. Sposób, w jaki bohaterka rozwikłała tę tajmnicę, już nieco mniej. To, co działo się po aktywacji niejasne i urwane. Przydałoby się też trochę pracy redakcyjnej – wyliczanie potraw na każdy dzień tygodnia zbędne, zamiast tego przydałoby się jakieś ciekawe zdarzenie albo pogłębienie którejś postaci.

Ogromne podziękowania dla betujących: bruce i GreasySmooth. Bez nich byłoby naprawdę źle. Wrzucone jeszcze raz, bo portal robił dziwne rzeczy z datami. Eksperymentował sobie z podróżami w czasie.

Portal robi dziwne rzeczy z datami, gdy opublikujesz tekst (na przykład niechcący), a potem cofniesz go na betę. Po na przykład miesiącu betowania dajesz publikuj, a on wskakuje na drugą stronę z datą sprzed miesiąca. Dobrze myślę? Też mi się tak zdarzyło.

Tekstu nie czytałem jeszcze, więc przepraszam za spam.

Dzięki za komentarze.

Golodh, filmy Ghibli uwielbiam (choć ostatni “Chłopiec i czapla” nieco mnie rozczarował), ale czy w tym akurat tekście się nimi inspirowałem, nie jestem pewien. Może nieświadomie. Po prostu postanowiłem wymyślić świat związany z czymś, na czym choć trochę się znam i jako geolog (co prawda trochę zasiedziały i biurowy, bo głównie piszę dokumentacje) wymyśliłem właśnie taki i było dla mnie ćwiczeniem umysłowym :)

Irka_Luz, dzięki za komentarz. Już wyjaśniam.

Tak naprawdę w całym tym świecie jest tylko jedna rzecz, w którą trzeba uwierzyć – że przyciąganie działa inaczej na niektóre rzeczy. Bywało, że wierzyłem w bardziej bzdurne wymysły w tekstach fantasy :)

 

ktoś, kto prawom fizyki nagle zaprzeczył i podniósł lądy. Na dodatek nie jest to żadne bóstwo, po prostu człowiek

Tak naprawdę nie wyjaśniałem w tekście, kim on dokładnie był, więc nie można wykluczyć, że był bóstwem.

 

Jeśli taka masa lądu wali się nagle do oceanu, to powstałaby potężna fala, która zmiotłaby także naszych złodziei.

Wisieli niemal kilometr nad poziomem wody, żadna fala by ich nie dosięgła, zwłaszcza że tsunami wypiętrza się na płyciźnie, a tej nie było.

 

Pytania mi się mnożą; skąd woda na tych płaskowyżach?

Stąd, skąd i u nas – z opadów. Na lądach są cieki wodne, jeziora, woda gruntowa i wodospady, gdy woda dopływa do krawędzi.

 

Czemu lądy nie spadają, a mniejsze kamienie owszem?

Okruch skalne odpsaja się, więc przestaje być kawałkiem lądu, a więc przestaje działać na nie siła, która utrzymuje ląd w zawieszeniu. Tak samo jak spadają ludzie, woda czy wszystko inne.

 

Jeśli ten stan rzeczy trwa tak długo, że wzniesienie lądów jest już jak dla nas średniowiecze, to skąd tam drzewa?

Podniesione lądy to nie nagie skały – zostały poderwane ze wszystkim, co na nich było – w profilu nad litą skałą mamy pewnie zwietrzelinę (okruchową/gliniastą), na niej utwory lodowcowe, w dolinach rzeczne, a na tym wszystkim humus. Więc drzewa rosły w chwili poderwania i rosną dalej. Chyba że mówisz o tym, dlaczego nie zostały wykarczowane – to już myślę sprawa racjonalnej gospodarki – zepewne wymuszonej srogimi karami.

Czemu właściwie północny ląd nie spadł razem z innymi?

Spadł, ale był najgrubszy ze wszystkich, dlatego jako jedyny nie zatonął całkowicie, ale utworzył wyspę.

 

I skoro profesor nie był powiązany z ruchem, skąd miał kasę na zorganizowanie tego wszystkiego?

Profesor był powiązany z ruchem, w tekście nawet wspominam, że mu przewodził. Dlatego miał środki i możliwości. Kontakt Isny z innymi erozjanami nie był wielki, ale była ona dość świadoma. W scenie egzekucji Isna jest przede wszystkim przerażona i wzburzona (dlatego pyta, co tamta zrobiła, bo jest świadkiem, według niej, niesprawiedliwości). Wszyscy skazańcy trafili na stos za uczynki, które ona czyni albo uczyni w przyszłości – kradzież, górnictwo i uczestnictwo w ruchu erozji. 

Przyjemny i lekki tekst. Bohater opowiadania dużo wysiłku włożył w ciągłe tłumaczeni mi, co może, a czego nie i dlaczego, ale wciąż mam sporo pytań :) W każdym razie niezłe wykonanie ciekawego pomysłu. 

Ze wszystkich nominowanych do piórka tekstów w styczniu (a to mój lożowy debiut) tylko z tym miałem spory problem, ale ostatecznie będzie TAK. Przede wszystkim za złodziejski klimat, którego jest tu tyle, że się wylewa, a całość ma ten łotrzykowski urok. Do tego naprawdę fajne pomysły (krowa, świnia), lekki klimat całości i postać kata. Zakończenie według mnie również się broni, ma nawet znamiona zwrotu akcji. Nie jest to tekst wybitny, ale sprawił mi tyle frajdy, że oceniam go bardzo pozytywnie.

W serialowej “Grze o tron” wciąż knuli w tym samym ogrodzie, a Twoim opowiadaniu intrygi dzieją się w łaźni :) Tekst dobry, choć mam kilka zastrzeżeń. Ładny, plastyczny język kupuję. Główna trójka postaci, szczególnie truciciel, odmalowani bardzo wyraziście, szkoda, że dalszy plan nie ma wiele do roboty i głównie umiera (Orind, pozostali złodzieje), trochę zawiodła mnie też mała rola Malii w finale. Gdy na samym końcu zaczął się kocioł z postaciami i ujawniasz finałowe zwroty akcji, lekko się pogubiłem, ale myślę, że ostatecznie w miarę to ogarnąłem. Z dużych plusów na pewno sam klimat tego świata i bardzo ładna mapka.

Nie udało się wyrobić limitu: Irce_Luz, M.G.Zandrze, OldGuard i Zygfrydowi89.

Wysoki sądzie, zgłaszałem urlop na styczeń.

Całkiem wciągająca nowa interpretacja bajki. Te wszystkie zmiany, zwłaszcza charakteru postaci, to najmocniejszy punkt opowiadnia. Historia jest ciekawa, choć niektóre bardziej zawiłe zagadnienia mogłby być podane nieco jaśniej. Zgadzam się, że początkowa scena odstaje od opowiadania – i to zarówno klimatem, jak i zachowaniem bohatera. 

Hej, dzięki za komentarz. Jak wymyślałem ten świat, to wywał mi się dość nietypowy, a tu każdy teraz sypie tytułami podobnych wizji :) Zgadzam się, że doby infodump nie jest zły, a im bardziej świat odbiega od naszego, tym bardziej wyczekiwany.

Wbrew przedmowie, złodziejstwa tu całkiem sporo i wcale nie takiego topornego, może plany bohaterów nie były skomplikowane, ale sam praceder za każdym razem dość malowniczy. Pomysł na kompozycję tekstu przypadł mi do gustu, tworzenie świata za każdym razem od nowa przy jednoczesnym nawiązywaniu do poprzedniego – to ma w sobie pewien rozmach. Poszczególne historie również dobre, a zakończenie intrygujące.

A mi się nawet podobało. Złodziejstwa tu raczej niewiele, ale nie oceniając pod kątem konkursu, to opowiadanie mnie zainteresowało. Bardzo nastrojowy początek, później grająca na emocjach historia niesprawiedliwej zemsty, a na koniec dość mocne zakończenie. Miejscami stylizacja języka jest mocna, miejscami ledwo zauważalna, to można by wyrównać. Poza tym:

 

zbrojnie wystąpił przeciw niemu z chordą chamów w widły i kosy uzbrojon → hordą

coś błysnęło w malachitowym promieniu zachodzącego słońca → promień słońca w kolorze zielonym?

Krokusie, dziękuję za komentarz. 

Wymyśliłem ten świat na potrzeby powieści i zaczerpnąłem trochę fabuły z jednego z planowanych wątków, choć od momentu skoku fabuła skręca tu w innym kierunku. W każdym razie nie sądzę, by ta powieść powstała, więc dobrze, że ten świat jednak ujrzał światło dzienne.

Prawach, na podstawie których można wejść do opowiadań? Czy prawach świata, który odwiedziła Jeżyna? 

Raczej to pierwsze, choć myślę, że oba te zagadanienia się łączą – skoro weszła do jakiegoś świata, to to wchodzenie też staje się zagadnienem z tego świata? Chyba zaczynam bełkotać :)

Ananke, muszę przyznać, że jesteś konsekwentą osobą. Wytykasz u innych zbytnie opisywanie lub streszczanie wydarzeń, czyli coś, czego sama unikasz. Czy przydałoby się trochę więcej wyjaśnień w tym tekście? Nie stwierdzę na pewno, ale z pewnością opowiadanie ma dość wysoki próg wejścia i dopiero dość późno człowiek zaczyna pojmowąć, kim jest bohaterka i dlaczego tak postępuje. Świat jest bardzo ciekawy, niektóre obrazy zostają w pamięci na długo, ale trochę traci tym, że tak mało wiemy o prawach, rządzących rzeczywistością. Sama historia, kolejne zwroty akcji i zakończenie jest dobre i dostarcza satysfakcji z lektury.

Bardzo przyjemny tekst. Choć świat pełen jest oryginalnych pomysłów, to (nie znając poprzedniego opowiadania) nie miałem trudności, by zrozumieć fabułę. No może poza samą końcówką, nie jestem pewien, jak to zinterpretować. Pomysł na pył świetny, postacie bardzo lubialne. Mam nadzieję, że uda Ci się dostać do biblioteki w wyznaczonym czasie, bo tekst na to zasługuje.

Ananke, dzięki za wnikliwy komentarz.

Jeśli z czegoś chciałbym się wytłumaczyć, to chyba z tego lęku Isny. Ja to widzę tak. Wydaje mi się, że w ludziach żyjących w przestworzach lęk wysokości zanikłby i stałby się czym piętnowanym. Przekładając – czy jeśli w społeczności polinezejskich rybaków czy żeglarzy żyjących na morzu pojawiłby się ktoś, kto się boi wody, to nie zostałby wykluczony, uznany za tchórza albo szaleńca? Zwłasza, że kiedyś nikt nie myślał w kategoriach choroby, było natychmiastowe piętnowanie.

W każdym razie cieszę się, że czytelnicy rozkładają ten świat na czynniki pierwsze, to dość nowe dla mnie doświadczenie (może poprzednie moje światy były mniej kontrowersyjne :P).

Świetny tekst. Językowo bez zastrzeżeń. Świat okropny i facynujący, bardzo namacalnie opisany. Gdyby bohaterowie tylko chodzili i oglądali te lokacje, tekst też by się obronił :) Fabularnie wszystko układa się w całość, postacie wyraziste i pełne niespodzianek. Może doczepiłbym się Osefa, ta jedna scena wprowadzenia to trochę za mało, by dobrze umocować go w fabule, więc na końcu trochę się zdezorientowałem, co ten gość tam robi. Ale to w sumie szegół, a może moja nieuwaga. Podobało mi się zakończenie – niby szczęśliwe, ale nie do końca, główny potwór wciąż grasuje, a inni wieźniowie nie zostali uratowani.

O rety, “Cień i kość”. Nie doczytałem pierwszego tomu do końca, takie to było nijakie. Pewnie “Szóstka wron” jest lepsza, bo nie wyobrażam sobie, że może być gorsza, ale próbowałem czytać po kolei. Twoja historia wygląda ciekawiej.

Bardzo dobra główna bohaterka – wyrazista, o skomplikowanych relacjach z wieloma postaciami, a tych przewija się naprawdę sporo. Sama historia wciąga, i co ważne rozwija się z każdym fragmentem, by najlepiej wybrzmieć w finale – niby elementarz, ale dużo tekstów “siada” w środków, albo o zgrozo w finale. Na plus również zwroty akcji. Pod względem technicznym też nie ma się do czego przyczepić, czyta się gładko.

Samo opowiadanie jest dużo bardziej fałszerskie niż złodziejskie, ale to już zarzut pod kątem oceny konkursowej, a nie piórkowej.

Regulatorzy, bardzo dziękuję za wizytę i łapankę. Cieszę się, że losy bohaterów Cię zainteresowały i szkoda, że świat nie zdołał Cię przekonać :)

Opowiadanie przeczytałem z przyjemnością – postacie Aberusa i Mal są świetne i ich relacja napędza cały tekst. Fabuła wciągająca, choć szkoda, że urywa się dość niespodziewanie, nie dając odpowiedzi, jak potoczyły się losy bohaterów.

Dziękuję za kolejne komentarze.

 

Perrux, zaczytuję się w Sandersonie od dawna i jestem pod wrażeniem, jak jego magiczne światy współpracują z fabułą. Co do kwestii śmierci ludzi w momencie uderzenia – skoro erozjanie liczyli, że świat wróci do normy, to pewnie zakładali, że lądy opadną powoli. Tak jak zostały wzniesione.

Tekst wciąga i bardzo ładnie radzie sobie z wywoływaniem niepokoju. Mimo wszystko trochę rozczarował mnie fakt, że tekst nie wyjaśnia nic, a i wskazówek chyba też brak. Nie chodzi mi o wyjaśnienie wszystkiego, ale jakieś częściowe, powiązane ze zwrotem akcji bardzo by mi się podobało.

Bardjaskier, dzięki za opinię i cieszę się, że dużo rzeczy Ci się podobało. Co Isny-wariatki, skoro tak ją nazwałeś, to chyba wzbudza emocje :) Czy pozytywne, to już inna bajka. Też polubiłem Nadzieję, ale myślę, że osadzenie jej w głównej roli to byłoby karkołomne zadanie narracyjne.

 

Żongler, również dzięki.

Co do Twoich wątpliwości – płaskowyże wiszą w powietrzu wysoko nad wodą. Zresztą, pod dwoma z nich dzieje się duża część opowiadania. Rynny nie zastępują systemu rzecznego, występują tylko przy krawędziach, aby spływająca woda (która tworzy wodospady) spływała z wysuniętej w przestwór rynny, a nie erodowała brzegu. Co do wskaźnika, nie jest on popularną zabawką, tylko czymś rzadkim i drogocennym, został dany Hiacyntowi przez potężnych ludzi, zwykli ludzie nie mają do takich rzeczy dostępu.

Ogólnie sprawa z erozją i górnictwem wygląda tak – nie kop w ziemi, bo przyspiesza to erozję, no chyba że jesteś kimś ważnym. Wykorzystanie surowców skalnych czy metali jest ekstremalnie ograniczone, ale zdarza się (miedziane pieniądze, złoto, czy sztylet Hiacynta). Kryształy grawitacyjne to tajemnica – bohaterowie nie mają o nich wiele informacji, a może są to twory syntetyczne, nie naturalnie wydobyte kryształy? W każdym razie wykorzystywanie ich na statkach jest czymś podobnym jak płacenie miedzianymi monetami – korzyści przewyższają koszta.

Jeśli chodzi o wiedzę Nadziei – to edukacja i wiedza z książek.

Natomiast, dlaczego tak późno zdecydowali się na próbę połowu? Mam nadzieję, że wyjaśnia to scena, w której zaatakowało ich coś dużego z morza :) W każdym razie taki połów to też nie jest prosta sprawa, statki bohaterów to statki latające, nieprzystosowane do pływania (zapewne inny kadłub), pewnie taki statek musi zawisnąć nad morzem i łowić z pewnej wysokości.

 

Ślimak Zagłady, wielkie dzięki za dokładną łapankę, zmiany naniosłem.

Co do książki – Nadzieja czytała "Erozję" wiele razy, lecz zawsze na podwyższeniu, które stanowiło barierę (jest fragment, w którym mówi, że to najważniejsza z zasad), wówczas nic się nie działo. W planie Isny równie ważne było zabranie książki jak i dziewczyny, bo tylko Nadzieja mogła "posłużyć się" tym tekstem i nie umrzeć przy czytaniu. Gdy dotarli do miejsca, gdzie nic nie mogło spaść im na głowę, Isna użyła Nadziei, by ta przeczytała książkę poza podwyższeniem, co doprowadziło do zagłady. Nie miało znaczenia, czy Nadzieja czytała na głos, czy w myślach.

 

W każdym razie dzięki wszystkim za dociekliwość, wymyślanie tego świata było pewnym wyzwaniem i cieszę się, że teraz każdy może dorzucić swoje spostrzeżenia.

Ambush, dzięki za komentarz i cieszę się, że świat tak Ci się spodobał. Mam nadzieję, że trochę motywacji zostało i coś napiszesz, bo dobrych tekstów nigdy za wiele, a ja mam urlop na styczeń, żeby je czytać :) (tzn. urlop od dyżurownia, nie w pracy, niestety).

Pierwsze opublikowane opowiadanie do dobre pole do nauki, więc w kilku podpunktach wymienię, nad czym powinieneś popracować:

– interpunkcja – brakuje przecinków, znaków zapytania w dialogach, zły zapis dialogów – to bardzo ważny element, by czytało się płynne

– ortografia – jest sporo błędów (np. “do tych czas”)

– postacie mogłyby być bardziej wyraziste, trudno je odróżniać

Doceniam, że próbowałeś zbudować klimat beznadziei i grozy, to się częściowo udało. Pomysł na potwory nie jest szczególnie oryginalny, ale da się zniego coś wycisnąć.

Dzięki, Finklo. “Verticala” nie znam, ale wygląda ciekawie.

Bardzo płynnie się czytało, na plus też bardzo wyraziste i ładnie nakreślone pomysły (np. renifer). Obecność narkotycznych wizji (tu w dużej mierze narzuconych przez konkurs) zwykle do mnie nie przemawia, ponieważ jednocześnie pozwala autrowi na wszystko, jak i osłabia ogólny wydźwięk. Dla dobra oceny intepretuję więc treść w taki sposób, że wszystko działo się naprawdę :)

Wiem, że on by tego chciał, ale przechytrzę kota i nie będę się zastanawiał, co znaczyła liczba na końcu. Szorcik całkiem sympatyczny.

Nie myślałem o tym, pisząc opowiadanie, ale jeśli taka interpretacja rozpaliła Twoją wyobraźnię, to czemu nie :) Każdy ma prawo do własniej.

Pierwsza część opowiadania mnie zachwyciła, druga podobała mi się nieco mniej, ale nominowałem do piórka, bo to w sumie najlepszy tekst, na który natrafiłem na dyżurze od dłuższego czasu. Przede wszystkim za bardzo przyjemny język i cudowne światotwórstwo z wieloma oryginalnymi pomysłami. Fabularnie też wciąga – pomysł na sklep, szukanie najszczęśliszego człowieka. Sam skok na pewno oryginalny, choć poczułem niedosyt. Zakończenie dość wyraziste.

Proszę o urlop na styczeń, ponieważ planuję czytać opowiadania na złodziejski konkurs.

Bardzo mi się podobało zawiązanie akcji, czyli fragmenty, zanim wyruszyli na misję. Co prawda jest tam sporo nazw geograficznych, które nic mi nie mówią, ale losy bahaterów mnie zaciekawiły. Później poziom ten wraca w końcówce, kiedy to posatanowili rozparawić się ze swoim zleceniodawcą. Sam skok interesujący był nieco mniej (może dlatego, że zbyt rozbudziłeś oczekiwania na to, co zastaniemy w wieży), ale i on miał swoje momenty – choćby węża. Ogólnie jednak całkiem niezła opowieść.

Zgadzam się, że przydałoby się podkręcić narrację, zbyt dużo suchego relacjonowania wydarzeń. Fabuła niezbyt porywająca, ale przy dobrym piórze obroniłaby się emocjami. Trochę mi ich zabrakło. Ostatnia scena bardzo ładna.

 

Jest sporo błędów. Niektóre zdania do poprawy, np.:

Dzisiejszego wieczoru przez okno widział dziecko obserwujące  Stanisława. W ręku trzymał czerwony balonik.

Stanisław widział dziecko obserwujące Stanisława?

 

Również trochę pracy wymaga interpunkcja, np. brakujące przecinki:

Siedząc w samochodzie zastanawiał się --> Siedząc w samochodzie, zastanawiał się

W wielu miejsach, gdzie występuje imiesłów przysłówkowy współczesny.

Całkiem przyjmna lektura. Fabularnie jest przyzwoicie, w finale nawet nieźle – podobało mi się to skonfronotowanie bohaterów i fabularne zwroty akcji. Wcześniejszy skok opisany solidnie, choć bez fajerwerków. Bohaterowie zarysowani głównie przez pokazanie ich umiejętności, więc chyba tak, jak powinno być.

Ja również wrzuciłem na betę moje złodziejskie opowiadnie. Jeśli ktoś jest chętny, to zaprszam. Jeśli ktoś ma opowiadanie na ten sam konkurs i chciałby pobetować się wzajemnie, to proszę o informację na PW.

 

Tytuł: Erozja

Gatunek: fantasy

Znaki: 58 000

Muszę przyznać, że czytanie korespondencji bohatera było dziwnie fascynujące. Bardzo fajne pomysły, zabwno-straszne momenty i ciekawi, ewolujący niespodziewanie bohaterowie – bardzo to wszystko mi się podobało.

Bardzo udana satyra, Twój bezgłowy bohater całkiem dobrze poradził sobie z szaleństwiem, którego stał się częścią. Całość napisana lekko, mimo że chwialmi wbijasz ostro szpilę.

Darcon, dzięki za komentarz. Sam wciąż jestem trochę zaskoczony, że to opwiadanie spodobało się bardziej niż kilka moich ostatnich, trudno mi je porównywać i oceniać, więc takie komentarze dają mi dużo informacji.

Muszę przyznać, że poszukiwania kota, a nawet większej ich liczby, przez bohaterkę było bardzo przyjemne. Trochę zasługi w tym bardzo sympatycznej bohaterki, trochę lekkiego stylu.

Ja tekst kupuję w całości. Wrzucaś czytelnika w dość ciekawy i nieznany świat, jest dużo niedopowiedzeń, ale przy tak niewielkiej liczbie znaków, te niedopowiedzenia mi nie przeszkadzają, a nawet rozbudzają wyobraźnię (ciekawe słowotwórstwo). Fabularnie tekst też się broni, czytałem z zaciekawieniem.

Tekst wymaga dopracowania, zwłaszcza pod względem intepunkcji.

Doceniam, że budujesz grozę właściwie przez cały tekst, nie pozwaląc czytelnikowi na chwilę spokoju. Natomiast pod względem fabuły niewiele się dzieje – chłopaka prześladują dwie istoty, dobra i zła. Prześladują, prześladują i w sumie tekst się kończy. Przydałoby się też popracować nad opisem codziennych czynności bohatera – są trochę proste.

Całkiem sympatyczny tekst, choć historia do rozbudowanych z pewnością nie należy :)

Tekst interesujący i klimatyczny, choć rozbicia na dwie wersje nie do końca kupuję – może dlatego, że jest zbyt dużo powatrzających się elementów.

Nie kupiło mnie. Trudno powiedzieć, o czym jest ta historia. Są momenty ciekawego klimatu, ale trudno powiedzieć dokąd to wszystko prowadzi. Przydałoby się poprawić powtórzenia i nieco sztywne dialogi.

…Zygfryd89 nie wyrobili się.

O rety, rzeczywiście. Na moje usprawiedliwienie powiem, że do 30.10 miałem 1/1, a 31.10 zrobiło się 1/5, a wyjechałem na kilka dni :(

Gratulacje. Ostatnio nie jestem na bieżąco z NF, ale ten numer kupiłem (świetna okładka). Dam znać, jak przeczytam.

Dzięki za komentarz. O rety, na powieść raczej nie ma szans, mam dużo bardziej rokujące pomysły, a i one czekają na jakiś cud (samonapisaniesię :))

Bardzo obrazowe opowiadnie, niespieszne, w zaskakujący sposób interpretujący znaną historię. Myślę, że zasługuje na klika do biblioteki.

Wciągający tekst, sporo intrygujących pomysłów, sporo szaleństwa, ale podane tak, że da się wszystko zrozumieć. 

Dobrze napisane i na pewno satysfakcjonująco spełnia założenia konkursu (może poza wymogiem fantastyki, choć nie wiem, czy to było wymagane). Osobiście jednak nie przepadam za takami wizjami, dzieje się bardzo wiele, ale nic nie jest prawdziwe, bohaterowie są jak kawałki drewna niesione przez prąd fabuły. Czyli – nieźle, ale nie dla mnnie.

Jest trochę usterek.

 

zapada zmroku, czas brać się za robotę

Literówka.

 

ak Ty tak samo trafiasz w swoją

“Ty” małą literą. Dialogi to nie listy :)

 

W środku było ciemno i pochmurnie, a w powietrzu unosił się odór piwa, wymiocin i dymy tytoniowego.

Pochmurnie w pomieszczeniu?

 

Żadnych dodatkowych mebli, obrazów czy luster nie dopatrzyłby się nawet ktoś z niesamowicie wybitnym wzrokiem.

Brzmi to tak, jakby meble czy lustra były trudne do zauważenia, skoro ich dostrzeżenie jest uwarunkownane dobrym wzrokiem.

 

Jest jeszcze więcej usterek, ale czytałem na czytniku, więc mi uleciały.

Dość dużo miejsca poświecasz opisowi świata, co jest zrozumiałe przy powieści, ale warto, by ten świat czymś się wyróżniał i czymś zainteresował czytelnika. A z tym trochę krucho, wszystkie elementy są widziane już wiele razy. Również postaciom przydałoby się trochę barwy. Fabułę trudno ocenić, po tym fragmencie trudno podejrzewać, o czym jest ta historia. Na plus – mimo usterek – czytało się dość płynnie.

 

Nareszcie usiedzieli naprzeciwko siebie.

Usiedli?

 

Bardzo przyjemny tekst, malowniczo napisany, zupelnie nie przeszkadzały mi liczne niedopowiedzienia, bo liczył się przede wszystkim klimat.

O, nie było mi dane zapoznać się z tą zabawą. Nie mówię nie :)

Pod względem języka – jest naprawdę nieźle, czytało mi się przyjemnie. Dwie pierwsze części miały dobry klimat, ale wydały mi się mało treściwe, fabularnie trochę dreptały w kółko. Trzecia część wyjaśnia wszystko w sposób przyzwoity, choć też bez większych zaskoczeń. Mimo zastrzeżeń klikam bibliotekę.

Nowa Fantastyka